Gliński i Ziobro z Mrożka

Czy Jarosław Kaczyński został listownym melomanem i dlatego zmusił ministra kultury Piotra Glińskiego do odczytania listu prezesa podczas Konkursu Chopinowskiego? A może w ten pokrętny sposób daje znać, że żyje. Media światowe w takich przypadkach, zastanawiają się, co się dzieje z Putinem, że przez tydzień nie pokazuje się publicznie. Okazuje się, że Putin poprawiał sobie urodę u chirurga plastycznego, zaś aby udowodnić, że z nim jest wszystko w porządku, pojechał na Syberię, gdzie jako heros rosyjski spływał kajakiem Jenisejem.

U nas też próbowano tej sztuczki, Brudziński zamieszczał na Twitterze zdjęcia prezesa z Beskidu, ale tyle było w nich photoshopa, że wycofał się. Prezes jednak pojawił się na dwóch spędach, zwanych konwencjami, lecz marniutko wyglądał i niczego ważnego nie powiedział. Za to się nie zjawia w Sejmie, w którym dostaje pensję. I może dlatego zaprezentował się poprzez swego „premiera z tabletu”.

Znamy wszak słuch prezesa, raz uchwyciły go mikrofony, jak intonował Mazurek Dąbrowskiego, powiedzieć, że przez ucho przeszło mu stado baranów, to mało. Zresztą wiemy, że dla Kaczyńskiego Polska to Wolska.

W każdym razie świat dowiedział się, że dyktatorek z Żoliborza nadesłał list, a wicepremier przy buczeniu publiczności przeczytał go. Sławomir Mrożek nie żyje, a jednak odbywają się absurdalne spektakle w stylu tego genialnego ironisty.

Prokuratura Zbigniewa Ziobry ściga byłego prokuratora Prokuratury Krajowej, obecnie w stanie spoczynku, Wojciecha Sadrakułę, za to, że ten w ramach akcji Tydzień Konstytucyjny przeprowadził zajęcia z młodzieżą na temat Konstytucji.

Ta władza ma swój zapis. Na cenzurowanym pierwsza jest Konstytucja RP, a drugim dziełem – „Przedwiośnie” Żeromskiego, które w ramach akcji Narodowe Czytanie jest podawane w okrojonej, skróconej wersji. To jest akcja Andrzeja Dudy. Adam Mickiewicz na tamtym świecie powinien się cieszyć, że Duda nie doszedł do niego, bo z pewnością wykreśliłby pierwszy wers „Litwo, ojczyzno moja”.

Najnowszy Mrożek też dotyczy prokuratury. Otóż Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście wszczęła dochodzenie w sprawie wydarzeń z 18 lipca 2018 roku, a zdarzyło się wówczas, że w bagażnikach posłów z koła poselskiego Ryszarda Petru wwiezieni na teren Sejmu zostali Paweł Kasprzak i Wojciech Kinasiewicz.

Obawiam się, że prezes Kaczyński może być z tego powodu niezadowlony, który swego czasu wyraził swoje sympatie do filmów hollywoodzkich, chciałby bowiem, aby twórcy amerykańscy zrobili wystrzałowy film o naszych dziejach.

Ależ ta scena z przewiezieniem herosów w bagażniku jest iście amerykańska. Pawła Kasporzaka mógłby zagrać Mel Gibson. Więc na miejscu Glińskiego po przeczytaniu listu Kaczyńskiego do melomanów szybko wziąłby telefon w dłoń, przedzwonił do współczesnego Donalda Trumbo, aby pisał scenariusz o przewożonym w bagażniku Kasprzaku, a z Gibsonem zacząłbym negocjacje o wysokość honorariurm.

 

 

Prokuratura Ziobry jak z Mrożka. Prawnicy odpowiadają ironią: Uprzejmie donoszę, że uczyłam o Konstytucji

Popularyzowanie wiedzy o Konstytucji RP wśród dzieci i młodzieży naraża dziś prawników na postępowanie dyscyplinarne. Tak głosi pismo, które do organizatorów Tygodnia Konstytucyjnego wysłała Prokuratura Krajowa. Szerzenie wiedzy o prawie jest naszym obowiązkiem – przypominają prawnicy. I piszą na siebie donosy, m.in. prof. Anna Rakowska-Trela (na zdjęciu)

Jako autorka tego tekstu, pragnę na wstępie wyjaśnić, że mój artykuł może być stronniczy, ponieważ – muszę tu wyjawić – w 2017 roku, w jednym z mazowieckich gimnazjów sama prowadziłam zajęcia o Konstytucji RP w ramach Tygodnia Konstytucyjnego. Był to skutek edukacji konstytucyjnej, jaką odebrałam m.in. na Uniwersytecie Warszawskim. Uprzejmie proszę Prokuraturę o darowanie mi tego występku.

