Robin Williams nie żyje. Miał 63 lata. „To prawdopodobnie samobójstwo”
– Walczył z depresją od kilku miesięcy. To tragiczna i nagła strata. Rodzina prosi o uszanowanie jej prywatności w tym tak trudnym dla niej czasie – poinformował rzecznik aktora.
– Tego ranka straciłam męża i najlepszego przyjaciela, a świat jednego z najbardziej ukochanych artystów – napisała żona Williamsa, Susan Schneider.
Żal po śmierci aktora wyraził także Barack Obama. – Sprawiał, że się śmialiśmy. Sprawiał, że płakaliśmy. Swój talent oddał tym, którzy potrzebowali go najbardziej: od naszych żołnierzy stacjonujących za granicą, aż po osoby najbardziej marginalizowane na naszych ulicach – czytamy w specjalnym oświadczeniu Białego Domu.
Problemy Williamsa z alkoholem i narkotykami nie były tajemnicą. Laureat Oscara zmagał się z uzależnieniem, w ostatnim czasie rozpoczął terapię w jednym z ośrodków w Minnesocie. Według rodziny jego stan ulegał systematycznej poprawie, a jemu samemu udawało się pozostać w trzeźwości. Jego ostatni pobyt w specjalistycznym ośrodku miał mieć charakter wyłącznie profilaktyczny.
Robin Williams był niezwykle popularnym aktorem. Grał m.in. w takich filmach jak „Hook”, „Pani Doubtfire”, „Jumanji”, „Good morning, Vietnam” oraz „Stowarzyszenie umarych poetów”, ale to rola psychoterapeuty w „Buntowniku z wyboru” przyniosła mu Oscara. Był wielokrotnie nagradzany Złotym Globem – dostał ich aż cztery. Pierwszego w 1979 roku za rolę w „Mork i Mindy” – sitcomie, w którym stawiał pierwsze aktorskie kroki.
Williams, który już w liceum występował na scenie, był także świetnym komikiem. Odnosił sukcesy w stand-upie bawiąc publiczność i zyskując uznanie branży. W 1997 roku „Entertainment Weekly” przyznało mu tytuł „najśmieszniejszego człowieka na Ziemi”.