Nie nadążam za prezydentem Dudą

Nie nadążam za prezydentem Dudą

Bohaterem numer jeden minionego tygodnia został bezsprzecznie pan Andrzej Duda. Wszyscy oczekiwali jego propozycji ustawy o KRS i SN. Niektórzy liczyli, że prezydent wreszcie nam się obudził. Przypomniał sobie, że przecież przysięgał na Konstytucję, więc może wreszcie wróci na jasną stronę mocy. Nieco inne oczekiwania mieli koledzy partyjni. Oni pewnie ostro modlili się, by pan Duda wrócił na łono prezesa i przestał udawać kogoś, kim nie jest, czyli… samodzielnego polityka.

No i nadszedł ten wielki dzień. 25 września o godzinie 12 z minutami stanął nasz prezydent i opromieniony blaskiem fleszy, przemówił do narodu. Oczywiście, towarzyszyły mu flagi biało-czerwone, podkreślając, że to Polska właśnie. Ta Polska, która wstała z kolan i nie będzie świecić w oczy jakąś „unijną szmatą”. Pan prezydent prezentował się nadzwyczaj okazale. Nieco przybrał na wadze, ale wypada to na jego korzyść. Wypoczęty, nieźle opalony. Widać, że urlop wykorzystał na maksa. Nie przeszkodziły mu nawet nawałnice. Tak więc stanął nasz prezydent i… ależ szok. Nie wiem, jak Wy, ale ja oniemiałam z zadziwienia. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie takiego miksu, który jakoś tak ni przypiął, ni przyłatał. Słuchałam go bardzo uważnie i zastanawiałam się, z kim on w ogóle konsultował te swoje projekty, kto mu doradzał, czy rzeczywiście aż prawie dwa miesiące potrzebował, by stworzyć takiego bubla? Czy zdaje sobie sprawę, że zakpił z nas wszystkich? Przecież to miała być reforma, a skończyło się tylko na zmianach w strukturze, które wciąż niekonstytucyjne.

Prezydenckie propozycje zmian w KRS skupiły się głównie na nowych zasadach wyboru sędziów. Kandydatów będzie mogło wybrać 2000 obywateli lub 25 sędziów. Spośród nich, Sejm wybierze większością 3/5 głosów tych piętnastu, którzy zasiądą w KRS. Jeśli politykom nie uda się dokonać wyboru, wówczas wkracza on, prezydent, i sam wybierze właściwych sędziów. I tutaj pan Duda z uśmiechem szerokim zwrócił uwagę, że taka procedura będzie wymagała zmiany w Konstytucji i on, choć nie chce ale jednak musi poprosić parlamentarzystów o dokonanie takiej maleńkiej zmiany. Oczywiście, opozycja nie wyraziła na to zgody, więc prezydent przeskoczył do tzw. wariantu B. Zakłada on, że każdy poseł, imiennie, zagłosuje na jednego z kandydatów i do KRS wejdzie ta piętnastka, która zdobędzie najwięcej głosów. Z którejkolwiek strony nie spojrzeć to wyraźnie widać, która partia wepchnie do KRS „swoich sędziów”, tak więc wszystko po myśli PiS. Jednocześnie padła propozycja, by dotychczasowi sędziowie, których kadencja wciąż jeszcze trwa, zostali odesłani na zieloną trawkę. Za to ci nowi rozpoczną swoje kadencje tego samego dnia i będzie dobrze.

Równie ciekawe są zmiany w Sądzie Najwyższym. Sędziowie będą przechodzili w stan spoczynku w wieku 65 lat. Widocznie pan Duda uważa, że dość się już napracowali i niech użyją sobie nieco życia, a nie wciąż tylko praca i praca. Jeśli któryś z sędziów się uprze, to ewentualnie, po dokładnym przemyśleniu, prezydent pozwoli mu jeszcze troszkę popracować. Pierwszego Prezesa SN będzie wybierał oczywiście prezydent z przedstawionych pięciu kandydatów. Podobnie jak to właśnie prezydent będzie ustalał liczbę sędziów, ich podział na izby, sposób prowadzenia postępować dyscyplinarnych i nadawał regulamin działania SN. Do życia Duda chce powołać Izbę Dyscyplinarną oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie m.in. stwierdzała ważność wyborów i referendów, a także zajmowała się odwołaniami od decyzji KRS. I to jest bardzo ważna dla nas informacja. Kto wskaże tych dwóch sędziów, zasiadających w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i ławnika? Coś czuję, że będzie to Izba na usługach niemiłościwie panującej nam dzisiaj partii, a otworzy furtkę na podważenie niekorzystnego dla niej wyniku wyborów, a tym samym pewnie będziemy mogli zapomnieć o wolnych i uczciwych wyborach.

Tyle pan prezydent. Ktoś zaskoczony? Ja zupełnie nie, bo niczego innego nie oczekiwałam. Naiwni ci, którzy uwierzyli w wielkie nawrócenie. Człowiek, który już tyle sobie uzbierał, by stanąć przed Trybunałem Stanu, pozostanie tym, kim jest. Jedyne, co go pchnęło do działania, to nagłe zrozumienie, kim jest dla tzw. „swoich”. Lekceważą go na każdym kroku, odebrali mu już praktycznie władzę nad wojskiem, teraz chcą mu odebrać sądy. I to jedyny powód, dla którego pan Duda wyraził swój zdecydowany sprzeciw. Nie Konstytucja, nie dobro narodu, ale własne i bardzo egoistyczne pobudki. Andrzej Duda, biedny, zakompleksiony prezydent, który spróbował szczekać, ale i tak nikogo nie pogryzie. Dlaczego? Bo nikt się z nim nie liczy…

Tamara Olszewska

koduj24.pl

Spustoszenia w obronności Polski poczynione przez Antoniego Macierewicza są porownywalne do najazdu obcych wojsk na Polskę.

Nie potrzeba wojny, Macierewicz sam jest wojną wypowiedzianą przeciw Polsce.

Macierewicz obiecywał „szybciej, taniej i lepiej”. Śmigłowców nie ma i długo nie będzie

02 października 2017

Mija rok od zerwania przez rząd PiS negocjacji w sprawie zakupu śmigłowców Caracal. Pierwsze mogły trafić do wojska w tym roku. Zapowiadano szybkie zakupienie innych maszyn, ale nic z tego nie wyszło. – Realistyczny termin to dopiero koniec 2019 albo rok 2020 – mówi Michał Likowski, redaktor naczelny miesięcznika „Raport-WTO”.

(tvn24.pl)

Szydło zhołdowała się Kaczyńskiemu. Płaszczka

Beata Szydło złożyła hołd Jarosławowi Kaczyńskiemu. Płaszczka.

Takimi słowy Szydło skladała hold:

Gratulując wszystkim Polakom, pragnę przede wszystkim podziękować liderowi naszego środowiska premierowi Kaczyńskiemu za upór oraz determinację, jaką walczył i prowadził obóz dobrej zmiany do zwycięstwa. Dziękuję, że jest on dziś gwarantem stabilności i jedności politycznego zaplecza dla rządu. Dzięki temu rząd może skutecznie reformować Polskę”.

Miejsce hołdu: KPRM. Przyjmujacy hołd nieobecny, bo Szydło z tego rozpędu pocałowałaby prezesa w pierścień rybaka.

Kmicica PiS Rzepeckiego przypiekać będą Kuklinowscy

Kmicica PiS Rzepeckiego przypiekać będą Kuklinowscy

Młody poseł nie pasuje do feudalnych stosunków w PiS, w którym obowiązuje hasło: „Wszyscy za prezesem, prezes też”.

Chciałoby się mniemać, że młody poseł Łukasz Rzepecki to odwieczna odmiana Jędrka Kmicica. Zbłądził, przejrzał na oczy i odwraca się, aby walczyć z tym, który zagraża porządkowi w Polsce. Kmiciców o intencje nie powinno się pytać, bo nie jesteśmy z parafii tych, którzy wszędzie śledzą resortowe dzieci, choć sami śledzący są bękartami wszelkich resortów.

Lecz chciałoby się zapytać: nie wiedziałeś, kto to zacz ten Kaczyński? Jego immoralizm i chromy intelekt są dostępne w papierze i w sieci internetowej. Nie trzeba szczególnie głęboko sięgać. Jesteśmy jednak z ludzkiej gliny i oczekiwania zakrywają nam wady. Dostajemy w pewnych sprawach bielma, jak Jan Onufry Zagłoba.

Rzepecki nie przysięgał Kaczyńskiemu na żaden krucyfiks, tylko złożył ślubowanie w Sejmie. Przejrzał na oczy przy drobnostce, gdy zagłosował za pozbawieniem immunitetu osobie niegodnej miana reprezentanta – niejakiemu Dominikowi Tarczyńskiemu.

Powstało wielkie halo. Acz Rzepecki dostał swoje piętnaście minut, więc wykorzystuje jak potrafi, bo Kuklinowscy z zapalonymi pochodniami stoją i czekają, aby mu boki podpiekać. Rzecznik PiS Beata Mazurek, skądinąd podobna do filmowego Kuklinowskiego, przypaliła jeden z boków Rzepeckiego: – „Poseł Rzepecki został zawieszony w prawach członka PiS, co jest pierwszym krokiem do wydalenia go z partii”. Rzepecki stworzył sobie szansę, aby uporać się z samym sobą.

W zgodzie ze sobą głosował w komisji sejmowej. Ta harmonia mówi: Kaczyński, skończyłeś 65 lat, zjeżdżaj na emeryturę. Tak jak sędziowie, których relegujesz z zawodu, bo ci nie pasują.
Rzepecki posunął się jeszcze dalej – uważa, że Kaczyński również powinien być usunięty z PiS, bo nie realizuje programu partii. W polityce jednak należy krakać, jak wszyscy, jak prezes nakazał, a w PiS wroną nr 1 jest Kaczyński.

Rzepecki szuka swego Jana Kazimierza, wybór pada z oczywistych względów na Andrzeja Dudę. Czy Duda jest w stanie udźwignąć funkcję prezydenta, który obroni Konstytucję przed Kaczyńskim? Nie! Wiemy dobrze, że prezydent to wyjątkowy słabeusz. Kaczyński przypieka go jak chce, czuć swąd politycznej spalenizny. A z ambicji Dudy zostaną li tylko jakieś skwarki.

Co się stanie z Rzepeckim? Raczej zginie, nikt go nie przygarnie. Szkoda, bo chłopak okazuje się mieć charakter. Nie wiem, jak u niego z oleum w głowie. Nie pasuje do feudalnych stosunków w PiS, w którym obowiązuje hasło: „Wszyscy za prezesem, prezes też”.

Bardzo dobrze rozumie to Beata Szydło, która taki oto dzisiaj złożyła hołd prezesowi na konferencji prasowej w KPRM: – „Gratulując wszystkim Polakom, pragnę przede wszystkim podziękować liderowi naszego środowiska premierowi Kaczyńskiemu za upór oraz determinację, jaką walczył i prowadził obóz dobrej zmiany do zwycięstwa. Dziękuję, że jest on dziś gwarantem stabilności i jedności politycznego zaplecza dla rządu. Dzięki temu rząd może skutecznie reformować Polskę, a robi to po to, żeby ze wzrostu gospodarczego wszyscy korzystali”.

Niżej w poddaństwie upaść nie można, to feudalizm partyjny, z którego uszedł Rzepecki.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

MON nie reaguje na pobicie żony przez majora Wojska Polskiego

MON nie reaguje na pobicie żony przez majora Wojska Polskiego

Major Szymon K., z podległego MON Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, kilkanaście razy dźgnął nożem swoją żonę Iwonę K. Żołnierz nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że był pijany i nic nie pamięta.

Prokuratura w Pruszkowie postawiła mu zarzuty, ale MON nie reaguje. Szymon K. nie został wyrzucony ani nawet zawieszony!

Iwona K. została przewieziona do szpitala, obecnie jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. – „Prokurator zastosował wobec Szymona K. środki zapobiegawcze w postaci dozoru przełożonego wojskowego, nakazu opuszczenia mieszkania zajmowanego wspólnie z pokrzywdzoną oraz zakazu zbliżania się do niej. Śledztwo pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie prowadzi Komenda Policji w Pruszkowie” – powiedział „SE” rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, gdzie pracuje Szymon K., to przecież główny organ odpowiedzialny za dowodzenie w polskim wojsku. Dziennikarze „Super Expressu” zapytali więc MON, czy minister Antoni Macierewicz toleruje takie zachowania swoich podwładnych. Odpowiedzi – jak na razie – brak.

koduj24.pl

 

Kmicica PiS Rzepeckiego przypiekać będą Kuklinowscy

Chciałoby się mniemać, że  młody poseł Łukasz Rzepecki to odwieczna odmiana Jędrka Kmicica. Zbłądził, przejrzał na oczy i odwraca się, aby walczyć z tym, który zagraża porządkowi w Polsce. Kmiciców o intencje nie powinno sie pytać, bo nie jesteśmy z parafii tych, którzy wszędzie śledzą resortowe dzieci, choć sami śledzący są bękartami wszelkich resortów.

Lecz chciałoby się zapytać: nie wiedziałeś, kto to zacz ten Kaczyński? Jego immoralizm i chromy intelekt są dostępne w papierze i w sieci internetowej. Nie trzeba szczególnie głęboko sięgać. Jesteśmy jednak z ludzkiej gliny i oczekiwania zakrywają nam wady. Dostajemy w pewnych sprawach bielma, jak Jan Onufry Zagłoba.

Rzepecki nie przysięgał Kaczyńskiemu na żaden krucyfiks, tylko złożył ślubowanie w Sejmie. Przejrzał na oczy przy drobnostce, gdy zagłosował za pozbawieniem immunitetu osobie niegodnej miana reprezentanta niejakiemu Dominikowi Tarczyńskiemu.

Powstało wielkie halo. Acz Rzepecki dostał swoje piętnaście minut, więc wykorzystuje jak potrafi, bo Kuklinowscy z zapalonymi pochodniami stoją i czekają, aby mu boki podpiekać. Rzecznik PiS Beata Mazurek, skądinąd podobna do filmowego Kuklinowskiego, przypaliła jeden z boków Rzepeckiego: „Poseł Rzepecki został zawieszony w prawach członka PiS, co jest pierwszym krokiem do wydalenia go z partii”. Rzepecki stworzył sobie szansę, aby uporać się z samym sobą.

W zgodzie ze sobą głosował na komisji sejmowej. Ta harmonia mówi: Kaczyński, skonczyłeś 65 lat, zjeżdżaj na emeryturę. Tak jak sędziowie, których relegujesz z zawodu, bo ci nie pasują.

Rzepecki posunął się jeszcze dalej, uważa, że Kaczyński również powinien być usunięty z PiS, bo nie realizuje programu partii. W polityce jednak należy krakać, jak wszyscy, jak prezes nakazał, a w PiS wroną nr 1 jest Kaczyński.

Rzepecki szuka swego Jana Kazimierza, wybór pada z oczywistych względów na Andrzeja Dudę. Czy Duda jest w stanie udźwignąć funkcję prezydenta, ktory obroni Konstytucję przed Kaczyńskim? Nie! Wiemy dobrze, że prezydent to wyjątkowy słabeusz. Kaczyński przypieka go jak chce, czuć swąd politycznej spalenizny. Z ambicji Dudy zostaną li tylko jakieś skwarki.

Co się stanie z Rzepeckim? Raczej zginie, nikt go nie przygarnie. Szkoda, bo chłopak okazuje sie mieć charakter, nie wiem, jak u niego z oleum w głowie. Nie pasuje do feudalnych stosunków w PiS, w którym obowiązuje hasło: „Wszyscy za prezesem, prezes też”.

