Numerologia dobrej zmiany

 12 sierpnia 2017

 

Pan prezes dołączył do grona wybitnych postaci w historii, które kierowały się wskazaniami liczb.

Liczby są niesłychanie ważne. One rządzą naszym światem i życiem. Ich właściwe odczytanie pozwala uporządkować ludzkie sprawy oraz wejść w harmonijny układ wibracji w polityce i życiu publicznym. Właśnie dlatego Władysław Gomułka zapowiedział zbudowanie tysiąca szkół na tysiąclecie państwa polskiego. Mógł zbudować 998 albo 1018. Ale nie, on postawił dokładnie 1000 szkół, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że nic nie jest przypadkowe, wszystko wiąże się ze wszystkim, a liczby niosą w sobie ukrytą moc.

Także wielu innych wybitnych przywódców w historii kierowało się wskazaniami numerologii. Np. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że odbędzie się jeszcze osiem miesięcznic – ostatnia będzie nosiła numer 96, bo tyle było ofiar śmiertelnych w Smoleńsku. Wielka jest radość narodu wywołana faktem, że pan prezes dołączył do grona wspaniałych postaci kierujących się w swej działalności tym, co podpowiadają liczby. Spróbujmy i my pójść tą drogą i odczytać znaczenia najważniejszych liczb dobrej zmiany.

Przywódca PiS zapowiedział że za 8 miesięcy na Krakowskim Przedmieściu staną dwa pomniki: ofiar katastrofy smoleńskiej i oddzielnie Lecha Kaczyńskiego. Zapowiedź ta padła podczas 88. miesięcznicy smoleńskiej. W słowie „Smoleńsk” mamy 8 liter. Kiedy dodamy 88+8, otrzymamy właśnie wymienioną przez pana prezesa liczbę 96.

Zwróćmy też uwagę, że gdy podzielimy miesięcznicę przez liczbę pomników, 88:2, otrzymamy 44 – liczbę, która zapisała się w dziejach narodu polskiego Powstaniem Warszawskim, ale także niezapomnianymi „Dziadami” Adama Mickiewicza. Poeta pisał:

Wskrzesiciel narodu,
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.

Wygląda więc na to, że wieszcz przewidział nadejście Jarosława Kaczyńskiego, choć określenie „z obcej matki” nieco zbija z tropu. Ta kwestia niewątpliwie wymaga dalszych badań.

Przyjrzyjmy się też, co liczby mówią nam o samym wskrzesicielu narodu. Szczęśliwa chwila, kiedy Jarosław Kaczyński przyszedł na świat, nastąpiła 18.06.1949 roku. Przeanalizujmy znaczenie tej daty zgodnie z regułami sztuki numerologicznej.

1+8+0+6+1+9+4+9=38
3+8=11

Otrzymujemy liczbę mistrzowską 11! (Liczby mistrzowskie to 11, 22, 33 itd.)

W źródłach specjalistycznych odnajdujemy informację:

„Jeśli w twoim portrecie numerologicznym znajduje się liczba mistrzowska, oznacza to, że jesteś tzw. starą duszą, czyli osobą duchowo zaawansowaną, która posiada wyższą wiedzę i wskazuje drogę innym. Wszystkie osoby, które posiadają w swoim portrecie numerologicznym liczbę mistrzowską, mają do wykonania zadanie”.

I dalej:

„Liczba 11 symbolizuje wizjonerstwo, inspirację, intuicję, wiedzę, a także umiejętność jej przekazywania. Jest pierwszą liczbą powyżej dziesięciu, która wznosi się na wyższy poziom, otwiera drogę do wyższego świata, gdzie nie istnieje czas, za to istnieje szczęście i wiedza. Liczba 11 oznacza, że osoba o tej wibracji często doświadczała już życia na Ziemi, a jej dusza osiągnęła wyższą dojrzałość, niekiedy uważa się, że jest to tzw. stara dusza. Jest bardziej odpowiedzialna, mądrzejsza i wraca na Ziemię, aby pracować dla ludzi i pomagać im. Jedenastka jest osobą, obok której nie przejdzie się obojętnie, ponieważ czuć od niej moc, której nie można zobaczyć oczami. Niewiele się przed nią ukryje, gdyż 11 jest obdarzona nieprzeciętną intuicją”.

Toż to wykapany prezes!

A przyjrzyjmy się, co liczby mówią o jego głównym wrogu Donaldzie Tusku. W imieniu Donald jest 6 liter. Właściciel tego imienia urodził się 22.04.1957 r.

2+2+0+4+1+9+5+7= 30
3+0=3

A więc: trójka w portrecie numerologicznym i sześcioliterowe imię. Trzy razy sześć.

Chyba wszyscy dobrze wiemy, kogo opisują trzy szóstki.

koduj24.pl

Kościół wskazał kolejne zagrożenie duchowe. Tym razem to… kolorowy proszek

10.08.2017
Duchowni z parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Żukowie zamieścili na swojej stronie internetowej wpis przestrzegający przed zgubnym wpływem zabawy kolorowym proszkiem, która ich zdaniem jest tylko pozornie niegroźna. Jak księża widzą niebezpieczeństwo?

(PAP, Fot: Leszek Szymański)

Od dłuższego czasu, na wielu koncertach w Polsce, można obserwować coraz powszechniejszy zwyczaj wyrzucania kolorwego proszku pod sceną, który natychmiast pokrywa ciała uczestników zabawy. Zabawa na pierwszy rzut oka nie groźna, choć nie wszyscy podzielają to zdanie.

Duchowni z parafii w Żukowie sprzeciwiają się takiej rozrywce w czasie wydarzeń kulturalnych w regionie. Na stronie internetowej żukowskiej wspólnoty zamieścili informacje o pozornie niegroźnej zabawie, wywodzącej się z zupełnie innego kręgu kulturowego niż chrześcijański. Księża podkreślają, że wyrzucanie kolorowego proszku w powietrze ma mieć swoje korzenie w Indyjskiej, a więc obcej nam, tradycji –

(zabawa) Wypływa z tradycji hinduistycznego święta radości i wiosny, w czasie którego oddaje się cześć bóstwom z nimi związanymi. To święto obchodzi się przede wszystkim w Indiach, Nepalu i innych regionach świata z populacji Hindusów lub osób pochodzenia indyjskiego

Cała sprawa bierze swój początek w cyklicznej imprezie „Eksplozja kolorów”, która miała miejsce w Żukowie rok temu, w ramach edycji festiwalu „Muza nad Jeziorkiem”. Już wtedy niewinna zabawa kolorowym proszkiem miała zaniepokoić księży, którzy uznali, że godzi ona w przykazanie „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”.

