Czy Rewolucja Białej Róży obali PiS?

Dzisiaj mamy do czynienia z sądnym dniem – i to w znaczeniu dosłownym. PiS o północy przejmuje Sąd Najwyższy, a tym samym padnie ostatnia reduta niezależności sądów. A zatem partia Kaczyńskiego przejmuje kontrolę nad życiem publicznym i politycznym, gdyż wynik wyborów pozostanie w rękach nominatów partyjnych. Jeżeli przy urnie wyborczej Jarosławowi Kaczyńskiemu nie zgodzi się wynik głosowania z jego oczekiwaniami, jaki to będzie problem, aby go podwyższyć.

Od jutra zatem można ogłosić, iż mamy do czynienia z autokracją jaśnie panującego prezesa. Jeszcze pozostaną enklawy i przyczółki wolności, czy obywatelskiego nieposłuszeństwa, ale zostaną one szybko poddane koncesjonowaniu i to za określone opłaty posłuszeństwa. Ale to tylko pozory.

Jak to się stało, że dopuściliśmy do zdemontowania w Polsce demokracji i ograniczenia swobód? Otóż wolności i demokratyczne standardy były kawałek po kawałku odkrawane metodą salami, a gdy sprawujący władzę byli oskarżani o niepraworządność, uciekali się do manipulacji i powoli nasz polski światek toczył się ku przepaści – i oto nad nią stanęliśmy.

Równo rok temu doszło do klasyki, jak rozbraja się protest społeczeństwa obywatelskiego. Pisowscy politycy zabawili się w dobrego i złego policjanta. Jedni uchwali 3 niekonstytucyjne ustawy sądownicze, dwie z nich Andrzej Duda zawetował i ogromne protesty – Łańcuchy Światła i inne – rozpierzchły się do domów, bo z emocji niezgody zostało spuszczone powietrze. A gdy takie same ustawy zostały powtórnie poddane głosowaniu w Sejmie, nie miał kto mobilizować do protestów.

Tak niszczono społeczeństwo obywatelskie, które stało na straży praworządności, bo to społeczeństwo jest bardziej kruche, niż nam się wydaje, bo takie społeczeństwo łańcuchów światła nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki protestu – że strawestuję Heraklita, od którego zaczęła się myśl o demokracji.

Gdy się zastanawiam, gdzie popełniono błędy, łatwo mogę je wskazać, ale też łatwo mogę określić słabe punkty obywatelskiego nieposłuszeństwa, w które partia autokratyczna (mafijna – jak jeszcze dosadniej nazywa PiS wybitny historyk Norman Davies) uderzyła i zwyciężyła – lecz tylko pozornie.

Masowe protesty maja sens, ale gdy one zawodzą i są niszczone przez partię mająca w swoich rękach wszystkie narzędzia władzy, wcale nie zanikają. Wszystkie rewolucje, wszystkie autokracje, reżimy, były niszczone przez garstkę tych, którzy ocaleli po manipulacjach.

„Solidarność” nie zwycięzyła w 1980 roku i nie tylko, dlatego, że ZSRR był silny, ‚Solidarnośc” wygrała, gdy była wspomnieniem samej siebie, wspomieniem związku 10 milionów Polaków, „Solidarność” miała w sobie przetrwalnik – garstki wiernych, którzy nie stchórzyli, nie sprzedali się, pozostali przy tych samych ideach.

A dlaczego PiS uderza w Lecha Wałęsę? Dlatego, że jest zwycięzcą nad autokratyzmem i to samo czeka dzisiejsze społeczeństwo obwatelskie spod znaków KOD, Obywateli RP, Czarnego Protestu.

I gdy staram się objąć wspólnym mianownikiem dzisiejsze społeczeństwo obwatelskie, to przychodzi mi na myśl jeden wspólny znak, ktorego dotknąłem i za pomocą którego „walczyłem” na Placu Zamkowym, gdy trzymałem w rękach białą różę.

Tak! Łączy nas wszystkich ten symbol Białej Róży, jak kiedyś „Solidarność” pisana solidarycą. Mam wielką nadzieję, że I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf przetrwa manipulacje PiS i Dudy – i dotrwa do 2020 roku, w którym kończy się jej kadencja wg zapisu Konstytucji RP.

