Andrzej Duda znowu podpisuje

Andrzej Duda znowu podpisuje

Można uznać, że zawetowanie przez prezydenta w lipcu ustaw o SN i KRS było tylko „wypadkiem przy pracy”. Andrzej Duda znowu chwycił za długopis i nie zawahał się go użyć.

W cieniu protestu lekarzy przemknęła informacja o podpisaniu przez Andrzeja Dudę ustawy o Narodowym Instytucie Wolności. Została już opublikowana w Dzienniku Ustaw, a to oznacza, że wejdzie w życie za dwa tygodnie.

Prace nad tą ustawą przebiegały w iście ekspresowym tempie. PiS-owi bardzo zależało na ukróceniu działalności niepokornych wobec obecnej władzy NGO-sów. Narodowy Instytut Wolności będzie bowiem sprawował nadzór na funduszami i dotacjami dla organizacji pozarządowych, ale przede wszystkim będzie dzielił pieniądze.

Organizacje pozarządowe protestowały przeciw powstaniu tegoż Instytutu. W liście do Andrzeja Dudy pisali, że ustawa go powołująca „stwarza zagrożenie dla niezależności społeczeństwa obywatelskiego, niszcząc dotychczasowy system współpracy administracji publicznej z organizacjami pozarządowymi”. Ręka jednak Dudzie nie zadrżała…

koduj24.pl

A więc? PUCZ!

Kaczyński o proteście rezydentów: To może być coś, co nie ma nic wspólnego ze służbą zdrowia

Gazeta.pl, jagor, 14.10.2017

Jarosław Kaczyński przemawia na konwencji Solidarnej Polski© Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta 

 

Jarosław Kaczyński przemawia na konwencji Solidarnej Polski

„Takie minimum to 6 proc. PKB”. Oto dowód, że prezes PiS dostrzega problem niedofinansowania służby zdrowia. Kaczyński mówił o tym na zjeździe klubów „Gazety Polskiej” w Spale. Ale polityk nie ukrywa też, że nieufnie podchodzi do protestu lekarzy rezydentów.

Jarosław Kaczyński był gościem honorowym Nadzwyczajnego Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” w Spale. Oceniając sytuację w służbie zdrowia powiedział, że wciąż przeznacza się na nią za mało pieniędzy. Tymi słowami prezes PiS przyznał pośrednio rację głodującym 13 dzień rezydentom, bo ich podstawowym postulatem jest właśnie zwiększenie nakładów na służbę zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB. Dla przypomnienia obecnie jest to 4,7 proc.

Zobacz też: Ojciec lekarzy do prezesa PiS: Mam nadzieję, że zrobi pan coś z tą posłanką. Chciała mi zabrać dzieci!

Deklaracja Kaczyńskiego pewnie na krótko dała nadzieję protestujący lekarzom. Jednak prezes PiS dość szybko dał do zrozumienia, że bierze pod uwagę także taki scenariusz, że protest medyków jest inspirowany przez (totalną) opozycję. Oto wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dla TVP Info:

 

Musimy w tej chwili odpowiedzieć sobie na pytanie czy mamy do czynienia z finałem pewnych napięć, które rzeczywiście miały miejsce już od jakiegoś czasu i to byłaby diagnoza z jednej strony niedobra, bo oznaczałoby, że temu nie potrafiono zapobiec, ale z drugiej strony też dobra, bo wtedy chodzi o meritum, a nie kwestie zupełnie ze służbą zdrowia w ogóle nie związane. No i jest drugie przypuszczenie, że to może być coś, co od samego początku nie ma nic wspólnego ze służbą zdrowia. No mam nadzieję, że tak nie jest.

 

W sobotę przed KPRM w Warszawie odbyła się pikieta poparcia dla młodych lekarzy. Ich protest wsparli m.in. wszyscy prezesi okręgowych izb lekarskich, kolegium lekarzy rodzinnych czy ratownicy medyczni oraz studenci medycyny. Było też nawiązanie do słów prezesa PiS. Panie Premierze Kaczyński! Jestem i wszyscy jesteśmy apolityczni! – powiedział przewodniczący Porozumienia Rezydentów.

Z kolei wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Łukasz Jankowski przypomniał na pikiecie, że młodzi lekarze walczą o wzrost nakładów na służbę zdrowia oraz poprawę sytuacji pacjentów. Podkreślał, że potrzebny jest silny głos środowiska lekarskiego, który nie zgadza się na to, żeby system ochrony zdrowia pozostał niewydolny aż do 2025 roku. To nawiązanie do słów ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, który stwierdził, że wzrost nakładów będzie stopniowy, a planowany pułap 6 proc. PKB osiągnie w 2025 roku.

W czwartek późnym wieczorem spotkanie z protestującymi rezydentami w siedzibie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zakończyło się bez porozumienia. Z młodymi lekarzami rozmawiali minister zdrowia Konstanty Radziwiłł oraz ministrowie Beata Kempa i Henryk Kowalczyk.

Rzecznik Porozumienia Rezydentów OZZL Daniel Łuszczewski oświadczył po spotkaniu, że nie spełniło ono oczekiwań młodych lekarzy. Dodał, że mieli oni nadzieję na spotkanie z premier Beatą Szydło, jednak nie uczestniczyła ona w rozmowach.

gazeta.pl

Równi i równiejsi – PiS dla IPN przeznacza duże pieniądze

Równi i równiejsi - PiS dla IPN przeznacza duże pieniądze

Budżet jednej z najważniejszych dla PiS instytucji rośnie z roku na rok. Instytut Pamięci Narodowej w 2018 roku dostanie od „dobrej zmiany” ponad 100 mln zł więcej. No, ale przecież, jak pisaliśmy, zatrudnieni w tej instytucji mają „pracę w ciągłym stresie i napięciu” i dla nich są pieniądze na podwyżki, a dla lekarzy rezydentów – nie ma.

Budżet IPN w przyszłym roku wyniesie 400 mln zł. „Gazeta Wyborcza” porównuje go z budżetem Polskiej Akademii Nauk, który w 2017 r. wynosił 81,5 mln złotych, a w przyszłym – nie zostanie powiększony się nawet o złotówkę. Jak łatwo policzyć, to niemal pięciokrotnie mniej.

Średnia pensja pracownika IPN razem z trzynastką i nagrodami w 2016 roku wyniosła 5345 zł brutto. Według „Wyborczej” dyrektorzy biur w centrali IPN zarabiają nawet do 10 tys. zł brutto, czyli szacunkowo 7 tys. na rękę. Natomiast prokuratorzy pionu śledczego i Biura Lustracyjnego dostają ok. 17 tys. zł brutto. Ale to przecież najbardziej „interesujący odcinek” z punktu widzenia PiS.

To jednak wciąż mało dla pracowników IPN. Pisaliśmy o podwyżkach dla nich w wysokości 1000 zł brutto. O takich pieniądzach wielu może pomarzyć. A już na pewno pracownicy Polskiej Akademii Nauk. Jak pisze „Wyborcza”, doktor zatrudniony od ponad siedmiu lat na stanowisku adiunkta w Instytucie Slawistyki dostaje na rękę 1948 zł. Nie dostał w tym czasie żadnej podwyżki. – „Trzeba więc liczyć na granty. Ale żeby dostać pieniądze z „Narodowego programu rozwoju humanistyki”, musimy podporządkować nasze badania modzie na tematy narodowo-patriotyczne” – mówi naukowiec.

koduj24.pl

Pamiętamy

O dziesiątym kwietnia po latach

O dziesiątym kwietnia po latach

Politycy rosyjscy wykorzystali katastrofę smoleńską dla zdestabilizowania naszej sytuacji wewnętrznej – sojusznikiem w tym dziele stał się Antoni Macierewicz.

Od siedmiu lat z okładem tragedia na lotnisku pod Smoleńskiem obecna jest w debacie publicznej. Używam słowa „debata” ze względu na powagę tematu, choć ton wielu wypowiedzi z tą powagą nie licował. Nie da się zresztą ukryć, że z biegiem czasu te coraz mniej poważne wypowiedzi sprowokowały wyrojenie się makabrycznych żartów – i jeśli nawet z początku owe żarty można by TROCHĘ tłumaczyć tym, że śmiech bywa sposobem radzenia sobie z koszmarem, to wkrótce stały się one tylko niestosowne. Przecież na lotnisku Siewiernyj zginęli prawdziwi ludzie, w tym prezydent państwa i inni wysocy dostojnicy.

Pozwolę sobie zaznaczyć, że w ciągu tych lat o wypadku prezydenckiego samolotu wypowiadałem się, jak na publicystę, rzadko i dość powściągliwie. Jeśli nie liczyć audycji żałobnych, które prowadziłem w Trójce w dzień katastrofy, nazajutrz i dwa dni później, zabierałem głos chyba trzykrotnie. Raz, nie kryjąc wątpliwości co do miejsca pochówku prezydenta Kaczyńskiego, apelowałem na swoim blogu, żeby nie robić z tej kwestii przedmiotu awantury. Drugi raz – w którąś rocznicę katastrofy próbowałem na antenie ustalić ze zwolennikiem i przeciwnikiem teorii zamachu, co wiemy na pewno, a co może być przedmiotem dorzecznych kontrowersji (niestety się nie udało). Trzeci raz, znów na blogu, napisałem list otwarty do uogólnionego zwolennika teorii spiskowej, z pytaniem, czy jest w stanie wyobrazić sobie teoretycznie okoliczności, w których zmienia zdanie. Długo nie czułem się dość poinformowany, by głosić, że na pewno wydarzyła się katastrofa lub jednak zamach. Skłaniałem się raczej do tej pierwszej, ale liczyłem się z tym, że mogę nie wiedzieć o jakichś ważnych okolicznościach. Nie chciałem pisać tekstów, z których po latach musiałbym się wycofywać.

Skoro jednak prezes Jarosław Kaczyński podczas ostatniej miesięcznicy stwierdził – wyraźnie modyfikując swoje dotychczasowe stanowisko – że „poznamy prawdę albo stwierdzenie, że prawdy ustalić się nie da”, myślę, że pora na podsumowanie. Zrobione z pozycji kogoś, kto bardzo długo wstrzymywał się od radykalnych wypowiedzi na temat Smoleńska.

1. Jeśli dobrze pamiętam, prawdopodobieństwo zamachu wydawało mi się od razu dość niskie, gdyż nie umiałem sobie wyobrazić sensownej odpowiedzi na pytanie: „cui bono?”. Dziś, kiedy władze rozmaitych szczebli stawiają Lechowi Kaczyńskiemu liczne pomniki, następne zdanie zabrzmi jak prowokacja. Ale kończący kadencję prezydent, nie ujmując zmarłemu szlachetnych intencji, nawet we własnym obozie uchodził w przededniu śmierci za kandydata niewybieralnego po raz wtóry. Zdawało się dość oczywiste, że jego samodzielność była szalenie ograniczona, umiejętność współpracy z politykami partii innych, niż PiS – skromna (cohabitation z rządem Tuska przedstawiała się fatalnie), a jego działanie na arenie międzynarodowej – niewiele znaczące (może poza Gruzją i Ukrainą, czego u nas nie doceniano). Nie było zatem powodu, by wrogowie zewnętrzni czy wewnętrzni nie mogli poczekać kilku miesięcy na jego odejście z urzędu, lecz organizowali zamach, ryzykowny i kosztowny w wielu znaczeniach tego słowa.

2. Zwłaszcza że miejsce katastrofy było, z punktu widzenia propagandowego, niezwykle kłopotliwe dla stron, które zwolennicy teorii o zamachu od razu wskazywali. Rosyjskie służby specjalne potrafiły usuwać swoich wrogów dyskretnie, daleko od swoich granic (począwszy od Trockiego, a skończywszy na Litwinience), tu zaś miały uśmiercić prezydenta sąsiedniego państwa u siebie, przy okazji wizyty w Katyniu? Co do polityków PO: miejsce i czas tragedii miały oczywisty potencjał legendotwórczy. A powtórzmy, że na początku kwietnia 2010 roku szanse Lecha Kaczyńskiego na reelekcję uznawano powszechnie za, wyrażając się najostrożniej, minimalne. Znowu więc należy pytać: po co? Szczególnie, że (o czym z biegiem czasu jakby próbowano zapomnieć) na pokładzie samolotu znajdowali się przedstawiciele wszystkich opcji politycznych, w tym tych, które jakoby zaplanowały zbrodnię.

