Komitet pod patronatem prof. Chazana rozpadł się przed startem

Michał Wojtczuk, 16.09.2014
Prof. Bogdan Chazan 13 czerwca na pikiecie zorganizowanej w jego obronieProf. Bogdan Chazan 13 czerwca na pikiecie zorganizowanej w jego obronie (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

Wspólny komitet narodowców i radykalnych przeciwników aborcji pod patronatem prof. Bogdana Chazana jeszcze nie zaczął działać, a już się rozpadł.
Konferencja z powodów organizacyjnych została odwołana. Nowy termin? Będziemy państwa informować – powtarzał we wtorek Robert Winnicki dziennikarzom pod warszawskim szpitalem Świętej Rodziny. W poniedziałek Ruch Narodowy na godz. 11 zaprosił prasę w to miejsce, żeby zaprezentować komitet „Warszawa dla Rodziny”, który miał wystartować w wyborach do Rady Warszawy. Komitet mieli utworzyć narodowcy wspólnie z radykalnymi przeciwnikami aborcji i środowiskami związanymi z portalem „Fronda”. Jak napisaliśmy we wtorek w”Gazecie Wyborczej”, patronem komitetu miał być prof. Bogdan Chazan, ginekolog, do niedawna dyrektor szpitala Świętej Rodziny, który stał się ikoną prawicy, gdy odmówił przeprowadzenia legalnej aborcji i nie chciał wskazać pacjentce innego szpitala, w którym mogłaby usunąć ciążę.

Narodowcy powiedzieli nam, że jedną z kandydatek komitetu do Rady Warszawy ma być m.in. Małgorzata Terlikowska, żona Tomasza Terlikowskiego, ultrakonserwatywnego publicysty. Terlikowska w rozmowie z „Wyborczą” odmówiła komentarza. Później wydała ostry komunikat: „Jest prawdą, że chciałam wesprzeć komitet związany z profesorem Chazanem. Obrona życia i rodziny jest mi droga i uważam, że trzeba je wspierać. Jednak, gdy zobaczyłam, że szlachetną ideę zawłaszczają, posługując się kłamstwami, chłopcy z Ruchu Narodowego, poinformowałam kandydata na prezydenta Warszawy, i to już wczoraj, że wycofuję się z jakiejkolwiek formy wsparcia (…) Nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego z Ruchem Narodowym. Obca jest mi znacząca część ich poglądów, w tym widoczny filoputinizm”.

Pomysł zniszczony przez chłopaczków

Terlikowskiej zawtórował we „Frondzie” jej mąż, Tomasz: „Pomysł, by prof. Bogdan Chazan był promotorem listy pro life i pro family, jest znakomity. Wielu ludzi ma poczucie, że w Warszawie za mało broni się rodziny, za mało wspiera wielodzietność, za słabo wspiera zdrowie prokreacyjne (płodność kobiet). Symbol obrony życia, jakim niewątpliwie jest profesor, mógł zbudować mocne listy i pokazać, że dla Warszawy ważna jest rodzina i życie. Mogły to być listy szerokie, takie, na których obok siebie są konserwatyści i narodowcy, liberałowie gospodarczy i zwolennicy interwencjonizmu, których łączy obrona życia i wspieranie rodziny. Mogły, ale chłopaczki z Ruchu Narodowego postanowili zawłaszczyć tę ideę dla siebie i przedstawić listy dla rodziny jako swoje, a prof. Chazana jako wspierającego nie tyle rodzinę i życie, ile ruch narodowy (…). Świetny pomysł, jakim było zgromadzenie wokół charyzmatycznego i symbolizującego postawę pro life profesora, został zniszczony przez grupę chłopaczków, którzy uznali, że dobrze zrobi to ruchowi narodowemu” – napisał Tomasz Terlikowski.

Kandydatem, o którym wspomina w oświadczeniu Terlikowska, jest Mariusz Dzierżawski, wiceprezes Unii Polityki Realnej, jeden z inicjatorów obywatelskiego projektu zakazu edukacji seksualnej w szkołach i organizator drastycznych wystaw antyaborcyjnych przedstawiających zakrwawione płody. Miał być kandydatem komitetu „Warszawa dla Rodziny” na prezydenta Warszawy. Dziś odmawia komentarza w tej sprawie.

