Tomasz Lis – Polska jest jedna, Kaczyński jedyny

Nie zawiodła mnie dzisiejsza kursokonferencja PIS. I prezes też nie, bo on nie zawodzi nigdy.

 

Już samo hasło kursokonferencji mnie wzruszyło. „Polska jest jedna”. Fantastycznie. Rozumiem, że była to samokrytyka ze strony prezesa, który od 10-ciu lat wykorzystuje każdą chwilę, by Polskę i Polaków podzielić. A ponieważ w destrukcji jest mistrzem, odniósł w swym dziele niebywałe wprost sukcesy.

Wcześniej słyszeliśmy, że Polska to Rywinland i kondominium. Wynikałoby z tego, że Polska to jedno wielkie zjednoczone kondominium. Ale logicznie, skoro Polska jest jedna, to rozumiem, że prawo zamieszkiwania w niej mają także ci, którzy według prezesa, jego akolitów i propagandzistów oraz twórców, z panem Rymkiewiczem na czele, stanowią element niepełnowartościowy.

To ważne przesłanie dla trzech czwartych Polaków, bo na przykład według uwielbianego przez naszą prawicę Rymkiewicza, pełnowartościowa jest jakaś jedna czwarta z nas. Mamy więc szansę.

Pan prezes powiedział, że dzisiejsza Polska, to „królestwo kłamstwa”. To średnio zawoalowana krytyka pod adresem prawicowych mediów i autorów książki „Resortowe media”. Z mediów tych codziennie wydobywa się już nie strumień ale rzeka kłamstw. Ma rację prezes, że na to wskazuje. Ma też rację, że wskazuje na niecną działalność PZPR-owskiego antykomunisty Targalskiego, Pani Sernik – Kani i tego trzeciego z tłustawą grzywką.

Prezes, to u niego stałe, troszczy się o Polaków. I pyta czy obecna władza widzi jak żyją Polacy, skoro władza chowa się w limuzynach, gdy ludziska marzną, albo przesłania tej władzy widok prawdziwej Polski dym z cygar. To zasadne pytanie.

Ja na przykład uważam, że obecna władza Polski prawdziwej nie widzi. O wiele lepiej widzi ją prezes, gdy jeździ limuzyną otoczony ochroniarzami, gdy widzi jak ciężkie są siaty z zakupami, które dzień w dzień robią za niego ci ochroniarze, gdy spogląda na ubogą Polskę z okien swojej żoliborskiej willi, gdy przypomina sobie, że fragmenty bliźniaka w którym mieszka są niezamieszkane, bo okołopisowskie spółki na złość prezesa wynajęły je, by uwolnić go od przypadkowych sąsiadów.

Jestem przekonany, że prezes już tych pustostanów ścierpieć nie może i na pewno postara się, by w niezamieszkanej części bliźniaka już wkrótce zamieszkała jakaś biedna rodzina. Albo dwie. Gdy tak się stanie, prezes będzie na tę biedę spoglądał naprawdę z bliska i na pewno wpadnie na pomysł jak problem biedy rozwiązać. I może taki smutny widok natchnie go, a jak już go natchnie, to prezes wynajdzie nie tylko bilion złotych, jak niedawno, ale dodatkowo dwa albo trzy.

Kilka dni temu rzecznik Hofman zarzucił komuś arogancję, co było urocze. Teraz prezes zarzuca komuś, że nie widzi prawdziwej Polski, co jest jeszcze bardziej urocze.

Być może jest po prostu tak, że trzeba być całkowicie oderwanym od realnego życia, by realne życie dostrzegać we wszystkich jego wymiarach. I w tym sensie można mieć pewność, że nikt owej złożoności życia i wszelkich jego aspektów, nie ogarnie tak łatwo i tak zupełnie, jak właśnie nasz nieoceniony prezes.

Problem „jak żyć” pozostaje nierozwiązany, ale czyż nie jest rozwiązaniem spoglądanie przez naród na prezesa, który codziennym życiem wskazuje nam jak żyć w królestwie kłamstwa, w jednej Polsce, bez cygar, limuzyn, ochroniarzy, willi i wszystkich tych atrybutów prawdziwego obserwatora prawdziwego życia?

Dodaj komentarz