Berczyński nadal jest zatrudniony w MON

Berczyński nadal jest zatrudniony w MON

 25 maja 2017

Słynny już „pogromca Caracali” Wacław Berczyński, były przewodniczący podkomisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, wciąż jest zatrudniony w Ministerstwie Obrony Narodowej.

Poinformował o tym poseł PO Cezary Tomczyk, który razem z kolegami, ponownie pojawił się w siedzibie resortu. – „[Berczyński] Ma zawartą umowę-zlecenie, która obowiązuje do 7 marca 2018 r. i w ramach tej umowy może maksymalnie zarobić nawet 13 tys. zł, czyli że mimo tych wszystkich elementów, które go dotyczą, mimo tego wszystkiego co zrobił i powiedział, umowa z nim dalej obowiązuje. Jest też członkiem komisji badania wypadków lotniczych, a konkretnie członkiem tej podkomisji, która bada katastrofę w Smoleńsku i jest zatrudniony przez MON” – powiedział Tomczyk.

Z kontroli poselskiej wynika także, że Berczyński brał udział w spotkaniu szefa MON z ministrem obrony Francji w lutym 2016 r. kiedy rozmawiano o sprawie śmigłowców. Tomczyk powiedział, że dotarł do informacji z wewnętrznej notatki MON ws. przetargu na śmigłowce. „22 września 2016 r. strona polska przekazuje stronie francuskiej informację, że prawdopodobnie odstąpi od przetargu, a 21 września pan Berczyński oddaje dokumenty, które pobrał. Ciągle jest tak, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, po co pan Wacław Berczyński, nie mając żadnych obowiązków w tym zakresie, nie mając żadnych efektów pracy, żadnego śladu, miał dostęp do tych dokumentacji przez 8 miesięcy” – zauważył Tomczyk.

Jak pamiętamy, w kwietniu Berczyński w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” powiedział, że to on „wykończył” Caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniają, że nie miał on nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi z producentem śmigłowców, jednak 20 kwietnia Berczyński zrezygnował z kierowania podkomisją smoleńską. Wyjechał do USA, gdzie mieszka na stałe i słuch po nim zaginął. Skoro ciągle jest zatrudniony w MON, to pewnie w jego przypadku mamy do czynienia z „telepracą”…

koduj24.pl

Antoni Macierewicz w Polsce jest atutem PiS. A za granicą? „Dla Brukseli jest nieobliczalny”

Michał Gostkiewicz

25.05.2017

Antoni Macierewicz obronił fotel ministra obrony, ale choć w kraju jest silnym punktem PiS, to za granicą – wręcz przeciwnie. W Brukseli uznawany za „nieprzewidywalnego”. Podobnie w USA. A wiedzą tam o nim dużo, bo zagraniczna prasa od początku uważnie patrzy mu na ręce.

 

Antoni Macierewicz przetrwał głosowanie nad wotum nieufności w Sejmie. Posłowie PiS stanęli za nim murem. Opozycja nie studzi jednak krytyki. – Amerykanie omijają Macierewicza szerokim łukiem – mówił dla Gazeta.pl były szef MON Tomasz Siemoniak. Nie pierwszy raz to wokół Macierewicza rozpętała się polityczna burza.

Głosowanie odbyło się dzień przed szczytem NATO w Brukseli. I choć szef MON wyszedł z niego wzmocniony poparciem partii, to owo wzmocnienie na niwie krajowej niekoniecznie musi się przełożyć na pozycję ministra obrony za granicą. A co za tym idzie – również na pozycję Polski.

„Dla Brukseli jest nieobliczalny” – tak pisał o Antonim Macierewiczu „Der Spiegel” przed szczytem NATO w Polsce, za który minister odpowiadał. Wskazując na jego piękną opozycyjną kartę najbardziej zasłużonego w rządzie w walce z komunizmem, prestiżowy niemiecki tygodnik przypominał równocześnie jego „antysemickie wpadki”, jak cytowanie na antenie Radia Maryja Protokołów Mędrców Syjonu – antysemickiej fałszywki z początków XX wieku. „Spiegel” nazywał też Macierewicza „głosicielem teorii zamachu w Smoleńsku”.

