Małymi kroczkami wychodzimy z Unii Europejskiej

To bynajmniej nie jest śmieszne. Polska wypisuje się z obowiązującego prawa w Unii Europejskiej, drobnymi kroczkami jesteśmy z niej wyprowadzani, rzec można: bezboleśnie. Na Radzie UE przyjmowany był roczny raport dotyczący kwestii praw człowieka. Reprezentujący Polskę zastępca Zbigniewa Ziobry Łukasz Piebiak próbował zablokować dokument, zgłosił do niego weto ze względu, iż była mowa o obronie praw mniejszości seksualnych.

Stanowisko PiS polegało w tym wypadku na wykręcie, mianowicie domagano się ujęcia w raporcie obrony praw katolików. W głosowaniu padł słynny już wynik 1:27. Instytucje unijne nauczyły się obchodzić szerokim łukiem „chorego człowieka Europy”, raport po prostu został opublikowany, jako raport prezydencji Rady, którą w tym półroczu sprawuje Austria.

Nie dość, że zrażamy do siebie innych, to jesteśmy  traktowani, jak zarażeni, zadżumieni. Jeden z dyplomatów postawę Polski pisowskiej nazwał jako „haniebną”. Wykluczenie naszego kraju będzie polegało właśnie na takim kordonie sanitarnym kruczków, jak publikacja pod innym instytucjonalnym pretekstem, działania polityków PiS spotykają się z ostracyzmem, nie są brani pod uwagę, nie są dopraszani do dyskusji.

Nas nie trzeba będzie relegować z Unii, nie potrzeba będzie żadnego Polexitu, po prostu najważniejsze traktaty unijne, czy to z Maastricht, czy z Schengen będą poprawiane, albo renegocjcje, ale Polski jako strony się nie uwzględni. Pewnego dnia obudzimy się, a granice będą zamknięte, zaś pan prezes PiS zaserwuje nam mowę zamiast Teleranka: „Drodzy rodacy, wrogie nam siły…”

Z kolei Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (instytucja nieunijna) przyjęła rezolucję, w której wzywa Rosję do zwrotu Polsce wraku samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.

Co z tego wynika? Niewiele, acz będzie bita piana, jako sukces dyplomacji PiS. Rosja rezolucję potraktuje w swoim stylu, uzna, czy jej sie opłaca przyjęcie jej, bądź odrzucenie. Złom smoleński w Polsce uznany zostałby za relikwie i mógłby spowodować powrót traumy smoleńskiej, której pielęgnowaniu – wsadzania palca w ranę – są tacy zawodnicy jak mistrz Antoni Macierewicz, który z miejsca „wybuchnął” radością i nadał rezolucji formę fake-newsa.

Napisał na Twitterze, m.in. „Raport potwierdza stanowisko Polski, że samolot rozpadł się w powietrzu”. Same krętactwa. Otóż Zgromadzenie Rady Europy przyjęło rezolucje na podstawie raportu, a nie sam raport, dzieło zresztą ekspertów prawa międzynarodowego, a nie specjalistów od katastrof smoleńskich. Nigdzie nie ma mowy o żadnym rozpadzie w powietrzu (o żadnych wybuchach), tylko jako dowodzie materialnym, który po 8 latach powinien był oddany Polsce. Tyle.

Mateusz Morawiecki jest mistrzem wpadek, gdyby takich nie miał, uznałby, że dzionek jest stracony. Nie dziwię mu się, bo jego szefem gabinetu politycznego jest Marek Suski. Muszą się tylko podszkolić w szkole aktorskiej i mogą w wersji polskiej zastąpić Jima Carreya i Jeffa Danielsa i zagrać w rodzimym remake’u „Głupi i głupszy”.

Nie wiem, którym jest Morawiecki, ten pierwszy czy drugi, ale minę ze zdumienia, jaką zrobił dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzej Grygoruk nazwać można wytrzeszczem aż do wypadnięcia gałek ocznych z oczodołów. Grygoruk mógł nie wrócić z twarzą do właściwej mu fizis, gdy usłyszał z ust Morawieckiego: „Podobno ostatnio coraz więcej jest wilków w naszych lasach. Ja się zaczynam troszeczkę bać wtedy, jak dużo by tych wilków się nazbierało.”

