CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

Kluzik-Rostkowska: Kaczyński i Macierewicz nie wierzą w zamach

Kluzik-Rostkowska: Kaczyński i Macierewicz nie wierzą w zamach

Jarosław Kaczyński miał pełne prawo być człowiekiem w trudnym momencie swojego życia. Pamiętam, że powiedział mi wtedy tak: nie wyobrażaj sobie, że ja wierzę w zamach, ja po prostu tego nie wiem, po prostu nie wiem, co się wydarzyło – mówiła Joanna Kluzik-Rostkowska w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” TVN24.

Ale już wtedy Antoni Macierewicz snuł swoje różne dywagacje, póki co po cichu, a kiedy kampania się skończyła, rozwinął skrzydła – dodała.

Posłanka wyraziła przypuszczenie, że „w zamach nie wierzy też Antoni Macierewicz”. – Nie mam wątpliwości, że to był skrajny cynizm od samego początku, czyli taki zamysł budowania swojej pozycji politycznej z jednej strony na katastrofie, a z drugiej strony wprost żerowanie na emocjach Kaczyńskiego, który miał wtedy pełne prawo czuć się, jak się czuł – stwierdziła.

Świadoma intelektualnie część Jarosława Kaczyńskiego nie wierzy w zamach w Smoleńsku. Oczywiście w zamach nie wierzy też Antoni Macierewicz. Ja nie wierzę, że Jarosław Kaczyński wierzy w zamach – mówiła Kluzik-Rostkowska.

300polityka.pl

CBA zastrasza sędziego Żurka

Metody PiS są tak parciane, jak ich politycy

Metody PiS są tak parciane, jak ich politycy.

W zastraszaniu władze PiS są mistrzami, taki ich genotyp. Na rozkładówce znajduje się sądownictwo, więc uderzają w ludzi prawa, którzy bronią niezależności władzy sądzenia. Metody PiS są tak parciane, jak ich politycy.

Rzecznik i członek Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Waldemar Żurek szczególnie leży PiS na wątrobie, bo nazywa rzeczy po imieniu, czyli bezprawie nazywa bezprawiem. A tego dopuszczają się organa rządzone przez PiS.

Kilka miesięcy temu Żurek dostał się w tryby machiny PiS z powodu oświadczeń majątkowych. Skonstruowane zostały w stosunku do niego jakieś podejrzenia z sufitu, które w istocie nie są warte zainteresowania publiki, ale można odpowiednio je obrobić w mediach kierowanych przez Jacka Kurskiego. Przede wszystkim samego sędziego zastraszyć przez tajne służby, którymi zarządza Mariusz Kamiński. Ten przed objęciem władzy przez PiS miał wyrok 3 lat bez zawiasów, lecz jeszcze nie był nieprawomocny. Ułaskawił go Duda, a Kamiński poszedł w ministry. W ten sposób Polska pisowska nabierała cech republiki bananowej.

Ktoś konduity Kamińskiego stoi na czele służb. Kamiński zresztą działa tak, jak w latach 2005-2007, gdy ścigał Andrzeja Leppera, lecz wywrócił się na skórce banana. Fajtnął, taki z niego Flap. Dzisiaj ma to wymiar „Ucha Prezesa”.

Sędzia Żurek wiedząc, że nim się interesują w ten parciano-bananowy sposób, kilka miesięcy temu napisał list do CBA, aby zapytać się o analizę jego oświadczeń majątkowych. Żadnej odpowiedzi nie otrzymał, bo służby czekały na skoordynowaną akcję.

W ubiegłym tygodniu PiS z całym impetem przystąpił do reformy sądownictwa (deformowania), więc muszą się dobrać do postaci szczególnych, jak do sędziego Żurka. Zadzwoniła do niego agentka CBA, która zaprosiła go do siebie, aby odpowiedzieć na pismo sprzed kilku miesięcy. Taka pisowska jakość proceduralna. Po agentce CBA odezwała się telewizja – dawniej publiczna – która ma jakieś operacyjne informacje (fragment niejawnych oświadczeń majątkowych Żurka). Zwracam uwagę na postępowanie i język PiS: czysty sowietyzm. Żurek wobec tego staje się nad wyraz ostrożny, przy wsparciu swego pełnomocnika prosi CBA o formalne wezwanie, na które wówczas się stawi.

Agentka jednak jest natarczywa, śle SMS-y, chce 5-minutowej rozmowy. Kicz pisowski, aż w szare komórki szczypie. Wczoraj (w środę, 19 kwietnia) troje agentów CBA na siłę weszło do gabinetu płk. Piotra Raczkowskiego, wiceprzewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, gdzie odbywało się spotkanie sędziów KRS, na którym był sędzia Żurek i na siłę – dosłownie – wcisnęli mu wezwanie. Obeszli wszelkie procedury.

Siedziba Krajowej Rady Sądownictwa jest strefą zamkniętą organu konstytucyjnego, więc naruszone zostało prawo, mir domowy. Sędzia Żurek musiał być wcześniej inwigilowany, bo skąd wiedzieli, gdzie go mogą znaleźć, a do tego znieważono pracowników, którzy bronili sędziowskiego BHP.

Po odebraniu władzy PiS będzie ogromnie wiele roboty, aby oczyścić stajnie Augiasza, które zostawią po sobie. PRL-owskie metody są obecnie reaktywowane przez takie nieudaczne postaci, jak Kamiński i jego – pożal się boże – agenci.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Wyciekł ważny list Dudy do Macierewicza. A w nim? Adnotacja „BARDZO PILNE” i kilka pytań

Tomasz Setta, 20.04.2017

Andrzej Duda i Antoni Macierewicz

Andrzej Duda i Antoni Macierewicz (Fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

Kolejne pismo od prezydenta do szefa MON Antoniego Macierewicza właśnie ujrzało światło dzienne. Andrzej Duda pytał w nim o konsekwencje związane z utworzeniem Wojsk Obrony Terytorialnej.

Dokument z adnotacją „Bardzo pilne” opublikowany na Twitterze przez serwis Dane Publiczne jest datowany na 24 marca tego roku. Prezydencki rzecznik Marek Magierowski potwierdził nam jego autentyczność.

O co zapytał prezydent? W pierwszych dwóch punktach – o zwolnienia żołnierzy zawodowych w 2016 i 2017 roku oraz o prognozę ich zwolnień w pierwszej połowie tego roku (wraz z podziałem na wszystkie korpusy osobowe).

W kolejnych Andrzej Duda pytał o liczbę dotychczasowych przeniesień żołnierzy zawodowych z jednostek operacyjnych do nowo tworzonych Wojsk Obrony Terytorialnej. W ostatnim punkcie prezydent zastanawiał się, jak powołanie WOT i związane z tym zmiany wpłyną na gotowość bojową i zdolność mobilizacyjną jednostek wojskowych. Zwrócił się przy tym o „pokazanie skali braków” żołnierzy zawodowych w tych jednostkach.

W liście zaznaczono, że prezydent poprosił o te dane w związku z coroczną odprawą kierowniczą kadry MON i Sił Zbrojnych RP, która odbyła się 12 kwietnia. Nie wiadomo na razie, czy otrzymał odpowiedź na czas, a jeśli ją otrzymał – jakie zawierała informacje.

Po kwietniowej naradzie prezydent spotkał się z mediami w towarzystwie szefa MON. Co wtedy powiedział? – Trzeba mieć taką odwagę cywilną, żeby rozumieć swoją rolę, a po drugie, żeby mówić prawdę. I ja tej prawdy oczekuję, choćby to była prawda najtrudniejsza – mówił Andrzej Duda. W ten sposób odniósł się do informacji o fali dymisji w polskiej armii.

Jasno tutaj określiłem, że oczekuję dobrej współpracy w tym zakresie pomiędzy dowódcami pomiędzy generałami, oficerami a ministrem obrony narodowej, mówię to jako zwierzchnik sił zbrojnych

– oświadczył kilka dni temu prezydent.

„Polityka epistolarna”

To kolejny list od prezydenta do szefa MON, który wyciekł do mediów. W poprzednim Andrzej Duda skarżył się, że nie otrzymał od Antoniego Macierewicza odpowiedzi na dotychczasowe pisma. Wśród adresatów „do wiadomości” znalazła się premier Beata Szydło.

W jeszcze innych pismach ujawnionych przez media prezydent domagał się też informacji na temat obsady ataszatów wojskowych w państwach sojuszniczych Polski oraz na temat tworzenia Dowództwa Wielonarodowej Dywizji w Elblągu.

gazeta.pl

Paweł Wroński

Dymisja Berczyńskiego, czyli paranoja jest goła

20 kwietnia 2017

15 września, konferencja podkomisji smoleńskiej. Na zdjęciu jej przewodniczący Wacław Berczyński i minister Antoni Macierewicz

15 września, konferencja podkomisji smoleńskiej. Na zdjęciu jej przewodniczący Wacław Berczyński i minister Antoni Macierewicz (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Jeśli okazałoby się, że Wacław Berczyński jest mitomanem, nie byłoby to problemem. Znacznie poważniejszą sprawą byłoby, gdyby miał wpływ na zakup śmigłowców dla polskiej armii od poważnego światowego koncernu.

Dr Wacław Berczyński, przewodniczący podkomisji badającej katastrofę smoleńską, podał się do dymisji. Ostatnio dał się poznać jako autor teorii o bombie termobarycznej, która rozerwała kadłub prezydenckiego tupolewa przed lotniskiem w Smoleńsku (choć nikt wybuchu nie widział, nie słyszał, nie zarejestrowały go przyrządy podkładowe, a załoga rozmawiała do samego końca, nie wiedząc, że samolot wybuchł). Jednak nie te dyrdymały były powodem rezygnacji.

W zeszłotygodniowym wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Berczyński powiedział, że Antoni Macierewicz uczynił go pełnomocnikiem ds. zakupu caracali – francuskich śmigłowców, na które polski rząd miał podpisać kontrakt. A on te caracale „wykończył”.

MON wydał błyskawicznie ratunkowy komunikat, w którym stwierdził, że Berczyński nie miał żadnego wpływu na decyzje ws. śmigłowców.

Możemy przyjąć, że to prawda. Wtedy przewodniczący komisji badającej wypadek Tu-154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie okazałby się mitomanem. Nie byłoby to wielkim problemem. W 2013 r. przewodniczący Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej prof. Jacek Rońda stwierdził w TVP, że ma dokument, który stwierdza, że piloci tupolewa nie zeszli poniżej 100 m. Pół roku później z rozbrajającą szczerością przyznał w Telewizji Trwam, że takiego dokumentu nie ma, a w TVP „blefował”. Odszedł z komisji, nie zmniejszając w oczach ludu smoleńskiego jej wiarygodności.

Komisja smoleńska składa się bowiem z „osobliwych” naukowców, a jedynym autorytetem, który orzeka o naukowości jej argumentów, jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nikt na świecie nie przejmuje się tym, co ustalili smoleńscy naukowcy.

Możemy też przyjąć odwrotną tezę – Wacław Berczyński mitomanem nie jest i faktycznie wpływał na odwołanie zakupu caracali. Wtedy sprawa jest poważniejsza. Wiele wskazuje na to, że Berczyński faktycznie miał dostęp do dokumentacji przetargowej. Co więcej, przez lata pracował dla amerykańskiego koncernu Boeing, którego trzy samoloty dla VIP-ów kupił MON, łamiąc przy tym procedury.

Jeśli prawdą jest, że na decyzje o zakupie śmigłowców dla armii miał wpływ zaprzyjaźniony z szefem MON emerytowany naukowiec snujący teorie o bombie termobarycznej, to Polska staje się państwem, w którym obowiązują standardy nawet nie republiki bananowej. Gorzej. Stajemy się republiką paranoiczną.

wyborcza.pl

Kolejny list PAD do szefa MON dowodzi kompletnej bezradności głowy państwa i zwierzchnika sił zbrojnych. Przykro na to patrzeć.

Kolejny list Prezydenta do MON. Czy tworzenie wojsk obrony terytorialnej wpływa na osłabienie gotowości bojowej armii zawodowej?

CBA zastrasza sędziego Żurka

W zastraszaniu władze PiS są mistrzami, taki ich genotyp. Na rozkładówce znajduje się sądownictwo, więc uderzają w ludzi prawa, którzy bronią niezależności władzy sądzenia. Metody PiS są tak parciane, jak ich politycy.

Rzecznik i członek Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Waldemar Żurek szczególnie leży PiS na wątrobie, bo nazywa rzeczy po imieniu, czyli bezprawie nazywa bezprawiem. A tego dopuszczają się organa rządzone przez PiS.

Kilka miesięcy temu Żurek dostał się w tryby machiny PiS z powodu oświadczeń majątkowych. Skonstruowane zostały w stosunku do niego jakieś podejrzenia z sufitu, które w istocie nie są warte zainteresowania publiki, ale można odpowiednio je obrobić w mediach kierowanych przez Jacka Kurskiego, przede wszystkim samego sędziego zastraszyć przez tajne służby, którymi zarządza Mariusz Kamiński, ten przed objęciem władzy przez PiS miał wyrok 3 lat bez zawiasów, lecz jeszcze nie był nieprawomocny. Ułaskawił go Duda, a Kamiński poszedł w ministry. W ten sposób Polska pisowska nabierała cech republiki bananowej

Ktoś konduity Kamińskiego stoi na czele służb. Kamiński zresztą działa tak. jak w latach 2005-2007, gdy ścigał Andrzeja Leppera, lecz wywrócił się na przysłowiowej skórce banana. Fajtnął, taki z niego Flap. Dzisiaj ma to wymiar „Ucha Prezesa”.

Sędzia Żurek wiedząc, że nim się interesują w ten parciano- bananowy sposób, kilka miesięcy temu napisał list do CBA, aby zapytać się o analizę jego oświadczeń majatkowych. Żadnej odpowiedzi nie otrzymał, bo służby czekały na skoordynowaną akcję.

W ubiegłym tygodniu PiS z całym impetem przystąpił do reformy sądownictwa (deformowania), więc muszą się dobrać do postaci szczególnych, jak do sędziego Żurka. Przedzwoniła do niego agentka CBA, która zaprosiła go do siebie, aby odpowiedzieć na pismo sprzed kilku miesięcy.

Taka pisowska jakość proceduralna. Po agentce CBA odezwała się telewizja – dawniej publiczna – która ma jakieś operacyjne informacje (fragment niejawnych oświadczeń majątkowych Żurka). Zwracam uwagę postepowanie i język PiS: czysty sowietyzm. Żurek wobec tego staje się nad wyraz ostrożny, przy wsparciu swego pełnomocnika prosi CBA o formalne wezwanie, na które wówczas się stawi.

Agentka jednak jest natarczywa, śle SMS-y, chce 5 minutowej rozmowy. Kicz pisowski, aż w szare komórki szczypie.

