Zniszczenie Sądu Najwyższego to dopiero początek. W kolejce czekają już…

…media

Powiedzenie, że Prawo i Sprawiedliwość rządzi w sposób agresywny, bezkompromisowy i nie bacząc na konstytucyjny porządek to eufemizm. Partia Kaczyńskiego robi co może, by przemodelować nasz kraj na swoją modłę. Najpierw padł Trybunał Konstytucyjny, by umożliwić przepychanie przez Sejm przeróżnych bubli prawnych i ustaw pisanych na kolanie, bez ryzyka, że TK je zakwestionuje. Jednocześnie z atakiem na sąd konstytucyjny nastąpiło zawłaszczenie mediów publicznych i przemodelowanie ich na tzw. media narodowe. W tle zaś obywał się skok na spółki skarbu państwa.

Rok 2017 to już brak jakichkolwiek hamulców ze strony Jarosława Kaczyńskiego i spółki. Dopiero pół roku za pasem, a już doświadczyliśmy #LexSzyszko, rozmontowania Krajowej Rady Sądownictwa, zamachu na Sąd Najwyższy, czy zamiatania afery SKOK pod dywan. To jednak nie koniec jazdy po bandzie.

Jak widać, wszystkie te działania uchodzą PiS na sucho. Nie zmienia to faktu, że prezes nie lubi jak patrzy się mu na ręce i nagłaśnia działania jego partii, raz po raz zwracając uwagę opinii publicznej na błędy, zaniechania, afery czy łamanie prawa. Dlatego też po demontażu wymiaru sprawiedliwości przyjdzie kolej na prywatne media. Chodzi oczywiście o media rządowi nieprzychylne. Portale spod znaku tzw. „niezależnych” czy prawicowych nie tylko mogą spać spokojnie, co czekać na kolejne frukty ze spółek skarbu państwa.

Kampania propagandowa wymierzona w media komercyjne już się zresztą zaczęła.

Jak widać budowa narracji o tym, że media komercyjne są gorsze od totalnej opozycji, już ruszyła. Najprawdopodobniej będzie to wstęp do uchwalenia tzw. ustawy dekoncentracyjnej, mającej na celu rozbicie takich marek jak TVN, Newsweek czy Forbes. A wszystko pod płaszczykiem repolonizacji mediów, która tak naprawdę ma na celu ograniczenie wolności słowa i ułatwienie TVP bezkarnego siania nieprawdziwej propagandy.

Cała władza w ręku jednej partii, brak niezależnego sądownictwa, podporządkowana prokuratora, cenzura, propaganda w mediach… Brzmi znajomo, nieprawdaż? Wygląda na to, że wraca PRL bis, firmowany przez PiS…

crowdmedia

Wolne sądy! Trzy razy weto!

Wolne sądy! Trzy razy weto!

Nieprzebrany tłum protestował przed Pałacem Prezydenckim przeciw demolowaniu przez PiS sądów.

Odśpiewaniem hymnu narodowego rozpoczął się protest przed Pałacem Prezydenckim. Joanna Szczepkowska odczytała preambułę Konstytucji. Ponad 50 tysięcy skandowało: „Wolne sądy” i „Trzy razy weto”.

Lider PO Grzegorz Schetyna powiedział do protestujących: – „To jest nasz kraj. To jest nasza Polska i muszą to wiedzieć. Osoba, która mieszka tutaj za nami, ma wielką szansę, żeby pokazać, że jest prezydentem wszystkich Polaków. Musi zrobić tylko jedną rzecz, zawetować trzy ustawy. Dzisiaj, parę godzin temu w Sejmie widzieliśmy, że komuna chce wrócić, że komuna próbuje wrócić do Polski. Nie pozwolimy na to. 235 posłów PiS głosowało za tym, żeby zdemolować niezawisłość polskich sądów, żeby zniszczyć polski Sąd Najwyższy. To jest hańba”.

Prof. Adam Strzembosz, przywitany okrzykami „Cześć i chwała bohaterom”, mówił do zgromadzonych: – „Jestem sędzią w stanie spoczynku. Są jednak takie chwile, takie sytuacje, w których nie można stać z boku. W pewnym sensie ukształtowałem nowy Sąd Najwyższy”.

Wolne sądy! Trzy razy weto!

– „Usłyszałem, że sędziowie to jedyna grupa, która nie została poddana lustracji. To kłamstwo! Zwróciłem się do prezydenta, żeby nie ubrudził sobie rąk tą ustawą. Bo kiedyś powiedzą: podpisał ustawę wprowadzającą odpowiedzialność zbiorową, a to ma jasne konotacje historyczne” – apelował prof. Strzembosz.

Lider Nowoczesnej Ryszard Petru: – PiS walcem rozjechał polską demokrację. Kaczyński to tchórz; tchórzliwy i zakompleksiony człowiek. Jak wyjdzie nas milion, to obalimy ten rząd”.

– „Siła zawsze jest nie w politykach, ale w wolnym narodzie, w społeczeństwie. Nie damy się wypchnąć z UE” – powiedział lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Odnosząc się do informacji o nieobecności prezydenta Andrzeja Dudy w Warszawie – prezydent ma być w ośrodku na Helu – mówił: – „Jeżeli trzeba, to pójdziemy do Juraty, na Hel. A wszystkim ludziom, którym na sercu nie leży dobro RP, wszystkim ludziom złej woli mówimy: go to hell”.

Wojciech Pszoniak odczytał wiersz Czesława Miłosza „Który skrzywdziłeś”, a Łukasz Simlat przeczytał rozdział 8 Konstytucji o sądach i trybunałach.

Burzą oklasków i okrzyków przywitano Kamilę Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej. – „Każdy z nas ma znajomych głosujących na PiS, lubimy ich i szanujemy, ale musimy z nimi rozmawiać, musimy to robić na gruncie Konstytucji. Każdy z nas ma znajomych myślących, że sądy to rzecz odległa, ale każdy z nas się może znaleźć przed sądem. Dwa zadania: rozmawiajmy i tłumaczmy!” – mówiła Gasiuk-Pihowicz.

Rafał Trzaskowski powiedział: – „Jarosław Kaczyński pokazał swoje prawdziwe oblicze. Każdy mógł to zobaczyć. Wczoraj pojawiły się pierwsze rysy na pisowskim monolicie. Chcieli upokorzyć prezydenta i zapłacą za to cenę. Ponieważ Kaczyński nie zapomina tak łatwo, jak ktoś się nim nie zgadza, ponieważ są to ludzie pogrążeni w paranoi, to początek ich końca. Nie pozwolimy wariatom i paranoikom wyprowadzić nas z UE”.

Na zakończenie manifestujący odśpiewali hymn narodowy, a potem wysłuchali mini-koncertu zespołu Golden Life z kultową piosenką „Wolność”.

Na Krakowskim Przedmieściu według warszawskiego ratusza protestowało ponad 50 tys. ludzi (policja twierdzi, że 14 tys.). Większość postanowiła pójść przed Sejm.

koduj24.pl

Dziś Polska już nie mogłaby być przyjęta do Unii Europejskiej

Rozmawiała Monika Rębała, tobi, 20 lipca 2017

Łańcuch Światła pod budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie

Łańcuch Światła pod budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie (Fot. Franciszek Mazur Agencja Gazeta)

– Cierpliwość Komisji Europejskiej jest na wyczerpaniu, a to ona ma obowiązek czuwać nad przestrzeganiem artykułu 2 traktatu o UE, który mówi o poszanowaniu wolności, demokracji i państwie prawa – mówi Judy Dempsey z Carnegie Europe, brukselskiego think tanku, wcześniej wieloletnia publicystka m.in. „Financial Timesa”.

Monika Rębała: Czy gdyby Polska nie była członkiem UE i chciała teraz do niej przystąpić, to po forsowanych przez rząd zmianach miałaby szanse na wejście do Unii?

Judy Dempsey: Kraj chcący przystąpić do Wspólnoty musi spełniać tzw. kryteria kopenhaskie, które mówią o podziale władzy, niezależnych sądach, rządach prawa itd. – więc nie, Polska nie mogłaby być przyjęta. Turcja, która chce zostać członkiem UE, m.in. właśnie ze względu na rządową kontrolę sądów i mediów nie ma na to szans.

Czy Unia uruchomi wobec Polski art. 7?

– Odkąd wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans ogłosił tę radykalną możliwość, trudno już nie brać jej pod uwagę. Ale też PiS-owi trudno wycofać się z forsowanych zmian.

Czym jest artykuł 7 – patrz niżej.

Relacje między Timmermansem a polskim rządem od dawna są trudne, dialog się nie posuwa do przodu. Cierpliwość Komisji jest jednak na wyczerpaniu, a to ona ma obowiązek czuwać nad przestrzeganiem artykułu 2 traktatu o UE, który mówi o poszanowaniu wolności, demokracji, równości i państwie prawa.

Przede wszystkim jednak to Polacy powinni zareagować, mówię tu głównie o prezydencie Dudzie. To on powinien podjąć działania, a to, że ich nie podejmuje, jest bardzo rozczarowujące. Z tego wynika, że władze, które powinny być rozdzielone, wcale takie nie są. Z kolei to, że Kaczyński oskarżył opozycję o zamordowanie brata, pokazuje, że nie ma za bardzo możliwości porozumienia. Jedna strona siedzi przy jednym stole, a druga przy drugim.

Jakich sankcji Polska może się spodziewać za nieprzestrzeganie zasad UE?

– Artykuł 7 mówi o utracie prawa głosu w Radzie UE, a to będzie rujnujące dla państwa, bo zostanie ono bez wpływu na decyzje dotyczące swoich obywateli podejmowane w Radzie, np. o handlu, inwestycjach, funduszach strukturalnych, Erasmusie czy strefie Schengen. Polska będzie izolowanym krajem.

PiS będzie przedstawiał sankcje jako dowód na to, że Unia jest zła, że chce nam narzucić swoje prawa, że wie lepiej niż polski rząd.

– Niektórzy uważają, że nie ma sensu karać Polski, bo PiS i jego wyborcy będą jeszcze bardziej przeciwko Unii. Ale wtedy trzeba by także przyznać, że niezależność sądów nie jest wartością UE. Z sondaży wynika, że poparcie dla UE w Polsce rośnie i jest wiele osób, które nie zgadzają się z obecną polityką, inaczej nie byłoby tylu demonstracji. A Polska, wchodząc do Unii, zobowiązała się do przestrzegania jej zasad.

Jak na zachodzie Europy oceniane jest to, co dzieje się w Polsce?

– Jest duże rozczarowanie Polską. Jest poczucie, że trzeba zatrzymać wreszcie to niszczenie wartości unijnych i że nie można dłużej przymykać oczu, tak jak zrobiono choćby w przypadku Węgier. To, że Emmanuel Macron wygrał wybory we Francji, nie oznacza przecież, że populizm i nacjonalizm w Europie umarły. Polska musi teraz wybrać: czy chce być częścią UE i przestrzegać zasad, do których się zobowiązała, czy utracić prawo głosu w UE.

Czy zwycięstwo Trumpa i jego przemówienie w Warszawie, ale też brexit dodały polskiemu rządowi odwagi do radykalnych zmian w ustroju?

– Prezydent Trump nie chce silnej Unii, tak samo PiS. Polska musi jednak pamiętać, że brexit stawia ją w trudniejszej pozycji, bo pozbawia sprzymierzeńca wewnątrz Unii.

Polska musi myśleć o swoich strategicznych interesach. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to USA i NATO są tu gwarantem, ale jeśli chodzi o politykę, handel czy inwestycje, to interesy Polski są powiązane z Europą. Pójście na wschód nie jest opcją, tak samo jak polityczne osamotnienie.

Czym jest artykuł 7 traktatu o UE

Nazywany jest unijną „bronią nuklearną” – nie tylko z powodu jego siły, ale też intencji autorów, którzy skroili go tak, jakby nie miał być nigdy użyty. Dotyczy naruszeń podstawowych wartości Unii opisanych w art. 2 traktatu, czyli m.in. poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości oraz – to przypadek Polski – państwa prawa.

Pierwszy etap postępowania z art. 7 dotyczy stwierdzenia „wyraźnego ryzyka naruszenia” wartości podstawowych. Może o to wnioskować Komisja Europejska (do czego odniósł się w środę Frans Timmermans), jedna trzecia krajów Unii bądź Parlament Europejski. Rada UE (ministrowie krajów Unii) podejmuje decyzję większością co najmniej 22 z 28 krajów UE. Polska jako kraj oceniany przez Radę UE nie uczestniczyłaby w tym głosowaniu.

