PiS zorganizował kolejną miesięcznicę smoleńską
Białe róże przyniesione przez Obywateli RP są dla Kaczyńskiego symbolem skrajnej nienawiści.
Zanim marsz uczestników miesięcznicy dotarł na Krakowskie Przedmieście minął kontrmanifestację Stowarzyszenia „Tama”. Jej uczestnicy zebrani na skwerze Hoovera przynieśli transparenty m.in. z takimi napisami: „Dość szczucia smoleńskim kłamstwem”, „Kłamstwom smoleńskim stawiamy tamę” i parasolki z naklejonymi liczbami „27:1”.
To było chyba najkrótsze wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. Właściwie całe zostało poświęcone… kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP. Nie przebierając w słowach Kaczyński stwierdził: – „To nowy wielki atak nienawiści. Białe róże są symbolem nienawiści, skrajnej nienawiści”.
Zapowiedział, że zwycięży tych, którzy – „są oszalali z nienawiści, ale będą pomniki i będzie prawda o Smoleńsku. Przyjdzie czas pełnej prawdy i wielka klęska tych, którzy nienawidzą. Oni nienawidzą Polski, ale Polska zwycięży”.
Nie sposób było nie zauważyć znacząco większej liczby policjantów zabezpieczających manifestację smoleńską. Trzeba także zauważyć pewną różnicę – nie ma już przenośnej drabinki, z której przemawiał Jarosław Kaczyński. Teraz ma do dyspozycji podest obity czarnym suknem.
Piotr i Paweł – pożyteczni idioci Putina
Dzięki takim postaciom, jak Stanisław Piotrowicz wiemy, na co chce mieć wpływ naród i kto go reprezentuje. Otóż naród chce wpłynąć na niezależności sądów, czyli pozbawić niezależności władzę sądzenia, a Piotrowicz jest tego narodu reprezentantem. Tym samym naród wg posła PiS odrzuca ustrój demokratyczny, w którym władza sądownicza jest niezależna od takich reprezentantów, jak Piotrowicz. Zatem naród zaprzeczył swojej woli, którą wyraził w referendum konstytucyjnym 25 maja 1997 roku, naród już nie ma takiej woli, jak wówczas – tak ocenił wolę narodu reprezentant jego Piotrowicz.
Jeszcze dalej posunęła się koleżanka Piotrowicza Krystyna Pawłowicz (o tym duecie pisowskim mówi się Piotr i Paweł), która usłyszawszy argument rzecznika Krajowej Rady Sądowniczej sędziego Waldemara Żuka, iż „jeżeli ten niekonstytucyjny projekt zostanie przyjęty, to kraje Unii Europejskiej mogą przestać uznawać wyroki polskich sądów”, z właściwą jej dezynwolturą stwierdziła: „to się wypiszemy z Unii”.
Powyższe wiekopomne dialogi i złote myśli padły na posiedzeniu komisji sprawiedliwości w Sejmie, gdzie został rekomendowany pakiet ustaw, które zostaną przegłosowane w środę na najbliższym posiedzeniu Sejmu.
Pojmowanie przez Piotrowicza i Pawłowicz Unii, Konstytucji i niezależności sądów właściwe jest samodzierżawcy na Kremlu Putinowi. Piotrowicz unieważnia referendum dotyczące konstytucji i samą Konstytucję RP, zaś Pawłowicz unieważnia inne referendum – w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej i akces naszego kraju do tego organizmu cywilizacyjnego.
W ustawie pozbawiającej niezależności sądów PiS cofa nas do czasów PRL-u. Tak samo wówczas rozumiano konstytucję i władzę sądzenia, PZPR był osadzony na bagnetach Moskwy, dzisiaj PiS jest osadzony na cichym aplauzie Kremla.
Putin mógł się czuć przegranym w wyborach na prezydenta Francji, bo jego faworyta Marine Le Pen przerżnęła z kretesem, lecz Putin ma asa w rękawie: zwycięstwo PiS w Polsce w 2015 roku. To, czego nie zrobi Le Pen, zrobi dla Putina duet Piotr i Paweł PiS, zniszczą w Priwislanskim Kraju demokrację i wypiszą go z Unii Europejskiej.
Nieprzypadkowo spóźnione były gratulacje Andrzeja Dudy i Beaty Szydło dla Emmanuela Macrona po jego wygranej wyborczej. Ale po uchwaleniu ustawy o końcu niezależności Krajowej Rady Sądowniczej wystrzelą na Kremlu korki z butelek szampana, jak z armat. To będzie jedno wielkie spasiba Putina dla PiS.
Putin ma wystarczającą ilość pożytecznych idiotów – Piotrów i Pawłów, Andrzejów, Jarosławów, Antonich – w Priwislanskim Kraju.
Waldemar Mystkowski
NIK zajmie się resortem Macierewicza. „Za” był nawet PiS. „Nie chcą za niego umierać”
O rezultacie prac komisji poinformował w środę na Twitterze Tomasz Siemoniak (PO). – Pierwszy raz w tej kadencji komisja obrony narodowej uwzględniła wnioski opozycji. Myślę, że to moment zupełnie przełomowy. Jeszcze dwa miesiące temu to było nie do pomyślenia – komentuje w rozmowie z Gazeta.pl były minister obrony narodowej.
Jak wyjaśnia, na wniosek posłów Najwyższa Izba Kontroli zajmie się dwoma kwestiami: ochroną informacji niejawnych w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz sprawą zakupu przez MON nowych – małych i średnich – samolotów dla VIP-ów.
Część posłów PiS zagłosowało „za”, z całą świadomością, że to mocne uderzenie w Antoniego Macierewicza
– tłumaczy Siemoniak. Dodał, że pierwsza sprawa ma dotyczyć m.in. udziału Wacława Berczyńskiego – byłego już szefa podkomisji smoleńskiej – w zerwaniu negocjacji dotyczących zakupu śmigłowców typu caracal. W jednym z wywiadów Berczyński przyznał, że to on je „wykończył”.
Siemoniak powiedział w rozmowie z nami, że wnioski PO poparł m.in. sam szef komisji obrony, Michał Jach z PiS. – On jest silnie związany z Joachimem Brudzińskim. To mocny sygnał, że oni nie chcą umierać za Macierewicza – ocenia były wicepremier.
Samoloty dla VIP-ów
Pod koniec marca – rzutem na taśmę – Inspektorat Uzbrojenia MON i amerykański koncern Boeing podpisały bez przetargu umowę opiewającą na kwotę ok. 523 mln dolarów (2 mld zł) netto. Kontrakt ten przewiduje, że do Polski trafią wkrótce trzy samoloty średniej wielkości B737 do przewozu VIP-ów. Będą to dwie nowe maszyny i jedna używana.
Tymczasem wspominany już Wacław Berczyński w przeszłości pracował dla Boeinga przez przeszło 21 lat. Dodatkowo, zakończenie wcześniejszego przetargu na zakup nowych samolotów dla VIP-ów podważyła Krajowa Izba Odwoławcza.