Wczoraj (w środę, 19 kwietnia) troje agentów CBA na siłę weszło do gabinetu  płk. Piotra Raczkowskiego, wiceprzewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. gdzie odbywało się spotkanie sędziów KRS, na którym był sędzia Zurek i na siłę – dosłownie – wcisnęli mu wezwanie. Obeszli wszelkie procedury.

Siedziba Krajowej Rady Sądwnoctwa jest strefą zamkniętą organu konstytucyjnego, więc naruszone zostało prawo, mir domowy. Sędzia Żurek musiał być wcześniej inwigilowany, bo skąd wiedzieli, gdzie go mogą znaleźć, a do tego znieważono pracowników, którzy bronili sędziowskiego BHP.

Po odebraniu władzy PiS będzie ogromnie wiele roboty, aby oczyścić stajnie Augiasza, które zostawią po sobie. PRL-owskie metody są obecnie reakrywowane przez takie nieudaczne postaci, jak Kamiński i jego – pożal się boże – agenci.

PO bierze się za Macierewicza

PO bierze się za Macierewicza

Szef PO Grzegorz Schetyna idzie za ciosem. Po niedawnym wotum nieufności dla rządu planuje wystąpić z podobną akcją w sprawie szefa MON Antoniego Macierewicza. W ocenie Schetyny, Macierewicz kompromituje MON i polski rząd. PO już raz wnioskowała o odwołanie Macierewicza w lipcu 2016 roku. Kolejny taki ruch – politycy Platformy zapowiedzieli w zeszłym tygodniu po spotkaniu partyjnej komisji PiS w sprawie Bartłomieja Misiewicza.

Prawdopodobnie impulsu, który zdecydował o pomyśle złożenia wotum nieufności, dostarczyła również decyzja szefa MON nakazująca żołnierzom Garnizonu Warszawa strzeżenie popiersia Lecha Kaczyńskiego, które przed siedzibą dowództwa Garnizonu zostało umieszczone 10 kwietnia w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej. W środę podczas obchodów święta Dowództwa Garnizonu Warszawa Macierewicz przypomniał o tym obowiązku. Schetyna zapytany w czwartek w Sejmie o opinię w tej sprawie, uznał decyzję za „dalszy symbol szaleństwa ze strony Macierewicza. Ale on już nie tylko kompromituje siebie, ale kompromituje rząd, Prezesa Rady Ministrów, która jest jego przełożoną, a także zwierzchnika Sił Zbrojnych, bo nikt na takie słowa nie reaguje. Nikt nie powiedział po raz kolejny, że wypowiada się w sposób absurdalny i kompromituje polski rząd i Ministerstwo Obrony Narodowej” – podkreślił szef PO.

Wiceszef PO Tomasz Siemoniak wśród zarzutów stawianych Macierewiczowi wymienia, oprócz sprawy Misiewicza, także „demolowanie armii”, „kłamstwo z Mistralami w Sejmie” (chodzi o wypowiedź szefa MON nt. rzekomej sprzedaży Rosji przez Egipt francuskich okrętów Mistral), konflikt z powstańcami warszawskimi wokół apelu smoleńskiego, zahamowanie modernizacji oraz „niejasne kontakty z lobbystami”.

koduj24.pl

Abonament RTV pod lupę? Kablówki proszą o pomoc Komisję Europejską

Piotr Miączyński, 20 kwietnia 2017

Izby gospodarcze zrzeszające operatorów rozprowadzających programy telewizyjne właśnie wystąpiły z wnioskiem do Komisji Europejskiej o sprawdzenie zgodności z prawem unijnym projektu nowelizacji ustawy abonamentowej przygotowanej przez resort kultury.

Izby gospodarcze zrzeszające operatorów rozprowadzających programy telewizyjne właśnie wystąpiły z wnioskiem do Komisji Europejskiej o sprawdzenie zgodności z prawem unijnym projektu nowelizacji ustawy abonamentowej przygotowanej przez resort kultury. (Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta)

Izby gospodarcze zrzeszające operatorów rozprowadzających programy telewizyjne właśnie wystąpiły z wnioskiem do Komisji Europejskiej o sprawdzenie zgodności z prawem unijnym projektu nowelizacji ustawy dotyczącej abonamentu RTV, przygotowanej przez resort kultury.

Jak twierdzą izby, resort z góry uznał, że nowe przepisy nie będą zgłaszane Komisji Europejskiej.  A powinien – znów zdaniem izb – to zrobić. Dlaczego? Bo projekt zakłada wprowadzenie nowej pomocy publicznej, głównie dla borykającej się z gigantycznymi problemami finansowymi TVP.

Czytaj też: Bunt kablówek. Sprzeciwiają się przekazywaniu danych o klientach Poczcie Polskiej

Abonament RTV niezgody

To niejedyny zarzut. Dyrektywy unijne ma łamać nałożenie nowych obowiązków, skutkujących zmniejszeniem atrakcyjności usług, na wybranych tylko dostawców usług łączności elektronicznej.

Wreszcie izby podnoszą, że ich zdaniem niezgodne z prawem unijnym jest przekazywanie danych osobowych Poczcie Polskiej, które były zbierane w zupełnie innym celu.

Firmy proszą o pilną pomoc. Według nich nie ma co czekać na uchwalenie nowych przepisów, Komisja powinna wejść w spór z rządem Beaty Szydło już teraz.

„Wejście w życie ustawy jest według naszej najlepszej wiedzy tylko kwestią czasu, z uwagi na silną motywację polityczno-ekonomiczną (celem projektu jest bowiem zwiększenie finansowania mediów publicznych)” – piszą.

Obecnie w projekcie przewidziane jest sześciomiesięczne vacatio legis. „Nieoficjalnie mówi się o skróceniu tego okresu nawet do 1,5-2 miesięcy. Tymczasem skutki wejścia w życie proponowanych zapisów będą miały nieodwracalny wpływ na cały rynek mediów w Polsce” – twierdzą Izby.

Projekt zakłada, że dane osobowe muszą być przekazane w ciągu 60 dni od wejścia w życie nowych przepisów. Jeśli Komisja nie zareaguje szybko, mleko zostanie rozlane.

TVP powinna być finansowana z budżetu?

„W Europie nie ma żadnego państwa, które nakładałoby obowiązek na dostawców usług telewizyjnych w celu zwiększenia efektywności pobierania opłat abonamentowych” – konkludują Izby.

Ich zdaniem tendencja jest odwrotna. W państwach, w których system opłat abonamentowych wydaje się nieaktualny lub nieskuteczny, znosi się go i zastępuje finansowaniem ze środków publicznych (Finlandia w 2013 r., Serbia w 2014 r. i Izrael w 2015 r.).

„Polska powinna rozważyć zastąpienie opłaty abonamentowej, zamiast nakładać dodatkowe obowiązki na dostawców usług telewizyjnych w celu poprawienia nieskutecznego systemu” – twierdzą Izby.

Pod pismem podpisali się przedstawiciele Krajowej Izby Gospodarczej (KIG), Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT), Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej (KIKE), Związku Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji (Mediakom), Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT), Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej (PIKE) i Związku Pracodawców Prywatnych Mediów (ZPPM).

Można się również spodziewać, że swoje umowy z kablówką rozwiąże pewna liczba abonentów, zwłaszcza tych, którzy wybrali tanie pakiety. I że przejdą oni na telewizję naziemną. Tego zaś boją się kablówki i platformy satelitarne.

wyborcza.pl

Kulisy przesłuchania Donalda Tuska. Ponad 100 pytań prokuratury. I ostrzeżenie

Wojciech Czuchnowski, 20 kwietnia 2017

Były premier, obecny Szef Rady Europejskiej Donald Tusk w drodze na przesłuchanie - w charakterze świadka - przez warszawską prokuraturę

Były premier, obecny Szef Rady Europejskiej Donald Tusk w drodze na przesłuchanie – w charakterze świadka – przez warszawską prokuraturę (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Przed przesłuchaniem przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska prokurator uprzedził go, że ma prawo odmówić odpowiedzi, jeśli jej udzielenie groziłoby mu odpowiedzialnością karną.

Formuła „przesłuchania z uprzedzeniem” stosowana jest, gdy prowadzący sprawę prokurator nie wyklucza, że świadek może dołączyć do osób, które mają w śledztwie zarzuty.

O prawie do odmowy odpowiedzi na pytanie „jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe” świadek informowany jest na standardowym druku przed przesłuchaniem. Jednak w przypadku Tuska prokurator osobno zwrócił mu uwagę na art. 183 kodeksu postępowania karnego, mówiąc właśnie o możliwości uchylenia się od odpowiedzi.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Polityczne polowanie na Donalda Tuska

Tusk nie uchylił się od żadnej odpowiedzi

– Przesłuchanie z uprzedzeniem nie przesądza o tym, że rola procesowa świadka ulegnie zmianie na dalszym etapie śledztwa – podkreśla mec. Marek Małecki, pełnomocnik oskarżonych w głośnych procesach karnych.

Tusk przesłuchiwany był w środę jako świadek w śledztwie dotyczącym umowy o współpracy pomiędzy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Umowa (dotycząca m.in. wymiany informacji i zwalczania terroryzmu)  podpisana w 2013 r. nigdy nie weszła w fazę realizacji. Tusk jako premier zgodził się na jej podpisanie w 2011 r. Obecne władze twierdzą, że umowa szkodziła interesom obronnym Polski.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Donald Tusk wyszedł z prokuratury. „Sprawa ma charakter wybitnie polityczny”

Jak podaje rozmówca „Wyborczej”, Tusk ani razu nie skorzystał z artykułu 183 i nie uchylił się od odpowiedzi . Przesłuchanie było tajne, tak jak całe śledztwo. Z informacji „Wyborczej” wynika, że brał w nim udział b. szef SKW gen. Janusz Nosek, jego prawnik. Wojciech Brochwicz (jeden z założycieli służb specjalnych III RP)., oraz pełnomocnik gen. Piotra Pytla, następcy Noska na stanowisku szefa SKW. Obu generałom postawiono zarzuty za podpisanie umowy z FSB i w przesłuchaniu mogli uczestniczyć jako strony postępowania.

Tuska reprezentował: Roman Giertych (b. wicepremier w rządzie PiS).

Dlaczego przesłuchanie trwało aż 8,5 godziny? Informator „Wyborczej” wymienia dwa powody: prokurator miał „grubo ponad 100 pytań” i całość „mozolnie” protokołował ręcznie.

Zobacz: Tusk: Cała sprawa ma charakter wybitnie polityczny

Tusk dziękuje za wsparcie

Jak już informowaliśmy w „Wyborczej”, prowadzącego śledztwo interesowało to, dlaczego Tusk, wyrażając zgodę na podjęcie współpracy pomiędzy służbami, nie konsultował się z ówczesnym szefem MON Tomaszem Siemoniakiem. Tusk miał odpowiedzieć, że skoro SKW podlegała MON, było dla niego oczywiste, że kierownictwo resortu ma pełną wiedzę o sprawie.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Przed przesłuchaniem Donalda Tuska: Śledztwo w sprawie współpracy z Rosją się sypie

Druga seria pytań dotyczyła samej współpracy, a dokładnie okresu przed poinformowaniem o niej premiera. Chodzi o kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Funkcjonariusze SKW pracowali wtedy na terenie Rosji i zbierając materiały do polskiego śledztwa, musieli korzystać z pomocy służb rosyjskich oraz informować Rosjan o swojej aktywności w ich kraju. Zdaniem obecnego kierownictwa SKW (które złożyło zawiadomienie o przestępstwie w sprawie umowy z FSB) było to „szkodliwe dla interesów obronnych RP”.

Tusk, który w środę wieczorem dziękował ludziom witającym go na dworcu w Warszawie i czekającym potem pod prokuraturą, w czwartek jeszcze raz dziękował na Twitterze: „Drzewo zetną, bażanta zastrzelą, ale Was nie zmogą. Dzięki za Wasze ‚Sto lat’ – najpiękniejsze, jakie w życiu słyszałem”.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Donald Tusk. Człowiek, którego nienawidzi Jarosław Kaczyński

wyborcza.pl

Agenci CBA weszli do KRS i przerwali spotkanie sędziów

Łukasz Woźnicki, 20 kwietnia 2017

Rzecznik KRS Waldemar Żurek

Rzecznik KRS Waldemar Żurek (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

Pomimo kilku próśb agenci CBA wkroczyli do gabinetu wiceprzewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa i przerwali trwające tam spotkanie. Próbowali wręczyć sędziemu Waldemarowi Żurkowi pismo – poinformowała KRS.

Do incydentu doszło w środę. Krajowa Rada Sądownictwa poinformowała o nim w czwartek po południu, w oficjalnej notatce.

Według informacji KRS o godz. 13.30 do siedziby Rady przy ul. Rakowieckiej w Warszawie przyszło troje funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. „Bez wcześniejszych zapowiedzi funkcjonariusze weszli na teren Biura KRS z żądaniem krótkiego, natychmiastowego spotkania z sędzią Waldemarem Żurkiem. Pomimo kilku próśb pracownika o opuszczenie pomieszczeń biura i oczekiwanie na informację w Kancelarii w holu głównym, nie zastosowali się oni do tej prośby” – czytamy w notatce.

Według KRS agenci wkroczyli do gabinetu wiceprzewodniczącego Rady płk. Piotra Raczkowskiego, sędziego Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, i przerwali trwające tam spotkanie. Uczestniczyli w nim także przewodniczący Rady, sędzia Sądu Najwyższego Dariusz Zawistowski oraz rzecznicy prasowi.

„Weszli w zamkniętą strefę organu konstytucyjnego”

„Funkcjonariusze oświadczyli, że chcą doręczyć sędziemu Waldemarowi Żurkowi upoważnienie o wszczęciu kontroli jego oświadczeń majątkowych. Sędzia odmówił przyjęcia pisma w takich warunkach i poprosił o przesłanie mu upoważnienia pocztą, a jeśli konieczne jest osobiste wręczenie – o wezwanie go do stawiennictwa w siedzibie CBA, na które się oczywiście stawi. Funkcjonariusze jednak pozostawili wspomniane upoważnienie, po czym opuścili siedzibę Rady” – poinformowała KRS.

Rada zapowiedziała jednocześnie, że na najbliższym posiedzeniu rozważy wystąpienie do przełożonych funkcjonariuszy CBA o wskazanie przyczyn, dla których agenci działali w taki sposób.

– Sytuacja niespotykana. W strefę zamkniętą organu konstytucyjnego, jakim jest KRS, wchodzi trzech agentów. Proszeni nie chcą wyjść. Wchodzą na naradę, wpychając się przez drzwi. Okazują blachy służbowe i kładą na stół pismo, uznając, że czynność jest dokonana. Pismo jest o wszczęciu kontroli moich oświadczeń majątkowych – mówi
„Wyborczej” Żurek.