3. Nie przypominam sobie z najnowszej historii sytuacji, w której gwałtowna śmierć jakiegoś wysokiego dostojnika nie obrastałaby natychmiast w podejrzenia, że była przez kogoś spowodowana. Śmierć Sikorskiego, Stalina, Berii, Bieruta, Wilhelma Piecka, Daga Hammarskjölda, Johna Kennedy’ego – wszystkie one, niekiedy zresztą słusznie, obrastały w teorie spiskowe. W tym sensie pierwsze komentarze do katastrofy pod Smoleńskiem mieściły się w granicach oczywistych reakcji społecznych na tragedię. Tym, co stanowiło novum, było zaangażowanie wysokiej rangi polityków w podtrzymywanie przez wiele lat teorii, dla której argumentów coraz wyraźniej NIE BYŁO. Innymi słowy: nie ma co się dziwić, że w społeczeństwie była i pozostaje pewna liczba przekonanych, że wypadek pod Smoleńskiem był nieprzypadkowy – ale szerzenie tego przeświadczenia przez osoby publiczne i to przez tak długi czas stanowi jednak przypadek bez precedensu.

4. Jak zwolennicy teorii o zamachu podkreślali z oburzeniem, media już po kilku godzinach forsowały tezę o tym, że wydarzyła się katastrofa. Oburzeni nie brali przy tym pod uwagę, że odpowiedzialne dziennikarstwo polega na określaniu faktów słowami, które przy danym poziomie wiedzy się narzucają. Jeśli samolot się rozbił – nastąpiła katastrofa, gdyż dla użycia słowa „zamach” nie było podstaw rzeczowych. Jeśli nastąpiła ona podczas lądowania w gęstej mgle – wzmianka o możliwym błędzie pilota także wydaje się usprawiedliwiona. Zwłaszcza, że pierwsze hipotezy, związane z teorią o zamachu: rozpylenie sztucznej mgły, helu, zestrzelenie samolotu – od początku raziły nieprawdopodobieństwem.

5. Jak wspominałem na początku, należę do ogromnej większości Polaków, którzy nie są specjalistami od wypadków lotniczych (niestety, zaliczają się do niej również eksperci ministra Macierewicza). Równocześnie jednak mój śp. ojciec był pasjonatem lotnictwa, w moim domu rodzinnym znajdowało się dużo książek na ten temat i – jeszcze raz to napiszę, żeby uniknąć śmieszności – nie będąc żadnym specjalistą, w dzieciństwie i młodości siłą rzeczy nasiąknąłem kiedyś pewną liczbą historii słynnych katastrof i ich mozolnego wyjaśniania. Stąd nie umiałem podzielać zdziwienia wielu moich rodaków, że rekonstrukcja przyczyn tragedii pod Smoleńskiem napotyka szereg trudności, że w zeznaniach niektórych świadków pojawiają się elementy niezgodne z tym, co zeznała większość, że pewne okoliczności pozostają jedynie bardzo prawdopodobną hipotezą, nie zaś niezbitym faktem i tak dalej. Tak to na ogół wygląda w takich razach.

6. Począwszy od pierwszych godzin po rozbiciu się polskiego Tupolewa, rząd premiera Tuska popełnił całą serię poważnych błędów merytorycznych i wizerunkowych. Niestety, trzeba przyjąć, że nasze państwo nie było przygotowane na tragedię o takich rozmiarach – co, nawiasem mówiąc, nie sprzyja hipotezie, że rzecz została przygotowana na najwyższym szczeblu polskich władz. O ile mi wiadomo, powołanie się na konwencję chicagowską było najbardziej oczywistą, ale nie jedyną możliwą odpowiedzią na pytanie o procedurę śledztwa. Po ludzku poświęcająca się minister zdrowia, Ewa Kopacz, niewątpliwie nie powinna zapewniać o starannej pracy rosyjskich służb ratowniczych i jej zdanie o „przekopaniu na metr w głąb” terenu katastrofy pozostaje jednym z najbardziej nieodpowiedzialnych zdań w historii polskiej polityki. Równocześnie należało pamiętać, że partnerem naszym jest w tej sprawie rząd rosyjski. Nie kwestionuję współczucia zwykłych Rosjan, ale Kreml nie miał i nie ma do suwerennej Polski życzliwego stosunku, można więc było liczyć się z tym, co się wkrótce zaczęło dziać: że profesjonalni politycy rosyjscy wykorzystają katastrofę dla zdestabilizowania naszej sytuacji wewnętrznej. Nie wkraczając w obszar spraw, o których nie sposób dziś mieć jednoznacznej opinii, wolno stwierdzić, że ich obiektywnym (choć, być może, mimowolnym) sojusznikiem w tym dziele stał się Antoni Macierewicz.

7. Łatwo dziś, zestawiając wykluczające się wzajemnie hipotezy, głoszone w różnych latach przez tego ostatniego, ośmieszać teorię zamachu. Mimo tego, co napisałem powyżej, do ogłoszenia raportu komisji Millera nie można było wykluczyć, że znajdą się jakieś racjonalne przesłanki, by którąś z tych hipotez potraktować serio. Raport ów – co zresztą ostatnio przyznała nawet powołana przez ministra Macierewicza podkomisja – różnił się od raportu Anodiny, gdyż dzielił winę za spowodowane katastrofy między nie dość wyszkolonych polskich pilotów, działających pod oczywistą presją polityczną, a niestarannych rosyjskich kontrolerów, pracujących na zdezelowanym sprzęcie (tego wątku u Anodiny rzecz jasna nie było). Nawiasem mówiąc, NASZA decyzja o lądowaniu kolejnych dwóch samolotów z polskimi dostojnikami na nieużywanym od dawna lotnisku jest czymś, co po prostu zapiera dech w piersiach. Natomiast po zakończeniu pracy przez komisję Millera, która składała się z wypróbowanych przez lata wybitnych ekspertów, można było trwać przy hipotezie o zamachu jedynie za cenę uznania, że spisek objął także ich. Jest to skądinąd zgodne z szerzonym przez nasze obecne władze brakiem zaufania do kogokolwiek spoza PiS. Z trudnością przemilczam medyczną nazwę podobnych uprzedzeń.

8. Tym, co mnie najbardziej oburza, jest fakt, że postaci życia publicznego, przekonane, że prezydent Kaczyński zginął w zamachu, nie wahały się przez te lata miotać personalnych oskarżeń o udział w zamordowaniu go. Właśnie z tego powodu zdanie prezesa PiS, że być może „prawdy ustalić się nie da”, jest – zakładając z przesadną życzliwością, że rzeczywiście o prawdę chodziło – czymś zbyt skromnym. Po siedmiu latach mocnych twierdzeń, że Donald Tusk z Władimirem Putinem zamordowali Lecha Kaczyńskiego, w czym pomagali im prominentni działacze PO i polskie służby specjalne, przyznanie, że tak naprawdę niczego nie wiemy na pewno, to skandal, który w normalnym kraju zmiótłby ze sceny politycznej wszystkich, którzy głosili z tak wielką pewnością, co się stało i kto jest winien.

Jerzy Sosnowski

koduj24.pl

Europoseł PiS prowadzącym program w Polskim Radiu

Europoseł PiS prowadzącym program w Polskim Radiu

PiS sieje spustoszenie w mediach publicznych. Efekt? PiS-olubne materiały „Wiadomości” i TVP Info – ze słynnymi już paskami na czele – wyparły jakiekolwiek bezstronne materiały, a Krzysztof Ziemiec, Danuta Holecka czy Łukasz Sitek dwoją się i troją, aby spełnić oczekiwania nowej władzy. Nic dziwnego. Odkąd pod rządami partii Jarosława Kaczyńskiego ważniejszy od konstytucyjnych zadań mediów stał się przekaz prorządowy, wszelka niesubordynacja czy sprzeciw ze strony pracowników kończą się wyrzuceniem na bruk.

Ale żeby aż tak łatać braki kadrowe? Takie przypuszczenie nasuwa dzisiejsza rozmowa z Julią Przyłębską, prezes Trybunału Konstytucyjnego. O co chodzi? Otóż – tym razem nowość zaserwowało nam Polskie Radio – rozmowę z sędzią Przyłębską przeprowadził… prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości!

Ten nietypowy przypadek zastąpienia dziennikarza czynnym politykiem nasuwa pytanie, czy Krasnodębski do swojej pensji będzie dorabiał regularnie? Niezależnie od odpowiedzi: fakt, że aktywny polityk (partii rządzącej) prowadzi program, to zupełna nowość, nawet jak na standardy „dobrej zmiany”. Kolejna granica w mediach publicznych została przekroczona.

koduj24.pl

Czy rząd PiS chce zrobić z nas pariasów współczesnego świata?

Dlaczego PiS tak zafascynowany jest śmiercią? Oto pisowski rząd złożył w Komitecie Praw Człowieka ONZ poprawki do Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Drugiego Protokołu Fakultatywnego (P-2) dotyczących przestrzegania prawa do życia.

Rząd PiS chce wykreślenia kilku zdań z Protokołu, które pozwoliłyby na możliwość wypowiedzenia go. A tym samym na możliwość przywrócenia kary śmierci. Ale te dokumenty ONZ uniemożliwiają wyjście z zapisanych w nim zobowiązań. Można wejść, a nie można z nich wyjść.

Rząd PiS sugeruje ONZ swoją interpretację, która kłóci się z obowiązującą wykładnią prawną. W Polsce PiS może sobie, jak chce intrerpretować Konstytucję (zresztą wbrew niej) i wprowadzać porządki niekonstytucyjne. Nie może tego jednak czynić w prawie międzynarodowym, które powstaje pod egidą ONZ i w innych instytucjach, jak Rada Europy i Komisja Europejska.

Jakie zatem kierują przesłanki PiS, które chce narzucić ONZ swoją interpretację. Przecież z tego powodu Turcja nie może stosować kary śmierci, którą zapowiadał Erdogan po próbie zamachu stanu z lata 2016 roku, a także nie może wyjść z Paktu i P-2 Korea Północna. Czy w zamyśle nie jest to, aby Polskę upodobnić do tych reżimów.

Jak ma się ta chęć PiS przywrócenia kary śmierci do podpisanych przez Polskę Protokołu nr 6 i nr 13 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (Nr 6 znosi karę śmierci w czasie pokoju, nr 13 – absolutnie). Przecież ratyfikacja Protokołu 6 była warunkiem wstąpienia Polski do Unii Europejskiej.

Jak należy odczytywać przymiarki PiS do wystąpienia z globalnych i europejskich aktów prawnych? Przywrócenie kary śmierci w Polsce skutkowałoby instytucjonalnie tym, że Polska wychodzi z Unii Europejskiej i Rady Europy. Czy już rozpoczęło się igranie PiS z naszym losem cywilizacyjnym? Ponadto Polacy i polskie interesy na całym świecie nie podlegałyby ochronie prawnej. Stalibyśmy się ludźmi podrzędnego sortu, pariasami współczesnego świata. Czy z tym igra PiS?

Polska do ONZ: przywrócenie kary śmierci powinno być możliwe. Ekspert: musielibyśmy wyjść z UE

Komitet Praw Człowieka ONZ uważa, że nie można wypowiedzieć protokołu zakazującego kary śmierci. Polski rząd domaga się, żeby taką interpretację wykreślono z dokumentu ONZ. „Przywrócenie w Polsce kary śmierci oznaczałoby wyjście z Unii Europejskiej i Rady Europy” – ostrzega prof. Ireneusz Kamiński, ekspert w dziedzinie praw człowieka

Polska złożyła w Komitecie Praw Człowieka ONZ poprawki do dokumentu, który dotyczy przestrzegania prawa do życia. Chodzi o projekt tzw. Komentarza Ogólnego do art. 6 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Jak już pisaliśmy, polski rząd chce od ONZ przede wszystkim ograniczenia w tym Komentarzu praw kobiet do aborcji. Kolejny postulat dotyczy stosowania kary śmierci.


Przeczytaj też:

Rząd za karaniem kobiet za aborcję z powodu gwałtu i upośledzenia płodu. W piśmie do ONZ wykreśla zapisy chroniące kobiety

DANIEL FLIS  12 PAŹDZIERNIKA 2017


Rząd PiS w uwagach do projektu Komentarza Ogólnego chce, by Komitet wykreślił kilka zdań, dotyczących możliwości wypowiedzenia Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (MPPOiP) oraz jego Drugiego Protokołu Fakultatywnego (P-2).

