Morawiecki zrekonstruowany na Szydło

Nie mamy do czynienia z rekonstrukcją rządu, ale z rekonstrukcją premiera. W tej chwili rząd nie zostanie wymieniony, wszyscy ministrowie zostają na stanowiskach, a nawet zostaje Beata Szydło, spadnie tylko w hierarchii o jedno oczko. Spada na stopniach podium – ze stopnia premiera na wicepremiera.

Proszę zauważyć, nie wiemy, jak została złożona dymisja, bo to wszystko działo się za kulisami, na spotkaniu Rady Politycznej, biura politycznego PiS. Nie znamy strony formalnej, rytualnej. Na papierze złożone zostało oświadczenie, czy też Szydło użyła słów, że składa dymisję? A może Jarosław Kaczyński zakomunikował towarzyszom partyjnym, że Szydło mu się oświadczyła z dymisją. On przyjął, a czy wy towarzysze przyjmujecie? Tak! – burza oklasków, czyli przez aklamację. Potem doszło do tajnego głosowania – takie są „oficjalne” przecieki.

To jest wymiana zderzaków. Beata Szydło się zużyła, zwłaszcza psychicznie, bo wzięła na siebie ciężar bezprawia prezesa. To ona stanie przed Trybunałem Stanu, na który zasłużyła swoją dzielną postawą. Po przyjęciu dymisji przez prezesa Kaczyńskiego i desygnowaniu Mateusza Morawieckiego do roli kontynuatora zbożnego dzieła zamiany ustroju kraju, który nie jest zapisany w konstytucji, czekamy aż klepnie te decyzje Andrzej Duda, bo taką rolę prezydentowi wyznaczył prezes.

Klepnięcie, a nie desygnowanie, gdyż to ostatnie polega na tym, że mianowany premier przystępuje do tworzenia rządu, który następnie w Sejmie dostaje, bądź nie, wotum zaufania. Teraz jest zupełnie inaczej. Morawiecki przejmuje rząd z pełnym inwentarzem: z Antonim Macierewiczem i Witoldem Waszczykowskim, którzy jakoby mieli iść do ostrzału, a oni zostają w rządzie.

Mamy więc do czynienia z paradoksalną sytuacją: na czele rządu Beaty Szydło stanie Mateusz Morawiecki. Bareja czy bajer? – niech każdy rozstrzygnie w swojej refleksji. Kolejne novum to brazyliska telenowela z rekonstrukcją ministrów, którzy jakoby mają od połowy stycznia ulegać podobnemu procesowi rekonstruowania, jak Morawiecki.

Dziennikarze zacierają ręce, bo będą zastanawiać się, czy Waszczykowski zostanie wymieniony na Krzysztofa Szczerskiego, a może odkurzona zostanie Anna Fotyga. Żurnalistom przynajmniej do głowy nie będą przychodzić głupoty, że demokracji już nie ma. Ewentualnie tym, którym jednak przyjdzie do głowy, że to jest dyktatura, zrepolonizuje się media. Jak chcą pisać o braku demokracji, proszę bardzo, ale w podziemiu. Debitu nie dostaną.

Co z protokołem? Bo dymisja Szydło nie w tym miejscu została złożona, że desygnować Morawieckiego nie powinien prezes. Ph, phi i jeszcze raz phi. Przejmujecie się protokołem, a nie przejmujecie się konstytucją? Duda oświadczy, że on uważa to za właściwe, zgodne z protokołem, a nawet z artykułami konstytucji.

Dlaczego Morawiecki, a nie Kaczyński zrekonstruował rząd Szydło? Morawiecki bowiem ma same atuty. Nowy premier nie ma negatywnego elektoratu, gdyż nie ma żadnego. Wyborcy niespecjalnie go rozpoznają, to dopiero przed nimi. Morawiecki jest technokratą i zna języki, będzie jeździł po świecie i tłumaczył, że to polska droga do demokracji, do wstawania z kolan. A co? – prezes z Adamem Bielanem mają zasuwać po Trafalgar Square bez ochrony policjantów jak na Krakowskim Przedmieściu i narażać się na atak terrorystyczny, jak już raz tego doznał (trzeba mieć szczęście, raz wyjechać, a w tym samym czasie dochodzi do ataku, to tak jak w drewnianym kościele dostać cegłą po czerepie).