  • Anna Wójcik

Mrożek w Prokuraturze

„Dobrze, dobrze. A czy ja protestuję? Ale wolno mi chyba mieć swoje własne zdanie?
Oczywiście, jeżeli tylko zgadza się z naszym zdaniem, dlaczego nie?” – ten cytat z „Tanga”  Sławomira Mrożka musiał zainspirować Prokuraturę Krajową, a może i Generalną.

Prokuratura postanowiła się bowiem dowiedzieć, „kiedy, gdzie, oraz w jakiej szkole lub szkołach w ramach akcji Tydzień Konstytucyjny pan Wojciecha Sadrakuła, prokurator Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku, przeprowadził zajęcia z młodzieżą na temat Konstytucji”.

Takie pytanie zadała organizatorowi Tygodnia Konstytucyjnego, Stowarzyszeniu im. prof. Zbigniewa Hołdy informując przy okazji, że wobec prokuratora Sadrakuły prowadzone jest przygotowawcze postępowanie dyscyplinarne.

Prokuratura powołała się na ogólnikowy art. 154 par. 1 Prawa o prokuraturze, nie precyzując, czy podjęła czynności na żądanie prokuratora Ziobry, czy z własnej inicjatywy. List podpisała I Zastępczyni Rzecznika Dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego Małgorzata Nowak.

Sytuacja, w której w demokratycznym państwie, popularyzowanie wśród młodzieży wiedzy o ustawie zasadniczej przez prawników jest uważane za działalność podejrzaną, a nawet i za delikt, mogłaby bez żadnych ubarwień znaleźć się w opowiadaniu Mrożka, mistrza ironii i absurdu.

Prawnicy organizujący Tydzień Konstytucyjny w liście do prokuratury potwierdzili, że prokurator przeprowadził w jednej ze szkół zajęcia o Konstytucji. Ale przypomnieli , że zgodnie z ustawą Prawo o prokuratorze,

nie można wszczynać postępowania dyscyplinarnego na podstawie działania prokuratora w interesie społecznym.

Ironia w odpowiedzi na absurd. Dubois donosi na całe środowisko

Niektórzy na absurdalną sytuację odpowiedzieli satyrą, rysując wizję kraju, w którym nauczanie o ustawie zasadniczej jest zabronione, a adwokaci denuncjują siebie i kolegów, w nadziei na złagodzenie kary.

Adwokat Jacek Dubois wystosował do pani Nowak (przypomnijmy – Pierwszej Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego) list-donos, w którym przyznaje się, że sam również prowadził zajęcia dla młodzieży w ramach Tygodnia Konstytucyjnego, a także informuje o skali tego, w ocenie Prokuratury Generalnej podejrzanego, procederu.

Aby udobruchać prokuraturę donosi na innych.

„W ramach działalności Stowarzyszenia realizowany jest przez 5 edycji program Tydzień Konstytucyjny, w ramach którego prawnicy współpracujący ze Stowarzyszeniem uczą w szkołach dzieci o Konstytucji i jej znaczeniu w życiu każdego obywatela. Tego niegodnego zajęcia przez 5 edycji dopuszczali się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, Trybunału Stanu, Profesorowie Prawa, Sędziowie, Prokuratorzy i Adwokaci. Łącznie w 5 edycjach programu uczestniczyło ponad 1000 szkół, z lekcji skorzystało 170 000 uczniów, a zajęcia prowadziło około 2000 prawników”.

Dubois kaja się, że swoim nieprzemyślanym działaniem mógł wypełnić znamiona wykroczenia dyscyplinarnego i wyraża nadzieję na złagodzenie ewentualnej kary.

Przyjmuje przy tym ton nadgorliwego eksperta, który podsuwa władzy pomysły na dalsze nękanie krnąbrnych prawników. Zwraca uwagę, że lekcje były prowadzone dla młodzieży, a zatem mogło dojść do aktu deprawacji nieletnich. Dodaje, że lekcje odbywały się w sposób zorganizowany, „a zatem należałoby rozważyć czy poza deliktem dyscyplinarnym nie mamy tu do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą, o której mowa w art. 258 kk i do tego zbrojną, bo posługującą się słowem”. Jeśli żyjemy w państwie, w którym nauczanie o Konstytucji jest zakazane, to takie działanie można przecież uznać za próbę zamachu stanu (przestępstwo z art. 127 Kodeksu Karnego), pointuje mecenas Dubois.