Nowy sondaż i znów wirtualny remis: Platforma i PiS idą łeb w łeb
Ekolog Emmanuel Macron zwiastuje klęskę polityce PiS
Dlaczego spadł ważny projekt PiS ws. sądów? Oficjalna wersja różni się od rzeczywistej
W tle jednak jest bowiem dwa konflikty. Pierwszy: prezydenta i PiS ws. wygaszenia kadencji członków Krajowej Rady Sądownictwa. KRS to opisany w konstytucji organ, który ma stać na straży niezawisłości sądów. Obecnie składa się z 25 członków. W praktyce decydują oni, kto zostaje sędzią. Rządowy projekt chce wygasić kadencje 15 członków KRS i powołać dwie izby Rady (jedną wskazaną przez Sejm, a izby mogłyby wzajemnie blokować swoje decyzje).
I drugi konflikt: ekipy PiS z instytucjami międzynarodowymi. Partia rządząca chce bowiem gasić międzynarodowe zainteresowanie polskimi sądami, a przynajmniej go nie eskalować.
Marszałek Marek Kuchciński zwyczajnie przekazał więc na spotkaniu Konwentu Seniorów, że chce zdjąć najważniejszy punkt aktualnego posiedzenia Sejmu. A rozpoczynając obrady gładko przeszedł do kolejnego.
PiS nie zrezygnuje jednak z głębokiej zmiany w sądach. Powodów tego jest kilka. Po pierwsze: PiS od powstania ma na swoich sztandarach walkę z przestępczością, a sądownictwo uznaje za skamielinę PRL-u. Jarosław Kaczyński mówił wprost. – Polskie sądownictwo, to jest jeden gigantyczny skandal i z tym skandalem trzeba skończyć.
PiS sądów nie odpuści
Reforma sądów to oczko w głowie i misja Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości dana mu przez prezesa. PiS chce sądy zaorać i zbudować nowy system. Taki plan zresztą miała ta partia dekadę temu, ale koalicja PiS-Samoobrona-LPR nie zdołała go wcielić w życie. Sam prezydent Lech Kaczyński w prywatnych rozmowach ubolewał, że tej sprawy – reformy sądów – PiS nie zdołało tknąć na serio. Z myślą o rewolucji w wymiarze sprawiedliwości ekipa rządowa zabezpieczyła już tyły, odbijając Trybunał Konstytucyjny. Ziobro zakwestionował z kolei prawomocność wyboru trzech „starych” sędziów Trybunału, przez co nominaci PiS mają w nim znaczną przewagę.
I jeszcze jedna rzecz: PiS potrafi działać wbrew sondażom, ale akurat te im sprzyjają. Wedle badania CBOS 51 proc. ankietowanych negatywnie ocenia ogólne funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Wśród bolączek sądów Polacy wymieniają: przewlekłość postępowań, ich skomplikowanie, korupcję sędziów i niskie wyroki. Takie społeczne odczucia to wręcz zaproszenie do przeorania sądownictwa. Za pługiem trudno się jednak porozumieć.
Dlaczego? Zmianom w sądach służą projekty ustaw, które wyszły z obozu PiS: (1) poselski o zmianie ustroju sądów (dzięki niemu minister będzie mógł wskazywać prezesów sądów) i (2) rządowy o Krajowej Radzie Sądownictwa (wygasza kadencje członków KRS i tworzy go na nowo).
Największe kontrowersje – nie tylko prawne, ale i polityczne – budzi drugi projekt (o KRS). A nie ten pierwszy (o ustroju sądów), który spadł z porządku posiedzenia Sejmu, ale zapewne wróci.
KS: czekamy na kolejne opinie
Dyrektor Centrum Informacyjnego Kancelarii Sejmu Andrzej Grzegrzółka mówi Gazecie.pl: – Projekt (o ustroju sądów – red.) jest materią wielowątkową, wymagającą pogłębionej analizy. Zgodnie z obowiązującymi w tych sprawach procedurami został rozesłany do kilkunastu instytucji w celu jego zaopiniowania. Aktualnie Kancelaria Sejmu oczekuje na opinie dotyczące tej propozycji legislacyjnej. W przypadku podjęcia decyzji o jego włączeniu do porządku obrad jednego z kolejnych posiedzeń Sejmu informacja ta zostanie niezwłocznie upubliczniona na stronie internetowej Sejmu.
Wynika z tego tyle, że sądy zostaną przeorane, ale może to potrwać nieco dłużej. Nieco. PiS wyciągając wnioski z wojenki z Komisją Wenecką (a potem Europejską) ws. Trybunału Konstytucyjnego, nie chce zbyt mocno prowokować tym razem zainteresowania agend Organizacji Narodów Zjednoczonych, a te już się Warszawie przyglądają.
Posłowie PiS – w tym wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik – oficjalnie mówią, że sami nie wiedzą dlaczego projekt spadł. Jednak przy okazji opóźnienia prac PiS może stworzyć pozory szukania kompromisu ze środowiskiem prawniczym ws. sądów, uwzględnić niektóre pomysły opozycji czy przyjąć część zastrzeżeń z opinii, które spływają do marszałka Sejmu. Trzonu ustawy o ustroju sądów to nie zmieni, a da argument, że projekt został gruntownie przedyskutowany i poprawiony.
Co jednak ważne: dzień wcześniej Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka nie zakończyła prac przy ustawie o KRS i przerwała posiedzenie. To ona jest zarzewiem konfliktu w obozie „dobrej zmiany”. Obie te ustawy musiały być tematem rozmowy, jaką tuż przed rozpoczęciem obrad ucięli sobie poseł Stanisław Piotrowicz (pilotujący je w Sejmie) i minister Zbigniew Ziobro.
Zobacz także: Andrzej Duda ogłasza, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków
Andrzej Duda mówi „nie”
Prezydent Andrzej Duda – doktor prawa – publicznie stwierdził bowiem, że wygaszenie ustawą zapisanych w konstytucji kadencji jest złym pomysłem. – Uważam, że nie powinno wprowadzać się takich rozwiązań jak wygaszenie kadencji członków KRS przed upływem konstytucyjnego terminu zakończenia tej kadencji. Uważam, że to nie jest dobra praktyka, żeby to robić ustawowo – mówił prezydent.
Ziobro i prezes PiS nie chcą jednak okrawać reformy. Jeśli kadencje członków KRS nie zostaną przerwane, to reforma KRS w praktyce wejdzie przecież w życie z paroletnim opóźnieniem.
Marek Magierowski zapowiadał, że prezydent będzie się uważnie przyglądał i ustawie o KRS, i tej o sądach powszechnych. – Pan prezydent jest prawnikiem, więc ze szczególną uwagą śledzi te wszystkie zmiany (dot. KRS – red.) i myślę, że podobnie będzie w przypadku ustawy o ustroju sądów – mówił w kwietniu. Tymczasem prace komisji ws. ustawy o KRS jak i debata o ustawie o ustrojach sądów zbiegły się z istotną podróżą Andrzeja Dudy po państw Afryki. Poważnych rozmów nie sposób prowadzić na odległość.
