Sankcje na Polskę pisowską zostaną nałożone – i nie tylko one

Nie jestem zdziwiony wypowiedzią kandydata na prezydenta Francji Emmanuela Macron, iż będzie zabiegał o nałożenie sankcji na Polskę. Najprawdopodobniej zastąpi Hollande’a w Pałacu Elizejskim, a gdyby jakimś cudem miała wygrać w II turze Marine Le Pen, będzie jeszcze gorzej. Francja prawicowa zawsze była antypolska, prorosyjska.

Po raz pierwszy w historii sprzyjała nam koniunktura międzynarodowa, zarówno Niemcy byli naszymi adwokatami, także Francja. Zostało to już w niwecz zaprzepaszczone przez PiS i „geniusz” Kaczyńskiego, który tak daleko nie odbiega od przysłowiowego Kononowicza ze wszystkimi „powstawaniami z kolan”.

Leżymy. Cieszmy się, że mamy Donalda Tuska, szefa Rady Europejskiej, który będzie hamował zapędy Macrona, ale niewiele wskóra w Unii różnych prędkości, bo jestesmy w niej „czerwoną latarnią”.

Macron, jak każdy liberał jest przychylny Polsce, lecz kampania wyborcza ma swoje prawa i nie może oddawać elektoratu Le Pen – odpowiednik hard naszego PiS. Dobrze postawę Macrona oddaje niedawny list sławnej Annette Laborey, która odmówiła przyjęcia orderu od Andrzeja Dudy: „Polska wpadła w ręce partii, którą mogłabym tylko zwalczać. Odznaczenie nadane takimi rękami zamienia się w zniewagę”.

I to jest powód takich, a nie innych słów Macrona. Gdyby na jego miejscu był kandydat gauliistów Francois Fillon usłyszelibyśmy podobne słowa.

Gdyby Wielka Brytania nie wychodziła z UE, także Theresa May powiedziałby podobnie. Polska ogrywana jest przez wszystkich, no może oprócz San Escobar.

Niedługo kampania i wybory w Niemczech, usłyszymy trawestację Macrona z ust Martina Schulza, a także Angeli Merkel, która będzie musiała wzmocnić swój zdecydowany przekaz, iż Unia nie będzie się rozłazić z powodu niszczenia standardów demokratycznych. Pod władzą PiS zostaliśmy w półtora roku chorym człowiekiem Europy, dopadł nas złośliwy nowotwór – kaczyzm. Zaścianek.

Więcej >>>

Macierewicz musi odejść? [SONDAŻ]

28.04.2017

Antoni Macierewicz, szef MON© Leszek Szymański Antoni Macierewicz, szef MON

Aż 65 procent respondentów uważa, że Antoni Macierewicz nie powinien dalej piastować funkcji ministra obrony narodowej – wynika z sondażu Kantar Millward Brown SA dla „Faktów” TVN i TVN24.

Respondenci mieli dokonać wyboru spośród trzech wariantów kończących zdanie „Czy Pana(i) zdaniem minister obrony narodowej Antoni Macierewicz…”. Zdecydowana większość, bo aż 65 proc. pytanych odpowiedziała, że powinien zostać zdymisjonowany. Taki sam sondaż przeprowadzono na zlecenie TVN 24 w marcu i w stosunku do tego badania liczba osób chcących dymisji szefa MON wzrosła o 8 punktów proc.

Przeciwnego zdania, a więc że Macierewicz powinien pozostać na stanowisku, było 21 proc. ankietowanych. To o 5 punktów proc. mniej niż w poprzednim badaniu.

Zdania w tej sprawie nie miało 15 proc. respondentów (spadek o 2 punkty proc.).

Sondaż na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24 został zrealizowany przez Kantar Millward Brown SA w dniach 24-25 kwietnia 2017 roku na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród osób w wieku powyżej 18 lat. Próba badania wynosiła 1001 osób.

msn.pl

http://300polityka.pl/live/2017/04/28/

PIĄTEK, 28 KWIETNIA 2017

Kantar MB dla TVN: 65% badanych za dymisją Macierewicza

Kantar MB dla TVN: 65% badanych za dymisją Macierewicza

65% ankietowanych uważa, że Antoni Macierewicz powinien zostać zdymisjonowany – wynika z sondażu Kantar Millward Brown SA przeprowadzonego na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24. To wzrost o 8 pkt. proc. Zdaniem 21% pytanych. szef MON powinien pozostać na stanowisku (-5). 14% odpowiedziało „nie wiem/trudno powiedzieć” (-3).

300polityka.pl

PIĄTEK, 28 KWIETNIA 2017

Kantar Public dla GW: PO przegania PiS, Nowoczesna poza Sejmem

Kantar Public dla GW: PO przegania PiS, Nowoczesna poza Sejmem

Tak prezentują się wyniki badania Kantar Public (dawniej TNS Polska), przeprowadzonego na zlecenie „Gazety Wyborczej”:

PO – 28%
PiS – 27%
Kukiz ’15 – 12%
SLD – 5%
Nowoczesna – 4%
Razem – 3%
PSL – 3%
KORWiN – 3%
TR – 1%
Inna partia – 1%
Trudno powiedzieć – 13%

Sondaż z 26-27 kwietnia, próba losowa, ogólnopolska, telefoniczna, wspomagana komputerowo.

300polityka.pl

Roman Imielski

Władza zaczyna klękać. Presja suwerena ma sens

28 kwietnia 2017

Poseł PiS Jacek Sasin kapituluje: nie będzie ustawy o metropolii warszawskiej, mówi na konferencji w Sejmie, 28 kwietnia 2017

Poseł PiS Jacek Sasin kapituluje: nie będzie ustawy o metropolii warszawskiej, mówi na konferencji w Sejmie, 28 kwietnia 2017 (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Przygnieciony serią wizerunkowych wpadek i autentycznych afer, gnębiony wewnętrznymi sporami i mało sprzyjającymi sondażami PiS zaczyna robić krok wstecz. Właśnie wycofał się z forsowania absurdalnego powiększenia Warszawy o ponad 30 podstołecznych gmin, zamykając jeden z pootwieranych przez siebie frontów walki.

To nie jest najlepszy okres dla obozu władzy. Jeszcze na początku roku wydawał się on monolitem, który walcem rozjeżdżał wszystko, na co miał ochotę. Ale to se ne vrati, przynajmniej na razie. Wiele nieskończonych wciąż bitew odbija się bowiem Prawu i Sprawiedliwości czkawką. Suweren zaczął brykać.

Nieprzygotowana i zwiastująca chaos w szkołach reforma edukacji zaowocowała zebraniem blisko miliona podpisów przeciwko planowanym zmianom i żądaniem referendum.

Próba zablokowania reelekcji Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, zamiast zdyskredytować byłego premiera, w oczach wielu wywindowała go na męża opatrznościowego, który w 2020 r. może wygrać wybory prezydenckie.

Forsowana przez ministra środowiska Jana Szyszkę wycinka drzew oraz kuriozalne sprawy Bartłomieja Misiewicza i szefa podkomisji smoleńskiej Wacława Berczyńskiego były wizerunkową katastrofą dla PiS.

Do tego dochodzi polityczne kolesiostwo we wszelkich możliwych urzędach, instytucjach i spółkach skarbu państwa. I widoczne już jak na dłoni wewnętrzne walki buldogów zakończone publicznym dyscyplinowaniem traktującego armię jak prywatny folwark szefa MON Antoniego Macierewicza czy wyrażającej wątpliwości wobec polityki rządu minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej.

To wszystko PiS mógłby pominąć, gdyby nie spadki w ostatnich sondażach, w których przegrywa z Platformą Obywatelską, a Andrzej Duda – w ewentualnej II turze wyborów prezydenckich z Tuskiem. Można by je zahamować, gdyby rządzący mieli w ręku poważne atuty. Tyle że program 500 plus już jest, obniżka wieku emerytalnego też, podniesienie pensji minimalnej również. Słowem – z socjalnego arsenału nie zostało prawie nic w odwodzie.

No i jest jeszcze niezwykle popularne kabaretowe „Ucho Prezesa” – a popadnięcie w śmieszność to jedna z najgorszych rzeczy, jaka może spotkać władzę.

Dlatego PiS musi zamknąć niektóre fronty. I tak właśnie zrobił z ustawą o powiększeniu Warszawy, która miała ułatwić przejęcie stolicy po wyborach samorządowych. Podstołeczne gminy stanęły okoniem. Bagatelizowane referendum w Legionowie było dla ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego szokiem – nie tylko okazało się ważne, ale aż ponad 94 proc. głosujących powiedziało „nie” dla planów PiS. Za chwilę podobne referenda przetoczą się przez kolejne gminy, a nastroje w nich wcale nie są przychylne władzy. Forsujący zmiany poseł Jacek Sasin, marzący o prezydenturze Warszawy (w ostatnich wyborach samorządowych znacząco przegrał z Hanną Gronkiewicz-Waltz), w końcu rzucił ręcznik.

To dobra wiadomość dla tych obywateli, którzy mają dość niszczenia państwa przez PiS. Bo im więcej problemów ma obóz władzy, tym większy sens ma społeczny nacisk. Po raz pierwszy efekt zobaczyliśmy jesienią zeszłego roku, gdy dziesiątki tysięcy kobiet zmusiły „czarnym protestem” do porzucenia projektu zaostrzenia prawa aborcyjnego. Ostatnio społeczny sprzeciw widzieliśmy w przypadku lex Szyszko, a teraz dał efekt w sprawie ustawy warszawskiej.

Suweren – tak często przywoływany przez polityków PiS – nie okazał się potulny jak baranek. I to najlepsza wiadomość dla Polski.

wyborcza.pl

Długi weekend? Koniecznie tam! 7 miejsc w Polsce, które musisz zobaczyć przynajmniej raz w życiu

http://podroze.gazeta.pl/galerie/56,142744,20846151,dlugi-weekend-koniecznie-tam-7-miejsc-w-polsce-ktore-musisz,,1.html#Prze

Marek Beylin Gazeta Wyborcza

Długopisem w PiS

28 kwietnia 2017

Złożenie w sejmie wniosków ws. referendum edukacyjnego

Złożenie w sejmie wniosków ws. referendum edukacyjnego (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Władza powinna być ustawicznie osaczana przez społeczeństwo. Niech opozycja zbiera teraz podpisy w sprawie referendum: „Czy jesteś za tym, by zgodnie z konstytucją sędziowie byli niezależni od rządzących polityków?”.

Nadszedł czas opozycji. Po półtorarocznych rządach PiS zaplątał się we własne portki. To, że w nowym sondażu Kantar Millward Brown (dla „Faktów” TVN i TVN 24) i Kantar Public dla „Wyborczej” Platforma wyprzedziła PiS, nie świadczy jeszcze o trwałej zmianie lidera, pokazuje jednak dobitnie słabość partii rządzącej.

W dodatku PiS nie wie na razie, jak się z tą słabością uporać. Wewnętrzne konflikty, ustawiczny pokaz śmieszności i nieudolności sprawiły, że władza zajmuje się głównie leczeniem własnych ran. Jest w defensywie, jak nigdy po wygranych wyborach.

Jeśli opozycja nie wykorzysta tej słabości, dowiedzie, że nadaje się jedynie do uprawiania gadulstwa, a nie polityki. Jest jednak problem, jak PiS skutecznie przyciskać.

Bo opozycji słabo wychodzi mobilizowanie ludzi, nie ma też takich pomysłów na Polskę po PiS, które przyciągnęłyby wahających się wyborców. A to oni zdecydują, kto wygra wybory.

W dodatku wyczerpuje się główna dotąd forma oporu: demonstracje. Są coraz mniej liczne nie tylko wskutek „wojny na górze” w KOD. Co ważniejsze, nie da się utrzymać stałej emocjonalnej mobilizacji ludzi, która przesądza o tym, czy wyjdziemy na ulice. Bez takich emocji udział w demonstracjach staje się rutynowym obowiązkiem przyciągającym jedynie najbardziej zmotywowanych. W efekcie słabnie widoczność sprzeciwu w społeczeństwie. A ludzie czują się bardziej osamotnieni wobec władzy.

Jak ożywić opór i emocje budujące wspólnotę sprzeciwu, z której wielu Polaków mogłoby czerpać poczucie siły? Dobry przykład dała akcja referendalna w sprawie gimnazjów. Ponad 900 tys. zebranych podpisów i umiejętna, merytoryczna perswazja przekształciły rozproszone niezadowolenie w polityczny taran kruszący władzę PiS. To przecież głos „ludu”, do którego władza odwołuje się w propagandzie, by zalegitymizować swe poczynania. Co więcej, jeśli rządzący zlekceważą te podpisy, potwierdzą, że mają gdzieś obywateli, jeśli ulegną, dowiodą własnej megakompromitacji.

Takich taranów trzeba nam więcej, bo władza powinna być ustawicznie osaczana przez społeczeństwo.

Niechże więc opozycja zacznie zbierać teraz podpisy w sprawie referendum: „Czy jesteś za tym, by zgodnie z konstytucją sędziowie byli niezależni od rządzących polityków?”. Według sondaży większość Polaków opowiada się za taką niezależnością. Ale kilkaset tysięcy podpisów pod takim wnioskiem potwierdziłoby wagę konstytucji i zasady niezależności sądownictwa oraz utrudniłoby rządzącym wyrwanie się z defensywy.

Następnie warto by wszcząć taką akcję w kwestii pozostania Polski w Unii Europejskiej. Bo Kaczyński, wbrew swym deklaracjom, może nas z UE chyłkiem wyprowadzać. Bliżej mu do Turcji niż do Brukseli.

Takie działania podtrzymają gniew i rozczarowanie władzą. A PiS w staraniach, by odzyskać moc, coraz bardziej będzie przypominał psa bezskutecznie kręcącego się w kółko, żeby złapać własny ogon.