Antoni Macierewicz na odprawie kadry kierowniczej MON (fot. Sławomir Kamiński/AG)Antoni Macierewicz na odprawie kadry kierowniczej MON (fot. Sławomir Kamiński/AG)

 

– W europejskiej rozgrywce wokół Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony, która zyskała nową dynamikę po wyborze Emmanuela Macrona na prezydenta Francji i jego spotkaniu z kanclerz Angelą Merkel, Polska się nie liczy. Z dwóch powodów. Po pierwsze nasz przemysł zbrojeniowy jest wciąż zbyt słaby, by być naprawdę liczącym się na tej scenie graczem. Po drugie dlatego, że obecne polskie władze nie wierzą w europejski filar obrony. Wszystkie nadzieje pokładają w relacjach z USA – mówi dr Bartłomiej Nowak, były dyrektor wykonawczy Centrum Stosunków Międzynarodowych i członek Narodowej Rady Integracji Europejskiej, stypendysta Transatlantic Academy w Waszyngtonie, obecnie sekretarz do spraw polityki zagranicznej Nowoczesnej.

Tymczasem pragnący zachować anonimowość, dobrze zorientowany w Waszyngtonie dyplomata mówi mi, że Polska, choć to sojusznik USA z wschodniej flanki Europy wzmocniony kontyngentem amerykańskich wojsk, nie jest w tej chwili w kręgu głównych zainteresowań Białego Domu. Jego słowa znajdują potwierdzenie.

– Coraz ciężej zabiegać Polsce o spotkania na wysokim poziomie. W Departamencie Stanu usłyszałem o spotkaniach improwizowanych, źle przygotowanych, organizowanych na ostatnią chwilę – dr Nowak, mówiąc o Macierewiczu, używa też słowa „nieprzewidywalność”, które przylgnęło do kierownictwa polskiego MON i MSZ.

– Departament Obrony oczywiście jest o wiele bardziej powściągliwy, ponieważ amerykańskich wojskowych interesują kontrakty zbrojeniowe w Polsce. Ale Amerykanie nie rozumieją, co się dzieje z naszą armią. Czystka, którą Antoni Macierewicz przeprowadził w polskim wojsku, wywołała w środowiskach dyplomatycznych Departamentu Stanu i Kongresu kolosalne wrażenie – dodaje Nowak.

Antoni Macierewicz podczas uroczystości podniesienia flagi państwowej na Wieży Zegarowej Zamku Królewskiego (fot. Sławomir Kamiński/AG)Antoni Macierewicz podczas uroczystości podniesienia flagi państwowej na Wieży Zegarowej Zamku Królewskiego (fot. Sławomir Kamiński/AG)

 

Jak podkreśla, w kręgach wojskowych i dyplomatycznych NATO szerokim echem odbiła się sprawa Tomasza Chłonia. Ten doświadczony dyplomata, od lat związany z gremiami decyzyjnymi Sojuszu Północnoatlantyckiego (w latach 1998 – 2003 pracował w Stałym Przedstawicielstwie RP w NATO, reprezentował Polskę w Komitecie Politycznym NATO i był jednym z negocjatorów porozumienia powołującego Radę NATO-Rosja) wystartował w konkursie na stanowisko dyrektora Biura Informacyjnego NATO w Moskwie – i wygrał. NATO zaakceptowało jego kandytaturę. Ale polskie MSZ nie. Pod koniec kwietnia okazało się, że startował rzekomo „bez wiedzy i zgody MSZ”, jak twierdził minister Waszczykowski. W USA pamiętają też wejście ludzi Macierewicza do znajdującego się w Polsce Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO – z dorobionym kluczem.

I właśnie w tym jest problem. W tym, że zachodnie gremia decyzyjne są całkiem dobrze poinformowane. Za granicą dobrze pamiętają o kontrowersyjnych działaniach Antoniego Macierewicza, ponieważ amerykańska, brytyjska i niemiecka prasa od samego początku kadencji szczegółowo o nich informuje.

Skandalem zakończyła się choćby niedawna udana do momentu zmiany rządu współpraca z Francuzami przy kontrakcie na śmigłowce Caracal. Ale zachodnie media pamiętają o dawniejszych sprawa. „New York Times” w obszernym portrecie „partii, która chce uczynić Polskę znów wielką” (oczywiste nawiązanie do wyborczego hasła Donalda Trumpa „Make America Great Again” – red.) przypominał, jak Antoni Macierewicz oskarżał w 1992 r. wielu polskich polityków o kolaborację z komunistyczną bezpieką, a „ćwierć wieku później posłużył Kaczyńskiemu jako „inkwizytor” w trakcie audytu rządów Platformy”.