Dwa fronty: wewnętrzny i międzynarodowy
Obóz PiS nie może sobie pozwolić na otwartą „wojnę domową” w sprawie reformy sądownictwa, która jest przecież na ich sztandarach od lat. A taką wojną byłoby weto Andrzeja Dudy do którejkolwiek z tych dwóch ustaw dot. sądów. Weto jest jednak bardzo mało prawdopodobne i niemal samobójcze. Prezydent musi coś tu ugrać, by pokazać, że istnieje jako polityk, a nie notariusz.
Kolejna wojna na arenie międzynarodowej też PiS-owi by zaszkodziła. Obóz rządzący odkładając prace nad reformą sądownictwa chce zamknąć front wewnętrzny (z prezydentem) i przynajmniej nie doprowadzić do eskalacji konfliktu z instytucjami międzynarodowymi.
Rewizor ONZ przyjeżdża do rządu PiS
Rząd PiS odnosi kolejny sukces. Poprzednicy obecnych władz bardzo się starali, trzeba było jednak czekać na rząd Jarosława Kaczyńskiego (piszę to świadomie, bo Beata Szydło w ogóle nie jest zorientowana, o co w rządzeniu biega, może tylko popłakać się, jak na unijnym szczycie).
Do Polski przyjeżdża rewizor, tj. przedstawiciel ONZ ds. niezawisłości sądów. No, jak? Usta otwarte, język połknięty? Nie piszę do czytelników, ale do Marka Kuchcińskiego, który sprawuje urząd kompletnie do niego się nie nadając. Spieszę poinformować, jaki to urząd – marszałka Sejmu. Kuchciński otwierał usta, ale połknął język, a w każdym razie pierwszy punkt porządku obrad Sejmu. Połknął z popitką. I facetowi przeszło. Później zakąsi, acz niekoniecznie na sali sejmowej, bo może odbyć się na zupełnie innej sali i to z paragrafami.
Sejm miał zająć się ustawą, którą podporządkuje sądy politykom partii rządzącej. Czyli niezawisłość przeistoczyłaby się w zawisłość od Kaczyńskiego, a ten sądziłby po swojej sprawiedliwości. Kuchciński (facecik – przypominam) rozmawiał długo ze Zbigniewem Ziobrą, a następnie poinformował Konwent Seniorów, iż punkt pierwszy obrad spada z wokandy, tj. z obrad Sejmu (na wokandę to Kuchcińskiemu dopiero wejdą konkretne punkty z paragrafami; okazuje się, że ja też mylę porządki). Punktem pierwszym miało być pierwsze czytanie ustawy o odebraniu niezawisłości sądom.
Karnie w Sejmie stawił się cały rząd z pełniącą obowiązki Kaczyńskiego – Beatą Szydło. Gdy jednak facecik Kuchciński przeszedł bezszmerowo do punktu drugiego, ławy rządowe się opróżniły, sala sejmowa opustoszała. Projekt ustawy ma wejść na wokandę za dwa tygodnie.
Pewnikiem rząd udał się do wszystkim w Polsce znanego miejsca, z którego jest transmitowana groteska „Ucho prezesa”. Idę o zakład, że Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju jest o niebo lepszym prezesem, niż Jarosław Kaczyński, który przecież ma za sobą rolę w innym hicie „O dwóch takich, co ukradli Księżyc”.
Trzymam się jednak mojego spostrzeżenia – rewizora. W „Uchu prezesa” na Nowogrodzkiej musi się odbywać narada z Adrianem (Dudą) pod drzwiami, ale ja wpadłem na pomysł, że mogę wcielić się w rewizora, podam się za Johna Doe z ONZ, egzemplarz Konstytucji RP mam, pomacham nim przed odpowiednimi nosami i zakomunikuję: już jestem.
Prezes wszak nie zna żadnego języka. Zobaczymy, co wskóram, acz ręce schowam za siebie, aby nie dać się w nie całować, nie lubię tej obleśności prezesa.
Waldemar Mystkowski
Co Wy na to ? Przypadek? Winny sie znalazł
Na miejscu Szefernakera nie szedłbym na starcie z Trzaskowskim. Szef troli reprezentuje poziom niezbyt bystrego uczniaka klepiącego banały.
Kantar Public: PiS z 1 pkt. przewagą, Nowoczesna na granicy progu, SLD poza Sejmem
Tak prezentują się wyniki sondażu Kantar Public, cytowanego przez „Gazetę Wyborczą”:
PiS – 28%
PO – 27%
Kukiz ’15 – 10%
Nowoczesna – 5%
SLD – 4%
PSL – 2%
Razem – 2%
Wolność – 2%
TR – 1%
Trudno powiedzieć – 15%
Sondaż przeprowadzony telefonicznie 8 maja na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1000 dorosłych Polaków.
STAN GRY: DGP: Relacje z USA sukcesem Macierewicza, Wajrak kpi z PO, Wolski: GW wspiera Biedronia przeciw Tuskowi
— DWA LATA TEMU ANDRZEJ DUDA WYGRAŁ Z BRONISŁAWEM KOMOROWSKIM PIERWSZĄ TURĘ WYBORÓW PREZYDENCKICH.
— ADAM WAJRAK O WYPOWIEDZIACH SCHETYNY NT. ZWIĄZKÓW PARTNERSKICH – napisał na FB: “Bardzo mi się podoba takie podejście… w takim razie o głosowaniu na PO też pogadamy po następnych wyborach”.
— Dzisiaj w Katowicach rozpoczyna się IX Europejski Kongres Gospodarczy, w którym weźmie udział także Mateusz Morawiecki. Na 14:45 zaplanowano panel z jego udziałem „Przede wszystkim inwestycje”.
— Transmisja z wybranych sesji Kongresu dostępna będzie na stronie napedzamyprzyszlosc.pl. O 11:30 rozpocznie się panel „Nowy model inwestycji w energetyce”, a o 17:00 – „Energetyka w Europie – najważniejsze pytania”.
