Jak świętowano w PRL? „Zakupy były koszmarem. O mandarynkach śniłem cały rok”
Stremecki przyznał, że władza nie odważyła się walczyć ze świętami. – Komuniści nigdy nie szli na jawną wojnę ze świętami Bożego Narodzenia – mówił. A nawet szli na ustępstwa. Prasa pełna była informacji o cytrusach z Ameryki Południowej, Kuby czy Maroka. Akurat te kubańskie Stremecki wspominał jako obrzydliwe. Rarytasem były owoce z Hiszpanii. – O mandarynkach śniłem cały rok – rozmarzył się Stremecki. Dostawy owoców nie rozwiązywały jednak przedświątecznych problemów.
„Nie kupowaliśmy, załatwialiśmy”
W połowie grudnia 1980 roku w „Życiu Warszawy” można było przeczytać: „dla ułatwienia zakupów w okresie przedświątecznym władze miasta podjęły decyzję o wprowadzeniu jednorazowego bonu na zakup wyższych gatunków mięsa, wędlin oraz masła”.
– Jak pięknie brzmi eufemizm „dla ułatwienia zakupów” – stwierdził Stremecki. – Ten system był tak niewydolny, że w kraju rolniczym, gdzie nie ma kataklizmów, nie był w stanie wyprodukować jedzenia, ono musiało być wciąż reglamentowane. Zakupy świąteczne były zupełnie koszmarne – mówił.
Historyk wskazywał, że opowieści z PRL pełne są „walki”, „zdobywania” i „załatwiania” różnych towarów. – „Załatwianie” to kluczowe słowo w PRL. Nie kupowaliśmy, załatwialiśmy. Szynkę, karpie, choinkę – wspominał Stremecki.
Karp zastąpił szczupaka
Historyk zaznaczył też, że karp to wynalazek właśnie z PRL. – Tradycyjnym polskim daniem świątecznym przez całe wieki był szczupak. On był na wigilijnym stole w różnych postaciach – przypominał Stremecki. PRL pozwalał jednak w pewnym stopniu na prywatną własność, w tym stawy hodowlane zarybiane właśnie karpiami.
Kluczowymi punktami zaopatrzenia w święta były nie tylko targi i bazary, na które przyjeżdżali „rolnicy indywidualni”. Odwiedzało się także placówki poczty i parafie. – Tam przychodziły paczki z Zachodu – mówił Stremecki. Nawet 20 dolarów, równowartość miesięcznej pensji, pozwalało wybrać się do Peweksu. – Tam kupowano wódkę i zabawki – wspominał Stremecki.
Walka o produkty na świąteczny stół, kolejki i ciągłe braki zaopatrzenia były z punktu widzenia władzy funkcjonalne. – O tym wszystkim rozmawialiśmy przy stole. Jak zdobyłem choinkę, jak zdobyłem szybkę, jak zdobyłem karpia. A na rozmowy o polityce nie starczało miejsca – skwitował Stremecki.
- U Tuska na Twitterze już prawie święta, a tu nagle pytanie o sesję Kopacz. Tusk: Ona jest z żelaza. Mówiłem jej…
- Eksperci przed świętami: jemy mniej śledzi, bo pijemy mniej wódki
- Jak nie przejeść się w święta? „Dwa pierogi smakują tak samo jak trzydzieści”
- Santorski: To nie za upominki na święta dużo płacimy. Płacimy za nieumiejętność kochania. To ponure