Bardzo dobrze rozumie to Beata Szydło, która taki oto dzisiaj złożyła hołd prezesowi na konferencji prasowej w KPRM:

Gratulując wszystkim Polakom, pragnę przede wszystkim podziękować liderowi naszego środowiska premierowi Kaczyńskiemu za upór oraz determinację, jaką walczył i prowadził obóz dobrej zmiany do zwycięstwa. Dziękuję, że jest on dziś gwarantem stabilności i jedności politycznego zaplecza dla rządu. Dzięki temu rząd może skutecznie reformować Polskę, a robi to po to, żeby ze wzrostu gospodarczego wszyscy korzystali”.

Niżej w poddaństwie upaść nie można, to feudalizm partyjny, z którego uszedł Rzepecki.

Kaczyński kręci Polską wokół swego taboretu

Lipiński: Jeżeli będzie dwóch kandydatów Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Krakowa, to jest to sytuacja trochę nienormalna

Lipiński: Jeżeli będzie dwóch kandydatów Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Krakowa, to jest to sytuacja trochę nienormalna

– Jeżeli będzie dwóch kandydatów Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Krakowa, to jest to sytuacja trochę nienormalna – stwierdził Adam Lipiński w rozmowie z RMF FM.

Według niego, PiS zamierza przedstawić swojego kandydata prawdopodobnie w listopadzie, najpóźniej za półtora miesiąca. Wiceprezes PiS przyznaje, że trudno, żeby PiS poparło kandydaturę, która nie była zaopiniowana przez kierownictwo partii. „To niekomfortowa sytuacja – dodaje.

– My jesteśmy oczywiście wielokrotnie więksi w tej koalicji, ale gdybyśmy wskazywali kandydata na prezydenta Krakowa, to na pewno konsultowalibyśmy to z panem Gowinem – zapewnia Lipiński.

 

Jaki: Poważnie rozważamy nowelizację ustawy o komisji weryfikacyjnej

– Rzeczywiście poważnie rozważamy nowelizację tej ustawy [o komisji weryfikacyjnej] – stwierdził Patryk Jaki w TVP Info. Jak dodał, chodzi m.in. o to, czy wyższe kary nie przekonałyby prezydent Warszawy do stawienia się przed komisją.

 

Szydło: Mamy pełne zabezpieczenie w budżecie na przywrócenie wieku emerytalnego

– Zrealizowaliśmy kolejną sztandarową obietnicę i tak, jak na program Rodzina 500+, Mieszkanie plus czy przywrócenie wieku emerytalnego, mamy pełne zabezpieczenie w budżecie. PRowadząc rozsądną politykę fiskalną, uszczelniając system podatkowy, zamykamy usta krzykliwej opozycji i innym niedowiarkom, którzy nie wierzyli, że to się da zrobić. A dało się i będziemy dalej konsekwentnie naprawiać ten system i prowadzić reformy, dzięki którym finanse publiczne są w coraz lepszej kondycji – mówiła premier Beata Szydło w KPRM. Jak dodała, będą dalej wprowadzane reformy dobrej zmiany, te reformy, do których PiS się zobowiązało.

 

Szydło dziękuje Kaczyńskiemu za upór i determinację w prowadzeniu obozu dobrej zmiany do zwycięstwa

– Rząd PiS dotrzymuje słowa. Dotrzymaliśmy słowa po kolejny. Ten znak firmowy – dotrzymywanie słowa – staje się znakiem firmowym rządu, którym mam zaszczyt kierować. Gratulując wszystkim Polakom, pragnę przede wszystkim podziękować liderowi naszego środowiska premierowi Kaczyńskiemu za upór oraz determinację, jaką walczył i prowadził obóz dobrej zmiany do zwycięstwa. Dziękuję, że jest on dziś gwarantem stabilności i jedności politycznego zaplecza dla rządu. Dzięki temu rząd może skutecznie reformować Polskę, a robi to po to, żeby ze wzrostu gospodarczego wszyscy korzystali – mówiła premier Beata Szydło w KPRM.

Szefowa rządu dziękowała też m.in. prezydentowi Dudzie za przygotowanie projektu dot. obniżenia wieku emerytalnego oraz Elżbiecie Rafalskiej, a także prezes ZUS-u oraz wszystkim pracownikom zakładu.

 

Szydło: Obniżając wiek emerytalny, ostatecznie cofamy szkodliwą i niechcianą przez Polaków decyzję rządu PO i PSL

– Jesteśmy rządem, którego decyduje powodują, że polskie sprawy – zarówno te społeczne, jak i gospodarcze – idą dziś w dobrym i oczekiwanym przez ludzi kierunku. Kompetentnym, o którego skuteczności świadczą nie słowa, PR, nie bajki o zielonej wyspie, ale dobra kondycja polskiej gospodarki, a dzięki temu Polacy mają coraz większe poczucie stabilizacji i są w swoim kraju bezpieczni. Pragnę zadeklarować, że robimy wszystko aby Polacy poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa nie utracili. A bierze się ono także dlatego, że reformy, które wprowadzamy, są wynikiem wsłuchania się w głos zwykłych Polaków i odpowiedzią na ich życiowe potrzeby. Pamiętam, co mówiliście państwo, kiedy w czasach opozycji, w kampanii wyborczej jeździliśmy po Polsce. Pamiętam doskonale te spotkania, atmosferę. Pamiętam te wasze bolączki, z którymi przychodziliście państwo na nasze spotkania wyborcze. To dzięki wam powstał program PiS, ale to wasz program, bo zrodził się wtedy właśnie dzięki rozmowom z wami, z Polakami. Obniżając wiek emerytalny, ostatecznie cofamy jakże szkodliwą i niechcianą przez Polaków decyzję rządu PO i PSL o zrównaniu i wydłużeniu ludziom wieku emerytalnego do 67 lat – mówiła premier Beata Szydło w KPRM. Jak stwierdziła szefowa rządu, w kampanii Platforma nie mówiła o podwyższeniu wieku emerytalnego.

 

Szydło: Rząd PiS wywiązuje się ze złożonej obietnicy. Dowodzimy po raz kolejny, że nie rzucamy słów na wiatr

– Weszła w życie ustawa przywracająca wiek emerytalny do poziomu 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Co więcej, polski rząd daje Polakom prawo wyboru. Jeżeli ktoś będzie chciał pracować dłużej, będzie mógł to robić. Przywracając wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, przywracamy naszym rodakom godny wybór, bo to dzisiaj każdego z nas, bo każdy z nas kiedyś będzie kończył swoją aktywność zawodową. To właśnie decyzja każdego z nas, obywatela determinuje czy przechodzi on na emeryturę czy chce dłużej pracować – mówiła premier Beata Szydło w KPRM. Jak dodała:

„Emerytura jest prawem, nie obowiązkiem. Każdy w zależności od sytuacji materialnej, rodzinnej, stanu zdrowia będzie miał prawo decydować o długości swojej pracy. Polacy podejmą suwerenną decyzję czy chcą pracować dłużej czy też chcą przejść na emeryturę wcześniej, by zajmować się np. wnukami czy oddawać się swoim pasjom w jesieni życia czy decydować się na różne inne aktywności. To wybór Polaków”

– Przywrócenie wieku emerytalnego jest reformą gruntownie przez nas przemyślaną, skonsultowaną z Polakami, zgodną z oczekiwaniami i co ważne, bezpieczną dla budżetu, którego kondycja pod rządami PiS jest bardzo dobra. Tym samym rząd PiS ostatecznie wywiązuje się ze złożonej Polakom obietnicy i dowodzimy po raz kolejny, że nie rzucamy słów na wiatr. Dowodzimy że dotrzymujemy słowa, że jesteśmy rządem wiarygodnym i konsekwentnym, działającym zgodnie z planem – dodała premier.

 

PKW zwraca się do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego i PE ws. kampanii PiS

– Jeśli chodzi o ocenę sprawozdania finansowego partii PiS za tamten okres, 2015 rok, PKW w jesienią 2016 roku nie tylko w stosunku do partii PiS, ale co do innych partii podjęła decyzję oceniające te sprawozdania. PKW nie dopatrzyła się za tamten okres nieprawidłowości – takich, które by mogły skutkować odrzuceniem sprawozdania finansowego. Jeżeli takie informacje prasowe się pojawiły, dla nas jest to niewystarczająca okoliczność, informacja. W związku z tym PKW żeby wyjaśnić tę kwestię, postanowiła dzisiaj zwrócić się do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego jak również do prezydium PE o nadesłanie stosownych informacji w tej mierze – poinformował Wojciech Hermeliński na briefingu.

 

Rzepecki: W Polsce obowiązuje wiek emerytalny 65 lat dla mężczyzn. Uważam, że Kaczyński powinien odejść

– W Polsce obowiązuje wiek emerytalny 65 lat dla mężczyzn. Pan prezes [Kaczyński] ma 68 lat. Uważam, że powinien odejść [na emeryturę] – mówił Łukasz Rzepecki na konferencji przed siedzibą PiS.

 

Rzepecki w piśmie do Kaczyńskiego: Nie wykluczam, że jeśli zostanę usunięty to będę odwoływał się do sądów powszechnych

Łukasz Rzepecki w piśmie do Jarosława Kaczyńskiego zwraca się o wskazanie, jakie są wobec niego zarzuty i za co jest zawieszany, jakie są powody wniosku o usunięcie z klubu PiS. Poseł pisze, że „miała być pokora, a jest brak szacunku” i nie wyklucza, że jeśli zostanie usunięty, to będzie odwoływał się do sądów powszechnych.

 

Rzepecki: Nigdy nie będę za kolesiostwem, za tym, żeby posłowie byli odrębną kastą

– Od państwa dowiedziałem się, że zostaje zawieszony w prawach członka PiS, wyrzucany. Chciałbym spotkać się dzisiaj z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, żeby zapytać o co chodzi. Dlaczego kierownictwo PiS, prezes Kaczyński wyrzuca mnie z klubu PiS. Dlatego że realizuję program PiS? Miała być ciężka praca i pokora, a jest brak szacunku przede wszystkim dla moich wyborców, dlatego że o takich sprawach dowiaduję się z mediów, a nikt ze mną z kierownictwa PiS o tym nie rozmawiał. Powtarzałem od początku, idąc do wyborów, że będę realizował program, ale przede wszystkim program wyborców i z tego się nie wycofuję. To jest dla mnie najważniejsze. To wyborcy wybrali mnie na posła i będę jeszcze ciężej i bardziej pracował dla dobra programu, ale przede wszystkim dla dobra mieszkańców mojego okręgu, naszego kraju. Czy to że głosowałem za zniesieniem immunitetu formalnego dla posła Tarczyńskiego to niezgodne z prawem, statutem i programem PiS? To zgodne ze statutem PiS, ponieważ w tak ważnym dokumencie programowym jak Konstytucja PiS jest jasno zapisane, że jest likwidacja immunitetu formalnego. Mówiłem to na posiedzeniu Sejmu, że będę zawsze przeciwny podnoszeniom podatków. Czy to że głosowałem za tym, żeby nie wprowadzać nowego podatku paliwowego, żeby Polacy nie musieli więcej płacić za paliwo, czy to niezgodne z programem PiS? Jeszcze raz o tym mówię, że ta sprawa immunitetu posła Tarczyńskiego powinna być jak najszybciej wyjaśniona i ta sprawa być wyjaśniona w niezawisłym sądzie – mówił Łukasz Rzepecki na konferencji przed siedzibą PiS.

– Miała być lojalność, ale nie kolesiostwo. Nigdy nie będę za kolesiostwem, nigdy nie będę za tym, aby posłowie mogli się chować za immunitetami, żeby posłowie byli odrębną kastą. Nie ma na to mojej zgody. Dlatego też chcę spotkać się z prezesem Kaczyńskim, porozmawiać. Nie wiem dlaczego ta sytuacja ma miejsce, dlaczego zostałem zawieszony, dlaczego PiS wyrzuca mnie z klubu – dodał poseł.

Rzepecki nawiązał również do niedawnej kampanii PFN: – Czy teraz Polacy mają stworzyć też billboardy i pokazywać, jak posłowie chowają się za immunitetami i są specjalną, poselską kastą? Nie ma na to mojej zgody. Nigdy nie będę się zgadzał na takie zachowanie, że PiS wyrzuca mnie za pośrednictwem mediów.

Poseł wystosował pismo do prezesa PiS, gdzie napisał o tym, jak został potraktowany.

AKTUALIZACJA: Parlamentarzysta ostatecznie nie został przyjęty przez prezesa PiS.

 

Petru: Protesty pokazały, że Polacy nie dali się nabrać na pudrowane ustawy Andrzeja Dudy

– Nie sposób nie odnieść się do wczorajszych protestów. Te protesty w wielu miastach pokazały, że Polacy nie dali się nabrać na pudrowane ustawy Andrzeja Dudy. To prawie te same ustawy, które proponował Ziobro, z tą różnicą, że w tym momencie Duda a nie Ziobro będzie sprawował kontrolę nad sądownictwem – mówił Ryszard Petru na briefingu przed ZUS.

 

Petru: Obniżenie wieku emerytalnego oznacza tak naprawdę obniżkę emerytur Polaków

– Za nami jest budynek ZUS-u, który w tym momencie nie ma pieniędzy na wypłatę emerytur i musi dostawać dotacje z budżetu państwa, a w perspektywie najbliższych lat, w wyniku zmiany, którą wprowadza PiS, zadłużenie ZUS będzie tylko rosło. W 2020 roku koszt obniżenia wieku emerytalnego to 40 mld zł dodatkowej dziury w ZUS-ie. Pytanie, czy ta instytucja będzie w stanie wypłacać emerytury – mówił Ryszard Petru na briefingu przed ZUS. Jak dodał:

„Obniżenie wieku emerytalnego oznacza tak naprawdę obniżkę emerytur Polaków. W przypadku wielu kobiet emerytury będą o połowę niższe w stosunku do tego, jakby były wypłacane, gdyby kobieta pracowała do 65 roku życia”

– My proponujemy aktywność zamiast jałmużny. Proponujemy wysokie emerytury, zamiast zasiłków. Proponujemy wysokie zarobki zamiast pensji minimalnej – mówił lider Nowoczesnej. – Jeżeli PiS uważa, że trzeba obniżać wiek emerytalny, to zacząć od siebie, szczególnie od Jarosława Kaczyńskiego, który już dawno przekroczył wiek emerytalny – dodał.

 

Błaszczak o przyspieszonych wyborach: Nie rozmawialiśmy na ten temat

– Nie rozmawialiśmy na ten temat [o przyspieszonych wyborach]. Są przeróżne spekulacje. Nam zależy na wprowadzeniu w życie programu Prawa i Sprawiedliwości, zobowiązań, jakie podjęliśmy w kampanii wyborczej. I nawet nasi przeciwnicy, niektórzy z naszych przeciwników podkreślają, że tym różnimy się od innych ugrupowań, że Prawo i Sprawiedliwość swoje zobowiązania wyborcze realizuje, chociażby dziś spotykamy się 2 października, od 1 października obowiązuje obniżony wiek emerytalny, każdy ma wybór – mówił Mariusz Błaszczak w „Sygnałach dnia” PR1.

 

Błaszczak o podsumowaniu rządu: Ocena będzie należała do władz partii

– Podsumujemy prace gabinetu [w listopadzie]. Premier Kaczyński jest liderem Prawa i Sprawiedliwości, to właśnie do władz partii będzie należała ocena, bo to konsekwencja wyborów parlamentarnych spowodowała zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości, spowodowała, że rząd został utworzony. No ale jeszcze do tego czasu mamy ponad miesiąc, a więc jeszcze poczekajmy – mówił Mariusz Błaszczak w „Sygnałach dnia” PR1.