 

https://wiadomosci.wp.pl

Pisowskie jadło. Smacznego

W szpitalach i szkołach konserwy z mięsa świń z terenów zakażonych ASF? Wg wp.pl rząd już to realizuje! Jedlibyście?
No, to smacznego.
(na zdjęciu wykonanym przez Martę Bogdanowicz – wszystkie użyte przeze mnie zdjęcia są jej autorstwa – podczas sierpniowej kontrmiesięcznicy w Warszawie Ewa R. otoczona przez policję na usługach PiS, jeszcze nie wie, że już wygraliśmy, a dyktatura upadnie)
88. miesięcznica smoleńska
Daleki jestem od hurraoptymizmu, ale nie da się nie zauważyć, że obywatelki i obywatele konsekwentną walką o wolność zgromadzeń i dzięki sprzeciwowi wobec nienawiści rozsiewanej przez szaleńca na drabince właśnie zmusili go do wyznaczenia konkretnego terminu zakończenia karczemnych politycznych pseudomszy na Krakowskim Przedmieściu. Kaczyński wpadł we własną pułapkę: wygryzł z żywego ciała Polski spory fragment stolicy, żeby każdego 10. dnia każdego miesiąca nie widzieć sprzeciwiającego się mu „podsuwerena gorszego sortu”, tymczasem wyszło z tego tyle, że sam zafundował sobie marsz aleją strachu, otoczony tysiącami policjantów i płotem hańby.
Zarezerwował sobie Krakowskie Przedmieście do 2020 roku, ale zadławił się łupem i chce go wypluć go już w kwietniu 2018. Wiem dobrze, że Kaczyński jest kłamcą i nie można mu wierzyć w nic. Jednego dnia mówi coś, by drugiego sobie zaprzeczyć. Niemniej stało się, zapowiedział podczas 88. „miesięcznicy smoleńskiej”, że 96. będzie ostatnią. Egzegezę mętnej antyewangelii załganego furiata sobie odpuszczę, bo na szczęście wyręczyło mnie w tym niewdzięcznym dziele wielu autorów. Skupię się na rzeczach dla mnie najważniejszych. Po pierwsze: jedynie solidarna obecność przeciwników dyktatury na kontrmiesięcznicach pomoże wytrwać prezesowi w jego obietnicy.
Dlaczego to takie ważne?

Rachunek za paranoję prezesa: za jego poczucie bezpieczeństwa zapłaciliśmy do dziś ponad 14 mln zł.
Drodzy moi wybrzydzacze, potępiający samą ideę „kontrmiesięcznic”, doradzacze pozostawienia PiS-owi ulic na wyłączność, aby mógł urządzać tam śmierdzące faszyzmem zloty nienawiści, miast teoretyzować zza biurek, weźcie przykład z Agnieszki Holland i wyjdźcie na te ulice, żeby poczuć i zrozumieć, że niezgoda na zło musi mieć realny, fizyczny wymiar dawania świadectwa osobiście,
a nie pitolenia o pracy oświeceniowej w zaciszu gett, do których wspólnie chce nas zagnać PiS. To konsekwentne, uporczywe wzywanie do nicnierobienia zaczyna wyglądać karykaturalnie wobec coraz bardziej obarierkowanej rzeczywistości. Nie chodzi mi o proste podpieranie się postacią znanej reżyserki, lecz o to, że ona, jako artystka, czuje więcej niż Wy. Tym samym więcej rozumie. Etos sprzeciwu twarzą w twarz złu,