Wyrzeszcz dotyczy nie tylko Grygoruka, bo demokraci w kraju dostają go dzień w dzień po wystapieniu tego „głupiego”, bądź „głupszego”. Nie dość, że Morawiecki nie ma wiedzy, iż wilki są pod ścisła ochroną, to mu się pomyliły Lasy Państwowe z parkami narodowymi. Taki z Morawieckiego komediant, niestety naraża nas na ciągły wytrzeszcz.

 

Morawiecki nagle wplótł wilki do wystąpienia. Mina dyrektora parku narodowego mówi wszystko

pawk 12.10.2018

gazeta.pl

Polska znów przegrywa 27-1, tym razem w kwestii praw człowieka [Komentarz]

W dobrej tradycji staropolskiego liberum veto wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak próbował zablokować w Radzie UE przyjęcie rocznego raportu w kwestii praw człowieka, ponieważ była tam mowa o obronie praw mniejszości seksualnych, a nie było nic o prawach Chrześcijan i Żydów. Dokument i tak został opublikowany, a zachowanie polskiej delegacji jeden z dyplomatów opisał jako „haniebne”.

  • Na posiedzeniu unijnych ministrów sprawiedliwości Polska chciała dopisać do tzw. konkluzji Rady w sprawie stanu praw człowieka w UE kwestię obrony praw religijnych
  • Ministrowie nie wyrazili zgody więc przedstawiciel Polski zawetował cały dokument, którego przyjęcie wymaga jednomyślności
  • Ministrowie uznali, że Polska blokowała raport, ponieważ podnosił kwestie praw mniejszości seksualnych
  • Dokument, przy aprobacie wszystkich 27 pozostałych ministrów, opublikowano jako raport prezydencji Rady, którą w tym półroczu sprawuje Austria
  • Unia po raz kolejny obeszła polskie weto – poprzednio premier Beata Szydło odmówiła podpisania konkluzji Rady Europejskiej po wyborze Donalda Tuska na jej przewodniczącego

Na spotkaniu ministrów sprawiedliwości w Luksemburgu Polska zablokowała konkluzje Rady w sprawie stanu praw człowieka w UE z powodu – mało kontrowersyjnego – sformułowania na temat praw mniejszości seksualnych.

„Rada zauważa, że osoby LGBTI wciąż są często ofiarami dyskryminacji, przemocy fizycznej i podżegania do nienawiści i przemocy w całej UE”, czytamy w konkluzjach. Dokument stwierdza też, że Rada wita „z zainteresowaniem Raport Roczny 2017 wśród działań Komisji na rzecz promowania równości LGBTI.”

„Jak poinformowali nas dyplomaci z trzech krajów, to było zbyt wiele dla rządzącej w Polsce partii PiS”, napisał dzisiaj Playbook, codzienny biuletyn POLITICO.

POLITICO w oryginale: gwiazda Angeli Merkel gaśnie, jest już poważny kandydat na jej miejsce

Oświadczenie Ministerstwa Sprawiedliwości

Ministerstwo Sprawiedliwości wydało oświadczenie, że to min. Zbigniew Ziobro „podjął decyzję o zawetowaniu Konkluzji Rady Unii Europejskiej w Brukseli w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej w 2017 roku”.

Ziobro nie przedstawił swojego stanowiska osobiście, bo w tym czasie uczestniczył w kampanii wyborczej w Kielcach. Na spotkaniu w Luksemburgu reprezentował go wiceminister Łukasz Piebiak.

Polska „uznaje za swój obowiązek występowanie w obronie tych, których prawa i wolności są łamane,” głosi oświadczenie. „Dziś ofiarą nietolerancji, dyskryminacji oraz podżegania do nienawiści stają się na masową skalę osoby wierzące, w szczególności Chrześcijanie i Żydzi.”

„Religijna nienawiść zatruwa Europę. Podważa demokratyczne wartości, na których jest oparta Wspólnota Europejska […] Dlatego Polska wniosła o to, by – na równi m.in. z kwestią przestrzegania praw osób o odmiennej orientacji seksualnej, dzieci imigrantów czy kobiet – uwzględnić potrzebę ochrony Chrześcijan i Żydów przed dyskryminacją religijną.”