Państwa, które ratyfikowały ten Protokół, zobowiązały się do rezygnacji ze stosowania kary śmierci w okresie pokoju. Polska ratyfikowała Pakt w 1977 roku, a Protokół w 2014 roku Polski rząd chce wykreślenia dwóch kluczowych zdań:

“Drugi Protokół Fakultatywny, podobnie jak Pakt, nie zawiera klauzuli jego wypowiedzenia. Zniesienie kary śmierci jest zatem prawnie nieodwołalne”.

Rząd postuluje wykreślenie tego fragmentu, ponieważ “sugeruje on, że państwo będące stroną Paktu lub jego protokołów nie może ich wypowiedzieć”. Próbuje więc przekonać Komitet argumentem, że skoro Drugi Protokół nie wspomina o możliwości wypowiedzenia go, można zrobić to bez przeszkód.

Polskie uwagi nie są podpisane. W metadanych pliku pojawia się nazwisko Marii Kraińskiej pracującej dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, co zapewne oznacza tylko, że MSZ pośredniczył w wysłaniu polskiego stanowiska. O to, kto je przygotował, zapytaliśmy 12 października Kancelarię Premiera. Czekamy na odpowiedź.

Polska jak Korea Północna

„Stanowisko Komitetu Praw Człowieka ONZ nie jest pomyłką. Według obowiązującej interpretacji

brak klauzuli wyjścia w Drugim Protokole jest zamierzony” – tłumaczy OKO.press prof. Ireneusz Kamiński,

ekspert w dziedzinie praw człowieka, członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Wskazuje na to choćby fakt, że taką klauzulę zawiera Pierwszy Protokół, dotyczący mechanizmu skarg indywidualnych do Komitetu.

“Do Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Drugiego Protokołu Fakultatywnego można więc wejść, ale nie można z niego wystąpić” – mówi prof. Kamiński. – „Twierdząc coś innego i próbując to przeforsować, nie postępuje się najmądrzej.

Nie wiem, jaki sens miałoby kołatanie o niezamykanie drogi do wyjścia z P-2, skoro przywrócenie kary śmierci oznacza wyjście z Rady Europy i Unii Europejskiej.

Proszę zauważyć, że nawet Turcja, która po próbie zamachu stanu z lata 2016 roku przemyśliwała przywrócenie kary śmierci, do tej pory na to się nie zdecydowała.

Ponadto twierdząc, że mimo braku przepisów o wyjściu z P-2, taka droga istnieje, Polska upodabnia się do Korei Północnej. Ta ostatnia bardzo chce wyjść z Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, bo podlega kontroli periodycznej Komitetu Praw Człowieka, ale nie może tego kroku dokonać” – komentuje prof. Kamiński.

Przywrócenie kary śmierci oznaczałoby wypowiedzenie przez Polskę nie tylko Drugiego Protokołu Fakultatywnego, ale także Protokołu nr 6 i nr 13 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (Nr 6 znosi karę śmierci w czasie pokoju, nr 13 – absolutnie).

Z kolei wypowiedzenie Protokołu do EKPCz nie jest możliwe bez wypowiedzenia całej Konwencji Praw Człowieka. To zaś oznaczałoby wyjście z Rady Europy (już w 2013 roku Danuta Hübner dokładnie wytłumaczyła to Krzysztofowi Jurgielowi z PiS, gdy zapytał resort spraw zagranicznych, jak można wypowiedzieć Protokół 13).

Ratyfikacja Protokołu nr 6 jest też warunkiem wstąpienia do Unii Europejskiej. Gdy po nieudanym puczu w Stambule w 2016 roku prezydent Turcji Recep Erdoğan zapowiedział wprowadzenie kary śmierci, Unia Europejska zagroziła mu zerwaniem negocjacji akcesyjnych.

Frederica Mogherini, szefowa spraw zagranicznych UE, wypowiedziała się jasno: „nie ma mowy, aby jakiekolwiek państwo, które przywróciło karę śmierci, zostało przyjęte do UE”.

W rocznicę puczu w lipcu 2017 roku Erdoğan odgrażał się, że krytyka UE nie powstrzyma go przed podpisaniem ustawy wprowadzającej karę śmierci, jeśli parlament ją uchwali. Mimo to nawet Turcja w uwagach przesłanych Komitetowi Praw Człowieka ONZ nie wspomina o możliwości wypowiedzenia Protokołu zakazującego stosowania kary śmieci .


Przeczytaj też:

Waszczykowski rozgrzesza Erdogana, który mści się nawet na umarłych

DAWID WARSZAWSKI  27 SIERPNIA 2016


Zdaniem prof. Kamińskiego, kraj członkowski Unii Europejskiej, który wypowiedziałby Drugi Protokół Fakultatywny, musiałby z niej wystąpić.

„Eliminację kary śmierci łączyłbym z podstawami aksjologicznymi UE, do których odnosi się art. 2 Traktatu o UE. Nie możemy więc przywrócić kary śmierci, tak jak nie możemy zezwolić np. na tortury” – twierdzi prof. Kamiński.

PiS: na karze śmierci „zyskają obywatele”

Stanowisko rządu PiS jest zaskakujące, choć pojawiały się sygnały, że pomysł wprowadzenie kary śmierci w Polsce ma w PiS zwolenników. W sierpniu 2017 roku wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki w reakcji na gwałt na Polce we włoskim Rimini opowiedział się za stosowaniem kary śmierci za “najcięższe przestępstwa”, ale zaznaczył, że nie jest to stanowisko rządu.


Przeczytaj też:

Patryk Jaki chce tortur i kary śmierci dla gwałcicieli – „bydlaków”. Bo są z Afryki

PIOTR PACEWICZ  28 SIERPNIA 2017


Po raz ostatni PiS otwarcie apelował o przywrócenie kary śmierci w 2011 roku. Jarosław Kaczyński chciał wtedy, by wymierzano ją za szczególnie okrutne morderstwa. Zaznaczył, że zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji dla członkostwa w Unii:

“Chciałem przypomnieć, że nie ma przepisu UE, który zabrania stosowania kary śmierci. A to, że tamtejsze elity są przeciw, dlaczego mamy się tym kierować? Jesteśmy suwerennym państwem” – przekonywał Kaczyński.

Na pytanie o członkostwo w Radzie Europy odpowiedział, że “nie będzie do szkodą dla Polski, bo zyskają obywatele”, a “w Radzie Europy są kraje, gdzie morduje się ludzi, i to masowo. Warto pamiętać, że to jest wszystko sfera jakiejś nieprawdopodobnej hipokryzji” – dodał Kaczyński.

W Polsce kary śmierci nie wykonuje się od roku 1988. Z kodeksu karnego zniknęła w 1997 roku. Gdyby Polska ją przywróciła, dołączyłaby do grona 56 krajów, w których, według danych Amnesty International, stosowano ją w 2016 roku. Są wśród nich m.in. Arabia Saudyjska, Białoruś (obecnie jedyny kraj w Europie z karą śmierci), Chiny, Irak, Iran, Pakistan, Stany Zjednoczone.

badaniu CBOS z 2011 roku za stosowaniem kary śmierci za najcięższe przestępstwa opowiedziało się 61 proc. ankietowanych. Przeciwnych było 34 proc.

 

OKO.press

Ważny dokument ONZ, w nim dwa zdania skreślone przez Polskę. To furtka dla kary śmierci?

tps, 14.10.2017

Kara śmierci (zdjęcie ilustracyjne)

Kara śmierci (zdjęcie ilustracyjne) (Kiichiro Sato (AP Photo/Kiichiro Sato, File))

Polska domaga się nie tylko tego, by z dokumentów ONZ zniknęły zapisy o prawie do aborcji. Chce też, by poszczególne kraje miały możliwość przywrócenia kary śmierci – wynika z pisma, do którego dotarł portal Oko.press.

Wspomniane dokumenty to projekt tzw. Komentarza Ogólnego do artykułu 6 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Artykuł ten dotyczy, najogólniej rzecz biorąc, szeroko rozumianego prawa do życia. Opisywaliśmy już, że według ustaleń Oko.press Polska chce wykreślenia z tego Komentarza zapisów dotyczących prawa do aborcji.

Serwis zwraca teraz uwagę na jeszcze jedną poprawkę zgłoszoną przez Polskę. Chodzi o wykreślenie dwóch zdań dotyczących Drugiego Protokołu Fakultatywnego do Paktu, który zakazuje stosowania kary śmierci. Polska przystąpiła do tego Protokołu w lipcu 2014 roku.

Dziś Warszawa ma zastrzeżenia do dwóch następujących zdań, które znalazły się w projekcie Komentarza Ogólnego:

Drugi Protokół Fakultatywny, podobnie jak Pakt, nie zawiera klauzuli jego wypowiedzenia. Zniesienie kary śmierci jest zatem prawnie nieodwołalne.

Polska strona chce przekonać Komitet Praw Człowieka ONZ, że powyższe zdania sugerują brak możliwości wypowiedzenia Paktu i Protokołu, a brak wzmianki o wypowiedzeniu nie wywołuje takich skutków.

Jakie intencje towarzyszyły wykreśleniu wspomnianych zdań? Podobnie jak Oko.press, poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie MSZ oraz kancelarię premiera.

Politycy PiS o karze śmierci

Drugi Protokół Fakultatywny nie jest jedynym aktem prawa międzynarodowego, który zakazuje stosowania kary śmierci. Takim dokumentem jest też m.in. Protokół nr 6 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jego ratyfikacja jest warunkiem koniecznym przed przystąpieniem do Unii Europejskiej.

Ewentualne przywrócenie kary śmierci w Polsce nie jest więc takie łatwe, stąd politycy PiS od kilku lat oficjalnie nie składają takiego postulatu. Prywatnie niektórzy z nich wciąż przyznają jednak, że są zwolennikami tego rozwiązania. Całkiem niedawno mówił o tym wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, przy okazji brutalnej napaści na Polaków w Rimini.

W 2004 roku PiS zgłosił projekt nowelizacji Kodeksu karnego, przewidujący m.in. przywrócenie kary śmierci. Projekt ten odrzucono jednak wówczas większością głosów.

W 2011 roku o potrzebie przywrócenia tego najwyższego wymiaru kary za najbardziej brutalne morderstwa mówił też m.in. sam prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kara śmierci w Polsce

Karę śmierci po raz ostatni wykonano w Polsce w 1988 roku. Z Kodeksu karnego usunięto ją ostatecznie dopiero dziesięć lat później, kiedy najsurowszą karą stało się dożywotnie pozbawienie wolności.

Od tamtej pory istniała jeszcze szansa na przywrócenie kary śmierci w czasie wojny. W 2013 roku Polska ratyfikowała jednak Protokół 13 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który bezwzględnie zakazuje tego typu sankcji – nawet w trakcie konfliktu zbrojnego.

Sprawdzamy, czy Polacy są gotowi na łatwiejszy dostęp do broni. „Niewyszkolony Sebix…” [MAKE POLAND GREAT AGAIN]

http://www.gazeta.tv/plej/19,160472,22488794,video.html

gazeta.pl

STAN GRY: GW: Jaki jak Kapitan Bomba, Krytyka: Jaki jak Ikonowicz, Danielewski: Zandberg jakby chciał cię wysłać na korepetycję ze wszystkiego

— KACZYŃSKI O PRZEWADZE RYNKOWEJ JEDNEJ TELEWIZJI, WPŁYWACH LOBBYSTYCZNYCH I DĄŻENIU DO USPOKOJENIA RELACJI Z PAD – 11 CYTATÓW:
http://300polityka.pl/news/2017/10/14/kaczynski-o-przewadze-rynkowej-jednej-telewizji-wplywach-lobbystycznych-i-dazeniu-do-uspokojenia-relacji-z-pad-11-cytatow/

— GOWIN: WIĘCEJ BŁĘDÓW PO NASZEJ STRONIE – mówił Krzysztofowi Ziemcowi w RMF: “Moim zdaniem, więcej błędów było po naszej stronie, a teraz wspólnie musimy wypracować rozwiązania, które zyskają akceptację pana prezydenta (…). Liczymy, że ze strony ośrodka prezydenckiego będzie mniej wypowiedzi, które niepotrzebnie podnoszą emocje (…). Padło wiele niepotrzebnych słów po obu stronach. Prezydent pada ofiarą ostrych ataków – mówię to z ubolewaniem. Uważam, że wszyscy powinni powściągnąć języki”. http://www.rmf24.pl/filmy/news-gowin-doszlo-do-rozdzwieku-miedzy-prezydentem-a-rzadem-wiece,nId,2452326

— ABP GRZEGORZ RYŚ NA STWIERDZENIE TOMASZA KRZYŻAKA, ŻE SKACZEMY SOBIE DO GARDEŁ WS UCHODŹCÓW – mówi w RZ: “Nie widząc uchodźców. Nie ci, których widzimy, są tematem sporu, bo przecież w Polsce są ludzie, którzy się tu zatrzymali. O nich nikt się nie spiera. Spór idzie o tych, których nie ma”.

