Monthly Archives: Październik 2014

Macierewicz działał w złych intencjach i przeciw interesowi państwa, a za to idzie się siedzieć

Zwykły wpis

Sąd Najwyższy odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Antoni Macierewicz był funkcjonariuszem publicznym, gdy stał na czele komisji likwidacyjnej WSI (Wojskowe Służby Informacyjne).

A tym samym tę kwestię ma rozstrzygnąć sąd okręgowy.

Wiąże się to z pociągnięciem do odpowiedzialności karnej wiceszefa PiS.

Przegrane procesy kosztowały państwo już 1,2 mln zł, które to odszkodowania trzeba było zapłacić pokrzywdzonym przez Macierewicza i jego raport o rozwiązaniu WSI.

Sąd okręgowy powinien zdecydować się na ducha prawa, a ten wskazuje, że Macierewicz działał w złych intencjach i przeciw interesowi państwa.

Macierewicz działał jak funkcjonariusz zła. A za krzywdę wyrządzoną ludziom i państwu idzie się siedzieć.

Macierewiczowi pali się pod tyłkiem. To powinna być ta patelnia, na której ten Mefistofeles powinien być wreszcie usmażony i rzucony psom na rozwłóczenie. Czyli kraty i śmietnik historii.

Oraz ciekawowstki wyborczo-halloweenowe.

Kaczyńskiego grafomaństwo retoryczne trudne będzie do przelicytowania

Zwykły wpis

Trochę nie dziwię się Kaczyńskiemu, iż krytykuje Ewę Kopacz.

Premier Ewa Kopacz na szczycie klimatycznym UE wynegocjowała duże ulgi dla Polski w ambitnym ograniczeniu emisji CO2 do 40% w perspektywie do 2030 roku.

Przypomnę, że prezes PiS -najambitniejszy polityk w kraju -zakłada najdalszą perspektywę przegrywać wybory do 2027 roku włącznie.

Przecież można się wkurzyć. Prezes powtarza „obecna władza musi odejść”. Ile można wkładać w uszy ten komunikat? Dlaczego społeczeństwo nie słucha Kaczyńskiego? Prezes mówi: >>”słuchać i służyć” jest im obce<<.

Jak Kaczyński mówi, że chce dobrze, to się zna na tym dobrze. Posłuchajcie prezesa: „nasza gospodarka w istocie będzie finansowała gospodarki państw dużo, dużo od nas bogatszych. „Tam będziemy musieli różnego rodzaju urządzenia kupować, być może, że będziemy musieli stamtąd importować energię”.

Jaki ma plan w związku z tym prezes PiS? Nie wiem, bo nie powiedział. Można jednak zakładać z dużym prawdopodobieństwem, iż nie zgodziłby się na energię zieloną, tylko czarną energię (uzyskiwaną z węgla).

Musiałby więc wetować. Kaczyński zawetowałby nas w UE i dość szybko byśmy z niej wypadli. Nawet się z niej nie wypisując, tylko byśmy się zmarginalizowali, inni by nas kolanem dopchali i wypchali. Bardzo to patriotyczne.

Kaczyński nie wejdzie z nikim w dyskurs. Wcześniej nie wchodził z Tuskiem, obecnie z Ewą Kopacz. Jego argumenty (czyli brak) okazałyby swoją siłę (czyli brak jej). Ale może wyrzucać z siebie puste słowa na wiecach (bo to nie jest rozmowa z elektoratem). Zasługą Kaczyńskiego jest odpomnienie w demokracji takich mechanizmów: wiecowania, gołosłowne odrzucanie rozwiązań rządzących, sekowania niezorientowanego elektoratu.

Kaczyński uprawia przednowoczesną politykę, rodem z XIX wieku.

W związku z tym nie dziwię mu się, mieć w perspektywie 80 lat i przegrywać. Każdy by się wkurzył. Zwłaszcza, że dla prezesa Polska jest najważniejsza. Grafomaństwo polityczne trudne do przelicytowania.

Więcej >>>

Kaczyński – duchowy bankrut

Zwykły wpis

Polityka swoją drogą, rozum też ma swoją drogę. Gdy zastosujemy tę polską klasyczną metaforę do Jarosława Kaczyńskiego to obawiam się, że polityka jego już zabrnęła na cmentarz, a rozum…

No, właśnie. W Częstochowie prezes PiS: „Tu w sercu duchowym Polski…”, itd. ple-ple.