Akcje referendalne przekonają też wielu, że protesty są trwałe i widoczne. Co wpłynie na tych, którzy wciąż się wahają. W dodatku każdy, kto złoży podpis, poczuje się uczestnikiem rozszerzającej się wspólnoty sprzeciwu. W tym dziś siła.

wyborcza.pl

Sondaż „Wyborczej”. To już trend? Platforma ponownie o włos przed PiS-em. A Nowoczesna znów spada

Agnieszka Kublik, 28 kwietnia 2017

Grzegorz Schetyna

Grzegorz Schetyna (Kuba Ociepa/Agencja Gazeta)

Kolejny sygnał, że mamy do czynienia z trendem: partia Jarosława Kaczyńskiego nieco w sondażach słabnie, a Grzegorza Schetyny sporo zyskuje. Ta druga rośnie przede wszystkim kosztem partii Ryszarda Petru – wynika z sondażu Kantar Public dla „Wyborczej”

W tym tygodniu PO najpierw wyprzedziła PiS w badaniu dla „Faktów” TVN i TVN 24, teraz wygrywa w sondażu „Wyborczej”. Platforma i Nowoczesna są jak naczynia połączone – mają bardzo podobny elektorat, więc gdy od stycznia notowania Nowoczesnej i jej szefa Ryszarda Petru zaczęły spadać, partia Grzegorza Schetyny zaczęła zyskiwać i doganiać ugrupowanie Kaczyńskiego.

Przewaga Platformy nad PiS-em w sondażu Kantar Public mieści się w granicach błędu statystycznego: PO ma 28 proc., PiS – 27 proc. Dlatego te dane trzeba traktować bardzo ostrożnie. Dopiero gdy kilka sondaży pokaże między liderami różnicę wyższą niż błąd pomiaru (czyli co najmniej 4 pkt proc.), będzie można mówić, że opozycja ma większe notowania niż partia rządząca.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sondaż „Wyborczej”: Duda wygrywa w pierwszej turze z Tuskiem. Mocny Kukiz. Biedroń z potencjałem?

W sumie w Sejmie znalazłyby się cztery ugrupowania, oprócz PO i PiS – Kukiz’15 z poparciem 12 proc. i SLD (5 proc.).

PSL znajduje się pod progiem z wynikiem 3 proc. Taki sam wynik uzyskały Partia Razem i KORWiN/Wolność. Sporo ankietowanych, bo 13 proc., zaznaczyło odpowiedź „trudno powiedzieć”.

Sondaż „Wyborczej”: Nowoczesna z czerwoną kartką

Cena, jaką przyszło Ryszardowi Petru zapłacić za sylwestrowy wypad na Maderę, jest niezmiernie wysoka. W naszym badaniu Nowoczesna po raz pierwszy znalazła się pod progiem z poparciem 4 proc. ankietowanych. Na początku roku miała pięć razy wyższe notowania.

– To dla nas czerwona kartka. Ale nie poddajemy się, nie obrażamy, wszystkie ręce na pokład. Musimy odbudować zaufanie do Nowoczesnej. Choć popełniliśmy parę błędów, to były wpadki komunikacyjne, wizerunkowe, a nie programowe. W polskiej polityce były już takie przypadki, że partie traciły, a potem się odbudowywały – komentuje Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ostudźmy emocje: Platforma dogania PiS, ale wcale nie jest pewne, że już przegoniła

Prof. Mikołaj Cześnik, politolog z Uniwersytetu SWPS i członek zarządu Fundacji Batorego komentuje: – Premia dla PO jest niezasłużona, bo Platforma nie zrobiła niczego spektakularnego w ostatnich kilku tygodniach. Czyli można niewiele robić, a nawet popełniać błędy, a w sondażach zyskiwać, jeżeli tylko ma się słabego przeciwnika. To jest typowe dla polskiej polityki.

I faktycznie, w ostatnich tygodniach wiele się wydarzyło i najpewniej miało to wpływ na notowania głównych graczy.

Sprawa Bartłomieja Misiewicza, który z hukiem wyleciał z posady w MON, gdy specjalna komisja powołana przez prezesa PiS orzekła, że młody polityk nie jest godzien posad w sektorze publicznym. Teraz Misiewicz będzie zarabiać w prorządowej TV Republika.

Sprawa Wacława Berczyńskiego, szefa podkomisji smoleńskiej w MON, który ogłosił, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu, bo na pokładzie wybuchła bomba termobaryczna, ale nie pokazał na to żadnych dowodów. A potem się pochwalił, że to on „uwalił caracale”, czyli przetarg na helikoptery dla polskiej armii. MON najpierw wszystkiemu zaprzeczył, potem potwierdził, że Berczyński miał dostęp do przetargowej dokumentacji. Gdy opozycja chciała, by zajęła się tym prokuratura, Berczyński wyjechał do Stanów Zjednoczonych.

Sprawa listów Andrzeja Dudy do ministra obrony narodowej, na które prezydent nie dostaje odpowiedzi, choć to on jest zwierzchnikiem Macierewicza.

I wreszcie, słowa minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej dystansujące się od własnego rządu, za co została błyskawicznie zdyscyplinowana przez premier Szydło na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu.

Platforma się cieszy, że PiS zrobi mniej głupstw

Tyle po stronie PiS. A PO? Może triumfalny marsz Tuska z Dworca Centralnego do prokuratury ma wpływ na rosnące notowania partii?

Grzegorz Schetyna, szef Platformy: – Polacy zaczynają się rozczarowywać rządami prezesa Kaczyńskiego. Na naszych barkach spoczywa teraz odpowiedzialność za utrzymanie tego trendu, przygotowanie się do wyborów i naprawy Polski po wyborach.

Sławomir Neumann, szef klubu PO: – Nie wpadamy w nadmierny optymizm, choć to kolejny sondaż, który pokazuje, że zbliżyliśmy się do PiS. Mnie cieszy nawet bardziej co innego – że te sondaże wywrą efekt psychologiczny na PiS, powstrzymają ich przed robieniem dalszych głupstw, przed demolką państwa. Ustawa metropolitalna wylądowała w koszu, może i projekt reformy KRS tam trafi?

Sondaż Kantar Public z 26-27 kwietnia, próba losowa, ogólnopolska, telefoniczna, wspomagana komputerowo.

wyborcza.pl

 

Bartosz T. Wieliński

Biją w Polskę. Sami jesteśmy sobie winni

28 kwietnia 2017

Emmanuel Macron z żoną Brigitte

Emmanuel Macron z żoną Brigitte (Christophe Petit Tesson / AP / AP)

Polska tematem zachodnich kampanii wyborczych. Dziś Macron we Francji, za chwilę Schulz w Niemczech.

Słowa Emmanuela Macrona, faworyta w prezydenckim wyścigu we Francji, o tym, że na „łamiąca wszelkie reguły Unii Europejskiej” Warszawę trzeba nałożyć sankcje, to fatalna wiadomość. Kilkanaście miesięcy po rozpoczęciu wojny rządu PiS z Brukselą Polska staje się we Francji chłopcem do bicia. A rząd Beaty Szydło nie jest nawet w stanie na to zareagować. Stanowisko ambasadora RP w Paryżu jest od roku nieobsadzone, gdyż minister Witold Waszczykowski w ciągu roku nie był w stanie znaleźć odpowiednio lojalnego wobec PiS kandydata.

PiS zrobił wiele, by się pokłócić

MSZ zostało tylko rzucanie na Macrona gromów i oskarżanie go o podważanie europejskich fundamentów. Tak jakby demontując niezależność wymiaru sprawiedliwości, PiS żadnych unijnych pryncypiów nie łamał.

Polski rząd w ciągu półtora roku zrobił wiele, by się z Francją pokłócić. W skandaliczny sposób bez żadnego uprzedzenia zerwał z Francuzami rozmowy o dostawie caracali, produkowanych przez Airbusa helikopterów dla polskiej armii. Szef MON Antoni Macierewicz nie próbował wyjaśnić, dlaczego ofertę odrzucono, choć helikopter spełniał wymagania stawiane przez wojsko, a Francuzi oferowali inwestycje w polskim przemyśle zbrojeniowym równe wartości zamówienia. Do dziś nie wiadomo, jaką rolę w tej sprawie odegrał Wacław Berczyński, jeden z zaufanych Macierewicza, szef podkomisji smoleńskiej, który niedawno dumnie oświadczył, że to on „wykończył caracale”.

Zobacz: Silna Francja w Unii Europejskiej vs. ocieplenie stosunków z Putinem. Co proponują kandydaci we francuskim wyborach?

Silna Francja w Unii Europejskiej vs. ocieplenie stosunków z Putinem. Co proponują kandydaci we francuskim wyborach?

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21683408,video.html

CZYTAJ RÓWNIEŻ: MSZ: wypowiedź Macrona to czysty populizm, podważa sens wspólnego rynku w UE

Jedyne, co Paryż od Warszawy w tej sprawie usłyszał, to groteskowe napomnienie wiceministra obrony, że to Polacy nauczyli Francuzów jeść widelcem.

A potem dowiedzieliśmy się, że dwa mistrale, okręty desantowe, których pod presją europejskich sojuszników Francuzi nie sprzedali Rosji, tylko Egiptowi, i tak znalazły się w rosyjskich rękach. Macierewicz z trybuny sejmowej zdemaskował kolejny francuski spisek, ogłaszając, że Egipt odsprzedał je Rosjanom po dolarze za sztukę. Jak się potem okazało, był to fake news propagowany przez jeden z internetowych portali.

– Nie mogę poważnie traktować szantażu prezydenta, który ma 4 proc. poparcia i niedługo nie będzie prezydentem – to z kolei mało dyplomatyczny komentarz premier Szydło do sprzeczki z prezydentem Francji Hollande’em na marcowym szczycie UE, na którym rządowi PiS nie udało się zablokować wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Poszło o to, że Hollande podczas rozmów ostro przypomniał Szydło, że Polska korzysta z funduszy strukturalnych, na które zrzucają się kraje zachodu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy Macron będzie mógł rządzić Francją?

Złe wiadomości dla Polski rządzonej przez PiS

Politycy PiS poużywali sobie na Francji, a teraz muszą zebrać burzę. Po takiej serii dyplomatycznych kompromitacji Polska nad Sekwaną nie może liczyć ani na obronę, ani na zrozumienie. Macron zaś domagając się nałożenia na Polskę sankcji, wzmacnia swój proeuropejski przekaz. Jego zdaniem trzeba wzmacniać Unię Europejską, wyodrębnić unijne mocno zintegrowane jądro, a o unijnych wartościach takich jak demokracja, praworządność, wolność słowa nie tylko mówić, ale rozliczać kraje UE z ich przestrzegania. Polska i Węgry pasują doskonale do tego przekazu jako niesforne kraje rządzone przez populistów, których nowy lider Francji – jeśli oczywiście Macron wygra wybory – z marszu nauczy moresu.

Taka zapowiedź nic Macrona nie kosztuje. Jest też wygodna. Kandydat nie musi na tym etapie wchodzić w szczegóły konstrukcji przyszłego unijnego jądra, w którym liberalne Niemcy będą musiały porozumieć się z etatystycznym unijnym południem. Hasło karania Polski jest wystarczająco nośne. Ale trzeba pamiętać, że Macron jest także wielkim zwolennikiem osobnego budżetu dla eurostrefy. To dla Polski kolejna zła wiadomość.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polacy uczyli Francuzów jeść widelcem? Henryk Walezy miał lepszych korepetytorów z kultury

PiS roztrwonił naszą reputację

Marine Le Pen, rywalka Macrona, też korzysta z fatalnego wizerunku Polski we Francji. Obiecuje wyborcom, że po jej zwycięstwie francuskie fabryki nie będą przenosić produkcji nad Wisłę, a „polski hydraulik” już nie będzie odbierał miejsc pracy.

Ale co gorsza, skoro po taką retorykę sięgnęli Francuzi, to dlaczego nie mieliby sięgnąć po nią Niemcy? Martin Schulz, kandydat SPD na kanclerza, na marcowej partyjnej konwencji nazwisko Jarosława Kaczyńskiego wymienił obok Trumpa i Erdogana jako wroga demokracji. I zapowiedział, że będzie z nim walczyć. We Francji wątek Polski PiS pojawia się na finiszu kampanii, w Niemczech może się stać jednym z ważniejszych przedwyborczych tematów. Politycy będą się licytować, kto Polskę ukarze skuteczniej. A polska dyplomacja leży w gruzach i nie ma siły na żadną skuteczną reakcję.

Kanclerz Merkel, która mimo antyniemieckiej nagonki prowadzonej przez rząd PiS stara się utrzymywać dobre relację z Warszawą i na razie studzi zapędy Komisji Europejskiej, by Polskę karać, będzie musiała się do tego ustosunkować.

Trudno o lepszy dowód na to, że Polska roztrwoniła reputację poważnego, solidnego partnera, na którą tak ciężko pracowała od 1989 r. Staliśmy się w Europie czarnym ludem. Odrobienie tego będzie bardzo trudne.

wyborcza.pl

 

Nowy szef podkomisji smoleńskiej związany z 30 spółkami wchodzącymi w skład PGZ

28.04.2017

Wacław Berczyński, Antoni Macierewicz i Kazimierz Nowaczyk© fot. Damian Burzykowski Wacław Berczyński, Antoni Macierewicz i Kazimierz Nowaczyk

Portal TVN24 prześwietlił karierę nowego przewodniczącego podkomisji smoleńskiej. Okazuje się, że Kazimierz Nowaczyk zasiada również w kilku spółkach wchodzących w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

20 kwietnia przewodniczący podkomisji przesłał do Ministerstwa Obrony Narodowej pismo, w którym składa dymisję z pełnionej funkcji. Szef MON Antoni Macierewicz przyjął rezygnację Wacława Berczyńskiego. Na stanowisku zastąpił go obecny wiceszef komisji Kazimierz Nowaczyk.