— ARCYBISKUP RYŚ: NIKT NIE MOŻE BYĆ UZNANY ZA PRZECIWNIKA – mówi Krzyżakowi: “Wiem, ale nie chcę też recenzować naszego życia społeczno-politycznego, choć łatwo to zrobić. Wszyscy to robią, i to zatroskani ponoć o jedność. Kiedy kilka miesięcy temu poproszono mnie o wygłoszenie dziewięciu kazań przed Uroczystością Matki Bożej Częstochowskiej w Nowennie przed jubileuszem trzechsetlecia koronacji, to wiedziałem, że musi być temat „Królowa Polski”. Najdłużej zmagałem się z tym kazaniem, bo nie chciałem, by ktokolwiek w tym słowie poczuł się napiętnowany i wykluczony, uznany za przeciwnika”. http://www.rp.pl/Plus-Minus/310129905-Arcybiskup-Grzegorz-Rys-Nie-boje-sie-rozmawiac-z-muzulmaninem-o-milosierdziu.html?template=restricted

— TOMASZ KRZYŻAK JAKO ANIOŁ POLAK DO PREMIER: “Beato! Martwi mnie bardzo Twoje milczenie”.

— WYBORY ZEBRANIA PLENARNEGO KONFERENCJI EPISKOPATU: “Podczas trwającego w Lublinie 377. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski biskupi wybrali m.in. na drugą pięcioletnią kadencję w Radzie Stałej abp. Stanisława Budzika oraz na pierwszą pięcioletnią kadencję abp. Sławoja Leszka Głódzia i abp. Grzegorza Rysia”. http://episkopat.pl/wybory-377-zebrania-plenarnego-kep/

— WIZYTA KONFERENCJI EPISKOPATU W LUBLINIE: “O świątecznej atmosferze, jaka towarzyszy 377. zebraniu plenarnemu Konferencji Episkopatu Polski, które rozpoczęło się 13 października na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, mówił podczas briefingu prasowego rzecznik KEP ks. Paweł Rytel Andrianik”. https://ekai.pl/wizyta-konferencji-episkopatu-polski-jest-na-kul-swietem/

— MACIEREWICZ CHCE ZWROTU ANEKSU: “Prezydent Andrzej Duda powinien zwrócić Służbie Kontrwywiadu Wojskowego aneks do raportu z weryfikacji WSI ze względu na zawarte w nim, a potrzebne kontrwywiadowi wojskowemu informacje”.
http://fakty.interia.pl/polska/news-macierewicz-prezydent-powinien-zwrocic-skw-aneks-do-raportu-,nId,2452096

— WYPOWIEDZI PROTESTUJĄCYCH LEKARZY REZYDENTÓW I ICH SYLWETKI – NA KRYTYCE POLITYCZNEJ: http://krytykapolityczna.pl/kraj/jakub-szafranski-protest-lekarzy-rezydentow/

— PORUSZAJĄCE WYSTĄPIENIE MŁODEJ LEKARKI https://m.youtube.com/watch?v=jJBkqezpKT8

— REZYDENCI W PIASKIEM PO OCZACH: “Nie wiem ile razy musiałbym to powtórzyć, żeby to wybrzmiało i dotarło do ucha rządzących. Nie, nie ma kontekstu politycznego”. https://www.tvn24.pl/piaskiem-po-oczach-glodujacy-rezydenci-bronimy-sie-upolitycznieniem,781230,s.html

— ZANDBERG SPRAWIA WRAŻENIE, JAKBY CHCIAŁ CIĘ WYSŁAĆ NA KOREPETYCJE ZE WSZYSTKIEGO I ŚNI CI SIĘ KLASÓWKA W PODSTAWÓWCE – Michał Danielewski na FB: “Za co ten zapierdalający jak wiertarka udarowa Polak ma lubić Schetynę, który tylko z powodów czasoprzestrzennych nie został pierwowzorem Ulricha z „Człowieka bez właściwości” Musila? Za co Petru, którego pogardy wobec wszystkich którzy nie są Petru, nie zakryje nawet tona mejkapu? Za co Zandberga, który sprawia wrażenie, jakby chciał cię wysłać na korepetycję ze wszystkiego, więc czujesz się winny, że wszystko robisz źle, a w nocy znów ci się śni klasówka w podstawówce”.

— DANIELEWSKI O POLITYKACH PIS: “No i teraz ta boska trójka. Kaczyński, nieżyciowy i surowy w cholerę jak dziadek Roman z Suwałk, ale szanować, to się go szanuje. Duda, majestatyczny jak Polska od morza do morza, ale zarechotać też potrafi po naszemu. No i Szydło, bo niby taka sierotka, a se radzi nienajgorzej w tym politycznym gnieździe os”. https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=739446309596212&id=100005925496819

— PROF. DUDEK O ZRÓWNANIU SIĘ PO Z N: “Kolejne „mistrzowskie” posunięcie HGW dzięki któremu rządowa propaganda będzie miała pożywkę do bombardowania PO. Jeszcze kilka takich posunięć wiceprzewodniczącej tej partii, a Platforma zrówna się w sondażach z Nowoczesną”. https://facebook.com/antoni.dudek.5/posts/1623454011009471

— ŚPIEWAK OGŁASZA KONIEC PO:https://facebook.com/janekspiewak/posts/10154798917231533

— GOWIN ROBI TO, CO POWINNA ROBIĆ OPOZYCJA – ADAM SZOSTKIEWICZ: “Opozycja nie może się zdecydować, co dalej. Traci czas potrzebny na konsolidację przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi. Za to obóz rządzący nie zasypia gruszek w popiele. Sypie propozycjami”. http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2017/10/12/nowa-partia-gowina/?nocheck=1

— JAKI JAK KAPITAN BOMBA – Iwona Szpala, Mariusz Lodziński w GW: “Grzeje się Facebook, Twitter, YouTube. „Patryk Jaki jest jak Kapitan Bomba”, „Zawsze mówiłem, że mu dobrze z oczu patrzy. Kozak gość!”, „Polska Cię kocha i to doceni”, „Tak się zdobywa poparcie Polaków. Brawo, panie ministrze. Nie odpuszczać tej bandzie. Za wszystkie krzywdy, jakie wyrządzili tysiącom eksmitowanych lokatorów. Polska stoi murem za panem!”. Czasem ktoś nazwie go „komsomolcem rzuconym na głębokie wody przez partię”. Inny wspomni, że nie jest prawnikiem, ale zaraz doda, że szlachetnie się stara. Albo że młody, a mierzy się z mecenasami z pierwszej ligi. No, może nie wszystko w tej komisji jest zgodne z procedurą, ale za to odpowiada ludowemu poczuciu sprawiedliwości”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,22510669,patryk-jaki-szeryf-ktory-sie-prawu-nie-klania.html

— NIE POSŁUCHALIŚCIE IKONOWICZA W 1995, TO POSŁUCHACIE JAKIEGO W 2017 – KRYTYKA POLITYCZNA ZNÓW CHWALI JAKIEGO: “Okazuje się, że po 27 latach konserwatywne partie nabrały rozsądku i przestały traktować reprywatyzację jako dekomunizację. Mało tego, PiS dziś mówi językiem zbliżonym do Ikonowicza i ruchów lewicowych czy anarchistycznych, które o konieczności zatrzymania karuzeli prywatyzowania czy reprywatyzowania wszystkiego jak popadnie mówiły od lat. Ta zmiana narracji i uznanie, że prawo własności nie może być bardziej uprzywilejowaną wartością niż inne prawa obywatelskie, a przede wszystkim niż bezpieczeństwo finansowe kraju, jest czymś, co w projekcie PiS-u najbardziej zaskakuje i to zaskakuje pozytywnie”. http://krytykapolityczna.pl/kraj/nie-sluchaliscie-ikonowicza-w-1995-to-posluchacie-jakiego-w-2017/

— FILIP SPRINGER: ŚMIEJEMY SIĘ Z WASZEGO ODKLEJENIA OD RZECZYWISTOŚCI: “Dlatego pomyślałem, że trzeba to powiedzieć głośno: śmiejemy się z Was – Dominiko Wielowieyska, Witoldzie Gadomski, Andrzeju Morozowski, Jacku Żakowski. To już nie jest tak, że różnimy się w poglądach, wy myślicie jedno, a my drugie i możemy się tu posprzeczać i powymieniać argumentami. To nie tak. My już się z waszego odklejenia od rzeczywistości po prostu śmiejemy, bo z naszej perspektywy to tu już naprawdę nie ma z czym dyskutować. Jest tylko ten śmiech i pogodzenie się z tym, że nie możemy na was liczyć”. http://wyborcza.pl/7,75968,22509517,smiejemy-sie-z-was-bo-jestescie-odklejeni-od-rzeczywistosci.html

— OLEJNIK NIE ODLECI W KOSMOS – JACEK ŻAKOWSKI O TYM, DLACZEGO PIS-OWI SIĘ NIE UDA Z MEDIAMI: “Szkoda, że robiąc wydmuszki ze złotych jaj, pisowska „dekoncentracja” zniszczy wiele medialnych instytucji. Ale kiedy PiS-owi zostaną w rękach wydmuszki, ich zawartość nie zniknie. Monika Olejnik nie odleci w kosmos. Tomasz Lis nie zajmie się uprawą kapusty. Setki innych autorów i redaktorów nie wyjadą na zmywak do Anglii. To się PiS-owi nie uda”. https://opinie.wp.pl/jacek-zakowski-mlot-pis-na-pis-co-sie-stanie-z-przejetymi-mediami-6176072254056065a

— ZWYCIĘŻY KIERUNEK PREZESA – Rafał Zakrzewski na wyprcza.pl: “Jednak zasadniczy kierunek zmian, który narzuca prezes, nie jest zagrożony, choć tempo rewolucji może na chwilę zwolnić. Jedyne ryzyko, na które zwracają z różną siłą uwagę prawicowi komentatorzy, to to, że nastąpi niekontrolowana eskalacja konfliktu prezydent – PiS. Ale i spierający się publicyści i walczący ze sobą politycy w tyle głowy mają jedno: „dobra zmiana” to bezpieczny dla nich wszystkich dom na lata i nie należy go podpalać”. http://wyborcza.pl/7,75968,22509702,duda-kontra-kaczynski-rozwodu-nie-bedzie.html

— SZYDŁO I TUSK NIE MOGLI STANĄĆ DALEJ OD SIEBIE:https://wiadomosci.wp.pl/jedno-zdjecie-a-mowi-tak-wiele-szydlo-i-tusk-nie-mogli-stanac-dalej-od-siebie-6176366621280385a

— POSŁANKA PIS DOSTAJE 21.000 A WYGANIA MŁODYCH LEKARZY Z POLSKI – jedynka Faktu.

— POSŁANKA PIS MA 21000, MŁODZI LEKARZE 2200 A PREMIER MA ICH W NOSIE – tytuł w Fakcie.