A Częstochowa nie była stolicą duchową, miała swoje pięć minut w historii.

Kaczyński zresztą niespecjalnie wie, jaka jest duchowość Polaków. Ale zajął się polityką i psim, populistycznym swędem, zyskał, ile zyskał. Więc na wiecach ludziom o słabej wiedzy serwuje takie dyrdymały.

Rozumem nie grzeszy, nie grzeszy wiedzą o polskości. Stolicą duchową – w zależności od okoliczności, historii i idiomu wiecowego – była Warszawa, Kraków, Wilno, Gdańsk, nigdy Częstochowa, ani Jasna Góra.

Nawet ks. Piotr Skarga nie wpadłby na taką grafomańską metaforę, ani ks. Kordecki.

Czy Kaczyński – trzymając się tej literackiej metafory losu polskiego – zabrnął do kruchty i nie chce z niej wyjść?

Nie Kaczyński jest w tej chwili w knajpie. Jego umysł jest pijany, jest rozklekotany, ma kaca (katzejammer – poprawnie) wiecznego przegrańca, jego postać obija się od ściany do ściany.

To nie jest polityka, to jest w dzień w dzień walenie w nacjonalistyczne gardło, cokolwiek ślina na język przyniesie.

Wyobraźmy sobie, iż ktoś o takim martwym umyśle, takiej niesamodzielności duchowej, o takiej a nie innej charaterystyce moralnej, miałby rządzić.

Ja z Polski nie ucieknę, ale inni młodsi, uczący się, zaczynający karierę, krytyczni, słysząc takie brednie o stolicy duchowej, o in vitro – eksperymencie lewackim, przecież uciekną, gdzie pieprz rośnie.

Ktoś takiej duchowej konduity, tak intelektualnie niepełny, a w życiu codziennym dziewica, ktoś tak specjalnej troski, zatruwa dzień w dzień przestrzeń publiczną, niszczy ją, ktoś taki bezustannie niszczy przestrzeń debaty demokratycznej.

Czy nie stać nas na lepszą opozycję? Kaczyński to duchowy bankrut.

Więcej >>>

Pomnik smoleński – tak, Lecha Kaczyńskiego – nie!

Zwykły wpis

Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała pomnikowi Lecha Kaczyńskiego stanowcze – nie.

Nie chcą tego warszawiacy, nie chcą tego Polacy. Powiedziała nawet nazbyt niedokładnie: „Nikt nie chce budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego w Warszawie”.

No, nikt to może nie. Bo Jarosław Kaczyński bardzo, bardzo chce. Tak chce, że sra po butach.

A tałatajstwo smoleńskie rozpędziło się z tym pomnikiem Lecha Ka, bo prezydent Bronisław Komorowski powiedział „tak”.

Ale „tak” dotyczy ofiar katastrofy smoleńskiej, a nie tego, który „poległ”.

Bo Lech Kaczyński zabił. Powidzmy to wprost: on jest odpowiedzialny za śmierć 95 innych ludzi pod Smoleńskiem. Gdyby przeżył, byłby sądzony za nieumyślne zabójstwo. Za to też się siedzi.

Gronkiewicz-Waltz jest za pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej. Pomnik ma stanąć w centrum stolicy, ale nie na Krakowskim Przedmieściu.

Dlaczego pomnik dopiero teraz ma stanąć? Też ciekawa uwaga. HGW wyjaśnia:

Za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, w marcu 2003 roku, przyjęto uchwałę, że upamiętnienie w postaci ulic czy pomników następuje pięć lat po śmierci”.

A tak interpretują na niezalezna.pl zdjęcie opublikowane na Facebooku przez Monikę Olejnik, gdzie jest w wesołym kadrze z premierem Donaldem Tuskiem. Screen za blogerem na Twitterze.

Pomnik smoleński: prezydent Komorowski podjął się niemożliwego

Zwykły wpis

Bronisław Komorowski podejmuje się zadania ponad siły jakiegokolwiek polityka w Polsce. Mianowicie budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej.

Podkreślam: ofiar. Jarosław Kaczyński walczy o pomnik dla brata Lecha. Faktycznie dla siebie, gdyż jest to pomnik polityczny.