Z informacji portalu TVN24 wynika, że nie jest to jego jedyne zajęcie. Naukowiec ma bowiem podpisanych kilka umów ze spółkami, które wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Rzecznik PGZ Łukasz Prus poinformował, że Nowaczyk służy państwowej spółce swoją fachową wiedzą, szczególnie w zakresie prac badawczych i rozwojowych, które dotyczą innowacyjnych rozwiązań technologicznych wykorzystywanych w podzespołach dla przemysłu obronnego.

W sumie Kazimierz Nowaczyk jest związany z około 30 podmiotami wchodzącymi w skład PGZ m.in. Huta Stalowa Wola czy Fabryka Broni Łucznik. Na chwilę obecną nie wiadomo jakie wynagrodzenie za swoją pracę pobiera Kazimierz Nowaczyk. Jako szef podkomisji do spraw wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej, może liczyć na zarobki w wysokości 100 złotych za godzinę, jednak całkowita miesięczna pensja nie może przekroczyć pułapu 8 tysięcy złotych.

Zanim Kazimierz Nowaczyk zajął się wyjaśnieniem przyczyn katastrofy smoleńskiej, był związany z amerykańskim Uniwersytetem w Maryland. W październiku 2013 roku został zwolniony. Jako oficjalny powód podano redukcję etatów, jednak w kuluarach mówiło się o tym, że władze uczelni są niezadowolone z tez głoszonych przez naukowca, ponieważ w ich opinii przynoszą one uniwersytetowi złą sławę.

msn.pl

PIĄTEK, 28 KWIETNIA 2017 12:24

PO: Idziemy śladem Berczyńskiego. Domagamy się ujawnienia korespondencji między MON a MR

PO: Idziemy śladem Berczyńskiego. Domagamy się ujawnienia korespondencji między MON a MR

Idziemy śladem pana Berczyńskiego, idziemy śladem wykańczania przetargu na śmigłowce. Wiemy dobrze, że w przeciągu dwóch lat w tej sprawie nie stało się właściwe nic. Miało być 50 nowoczesnych śmigłowców – ich nie ma. Miało być wydane 10 miliardów na off set – tych pieniędzy nie ma. Miała być trzecia fabryka – tej fabryki nie ma. Mamy bulwersujące informacje, które zostały dzisiaj właściwie potwierdzone przez ministra Dworczyka, że nie dochodziło do żadnego nielegalnego kopiowania dokumentów. Dochodziło do niestandardowego przekazywania dokumentów z Inspektoratu Uzbrojenia na Klonową – mówił na briefingu w Sejmie Cezary Tomczyk.

„Domagamy się ujawnia korespondencji między MON, a Ministerstwem Rozwoju”

Domagamy się ujawnienia wszelkiej korespondencji między ministrem obrony i kierownictwem resortu, a Ministerstwem Rozwoju, księgi wejśc i wyjść pana ministra Macierewicza i spotkań z panem ministrem Morawieckim i kwestii spotkań pana Berczyńskiego. To klucz w tej sprawie – mówił dalej Tomczyk.

Pójdziemy w przyszłym tygodniu do MON, żeby sprawdzić te dokumenty, które zostały nam przekazane. Mamy nadzieję, że to będą te wszystkie dokumenty o której prosiliśmy. Wystąpimy o inne informację od innego z ministrów rządu – do Mariusza Kamińskiego. Zapytamy w piśmie, czy takie osoby jak pan Berczyński i inni eksperci podkomisji badającej katastrofę smoleńską, mają wszelkie niezbędne certyfikaty dotyczące informacji niejawnych. Zapytamy, w jakim trybie te osoby uzyskały takie uprawnienia – mówił w Sejmie Marcin Kierwiński.

Zobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na Twitterze

Czy członkowie podkomisji Berczyńskiego posiadają certyfikaty dostępu do informacji niejawnych?jeśli tak jak je zdobyli?pytamy M.Kamińskiego

 

300polityka.pl

Pisowska franca z Macronem

Pisowska franca z Macronem

Kandydat na prezydenta Francji – i z wielkim prawdopodobieństwem przyszły prezydent – Emmanuel Macron prowadzi ostrą kampanię wyborczą, bo za przeciwnika ma populistkę i nacjonalistkę Marine Le Pen, która stosuje sztuczki podobne, jak PiS, „Francja w ruinie”.

Macron musi się obawiać wszelkich cudów nad urną – jak w Polsce (PiS), jak w USA (Trump) – nie może pozostawiać pola populistom od ruin. Kampanię drugiej tury wyborów prezydenckich Macron zaczął od powiązania wartości gospodarczych ze standardami demokracji zachodniej i padło na… Polskę. Dopowiedzmy: Polskę pisowską. – „W ciągu trzech miesięcy po moim wyborze, zapadną pewne decyzje w sprawie Polski. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie możemy tolerować tego, że jakiś kraj, będący w Unii Europejskiej, rozgrywa różnice kosztów pracy i narusza wszystkie zasady UE, nie ma szacunku dla wartości Unii Europejskiej” – powiedział Macron w wywiadzie dla prowincjonalnej gazety. Z dala od Paryża Marine Le Pen ciuła elektorat, bo w stolicy Francji miała w I turze poniżej 5%.

Macron dosadnie nazywa to, czego ma doświadczyć Polska rządzona przez PiS: „Chcę, by sankcje zostały wprowadzone w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej”. Nie są to przyjemne słowa dla Polaków, nawet gdy PiS traktuje się jako wcielenie zła. Jak traktuje Macrona rząd PiS? Byle jak. Bo przyszłemu prezydentowi odpowiada rzecznik rządu Rafał Bochenek. Mógł wybrać milczenie i byśmy potraktowali jako wykładnię „milczenie jest złotem”, ale Bochenek otworzył usta – za pozwoleniem Nowogrodzkiej, skąd wychodzą przekazy dnia – nazwał słowa Francuza: „To niefortunna wypowiedź”.

Można niejako się zgodzić, iż Macron zachowuje się protekcjonistycznie, lecz nie jest fortunny Bochenek, gdy określa słowa francuskiego kandydata: „negatywnie wpływają na rozwój wolnego rynku i w sposób jawny przeciwstawiają się wartościom, na jakich powinna być budowana UE”.

PiS będzie miał problem nie tylko z wartościami demokratycznymi, ale przede wszystkim z gospodarczymi, bo Europa kilku prędkości w pierwszym rzędzie postawi na rozwój gospodarczy. Nie wiadomo, kto miałby odpowiedzieć Macronowi. Obawiam się, że Waszczykowski stanąłby na znanym nam wszystkim stanowisku dyplomatołka (nie spotkał się z Macronem, tylko z Marine Le Pen). Mateuszowi Morawieckiemu wypsnęłaby się niewiedza ontologiczna i postawiłby naród ponad prawem.

Podobny kłopot przysporzą PiS-owi Niemcy, którzy będą wybierać między Angelą Merkel a Martinem Schulzem. Merkel uważa, że Niemcy muszą współpracować z Polską – nawet pisowską – ale już niekoniecznie socjaldemokrata. Układ Merkel-Macron będzie równie nieprzyjemny dla Polski pisowskiej jak Schulz-Macron.
Więcej niż pewne, że po zwycięstwie Macrona nasza pozycja w Unii Europejskiej będzie coraz gorsza. Nie dziwię się zatem PiS, że woleliby Marine Le Pen, bo ta rozwaliłaby Unię i politycy PiS mieliby usprawiedliwienie: „to nie my, to wina… (tu wstawić odpowiednie nazwisko)”. Tak wygląda choroba pisowska, w tym wypadku choroba francuska, kiedyś nazywana francą. Polska pisowska powstała z kolan i od razu poległa. To zresztą ich ulubiony polityczny paradygmat sukcesu – „poległ, polegliśmy”.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

PIĄTEK, 28 KWIETNIA 2017

PiS wycofuje z Sejmu projekt ustawy o metropolii warszawskiej

PiS wycofuje z Sejmu projekt ustawy o metropolii warszawskiej

Podjęliśmy decyzję jako wnioskodawcy, żeby ten projekt [ustawy o metropolii warszawskiej] wycofać w tej chwili z parlamentu. Dzisiaj takie pismo do marszałka Sejmu będzie skierowane – poinformował Jacek Sasin na konferencji w Sejmie. Jak mówił poseł PiS:

„Mamy przekonanie o tym, że ten projekt budzi dzisiaj bardzo dużo emocje, które były również z powodów politycznych podsycane przez opozycję, która wprowadziła do obiegu informacyjnego bardzo wiele nieprawdziwych informacji, które dotarły do części mieszkańców (…) Akcja dezinformacyjna miała dosyć szeroki zasięg. Chociażby pytania dot. samodzielności gmin, zasad funkcjonowania metropolii”

Jak dodał Sasin, prace nad projektem mają trwać dalej. Parlamentarzysta dał jednocześnie do zrozumienia, że jeżeli powstanie jakiś projekt dot. Warszawy, to będzie to projekt rządowy. Wyniki konsultacji zostaną przekazane do Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego.

300polityka.pl

 

Pisowska franca z Macronem

Kandydat na prezydenta Francji – i z wielkim prawdopodbieństwem przyszły prezydent – Emmanuel Macron prowadzi ostrą kampanię wyborczą, bo za przeciwnika ma populistkę i nacjonalistkę Marine Le Pen, która stosuje sztuczki podobne, jak PiS, „Francja w ruinie”.

Macron musi się obawiać wszelkich cudów nad urną – jak w Polsce (PiS), jak w USA (Trump) – nie może pozostawiać pola populistom od ruin. Kampanię drugiej tury wyborów prezydenckich Macron zaczął od powiązania wartości gospodarczych ze standardami demokracji zachodniej i padło na… Polskę. Dopowiedzmy: Polskę pisowską.

„W ciągu trzech miesięcy po moim wyborze, zapadną pewne decyzje w sprawie Polski. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie możemy tolerować tego, że jakiś kraj, będący w Unii Europejskiej, rozgrywa różnice kosztów pracy i narusza wszystkie zasady UE, nie ma szacunku dla wartości Unii Europejskiej” – powiedział Macron w wywiadzie dla prowincjonalnej gazety. Z dala od Paryża Marine Le Pen ciuła elektorat, bo w stolicy Francji miała w I turze poniżej 5%.

Macron dosadnie nazywa to, czego ma doświadczyć Polska rządzona przez PiS: „Chcę, by sankcje zostały wprowadzone w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej”.

Nie są to przyjemne słowa dla Polaków, nawet gdy PiS traktuje się jako wcielenie zła. Jak traktuje Macrona rząd PiS? Bylejak. Bo przyszłemu prezydentowi odpowiada rzecznik rządu Rafał Bochenek. Mógł wybrać milczenie i byśmy potraktowali jako wykładnię „milczenie jest złotem”, ale Bochenek otworzył usta – za pozwoleniem Nowogrodzkiej, skąd wychodzą przekazy dnia – nazwał słowa Francuza: „To niefortunna wypowiedź”.

Można niejako się zgodzić, iż Macron zachowuje się protekcjonistycznie, lecz nie jest fortunny Bochenek, gdy określa słowa francuskiego kandydata: „negatywnie wpływają na rozwój wolnego rynku i w sposób jawny przeciwstawiają się wartościom, na jakich powinna być budowana UE”.

PiS będzie miał problem nie tylko z wartościami demokratycznymi, ale przede wszystkim z gospodarczymi, bo Europa kilku prędkości w pierwszym rzędzie postawi na rozwój gospodarczy. Nie wiadomo, kto miałby odpowiedzieć Macronowi. Obawiam się, że Waszczykowski stanąłby na znanym nam wszystkim stanowisku dyplomatołka (nie spotkał się z Macronem, tylko z Marine Le Pen), Mateuszowi Morawieckiemu wypsnęłaby się niewiedza ontologiczna i postawiłby naród ponad prawem.

Podobny kłopot przysporzą PiS-owi Niemcy, którzy będą wybierać między Angelą Merkel a Martinem Schulzem. Merkel uważa, że Niemcy muszą współpracować z Polską – nawet pisowską – ale już niekoniecznie socjaldemokrata. Układ Merkel-Macron będzie równie nieprzyjemny dla Polski pisowskiej jak Schulz-Macron.

Więcej niż pewne, że po zwycięstwie Macrona nasza pozycja w Unii Europejskiej będzie coraz gorsza. Nie dziwię się zatem PiS, że woleliby Marine Le Pen, bo ta rozwaliłaby Unię i politycy PiS mieliby usprawiedliwienie: „to nie my, to wina… (tu wstawić odpowiednie nazwisko)”. Tak wygląda choroba pisowska, w tym wypadku choroba francuska, kiedyś nazywana francą. Polska pisowska powstała z kolan i od razu poległa. To zresztą ich ulubiony polityczny paradygmat sukcesu – „poległ, polegliśmy”.

Komorowski: Za chwilę wymyślą bombę kartoflową

Foto: tv.rp.pl

– To co powiedział Wacław Berczyński zakrawa na ostry skandal. Skoro MON dementuje, to jak mogli zrobić z konfabulanta szefa podkomisji? Jarosław Kaczyński już wie, że opowiadali bzdury mówiąc o zamachu. Za chwilę wymyślą bombę kartoflową, albo kaszową – mówił w programie #RZECZOPOLITYCE były prezydent Bronisław Komorowski.

Początek rozmowy dotyczył wyborów prezydenckich we Francji. Czy Emmanuel Macron to dobry kandydat z perspektywy Polski? – W moim przekonaniu w tej chwili jest to optymalny kandydat. Macron jest pewnym wyzwaniem, bo stawiał bardzo mocno problemy w trakcie kampanii – mówił Komorowski.