Drugi etap zależy od decyzji Rady Europejskiej (przywódcy krajów UE), która musiałaby jednomyślnie stwierdzić „poważne i stałe naruszenie” wartości podstawowych w Polsce. Premier Beata Szydło nie brałaby udziału w tym głosowaniu, ale swoje weto obiecał szef węgierskiego rządu Viktor Orbán.

Dopiero po takiej decyzji Rady Europejskiej ministrowie w Radzie UE już tylko na drodze głosowań większościowych byliby władni „zawiesić niektóre prawa” Polski, „łącznie z prawem do głosowania w Radzie UE”. Tak ogólnikowa definicja pozwala na doprecyzowanie sankcji przez Radę UE i tym samym dopuszcza karę np. w postaci zawieszenia funduszy unijnych.

Jeśli Komisja Europejska podejmie decyzję o uruchomieniu art. 7 wobec Polski, to o pierwszym etapie będzie decydować Rada UE ds. Ogólnych (GAC) 25 września w Brukseli. Zasiadają w niej ministrowie ds. europejskich bądź szefowie dyplomacji. Z Polski w GAC zwykle uczestniczy Konrad Szymański, a bardzo rzadko Witold Waszczykowski.

wyborcza.pl

Zamach stanu Kaczyńskiego. Koniec Polski demokratycznej

– To głosowanie przejdzie do historii. PiS zniszczył wolność i demokrację parlamentarną – mówią posłowie opozycji. Za głosowało 235 posłów, 192 było przeciw, 23 wstrzymało się od głosu. Posłowie PiS-u ten wynik przyjęli owacją na stojąco. Projekt był procedowany niezgodnie z regulaminem Sejmu, w 3 dni. Nocne posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości także przejdzie do historii. Jutro rano projektem zajmie się Senat. A dzisiaj przed Pałacem Prezydenckim o godz. 20 protest w obronie wolnych sądów.

Bardzo smutny dzień dla Polski

– Partyjniactwo i podporządkowanie prezesowi Kaczyńskiemu wzięło górę. Bardzo smutny dzień dla Polski, bardzo smutny dzień dla wolności. Ale Polacy nie pozwolą odebrać sobie wolności i wypchnąć Polski z UE. Polacy odsuną PiS od władzy – komentował w rozmowie z wiadomo.co na gorąco, tuż po głosowaniu, poseł PO Borys Budka, były minister sprawiedliwości.

Według niego, opozycja zrobiła wszystko, aby nie dopuścić do uchwalenia ustawy: – Robiliśmy wszystko, ale arytmetyka sejmowa jest nieubłagana. PiS chciał, żeby powtórzyły się obrazki z 16 grudnia, bo wie, że gra na emocjach. Wiemy, jaka jest matematyka, znamy reguły parlamentarne, PiS je złamał.

– To głosowanie przejdzie do historii Polski jako czarna karta, w której Polska przestała być państwem demokratycznym, w którym obowiązuje trójpodział władzy i Polacy mają zagwarantowany dostęp do niezależnych sądów – komentuje w rozmowie z wiadomo.co posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz.

Posłowie opozycji zapraszają wszystkich na demonstrację, która odbędzie się dzisiaj o godz. 20 przed Pałacem Prezydenckim. Oczekują od Andrzeja Dudy zawetowania tzw. pakietu sądowego, czyli ustaw o KRS, ustroju sądów powszechnych i Sądzie Najwyższym.

– Teraz wszystko w rękach prezydenta Andrzeja Dudy. Jeżeli nie będzie chciał zostać oszukany przez PiS, to musi zawetować te 3 ustawy. To jest dzień próby dla prezydenta – mówi Borys Budka. A Kamila Gasiuk-Pihowicz dodaje: – Polacy muszą wyrazić swój sprzeciw w sprawie oddawania sądów politykom. To jest wyjątkowo niebezpieczne dla wszystkich. Presja ma sens.

„Niszczenie wolności i demokracji”

– Takie dni jak ten dzisiejszy przechodzą do historii i to jest czarna historia naszego państwa. Dzisiaj jest dzień, w którym niszczycie prawo Polaków do niezawisłego sądu, niszczycie elementy wolności i demokracji parlamentarnej – mówił jeszcze przed głosowaniem lider PO.

Grzegorz Schetyna pytał też: – Dlaczego chcecie zniszczyć demokrację i odebrać Polakom wolność? Dlaczego to jest silniejsze od was? Dzisiaj macie wybór. Każde głosowanie będzie zapisane w historii, będziecie tłumaczyć się przed dziećmi i wnukami, dlaczego to zrobiliście, dlaczego zniszczyliście polską rację stanu i polską wolność.

PO wnioskowała też o wykluczenie z głosowania posłów PiS, którzy mają lub będą mieli sprawy przed niezależnymi i niezawisłymi sądami. Złożony – zignorowany.

 

„O tyranii. 20 lekcji z XX wieku”

Książkę Timothy’ego Snydera o takim tytule lider Nowoczesnej przekazał podczas debaty marszałkowi Joachimowi Brudzińskiemu. Nieprzypadkowo. – Za każdym razem idziecie dalej. Apeluję do Polaków, abyśmy byli wszyscy razem, bo tylko razem możemy ich pokonać. (…) Czekają nas kolejne walki – o wolne media, sumienia i Internet – mówił z sejmowej mównicy Ryszard Petru.

Z prośbą „cofnijcie się o krok” zwracała się tuż przed głosowaniem Barbara Dolniak i ostrzegała: – Mówię jako były sędzia, nie przestraszycie wszystkich sędziów. Lepiej zrezygnować z tego zawodu niż ulegać wpływom i naciskom.

„Partia rządzi, partia sądzi”

Opozycja kilka razy na tej ostatniej prostej, oczywiście bezskutecznie, wnioskowała o przerwę w obradach. Lider PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz chciał, aby na sali pojawił się prezydent: – Przerwa jest potrzebna, aby mógł przybyć prezydent, bo jest obrażany przez tę ustawę. Panie prezydencie, pan jest jedyną osobą, która może zatrzymać to szaleństwo i proszę to zrobić!

Posłowie opozycji nie mają też wątpliwości, że ustawa jest niezgodna z konstytucją i podczas jej prac złamano prawie wszystkie zapisy regulaminu Sejmu. Prace trwały 3 dni. Na jedynym posiedzeniu komisji sprawiedliwości wczoraj w nocy opozycja nie była dopuszczana do głosu, a jej poprawki zostały odrzucone – podobnie jak dzisiaj na sali – w jednym głosowaniu tzw. blokowym.

Jednym słowem – partyzantka legislacyjna i zmiana ustroju państwa.

wiadomo.co

Stanisław Skarżyński

Wyjdź na ulicę, sparaliżuj miasto. Przygniatająca większość to jedyny sposób, żeby złamać Kaczyńskiego

20 lipca 2017

Ostatnia chwila na demonstrację

Ostatnia chwila na demonstrację (Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Gazeta)

Jeśli na ulice polskich miast nie wyjdą miliony ludzi chcących żyć w demokratycznym, europejskim państwie, Polskę czeka długa, pisowska noc. Do Jarosława Kaczyńskiego musi dziś dotrzeć jedna informacja: oni są ode mnie silniejsi, nie jestem w stanie narzucić tym ludziom mojej woli.

PiS tak naprawdę rozumie jedną emocję – strach. Na strachu szyje swoją politykę. Straszy wyborców: uchodźcami, przemocą, terrorem, genderem. Europą, Niemcami, Rosją. Cały program tej partii sprowadza się do jednego hasła: bój się.

Strach spaja tę partię – te rzędy politycznych kukiełek, które oglądamy w Sejmie i w Senacie, głosują tak posłusznie właśnie ze strachu. Boją się, że jeśli przegrają, to będą musieli wrócić tam, skąd przyszli, albo boją się więzienia. Prezydent, premier, wszyscy posłowie i senatorowie – wszyscy oni trzęsą się ze strachu.

Dotychczas jeden raz Jarosław Kaczyński wycofał się ze swojej polityki – gdy na ulicach polskich miast odbył się strajk kobiet. Cofnął się, bo w tych setkach tysięcy parasolek; setkach tysięcy wściekłych, kobiecych twarzy zobaczył swój koniec

Kaczyński zrozumie, że musi się cofnąć, aby utrzymać władzę, jeśli dziś na ulice polskich miast wyjdą milionowe demonstracje, a przynoszone mu w zębach przez Błaszczaka raporty policji z całej Polski brzmieć będą jednakowo: „tylko od kultury demonstrantów zależy rozwój sytuacji, siły policyjne są zbyt małe, by zagwarantować porządek, potrzebujemy wsparcia”.

Dlaczego PiS się tak spieszy, czyli Wąsik za 19 milionów

Strach to jest emocja, którą PiS rozumie. Czas, żeby to PiS zaczęło się bać.

Demokratyczna, europejska Polska w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy przegrała wszystkie starcia. Sądy to jest ostatnia część państwa, która dzieli Jarosława Kaczyńskiego od absolutnej pełni władzy oznaczającej możliwość zwrócenia państwa przeciwko jego obywatelom i obywatelkom.

Po przejęciu przez PiS sądów przestajemy być obywatelami i obywatelkami, a Polska przestaje być naszym państwem – stajemy się mieszkańcami, ludnością zamieszkującą kraj należący do PiS. W tym kraju nie jesteś podmiotem – przed gwałtem nie będzie cię już bronić policja, przed niesprawiedliwością nie ochroni cię sąd. Nie oddasz już głosu w prawdziwych wyborach, nie przeczytasz gazety, nie obejrzysz wiadomości.

To jest ostatnia runda i nikt nie może tego zrobić za Ciebie. Teraz liczy się już tylko jedno: Twoja fizyczna obecność na ulicy. Człowiek przy człowieku, ramię przy ramieniu muszą stanąć ludzie, którzy chcą żyć w demokratycznym, europejskim państwie. Kłócić się, spierać, robić głupstwa, obrażać – ale u siebie, a nie pod czyimś butem.

Kaczyński umie liczyć: wie, że Mariusz Błaszczak ma do dyspozycji około stu tysięcy policjantów. Jeśli zobaczy dziś miliony, zrozumie, że albo się cofnie, albo straci władzę

Nie może sięgnąć po bojówkarzy z ONR i związków zawodowych – ten objaw strachu wykończył Władysława Gomułkę w 1968 roku. Wie, że przegra, jeśli nakaże Antoniemu Macierewiczowi wyprowadzić wojsko na ulice – ten strach po latach wykończył Wojciecha Jaruzelskiego.

PiS suwerena nie słucha. Ale Kaczyński ma zgryz, atmosfera w partii jest nerwowa

Byku, zrzuć jeźdźca

Po 1989 roku Polska nie widziała masowych demonstracji. Takich naprawdę masowych, po których władza musiała zrozumieć prostą informację – obywatele i obywatelki nie zgadzają się na to, co chcecie zrobić, i musicie się cofnąć. Nie będziemy czekać do wyborów, macie się cofnąć dokładnie w tej chwili.

Jarosław Kaczyński uwielbia oglądać rodeo. Bawi go w rodeo najbardziej to, kiedy „komentator opisuje byki, ale tak je opisuje, jakby to byli ludzie”. Tak samo ogląda telewizję – nie widzi, że jego przeciwnicy polityczni, zwolennicy innych partii to ludzie. Dla prezesa jesteśmy ujeżdżanym zwierzęciem. On na nas siedzi, a my staramy się go zrzucić.

Jeśli teraz nie uda się powstrzymać PiS, zostaniemy w tej wojnie pokonani. Będziemy wierzgać jeszcze przez kilka miesięcy, ale ujeżdżeni zostaniemy właśnie dziś i w Polsce zapadnie długa noc pisowska.

Czeka nas wtedy emigracja lub knucie przy świecy po chałupach, obrzydliwy przymus wyboru mniejszego zła – kłaniać się władzy, by w miarę dostatnio żyć, czy zachować godność w nędzy. Będzie wstydzenie się poglądów politycznych, ukrywanie prawdziwych myśli, puszczanie oka do bliskich sobie, kiedy nikt nie patrzy.

Jeśli nie chcesz żyć w takim kraju – wierzgnij, zrzuć tego jeźdźca. To jest ostatni moment, w którym możesz to zrobić.