O jaki pomnik polityczny walczy Komorowski?

Jaką wnieśli zasługę w historię Polski ci, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Tylko taką, że zawierzyli życie swoje dysponentowi lotu Lechowi K.

To klęska. To miałby być pomnik klęski. Umówmy się, historia nagradzana ma być chwałą, a przynajmniej pamięć nagradzać tych, którzy wnieśli chwałę do naszego życia.

Kancelaria prezydenta ma znaleźć miejsce dla pomnika ofiar gdzieś w centrum Warszawy, jednak poza Krakowskim Przedmieściem.

Prezydent tej niemożności podjął się po liście części rodzin ofiar.

Podkreślam „części”. Mamy inną część rodzin ofiar, która jest zrzeszona w społeczny komitet.

Ten komitet jest niemal tożsamy z przynależnością do innego komitetu: Prawa i Sprawiedliwości. W nazwie swej komitet ma taki oto zwrot: „Ofiar Tragedii Narodowej”.

Takiego zwrotu może użyć tylko ktoś, kto nie ma szacunku do języka polskiego.

Ilu w tym społecznym komitecie PiS jest posłów PiS?

Współczuję Komorowskiemu, chce poza cmentarzem postawić pomnik klęski.

Polityk klęski dzisiaj wypuścił ze swoich ust podobny zwrot „Ofiarom Tragedii Narodowej”: „Nas stać na eksplozywny rozwój”.

Nie wymagam od polityka szacunku dla rozumu, ale od Kaczyńskiego, polityka polskiego, wymagam szacunku dla języka polskiego.

Prezes PiS nie ma szacunku dla swojego elektoratu, jego sprawa. Codziennie poświadcza swoją retoryką na wiecach komitetu PiS, lecz jesteśmy w Polsce, komunikujemy się językiem polskim, stworzona została w tym języku świetna literatura (Mickiewicz, Miłosz, td.). Wymagam minimum: szacunku dla języka, którym w tym kraju się porozumiewamy.

Więcej >>>

Hofman nie radzi sobie z emocjami, z rozumem

Zwykły wpis

Politycy PiS różnie brednie wypowiadali, nie szukając porozumienia z partiami rządzącymi i większą częścią społeczeństwa, ale ostatnio przebijają siebie – i to wielokroć.

Rzecznik Adam Hofman nie ma w żadnym poszanowaniu publiczności, tj. Polaków. Aż tak gardzi nami? Bo co to za stwierdzenie:

„Conchita Wurst, Fuszara i Hartman to różne zjawiska z tej samej parafii. Przykłady skrajnego lewactwa”.

Hofman ma prawo do złych emocji, jak każdy z nas. Ale nie ma prawa tej mizerii charakteru prezentować publicznie.

Jeżeli nie potrafi się wycofać z życia publicznego, niech to zrobi jego zwierzchność.

Przecież Hofman pluje nam w twarz, w inteligencję, w umiejętność odbioru prostych komunikatów. Jeżeli Hofman nie zrozumiał, co powiedzieli Małgorzata Fuszara albo Jan Hartman, powinien dopytać się kogoś mądrzejszego, wszak w jego partii są ludzie z tytułami profesorskimi.

A zresztą do rozumienia słów Fuszary i Hartmana nie trzeba tytułu naukowego, wystarczy solidna matura. Czyżby Hofmanowi wiedza i dobre wychowania umknęły wraz z życiem politycznego celebryty? Czyżby nie radził sobie z emocjami w trakcie pobytu w mediach?

Wystarczy tego poniżania publiczności polskiej, poniżania tych, którzy potrafią ocenić, co powiedzieli Fuszara i Hartman. Zwłaszcza poniżania tych, którzy nie zrozumieli, bo taka dawka złych emocji może zniszczyć niewykształconych i niezorientowanych ludzi.

Chyba, że to celowy zamysł Hofmana i jego zwierzchników. Zepsuć elektorat, aby głosował, jak sobie życzą.

A za to odpowiada się przed własnym sumieniem i przed rodziną. Ona też się tego uczy, też te „maniery” praktykuje. Prędzej czy później ten niewidzialny organ – sumienie – odzywa się i daje czadu. A tego Hofmanowi nie życzę, aby rozpadła mu się osobowość i najbliższa rodzina.