Morawiecki ma za zadanie prostować wizerunek Polski, a jest co, bo jest zszargany niemiłosiernie, przede wszystkim ruszają unijne procedury związane z sankcjami i proces przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości o nieprzyjęcie uchodźców. Kaczyński nie ma żadnego swojego człowieka w Brukseli, a Morawiecki ma, był wszak doradcą Donalda Tuska.

Co prawda w „Sowie & Przyjaciele” Mateusz nie robił żółwika z Donaldem, ale z innymi politykami PO owszem. Jak Donald nie zechce działać pierś w pierś w sprawie polskiej z Mateuszem, to minister Antoni skieruje do prokuratury wniosek o aresztowanie szefa Rady Europejskiej, bo ten  wraz z generałami Piotrem Pytlem i Januszem Noskiem współpracował ze slużbami rosyjskimi.

To są atuty polityczne Morawieckiego. No i potrafi księgować wydatki budżetowe, zaciagać kredyty w zachodnich bankach na jak najniższy procent. Do tego Kaczyńskiemu potrzebny jest nowy premier. Zużyje się szybciej niż Szydło. Co więc nas czeka potem? A kto by tak daleko wybiegał naprzód. Zresztą, w Europie sytuacja tak się może zmienić, że już nikt nie będzie zawracał głowy jakąś Polską. A naród trzymany będzie w kagańcu, pozostanie kwestia: czy poluzować, czy mocniej chwycić za mordę.

 

PiS się spieszy. Morawiecki już we wtorek chce wygłosić expose

PiS obroniło Beatę Szydło przed wotum nieufności tylko po to, by tego samego dnia zastąpić ją Mateuszem Morawieckim. Po miesiącach spekulacji na temat wymiany na stanowisku premiera i gorączkowych naradach w siedzibie PiS, które trwały przez cały wieczór, rzecznik partii Beata Mazurek wydała specjalny komunikat. Co się w nim znalazło?

Choć formalnie Beata Szydło musi złożyć rezygnację na ręce prezydenta, a dopiero potem misję tworzenia rządu dostanie Mateusz Morawiecki to karty wydają się już rozdane. Według doniesień medialnych nowy premier wygłosi expose już we wtorek. Nie będzie za to zmian na stanowiskach poszczególnych ministerstw.

Szydło wicepremierem?

– Za co chcecie mnie odwołać? Za to, że Polacy dobrze żyją? To Was boli? – jeszcze rano pytała opozycję premier Beata Szydło, broniąc się w Sejmie. Tymczasem zaledwie kilkanaście godzin później Szydło sama zrezygnowała z premierostwa. Zrzekła się funkcji w wystąpieniu przez Komitetem Politycznym PiS. Jej dymisja została zaakceptowana.

Komitet Polityczny rządzącej partii podjął też decyzję w sprawie następcy Beaty Szydło. Zastąpi ją dotychczasowy wicepremier i minister finansów i rozwoju, a także ulubieniec Jarosława Kaczyńskiego – Mateusz Morawiecki.

Co ciekawe, Beata Szydło ma pozostać w rządzie na stanowisku wicepremiera ds. spraw społecznych. – Komitet Polityczny w sposób zdecydowany wypowiedział się, by pani premier Beata Szydło pełniła eksponowane stanowisko w rządzie – mówiła Mazurek po posiedzeniu Komitetu. Według rzeczniczki PiS propozycja w tej sprawie zyskała akceptację Szydło.