Masz się bać, bardzo bać. Strach udający rozum tworzy wiernego wyborcę

PiS produkuje strach, który przekuwa w kapitał politycznyPiS produkuje strach, który przekuwa w kapitał polityczny Karolina Skrzyniarz

wyborcza.pl

PiS oszukało Andrzeja Dudę? Ustępstwa wobec prezydenta są pozorne, wciąż rządzi Ziobro

KAMIL SIKORA, 20.07.2017
Sejm przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym. Po początkowym sprzeciwie Andrzeja Dudy, jego współpracownicy zapowiedzieli, że po przyjęciu poprawek prezydent ustawę podpisze. Ale chyba nie zauważyli, że ustępstwo PiS w istocie nie jest ustępstwem, bo nadal decydujące słowo będzie miał Zbigniew Ziobro.

 

W ciągu niespełna godziny Prawo i Sprawiedliwość przeforsowało nową ustawę o Sądzie Najwyższym. W piątek rano projektem zajmie się Senat, zapewne przyjmując go bez poprawek, by ustawa mogła trafić bezpośrednio do prezydenta. We wtorek Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze jej, jeśli nie zostaną uwzględnione jego poostulaty dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa.

Oświadczenie Prezydenta Dudy ws. reformy wymiaru sprawiedliwości

PiS przystało na ten warunek, zmieniając też jeszcze jeden drażliwy zapis. Chodzi o przeniesienie sędziów w stan spoczynku i przyznanie Zbigniewowi Ziobrze prawa decyzji, kogo pozostawić w pracy. W nocy zgłoszono i przyjęto poprawkę, która przekazuje tę prerogatywę prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Rano ludzie prezydenta mówili, że jeśli przyjęte przez komisję poprawki zostaną zaakceptowane przez Sejm, prezydent ustawę podpisze.

Ale chyba nie doczytali, że to tylko pozorne ustępstwo. Bo to prawda, Andrzej Duda zdecyduje, którzy sędziowie nie przejdą w stan spoczynku, ale tylko spośród grupy wskazanej przez Zbigniewa Ziobrę. Jeśli minister nie przedstawi kandydatury danego sędziego do ocalenia przed przymusową emeryturą, prezydent nie będzie mógł nic zrobić. Wskazał na to w swoim komunikacie rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski.

Komunikat rzecznika Sądu Najwyższego.

wp.pl

PiS sprowadził nas na dno.

Oświadczenie.

Potrzebne są wszystkich nas czyny.

PiS grabarzem polskiej demokracji

Ustawa o Sądzie Najwyższym przepchnięta w Sejmie, to samo PiS zrobi jutro w Senacie.

– „To jest czarny dzień w historii Polski. Niszczycie prawo Polaków do niezawisłych sądów, niszczycie polską demokrację, niszczycie polską rację stanu, odbieracie Polakom wolność. Będziecie tłumaczyć się przed swoimi dziećmi i przed swoimi wnukami” – powiedział lider PO Grzegorz Schetyna.

Poseł Borys Budka wręczył marszałkowi Brudzińskiemu listę posłów PiS, którzy mają lub będą mieli sprawy przed niezależnymi i niezawisłymi sądami z prośbą o odsunięcie ich od głosowań. Na liście widnieją nazwiska m.in. Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika, Mariusza Błaszczaka, Zbigniewa Ziobry.

Poseł Budka zwrócił się do Jarosława Gowina: – „Chcę zaapelować do premiera Gowina. Byłem dumny, że wspólnie zmienialiśmy wymiar sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro wyrzucił do kosza wszystkie twoje reformy. Teraz pokażesz, czy wspólne wartości Polaków są tobie bliskie”.

Ryszard Petru i posłowie Nowoczesnej przekazali Brudzińskiemu dla posłów PiS egzemplarze książki o tyranii.

– „Kompletnie upolityczniacie sądy. Wyprowadzacie nas na Bałkany. Będziecie tracili wpływy, pieniądze i Polaków. Robicie to wszystko po to, by zamykać ludzi. Możecie robić sobie zdjęcia z Trumpem, księciem Williamem, ale nikt w Europie po takiej hucpie nie będzie was poważnie traktować” – powiedział Rafał Trzaskowski z PO.

W głosowaniach blokowych – podobnie jak podczas komisji sprawiedliwości – wszystkie poprawki opozycji zostały odrzucone, a przyjęto iluzoryczne poprawki Dudy.

Jeszcze przed głosowaniem nad całością projektu do głosu dopuszczono do głosu Rzecznika Praw Obywatelskich. Adam Bodnar powiedział, że wszystkie trzy ustawy dotyczące sądownictwa pozbawiają obywateli prawa do wolnych sądów. – „Istotą prawa do sądu jest niezależność sądów. Sędzia nie może znajdować się w sytuacji podporządkowania. Przeciwko ustawie o Sądzie Najwyższym protestuje wiele organizacji i instytucji. To nie są tylko głosy sprzeciwu, to są głosy troski o nasz kraj. Troska także o to, czy będziemy traktowani w Europie jako państwo, któremu można ufać. Poprawki zaproponowane przez prezydenta niewiele zmieniają. Co więcej, pogłębiają stan chaosu prawnego. Te trzy ustawy mają charakter pozorny; ich celem są zmiany kadrowe” – powiedział Bodnar.

Po zakończeniu jego wystąpienia, 235 posłów PiS przegłosowało ustawę o Sądzie Najwyższym. Przeciw było 192, 20 posłów wstrzymało się od głosu.

koduj24.pl

Sowiński: Kościół widzi granice polityki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Sąd Najwyższy. Wielu hierarchów rozumie powagę sytuacji.

Niepokojące propozycje zmian w sądownictwie, a także sposób ich wprowadzania, sprawiły, że w samym środku wakacji, w polskiej polityce znów zrobiło się bardzo gorąco. W obronie sądów na ulice kilku miast wyszli zaniepokojeni obywatele, a w wielu polskich domach z obawami obserwuje się eskalację politycznego napięcia.

Trudno więc specjalnie się dziwić, że znów pojawiają się publiczne wołania o mediację czy też perswazję ze strony wielkiego społecznego autorytetu, jakim jest w Polsce Kościół. Jedni oczekiwania takie formułują z troską i nadzieją, w głosach innych da się usłyszeć wyraźny ton zniecierpliwienia, rozczarowania, a nawet irytacji, wymownym – ich zdaniem – politycznym milczeniem Kościoła, które ma być albo jakąś formą cichego sprzyjania prawicowej władzy, albo wyrazem politycznego oportunizmu.

Odnosząc się do tych głosów, warto najpierw przypomnieć fakty. Uważnie słuchający Kościoła odnotowali zapewne, że ostatnio przynajmniej dwa razy publicznie zabierał głos, w sposób który trudno nazwać oportunizmem czy cichym sprzyjaniem prawicowej władzy. Najpierw, w końcu kwietnia Episkopat opublikował dokument „Chrześcijański kształt patriotyzmu”, którego duch i litera – mówiąc łagodnie – dość istotnie różnią się od retoryki i języka, jakimi o patriotyzmie czy polityce historycznej mówi obóz władzy. Potem, co jeszcze wymowniejsze, w apogeum naszego sporu możliwość pomocy uchodźcom, w maju i czerwcu, kilku przynajmniej hierarchów, wyraźnie polemizując i ze stanowiskiem rządzącej partii, i niepokojem dużej części społeczeństwa, przypominało, że jako chrześcijanie rozważać powinniśmy także możliwość tzw. korytarzy humanitarnych.

Choć więc poszczególni duchowni – jak wszyscy obywatele – mają zapewne swe polityczne przekonania, a i władza ma swych ulubionych duchownych, to trudno dziś chyba mówić w Polsce o jakimś politycznym sojuszu tronu i ołtarza.

Problem, o którym mówimy, polega na czym innym. Pamiętać i podkreślać trzeba, że pośród ostrej politycznej burzy, jaką przeżywa dziś Polska, Kościół staje zawsze wraz ze swymi wiernymi, których chrześcijańskie sumienia kierują często na przeciwne strony gorącej politycznej barykady. I właśnie dlatego zabiega, by pozostać znakiem wspólnoty. Dla wierzących znakiem wspólnoty wiary, dla wszystkich – znakiem wspólnoty narodowej i obywatelskiej.

Biskupi i duchowni doskonale też rozumieją, że jakikolwiek ich głos w sprawie bieżącej, gorącej agendy politycznej, natychmiast podchwycony i wykorzystywany będzie przez media i polityków, po jednej lub drugiej stronie politycznej barykady. Na ogół nie po to, by go przemyśleć, zreflektować się czy usiąść do rozmowy, lecz po to, by na oponentów krzyczeć jeszcze głośniej i bardziej jeszcze wyniośle patrzeć na rywali. Stąd zamiast roli swoistej politycznej straży ogniowej, która gasząc polityczny pożar, mimo woli dodatkowo może go jeszcze rozniecać, szukają raczej duchowni – i chyba słusznie – roli mądrego, myślącego z troską o całej rozkrzyczanej politycznej klasie i wierzącego w swych uczniów nauczyciela.

Powie jednak ktoś, że sytuacja zagrożenia wolności sądów i stabilności życia publicznego jest nadzwyczajna i Kościół powinien zachować się w niej nadzwyczajnie, wzywając polityków do ustępstw i rozmowy.

Rzeczywiście, w tych dniach i tych godzinach wielu z nas, także zapewne w Kościele, rozumie powagę sytuacji i z niepokojem wsłuchuje się w kolejne doniesienia mediów. Kierujący się swą nauką społeczną Kościół podkreśla też, jak ważne są stabilne rządy rozumnego prawa, chroniące – także wobec władzy – życie, godność i wolność każdej osoby.

Gdyby więc – nie daj Boże – sytuacja polityczna jeszcze się zaogniła, zagrożone zostało bezpieczeństwo publiczne czy stabilność instytucji państwa, duchowni – publicznie i niepublicznie – zabiegać będą zapewne o spokój społeczny i dialog. Gdyby wymagały tego przyjęte ustawy, nie można też wykluczyć publicznego przypomnienia nauczania Kościoła na temat istoty i znaczenia prawa w życiu publicznym.

Ale mówiąc to, trzeba też podkreślać, że publiczną misją Kościoła nie jest wspieranie lub prowadzenie do upadku tej albo innej demokratycznie wybranej władzy, zastępowanie polityków, wyręczanie obywateli, wchodzenie w rolę mediów, społeczeństwa obywatelskiego czy organizacji eksperckich. Wszystkie te ważne role, jako wierzący i niewierzący, podejmować musimy, kierując się własną odpowiedzialnością, wolnością, rozumem i sumieniem.

Niepowtarzalną i unikalną rolę, jaką ma dziś Kościół wobec naszej polityki, dobrze opisuje natomiast formuła „niepolitycznej polityczności” (cyt. za ks. prof. Piotrem Mazurkiewiczem). Jako podzielona wspólnota polityczna potrzebujemy dziś bowiem przede wszystkim Kościoła, który z mocą głosił będzie Ewangelię i miłość bliźniego, pokazując wszystkie jej niełatwe i dla lewicy, i dla prawicy, także społeczne i politycznie konsekwencje. Zarówno te dotyczące uchodźców, otwartości, przebaczenia, solidarności, sprawiedliwości społecznej, politycznego języka czy sposobu traktowania oponentów, jak i te związane z ochroną życia czy rodziny.

Kościół jak nikt inny w Polsce może dziś pokazywać i podkreślać także granice polityki. Istotną różnicę między światem demokratycznej rywalizacji o władzę a sferą publiczną, w której jako urzędnicy, dziennikarze, naukowcy, artyści, sportowcy, duchowni lub po prostu obywatele mamy prawo i obowiązek pytać o dobro wspólnie i wspólnie służyć Polsce. Bez względu na nasze sympatie czy poglądy polityczne.

Jeśli Polska rozwijać ma się nadal, jeśli ma być przykładem dla innych i wspólnym bezpiecznym domen dla potomnych, ktoś kiedyś musi zacząć „zszywanie” głęboko podzielonego społeczeństwa. To także wielkie społeczne wyzwanie stojące dziś w Polsce między innymi właśnie przed Kościołem. Także dlatego bardziej niż na politycznej barykadzie miejsce Kościoła jest dziś w kulturze, mediach czy na uniwersytecie. Wszędzie tam, gdzie kształtują się sumienia obecnych i przyszłych polityków i wyborców.

rp.pl

Idą po wolne media –

Dera: Jeżeli poprawki do projektu ustawy o SN zostaną przyjęte, prezydent podpisze ustawę

Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Foto: Przemysław Jahr, Wikimedia Commons

Poprawki do ustawy o Sądzie Najwyższym zostały przyjęte przez komisję, ale jeszcze daleka droga do uchwalenia ustawy; prezydent powiedział, że jeśli poprawki zostaną przyjęte, ustawa zostanie podpisana – mówił prezydencki minister Andrzej Dera w czwartek w TVP 1.