– Dla nas mocna Francja i Niemcy, jako kraje zaprzyjaźnione, to jest perspektywa powrotu do Trójkąta Weimarskiego – oceniał były prezydent. Dodał, że Macron zapewne chce Unii Europejskiej, w której wszystkie kraje będą stosowały się do panujących zasad.

Czy demokracja w Polsce jest łamana? – Jest zagrożona i jest psuta. Nie ma co się kłócić o słowa, czy jest łamana – komentował gość.

Weźmie pan udział w marszu 6 maja? – Nie jestem zaproszony na to wydarzenie, rozumiem, że ma ono charakter partyjny – mówił Komorowski. – Warto demonstrować, pokazywać troskę o stan polskiej demokracji. 6 maja to może być dobra okazja do zaznaczenia, jeśli nie jedności partii opozycyjnych, to chociaż pokazania, że wspólnie potrafią coś robić – dodał.

– Jeśli organizatorzy oczekiwaliby uczestnictwa byłych prezydentów, to pewnie by się odezwali – mówił Komorowski.

Były prezydent mówił, że KOD ma duże zasługi dla obrony demokracji i praworządności, począwszy od pierwszych protestów w obronie Trybunału Konstytucyjnego. – Nie ma partii czy ruchu, który by nie przeżywał wzlotów i upadków – mówił o problemach Komitetu były prezydent. – Co mogłoby pomóc KOD? Jakieś inne ułożenie kierownictwa. Poczekajmy do wyborów w KOD – dodał.

Kolejnym wątkiem rozmowy były zgrzyty między prezydentem a szefem MON. – Przy tej samej konstytucji nie było żadnych zgrzytów za moich czasów. Żeby prezydent pisał listy do szefa MON, pan wybaczy. Od tego prezydent ma szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego – oceniał Komorowski. – Antoni Macierewicz jest fatalnym ministrem, o braku zrównoważenia wewnętrznego. Teraz prezydent ujawnia swoją bezradność.

Innym tematem, choć łączącym się z szefem MON, był wywiad Wacława Berczyńskiego, w którym powiedział, że za jego sprawą nie doszło do zakupu śmigłowców Caracal. – To co powiedział pan Wacław Berczyński zakrawa na ostry skandal. Skoro MON dementuje, to jak mogli zrobić z konfabulanta szefa podkomisji? – pytał były prezydent.

– PiS dzisiaj jest, a jutro go nie będzie. Jeszcze dwie sprawy, jak z panem Berczyńskim, i PiS straci władzę – oceniał Komorowski. Dodał, że teraz PiS próbuje się wykręcać. – To znaczy, że prezes Jarosław Kaczyński już wie, że opowiadali bzdury mówiąc o zamachu. Za chwilę wymyślą bombę kartoflową, albo kaszową – kpił.

Na koniec rozmowy były prezydent mówił o tym, że PiS słabnie w notowaniach. – Ważne, że spada PiS. To trend trudny do zatrzymania i dający nadzieję opozycji – mówił Komorowski.

Donald Tusk jest dobrym kandydatem na prezydenta? – Myślę, że to będzie jego decyzja. Ma ogromne szanse – zakończył Komorowski.

 

http://www.rp.pl/Katastrofa-smolenska/170429048-Komorowski-Za-chwile-wymysla-bombe-kartoflowa.html#ap-1

Monika Olejnik

Mistrz i Beata

28 kwietnia 2017

Konferencja prasowa prezesa PiS i premier

Konferencja prasowa prezesa PiS i premier (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

„Uaktywniły się siły w Polsce, które chcą rozbić i polski rząd, i środowisko, które rządzi” – powiedziała ostatnio Beata Szydło.

Najciemniej jest, pani premier, pod latarnią, więc najlepiej winy szukać u siebie. Chyba że Beata Szydło ma na myśli „Ucho Prezesa”, w którym występuje dobrotliwy prezes Kaczyński otoczony przez stado baranów i lizusów.

Tak naprawdę bombą, która rozsadza rząd, jest minister obrony narodowej. Słusznie nazwał tak go Leszek Miller, który coś na ten temat wie, bo sam miał bombę, tylko że seks.

Antoni Macierewicz w obronie Misiewicza potrafił napisać list do Pawła Kukiza, który ośmielił się skrytykować ulubieńca ministra. Napisał: „Wpisuje się pan w kampanię dezinformacji i nienawiści uprawianej przez najgorszych szkodników sprawy polskiej”.

Naprawdę to już jest obsesja, żeby walcząc o Misiewicza na Nowogrodzkiej, spóźnić się na uroczystości powitania żołnierzy NATO w Orzyszu. Wkurzony generał Scaparrotti, dowódca sił NATO, skrócił przemówienie, oszczędzając żołnierzy moknących w deszczu.

Kiedy Antoni Macierewicz kpił z niej samej i prezydenta Dudy, nie reagując na ich krytykę zatrudnienia Misiewicza, pani premier nie interweniowała. Gładko przełknęła też wyznanie Wacława Berczyńskiego o wykończeniu caracali, ale przecież to „Pan Wacek”, któremu dziękował Jarosław Kaczyński podczas ostatnich obchodów rocznicy smoleńskiej, bo jego prezentacja zbliża nas do prawdy.

Zobacz: Bronisław Komorowski w Temacie dnia: „Pan Berczyński był albo konfabulantem, albo niebezpiecznym człowiekiem. Nie można tego zbagatelizować”

Bronisław Komorowski w Temacie dnia: „Pan Berczyński był albo konfabulantem, albo niebezpiecznym człowiekiem. Nie można tego zbagatelizować”

http://www.gazeta.tv/plej/19,149607,21699355,video.html

Beatą Szydło wstrząsnęła dopiero wypowiedź minister Anny Streżyńskiej, która ośmieliła się stwierdzić, że najpierw należy zarabiać, a potem wydawać na sprawy socjalne. Być może stał za tym jednak Antoni Macierewicz, bo pani minister jest przeciwko militaryzacji cyfryzacji.

Antoni Macierewicz, który szuka wszędzie spisków, otacza się przedziwnymi ludźmi. „Fakt” donosi, że jego doradczynią jest radna PiS Olga Semeniuk, która jest za rozwiązaniem Unii Europejskiej (zupełnie jak Putin) i chciałaby, żeby wybory we Francji wygrała Marine Le Pen.

Być może pani premier Szydło płaci za to, że w kampanii wyborczej mówiła, iż Antoni Macierewicz na pewno nie będzie ministrem obrony narodowej. Przypomina mi Jarosława Kaczyńskiego, który twierdził: „nigdy nie wejdziemy w koalicję z Samoobroną”. Uczennica uczy się od mistrza, ale mistrz jest tylko jeden.

wyborcza.pl

 

Annette Laborey

Z żalem nie przyjmuję orderu – list do polskiej ambasady w Paryżu

25 kwietnia 2017

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda (ADAM STĘPIEŃ)

Polska wpadła w ręce partii, którą mogłabym tylko zwalczać. Odznaczenie nadane takimi rękami zamienia się w zniewagę

Szanowny Panie!

Kwituję odbiór listu Pana z 12 kwietnia 2017 r., z którego dowiedziałam się, że Prezydent Polski zaszczycił mnie tytułem Kawalera Orderu Zasługi RP.

Jeśli przyczyną mojego odznaczenia był mój udział przez wiele długich lat w walce o wolność Polski, to ta właśnie przyczyna każe mi odznaczenie odrzucić.

Niezliczone gwałty na wolności i zasadach demokracji, których obecna Polska jest teatrem, nietolerancja i nienawiść podniesione do rangi cnót, podeptana zasada rozdziału państwa od Kościoła, zniesienie prawa do aborcji, rozpasany nacjonalizm, legalizacja ruchów parafaszystowskich, ONR-u i Młodzieży Wszechpolskiej, kategoryczna odmowa przyjęcia ofiar wojny syryjskiej – listę można by ciągnąć – splugawiły naszą walkę. Polska wpadła w ręce partii, którą mogłabym tylko zwalczać. Odznaczenie nadane takimi rękami zamienia się w zniewagę. Nie przyjmuję go.

Proszę mi wierzyć, Panie chargé d’affaires, że czynię to z wielkim żalem.

Zrozumie Pan, nie wątpię, że podzielę się niniejszą decyzją z redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej” Adamem Michnikiem, moim przyjacielem i inspiratorem przez wszystkie minione lata.

Z należnymi wyrazami

* Annette Laborey – w latach 70. i 80. XX wieku prowadziła w Paryżu Fondation pour une entraide intellectuelle européenne wspierającą niezależnych intelektualistów z Europy Środkowo-Wschodniej rządzonej wówczas przez komunistów. List, który publikujemy, Laborey wysłała Dariuszowi Wiśniewskiemu, chargé d’af-faires Ambasady Polskiej w Paryżu.

Zobacz także: Samodzierżca Kaczyński i jego najemnicy od brudnej i mokrej roboty – prof. Kuźniar w 3×3 o polityce PiS

Samodzierżca Kaczyński i jego najemnicy od brudnej i mokrej roboty – prof. Kuźniar w 3×3 o polityce PiS

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21685784,video.html

 

wyborcza.pl

 

http://opinie.wp.pl/slawomir-sierakowski-dobra-zamiana-w-sondazach-chcieliscie-tuska-to-go-macie-6116240987813505a

Kandydat na prezydenta Francji chce sankcji wobec Polski. Rzecznik rządu odpowiada

28.04.2017

Rafał Bochenek© KONRAD KOCZYWAS / FOTONEWS Rafał BochenekRafał Bochenek odniósł się do słów kandydata na prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który stwierdził, że będzie domagał się nałożenia sankcji na Polskę za „brak szacunku dla wartości Unii Europejskiej”. – To niefortunna wypowiedź – ocenił rzecznik polskiego rządu.

Bochenek podkreślił, że nie będzie zgody na to, by Polska była w ten sposób wykorzystywana w czasie trwającej kampanii wyborczej we Francji. Rzecznik rządu zauważył również, że takie słowa, których użył Emmanuel Macron są dowodem na to, że w UE wciąż obecne są tendencje protekcjonistyczne, które źle wpływają na rozwój wolnego rynku i przeciwstawiają się wartościom, na których powinna być budowana UE. Bochenek dodał, że niektóre firmy decydują się przenieść swoje oddziały z Francji do Polski. Jego zdaniem to świadczy o tym, że w naszym kraju są przyjazne warunki do prowadzenia działalności.

Macron mówił na temat Polski w wywiadzie dla regionalnej gazety „Voix du Nord”. – W ciągu trzech miesięcy po moim wyborze, zapadną pewne decyzje w sprawie Polski. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie możemy tolerować tego, że jakiś kraj, będący w Unii Europejskiej, rozgrywa różnice kosztów pracy i narusza wszystkie zasady UE, nie ma szacunku dla wartości Unii Europejskiej – ocenił kandydat na prezydenta Francji.

Macron wyraził też nadzieję, że sprawa Polski będzie rozważana „jako całość”. – Chcę, by sankcje zostały wprowadzone w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej – podkreślił kandydat na prezydenta Francji. Macron zaznaczył również, że nie chce takiej Europy, w której niektóre państwa zachowują się jak Polska czy Węgry. Jak doprecyzował, dotyczy to kwestii uchodźców czy wartości europejskich, fundamentalnych. – Podczas debat na te tematy podejmowaliśmy decyzję, by nie robić nic – stwierdził Macron.

Kandydat na prezydenta Francji zapewnił też w rozmowie z wydawanym w północnej Francji dziennikiem, że nie zamierza ustępować w żadnej z poruszanych przez siebie kwestii. – Ci, którzy tego nie zrozumieli, po prostu mnie nie znają – zaznaczył.

msn.pl

PIĄTEK, 28 KWIETNIA 2017

Zalewska: W ciągu najbliższych 3 lat zwiększymy wynagrodzenie nauczycieli o 15%

09:46

Zalewska: W ciągu najbliższych 3 lat zwiększymy wynagrodzenie nauczycieli o 15%

W ciągu najbliższych 3 lat zwiększymy wynagrodzenie nauczycieli o 15% – poinformowała Anna Zalewska na konferencji prasowej w MEN. Jak dodała, decyzja ta zapadła w porozumieniu z premierem i ministrem finansów. Zalewska zapewniła też, że harmonogram podwyżek będzie pokazany przy projekcie ustawy budżetowej.

 

09:39

Jurek: Nowoczesną dotknął syndrom Palikota, a Kukiz jest obrońcą głosu zdrowego rozsądku

Nowoczesną dotknął syndrom Palikota. Są takie zjawiska, które można wylansować, jeżeli towarzyszy temu jakaś energia… Istnieją przez chwilę i zaczynają schodzić w cień – mówił Marek Jurek w Porannej rozmowie w RMF FM, pytany o przyczyny spadku popularności Nowoczesnej w sondażach.

Politycy Nowoczesnej weszli w buty partii, która chce być bardzo postępowa, nawiązali kontakty z Verhofstadtem, chcieli pokazać, że są najbardziej liberalni – mówił dalej. – Paweł Kukiz jest obrońcą głosu zdrowego rozsądku w życiu politycznym, pokazał w wyborach prezydenckich, ze Polaków nie można wpychać do szufladki (…) Pokazał, że Polacy mają swoje własne poglądy – stwierdził. Jurek.