— RADNI WOJEWÓDZCY PIS ZARABIAJĄ PO 40 TYS. W PGE DYSTRRYBUCJA – KTO ZYSKAŁ NA DOBREJ ZMIANIE – jedynka Dziennika Wschodniego: http://www.press.pl/jedynki/pokaz.php?dzien=2017-05-10&id_g=38
— 300LIVE: Kraśko zarzuca Siemoniakowi brak różnic PO z Błaszczakiem, Kosiniak o wspólnym starcie, Cymański: Pycha z nieba spycha, Jutro sejmowa komisja o wniosku Ziobry do TK, Kukiz poprze referendum Dudy, Czarzasty o pogłoskach o rozmowach Schetyny z PiS nt progów wyborczych: http://300polityka.pl/live/2017/05/10/
— SE: SZYDŁO DAŁA MACIEREWICZOWI 33 TYS. NAGRODY: http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/szydo-daa-macierewiczowi-33-tys-nagrody-za-co_990717.html
— REFERENDUM RAZEM Z WYBORAMI? TO WYKLUCZONE – DGP: https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/646925,referendum-razem-z-wyborami-to-wykluczone.html
— DUŻO GŁOŚNYCH PORAŻEK I NIECO MNIEJ CICHYCH, ALE WAŻNYCH SUKCESÓW – Maciej Miłosz w DGP o Macierewiczu: “Dobre relacje z Amerykanami wydają się największym osiągnięciem Antoniego Macierewicza jako ministra obrony. Pod koniec kwietnia przedstawiciele USA ogłosili, że z Niemiec do Poznania przenoszą dowództwo dywizji. Jest to stu żołnierzy. (…) Jeśli jeszcze faktycznie uda się namówić Amerykanów do zbudowania w Polsce magazynów na sprzęt, o czym mowa była jeszcze za poprzedniego rządu, będzie to olbrzymi sukces obecnej ekipy”. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/549301,mon-antoni-macierewicz-wojsko.html
— ŻEBY NIE DOPADŁA WOLNOŚĆ W WERSJI KACZYŃSKIEGO Paweł Wroński w GW: “Tym zaś, którzy przez lata na smoleńskie kłamstwo PiS się nie zgadzali i będą chcieli w środę zademonstrować wobec niego sprzeciw, należy życzyć, by nie dopadła ich wolność w wersji zaproponowanej przez Jarosława Kaczyńskiego”. http://wyborcza.pl/7,75968,21785379,przed-miesiecznica-smolenska-wolnosc-demonstrowania-oczywiscie.html
— BYLI GŁUPI, SĄ ŚLEPI – Krzysztof Wołodźko w GPC: “Za niemal całe ideowe zaplecze postplatformerskiej opozycji robi kilka tygodników opinii i gazeta, która najlepsze lata ma już za sobą. A te tytuły, niemal bez zmian, od lat podają do wierzenia swoim wyznawcom te same lumpenliberalne slogany. I nie widzą, jak bardzo przeobraziła się nasza rzeczywistość społeczno-gospodarcza w ostatnich latach. Zbyt mało z niej rozumieją, żeby zbudować sensowną ideową kontrpropozycję dla obecnej władzy”. http://gpcodziennie.pl/63815-byliglupisaslepi.html
— IMPERIUM SZYSZKI – GW: “Jednym podpisem prezydent podwoił imperium zarządzane przez Jana Szyszkę. Minister środowiska w rządzie PiS dysponuje już nie tylko tysiącami etatów, m.in. w Lasach Państwowych, i miliardami euro z UE na ekologię, ale też ponad 10 mld zł na ochronę środowiska w regionach. (…) – Za czasów PO chodził żart, że Donald Tusk nie pamięta nazwiska swojego ministra środowiska, bo on zajmuje się błahymi sprawami. Dziś Jan Szyszko jest jednym z najsilniejszych ministrów w rządzie PiS – mówi były ekspert Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska”. http://wyborcza.pl/7,75398,21787615,imperium-szyszki-milardy-i-etaty-to-teraz-jeden-z-najsilniejszych.html
— STALIŚMY SIĘ PRZYKŁADEM TRIUMFU PIENIACTWA I PROWINCJONALIZMU – mówi Radosław Sikorski w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem w RZ: “ – PiS, prowadząc nieodpowiedzialną politykę wewnętrzną i zagraniczną, stawia Polskę pod unijnym pręgierzem. Z przykładu udanej polskiej transformacji staliśmy się przykładem triumfu pieniactwa i prowincjonalizmu.
– Minister Macierewicz po wyborze Macrona przypomniał, że Polska nigdy nie zniżyła się do kolaboracji.
– A mnie się zdaje, że w stworzonym przez Sowietów PKWN zasiadali Polacy. Do kolaboracji z Niemcami też byli chętni, choćby przedwojenny premier Leon Kozłowski. Jeśli Kaczyński będzie dalej pozwalał Macierewiczowi niszczyć Wojsko Polskie, to, kto wie, czy znowu nie staniemy kiedyś przed takimi okrutnymi dylematami”.
— MAM NADZIEJĘ, ŻE PIS NIE BĘDZIE RZĄDZIŁ PRZEZ CAŁĄ KADENCJĘ MACRONA – mówi dalej Sikorski: “Człowiek, który jest nadzieją Francji i Europy, publicznie podaje Polskę jako przykład negatywny. I to idzie w świat. Mimo że było wiadomo, że wybór Macrona będzie dla Polski dobry. Ale mam nadzieję, że PiS nie będzie rządził przez całą kadencję prezydenta Macrona. Wybór Marine Le Pen, faworytki PiS, skończyłby się kryzysem, a może i upadkiem UE. Prezydent Macron stwarza szansę na reformy w samej Francji, ale także reformy i przetrwania Unii Europejskiej, co jest żywotnym polskim interesem narodowym”.
— POWINNIŚMY WRÓCIĆ DO DYSKUSJI O PRZYJĘCIA EURO PO KOLEJNYCH WYBORACH – jeszcze Sikorski mówi Nizinkiewiczowi: “I dotrzymalibyśmy jej [daty wejścia Polski do UE], gdyby nie wybuch światowego kryzysu gospodarczego. Słowacja kryzysem finansowym się nie przejęła, unijną walutę przyjęła i ma sukces. W szczególności jeśli chodzi o przyciąganie inwestycji zagranicznych, bo zniknęło ryzyko kursowe. Oczywiście, pod rządami nacjonalistów antyeuropejskich nie ma szans na przyjęcie euro w Polsce. Powinniśmy wrócić do dyskusji o przyjęciu euro po kolejnych wyborach”. http://rp.pl/Rzecz-o-polityce/305099890-Radoslaw-Sikorski-Polska-jest-w-UE-przykladem-pieniactwa-i-prowincjonalizmu.html
— EGZAMIN PIS Z KATOLICYZMU – pisze w RZ Michał Szułdrzyński: “Czy nieustanne odwoływanie się do Targowicy, do historycznych przykładów ludzi “gorszego sortu” przybliża nas do politycznego kompromisu? Czy właśnie nie jest to sytuacja, w której argumenty odwołujące się do historii, zastępując racje ekonomiczne, prawne i społeczne? To pytanie do polityków opozycji, ale szczególnie do działaczy Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ to właśnie ta partia najmocniej dziś odwołuje się do nauczania Kościoła katolickiego. A cytowany dokument nie jest dziełem “kontrowersyjnego” dla prawicy papieża Franciszka, ale polskiego episkopatu i został w dodatku przegłosowany przez wszystkich biskupów biorących udział w marcowym 375. plenarnym posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski”. http://rp.pl/Rzecz-o-polityce/305099874-Michal-Szuldrzynski-Egzamin-PiS-z-katolicyzmu.html