W konkluzji oświadczenia napisano, że „to Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym prawo karne nigdy nie przewidywało sankcji za stosunki homoseksualne, podczas gdy np. w Niemczech takie kary zniesiono dopiero w 1969 roku.”

Reakcje w Brukseli

Playbook POLITICO publikowany jest codziennie rano w Brukseli i czytają go do porannej kawy wszyscy unijni politycy, dyplomaci i urzędnicy. Stały jego autor, Florian Eder, który uznał incydent za najważniejsze unijne wydarzenie dnia poprzedniego, skomentował:

„Hańba: Unia postrzega siebie jako światowego pioniera praw człowieka. Do tej pory [konkluzje] były coroczną i zwyczajową odpowiedzią Rady na sprawozdanie dotyczące stosowania karty praw człowieka w Europie. Wcześniejszy opór Polski na szczeblu grupy roboczej i ambasadorów już doprowadził do znacznego osłabienia sformułowań konkluzji. W świetle tego wszystkiego, posunięcie Polski było ‚bez precedensu’, jak powiedział jeden z dyplomatów. ‚To haniebne’, dodał.”

Wygląda na to, że PiS znajduje jakąś przyjemność w występowaniu jako jeden przeciw wszystkim. W marcu ubiegłego roku ówczesna premier Beata Szydło odmówiła jako jedyna spośród 28 obecnych na sali unijnych liderów podpisania konkluzji z ich spotkania, na którym stosunkiem głosów 27-1 wybrano Donalda Tuska na drugą kadencję jako przewodniczącego Rady Europejskiej.

Ponieważ wymagana jest zgoda wszystkich obecnych na ogłoszenie takiego dokumentu, unijni prawnicy znaleźli sposób na obejście polskiego weta i został on ogłoszony jako „konkluzje Przewodniczącego”.

Podobny wybieg miał miejsce na spotkaniu w Luksemburgu: Josef Moser, minister sprawiedliwości Austrii, do której w tym półroczu należy przewodnictwo posiedzeń wszystkich ciał Rady Unii Europejskiej, zaproponował wydanie „konkluzji prezydencji”.

Taki dokument ma mniejszą rangę (jest raczej podsumowaniem postępowania niż wspólnym stanowiskiem UE28), ale w tym przypadku ujawnił coś jeszcze: wszystkie inne kraje, w tym Węgry, poparły, jak twierdzą dyplomaci, austriacką propozycję.

Playbook podsumował: „A Polska była sama. Znów.”

Dotychczas Polskę postrzegano w Brukseli głównie jako przeciwnika migracji. Ale, jak pisze Florian Eder, okazało się, że „obecnie podstawowe wartości liberalnych społeczeństw są atakowane przez tych, którzy grożą osłabieniem zdolności Unii do przemawiania jednym głosem w imieniu kontynentu”.

Eder dodał, że paradoksalnie ustawianie się Polski w roli „szkodnika” może przede wszystkim wzmocnić tych, którzy starają się zastąpić dotychczasową unijną zasadę jednomyślności systemem większościowym.

onet.pl

Oświadczenie MSZ w sprawie rezolucji dot. wraku Tu-154M

„Przyjęcie rezolucji przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy stanowi jednoznaczny sygnał dla strony rosyjskiej o krytycznym stanowisku społeczności międzynarodowej wobec bezprawnego i przedłużającego się przetrzymywania polskiej własności” – oświadczyło MSZ. Rezolucja ZP Rady Europy wzywa Rosję do zwrotu Polsce wraku samolotu Tu-154M, który w 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem.

  • Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło rezolucję wzywającą Rosję do zwrotu wraku, jego odpowiedniego zabezpieczenia oraz powstrzymania się od działań, mogących zostać uznanych za bezczeszczenie miejsca katastrofy
  • Polskie MSZ wydało w tej sprawie oświadczenie, w którym stwierdzono, że zwrot powinien nastąpić „w konsultacji z polskimi ekspertami i w sposób, który zapobiegnie dalszemu pogarszaniu się jego stanu jako środkowi dowodowemu”
  • Rezolucja została oparta na raporcie posła sprawozdawcy Pietera Omtzigta z Holandii, który opracował go na podstawie opinii dwóch ekspertów prawa międzynarodowego z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii

„Liczymy, że skłoni to stronę rosyjską do podjęcia rzeczywistych działań na rzecz niezwłocznego zwrotu wraku polskiego samolotu” – stwierdzono w oświadczeniu, odnosząc się do przyjęcia rezolucji.

MSZ napisało, że „Federacja Rosyjska została wezwana przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy do bezzwłocznego zwrotu władzom polskim wraku samolotu państwowego Tu-154M przetrzymywanego niezgodnie z prawem międzynarodowym”. Ponadto w komunikacie ministerstwa czytamy, że „powinno to nastąpić w konsultacji z polskimi ekspertami i w sposób, który zapobiegnie dalszemu pogarszaniu się jego stanu jako środkowi dowodowemu”.

Rezolucja: odmowa zwrotu wraku stanowi nadużycie prawa

Rezolucja stwierdza m.in., że na podstawie załącznika 13 konwencji chicagowskiej, od państwa, w którym doszło do wypadku, wymaga się zwrotu wraku oraz innych materiałów dowodowych, państwu w którym statek powietrzny był zarejestrowany, po tym, jak badanie technicznych przyczyn katastrofy zostanie zakończone. A to stało się w styczniu 2011 r. (wraz z opublikowaniem raportu MAK – red.) – podkreślono.

„Ciągła odmowa zwrotu wraku i innych dowodów ze strony władz Rosji stanowi nadużycie prawa, wzmogła też po stronie polskiej spekulacje, że Rosja ma coś do ukrycia” – czytamy w rezolucji.

Rezolucja zawiera wezwanie Federacji Rosyjskiej do: zwrotu wraku bez dalszej zwłoki w sposób, który zapobiegnie dalszej degradacji materiału dowodowego, odpowiedniego zabezpieczenia wraku do tego czasu, oraz powstrzymania się od działań, mogących zostać uznanych za bezczeszczenie miejsca katastrofy.

Dokument został oparty na raporcie posła sprawozdawcy Pietera Omtzigta z Holandii, który opracował go na podstawie opinii dwóch ekspertów prawa międzynarodowego – Timothy’ego Brymera z Wielkiej Brytanii i Pablo Mendesa de Leona z Hiszpanii. Po przeanalizowaniu stanu faktycznego i prawnego wskazali oni, że w świetle konwencji chicagowskiej, wrak powinien zostać zwrócony Polsce.

Osiem lat oczekiwania

Wrak Tu-154M od ponad ośmiu lat znajduje się na płycie lotniska w Smoleńsku. Władze Rosji twierdzą, że nie mogą przekazać go Polsce, dopóki nie zakończą swojego śledztwa. Przedstawiciele polskich władz wielokrotnie poruszali kwestię zwrotu samolotu w rozmowach ze stroną rosyjską.

Zgromadzenie Parlamentarne to jeden z dwóch głównych organów statutowych Rady Europy. Zasiada w nim 648 delegatów (324 przedstawicieli parlamentów krajowych i tyle samo zastępców); liczba delegatów zależna jest od liczby mieszkańców państwa. Skupiająca 47 krajów Rada Europy, z siedzibą w Strasburgu, koncentruje się na kwestiach obrony i szerzenia praw człowieka oraz zasad demokracji parlamentarnej i rządów prawa. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy oddziałuje albo przez rekomendacje, kierowane do Komitetu Ministrów, albo przez rezolucje i opinie.

onet.pl

Kompromitacja Morawieckiego. Straszy wilkami i mylą mu się Lasy Państwowe z parkami narodowymi

Premier mówił do nas jak do zasłużonych pracowników Lasów Państwowych. Zobaczył zielone mundury i musiał dojść do wniosku, że jesteśmy leśnikami. To kompromitujące nieporozumienie”, mówi OKO.press pracownik Biebrzańskiego Parku Narodowego. Morawiecki wezwał też do rozprawy z wilkami, choć to chroniony gatunek

W ramach wizyty na Podlasiu premier Mateusz Morawiecki 10 października 2018 r. odwiedził siedzibę Biebrzańskiego Parku Narodowego. Tam spotkał się z pracownikami parku i ich rodzinami.