Sejmowa komisja sprawiedliwości w nocy ze środy na czwartek negatywnie zaopiniowała – w głosowaniach blokowych – wszystkie poprawki opozycji do projektu o SN; pozytywnie zaś – poprawki PiS. Wśród poprawek PiS były te uwzględniające wnioski prezydenta Andrzeja Dudy. Jedna zakłada, że o tym, kto spośród obecnych sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy ostatecznie zdecyduje prezydent, a nie – jak pierwotnie proponowano – minister sprawiedliwości. Przedłożono też jako poprawkę PiS wniosek prezydenta, by sędziów-członków KRS Sejm wybierał większością 3/5 głosów.

„Decydentem jest prezydent – prezydent mianuje i powołuje sędziów, ten kierunek w tym projekcie trzeba utrzymać. Wiem, że poprawki zostały wczoraj przyjęte przez komisję natomiast jeszcze daleka droga do tego, żeby ustawę uchwalić. Pan prezydent wyraźnie powiedział, że jeżeli te poprawki zostaną przyjęte, to żeby tę ustawę uchwalić i wtedy ustawa zostanie podpisana” – powiedział minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera.

Dera odniósł się też do tego, że szef Rady Europejskiej Donald Tusk poprosił prezydenta Andrzeja Dudę o spotkanie. Jednak – według szefa gabinetu prezydenta Krzysztofa Szczerskiego – „prezydent polecił przekazać przewodniczącemu Tuskowi, że jego zdaniem nie ma pola do interwencji ze strony szefa Rady Europejskiej, niezależnie zresztą od tego kto sprawuje tę funkcję. Tym bardziej, że sprawa reformy sądownictwa nie jest przedmiotem prac Rady Europejskiej”.

„To nie jest model, w którym ktoś zza granicy będzie ingerować w to, co się dzieje w naszym kraju. Nie ma powodów do spotkania i umacniania pana Donalda Tuska, który być może będzie chciał budować swoją pozycję jako lidera opozycji” – skomentował Dera. Jak mówił, Donald Tusk ma swoje zadania w Brukseli i powinien się nimi zająć. „Niech nie wchodzi w kompetencje i sprawy polskie, bo to nie jest kwestia prezydenta Europy , jak się o nim mówi, tylko wewnętrzna sprawa kraju i nie powinno być nigdy tak, że organy Unii Europejskiej ingerują w wewnętrzne procesy w danym państwie” – ocenił Dera.

rp.pl

Grzegorz Schetyna: Jarosław Kaczyński wyprowadza Polskę z Unii Europejskiej

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Przez łamanie praworządności i swoją obecną aktywność prezes PiS Jarosław Kaczyński wyprowadza Polskę z UE – powiedział lider PO Grzegorz Schetyna. Zaznaczył, że środowe wystąpienie wiceszefa KE Fransa Timmermansa w sprawie zmian w polskim sądownictwie to nie koniec.

Wiceszef KE oświadczył, że ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, o sądach powszechnych i projekt ustawy o Sądzie Najwyższym stanowczo „wzmacniają systemowe zagrożenie dla rządów prawa” w Polsce. Przypomniał, że KE jeszcze w 2016 roku stwierdziła w swoich rekomendacjach, iż w Polsce jest systemowe zagrożenie dla praworządności. Jak zapowiedział, Komisja przygotuje w przyszłym tygodniu procedurę o naruszenie prawa UE przez nasz kraj. Ponadto – dodał – KE jest też bliska uruchomienia art. 7 traktatu o UE, na końcu której kraj może być objęty sankcjami.

Schetyna, pytany o rolę, jaką w sprawie zmian w sądownictwie odegrała UE i Komisja Europejska, ocenił, że środowa konferencja prasowa wiceszefa KE Fransa Timmermansa „to nie jest koniec”.

– Jest posiedzenie kolegium Komisji w środę za tydzień. To wszystko, co dzieje się w Polsce, jest bardzo uważnie obserwowane, nie tylko w Brukseli – cały świat jest zdumiony i patrzy na Polskę, jako na kraj, gdzie po prostu łamane są wszystkie zasady – przekonywał.

– To jest droga wyprowadzająca Polskę z UE – mówię to z pełną odpowiedzialnością. Jeszcze kilka miesięcy temu mówiliśmy, że to jest niemożliwe, że Kaczyński nie pójdzie tą drogą. No właśnie dzisiaj, przez tę aktywność i przez łamanie praworządności wyprowadza Polskę z UE – podkreślił przewodniczący PO.

Pytany, czy po środowych wydarzeniach w Sejmie jest zrezygnowany, zapewnił, że Platforma będzie nadal walczyć, zarówno w czasie głosowań w Sejmie, jak i namawiając prezydenta Andrzeja Dudę do zawetowania trzech ustaw dotyczących sądownictwa.

– To naprawdę zmieniłoby sytuację i umożliwiło powrót do normalnej debaty, której wczoraj nie było – zaznaczył Schetyna.

rp.pl

CZWARTEK, 20 LIPCA 2017

Na dzisiaj zaplanowano ponad 1000 głosowań

13:55

Na dzisiaj zaplanowano ponad 1000 głosowań

Projekt ustawy o SN będzie głosowany w pierwszej kolejności – to maks. 977 głosowań. W sumie zaplanowano 1052 głosowania.

11:05

 

WKK: Nowy wniosek o odwołanie Jurgiela w najbliższych dniach

– Po raz kolejny składamy wniosek o odwołanie Krzysztofa Jurgiela, bo dzisiejszy nie mógł zostać rozpatrzony – poinformował Władysław Kosiniak-Kamysz na briefingu w Sejmie. Jak podkreślił, ma informację, że wniosek poprą także Nowoczesna i Kukiz ’15. – Dzisiaj nie ma możliwości debaty, wniosek zostanie złożony w najbliższych dniach – dodał.

11:00

 

Szydło dziękuje PSL za wycofanie wniosku o odwołanie „najlepszego ministra rolnictwa”

– Chcę panu [WKK] podziękować i pańskiemu klubowi [PSL], że wycofaliście wniosek o odwołanie najlepszego ministra rolnictwa, dzięki którego działaniom dzisiaj na polskiej wsi po prostu dobrze się dzieje – stwierdziła premier Szydło w Sejmie.

10:37

 

Mieszkowski przywrócony, Sejm nie zajmie się wnioskiem o wotum wobec Jurgiela

Krzysztof Mieszkowski został przywrócony do dzisiejszych obrad Sejmu. Poinformował o tym prowadzący obrady Ryszard Terlecki.

Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że wnosi o zdjęcie rozpatrywania wniosku o wotum nieufności wobec ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela z aktualnego posiedzenia. Jak poinformował, bedą zbierane podpisy pod nowym wnioskiem.

Ostatecznie Sejm w głosowaniu zdecydował o wycofaniu wniosku o wotum nieufności.

09:39

 

Schetyna: Jestem trochę zdumiony, że PAD nie znajduje czasu na rozmowę z przewodniczącym RE

– Jestem trochę zdumiony, że prezydent nie tylko nie znajduje czasu na rozmowę z przewodniczącym RE czy na wymianę informacji, a odsyła do aktywności brukselskiej. To nieodpowiedzialne, bo dzisiaj my potrzebujemy i oczekuję tego od głowy państwa że będzie dobrym ambasadorem sprawy polskiej, że będzie gwarantem polskiej praworządności i państwa prawa. Jeżeli on nie chce odebrać od szefa RE informacji odnośnie tego, jak RE ocenia to, co się dzieje w Polsce, to jest to działanie niezrozumiałe – stwierdził Grzegorz Schetyna w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Przewodniczący PO podkreślił, że ciągle będą namawiać prezydenta do weta.

08:50

 

Dera o decyzji PAD: Nie przewiduję, że to będzie w ostatnim dniu. Myślę, że to będzie szybciej

– Prezydent ma 21 dni więc nie mogę za niego odpowiedzieć, kiedy podpisze. Na pewno po zapoznaniu się z analizami w jakimś rozsądnym czasie zostaną podpisane. Nie przewiduję, że to będzie w ostatnim dniu. Myślę, że to będzie szybciej – mówił Andrzej Dera w „Kwadransie politycznym” TVP1.

08:48

 

Dera: Nie ma powodów do spotkania i umacniania Tuska

– Wczoraj wyraźnie powiedział to minister Szczerski, że to nie jest powód, żeby przedstawiciel RE spotykał się z prezydentem w wewnętrznych sprawach, które się dzieją w Polce. Taki moment, w którym ktoś z zagranicy będzie ingerował w to, co się dzieje w naszym kraju. Nie ma powodów do spotkania i umacniania Donalda Tuska, który być może będzie chciał w ten sposób odgrywać rolę, budować swoją pozycję jako lidera opozycji. Tusk ma swoje zadania w Brukseli i niech się nimi zajmuje i nie wchodzi w kompetencje i sprawy polskie. To nie jest kwestia tzw. prezydenta Europy, tylko wewnętrzna sprawa kraju – mówił Andrzej Dera w „Kwadransie politycznym” TVP1. Prezydencki minister skomentował w ten sposób informacje 300POLITYKI.

300polityka.pl

CZWARTEK, 20 LIPCA 2017

STAN GRY: Szułdrzyński: Czy Kaczyński zdolny do naprawy państwa? Naczelny SE: Błąd Kaczyńskiego, Fakt: Prezes nie wytrzymał

— 300LIVE:
Mieszkowski przywrócony, Sejm nie zajmie się wnioskiem o wotum wobec Jurgiela
PSL grozi wycofaniem wniosku o odwołanie Jurgiela
Kempa: Gdybym prowadziła tę komisję, tak, złożyłabym zawiadomienie
Schetyna: Jestem trochę zdumiony, że PAD nie znajduje czasu na rozmowę z przewodniczącym RE
Dera o decyzji PAD: Nie przewiduję, że to będzie w ostatnim dniu. Myślę, że to będzie szybciej
Dera: Nie ma powodów do spotkania i umacniania Tuska
Dera: Głosowania blokowe wprowadziła Platforma
Błaszczak: Trudno będzie uzyskać większość 3/5, ale przyjmujemy wyzwanie PAD
http://300polityka.pl/live/2017/07/20/

— SŁOWA JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO na jedynkach GW i Faktu.

— BŁĄD KACZYŃSKIEGO – Sławomir Jastrzębowski w SE: “Te słowa zrobią poważne wizerunkowe szkody partii rządzącej. Będą przez lata przypominane, wałkowane i interpretowane. Są wymarzonym prezentem dla opozycji, która narzucać będzie teraz narrację, że Jarosław Kaczyński jest szaleńcem nie panującym nad własnymi emocjami. (…) Mówienie do parlamentarzystów, że mają „zdradzieckie mordy”, zarzucenie im morderstwa bez możliwości obronienia swoich słów czy wreszcie nazywanie opozycji kanaliami, to dla dużej części opinii publicznej odstręczający przekaz. To słowa nie do zaakceptowania przez tak zwany środek, czyli tych, którzy niespecjalnie chcą brać udział w politycznych wojenkach, i którym chodzi tylko o to, żeby politycy sprawnie zarządzali wolną Polską”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/slawomir-jastrzebowski-bad-kaczynskiego_1009433.html

— PREZES NIE WYTRZYMAŁ – Magdalena Rubaj w Fakcie: “To pierwszy raz, gdy prezes PiS został tak wyprowadzony z równowagi. Jak mówią nam posłowie PiS powodów jest kilka. Po pierwsze prezes zawsze każdego 18. dnia miesiąca jest na Wawelu przy grobie brata. Tym razem nie pojechał do Krakowa. Po drugie podczas obrad posłowie opozycji już wielokrotnie przypominali mu słowa Lecha Kaczyńskiego (†60 l.) o sądach. – Prezes podczas tych obrad już raz wyszedł z sali po krzykach opozycji: „Pamiętasz swoją ostatnią rozmowę z bratem?”. Wtedy nic nie powiedział – opowiada nam polityk PiS. Do tego nałożyło się ultimatum prezydenta Andrzeja Dudy (45 l.), którego prezes się nie spodziewał.– Efekt? Prezes nie wytrzymał. A już widzimy, że opozycja cały czas zamierza wytrącać go z równowagi słowami o prezydencie Kaczyńskim – mówi nam polityk rządzącej partii”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/jaroslaw-kaczynski-ostro-o-opozycji-dlaczego-tak-zareagowal/vjqq7gq