Ewa i Przemek, znoszeni bezprawnie przez policję z palcu Zamkowego, jak wielu innych: dali świadectwo.
poczucie współuczestnictwa i sprawstwa, możliwość, jak to Boy pisał: dania wyrazu swej ludzkiej treści własnej, więcej jest warta od kalkulacji czynionych na liczbach urojonych i fatamorganach politycznych. Więcej warta jest, jak się okazuje, nie tylko jako „terapia zbiorowa”, ale realny czynnik polityczny, pozwalający na pokonanie dyktatury na zawłaszczonym przez nią polu symbolicznym, a zawłaszczenie symboli właśnie boli nas szczególnie: Pawłowicz jako Marianna wiodąca ciemnogród na barykady to uwłaczający polskiej inteligencji komiks. Monopol PiS na nie, jaki powstał przy naszej bierności, powoduje, że sami godzimy się z pozycją „gorszego sortu”, nie śmiąc nawet nazwać się „patriotami”, bo to słowo stało się opisem bandyty, ksenofoba, rasisty i faszysty, my zaś wszyscy znosimy z humorem, cierpkim, nazywanie nas ubekami, zdrajcami, komuną, złodziejami i gestapowcami. Zamiast podawać każdego oszczercę do sądu. Kłamstwo nieukarane, zbyte machnięciem ręką, staje się obiegową „prawdą”. Ktoś z naszej strony staje w „obronie czci” Pawłowicz, której jako żywo Owsiak nie naruszył, ale nikt nawet nie waży się pozwać tych, którzy jak Cejrowski czy Sakiewicz bredzą o tym, że w kontrmiesięcznicach biorą udział same diabły ubeckie i czerwone pająki. Pozwalając bezkarnie pluć sobie i nam w twarz, drodzy doradcy zostawienia świata złu do dyspozycji, ośmielacie bandytów, a „ludowi” przesyłacie wiadomość: skoro tak mówią w „mediach” i nikt temu nie zaprzeczy, to tak właśnie jest. Powtarzając brednie produkowane przez PiS, skłamane od a do z, pomagacie w demoralizacji Polski. Redaktorze Gądek z gazety pl., oraz reszto szanownego państwa, bredzący o „burdach” na Krakowskim Przedmieściu, czy manifestacje „Solidarności” za PRL-u również nazywałby pan „burdami”? O opamiętanie proszę. Kiedy bandyci napadają na kogoś, kto nie odpowiada na napaść agresją, to jest bandycka napaść, a nie żadna „burda”.
Kontrmiesięcznica sierpniowa
Przestępcy z PiS i ich wspólnicy z policji, BOR oraz innych służb państwowych, manifestują pogardę wobec Konstytucji, ustaw niższej rangi i wyroków sądów, miesiąc w miesiąc pozwalających nam demonstrować pod Pałacem Prezydenckim,
spod którego bezprawnie jesteśmy siłą przepędzani. Policja i inne służby stały się lokajami bezprawnej władzy, wypełniając życzenia prezesa, nim zdąży o nich nawet pomyśleć. Lokajstwo ma wymiar karykaturalny: służby zamknęły PiS-owców w alei hańby, uważają, że każdy, kto choć piśnie słowem w trakcie ich marszu, „zakłóca” ich zgromadzenia. Prezes w metalowej klatce, wtrącony tam przez własnych bezmyślnych przydupasów, opowiada androny, że to nie on dzieli Polaków, podczas gdy policja z tłumu jego oponentów wyciąga na chybił trafił ludzi i stawia im zarzuty zakłócania przemowy, będącej według posiadanej przez nią „opinii prawnej” (???) jednocześnie aktem religijnym, zgromadzeniem publicznym i epifanią reinkarnacji Piłsudmowskiego. Wczoraj o tyle było „lepiej” niż w lipcu, że nie używano już chyba zarzutów o „zakłócaniu aktu religijnego”wobec bezprawnie zatrzymywanych ludzi, za co grozi więzienie, lecz skupiono się na tym, że „jedynie zakłócali zgromadzenie”, za co grozi „jedynie” grzywna. Proszę się nie śmiać, to też jest sukces obecnych tam wolnych obywatelek i obywateli. Do najbardziej upartych zupaków dotarło, że przegięli. Wkrótce dotrze do ich również, że polowania na demonstrantów okryją ich nie tylko hańbą, ale i przyniosą konkretne konsekwencje karne. O ile nie będą czytać bredni rozpowszechnianych przez redaktorów Gądkopodobnych (gazeta.pl), dla których bezprawne działania i agresja policji wobec pokojowych demonstracji antypisowskich to „burdy”, a nie bezprawie władzy.
Niech pan Gądek do spółki z redaktor Wielowieyską pogadają ze swoim kolegą z firmy, napadniętym przez „smoleńskich”, w obronie którego nie chciała stanąć policja – on też to „chuligan”? Nie udało się wczoraj również policji ukraść sprzętu nagłaśniającego ani Obywatelom RP, ani Obywatelom Solidarnie w Akcji, mimo tego, że w wypadku pierwszych próbowała, a drugich groziła. Napady i bezprawny zabór mienia policjanci od lipcowej miesięcznicy stosują nagminnie, nie siląc się na wynajdywanie żadnych podstaw prawnych. To zwykłe zbójectwo, redaktorze Gądek, pani redaktor Wielowieyska. Podobnie jak porywanie z ulic i przetrzymywanie godzinami ludzi, które zauważył nawet redaktor Skarżyński. Choć ten ostatni też się nie popisał oświadczając, że w dobie terroryzmu „od biedy rozumie śledzenie polityków i działaczy opozycji”. Nie ma takiej biedy, która u mnie spowodowałaby zrozumienie redaktora Skarżyńskiego, zrównującego mimowolnie siadanie na ulicy z terroryzmem. Podsumowanie Z radością witam uliczny sojusz wielu organizacji i środowisk opozycyjnych, zrzeszonych przede wszystkim w Koalicji Prodemokratycznej zawartej pod egidą Strajku Kobiet,
który realnie walczy o wyrwanie Polski z łap zamachowców stanu, pokojowo zadając im takie rany wizerunkowe, że myślą na głos o zaniechaniu swoich comiesięcznych parteitagów na Krakowskim Przedmieściu. Tam właśnie, celnie, Agnieszka Holland dostrzegła bijące źródło do cna złej antyreligii smoleńskiej, polskiego wyrobu nazipodobnego. Dziękuję tym, którzy już zimą ubiegłego roku dali mi przykład, że można z tym ohydztwem walczyć własną osobą nie tylko w sieci, ale i w realu, łamiąc pisowskie bezprawie (zdaje się, że na początku było ich czterech, ale może coś przekręcam: Paweł K., Paweł W., Arek S., Tadzio J., oraz Ewie B. za to, że mnie z nimi poznała, wcześniej ode mnie się w to włączając wraz z innymi, których darzę szacunkiem, a Maćkowi B. składam dank za to, że pikieta pod Sejmem nie umarła). Od maja 2016 stoimy razem, i, jak to powtarzamy razem i osobno: Nie zejdziemy. Redaktorze Gądek? Pani redaktor Wielowieyska? Redaktorze Skarżyński? Panie pośle Schetyno? Idziemy po prawo i sprawiedliwość. Można z nami, ale bez Was też sobie poradzimy.
Kajetan Wróblewski P.S. Mam słabość do Winstona Ch., cholerycznego autokraty, który nie tylko demokrację szanował, ale jeszcze jej bronił osobiście 🙂 Dlatego przypominam jego słowa: Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning. PiS już nie może spać spokojnie.

https://www.facebook.com/notes/kajetan-wróblewski/koniec-kaczyńskiego/388854574881942

 

Bohaterka naszych czasów, Elwira Borowiec

Walka z kaczyzmem, a jak niektórzy chcą z naszyzmem, polską odmianą brunatności, ma już swoich bohaterów. To coś innego niż opozycja parlamentarna. Ta ostatnia liczy, że naszyzm Jarosława Kaczyńskiego jest do cofnięcia za pomocą kartki wyborczej. Na razie opozycja wierzy, ale jeżeli nowa ordynacja wyborcza pójdzie w ślady Trybunału Konstytucyjnego, po wierze może nic pozostać.

Bohaterstwem nazywam przyzwoite zachowanie i nie obawianie się, że za to czeka jakaś kara. Protesty, które ochraniała policja, a protestujący po manifestacji rozchodzili się do domów, idą do lamusa. Policja wypracowuje nowe metody walki ze społeczeństwem obywatelskim. Nie są one wielce odkrywcze, bo charakterystyczne dla wszelkich reżimów, lecz nieznane w Polsce po 1989 roku.