CBA po pięciu miesiącach wszczyna kontrolę

Waldemar Żurek jest sędzią Sądu Apelacyjnego w Krakowie, a także członkiem i rzecznikiem Krajowej Rady Sądownictwa. Jest również jednym z głównych krytyków działań PiS wobec Trybunału Konstytucyjnego i reformy sądownictwa forsowanej przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Z tego powodu regularnie atakują go prawicowi politycy i media.

Kontrola oświadczeń majątkowych sędziego Waldemara Żurka nie jest sprawą nową. CBA interesuje się jego oświadczeniami od listopada ubiegłego roku. Wystąpiło wtedy do Sądu Apelacyjnego w Krakowie o kopie oświadczeń sędziego z lat 2011-16. – Swoje PIT-y wypełniam przez profesjonalną firmę doradztwa podatkowego, by uniknąć błędów. Moje oświadczenia są czyste i jasne, nigdy nie starałem się czegokolwiek ukryć – komentował Żurek.

„Analiza oświadczeń sędziego Waldemara Żurka dała podstawy do wszczęcia kontroli – ogłosiło CBA przed tygodniem, po pięciu miesiącach analizy. Decyzja zapadła w ciągu kilku dni po skierowaniu do sejmowej komisji projektu reformy Krajowej Rady Sądownictwa. Żurek jest twarzą sędziowskiego sprzeciwu wobec tego projektu, krytykowanego za naruszenie trójpodziału władzy.

Jak CBA umawiało się z Żurkiem na spotkanie

W czwartek sędziowie w całym kraju przerwali pracę na pół godziny, aby wybrać przedstawicieli do nowego samorządu sędziowskiego i rozmawiać o forsowanej przez PiS reformie sądownictwa. Chociaż sędziowie zapewniają, że to nie protest, ich zebrania są postrzegane jako manifestacja sprzeciwu wobec reformy. Wizyta agentów CBA w KRS odbyła się dzień wcześniej.

– Chodziło pewnie o to, aby przykryć dzisiejsze zebrania w sądach informacją, że CBA współorganizatora tych dni, członka KRS ściga w taki sposób, że musi za nim chodzić. Dlatego w środę nie informowaliśmy o wizycie ABW w KRS. Notatka została opublikowana dopiero, gdy media zadzwoniły do nas w tej sprawie – mówi sędzia Żurek.

Rzecznik KRS opowiada, że CBA od ubiegłego tygodnia próbuje go namówić na spotkanie. – Kilka miesięcy temu wysłałem do CBA pismo z pytaniami o analizę moich oświadczeń majątkowych. CBA przypomniało sobie o nim dopiero w ubiegłym tygodniu. Dzwoni do mnie agentka CBA, zaprasza do Biura, bo chce odpowiedzieć na to pismo. Akurat gdy zapraszaliśmy na konferencję w KRS o reformie sądownictwa i planowanych zebraniach sędziów w całym kraju – mówi.

–  Wkrótce dzwoni do mnie także publiczna telewizja. Mówią, że mają operacyjne informacje. Z pytań wynika, że mają fragment moich niejawnych oświadczeń majątkowych. Wtedy staję się ostrożny. Po rozmowie z pełnomocnikiem prosimy CBA, aby przysłało formalne wezwanie, a ja się stawię. Pani agentka jest jednak natarczywa. Wysyła SMS-y, abym wpadł tylko na pięć minut. No to mój pełnomocnik wysyła pismo z prośbą o wezwanie. I wtedy agenci sami przychodzą do KRS – opowiada sędzia.

– To jest niezwykle ciekawe doświadczenie życiowe, być w takiej sytuacji. Ale ja jestem prawnikiem, znam procedury, mam immunitet. Jak musiałby się czuć obywatel, gdyby trzech agentów przyniosło mu pismo? Czy my naprawdę musimy wydawać publiczne pieniądze na takie czynności? – pyta Żurek.

wyborcza.pl

PiS wycofuje ustawę o pigułce „dzień po”

20.01.2017

Zaplanowane na 14:15 2. czytanie projektu ustawy o pigułce „dzień po” nie odbędzie się – to nieoficjalna informacja, którą na Twitterze podali politycy opozycji m.in. Bartosz Arłukowicz.

O 13:00 rozpoczęło się posiedzenie prezydium Sejmu w tej sprawie, które ma zatwierdzić zmianę porządku obrad. Wniosek miało zgłosić Prawo i Sprawiedliwość.

W kuluarowych rozmowach w Sejmie wskazuje się, że prawdziwą przyczyną wycofania projektu z 2. czytania nie są zapisy wprowadzające receptę na pigułkę „dzień po”, tylko zapisy, które znacznie rozszerzają kompetencje ministra m.in. w zakresie finansowania leczenia.

msn.com/pl-pl

Jakub Majmurek

Generał Anders w pendolino, czyli groteska. Grupą wiernych od okrzyku: „Tusku, musisz!” nie uda się wygrać wyborów

20 kwietnia 2017

Sopot, dworzec PKP. Donald Tusk odjeżdża do Warszawy, gdzie ma stawić się w prokuraturze

Sopot, dworzec PKP. Donald Tusk odjeżdża do Warszawy, gdzie ma stawić się w prokuraturze (Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta)

Mam wątpliwości, czy organizowanie opozycyjnych odpowiedników smoleńskich miesięcznic to najlepszy pomysł. PiS nie wygrał wyborów dzięki Klubom „Gazety Polskiej” i „prawdzie o Smoleńsku”, przeciwnie: zwyciężył dlatego, że był w stanie ukryć kwestię smoleńską i wyrazić w kampanii kilka problemów ważnych dla Polek i Polaków.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni mieszkańcy stolicy byli świadkami dwóch niezwykłych przypadków obywatelsko-ulicznego wzmożenia.

Pierwsze stało się już czymś w rodzaju ponurego święta polskiej demokracji. W rocznicę katastrofy smoleńskiej przez cały dzień państwo organizowało apele, msze, całodniowy polityczny wiec. Lud smoleński gromadził się w centrum miasta. Jak zawsze kulminacyjny punkt stanowiło przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, obiecującego, że teraz już naprawdę zbliżamy się do „prawdy o Smoleńsku”, która przyniesie nie tylko wiedzę o przyczynach katastrofy, ale i moralne oczyszczenie narodu. Okrzyki „Jarosław, Jarosław!” niosły się po Krakowskim Przedmieściu.

Tusk jak papież Polak z okna pozdrowił zwolenników

Drugi skupił się w okolicach Dworca Centralnego, gdzie w środę w związku z przesłuchaniem w warszawskiej prokuraturze zjawił się Donald Tusk. Powitał go tłum przeciwników i zwolenników. Trudno było z początku odróżnić kto przyszedł Tuska powitać, a kto wręcz przeciwnie – zwolennicy byłego premiera zaopatrzeni byli bowiem w czerwone kartki, nie bardzo wiadomo dla kogo przeznaczone. Grupa z dworca odprowadziła Tuska pod prokuraturę. Tym razem warszawskie śródmieście rozbrzmiewało hasłem: „Donald Tusk”. Niepisowskie media na żywo relacjonowały każdy szczegół wizyty byłego premiera. Pojawiały się m.in. newsy o Tusku, który jak papież Polak z okna na Franciszkańskiej pozdrowił swoich zwolenników z okna prokuratury.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk po 8 godzinach w prokuraturze: „Sprawa ma charakter wybitnie polityczny”

Trudno nie dostrzec pewnej smutnej symetrii między oboma tymi wydarzeniami. W obu mamy do czynienia z bardzo podobnym sposobem ekspresji politycznej: skrajnie emocjonalnej, wypranej z treści. Polityka uliczna nigdy nie była specjalnie mądra ani subtelna, udawało się jej czasem prowadzić skuteczną walkę o najbardziej istotne stawki: ośmiogodzinny dzień pracy czy powszechne prawo wyborcze. W początkach rządów PiS to ulica stała się forum oporu wobec ataku na konstytucję, to bezprecedensowa mobilizacja obywatelek w deszczowe dni października 2016 zatrzymała plany całkowitego zakazu aborcji.

W opisywanych tu wypadkach uliczna mobilizacja służyła wyłącznie jednemu: zakreśleniu plemiennego podziału my i oni. Z jednej strony Jarosław przemawiający do „lepszej części Polaków”, jedynej, jaka ma prawo nazywać się w jego Polsce Narodem. Z drugiej aktywiści Polski liberalnej wychodzący w środku dnia na ulicę po to, by zamanifestować swoją antypisowską tożsamość.

Zarówno na Krakowskim Przedmieściu, jak i na Dworcu Centralnym ta tożsamościowa, plemienna identyfikacja skupia się w wodzowskiej postaci męża opatrznościowego, lidera, przywódcy – Jarosława i Donalda. Obu politykom zakłada się historyczne kostiumy. Wielkiego sanatora, Naczelnika Państwa, nowego Marszałka – w jednym wypadku; a demokratyczno-liberalnego generała Andersa nie na białym koniu co prawda, ale w pendolino; nowego Paderewskiego wracającego na ojczyzny łono, w drugim. Liderzy i historyczne odniesienia są w demokratycznej polityce niezbędne, ale traktowane zbyt dosłownie zmieniają się mimowolnie w groteskę.

Tusk poruszony powitaniem w Warszawie. Na Dworcu Centralnym czekały tłumy

Bez chwili wahania wybieram Tuska

Oczywiście symetrię tej sytuacji burzy to, że w tym sporze jedna strona rzeczywiście jest gorszą opcją. Gdybym musiał wybierać między Donaldem a Jarosławem, bez chwili wahania wybieram Donalda. To polityczna reprezentacja wyznawców Jarosława demoluje dziś konstytucję, zawłaszcza państwo, niszczy to, co sensownie udało się zorganizować w III RP, rzadko proponując własne dobre rozwiązania. To po stronie IV RP są gniew, nienawiść, pragnienie wykluczenia z obywatelskości wszystkich niezapisanych do obozu PiS. Wystarczy spojrzeć na założony przez korespondenta TVP w Berlinie Cezarego Gmyza profil na Facebooku „Powitajmy Donalda Tuska, jak na to zasługuje”: jest pełen nienawistnych treści podlanych starym, antyniemieckim sosem.

Wreszcie całej sytuacji ze środy nie byłoby, gdyby rząd Szydło nie używał instrumentalnie prokuratury do szukania haków na Donalda Tuska. Przekaz dnia w pisowskiej TVP brzmiał następująco: „Donald Tusk wyreżyserował sobie wiec poparcia, wykorzystując śledztwo do rozpoczęcia własnej kampanii prezydenckiej”. Nawet jak na standardy tej stacji, to interpretacja oderwana od rzeczywistości – bo Tusk nic nie mógłby wyreżyserować, gdyby nie działania kontrolowanej przez Ziobrę prokuratury. Chyba że także w niej, zdaniem TVP, kryją się jacyś agenci Tuska pracujący pod przykrywką śledztwa na jego przyszłą prezydenturę.

Jarosław i Tusk, czyli plemienny klincz

Kłopot w tym, że z grupą wiernych wyborców krzyczących: „Tusku, musisz!” niekoniecznie uda się wygrać wybory. Słabość opozycji i niesłabnąca przewaga PiS skłania opozycję do szukania niekonwencjonalnych rozwiązań, ale mam spore wątpliwości, czy organizowanie opozycyjnych odpowiedników smoleńskich miesięcznic to najlepszy pomysł. Owszem, opozycji potrzebne są emocje, tożsamość, twardy elektorat. One pozwalają przetrwać trudne czasy. Opozycja ma jednak szansę wygrać dopiero wtedy, gdy jest w stanie wyjść z tożsamościowej niszy. Wbrew nadymaniu się Tomasza Sakiewicza PiS nie wygrał wyborów dzięki klubom „Gazety Polskiej” i przemożnemu pragnieniu „prawdy o Smoleńsku”, przeciwnie: zwyciężył dlatego, że był w stanie ukryć kwestię smoleńską i wyrazić w kampanii kilka problemów ważnych dla Polek i Polaków.

Tego od PiS powinna się uczyć opozycja. Tak jak wyborów dla PiS nie wygrały kluby „Gazety Polskiej”, tak dla liberalnej opozycji nie wygrają ich „kluby Donalda”. Polityka zredukowana do kibicowskich okrzyków „Jarosław” i „Donald”, oderwana od codziennego doświadczenia obywateli, jest receptą wyłącznie na zniechęcenie wyborców do całej klasy politycznej i polityki w obecnym wydaniu. Może to otworzyć drogę sensownej trzeciej sile – np. wypchniętej poza parlament lewicy – ale może też populistom od Kukiza. Po ostatnich dwóch tygodniach wielu wyborców może uznać za całkiem sensowny głos, by pogonić „partiokrację” za pieniądze podatników ścierającą się w plemiennym klinczu między Jarosławem i Donaldem.

wyborcza.pl

Paweł Wroński

Listy pogrążają Macierewicza

20 kwietnia 2017

Antoni Macierewicz i Andrzej Duda podczas uroczystości zaprzysiężenia rządu PiS

Antoni Macierewicz i Andrzej Duda podczas uroczystości zaprzysiężenia rządu PiS (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Ujawnienie kolejnego listu, jaki prezydent Andrzej Duda napisał do Antoniego Macierewicza, jest sygnałem. Po publicznym upokorzeniu Macierewicza przez Jarosława Kaczyńskiego szef MON przestał być nietykalny.

To już koniec Antoniego Macierewicza jako szefa MON? Jeśli tak, to sygnał do dalszego podtopienia wszechmocnego ministra dał prezydent Andrzej Duda. Ujawnione przez portal Danepubliczne pismo, w którym głowa państwa żali się, że minister obrony Antoni Macierewicz nie odpowiada na listy dotyczące bezpieczeństwa kraju wysłane przez szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, trudno uznać za przypadkowe. Brzmi niczym zawołanie „teraz już można”.

Działaniu prezydenta towarzyszy sekwencja zdarzeń. Wcześniej odbyło się „spotkanie” prezydenta Dudy i szefa MON w BBN 31 marca w wyniku ujawnienia pierwszego listu prezydenta ws. wakatu na stanowisku attaché w Waszyngtonie (stanowisko zostało obsadzone dopiero w środę) i trudności z budowaniem sztabu dywizji w Elblągu. Po tym spotkaniu prezydent mówił, jak bardzo jest zadowolony z rozmowy z szefem MON. Sytuacja była jednak inna. Prezydent został skarcony przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego za uprawnianie polityki „epistolograficznej”, choć równocześnie Antoni Macierewicz miał zdaniem prezesa ograniczyć ekstrawagancje.

O tym, że między BBN a MON trwała już wcześniej bezpłodna korespondencja, informował poseł Marek Biernacki – minister koordynator ds. służb specjalnych w rządzie Ewy Kopacz. Te pisma dotyczyły nielegalnych degradacji oficerów SKW. Służby prezydenta nie wydawały się zmartwione ujawnieniem tej korespondencji, ale nie wypłynęły one z kancelarii.