– Nie jestem w stanie odpowiedzieć, ile i czy będą zmiany. Ocenimy i wtedy przedstawimy nasze rekomendacje – dodał.

 

Sellin: Z tego co wiem, na najbliższym posiedzeniu Sejmu nie będzie tematu sądów

– Z tego co wiem, to jeszcze na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które będzie w przyszłym tygodniu, jeszcze chyba tego tematu nie będzie [prezydenckich projektów o sądach], bo trwa analiza zlecona przez marszałka Kuchcińskiego tych propozycji, ale życzyłbym sobie osobiście, żeby jak najszybciej to przeprocedować i jednak dokończyć reformę sadownictwa– mówił Jarosław Sellin w TV Republika.

 

Rzepecki: Jeśli chciałbym być złośliwy, to zapytałbym: kto steruje posłem Mularczykiem

– Jeśli chciałbym być złośliwy, a nie jestem, to zapytałbym: kto steruje posłem Mularczykiem? Mną sterują wyborcy i jestem konsekwentny w swoim działaniu – mówił Łukasz Rzepecki w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet, pytany o słowa posła Mularczyka iż „ktoś się bawi posłem Rzepeckim i pociąga za sznurki”.

 

Rzepecki: Powinniśmy iść w stronę systemu prezydenckiego

– Nie wybieram się do Kancelarii Prezydenta. Nie podjąłem żadnych decyzji. To za świeża sprawa. Muszę wszystko wyjaśnić, dlaczego, na jakiej podstawie merytorycznej zostaję wyrzucony z PiS. To dla mnie sprawa priorytetowa – mówił Łukasz Rzepecki w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet. Jak dodał, w pełni wspiera prezydenta w jego działaniach i bardzo podobają mu się jego projekty.

– W moim przekonaniu powinniśmy iść w stronę systemu prezydenckiego. Mam swoje zdanie, jestem lojalny, też konsultowałem to z moimi wyborcami, którzy również przekonywali mnie do tego. Jestem tego zdania, że powinniśmy iść w tę stronę – stwierdził Rzepecki.

 

Soloch o doniesieniach GPC: Telenowela nasuwająca skojarzenia z informacyjną wojną hybrydową w rosyjskim stylu

– Nie, nie podaję się do dymisji. Rzeczywiście mamy pewną telenowelę [doniesienia „Gazety Polskiej Codziennie” o komunistach w BBN], robioną niestety według scenariuszy nasuwających skojarzenia z wojną informacyjną, hybrydową w rosyjskim stylu. Nie chcę nic powiedzieć. Oczekuję rzetelnych informacji do instytucji, które zajmują się ochroną kontrwywiadowczą, informacyjną biura i od części instytucji takie informacje otrzymuję – mówił Paweł Soloch w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM.

 

Rzepecki: Jeżeli Kaczyński nie realizuje programu PiS, to uważam, że również powinien być wyrzucony

– Jestem lojalny przede wszystkim wobec moich wyborców i wobec programu PiS-u. W programie PiS mamy jasno zapisane, że będziemy przeciwko podnoszeniu podatków, dlatego głosowałem za tym, aby wyrzucić do kosza projekt ustawy paliwowej i także glosowałem za tym, aby uchylić immunitet formalny posłowi Tarczyńskiemu, ale to nie chodzi o posła Tarczyńskiego, tylko ogólnie o klasę polityczną, nas parlamentarzystów. Uważam, że nie powinniśmy bronić kolesi, tylko być równi wobec prawa. W dokumentach programowych PiS jest jasno zapisane, że PiS jest przeciw immunitetom formalnym. Też jestem przeciw immunitetom formalnym dla parlamentarzystów, jeśli nie mają one związku z prowadzeniem działalności poselskiej. W związku z tym będę chciał dzisiaj porozmawiać z prezesem Kaczyńskim, bo jeżeli prezes Kaczyński nie realizuje swojego programu PiS, to uważam, że również powinien być wyrzucony. Tak jak ja – mówił Łukasz Rzepecki w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

 

Rzepecki: O 11:00 mam konferencję na Nowogrodzkiej. Będę chciał spotkać się z Kaczyńskim

– Jestem bardzo zszokowany zaistniałą sytuacją. Nie wiem jakie są podstawy merytoryczne wyrzucenia mnie z partii. Realizuję program PiS, w związku z tym dzisiaj będę chciał zapytać się i spotkać się z prezesem Kaczyńskim na Nowogrodzkiej. Będę miał konferencję prasową o 11:00 przed siedzibą PiS-u na Nowogrodzkiej i będę chciał zapytać się prezesa Kaczyńskiego dlaczego zostaje wyrzucany z PiS, realizując program PiS-u. Będę chciał spotkać się z prezesem Kaczyńskim. Mam nadzieję że prezes będzie w siedzibie i mnie przyjmie na rozmowę, bo nie wiem dlaczego zostaję wyrzucany z PiS – mówił Łukasz Rzepecki w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

 

Czarnecki o słowach Morawieckiego: Nie ma sensu wojować z KE, mimo że ona usiłuje wojować z Polską

– Oczywiście, że nie ma sensu wojować z KE. Rzecz w tym, że jest tak – mam wrażenie – że to KE usiłuje bezskutecznie jak widać ws. migrantów spoza Europy, głównie muzułmanów, wojować z Polską – mówił Ryszard Czarnecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24, pytany o słowa wicepremiera Morawieckiego dla 300POLITYKI.

 

Czarnecki: Jestem przekonany, że PAD wie iż wyborcy nie wybaczą braku jedności

– Absolutnie nie można mówić o żadnej wojnie [między Andrzejem Dudą a Jarosławem Kaczyńskim]. Pojawiły się różnice zdań, natomiast jestem przekonany, że prezydent Andrzej Duda doskonale wie iż polscy wyborcy wybaczają politykom błędy, ale nie wybaczą braku jedności. To wiedza, że prezydent jest realistą i pragmatykiem i doskonale wie, że właśnie polscy wyborcy, zwłaszcza centroprawicy i prawicy, nauczeni smutnymi doświadczeniami przeszłości, nie wybaczą politykom prawicy braku jedności – mówił Ryszard Czarnecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał, Jarosław Kaczyński wymyślił kandydaturę Andrzeja Dudy na prezydenta, dodając, że PiS chce jedności w obozie prawicy i szuka wspólnego mianownika.

 

Czarnecki: Jako polski polityk powiem, że nie powinniśmy interweniować w wewnętrzne sprawy Hiszpanii

– Jako polski polityk powiem, że nie powinniśmy interweniować w wewnętrzne sprawy Hiszpanii. Szkoda, że sprawy przybrały taki obrót, natomiast konstytucja hiszpańska jest jednoznaczna i nie sądzę, aby Polska w tej sprawie powinna zabierać głos – mówił Ryszard Czarnecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„Skoro my, polscy politycy, także ja mówię, że politycy innych krajów nie powinni wtrącać się w nasze wewnętrzne sprawy, my też nie czynimy tego samego. Nie powinniśmy wtrącać się w sprawy królestwa Hiszpanii”

Jak dodał, polscy politycy powinni myśleć przede wszystkim o interesie naszego państwa.

„KE pokazuje, że tak naprawdę podejmuje decyzje stricte polityczne w tego typu sytuacjach. Skoro nie mając żadnych podstaw do ingerencji, ingerowania w polskie sprawy, czyniła to, teraz brak takiej interwencji [w Hiszpanii] jest wyraźnym kontrastem. W tym wypadku KE nagle szanuje autonomią poszczególnych krajów członkowskich”

300polityka.pl

STAN GRY: TNS dla Faktu: PiS +4, PO-N – 6, Wielowieyska krytykuje PO za karmienie aparatu i bezczynność ws sądów, Warzecha broni Rzepeckiego

— 300LIVE:
Soloch o wojnie hybrydowej w rosyjskim stylu przeciw niemu
Czarnecki o słowach Morawieckiego dla 300: Nie ma sensu wojować z KE, mimo że ona usiłuje wojować z Polską
Czarnecki: Jestem przekonany, że PAD wie iż wyborcy nie wybaczą braku jedności
Czarnecki: Jako polski polityk powiem, że nie powinniśmy interweniować w wewnętrzne sprawy Hiszpanii
Polityczny plan poniedziałku: PKW o sprawozdaniu PiS, konferencja Rzepeckiego
http://300polityka.pl/live/2017/10/02/

— 90 DNI DO KOŃCA ROKU.

— PRZYDAŁOBY SIĘ WYJŚCIE Z TEGO KLINCZU Z UE – 300POLITYKA U WICEPREMIERA MORAWIECKIEGO: “Chcemy też dopytać, żeby być dobrze zrozumianym, że pan uważa, że właśnie jest potrzebne jakieś wyjście z klinczu z UE?
– Tak. Przydałoby się wyjście z tego klinczu. Towarzyszą też tym sporom za duże emocje. Wielu ludzi patrzy na nasze relacje z Unią na zasadzie „im gorzej, tym lepiej”. Nie trzeba dać się wciągać w walkę na zbyt wielu frontach”.
http://300polityka.pl/news/2017/10/01/przydaloby-sie-wyjscie-z-tego-klinczu-z-ue-300polityka-u-mateusza-morawieckiego/

— Polityczny plan tygodnia: komisja o służbie zagranicznej, PKW o sprawozdaniu PiS, NSA o reprywatyzacji, strajk kobiet: http://300polityka.pl/news/2017/10/01/politycznyplan-tygodnia-komisja-o-sluzbie-zagranicznej-pkw-o-sprawozdaniu-pis-nsa-o-reprywatyzacji-strajk-kobiet/

— RZĄDZĄCA PARTIA SZYBKO PNIE SIĘ W SONDAŻACH, PIS ZROBI WCZEŚNIEJSZE WYBORY? – jedynka Faktu.

— Badanie Kantar TNS dla Faktu zrealizowane w dniach 27-28 września metodą wywiadów telefonicznych CATI na próbie 1000 respondentów.

 PiS 43 (+4)

PO 21 (-2)

Kukiz 13 (+1)

.N 7 (-4)

PSL 6 (+3)

SLD 4 (bz.)

Razem 3 (bz.)

— PODZIAŁ MANDATÓW:

PiS 221

PO 108

Kukiz 66

.N 35

PSL 30

— MAGDALENA RUBAJ O WARIANCIE WYBORÓW – pisze w Fakcie: “W obliczu wojny z Andrzejem Dudą (45 l.) o sądy i dobrych wyników sondażowych partii w PiS zaczynają się pojawiać głosy o przeprowadzeniu wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Po co? Aby mieć taką więk- szość w Sejmie, która dałaby PiS niezależność, także od prezydenta. Ostatnie słowo i tak należy do Jarosława Kaczyńskiego. Ale wielu działaczy PiS podpowiada mu, by wybory przyspieszyć”.

— KOLEJNI KOMUNIŚCI U PAWŁA SOLOCHA – jedynka GPC: “Gdy „Gazeta Polska” ujawniła, że płk Czesław Juźwik to dawny oficer komunistycznej bezpieki wojskowej, a i tak został wicedyrektorem Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN-u, natychmiast go zwolniono. Szef BBN-u Paweł Soloch na tym jednak poprzestał. Tymczasem grono dawnych działaczy PZPR-u w biurze jest większe… Portal Niezależna.pl podał w miniony weekend, że Mirosław Wiklik (od kilku miesięcy dyrektor gabinetu szefa BBN-u) należał do PZPR-u, a nawet był oficerem politycznym w 6. Batalionie Powietrznodesantowym. Natomiast generał Romuald Ratajczak, czyli doradca szefa BBN-u, to absolwent wieczorowego kursu marksizmu i leninizmu”. http://gpcodziennie.pl/69401-kolejnikomunisciupawlasolocha.html

— JAK TVN KOCHAŁ BBN – Piotr Lisiewicz w GPC: “Oglądam „Fakty” z 10 sierpnia 2017 r. Justyna Pochanke mówi, że z Antoniego Macierewicza niezadowolona jest „nie tylko opozycja, również generalicja i to najbardziej zasłużone nazwiska”. Kto konkretnie? Roman Polko, który stwierdza, iż „dobrze, że prezydent się przebudził, bo armia ministra Macierewicza to generałowie z politycznego nadania”. Dalej Radosław Sikorski: „Nawet osoba tak wdzięczna i spolegliwa wobec PiS-u jak Andrzej Duda mówi, że są granice niszczenia zdolności obronnych naszego kraju”. Później jest o zablokowaniu przez prezydenta „46 wniosków o awanse generalskie” oraz „nadania sztandarów trzem pierwszym brygadom Wojsk Obrony Terytorialnej”. Materiał puentuje Polko – namawia prezydenta do dalej idących działań, czyli bezpośredniego „powiedzenia żołnierzom, dowódcom, w jaki sposób widzi on siły zbrojne”. Wszystko jak na dłoni”. http://gpcodziennie.pl/69407-jaktvnkochalbbn.html

— MYŚL PRZEWODNIA PROJEKTÓW DUDY JEST TAKA SAMA JAK PIS – Dominika Wielowieyska w GW: “Wszystko to umyka w powodzi propagandy, a przecież te przypadki jasno pokazują intencje obozu rządzącego – uzależnienie sądów od rządzącej partii, co gwałci podstawowe zasady demokracji. W demokracji sędzia to bezstronny arbiter, a nie człowiek zależny od władzy. Nie mają znaczenia niuanse różniące projekty ministra Ziobry od projektów prezydenta Dudy. Ich przewodnia myśl jest ta sama, odwrotna. Co więcej, prezydent Duda sam neguje to, co mówił wcześniej. Najpierw krytykował Ziobrę za przerywanie kadencji członków KRS czy sędziów SN, po czym proponuje to samo, tyle że na nieco mniejszą skalę”.

— WIELOWIEYSKA KRYTYKUJE PO: “Ale Platforma Obywatelska dostała sowity zwrot za kampanię 26 mln zł i jeszcze roczną subwencję 16 mln zł. Opozycyjna partia ma przede wszystkim skutecznie kontrować partię rządzącą, podnosić poziom debaty publicznej, a nie karmić jedynie swój aparat. Pieniądze na billboardy z uśmiechniętym Grzegorzem Schetyną się znalazły, ale na prostowanie kłamstw o sądach – już nie. Może zabrakło nie tylko pieniędzy, lecz także refleksu”. http://wyborcza.pl/7,75968,22453674,pozwalamy-narzucac-sobie-klamstwa-ta-nieznosna-polityka.html

— PIS ZAMIERZA WZMOCNIĆ KONFLIKT NA LINII PATRIOCI – RZECZNICY OBCYCH INTERESÓW – Rafał Matyja w magazynie weekendowym DGP: “Drugi rok rządów PiS kończy się próbą istotnego przestawienia osi podziałów politycznych. Oprócz wyraźnego, wytyczonego w pierwszych miesiącach rządzenia, sporu na linii „społeczeństwo” – „elity”, Prawo i Sprawiedliwość zamierza wzmocnić konflikt na osi „patrioci” – „rzecznicy obcych interesów”. Chce pójść do kolejnych wyborów jako partia broniąca interesu narodowego przed tymi, którzy nie tylko mu zagrażają, ale są po prostu reprezentantami interesów przeciwnych”. http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/559394,matyja-pis-jako-partia-narodowa.html

— BUDŻET PODARUJE TWÓRCOM PONAD 1 MLD ZŁ – RZ.