Policji jest coraz więcej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie w terminie około miesięcznicy smoleńskiej, równocześnie z nimi pojawiają się tajniacy – i kto wie, ilu ich jest. Tajniacy ubierają się, jak my, a mogą nawet być oznaczeni podobnymi do nas zapinkami, lecz czuć ich z daleka, nie tylko po sposobie zachowania, ale mają z sobą właściwe dla ich pracy gadżety, np. słuchawki na uszach.

Tajniacy mają takie same prerogatywy, jak mundurowi. Mogą wylegitymować i „wynagrodzić” mandatem, bądź od razu wnioskiem do sądu. Ta praktyka mundurowo-tajniacka jest już obecna podczas miesięcznic i kontrmiesięcznic, więc można spodziewać się jej zastosowania w terenie.

Piotr Pacewicz na portalu OKO.press opisuje jedną z takich bohaterskich kobiet, która – przyznam – zaimponowała mi. Elwira Borowiec z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i Obywateli RP, która wraz z koleżanką i kolegą naklejali kilkanaście ulotek na barierkach odgradzających na Krakowskim Przedmieściu festyn miesięcznicy Kaczyńskiego od reszty Polski.

Ulotek naklejono kilkanaście, za to dwukrotnie owa trójka została zatrzymana i dostała wnioski do sądu. Technikę – modus operandi – tajniaków też warto poznać. Mianowicie poruszają się czwórkami, trzy osoby legitymują, straszą i wypisują skierowania do sądu, a czwarta osoba filmuje.

Ulotka, która była rozklejana, jest bardzo ciekawa i niesie wielce prawdziwe treści. Mianowicie jest to „Rachunek nr 1 dla podatników RP”. A wystawia ją PiS narodowi polskiemu za festyn smoleński. Rachunek jaki od 2015 roku wystawia PiS wynosi w sumie 14 milionów 202 tysiące i 586 złotych. Suma rachunku na ulotce jest zaksięgowana pod mianem: „strach posła Jarosława K.” Tyle nas kosztuje strach jednego pana. Poszczególne części składowe rachunku nie są wyssane z palca, ale z polskiego budżetu.

Warto zapamietać nazwisko tej bohaterki – nie boję się jej tak nazywać – i jakoś uczcić ją dzisiaj, a na pewno kiedyś, gdy będzie normalnie. Elwira Borowiec  swym zachowaniem robi to, co my powinniśmy wykonywać w większej ilości osób.

To ona wraz z Angeliką Domańską 10 maja 2017 roku wmieszały się w tłum smoleński i znajdując się kilka metrów od przemawiającego Jarosława Kaczyńskiego pomachały mu białymi różami. Następnie zostały poturbowane przez tłum kuksańcami, z glana i… różańcami.

Wówczas to prezes PiS popisał się „znajomością” symboliki, biała róża to „symbol skrajnej nienawiści”. Co akurat odpowiada równie słynnej frazie: „nikt nam nie powie, że białe jest białe…”

12 SIERPNIA 2017

Do sądu za wystawienie rachunku Kaczyńskiemu. „W każdej kawiarence siedział tajniak. Takiego wyłapywania ludzi jeszcze nie widziałam” – opowiada Elwira Borowiec

Rachunek na 14 milionów za koszty ochrony miesięcznicy 10 sierpnia wystawiła Kaczyńskiemu Elwira Borowiec z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i Obywateli RP. Za rozklejanie go na barierkach dostała wniosek do sądu. „Wszędzie byli tajniacy. Co władza wyprawia! Szok” – mówi Borowiec. Ta sama, która 10 maja pomachała przemawiającemu Kaczyńskiemu w twarz białą różą

Zmasowana akcja policji – mundurowej i tajniaków – miała sparaliżować wszelkie akty protestu podczas 88. miesięcznicy smoleńskiej 10 sierpnia 2017. Ofiarą padła m.in. Elwira Borowiec, która naklejała na barierki „Rachunek nr 1 dla podatników RP”. Elwira zasłynęła już podczas miesięcznicy 10 maja 2017 tym, że razem z Angeliką Domańską wmieszały się w smoleński tłum i stojąc przy samych barierkach pod Pałacem Prezydenckim z odległości kilku metrów białymi różami pomachały prosto w twarz przemawiającemu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kobiety zostały potem poturbowane przez smoleński tłum, który używał łokci, kolan i … różańców.

Przeczytaj też:

Atak z łokcia i różańca. Angelika z Elbląga i Elwira z Puław w smoleńskim tłumie, kilka metrów od Kaczyńskiego. Dlaczego one?

PIOTR PACEWICZ  11 MAJA 2017

Tajniacy byli wszędzie

Borowiec opowiada OKO.press, jak było tym razem. „Rachunki naklejaliśmy między 16 a 17, w trójkę z kolegą i koleżanką z Ruchu Obywatele RP. Szliśmy od Placu Zamkowego wzdłuż barierek w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Nakleiliśmy kilkanaście ulotek, od strony zewnętrznej, z myślą o kontrdemonstrantach, gapiach i turystach. Wszędzie była masa mundurowej policji, ale nie reagowali.

 

Dopadli nas tajniacy. Wszędzie było ich pełno, siedzieli w kawiarenkach, ze słuchawkami w uszach, kręcili się po ulicy. Pierwszy raz zatrzymało nas trzech, a czwarta – kobieta tajniaczka – filmowała. Pokazali odznaki i poinformowali, że nie dostaniemy pouczenia, ani mandatu, tylko od razu kierują wniosek do sądu. Tajniacy nie potrafili, albo nie chcieli powiedzieć, z jakiego paragrafu. Zapytałam, kto jest właścicielem tych barierek, ale też nie wiedzieli. Jeden stwierdził tylko, że to będzie taki sam  zarzut jak za oklejanie przystanków.

Poszliśmy dalej, zostały nam dwie naklejki, więc od razu je nakleiliśmy. Minęła najwyżej minuta i znowu usłyszeliśmy „Halo, zapraszamy tu do nas”. Powiedziałam tajniakom, że przed chwilą zostałam spisana. Wzięli dowód, sprawdzali, dzwonili, czy to prawda.