Kolejne pismo, które ukazuje, że Macierewicz przez rok lekceważył korespondencję szefa BBN Pawła Solocha oraz – w pośredni sposób – że nie miał wielkiego poważania dla prezydenta i premier Beaty Szydło, ujawnione zostało bezpośrednio po spektakularnym poniżeniu Antoniego Macierewicza. Taki charakter miało bowiem orzeczenie partyjnej komisji powołanej przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że protegowany ministra Bartłomiej Misiewicz nie ma kompetencji do zajmowania stanowisk państwowych, wsparte zapewnieniem rzecznika rządu Rafała Bochenka, iż takich stanowisk zajmować nie będzie.

Uderzenie w Bartłomieja Misiewicza było przez Antoniego Macierewicza traktowane w kategoriach honorowych. Taki charakter ma kolejny, grudniowy list ujawniony przez Pawła Kukiza, w którym jego krytykę postępowania Misiewicza szef MON sprowadza do „ataku antypolskich sił”, działalności „szkodników sprawy polskiej”.

Ktoś postronny po lekturze tego pisma może się zastanowić nad stanem umysłu ministra, który współczesną politykę traktuje jako starcie sił dobra ze złem. Może dojść do niebezpiecznego wniosku, że „szkodnikami sprawy polskiej” powinni być według Macierewicza członkowie komisji, w tym prezes Kaczyński, którzy tak potraktowali jego ulubieńca.

Prezydent pod ścianą dostaje opryskliwe odpowiedzi, a minister szarogęsi się w wojsku – b. szef BBN w „Temacie dnia” o relacjach A. Dudy z A. Macierewiczem

Wygląda na to, że Antoni Macierewicz daje sygnały, że gotów jest pokajać się przed politykami PiS w zamian za prawo do odgrywania roli kapłana religii smoleńskiej. Ostatnie jego wezwanie do żołnierzy garnizonu Warszawa, by strzegli ufundowanego przez niego popiersia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który „poległ w obronie Rzeczpospolitej”, jest wyraźną próbą podkreślenia tej roli. Jednak nawet tu zawodzi. Wbrew zapowiedziom podkomisja smoleńska nie znalazła żadnych nowych, a nawet jakichkolwiek dowodów na zamach. Zaś termobaryczne opowieści jej przewodniczącego dr. Wacława Berczyńskiego budzą konfuzję nawet w szeregach PiS.

Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz PiS zapewne niespieszno do usuwania Antoniego Macierewicza. Równocześnie jednak trudno mu będzie powstrzymać prezydenta Andrzeja Dudę – który desperacko poszukuje jakichkolwiek oznak prestiżu. Może próbować go zbudować na osobie szefa MON, który do tej pory go nieustannie poniżał. Argumenty stoją tu po stronie prezydenta.

Dla szefa MON zbliżają się kolejne sprawdziany. Niewielkie są szanse, aby dywizja NATO w Elblągu była gotowa w czerwcu. Ćwiczenia Dragon 17 zapewne wypadną mniej okazale niż ubiegłoroczne ćwiczenia Anakonda 16, które organizowali kompetentni dowódcy. Z Sojuszu nadchodzą negatywne opinie na temat szefa MON. Najważniejsze programy modernizacji armii nie zostały zrealizowane.

Do pewnego stopnia można to maskować obchodami, paradami i ceremoniami. Jednak w pewnym momencie PiS będzie musiało zdecydować, czy chce mieć ministra, czy kapłana.

wyborcza.pl

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

„Drzewo zetną, bażanta zastrzelą, ale Was nie zmogą” – Tusk dziękuje za „sto lat”

12:09

„Drzewo zetną, bażanta zastrzelą, ale Was nie zmogą” – Tusk dziękuje za „sto lat”

12:05

KGP: PiS-owi marzy się, aby sędziowie, którzy będą odbierali telefony z Nowogrodzkiej, mówili „w czym mogę służyć”

PiS-owi najzwyczajniej w świecie marzy się, aby sędziowie, którzy będą odbierali telefony z Nowogrodzkiej, mówili „w czym mogę służyć”. Ale to sytuacja bardzo niebezpieczna i każdy z nas, Polaków wolałby mieszkać w kraju, w którym to sędziowie kontrolują polityków, niż w kraju, w którym to politycy kontrolują sędziów – mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz na briefingu w Sejmie, komentując projekt PiS dot. zmian w sądownictwie.

11:58

PO: Apelujemy do PiS, aby nie zrzucali Polek w odchłań średniowiecza i pozwolili im korzystać z medycyny XXI w.

Mam złą wiadomość dla pacjentów odnośnie sieci szpitali. Tak jak zakładaliśmy, ustawa ta wprowadzi więcej chaosu niż pożytku. Mamy już wstępne analizy (…) Generalnie, żeby szpitale mogły podołać zadaniom powierzonym przez tą nieszczęsną ustawę i aby mogły przestać się zadłużać – konieczna jest natychmiastowa podwyżka wyceny punktu rozliczeniowego do ok. 60 zł za minutę. Przypomnę – jest 52 zł, powinno być 60 zł, dlatego, że inaczej szpitale wpadną w niebezpieczną spiralę zadłużenia i nie tylko nie będą realizowały zapisów ustawowych, ale co ważniejsze, nie będą w stanie zapewnić pacjentom należytej jakościowo i ilościowo opieki medycznej – mówił w Sejmie prof. Tomasz Grodzki

Wczoraj 13 posłów i posłanek z PiS przegłosowało poprawkę, która mówi, że “ella one”, czyli “tabletka dzień po”, która jest dostępna bez recepty w 24 krajach UE, a tylko w jednym dostępna na receptę – będzie i u nas na receptę. Polska dołączy do Węgier – mówiła posłanka PO Monika Wielichowska.

Jak dodała: – Apelujemy do posłów i posłanek z PiS, aby odrzucili proponowaną przez siebie poprawkę, aby nie zrzucali Polek w odchłań średniowiecza i pozwolili korzystać Polkom z medycyny XXI w.

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

Schetyna: Jutro wniosek o wotum nieufności wobec Macierewicza

10:36

Schetyna: Jutro wniosek o wotum nieufności wobec Macierewicza

Będzie [wniosek o wotum nieufności wobec szefa MON]. Dziś jest czwartek. Tak jest, podpisy zebrane i będziemy go składać pewnie jutro – stwierdził Grzegorz Schetyna w sejmowej rozmowie z TVN24.

http://www.bbc.com/news/world-europe-39642914

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

Projekt PiS zmian w sądownictwie skierowany do I czytania

10:28

Projekt PiS zmian w sądownictwie skierowany do I czytania

Zgłoszony w ubiegłym tygodniu przez klub PiS projekt zmian w Prawie o ustroju sądów powszechnych ma już swój numer druku i został skierowany do I czytania na posiedzeniu Sejmu. To najprawdopodobniej odbędzie się na kolejnym posiedzeniu, 8-10 maja.

Projekt zakłada m.in. zmianę modelu powoływania prezesów oraz wiceprezesów sądów w kierunku zwiększenia wpływu Ministra Sprawiedliwości na obsadę stanowisk.

Inne zmiany to wprowadzenie nowych narzędzi nadzoru zewnętrznego i wewnętrznego nad działalnością administracyjną sądów, wprowadzenie, jako zasady ustrojowej, losowego przydziału spraw sędziom oraz zasady równego obciążenia w sądzie sędziów sprawami.

W praktyce – mówi o tym art. 18 projektu – przez 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy możliwa stanie się wymiana prezesów wszystkich sądów powszechnych w kraju bez jakichkolwiek ograniczeń.

10:07
09:54

Schetyna: Będziemy robić wszystko, żeby jak najszybciej doprowadzić do debaty w parlamencie, a później do referendum

Będziemy dalej wspierać ZNP, rodziców, samorządowców. Będziemy robić wszystko, żeby doprowadzić jak najszybciej do debaty w parlamencie, a później do referendum. To wielki sprawdzian dla rządu PiS, dla premier Szydło, bo ten cytat, który przywołuje prezes Broniarz może się okazać ponurym żartem z historii. To sprawdzian wiarygodności i przyzwoitości – tej, która musi być immanentną, podstawową cechą rządu premier Szydło. Liczymy i oczekujemy tego, że po debacie nt. referendum odbędzie się referendum i to będzie w najbliższych miesiącach, na pewno przed 1 września, żeby można było zatrzymać tę złą zmianę – mówił Grzegorz Schetyna na briefingu w Sejmie.

09:44

Broniarz: Zebraliśmy ponad 910 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum

Zebraliśmy ponad 910 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum ws. edukacji – poinformował Sławomir Broniarz na konferencji w Sejmie. Jak mówił prezes ZNP: – Apelujemy do marszałka Sejmu, do posłów o to, aby niezwłocznie doprowadzili do debaty nt. zmian w edukacji i rozpatrzyli wniosek referendalny.

300polityka.pl

Tusk w całodziennym spektaklu „Króla Ubu” Kaczyńskiego

Tusk w całodziennym spektaklu "Króla Ubu" Kaczyńskiego

Przeszło 8 godzin zajęło prokuratorom wałkowanie Donalda Tuska, aby wyżymać z niego jakąś kroplę winy bądź strachu. Nie był to jeszcze słynny areszt wydobywczy, acz już przesłuchanie wydobywcze, owszem. Tusk po tym wydobywaniu trzymał się świetnie, jakby dopiero teraz czekał go bieg dla zdrowia. Taki bieg kilkunastokilometrowy odbył z samego rana zanim wsiadł do pendolino w Sopocie, aby udać się do Warszawy na przesłuchanie w prokuraturze.

A pamiętajmy, za 2 dni Tusk kończy 60 lat. Nie straszne mu kompleksy ociężałego Jarosława Kaczyńskiego, z których zrodził się ten całodniowy spektakl. Własnie! Mamy do czynienia z teatralizacją życia politycznego w całej pełni. Tusk podjął wyzwania, bo rodzący się reżim najlepiej ośmiesza się poprzez spektakl. Wybór spektaklu nie jest nazbyt szeroki. Reżim zawsze wybiera sentymentalizm: bijące serce wodza albo głaskanie po główce dziecka. To wzrusza katów, jest tak uniwersalne, jak grafomania ideologiczna zamordyzmu.

A odtrutką jest groteska, obnażyć śmieszność satrapy. Tusk odpowiedział spektaklem groteski, bo innej formy nie ma, aby obnażyć niecne zamiary. Odpowiednik formy można znaleźć w Gombrowiczu, w Mrożku, u Bertolda Brechta w „Karierze Artura Ui”, w „Jesieni patriarchy” Marqueza bądź u Alfreda Jarry, w jego „Królu Ubu”. Ten ostatni proroczo już w roku 1888 przewidział prezesa PiS Kaczyńskiego.

Fabuła absurdu politycznego dzieje się w Polsce, czyli Nigdzie. Takie „Nigdzie” z Polski robi Kaczyński w roku 2017, a jego kompleksy i zacietrzewienie, choćby podczas miesięcznic smoleńskich świetnie oddaje jedno fekalne słowo wymyślone przez genialnego Jarry i transponowane na język polski – „grówno” (element animalny, gorszy sort, etc.).

Tusk w całodobowym spektaklu 19 kwietnia 2017 ośmieszył Kaczyńskiego i to skutecznie. Były premier wysiadł z pendolino na Dworcu Cenralnym, gdzie powitali go skrzyknięci ad hoc sympatycy normalności, którzy wyczuwają przez gęsią skórkę, jakie „grówno” zagraża Polsce. PiS zorganizował swoją odpowiedź kołtunów – i bardzo dobrze, bo ze zwolenników kaczyzmu „grówno” ich szefa wyszło w pełni. Zapachniało kaczystowskim „grównem”.

Przyboczny prezesa, który czuwa przy nim w dzień i w nocy, niczym dama do towarzystwa, Joachim Brudziński na Twitterze powitał Tuska istnym „grówienkiem”: „prawdziwi mężowie stanu wysiadają na przystanku Niepodległość”, a Tusk wysiada na przystanku prokuratura. Pominąłem „oryginalną pisownię”.

Brudziński wydobył z siebie to, co wydobywali zaborcy, gdy z pociągów wysiadali w Warszawie Piłsudski, a w Poznaniu Paderewski. Władza PiS już raz w spotkaniu z Tuskiem zaznała „wygranej” 1:27, po 19 kwietnia możemy politycznemu Robertowi Lewandowskiemu, tj. Donaldowi Tuskowi, dopisać kolejnego gola i aktualny stan spotkania jest 1:28.

Potwierdził to przesłuchujący Tuska prokurator Michał Dziekański, który ocenił, iż „okoliczności zostały w ocenie prokuratury wyjaśnione” i nie jest przewidziane dalsze przesłuchanie Tuska. Ale pisowski zapach „grówna” poszedł po Unii Europejskiej. Associated Press pisze wprost: środowe przesłuchanie byłego premiera to „część większego planu polskiego rządu, którego celem, jest zdyskredytowanie Tuska, a ostatecznie aresztowanie go”.

Ubu Kaczyński robi z Polski coraz bardziej „Nigdzie” i coraz bardziej zajeżdża jego „grównianymi” kompleksami. Musimy mieć zatem otwarte umysły, acz nosy zatkane.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

„W minutę”: 19 kwietnia 2017 roku

Milena Kruszniewska; Montaż: Katarzyna Dworak
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21660383,video.html?embed=0&autoplay=1

‚W minutę’

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

Zalewska: Popatrzę na referendum, jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę

09:27

Zalewska: Popatrzę na referendum, jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę

Uszanuję podpisy, bo jestem zwolenniczką wypowiedzi obywateli. Popatrzę na referendum jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę, dlatego, że przy ZNP zawsze stały twarze związane z totalną opozycją – PO, Nowoczesną i PSL-em – i, oczywiście, oddam decyzję w ręce Sejmu. To posłowie zdecydują, czy referendum będzie, czy nie (…) Oddaję tę decyzje w ręce parlamentu – stwierdziła Porannej rozmowie w RMF FM Anna Zalewska, komentując inicjatywę referendum w sprawie reformy edukacji.

Szefowa MEN podkreśliła, że reforma edukacji była zobowiązaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło. – Decydują parlamentarzyści, zdecyduje polski Sejm. Debata na temat reformy edukacji odbywała się ponadstandardowo – trwała ponad pół roku (…). Sieć szkół jest już zrobiona, a podstawy programowe są napisane – zaznaczyła minister.

09:11

Sasin: Jest cienka granica między patosem, a groteską, którą Tusk przekroczył w stronę groteski

Dla mnie te wydarzenia były żenujące i groteskowe. Jest cienka granica między patosem, a groteską, którą Donald Tusk przekroczył w stronę groteski. Ta podróż pociągiem – jak rozumiem – miała nawiązywać do marszałka Piłsudskiego. Politycy PO to potwierdzali, powrót z Magdeburga, potem to machanie z okna prokuratury, no nie wiem, czy to miało być parodiowanie gestów papieża – mówił Jacek Sasin w “Politycznym graffiti” Polsat News.