09:25

Kuchciński: Bardziej wiarygodne są sondaże ankieterskie, które mówią, że PiS cieszy się poparciem 45% obywateli

– Mamy w ciągu każdego miesiąca mniej więcej kilkanaście sondaży. 7 do 10 telefonicznych, mniej wiarygodnych, aniżeli ankieterskie, przeprowadzone przez ankieterów. Tych ankieterskich są zwykle 3 i wynika z nich jednoznacznie, że sondaże telefoniczne, szczególnie te, o których pan redaktor mówi, one są opatrzone dużym prawdopodobieństwem bardzo dużego błędu. Są mniej wiarygodne. Bardziej wiarygodne są ankieterskie, które mówią, że PiS mniej więcej cieszy się poparciem 45% obywateli. Tych zdecydowanych pójść do wyboru i to jest dla mnie miarodajny sondaż – stwierdził Marek Kuchciński w Poranku Radia Wnet. Jak dodał:

„Wiemy nawet, które instytucje, mogę wymienić dwie, o których wiem i to wiem z opinii popularnych: Gazet Wyborcza i środowiska TVN. Są zamawiane sondaże, potem są odpowiednio przygotowywane tak, żeby w komentarzu kierować przeciwko rządzących. To jakaś forma dezinformacji. Zachęcam do ostrożności w przyjmowaniu takich informacji”

09:19

Kuchciński o wzmocnieniu regulaminu Sejmu

– Niektórzy posłowie otrzymali kary, ale nie w związku z 16 grudnia, a w związku z ich naruszaniem regulaminu Sejmu przed 16 grudnia, w ciągu całego 2016 roku. Wielu posłów naruszyło regulamin, otrzymali kary finansowe. Przypominam, że decyzje o takich karach podejmuje prezydium Sejmu. Musi być większość. Marszałek Sejmu samodzielnie nie ma takich uprawnień – mówił Marek Kuchciński w Poranku Radia Wnet. Jak dodał:

„Poszukujemy następującego wyjścia, żeby wzmocnić regulamin Sejmu, zwiększyć bezpieczeństwo i bardziej zmobilizować posłów do tego, żeby zachowali się zgodnie z jakimiś przyjętymi normami, które będą musiały być zapisane. Porównując to do przepisów ruchu drogowego, nie można się zgodzić na to, żeby kierowcy, posłowie kierującymi samochodami jeździli pod prąd i jeszcze mieli pretensje, kiedy policja ich zatrzyma i mówi, że trzeba zapłacić mandat”

09:08

Neumann o Macronie: Nie ma się co obrażać. To będzie prezydent, z którym trzeba będzie współpracować

Jeden i drugi kandydat mówią o takim protekcjonizmie własne kraju i ochrony swoich interesów i miejsc pracy we Francji (…) Kampania się skończy, jeden z tych kandydatów zostanie prezydentem Francji – prawdopodobnie Macron, ale jego poglądy są dość proeuropejskie i raczej Polsce przychylne niż negatywne. Nie ma co się obrażać. To będzie prezydent, z którym trzeba będzie współpracować i tą część kampanii zostawić – mówił Sławomir Neumann w “Politycznym Graffiti” Polsat News.

08:59

Kuchciński: Nie ma szans, by Macron doprowadził do nałożenia sankcji na Polskę

– Zdecydowanie nie ma takich szans, takich możliwości [by Macron doprowadził do nałożenia sankcji na Polskę]. Musiałyby nastąpić wielkie debaty, decyzje wszystkich władz UE łącznie z jednomyślnością szefów państw całej UE. To mrzonki i formy tylko takich zaczepek na użytek kampanii i pozyskanie grupy kilkudziesięciu czy paruset pracowników tej zapowiedzianej do likwidacji czy do przeniesienia do Polski fabryki – mówił Marek Kuchciński w Poranku Radia Wnet.

08:56

Kuchciński: Odnoszę czasem wrażenie, że Macron tą wypowiedzią chciałby przegrać wybory we Francji

Jak mówił Marek Kuchciński w Poranku Radia Wnet:

„Słyszałem o tym wystąpieniu kandydata na prezydenta [Francji] i można to skomentować jednoznacznie, jednym prostym zdaniem: wyrazić zdecydowane oburzenie, ale posunąłbym się dalej i powiedział kilka dodatkowych zdań. Zaskakuje mnie niefrasobliwość w wypowiedzi w II turze kandydata jednego z najważniejszych państw UE względem innego państwa UE i ta nieznajomość sprawy wynikająca z tej wypowiedzi. Odnoszę czasem wrażenie, że Macron tą wypowiedzią raczej chciałby przegrać wybory we Francji. Nie tylko wprowadza jakieś konfliktogenne obszary w stosunkach polsko-francuskich, ale wykazuje się wielką niewiedzą. Nie jest prawdą, że Polska łamie przepisy. Więcej: naszym zdaniem i wielu niezadowolonych z funkcjonowania UE ludzi w całej Europie uważa, że UE nadużywa swoich różnych uprawnień, wchodzi w wewnętrzne sprawy państw i tutaj Francuzi, Macron powinien zwracać na to uwagę”

Jak dodał marszałek Sejmu, to wypowiedź na użytek kampanii wyborczej, niefrasobliwa i dezinformująca opinię publiczną.

08:45

Szymański: Wybór Tuska na przewodniczącego RE jest ważny. Nie ma żadnych wątpliwości

Wybór Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej jest oczywiście ważny. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Spór był oparty o bardzo określone argumenty, które podniosła pani premier Beata Szydło w tej dyskusji. Nikt nie podważył ich sensu, natomiast wybrano politycznie inaczej. To nie może wpływać na sposób posiedzenia Rady Europejskiej. Przewodniczący Donald Tusk ma obowiązek współpracy, lojalnej współpracy ze wszystkimi szefami rządów. To szefowie rządów są podmiotami w RE. To oni podejmują decyzje polityczne. Przewodniczący ma obowiązek wdrażać je w życie i je przedstawiać – w szczególności światu zewnętrznemu – mówił Konrad Szymański w “Sygnałach dnia” PR1.

08:41

Szymański: Usłyszeliśmy słowa, które są czystym populizmem. Macron podważył jeden z sensów integracji europejskiej – wspólny rynek

Wczoraj usłyszeliśmy słowa, które są czystym populizmem ze strony kandydata, który do tej pory budował swoją kampanię na wiarygodności europejskiej. Do tej pory Manuel Macron wyklinał Marie Le Pen jako tą złą osobę, która podważa wiarygodność UE. Swoją wczorajszą wypowiedzią, sugerującą, że fakt, że polska gospodarka, że atrakcyjna gospodarczo,że to ma prowadzić do jakiegoś karania, do postawienia tej sprawy w dyskusji europejskiej, pokazuje, że w tej konkretnej sprawie, trudno znaleźć różnicę między Macronem, a Le Pen, który do tej pory przedstawiał się jako wybitnie proeuropejski kandydat. Macron podważył jeden z sensów integracji europejskiej. Tym sensem jest wspólny rynek na którym przedsiębiorcy mogą inwestować tam, gdzie chcą – mówił Konrad Szymański w “Sygnałach dnia” PR1.

300polityka.pl

PIĄTEK, 28 KWIETNIA 2017

STAN GRY: Fakt: Witek odpowiedzialna za politykę medialną, Wielowieyska: Szydło na marszałka i na komisarza? Łoziński: Chronić przed następną władzą

WITEK ODPOWIEDZIALNA ZA MEDIA, KOWALCZYK ZA KOORDYNACJĘ LEGISLACJI – Fakt: “Wszystkie prace legislacyjne i przekaz medialny mają przechodzić przez Kancelarię Premiera. Taką decyzję premier Beaty Szydło (54 l.) ministrowie usłyszeli podczas środowego spotkania – ustalił Fakt. Kogo chce okiełznać premier? Lista ministrów, którzy budują swoją pozycję i na własną rękę ogłaszają w mediach pomysły, jest aż za długa. Do poskromienia ich ambicji zielone światło dał Jarosław Kaczyński (68 l.). Teraz występy medialne ma konsultować zespół pod kierownictwem Elżbiety Witek (60 l.). Z kolei pomysły legislacyjne ma oceniać szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, Henryk Kowalczyk (61 l.)”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/narada-ministrow-z-premier-beata-szydlo/6r5m2tk

TRZEBA POCHWALIĆ POMYSŁ ZIOBRY – Tomasz Pietryga w RZ: “trzeba pochwalić pomysł ministra Ziobry, któremu blisko do anglosaskich rozwiązań opierających się na maksymie „mój dom, moja twierdza”. To nie napadnięty we własnym domu ma kalkulować, jak się bronić, żeby nie ponieść konsekwencji. O konsekwencjach powinien myśleć tylko i wyłącznie przestępca. Musi on być świadomy, że naruszając czyjeś terytorium w złych zamiarach, powinien się liczyć z najgorszym”. http://www.rp.pl/Opinie/304279853-Obrona-konieczna-Moj-dom-moja-twierdza.htm

SZYDŁO MARSZAŁKIEM A POTEM UNIJNYM KOMISARZEM? – Dominika Wielowieyska w GW: “Macierewicz mógłby zostać marszałkiem, ale tu pojawia się inny scenariusz, który polegałby na totalnej rewolucji personalnej, dzięki czemu sprawa szefa MON-u niejako zginęłaby w powodzi zmian. Chodzi o plan, wedle którego Beata Szydło zostałaby marszałkiem Sejmu, a w dalszej perspektywie może nawet unijnym komisarzem”.

CZY MACIEREWICZ MARSZAŁKIEM? – jeszcze Wielowieyska: “Możliwy jest wariant, który zastosował niegdyś Donald Tusk w stosunku do Grzegorza Schetyny przy okazji afery hazardowej. Usunął go z rządu, a tym samym znacząco ograniczył jego wpływy. I zrobił go marszałkiem Sejmu, aby sprawić wrażenie, że to nie degradacja, lecz awans”.

CZY TO JUŻ MOMENT NA WYMIANĘ PREMIERA? – Wielowieyska: “Jarosław Kaczyński rozważa różne warianty, uważa wymianę premiera za ostateczność, bo dopóki Beata Szydło jest – według sondaży – lubiana przez Polaków, dopóty nie należy jej ruszać. Szefa rządu należy zmienić dopiero wtedy, kiedy PiS zaliczy spektakularną wpadkę lub trend w sondażach zmieni się na jego niekorzyść już na stałe. Pytanie, czy to już jest ten moment”. http://wyborcza.pl/7,75968,21706404,szydlo-marszalkiem-morawiecki-premierem.html

PO NIE KARMI SIĘ PIS-EM TYLKO NOWOCZESNĄ – Tomasz Walczak w SE: “Rosnąca w siłę Platforma jest jednak faktem. Nie karmi się ona jednak PiS, ale bliźniaczą Nowoczesną, tak jak do niedawna partia Ryszarda Petru karmiła się PO. Ekipie Grzegorza Schetyny udało się więc odzyskać antypisowski elektorat, który straciła po ostatnich wyborach. A to, że obie główne partie idą łeb w łeb, to zasługa odpływającego od PiS centrowego elektoratu, któremu najwyraźniej znudził się stan permanentnej mobilizacji rewolucyjnej proponowany przez Jarosława Kaczyńskiego. I o tych centrowych wyborców będzie szła teraz gra między platformersami i pisowcami”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/tomasz-walczak-popis-restart_986679.html

300LIVE: Kuchciński o tym, że przez krytykę Polski, Macron może nie wygrać wyborów, Szymański krytycznie o Macronie, polityczny plan dniahttp://300polityka.pl/live/2017/04/28/

NARÓD ROZMIJA SIĘ Z PARTIĄ – Michał Wilgocki w GW: “Tymczasem wystarczyło 1,5 roku rządów PiS i sytuacja zmieniła się o 180 stopni: Polacy przestali wierzyć w zamach, mówią „nie” reformie edukacji minister Zalewskiej, nie zgadzają się też na europejską izolację Polski. Prawo i Sprawiedliwość ma poważny kłopot. Tym większy, że paliwo poparcia z 500 plus powoli przestaje działać’. http://wyborcza.pl/7,75398,21713362,edukacja-unia-europejska-katastrofa-smolenska-w-kluczowych.html

WASZCZYKOWSKI WYKORZYSTAŁ OSŁABIENIE MACIEREWICZA? – Paweł Wroński w GW: “Ze stanowiska wiceministra spraw zagranicznych odchodzi Marek Ziółkowski. Zostanie ambasadorem Polski przy NATO w Brukseli – dowiedziała się nieoficjalnie „Wyborcza”. Politycy PiS przypuszczają, że szef MSZ chce wykorzystać osłabienie Antoniego Macierewicza. (…) Politycy PiS są zdania, że z tego względu posiedzenie komisji spraw zagranicznych m.in. w tej sprawie odbędzie się 10 maja, gdy „smoleńska” część PiS będzie zajęta obchodami kolejnej miesięcznicy”. http://wyborcza.pl/7,75398,21704171,ziolkowski-ambasadorem-polski-przy-nato.html

NOWA WŁADZA BĘDZIE MIAŁA POKUSĘ, ŻEBY KORZYSTAĆ Z PIS-OWSKICH ROZWIĄZAŃ – KRZYSZTOF ŁOZIŃSKI w rozmowie z Michałem Wilgockim w GW: “ Nie. Bo wtedy będzie wielka pokusa, by skorzystać z PiS-owskich rozwiązań. Nowej władzy będzie wygodnie nie mieć służby cywilnej, za to mieć dyspozycyjną prokuraturę i sądy. Będą mówić: to tylko okres przejściowy. Za pomocą dyspozycyjnej prokuratury powsadzamy tamtych do więzień. A w międzyczasie obsadzą spółki swoimi Misiewiczami. Tak być nie może. Tej nowej władzy też będziemy patrzeć na ręce”.