— OPŁACALNE DLA POLSKI JEST ZASTĄPIENIE ZŁOTEGO WSPÓLNĄ EUROPEJSKĄ WALUTĄ – pisze w RZ Grzegorz Kołodko: “Rozstrzygające bywają argumenty polityczne, ale doprawdy ważniejsze są ekonomiczne. Nie opowiadałbym się za decyzją w tak ważnej sprawie jak zastąpienie narodowej waluty wspólnym pieniądzem europejskim, gdybym nie był przekonany o opłacalności tego przedsięwzięcia. Ale też nie forsowałbym tego bez uzyskania poparcia większości społeczeństwa. Choć aktualnie jest ono nastawione sceptycznie, to da się przekonać racjonalną i konsekwentną argumentacją”. http://rp.pl/Polska-w-strefie-euro/305099901-Kolodko-pisze-o-nie-przyjeciu-euro-strategiczny–blad.html
— NOWE WOJEWÓDZTWA PO 2019 – jak pisze Tomasz Żółciak w DGP: “Zapytane o to MSWiA zadeklarowało, że działania w tym zakresie mogą być podjęte w 2019 r., gdy wynik wyborczy da mandat do kontynuowania zapowiadanych zmian. A to już będzie co najmniej kilka – kilkanaście miesięcy od rozpoczęcia nowej kadencji w samorządach. Co innego, jeśli PiS przyjmie wariant oparty na unijnych perspektywach finansowych. Obecna kończy się w 2020 r. (plus 3 lata na rozliczenie projektów). Wówczas płynnie przeszlibyśmy w nowy okres programowania, ale to oznaczałoby zapewne przyspieszone wybory części władz wojewódzkich”. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/549305,pis-wojewodztwa-podzial-administracyjny.html
— KROK PO KROKU BIEG WYPADKÓW Z PRZETARGIEM HELIKOPTEROWYM rekonstruuje Agnieszka Kublik w GW: http://wyborcza.pl/7,75968,21786026,berczynskigate-krok-po-kroku-kto-jak-i-dlaczego-zestrzelil.html
— PREMIER POŁĄCZENIE KNF Z NBP MOŻE BYĆ NIE NA RĘKĘ – Mirosław Chądzyński i Grzegorz Osiecki w DGP: “Jeśli teraz projektem zajmie się kancelaria premiera, prawdopodobieństwo, że zachowa on swój obecny kształt, jest małe. Premier nie ma powodów, by w pełni poprzeć pomysł okrojenia swoich wpływów w KNF. Tym bardziej że plan oddania części władzy z jednego ośrodka na rzecz drugiego wcale nie musi podobać się prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu”. http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/549303,knf-nbp-jaroslaw-kaczynski.html
— FAKT NA JEDYNCE O SZEFIE APARATU SKARBOWEGO: “Trzy doby zabiegów z algami, wyżywienie ekstra dla dwóch osób i prezenty od Uzdrowiska Rabczański Zdrój Medical SPA czekające w dwuosobowym pokoju – tak między 30 kwietnia, a 3 maja wypoczywał wiceminister finansów Marian Banaś (62 l.) ze swoją towarzyszką. Problem w tym, że nie wiadomo, kto za to zapłacił”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/kto-zaplacil-za-majowke-ministra-mariana-banasia-z-rzadu-pis/hp88q3t
— DOBRE SAMOPOCZUCIE RZĄDZĄCYCH I BRAK WALKI ZE ŚMIECIÓWKAMI – Tomasz Walczak w SE: “Trudno jednak oczekiwać znaczącego spadku liczby pracujących biednych, skoro rząd – mimo obietnic – nie robi nic, by walczyć że śmieciówkami, które są jedną z głównych przyczyn zjawiska pracujących biednych. A żeby dać pełen obraz tego, jak powodzi się Polakom, dodajmy do tego dane GUS z końca 2016 r., które mówią, że aż 16,5 mln (!), czyli 43,5 proc. z nas żyło poniżej granicy sfery niedostatku. Potrzeba więc większych wysiłków rządu i większej presji na podnoszenie płac, by praca gwarantowała godne życie. Bo na razie gwarantuje tylko dobre samopoczucie rządzącym”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/tomasz-walczak-praca-jest-a-bieda-trwa_990706.html
— POLICYJNY REKORD SMOLEŃSKI – Fakt: “Jak dowiedział się Fakt, nad bezpieczeństwem uczestników obchodów w tym roku czuwało aż 3365 policjantów. Koszty tej ochrony były rekordowe – wyniosły aż 706,5 tys. zł. Dla porównania, podczas rocznicy z 2016 r. postawiono w stan gotowości 1853 mundurowych, a akcja funkcjonariuszy kosztowała ponad 394 tys. zł”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/takiej-obstawy-rocznica-katastrofy-jeszcze-nie-miala-zaplacili-krocie/5f6cwqf
— MARCIN WOLSKI O GW POPIERAJĄCEJ BIEDRONIA PRZECIW TUSKOWI:
“Kiedy Tusk poszukuje już białego konia,
środowisko „Wyborczej” lansuje Biedronia.
Zna go prawdopodobnie od najlepszej strony:
rządzi Słupskiem i nie jest (chyba) umoczony.
Tylko co z Donaldinho, wręcz nam pęka serce –
zostanie na obczyźnie w jakiejś poniewierce?
A może niech w poczuciu superobowiązku
obaj rządzą ojczyzną.
Jak?
W partnerskim związku!”
http://gpcodziennie.pl/63847-prezydentbiedron.html
— PO BEZ PROGRAMU, ALE Z PROPOZYCJĄ DEBAT – tytuł w GPC.
— SIEĆ NIE ULECZY SZPITALI – tytuł na jedynce RZ: “Planowana przez rząd reforma nie zmniejszy długu publicznych szpitali, które wejdą do sieci, ale pogrąży prywatne”. https://rp.pl/Farmacja/305099881-Siec-nie-uleczy-szpitali.html
— PETRU ODDA ŻONIE MIESZKANIE I 2 MLN ZŁ – Fakt: “Jak udało się skłonić już niebawem eksmęża do takiej hojności? – Z rozpadem małżeństwa Ryszard się pogodził, to się zdarza, ale trzeba pamiętać, że są jeszcze dwie córki. Chce zapewnić im byt i spokojną przyszłość – mówi nam osoba z otoczenia szefa Nowoczesnej. Dodaje, że na tym nie koniec. Petru w przyszłości zamierza regularnie łożyć na dzieci, bo „jako aktywny zawodowo ojciec, uznaje to za swój obowiązek”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/petru-odda-zonie-mieszkanie-i-2-miliony/122pnc2
— Urodziny dziś obchodziłby Sławomir Skrzypek.
— URODZINY: Barbara Nowacka, Tomasz Szatkowski, Stanisław Żerko, Tomasz Chaciński, Michał Marszałek, Alicja Chybicka.
Komisja ds. Amber Gold – to nie Tusk a Kaczyński
Michał Kuczyński, 10/05/2017
O tym, że sejmowa komisja śledcza mająca zbadać tzw. aferę Amber Gold jest narzędziem przede wszystkim politycznej walki, wiemy nie od dziś. Najlepiej było to widać wczoraj, gdy w demonstracyjny sposób przewodnicząca komisji, Małgorzata Wassermann, próbowała połączyć się telefonicznie z byłym ministrem infrastruktury z czasów rządów Donalda Tuska, Sławomirem Nowakiem, by dowieść, że próbuje uniknąć wezwania przed oblicze komisji. W sukurs przyszły jej zaprzyjaźnione z PiS media i komentatorzy, którzy z tego teatrzyku i humorystycznego podejścia do tej sprawy samego Nowaka zrobili wielką aferę. Pisałem już kiedyś, że komisja najprawdopodobniej zaliczy klęskę, a z wielkiej kariery, którą miała przynieść jej przewodniczącej, najprawdopodobniej nici.