— ZIOBRO NA PREZYDENTA WARSZAWY? – Fakt: “Sam Patryk Jaki pytany ostatnio o możliwość startu stwierdził, że „niczego nie wyklucza” – co utwierdziło wielu z PiS w przekonaniu, że „ziobryści” chcą zawalczyć o Warszawę. Start samego ministra może zostać ogłoszony w ostatniej chwili. Tyle, że bliski współpracownik Ziobry zapewnia, że minister nie chce być prezydentem stolicy. – Nie jest typem samorządowca. A poza tym, to byłaby degradacja: z ministra na prezydenta stolicy – mówi nam osoba z otoczenia Ziobry”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/rusza-karuzela-kandydatow-na-prezydenta-warszawy/1vsz23f

— SŁUŻBA ZDROWIA POTRZEBUJE PIENIĘDZY I REMONTU – Witold Gadomski w GW: “Można publiczne nakłady na służbę zdrowia zwiększyć, podnosząc podatki lub tnąc inne wydatki państwa, np. na wojsko, drogi, edukację, zasiłki socjalne. Warto by osoby domagające się hojniejszego finansowania usług medycznych z kieszeni podatników powiedziały, za którym rozwiązaniem się opowiadają. (…) Do tak funkcjonującego systemu służby zdrowia można dosypywać kolejne miliardy złotych, a efekty będą niezauważalne. W ostatnich dziesięciu latach NFZ zwiększyła prawie dwukrotnie swoje dochody (i wydatki) z 43,2 mld zł w roku 2007 do 76,6 mld z roku 2017. W tym czasie liczba ludności Polski nie wzrosła, więc przyrost środków finansowych na głowę mieszkańca i pacjenta był imponujący. A tymczasem żyjemy w stanie permanentnego kryzysu służby zdrowia i niedoboru. Obawiam się, że bez naprawy systemu służby zdrowia kolejne podwojenie nakładów też nie da żadnych efektów”. http://wyborcza.pl/7,155290,22507204,sluzba-zdrowia-potrzebuje-pieniedzy-i-remontu-na-razie-mozna.html

— RZĄD MA PIENIĄDZE ALE NA IPN – tytuł w GW: “”Dobra zmiana” w Instytucie Pamięci Narodowej. W 2018 roku jego budżet wyniesie blisko 400 mln zł, a dla pracowników szykują się podwyżki. Polska Akademia Nauk dostanie niemal pięć razy mniej”. http://wyborcza.pl/7,75398,22510714,rzad-ma-pieniadze-ale-na-ipn.html#BoxGWImg

— WOJCIECH MANN I KRZYSZTOF MATERNA W GW: “Ale przy niezmienności moich diagnoz jednak coś się zmienia. Na gorsze, dam przykład. Jeśli kiedyś powiedziałem krytyczne zdanie na temat Opola, to moi słuchacze w Trójce mówili: „Aha, czyli nie podobały się panu piosenki? Czy raczej koncept koncertu? Konferansjerka?”. To była rozmowa w miarę merytoryczna. Dzisiaj, kiedy mówię, że nie podobało mi się Opole, to dowiaduję się, że jestem politycznie niepewny albo wręcz lewak. W genialnym rysunku Mleczki dwóch facetów rozmawia i jeden mówi: „Tylko, cholera, żeby przy wszystkim było napisane, czy to jest dla jaj, czy na poważnie”. Dziś wszystko musi być nazwane. Nie może mi się nie podobać jakaś piosenka, nie mogę uznać, że czyjaś wypowiedź jest niemądra, bo od razu przyklei się do mnie polityczna etykietka”.

— MANN O PLATFORMIE: “Tego się nie zrobi z wtorku na środę. Zgadzam się z Krzyśkiem, że Platforma nie wykorzystała ogromnej szansy. Podjęła próby, ale zlekceważyła tych, którym się gorzej w życiu udało. I być może nawet ta mentalność na pewnych poziomach już ulegała pewnej korekcie, ale teraz, gdy wróciło stare, siłą bezwładności cofnęła się na ten tor cwaniactwa, załatwiania, unikania min”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,22508738,striptizerka-miala-zawal-mann-i-materna-co-zrobic-zeby-w-polsce.html

— GŁOSOWAŁEM NA PLATFORMĘ, ZAGŁOSUJĘ NA NOWY ELEMENT – ADAM FERENCY w rozmowie z Agnieszką Kublik w GW: “Nie mam. W ostatnich też nie miałem na kogo głosować, to głosowałem na Platformę. I nie byłem szczęśliwy. Odczuwam potrzebę nowego elementu politycznego. Więc pójdę i zagłosuję na nowy element”.

— GŁUPOTA I SKURWYSYŃZTWO W WIADOMOŚCIACH – mówi Ferency:“„Wiadomości” Kurskiego? Jacka Kurskiego? No skąd. Próbowałem. Ale „Dziennik telewizyjny” w starych czasach to bajka w porównaniu z tym. Raz rozmawiałem z Danutą Holecką, która prowadzi „Wiadomości”. Myśmy nagrywali dla Teatru Telewizji „Listy z Rosji”. Przyszła do mnie z propozycją wywiadu. Patrząc jej prosto w oczy, powiedziałem, że nie przyjdę. Ona kompletnie nie zrozumiała, że ja nie akceptuję tego, co oni w „Wiadomościach” wyprawiają. A ja tam widzę głupotę i skurwysyństwo”.

— FERENCY O JACKU KURONIU: “Mam do niego jakąś słabość. Strasznie lubiłem to, jak się zachowuje, jakim jest człowiekiem. On kochał ludzi. To było u niego bez żadnej skazy, krystaliczne. Wygląd miał sataniczny, a był w jakimś sensie aniołem”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,22510060,adam-ferency-wiadomosci-dziennik-telewizyjny-w-starych.html

— NIKT NIE JEST ZA ABORCJĄ – MACIEJ MALEŃCZUK w rozmowie z Małgorzatą I. Niemczycką w GW: “ Chyba nikt tak naprawdę nie jest za aborcją. To przymus życiowy w sytuacji trudnego moralnego wyboru. Gdyby którakolwiek z moich córek zaszła w ciążę, wiadomo by było, że my się dzieckiem zajmiemy. Pewnie dlatego, że je namawiam, prędko się wnuka nie doczekam”.

— CIĄGNIJMY Z INNYCH RZECZY, ALE NIE Z BIEDNYCH – JESZCZE MALEŃCZUK: “ Ciągnijmy z innych rzeczy, a nie ciągnijmy z biednych. Banki i tak zarabiają na nich najlepiej, np. na emerytach, bo oni trzymają pieniądze na nieoprocentowanych kontach. Kropka. Cały czas się okazuje, że ten biedny ma pod górkę. Jeżeli młody poeta ma do napisania cholernie długi poemat, ma na to pomysł i mu nawet idzie, a jednocześnie nie ma co jeść, to powinien iść do sklepu i dostać swoje parówki, mleko, ser za friko. Stać nas na to, żeby dawać ludziom jedzenie za darmo”.

— MALEŃCZUK O MŁODYCH POLITYKACH: “Jest jeszcze coś takiego jak asystenci. 35-letni gnojek zaczesany do tyłu, w drogim garniturze służy zamordystycznej, katolickiej partii, a widać po jego twarzy, że jest rozpustnikiem, świntuszkiem, ćpunem, takim klasycznym – jak się mówiło – czerwonym. Gorliwym wykonawcą poleceń, bo sobie mości gniazdeczko, jakiś swój interesik. Warszawa jest pełna tego. Szpetni 40-letni. Druga, trzecia linia. Idzie polityk, a za nim tacy lecą: jeden niesie teczkę, drugi parasol, trzeci coś tam. Zadbani i pokryci cieniutką warstewką dobrobytu”.

— MALEŃCZUK O SIENKIEWICZU: CO ZA IDIOTA: “– A w tej chwili już nie brzmi, nie po tych taśmach. Sienkiewicz dał się nabrać! Facet, który powinien być od tego. Spisali pisarza. Nagrali nagrywacza. Co za idiota – proszę to napisać”. http://wyborcza.pl/7,113768,22511001,maciej-malenczuk-o-wojciechu-mlynarskim-do-pewnego-stopnia.html

— EWA ŁĘTOWSKA O GRILLOWANIU BODNARA – w rozmowie z Ewą Ivanową w GW: “Ale jest wciąż pewną niewygodą. Hamuje komfort sprawowania władzy. Jakby go nie było, miałaby święty spokój. A tak trzeba się nim co jakiś czas zajmować, coś mu odpisywać. Bo inaczej chodzi i miauczy.
Spodziewa się pani odwołania Adama Bodnara?
– Raczej nie. Będzie grillowany. Może być też dyskredytowany na różne sposoby. Bo przeszkadza. Każda władza chce, żeby ją kochano. Ktoś, kto pokazuje jej słabe punkty, grzeszy przeciw jej dobremu samopoczuciu”.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,22510734,ewa-letowska-bodnar-chodzi-miauczy-przeszkadza-a-wladza.html

— MILLER POCIĄGNĄŁ NAS NA DNO – JERZY WENDERLICH w rozmowie z Elizą Olczyk w RZ: “Po pierwsze dlatego, że uważałem, iż przedłużanie mojej misji marszałka seniora byłoby pomysłem niedemokratycznym, siłowym. Po drugie, mógłbym wychodzić ze skóry, a osoba Leszka Millera i tak pociągnęłaby nas na dno. Był największym balastem SLD”.

— BON MOTY MILLERA WYMYŚLAŁ URBAN – twierdzi Wenderlich: “Sam to on nawet nie wymyśliłby zwrotu „Ala ma asa”. To powiedzenie o gruszkach na wierzbie wymyślił mu Jerzy Urban”.

— GENERAŁ PODPOWIADAŁ OLEKSEMU SAMOBÓJSTWO – twierdzi Wenderlich:“Sam Józef Oleksy opowiadał mi, że po wybuchu skandalu, w którym oskarżano go o rzeczy najcięższe przyszedł do niego jeden z awansowanych później generałów i z udawaną troską powiedział: – Panie premierze, wszyscy mają broń, może pan też by chciał mieć? Oleksy odniósł wrażenie, że właśnie mu coś podpowiadają”.

— ZMARŁ PIERWSZY PREZYDENT WARSZAWY – STANISŁAW WYGANOWSKI: http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22509010,zmarl-stanislaw-wyganowski-pierwszy-prezydent-warszawy-w-iii.html

— ZMARŁA ANNA SZAŁAPAK, BIAŁY ANIOŁ PIWNICY POD BARANAMI (jak mówiła Magda Umer)https://www.youtube.com/watch?v=MAp3Ia2eAwo

300polityka.pl

Kaczyński o przewadze rynkowej jednej telewizji, wpływach lobbystycznych i dążeniu do uspokojenia relacji z PAD – 11 cytatów

11 cytatów z wystąpienia prezesa PiS na zjeździe Klubów Gazety Polskiej w Spale.

Kaczyński o wzrostach sondażowych: Wejście w życie ustawy emerytalnej jest jednym z elementów tych przyczyn, ale inne nie są jeszcze do końca rozpoznane

Z jednej strony jest 47% [w sondażu CBOS], bardzo dobry wynik i to przecież jest wynik nieskrócony do 100%. Gdyby to skrócić, to byłoby przeszło 50%. Nie znam wyników partii, które uzyskało poniżej 5% więc nie mogę powiedzieć dokładnie, ile by to było, ale na pewno powyżej 50%, a to rzeczywiście zapewnia bardzo dużą przewagę. Inne badania są co prawda różne, jeżeli chodzi o wynik, na ogół to jest od 40% w górę, natomiast wszędzie rośniemy i to coś ogromnie ważnego, optymistycznego. Musimy też szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego akurat w tym momencie, jakie są bezpośrednie przyczyny. Tu nie ma wątpliwości, że wejście w życie ustawy emerytalnej jest jednym z elementów tych przyczyn, ale inne nie są jeszcze do końca rozpoznane. Natomiast obowiązkiem polityka jest patrzeć w przyszłość, tą odległą, ale tutaj jest zawsze trudniej, ale przede wszystkim w tą stosunkowo bliską. Stosunkowo przyszłość to po prostu wybory. Najpierw samorządowe, później europejskie, później rozstrzygające parlamentarne i wreszcie też bardzo, bardzo ważne prezydenckie. Mamy w tej chwili rok bez wyborów, ale od przyszłego roku zaczyna się cykl trzech lat wyborczych – mówił Jarosław Kaczyński na zjeździe klubów „Gazety Polskiej”.