— GRABARZ III RP – Michał Szułdrzyński w RZ: “I dlatego nie jest bezzasadne fundamentalne pytanie, czy tak emocjonalnie reagujący prezes PiS jest rzeczywiście zdolny do reformy państwa. Niegdyś bracia Kaczyńscy chcieli zbudować lepszą i bardziej sprawiedliwą Polskę, IV Rzeczpospolitą. W wielu dziedzinach jednak PiS, zamiast naprawiać dziś instytucje, przejmuje je i zmienia we własną karykaturę. Tak było z mediami publicznymi, z Trybunałem Konstytucyjnym, służbą cywilną itd. Ci, którzy będą rządzili Polską po PiS, będą musieli mieć pomysł, jak poukładać te sprawy na nowo. W tym więc sensie Jarosław Kaczyński jest grabarzem III RP. Ale czwartej nie uda mu się zbudować. A za ten pogrzeb nam wszystkim przyjdzie zapłacić”. http://www.rp.pl/Komentarze/307199902-Szuldrzynski-Jaroslaw-Kaczynski-grabarz-III-RP.html

— KACZYŃSKI SPALIŁ OSTATNI MOST – Andrzej Stankiewicz w SE: “- Nie będę bawić się w psychologizowanie. Sądzę, że prezes PiS wierzy w to, co powiedział. Do tej pory żadna instytucja, również nadzorowana przez PiS, nie potwierdziła jednak możliwości zamordowania prezydenta Kaczyńskiego przez PO. Swym emocjonalnym wystąpieniem Kaczyński spalił ostatni most”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/spali-ostatni-most_1009444.html

— ATMOSFERA W PIS NERWOWA – Agata Kondzińska i Iwona Szpala w GW: “Im większy opór społeczny, tym szybsze tempo prac w Sejmie. Ale PiS ma zgryz. – Opozycja się z nas śmieje – żali się Krystyna Pawłowicz”. http://wyborcza.pl/7,75398,22118860,pis-suwerena-nie-slucha.html

— PAWEŁ KOWAL O OBAWACH INWESTORÓW- jak pisze w RZ: “Nie będzie wielkiej Polski współczesnych szklanych domów, czyli innowacji, startupów i dronów, jeśli ci, którzy mają je w Polsce budować albo wyłożyć na nie swoje dolary, wystraszą się, że prawo w Polsce zostanie zmienione przez pogrążony w chaosie nocny Sejm”. http://www.rp.pl/Felietony/307199901-Kowal-Wola-ludu-czyli-kogo.html

— DUDA WSZYSTKO PODPISZE – Paweł Wroński w GW: “Na biurku Andrzeja Dudy znajdą się teraz trzy ustawy: o Krajowej Radzie Sądownictwa, o ustroju sądów powszechnych i o Sądzie Najwyższym. Prezydent osiągnął polityczny zysk, ale w istocie stracił powód do wetowania którejkolwiek z nich, bo przecież uwzględniono jego żądania. Ba, będzie argumentował, że poprzez wprowadzenie wymogu trzech piątych głosów przy wyborze sędziów KRS uchronił tę Radę przed zdominowaniem przez jedną partię. Na koniec prezydent – strażnik konstytucji! – podpisze niekonstytucyjne ustawy w glorii tego, który stanął przeciwko PiS przy aplauzie posła Kukiza, który mu to rozwiązanie podpowiedział”. http://wyborcza.pl/7,75968,22119122,duda-wszystko-podpisze.html

 PSL CHCE GRAĆ ROLĘ STABILIZATORA – Zuzanna Dąbrowska w RZ: “I ta rola jest jakby specjalnie dla PSL napisana. Stronnictwo krytycznie przez lata nazywane „obrotowym”, obiekt żartów (Pytanie do polityka PSL: kto wygra następne wybory? Odpowiedź: nasz koalicjant), ma teraz szansę na zostanie sprawnym negocjatorem. Potwierdza to rzecznik partii Jakub Stefaniak. – Ja widzę PSL w roli stabilizatora – mówi „Rzeczpospolitej”, to my „prostujemy łajbę”, a w kluczowym momencie łapiemy za ster – dopowiada”. http://www.rp.pl/Polskie-Stronnictwo-Ludowe/307199896-PSL-chce-grac-role-stabilizatora-sceny-politycznej.html#ap-1

— MICHAŁ RUSINEK O ŻADNYM TRYBIE – pisze w GW: “Polityczne i prawne zmiany partia rządząca wprowadza właśnie „bez żadnego trybu”, bez szacunku dla reguł demokratycznego państwa. Tryb to także „obracające się koło o zębatym brzegu, będące częścią niektórych mechanizmów”. Bez trybów taki mechanizm jest bezużyteczny. Także mechanizm państwa”. http://wyborcza.pl/7,75410,22117959,rusinek-zdradzieckie-mordy-zawladna-memami-ale-wazniejszy.html

— TOTALNA OPOZYCJA SIĘGA PO ULICĘ – jedynka GPC.

— NIE WYGLĄDA, BY DUDA MIAŁ SIĘ PRZESTRASZYĆ – dr Jarosław Flis w SE: “Dwa lata upokorzeń ze strony Jarosława Kaczyńskiego jest chyba już przeszłością. Jeśli obóz radykalny w PiS będzie chciał iść na wojnę z Andrzejem Dudą, to oczywiście może to zrobić, jednak będzie to bardzo nieopłacalne i kosztowne. Zarówno teraz, jak i w przyszłości. A że Andrzej Duda też może stracić na takim konflikcie, to zupełnie inna sprawa. Ale na pewno nie wydaje się, by Andrzej Duda miał się w tym konflikcie przestraszyć”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/duda-mocniejszy-od-kaczynskiego_1009453.html

— PREZYDENT POPEŁNIŁ BŁĄD Z TK – Rafał Ziemkiewicz w SE: “ Jest jeszcze czwarta opcja, że wszystko to pic i ustawka, a Jarosław Kaczyński kazał tak postąpić swojej marionetce. Nie ma co jednak tego roztrząsać, sprawa jest naprawdę prosta. Prezydent podczas swojej kadencji popełnił jeden bardzo duży błąd – było nim przyjęcie w nocy ślubowania od wybranych w sposób wątpliwy sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dał się wciągnąć w awanturę, która była kompletnie niepotrzebna. Bo przecież, gdyby nie cały ten cyrk, który Polsce bardzo zaszkodził, dziś już cały Trybunał Konstytucyjny byłby całkowicie w składzie wybranym przez nowy parlament. To chyba oczywiste, że każdy uczy się na błędach. Prezydent zobaczył, że znów jest wciągany w grę, która mu zaszkodzi. A przecież prezydent ma większy mandat społeczny niż posłowie PiS łącznie z Jarosławem Kaczyńskim, gdyż prezydenta wybrała ponad połowa głosujących Polaków, a PiS 38 proc”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/prezydent-uczy-sie-na-bedach_1009450.html

— BRUKSELA TWARDA DLA RZĄDU – jedynka GW: “W ostry konflikt o niezależność polskich sądów wkroczyła Komisja Europejska. Ostrzegła polski rząd: za tydzień mogą się zacząć procedury dyscyplinujące. Grożą nam olbrzymie grzywny”. http://wyborcza.pl/7,75398,22118830,bruksela-twarda-dla-rzadu-pis-groza-nam-olbrzymie-kary.html

— PODWYŻKI EMERYTUR NIC NIE DADZĄ – Fakt: “Pytanie tylko, na ile Polacy te podwyżki odczują w swoich kieszeniach. Bo przez decyzje rządu i parlamentu wszyscy Polacy będą płacić wyższe rachunki. To jednak nie jest ostatnie słowo rządu. Minister rodziny i pracy jeszcze w tym roku ma przygotować nowe rozwiązania, dzięki którym państwo mocniej wsparłoby emerytów i rencistów. Miejmy tylko nadzieję, że rząd i parlament równie szybko i intensywnie będzie nad nimi pracował, jak nad zmianami w sądownictwie!” http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/rachunki-pojda-w-gore-co-zdrozeje/m7yf2pp

300polityka.pl

Wojciech Czuchnowski

Wąsik za 19 milionów

20 lipca 2017

Minister i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński i sekretarz stanu KPRM Maciej Wąsik podczas debaty nad projektem ustawy o policji, zgłoszonym przez PiS, Warszawa 30.12.2015

Minister i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński i sekretarz stanu KPRM Maciej Wąsik podczas debaty nad projektem ustawy o policji, zgłoszonym przez PiS, Warszawa 30.12.2015 (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Dlaczego PiS się tak spieszy? Po nocnych obradach komisji sprawiedliwości odpowiedź na to pytanie zaczyna być coraz bardziej kluczowa.

Dlaczego PiS za cenę złamania wszystkich procedur i regulaminów chce w szaleńczym tempie przeforsować ustawę kończącą prace obecnego Sądu Najwyższego?

Przecież Kaczyński ma większość potrzebną do przeprowadzenia każdej – również tej – zmiany. Dlaczego nawet nie próbuje zachować przewidzianego prawem trybu? Zwłaszcza że chodzi tu o Sąd Najwyższy, jedną z najważniejszych instytucji państwa. Taka zmiana powinna się odbywać w spokoju i choćby dla przyzwoitości i powagi prace nie powinny trwać kilka dni.

Marek Suski broni mikrofonów Stanisława Piotrowicza. Zobacz, co działo się podczas wczorajszych obrad Komisji Sprawiedliwości

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,22120467,video.html

Przyczyny mogą być dwie. Pierwsza to pokaz brutalnej siły. Kaczyński chce pokazać, że może wszystko. Daje do zrozumienia, że jeśli jest w stanie rozprawić się w tydzień z Sądem Najwyższym, to nie ma dla niego żadnych przeszkód. Może po prostu o to chodzi…

Jednak dla mnie coraz bardziej prawdopodobna jest przyczyna druga: chodzi o to, by nie dopuścić do planowanej na 9 sierpnia rozprawy, podczas której sąd ma zdecydować, co dalej z koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim i jego zastępcą Maciejem Wąsikiem.

Sąd zbiera się, by orzec, co zrobić po wcześniejszym orzeczeniu siedmiu sędziów, którzy uznali, że akt łaski wydany wobec Kamińskiego i Wąsika przez prezydenta Dudę jest nieważny.

Jest niemal pewne, że 9 sierpnia zapadnie decyzja o wznowieniu sprawy Kamińskiego i Wąsika. Czekałaby ich więc apelacja od wyroku trzech lat więzienia, który w pierwszej instancji dostali za łamanie prawa, w czasach gdy kierowali CBA.

Widzę aktywność Wąsika krążącego w ostatnich dniach wśród posłów na sali plenarnej. Nic dziwnego. Wąsik z Kamińskim są najbardziej zainteresowani przegłosowaniem ustawy w najbliższych dniach. Gdyby tak się stało, nie dojdzie do rozprawy 9 sierpnia, bo Sąd Najwyższy przestanie działać.

Takim rozwiązaniem zainteresowany jest cały PiS. Kamiński jest wiceprezesem tej partii i jednym z najbardziej zaufanych ludzi Kaczyńskiego. Nadzoruje służby, które szykują się do wielkiej ofensywy po przejęciu sądów. Jego ponowne uwikłanie w proces byłoby katastrofalne dla planów partii rządzącej, która zapowiada, że wkrótce „poznamy prawdę” o „zbrodniach Tuska”.

Ale szybkim zniszczeniem Sądu Najwyższego może być też zainteresowany prezydent RP. Ułaskawiając Kamińskiego i Wąsika przed prawomocnym wyrokiem, położył na szali cały swój autorytet. A po uchyleniu aktu łaski przez siedmiu sędziów nie ukrywał irytacji. Dla niego też zamknięcie sprawy byłoby wygodne.

We wtorek Andrzej Duda powiedział, że nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli PiS nie uwzględni jego nowelizacji do ustawy o KRS. PiS natychmiast nowelizację przyjął i zaraz ją przegłosuje.

Teraz ruch prezydenta. Jeżeli swoim podpisem dobije Sąd Najwyższy, będzie to znaczyć, że chodzi o sprawę Kamińskiego i Wąsika.

A jego apele o rozważne procedowanie były zwykłą zasłoną dymną.

W projekcie ustawy jest zapis szacujący, że zmiany w Sądzie Najwyższym będą kosztowały budżet ok. 19 mln zł.

Aż tyle dla PiS wart jest Wąsik?

I co ma zrobić w zamian?

PS Kamiński i Wąsik są posłami PiS i działaczami tej partii. Jest to nie tylko jawnym złamaniem zasady apolityczności służb specjalnych, ale też sprawia, że głosując nad ustawą o Sądzie Najwyższym, będą rozstrzygać we własnej sprawie.

Sędziowie (tak potępiani przez PiS) w takich sytuacjach wyłączają się z procesu. Kamiński z Wąsikiem nawet o tym nie pisną.

wyborcza.pl

Nie potrafili zabrać mikrofonu, czy potrafią przemówić do labradora?