– Jestem przekonana, że nasi wyborcy zrozumieją to, że jesteśmy jedną drużyną, że realizujemy program – mówiła Mazurek dziennikarzom po zakończeniu Komitetu Politycznego PiS.

Resztę zmian w rządzie PiS ma ogłosić w styczniu. Morawiecki premierem oficjalnie może zostać jednak już we wtorek. Wówczas Sejm ma uchwalić wotum zaufania dla jego gabinetu – dowiedział się PAP. Z tym nie powinno być problemu, bowiem PiS ma w izbie bezwzględną większość.

Dlaczego Szydło musiała odejść?

PiS wydało też oficjalne oświadczenie, w którym informuje o dymisji pani premier, a jednocześnie wystawia jej prawdziwą laurkę. Według partii, „mimo ogromnych trudności oraz pełnego determinacji przeciwdziałania  wrogich idei dobrej zmiany sił wewnętrznych jak i zewnętrznych” w ciągu ostatnich dwóch lat osiągnięto „ogromne sukcesy”. Beata Szydło odegrała w tym „szczególną rolę”. „Wykazała się ogromną sprawczością polityczną niezwykłym talentem medialnym wykazała się też wyjątkową determinacją i odwagą, a także niezwykłą pracowitością” – czytamy w oświadczeniu.

Dlaczego zatem konieczna była wymiana premiera o tak niecodziennym talencie? Z oświadczenia wynika, że ostatnie miesiące przyniosły „liczne istotne przeobrażenia sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej”. Zmieniły się także priorytety, które stawia przed sobą „dobra zmiana”. Stąd konieczna okazała się „korekta” składu rządu.

Posłowie PiS, poinstruowani przez przekazy partii, twierdzą, że „dobra zmiana” wkracza w nowy etap. Dlatego „wyjątkowy talent” Szydło musi się usunąć w cień. – Nikt inny jak Mateusz Morawiecki, który od 2 lat zawiaduje polityką gospodarczą rządu i odniósł tak wielkie, spektakularne sukcesy (…), nie jest lepszym kandydatem do tego, żeby ten nowy etap w naszej polityce realizować – już jako premier – a nie jako wicepremier – dodał.

Doceniona przez swoją partię w dość specyficzny sposób pani premier podziękowała już swoim zwolennikom na Twitterze. „Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia, podziękowania, za wszystkie tak dla mnie miłe państwa wpisy. Te dwa lata były dla mnie niezwykłym czasem, a służba dla Polski i Polaków zaszczytem. Dziękuję” – napisała Szydło.

 

Premier Morawiecki będzie kłopotem dla PiS?

Morawiecki, który oczarował Kaczyńskiego swoją wizją gospodarczego rozwoju Polski, może się jednak okazać dla PiS wizerunkowym problemem. Dlaczego? – To postać zupełnie niepasująca do narracji PiS-u pokazującego się jako partia zwykłych ludzi. Przecież można nazwać go „banksterem”, który Polakom udzielał kredytów we frankach – twierdzi Jakub Bierzyński. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że Morawiecki nawet wygląda i mówi inaczej niż inni politycy PiS – to ogromny kontrast w porównaniu z Beatą Szydło, która wydawała się takim samym człowiekiem jak wyborcy – robiła zakupy, wychowywała synów. Morawiecki u sterów władzy ļędzie zatem porażką prezesa PiS?

 

Morawiecki za Szydło po rekonstrukcyjnej telenoweli

Intensywne spekulacje na temat zmian w rządzie, a także na fotelu premiera trwały od kilku miesięcy. W ostatnich tygodnia przybrały jednak na sile tak bardzo, że budziły zniecierpliwienie w samym PiS. Ostatecznie przecięło je posiedzenie Komitetu Politycznego PiS, który obradował w siedzibie partii na Nowogrodzkiej od 18.00. Po ogłoszeniu decyzji posłom rządzącego ugrupowania tuż po 20.00 Beata Mazurek wydała krótkie oświadczenie.