Dziś jednak przez kilka godzin wyglądało na to, że w końcu komisja odkryła układ, dzięki któremu Marcin Plichta mógł bez problemów działać i oszukiwać klientów Amber Gold oraz tanich linii lotniczych OLT. Obraz patologii funkcjonującej w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, “załatwiacze”, ciepłe posadki za nicnierobienie. Redakcja portalu braci Karnowskich tylko na temat tego jednego przesłuchania w ciągu kilku godzin napisała już z 5 artykułów, wszystkie zawierające słowa klucze “szokujące”, “przekręt”, “wieje grozą”.
Wszystko za sprawą przesłuchania byłego prezesa ULC, Grzegorza Kruszyńskiego, w czasie którego świadek zeznał, że decyzję o koncesji dla linii lotniczych Marcina Plichty wydano nie tylko w kilka dni, ale i bez żadnego postępowania sprawdzającego. Nie badano też niekaralności prezesa tej spółki jak i sytuacji finansowej starających się o koncesję firm. Co więcej, prezes ULC podobno się spieszył załatwić sprawę, bo lada moment miał zostać odwołany. Co więcej, po utracie stanowiska pracował z osobami, które potem miały liczne interesy do załatwienia w ULC i pewnie się na tę znajomość powoływały. Pojawiły się sugestie o specjalnych standardach dla właściciela Amber Gold czy o obrazie państwa funkcjonującego teoretycznie. Gdzieś w tle majaczyło się pytanie, kto takiego prezesa, potencjalnego załatwiacza na tym stanowisku ustawił, bo najwyraźniej zrobił to z premedytacją, by Amber Gold mogło oszukać Polaków na 300 mln złotych. Wszyscy chcieli usłyszeć to jedno nazwisko: DONALD TUSK! Pytanie w tej kwestii zadał w końcu poseł PO, Krzysztof Brejza. Pytanie było krótkie, proste i nie sprawiło świadkowi problemów.
“- Panie prezesie, a kto pana powołał?
– premier, na wniosek ministra właściwego do spraw transportu i budownictwa.
– Ale jaki premier? Tusk?
– Premier Kaczyński. Jarosław Kaczyński.
– A kiedy to było?
– We wrześniu 2006 roku”.
Gdy dodamy do tego, że w 2011 roku został odwołany na wniosek ministra Sławomira Nowaka, przez premiera Donalda Tuska, to okazuje się, że zamiast bomby jest kapiszon. Do tego samego wniosku doszła chyba telewizja rządowa TVP Info i operatorzy przekazu z Kancelarii Sejmu bowiem momentalnie przekaz z posiedzenia komisji się skończył. Nie przeczytamy o tym także w żadnym z 5 czy 10 artykułów na portalu Wpolityce. Ten przekaz nie jest kierowany do ludzi, którzy nie daj Boże mogliby jeszcze pomyśleć, że za układem umożliwiającym funkcjonowanie Amber Gold stał naczelnik Jarosław Kaczyński. Tu prawda, podobnie jak w przypadku katastrofy smoleńskiej, może być tylko jedna. To wina Tuska. A tego Brejzę to z komisji śledczej chyba trzeba usunąć, bo rujnuje tak pięknie się zapowiadającą bombę. I po co Ci PiS-ie to było?
Rewizor ONZ przyjeżdża do rządu PiS
Rząd PiS odnosi kolejny sukces. Poprzednicy obecnych władz bardzo się starali, trzeba było jednak czekać na rząd Jarosława Kaczyńskiego (piszę to świadomie, bo Beata Szydło w ogóle nie jest zorientowana o co w rządzeniu biega, może tylko popłakać się, jak na unijnym szczycie).
Do Polski przyjeżdża rewizor, tj. przedstawiciel ONZ ds. niezawisłości sądów. No, jak? Usta otwarte, język połknięty? Nie piszę do czytelników, ale do Marka Kuchcińskiego, który sprawuje urząd kompletnie do niego się nie nadając. Spieszę poinformować, jaki to urząd – marszałka Sejmu.
Kuchciński otwierał usta, ale połknął język, a w każdym razie pierwszy punkt porządku obrad Sejmu. Połknął z popitką. I facetowi przeszło. Później zakąsi, acz niekoniecznie na sali sejmowej, bo może odbyć się na zupełnie innej sali i to z pragrafami.
Sejm miał zająć się ustawą, którą podporządkuje sądy politykom partii rządzącej. Czyli niezawisłość przeistoczyłaby się w zawisłość od Kaczyńskiego, a ten sądziłby po swojej sprawiedliwości.
Kuchciński (facecik – przypominam) rozmawiał długo ze Zbigniewem Ziobro, a następnie poinformował konwent seniorów, iż punkt pierwszy obrad spada z wokandy, tj. z obrad Sejmu (na wokandę to Kuchcińskiemu dopiero wejdą konkretne punkty z paragrafami; okazuje się, że ja też mylę porządki). Punktem pierwszym miało być pierwsze czytanie ustawy o odebraniu niezawisłości sądom.
Karnie w Sejmie stawił się cały rząd z pełniąca obowiązki Kaczyńskiego – Beatą Szydło. Gdy jednak facecik Kuchciński przeszedł bezszmerowo do punktu drugiego, ławy rządowe się opróżniły, sala sejmowa opustoszała. Projekt ustawy ma wejść na wokandę za dwa tygodnie.
Pewnikiem rząd udał się do wszystkim w Polsce znanego miejsca, z którego jest transmitowana groteska „Ucho prezesa”. Idę o zakład, że Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju jest o niebo lepszym prezesem, niż Jarosław Kaczyński, który przecież ma za sobą rolę w innym hicie „O dwóch takich, co ukradli Księżyc”.
Trzymam się jednak mojego spostrzeżenia – rewizora. W „Uchu prezesa” na Nowogrodzkiej musi się odbywać narada z Adrianem (Dudą) pod drzwiami, ale ja wpadłem na pomysł, że mogę wcielić się w rewizora, podam się za Johna Doe z ONZ, egzemplarz Konstytucji RP mam, pomacham nim prezed odpowiednimi nosami i zakomunikuję: już jestem.
Prezes wszak nie zna żadnego języka. Zobaczymy, co wskóram, acz ręce schowam za siebie, aby nie dać się w nie całować, nie lubię tej obleśności prezesa.
Dr Berczyński „w kręgu podejrzeń”, czyli trójca dowodowa
Walec PiS jedzie przez sądy, ale coś zgrzyta. Dlaczego spadła debata w Sejmie?