ŁOZIŃSKI: MAM PRETENSJE DO DZISIEJSZEJ OPOZYCJI, ŻE ZIGNOROWAŁA ZAGROŻENIE – dalej Łoziński w rozmowie z Wilgockim: “A ja uważam, że zaczęliśmy działać wręcz za późno. Nie miałem żadnych złudzeń co do zamiarów Jarosława Kaczyńskiego i jego metod. Mam wciąż pretensje do polityków dzisiejszej opozycji, że zignorowali zagrożenie. Nigdy też nie daruję im, że spartaczyli głosowanie w sprawie postawienia Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu za działalność w pierwszym rządzie PiS. Albo że kiedy głosowali nad odebraniem immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu, tylko dwóch posłów przeczytało akta. Dwóch! Z całego Sejmu. W rezultacie Kamiński opowiadał kosmiczne historie, a oni to łykali”. http://wyborcza.pl/7,75398,21713858,co-dalej-z-komitetem-obrony-demokracji-krzysztof-lozinski.html

REKORDOWE POPARCIE DLA UNII EUROPEJSKIEJ – GW o badaniach CBOS: “Okazuje się, że członkostwo w Unii popiera aż 88 proc. Polaków. To najwyższy wynik od marca 2014 r., kiedy za przynależnością do Unii Europejskiej było aż 89 proc. respondentów. Z najnowszego sondażu CBOS wynika, że tylko 8 proc. Polaków jest przeciwnych członkostwu Polski w UE. Przeciwników Unii nigdy nie było zresztą dużo – najwięcej we wrześniu 2015 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi, które wygrało PiS”.

22% CHCE EURO: “Przeciw jest 72 proc. dorosłych Polaków, więcej niż w jakichkolwiek badaniach CBOS na ten temat. Zwolenników euro jest tylko 22 proc. W 2002 roku było ich aż 64 proc”. http://wyborcza.pl/7,75398,21703900,nowy-sondaz-cbos-polacy-chca-unii-europejskiej-ale-nie-euro.html

MISIEWICZ WRACA NA JEDYNKĘ FAKTU – “Wiele wskazuje na to, że Bartłomiej Misiewicz nie będzie długo bezrobotny. Po tym, jak odszedł z Prawa i Sprawiedliwości oraz Polskiej Grupy Zbrojeniowej, najprawdopodobniej znajdzie bezpieczną przystań w Telewizji Republika. Z ustaleń serwisu Wirtualnemedia.pl wynika, że były rzecznik MON będzie zajmował się tam pozyskiwaniem reklamodawców”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/bartlomiej-misiewicz-bedzie-pracowal-w-tv-republika/r9c9l4v

GŁÓDŹ UPIŁ KWAŚNIEWSKIEGO – Jerzy Dziewulski w rozmowie z Magdaleną Rigamonti w DGP: “Mówiłem po tym wszystkim Kwaśniewskiemu, że trzeba społeczeństwu powiedzieć, kto stał za tym, że w Charkowie, na cmentarzu katyńskim, prezydent się chwiał. Nie chciał powiedzieć, jak było w rzeczywistości, że to Głódź go upił, tylko zaczęli pływać, wymyślać niestworzone historie. Do dziś nie wiem, po co, przecież nasz naród nie jest przeciwko wódce, zrozumiałby to”.

DZIEWULSKI O ZAMACHU NA KWAŚNIEWSKIEGO – fragment rozmowy Rigamonti w DGP: “- O, to jak teraz. Dlaczego? To był 1995 r.
– Nie mogę pani tego do końca powiedzieć. Wszystko wskazywało na próbę podjęcia zamachu na Kwaśniewskiego.
– Kiedy?
– W czasie kampanii.
– Kto chciał tę próbę podjąć?
– Nie mogę mówić, ale to nie są gołe słowa, mam dokumenty policyjne w tej sprawie, są przesłuchania świadków, są tropy. Myślę, że policja stanęła wtedy na wysokości zadania. Nie mieliśmy zaufania do BOR.
– BOR był w to zamieszany?
– Nic więcej nie powiem. Zresztą tajemnica była tak strzeżona, że nie wiedzieli o tym ani Kwaśniewski, ani szefowa jego sztabu wyborczego Danuta Waniek. Nie chcieliśmy po prostu wywoływać paniki.
– Kto wiedział?
– Były komendant główny policji, były komendant wojewódzki policji, ja i jeszcze kilka osób. To był czas kampanii. Poza tym, gdybyśmy powiedzieli o tym głośno, to zaraz by na nas przeciwnicy naskoczyli, że kombinujemy, picujemy, chcemy wyłudzić głosy na współczucie. Moi ludzie wiedzieli, że sytuacja jest szczególna”. http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/548478,jerzy-dziewulski-slawoj-glodz-aleksander-kwasniewski-rigamonti-razy-2.html

BEATĄ SZYDŁO WSTRZĄSNĘŁA DOPIERO STREŻYŃSKA – MONIKA OLEJNIK w GW: “Beatą Szydło wstrząsnęła dopiero wypowiedź minister Anny Streżyńskiej, która ośmieliła się stwierdzić, że najpierw należy zarabiać, a potem wydawać na sprawy socjalne. Być może stał za tym jednak Antoni Macierewicz, bo pani minister jest przeciwko militaryzacji cyfryzacji”. http://wyborcza.pl/7,75968,21707858,goscinne-wystepy-w-piatek-monika-olejnik-mistrz-i-beata.html

POLSCY BISKUPI GANIĄ POLITYKÓW – Tomasz Krzyżak w RZ: “Kościelni hierarchowie trzymają się zwykle z dala od polityki. Ale ich stanowisko zawarte w najnowszym dokumencie na temat patriotyzmu można odczytać jako reprymendę pod adresem polityków, choć bez wskazywania konkretnych partii”. http://www.rp.pl/Kosciol/304279833-Biskupi-o-patriotyzmie.html

BISKUPI ODDZIELAJĄ NACJONALIZM OD PATRIOTYZMU – Michał Szułdrzyński w RZ: “Hierarchowie bardzo precyzyjnie oddzielają patriotyzm od nacjonalizmu. Ten pierwszy jest pozytywnym uczuciem, porządkiem miłości do rodziny, bliskich, otoczenia, aż wreszcie ojczyzny. Podkreślają jednak, że patriotyzm jest drogą do człowieczeństwa, nie polega na wykluczaniu innych czy nienawiści. Dlatego też krytykują nacjonalizm, którego błąd polega na narodowym egoizmie, nastawieniu konfrontacyjnym”. http://www.rp.pl/Komentarze/304279814-Szuldrzynski-Kosciola-glos-rozsadku.html#ap-1

KONIEC MIODOWEGO MIESIĄCA W OBOZIE WŁADZY – Agnieszka Kublik w GW: “Wcześniej PiS oczekiwał od Dudy, że będzie podpisywał wszystko, co mu podsunie. Teraz oczekiwania rosną: ma ustawy podpisywać, a listów nie pisać. I o tym nie pisnąć ani słowa. Więc gdy teraz rzecznik głowy państwa publicznie prawi rzeczniczce partii rządzącej złośliwości, to sygnał, że miodowe miesiące w obozie władzy właśnie się kończą”. http://wyborcza.pl/7,75968,21708878,kto-nie-potrafi-czytac-pis-czy-prezydent-duda-o-polajankach.html

HISTORIA UPADKU RYSZARDA PETRU – SEhttp://www.se.pl/wiadomosci/polityka/tak-upad-petru_986622.html

NIE WYSTARCZY BYĆ ANTYPISEM – Katarzyna Lubnauer w SE: “Do wyborów jest dużo czasu, bo odbędą się one w roku 2020, a więc za trzy lata. Pamiętajmy, że nie wróci on na wcześniejsze wybory parlamentarne, tu musimy sami sobie poradzić. Nowoczesna jest potrzebna, żeby pokonać PiS, bo do tego nie wystarczy być antyPiSem, trzeba jeszcze dać Polakom wizję dobrze zorganizowanej Polski”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/katarzyna-lubnauer-tusk-byby-dobrym-prezydentem_986719.html

PLATFORMA UDERZA W ŚMIGŁOWCE – GPC: “Pod rządami ministra Siemoniaka MON chciało za 50 sztuk śmigłowców Caracal zapłacić ponad 13 mld zł. Dla porównania, Turcja za podobną kwotę nabyła 109 blackhawków, a więc dwa razy więcej porównywalnych maszyn”.

POSEŁ PIS O PRACY KIERWIŃSKIEGO W AIRBUS HELICOPTERS – jak Artur Soboń mówi Jackowi Nizinkiewiczowi w RZ: “A czy praca dla Airbus Helicopters w PZL Okęcie w przeszłości przez Kierwińskiego ma wpływ na jego lobbing na rzecz tej firmy? To jest pytanie w stylu: jak często bije pan żonę? To chwyt, który służy wywołaniu chaosu i dezawuowaniu działań, które służą modernizacji sił zbrojnych. Jeżeli ktoś dzisiaj podważa zasadność zakupu samolotów dla ViP-ów, po latach braku skuteczności w tym zakresie, to wystawia sobie świadectwo braku odpowiedzialności za państwo. Tego zakupu trzeba dokonać”. http://www.rp.pl/Prawo-i-Sprawiedliwosc/304279867-Sobon-PO-manipuluje-opinia-publiczna.html

WSPÓLNA PŁATNA REKLAMA POSŁÓW PIS I KUKIZA NA JEDYNCE DZIENNIKA WSCHODNIEGO: http://jedynki.press.pl/2017-04-28/dzwschodni.jpg

ERYK MISTEWICZ Z PROGRAMEM W POLSKIM RADIU – PRESS: http://www.press.pl/tresc/48324,eryk-mistewicz-dostal-audycje-w-radiowej-jedynce

300polityka.pl

 

Dziewulski: Miałem z Głodziem na pieńku, to on upił Kwaśniewskiego w drodze do Charkowa

27.04.2017

Jerzy Dziewulski© Dziennik Gazeta Prawna, Maksymilian Rigamonti Jerzy Dziewulski

„Mówiłem po tym wszystkim Kwaśniewskiemu, że trzeba społeczeństwu powiedzieć, kto stał za tym, że w Charkowie, na cmentarzu katyńskim, prezydent się chwiał. Nie chciał powiedzieć, jak było w rzeczywistości, że to Głódź go upił, tylko zaczęli pływać, wymyślać niestworzone historie. Do dziś nie wiem,po co, przecież nasz naród nie jest przeciwko wódce, zrozumiałby to” – mówi Jerzy Dziewulski w rozmowie z Magdaleną Rigamonti. 

Magdalena Rigamonti: Chwalił się pan już, że dla pieniędzy poszedł pan do milicji.

Jerzy Dziewulski Bo tak było. I potem jak jakiś facet przychodził do mnie i mówił, że on chce też być gliniarzem, że chce zmieniać świat, tropić przestępców, ścigać bandytów, to go przeganiałem.Idealistów w policji nie potrzeba. Idiocie idealiście zawsze się wydaje, że praca w policji wygląda jak w filmie. A tak nie jest. Policjant musi byćnajemnikiem. I to dobrze opłacanym. Ja zarabiałem taką kasę, że nie wiedziałem,co z nią robić.

Każdy milicjant tak zarabiał?

Wywiadowca – tak.Wówczas brałem 2460 zł. Duże pieniądze. Po tym mancie, które mi spuszczono, nie poszedłem do sądu. Zrobiliśmy za to karną ekspedycję z kolegami gliniarzami ipo kolei wykańczaliśmy tych, którzy mnie pobili i spuścili manto. Karetki ich zabierały. Gdybym poszedł do sądu, to by mnie traktowali jak śmiecia. Pluliby na mnie. Nie byłbym partnerem do walki.

Pamiętam, jak przedlaty zadzwonił pan do mnie.

Wtedy, kiedy pisała pani o abp. Sławoju Leszku Głodziu.

Tak.

Dawno to było. Miałem z Głodziem na pieńku, bo to on upił Kwaśniewskiego w drodze do Charkowa. Wtedy byłem szefem ochrony prezydenta, choć oczywiście niektórzy w to wątpili. Tu jest dokument z MSZ dotyczący wizyty prezydenta w Niemczech. I tu jest napisane: szef ochrony Jerzy Dziewulski. Potem zostałem doradcą Kwaśniewskiego ds. bezpieczeństwa.

Kto wątpił?

Jakiś idiota z BOR głupoty wygaduje. To była rzeczywiście przedziwna sytuacja, bo szef ochrony prezydenta nie był pracownikiem Biura Ochrony Rządu.

Tylko gliniarzem.

I posłem.

Wybrał pana Kwaśniewski?

Nie, sytuacja była bardzo trudna – myśmy wtedy nie wierzyli BOR.

O, to jak teraz.Dlaczego? To był 1995 r.

Nie mogę pani tego do końca powiedzieć. Wszystko wskazywało na próbę podjęcia zamachu na Kwaśniewskiego.

Kiedy?

W czasie kampanii.

Kto chciał tę próbę podjąć?

Nie mogę mówić, ale tonie są gołe słowa, mam dokumenty policyjne w tej sprawie, są przesłuchania świadków, są tropy. Myślę, że policja stanęła wtedy na wysokości zadania. Nie mieliśmy zaufania do BOR.

BOR był w to zamieszany?

Nic więcej nie powiem.Zresztą tajemnica była tak strzeżona, że nie wiedzieli o tym ani Kwaśniewski,ani szefowa jego sztabu wyborczego Danuta Waniek. Nie chcieliśmy po prostu wywoływać paniki.

Kto wiedział?

Były komendant główny policji, były komendant wojewódzki policji, ja i jeszcze kilka osób. To był czas kampanii. Poza tym, gdybyśmy powiedzieli o tym głośno, to zaraz by na nas przeciwnicy naskoczyli, że kombinujemy, picujemy, chcemy wyłudzić głosy na współczucie. Moi ludzie wiedzieli, że sytuacja jest szczególna.

msn.pl

Edukacja, Unia Europejska, katastrofa smoleńska… W kluczowych tematach naród rozmija się z PiS

Michał Wilgocki, 28 kwietnia 2017

Władze partyjne i państwowe: premier rządu PiS Beata Szydło i jej mocodawca, prezes partii Jarosław Kaczyński

Władze partyjne i państwowe: premier rządu PiS Beata Szydło i jej mocodawca, prezes partii Jarosław Kaczyński (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Oddanie pola Platformie Obywatelskiej to nie największy kłopot PiS-u: w najważniejszych tematach jego polityka jest w kontrze do oczekiwań wyborców.