Kaczyński o „problemie jedności obozu”

„Jeżeli spojrzeć na to z tej strony, czyli tej dzisiaj najważniejszej, to można powiedzieć tak: mamy problemy i musimy umieć te problemy rozwiązać. Problem pierwszy to problem jedności naszego obozu. Tu chodzi z jednej strony o rozstrzygnięcie tego sporu do którego doszło z prezydentem, o ustawy sądowe i sprawy dalszej współpracy z prezydentem, jeżeli chodzi o uchwalanie i podpisywanie następnie ustaw, które mają zmieniać nasz kraj. To kwestia bardzo, bardzo ważna, ale są także inne kwestie. Te widoczne, choćby różnego rodzaju wypowiedzi polityków partii, które są w naszym klubie, ale to nie PiS. To dwie partie, Solidarna Polska i Polska Razem, która za chwilę będzie miała inną nazwę i kolejny kongres i czasem tutaj dzieje się coś takiego, co tak naprawdę w moim przekonaniu nie ma jakiegoś większego znaczenia i nie wynika ze złej woli, ale jednak tworzy w opinii publicznej jakieś takie przeświadczenie, że troszkę się to jakoś jakby zmienia, że dochodzi do pewnego zaognienia czy rozbicia, przynajmniej takiego wstępnego, które może być potencjalnego w naszym obozie. I wreszcie są także inne problemy, o których będę mówił za chwilę”

Kaczyński o „problemie z prezydentem”.

„Najpierw musimy mieć rozwiązany ten problem z prezydentem. Jestem pełen optymizmu. Rozmowa, którą miałem nie tak dawno z prezydentem, była dobrą rozmową, bardzo konkretną. Rozmawialiśmy o sprawach związanych nie z ustawami ogólnie, tylko z bardzo konkretnymi sprawami, rozwiązaniami które zaproponowaliśmy i mam nadzieję, że przy kolejnym, będzie ono miało miejsce chyba w przyszłym tygodniu, będziemy mogli już ostatecznie powiedzieć, żeśmy się porozumieli i że ustawa, która realnie zmienia polskie sądownictwo, zostanie uchwalona i podpisana. Dlatego podkreślam to realnie. Dlatego że w żadnym wypadku nie możemy uczynić niczego, co byłoby pozorem”

„Przyjęliśmy właściwie wszystkie postulaty prezydenta”

Jak dodał, zasadnicze reformy wprowadza się raz na kilkadziesiąt lat. – Chcę postawić sprawę jasno. My przyjęliśmy bardzo wiele, właściwie wszystkie główne postulaty prezydenta. Mogę uczciwie powiedzieć, że w gruncie rzeczy wszystkie, tylko w pewnych sprawach szczegółowych zaproponowaliśmy zmiany. I liczę na to, że to zostanie poparte – stwierdził prezes PiS.

„Ustawa będzie miększa”

Według prezesa PiS ta ustawa będzie miększa niż ta, która miała być przedtem, ale to będzie jednak zmiana, o którą chodzi, choć będzie to dłużej trwało i nie będzie tak skuteczne, ale warto tego rodzaju przedsięwzięcie podjąć.

Kaczyński o swojej próbie uspokojenia

„Jest kwestia także inna, tzn. rozwiązania problemów, które powstały między prezydentem a rożnego rodzaju politykami, którzy są dzisiaj w rządzie, różnych innych miejscach, rożnych napięć. Moim dążeniem jest to, by to wszystko zostało doprowadzone do stanu pełnego uspokojenia, bo to niesłychanie ważne dla naszej przyszłości, naszego sukcesu i tego merytorycznego, w przekształcaniu Polski i tego przyszłego sukcesu wyborczego. W gruncie rzeczy chodzi nam o cztery sukcesy wyborcze. Stąd powtarzam waga tego wszystkiego, co się z tym łączy, tego przedsięwzięcia polegającego na tym, że podjęliśmy próbę. Mam nadzieję, jestem pełen nadziei, że próbę udaną”

„Trzeba bardzo się strzec przed wpływami lobbystycznymi”

– Trzeba bardzo się strzec przed wpływami lobbystycznymi. Trzeba się bardzo strzec, bo jeżeli ktoś sądził, że lobbyści zrezygnowali, dlatego że jest nowa władza, to jest w wielkim błędzie i w sferze całkowitego nieporozumienia. Nie zrezygnowali i tu trzeba tamę bardzo mocno i my to oczywiście robimy, ale trzeba to robić jeszcze mocniej, zdecydowanie.

Kaczyński zdradza szczegóły zmian w ordynacji wyborczej

– Za chwilę minie dwa lata naszego rządu. To będzie 16 listopada. Za miesiąc i 3 dni. To ten moment podsumowania i powiedzenia sobie, co trzeba zmienić, żeby to wszystko działało tak, jak powinno, żeby ten sukces, na który mamy wielką szansę, został zrealizowany. Co chcemy jeszcze uczynić? Zakładam przez chwilę, że porozumienie z prezydentem nastąpiło, uchwalamy ustawy odnoszące się do sądownictwa. Co jeszcze z tych spraw zasadniczych? Chcemy jeszcze podjąć sprawę ordynacji wyborczej, zarówno w wyborach samorządowych jak i parlamentarnych i innych wyborach. I to zarówno jeżeli chodzi o różnego rodzaju przedsięwzięcia o technicznym charakterze, które już proponowaliśmy w poprzednich kadencjach, które były odrzucane przez ówczesną większość, a których celem jest zabezpieczenie wyborów przed fałszowaniem. Przeźroczysta urna… Kamery internetowe w każdym lokalu wyborczym, i podczas głosowania i liczenia głosów to na pewno jest dobry pomysł. Nowe zasady odnoszące się do drukowania kart, to na pewno dobry pomysł, nowe zasady dot. okresu i sposobu ich przechowywania to też na pewno jest dobry pomysł, a także ich produkcji, bo tutaj też było dużo bałaganu i takich sytuacji, które zagrażały uczciwości wyborów. Krótko mówiąc, jest szereg działań tego typu, ale są też działania czy cele, które chcemy zrealizować, które mają już charakter nieco inny.

Kaczyński o problemach z JOW-ami

„Mają wyraźny aspekt polityczny. Np. sprawa likwidacji JOW-ów w wyborach samorządowych. To okręgi, gdzie z jednej strony mamy do czynienia często z nadużyciami, niekiedy nawet prowadzącymi do tego, że w jakimś małym okręgu jest taka sytuacja społeczna, że w gruncie rzeczy innego niż ten jeden, który jest kandydatem, nie da się wysunąć, bo ten, który by próbował, znalazłby się w sytuacji zagrożenia – i takie sytuacje bywają w Polsce, a poza tym to prowadzi do stanów, które niewiele mają wspólnego z demokracją. (…) To niedemokratyczne, stwarza duże niebezpieczeństwo różnego rodzaju nadużyć i należy to zlikwidować. To bardzo ważna. Kolejna ważna sprawa to takie posunięcie, które prowadziłoby do sytuacji, w której nie będzie oszukiwania wyborców. To polegało na tym, że w szczególności jedna, ale także inne partie – i nam się taki grzech zdarzał – wysuwały jako kandydatów do samorządu wojewódzkiego osoby, co do których było oczywiste, że tymi radnymi nie zostaną. Nie dlatego że zostaną wybrani, bardzo często są wybrani, tylko że na pewno z tego zrezygnują, bo by stracili swoje funkcje wójtów czy burmistrzów. To wprowadzanie ludzi w błąd. To powinno być zabronione”

Jak dodał: „Burmistrz czy wójt może kandydować w swojej radzie, gminy czy miasta, to zupełnie naturalne, natomiast jeżeli chodzi o kandydowanie wyżej, kiedy wiadomo że z tego natychmiast zrezygnuje, to jest to wprowadzanie obywateli w błąd, a nie należy wprowadzać obywateli w błąd”.

Kaczyński: Jest też ogromna przewaga jednej firmy w telewizji jeżeli chodzi o reklamy, to przeszło 40% dla jednej firmy

– Jest wielka sprawa mediów. W Polsce mamy zupełnie nieprawidłową, także w sensie gospodarczym, rynkowym sytuację w mediach. Różne grupy, koncerny, duże firmy medialne kontrolują całe rynki. Rynek medialny też jest podzielone na różne mniejsze, np. rynek gazet telewizyjnych, dla pań, dla młodzieży. To jedna firma w Polsce. Rynek prasy lokalnej, tej codziennej, to inna firma itd. itd. Jest też ogromna przewaga jednej firmy w telewizji jeżeli chodzi o reklamy, to przeszło 40% dla jednej firmy. To jest wszędzie na świecie regulowane w państwach demokratycznych i to powinno być uregulowane także w Polsce. Jeżeli ktoś sądzi, że to będzie oznaczało, że się jakoś radykalnie zmieni na naszą korzyść sytuacja w mediach, to się myli. Tak nie będzie, ale nie będzie tego, co jest dzisiaj, bo to stan pod wieloma względami – także z punktu widzenia gospodarczego – bardzo ale to bardzo szkodliwy. No i my powinniśmy konsekwentnie wychodzić z sytuacji, w której większość mediów – szczególności prasy, ale nie tylko – nie należy do Polaków, do polskich firm. To sytuacja nie do przyjęcia w żadnym poważnym państwie europejskim. Żadne duże państwo europejskie takiej sytuacji nie ma„.

„My musimy, oczywiście metodami takimi które są zgodne z regulacjami europejskimi, zgodne z prawem, zasadami naszej cywilizacji, ale dążyć do tego, żeby media w Polsce były polskie. Różne i wiadomo, że w większości będą lewicowe, bo tak jest właściwie we wszystkich krajach. Jeżeli my jesteśmy formacją prawicową, to zawsze większość mediów będziemy mieli przeciwko sobie. Z tym się trzeba liczyć. Mamy cięższe warunki pracy niż nasi konkurenci, ale musi być to jednak w ramach jakiejś przyzwoitości, tego rodzaju regulacji, które – powtarzam – są w Europie i nie tylko przyjęte”

Jak stwierdził prezes PiS, „trzeba uregulować także sprawę polskich służb specjalnych. Ustawy są gotowe, ale czekają na to, aż będą uchwalone inne”.

Wydatki na służbę zdrowia powinny wynosić minimum 6% PKB

– Dzisiaj jest kwestia służby zdrowia. W tym roku wydatki na służbę zdrowia zwiększają się o 8 mld, w przyszłym 6, czyli łącznie o 14. To rośnie szybko, ale udział wydatków na służbę zdrowia w PKB to ciągle jest bardzo mało. To 4% z kawałkiem. To rośnie, ale dość wolno. To minimum to 6% [PKB] i my będziemy musieli do tego dojść, ale nie możemy tego robić pod wpływem nacisków grupy młodych ludzi. My rozumiemy ich racje, szanujemy to, nic nie przeszkadza im strajkować, natomiast z pewnym niepokojem patrzymy na to, że tutaj pojawiają się osoby które jako żywo ze służbą zdrowia nie mają nic wspólnego, a które probują robić z tego politykę. Naprawa służby zdrowia to sprawa niesłychanie ważna dla społeczeństwa”. 

Jak mówił, „nie jest tak, że jest dzisiaj wielka nadwyżka, a rząd tego nie chce dać, bo na koniec roku będzie deficyt, choć trudno powiedzieć jaki”.

300polityka.pl

Kilka dni z życia obywatela pisowskiej Polski

Kilka dni z życia obywatela pisowskiej Polski

Co chwilę rząd PiS wprowadza zasady, które pozbawiają obywateli polskich prawa do własnych przekonań.

Dzisiaj tak dość nietypowo. Może dlatego, że w tym tygodniu pojawiło się kilka „kwiatków”, które mnie mocno zbulwersowały. Jestem osobą bardzo spokojną, jest we mnie sporo empatii, jednak czasami zupełnie „nie łapię” tego, co wyczynia obecna władza. Zamiast więc skupić się na jednym temacie, pozwolę sobie nieco poskakać po „rewelacjach”, które zaparły mi dech w piersi i zmusiły do zastanowienia się nad własnym stanem intelektualnym.

„Kwiatek” nr 1

Prezydent Duda ogłosił, że podpisze ustawę o zakazie aborcji eugenicznej, jeśli tylko pojawi się na jego stole. No tak, kobiety nie mają prawa same o sobie decydować, bo władza wie lepiej, co dla nich dobre. Przepraszam, ale tylko ktoś z bardzo małym rozumkiem może uważać, że dla normalnej kobiety aborcja to jakiś kaprys. Podjęcie takiej decyzji jest zawsze traumatyczne i nie przechodzi bez echa, jednak nikomu nie wolno decydować właśnie za kobiety. To jeden z elementów państwa nacisku, państwa, któremu daleko do demokracji. Pan Duda ustawę podpisze, kobiety dostaną te 3 tysiące złotych za urodzenie ciężko chorego dziecka i państwo umyje rączki. To nie pan Duda będzie zasuwał 24 godziny na dobę, zamartwiając się o wizyty u lekarzy, rehabilitację, o pieniądze na leki czy środki pielęgnacyjne. To nie pan Duda będzie codziennie patrzył, jak dziecko cierpi. Serce nie będzie go bolało, bo przecież ważne jest jego sumienie, nic poza tym. No i ważne, że Kościół będzie zadowolony, liczne grono starszych panów i starszych pań. Koszmar i niech to wystarczy za komentarz.