Narodowcy winę za rozpad komitetu przerzucają na… „Gazetę Wyborczą”. Na portalu polskaniepodlegla.pl przekonują, że z „Frondą” skłócił ich nieprecyzyjny cytat podany w „Gazecie” (w pierwszej wersji tekstu, na podstawie rozmów z narodowcami napisaliśmy, że prof. Chazan sam również wystartuje do Rady Warszawy. Potem informację sprostowaliśmy, podając, że jego rola ma się sprowadzać do patronowania, ale sam startować nie zamierza). Ale w tym samym oświadczeniu na portalu narodowcy odgryzają się „Frondzie”, zarzucając jej, że „już od dłuższego czasu prowadzi batalię skierowaną w Ruch Narodowy”.

 

warszawa.gazeta.pl

Tomasz Terlikowski u Kuby Wojewódzkiego. Katoliccy publicyści zarzucają dziennikarzowi Fronda.pl hipokryzję

Michał Gąsior
16.09.2014
Tomasz Terlikowski w programie Kuby Wojewódzkiego. "Chce pokazać się w mediach" – krytykują go koledzy po fachu
Tomasz Terlikowski w programie Kuby Wojewódzkiego. „Chce pokazać się w mediach” – krytykują go koledzy po fachu • Fot. https://www.facebook.com/KubaWojewodzki

Tomasz Terlikowski przyjął zaproszenie do programu Kuby Wojewódzkiego i z miejsca ściągnął na siebie krytykę prawicowych komentatorów. Najpierw wyzywał go od „chamów”, „buraków” i „bluźnierców”, a teraz do niego idzie? – dziwią się. Przypominają też, że oburzały go występy duchownych na Przystanku Woodstock. O co mu więc chodzi: o ewangelizację czy lans?

„Wojna światów. Polak, katolik, człowiek Pisma Świętego kontra bolszewik, ateista, prawie Żyd” – w ten sposób program z udziałem Terlikowskiego zapowiedział na Facebooku Wojewódzki. Może być pewien, że „będzie się oglądało”, bo jego fani równie nienawidzą naczelnego serwisu „Frondy”, co sympatycy „Terlika” popularnego showmana. Takiej konfrontacji na pewno nie pominą.

Jednak o ile ci pierwsi nie mają zastrzeżeń, o tyle drudzy zastanawiają się nad sensem wizyty Terlikowskiego w studiu TVN. Wojewódzki liczy na kontrowersje i miliony widzów przed telewizorami – to jasne. A katolicki publicysta? – Franciszek wzywa, żeby chrześcijanie chodzili po peryferiach i nie bali się odwiedzać rozmaitych miejsc, więc idę do Kuby Wojewódzkiego. Normalnie rozmawiać. I proszę nie piszcie mi, że nie warto. Nikt nie jest stracony dla Boga i z każdym warto rozmawiać – napisał na swoim profilu.

Fot. TVN Player

Lans na ewangelizację?
Nie wszystkich przekonał. Marcin Makowski, do niedawna szef katolickiego serwisu Deon.pl, zarzucił mu granie pod publiczkę. – Czyli Pan tam idzie ewangelizować, a nie promować swoją osobę. Proszę zacząć pisać felietony do „Playboya”. Przecież jeśli jedna osoba się nawróci, będzie warto – napisał.

I dalej: – Czy Jezus chodził na kolacje do domów celników, którą za szybą oglądała cała Jerozolima? Jakby panu zależało na nawrócenia Wojewódzkiego najprawdopodobniej spotkaliby się Panowie prywatnie i nigdy nie dowiedzielibyśmy się o tym, jak przebiegała rozmowa. A tutaj po prostu usprawiedliwia pan swoją chęć pokazania się w mediach i jeszcze wciąga w to Franciszka. Tanie to i nikogo nie przekonuje.