Od przeszło dwóch lat toczymy walkę z zawłaszczaniem zycia publicznego przez PiS, toczymy Rewolucję Białej Róży, która obali – tak czy siak – PiS, bo Polska może być tylko demokratyczna, obywatelska, a wszelkie jaśnie pany od mord zdradzieckich, kanalii i handlu na bazarze (najnowsza inwektywa chorego na kolano i nie tylko), skończą tak jak zawsze marzący o despotii (na wygnaniu, albo na czymś zdecydowanie gorszym). Biała Róża zniszczy każdy reżim, każdą autokrację, bo ma kolce wolności.

 

 

Dzisiaj w 67 miastach w Polsce i na świecie przed budynkami sądów odbędą się protesty przeciwko ustawie, która nakazuje sędziom przejście w stan spoczynku. Demonstracje odbędą się pod hasłem „Wszyscy pod sądy”.

Manifestacje przeciwko reformie sądownictwa wprowadzonej przez PiS
Gdzie dokładnie odbędą się manifestacje? Lista i godziny rozpoczęcia poniżej:

BIAŁA PODLASKA 19:00
BIAŁYSTOK 21:00
BIELSKO-BIAŁA 21:00
BRZEG 20:00
BUSKO-ZDRÓJ 20:00
BYDGOSZCZ 21:00
CHOJNICE 19:00
CHRZANÓW 20:00
CZĘSTOCHOWA 21:00
DĄBROWA GÓRNICZA 21:00
Drawsko Pomorskie 19:00
ELBLĄG 21:00
EŁK 19:00
GDAŃSK 21:00
GIŻYCKO 19:00
GOŁDAP 19:00
„Grodzisk Mazowiecki ” 19:00
GRUDZIĄDZ 20:00
KALISZ 19:00
KATOWICE 20:00
KĘDZIERZYN-KOŹL E 19:00
KĘTRZYN 19:00
KIELCE 20:00
KŁODZKO 19:00
KOŁOBRZEG 19:00
KOSZALIN 19:00
KRAKÓW 21:00
LEGNICA 20:00
LIZBONA 20:00
ŁÓDŹ 19:00
LONDYN 19:30
LUBLIN 21:00
MORĄG 20:00
MRĄGOWO 19:00
NAMYSŁÓW 19:00
NIDZICA 21:00
NOWY SĄCZ 19:00
NOWY TARG 19:00
NOWY TOMYŚL 21:00
NYSA 19:00
OŁAWA 21:00
OLKUSZ 20:00
OLSZTYN 20:00
OPOLE 20:00
OSTRÓW WIELKOPOLSKI 21:00
OŚWIĘCIM 20:00
OTWOCK 19:00
PŁOCK 19:00
POZNAŃ 19:00
PRZEMYŚL 18:00
PUŁAWY 19:00
RZESZÓW 19:00
SANDOMIERZ 20:00
SŁUPSK 19:00
STARACHOWICE 20:00
STARGARD 20:00
SUCHA BESKIDZKA 20:00
Świnoujście 19:00
SZCZECIN 19:00
TORUŃ 19:00
WARSZAWA 21:00
WEJHEROWO 19:00
WŁOCŁAWEK 19:00
WROCŁAW 19:00
ZAKOPANE 20:00
ZAWIERCIE 20:30
ŻORY 21:00

gazeta.pl

Jarosław Kaczyński komentuje spór o SN: obserwuję te wyczyny ze spokojem

03.07.2018
– Jestem przekonany, iż w dłuższej perspektywie ta akcja jest skazana na sromotną klęskę. Ale obserwuję te wyczyny ze spokojem – mówi w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” prezes PiS, komentując „bunt sędziów” i I prezes SN Małgorzaty Gersdorf.
Prezes PiS komentuje w "GP" spór o SN i Małgorzatę GersdorfFoto: Paweł Jaskółka / PAP
Prezes PiS komentuje w „GP” spór o SN i Małgorzatę Gersdorf

Sytuacja wokół reformy wymiar sprawiedliwości i samego Sądu Najwyższego zaognia się. Zgodnie z ustawą o SN dziś, 3 lipca w stan spoczynku przechodzą z mocy prawa sędziowie Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogli oni do 2 maja złożyć stosowne oświadczenie i przedstawić odpowiednie zaświadczenia lekarskie, by prezydent RP wyraził zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN. Część sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia, nie złożyło jednak oświadczeń lub nie przedstawiło zaświadczeń lekarskich.