Byłam zdumiona tym, co oni wyprawiają. Takiego wyłapywania ludzi jeszcze nie widziałam. Szok!” – mówi OKO.press Elwira Borowiec.

Policja: 51 wniosków do sądów, 150 osób wylegitymowanych

Policja była 10 sierpnia bardziej aktywna niż na poprzednich miesięcznicach. Policjanci utrudniali kontrmanifestowanie po zewnętrznej stronie „płotów zaporowych” (zwanych barierkami) ustawionych wzdłuż marszu smoleńskiego. Każdy, kto krzyknął cokolwiek do maszerujących, natychmiast był legitymowany przez policję i dostawał mandat za zakłócanie zgromadzenia lub wniosek do sądu o ukaranie za wykroczenie.

Wnioski policjanci wysyłali także za umieszczenie naklejki na barierkach, co było nowością. Wcześniej za ozdabianie barierek na Krakowskim czy przed Sejmem nikt nie miał pretensji.

Policja podała, że 10 sierpnia wysłała do sądu 51 wniosków i wylegitymowała 150 osób. Jeden z tych wniosków dotyczy Elwiry Borowiec. OKO.press zwracało uwagę, że większość działań policji była sprzeczna z prawem.

Przeczytaj też:

Coraz więcej bezprawia władzy. Policja chce ukarania uczestników legalnych kontrmiesięcznic

DANIEL FLIS  11 SIERPNIA 2017

Kim jest Elwira Borowiec

Bezrobotna, 37 lat. Samotna matka trzech córek – 6, 7 i 16 lat. Z zawodu kasjerka, przez 11 lat pracowała w „Biedronce”, zwolniła się „ze względu na zdrowie”. Mieszka w Puławach.

Opowiada: „W Puławach organizuję protesty kobiet, już jako jedyna, inne się boją. Udział w  Ogólnopolskim Strajku Kobiet 3 października 2016, to było moje przebudzenie. Dwa dni przed protestem nie wiedziałam, że wezmę udział, szybka decyzja. Działałam z koleżanką, ale ona się wycofała, obawia się reakcji ze strony Kościoła, księża jechali po protestujących, w niektórych parafiach wymieniali aktywistki z nazwiska, a jej chrześniak ma komunię.

Jak sobie daję radę? Całe życie jakoś daję sobie radę, mam oparcie w rodzicach, teraz z nimi mieszkam.  Bardzo mi kibicują w działalności, a nie musiałoby tak być.

Co mnie tak wkurzyło, że zaczęłam działać? Całe życie coś mnie wkurzało, ale była trema. Teraz mówię dziewczynom: nie musicie siedzieć w domu.

Generalnie to nie chodzi tylko o PIS, także inne partie. Nie ma w Polsce pomocy w pracy dla kobiet, jest utrudnianie. Nie jestem przeciwko PiS, tylko przeciwko takim głupim rządom.

Miałam przejścia w życiu, byłam zupełnie inną osobą, ofiarą przemocy domowej. Dwa lata temu założyłam partnerowi sprawę o kradzież, ale wychodzi z więzienia we wrześniu, straszył, że mnie zabije.

Na własnej skórze przeżyłam, bezradność, bezsilność wielu lat. Do kobiet nie dochodzi, że mogą się ratować. A oni w PiS stoją po stronie takiej rodziny, z facetem, który rządzi. Ta cała ich gadka o świętości rodziny. Ta władza totalnie chce udupić kobiety, nawet 500 plus sprawia, że zostają w domu, nie aktywizują się.

A potem to się nawarstwiało, skoro jesteśmy tak znienawidzone, to postanowiłyśmy im pokazać,  że na tej miesięcznicy też jesteśmy, patrzymy im na ręce.

Najgorzej jest z dziećmi, porzuconymi z biedy, w dzielnicach i wioskach ludzi wykluczonych, dzieci nie mają co robić, wpadają w ręce narodowców, bo potrzebują wspólnotowości, a nikt inny im jej nie daje.

Świat jest  w ogóle beznadziejny. Ja jestem idealistką równościową, powinni w szkołach uczyć wierszyka „Murarz domy buduje…”, jak by każdy każdego szanował, to by takiego syfu nie było”.

OKO.press

Podczas miesięcznic smoleńskich Kaczyński kłamie w żywe oczy [UDOWADNIAMY]

Emocjonalne przemowy Jarosława Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu może i trafiają do twardego pisowskiego elektoratu, ale są złożone z bzdur, półprawd i pomówień. Co miesiąc rozbieramy je na części pierwsze i udowadniamy, jak często prezes PiS opowiada dyrdymały. Przeczytajcie, jak było wczoraj.

88. MIESIĘCZNICA SMOLEŃSKA (10 sierpnia 2017 roku)

KŁAMSTWO 1: KACZYŃSKI – UGODOWIEC

Jarosław Kaczyński: „To nie my chcemy dzielić Polaków, to nie my chcemy odbierać komuś prawo do demonstracji, do modlitwy, do obchodzenia swoich świąt, do czczenia tych, którzy na to czczenie zasługują. (…) To inni próbują zorganizować nasz kraj tak, by jedna jego część miała prawa, a inna, większa, dużo większa nie miała praw. (…)To się nie uda”

Jedno z najbardziej cynicznych kłamstw, jakie do tej pory padały podczas miesięcznic organizowanych na Krakowskim Przedmieściu. Dlaczego? Chociażby z tego powodu, że to Jarosław Kaczyński i jego formacja zwykli dzielić Polaków, jak mało kto, chociażby nazywając swoich przeciwników „wykształciuchami” i czy ustawiając ich tam „gdzie stało ZOMO”. Bzdurą jest też dążenie do porozumienia, o którym wspomina prezes Kaczyński. Jak o prawie do demonstracji czy obchodzenia swoich świąt może mówić prezes partii, która przeforsowała w Sejmie ustawę o zgromadzeniach czy szef formacji, z której pochodzi wojewoda mazowiecki, który zakazał czwartkowej kontrmanifestacji? W świetle poprzednich argumentów warto też zwrócić uwagę na zwrot „to inni próbują” – kiedy tylko brak jasnego przeciwnika, prezes Jarosław Kaczyński zawsze sięga po owych „innych”. Nie mówiąc już o „inne, dużo większej” w opinii prezesa części kraju – przypominamy, że jeśli wziąć pod uwagę większość Polaków, to tylko jedna trzecia popiera Prawo i Sprawiedliwość.