Wcześniej w Pałacu Prezydenckim odbyło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego dotyczące rekonstrukcji. Po spotkaniu prezydencki rzecznik Krzysztof Łapiński relacjonował, że tematem rozmów była bieżąca sytuacja polityczna, a w szczególności planowana rekonstrukcja rządu. – Pan prezydent wyraził oczekiwanie, by temat rekonstrukcji został zamknięty tak szybko, jak to jest możliwe, żeby przeciąć wszelkie spekulacje medialne, co do tej kwestii – oświadczył.

 

newsweek.pl

PiS robi rekonstrukcję na raty. Kaczyński boi się buntu posłów

 

© source: PAP

 

Najpierw objęcie premierostwa przez Mateusza Morawieckiego w starym rządzie a dopiero potem, w styczniu wymiana ministrów – tak może wyglądać rekonstrukcja rządu. Pomysł tylko z pozoru jest nielogiczny. Według ustaleń „Newsweeka” Jarosław Kaczyński obawia się, że posłowie PiS mogliby nie poprzeć rządu w nowym składzie.

Zgodnie z konstytucją nowego szefa rządu desygnuje prezydent. Najpóźniej 14 dni po powołaniu premier wygłasza expose i składa wniosek o wotum zaufania dla rządu, którego Sejm udziela bez-względną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

– Wariant rozważany przez prezesa zakłada, że Morawiecki na początku stanie na czele starego rządu. Druga część rekonstrukcji, czyli wymiana ministrów, odbędzie się w styczniu. Gdzie tu logika? Gdybyśmy przeprowadzili wszystkie zmiany teraz, odwołani ministrowie mogliby nie poprzeć nowego rządu albo nie przyjść na głosowanie. Może podburzaliby posłów, którzy są z nimi powiązani? A tak wszystko odbędzie się bezkolizyjnie. Nawet jeśli jakiś minister przeczuwa swoją dymisję, to przecież nie zagłosuje przeciwko rządowi, którego nadal jest członkiem – tłumaczy nasz rozmówca w PiS.

Według tej koncepcji do wymiany ministrów miałoby dojść dopiero w styczniu. – Żeby odwołać pojedynczych ministrów, nie trzeba robić głosowania w Sejmie. Przeprowadzając rekonstrukcję w dwóch krokach, prezes uniknie turbulencji, w które mogłaby wpaść partia – wyjaśnia źródło „Newsweeka”. Jak może wyglądać druga część rekonstrukcji? Z naszych informacji wynika, że w ostatnich dniach znacząco wzrosły szanse Antoniego Macierewicza na utrzymanie stanowiska szefa MON. To zasługa gestów, które jego resort wykonuje pod adresem Pałacu Prezydenckiego. Ministerstwo po dwóch miesiącach odniosło się do propozycji reformy systemu dowodzenia przedstawionej przez głowę państwa. Nieoficjalnie można też usłyszeć, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego zamierza w najbliższych dniach zakończyć postępowanie wobec związanego z prezydentem gen. Jarosława Kraszewskiego i oczyścić go z podejrzeń.

Cały czas aktualna wydaje się za to dymisja szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, którego ma zastąpić szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.

 

newsweek.pl

Kulisy odwołania Szydło. Tak Kaczyński tłumaczył swoim ludziom konieczność zmian

past, IAR, 08.12.2017

Z czasem zaczęły się pojawiać przecieki na temat przebiegu tajnego głosowania. Mariusz Gierszewski z Radia ZET napisał na Twitterze, że za powołaniem Morawieckiego głosowało 30 członków KP PiS, 2 było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu.

„Do posłów przemówił tylko prezes Kaczyński. Zmianę uzasadnił m.in. skomplikowaną sytuacją międzynarodową. Podziękował Beacie Szydło za ‚wspaniałą postawę, za którą trzeba ją całować nie tylko po rękach ale i po nogach’. Stwierdził, że przed nią jeszcze wiele politycznych możliwości, funkcje premiera, prezydenta” – pisze Gierszewski.