I prezes SN Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia, oświadczyła, że „nie złożyła i nie złoży” wniosku do prezydenta Andrzeja Dudy ws. dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN. – Konstytucja gwarantuje mi to stanowisko, bardzo zaszczytne, na sześć lat i nie widzę powodu, żebym miała zgłaszać się do władzy wykonawczej z prośbą, to w ogóle nie wchodzi w grę – podkreśliła Gersdorf. Dziś oświadczyła, że choć przyjmuje zaproszenie prezydenta (wyznaczone na godz. 16), to nie przyjmie pisma w sprawie przejścia w stan spoczynku. – Czuję się prezesem Sądu Najwyższego do 2020 roku – podkreśla.

Dziennikarka „Gazety Polskiej”, pytając Jarosława Kaczyńskiego o sytuację, zastanawia się, czy cała sprawa nie jest „nakierowana na wytworzenie alternatywnej rzeczywistości prawnej”. – Prezes SN będzie utrzymywała, że jest nadal pierwszym prezesem, choć nie będzie. A jakaś grupa sędziów będzie uznawała ten stan – mówi Katarzyna Gójska w trakcie rozmowy. W odpowiedzi prezes PiS stwierdza, że „nie jest to wykluczone”.

– Może o tym świadczyć choćby deklaracja części składu Sądu Najwyższego właśnie w sprawie pani sędzi Gersdorf – wskazuje Kaczyński. – Ale nie wróżę tej akcji powodzenia. Jestem przekonany, iż w dłuższej perspektywie jest skazana na sromotną klęskę. Ale obserwuję te wyczyny ze spokojem, choć oczywiście niezmiennie stoję na stanowisku, że prawo obowiązuje wszystkich bez wyjątku i każdy – bez wyjątku – musi się liczyć z przewidzianymi przez prawo konsekwencjami za łamanie przepisów – mówi w wywiadzie.

Więcej w jutrzejszym wydaniu „Gazety Polskiej”.

Przeczytaj również materiał Michała Broniatowskiego. „Wszystkie bitwy w polskiej wojnie z Unią o reformę sądownictwa„. „Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska nie uczyni już żadnego kroku wstecz w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym, jednak Bruksela nie uznaje dotychczasowych ustępstw Warszawy za wystarczające i zamierza wytoczyć kolejne działa w bitwie o odwrócenie polskiej reformy sądowniczej, której główne założenia uważa za „systemowe zagrożenie dla praworządności”.

onet.pl

Adam Bodnar dla Gazeta.pl: Skończy się jak u Niemöllera – Kiedy przyszli po mnie, nie było nikogo, kto mógłby protestować

Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich 03.07.2018

Sąd Najwyższy może realizować funkcję zapewniania poczucia wymiaru sprawiedliwości dzięki odrębności od innych władz. Na tym właśnie polega geniusz Monteskiusza i jego zasada trójpodziału władz – pisze dla Gazeta.pl Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Sąd Najwyższy jest zazwyczaj niewidoczny dla obywateli. Na co dzień przeciętny obywatel nie docenia znaczenia Sądu Najwyższego dla budowania systemu prawnego. Spójrzmy na niedawną uchwałę siedmiu sędziów Sądu Najwyższego w sprawie kredytów „frankowych” (z 20 czerwca 2018 r.).

Po pierwsze, tylko specjaliści wiedzą, co to w ogóle jest „uchwała 7 sędziów”. Po drugie, tylko specjaliści rozumieją, jakie ma ona znaczenie prawne i czym różni się ona od zwyczajnego postanowienia czy wyroku sądu.

Obywatel być może za miesiąc czy rok rozpocznie sprawę sądową, w której będzie próbował podważyć niektóre postanowienia ze swojej umowy kredytu „frankowego”. I nawet nie zauważy, że stało się to możliwe dzięki właśnie uchwale siedmiu sędziów.

Jazda po pijanemu a SN

Jeszcze inny przykład. Obywatel jechał po pijanemu rowerem. Został zatrzymany przez policję. Przeraził się, że straci prawo jazdy. Jednak policjant spisał go, wypisał mandat, ale prawa jazdy nie zabiera. Dlaczego? Bo właśnie Sąd Najwyższy kilka miesięcy temu stwierdził, że utrata prawa jazdy nie dotyczy jeżdżenia „pod wpływem” rowerem.