KŁAMSTWO 2: TRUDNE OKOLICZNOŚCI

Jarosław Kaczyński: „Nasze cele, które stawialiśmy sobie rozpoczynając przeszło siedem lat temu te marsze, zostaną zrealizowane. Mówiłem to tutaj dziesiątki razy. Ktoś może powiedzieć: no dobrze już prawie dwa lata rządów a ciągle zrealizowane jeszcze nie są. Otóż to nie jest wszystko proste, to nie jest wszystko łatwe. Działamy w trudnych okolicznościach z ogromnym oporem, ale idziemy do przodu”.

„Trudne okoliczności” i „ogromny opór” to słowa mantry, którą Jarosław Kaczyński do perfekcji opanował jeszcze w latach 2005-2007. Zawsze, kiedy PiS przejawia nieudolność, w partyjnej narracji pojawia się fatum – źli, choć niedookreśleni przeciwnicy, którzy blokują marsz naprzód. Prawda jest taka, że PiS od dwóch lat ma większość parlamentarną i stojącego po swej stronie prezydenta.

KŁAMSTWO 3: „PRAWDA” SMOLEŃSKA

Jarosław Kaczyński: „Jesteśmy coraz bliżej prawdy o katastrofie. Słyszymy coraz to nowe komunikaty i na pewno w tym momencie, w którym staną pomniki, a wierzę, że to będzie w 8. rocznicę tragedii, usłyszymy też tę ostateczną odpowiedź. Niezależnie od tego, jaka ona będzie, ale usłyszymy ją.”

To nieprawda. Czy pomniki staną, czy nie i bez względu na to, w jakiej formie staną, prawda o katastrofie jest już od dawna znana i jest efektem prac szeregu specjalistów z Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Choć strona prezentująca wyniki ich prac została mocą kancelarii premier Beaty Szydło została zablokowana.

Mówiąc o prawdzie Jarosław Kaczyński ma oczywiście na myśli ustalenia tzw. komisji Macierewicza. Cóż, komisja jest w rozsypce, a wysłany przez nią dwa dni temu komunikat do mediów mówiący o „wybuchu” był tak kuriozalny, że większość specjalistów spuściła nad nim zasłonę milczenia. Jeśli komisja posiada niepodważalne fakty, to dlaczego nie przedstawiono ich na ogólnopolskiej konferencji prasowej, a jednocześnie ograniczono się do krótkiej, suchej notki?

87. miesięcznica smoleńska (10 lipca 2017 roku)

KŁAMSTWO 4: PRAWA OBYWATELSKIE

Jarosław Kaczyński: „Ci, którzy próbują odebrać nam prawa obywatelskie, którzy próbują odebrać prawa katolikom, Kościołowi pewnie sądzą, że będę się nimi zajmował. Nie proszę państwa, ja im tylko podziękuję, bo dawno takiej frekwencji nie było i w katedrze i tutaj. Dawno nie było tylu księży koncelebrujących mszę. Także mogę powiedzieć: dziękuję”.

Nie. Mówiąc o prawach obywatelskich, Jarosław Kaczyński powinien pamiętać, że pisowska nowelizacja ustawy o zgromadzeniach, napisana specjalnie z myślą o takich wydarzeniach jak miesięcznica smoleńska (dająca takim wydarzeniom cyklicznym organizacyjne pierwszeństwo) została ostro skrytykowana przez Helsińską Fundację Praw Człowieka oraz Rzecznika Praw Obywatelskich i uznano ją za godzącą w podstawowe obywatelskie wartości. Kontrmiesięcznice Obywateli RP nie są wcale – jak twierdzą pisowscy politycy – atakiem na akt żałoby, ale sprzeciwem wobec tej antydemokratycznej nowelizacji. Co do frekwencji podczas manifestacji smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu 10 lipca 2017, nie przekraczała tej z poprzednich miesięcznic (no, może poza członkami NSZZ Solidarność, który otrzymali polecenie służbowe i zwieziono ich do Warszawy oraz policjantami).

KŁAMSTWO 5: WAŁĘSA

Jarosław Kaczyński: „A to, że Lech Wałęsa – widocznie nie mają innych autorytetów. Można im współczuć”.

Nie. Byłego prezydenta RP oraz legendy „Solidarności” w ogóle nie było na kontrmanifestacji. Te słowa (podobnie jak próba porównania warszawskich wydarzeń do tego co działo się w Hamburgu przeprowadzona dzisiaj m.in. przez ministra Błaszczaka) są jednak dowodem na to, że PiS nastawiał się wczoraj na konfrontację, a spokojne przejście manifestujących na Plac Piłsudskiego skutecznie wytrąciło mu wczoraj z ręki większość zawczasu przygotowanych argumentów.

KŁAMSTWO 6: POMNIKI SMOLEŃSKIE

Jarosław Kaczyński: „Natomiast my będziemy kontynuowali swój marsz aż do momentu, kiedy tu, niedaleko stąd staną pomniki: stanie pomnik prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, stanie pomnik upamiętniający wszystkich, którzy polegli w katastrofie smoleńskiej. I wierzę, że to, mam nadzieję, stanie się już za taki czas, który mierzy się w miesiącach, a nie latach – podkreślił Kaczyński”.

Nie. Choć PiS ma za sobą sejmową większość oraz cały partyjny aparat, konkurs na projekty obu pomników ruszył dopiero w maju tego roku (Kaczyński zapowiedział go w kwietniu). Dopóki projekty nie powstaną, nie może się do nich odnieść ani stołeczny samorząd (do którego należą działki, gdzie pomniki mają stanąć) ani stołeczny konserwator zabytków, od którego decyzji zależy ewentualne pozwolenie ich postawienia. Jak zapewnia stołeczny ratusz, komitet organizacyjny konkursu w ogóle nie kontaktował się w tej sprawie z miastem. Co więcej, ostatni-drugi etap konkursu na pomniki ma zostać rozstrzygnięty dopiero w listopadzie. Na postawienie pomników przyjdzie więc jeszcze poczekać.