Gdy jeszcze w 2015 r. niemal co trzeci Polak deklarował wiarę w zamach na prezydencki samolot w Smoleńsku, wydawało się, że PiS na długo wyhodował sobie żelazny elektorat. Kiedy większość była za likwidacją gimnazjów, a hasło „wstawania z kolan” w polityce zagranicznej zyskiwało popularność, można było przypuszczać, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego ma prawo liczyć również na stałą bazę wśród klasy średniej. I marzyć o dwóch kadencjach u władzy. Tymczasem wystarczyło 1,5 roku rządów PiS i sytuacja zmieniła się o 180 stopni: Polacy przestali wierzyć w zamach, mówią „nie” reformie edukacji minister Zalewskiej, nie zgadzają się też na europejską izolację Polski. Prawo i Sprawiedliwość ma poważny kłopot. Tym większy, że paliwo poparcia z 500 plus powoli przestaje działać.

Zobacz: Polacy już rozumieją, że PiS w kampanii ich ordynarnie okłamał – Marcin Kierwiński z PO w 3×3 o ostatnim sondażu

Polacy już rozumieją, że PiS w kampanii ich ordynarnie okłamał – Marcin Kierwiński z PO w 3×3 o ostatnim sondażu

http://www.gazeta.tv/plej/19,155165,21701549,video.html

Sondaże mówią jasno: Zamach nie cementuje

W ostatnim badaniu Kantar Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN 24 PiS po raz pierwszy od wyborów spadł na drugie miejsce i dał się wyprzedzić Platformie Obywatelskiej. Partia Grzegorza Schetyny ma w nim 31 proc. (wzrost o 4 pkt proc.), a PiS – 29 proc. (bez zmian). Sondaż partyjny to najbardziej spektakularne badanie opinii publicznej, ale warto zwrócić uwagę na inne badania. Pokazują, że niemal na każdym froncie, który PiS otworzył od momentu przejęcia władzy, partia rozmija się z nastrojami społecznymi.

Przed 10 kwietnia rozpoczęła się ofensywa w sprawie katastrofy smoleńskiej, której kulminacyjnym momentem była informacja o wybuchu bomby termobarycznej na pokładzie tupolewa. Prezes Kaczyński, po miesiącach zapowiedzi o „zbliżaniu się do prawdy”, stwierdził w końcu, że „prawda w niemałej mierze została już pokazana”. Powołana przez szefa MON Antoniego Macierewicza podkomisja Berczyńskiego nie przedstawiła jednak żadnych dowodów na wybuch. Efekt? Sondaż dla „Faktów” TVN, który pokazał, że odsetek wyznawców smoleńskiego spisku spadł aż o 11 pkt proc. Jeszcze dwa lata temu w zamach wierzył niemal co trzeci ankietowany. Obecnie to zaledwie 18 proc. Polaków.

Zestawienie ostatnich sondaży opinii publicznejZestawienie ostatnich sondaży opinii publicznej Gazeta Wyborcza

Zgodnie z sondażami nie chcemy reformy edukacji

Nauczyciele i rodzice z pomocą partii politycznych zebrali ponad 900 tys. podpisów za referendum w sprawie reformy edukacji i złożyli je u marszałka Sejmu. Rząd na referendum zgodzić się nie chce mimo zapowiedzi premier Szydło z 2015 r., że jeżeli Polacy będą chcieli wypowiedzieć się w sprawie zmian, „to ich o to zapytamy”. Rzecznik gabinetu Szydło Rafał Bochenek stwierdził, że „reforma edukacji była dość jasno i mocno postawiona w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości”. I że skoro PiS wygrał wybory, to oznacza, że Polacy dają przyzwolenie na likwidację gimnazjów. Niestety dla Prawa i Sprawiedliwości: już nie.

Z sondażu Kantar Millward Brown wynika, że 55 proc. Polaków chce przeprowadzenia referendum w tej sprawie. I że 60 proc. z nas powiedziałoby „nie” reformie Zalewskiej.

PiS przegrywa również na froncie europejskim. Jarosław Kaczyński nie kryje, że jest przeciwnikiem ściślejszej integracji UE. Zamiast niej proponuje koncepcję „Europy ojczyzn”. Tymczasem w opublikowanym wczoraj sondażu CBOS poparcie dla dalszej integracji Unii jest wśród Polaków najwyższe od 2009 r.: 48 proc. badanych uważa, że Europa powinna się nadal jednoczyć. Zaledwie 24 proc. twierdzi, że proces należy zatrzymać.

Również poparcie dla członkostwa w Unii jest najwyższe od trzech lat – popiera je aż 88 proc. respondentów, a zaledwie 8 proc. twierdzi, że z Unii należy wystąpić.

PiS zastosuje tę samą sztuczkę?

– Hasło „dobrej zmiany” było zbudowane wokół obietnic socjalnych, programu 500 plus, obniżenia wieku emerytalnego – uważa Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych. – Wygląda na to, że teraz to paliwo się wyczerpało, a minusy władzy przesłoniły plusy. Wyborcy przyciągnięci socjalnymi obietnicami uznali najwyraźniej, że wad PiS-u jest zbyt dużo, by przymykać oko na ich kolejne ekscesy – dodaje.

I rzeczywiście, choć PiS sięga po argument 500 plus zawsze wtedy, gdy ma kłopoty, sztandarowy program rządu nie wpływa na zaufanie do władzy tak, jak można byłoby się tego spodziewać. W sondażu CBOS wzrost poparcia widać dopiero w grupie, która dostaje po 500 zł na co najmniej dwoje dzieci.Wśród osób z jednym dzieckiem, bez prawa do świadczenia, jest aż 44 proc. przeciwników rządu. Czy PiS ma szansę powstrzymać niekorzystne trendy?

Kucharczyk: – Logicznym wydawałby się powrót do przyjaznej twarzy z kampanii wyborczej, schowanie radykałów, może nawet samego Jarosława Kaczyńskiego. Ale po pierwsze, sprawy zaszły już za daleko. Po drugie, wcale nie jest powiedziane, że ten manewr znów zadziałałby tak dobrze.

wyborcza.pl

Niewygodne publikacje i badania NBP? Była ekonomistka z banku centralnego opowiada o naciskach

Leszek Kostrzewski, 28 kwietnia 2017

Joanna Tyrowicz

Joanna Tyrowicz (BLOOMBERG/Getty Images)

– Wielu polityków spiera się z faktami, ale nie wszyscy zwalniają analityków, którzy im te fakty podają – mówi Joanna Tyrowicz, ekspertka zajmująca się rynkiem pracy

Rozmowa z dr hab. Joanną Tyrowicz, do kwietnia doradczynią ekonomiczną w Instytucie Ekonomicznym NBP

JOANNA TYROWICZ

JOANNA TYROWICZ Bartek Sadowski/Bloomberg/ Getty Images

Leszek Kostrzewski: NBP przygotowuje analizy dotyczące inflacji, gospodarki, polityki pieniężnej. Czyli wszystko jest tak, jak być powinno.

Dr hab. Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego, do kwietnia doradczyni ekonomiczna w Instytucie Ekonomicznym NBP: Było. Jak będzie – nikt nie wie, bo właśnie zlikwidowano Instytut Ekonomiczny. Instytut był zapleczem badawczym dla zarządu NBP i Rady Polityki Pieniężnej, która w znacznym stopniu kształtuje sytuację gospodarczą. Badania Instytutu pomagały członkom RPP zrozumieć, jakie są skutki ich decyzji i innych procesów gospodarczych dla skuteczności polityki pieniężnej.

Powołano nowy departament, którego szefem został Piotr Szpunar, od lat zatrudniony w NBP. Takie roszady bywają wszędzie.

– Nowe kierownictwo swoją współpracę z analitykami zaczęło od zwolnienia całkiem bez powodu niemal 20 osób, rozbito zespoły, przemieszano pracowników. Przydział zadań i kompetencji nie jest jasny, niczego ludziom nie wyjaśniono.

Ale zmiany zaczęły się już na jesieni, publikowanie naszych materiałów stało się utrudnione. Część z nich nie dostała pozwolenia na publikację, inne są publikowane, ale wstrzymywane są briefingi, na których opowiadaliśmy o wynikach. Filmiki, które tradycyjnie nasi autorzy nagrywali, by „po ludzku” opowiedzieć o tym, co dzieje się w gospodarce, są wycofywane lub przemontowywane.

Czy powodem jest to, że materiały są nieprzychylne rządowi?

– Kluczowym odbiorcą analiz wykonywanych w NBP są członkowie Rady Polityki Pieniężnej. Zespół doskonale wykształconych i kompetentnych ludzi ma za jedyny cel informować członków RPP o tym, jakie są zagrożenia dla stabilności cen w Polsce. W tym sensie żaden taki materiał z definicji nie może być przychylny czy nieprzychylny rządowi. Są jak informacja o opadach deszczu lub zanieczyszczeniu powietrza.

Czasem oczywiście członkowie RPP formułują zapytania o tematy niemieszczące się w pojęciu „polityka pieniężna” i oczywiście zdarza się, że członek RPP, gdy formułuje pytanie, to po to, by potwierdzić swój pogląd w danej sprawie, a nie, żeby się czegoś dowiedzieć.

Na przykład?

– Graniczące z pasją zainteresowanie kilku członków obecnej RPP takimi tematami jak sprawy fiskalne, 500+ czy inne programy rządowe nie jest chyba dla nikogo tajemnicą.

I co się dzieje, gdy członek RPP przychylny rządowi prosi o materiał o 500+?

– W idealnym świecie analityk przygotuje najmądrzejszy materiał, jak tylko potrafi, nie myśląc o tym, komu sprzyja członek RPP. A ten przyjmie go do wiadomości i na tym sprawa się kończy. W nieidealnym świecie analityk boi się stracić pracę, a członek RPP dopytuje tak długo, aż uzyska satysfakcjonującą odpowiedź, pasującą do jego przekonań. Termometr raz zbity nie będzie potem podawać prawdziwej temperatury.

Niedawno opisywaliśmy dosyć zaskakujące wyniki badań na temat 500+. Do tej pory ekonomiści sądzili, że rządowe pieniądze sprzyjają wypychaniu mało zarabiających kobiet z rynku pracy. Tymczasem w analizie NBP czytamy: „Korzystając z opublikowanych do tej pory danych, trudno jest wiązać obniżanie się aktywności zawodowej osób  z wypłacanymi od czerwca br. świadczeniami w ramach programu ‚Rodzina 500 plus’”.

– Proszę mnie nie pytać o ocenę, gdzie się obecnie znajdujemy – pomiędzy światem idealnym i nieidealnym.

Przez wiele lat NBP zależało, by upowszechniać wyniki analiz, wychodzić z wynikami do tzw. zwykłego człowieka i opowiadać bardziej przystępnym, ale jednocześnie bardzo silnie osadzonym w danych i teorii ekonomii językiem o stanie gospodarki, jej problemach, wadach i zaletach możliwych rozwiązań. Analityków wspierano, by umieli o swoich badaniach naukowych mówić w czytelny sposób, komunikować się z dziennikarzami i otoczeniem.

To nie jest już celem NBP. Regulamin kontaktów pracowników NBP z mediami został w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zmieniony trzykrotnie, ostatnie zmiany ograniczają jakąkolwiek komunikację.

Dlaczego?

– To nie do mnie pytanie, tylko do dyrektor departamentu komunikacji i promocji NBP.

Czyli radnej PiS w sejmiku Mazowsza Martyny Wojciechowskiej?

– Nie mylić z dziennikarką i podróżniczką o tym samym imieniu i nazwisku.

Czy pani osobiście wstrzymano publikację badań, analiz?

– Moich, mojego zespołu, którego zresztą już nie ma. Doświadczyło tego wiele zespołów, wstrzymywano ważne i ciekawe materiały, ograniczano kontakty z mediami, nawet niezależnie od regulaminu. Rozstanie ze mną uzasadniono udzieleniem nieautoryzowanych wywiadów. Jest to zabawne, bo ówczesna wersja regulaminu takiej autoryzacji nie wymagała, ale mimo to i tak wszystkie nasze kontakty z mediami zawsze prowadzone były przez szefową biura prasowego, która już też tej funkcji nie pełni.

Czy nie chodzi jednak o to, że zarząd się boi, że w materiałach dziennikarze doszukują się negatywnych opinii o polityce rządu, i na wszelki wypadek woli wstrzymać wszelkie materiały?

– Nie wiem. Niektórzy koledzy mówią, że chodzi o to, żeby nie było w ogóle żadnych wypowiedzi. Dowolny materiał analityczny może się przecież nagle stać niewygodny.

Czasem słychać głosy, że bank ma być znany z wypowiedzi prezesa i z emisji monet okolicznościowych, a nie z działalności analitycznej, ale to takie same opowieści jak to, że ktoś tam utrącił caracale: może prawda, a może nie.

Zabawny czasem robi się kontekst. Po moich „feralnych” wywiadach, w Kancelarii Prezydenta spotkałam Bartosza Marczuka – niegdyś dziennikarza gospodarczego, a dziś wiceministra pracy. Fachowo ocenił te wywiady, uznał, że były fajne, ale przede wszystkim był zdziwiony: „W zasadzie nas nie skrytykowałaś” – powiedział.

A może rzeczywiście dane gospodarcze, nastroje Polaków nie dają podstaw do krytyki rządzących?

– Analizowanie stanu faktycznego to nie krytyka kogokolwiek. Podawanie wartości wskaźnika zanieczyszczeń w powietrzu nie jest krytyką ministra środowiska, co najwyżej pośrednim potwierdzeniem kilkudziesięciu lat zaniedbań.