Jacek Dubois

w środę

Samo denuncjacja

Do Pani Prokurator Małgorzaty Nowak
Pierwszego Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego
Prokuratora Generalnego

Zobacz więcej

https://www.facebook.com

Prof. Anna Rakowska-Trela składa donos na samą siebie

Z kolei prof. Anna Rakowska-Trela (na zdjęciu wyżej) z Uniwersytetu Łódzkiego napisała na siebie jak najbardziej prawdziwy donos do Prokuratury Krajowej. Konstytucjonalistka poinformowała, że w latach 2016-2018 rozmawiała o Konstytucji i prawach dziecka z młodzieżą licealną i gimnazjalną, a nawet z przedszkolakami.

Profesor nie wyraziła skruchy, a nawet zadeklarowała wprost chęć dalszego prowadzenia takiej działalności edukacyjnej.

O zgrozo, takie działanie jest podstawą jej aktywności zawodowej, ponieważ jako profesor uniwersytetu, naucza prawa konstytucyjnego, przekazując studentom i studentkom informacje o zasadach ustroju (demokratyczne państwo prawne, trójpodział władzy, odrębność i niezależność władzy sądowniczej) oraz o wolnościach i prawach człowieka „starając się zaszczepić polskiej młodzieży szacunek do ustawy zasadniczej i wyrażonych w niej wartości”.

 

 

Polskie Towarzystwo Prawa Konstytucyjnego: to obowiązek każdego prawnika

Na działania Prokuratury Generalnej zareagował także Zarząd Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego. Nie było mu do śmiechu.

W stanowisku z 14 września, Zarząd PTPK pisze, że

„ze zdziwieniem, niepokojem i oburzeniem przyjmuje enuncjacje medialne o wszczynaniu przez organy państwowe postępowań dyscyplinarnych przeciwko sędziom, prokuratorom, adwokatom i radcom prawnym prowadzącym w szkołach ponadpodstawowych działalność edukacyjną w zakresie wiedzy o Konstytucji”.

Prawnicy przypominają organom ścigania, że „tego rodzaju działalność edukacyjna jest zgodna z prawem, tym samym nie wypełnia znamion deliktu zawodowego i nie może stanowić przesłanki dla wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko osobie, która pro publico bono popularyzuje wiedzę na temat zasad polskiego ustroju, organizacji i funkcjonowania instytucji władzy publicznej oraz wolności i praw jednostki określonych w Konstytucji”.

Zarząd Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego podkreśla, że

„szerzenie wiedzy na temat prawa, a zwłaszcza Konstytucji, która jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej stanowi obowiązek każdego prawnika.”

Przypomina, że w drugiej Rzeczpospolitej każdy, kto zdał maturę, otrzymywał oprócz świadectwa dojrzałości również egzemplarz konstytucji.

Działania Prokuratury Krajowej, Zarząd Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego określa jako piętnowanie działalności edukacyjnej prawników przez funkcjonariuszy i instytucje władzy publicznej.

Godzi w etos zawodowy prawników i sprzeciwia się interesowi publicznemu.

oko.press

Prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie wwiezienia Obywateli RP do Sejmu

NEWS OKO.PRESS. Śledczy badają, czy przestępstwem było wwiezienie na teren Sejmu Pawła Kasprzaka i Wojciecha Kinasiewicza w samochodowym bagażniku. Przemycili ich posłowie z koła poselskiego Ryszarda Petru. Chcieli w ten sposób wesprzeć protest przeciwko ograniczaniu dostępu obywateli do Sejmu

Jak dowiedziało się OKO.press, Prokuratura Rejonowa Warszawa- Śródmieście wszczęła dochodzenie w sprawie wydarzeń z 18 lipca 2018 roku.

Pod Sejmem trwał wówczas protest przeciwko ograniczaniu dostępu obywateli do Sejmu i zakazom wstępu nakładanym przez Straż Marszałkowską na kolejne osoby. Część uczestników akcji weszła z przepustkami na teren otaczający parlament, gdzie mieli pikietować. Ale potem biuro przepustek zostało zamknięte i nikogo nie wpuszczano.

Około godziny 14.30, niespodziewanie, na dziedzińcu przed parlamentem pojawili się dwaj liderzy Obywateli RP – Paweł Kasprzak i Wojciech Kinasiewicz (obaj objęci za rządów PiS wieloletnimi zakazami wstępu do Sejmu).

Później okazało się, że zostali wwiezieni w bagażniku samochodu posłanki Joanny Schmidt, przez kogoś z koła poselskiego Ryszarda Petru.

Przeczytaj też:

Obywatele RP w bagażniku, czyli „Sejm jest nasz” od kuchni

ANTON AMBROZIAK  19 LIPCA 2018

Naruszenie miru domowego?