„Te dwa lata były dla mnie niezwykłym czasem”

Kwestie międzynarodowe znalazły się także w oficjalnym uzasadnieniu decyzji. – Sytuacja międzynarodowa i sytuacja krajowa powoduje to, że przed nami troszkę inne wyzwania – powiedziała dziennikarzom rzeczniczka PiS Beata Mazurek.

„Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia, podziękowania, za wszystkie tak dla mnie miłe Państwa wpisy. Te dwa lata były dla mnie niezwykłym czasem, a służba dla Polski i Polaków zaszczytem. Dziękuję” – napisała Beata Szydło.

gazeta.pl

Prof. Jadwiga Staniszkis: Technokrata Morawiecki na gruzach państwa prawa

Prof. Jadwiga Staniszkis: Technokrata Morawiecki na gruzach państwa prawa

Scenariusz PiS-u jest taki, żeby szybko wziąć pod kontrolę całe państwo, upartyjnić sądy i wstawić tam swoich ludzi, po to też jest potrzebna ta szybka wymiana personalna w KRS i SN. Wówczas rozpocznie się drugi etap na tym zrujnowanym fundamencie, gdzie będzie rządzić technokrata Morawiecki od zmian gospodarczych  – mówi nam prof. Jadwiga Staniszkis. Pytamy też o konstruktywne wotum nieufności, które złożyła Platforma, i przemówienie Grzegorza Schetyny: – Zawsze zarzucano Platformie, że nie ma programu, nie ma wizji, a to było poważne przemówienie kogoś doświadczonego, który wie, co można zrobić.

JUSTYNA KOĆ: Podczas debaty nad wotum nieufności złożonego przed PO oburzona premier pytała: „Za co chcecie mnie odwołać?”, a pół godziny później u prezydenta z prezesem Kaczyńskim ustalała, kto będzie nowym premierem. To polityczna farsa?

JADWIGA STANISZKIS: To jeszcze nie jest pewne. Podobało mi się rano wystąpienie pani premier, ale również, paradoksalnie, podobało mi się wystąpienie Grzegorza Schetyny, który w sposób realistyczny mówił o obszarach, które chcieliby zmienić. Zawsze zarzucano Platformie, że nie ma programu, nie ma wizji, a to było poważne przemówienie kogoś doświadczonego, który wie, co można zrobić, to były wyważone plany.

Cały ten proces jest o tyle dramatyczny, że dwa dni temu oglądaliśmy wystąpienie prezydenta Dudy, który nawoływał do wspólnoty, do nowego początku, ale nie zająknął się nawet, że warunkiem tego byłoby wycofanie się z tego, co jest łamaniem konstytucji. Moim zdaniem, scenariusz PiS-u jest taki, żeby szybko wziąć pod kontrolę całe państwo, upartyjnić sądy i wstawić tam swoich ludzi, po to też jest potrzebna ta szybka wymiana personalna w KRS i SN, żeby nie mieć niezależnych ciał. Tak jak zlikwidowali Trybunał Konstytucyjny, tak teraz mają działać KRS i sądy. Wówczas rozpocznie się drugi etap na tym zrujnowanym fundamencie, gdzie będzie rządzić technokrata Morawiecki od zmian gospodarczych. Zresztą moim zdaniem, jego sukces jest wynikiem krótkowzrocznych przyrostów konsumpcji po 500 Plus, a nie dalekowzrocznej polityki gospodarczej.

To scenariusz Kaczyńskiego?

PiS chce przyklepać przejęcie państwa i udawać, że zaczyna się coś od nowa, oczekując na aprobatę. Morawiecki jest fachowcem, ale

to, że nie reagował przez ostatnie miesiące, kiedy łamano konstytucję, według mnie go dyskwalifikuje. Jest współodpowiedzialny tym milczeniem, zresztą podobnie jak w Kancelarii Prezydenta panowie Szczerski czy Mucha. To, że oni milczą, czyni ich współaktorami dewastacji państwa.