Zjednoczona prawica wystartowała po przegraną

Zwykły wpis

Zjednoczona prawica zarejestrowała listy do wyborów samorządowych. Cały czas nie wiem, pod jaką nazwą zjednoczona prawica występuje.

Nie wiem? Wiem – PiS. Jarosław Kaczyński przyrównał „zjednoczone” PiS do AWS. Pewnie, jak to wymyślił, to turlał się ze śmiechu. AWS to były partie postsolidarnościowe i różnego ideowego autoramentu.

Chyba, że Kaczyńskiemu marzy się taki sam epilog. O, to przepraszam.

Zjednoczona prawica byłaby, gdyby Kaczyński zjednoczył się z Januszem Korwin-Mikkem i Ruchem Narodowym.

Zjednoczyć się z kilkoma byłymi posłami PiS i Jarosławem Gowinem? To nie jest zjednoczenie. Zbigniew Ziobro miał nóż na gardle, gdyż musiałby iść do roboty, acz mógłby wystartować samopas na prezydenta RP i odebrać kandydatowi PiS kilka procentów z 25 procent. W tym „zjednoczeniu” Kaczyński jednak nie wystawi Ziobry jako kandydata PiS na prezydenta RP, bo były delfin mógłby za bardzo urosnąć. W „zjednoczonym” PiS Ziobra ma pełnić rolę polipa, jak pozostali politycy tej partii, acz polip Ziobro może z czasem gangrenować, ale to melodia (choroba) przyszłości.

A Gowin to kompletna pomyłka. „Zjednoczył” się z Kaczyńskim, bo prezes liczył, że jeszcze kilku z PO wyhaczy, zdaje się, że tylko Godsona – acz i tego nie jestem pewien, a Gowin liczył, że może wystartuje na jakiegoś prezydenta RP, a przynajmniej Krakowa.

Kaczyński jednak mógł Gowinowi pokazać tylko gest Kozakiewicza. Gowin może przystawić nos do szyby i pomigdalić się z marzeniami oraz własną głupotą: „ale byłem głupi, Tuska już nie ma, jest Kopacz, och i ach”.

Zjednoczenie PiS więc startuje do kolejnych przegranych wyborów. Nie pierwszych, nie ostatnich, bo prezes zapowiedział czynny udział w polityce do 2027 roku. Nie wiem, ile w tym czasie będzie wyborów. Redaktorzy Księgi Guinnessa pewnie szykują stronę: Jarosław Kaczyński, lider partii, która w zachodniej demokracji przegrała największą ilość wyborów. Kaczyński w tej konkurencji wygrał o kilka długości (nie wiem z jaką partią, bo takie powszechnie nie są znane).

Ale tę stronę z Księgi może wyrwać np. Gowin i wystartować na prezesa PiS, jak startował na prezesa PO.

Arcybiskup Gie i prezydent Gie

Zwykły wpis

Dwa panowie Gie z Poznania ośmieszają stolicę Wielkopolski i mieszkańców tego zacnego grodu.

Gie – to nie słowo, o którym myślicie.

Gie – to Grobelny (Ryszard) i Gądecki (Stanisław z tytułem feudalnym abp).

Gie 1 ośmiesza Poznań, bo na inaugurację roku akademickiego odprawiana jest msza.

I uwaga prezydent Gie (a to już smród) powołuje się na tradycję.

Nie nazwał Gie, że tradycja to średniowieczna. Kościół polski to gorzej niż skamielina.

Drugi Gie – ten z tytułem abp – ostrzega przed „uczeniem chłopców, że winni sprzątać, a nie czekać, że zrobią to dziewczynki”.

Tak to te słynne gender. Tego boi się klecha, nierób.

Wykopać ich – Gie 1 i Gie 2 – aby z de wypadło gie.

G – jak gówniarze. Obydwa sztuki.

Czy to książka o katastrofie smoleńskiej? A może o nienawiści PiS, bo ta partia zna tylko takie uczucie?

Nie. Choć jak w każdej dobrej pozycji da się odczytać powyższe.

To publikacja Krytyki Politycznej – i gorąco ją polecam.

Ateistom polecam klasyków współczesnych Dawkinsa, Harrisa i Hitchensa.

Cant wait to get stuck into these and get my heresy on. My truthful, logical, liberating heresy.