— TFURCY PLUS – Jacek Żakowski w GW: “Nasze 1000+ to część pisowskiego bijącego/złocącego kija. Tylko najściślejsza czołówka ambitniejszej kultury i niezależnych mediów ma dochody, które pozwolą skorzystać z nowego przywileju. Gwiazdy „Wiadomości”, TVP Info, rządowej prasy, festiwali wyklętych, nadętych i wszelakiej chałtury nie będą z tym miały kłopotu. Poeta, skrzypek ani przeciętny dziennikarz na tym nie skorzystają. Chyba że ich ucieszy widok jeszcze szerszego uśmiechu Pietrzaka, Wolskiego i Rachonia. Tfurca+ ma kosztować 200 mln rocznie. Gdyby chodziło o kulturę i sztukę, można by z tych pieniędzy stworzyć niezależny fundusz wspierający twórczość. Ale nie chodzi o to, żeby twórcy tworzyli. Zwłaszcza niezależnie. Chodzi o to, żeby się tfurczo kurwili”. http://wyborcza.pl/7,75968,22452143,kogo-nie-zastraszymy-tego-kupimy-pis-zaleca-sie-do-artystow.html

— SPECJALNE STREFY DLA PARTYJNYCH DZIAŁACZY? – Fakt: “Dziś mamy 14 specjalnych stref ekonomicznych. Sprawdziliśmy. W 10 z nich prezesami lub wiceprezesami są ludzie powiązani z obecną władzą: byli parlamentarzyści albo radni PiS. I trzeba przyznać, że taka praca to niezła fucha: wynagrodzenie (według nowej ustawy kominowej) to nawet sześć krajowych pensji – czyli ok. 25 tys. zł brutto. To więcej niż dziś zarabia minister czy nawet premier!” http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/nowy-plan-morawieckiego-nie-uwierzysz-kto-moze-skorzystac/33k3jww

— POLICZONE DNI POSŁA RZEPECKIEGO – tytuł w RZ.

— WIELOWIEYSKA O RZEPECKIM: “Co więcej, młodego posła PiS Łukasza Rzepeckiego, który głosował za uchyleniem immunitetu Tarczyńskiemu, partia Jarosława Kaczyńskiego chce wyrzucić ze swoich szeregów. Co, jeśli nie takie przypadki świadczą o bezkarności rządzącej „kasty” (ulubione słowo PiS)? Ale do ilu osób te fakty docierają?” http://wyborcza.pl/7,75968,22453674,pozwalamy-narzucac-sobie-klamstwa-ta-nieznosna-polityka.html

— RZEPECKI JEST LOJALNY WOBEC SWOICH WYBORCÓW – ŁUKASZ WARZECHA W SE: “Obserwując zachowania PiS, myślę, że ta partia jest na takim etapie, że raczej nie pójdzie w pragmatyzm. Bo sugerowane przez pana rozwiązanie oznaczałoby pragmatyzm: pozwalamy posłowi Rzepeckiemu bryknąć od czasu do czasu i opakowujemy to tak, że jest to nasz człowiek z odmiennym zdaniem. Nie szkodzi to tak bardzo, bo nie dotyczy spraw fundamentalnych, a PiS pokazuje, że jest tolerancyjne. Tylko że PiS w tej chwili tak nie działa. Obowiązuje strategia marszu w jednym kierunku i równym krokiem. I z tego wyłamał się Łukasz Rzepecki. Pokazał, że od lojalności partyjnej ważniejsze są dla niego zdrowy rozsądek i wyborcy”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/warzecha-rzepecki-jest-lojalny-wasnym-wyborcom_1020648.html

— RZEPECKIM KTOŚ STERUJE – tytuł rozmowy SE z Arkadiuszem Mularczykiem: “Jest mi szkoda posła Rzepeckiego, ponieważ ktoś się nim bawi, ktoś pociąga za sznurki. I moim zdaniem niszczy temu chłopakowi reputację i wiarygodność. (…) Widać, że ktoś nim steruje z tylnego siedzenia. To bardzo młody człowiek, niedoświadczony politycznie i widać, że ktoś się nim bawi. Moim zdaniem ta sytuacja źle mu wróży na przyszłość – będąc członkiem PiS zachowuje się w sposób świadczący o braku lojalności wobec ugrupowania, z list którego został wybrany posłem”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/mularczyk-poslem-rzepeckim-ktos-steruje_1020644.html

— TERAZ POLSKA WRESZCIE ZADBA O FIRMY – jedynka DGP: “Nowa ulga na złe długi, szybsze rozliczanie straty podatkowej, mniej obowiązków rachunkowych – tak najkrócej można streścić projekt ustawy zaprezentowany w piątek. Rząd zaczyna rozumieć, że przedsiębiorczość jest kołem zamachowym rozwoju”. http://gospodarka.dziennik.pl/podatki/artykuly/559405,teraz-polska-wreszcie-zadba-o-firmy.html

— WYLECIAŁ Z KLUBU PIS ZA WŁÓKNIARKI Z SB – jedynka Dziennika Łódzkiego:“Czy łódzkie włókniarki współpracowały ze Służbą Bezpieczeństwa? Tak miało wynikać z rozmowy, którą przeprowadzono w radiowym studiu z Marcinem Zalewskim, łódzkim radnym. Polityk właśnie został usunięty z klubu PiS Rady Miejskiej w Łodzi i zawieszony w prawach członka partii. Informację potwierdził rzecznik prasowy klubu. – Powodem usunięcia z klubu radnego Marcina Zalewskiego jest nietaktowna, nieprzystająca godności radnego PiS wypowiedź, która dotyczyła łódzkich włókniarek – mówi radny Łukasz Magin. – Doszło do niej 21 września w studiu Radia Łódź, w którym radny Zalewski udzielał wywiadu w porannej audycji. Lecz sama wypowiedź miała miejsce jeszcze przed oficjalnym wywiadem”. http://plus.dzienniklodzki.pl/wiadomosci/a/radny-marcin-zalewski-wylecial-z-klubu-pis-za-wlokniarki-w-sb,12534776

— PROTEST LEKARZY NA POWITANIE REFORMY – jedynka RZ.

— KRWAWY PROTEST MEDYKÓW – RZ: “Regionalne punkty krwiodawstwa będą dziś najbezpieczniejszymi miejscami w kraju – żartują rezydenci, którzy masowo zamierzają w poniedziałek oddawać krew. Dzień przed protestem nieobecność w pracy deklarowały całe grupy młodych lekarzy z oddziałów szpitalnych w całej Polsce. „Anestezjologia w szpitalu X – do pracy nie przyjdzie żaden z rezydentów”, „Pediatria w Y też” – pisali na Facebooku. W ten sposób wesprą kolegów głodujących w Warszawie”.

— MŁODZI LEKARZE ZACZĘLI STRAJK. POLEJE SIĘ KREW – DGP.

— MŁODZI LEKARZE ZACZYNAJĄ DZIŚ GŁODÓWKĘ – tytuł w GW.

— CHAOS PO REFORMIE RADZIWIŁŁA – SE.

— RYSZARD CZARNECKI O SYTUACJI POWYBORCZEJ W NIEMCZECH – pisze w GPC:“Możemy słusznie nie lubić Martina Schulza za jego antypolskie wypowiedzi, ale to jednak polityczny bokser wagi ciężkiej. SPD, przechodząc do opozycji, byłaby surowym recenzentem polityki Frau Kanzlerin. Obsadzona w roli głównej siły opozycyjnej AfD nie miałaby żadnego wsparcia w mediach, byłaby politycznie izolowana i prawdopodobnie rozsadzana od środka. Dlatego Angela Merkel tak chce zmieniać powyborczą scenę polityczną RFN-u, aby nic nie zmienić”. http://gpcodziennie.pl

— ŁAZAREWICZ LAUREATEM NIKE – jedynka GW: “Jury Nagrody Literackiej „Nike” przyznało laur reportażowi. Zwycięzcą 21. edycji nagrody został Cezary Łazarewicz za książkę „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka”. http://wyborcza.pl/7,75517,22454684,cezary-lazarewicz-laureatem-nike-2017-za-pasjonujace-sledztwo.html

— JEDYNKA GŁOSU KOSZALIŃSKIEGO O PIERWSZYM W POLSCE ŚWIDWIŃSKIM REFERENDUM NT GMO:

— WIECZÓR MISIEWICZA ZE ZNANĄ BOKSERKĄ – SE:http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/misio-glaszcze-tygrysice-czyli-wieczor-misiewicza-ze-znana-bokserka-zdjecia_1020627.html

— 8. ROCZNICA ŚMIERCI MARKA EDELMANA.

— 11 LAT KOŃCZY SUPERSTACJA.

300polityka.pl

Przydałoby się wyjście z tego klinczu z UE – 300POLITYKA u Mateusza Morawieckiego

Ile ma pan gabinetów?
– Trzy.
Który pan najbardziej lubi?
– Wszystkie trzy lubię, ale najczęściej jestem w tym.
W Ministerstwie Finansów?
– Tak. Ponad 60% mojego czasu spędzam tutaj, bo uszczelnianie systemu podatkowego i poprzez to uzdrawianie finansów publicznych to orka na ugorze.
Mógłby pan dać takie ogłoszenie: zamienię trzy gabinety na jeden?
– W jakim sensie?
W innym miejscu. Na gabinet premiera.
– Widzę, że już żartujemy, bo jesteście jak granat zaczepny. 283 raz powtarzam – świetnie się czuję tu, gdzie jestem. Mamy z panią premier bardzo dobre relacje i swój gabinet w KPRM też mam. I tylu ludzi pracujących ze mną, że gdybym chciał zorganizować dla nich szkolenie w górach, to byśmy musieli zająć wszystkie miejsca noclegowe od Bieszczad po Sudety (śmiech).

*****

Z Mateuszem Morawieckim spotykamy się w jego gabinecie na Świętokrzyskiej. Na biurku porządek, kilka spiętych CV, talerz z pokrojonymi warzywami, przymknięty Macbook w kolorze space gray.

W stosunku do gabinetu poprzedników różni się w zasadzie tylko tym, że wygodny komplet wypoczynkowy głębokich foteli do kuluarowych spotkań zastąpiono surowym stołem z niewygodnymi krzesłami do spotkań – Bardziej na roboczo – rzuca Morawiecki. I różni się też brakiem telewizora…

Ma pan czas, żeby śledzić media w ciągu dnia? Co na paskach?
– Jak panowie widzicie, ani tu, ani w żadnym innym gabinecie nie mam telewizora.
Hmm, w zasadzie w większości gabinetów, jakie odwiedzaliśmy, jest zawsze włączony telewizor ze ściszoną telewizją informacyjną…
– A u mnie nie ma. Te, które stały wcześniej w gabinetach, oddałem. Ani razu nie włączyłem telewizora wcześniej – więc taki “mebel” niech używają sobie inni.
Właśnie, bo politycy przeważnie są obsesyjnie związani z tym, co się dzieje w danej chwili.
– Nie interesuje mnie to tak bardzo.
A jakby coś się wydarzyło, coś gwałtownego, to kto by pana o tym poinformował?
– Moi współpracownicy wiedzą wszystko, co potrzeba, nawet wcześniej niż jest to w telewizji!

*****

Ściana zadań

Zaraz po wejściu do gabinetu, Morawiecki prowadzi nas przed ścianę, przy zasłoniętym matową żaluzją oknie wychodzącym na deszczowy tego dnia dziedziniec od Świętokrzyskiej. Na ścianie ze 2 metry przywieszonych płacht papieru, gęsto zadrukowanych tabelami oznaczonych w każdym wierszu czerwonymi, pomarańczowymi i zielonymi kropkami.

– Każda akcja rozpisana, jaki człowiek odpowiada za jakie zadanie, do kiedy, jaki menedżer projektu, który wiceminister, gdzie jesteśmy. Próba ruszenia bryły z posad świata. Realizujemy założenia kilkudziesięciu dużych projektów. Niektóre przynoszą znakomite rezultaty, inne średnie, inne słabsze, ale per saldo jest bardzo dobrze i mamy co chwilę nowe pomysły.

*****

Gra o 40 miliardów

40 miliardów zł. Taka jest wartość podatkowych i gospodarczych ambicji Morawieckiego do końca przyszłego roku. Ale i ambicji politycznych, bo to on odpowiada za to, żeby zrealizować szczodrze składane kolejne obietnice, bez rozwalenia państwowych finansów.

– Planujemy kolejnych 20 miliardów więcej w podatkach. Zobaczcie, tu na wykresie jest 2016, pierwszy raz VAT w górę, ten rok idzie bardzo dobrze, według planu miało być 143, ale będzie jakieś 148, może nawet 150. Niemniej następny rok to następne 20 mld więcej, niż w tym roku. To pierwsze 20 mld pięknie poszło. Ale drugie 20 mld to już prawo malejących korzyści skali. Każdy kolejny miliard musimy wyrywać coraz bardziej wyspecjalizowanym, zaawansowanym mafiom i dlatego to takie wielkie wyzwanie. Dlatego potrzebujemy zaawansowanych programów IT i coraz lepszych technologii oraz analityków. Tu zobaczcie panowie: CIT też planujemy bardzo ambitnie. Przez 8 lat naszych poprzedników CIT nie ruszył się w ogóle.

*****

Morawieckich jest trzech. Każdy w zasadzie mógłby siedzieć w innym gabinecie

Jeden to – co mało jest eksponowane w wizerunku wicepremiera – zagorzały solidarnościowiec i antykomunista, który w wolnych chwilach czyta “Za murami Pawiaka” Wanata i “Rozstrzelać Polaków” – książkę o akcji Stalina wymordowania Polaków przed II wojną światową.

Drugi Morawiecki – odwołujący się do motywu poczucia niesprawiedliwości, do lekceważenia i krzywdy „człowieka prostego”, który mówi, że do polityki wciągnęła go również potrzeba walki z niesprawiedliwością. To także Morawiecki społecznik, który angażuje się w dziesiątki projektów społecznych, o czym nie chce mówić publicznie.

Trzeci – to polityk, czy raczej wciąż “CEO”, dążący do sprawczości, zaprzęgający menedżerskie metody zarządzania dla osiągnięcia politycznego celu – zapewnienia pieniędzy na realizację socjalnego programu PiS i swojej wizji wzmocnienia inwestycji w Polsce i budowy – jak mówi – polskiego kapitału.

*****

Morawiecki antykomunista

– Jak w SN widzę, że jest kilku sędziów, którzy byli sędziami w stanie wojennym, sądzili moich kolegów, to mnie to osobiście dotyka. Bardzo mi się to nie podoba. Jestem przekonany, że takich ludzi nie powinno tam być. Kilku bliższych i dalszych moich znajomych straciło życie w nieznanych do dziś okolicznościach w stanie wojennym. Sądy trzeba głęboko naprawić. Na wszystkich poziomach. Przydałaby się tam dobra organizacja, wskaźniki, mierniki, tempo działania, sprawny proces. A teraz ruch należy do prezydenta.
Piotrowicz tak pana nie raził?
– Co do posła Piotrowicza, to dowiedziałem się dokładnie, jak wyglądało jego postępowanie i widziałem świadectwa z tamtej epoki, które wskazywały jednoznacznie, że w tamtej swojej roli zachowywał się porządnie. Nie potępiam wszystkich sędziów, nawet sędziów ze stanu wojennego, tylko jestem bardzo sceptycznie nastawiony do tych, którzy nie dokonali żadnej ekspiacji, pomimo, że byli w Izbie Karnej w czasach Wojciecha Jaruzelskiego, a po 1989 roku kontynuowali tę linię, w żaden sposób się od niej nie odcinając. Są takie grupy zawodowe, jak świat akademicki, media, czy sędziowie, które po przejściu do wolnej Polski nie przeszły żadnej głębszej reformy, restrukturyzacji, oczyszczenia. Mają się bardzo dobrze i walczą o utrzymanie status quo. To także przejaw korporacjonizmu w państwie. A to osłabia instytucje i sprawność państwa, a więc jest antyrozwojowe.