I znów obywatel pewnie nie jest świadomy, że wcześniej grupa sędziów zastanawiała się nad tym problemem i postanowiła wyprostować przepisy prawa.

Sporo spraw przed SN dotyczy sfery praw pracowniczych, emerytur i rent. Przeróżne problemy dotyczące noclegu kierowców, przywrócenia do pracy, dyskryminacji, statusu poszczególnych grup zawodowych czy przysługujących im uprawnień.

Czy przeciętny górnik przechodzący na specjalną emeryturę będzie pamiętał, że to Sąd Najwyższy uznał wymóg tylko 5 lat (a nie 15) pracy pod ziemią? A wcześniej była w tym zakresie niejasność w przepisach. Powyższa funkcja interpretacyjna jest wypełniana każdego dnia przez Sąd Najwyższy.

SN to sprawy Pileckiego, Komendy

Sąd Najwyższy naoliwia przepisy naszego prawa, stara się naprawiać błędy ustawodawcy, likwidować luki czy korygować błędy interpretacyjne w orzeczeniach sądów niższych instancji. Sąd Najwyższy jest jak mózg, który jest połączony nerwami z innymi organami ciała – sądami niższych instancji. Bez Sądu Najwyższego tracą one czucie, nie wiedzą jak funkcjonować, jak reagować na otaczający świat, jak dbać o stabilność systemu prawnego oraz zapewnienie sprawiedliwości.

Sąd Najwyższy to także nadzieja na sprawiedliwość w wielu indywidualnych sprawach. Przecież nie każda sprawa ma zaraz moc zasady prawnej, którą trzeba opisywać w podręcznikach prawa czy w specjalistycznych czasopismach. Wielu osobom zależy po prostu na naprawieniu rażących błędów popełnianych przez sądy niższej instancji. Z praktyki RPO szczególnie doceniam te sprawy, w których SN oceniał sytuację osób zamkniętych na wiele lat w szpitalach psychiatrycznych.

Ale to są także tak głośne sprawy, jak sprawa Tomasza Komendy, uniewinnionego po 18 latach więzienia. Również sprawy o znaczeniu historycznym – od rehabilitacji Rotmistrza Pileckiego po wyroki uchylające rozstrzygnięcia z czasów stalinowskich wydawane w stosunku do osób represjonowanych.

SN „odległy” dla prawników

Sąd Najwyższy może się wydawać dla przeciętnego obywatela instytucją odległą. W telewizji nie można zobaczyć transmisji z rozpraw. Siedziba znajduje się w centrum Warszawy i przypomina wyniosły pałac. Wycieczki szkolne raczej do SN nie trafiają. Sędziowie nie są celebrytami, nie zabiegają o popularność, nie umizgują się do mediów. Język uzasadnień wyroków czasami bywa hermetyczny, bo często trudne sprawy trudno streścić w dwóch czy trzech prostych zdaniach.

Sąd Najwyższy jest także odległy dla prawników. Tylko niewielu z nich ma zaszczyt przygotować skuteczną skargę kasacyjną. Zdecydowana większość frustruje się, że ich kolejna skarga została oddalona, że nie byli w stanie przekonać sędziów Sądu Najwyższego do swojej argumentacji. Jednocześnie rozumieją system prawny. Wiedzą, że trzecia instancja to wyjątkowy przywilej, a Konstytucja gwarantuje tylko dwie instancje.

Bo rolą Sądu Najwyższego jest rozstrzyganie najważniejszych spraw, a nie zajmowanie się każdą z setek tysięcy rozpatrywanych każdego roku przez polskie sądy. Tego wymaga efektywność postępowania.

Sąd Najwyższy jest także odległy ze względu na swój skład. Nie każdy może zostać sędzią Sądu Najwyższego. Kiedyś zostałem zaproszony na zjazd sędziów jednej z apelacji. Prawie setka doświadczonych sędziów na sali, wykłady naukowców, specjalistów.

Ale wszyscy i tak czekali na występ sędziego Sądu Najwyższego. Bo on, będąc jednym z nich, dotarł najwyżej. Jak generał w armii. Dzięki ocenie środowiska sędziowskiego zasłużył na zaszczyt orzekania w najwyższej instancji. I tego sędziego Sądu Najwyższego należy słuchać, czytać jego orzeczenia, przemówienia czy artykuły naukowe.