33 tys. zł nagrody dla Macierewicza
Jeśli dać wiarę „Super Expressowi” szef resortu obrony Antoni Macierewicz zgarnął w minionym roku 33 tys. zł tytułem nagród. W ten sposób swoje uznanie dla zasług i osiągnięć ministerstwa wyraziła premier Beata Szydło. Nagrodziła również sekretarza stanu kwotą 17 tys. zł i trzech podsekretarzy stanu w MON – po 15 tys. zł. Tak wynika z odpowiedzi wiceministra Bartosza Kownackiego udzielonej na interpelację posła Adama Andruszkiewicza z Kukiz’15.
Ciekawostką jest to, że Macierewicz dostał najwyższe nagrody ze wszystkich ministrów. Piotr Gliński i Konstanty Radziwiłł np. dostali tylko po 23 tys. zł.
Z uzasadnienia wynika, że gratyfikacje w MON przyznano za „skuteczne realizowanie polityki rządu i wdrażanie reform w armii oraz za zapewnienie, przy udziale wojska, bezpieczeństwa uczestnikom ŚDM”.
Wszystko to pozostaje w rażącej sprzeczności z ogólnym wrażeniem dotyczącym sytuacji w resorcie obrony. Krytyczną opinię na ten temat wielokrotnie wyrażała opozycja.
Zdaniem byłego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka 2016. był to rok kompromitacji Macierewicza. „Wszyscy to widzieli, tylko nie premier Szydło” – komentuje Siemoniak.
(Źródło: wp.pl/ Super Express)
Finansowe oszustwa i horrendalne premie, czyli rzeczywistość TVP
10.05.2017
Telewizja Polska jest w kiepskiej kondycji finansowej i powinna zaciskać pasa? Niekoniecznie. „Gazeta Wyborcza” opisała właśnie, jak w ciągu kilku ostatnich lat TVP traciła dziesiątki albo nawet setki tysięcy złotych z winy oszukujących ją pracowników. Mimo tego, prezes Jacek Kurski hojną ręką rozdaje sowite premie najbardziej zaufanym dziennikarzom.
180 mln straty na koniec 2016 roku i wydane w celu ratowania budżetu obligacje na 300 mln zł. Coraz mniejsze przychody z reklam i abonamentu RTV. Sytuacja finansowa TVP jest nie do pozazdroszczenia. Do tego spadająca oglądalność głównych kanałów – TVP1, TVP2 i TVP Info. Dlatego niedawno prezes Jacek Kurski przyznał, że zamierza wystąpić do Banku Gospodarstwa Krajowego o kredyt na 800 mln zł, który pomógłby w bieżącym funkcjonowaniu publicznego nadawcy i rozwoju kluczowy elementów jego oferty.
Wydawałoby się, że tak dramatyczna sytuacja wymusi na władzach Telewizji Polskiej wdrożenie programu drakońskich oszczędności. Nic bardziej mylnego. Z informacji, do których dotarła „Gazeta Wyborcza” wynika, że publiczny nadawca od kilku lat był notorycznie oszukiwany przez… własnych dziennikarzy.
Sposób: na chorego
Najpopularniejszym przekrętem było branie nieprzysługującego zasiłku chorobowego, który wypłacała stacja. Jak wyglądał taki mechanizm? Przez pierwszą połowę miesiąca dziennikarz brał możliwie jak najwięcej dyżurów, natomiast w drugiej wykorzystywał „napompowany” wcześniej zasiłek chorobowy. Nie brakowało też jednak dziennikarzy, którzy łączyli jedno z drugim, czyli brali i dyżury, i zasiłek, kiedy formalnie przebywali na zwolnieniu.
Chociaż w procederze brało udział wielu dziennikarzy, to rekordzistą jest obecna gwiazda TVP Info – Adrian Klarenbach. Z kontroli zleconej przez władze stacji wynika, że między kwietniem 2010 roku a lutym 2011 roku wziął nienależne 87 tys. zł.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Jan Szul, były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, która nadzoruje TVP Info, opowiada, że właśnie to było powodem rozstania się z red. Klarenbachem. Co prawda biuro prasowe TVP poinformowało dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, że wszystkie nadpłacone zasiłki chorobowe zostały zwrócone, ale nie podało już ani kiedy, ani czy nienależne świadczenia spłacono wraz z odsetkami. „Sprawa jest zamknięta” – czytamy.
Sposób: na doczepkę
Drugi sposób na dorobienie się kosztem największego publicznego nadawcy polegał na dopisywaniu do kosztorysów programów nazwisk osób, które z ich produkcją nie miały kompletnie nic wspólnego. Wystarczył podpis kierownika produkcji. Przodowało w tym TVP3, w którym obecnie toczy się w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.
Sposób: nagroda od prezesa
Zostaje wreszcie sposób trzeci, a więc nagrody. Te w Telewizji Polskie były od zawsze, ale za rządów prezesa Kurskiego miały przybrać kuriozalne i pozbawione racjonalnych przesłanek rozmiary. Już w styczniu „Gazeta Wyborcza” opisywała, jak Joanna Klimek – ówczesna szefowa biura koordynacji programowej i marketingu TVP, a prywatnie narzeczona prezesa Kurskiego – otrzymała 50 tys. zł premii. Choć oficjalnie to nie popularny „Kura” przyznał nagrodę swojej partnerce, na Woronicza wszyscy wiedzą, że nie odbyło się to bez jego wiedzy i zgody.
W oficjalnym komunikacie TVP zapewnia, że „w 2016 roku z funduszy nagród zostało nagrodzonych 208 osób fizycznych i podmiotów”. Premie miały zostać wypłacone ze specjalnego funduszu nagród, a żadna z nich nie przekroczyła 35 tys. zł (nie wskazano, czy chodzi o kwotę netto, czy brutto). Czy rzeczywiście? Przeczy temu odręcznie sporządzona notatka prezesa Kurskiego, do której dotarła „Gazeta Wyborcza”.
Wynika z niej choćby, że 40 tys. zł otrzymał specjalista od PR-u Jacek Łęski – gospodarz „Studio Polska”, który w TVP Info prowadzi też programy gospodarcze. Dodatkowe wypłaty trafiły także do Klaudiusza Pobudzina, aktualnie szefa „Teleexpressu” i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, czy Michała Adamczyka (20 tys. zł) – jednego z prowadzących „Wiadomości”.
Wśród docenionych przez szefa TVP reprezentacja „Wiadomości” jest zresztą o wiele liczniejsza, a w jej skład wchodzą m.in. Marcin Tulicki (15 tys. zł), Jarosław Olechowski, Bartłomiej Graczak i Jan Korab (trzej ostatni od 5 do 10 tys. zł). Co więcej, premii nie wypłacano z przeznaczonego do tego celu funduszu, tylko z Funduszu Popierania Twórczości.
– Prezes Kurski nie chciał, aby to się dostało do oficjalnego obiegu informacji w firmie – mówi „Gazecie Wyborczej” jej informator z TVP.
„Jeżeli wszystko jest dobrze, to dlaczego pan Berczyński uciekł?”