*****

Połączyć chrześcijaństwo z nowoczesnością

– Nie mogłem patrzeć na to, że największe zbrodnie stalinowskie pozostają nieosądzone. Jeszcze w latach 90, dwutysięcznych byli czynni sędziowie stalinowscy, tacy, którzy mordowali, wydawali wyroki śmierci. Sędziowie, prokuratorzy, bandyci z UB, wyrywający paznokcie – wszyscy funkcjonujący w biały dzień, jak gdyby nigdy nic. No a III RP dawała na to przyzwolenie. Główne media pokrętnie tłumaczyły ten stan rzeczy. Czyli co mnie motywuje? Walka z niesprawiedliwością, różnymi patologiami. Ale mam też „napęd pozytywny”, Polska ma najpiękniejszą historię, mamy mądrych ludzi, wspaniałych, młodych i wydaje mi się, że możemy przydać się Europie, światu jako kraj, który zachowuje głębokie wartości, też chrześcijańskie. Nie ukrywam, że to też dla mnie ważne, aby starać się tak transformować społeczeństwo i gospodarkę, żeby tę nowoczesność połączyć z szacunkiem dla przeszłości i w duchu takiego kompromisu szukać najlepszych rozwiązań społeczno-gospodarczych na przyszłość. Silne i sprawne państwo, dobrze zorganizowane państwo – jest do tego niezbędne.

*****

„W 30 minut wyjaśniliśmy wszystko amerykańskim kongresmenom”

Na to inwestorzy odpowiadają: ale to chyba oznacza, że idziecie w kierunku większej niezależności od kapitału zagranicznego?
– I jak to mówią, to oddychają z ulgą. Panowie, co Sarah Carlos z Moody’s półtora roku temu uznała za największe zagrożenie dla polskiej gospodarki? Zbyt duże uzależnienie od kapitału zagranicznego. Jak ostatnio Bloomberg, piórem Leonida Bershidsky’ego nazwał – ostro – kraje naszej części Europy? „Skolonizowane”. Nikt w Polsce przez ostatnią dekadę jakoś nie dostrzegał tego „elephant in the room” w postaci deficytu własnego kapitału i uzależnienia od zagranicznego. Dlatego jak dziś słyszę głosy o tym, że musimy dalej prywatyzować, wyprzedawać co się da, to odpowiadam: bardziej niż prywatyzacji potrzebujemy repolonizacji. Rynkowej, efektywnej, mądrej, ale jednak. Jeśli spojrzymy na strukturę kapitałową np. Niemiec i Francji w tak newralgicznych sektorach gospodarki jak bankowość, energetyka, udział krajowych firm w eksporcie, czy nawet media, to zobaczymy, jak bardzo musimy odbudować polską własność. Nagle łuski spadły z oczu wielu ekonomistom i politykom. Późno. Ale nie ma co załamywać rąk. I tak stoimy przed wielką szansą cywilizacyjną i modernizacyjną, jakiej nie mieliśmy od 383 lat. Od pokoju w Polanowie.
Nie wierzymy, że jak pan jedzie do USA i spotyka się z bankami inwestycyjnymi, to oni nie pytają o słynne „rule of law”.
– Kilka dni temu miałem spotkanie tu, w sali obok, z delegacją amerykańskich kongresmenów. Rzeczywiście, pytali. W ciągu 30 minut wyjaśniliśmy im wszystko. I tyle. A to nie byli tylko nasi zwolennicy. Bardzo się zdziwili jak może w sądach jeszcze nie być losowego wyboru sędziów do poszczególnych rozstrzygnięć. Czasem oczywiście pytają mnie inwestorzy, instytucje finansowe – naruszacie niezależność sędziowską? Wasz minister sprawiedliwości chce wymieniać sędziów? I mówię: Nie sędziów, tylko niejako “menedżera sądu”, czyli prezesa sądu, który ma zasadniczo rolę organizacyjną. Po to, żeby podlegał pewnej ocenie, wskaźnikom efektywnościowym, wtedy można wprowadzić elektronizację całego procesu i raporting w internecie itd. Przecież jeśli sędzia na dole, kiedy będzie miał sprawy przydzielane losowo, to będzie bardziej niezawisły, również w stosunku do swoich przełożonych.

*****

To dla mnie Gwiazda Poranna. Polska

Panie premierze, przygotowywał się pan do tej politycznej roli przez jakiś czas? Myślał pan o tym?
– Nie. Myślałem, ale się nie przygotowywałem. A z drugiej strony całe moje życie przygotowywało mnie do działalności publicznej.
Nawet wiele osób mówiło, że pan jako prezes Banku Zachodniego WBK prowadził politykę sponsoringową, która wspierała solidarnościowe i patriotyczne inicjatywy.
– Wspierałem pewne projekty ze względów patriotycznych, a nie politycznych. Od 20 lat zawsze, wszędzie tam gdzie mogłem. Jednak bez planu politycznego sensu stricto. Z planem wzmacniania Polski wszędzie tam, gdzie jestem. Inaczej byście musieli uznać, że jestem jakimś niesamowicie wyrafinowanym graczem, który 10 lat czy 15 lat wcześniej przewidział cały bieg wypadków aż do 2015 roku. No, nie. Zostałem prezesem banku i całym sercem przykładałem się do tej roboty, a że szło dobrze, a nawet bardzo dobrze, że spotkałem na tej drodze również wspaniałych ludzi, którzy kochają nasz kraj, to tylko radość z działania była tym większa. Decyzja o wejściu do polityki to była kwestia tygodni przed wygraniem wyborów i powołaniem rządu.
Jarosław Kaczyński panu złożył propozycję?
– Tak.
Od razu pan przyjął?
– Tak.
Nie pytał pan się nikogo? Ojca? Rodziny?
– Z żoną wtedy o tym rozmawiałem. Zresztą wiele razy również wcześniej.
Zgodziła się?
– Jak panowie widzą. Zgodziła się.
No właśnie, ale mówiło się, że pan ma taki temperament polityczny.
– Nazwałbym go bardziej propaństwowym. Od 30 lat czy nawet dłużej, zawsze mnie ciągnęło, żeby robić coś dla dobra wspólnego. Szerzej, więcej, głębiej, szukać tam, gdzie jestem pewien, że przysłużę się Polsce. To dla mnie najważniejszy wyznacznik i Gwiazda Zaranna z litanii do Matki Boskiej Loretańskiej? Tak. To dla mnie Gwiazda Poranna. Polska.

*****

Morawiecki sprawiedliwy

Co pana napędza politycznie?
– Żyjemy w niezwykłej epoce ze względu na postęp technologiczny, robotyzację. Żyjemy w czasie przełomu, porównywalnym może do tego, w którym ludzkość była pewnie 100 lat temu, kiedy pozbyliśmy się głodu dzięki nawozom. To, co było przez 5 tys. lat historii i w całej prehistorii największym problemem, czyli głód, skończyło się na ogromną skalę, mniej więcej od 100 do 60 lat temu – nastąpiła rewolucja zielona, nawozowa, chemiczna. Dzisiaj żywności jest w nadmiarze, prawie średnio po kilogramie zbóż dziennie na osobę, a jeszcze oprócz tego jest mięso, warzywa, owoce. Żywności mamy tyle, że jej nie przejemy. To, że jeszcze na świecie są miejsca, w których panuje głód, to jest dla nas, ludzi, hańba, bo jest to tylko kwestią dystrybucji. Teraz poprzez przyspieszenie technologiczne wchodzimy w taki etap rozwoju, że to samo zaczyna dotyczyć innych dóbr materialnych.
Na przykład?
– Na przykład ile panowie takich telefonów komórkowych potrzebujecie? Czy ile tych filiżanek, krzeseł i stołów potrzebujemy? Albo aut. Nawet jak ktoś strasznie lubi samochody, to ile może ich mieć? 2-3? Chyba wystarczy.

*****

Brak przestępczości na taką skalę, jak kiedyś, to zasługa braci Kaczyńskich

Co się stało, bo pamięta pan przecież lata 90, kiedy się mówiło o biedzie, że bardzo często dzieci były głodne w szkołach. Po drugie, mówiło się o szalejącej przestępczości. To jednak był istotny czynnik polityczny, że ludzie czują się niebezpiecznie na ulicach, dlatego Lech Kaczyński mógł wtedy zyskać popularność. A dzisiaj nie możemy powiedzieć, może politykowi trudno będzie powiedzieć, że nie ma głodnych dzieci w szkołach, ale na pewno to jest marginalne zjawisko.
– Dzięki 500+ zlikwidowaliśmy skrajne ubóstwo u dzieci i młodzieży.
Ale już wcześniej dochodziliśmy do tego.
– Tak, jednak skrajne ubóstwo wśród dzieci, które określano na ponad 11%, spadło do 0,5%. To ogromne, skokowe zmniejszenie o 94%, dzięki 500+. A pomysł tego programu, wiem z bardzo wiarygodnych źródeł, pochodzi od Jarosława Kaczyńskiego.
A pieniądze?
– Pieniądze są dzięki zmianie politycznej, dzięki rządowi Prawa i Sprawiedliwości i dzięki przekonaniu, że Państwo Polskie stanowi wielką wartość.
Czy to jest jednak sukces Polski?
– Moim zdaniem to wielka zasługa właśnie szefa Prawa i Sprawiedliwości. Mamy najlepszy stan finansów publicznych od ćwierćwiecza – mimo, że inwestujemy w politykę społeczną i prorodzinną ponad trzy razy więcej niż nasi poprzednicy. W czasach rządów PO-PSL było to ok. 19 mld zł rocznie, a w 2018 roku będzie to 75 mld. Pensje Polaków rosną w tempie dwa razy szybszym niż w latach 2008-2015, bezrobocie praktycznie nie istnieje, bo te 4 procent to tzw. bezrobocie naturalne. Rozwijamy się dziś dwukrotnie szybciej niż strefa euro i po raz pierwszy więcej Polaków na stałe wróciło do Polski niż na stałe z niej wyjechało. Cieszą mnie też historycznie najlepsze oceny kondycji polskiej gospodarki przez nasze społeczeństwo. Tworzymy trwałe impulsy do tego, żebyśmy coraz szybciej nie tylko doganiali Zachód, ale też zaczęli go w wielu niszach przeganiać. To wielkie wyzwanie, ale ja do wyzwań podchodzę jak do szans, a nie zagrożeń.

*****
Można było pójść drogą Korei Południowej

To nie jest tak, że alternatywna rzeczywistość wtedy była po prostu niemożliwa? Teraz to każdy może powiedzieć, że to źle, tamto źle.
– Nigdy się o tym nie przekonamy i w tym sensie to racja. Ale mam prawo to mówić jako aktywny uczestnik życia publicznego teraz i wtedy. Od początku lat 90. Najpierw byłem w Solidarności Walczącej. Niech moi koledzy lepiej opowiedzą, co wtedy robiłem. Należałem później do Partii Wolności, która wytworzyła się z Solidarności Walczącej. Jednak te środowiska, które bardzo głośno protestowały przeciwko takim szkodliwym rozwiązaniom i proponowały zmiany, były uważane przez mainstream za oszołomów, wariatów. Były wygaszane. Mainstream postsolidarnościowy, który został dokooptowany do nomenklatury, choćby Aleksander Hall, pytany jakoś w 1993-1994 roku o drapieżne prywatyzację banków, głębokie nieprawidłowości, odpowiadał mniej więcej tak, że niczego takiego nie dostrzega wokół siebie. Proszę sprawdzić. A skoro tak powiedział wtedy, to i do dzisiaj broni tamtej rzeczywistości. Byłem wtedy młodym człowiekiem, ale moje środowisko i ja mówiliśmy wtedy inaczej, niż dyktował mainstream. Organizowaliśmy pierwsze demonstracje przeciw Wałęsie-Bolkowi. Uważaliśmy, że to tragedia, że następuje taka wyprzedaż majątku Polaków. Dlatego teraz te propaństwowe zmiany to jest coś, na co długo czekałem.
Myśli pan, że było możliwe w tamtej rzeczywistości, żeby Wedel był polski, żebyśmy dalej produkowali telewizory? Obrabiarki? Małe fiaty? To było możliwe?
– Absolutnie myślę, że było możliwe, żebyśmy poszli drogą Korei Południowej. Może nie w 100%, bo wtedy bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji niż Korea, ale jednak w znacznej części było to możliwe. To oczywiście nie jest łatwe, ale można zapytać: właściwie dlaczego nie? Żeby użyć być może trochę mniej abstrakcyjnego przykładu – czemu nie poszliśmy drogą Hiszpanii? Hiszpania weszła do UE, cały czas była w trudnej sytuacji i jakoś utrzymała w ogromnym stopniu własność hiszpańską w gospodarce. Myśmy tymczasem własności nie utrzymali. Proszę mi wytłumaczyć, tokarki, frezarki, małe fiaty i helikoptery, wszystkie te dobra, które eksportowaliśmy jeszcze w 1989 roku, dlaczego nie mogliśmy ich eksportować przez kolejnych parę lat? Pewnie, że nie do USA ani do Niemiec. Tylko do Chin, do Indii, do Afryki. Proszę sprawdzić, gdzie wtedy szedł nasz eksport. Był niewielki. Ale sporo rynków oddaliśmy za darmo. Bez wyobraźni. Dlaczego zakłady celulozowo-papiernicze, w które zainwestowaliśmy 135 mln ówczesnych dolarów, sprzedaliśmy za 120 mln dolarów? Oceniam tak z grubsza, po przeczytaniu wielu prac i z autopsji, że 1/3 prywatyzacji była dobra, uczciwa, 1/3 taka sobie, a 1/3 była grabieżcza.
Będzie polski Samsung za pana rządów?
– Może będzie polski autobus elektryczny, w końcu idziemy w tym kierunku. Natomiast to nie jest tak, że my mamy dzisiaj możliwość stworzenia Samsunga. My tę możliwość straciliśmy 25 lat temu. Wtedy jeszcze można było chronić własny rynek, były rundy urugwajskie GATT, a nie WTO i wtedy nie byliśmy członkiem UE. Mogliśmy w inny sposób chronić i przyciągać kapitał. Zresztą ja jestem zwolennikiem przyciągania kapitału, przecież my jesteśmy dzisiaj rekordzistą w przyciąganiu kapitału zagranicznego. Ale na greenfieldy, na wartościowe projekty inwestycyjne, na nowe technologie, a nie wyprzedawany majątek. Trudno będzie o polskiego Samsunga czy Hyundaia, ale wielu polskich średnich przedsiębiorców odważnie wchodzi w międzynarodowe nisze, my im w tym pomagamy przez instytucje rozwoju i dlatego za 5-10 lat, przy sprawnej współpracy, przy symbiozie między państwem, przedsiębiorcami i pracownikami – mamy szansę odnosić globalne sukcesy.