300polityka.pl

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

STAN GRY: “Pan Grzeniu” w Uchu Prezesa, Reklama ZAIKSu z Głowackim w GPC, Sasin: Zmienić tablicę w KPRM

NA 300LIVE: Soloch o pismach do Macierewicza bez odpowiedzi, PEK o kandydowaniu Tuska w 2020, Szefernaker o Tusku bez kanapek w pociągu. http://300polityka.pl/live/2017/04/20/

O HIPOKRYZJI PRZY AUTORYZACJI TEKSTÓW Małgorzata I. Niemczyńska w GW: “Przepraszam bardzo, a nawet cholera jasna. Podstawą rzetelności dziennikarskiej jest obowiązek podawania prawdy. Nie jest rzetelnością publikacja wypowiedzi, która z tym, co rozmówca w rzeczywistości powiedział, ma wspólnego mniej więcej tyle co fasolka po bretońsku z Bretanią. Rzetelnością nie jest też udawanie, że dane słowa w ogóle nie padły. To zgoda na oszustwo. Pozwólmy naszym bohaterom sprawdzać, czy zapisując ich słowa, nie porobiliśmy błędów – zdarzają się przecież każdemu. Ale nic więcej. Albo przyprawmy sobie od razu czerwone nosy, włóżmy kraciaste spodnie i za duże buty, zamiast udawać jeszcze jakieś wolne media”. http://wyborcza.pl/7,75968,21658743,wszyscy-jestesmy-hipokrytami.html

CAŁOSTRONICOWA REKLAMA ZAIKSU W GPC. Na zdjęciach m.in. Janusz Głowacki, Edward Pałłasz, Tomasz Stańko.

NAJNOWSZE UCHO PREZESA Z OPOZYCJĄ już na showmax.com: Grzegorz Schetyna o sobie “pan Grzeniu”, Ryszard Petru doradza pani Basi przewalutowanie, Liroy daje panu Adrianowi skręta. Do Gabinetu wbiega posłanka Schmidt z folderami wycieczek. Prezes zasypia ukojony kłótnią polityków opozycji: “uspokaja mnie to”.

ZWIASTUN ZE SCHETYNĄ W GABINECIE PREZESA: https://www.youtube.com/watch?v=7JXKm7X9sLY

ADRIAN DUDA KONTRATAKUJE – Paweł Kowal w RZ: “Być może „Ucho Prezesa” dało też do myślenia prezydenckim urzędnikom? Może kabaretowa wizja polskiej polityki poruszyła w narodzie jakieś czułe struny?” http://www.rp.pl/Felietony/304199866-Kowal-Adrian-Duda-kontratakuje.html

PREZYDENT HAMUJE ZIOBRĘ? – GW: “Sejmowa komisja sprawiedliwości nieoczekiwanie odwołała posiedzenie na temat ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa”. http://wyborcza.pl/7,75398,21660701,prezydent-duda-wstrzymal-reforme-ziobry.html

KONSULAT DLA ZNAWCZYNI ZAMACHU – Bartosz Wieliński w GW: ”Szef MSZ Witold Waszczykowski utworzył polski konsulat honorowy w Akron w stanie Ohio. Na jego czele stanie Maria Szonert-Binienda, żona członka podkomisji smoleńskiej w MON”. http://wyborcza.pl/7,75398,21661174,maria-szonert-binienda-konsulem-honorowym-w-ohio.html

RUSZYŁA OPERACJA DORWAĆ TUSKA – jedynka Faktu.

ZROBILI CYRK Z PRZYJAZDU TUSKA – tytuł w Fakcie.

NIEUDANE SHOW TUSKA – jedynka GPC.

67,8 proc. badanych uważa, że Donald Tusk jest realną przeciwwagą polityczną dla Jarosława Kaczyńskiego – sondaż dla Radia ZET i Faktu.

JEŚLI PROKURATURA ZECHCE POSTAWIĆ ZARZUT, POLSKĘ I EUROPĘ CZEKA KOLEJNY SPÓR – TYM RAZEM O ZAKRES IMMUNITETU PRZEWODNICZĄCEGO RADY – Grzegorz Osiecki w DGP.

MĘCZEŃSKI MARSZ TUSKA, PIS NIE WYJDZIE NA TYM DOBRZE – Michał Szułdrzyński w RZ: “nawet jeśli nie ma tu drugiego politycznego dna, to właśnie PiS kreuje Tuska na ofiarę opresywnej władzy. Każde kolejne wezwanie byłego premiera do prokuratury umocni jego pozycję w Polsce. Choć to PiS zarzucał Tuskowi, że złamał zasadę bezstronności urzędników europejskich i niewtrącania się ich w sprawy krajowe, to właśnie działania rządzonego przez PiS państwa wciągają byłego szefa Platformy do krajowej polityki. Wątpię, by PiS w ostatecznym rachunku wyszedł na tym dobrze”.

POWITANIE TUSKOWI ZASZKODZI – Włodzimierz Czarzasty w rozmowie z SE:”Myśli pan, że Polacy dobrze to ocenią, iż kiedy był premierem, trzy razy w tygodniu latał do domu samolotem, a teraz nagle po raz pierwszy w życiu jedzie pociągiem? (…) Wydaje mi się, że ludzie przyjmą powitanie Tuska nieciekawie. Pomyślą sobie, że znowu się wygłupiają. I to ci sami ludzie, którzy podwyższali nam podatki, chociaż obiecywali, że obniżą, którzy zrobili wiele złego, a dziś podnoszą głowy”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/wlodzimierz-czarzasty-powitanie-tuska-w-warszawie-tylko-go-osmieszyo_983041.html

WOJCIECH MUCHA O ZA TUSKIEM SZEDŁ LUD MIAST I WSI – pisze w GPC: “W pochodzie za Tuskiem szli wczoraj ci, dla których polska prezydencja w Unii Europejskiej była niczym złoty wiek. Gadające głowy z mainstreamowych mediów, aktorzy stający w obronie demokracji, lud miast i WSI. Wszyscy oni, czekający na ten swoisty „powrót taty”, po raz kolejny pokazali mizerię polskiej debaty publicznej”. http://gpcodziennie.pl/63192-priprokuratura.html

DOROTA KANIA O CZERWONYCH KARTKACH – pisze w GPC: “Wysiane przez internautów „powitanie” Tuska było przysłowiową niedźwiedzią przysługą, która nie przysporzy mu powagi. Wręcz przeciwnie – będzie kojarzony z czerwonymi kartkami, a te przecież na myśl przywodzą jedno – zejście zawodnika z boiska”.

PODATKOWA HUCPA W PIS – Piotr Mączyński w GW: “Miała być rewolucja, skończyło się na niemrawej konferencji podatkowej bez żadnego wpływu na bieżącą politykę. Podatkowa bomba eksplodowała w samym środku świąt. Poseł PiS Adam Abramowicz zapowiedział, że w środę w trakcie posiedzenia Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego pokaże, jak podwyższyć nasze zarobki o 30 proc.” http://wyborcza.pl/7,155287,21660692,podatkowa-hucpa-w-pis-pomysl-podniesienia-zarobkow-polakow.html

RZĄD UDERZA W UBERA – jedynka RZ: “Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zamierza zrównać kierowców Ubera z taksówkarzami. To oznacza, że będą musieli np. przejść takie same egzaminy jak ci pracujący dla korporacji taxi. (…) – W czerwcu projekt mógłby zostać przesłany do Sejmu. Chcemy, by ustawa weszła w życie najpóźniej od początku przyszłego roku – mówi nam Kazimierz Smoliński, wiceminister infrastruktury”. http://www.rp.pl/Transport-drogowy/304199847-Kierowca-Ubera-jak-taksowkarz.html

JACEK SASIN NA PYTANIE CZY MACIEREWICZ MA WSPARCIE W PIS – mówi Jackowi Nizinkiewiczowi w RZ: “Przeciwnie. Armia jest modernizowana, planowane są zakupy dla wojska. Minister Macierewicz ma pełne poparcie w PiS”.

SASIN NA PYTANIE CZY POMNIK MUSI STANĄĆ PRZED PAŁACEM: “Nie. Jesteśmy realistami. Wiemy, że tam nie ma na nie miejsca. Choć można sobie wyobrazić przeniesienie pomnika Księcia Poniatowskiego”.

TABLICA POWINNA ZOSTAĆ ZMIENIONA – SASIN: “Tak, to był błąd. Powinna się też na niej znaleźć Izabela Jaruga-Nowacka, która była wicepremierem. Katastrofa smoleńska nie miała barw politycznych. Tablica ta powinna zostać zmieniona, skoro ma upamiętniać tych, którzy pracowali w KPRM”. http://www.rp.pl/Polityka/304199863-Sasin-Szef-MON-ma-pelne-zaufanie-PiS.html

KIJOWSKI WYDAJE KSIĄŻKĘ I UCIEKA PRZED KOMORNIKIEM? – jak pisze Marcin Dobski w RZ: “Mateusz Kijowski wydaje książkę w Wielkiej Brytanii. Oficjalnie jest to ucieczka przed „systemem”. Ale rodzą się też podejrzenia, że jest to ucieczka przed komornikiem, który nie będzie mógł wyegzekwować na poczet długu alimentacyjnego pieniędzy, które Mateusz Kijowski na niej zarobi”. http://www.rp.pl/Komitet-Obrony-Demokracji/304199851-Buntowniczy-Mateusz-Kijowski.html

GDY BIJE RADNY – jedynka Gazety Pomorskiej. http://jedynki.press.pl/2017-04-20/gpomorska.jpg

500 TYSIĘCY PIASECKICH – jedynka GW o przemocy domowej.http://jedynki.press.pl/2017-04-20/wyborcza.jpg

LIDIA OSTAŁOWSKA O MALTRETOWANEJ ŻONIE BYŁEGO RADNEGO PIS Z BYDGOSZCZY – pisze w GW: “Po jednej Robert Biedroń, a po drugiej radny Piasecki – wróg gejów i konwencji antyprzemocowej. Czy siły są wyrównane? Chyba coraz bardziej. Świadczy o tym decyzja Karoliny Piaseckiej, która odważyła się ujawnić nagrania. Być może ośmieliły ją działania ruchów kobiecych, które od dawna poświęcają tej sprawie mnóstwo wysiłku. Zobaczyliśmy przemoc z perspektywy pokrzywdzonej, co wiele innych kobiet skłoni z pewnością do działania”. http://wyborcza.pl/7,75968,21661199,piasecka-podniosla-glowe.html

300polityka.pl

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

Soloch: Tusk kontrkandydatem PAD? Można to sobie wyobrazić. Duda będzie prezydentem przez drugą kadencję

09:05

Soloch: Tusk kontrkandydatem PAD? Można to sobie wyobrazić. Duda będzie prezydentem przez drugą kadencję

Donald Tusk – wobec słabości obozu opozycyjnego – jest jedyną wyrazistą postacią, z którą zwolennicy tego obozu wiążą jakieś nadzieje – mówił Paweł Soloch w Gościu Radia ZET

Pytany o to, czy Donald Tusk może kandydować na urząd prezydenta, odpowiedział: – Można to sobie wyobrazić. Podobnie jak można sobie wyobrazić, że jakiś kontrkandydat będzie dla prezydenta, ale myślę, że prezydent Duda będzie prezydentem przez drugą kadencję.

08:56

Soloch: Nadal rozumiem działania Macierewicza. Są w pełni zgodne z oczekiwaniami PAD

Nadal rozumiem działania ministra [Macierewicza] i one są w pełni zgodne z oczekiwaniami pana prezydenta w tej warstwie deklaratywnej. Mówimy o reformie systemu dowodzenia, o modernizacji armii. Wiele dobrego w tej kwestii się zadziało, natomiast teraz prezydent oczekuje już na konkretne rezultaty złożonych deklaracji – mówił szef BBN w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia ZET.

08:53

PEK: Będziemy pracować nad Tuskiem. Jest bardzo dobrym kandydatem na prezydenta Polski

– Jeśli tak zdecydują wyborcy, to tak [Donald Tusk będzie prezydentem Polski]. Podejrzewam, że jeszcze nie [nie zdecydował o starcie], ale będziemy go do tego namawiać. On ma 2,5 roku nowej kadencji jako przewodniczącego RE. Podejrzewam, że będziemy nad nim pracować. Uważam, że jest bardzo dobrym kandydatem – mówiła Ewa Kopacz w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem w programie Onet Rano.

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

Soloch: Na 2 pisma nie dostałem odpowiedzi od Macierewicza. Dotyczyły m.in kwestii obrony terytorialnej, weteranów i modernizacji armii

08:47

Soloch: Na 2 pisma nie dostałem odpowiedzi od Macierewicza. Dotyczyły m.in kwestii obrony terytorialnej, weteranów i modernizacji armii

Dwa. Część z nich dotyczy spraw niejawnych. Wyjaśnienia zostały nam udzielone w innym trybie (…) Dotyczyły kwestii związanych z obroną terytorialną kraju, kwestie związane z weteranami, kwestia związane z modernizacją armii – mówił Paweł Soloch w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet, pytany o to, na ile listów szef MON jeszcze nie odpowiedział.

08:39

Soloch: Było 8 pism do MON. Na większość z nich otrzymałem już odpowiedź

Tych pism było 8. To było ponad miesiąc temu. Na większość z nich otrzymałem już w międzyczasie odpowiedź. Otrzymałem już odpowiedzi ze strony ministra obrony (…) Mamy do czynienia z pewną dynamiką, która wymaga też wymiany korespondencji formalnej. Chodzi o konkretne informacje – mówił Paweł Soloch w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

CZWARTEK, 20 KWIETNIA 2017

PEK: Kaczyńskiemu przez 17 miesięcy udało się podzielić społeczeństwo

08:34

PEK: Kaczyńskiemu przez 17 miesięcy udało się podzielić społeczeństwo

– Okazuje się, że to, co Kaczyńskiemu się naprawdę udało w ciągu tych 17 miesięcy, to skutecznie podzielić społeczeństwo – mówiła Ewa Kopacz w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem w programie Onet Rano.

08:30

PEK o powitaniu Tuska: To był pełen spontan

– Uważam, że to był pełen spontan i słusznie, bo i Tuskowi było raźniej w tej trudnej dla niego sytuacji, ale wszyscy ci, którzy przyszli, mieli takie poczucie, że z człowiekiem, z którym pracowali, którego znali, którego szanują, uważają za swojego przyjaciela, wspierają w trudnych chwilach. Normalna ludzka rzecz – mówiła Ewa Kopacz w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem w programie Onet Rano.