„Jego oskarżenia nosiły znamiona krwawych ideologicznych porachunków, których liderzy „Solidarności” przyrzekali unikać”

– podkreślił nowojorski dziennik.

Prestiżowy, czytany przez najważniejszych politycznych decydentów miesięcznik Politico, w tekście zatytułowanym niepokojąco „Polsko-amerykański romans robi się gorzki”, też cytował Macierewicza. Macierewicza, pouczającego Amerykanów w następujący sposób:

„Ludzie, którzy budowali swoje państwo dopiero w XVIII wieku, będą mówili nam, co to jest demokracja? Narodowi, który miał struktury przedstawicielskie i demokratyczne już w XIII, XIV wieku? I który był źródłem demokracji dla całej Europy?„.

Tak samo odpowiadał, również cytowany przez „Politico”, przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego Martinowi Schulzowi. Gdy znany ze swojego ciętego języka niemiecki polityk porównał działania rządu PiS do „zamachu stanu”, usłyszał w odpowiedzi, że „Polska nie będzie pobierać lekcji wolności i demokracji od Niemiec”.

Macierewicz na oficjalnym powitaniu wojsk NATO w Orzyszu (fot. Arkadiusz Stankiewicz/AG)Macierewicz na oficjalnym powitaniu wojsk NATO w Orzyszu (fot. Arkadiusz Stankiewicz/AG)

 

Zaraz po wyborze Macierewicza na ministra obrony brytyjski „Guardian” komentował, że jest to człowiek, „którego nominacja może skomplikować relacje Polski z NATO i UE, zwłaszcza w kontekście Rosji”. Zaś niemieckie media sporo miejsca poświęcają idee fixe Macierewicza – zbudowaniu oddziałów obrony terytorialnej, które, według cytowanego przez „Die Zeit” szefa MON, są „najlepszą odpowiedzią” na rosyjską wojnę hybrydową i potencjalne przeniknięcie na polskie terytorium „zielonych ludzików” jak stało się to w przypadku Ukrainy. Ale Niemcy zwracają też uwagę, że ten, według „Der Spiegel”, „radykalny hardliner” (w wolnym tłumaczeniu: zwolennik twardej polityki – red) i wyznawca teorii spiskowych”) ma bardzo przydatną w jego fachu cechę: jest cierpliwy i umie czekać.

„Trzeba być cierpliwym. Trzeba umieć czekać: rok, dwa lata, czasem dziesięć lub dwadzieścia lat” – cytuje szefa MON w interesującym portrecie „Die Zeit”. Dziennikarze opisali m.in. jak 68-letni Macierewicz, pasjonat skoków do wody, trenuje późnym wieczorem na basenie Żandarmerii Wojskowej, a potem na smartfonie sprawdza swoje skoki.

„W tym człowieku ogniskuje się wszystko, co czyni polską rządzącą partię tak podejrzaną” – pisze z emfazą „Die Zeit”: „wiara w państwo autorytarne, militaryzacja myślenia, władza polityczna Kościoła katolickiego, brak zaufania do Unii Europejskiej – czyli władza poprzez emocje”. „Człowiek Kaczyńskiego od grobów i broni” – podsumowuje w innym tekście ta sama gazeta.

Dziś rusza szczyt NATO w Brukseli. Polskę będzie reprezentować minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

Minister obrony Antoni Macierewicz wręcza nominacje oficerom (fot. Sławomir Kamiński/AG)Minister obrony Antoni Macierewicz wręcza nominacje oficerom (fot. Sławomir Kamiński/AG)

 

Michał Gostkiewicz. Dziennikarz magazynu Weekend.Gazeta.pl. Wcześniej dziennikarz newsowy portalu Gazeta.pl, dziennikarz działu zagranicznego „Dziennika” i działu społecznego „Newsweeka”. Stypendysta programu Murrow Program for Journalists (IVLP) Departamentu Stanu USA. Robi wywiady, pisze o polityce zagranicznej i fotografii. Kocha Amerykę od Alaski po przylądek Horn. Prowadzi bloga Realpolitik, bywa na Twitterze.

gazeta.pl

Dodaj komentarz