20.07.2017

Sposób, w jaki PiS organizacyjnie przygotował się do zamachu lipcowego, może robić wrażenie. Po pierwsze izolacja Sejmu, dzięki czemu niemożliwa jest akcja jego blokowania, co kiedyś skutecznie potrafiła robić np. Solidarność. Po drugie, przygotowanie w obwodzie sali kolumnowej. Po trzecie, wystawienie kobiet do pilnowania fotelu marszałka. Jednego tylko PiS nie zabezpieczył to emocji prezesa i sali komisji. I właśnie w momencie opozycja zawiodła. A przecież od razu widać było, że bez mikrofonu, przy zgaszonym świetle, przypadkowo wyrwanych kablach etc. głosować by się nie dało. Wpadła opozycja na sprytny pomysł poprawek papierowych, ale w chwili próby dała się ograć Suskiemu. Bo właśnie Suski wykazał się podwórkowym sprytem przywłaszczając mikrofon. Na tym właśnie polega bycie życiowo ogarniętym. Czasami zamiast wysublimowanych taktycznych operacji, trzeba czynności faktycznych. Trzeba przepchnąć się łokciem, podstawić nogę, uszczypnąć, zakrzyczeć. Typowy włoski futbol. Opozycja wciąż tego nie potrafi. Wciąż nie chce ubrudzić łokci. Wciąż myśli, że jest w salonie. A tymczasem od dawna jest już w kurniku. I ciągle ktoś podbiera jej jajka.

Czy to oznacza, że opozycja przegrała?

Nie do końca. Zblokowanie było pewne, szkoda straconej szansy, ale, w istocie, nie o to idzie walka. A o co?

Walka idzie o obrazki w mediach. Los ustawy w parlamencie jest przesądzony. Ale nie jest przesądzone poparcie opinii publicznej. O to dziś idzie gra. Istnieje duża szansa na drugie odbicie, pierwsze było przy tej samobójczej szarży na zastopowanie kandydatury Tuska. Dlatego śpiewanie hymnu, dlatego sprowokowanie prezesa, dlatego łańcuchy światła są potrzebne. I odgrywają swoją rolę. Nie, powtarzam raz jeszcze, to nie powstrzyma buldożerki. Ale to może przyciągnąć wyborców centrum do wspólnoty sprzeciwu.

Co jeszcze powinna robić opozycja? W znakomitym „Margin Call”, w którym gra nie tylko Kevin Spacey ale i znany exbarcelonista Jeremy Mathieu, jest taka scena, gdy Jeremy Irons zwraca się do risk-managera: mów do mnie jak do labradora. Dokładnie tak: jak do labradora.

Mów najprostszym językiem, używaj najprostszych słów, człowiek styrany całodzienną orką, nie ma siły na wsłuchiwanie się w długie tyrady. Nie, nie mów o wartościach, konstytucji, UE. Mów o tym, co rozumie każdy Polak: o wyrzucaniu sędziów na bruk i wsadzaniu Misiewiczów. Bo każdy Polak widział to we własnej firmie. Mówcie o Przyłębskiej, jej mężu, cytujcie, jak pożegnała sędziego Biernata. Mówcie o kadrach, nie o wsadzaniu PISu, a o kadrach, PiSowskich kadrach. O zatrudnianych SBekach, o córkach leśniczych, o 1000 osobach w spółkach Skarbu Państwa. Mówcie językiem łamania prawa pracy, a nie językiem deliktów konstytucyjnych. I przygotujcie sobie soundbajty.

Co jeszcze? Na pierwszej linii wystawiajcie najlepszych. Na przykład Gasiuk-Pichowicz zamiast posła Szczerby. Nie, nie oto chodzi, że mamy do czynienia z polityczną geniuszką, w końcu, biedna pani Kamila, jest w takiej partii jakiej jest. Chodzi o to, że ona wzbudza największą empatię. Oto kobieta stojąca przy mównicy, bezradna, niemal ze łzami w oczach, zagłuszana przez buczenie troglodyckiej Fiony ze Shrekiem, przeganiana won przez Kaczyńskiego. Tak to się robi. Cyniczne? Może i tak, ale jak inaczej chcecie wygrać z prokuratorem stanu wojennego?

A Jarosław Kaczyński? Cytujcie, cytujcie i jeszcze raz cytujcie pana profesora Lecha Kaczyńskiego. Zróbcie 10-30 cytatów, i cytujcie. Nie, nie róbcie Palikota, nie wspominajcie o żadnych zamachach. Cytujcie, co pan profesor mówił o państwie prawa, co o Okrągłym stole, co o konstytucji. Paradoksalnie dziś to on jest Waszym sojusznikiem. Jarosław Kaczyński powiedział, że podejmie kroki, gdy wzmianki o Lechu się powtórzą. Świetnie, niech podejmuje, niech podejmuje jak najwięcej kroków. Jak ostatnio podjął to nawet pisowcom kopary opadły z wrażenia.

Skończcie też z  gadaniem o PRLu, to temat na dłuższy post. W skrócie: PRL kojarzy się z octem i pałowaniem, a Polska wręcz tonie w konsumpcjonizmie. Dlatego dla niej Polska jako PRL to jakaś analogia z kosmosu. Hasło, które każdy rozumie to bantustan, nie PRL, a bantustan. Afrykański kraj z operetkowym władcą. Nie strzelanie do robotników, ale siostrzeniec w trzech spółkach na raz.

I jeszcze jedno, to już głównie do betonowego elektoratu opozycji: przestańcie, do kurwy nędzy, wyzywać Jarka, że jest mały, nie miał kobiety (to do Ciebie, Frasyniuku) jest kaczorem, srorem, dyktatorem. Gra idzie o wykorzystanie energii tych młodych ludzi, co po raz pierwszy pojawili się na protestach. A nie o nagrodę Soku z buraka.

https://galopujacymajor.wordpress.com/2017/07/20/nie-potrafili-zabrac-mikrofonu-czy-potrafia-przemowic-do-labradora/amp/

 

To co? Widzimy się o 20 pod Pałacem Prezydenckim zamieszkałym chwilowo przez Adriana? RT 🔛Dobrego dnia! ✌🏼🇵🇱

Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński, grabarz III RP

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

„Nie wycierajcie sobie waszych mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata. Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami” – te słowa, wypowiedziane ze złością przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego w nocy z wtorku na środę, na zawsze wejdą do języka polskiej polityki.

rp.pl

Kaczyński w TVP Info: Nie miałem wyjścia, musiałem obronić imię brata

W dalszym ciągu uważam, że uczyniłem dobrze. Druga strona przedstawia się jak ofiara, i to z jej strony szczyt hipokryzji – mówił w programie „Gość Wiadomości” prezes PiS.

Prezes PiS był gościem programu „Gość Wiadomości” w TVP Info, w którym odniósł się m.in. do trwających w Sejmie prac nad nową ustawą o Sądzie Najwyższym. Oto co powiedział:

O „prowokacji” opozycji w Sejmie i o swojej wypowiedzi („Zniszczyliście mi brata, zamordowaliście”): Wysłuchuję takich ataków od dawna, nie reagowałem na nie, ale kiedy zaczęto używać nazwiska mojego brata, pewna miara została przekroczona. Dlaczego interweniowałem? Bo używają tego nazwiska ludzie, którzy należą do partii, która mojego brata atakowała, kiedy był prezydentem i po tym, kiedy zginął tragicznie. Partii, która go niszczyła i moralnie odpowiada za jego śmierć. Lech Kaczyński nie zginąłby, gdyby był otoczony szacunkiem, jaki należy się prezydentowi. Cynicznie i systematycznie obniżano jego poziom bezpieczeństwa, a jego wrogowie wiedzieli, że nie będzie broniony. Nie miałem innego wyjścia, to był mój imperatyw moralny. W dalszym ciągu uważam, że uczyniłem dobrze. Druga strona przedstawia się jak ofiara, i to z jej strony szczyt hipokryzji.

O działaniach opozycji: To próba przeciwstawiania się temu, co chcemy przeprowadzić, czyli reformie sądownictwa. Opozycja zapowiada, że będzie łamała prawo, łamie prawo, blokuje nasz pochód żałobny, ma poczucie bezkarności. Jest przekonana, że nic się się jej stanie. W Polsce jest sfera przywilejów dla tych, którzy dopuszczają się wielu przestępstw. Chcemy te przywileje usunąć.

O nowej fali protestów: Protesty wynikają z tego, że opozycja chce ochronić system, który jest. Dziś można skazać panią, która mając cukrzycę, zjadła w sklepie wafelek i zapomniała zapłacić. SN nie chciał uchylić tego wyroku. Tego rodzaju przykładów jest bardzo dużo. Obowiązuje abolicja wobec ludzi, którzy znajdują się w sferze przywilejów. Sądy są niesprawne, są silne wobec słabych i słabe wobec silnych. Społeczeństwo to dostrzega. Nie da się przebudować naszego życia bez radykalnych zmian w sądownictwie. Jestem przekonany, że wśród awantur zdołamy to przeprowadzić. Jestem też przekonany, że pan prezydent podpisze te ustawy.

O inicjatywie prezydenta: Nie ukrywam, że byłem zaskoczony jego inicjatywą, ale zawsze jesteśmy gotowi do współpracy. Skoro prezydent przedstawił swoje argumenty i uznał to za warunek, przyjęliśmy je i je wprowadzimy.

Relacje Pałac Prezydencki-PiS: Inicjatywa prezydenta to był moment zaskoczenia. W polityce jest różnie i trzeba nad tym przechodzić do porządku dziennego. Jeśli chcemy zmienić Polskę, Pałac i PiS muszą ze sobą współpracować.

O reakcji zagranicy: Żeby sankcje, o których wspomina wiceszef KE, zaczęły obowiązywać, trzeba zgromadzić większość 100 proc. Jestem przekonany, że to się nie uda. A poza tym sprawy, które teraz omawiamy, należą do kompetencji państwa. Szefowie frakcji w PE to politycy zaprzyjaźnieni z politykami polskiej opozycji. Krótko mówiąc: wielu siłom, ekonomicznym i politycznym, nie na rękę są uczciwe sądy w Polsce.

Opłata paliwowa: W mojej opinii nie przyniosłaby żadnych strat. Doszliśmy jednak do wniosku, że być może dojdzie do reakcji psychologicznej, która przeniesie się na sferę ekonomiczną. Można znaleźć rozwiązanie zręczniejsze, żeby żaden z przedsiębiorców nie uważał, że ta zmiana go dotyczy.

O wypowiedzi Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego („To konstytucja jest suwerenem”): Konstytucja to jest taka książeczka. Ci, którzy ją stosują, mogą być suwerenem. A protestującym przeciwko naszym zmianom sędziom chodzi o to, że to oni są suwerenem. Pierwsza Prezes SN broni barykad ochraniających system, który został określony przez prof. Staniszkis jako postkomunizm. A jest to system oparty na nierówności, nadużyciach, niesprawiedliwości.

polityka.pl

Wojciech Maziarski

Prawicowe media: to gorsze niż słynne ZOMO. Jak prezes mógł nam to zrobić?

19 lipca 2017

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

„Gdy im się słusznie oberwało, to odgrywają świętoszków”. Jak prawicowi publicyści próbują się uporać z szarżą posła Kaczyńskiego.

Nocny wybuch Jarosława Kaczyńskiego, który z trybuny sejmowej nazwał przeciwników kanaliami, kazał im zamknąć mordy i oskarżył o zamordowanie mu brata, podzielił prawicę. Publicyści na Twitterze i stronach internetowych swoich pism spierają się o ocenę wystąpienia prezesa PiS. Prezydencka inicjatywa ustawodawcza w sprawie KRS zeszła na drugi plan. Wszyscy teraz mówią głównie o Kaczyńskim.

Najbardziej krytyczne jest środowisko skupione wokół tygodnika „Do Rzeczy”.

„Wizerunkowo ta emocjonalna wypowiedź JK to dramat. Przebije nawet słynne ZOMO. Nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia słów, które wygłosił pan prezes. Niestety” – pisze na Twitterze Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy” i prowadzący program „W tyle wizji” w TVP Info.

Jarosław Kaczyński ma szaleństwo i obłęd w oczach – Władysław Frasyniuk o wystąpieniu prezesa PiS w Sejmie

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,22117891,video.html

Oczywiście anonimowi kibole dobrej zmiany dają mu odpór:

„Co ty BREDZISZ dziennikarzyno??? Zdradzieckie, UBeckie mordy-TAK ! Kanalie-TAK ! Niszczyli-Tak Zamordowali-TAK !” – replikuje niejaki Płk Kasjopeja.