KŁAMSTWO 7: ŚLEDZTWO W SPRAWIE KATASTROFY

Jarosław Kaczyński: „Wtedy już będziemy dużo więcej wiedzieli o przyczynach tej katastrofy, bo przecież poważne badania prowadzone w skali międzynarodowej są w toku. I będziemy wiedzieli: było tak, czy było tak. Być może jeszcze nie wszystko, ale na pewno już bardzo dużo – mówił szef PiS. – I wtedy będziemy mogli powiedzieć: „nasza misja się skończyła”, ale nikt nam nie zdoła w tym przeszkodzić”.

Nie. Nie trwają żadne poważne badania „prowadzone w skali międzynarodowej”. Podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza okazała się jedną wielką porażką – jej tzw. „eksperci” nie przedstawili żadnych nowych dowodów w sprawie, a jej działania pełne były kompromitacji (mowa o tzw. bombie termobarycznej, na którą dowodem miał być eksperyment z wysadzeniem ładunku wybuchowego w pobliżu kanistra z paliwem czy ucieczka z Polski profesora Berczyńskiego). Fiaskiem zakończyły się też pisowskie próby zaangażowania w śledztwo smoleńskie NATO.

KŁAMSTWO 8: BUDOWA DEMOKRATYCZNEGO PAŃSTWA

Jarosław Kaczyński: „Na szczęście polskie państwo jest demokratyczne i nie jest już teoretyczne – powiedział Kaczyński. – Inna droga, droga odbudowy polskiego państwa, które ma służyć wszystkim Polakom będzie kontynuowana i będzie kontynuowana droga obudowy sprawiedliwości, która już dziś przyniosła bardzo znaczące zmniejszenie różnic społecznych – oświadczył prezes PiS”.

Nie. Polskie państwo ciągle jest jeszcze demokratyczne i nie jest teoretyczne (choć zdaniem części prawników ustawa o KRS faktycznie zniesie w Polsce trójpodział władzy), ale w ostatnim roku Polska spadło w rankingach wolności prasy Reporterów bez granic, a w rankingu Amnesty International znalazła się wśród 30 szczegółowo omówionych państw, w których dochodzi do odwrotu od praw człowieka, głównie na poziomie politycznym. W regionie Europy Środkowej Polska ściga się z tym niechlubnym zakresie jedynie z Węgrami.

KŁAMSTWO 9: BRAK AFER

Jarosław Kaczyński: „Będziemy szli w odwrotną stronę niż ta, po której prowadzili nas nasi poprzednicy, z krótkimi przerwami przez wiele lat. Drogi, której szczegóły, poszczególne afery, poszczególne przestępstwa są coraz lepiej społeczeństwu znane”.

Nie. PiS nie idzie odwrotną drogą. Ciągle wyjaśnienia wymagają chociażby następujące afery:

– Afera SKOKów (ich założycielem jest prominentny senator PiS Grzegorz Bierecki, a w której chodzi m.in. o wyprowadzenie do spółki, której jest prezesem 63 milionów złotych)

– Afera z finansowaniem Solidarnej Polski, o której jako pierwszy napisał „Newsweek” (partia Zbigniewa Ziobry pod płaszczykiem „konferencji klimatycznej) zorganizowała za unijne pieniądze – dokładnie 40 tys. euro – konwencję partyjną)

– Afera z kłamstwami w oświadczeniach majątkowych ministra Szyszki (Sławomir Nowak poleciał za niewpisany do oświadczenia zegarek, minister Szyszko ciągle ma się świetnie, choć „zapomniał” o wpisaniu do oświadczenia daczy w Tucznie wartej lekko 500 tysięcy złotych).

– Afera z biznesem męża Beaty Szydło (szkoła, której jest dyrektorem otrzymała granty od Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego na łączną kwotę ok. 25 milionów złotych)

KŁAMSTWO 10: SUKCESY NA ARENIE MIĘDZYNARODOWEJ

Jarosław Kaczyński: „I jestem przekonany, że będą znane za jakiś czas jeszcze lepiej i że będą konsekwencje, że będziemy mogli powiedzieć, że ten niedobry czas się skończył, że czas dobrej zmiany jest czymś, co na trwałe zmieni Rzeczpospolitą, uczyni ją państwem naprawdę silnym, naprawdę podmiotowym na arenie międzynarodowej, naprawdę dumnym – powiedział Kaczyński”.

Nie. Polska krok po kroku traci na arenie międzynarodowej. Choć można by wyzłośliwiać się nad licznymi wpadkami polskiej dyplomacji, takimi jak chociażby słowa ministra Waszczykowskiego o San Escobar, najbardziej spektakularnym przypadkiem jej klęski był wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej stosunkiem głosów 27:1 (tylko Polska była przeciw). Nieudanym pomysłem okazała się też próba reanimowania koncepcji Międzymorza, a jakby tego było mało Polska brnie w konflikt z Komisją Europejską dotyczący ochrony praworządności.

Zobacz też: Jarosław Kaczyński nie przebiera w słowach. Jest jeszcze ktoś kogo nie obraził?

86. miesięcznica smoleńska (10 czerwca 2017 roku)

KŁAMSTWO 11: POCHÓWEK OFIAR KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ

Jarosław Kaczyński: „Dochodzimy do prawdy. Ekshumacje pokazują bezmiar barbarzyństwa rosyjskiego. Ale też bezmiar barbarzyństwa polskich władz z tego okresu. Bo to, co się działo, te trumny, w niektórych są ciała ośmiu osób, to jest barbarzyństwo. Barbarzyństwo i jeszcze raz barbarzyństwo. To barbarzyństwo ma tutaj swoich obrońców. Słyszymy i wiemy, w czyim interesie i dla kogo robią tutaj te awantury”.

Nie. Choć poszanowanie ciała ludzkiego jest zawsze ogromnym i zrozumiałym priorytetem, uniknięcie podobnych błędów podczas zabezpieczania miejsca katastrofy lotniczej jest bardzo trudne. Jak mówiła kiedyś „Gazecie Wyborczej” doktor Lorkiewicz-Muszyńska z Zakładu Medycyny Sądowej UM w Poznaniu: – W przypadku znacznego rozfragmentowania zwłok i badań drobnych fragmentów należących do kilku osób znajdujących się blisko siebie (tak jak po katastrofie lotniczej) może dojść do wymieszania materiały genetycznego, co niewątpliwie utrudni, a czasem może uniemożliwić identyfikację poszczególnych fragmentów. (…). Oczywiście nie powinno do tego dojść, ale szczerze mówiąc, pomyłki się zdarzają. Na każdym etapie identyfikacji zwłok może dojść do błędu.