Tak jest w całym demokratycznym świecie. Sąd Najwyższy – czy to w Holandii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy w Norwegii – obdarzony jest nimbem profesjonalizmu, wysokich standardów orzeczniczych, doboru najlepszych fachowców. Jego sędziowie cieszą się szacunkiem i uznaniem ich kompetencji oraz doświadczenia zawodowego.

Różni się szczegółowy zakres kompetencji (np. w USA Sąd Najwyższy łączy funkcje naszego SN oraz TK), ale co do zasady nie zmienia się istota jego funkcjonowania. Jest to wymierzanie sprawiedliwości, interpretacja przepisów prawa, dbanie o to, aby sądy niższych instancji orzekały jednolicie w podobnych sprawach.

Trójpodział władzy i rola SN

Sąd Najwyższy może realizować swoją funkcję zapewniania poczucia wymiaru sprawiedliwości dzięki odrębności od innych władz. Na tym właśnie polega geniusz Monteskiusza i jego zasada trójpodziału władz – realizowana na gruncie naszej Konstytucji oraz każdego państwa demokratycznego.

Sąd Najwyższy nie może zastępować ustawodawcy, ale powinien interpretować ustawy. Nie może zastępować rządu, ale musi ten rząd kontrolować w ramach swoich czynności orzeczniczych. Nie może wpływać na skład rządu, ale mogą się zdarzyć sytuacje, kiedy będzie oceniał czy członkowie rządu nie popełnili przestępstwa. Wymierzanie sprawiedliwości w sposób naturalny wiąże się z tym, że czasami Sąd Najwyższy (i inne sądy) może naruszać interesy rządzących.

Podporządkowanie Sądu Najwyższego interesom politycznym będzie oznaczało utratę ostatniego bastionu naszej praworządności. Stąd już tylko krok do ubezwłasnowolnienia wszystkich sądów powszechnych. Możemy milczeć, możemy się przyglądać, możemy czekać na rozwój sytuacji. Ale każdy z nas jest konsumentem, kierowcą, właścicielem, najemcą, spółdzielcą, pracownikiem, emerytem, rencistą. Każdy z nas może stać się podejrzanym, oskarżonym czy pokrzywdzonym. Kiedy państwo staje się wszechwładne, to rolą sądów jest zapewniać przestrzeganie naszych praw i interpretację przepisów zgodną z duchem Konstytucji, a nie interesem politycznym.

Jak niezależnych sądów nie będzie, to skończy się jak w przypowieści Martina Niemöllera: „Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”.

Adam Bodnar – (1977) jest prawnikiem, doktorem nauk prawnych, od 2015 roku pełni funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich.

gazeta.pl

#SądnyDzień. Po przejęciu Sądu Najwyższego PiS zdobędzie kontrolę nad sądami, wyborami i mediami

Dziś o północy w stan spoczynku mają przejść sędziowie SN powyżej 65 lat, w tym Pierwsza Prezes. Jednak nie ich usunięcie jest najgorsze, ale to, że zastąpią ich ludzie posłuszni. Dzięki nim PiS będzie mógł aresztować kontrkandydatów i podważać wyniki wyborów, uciszać niewygodnych sędziów i media. I rozstrzygać po swojemu wzruszone wyroki z ostatnich 20 lat

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym w Sądzie Najwyższym przestanie 4 lipca 2018 orzekać 18 sędziów po 65. roku życia, w tym Pierwsza Prezes Małgorzata Gersdorf. Dwa tygodnie później prezydent będzie mógł zdecydować o usunięciu kolejnych dziewięciu.

W ciągu najbliższych dni to oni będą w centrum wydarzeń. Przynajmniej część z nich przyjdzie do sądu jak co rano, może niektórzy nadal będą chcieli orzekać. Przedstawiciele władzy zarzucą im łamanie prawa, choć ustawa o SN w oczywisty sposób narusza Konstytucję RP. Może wydadzą rozkaz usunięcia sędziów z sądu przy użyciu siły, a może poprzestaną na zapowiedziach kar dyscyplinarnych.

Wszystko to może sprawić wrażenie, że PiS spiera się z opozycją i Unią Europejską o posady kilkunastu czy kilkudziesięciu sędziów. Czy taką wielką tragedią będzie usunięcie tej garstki, skoro większość sędziów pozostanie na stanowiskach? I czy warto kruszyć kopie o ich prawo do pracowania parę lat dłużej, skoro większość Polaków nie może doczekać się wcześniejszej emerytury, a łamanie praw pracowniczych jest nagminne?