07:54

Szefernaker: Polityka jest bardzo dynamiczna. Dziś nie ma tematu rekonstrukcji

– Pani premier wszystkich ministrów rozlicza z zadań, jakie postawiła, jakie większość parlamentarna stawia przed naszym rządem i zapewne nie tylko ten minister [Macierewicz], ale także wszyscy inni będą rozliczeni z tych zadań – mówił Paweł Szefernaker w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„Na pewno do wszystkich ministrów, którzy tworzą rząd, premier ma zaufanie. Do wszystkich ministrów (…) Jest współpraca prezydenta z ministrami, także z szefem MON. Na pewno jeżeli będą wszelkiego rodzaju korekty, zmiany to będzie o nich informowała premier Szydło”

Intuicja mi mówi, że jeżeli będą jakiekolwiek korekty w rządzie, to będzie o nich informowała premier Szydło, a nie inni politycy naszego obozu – stwierdził polityk PiS. Jak dodał: – Polityka jest bardzo dynamiczna. Dziś nie ma tematu rekonstrukcji.

07:45

Szefernaker: Gdyby Tusk nie udawał, to wiedziałby, że miliony Polaków zabierają na podróż kanapki

– Przewodniczący Tusk w ramach tego teatru i tej ściemy powiedział po przesłuchaniu, że jest na czczo. Gdyby nie udawał i nie jeździł specjalnie pociągiem na przesłuchania, to wiedziałby, że miliony Polaków, które jeżdżą koleją, zabierają, są do tego przyzwyczajone, kanapki ze sobą na podróż. Jeżeli ktoś od czasu do czasu jeździ dla picu i ściemy, mógł o tych kanapkach zapomnieć – mówił Paweł Szefernaker w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:41

Szefernaker: Spektakl, który urządził Tusk, to jedna wielka ściema. Ujawnił się pociąg do propagandy

– To nie kwestia podobania. Wczorajszy spektakl, który urządził przewodniczący Tusk, to jedna wielka ściema. Jest z tego znany. Ma pociąg do władzy, do propagandy i wczoraj ten pociąg do propagandy się ujawnił, bo jak był premierem, to bardzo często szukano tematów zastępczych. Pamiętamy tematy dopalaczy, walki z dopalaczami, z pedofilami, które odwracały uwagę opinii publicznej od innych tematów. Wczoraj była sytuacja, w której przewodniczący próbował odwrócić uwagę, ale żyjemy w czasach, kiedy internet wszelkiego rodzaju ściemę wychwytuje i wczoraj wielu internautów wychwyciło tę ściemę, z jaką mieliśmy do czynienia. Chociażby tych ochroniarzy, te limuzyny, które jechały za spacerującym po Warszawie Tuskiem. Polacy już się na tę ściemę nie dadzą złapać – mówił Paweł Szefernaker w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

06:59

Polityczny plan czwartku: ZNP składa podpisy pod referendum edukacyjnym, protest sędziów, wizyta Barniera

Dzisiaj w Sejmie zostaną złożone podpisy pod referendum edukacyjnym. W tej sprawie o 9:30 przy stolikach dziennikarskich odbędzie się konferencja prasowa z udziałem Grzegorza Schetyny, Sławomira Broniarza oraz partnerów zaangażowanych w akcję referendalną.

O 10:00 Trybunał Konstytucyjny ogłosi orzeczenie dotyczące skargi konstytucyjnej w sprawie zasad zawieszenia biegu przedawnienia występku ściganego z oskarżenia prywatnego, a o 12:00 – orzeczenie dot. wniosku RPO w sprawie środków prawnych w kampaniach referendalnych.

Na zaproszenie polskiej strony do Warszawy przyjeżdża główny negocjator ds. Brexitu ze strony UE Michel Barnier, który spotka się z premier Beatą Szydło. Ma też rozmawiać z Konradem Szymańskim oraz wziąć udział w posiedzeniu sejmowej komisji ds. UE – zaplanowano je na 13:30. Jak podawały media, ma spotkać się również z przedstawicielami środowisk gospodarczych.

O 12.00 w Pałacu Prezydenckim odbędzie się briefing prasowy szefa gabinetu prezydenta Krzysztofa Szczerskiego.

Także o 12:00 odbędzie się kilkudziesięciominutowa przerwa sędziów w rozpatrywaniu spraw. Formalnie nie jest to protest – bo sędziowie nie mają do niego prawa – ale w praktyce środowiska sędziowskie w ten sposób chcą powiedzieć “nie” zmianom w sądownictwie forsowanym przez PiS. W czasie przerwy sędziowie mają uczestniczyć w półgodzinnym zebraniu. – Sędziowie mają prawo do zrobienia półgodzinnej przerwy przy 8 godzinach spędzonych na sali rozpraw – argumentują.

„Próby destabilizacji i demontażu polskich samorządów” będą głównym tematem V posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Polskiej Samorządności, które dzisiaj odbędzie się w Sejmie. W spotkaniu wezmą udział m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz i Grzegorz Schetyna. Obecni będą także przedstawiciele Samorządowego Komitetu Protestacyjnego, którzy protestują przeciwko „centralizacji państwa oraz pozbawianiu samorządu terytorialnego rzeczywistego uczestnictwa w sprawowaniu władzy publicznej”.

O 19:45 Sejm zajmie się – w ramach I czytania – projektem nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej. Propozycja MSZ wprowadza “negatywną przesłankę zatrudnienia w służbie zagranicznej dotyczącej osób które w okresie do 31 lipca 1990 r. pracowały bądź pełniły służbę albo były współpracownikami organów bezpieczeństwa państwa w rozumieniu tzw. ustawy lustracyjnej”.

Wygaśnięcie stosunków pracy tych osób ma nastąpić z mocy prawa. Projekt wprowadza też 6-miesięczny okres przejściowy, w którym dokonany zostanie kompleksowy przegląd kadr służby zagranicznej oraz zaproponowane zostaną nowe warunki pracy i płacy bądź nastąpi rozwiązanie stosunku pracy z mocy prawa.

08:00 – I czytanie projektu zmian w regulaminie Sejmu na posiedzeniu Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych

9:30 – konferencja prasowa Grzegorza Schetyny i Sławomira Broniarza

10:00 – ogłoszenie przez TK orzeczenia dot. skargi konstytucyjnej w sprawie zasad zawieszenia biegu przedawnienia występku ściganego z oskarżenia prywatnego

10:00 – początek 40. posiedzenia Sejmu

12:00 – ogłoszenie przez TK orzeczenia dot. wniosku RPO w sprawie środków prawnych w kampaniach referendalnych

12:00 – briefing prasowy Krzysztofa Szczerskiego

12:30 – posiedzenie nadzwyczajnej podkomisji do rozpatrzenia projektów dot. kredytów walutowych

13:30 – konferencja prasowa Władysława Kosiniak-Kamysza i Grzegorza Schetyny w Sejmie

13:30 – spotkanie z głównym negocjatorem ds. Brexitu ze strony UE Michelem Barniem na posiedzeniu Komisji ds. UE

14:15 – II czytanie projektu, zgodnie z którym pigułki “dzień po” będą sprzedawane tylko na receptę

15:00 – spotkanie Pary Prezydenckiej z polskimi firmami aktywnie działającymi za granicą

16:30 – konferencja prasowa Grzegorza Schetyny w Białymstoku przed spotkaniem z samorządowcami województwa podlaskiego

19:45 – I czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej

22:15 – II czytanie projektu zmian w regulaminie Sejmu

300polityka.pl

Były polityk PiS atakuje. W potoku wyzwisk słychać słowa: „cwel”, „pedał”, „zjeb”. Ona płacze: „Nie masz prawa tak mówić. Skończyłam studia…”

Remigiusz Jaskot, współpraca: Ludmiła Anannikova, 19 kwietnia 2017

Rafał Piasecki

Rafał Piasecki (ARKADIUSZ WOJTASIEWICZ)

W piątek pod bydgoskim biurem PiS manifestacja przeciw przemocy domowej. Głównym nieobecnym będzie były już radny tej partii, wróg gejów, który bił żonę nazywając ją przy tym „cwelem, pedałem i chujem”

Nagranie audio, które opublikowała Karolina Piasecka, ma już ponad pół miliona odsłuchań. Trwa pół godziny. Trudno je spokojnie wysłuchać do końca. Małżeństwo wróciło z balu. Wcześniej mąż kupił żonie kwiat. Karolina Piasecka zapomniała go zabrać do domu.

– Zapierdalaj po kwiata, szmato pierdolona! Nawet nie powiedziałaś „dziękuję”, chuju jebany.

Piasecki każe żonie „wypierdalać”: – Jesteś debilem skończonym!

– Nie masz prawa tak mówić. Skończyłam studia… – Piasecka cały czas płacze. On atakuje. W potoku wyzwisk przewijają się słowa: „cwel”, „pedał”, „gównojad”, „zjeb”, „chuj jebany” czy „frajer”.

– Nienawidzę cię. I dalej będę cię bił. Całe moje życie jest przekleństwem przez ciebie i twoją rodzinę.

Żona łka. Słychać trzask. Piasecka krzyczy: „Uderzyłeś mnie!”. Piszczy. Płacze już tak bardzo, że nie można jej zrozumieć. Potem słychać szamotaninę.

– Wypierdalaj z domu. Jak jeszcze raz zobaczę torbę na moim krześle, to cię zakurwię! – krzyczy Piasecki. Grozi żonie śmiercią. – Zejdź z mojego dywanu!

Piasecka broni się, mówi, że dba o dom, sprząta. Odpowiedzią jest uderzenie, ona jęczy po nim z bólu. On: – Jeszcze raz piśniesz, to ci tak wyjebię, że ci nos złamię. Zobacz, ile jest pająków na suficie. Wychowałaś się na wysypisku i nic ci się nie należy. Wyszłaś ze śmietnika! Jesteś gównem!

Końcówka nagrania przypomina tresurę.

– Jakie popełniłaś błędy? Recytuj śpiewająco!

– Nie podziękowałam za to, że wymieniłeś drzwi i…

– To wszystko? No mów!

Piasecka dalej przeprasza, ale mąż mówi, że już za późno. Grozi, że wyrzuci jej komputer. Ostatecznie, po pół godzinie, kobieta przyznaje, że „jest zjebana i głupia, a o kwiatku zapomniała z niewdzięczności”.

Karolina Piasecka zapewnia, że nagrań jest więcej.

– Nagrania są drastyczne pod względem językowym, ale nie w sensie samego przekazu. To było wołanie człowieka o miłość – przekonuje adwokat polityka Piotr Bartecki.

Rodzina jest dla mnie świętością

34-letni Piasecki należał do najaktywniejszych bydgoskich radnych. Wygadany i przygotowany do przepytywania prezydenta i jego urzędników. Mimo zalet w zestawieniu bydgoskiej „Wyborczej” znalazł się wśród pięciu najgorszych radnych. Głównie za agresywny i populistyczny ton. Był pierwszym moralizatorem. Na Pudelku, z którego łam teraz nie schodzi, pojawił się, bo oburzyła go wizyta Roberta Biedronia w bydgoskim Empiku. Prezydent Słupska – jawny gej – promował swoją książkę.

– Zwalniam gejów z obowiązku wyznania przed całym światem, kim tak naprawdę jesteście – napisał Piasecki na Facebooku. – Nikt o to nie prosi, bo mało to kogo obchodzi! Dlatego od teraz swoje poglądy i zboczenia seksualne proszę zostawić w domu! Nie życzę sobie demoralizowania moich dzieci poprzez publiczne lobbowanie chorego w mojej ocenie stanu umysłu! – pouczał. Rodzinę nazywał świętością.

Na sesjach rady wdawał się w pyskówki. Zarzucił radnemu z PO, że na mównicy stoi niechlujnie, „jak w budce z kebabem”.

Sąd: Piasecki to dobry ojciec

Piaseccy poznali się w kościele. On grał na gitarze. Ona, ładna brunetka, śpiewała altem. Są małżeństwem ponad dekadę, mają dwójkę dzieci. W Prawie i Sprawiedliwości Piasecki obracał się ponad dziesięć lat. Zaczynał w młodzieżówce. Jeszcze zanim afera ujrzała światło dzienne, jego partyjni koledzy tłumaczyli, że do opinii żony należy podchodzić z rezerwą.

– Przez dekadę to był dobry związek, ale się rozpadł. On jest porywczy, ona kogoś poznała i pewnego dnia zniknęła. Teraz jej zależy na nagłośnieniu sprawy, by zyskać jak najwięcej przy rozwodzie – tłumaczyli mi znajomi pary.

W to, że mąż bił żonę, wciąż nie wierzą. Adwokat Piaseckiego mówi, że nagrania są zemstą kobiety, rozgrywką rozwodową.

– Upublicznienie nagrań to efekt tego, że wbrew woli pani Piaseckiej sąd nie zabronił mojemu klientowi widywania się z dziećmi. Sąd uznał, że jest dobrym ojcem.

Wyznaczył żonie harmonogram

Maltretowana Piasecka wyjechała z dziećmi do Warszawy, tam znalazła adwokata, specjalistę od rozwodów. W lutym zaniosła do mediów mężowski „przepis na dobre małżeństwo”.

„Żona rano ma delikatnie budzić męża ze śniadaniem, a z pracy wracać o 16.15. O 17 – podać mężowi ciepły posiłek, a od 21 ma być do jego dyspozycji”.

Radny nie zaprzeczał, że to jego słowa.

– Pochodzę z tradycyjnej rodziny, gdzie mężczyzna zarabia, a żona sprząta, gotuje, prasuje. Moja tego nie lubiła robić. Na pierwszym miejscu stawiała pracę, a na drugim fitness. Oczekiwałem, że przynajmniej raz dziennie poda mi ciepły posiłek, a skoro zwykle jest zmęczona i chce szybciej iść spać, to wcześniej położy dzieci do łóżek i godzinę od 21 do 22 spędzi ze mną – tłumaczył.

Dopytywany przyznał, że zatykał żonie usta, gdy głośno krzyczała. Zaprzeczył, by kiedykolwiek ją uderzył.

Pod kościołem na Grochowie

Piasecki ruszył do Warszawy w poszukiwaniu żony. Kiedy ją znalazł, wdarł się do mieszkania. Policja wyprowadziła go w kajdankach. Trwa dochodzenie w sprawie naruszenia miru domowego.

Kolejny raz Piasecki podszedł do żony i dzieci pod kościołem Najczystszego Serca Maryi na warszawskim Grochowie. Żonie towarzyszył mężczyzna, były wojskowy. Piasecki zaczął ciągnąć jedno ze swoich dzieci do samochodu. Skończyło się awanturą przed świątynią. Piasecki wyszedł ze starcia z naderwanymi więzadłami szyjnymi, uszkodzonymi zębami i złamanym palcem. Spod kościoła zabrała go karetka. Potem przesłuchała go policja.

Jedna kłótnia rocznie

Policja prowadzi trzy dochodzenia w sprawie Piaseckiego – żadnego przeciw niemu:

* o znęcanie się,

* naruszenie miru,

* włamanie się do skrzynki mailowej.