„Warzecha, zamknij mordę rozkraczona świnio!” – wtóruje mu Pan Marek.

„Stosunek do wypowiedzi JK pokazuje teraz dobrze, kto jest myślącym konserwatystą, a komu się marzy mordobicie. Niestety” – kwituje Warzecha, na co odpowiada Agnieszka Romaszewska, szefowa TV Biełsat: „Ja nie jestem konserwatystką, tylko najwyżej tradycjonalistką, ale nie jestem za mordobiciem”.

Podobne stanowisko zajmują w twitterowych komentarzach także inni publicyści „Do Rzeczy”:

Wojciech Wybranowski: „Rozumiem osobiste cierpienie i emocje JK, ale użył słów: („kanalie”, „mordy”), które w Sejmie paść nie powinny. Nie da sie tego usprawiedliwić”.

Marcin Makowski: „Po ludzku, zachowanie i emocje JK do zrozumienia. Politycznie prezent w rękach opozycji, która pokaże „prawdziwe oblicze” Kaczyńskiego”.

Zgadza się z nimi sympatyzujący z PiS-em Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu”, który na Twitterze zarzuca Kaczyńskiemu „brak umiejętności panowania nad emocjami. Bardzo zła wypowiedź Kaczyńskiego. Cudowne paliwo dla opozycji”.

Na drugim biegunie stoi redakcja portalu Niezalezna.pl związana ze środowiskiem „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza. W stanowisku redakcyjnym na Twitterze Niezalezna.pl stwierdza jednoznacznie: „Kaczyński powiedział to, co wszyscy myślimy. Prawda o Smoleńsku to miara poziomu cywilizacyjnego”.

Podobne, choć nie tak jednoznaczne stanowisko zajmują publicyści portalu wPolityce.pl i tygodnika „W Sieci” Jacka i Michała Karnowskich.

Ryszard Makowski z jednej strony usprawiedliwia wybuch Kaczyńskiego, z drugiej jednak półgębkiem przyznaje, że był to błąd polityczny. Na portalu wPolityce.pl pisze tak:

„Do tej pory mieliśmy opętaną agresję ze strony opozycji sejmowej. Gdy im się słusznie oberwało, to odgrywają świętoszków i strażników estetyki oratoryjnej”.

„(…) Opozycja ma wreszcie paliwo, na które tyle czekała. Tyle prowokacji nie dawało rezultatu, a tu nagle proszę bardzo, prezes PiS się wściekł, wyszedł na sejmową trybunę i w słowach mało parlamentarnych zrugał posłów PO. Teraz nasze eleganckie media i prasa światowa będą się aż zanosić w ekstazie, jaki to seans nienawiści urządził prezes PiS. Jaki to szaleniec, który chce podpalić Polskę i dalej znane już od lat formułki czekające na dyskach w polskojęzycznych redakcjach, by je po lekkim podredagowaniu odpalić”.

„(…) To, co powiedział prezes Kaczyński z mównicy, myśli wielu Polaków. Ludzie już nie mogą patrzeć na tych, którzy sobie dobrze żyją na koszt podatnika, próbują zrobić pilota porządkowi społecznemu, by pod dętymi hasłami dorwać się do władzy. Platforma i Nowoczesna wspierane przez jakieś szemrane ugrupowania pozaparlamentarne wyraźnie działają na czyjeś zamówienie. (…) Najwyraźniej ktoś ma metody, żeby ich mobilizować (…).”

Jeden z posłów PO wyszedł na mównicę i był oburzony, że jest nazywany targowicą. No rzeczywiście pojęcie jest nie z tej epoki i bardzo wyświechtane. Wygląda jednak na to, że zastąpi je jakże wdzięczne: „Zdradzieckie mordy”.

Wybuch Kaczyńskiego usprawiedliwia też Samuel Pereira, wiceszef publicystyki TVP Info, który na Twitterze cytuje wypowiedzi polityków opozycji, które mają jego zdaniem dowodzić słuszności słów prezesa PiS: „Rozmowę z bratem sobie przypomnij!” – z ław poselskich PO to potwierdzenie, że Jarosław Kaczyński miał rację w swoim wystąpieniu.

Co prawica mówi o wtorkowych demonstracjach?

Liczne komentarze w środowiskach prawicy wywołują też wczorajsze demonstracje. Niezalezna.pl stara się zaniżać ich liczebność i bagatelizować ich polityczne znaczenie. W artykule redakcyjnym pisze:

„3,5 tys. osób uczestniczyło w kulminacyjnym momencie wtorkowych protestów – poinformował rzecznik Komendy Stołecznej Policji podkom. Sylwester Marczak. (…) Demonstranci robili sztuczny tłum. Krążyli od Sejmu do Pałacu Prezydenckiego. Po zakończeniu obrad ludzie bardzo szybko się rozeszli”.

Portalowi wtóruje Jarosław Olechowski, dziennikarz Wiadomości TVP, który na Twitterze komentuje liczbę 30 tys. demonstrantów, jaką podawali poprzedniego dnia posłowie PO: 30 tys. to może było łącznie we wszystkich miastach. „W Polsce jest 10 tys. sędziów. To znaczy, że nie przyszli nawet wszyscy członkowie ich rodzin”.

W przeciwieństwie do związanej z Tomaszem Sakiewiczem Niezaleznej.pl środowisko braci Karnowskich podgrzewa atmosferę. W artykule opublikowanym około południa na czołówce portalu wPolityce.pl Stanisław Janecki kreśli dramatyczny obraz spisku, którego pierwszą odsłoną były demonstracje 16 grudnia, gdy PiS uchwalił budżet w Sali Kolumnowej. Wydarzenia pod Sejmem to jego zdaniem drugi Donbas. „Scenariusz wydarzeń z 16 grudnia 2016 r. oraz z 18 lipca 2017 r. jak ulał pasuje do strategii wojny hybrydowej” – pisze.

Janecki także poświęca uwagę sprawie Kaczyńskiego, ale twierdzi, że to również jest element wrogiej operacji:

„Ważnym elementem planu zarówno w grudniu, jak i w lipcu było stygmatyzowanie Jarosława Kaczyńskiego i niejako wyrzucenie go na margines debaty publicznej. W grudniu 2016 r. pojawiły się insynuacje na temat złej kondycji psychicznej Jarosława Kaczyńskiego, co miało oznaczać utratę kontroli nad partią, a tym samym nad władzą w państwie. Te ataki miały zneutralizować argumenty Kaczyńskiego, miały je dezawuować jako ‚słowa wariata’. W grudniu 2016 r. ten aspekt planu był wyraźnie niedopracowany, w przeciwieństwie do lipca 2017 r. Nieprzypadkowo nocą z 18 na 19 lipca 2017 r. Tomasz Lis tweetował: ‚Szaleniec nawet nie zaczął się rozkręcać. On zamienia Polskę w dom wariatów’, ‚Ludzie, tu są dwa rozwiązania. Polską rządzi wariat. Więc albo kaftan albo taczka’, ’40-milionowy naród z tysiącletnią historią, w środku Europy, jest zakładnikiem wariata. Wariata! Oddamy kraj szaleńcowi?’. 19 lipca rano w podobnym tonie głos zabrała dziennikarka ‚Gazety Wyborczej’ Dominika Wielowieyska: ‚Głęboka trauma i oszalałe emocje jednego człowieka prowadzą nasze państwo na skraj przepaści. Przerażenie. Posłowie PiS obudźcie się!’. Cel jest prosty jak konstrukcja cepa – wyeliminowanie lidera obozu prawicy, a przynajmniej takie jego stygmatyzowanie, żeby uniemożliwić mu pełnienie funkcji lidera”.

Kto właściwie zmontował tę operację i kto nią kieruje? Janecki nie nazywa go po imieniu, ale wyraźnie wskazuje palcem:

„Ci, których widzieliśmy w relacjach z wydarzeń wydają się tylko pacynkami – amatorami sterowanymi przez jakichś zawodowców. Łącznie z mediami, stanowiącymi bardzo istotną część planu. Pierwszym podejrzanym są oczywiście ludzie tajnych służb (ci emerytowani), ale oni też mogą być tylko wykonawcami, choć na wyższym poziomie niż pacynki. ‚Górę’ całej tej operacji trudno precyzyjnie wskazać, choć warto pamiętać, że żyjemy w czasach wojen hybrydowych. A scenariusz wydarzeń z 16 grudnia 2016 r. oraz z 18 lipca 2017 r. jak ulał pasuje do strategii wojny hybrydowej. Prowadzonej polskimi rękami, i to jest w tym wszystkim najgorsze”.

Solowy występ Ziemkiewicza

Fenomenem i jakością samą w sobie jest publicystyka Rafała Ziemkiewicza, którego trudno przypisać do którejś z prawicowych koterii. Komentując list prezydentów Wałęsy, Kwaśniewskiego i Komorowskiego „Stajemy przeciw Kaczyńskiemu”, Ziemkiewicz napisał na Twitterze: „Chciałbym, żeby mi tak stawał, jak ci panowie stają na każde wezwanie odpędzanych od koryta”.

Rafale, my też Ci tego serdecznie życzymy.

wyborcza.pl

Zamach na Sąd Najwyższy. Konstytucjonalista: Prezydent Duda nie może handlować prawem

Rozmawiała: Agata Kondzińska, 20 lipca 2017

Andrzej Duda zgłosił własny projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.

Andrzej Duda zgłosił własny projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Prezydent nie może mówić: „Podpiszę, jeśli…”. To nie jest handel prawem. To wykonywanie postanowień konstytucji, która takiej możliwości nie daje – mówi dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego

AGATA KONDZIŃSKA: Prezydent wykonał ruch i zgłosił poprawki do ustawy o KRS. Chce, by jej członków wybierał Sejm większością trzech piątych głosów. Jak to oceniać?

DR HAB. RYSZARD PIOTROWSKI: To nadal budzi wątpliwości, bo to politycy będą decydować, którzy sędziowie znajdą się w Krajowej Radzie Sądownictwa. Konstytucja nie daje podstaw, by uznać, że politycy mogą takie decyzje podejmować. Sędziów do KRS powinni wybierać sędziowie, nie Sejm. Konstytucja przewiduje wyraźną przewagę sędziów nad politykami w składzie KRS, a będzie odwrotnie. Jeśli nawet przyjąć, że Sejm jednogłośnie wyłania skład KRS, to nadal będzie to niezgodne z konstytucją. Prezydent powinien stać na jej straży.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co zrobi Unia wobec zamachu na sądy w Polsce? Może sięgnąć po wielomilionowe kary

PiS mówi, że realizuje postanowienia suwerena, który dał mu mandat w demokratycznych wyborach.

– Suwerenność suwerena wyraża się w konstytucji. Jeżeli ona mówi, że w KRS mają mieć przewagę sędziowie, a nie politycy, to jeśli chcemy realizować wolę suwerena, musimy wykonać postanowienia konstytucji.

Prezydent stawia PiS ultimatum: jeśli nie zmienicie ustawy o KRS i nie dodacie mojej propozycji, to nie podpiszę ustawy o Sądzie Najwyższym.

– To druga wątpliwość konstytucyjna. Prezydent nie może stawiać warunków ustawodawcy. Jest organem władzy wykonawczej i nie może uzależniać podpisania jednej ustawy od uchwalenia drugiej.

Ale ma inicjatywę ustawodawczą.

– Tak, ale to coś innego niż oświadczenie: „Nie podpiszę ustawy o SN, jeśli Sejm nie uchwali projektu, który ja wnoszę”. Jeśli przyjąć, że tego rodzaju możliwość prezydent posiada, to można sobie wyobrazić różne ustawy, których uchwalenia będzie się domagać od Sejmu. I od tego uzależni wykonywanie swoich konstytucyjnych obowiązków – czyli podpisu pod ustawą, złożenie weta czy odesłanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent nie może mówić: „Podpiszę, jeśli…”. To nie jest handel prawem. To wykonywanie postanowień konstytucji, która takiej możliwości nie daje.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Atak na Sąd Najwyższy. Demonstranci: Bili, użyli gazu pieprzowego. Co na to policja?

Czy PiS zmienia ustrój państwa?

– Niestety, tak. Mamy do czynienia z likwidacją istniejącego Sądu Najwyższego i zastąpieniem go organem nazywanym Sądem Najwyższym, który jednak nie ma konstytucyjnych cech takiego sądu. To zmiana znaczenia słów, jak u Orwella. Sąd Najwyższy nie zależy od ministra sprawiedliwości, nie jest sądem przy ministrze. To ciało niezależne.