*****

Przydałoby się wyjście z tego klinczu z UE

A może pan powiedzieć i tak z pełną wiarą w to, że miejsce Polski jest w UE?
– Tak. Miejsce Polski jest w UE. Jest w Europie, zresztą szeroko pojętej, z Ukrainą. Jest z wolnym światem, z USA.
To trochę jednak pan rozwodnił stwierdzenie o UE.
– Chwytacie mnie za słówka. Podobnie by powiedział mój jakiś adwersarz polityczny.
Czy UE jest bezalternatywna? Że bycie poza UE nie jest alternatywą?
– Bycie dzisiaj poza UE nie jest żadną alternatywą. Przy czym nie będę idealizował, to również czasem źródło problemów. Instytucje europejskie są pełne wad. To wiadomo. Przecież dyrektywa o pracownikach delegowanych, prawo Macrona, prawo Savaryego to poważne utrudnienia, kłody pod nogi w naszym rozwoju. Ale Unia jest ważnym obszarem gospodarczym, przez który realizujemy nasze plany gospodarcze. Jak najbardziej tak uważam.
A jak mówią wasi krytycy, że UE nam odjeżdża, że nie będziemy w tym twardym jądrze? Że to jednak da nam poczucie takiej marginalizacji?
– To publicystyka. Akurat wróciłem z Tallina, gdzie spotykałem się z wszystkimi kluczowymi ministrami finansów, z Niemiec, Francji itd. Po prostu nie widzę czegoś takiego. Moje rozmowy z bankami inwestycyjnymi, funduszami powierniczymi, emerytalnymi też pokazują, że tutaj nie ma takich zagrożeń. To tylko my w Polsce się tak niekiedy nakręcamy.
Zgodzi się pan z tezą, że mamy zbyt wiele otwartych frontów z UE? Ws. sądów, uchodźców, puszczy?
– Zdziwiliby się panowie, ile krajów ma otwartych wiele frontów. Tylko każdy po prostu widzi swoje fronty. To dla mnie akurat oczywiste, bardzo dobrze znam tę specyfikę. Przez wiele lat zajmowałem się prawem europejskim, ekonomiką integracji monetarnej, gospodarczej, przez 8 lat wykładałem te przedmioty na uczelniach. Wiem, ile jest spraw przed Trybunałem Sprawiedliwości z bardzo różnych krajów. Największym do niedawna winowajcą była Belgia w niewdrażaniu dyrektyw unijnych. Wielkim były Włochy. Oczywiście jest tych frontów trochę otwartych również po naszej stronie i trzeba nad tym odpowiednio zapanować.
Czyli jest bardzo dobrze?
– Nie jest bardzo dobrze. Co to znaczy zresztą: bardzo dobrze? Żeby nas „głaskali po główce”, klepali po plecach? Jasne, że za dużo otwartych frontów utrudnia. Ale nie tylko my mamy pootwierane fronty. Każde poważne państwo twardo walczy o swoje interesy. Sytuacja jest napięta przede wszystkim ze względu na to, jak przewodniczący Timmermans postrzega sprawy reformy sądownictwa. Ważna jest też sprawa Puszczy Białowieskiej. Natomiast mogę wam z głowy przytoczyć sprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości sprzed 10 lat, 20, kiedy się tym zajmowałem, które pokazują, że to nie jest nic nowego. Takich sporów między krajami członkowskimi a UE jest bardzo wiele. Zresztą, o czym my tu mówimy. Największy spór, o którym powinno być cały czas głośno to jest Irlandia vs. KE. Irlandia naciągnęła wszystkie inne kraje w UE, przyciągając do siebie niektórych inwestorów. Porobili ulgi od CIT-u, ale inwestorzy zapłacili u nich ZUS i PIT, więc Irlandia wyszła na tym świetnie. Ale inni nie wyszli na tym tak świetnie. Bo de facto ten przepiękny kraj w ten sposób zabrał podatki wszystkim innym krajom Unii. To jest głęboko nie fair.
No a Puszcza Białowieska?
– Akurat rozmawiałem z leśnikiem, który mi uświadomił…
A gdzież pan spotkał tego leśnika?
– W lesie. W leśniczówce, odwiedziłem mojego przyjaciela i tam był pewien leśnik. Nie znam się na tym, może panowie się znacie na kornikach, ale ten Pan mi objaśnił w bardzo ciekawy sposób, że drzewo właściwie żyje tylko na zewnątrz, w warstwie 1-2 cm. Jak kornik zaatakuje tę warstwę, to wystarczy, niestety, i to drzewo umiera. Tak przeskakując z drzewa na drzewo, korniki mogą wyrządzić naprawdę ogromną szkodę całej puszczy. Ten leśnik mnie zapytał: czy chcemy, żeby puszcza zniknęła? Czego zatem bronimy? Prawa korników do jedzenia drzew? Ale mimo wszystko odpowiem tak: że powinniśmy pójść na jakiś kompromis z UE w sprawie puszczy, o ile to jest możliwe.
Jakby taki kompromis mógł wyglądać?
– Niech panowie zapytają kogoś kto się na tym zna. Nie wiem, na przykład wytnijmy jakiś pas drzew zaatakowanych przez te korniki.
No ale w ogóle, jak osiągnąć kompromis w tych wszystkich sprawach?
– Uważam, że się do tego kompromisu się zbliżamy. Np. sądy – o tym zadecyduje prezydent w jakimś konsensusie z większością sejmową, w którym stronę pójdą zmiany. A następna kwestia uchodźców. Dzięki bardzo dobrej sytuacji budżetu, właśnie kilka dni temu udzieliliśmy wsparcia w wysokości 50 mln euro na pomoc uchodźcom na miejscu. To bardzo duża kwota, najwyższa zadeklarowana ze wszystkich krajów UE. To wielki budżet, który buduje EBI po to, żeby odbudowywać szkoły, fabryki, szpitale w Syrii, Libii i myślę, że to dobra droga. Powinniśmy jako UE i poszczególne kraje przeznaczać więcej pieniędzy na pomoc tym ludziom tam, na miejscu.
Chcemy też dopytać, żeby być dobrze zrozumianym, że pan uważa, że właśnie jest potrzebne jakieś wyjście z klinczu z UE?
– Tak. Przydałoby się wyjście z tego klinczu. Towarzyszą też tym sporom za duże emocje. Wielu ludzi patrzy na nasze relacje z Unią na zasadzie „im gorzej, tym lepiej”. Nie trzeba dać się wciągać w walkę na zbyt wielu frontach.
Jak taki reset mógłby wyglądać, skoro my nie chcemy w niczym ustąpić?
– Nie no, przecież ustępujemy i chcemy ustąpić. Kompromis to jednak porozumienie dwóch stron, musimy się spotkać gdzieś pośrodku. Dajemy pieniądze na uchodźców, tylko na miejscu. Przyjmujemy Ukraińców – przecież wśród nich też są tysiące osób bezdomnych, uciekających z obszarów ogarniętych wojną. My ich przyjmujemy, pomagamy im znaleźć pracę. Uważam za to, że KE powinna być fair i zadbać o najważniejszą swobodę traktatową: swobodę świadczenia usług, która w rzeczywistości nie funkcjonuje. A co więcej, poprzez takie zamierzane regulacje, jak prawo o pracownikach delegowanych czy ustawodawstwo transportowe, ta swoboda będzie w praktyce jeszcze bardziej ograniczona. Jest niezwykle ważne, żeby cała Europa mogła być konkurencyjna względem innych obszarów świata. A jak tę konkurencyjność się wzmacnia? Poprzez schumpeteriańską kreatywną destrukcję, poprzez kreatywne wzmocnienie presji konkurencyjnej ze strony małych i średnich firm, w tym z Europy Środkowej. Tymczasem te francuskie czy austriackie inicjatywy, jak pracownicy delegowani, czy utrudnienia w przejeździe przez Alpy, zakłócają warunki konkurencyjności. A co więcej, poprzez selektywne stosowanie zasad, patrz przypadek Velux i Fakro w komisji ds. konkurencyjności, stare państwa UE bronią swoich, wielkich przedsiębiorstw, kosztem naszych, słabszych, biedniejszych, robiąc krzywdę całej UE w dłużej perspektywie. Dobrze byłoby, żeby KE zobaczyła belkę w swoim oku, a nie tylko drzazgę cudzym.

Rozmawiamy o puszczy – temat, w sumie, drugorzędny. Rozmawiajmy o setkach miliardów euro, które kraje Europy tracą przez raje podatkowe.

Tylko jakoś politycznie nam to nie wychodzi. Te wszystkie tematy się kończą 27:1.
– Bez przesady, tak się zakończył jeden temat, w innych dzielnie walczymy na różnych frontach. Wręcz przeciwnie. W tematach, które wydawały się, że są beznadziejne, odnosimy sukcesy. Choćby raje podatkowe. Ja głośno mówiłem o tym od 1,5 roku i wydawało się, że sprawa jest beznadziejna. Ale dziś jest już inna świadomość. I to jest dla mnie ogromna radość, że dzisiaj podejście do rajów podatkowych jest inne niż rok, dwa lata temu. Przecież LuxLeaks to była wielka afera, tam użyto mechanizmów państwowych, Luksemburga, do wyciągnięcia pieniędzy z budżetów innych krajów! I sprawę, delikatnie mówiąc, zamydlono i zamieciono pod dywan. Uważam to za absolutnie skandaliczne. Nie powinniśmy tak postępować. Miałem jakiś czas temu trudną rozmowę z ministrem finansów Szwajcarii, pokazywałem mu przypadki, na które nie ma zgody z naszej strony. Na ceny transferowe, na transferowanie zysków do Szwajcarii, przecież już ultra bogatego kraju. Dobrze, że ta dyskusja w ogóle się zaczęła. To niestety żmudne, bo ktoś na tym korzysta. Nie wiem czy panowie widzieli badania Uniwersytetu w Amsterdamie. Przebadano powiązania między 98 milionami firm z całego świata i okazało się, że trzy największe raje podatkowe to Szwajcaria, Holandia i Wielka Brytania. Wszystko na ten temat. Uderzmy się w tej Brukseli we własne piersi. Rozmawiamy o puszczy – ciekawy ale nie pierwszorzędny temat. Rozmawiajmy o setkach miliardów euro, których UE pozbawia się na skutek tolerowania rajów podatkowych, karuzel i patologii w podatku VAT. Tu jest słoń w pokoju. Porozmawiajmy o konkurencyjności przez swobodę przepływu usług, o solidarności europejskiej.
Tylko czemu na ten temat nie ma dyskusji?
– Bo łatwiej się rozmawia o puszczy, o problemach pszczół w Toskanii, o sądach w Polsce, grozi paluszkiem niż o poważnych wyzwaniach. Brak przywództwa na poziomie europejskim. W każdym razie brak przywództwa politycznego z wizją, szerokimi horyzontami i odwagą ich mozolnej realizacji.

*****

Zadzwoniliście kiedyś do zakładów energetycznych podziękować, że prąd ciągle płynie? No nie…

Pytamy Mateusza Morawieckiego o zmianę filozofii kontroli skarbowych i odchodzeniu od “trzepania” małych przedsiębiorców.

– Szli do tych małych, średnich polskich i tam ich kontrolowali tak, jak nakazywało tzw. lex Kapica, wytyczne, które obowiązywały przez jakiś czas, czyli “musicie coś znaleźć”. Jak za prokuratura Wyszyńskiego: paragraf się zawsze znajdzie. My kontrolujemy mniej małych i średnich firm. Widać to w naszych statystykach. Mamy o prawie 25% mniej kontroli, uzysk z tych kontroli jest większy o 30%, a protestów mamy mniej o 50%. Te liczby są chyba jasne? Mniej kontroli, bardziej skuteczne i mniej przedsiębiorcy narzekają, bo wiedzą, że mieliśmy rację przy tym wymierzeniu pewnej kary czy znalezieniu nieprawidłowości w rozliczeniach – tak to nazwijmy delikatnie – a czasami niestety czegoś gorszego, jakiegoś oszustwa podatkowego. Dziękuję za to pytanie, choć nie wiem, czy to będzie kiedykolwiek docenione, bo zawsze się znajdzie ten ktoś, który będzie niezadowolony, bo do niego akurat ta kontrola przyszła. A statystyka do ludzi nie przemawia. Przemawiają tylko human stories i zawsze w tak wielkiej skali się znajdzie takie human story, że kontrola poszła do zakładu produkującego bułki o 4 rano. No a historii o tym, że nie poszli do setek tysięcy innych zakładów raczej nie będzie. Nie dziękujemy zakładom energetycznym, że prąd jest, tylko się denerwujemy, jak go nie ma. Zadzwoniliście kiedyś do zakładów energetycznych podziękować, że prąd ciągle płynie? No nie. Tu, u nas, to funkcjonuje trochę tak samo.

*****

Widać, że pan się zmienia w prezentacji w mediach. Gdzieś złapano pana z gitarą, bardziej modne okulary.
– Nic nie mogę na ten temat mądrego powiedzieć. Poza tym, że na gitarze gram od czasów studiów jak mi przyjdzie ochota, a te okulary mam już ze 2-3 lata. Nosiłem je już wcześniej, ale dopiero teraz ktoś to zauważył.

*****

Czyli jest pan zadowolony ze status quo politycznego? Pana roli politycznej?
– Jestem ze swojej roli bardzo zadowolony, natomiast chciałbym, żebyśmy wykorzystali te nasze 5 minut na skok cywilizacyjny, na głęboką modernizację Polski. Widzę swoją rolę w następujący sposób. Pierwszy krok to budowa Polski solidarnej, redukcja tego ubóstwa, zniwelowanie wielkich napięć społecznych, bez zagrożenia dla finansów publicznych. I to osiągnęliśmy wspólnym wysiłkiem, dzięki dobremu stanowi budżetu, finansów publicznych i dobremu rozwojowi gospodarczemu. Teraz powinniśmy przesunąć nasze siły jeszcze bardziej w kierunku rozwoju, modernizacji, awansu cywilizacyjnego. Często mówię, że minister rozwoju nie dostał od ministra finansów ani złotówki na rozwój. To widoczne napięcie między naszymi aspiracjami, ambicjami wejścia do pierwszej ligi europejskiej, a potrzebami społecznymi, jest naszym wielkim wyzwaniem. Chciałbym dopomóc w znalezieniu rozwiązania tej kwadratury koła.
Ma już pan wystarczającą siłę polityczną, żeby wszystko zrobić, co planuje?
– Polityka to gra zespołowa. Jestem absolutnie częścią drużyny, pewnej koncepcji politycznej i nie patrzę na to, jak na efekt pracy indywidualnej. Te sukcesy, które tu odnoszę, są sukcesami zespołu ludzi. Jak w piłce nożnej, nawet sam Lewandowski nic by nie zrobił bez pracy całego zespołu.

*****
Słyszał pan o takim pojęciu jak klub wicepremierów?
– Pojęcie medialne. Bardzo doceniam to, co robi premier Gliński i premier Gowin. Dobrze się rozumiemy, jak mi się wydaje, ale klubu żadnego nie ma. Ostatni raz z nimi dwoma spotkałem się jakieś pół roku temu lub wcześniej. Gdyby był klub, to chyba powinniśmy się spotykać przynajmniej raz na miesiąc?
Nie uważa pan, że krytyka reformy Gowina jest trochę niesprawiedliwa? Że on dobrze chce?
– Bardzo dobrze chce. Będziemy o tym dyskutować, bo pewnie są elementy jego reformy, które wymagają przemyślenia, ale Jarosław Gowin wykonał tytaniczną pracę, żeby ruszyć akademicką bryłę z posad świata. Bardzo stwardniałą w swoich przyzwyczajeniach, żółte karteczki, habilitacje, niewpuszczanie świeżej krwi, doktoraty teoretyczne zamiast praktycznych, kliki profesorskie. Premier Gowin bardzo skostniałe środowisko próbuje popchnąć w kierunku bardziej praktycznego, probiznesowego podejścia, jak choćby nagroda za efekty, badania, jakość badań, a nie tylko ilość. W końcu chyba miejsce w czwartej czy piątej setce rankingu shanghajskiego naszych najlepszych uniwersytetów coś mówi. W pierwszej setce jest fiński uniwersytet w Helsinkach, szwedzki w Uppsali, a nawet dwa belgijskie. A nasz: w piątej setce. Przecież to wstyd.