Pani profesor, czy Morawiecki powinien zostać premierem, mimo że nie ma żadnego własnego zaplecza politycznego? W PiS-ie jest zaledwie od marca 2016 roku.

Ale w PiS-sie wystarczy mieć za sobą prezesa i myślę, że w tym scenariuszu Kaczyńskiego właśnie o to też chodzi. Zlikwidować obszary niezależne, upartyjnić kluczowe instytucje i przejść do takiego pozytywistycznego programu: tylko gospodarka i posunięcia ekonomiczne. Jeszcze tylko zmiana ordynacji wyborczej, aby przyklepać na dłużej ten scenariusz. Przy okazji, niestety, to jest straszne niszczenie ludzi,

ci, którzy milczą, którzy widzą, co się dzieje z trójpodziałem władzy i rządami prawa, na dłuższą metę mają przecież poczucie, że to wisi na włosku woli politycznej, a nie na prawie. To niebezpieczne i niszczące godność obywatelską.

Nie ma pani wrażenia, że to zamieszanie z rekonstrukcją rządu i wymianą premiera, nagłe spotkanie u prezydenta, sprzeczne komunikaty szefa klubu Terleckiego i pani Mazurek mają przykryć to, że PiS właśnie przepycha przez Sejm zmiany w sądownictwie i ordynację wyborczą?

Moim zdaniem, tam rzeczywiście jest podział opinii. Pani Szydło ma dobre notowania, ma poparcie społeczne, jej ostatnie wpisy i wystąpienia przysporzyły jej jeszcze zwolenników. Oczywiście ona jest współodpowiedzialna za wszystko, mimo że to robił klub PiS-u, to jednak poszczególni ministrowie w tym uczestniczyli. Szydło zachowała pozorną niewinność, ale wśród obywateli budzi zaufanie.

Morawicki jest kompetentny i również budzi zaufanie, ale ludzie w PiS-ie rozumieją, że wcześniej należy przyklepać tę ruinę, która zostawi po sobie Szydło.

Ci, którzy mieli moralny kręgosłup, już dawno odeszli, ostatni to chyba młody Łukasz Rzepecki, wczesnej Kazimierz Michał Ujazdowski.

Oj, ale to dawno temu było. Ludzie, którzy mają poczucie, że są granice, a demokracja ma swoje standardy, odeszli. W PiS-e najgorsze jest jednak chyba to najmłodsze pokolenie. Oglądałam, jak zachowywali się na komisji sprawiedliwości u pana Piotrowicza, widziałam w nich porażające ambicje połączone z oportunizmem, są gotowi na wszystko. Nie ma opinii publicznej, która by ich piętnowała.

Ich wybór idzie z góry, nie są wyłaniani przez jakieś środowiska, nie ma presji, która utrzymywałaby ich w ryzach. Dla mnie to przerażające.

Do 1.30 komisja sprawiedliwości, rzutem na taśmę, przyjmowała poprawki po II czytaniu prezydenckich projektów, aby zmiany można było przegłosować jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu. O komisji nie zostali zawiadomieni ani I Prezes SN prof. Gersdorf, ani RPO Adam Bodnar, sędzia Żurek z KRS nie dostał głosu. To koniec sądownictwa?

Ja muszę powiedzieć, że z przykrością obserwowałam tę pułapkę, którą na panią prezes zastawił prezydent Duda, zapraszając ją na zaprzysiężenie jednego z dublerów TK. Obserwowałam, jak ona, uczciwa osoba, zdająca sobie sprawę, co zrobiła, była załamana. Ja sama sugerowałam w swoich wypowiedziach, żeby sobie wybaczyła i nie dała się wykluczyć z tej gry, bo jest kompetentna, ma argumenty. Jej ostanie wystąpienia były bardzo dobre, ale oczywiście w tej komisji było wszystko ustawione. Zresztą widać powoli, jak ludzie, którzy wiszą na Kaczyńskim, typu Piotrowicz, ze względu na swoja komunistyczną przeszłość są instrumentami do przeprowadzania zmian. Do tego tłumy młodych PiS-iaków, którzy pozwalają sobie na hasła „zdelegalizujmy opozycję”, to jakiś dramat.