„Kwiatek” nr 2

Jacek Międlar, który zamienił miłość do ludzi na nacjonalizm, antysemityzm i wszelkie możliwe fobie. Dziwny przeskok… od księdza do narodowca. Do tej pory bardzo pobłażliwie traktowany za swoje wyskoki. Białostockie postępowanie przeciwko niemu umorzone. Sprawa o nawoływanie do zabójstwa posłanki Joanny Scheuring-Wielgus sąd uznał za jakąś pomyłkę. To było tylko znieważenie, co pan Jacek musi odpracować społecznie i ma na to aż 6 miesięcy. Żyć, nie umierać w takim państwie, w którym hołubi się takie demonki jak Międlar. Nie można więc dziwić się, że tak bardzo zachwyca się on Ziobrem i jego demolką polskiego sądownictwa. Wraz z ulubionym kolegą Piotrem Rybakiem (tym, który spalił kukłę Żyda na wrocławskim rynku i dostał za to w prezencie opaskę elektroniczną) cieszą się jak dzieci, że te polskie sądy stoją wreszcie po stronie prawdziwej polskości. Ziobro jest cudowny, Jaki wspaniały i niech żyje pisowskie państwo prawa i sprawiedliwości.

„Kwiatek” nr 3

Nowy pomysł minister Zalewskiej nie powinien nikogo zaskoczyć, a jednak… W dobrej szkole, w której po „dobrej zmianie” będą mogli uczyć tylko dobrzy nauczyciele, co będzie podstawowym kryterium oceny ich umiejętności i profesjonalizmu? Postawa moralna i „kształtowanie u uczniów prawidłowych postaw moralnych, społecznych i obywatelskich”. Nowa władza już wymieniła kuratorów na tych jedynie słusznych, całkowicie podporządkowanych ideologii PiS-u. Podobnie część dyrektorów szkół też już jest z nowego rozdania. Mamy za sobą wstępną selekcję wśród nauczycieli. Przy okazji reorganizacji i przekształceń szkół zapewne ci tzw. niepokorni nie załapali się na etaty. Rozumiem więc, że ta ocena postawy moralnej będzie musiała być całkowicie zgodna z tym, co chce władza. Rozumiem, że idąc coraz bardziej w stronę państwa wyznaniowego, niebawem każdy nauczyciel będzie musiał mieć zaświadczenie proboszcza o jego przydatności zawodowej. Rozumiem, że pozytywnie takiej weryfikacji nie przejdą ci nauczyciele, którzy pozostają w opozycji do obecnej władzy, może tkwią nie w takim układzie rodzinnym jak trzeba, może są zbyt samodzielnie myślący. Powiem jedno. Biedne te dzieciaki i biedny ten naród, w którym władza zamyka usta nauczycielom i hołubi tylko swoje „prawdy”.

„Kwiatek” nr 4

Od czerwca Polska jest niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wielki zaszczyt spotkał tę szacowną instytucję, bo taki „narybek” jak dzisiejsi my, to gratka niesłychana i powód do dumy. Nie może więc nikogo zdziwić, że nasz rząd zamierza wprowadzić w ONZ swoje zasady, na co zapewne wszystkie kraje członkowskie niecierpliwie czekają. Polski rząd zaatakował właśnie Komentarz Ogólny do artykułu 6 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, który dotyczy zasad przerywania ciąży. O co konkretnie chodzi? O skreślenie prawa do aborcji w przypadku ciąży z gwałtu, ciężkiego uszkodzenia płodu i cierpienia kobiety oraz usunięcie zakazu karania kobiet za dokonanie aborcji. Źle się stanie, gdy ONZ nie ugnie się pod polską presją. Rząd się obrazi i zapewne zacznie wmawiać Polakom, że mamy kolejnego wroga, którego trzeba załatwić. Może wymyśli jakieś reparacje za szkody moralne czy coś w tym stylu?

To tylko „kilka dni z życia Polaka”. Kilka, a jakże twórczych i kreatywnych. Tak sobie lecimy, wbrew nauce, wbrew ogólnie przyjętemu systemowi wartości, wbrew światu na miarę XXI wieku. Nie wiem, jak Wy, ale ja czuję się z tym fatalnie. Szef partii rządzącej ubrany w biało-czerwoną pelerynę dumnie pręży swoją polskość na jakimś szczycie górskim. Polski patriota tatuuje sobie symbol Polski Walczącej w okolicach tej części ciała, o której się nie mówi. Po ulicach biegają ludzie w płaszczach, na których dumnie rzuca się w oczy wizerunek Chrystusa, intronizowanego na Króla Polski. Co chwilę rząd PiS wprowadza zasady, które pozbawiają obywateli polskich prawa do własnych przekonań. Ja przepraszam, ale w takim cyrku to ja nie chcę być nawet sprzątaczką klatek. Parafrazując słowa idola popkultury, Jimiego Hendrixa, mam ochotę zawołać „Zatrzymajcie tę Polskę, chcę wysiąść”.

Tamara Olszewska

koduj24.pl

Macron w „Der Spiegel”: Polacy coraz bardziej oddalają się od Europy

Prezydent Francji Emmanuel Macron w wywiadzie dla najnowszego wydania niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” zapowiedział, że chce otworzyć nowy rozdział w historii Europy i „odnowić europejskie marzenia”. Jego zdaniem Polacy coraz bardziej oddalają się od Europy.

Macron opowiedział się za reformami Unii Europejskiej. – Chcę otworzyć nowy rozdział w Europie – podkreślił w rozmowie opublikowanej w najnowszym wydaniu „Spiegla” dostępnym od piątku w internecie. – Chcę odnowić europejskie marzenie, chcę ożywić ambicje ku temu – dodał.

Jego zdaniem na Europę składają się „suwerenność, jedność i demokracja”. Ich przestrzeganie jest warunkiem realizacji obietnic – „trwałego pokoju, dobrobytu i wolności”.

 Myślę, że naszym celem powinno być stworzenie przestrzeni, która nas chroni i pomaga nam zaistnieć w tym świecie. Europejska wspólnota interesów jest jedyna w swoim rodzaju: łączy demokrację z gospodarką rynkową, indywidualne swobody ze sprawiedliwością społeczną – powiedział prezydent.

Wymienił migrację i walkę z terroryzmem, cyfryzację i politykę energetyczną wśród obszarów, w których Unia Europejska powinna działać razem.

Macron nie zgodził się z sugestią dziennikarzy „Spiegla”, że dla tych projektów trudno będzie pozyskać kraje z Europy Wschodniej, gdzie „umacniają się tendencje nacjonalistyczne” i które „nie chcą już mieć nic wspólnego z Europą”.

– Uważam, że to, co mówicie, nie jest prawdą. Byłem w sierpniu w Bułgarii. Tam ludzie mają ochotę na Europę – zauważył. – Jestem przekonany, że istnieje dążenie do Europy – dodał.

Macron zarzucił Europejczykom, że dopuścili do „zbiorowego defetyzmu” – pozwalają, by głos zabierali „przede wszystkim ci, którzy nienawidzą Europy i chcą z niej zrezygnować”.

– Jako szerpa (negocjator – PAP) uczestniczyłem często w groteskowych spotkaniach, gdzie mówiono, że nie należy organizować szczytu tylko z udziałem krajów strefy euro, gdyż mogłoby to zostać uznane za szorstkie potraktowanie Brytyjczyków czy Polaków. I gdzie budzimy się pięć lat później? Brytyjczycy chcą wystąpić (z UE), a Polacy coraz bardziej oddalają się od Europy. To pokazuje, że im bardziej wstydliwie podchodzimy do europejskich ambicji, tym mniej możemy osiągnąć – wyjaśnił prezydent Francji.

Macron opowiedział się za bliską współpracą z Niemcami. – Francja potrzebuje silnych Niemiec i silnej kanclerz. Ale i Niemcom potrzebna jest silna Francja – zauważył.

dziennik.pl

Macron znów o Polakach. „Coraz bardziej oddalają się od Europy”

Wprost

Prezydent Francji po raz kolejny posłużył się przykładem Polski. Tym razem w wywiadzie dla gazety „Der Spiegel” poruszył kwestię braku ambicji Unii Europejskiej.

„Jako negocjator często uczestniczyłem w żałosnych spotkaniach, na których padały argumenty, że nie powinno się organizować szczytu tylko z udziałem krajów strefy euro, gdyż mogłoby to zostać uznane za zbyt ostre potraktowanie Brytyjczyków czy Polaków. I gdzie budzimy się pięć lat później? Brytyjczycy chcą wystąpić z Unii, a Polacy coraz bardziej oddalają się od Europy” – mówił rozmowie z niemiecką gazetą Emmanuel Macron. „To pokazuje, że im bardziej wstydliwie podchodzimy do europejskich ambicji, tym mniej możemy osiągnąć” – przekonywał.

„Polska się izoluje”

To nie pierwsza tego typu wypowiedź prezydenta Francji, krytyczna wobec Polski. 23 sierpnia mówił, że „Polska nie definiuje europejskiej przyszłości dzisiaj i nie będzie jej definiować jutro. Idzie w innym kierunku. Polska sama się izoluje, choć Polacy zasługują na więcej, niż tylko odmowa szukania kompromisu z innymi krajami UE, którą oferuje im ich rząd”. 29 sierpnia z kolei ubolewał nad faktem, że Unii „brakowało śmiałości” by organizować narady strefy euro, „by te czy inne kraje nie chciały wywołać niezadowolenia Wielkiej Brytanii czy Polski”.

„Reformy PiS oznaczają opuszczenie Europy”

– Polski rząd powinien złożyć Polakom jasną deklarację, że w przypadku wprowadzenia wszystkich proponowanych reform, będzie musiał również zaproponować Polakom opuszczenie Europy – mówił z kolei Macron pod koniec września. – Ten rząd powinien bardzo jasno wytłumaczyć Polakom, że wprowadzenie jego reform oznacza opuszczenie Europy. Europejskie zobowiązania powinny być przestrzegane przez wszystkie państwa członkowskie, również przez Polskę – dodawał. – Jeśli rząd nie szanuje wspólnej Europy i dąży do jej osłabienia, wówczas powinno być to sankcjonowane. W kwestiach takich jak niezależność wymiaru sprawiedliwości czy przestrzeganie praw człowieka nie możemy sobie pozwolić na żadne kompromisy. Decyzje podjęte przez ten rząd są niezgodne z europejskim duchem, a dlatego UE musi to odnotować i w pewien sposób napiętnować – zaznaczał francuski przywódca.

msn.pl

Kaczyński mówi o zabezpieczeniu wyborów przed fałszowaniem. „Są też działania, które mają aspekt nieco polityczny”

Chcemy podjąć sprawę ordynacji wyborczej w wyborach samorządowych i parlamentarnych, aby zabezpieczyć je przed fałszowaniem – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w piątek w Spale na spotkaniu z klubami Gazety Polskiej.

– Chcemy podjąć sprawę ordynacji wyborczej w wyborach samorządowych, parlamentarnych i innych wyborach, jeżeli chodzi o przedsięwzięcia o technicznym charakterze, które już proponowaliśmy w poprzednich kadencjach, które były wtedy odrzucane, a których celem jest zabezpieczenie wyborów przed fałszowaniem – powiedział prezes PiS.

 Przezroczysta urna, kamery internetowe w każdym lokalu wyborczym podczas głosowań i liczenia głosów, nowe zasady odnoszące się do drukowania kart, nowe zasady dotyczące okresu i sposobu ich przechowywania, a także ich produkcji – wymieniał Kaczyński.