10.05.2017
– Myślę, że pan Berczyński, który uciekł z Polski do Stanów Zjednoczonych, będąc urzędnikiem, przewodniczącym komisji państwowej do spraw tragedii smoleńskiej, dobrze wiedział, co robi – mówił w „Jeden na jeden” Jacek Rostowski były wicepremier i minister finansów.
Pytany, czy szef MON Antoni Macierewicz miał prawo przyznać m.in. Wacławowi Berczyńskiemu, dostęp do akt dotyczących zakupu przez MON śmigłowców caracal, Jacek Rostowski odpowiedział: „do dokumentów dotyczących przetargu – śmiem wątpić”.
– Myślę, że pan Berczyński, który uciekł z Polski do Stanów Zjednoczonych, będąc urzędnikiem, przewodniczącym komisji państwowej do spraw tragedii smoleńskiej, dobrze wiedział, co robi – ocenił Rostowski.
Sprawę dostępu do dokumentów przetargowych badało pięcioro posłów PO, którzy odwiedzili w piątek siedzibę MON w Warszawie. Do realizacji umowy zakupu caracali nie doszło. Po wizycie politycy PO poinformowali, że do akt związanych z postępowaniem mieli dostęp: dr Wacław Berczyński, Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz – osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa.
Były wicepremier podkreślił, że sytuacja ta jest jednym z „największych skandali”.
– Ja mam bardzo proste pytanie, nie wchodząc w szczegóły: jeżeli wszystko jest dobrze, to dlaczego pan Berczyński uciekł? – pytał w TVN24 były wicepremier.
Żonaty burmistrz zadurzył się w podwładnej. Mieszkańcy nie wytrzymali
Po pytaniu posłów PO MON ujawnił, ile zarabiał Bartłomiej Misiewicz
Berczyńskigate krok po kroku. Kto, jak i dlaczego zestrzelił 50 caracali
TVP zagroziło, że złoży na mnie doniesienie do prokuratury, bo „nielegalnie pozyskałam informacje”
Tak działa lex miesięcznica przygotowana przez PiS. Chcieli manifestować, gdy przemówi Kaczyński
MON potwierdza: Berczyński był w Paryżu. Toczyły się tam rozmowy ws. caracali
8/38
W odpowiedzi na pytanie dziennikarzy „Faktów” TVN, Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdziło, że Wacław Berczyński towarzyszył szefowi MON Antoniemu Macierewiczowi w Paryżu, podczas gdy toczyły się tam rozmowy o caracalach. Od początku afery dot. śmigłowców szef resortu obrony utrzymywał, że doniesienia, iż Berczyński miał dostęp do poufnych dokumentów są nieprawdą.
– To upowszechnianie fałszywych informacji – mówił Antoni Macierewicz w poniedziałek, pytany o to, dlaczego Wacław Berczyński miał dostęp do dokumentów dotyczących przetargu na caracale. Jednak już we wtorek wiceminister Bartosz Kownacki mówił, że dostępy takie były możliwe, gdyż była to „dokumentacja archiwalna”.
Dziennikarze „Faktów” TVN wystosowali do MON pytanie, czy Wacław Berczyński towarzyszył szefowi MON w Paryżu w lutym 2016 roku. Toczyły się tam rozmowy o caracalach z francuskim ministrem obrony Jean-Yves’em Dranem. „Potwierdzamy, że dr Wacław Berczyński towarzyszył ministrowi Antoniemu Macierewiczowi podczas wizyty w lutym 2016 roku” – odpowiedział resort. Wcześniej podobne informacje przekazała „Gazeta Wyborcza”, powołując się na swoje ustalenia.
Afera dotycząca przetargu na Caracale miała swój początek, kiedy Wacław Berczyński w jednym z wywiadów dla „Dziennika Gazety Prawnej” chwalił się, że to on „wykończył” kontrakt na zakup caracali. Po publikacji wywiadu, Berczyński zrezygnował ze stanowiska szefa w podkomisji smoleńskiej oraz z rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych w Łodzi. Opuścił też Polskę.
8 maja posłowie PO dali polskiej prokuraturze 48 godzin na wszczęcie z urzędu sprawy przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. W odpowiedzi Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że złoży zawiadomienie o fałszywych zarzutach PO w sprawie przetargu na śmigłowce.
Posłanka PO zdradza kulisy wizyty w MON. „Wystarczyły dwie godziny”
6/38
– Wbrew pozorom nie skończyłam kursu szybkiego czytania, choć wiem, że takie istnieją. My oczywiście nie przeglądaliśmy całej dokumentacji przetargowej – powiedziała w RMF FM Joanna Kluzik-Rostkowska odnośnie dokumentów dotyczących przetargu na caracale, które udostępniono posłom PO.
– Przed pójściem do Ministerstwa Obrony Narodowej poprosiliśmy o zestaw dokumentów, chodziło nam głównie o dokumenty, które są związane z panem Wacławem Berczyńskim – powiedziała Joanna Kluzik-Rostkowska. – To nie była bardzo obszerna dokumentacja, więc dwie godziny były zupełnie wystarczające do tego, żeby każdy z nas, bo byliśmy tam w piątkę, mógł przejrzeć każdy z tych przygotowanych przez MON dokumentów – dodała.
Kluzik-Rostkowska podkreśliła, że posłowie PO bardzo chcieli, aby minister Zbigniew Ziobro z urzędu zajął się tą sprawą i „zobaczył, co tak naprawdę w Ministerstwie Obrony Narodowej się działo”. – Okazało się, że pan Wacław Berczyński miał dostęp do dokumentów od 22 stycznia i zajmował się nimi 8 miesięcy. Skończył je przeglądać w końcu września, kilka dni później został przetarg unieważniony, jeszcze dwa dni później został szefem rady nadzorczej zakładów w Łodzi. Ten przetarg był dwuwątkowy, czyli część przetargu była przeprowadzana przez MON, czyli przez specjalną komisję przetargową – wyjaśniała. – Jeżeli miałabym komuś wierzyć bardziej, to bardziej wierzę Wacławowi Berczyńskiemu w to, że mówi, że „wykończył caracale”, niż ministrowi obrony narodowej, który się broni dosyć nieudolnie, że tak naprawdę pan Wacław Berczyński nie miał z tym nic wspólnego – przekonywała była minister edukacji.
W piątek 5 maja kilkoro posłów PO w siedzibie MON otrzymało możliwość zapoznania się z dokumentami związanymi z postępowaniem przetargowym na zakup śmigłowców dla wojska. – Można postawić tezę, że w MON powstał alternatywny ośrodek decyzyjny, coś na kształt grupy trzymającej władzę, która poza oficjalnymi kanałami, poza Inspektoratem Uzbrojenia, prowadziła nieformalny nadzór nad postępowaniem przetargowym dotyczącym caracali. Wiele z tych spraw będzie musiało być jeszcze wyjaśnionych – mówił Cezary Tomczyk. Wskazał, że poza Wacławem Berczyńskim, dostęp do częściowo niejawnej dokumentacji mieli także Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz.