Komisja Europejska wysłała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę na Polskę związaną ze zmianami w polskim sądownictwie. Decyzję komentują polscy politycy i publicyści
Informacja o wysłaniu skargi na Polskę do TS UE wywołała poruszenie w mediach społecznościowych. Pojawiło się bardzo wiele komentarzy komentujących decyzję Komisji Europejskiej.
Witold Zembaczyński, poseł i wiceprzewodniczący Nowoczesnej napisał na Twitterze: „#KE skarży Polskę do Trybunału Sprawiedliwości #UE. Przepisy ustawy @pisorgpl o czystce kadrowej w #SN powinny być natychmiast zawieszone. Te nieuchronne kłopoty rządu tłumaczą furię Kaczyńskiego pod adresem polskich sędziów #ojkofobia”.
Wypowiedziała się również Katarzyna Lubnauer. „Zlekceważenie wyroku TSUE bedzie oznaczał chęć POLEXITU w wykonaniu PIS. Apeluję, by PMM cofnął decyzje dotyczące! Apeluję o patriotyzm! Ogarnijcie się! Polacy chcą być w UE” – napisała.
Podobnego zdania co przewodnicząca Nowoczesnej jest Rafał Trzaskowski, kandydat na prezydenta Warszawy. „#KomisjaEuropejska straciła cierpliwość dla uników premiera Morawieckiego. Wzywam kandydata PiS i wicemin.sprawiedliwości do wycofania się ze zmian dotyczących SN, które naruszają konstytucję. BRAK reakcji oznacza faktycznie chęć wypisania Polski z UE. Ile straci na tym Warszawa?” – zapytał.
Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, stwierdził: „To musiało się tak skończyć.Im szybciej nastąpi refleksja rządzących tym mniejsze będą straty dla Polski”.
Poseł Marcin Kierwiński, przewodniczący Platformy Obywatelskiej w Warszawie, napisał: „KE nie dała się nabrać na „wizyty Morawieckiego”. Wniosek do TSUE obnaża pisowska politykę w sprawie praworządności”.
„Komisja Europejska (…) chce zawieszenia ustawy, co powstrzyma polityczną czystkę. Warto uchwycić różnicę: KE działa w interesie Polski, a przeciwko łamaczom konstytucji z państwa PiS” – napisał dziennikarz Przemysław Szubartowicz.
W kolejnym wpisie ponownie podkreślił: „Wszędzie piszą, że „KE skarży Polskę”. Nie, KE skarży łamiącą konstytucję władzę PiS”.
Oskar Sobolewski, prawnik Wydziału Prawa i Administracji UW, komentator polityczny, napisał, że „jest nadzieja na ochronę państwa prawa”.
Pojawiły się również głosy przeciwne. Była szefowa „Wiadomości” Marzena Paczuska stwierdziła, że decyzja KE o skardze i wniosek, aby zająć się sprawą w trybie przyspieszonym to „dyktat Brukseli”.
Komisja Europejska zdecydowała o pozwaniu Polski do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym. – Polski rząd nie dał innej szansy na rozstrzygnięcie tej sprawy – komentuje w rozmowie z Gazeta.pl dr hab. Marcin Matczak, specjalista ds. teorii prawa z Uniwersytetu Warszawskiego.
Komisja europejska pozywa Polskę do unijnego Trybunału Sprawiedliwości za ustawę o Sądzie Najwyższym. Zaakceptowała tym samym propozycję wiceszefa Komisji Fransa Timmermansa.
Według komisarzy, przepisy odsyłające część sędziów Sądu Najwyższego, w tym I Prezes SN Małgorzatę Gersdorf, w stan spoczynku grożą upolitycznieniem Sądu. Polski rząd wielokrotnie odrzucał zastrzeżenia KE. Bronił prawa do przeprowadzania reform, przekonywał, że nie zagrażają one niezawisłości sędziów i wskazywał na brak kompetencji UE do zajmowania się tą kwestią.
Po wpłynięciu do Trybunału pozwu dotyczącego ustawy o Sądzie Najwyższym wyznaczona zostanie data rozprawy, podczas której przedstawiciele Komisji Europejskiej i polskiego rządu będą mogli przedstawić swoje racje. Po niej sędziowie Trybunału ogłoszą wyrok. Wszystko może potrwać kilka, kilkanaście tygodni.
Dr hab. Marcin Matczak: Rząd zmusił KE do pójścia do sądu
– Sporna procedura miała dwa etapy, w których można było „dogadać się” z Komisją Europejską i rozwiązać sprawę na zasadzie polubownej. Polski rząd przeszedł jednak arogancko przez te dwa etapy, co spowodowało, że zmusił Komisję Europejską do pójścia do sądu – mówi w rozmowie z Gazeta.pl specjalista ds. teorii prawa dr hab. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak dodaje dr hab. Matczak, „ruchy, które podjął premier Mateusz Morawiecki, w tym rozmowa z prof. Małgorzatą Gersdorf, były ruchami podjętymi po upływie terminu”. – Polski rząd nie dał innej szansy na rozstrzygnięcie tej sprawy – podkreśla ekspert.
– W pierwszej kolejności będziemy spodziewali się decyzji zabezpieczeniowej, dotyczącej wstrzymania działania spornych przepisów o Sądzie Najwyższym. Trybunał powie niejako: „zatrzymajcie to, bo muszę wiedzieć, kto ma rację”. Następnie będzie oceniał, kto ma rację w tym sporze – tłumaczy dr hab. Marcin Matczak.
Jeśli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przyzna rację komisji, sytuacja w Sądzie Najwyższym ma wrócić do momentu sprzed uchwalenia kontrowersyjnej ustawy. Według dr. hab. Matczaka, postępowanie przed trybunałem może potrwać nawet rok.
Dr hab. Ryszard Piotrowski: Trybunał nie jest na pustym polu
Konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego nie chce wskazywać, jaką decyzję mogą podjąć sędziowie trybunału. – Nie chciałbym występować w roli TSUE, to byłoby niepotrzebną uzurpacją. Poczekajmy na wyrok – mówi ekspert.
– Sprawa nie jest nowa, stanowisko zajmowała już Komisja Wenecka, Komisja Europejska, to było przedmiotem wielu analiz prawnych, w związku z tym trybunał nie jest na pustym polu, dysponuje też wcześniejszym orzecznictwem – dodaje.
Dr hab. Piotrowski podkreśla, że wyrok może pokazać, jaka idea przyświeca funkcjonowaniu UE. – W tle mamy wielkie pytanie, które dotyczy sensu Unii Europejskiej: czy jest to, jak to wynika z traktatów, wspólnota wartości i wspólnota prawa, czy raczej organizacja pozwalająca na pewne kompromisy między różnymi interesami państw – tłumaczy naukowiec.
Jak zauważa dr hab. Piotrowski, „jeśli TSUE uzna, że nie zastosowano się do jego wyroku, może nałożyć sankcje pieniężne”. – Mogłoby tak się stać z inicjatywy Komisji Europejskiej – wyjaśnia.