Dodał, że „są też działania, które mają aspekt nieco polityczny”. W tym kontekście wymienił „sprawę likwidacji jednomandatowych okręgów w wyborach samorządowych”. – To są okręgi gdzie mamy do czynienia często z nadużyciami – ocenił prezes PiS.

dziennik.pl

Dla PiS demokracją jest fasadą

Dla PiS demokracją jest fasadą

Marek Kuchciński – informuję tych, którzy mogą go nie kojarzyć – jest marszałkiem Sejmu, czyli drugą osobą w państwie. Ale jest kimś zależnym od prezesa Kaczyńskiego, od sekretarzy, którzy na kartkach napiszą mu, co ma powiedzieć. Jest człowiekiem uzależnionym niemal we wszystkim, metaforycznie ujmując – jest narkomanem bezradności. Od jednego nie jest uzależniony – od rozumu.

Kuchciński nie powinien zdarzyć się w przestrzeni publicznej, jak nie powinien zdarzyć się Andrzej Duda jako prezydent. Ale się zdarzyli się… i co im zrobicie? Dlaczego tak się dzieje? Lekcja demokracji nie została przez wszystkich odrobiona. Przez nas, którzy wpisujemy się w idiom demokracji, bo ta samoczynnie winna gwarantować wolności obywatelskie, a zwłaszcza przez zwycięzców ostatnich wyborów demokratycznych, dla których umowy demokratyczne są fasadą.

Piszę o Kuchcińskim, bo marszałek był opublikować na Twitterze grafikę z sondażu CBOS, w którym to dał 6 punktów procentowych więcej PiS-owi, niż rzeczywiście uzyskała jego partia w badaniu CBOS (47 proc. w sondażu, u Kuchcińskiego – 53 proc.). Dlaczego? Nie wiem. Nie potrafię wniknąć w rozum tych, dla których fałsz jest codziennością.

Znamienne jest oszustwo, którego nie trzeba uprawiać, ale jednak do niego dochodzi. I tak PiS wg sondażu miałby większość parlamentarną, a może nawet 2/3, uprawniająca ich do zmian w Konstytucji. Dlaczego tak się dzieje?

Powracam do tego, co już pisałem, mianowicie opozycja specjalizuje się w pisologii, a sama nie stwarza programu pozytywnego dla Polek i Polaków. Nawet takiego programu minimum, aby zapewnić w nim wyborców, że utworzą wspólne listy.

Przede wszystkim – jak to się dzieje, że opozycja nie potrafi napisać programu własnego, tylko specjalizuje się w pisologii, czyli zwalczaniu mniej i więcej udatnie partii rządzącej? Tylko Joanna Mucha podjęła się napisania programu dla całej opozycji.

Pisałem już o tym i będę powracał. Posłanka Platformy Obywatelskiej w wywiadzie dla „Krytyki Politycznej” przestrzega swoich kolegów partyjnych i Nowoczesnej: – „Jeśli ktoś zakłada, że trup PiS-u sam przypłynie Wisłą, to niech nie liczy, że wydarzy się to przy okazji najbliższych wyborów”.

Ba, przedwczesne jest zadowolenie, że truchło władzy kruszeje w wyniku wojny Duda – Kaczyński i Duda – Macierewicz. Może stać się tak, że Duda wewnątrz tzw. zjednoczonej prawicy utworzy jakiś swój podmiot polityczny wraz z Jarosławem Gowinem i zajmie na scenie politycznej miejsce PO i Nowoczesnej. Niemożliwe?

PiS codziennie dla siebie odkrawa Polskę po kawałku. Robi to bez uszczerbku dla siebie – w poparciu wyborców. Znaleźliśmy się w sytuacji demokratycznego imposybilizmu, który trafnie opisuje Joanna Mucha we wspomnianym wywiadzie: – „Żadne demokratyczne państwo nie ma tylu bezpieczników, by się obronić, gdy cała władza wykonawcza trafia w ręce populistów. Jedynym sposobem obrony przed łamaniem Konstytucji, które dokonuje się w krótkim czasie na wielu płaszczyznach, jest chyba jakaś forma strajku generalnego. Natomiast kiedy mamy do czynienia z metodą „salami” – co obserwujemy w tej chwili – to trudno wybrać moment, w którym mówimy: „Nie, koniec, na więcej już nie pozwolimy”.

Wykazujemy niemoc w stosunku do uprawiających gwałt na demokracji. Gwałcący twierdzi, że gwałcony tego chce. I co zrobisz gwałtownikowi? Dajemy się wykorzystać, pora podjąć ofensywę na gwałcących. Ofensywę nieortodoksyjną demokratycznie, bo dla nich demokracja to fasada.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Kary za aborcję z powodu gwałtu lub uszkodzenia płodu? Rząd PiS wysłał pismo w tej sprawie do ONZ

Newsweek Polska, 14.10.2017

© pap

 

Podczas gdy cały kraj żyje protestem lekarzy-rezydentów, światło dzienne ujrzało pismo polskiego rządu do Komitetu Praw Człowieka ONZ. Strona polska domaga się w nim niemal całkowitego zakazu aborcji, a także wykreślenia zapisów, które zabraniają karania kobiet, które dokonały aborcji.

Polski rząd życzyłby sobie rewolucyjnych zmian w zapisach Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dowodzą tego propozycje, które strona polska przedstawiła w uwagach do, opublikowanego w lipcu tego roku, projektu tzw. Komentarza Ogólnego do art. 6 Paktu. To właśnie one zostały opublikowane.

Wspomniany projekt tzw. Komentarza Ogólnego to wytyczne co do tego, jak w szczegółach interpretować ochronę prawa do życia (tego właśnie dotyczy art. 6 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ). Obejmuje takie zagadnienia jak chociażby aborcja, eutanazja, obrona, konieczna czy samobójstwo.

Chronić życie od poczęcia

Obecnie fragment Komentarza Ogólnego dotyczący przerywania ciąży stanowi m.in. o konieczności zapewnienia kobietom przez państwa członkowskie możliwości bezpiecznej aborcji w określonych przypadkach. Chodzi o zagrożenie dla ich życia, zdrowia oraz narażenie na znaczny ból fizyczny lub psychiczny. Przepis dotyczy zwłaszcza sytuacji, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, kazirodztwa lub gdy stwierdzono nieuleczalne upośledzenie płodu. Państwa członkowskie są także zobligowane do zapewnienia swoim obywatelom i obywatelkom dostępu do informacji o różnych metodach zapłodnienia i antykoncepcji. Dotyczy to zwłaszcza młodzieży.

Polski rząd proponuje, żeby cały fragment Komentarza Ogólnego dotyczący aborcji… usunąć. Powód? Ma on interpretować prawo do życia wyłącznie z punktu widzenia ciężarnej kobiety, a to podejście zbyt wąskie jak na dokument, który ma mieć charakter ogólny. W przesłanych uwagach nie brakuje też jednak wzmianki, że „z punktu widzenia nauki jest niepodważalne, że ludzkie życie zaczyna się od poczęcia”.

Uzasadnieniem jest tutaj wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wedle którego „zapłodnienie rozpoczyna proces rozwoju człowieka”. Polski rząd wyciąga z tego wniosek następujący – należy chronić ludzkie życie od najwcześniejszego etapu rozwoju.

Strona polska zdaje sobie chyba jednak sprawę, że przekonanie Komitetu Praw Człowieka ONZ do wykreślenia całego fragmentu poświęconego aborcji jest mało realne. Dlatego przygotowała plan B. Składają się na niego cztery postulaty:

  1. usunięcie obowiązku zapewnienia ciężarnej kobiecie bezpiecznej aborcji w przypadkach, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa albo gdy stwierdzono, że płód cierpi na nieuleczalne upośledzenie („Kwestia warunków lub okoliczności przerywania ciąży powinna być określona w prawie krajowym” – czytamy w dokumencie)
  2. usunięcie zakazu ograniczeń prawnych dla kobiet, które chcą przerwać ciążę ze względu na ból fizyczny lub cierpienie psychiczne („Bardziej ogólne odniesienie wydaje się w tym kontekście bardziej odpowiednie” – czytamy w dokumencie)
  3. usunięcie zakazu stosowania przez państwo sankcji karnych wobec kobiet decydujących się na aborcję i pomagających im lekarzy (strona polska nie podaje tu jednak powodów, dla których dopuszczalne powinno być karanie kobiety poddającej się aborcji)
  4. dopisanie do fragmentu dotyczącego dostępu do informacji o metodach zapłodnienia i antykoncepcji następującego zastrzeżenia: „Jednocześnie państwa członkowskie powinny szanować wolność rodziców i, gdy to możliwe, ich gwarancje prawne, by zapewnić religijną i moralną edukację ich dzieci w zgodzie z ich własnymi przekonaniami”

Postulowane przez stronę polską poprawki są niezwykle restrykcyjne, jeśli chodzi o dopuszczalność aborcji i jej ewentualne karanie. Pod tym względem są bardziej surowe od obowiązującego obecnie w Polsce prawa, które potocznie jest nazywane „kompromisem aborcyjnym”.

Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 roku przewiduje bowiem trzy przypadki, w których aborcja jest dozwolona: ciąża stanowiąca zagrożenie dla zdrowia lub życia matki, ciąża będąca wynikiem przestępstwa (gwałtu albo kazirodztwa), ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu lub nieuleczalna choroba zagrażająca jego życiu.

Autor(ka) anonim

Swoje uwagi do projektu Komentarza Ogólnego mogły zgłosić m.in.: organizacje pozarządowe, ośrodki akademickie i wszystkie państwa, które ratyfikowały Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ. Rekomendacje Komitetu Praw Człowieka ONZ mają zastosowanie do wszystkich państw członkowskich organizacji, chociaż ONZ nie ma możliwości nałożenia żadnych sankcji na kraje, które tych zaleceń nie przestrzegają.

Strona polska swoje uwagi do projektu tzw. Komentarza Ogólnego do art. 6 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ wysłała 6 października. Dokument, w którym polski rząd powołuje się m.in. na publikacje Ordo Iuris, liczy osiem stron, ale w przeważającej części koncentruje się na jednej kwestii – prawie do aborcji.

Co ciekawe, nie jest opatrzony ani nazwiskiem konkretnego autora, ani nawet nazwą żadnego z organów lub instytucji podległych rządowi. W metadanych opublikowanego przez Komitet Praw Człowieka ONZ można jednak znaleźć nazwisko jednej z pracownic polskiego MSZ. Nie przesądza to jednak o tym, że właśnie ona była autorką dokumentu.

A to sprawia, ze należy postawić pytanie, czy to zapowiedź kolejnej próby zaostrzenia prawa aborcyjnego, czy próba „przykrycia” kryzysu w służbie zdrowia?

Źrodło: OKO.press

msn.pl

Szeremietiew odchodzi z Akademii Sztuki Wojennej. Przy okazji dostało się Macierewiczowi

Gazeta.pl, 14.10.2017

Były wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew odszedł z Akademii Sztuki Wojennej w Rembertowie, gdzie pracował jako wykładowca. Jak poinformował, nie powinien pracować w instytucji podległej MON i jednocześnie krytykować ministra. 

Prof. Romuald Szeremietiew o swoim odejściu z Akademii Sztuki Wojennej w Rembertowie (dawniej Akademia Obrony Narodowej) poinformował we wpisie na Facebooku.

„Powody mojego odejścia przedstawiłem w piśmie skierowanym do komendanta-rektora ASzW wnoszącym o rozwiązanie umowy o pracę. Uznałem, że nie powinienem pracować w instytucji podległej MON skoro krytycznie oceniam to co robi, a zwłaszcza czego nie robi minister obrony [Antoni Macierewicz – red.]” – napisał Szeremietiew.

Jak wyjaśnił w rozmowie z TVN24,  w MON prezentowane są sprzeczne koncepcje dotyczące modernizacji Sił Zbrojnych, a Wojska Obrony Terytorialnej mają zbyt wąski kształt i powinny być wykorzystywane w szerszej skali. – Jako pracownik ASzW, która podlega ministrowi obrony, nie powinienem wyrażać pod jego adresem krytyki. Robiąc to byłbym nielojalny. Wobec tego postanowiłem tak rozwiązać tą sytuację – tłumaczył Szeremietiew.

Prof. Romuald Szermietiew w 1992 r. został wiceministrem obrony narodowej. W 1997 r. został posłem na Sejm z ramienia AWS, ponownie powołany na stanowisko wiceministra obrony narodowej przez premiera Jerzego Buzka. Trzy lata temu ówczesny minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak powołał Szeremietiewa na szefa Biura Inicjatyw Obronnych przy Akademii Obrony Narodowej.

msn.pl