Z kolei Błażej Strzelczyk z „Tygodnika Powszechnego” przypomniał, jak „Fronda” reagowała, gdy zaproszenie na Przystanek Woodstock Jerzego Owsiaka przyjmowali „liberalni” duchowni: kiedyś arcybiskup Józef Życiński, a ostatnio ksiądz Wojciech Lemański. Po występie byłego proboszcza z Jasienicy Terlikowski pisał: – Ks. Lemański od jakiegoś czasu pokazuje, że od Magisterium Kościoła ważniejsze dla niego jest Magisterium Czerskie” (czyli „Gazety Wyborczej).

Spotkanie z diabłem
Poza tym, tak jak Przystanek jest dla naczelnego Fronda.pl siedliskiem łza, tak uosobieniem zła był do tej pory (i jest?) Kuba Wojewódzki. Terlikowski nie raz nazywał go „bluźniercą”, choćby wtedy, gdy dziennikarz w studiu Radia Rock próbował udawać… krzyż.

TOMASZ TERLIKOWSKI

Czy z takim zachowaniem nic się nie da zrobić? Czy możliwe jest napisanie pozwu przeciwko wydawcy tego programu? Czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie powinna zasądzić kary za tego rodzaju bluźnierstwa? Czy znalazłby się ktoś, kto zdecydowałby się to zrobić? Mam wrażenie, że to bluźnierstwo (a nie jest ono jedyne) wymaga stosownej odpowiedzi. Takiej odpowiedzi, żeby Panom na przyszłość odechciało się bluźnić i obrażać wyznawców Jezusa Chrystusa.

Wzburzony był też, kiedy w programie Wojewódzkiego Kazimiera Szczuka wyśmiewała niepełnosprawną Magdalenę Buczek i gdy jego gość wsadzał polską flagę w psią kupę.

– Jego zasady są dość proste. Trzeba nieustannie drwić z polskości przekonywać, że jest się beznadziejnym i głupim, tak długo, jak długo jest się Polakiem i zapewniać, że tylko rozstanie się z własną tożsamością daje nam jakiekolwiek nadzieję na normalność – oceniał gospodarza. – Cham i burak zawsze pozostanie chamem i burakiem – dodawała przy innej okazji „Fronda”.

Terlikowski u Wojewódzkieg- zwiastun
Terlikowski u Wojewódzkieg- zwiastun

To jak to jest: warto rozmawiać nawet z „chamem” i „burakiem”? Terlikowski w rozmowie z naTemat broni się przed oskarżeniem o lans. – Ewangelizacja w telewizji wcale nie oznacza ewangelizacji prowadzącego. Do jego widzów warto dotrzeć. Po drugie, to, że z nim się nie zgadzam, nie oznacza, że odrzucam wszystkie jego poglądy. On jest osobą publiczną, ja jestem osobą publiczną. Mam do końca życia z nim nie rozmawiać? – pyta.

– Jeśli chodzi o Przystanek Woodstock, to moja krytyka nie dotyczyła samej obecności duchownych. Przypominam, że sam mówiłem, że jeśli zostanę zaproszony, pojadę. Ja nie krytykowałem samej obecności ks. Lemańskiego czy ks. Bonieckiego, ale to, co powiedzieli – przekonuje.

Pozostaje jednak pytanie o granice krytyki, za którą ta chęć do rozmowy przestaje wiarygodna. Terlikowski właściwie nie krytykował Wojewódzkiego, ale wyzywał go od najgorszych i ustawiał w roli już nie adwersarza, a wroga. Dziś z pary „katolik-bluźnierca” zostaje para „osoba publiczna-osoba publiczna”. Tak nagła zmiana na pewno nie wszystkich przekona. – Na pewno nie rozmawiałbym z Jerzym Urbanem – zastrzega na koniec publicysta.

A jak podobała mu się nagrana wcześniej wizyta u Wojewódzkiego? – Dość sympatyczna rozmowa, ale z niesympatycznymi elementami, jak uprzedmiotowienie kobiet – odpowiada.

Dajcie znać po obejrzeniu programu, jak podobała się Wam taka ewangelizacja (emisja dziś o 22:30).

naTemat.pl

Dodaj komentarz