PiS proponuje teraz, by to KRS – a nie minister – wskazywała, którzy sędziowie mogą zostać w SN, podczas gdy innych ustawą chce się przenieść w stan spoczynku.

– Nie ma znaczenia, czy to KRS będzie o tym decydowała. Sędziowie są nieusuwalni. W konstytucji nie ma takiego trybu, że sędzia powołany przez prezydenta na urząd sędziego jest powoływany ponownie przez prezydenta na wniosek KRS. To przecież oznacza, że prezydent, nie powołując pewnych sędziów na urząd, w istocie ich odwoła. Gdyby konstytucja przewidywała takie możliwości, oznaczałoby to, że nie jest to konstytucja kraju demokratycznego. Jeśli głowa państwa konfirmuje sędziego, to znaczy, że mamy do czynienia z sędzią tak długo, jak długo podoba się on głowie państwa. To nie do zaakceptowania z punktu widzenia standardów demokratycznego państwa prawa.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zamach na Sąd Najwyższy. Rafał Matyja, autor koncepcji IV RP: Bunt zaskoczył władzę

Przyjęcie ustaw o KRS, SN i ustroju sądów powszechnych to koniec trójpodziału władzy w Polsce?

– Przyjęcie tych ustaw oznacza, że władza sądownicza traci tożsamość konstytucyjną. Według konstytucji SN sprawuje nadzór jurysdykcyjny nad działalnością sądów powszechnych. To znaczy, że rozstrzyga kwestie budzące wątpliwości, tworzy wiążące standardy. Proponowane zmiany to cios w zasadę suwerenności narodu. Bo to SN legalizuje rozstrzygnięcia, których dokonuje naród. A ten sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli albo bezpośrednio. Wyobraźmy sobie, że grupa obywateli jest niezadowolona z wyniku wyborów. Wnosi więc protesty do organu nazwanego Sądem Najwyższym. Ten je uzna lub nie. Ale będą tacy, którzy będą to rozstrzygnięcie kontestować. Mówić, że to nie jest Sąd Najwyższy. To gdzie ma zapaść ostatecznie rozstrzygnięcie? Na ulicy? To niebywale ryzykowne.

W czarnym scenariuszu może się okazać, że nie ma legitymowanych organów władzy. Takie państwo traci suwerenność. Nie chodzi o to, jakie ugrupowanie akurat będzie miało ten problem. To będzie problem wszystkich obywateli, niezależnie od ich poglądów.

Pan, jako prawnik i konstytucjonalista, liczy na weto prezydenta wobec tych ustaw?

– Zdecydowanie. To konstytucyjny obowiązek prezydenta.

Jarosław Kaczyński ma szaleństwo i obłęd w oczach – Władysław Frasyniuk o wystąpieniu prezesa PiS w Sejmie

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,22117891,video.html

wyborcza.pl

Jerzy Pilch

Jerzy Pilch: Modlitwy, żeby Michnik choć pierdnął w ich kierunku, zostały wysłuchane!

19 lipca 2017

Jerzy Pilch

Jerzy Pilch (fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta)

Młodemu jakiemuś z pisowskiej telewizji, kompletnie nieznanemu, trafiło się jak ślepej kurze ziarnko. I chodzi teraz w glorii tego, który usłyszał od Michnika, iż jest niedouczonym skurwysynem. I widzi pełne podziwu ukłony!

18 lipca, wtorek

Państwowe, czyli pisowskie telewizje, zachłystują się rzekomym chamstwem Michnika, który rzekomo dotkliwie obraził ich kolegę. Powtarzają tę scenę wkoło, wydziwiają nad nią, ich nabrzmiałe kulturą, bólem i dobrym wychowaniem autorytety komentują słowa i minę Michnika z oburzeniem, choć nie bez satysfakcji: nareszcie naczelny „Wyborczej” odpowiedział na ich zaczepki i nagabywania! Wreszcie dał im ważność! Późno, bo późno, ale lepiej coś niż nic! Modlitwy, żeby Michnik choć pierdnął w ich kierunku, zostały wysłuchane! Tyle razy próbowali, tyle razy zaczepiali, tyle razy atakowali, tyle razy prowokowali i nic! Ten wytrawny znawca dziejów najnowszych, tamten urodzony polemista, ów autor dzieł demaskujących i dziesiątki innych wściekle nacierało, by Michnik choć gębę otworzył i nic! Aż młodemu jakiemuś, kompletnie nieznanemu i w poglądach w zasadzie nieopierzonemu trafiło się jak ślepej kurze ziarnko. I chodzi teraz w glorii tego, który usłyszał od Michnika, iż jest niedouczonym skurwysynem. I widzi pełne podziwu ukłony, omiatają go pełne uznania spojrzenia i słyszy pełne zawiści zgrzytania zębów! Zaiste niezbadane są wyroki!

Co się w gruncie rzeczy stało? To mianowicie, że młody Bogu ducha winien dziennikarz zadał Michnikowi niezwykle kulturalne, starannie wyważone i w gruncie rzeczy pełne czaru pytanie, kiedy mianowicie ten przeprosi za brata. Otóż – że porzucę na chwilę ironiczną tonację – istnieją pytania, na które można dać wyłącznie trojakiego rodzaju odpowiedź. Po pierwsze, można wzgardliwie milczeć – to zawsze jest dobre, to zawsze wpędza w popłoch i wzmaga kompleks niższości, a ci, co pytają o rzekome winy brata czy ojca, kompleks niższości mają monstrualny. Po drugie, można strzelić w mordę – to jest bardzo dobre, ale dla wybranych – jajogłowi, niestety, nie mają tej celności i tej siły, po której antagonista pada jak ścięty. Po trzecie, można – tak jak uczynił to Michnik – odpowiedzieć z skrajną dosadnością, przybierając przy tym ekstremalnie nieprzychylny wyraz twarzy. Minę faktycznie miał Adam groźną, co też było dobre – nasza strona przeważnie ma rację, ale na ogół nikt się nas nie boi, niechże się chociaż Michnika boją.

Tekst pochodzi z niepublikowanego jeszcze „Trzeciego dziennika” Jerzego Pilcha, który ukaże się w Wydawnictwie Literackim.

Jak ktoś chce oglądać tę propagandę, to niech dobrowolnie na nią płaci – w 3×3 rzecznik PSL o finansowaniu telewizji rządowej

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21958675,video.html

wyborcza.pl

PiS suwerena nie słucha. Ale Kaczyński ma zgryz, atmosfera w partii jest nerwowa

AGATA KONDZIŃSKA, , IWONA SZPALA, WSPÓŁPRACA, ALICJA LEHMANN, 20 lipca 2017

Nz. poseł Piotrowicz i jego partyjny zwierzchnik Jarosław kaczyński

Nz. poseł Piotrowicz i jego partyjny zwierzchnik Jarosław kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Im większy opór społeczny, tym szybsze tempo prac w Sejmie. Ale PiS ma zgryz. – Opozycja się z nas śmieje – żali się Krystyna Pawłowicz.

Sejm to twierdza. Chronią go policjanci i metalowe bariery. Na Wiejską ciągną tłumy ludzi – ze świecami, z flagami, transparentami. Wśród nich dużo młodych. Żądają, by PiS wycofał się z ustaw, które uzależniają sądy od polityków. Tak jest od kilku dni.

Posłowie PiS na głosy protestu są głusi – im większy opór, tym szybsze tempo prac w Sejmie. Do zamknięcia tego wydania „Wyborczej” trwały prace nad ustawą o Sądzie Najwyższym w komisji sprawiedliwości. Opozycja chce je maksymalnie opóźnić, dlatego zgłosiła ponad 1,2 tys. poprawek napisanych ręcznie. Pracownicy Kancelarii Sejmu musieli je wprowadzić do komputerów, tak by każdy poseł dostał je przed posiedzeniem komisji i mógł się z nimi zapoznać. W ten sposób opozycja zyskała kilka godzin – komisję można było zwołać dopiero późnym wieczorem w środę.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Poseł PiS, stryj Andrzeja Dudy, podpisał projekt ustawy o SN… ale o tym zapomniał

Stanisław Piotrowicz o ustawie dot. Sądu Najwyższego: Protestują ci, którzy chcą zachować swoją uprzywilejowaną pozycję

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,22117018,video.html

Zamach na Sąd Najwyższy. Po wystąpieniu Dudy Kaczyński ma zgryz

W PiS atmosfera jest nerwowa nie tylko z powodu działań opozycji, ale też prezydenta Andrzeja Dudy. Ten we wtorek zagroził, że nie podpisze ustawy o SN, jeśli Sejm nie uwzględni jego warunku, by sędziowie do Krajowej Rady Sądownictwa byli wybierani trzema piątymi głosów przy ustawowej połowie posłów na sali.

– To zgryz dla Kaczyńskiego. Razem z klubem Kukiz’15 nie mamy tylu mandatów – mówi polityk PiS. By wybrać nową KRS, partia przy pełnej frekwencji w Sejmie potrzebuje 276 głosów. To oznacza, że PiS musi szukać wsparcia w dwóch kołach – Republikanie oraz Wolni i Solidarni – oraz wśród posłów niezrzeszonych. – Trudna operacja, bo każdy będzie czegoś chciał. A wystarczy, że wyłamie się jeden poseł od nas, i cała układanka się sypie – dodaje poseł PiS.

Możliwe, że PiS poszuka wsparcia szerzej. Wczoraj klub PSL opuściła już Andżelika Możdżanowska.

Inicjatywą prezydenta rozczarowała się posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. Portalowi wPolityce.pl powiedziała, że czuje się upokorzona, a Duda mógł postąpić inaczej. – Posłowie opozycji chodzą, śmieją się z nas, z prezydenta zresztą też, i przekonują, że nas złamią – żaliła się Pawłowicz. Do posłów opozycji – wzorem prezesa Jarosława Kaczyńskiego – mówiła wczoraj, by „zamknęli mordy”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Cymański do protestujących: Ludzie mówią mi też: „Ani kroku w tył”

Szef PSL u prezydenta

Z propozycji Dudy ucieszyli się kukizowcy. To Paweł Kukiz zabiegał w Pałacu Prezydenckim o wybór do KRS większością trzech piątych głosów. Kiedy Duda wystąpił na konferencji z tą propozycją, Kukiz – jak powiedział mediom – z radości pocałował telewizor.

Wczoraj z Dudą spotkał się szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. – Zgłosiłem prezydentowi, że zbieramy podpisy pod apelem o weto wobec trzech ustaw: o KRS, o ustroju sądów i o Sądzie Najwyższym. Mamy już kilkadziesiąt tysięcy podpisów. Prezydent nie może ich zlekceważyć. Poprosiłem, by uspokoił nastroje i zwrócił uwagę, jak fatalnie jest procedowana tak ważna ustawa – opowiada.

PiS chce, by ustawa o SN została uchwalona na kończącym się dziś posiedzeniu Sejmu. Opozycja zapowiada kolejne demonstracje – PO, Nowoczesna, KOD oraz Akcja Demokracja.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co powiedział Jarosław Kaczyński posłowi Zembaczyńskiemu z Nowoczesnej? „Oni wszyscy będą siedzieć”

Demonstranci: policja użyła siły i gazu

Demonstranci, którzy we wtorek w nocy protestowali pod Sejmem, twierdzą, że policja użyła wobec nich przemocy. – Robiłam zdjęcia. Jeden z policjantów najpierw pchnął mnie na słup, a potem przeciągnął po chodniku. Uderzył w twarz – opowiada Klementyna Suchanow. Dodaje, że jej dwóch kolegów policjanci siłą powalili na ziemię. Rafał Suszek podejrzewa, że policja użyła gazu pieprzowego: – Razem z innymi próbowałem zablokować wyjazd samochodów posłów PiS. Dostałem w twarz od jednego z policjantów i poczułem coś w ustach. Pluliśmy tym z kolegą przez dłuższą chwilę.

Policja zaprzecza, by użyła gazu. O sytuacji z pobiciem rzecznik komendanta stołecznej policji pisze: „Do policjantów podeszła kobieta, która zgłaszała użycie siły przez jednego z funkcjonariuszy (…). Jednak nie wskazała żadnego z policjantów. Nie poinformowała, że byłaby zainteresowana złożeniem zawiadomienia”.

wyborcza.pl

Kolejny gorący dzień w Sejmie: odwołanie Jurgiela i Sąd Najwyższy [NA ŻYWO]

20.07.2017

MSZ odpowiada na wczorajsze wystąpienie Fransa Timmermansa z Komisji Europejskiej, grożącego Polsce konsekwencjami.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/14,114884,22120245.html#MegaMT