Jak nas poinformował Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, po tych zdarzeniach Biuro Prawne i Spraw Pracowniczych Kancelarii Sejmu złożyło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. 6 sierpnia 2018 roku śledczy podjęli decyzję o wszczęciu dochodzenia.

Postępowanie na razie prowadzone jest „w sprawie”, a nie przeciwko komuś. Prokuratorzy gromadzą dowody, m.in. nagrania z sejmowego monitoringu i przesłuchują świadków.

Badają, czy uczestnicy bagażnikowej akcji popełnili przestępstwo opisane w art. 193 kodeksu karnego, czyli czy naruszyli mir domowy Sejmu. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności lub do roku pozbawienia wolności.

Za naruszenie miru może jednak odpowiadać tylko ktoś, kto wszedł na jakiś teren, nie mając do tego prawa. Posłowie mieli prawo wejść na teren Sejmu. Jeśli prokuratura nie zmieni kwalifikacji prawnej czynu, za jego popełnienie będzie mogła ścigać tylko Kasprzaka i Kinasiewicza. Posłowie mogą odpowiadać wówczas za pomocnictwo (ułatwienie popełnienia przestępstwa).

Przeczytaj też:

Sejm zamknięty na obywateli: od wyborów 2015 ponad 100 osób objętych zakazem wejścia, ograniczenia dla dziennikarzy, barierki non-stop

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  12 KWIETNIA 2018

Były oficer CBŚ: „wszyscy won!” 

Do postępowania wszczętego po doniesieniu Kancelarii Sejmu dołączono zawiadomienie Jacka Wrony. To były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego, często występujący w prawicowych mediach i TVP jako ekspert ds. bezpieczeństwa.

Jego doniesienie dotyczyło „popełnienia przestępstwa z art. 231 par. 1 kk”, czyli niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.

Wrona informował o nim w mediach społecznościowych już 18 lipca 2018. „Dość już skrajnej nieodpowiedzialności i kpiny z bezpieczeństwa posłów i naszego państwa!! Czas na konkretne kroki i odpowiedzialność dla prowokatorów i nieudaczników!! Wszyscy won!!” – skandował na Twitterze.

W samym zawiadomieniu pisał, że „18 lipca 2018 r. f- sze Straży Marszałkowskiej pozwolili /nie zapobiegli/ posłance Joannie Schmidt /Nowoczesna/ wwieźć w bagażniku swojego samochodu na teren Sejmu Pawła Kasprzaka i Wojciecha Kinasiewicza.

Osoby te wielokrotnie kierowały w stosunku do posłów, szczególnie partii Prawo i Sprawiedliwość, różnego rodzaju groźby. W dobie podwyższonego ryzyka zamachów terrorystycznych oraz doświadczeń związanych z zabójstwem Marka Rosiaka przez Ryszarda Cybę, jest to rzecz skandaliczna i absolutnie nieakceptowalna”.

I domagał się wyjaśnienia okoliczności zdarzenia oraz „ewentualnego pociągnięcia do odpowiedzialności osób za to odpowiedzialnych”.

Po zakazach wstępu, zakaz wjazdu

Po akcji z wwiezieniem Obywateli RP w bagażniku, Straż Marszałkowska zaczęła kontrolować i przeszukiwać wszystkie samochody wjeżdżające na teren Sejmu.

Troje posłów z Koła Poselskiego Liberalno – Społecznych: Ryszard Petru, Joanna Schmidt i Joanna Scheuring-Wielgus zostało objętych zakazem wjazdu. Miał on obowiązywać do końca posiedzenia Sejmu, które rozpoczęło się 18 lipca 2018 roku – czyli do 20 lipca. Ale obowiązuje do dziś.

Ryszard Petru kilkakrotnie zwracał się do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z wnioskiem o cofnięcie restrykcji. Straż Marszałkowska odpisała jednak, że jest to niemożliwe, gdyż jego „dotychczasowe działania nie dają rękojmi bezpieczeństwa”. A zakaz wjazdu to „działanie profilaktyczne mające na celu zapobieżenie kolejnym próbom umożliwienia przedostania się na teren pozostający w zarządzie Sejmu, osób nieuprawniony, w sposób uniemożliwiający ich kontrolę przez Straż Marszałkowską”.

Petru i Schmidt uznali, że jest to naruszenie ich „dóbr osobistych w postaci prawa wykonywania mandatu poselskiego”. I wystąpili do marszałka Sejmu o zadośćuczynienie – po 50 tys. złotych, z przeznaczeniem na cele społeczne. Do wniosku odniósł się komendant Straży Marszałkowskiej, uznając żądanie za „nieuzasadnione i pozbawione podstaw prawnych”.

oko.press