Czekali na niego półtorej godziny. Premier zjawił się dopiero o 20:30, choć miał być o 19.00. Przed wejściem do sali, gdzie miało odbyć się spotkanie, wszystkich sprawdzono wykrywaczem metalu. Jednak w środku usłyszeli coś, czego raczej usłyszeć się nie spodziewali.

„Chciałem podziękować za to, że to nasze wielkie dobro narodowe, jakim są Lasy Państwowe, lasy polskie, że dbacie o to” – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z pracownikami Biebrzańskiego Parku Narodowego.

W tym momencie stojący obok niego dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzej Grygoruk zrobił wielkie oczy.

Bo Biebrzański Park Narodowy – ani żaden inny – nie jest częścią Lasów Państwowych. A pracownik parku narodowego to nie to samo co leśnik. Słowa Morawieckiego wybrzmiały tak, jakby nie odróżniał jednego od drugiego.

„Kompromitujące nieporozumienie”

Następnie niezrażony niczym Morawiecki zaczął mówić o zbliżającym się stuleciu istnienia Lasów Państwowych. A także o tym, że był tu kiedyś z nadzieją, że zobaczy łosia – ale go nie zobaczył.

„W tych najdzikszych terenach, ostępach leśnych, to jesteście wy – leśnicy – którzy dbacie o to, żebyśmy mogli obcować z przyrodą, byśmy byli bezpieczni. I ogromne podziękowania od wszystkich naszych rodaków za to, że Lasy Państwowe są naszą taką wielką wartością” – dodał premier.

„Premier mówił do nas jako zasłużonych pracowników Lasów Państwowych. Zobaczył zielone mundury – na spotkaniu byliśmy na galowo – i musiał dojść do wniosku, że mówi do leśników. To kompromitujące nieporozumienie” – mówi OKO.press jeden z pracowników Biebrzańskiego Parku Narodowego, który był na spotkaniu.

Premier boi się wilków

„Podobno w naszych lasach jest też coraz więcej wilków. Ja się troszkę zaczynam bać. Wtedy, jak bardzo dużo tych wilków by się nazbierało. No ale mniejsza z tym” – mówił dalej Morawiecki.

„Myślę, że z waszą pomocą z wilkami sobie też poradzimy” – dodał premier.

W tym momencie dyrektor Grygoruk zrobił wielkie oczy po raz drugi. Trudno powiedzieć, co premier miał na myśli, bo wilk w Polsce jest objęty ścisłą ochroną gatunkową.

Poza tym, w Polsce nie ma żadnego „problemu” z wilkami. Za to od dłuższego czasu trwa nagonka na te zwierzęta, w której prym wiodą myśliwi. To oni coraz częściej domagają się odstrzału wilków. OKO.press pisało już o tym:


Przeczytaj też:

Wilcze „fake newsy”. Myśliwi chcą zniesienia zakazu polowań na wilki i straszą ludzi

PAWEŁ ŚREDZIŃSKI  12 MARCA 2018

Przeczytaj też:

„Wilki zaczną zabijać dzieci” – zmyślają myśliwi. Chcą zniesienia ochrony wilków, by pozbyć się konkurencji na polowaniach

ROBERT JURSZO  11 SIERPNIA 2018


Biebrzański Park Narodowy

jest największym parkiem narodowym w Polsce. Zajmuje obszar 592,23 km kw. Powstał w 1993 r. Obejmuje dolinę Biebrzy – od ujścia Niedźwiedzicy do Biebrzy do ujściu Biebrzy do Narwi.

Parki narodowe w Polsce w żaden sposób nie są organizacyjnie powiązane z Lasami Państwowymi. Podlegają bezpośrednio – tak jak i LP – Ministerstwu Środowiska.

W świadomości społecznej – niestety – pracownicy parków narodowych dość często są myleni z leśnikami. Dobrze by było, gdyby chociaż premier w tym względzie się nie mylił.

oko.press