KŁAMSTWO 12: ANTYOBYWATELSKIE KONTRMIESIĘCZNICE I KOMUNIŚCI

Jarosław Kaczyński: „Dochodzenie do prawdy ma także jeszcze inną twarz. Tu możemy powiedzieć, że dowiadujemy się, czego chcą ci, którzy są naszymi przeciwnikami. Chcą Polski, która się cofnie do czasów PRL. Chcą Polski, w której katolicy, czyli większość, nie będzie miała praw. Bo przecież krzyczeli tutaj „Do kościoła!”, czyli na ulicy nie wolno się modlić. To było żądanie komunistów, ale nawet za ich czasów nie było ono realizowane i nie urządzano tego rodzaju awantur. Ale powtarzam: prawda będzie zwyciężała. Będziemy wiedzieli coraz więcej o tym, co działo się po katastrofie i coraz więcej o tym, co było tej katastrofy przyczyną”.

Nie. Kontrmiesięcznice rozpoczęły się dopiero wtedy, kiedy miesięcznice utraciły już ostatnie reszki pozorów żałobnych spotkań i zamieniły się w polityczno-agitacyjne wiece Jarosława Kaczyńskiego. Przez długi okres – poza drobnymi incydentami – nikt w nich nie przeszkadzał, po dużych protestach z okolic 2010/2011 roku nie było też większych sprzeciwów wobec krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Kontrmiesięcznice nie mają też antykościelnego charakteru i nabrały mocy – jak często podkreślają Obywatele RP – dopiero wtedy, kiedy w życie weszła pisowska ustawa o zgromadzeniach, którą uważają za niekonstytucyjną i łamiącą obywatelskie prawo do zgromadzeń. Natomiast odnoszenie się Jarosława Kaczyńskiego do czasów PRL jest tym bardziej oburzające, że w szeregach PiS prominentnymi postaciami są takie chociażby osoby jak Stanisław Piotrowicz – PRL-owski prokurator.

KŁAMSTWO 13: AGENTURA OBCYCH PAŃSTW

Jarosław Kaczyński: „Tak, w Polsce jest ogromnie rozbudowana agentura obcych państw i musimy się z tym liczyć, ale to nie zmieni faktu, że prawda zwycięży, że zwycięży Polska, zwycięży niepodległość”

Przy tych słowach Jarosław Kaczyński powinien być bardziej ostrożny. Mówiąc o „agenturze obcych państw” być może zapomina, że nie dalej jak dwa tygodnie temu ukazała się książka Tomasza Piątka „Macierewicz i jego tajemnice”, w której autor sugeruje powiązania polskiego ministra obrony narodowej z moskiewską mafią, Władimirem Putinem i służbami wywiadowczymi GRU. Macierewicz do tej pory w żaden sposób nie odniósł się do przedstawionych w niej zarzutów, zamiast tego nasłał na Piątka Prokuraturę. To jednak nie wszystko. We wtorek 11 lipca niemiecki dziennik„Frankfurter Allgemeine Zeitung” oskarżył Bartosza Kownackiego, wiceministra obrony narodowej i prawą rękę Antoniego Macierewicza, o utrzymywanie w 2012 roku bliskich kontaktów z prorosyjskimi organizacjami, w tym partią Zmiana Mateusza Piskorskiego, który siedzi właśnie w areszcie z zarzutami o szpiegostwo na rzecz Rosjan.

85. miesięcznica smoleńska (10 maja 2017 roku)

KŁAMSTWO 14: MANIFESTACJE JAK DZIAŁANIA PALIKOTA

Jarosław Kaczyński: „Szanowni Państwo, spotykamy się tutaj jak co miesiąc. Ale jest pewna różnica w stosunku do tych lat, kiedy wydawało się, że comiesięczna manifestacja żałobna to coś, czemu nikt nie może się przeciwstawiać. Owszem, były takie nienawistne próby ze strony Palikota i jego ludzi, ale skończyło się to szybko”

Nie. Jak w istocie wyglądała ta „nienawistna próba” Palikota (wtedy jeszcze posła PO)? W lipcu 2010 polityk złożył po prostu do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa „w związku z bulwersującymi incydentami, które miały i mają miejsce w okolicy krzyża postawionego przed Pałacem prezydenckim”. Powołał się przy tym na artykuły kodeksu karnego zabraniające „szerzenia nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość” oraz „publicznego znieważania ludzi, m.in. ze powodu ich przynależności wyznaniowej”. Obrońcom krzyża zarzucał rozpowszechnianie ulotek nawołujących do nienawiści i kierowanie obelg w stronę przeciwników oraz zwykłych przechodniów.

KŁAMSTWO 15: RÓŻA JAKO SYMBOL NIENAWIŚCI

Jarosław Kaczyński: „Dziś mamy nowy wielki atak nienawiści. Bo te białe róże, które tam widać to właśnie symbol nienawiści. Symbol nienawiści i głupoty, symbol skrajnej głupoty i skrajnej nienawiści”

Nie. Białe róże przynoszone przez manifestantów na kontrmiesięcznice to symbol pokojowego, obywatelskiego nieposłuszeństwa. „Nawet symboliczna artykulacja w sferze publicznej prawdy o godności człowieka jest działaniem, które ma ogromną siłę. Zapracowani i zabiegani obywatele powoli zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, jakie burze zbierają się na polskim niebie” -twierdzą organizatorzy protestów. Gdyby sięgnąć do odpolitycznionych tłumaczeń symboli białe róże zazwyczaj oznaczają honor, pokój oraz miłość – z białych róż powinien składać się tradycyjny śluby bukiet.

Zobacz też: Jarosław Kaczyński nie przebiera w słowach. Jest jeszcze ktoś kogo nie obraził?

http://www.newsweek.pl/polska/polityka/jaroslaw-kaczynski-klamie-podczas-miesiecznic-smolenskich-udowadniamy,artykuly,413007,1.html