Niechęć do stawania w obronie sędziów nieustannie podsyca propaganda PiS, która wypomina skradzione kiełbasy czy pendrive’y, orzekanie w czasach PRL, niefortunne słowa o sędziach jako “nadzwyczajnej kaście” czy zarobkach, za które “dobrze można żyć tylko na prowincji”.

Nie trzeba wcale lubić sędziów, żeby bronić niezależności sądów. Nawet jeżeli zdobędą się na akt nieposłuszeństwa wobec władzy, co niekoniecznie leży w naturze sędziego. Jak mówi prof. Małgorzata Gersdorf „Gazecie Wyborczej”, „nie jestem osobą, która chciałaby występować przeciwko swemu państwu. Tak mnie wychowano”.

Niezależności SN trzeba bronić ze względu na obywateli, w których sprawach będą orzekać ci, którzy przyjdą na miejsce wyrzuconych sędziów.

Sądy, media, wybory

Choć w Sądzie Najwyższym pozostanie około 50 “starych” sędziów, będą stanowili mniejszość. Wszystkich sędziów ma być teraz 120, a wakaty obsadzi Krajowa Rada Sądownictwa opanowana już przez nominatów PiS. Nowi sędziowie od A do Z wypełnią nowe izby SN: Dyscyplinarną oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Najprawdopodobniej prezydent także spośród nowych sędziów wybierze Pierwszego Prezesa SN oraz prezesów izb odpowiedzialnych m.in. za wybór składów orzekających.

Sędziowie zawdzięczający swoje kariery wyłącznie partii będą więc sądzić m.in. w sprawach:

  • dyscyplinarnych sędziów, prokuratorów i adwokatów. Sprzeciwiających się władzy prawników będą mogli usuwać z zawodu;
  • protestów kwestionujących ważność wyborów i referendów. Mogą wpłynąć na wynik lub unieważnić wybory;
  • odwołań od decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Mogą zatwierdzić milionowe kary nakładane przez KRRiT na niewygodne media;
  • odwołań od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa, np. w sprawie powołania sędziego.

Przejęcie przez PiS Sądu Najwyższego oznacza więc przejęcie władzy nad sądami, mediami i wynikami wyborów.

Sprawa drukarza i dowolna kłótnia o miedzę

Sąd Najwyższy, poprzez powołaną przez nową ustawę Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, będzie mógł wzruszać przez trzy najbliższe lata prawomocne wyroki sądów powszechnych wydane po 1997 roku. Kryteria wzruszania są znacznie szersze niż w obowiązujących dotychczas skargach kasacyjnych. Wystarczy, że Prokurator Generalny (obok RPO to jedyna instytucja, poprzez którą można wnieść skargę nadzwyczajną) uzna, że „materiał dowodowy jest sprzeczny z ustaleniami sądu”, lub że rozpatrzenie sprawy jest „konieczne dla zapewnienia praworządności i sprawiedliwości społecznej”.

Przykładem sprawy, którą Zbigniew Ziobro z pewnością skieruje do rozpoznania przez nowy SN, jest casus „łódzkiego drukarza”.  W 2015 roku odmówił on wykonania baneru dla organizacji LGBT. Ziobro zaskarżał wyrok I instancji, apelował od wyroku II instancji, wreszcie wniósł kasację, ale Sąd Najwyższy ją oddalił, uznając, że od wolności sumienia ważniejsza jest tutaj zasada niedyskryminacji. Dzięki skardze nadzwyczajnej Zbigniew Ziobro zyska możliwość czwartego podejścia.

W 2007 roku na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro wypowiedział słynne zdanie: „Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Chodziło o lekarza Mirosława G. 10 lat później sąd uniewinnił doktora, a w międzyczasie Ziobro przegrał proces cywilny, który lekarz wytoczył mu za te słowa. Sąd nakazał Ziobrze przeprosiny i zapłatę 30 tys. zł zadośćuczynienia. Znowelizowana ustawa o SN otwiera przed prokuratorem-ministrem drogę dalszego „szukania sprawiedliwości”.

A jeśli Ty 15 lat temu wygrałeś proces o miedzę lub odszkodowanie za wypadek, sprawdź, czy przegrany nie wstąpił w międzyczasie do PiS. Nie znasz dnia ani godziny, w której przyjdzie wezwanie do sądu.

oko.press