Sikawkowa Pawłowicz sprawiła Dudzie śmigus-dyngus

Od kiedy w Straży Pożarnej pojawiły się kobiety – do parytetów fifty-fifty daleko – strażaczki przejęły inicjatywę w śmigus-dyngus. I leją wodą prosto z pomp strażackich na swoich partnerów w służbie. Największą radochę ma ta przy sikawce, czyli sikawkowa. Co lunie po strażakach, to jej.

Taką sikowkową w PiS jest Krystyna Pawłowicz, która nie przebiera w słowach. Jej retoryka jest zwykle knajacka, a proza na Facebooku i Twitterze podana w kiepskiej polszczyznie, zwykle z błędami gramatycznymi, interpunkcyjnymi i bez zachowania reguł graficznych. Tak bluzga emocjami, że staje się zrozumiałe, dlaczego nie radzi sobie z polszczyzną. Sikawkowa Pawłowicz zawsze leje swoją brudną polszczyzną na opozycję.

Tym razem lunęła na prezydenta Andrzeja Dudę, bo ten śmiał zawetować ustawę o nieboszczykach, wg której miano zrywać pagony truchłom generałów (kto ekshumowałby Jaruzelskiego i Kiszczaka, aby zerwać im pagony?). Tym razem Pawłowicz opublikowała list otwarty do Dudy na łamach portalu braci Karnowskich, w którym bluzga na prezydenta z jej formacji.

Jako że list przeszedł redakcję, więc nie ma zwykłych dla niej wpadek gramatyczno-interpunkcyjnych, ale za to możemy „podziwiać” niezborność intelektualną, luki w wiedzy, a w zasadzie poznać jej niewiedzę i tak naprawdę odhumanizowane emocje.

Pawłowicz chciałaby urządzić nieboszczykom generałom coś w rodzaju Norymbergi, bo nie było w procesie zbrodniarzy wojennych procedur odwoławczych. Nie trzyma się to żadnej logiki, bo po pierwsze w ustawie degradacyjnej nie było żadnej mowy o sądzeniu, a tylko o wyroku degradującym. Jakby też nie patrzył, Jaruzelskiego i Kiszczaka trudno byłoby podciągnąć pod jakąkolwiek interpretację terminu prawnego ludobójstwa, zdefiniowanego przez polskiego prawnika Rafała Lemkina. No i Pawłowicz odbiera prezydentowi prerogatywę weta, co nawet nie jest śmieszne.

Polecam zapoznania się z listem Pawłowicz, bo pokazuje jak marnej jest ona kondycji intelektualnej. Powstaje pytanie: jak doszło do tego, iż ktoś takiego żenującego pokroju umysłowego wykładał na uczelni?

Posłanka PiS Pawłowicz nadaje się tylko do obsługi bluzgów, do języka godnego podrzędnej knajpy, a nie do obecności w przestrzeni publicznej, acz dopuszczalnym jest, aby w śmigus-dyngus jako sikawkowa PiS lunęła na Dudę, bo temu się należy za wielokrotne złamanie konstytucji.

 

Panie Prezydencie, od wyroków norymberskich zbrodniarze też nie mieli „procedury odwoławczej”

01.04.2018

W procesach norymberskich przeprowadzonych po II wojnie przez społeczność międzynarodową, skazujących
przecież zbrodniarzy wojennych na śmierć i lata więzienia /a nie na degradację czy pozbawianie przywilejów/ NIE BYŁO żadnych procedur odwoławczych. Bo niby do kogo, do szatana ?

wPolityce.pl

Pawłowicz zarzuca prezydentowi, że złamał konstytucję. Zaraz, zaraz – chyba o czymś zapomniała
pawk 02.04.2018

„Czy my, Polacy mamy prawo do naszej (…) małej i tylko symbolicznej antykomunistycznej ‚Norymbergi’?” – pyta w liście do prezydenta Krystyna Pawłowicz z PiS. Posłanka krytykuje ostatnie weto Dudy, które jej zdaniem uniemożliwia „odpłacenie się komunistom”.

Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz napisała do prezydenta Andrzeja Dudy list, który opublikował portal wPolityce.pl. Parlamentarzystka punktuje w nim ostatnie weto prezydenta w sprawie tzw. ustawy degradacyjnej. Rządowy projekt ustawy wzbudzał wątpliwości Dudy, który podczas ogłaszania weta argumentował, że jej zapisy mogą być niezgodne z konstytucją, a także spowodować pojawienie się wielu skarg na polskie prawo.

Prezydent podkreślał, że w projekcie ustawy brakuje przede wszystkim przejrzystej procedury odwoławczej od degradacji, a także na to, że osoby nieżyjące, niemające rodziny, mogłyby nie mieć swojego obrońcy w świetle nowego prawa.

Właśnie do tego wątku nawiązuje Pawłowicz i pisze, że podczas procesów norymberskich (przeprowadzono je po II wojnie światowej, podczas nich skazywano nazistowskich zbrodniarzy na śmierć) nie było „procedury odwoławczej”.

Bo niby do kogo, do szatana?
– pyta Pawłowicz w swoim piśmie.

„Wymierzyć SPRAWIEDLIWOŚĆ”
Dalej posłanka PiS konkluduje, że gdyby przyjąć argumentację prezydenta, to procesy norymberskie musiałaby zostać uznane za „niepraworządne”, właśnie przez brak możliwości odwołania się od wyroków. Ocenia też, że na pewno w tamtych czasach znalazłyby się procedury, które pozwoliłyby „uszanować obywatelskie prawa” zbrodniarzy, oraz że przecież nazistów skazywano mimo tego, że w ówczesnym prawie nie było kar za czyny przez nich popełniane.

Ale są w dziejach sytuacje, gdy narody chcą – wobec wspieranej bezkarności zbrodniarzy chronionych coraz bardziej odbiegającymi od zasad moralnych systemami – chociaż symbolicznie, pozbawiając stopni i rang wojskowych – wymierzyć po prostu SPRAWIEDLIWOŚĆ
– stwierdza Pawłowicz i dodaje, że własnie taką „sprawiedliwością” jest symboliczne ukaranie „komunistycznych zbrodniarzy” poprzez odebranie im rang.

„Czy Polacy mają prawo do małej Norymbergi?”
„Dlaczego hitlerowskich zbrodniarzy można było surowo sprawiedliwie ukarać, a komunistycznych chronić mają nadzwyczajne procedury, którymi gardzili?” – zastanawia się posłanka, która wcześniej wykazywała też, że Polska „nie chce być ‚republiką proceduralną’, która nie realizuje wartości moralnych i zasad sprawiedliwości”.

Dalej Pawłowicz powołuje się na art. 2 Konstytucji RP („Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej” – red.) i na tej podstawie stwierdza, że „Polski Suweren” (pisownia oryginalna – red.) ma prawo do ustawowego symbolicznej i historycznej sprawiedliwości, „odpłaty w formie degradacji”.

Pan Prezydent zaś swymi formalnymi bardzo argumentami, wbrew konstytucji, odbiera nam Polakom prawo do ‚sprawiedliwości’, do ‚historycznej sprawiedliwości’. (…) A czy my, Polacy mamy prawo do naszej ,wprawdzie mocno spóźnionej, ale małej i tylko symbolicznej antykomunistycznej ‚Norymbergi’?
– kwituje Pawłowicz.

 

Pawłowicz i wybiórcza pamięć
Jeszcze pod koniec listopada ubiegłego roku Pawłowicz zupełnie inaczej przedstawiała kwestię przestrzegania konstytucji. Podczas prac komisji nad prezydenckim projektem ustawy o Sądzie Najwyższym przyznała, że jeden z zapisów jest sprzeczny z ustawą zasadniczą, ale oznajmiła, że zagłosuje zgodnie z linią partii.

Z powodu umowy politycznej będę głosowała tak jak mój klub, natomiast podzielam w pełni pogląd pana ministra Warchoła i uważam, że zapis tutaj zamieszczony w art. 86 par. 1 pkt 1 jest wprost, jaskrawo sprzeczny z Konstytucją w swoim brzmieniu. Art. 188 Konstytucji przyznaje tylko Trybunałowi Konstytucyjnemu prawo do orzekania o zgodności wszelkiego rodzaju aktów z Konstytucją
– wyjaśniała wówczas posłanka PiS.

gazeta.pl