Gdybym ja była szefem klubu, to natychmiast po takim tekście wyrzuciłabym go z klubu, a jeśli byłabym Kaczyńskim, to i z partii. To było bezczelne, a nikt tego z PiS-u nie potępił. Tak postępują ludzie zakompleksieni, którzy odbijają sobie władzą polityczną swoją wewnętrzną słabość.

Tacy ludzie są niebezpieczni u władzy, która staje się protezą przy ich własnych oportunistycznych osobowościach.

Kaczyński to toleruje?

Kaczyńskiemu to na rękę. Zresztą widać było dziś doskonale, jak patrzył z pogardą w stronę opozycji w Sejmie, z wyższością, bo zdaje sobie sprawę, że arytmetyka jest bezlitosna i opozycja nic nie wskóra. Dlatego też dał kwiaty pani premier, bo widzi, jak ona ciągle walczy, a on lubi ludzi, którzy walczą, nawet jak są na przegranej pozycji. Jednak we współczesnym świecie w polityce chodzi o coś więcej. We współczesnym świecie polityka jest czymś bardzo odpowiedzialnym, trudnym. Pozycja Polski jest, powiedzmy, na granicy Wschodu i Zachodu, a ślady tej cywilizacji Wschodu, świadomość, że trzeba wydobyć coś więcej ze społeczeństwa, to „właściwe istnienie”, o którym mówi Kaczyński, jest bardzo niebezpieczne. Przecież

głosu Polski nigdzie nie ma, a tyle się dzieje, od konfliktu na Bliskim Wschodzie wznieconego przez Trumpa decyzją o Jerozolimie po możliwość wojny atomowej z Koreą Północną, Ukraina, która jest w bardzo trudnej sytuacji.

Teraz potrzeba bardzo odpowiedzialnej polityki. Dla wszystkich to jest szok, że można tak popsuć pozycję Polski. To jest też odpowiedzialność historyczna. A u nas wybijają się takie osoby, jak ten pętak Patryk Jaki, to jest coś strasznego, ale moim zdaniem scenariusz Kaczyńskiego to jest przejść przez tę fazę, pokazać opozycji jej słabość i upokorzyć, zniszczyć niezależne organy władzy, podporządkować wszystko władzy i potem już zachowywać się pragmatycznie. Tylko na ruinach nie ma pragmatyzmu. Ludzie, którzy milczeli, będą już inni.

Czy PiS nie boi się, że to samo partyjne prawo, które teraz przepycha przez Sejm, będzie użyte kiedyś przeciwko nim w sądach?

Myślę, że jeżeli zmieni się władza, to na pewno Duda stanie przez Trybunałem Stanu, Kaczyński unika odpowiedzialności, siedzi z tyłu, szepcze, ale nie ma bezpośredniej możliwości pociągnięcia go do odpowiedzialności. Myślę, że

to, co powiedział Schetyna, jest ważne, że jak wygrają, a to nie będzie łatwe przy tych zmianach ordynacji, to przygotują specjalny pakiet powrotu do demokracji.

To będzie ich wyjściowy podarunek dla nas wszystkich. Moim zdaniem, nie będą używali tych złych instrumentów, tylko je wycofają. Dlatego powinni wygrać. Schetyna jest od wielu lat w polityce, dużo przeżył, upokorzenia również, ale stara się i jest człowiekiem, którzy zna historię, widzi te analogie z bolszewizmem, ze Wchodem, i który nie jest może efektowny, ale jak coś powie, jak o pakiecie ustaw, to można mu wierzyć.

wiadomo.co