******

Ile godzin dziennie pan pracuje?
– Ze 14.
Ile pan śpi?
– 5-6 godzin.
To wystarczy, żeby się zregenerować?
– Wystarczy.
A co pan czyta teraz?
– Teraz czytam akurat ponownie “Za murami Pawiaka” Leona Wanata.
A co jeszcze? Czyta pan jedną książkę?
– Zwykle otwieram jednocześnie z 5 książek, tylko ostatnio wolno mi to idzie. Co jeszcze? Teraz jeszcze wyszła taka książka “Rozstrzelać Polaków”. To też zacząłem czytać, to o akcji Stalina, rozkaz 00485, realizowanej przez Jeżowa i NKWD, akcji wymordowaniu Polaków przed II wojną światową, którzy byli za granicą II RP z traktatu ryskiego. Mikołaj Iwanow jako pierwszy opisał opisał to w książce: Pierwszy naród ukarany już na początku lat 90. To powinien być wielki wyrzut sumienia III RP, że tak niewiele o naszych rodakach i ich strasznym losie wiemy, mówimy, piszemy, pamiętamy.
Jak Pan czyta? Elektronicznie czy w papierze?
– Ciągle tylko w papierze. Nie mam Kindle’a czy czegoś takiego.
A jak pan wstaje rano, to co pan robi? Sięga pan pewnie po iPhone’a i co sprawdzam?
– Najpierw 300politykę, a potem jestem spokojny i zaczynam dzień (śmiech).
Maile pan sprawdza?
– Maile, zaległe telefony i do roboty.
Komunikuje się pan przez maile?
– Tak. Ze 300 maili dziennie minimum. Jest co robić. Ale dzień pracy spędzam głównie na spotkaniach. W ciągu dnia na maile czy smsy jest w sumie pewnie z pół godziny – godzina. A reszta to telefony i spotkania.

*****

Wciąż bym sobie chętnie zapalił

Ma pan jakieś takie >>guilty pleasures<<? Żadnych słodyczy, te pomidorki na biurku, asceza…
– Staram się z tym walczyć. Kiedyś paliłem papierosy, rzuciłem i do dzisiaj mnie ciągnie. Przez dwadzieścia parę lat. Bardzo chętnie bym sobie zapalił. Lubię piwo, niektóre wina i polskie nalewki. Czyli alkohol. Ale mam okresy w roku, kiedy podpisuję sam ze sobą krucjatę i nie piję alkoholu, jak np. w okresie wspomnienia Powstania Warszawskiemu, nie piję przez 63 dni. W wielkim poście staram się nie pić, w adwencie mi to gorzej wychodzi. Walczę z tymi grzechami.
Nie sięgnął pan po tego papierosa?
– Nie. Przez dwadzieścia parę lat nie sięgnąłem. Miałem ze 2-3 okresy w życiu, to bardzo niedydaktyczne, proszę nie pisać, miałem 15 lat jak paliłem, od 15 do 17 roku życia, jakoś tak, a potem miałem na studiach parę takich okresów. Od tamtego czasu wciąż bym sobie chętnie zapalił.
Jakiś sport pan uprawia?
– Teraz to nie bardzo.
Nic?
– W ogóle. Muszę zacząć.
Biegi?
– Biegi to nie, bo miałem kilka operacji na kolana i mam za słabe kolana do maratonów.
A muzyki pan słucha?
– Ubolewam, ale niewiele słucham. Zresztą talentu muzycznego sam za bardzo nie miałem, bo chodziłem do szkoły muzycznej, ale na żadnym instrumencie nic szczególnie pięknego mi widać nie wychodziło. Brakowało talentu najwyraźniej!
Lubi pan ciszę.
– Ciszy to niewiele jest wokół mnie. Lubię gdzieś muzykę w tle, ale nie mam do tego głowy. Ale jak do kogoś przyjdę i słyszę muzykę, spokojną, nie agresywną muzykę, to bardzo pięknie. Ale u mnie kierowcy wiedzą, że radio ma być zawsze wyłączone. Zawsze coś robię w samochodzie, jak jedziemy. Nie ma czasu na muzykę. Ubolewam, bo muzyka jest bardzo ważna i piękna. Lubię zwłaszcza muzykę klasyczną i te piosenki, które polubiłem w latach 80. Te lubię do tej pory, a nowe mnie nie przekonują, więc ich nie lubię (śmiech).

*****

Jestem bardzo emocjonalny, ale może jakoś tego nie widać. Bardziej w rozumieniu reakcji na zło i dobro społeczne

Trochę jak na polityka, to pan jest… Był taki polityk we Francji, Alain Juppe. Mówili o nim Monsieur Amstrad, że jest taki mało emocjonalny.
– Jestem bardzo emocjonalny, ale jakoś tego nie widać, nie wiem czemu…
W czym pan jest emocjonalny? Jak to się przejawia? Huknie pan na kogoś?
– Bardziej w rozumieniu reakcji na zło i dobro społeczne. To, co się dzieje wokół. Jestem emocjonalny jak Polacy grają w piłkę, jak w cokolwiek grają. O coś walczą. Uważam, że tak wielki naród jak Polacy powinien mieć drużynę narodową, która jest w czołówce światowej. Trzymam kciuki i strasznie mnie boli to, że polska liga piłki nożnej jest taka słaba, a hiszpańska – tyle samo ludzi mają, co my – ma tych kilka klubów, a w szczególności dwa – rewelacyjne. Przecież to też promocja kraju. To powinniśmy przełamać. To też nas czeka, przełamanie takiego imposybilizmu w tym zakresie. To najpóźniej w kolejnej kadencji. Parę sportów powinniśmy mieć, żeby zachwycić innych, że mamy super sportowców. Cieszę się z naszych sukcesów w świecie kultury, muzyki. Konkurs chopinowski. Rafał Blechacz. Moja siostra chodziła do tej samej szkoły muzycznej co ja, tylko była dużo lepsza ode mnie i miała też kolegę w klasie, Krzyśka Jabłońskiego – przepięknie grał i gra do dzisiaj. Tego typu rzeczy są dla mnie bardzo ważne. Zawsze się tym emocjonuję.

*****

Lubi pan iPhone’a? Często nam pan wykresy z niego pokazuje…
– Kompletnie mnie to nie interesuje. Taki sprzęt, jaki by mi dali, takiego bym używał. Nie ma to dla mnie znaczenia.
Pracuje się pewnie jakoś efektywnie.
– Nie potrafię tego rozróżnić.
Czyli w ogóle nie jest pan technologiczny?
– Nie jestem gadżeciarzem. Mam ten sam telefon ileś lat teraz. Już jest chyba siódmy czy ósmy model iPhone’a. A ja mam jakby jakiś poprzedni.
Lubi pan coś używać? Pióro albo cokolwiek? Lubi pan coś porobić, pograć, pomajsterkować?
– Mam normalny długopis. Plastikowy. Taki lubię. Bardzo chętnie pograłbym sobie w piłkę, w tenisa stołowego albo ziemnego, w szachy, ale nie ma na to czasu.

*****

A jak ktoś chce Panu zrobić przyjemność, to co powinien Panu podarować?
– Książkę.
O historii?
– Różne, o historii, o gospodarce, o świecie i jego ogromnej dynamice zdarzeń, o polityce, o technologii i o robotach.

300polityka.pl

Nobel z medycyny za odkrycie tajemnicy zegara biologicznego

Kopernik wstrzymał Słońce i ruszył Ziemię. Ale dopiero tegoroczni laureaci Nagrody Nobla odkryli wewnętrzny zegar biologiczny, który ruch planety ma za kompas życia.

Wyjaśnienie mechanizmu działania tego zegara nie było wcale proste. Amerykanie Jeffrey C. Hall, Michael Rosbash i Michael W. Young chcieli koniecznie odpowiedzieć na pytanie, jak to się dzieje, że rośliny, zwierzęta i ludzie żyją zgodnie z porami dnia i nocy, a nawet porami roku.

Korzystając z modelu muszek owocowych, wyizolowali gen, który kontroluje normalny dzienny rytm biologiczny. Pokazali, że ten gen koduje białko gromadzące się w komórce podczas nocy, a następnie ulega degradacji w ciągu dnia. Następnie zidentyfikowali dodatkowe składniki białkowe, które miały wpływ na funkcjonowanie biologicznego zegara i są konieczne, by był stabilny i odmierzał czas zgodnie z rytmem okołodobowym.

Czym jest zegar biologiczny?

Duża część naszych genów jest regulowana przez zegar biologiczny, a zatem starannie kalibrowany rytm okołodobowy dostosowuje naszą fizjologię do różnych faz dnia. Mimo że wskazówki zegara biologicznego ustawia nam światło, funkcjonuje on nieustannie także w nocy.

Głęboko w mózgu, w części zwanej podwzgórzem, znajduje się skupisko ok. 10 tys. komórek nerwowych. Tworzą tzw. jądro nadskrzyżowaniowe – odmierza ono upływ czasu, co sprowadza się do wytwarzania białek zawiadujących głównymi rytmami ciała w ciągu całej doby. Ta skomplikowana maszyneria, z której na ogół nie zdajemy sobie sprawy, potrafi trafnie ocenić, czy trwa dzień, czy zapadła noc. O godz. 22 skóra najdotkliwiej swędzi, późnym wieczorem nasilają się objawy astmy (wzrasta poziom histaminy), między trzecią a czwartą nad ranem temperatura ciała osiąga swoje minimum 36,1 st. C. Tuż przed piątą u mężczyzn zaczyna się podnosić poziom testosteronu, rośnie ciśnienie krwi i poziom glukozy, spada natomiast ilość melatoniny.

Życie pod dyktando zegara biologicznego powinno być regularne, więc powiedzmy otwarcie: nudne. Pobudka zawsze o tej samej godzinie, posiłki o identycznych porach, codzienne aktywności podporządkowane rytmom, które każdy z nas nosi zapisane w genach. To nierealne, bo kto, pracując zawodowo, może sobie pozwolić na tak sztywny harmonogram? Do lekarza każdy idzie wtedy, kiedy ma wyznaczoną godzinę wizyty, a nie kiedy wskazywałby na to jego osobisty chronometr.

Entuzjaści chronobiologii, która rozwinęła się pod wpływem badań dzisiejszych Noblistów, uważają, że wykonywanie jednorazowych badań medycznych o dowolnej porze mija się z celem, bo na przykład ciśnienie krwi podwyższa się po południu, więc poranne pomiary mogą być niewiarygodne. Tak samo jest z diagnozowaniem alergii – według nich testy skórne rzetelnie wypadają wieczorem, kiedy reakcja skóry na histaminę i alergeny jest najbardziej intensywna.

Problem w tym, że kiedy pacjenci idą spać, ich lekarze na ogół są już dawno w swoich domach i nie w głowie im sprawdzanie parametrów pod dyktando wskazówek zegara biologicznego. W dodatku jego sprawność na stare lata niestety się rozregulowuje. Jak na złość właśnie wtedy, gdy na emeryturze łatwiej byłoby wieść regularny żywot.

polityka.pl

KOD protestował przeciw projektom Andrzeja Dudy. Demonstracje w ponad 100 miastach

„Suweren mówi nie!” – pod takim hasłem demonstrowano w 110 miastach w całej Polsce. Demonstranci gromadzili się w pobliżu sądów w swoich miejscowościach, by zaprotestować przeciw propozycjom Andrzeja Dudy zawartym w ustawach o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.

Przed siedzibą Sądu Najwyższego na placu Krasińskich w Warszawie zgromadziło się kilkaset osób – relacjonowała „Gazeta Wyborcza”. Demonstranci, podobnie jak w czasie lipcowych protestów, trzymali w rękach flagi Polski i UE oraz zapalone świeczki. – W lipcu mówiliśmy, że jak prezydent nie będzie prezydentem wszystkich Polaków to wrócimy. No i wróciliśmy – mówili organizatorzy cytowani przez „GW”.

– Chcieliśmy, żeby ustawy powstały poprzez ścieranie się racji. Nie może być tak, że ten kto pisze, także ją uchwala i ocenia – mówił do zgromadzonych prof. Marcin Matczak, konstytucjonalista z UW. – Te zmiany, które są nam proponowane właśnie takie są. Nie może być tak, że ten kto ma być niezależny staje się zależny – podsumowywał propozycje Andrzeja Dudy.

http://www.newsweek.pl/polska/polityka/andrzej-duda-wycofuje-sie-ze-zmian-w-krs-ustawy-prezydenckie,artykuly,416514,1.html

Choć prezydent wycofał się z najbardziej radykalnych propozycji PiS, jak choćby automatyczne wygaszenie całego składu Sądu Najwyższego, to jego projekty są tylko nieco łagodniejszą wersją zamachu na sądy. Największe kontrowersje – zarówno wśród konstytucjonalistów, ale też w rządzącej partii wzbudził sposób wyłaniania sędziów do KRS. Eksperci wskazują, że propozycja, by odbywało się to większością 3/5 składu Sejmu jest niezgodna z konstytucją, bo politycy zyskają ogromny wpływ na kształt Rady. Z kolei dla PiS projekt nie podoba się, bo daje partii zbyt mały wpływ na skład KRS.

– Stworzył dwa kolejne, koszmarne projekty. Propozycje Ziobry były skandaliczne, Andrzeja Dudy są bardzo złe… albo się przestrzega prawa, albo je łamie. Innej możliwości nie ma – mówili demonstranci we Wrocławiu, cytowani przez „Gazetę Wrocławską”. Protest we Wrocławiu odbywał się przed sądem na Podwalu. Przyszło na niego około 300 osób.

Według organizatorów podobne demonstracje odbyły się w około 110 większych i mniejszych miastach Polski. Członkowie i sympatycy KOD obficie relacjonowali je w mediach społecznościowych.

Poznań

 

newsweek.pl

Młodzi lekarze zaczęli strajk pod hasłem „Niech poleje się krew”

Klara Klinger

Trzy specjalizacje do wyboru, elastyczny staż, więcej egzaminów i wyższa pensja dla wybranych – minister zdrowia zgodził się tylko na część postulatów młodych medyków.

Podczas pierwszej rundy rozmów Konstantego Radziwiłła z młodymi lekarzami, która odbyła się w czwartek, udało się dojść do porozumienia co do zmian w sposobie kształcenia. W kwestii wynagrodzeń zgody już nie ma. A to właśnie zbyt niskie pensje w trakcie specjalizacji są jednym z głównych powodów strajku, który poparli również ratownicy medyczni i psycholodzy szpitalni.

Minister chciał załagodzić spór, proponując podwyżki w wysokości 1200 zł, ale tylko dla sześciu specjalizacji. Zgodnie z ofertą rezydenci, którzy zakwalifikują się do szkolenia przed wejściem w życie rozporządzenia, jeszcze w tym roku będą mogli liczyć na wynagrodzenie w wysokości – zależnie od specjalizacji – od 3263 do 4013 zł. Ci, którzy rozpoczną specjalizację już po wejściu rozporządzenia, mogliby dostać od 3263 do 4920 zł.