Podobnie jest z analizą gospodarki. Nie jest winą analityka, gdy inwestycje spadają, ani jego zasługą, gdy rośnie zatrudnienie. Nie można kilkudziesięciu osób, które cały swój intelekt wykorzystują do jak najlepszego zrozumienia danych, stawiać w sytuacji kogoś, kto patrzy na dane statystyczne pod kątem ryzyka utraty własnej pracy.

W gospodarce nie jest źle, ale jest inaczej niż dotąd, i to na wiele ważnych sposobów. Kto to powie RPP, jeśli nie analitycy NBP? Podam przykład. Od ćwierćwiecza NBP prowadzi zupełnie  w Polsce unikatowe badanie sektora przedsiębiorstw. Jednym z elementów tego wieloletniego badania jest ocena przewidywalności prowadzenia działalności gospodarczej, nic nowego, nic w kontrze – czy w poparciu – do tej czy innej formacji politycznej. Firmy pytane są o ryzyko związane z ich biznesem, ale także z polityką gospodarczą, wydarzeniami globalnymi itp. W tych badaniach jednoznacznie przedsiębiorcy wskazują, że odczuwają obecnie wysoki poziom niepewności. Z teorii ekonomii i badań wiemy też, że ta niepewność przekłada się na zmniejszenie skłonności do inwestowania. Wnioski te zarząd i RPP dostaje w każdym kolejnym materiale analitycznym, zarówno na piśmie, jak i w postaci prezentacji. Nie przeszkadza to jednak prezesowi NBP Adamowi Glapińskiemu twierdzić na konferencji prasowej po posiedzeniu RPP, że niepewności gospodarczej w Polsce nie ma.

Ale badania mówią że są.

– Może profesor Glapiński widzi jakiś merytoryczny powód, żeby się z tymi badaniami nie zgadzać. Ale nie podzielił się nim z analitykami. Po prostu oświadczył publicznie, że niepewności nie ma i już. Wielu polityków spiera się z faktami, ale nie wszyscy zwalniają analityków, którzy im te fakty podają.

NBP stało się ramieniem PiS?

– NBP to duża instytucja, w której pracuje bardzo wielu bardzo mądrych ludzi, prawdziwych fachowców. Nie ma po co uogólniać.

Adama Glapińskiego, politycznie od wielu lat związanego z braćmi Kaczyńskimi, na szefa NBP wyznaczył prezydent Andrzej Duda. Mimo to Glapiński w maju jeszcze przed nominacją mówił: „Chciałbym zapewnić, że jeśli dane mi będzie być prezesem NBP, będę pilnował, by był to bank niezależny. Niezależność banku centralnego to jedna z najważniejszych rzeczy, jakich dopracowaliśmy się w ciągu 25 lat”.

– I czego pan ode mnie oczekuje?

Może to pani jakoś skomentować?

– A czy to wymaga w ogóle komentarza? Pojęcie „niezależność banku centralnego” to bardzo, bardzo szeroki temat, niejednoznacznie zdefiniowany, obszar żywych polemik akademickich i wielu badań. Niezależność jaka? I od kogo? Na przykład NBP od zawsze podlegało kontroli NIK. Prezes Glapiński pewnie ma jakąś definicję niezależności, której się trzyma.

NBP odpowiada na zarzuty stawiane w wywiadzie:

  • Zatrudnienie w Narodowym Banku Polskim (Centrala oraz Oddziały Okręgowe), według stanu na 25.04.2017 r. zmniejszyło się o 26 osób w stosunku do 31.12.2016 r. Odejścia z NBP w ww. okresie odbyły się przede wszystkim w związku z: przejściem na emeryturę, rozwiązaniem umów na mocy porozumienia stron, wygaśnięciem umów zawartych na czas określony. W grupie osób, które odeszły z NBP, najwięcej osób zatrudnionych było na stanowisku główny specjalista i specjalista.
  • Zasady komunikacji pracowników Narodowego Banku Polskiego ze środkami masowego przekazu zostały ustanowione zarządzeniem Prezesa NBP w kwietniu 2011 roku. W związku z upływem czasu konieczna była jego aktualizacja. Zmiana zarządzenia miała na celu doprecyzowanie przepisów i rozszerzenie zakresu zarządzenia o wystąpienia, komentarze i inne wypowiedzi publiczne wszystkich pracowników NBP w szeroko rozumianych mediach społecznościowych.
  • Przeprowadzona reorganizacja obszaru badawczo-analitycznego w Narodowym Banku Polskim została poprzedzona przeglądem struktur organizacyjnych wybranych banków centralnych. Stwierdzono, że obszar badawczy jest z reguły organizacyjnie oddzielony od części analitycznej. Z kolei same analizy makroekonomiczne – strukturalne oraz związane z polityką pieniężną – są prowadzone w różnych formach organizacyjnych: w odrębnym departamencie lub podzielone na dwa lub więcej departamentów (analiz makroekonomicznych, analiz gospodarki światowej, analiz stabilności finansowej, polityki pieniężnej, rynków finansowych etc.).
  • Zarząd NBP, decydując o przekształceniu z dniem 20 marca 2017 r. Instytutu Ekonomicznego w Departament Badań Ekonomicznych oraz o powołaniu Departamentu Analiz Ekonomicznych, kierował się potrzebą efektywniejszej realizacji zadań w obszarze analityczno-badawczym.
  • Przyjęte zmiany nie spowodowały modyfikacji zakresu prac badawczych i analitycznych prowadzonych w NBP
  • Narodowy Bank Polski prowadzi politykę komunikacyjną zgodnie z najlepszymi praktykami stosowanymi przez wiodące banki centralne. W ostatnim okresie sposób udostępniania materiałów analitycznych i informacji nie uległ zmianie.

wyborcza.pl

 

Maciej Bednarek

Dramat prawicowego redaktora: co pisać o sondażach, gdy PiS już nie miażdży? „Fronda” daje przykład

27 kwietnia 2017

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Od dwóch lat we wszystkich sondażach badających preferencje polityczne Polaków prowadził PiS. Katolicka „Fronda” nie przepuściła dotąd chyba żadnej okazji, by informować swoich czytelników o tym, jak dużą popularnością cieszy się partia Jarosława Kaczyńskiego. Aż do środy.

Początek kwietnia 2016 r. Sondaż Kantar Public daje partii Jarosława Kaczyńskiego 35-proc. poparcie, Platformie Obywatelskiej – 26-proc. Tytuł na „Frondzie”: „PiS traci? To nieprawda! Miażdżąca przewaga partii rządzącej!”.

Pod koniec kwietnia sondaż przeprowadza IBRiS. „Fronda” daje tytuł: „PiS miażdży wszystkich!”. To badanie dawało PiS 34 proc. poparcia, PO – 16 proc.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nowy sondaż: Platforma Obywatelska liderem. Po raz pierwszy w tej kadencji wyprzedziła PiS. SLD przed Nowoczesną

We wrześniu 2016 r. w sondażu TNS 36 proc. Polaków deklaruje, że głosowałoby na PiS, 17 proc. na Platformę. „Fronda” okrasza artykuł tytułem: „Nowy sondaż: PiS miażdży konkurencję”.

Połowa marca 2017 r. Tytuł na „Frondzie”: „Nowy sondaż CBOS. PiS znów MIAŻDŻY opozycję”. Ten sondaż dawał PiS 37 proc., PO 19 proc.

Ale od tego czasu poparcie dla PiS w badaniach słabnie. Na początku kwietnia „Rzeczpospolita” informuje o zmniejszającym się dystansie dzielącym PiS i PO. Na „Frondzie” czytam: „Słabe sondaże PiS? Kaczyński przechodzi do ataku!”.

W środę Kantar Millward Brown publikuje wyniki najnowszego sondażu: PO – 31 proc., PiS – 29 proc. To pierwsze badanie od wyborów, w którym przewagę zyskuje opozycja.

Jak ten wynik skomentowała „Fronda”?

W środę, gdy większość mediów trąbi o sensacyjnym wyniku, na „portalu poświęconym” cisza. Zaglądam wieczorem. O sondażu ani słowa. Nie chce mi się wierzyć, że „Fronda” przegapiła to wydarzenie, zwłaszcza że do tej pory skrupulatnie odnotowywała wyniki prawie wszystkich tego typu badań.

W czwartek przed południem znowu z nadzieją zaglądam na „Frondę”. Jest! Wychwytuję artykuł z „sondażem” w tytule: „Niedocenione sondaże dla PO!!! Ich elektorat siedzi w zakładach karnych!!!”. Jego autor przypomina czytelnikom „Frondy”, że w ostatnich latach na PO i Bronisława Komorowskiego głosowali… więźniowie. Ale o najnowszym sondażu Kantar Millward Brown ani słowa.

Przykro.

Zobacz: PiS jest partią nieprzewidywalną i nieprofesjonalną – w 3×3 o malejącym poparciu dla partii rządzącej

PiS jest partią nieprzewidywalną i nieprofesjonalną – w 3×3 o malejącym poparciu dla partii rządzącej

http://www.gazeta.tv/plej/19,155165,21552676,video.html

 

wyborcza.pl

Agnieszka Kublik

Najświeższe wiadomości: Danuta Holecka z TVP jest pisowsko-rządowa

27 kwietnia 2017

Danuta Holecka prowadzi 'Wiadomości' TVP1, 02.08.2016

Danuta Holecka prowadzi ‚Wiadomości’ TVP1, 02.08.2016 (http://wiadomosci.tvp.pl/)

PiS oficjalnie zaliczył prezenterkę „Wiadomości” TVP Danutę Holecką do „delegacji rządu i PiS”. Nie żebym się z tym nie zgadzała, ale nie przypuszczałam, że kiedykolwiek sami to potwierdzą.

Ale po kolei. W środę z okazji 80. urodzin Jana Pietrzaka, nadwornego kabareciarza obecnej władzy, w studiu Polskiego Radia odbył się jubileuszowy koncert. Były najważniejsze osoby w państwie: premier Beata Szydło, prezes Jarosław Kaczyński, szef MON Antoni Macierewicz, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, minister Jan Szyszko i wicepremier Piotr Gliński. Tylko prezydent Andrzej Duda był nieobecny.

– To wyróżnienie i zaszczyt, że mogę stać na scenie obok mistrza. To, że – jak raczył mistrz jubilat powiedzieć – jest dzisiaj rząd PiS, rząd który zmienia Polskę, to jest przede wszystkim też zasługa takich ludzi jak Jan Pietrzak. I tego, że te poplątane kierunki potrafili prostować, by Polska była Polską – te słowa pani premier relacjonowały media.

W trakcie koncertu PiS na swoim oficjalnym profilu na Twitterze zaćwierkał: „Prezes #PiS J.#Kaczyński oraz delegacja #Rząd i PiS podczas uroczystego koncertu z okazji jubileuszu 80. urodzin Jana Pietrzaka”.

Pod tym zdjęcie, a na nim – w drugim rzędzie, za prezesem Kaczyńskim, a obok rzecznika rządu Rafała Bochenka – uśmiechnięta Danuta Holecka, twarz dobrej zmiany w „Wiadomościach” TVP.

Prezes J. oraz delegacja i PiS podczas uroczystego koncertu z okazji jubileuszu 80. urodzin Jana Pietrzaka.

Prezenterka wpada w oko, bo wystąpiła podczas jubileuszu w barwach narodowych – czerwonym żakiecie i białej bluzce (na premierze filmu „Smoleńsk” też pozowała do zdjęć w biało-czerwonym ubiorze).

Holecka to dziś jedna z trzech twarzy (obok Krzysztofa Ziemca i Michała Adamczyka) głównego rządowego dziennika telewizji publicznej. To „oczywista oczywistość” dla wszystkich oglądających ten program (ze zrozumieniem). PiS do tej pory upierał się, że „Wiadomości” to przykład niezależnego dziennikarstwa. Aż do wczoraj. Zaliczenie Holeckiej do „delegacji rządu i PiS” na profilu partii na Twitterze to dowód na istnienie pisowsko-rządowej koalicji w TVP.

Prawda sprawiedliwa, na wierzch na Twitterze wypływa.

 

wyborcza.pl

Francja: Macron opowiada się za sankcjami wobec Polski

27.04.2017

Emmanuel Macron campaigns in Arras© CHRISTOPHE PETIT TESSON Emmanuel Macron campaigns in Arras

Emmanuel Macron, zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord”, że jeśli zostanie prezydentem opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „naruszyła wszystkie zasady Unii”.

Macron rozmawiał z regionalnym dziennikiem północnej Francji po środowym spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.

„W ciągu trzech miesięcy po wybraniu mnie (na prezydenta) podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski” – powiedział Macron.

„Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych (kosztów pracy – PAP) i który narusza wszystkie zasady Unii” – mówił polityk.

Jak pisze „Voix du Nord”, Macron chce, aby decyzja o sankcjach została podjęta w lecie. Retorsje nie miałyby jednak dotyczyć kwestii związanych z dumpingiem socjalnym – wyjaśnia dziennik.

„Nie możemy mieć takiej Europy, w której (…) gdy mamy do czynienia z państwem członkowskim zachowującym się tak jak Polska czy Węgry – w kwestiach dotyczących uniwersytetu, wiedzy, uchodźców, wartości fundamentalnych – to podejmuje się decyzje, aby nie robić nic” – kontynuował Macron.

„Nie ustąpię w żadnej kwestii. Ci, którzy tego nie zrozumieli, nie znają mnie” – podkreślił.

„Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje” – powtórzył Macron.

Macron miał się w środę spotkać jedynie z delegacją związkowców fabryki, której pracownicy strajkują od poniedziałku. Do zmiany planów i spotkania z pracownikami zmusiła go niespodziewana wizyta Marine Le Pen, kandydatki skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, która w południe bez zapowiedzi pojawiła się w zakładzie.

Le Pen w rozmowie z pracownikami obiecała, że jeśli zostanie prezydentem, nie dopuści do likwidowania miejsc pracy we Francji. (PAP)

msn.pl