Warszawska prokuratura, która nadzoruje postępy, wystąpiła o przesłuchanie świadków, którzy mogli słyszeć awantury w bydgoskim domu.

Jeszcze dwa tygodnie temu Piasecki wypowiedział się dla bydgoskiej „Wyborczej”. Tłumaczył, że przyłapał żonę na zdradzie. Mówił, że z powodu jej kłamstw domaga się rozwodu z orzeczeniem o jej winie.

Po publikacji nagrań były radny odsyła już tylko do adwokata. Ten uważa, że sprawa została wyolbrzymiona.

– Żona mojego klienta dysponuje czterema nagraniami z ostatnich czterech lat. To jedna kłótnia rocznie, co zdarza się w każdym związku. Nie można za to przeprowadzać linczu – mówi Bartecki.

Domowa przemoc i nasza, polska tradycja – Aleksandra Sobczak o sygnałach o wycofaniu się Polski z konwencji antyprzemocowej

Cynizm i hipokryzja w polityce

Rafał Piasecki należał do bliskich współpracowników Łukasza Schreibera – młodego i ambitnego posła PiS. Piasecki inaugurował m.in. jego ostatnią kampanię wyborczą.

– Znam Łukasza od ponad dziesięciu lat, to mój serdeczny przyjaciel. Nigdy mnie nie zawiódł, można na nim polegać. Jest kapitanem naszej grupy i nowego pokolenia – rekomendował kandydata Piasecki.

Dziś Schreiber bardzo ostrożnie dobiera słowa. – Mam negatywny stosunek do wszelkiej przemocy, a przemoc domową uważam za hańbę – mówi. Zaznacza, że nie komentuje publicznie żadnych prywatnych spraw i dla tej nie zamierza robić wyjątku. Wykorzystywanie tego tematu do walki politycznej uważa za „cynizm i hipokryzję”.

Radny zaklejony taśmą

Piasecki zrezygnował już z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości. Wciąż jednak jest bydgoskim radnym, przysługuje mu 990 zł comiesięcznej diety.

– Sugerowałem klientowi, żeby nie zrzekał się mandatu – mówi adwokat Piaseckiego.

Kodeks wyborczy reguluje siedem przypadków wygaśnięcia mandatu. W praktyce, wbrew woli zainteresowanego, możliwości są tylko dwa. Prawomocny wyrok karny lub śmierć.

Wczoraj – na sesji rady – krzesło Piaseckiego pozostało wolne. Jakub Mendry, radny lewicy, powiesił na nim rękawice bokserskie, zdjęcie Piaseckiego i szarfę z napisem „Wołanie o miłość”. Potem wygłosił krótki speech:

– Piasecki ukrywa się, nie ma honoru. Przynosi wstyd miastu. Ten damski bokser to największa nasza hańba od lat.

We wtorek nazwisko Piaseckiego znikło z tablicy na fasadzie bydgoskiego biura Prawa i Sprawiedliwości. Obsługa zakleiła je białą taśmą. Wkrótce na ścianie ma zawisnąć nowa tablica, już bez nazwiska najsłynniejszego radnego.

W piątek pod biurem (Wełniany Rynek, Bydgoszcz) odbędzie się pikieta przeciwko przemocy w rodzinie.

Ginie 500 kobiet rocznie

Według szacunków Centrum Praw Kobiet do 500 kobiet rocznie ginie w Polsce z powodu przemocy domowej. Umierają w wyniku zabójstw, pobić ze skutkiem śmiertelnym, popełniają samobójstwa. Przemocy doświadcza ok. 800 tys. Polek. CPK co roku pomaga kilku tysiącom z nich.
Zdaniem Urszuli Nowakowskiej, szefowej organizacji, nagłaśnianie przypadków przemocy sprawia, że maltretowane nabierają odwagi do wyzwolenia się: – Często kobieta właśnie w takim momencie zaczyna rozumieć, że to, co ma w domu, jest przemocą.
Co powinna zrobić doświadczająca przemocy?
– Wezwać policję – mówi Nowakowska. – Jeśli nie chce tego robić lub obawia się reakcji sprawcy, powinna mieć miejsce, gdzie może się ukryć: dom przyjaciółki, schronisko. Mając poczucie bezpieczeństwa i wsparcie, łatwiej jej będzie podjąć kroki prawne, aby pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności.

Centrum Praw Kobiet to jedna z organizacji antyprzemocowych, którym rząd cofnął dofinansowanie. Straciła je m.in. także fundacja Autonomia, która planowała kolejną edycję kampanii przeciw przemocy ze względu na płeć. Politycy PiS już wielekroć mówili o konieczności wypowiedzenia konwencji Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Według PiS zapisy konwencji zagrażają tradycyjnej rodzinie, promują feminizm i mniejszości seksualne.

wyborcza.pl

Wojciech Maziarski

Co zrobić z PiS-em po odebraniu mu władzy?

20 kwietnia 2017

Demonstracja KOD w Warszawie

Demonstracja KOD w Warszawie (KUBA ATYS)

W obozie „dobrej zmiany” wprost roi się od ludzi o mentalności zamordystów domagających się zakneblowania oponentów i pozbawienia Polaków ich konstytucyjnych praw.

Bardzo zawiedzeni muszą być ci, którzy myśleli, że masowe zademonstrowanie sprzeciwu wystarczy, by zmusić PiS do rezygnacji z narzucania Polakom zakazów i nakazów, których oni nie akceptują. Setki tysięcy kobiet, przy równie masowym wsparciu mężczyzn, pokazały jednoznacznie i dobitnie, że nie zgadza się na to, by PiS im zaglądał do macic – a Kaczyński swoje. W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” z początku kwietnia zapowiedział, że mimo protestów wprowadzi zakaz aborcji z powodu uszkodzenia płodu.

Ma nawet jakiś chytry pomysł, jak to zrobić, którego na razie nie ujawni. Z niejasnych aluzji i sugestii można domniemywać, że tym razem nie chce zakazu procedować w Sejmie w formie projektu ustawy, lecz narzucić go obywatelom w jakiś inny, podstępny sposób. „Zakaz aborcji eugenicznej ma szanse na wprowadzenie w stosunkowo nieodległym czasie, choć w nieco inny sposób, niż próbowano do tej pory. (…) Na razie nie chcę wchodzić w szczegóły, ale sprawa będzie rozwiązywana na płaszczyźnie prawnej”.

Ta zapowiedź to niejedyny dowód na to, że PiS jest partią antydemokratyczną i dyktatorską. Oto posłanka PiS Krystyna Pawłowicz zaapelowała do zdominowanej przez ludzi PiS Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o wydanie zakazu emisji „Faktów” TVN. „Niech się Rada nie boi!” – wezwała konstytucyjny organ mający stać na straży wolności słowa w Polsce. „Rada się nie boi, rada czeka na dobre prawo” – odpowiedziała jej rzeczniczka KRRiT. Czy można to interpretować inaczej niż jako wezwanie do uchwalenia przepisów umożliwiających władzom cenzurowanie mediów?
Przypomnijmy konstytucyjny zapis: „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu”.

W obozie „dobrej zmiany” wprost roi się od ludzi o mentalności zamordystów domagających się zakneblowania oponentów i pozbawienia Polaków ich konstytucyjnych praw. Do Krajowej Rady napłynęło ponad 12 tys. identycznie brzmiących listów żądających odebrania koncesji na nadawanie programów TVN i TVN 24.

A była kandydatka na senatorkę PiS, aktorka Anna Chodakowska podzieliła się z czytelnikami portalu wPolityce.pl tą oto myślą: „Takie osoby jak reżyser ‚Klątwy’ powinny być pognane z naszego kraju i poszczute psami. Gadanie, że można nie iść do teatru, w którym drwi się ze świętości, i wybrać sobie coś innego, jest bzdurą. Trzeba myśleć inaczej: ja nie chcę, żeby w moim mieście, w moim kraju narażano spokój sumienia i krzywdzono kogokolwiek. Jest przecież na to paragraf i to trzeba traktować poważnie. (…) Obraza uczuć religijnych jest bardzo mocnym zarzutem i ten przepis trzeba stosować”.

Przypomnijmy więc zapis konstytucji: „Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury”.
Pytanie, z którym prędzej czy później będziemy musieli się zmierzyć, brzmi: czy te i inne dowody antykonstytucyjnej działalności PiS-u – np. zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego, dążenia do podporządkowania sądów rządowi itp. – wystarczą, by po odsunięciu tej partii od władzy rozważać postulat jej delegalizacji, rozliczenia liderów i przeprowadzenia w Polsce szerokiego procesu depisyzacji?

wyborcza.pl

Zagraniczne media o przesłuchaniu Tuska. „Próba zdyskredytowania, część większego planu”

19.04.2017

Temat przesłuchania Donalda Tuska w warszawskiej prokuraturze odbił się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale również w zagranicznych mediach.

Około godziny 10:40 Donald Tusk został powitany na Dworcu Centralnym w Warszawie. Zjawili się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy obecnego szefa Rady Europejskiej. Były premier zeznaje przed warszawską prokuraturą jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy oficerów SKW z rosyjską FSB. Zwolennicy Tuska witali go już w Sopocie, skąd były premier rozpoczął podróż do stolicy.

Associated Press podkreśla, że setki osób czekało na Tuska na peronie, przy którym zatrzymał się pociąg z szefem Rady Europejskiej. „Kiedy wszyscy oczekiwali na przyjazd Tuska atmosfera była napięta. Jego zwolennicy trzymali flagi Unii Europejskiej, a przeciwnicy mieli transparenty z hasłami, które oskarżały Tuska o zbrodnię” – pisze AP. Zauważono również, że środowe przesłuchanie byłego premiera to „część większego planu polskiego rządu, którego celem, jest zdyskredytowanie Tuska, a ostatecznie aresztowanie go”. Ponadto AP dodaje, że szef RE jest oskarżany m.in. przez szefa polskiego resortu obrony o działania poprzedniego rządu po katastrofie, która miała miejsce 10 kwietnia 2010 roku.

Z kolei agencja Reutera pisze o zwolennikach Tuska, którzy powitali go na Dworcu Centralnym w Warszawie. „Skandowali hasło >>Wolna Polska

msn.pl

Czekanie na Tuska

19.04.2017
środa

Przemarszu Donalda Tuska przez Warszawę nie da się wydrwić ani zlekceważyć, jak by chcieli jego polityczni przeciwnicy. Nie tylko w PiS, także na lewicy. Tusk ma wciąż siłę, jakiej nie mają inni liderzy opozycji. Może ją zmarnować, może jej źle użyć, ale dziś znów przypomniał, że ją ma. Jest to siła przyciągania ludzi. Wokół Tuska może powstać jakaś nowa platforma obywatelska jako porozumienie przeciwko niszczeniu demokracji przez obecną władzę.

Może – nie znaczy, że powstanie. Sam Tusk chyba jeszcze nie wie, czy chciałby wrócić do polskiej polityki i w jakiej roli. Nie wie tego Grzegorz Schetyna. Nie wiadomo, czy dla obrony polskiej demokracji lepiej jest, by Tusk został w Brukseli czy żeby wrócił do Gdańska. Jego druga kadencja szefa Rady Europejskiej upływa 30 listopada 2019 r. Niedługo wcześniej powinny się odbyć wybory parlamentarne.

Według świeżego sondażu IBRIS wygrałaby je antypisowska koalicja PO/Nowoczesna/PSL. Tak typuje 36 proc. pytanych. Że wygra je PiS, uważa 22 proc. Ciekawe, że prawie 24 proc. stawia na wygraną jakiejś nowej siły opozycyjnej. To polityczne wróżenie z fusów, ale kto wie.

Tuska jako szefa bloku demokratycznego przeciwko pisowskiej prawicy mogę sobie wyobrazić, tak samo jak mogę sobie wyobrazić Tuska jako kandydata na prezydenta. Duda (o ile Kaczyński by go namaścił) musiałby stoczyć z nim ciężką walkę bez pewności, że wygra samym uśmiechem. Niecały rok temu zdarzył się sondaż typujący zwycięstwo Dudy nad Tuskiem w drugiej turze stosunkiem 47:41 proc.

Tusk nie jest zbyt serdecznie witany nie tylko przez PiS, ale i przez opozycję. Grymaszą także publicyści i politolodzy niesympatyzujący z wojami Kaczyńskiego. Za to umiarkowanie liberalny elektorat wraca do PO i wita Tuska jak naturalnego przywódcę. Elity na Tuska nie czekają, ale czeka osierocony przezeń elektorat.

Na dziś wynika z tego tyle, że Tusk jest wciąż w grze, czy to się podoba czy nie. Póki nie wkroczy na scenę jakiś polski Melenchon czy Macron albo jakaś młoda polska Merkel, Tuskowi nic nie zagraża, gdyby chciał startować w wyborach. Chyba że błędy jego własne lub stojącej za nim Platformy.

szostkiewicz. blog.polityka.pl

Szułdrzyński: Męczeński marsz Tuska

Podróż Donalda Tuska do prokuratury zmieniła się w dość żenujący polityczny spektakl.

Przewodniczący Rady Europejskiej postanowił wykorzystać pretekst, jakim było wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka w sprawie dotyczącej współpracy polskich i rosyjskich służb. Informując na Twitterze o swoim przyjeździe do Polski, dodał: „Do zobaczenia na trasie”. Zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy byłego premiera mogli mieć w środę pewność, że wiec, w który zmienił się spacer przewodniczącego Rady Europejskiej z Dworca Centralnego do prokuratury wojskowej, to początek kampanii prezydenckiej Donalda Tuska. Policyjna asysta ochraniająca Tuska zarówno przed zwolennikami, jak i przeciwnikami oraz pyskówki sprawiły, że wydarzenie to zmieniło się w farsę. Również obecność Mateusza Kijowskiego, borykającego się z poważnymi problemami wizerunkowymi lidera KOD, nie dodawała przemarszowi Tuska powagi.

Nie zmienia to jednak faktu, że tak naprawdę prowodyrem środowego przemarszu Tuska ulicami Warszawy był… Jarosław Kaczyński. To jego decyzja, by polski rząd za wszelką cenę blokował wybór byłego premiera na stanowisko szefa Rady Europejskiej, zbudowała obecną pozycję Tuska. To decyzja prezesa PiS sprawiła, że nawet wśród wielu Polaków, którzy mieli za złe szefowi Platformy, że w apogeum afery taśmowej porzucił tonący okręt w Polsce i przesiadł się na statek płynący pod błękitną banderą z gwiazdkami, nagle zaczęli na niego patrzeć jak na bohatera narodowego. Również skłócona i pozbawiona charyzmatycznego lidera opozycja dostała od PiS prezent. Nie mówiąc już o samej Platformie, która właśnie od czasu reelekcji szefa Rady Europejskiej notuje najwyższe w tej kadencji poparcie w sondażach; wyższe niż ostatni wyborczy wynik tej partii.

Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że nikt nie stoi ponad prawem i jeśli Tusk został wezwany na przesłuchanie w roli świadka, powinien on zamiast robić z siebie męczennika stawić się przed obliczem prokuratora. Tyle tylko, że nawet jeśli nie ma tu drugiego politycznego dna, to właśnie PiS kreuje Tuska na ofiarę opresywnej władzy. Każde kolejne wezwanie byłego premiera do prokuratury umocni jego pozycję w Polsce. Choć to PiS zarzucał Tuskowi, że złamał zasadę bezstronności urzędników europejskich i niewtrącania się ich w sprawy krajowe, to właśnie działania rządzonego przez PiS państwa wciągają byłego szefa Platformy do krajowej polityki. Wątpię, by PiS w ostatecznym rachunku wyszedł na tym dobrze.

rp.pl

Bartłomiej Sienkiewicz: PiS śmiertelnie boi się Donalda Tuska

„Dręczeniem Donalda Tuska” – nazwał wezwanie byłego szefa polskiego rządu przez prokuraturę i trwające kilka godzin przesłuchanie go w charakterze świadka były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z TVN24.

Śledztwo, w którym zeznawał Tusk, dotyczy przekroczenia uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez wymaganej zgody prezesa Rady Ministrów i opinii szefa MON. W grudniu 2016 r. ujawniono, że w tym śledztwie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi i jego następcy Piotrowi Pytlowi; trzecim podejrzanym jest Krzysztof D., były dyrektor szefa gabinetu SKW.

Sienkiewicz mówiąc o całej sprawie ocenił, że „dręczenie Tuska w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego i PiS będzie trwało”. – Źródłem tego jest strach – dodał. – PiS się śmiertelnie boi Donalda Tuska i Kaczyński się śmiertelnie boi, bo inaczej by nie wytoczył tak idiotycznych argumentów, jakie padały w przestrzeni publicznej pod adresem przewodniczącego Rady Europejskiej – przekonywał.

Powitanie Donalda Tuska na Dworcu Centralnym w Warszawie Sienkiewicz określił mianem „spontanicznej próby przywitania człowieka, który budzi sympatię u części Polaków”. Dodał jednak, że powitanie „skończyło się udziałem propagandowych bojówek PiS-owskich na dworcu”.

A odpierając zarzuty o to, że Tusk zrobił spektakl z przyjazdu do Warszawy, Sienkiewicz stwierdził, że „jeśli mowa o spektaklu, to jest to spektakl, który urządziła władza”.

Były szef MSW dodał, że rząd „nie jest w stanie pogodzić się z porażką, jaką poniosła wokół wyboru przewodniczącego” (Rady Europejskiej). Odpowiedzialnością za „rozpętanie spektaklu” Sienkiewicz obarczył Jarosława Kaczyńskiego.

Mówiąc o samej umowie między SKW a FSB, która jest przedmiotem śledztwa prokuratorskiego, Sienkiewicz zauważył, że Polska „nie jest w stanie wojny z Rosją”, w związku z czym zawieranie tego rodzaju umów jest czymś normalnym.

rp.pl

Będzie proces za krytykę wyklętych?

Dorota Steinhagen, 18 kwietnia 2017

UPikieta poparcia radnej PO Jolanty Urbanskiej przed jej przesluchaniem w Czestochowie

UPikieta poparcia radnej PO Jolanty Urbanskiej przed jej przesluchaniem w Czestochowie (Fot . Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta)

Dwa lata więzienia grożą częstochowskiej radnej PO za obrazę żołnierzy wyklętych w internecie.

1 marca. W kościele św. Jakuba w Częstochowie lokalne środowiska patriotyczne modlą się w intencji żołnierzy wyklętych. To narodowy dzień pamięci o nich.

Po mszy będzie marsz. Portrety wyklętych, biało-czerwone flagi, transparent ONR. Okrzyki: „Cześć i chwała bohaterom” na przemian z „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”.

Kilkadziesiąt metrów od kościoła Jolanta Urbańska, miejska radna PO i prezeska stowarzyszenia Demokratyczna RP, ze swoimi politycznymi przyjaciółmi zapala 187 zniczy. Według źródeł historycznych, na które się powołuje, właśnie tyle dzieci poniżej 14. roku życia zginęło z rąk żołnierzy powojennego antykomunistycznego podziemia. Cywilnych ofiar – według tych samych źródeł – było ogółem pięć tysięcy.

Świadoma prowokacja przeciw częstochowskiej prawicy

Urbańska jeszcze nie wie, że w prokuraturze leży donos na nią – właśnie za krytykę wyklętych. Dwaj byli radni PiS Artur Sokołowski i Krzysztof Janus – teraz obaj w zarządach państwowych spółek – złożyli zawiadomienie, że Urbańska używa mowy nienawiści, znieważa naród polski, publicznie nawołuje do nienawiści. Wszystko to miała zrobić we wpisie, który dzień przed świętem „żołnierzy wyklętych” zamieściła w internecie obok wyliczenia ofiar.

„Bandyci to wy!!!” – napisała, wymieniając m.in. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, Józefa Kurasia „Ognia”, Romualda Rajsa „Burego” i Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, najsławniejszego spośród częstochowskich żołnierzy niezłomnych.

„To tak, jakby zorganizować marsz nazistów w Oświęcimiu”. Mieszkańcy Hajnówki o marszu z „Burym” na banerze

Fakt, że taki wpis zamieściła właśnie 28 lutego to według Sokołowskiego i Janusa dowód „wysokiego stopnia zdemoralizowania” i nosi „znamiona świadomej prowokacji politycznej skierowanej przeciwko częstochowskiej prawicy i ma na celu wywołanie zamieszek oraz niepokojów podczas uroczystej demonstracji”.

Sokołowski i Janus swoje doniesienie wysyłają też do Zbigniewa Ziobry, prokuratora generalnego.

Paskudna kobieta chce wstrzykiwać rtęć dzieciom

– Nie godzę się na zakłamywanie historii – mówi powiadomiona już o doniesieniu Urbańska. – Wśród 180 tysięcy członków antykomunistycznego podziemia byli bandyci. Nie wolno ich traktować na równi z bohaterami. Czekam, co zrobi prokuratura.

Byli radni PiS sprawy nie komentują. Opublikowali swoje pismo wysłane do prokuratury. Czekają na rozwój wypadków.

Prokuratura wszczyna dochodzenie. W sprawie nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, ale nie przeciw komukolwiek. Postępowanie prowadzi policja pod nadzorem prokuratorów specjalizujących się w mowie nienawiści.

„Urbańska, komunistko, przechodzisz już samą siebie…Wracaj do Izraela, gdzie twoje miejsce!! Pierwsza do obrażania bohaterów Polski, obrony zboczeńców i szczepienia rtęcią naszych dzieci! Zasługujesz tylko na pogardę paskudna kobieto” – czyta Urbańska w swojej poczcie i na Facebooku. Rtęci się nie dziwi, bo „serdecznych” przyjaciół ma także wśród antyszczepionkowców – chciała uzależnić przyjęcia do miejskich przedszkoli od poddania dziecka obowiązkowym szczepieniom.

Portal Niezależna.pl pisze o „haniebnych wpisach Jolanty Urbańskiej, radnej PO z Częstochowy”. Strona internetowa Radia Maryja podaje informację o jej „skandalicznym wpisie”. „Gazeta Częstochowska”, której współwłaścicielem jest lokalny poseł PiS Szymon Giżyński, pisze, że Urbańska „rozpoczęła kampanię wymierzoną w cześć i honor Bohaterów Narodowych, wpisując się swą mową nienawiści w lewacki nurt negacji Żołnierzy Wyklętych”.

Tfu ci w ryj postkomunistyczna bakterio

Kolejne listy do Urbańskiej:

„Co do Wyklętych, to mordowali, ale tylko zdrajców i kolaborantów, takich jak pani. Patrząc na całe PO, KOD i inne antypolskie ruchy szkoda, że wyklętych nie ma już z nami, bo raz dwa by z wami zrobili porządek, wy zdradzieckie psy”.

„Oj, Urbańska, ty postkomunistyczna bakterio…”.

„Parszywa, wstrętna i paszkwilowa baba. Tfu ci w ryj paskudny !!!!!”.

„Ciesz się kobieto, że żyjesz w tych czasach. Dawniej, kiedy było normalnie, ze zdrajcami (obrażającymi polskich bohaterów) się nie cackano. Samo wezwanie jako świadka a nie jako oskarżoną jest kompromitacją Policji”.

To fakt, że Urbańska została wezwana jako świadek, przesłuchano ją jednak z uprzedzeniem o możliwości postawienia zarzutów w przyszłości.

Prokuratora ma dwa miesiące na decyzję.

Lekcje historii w komendzie policji

– Prawo, prawda, demokracja!

– Wolna Jola, wolność słowa!

– Wśród „wyklętych” byli przeklęci!

– Prawda jest bolesna, wyklęci nie święci!

Kwiecień. Gdy Urbańska zeznaje w częstochowskiej komendzie policji, przed komendą trwa pikieta jej zwolenników. Wznoszą okrzyki. Jest ich ledwo 20. Z Częstochowy, Łodzi, Warszawy, ze stowarzyszenia Demokratyczna RP, z Obywatelskiego Ruchu Demokratycznego, z grupy Demokracja Jest w Nas, z KOD, z partii Razem.

Dyskutują między sobą:

– Z „Warszycem” to pani Jolanta przesadziła, jemu nic zarzucić nie można.

– Konspiracyjne Wojsko Polskie zabiło Jakuba Cukermana, ale nie za to, że był Żydem, tylko wyjątkowo okrutnym szefem sekcji śledczej UB w Radomsku.

– PiS nie na darmo powołuje się na „Warszyca”, a nie na „Burego”.

– To jest sprawa dla historyków, nie dla policji – mówi mecenas Adam Kasperkiewicz, który pro publico bono zgłosił się, by pomóc Urbańskiej. – Prezydent Andrzej Duda powiedział, że „będziemy uczyć, kto jest bohaterem, a kto zdrajcą”, ale nikomu do głowy nie przyszło, że te lekcje będziemy odbierać w komendzie policji. Tej sprawy w ogóle nie powinno być, nie należało wszczynać tego dochodzenia.

* Jeśli Urbańska stanie przed sądem, grozi jej maksymalnie do dwóch lat więzienia. Zaraz po przesłuchaniu częstochowski komendant zażądał akt sprawy od policjanta prowadzącego dochodzenie.

Kim byli wyklęci?

Przeciw sowietyzacji Polski walczyło zbrojnie około 150 tys. osób.

Uczestnicy powojennego ruchu partyzanckiego określani są jako „wyklęci” od 1993 roku, od czasu wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne”, zorganizowanej na Uniwersytecie Warszawskim przez Ligę Republikańską.

1 marca jest świętem państwowym, ponieważ tego dnia w 1951 roku wykonany został wyrok śmierci na kierownictwie IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Ostatni z „wyklętych”, Józef Franczak, ps. „Lalek”, został zastrzelony przez grupę likwidacyjną ZOMO w 1963 roku.

wyborcza.pl

Tusk po 8 godzinach w prokuraturze: Ta sprawa ma charakter wybitnie polityczny

Wiktoria Beczek, 19.04.2017

Donald Tusk po przesłuchaniu w prokuraturze

Donald Tusk po przesłuchaniu w prokuraturze (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk opuścił gmach warszawskiej prokuratury, gdzie przebywał ponad 8 godzin.

– Nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na temat śledztwa. Pan prokurator uprzedził, zgodnie z przepisami, że nie można w żaden sposób naruszać tajemnicy śledztwa. Sprawa dotyczy poważnych kwestii, więc pragnę pozostać dyskretny – powiedział Tusk. – Nie mogę narzekać na gościnność prokuratury. Dostałem kawę, herbatę i wodę – dodał.

„Zjawiłem się przez szacunek dla państwa polskiego”

Pytany przez dziennikarzy, czy jego przesłuchanie ma charakter polityczny, Tusk odpowiedział twierdząco. – Cała sprawa ma charakter wybitnie polityczny – podkreślił.

– Poinformowałem pana prokuratora, że zjawiłem się ze względu na szacunek przede wszystkim dla państwa polskiego. Zdaję sobie sprawę, że najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli sobie wyjaśniać w sposób cywilizowany wszystkie sprawy i wątpliwości, ale poinformowałem także, że mój urząd objęty jest pełnym immunitetem zgodnie z prawem europejskim – relacjonował b. premier.

Prokuratura nie chciała przesłuchania w Brukseli

– Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że celowo wykorzystywane są sprawy przeciwko mnie po to, aby utrudnić lub uniemożliwić mi sprawowanie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli tak, to nie będę się wahał – zapowiedział Tusk.

– Z całą pewnością wielogodzinne przesłuchanie nie ułatwia wykonywania obowiązków, ale to też mój publiczny obowiązek. Nie jestem tu od tego, by użalać się nad swoim losem – mówił Tusk. Przewodniczący RE wyjaśnił, że proponował, by przesłuchanie odbyło się w Brukseli, w placówce konsularnej, ale „z powodów technicznych odmówiono tej możliwości”.

Giertych: Zeznania protokołowano ręcznie

Po przesłuchaniu na antenie TVN24 wypowiedział się Roman Giertych, pełnomocnik Tuska. – Całość tej sprawy ma związek z planami politycznymi, które są konsekwentnie realizowane – mówił. Giertych wyjaśnił, że przesłuchanie trwało tak długo, ponieważ było protokołowane ręcznie. Pytany, czy to normalna procedura, odparł: „Spotykałem się z tym często, ale 20 lat temu”.

– Jako obywatel mogę powiedzieć, że sprawa jest polityczna, ponieważ Donald Tusk jest traktowany przez władzę jako poważny polityczne zagrożenie – dodał pełnomocnik.

Nie będzie kolejnego przesłuchania

Głos po przesłuchaniu zabrała też prokuratura. Na krótkim briefingu poinformowano, że „zeznania Donalda Tuska były niezbędne do wszechstronnego wyjaśnienia sprawy”. Rzecznik prokuratury dodał, że zaproszenie przewodniczącego RE miało charakter standardowy, zgodny z procedurami.

– Okoliczności zostały w ocenie prokuratury wyjaśnione – dodał prokurator. Śledczy nie przewidują dalszego przesłuchania Tuska.

Powitanie Tuska w Warszawie

Tusk zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Przed godz. 11 były premier przejechał do Warszawy pociągiem z Sopotu. Potem w licznej grupie – swoich zwolenników i przeciwników – przeszedł pieszo z Dworca Centralnego do budynku prokuratury przy ulicy Nowowiejskiej.

Zgromadzeni przed siedzibą prokuratury skandowali: „Dziękujemy!”. – To ja dziękuję bardzo. Trzymajcie się – odpowiedział Tusk.

gazeta.pl