– Nie zgadzamy się na te propozycje – mówi Łukasz Jankowski, wiceszef Porozumienia Rezydentów (lekarzy specjalizujących się za pieniądze Ministerstwa Zdrowia). I dodaje, że taka propozycja resortu prowadzi do konfliktu. Bo MZ jawnie faworyzuje kilka z kilkudziesięciu specjalizacji. – W efekcie w tym samym szpitalu pracowaliby lekarze z takim samym stażem, po tych samych studiach, ale z różnymi zarobkami. Wyjątkowo nieuczciwe zagranie, które ma zburzyć solidarność w środowisku – dodaje inny nasz rozmówca.

Minister zaproponował podwyżki w specjalizacji z chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych, medycyny rodzinnej, ratunkowej, pediatrii i psychiatrii. I przekonuje, że chodzi o zachęcenie medyków do tych specjalizacji, bo tu jest największy deficyt specjalistów.

– Popieram – mówi pytana o strajk rezydentów Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. – Lekarzy jest za mało, a zawód staje się coraz mniej atrakcyjny. Każda forma nacisku na decydentów jest zasadna – mówi dyrektor. I przyznaje, że pracownicy medyczni zarabiają zbyt mało. – Jeżeli rząd mówi, że sytuacja gospodarcza jest dobra, to powinny znaleźć się dodatkowe pieniądze dla medyków – uważa Gałczyńska-Zych.

W jej szpitalu średnia pensja to ok. 4500 zł brutto. Gdyby resort zgodził się na żądania rezydentów, młodzi zarabialiby więcej niż ci po specjalizacji. Rezydenci mówili początkowo o dwukrotności średniej krajowej. Taką propozycję minister określił jako nierealną. Obecnie lekarze są gotowi do negocjacji, ale na pewno chcą, aby ich wynagrodzenie było wyższe niż średnia krajowa. Teraz wynosi mniej – od 3200 do 3700 zł brutto.

– Ja zarabiam 2100 zł na rękę. A samo wynajęcie mieszkania to koszt 1500 zł – wylicza Łukasz Jankowski. Pracuje w trzech miejscach. Oprócz szpitala, gdzie odbywa specjalizację, przyjmuje pacjentów w przychodni i na ostrym dyżurze. Jak wyliczył, średnio spędza w pracy 300 godz. miesięcznie.

W trakcie strajku część lekarzy będzie głodować, część deklaruje, że weźmie urlop i nie przyjdzie do pracy. Organizatorzy protestu zachęcają do oddawania krwi – dzięki temu można wziąć dzień wolny. Stąd hasło strajku: „Niech poleje się krew”.

Młodzi medycy żądają także zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, a także zmian w sposobie kształcenia. W tej ostatniej kwestii udało się im wymóc na ministrze zdrowia obietnicę. Konstanty Radziwiłł zgodził się m.in. na możliwość składania dokumentów nawet na trzy specjalizacje (obecnie można wybrać tylko jedną) oraz większą elastyczność stażu. Obecnie lekarz ma wyznaczone, ile czasu musi spędzić na jakim oddziale. Po wprowadzeniu zmian miałby możliwość wybrania oddziału, na którym zostanie dłużej, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami.

Pacjenci już w sieci

Od niedzieli szpitale działają w nowym systemie, tzw. sieci szpitali. Znalazło się w niej niemal 600 z 900 placówek. Jak wylicza Narodowy Fundusz Zdrowia, w sumie ma być w nich ponad 95 proc. łóżek, które dotychczas finansował NFZ. Kwalifikacja do sieci gwarantuje – bez konieczności stawania w konkursach – publiczne finansowanie w formie ryczałtu. Ma to zdaniem Ministerstwa Zdrowia zapewnić stabilność i bezpieczeństwo leczenia. Dyrektorzy szpitali mówią wprost: czy tak będzie, okaże się dopiero w najbliższych miesiącach.

Problematyczna jest kwestia finansowa. Choć szpitale w sieci dostaną o ok. 10 proc. środków więcej, niż miały do tej pory, równocześnie będą musiały wykonywać więcej świadczeń. To oznacza, że zmiana niekoniecznie przełoży się np. na zmniejszenie kolejek. Co się zmieni dla pacjenta? Przede wszystkim opieka nocna i świąteczna. Wszystkie placówki sieci mają obowiązek stworzyć poradnie przyjmujące w trybie dyżurowym. To tu mają być kierowani pacjenci, którzy do tej pory trafiali na szpitalny ostry dyżur, choć ich stan zdrowia nie wymagał pilnej interwencji medycznej. Dzięki temu rozwiązaniu teoretycznie powinny się rozładować kolejki na SOR. Ale główny problem polega na tym, że część placówek, które musiały utworzyć punkty opieki w trybie nocnym i świątecznym, ma braki kadrowe.

Kolejną zmianą będzie opieka po wyjściu ze szpitala. Zgodnie z nowymi przepisami pacjent po wypisaniu do domu będzie mógł liczyć na to, że szpital, który się nim zajmuje, nadal będzie sprawował nad nim opiekę w postaci rehabilitacji albo opieki specjalistycznej w poradni przyszpitalnej. – Kłopot w tym, że nie bardzo wiadomo, jak to dokładnie ma wyglądać. Nadal jest wiele niejasności w interpretacji przepisów – mówi dyrektor jednego z mazowieckich szpitali.

Jest jeszcze jedna kwestia – jakość opieki. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł wielokrotnie przekonywał, że sieć to szansa na to, że jakość leczenia i opieki się poprawi, a bezpieczeństwo wzrośnie. Przedstawiciele pacjentów podkreślają, że nie weszły w życie żadne zmiany, które wiązałyby finansowanie z jakością leczenia, np. liczbą zakażeń szpitalnych, śmiertelnością po zabiegach czy też efektywnością leczenia. Wiceminister Piotr Gryza, autor projektu, podkreślał, że trwają prace nad przepisami, które by taki mechanizm wprowadzały. Jednak sprawa nie jest prosta. Nadal nie ma standardów, które mogłyby być zastosowane we wszystkich placówkach w taki sam sposób.

dziennik.pl

Czarna polewka. Kaczyński zniszczył marzenia Dudy

Newsweek Polska, 01.10.2017

© photo: Andrzej Hulimka/REPORTER; Stanisław Rozpędzik/PAP

 

Andrzej Duda deklaruje, że chciałby wprowadzenia w Polsce systemu prezydenckiego. W jednym z ostatnich wywiadów mówił, że będzie do niego przekonywał Polaków. Tymczasem Jarosław Kaczyński, w przeszłości zwolennik powiększenia uprawnień głowy państwa, właśnie odciął się od tego pomysłu. Powód? Obawa, że „człowiek złej woli uzyska bardzo dużą władzę”.

– Zupełnie otwarcie powiedziałem panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, iż nie widzę żadnych przesłanek, przy ustabilizowanym systemie politycznym, do tego, by wprowadzić w Polsce system prezydencki, który zawsze tworzy ryzyko, iż osoba bez odpowiedniego doświadczenia politycznego, bez umiejętności, a czasem – może się tak zdarzyć, tylko proszę nie odnosić tego do pana Andrzeja Dudy – człowiek złej woli uzyska bardzo dużą władzę, i to bez realnej kontroli – powiedział prezes PiS w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”

Prezydent chce więcej

Słowa Kaczyńskiego o systemie prezydenckim to bez wątpienia reakcja na . – Ja będę namawiał do prezydenckiego, uważam go za bardziej sprawny – mówił prezydent w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Prezydent przekonywał w nim też, że obecny podział władzy rodzi spory kompetencyjne między prezydentem i rządem. Dlatego należy go zmienić. Najlepiej, z punktu widzenia Andrzeja Dudy, zwiększając uprawnienia głowy państwa.

Zupełnie otwarcie powiedziałem panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, iż nie widzę żadnych przesłanek, przy ustabilizowanym systemie politycznym, do tego, by wprowadzić w Polsce system prezydencki.

– Trzeba napisać nową konstytucję, mamy teraz dobry czas, żeby to zrobić, sprzyja temu choćby atmosfera związana ze stuleciem niepodległości. Jest okazja, żeby spytać Polaków, jakiego chcą ustroju. Konstytucja z 1997 r. ma wiele niedostatków – deklarował Andrzej Duda. I tłumaczył, że w referendum konstytucyjnym, które chciałby przeprowadzić w setną rocznicę odzyskania niepodległości, znajdzie się pytanie o ustrój państwa.

– Jeśli prezydent wybierany w wyborach powszechnych, to silniejszy, zwłaszcza o uprawnienia związane z polityką zagraniczną. Albo system kanclerski, ale wtedy prezydenta powinien wybierać parlament – mówił Duda i cieszył się, że Polacy „wolą mieć prezydenta wybieranego przez naród, a nie przez Sejm”.

Kaczyński zmienia front

Słowa Kaczyńskiego o tym, że „system polityczny jest ustabilizowany” i nie ma żadnych powodów, by wprowadzić model prezydencki, mogą dziwić. Wszak zwiększenie uprawnień głowy państwa od zarania było jednym z głównych punktów programu PiS.

Partia deklarowała to już w 2003 r. przedstawiając projekt konstytucji. Według ówczesnych propozycji PiS, prezydent miałby możliwość rozwiązywania parlamentu, nie wyrażania zgody na kandydatury premiera lub ministra, jeżeli istnieje prawdopodobieństwo, że dopuścili się przestępstw, a także mógłby – na wniosek rządu – wydawać rozporządzenia z mocą ustawy.

Zwiększenie uprawnień głowy państwa od zarania było jednym z głównych punktów programu PiS.

Takie koncepcje partia prezentowała także w 2010 roku. Dokument prezentujący nową ustawę zasadniczą można było znaleźć na stronach internetowych partii. Wywracał on ustrój państwa określony w konstytucji z 1997 roku do góry nogami.

Co ciekawe w pewnym momencie projekt ów zniknął ze stron PiS, a w partii przestano o nim mówić.

Teraz Jarosław Kaczyński niemal zupełnie zmienił zdanie w sprawie uprawnień prezydenta. Trudno się dziwić. Rozszerzenie kompetencji prezydenta oznaczałoby ograniczenie władzy prezesa.

A kontrolujący Sejm i rząd Kaczyński nie zamierza się przecież dzielić wpływami z Andrzejem Dudą.

msn.pl

Poseł Rzepecki: Prezes PiS, nie realizując programu partii, powinien być z niej wyrzucony

Jeżeli ja, realizując program PiS, jestem wyrzucany z partii, to prezes Jarosław Kaczyński – nie realizując programu PiS, również powinien być z niej wyrzucony – tak poseł Łukasz Rzepecki skomentował w poniedziałek informację, że został zawieszony w prawach członka PiS.

W niedzielę rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że poseł Łukasz Rzepecki został zawieszony w prawach członka PiS, co – jak wskazywała – jest pierwszym krokiem do wydalenia go z partii. W piątek prezydium klubu PiS zarekomendowało wydalenie posła Rzepeckiego z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Mazurek powiedziała, że ze strony posła było już wystarczająco dużo posunięć, które by wskazywały na to, iż bardziej staje po stronie opozycji, niż po stronie obozu rządzącego.

Pytany o tę kwestię w poniedziałek w Radiu Zet, Rzepecki oświadczył, że jest „zszokowany zaistniałą sytuacją” i nie wie, jakie są podstawy merytoryczne dowyrzucenia go z partii. Dodał, że o kwestii zawieszenia w prawach członka partii dowiedział się z mediów.

Ja realizuję program PiS, w związku z tym będę chciał spotkać się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim w siedzibie partii na Nowogrodzkiej – oświadczył Rzepecki. Będę chciał zapytać prezesa Jarosława Kaczyńskiego, dlaczego zostaję wyrzucany z PiS, realizując program PiS – zaznaczył. Jak dodał, ma nadzieję, że zostanie w poniedziałek przyjęty na rozmowę z prezesem partii.

Jeżeli ja, realizując program PiS, jestem wyrzucany z PiS, to uważam, że pan prezes Jarosław Kaczyński, nie realizując programu PiS również powinien być wyrzucony – zaznaczył Rzepecki.

Poseł poinformował też, że w poniedziałek o godz. 11. zorganizuje konferencję prasową przed siedzibą PiS na ul. Nowogrodzkiej.

Mazurek, tłumacząc decyzję ws. Rzepeckiego, powiedziała w piątek, że poseł wystąpił „przeciwko jednemu z kolegów z klubu PiS i stąd taki, a nie inny wniosek”.

W środę komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych opowiedziała się za przyjęciem wniosku posła PO Marcina Kierwińskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła PiS Dominika Tarczyńskiego. Kierwiński złożył prywatny akt oskarżenia, w którym zarzuca posłowi Tarczyńskiemu, że ten pomawia go o niezgodne z prawem lobbowanie na rzecz Airbus Helicopters. Rzepecki zapowiedział wówczas, że zagłosuje za uchyleniem immunitetu posłowi Tarczyńskiemu. Podkreślił, że „sprawa jest poważna” i dlatego też powinno zostać niezwłocznie wyjaśnione, czy poseł PO lobbował na rzecz Airbusa.

O Rzepeckim było głośno w lipcu, gdy podczas sejmowej debaty wyraził swój sprzeciw wobec projektu ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych (tzw. ustawy paliwowej), autorstwa posłów PiS. Ta ustawa jest zła, antyludzka i antyobywatelska. Dlatego z tego miejsca chciałbym zaapelować do moich koleżanek i kolegów z Prawa i Sprawiedliwości, do kierownictwa PiS, żebyście wycofali państwo podpisy pod tą ustawą – powiedział. Poseł nie wziął także udziału w głosowania nad ustawą o Sądzie Najwyższym; ustawa ta została później zawetowana (razem z ustawą o KRS) przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Odpowiadając na zarzut polityków PiS, że jest nielojalny wobec partii, Rzepecki podkreślił, że jest lojalny przede wszystkim wobec wyborców i programu PiS. „W programie PiS mamy jasno zapisane, że będziemy przeciwko podnoszeniu podatków, dlatego głosowałem za tym, żeby wyrzucić do kosza projekt ustawy paliwowej” – tłumaczył poseł.

Także głosowałem, żeby uchylić immunitet formalny posłowi Tarczyńskiemu, ale tu nie chodzi o pana posła Tarczyńskiego, tu chodzi ogólnie o klasę polityczną, o nas, parlamentarzystów. Uważam, że nie powinniśmy bronić kolesi, tylko powinniśmy być równi wobec prawa – dodał poseł. Wskazywał, że w dokumentach programowych PiS jest zapisane, że partia jest przeciw immunitetom formalnym.

Poseł Rzepecki został w piątek odwołany, w głosowaniu w Sejmie, z sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych.

dziennik.pl

Jan Maciejewski: Gombrowicz wiedział, że bez formy świat osuwa się w chaos

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

„Spróbujcie mi uwierzyć, a zobaczycie, jak te moje dziwactwa i gierki zaczną się wam łączyć w całość organiczną i zdolną do życia. Spróbujcie ująć mnie najgłębiej. Słowo honoru, ja temu sprostam!”. Nie uwierzyliśmy.

 

Gombrowicz swoim pisarstwem dał Polakom zajęcie na następne 300 lat. A my chcieliśmy pójść na skróty, dorobić mu gębę wroga polskości, błazna, ideologa postępu. Chciał Polaka z niego samego wyprowadzić, a my „za karę” wyprowadziliśmy jego książki z nich samych, spłaszczyliśmy je stosownie do naszych możliwości i potrzeb.

Dla konserwatystów Gombrowicz jest niestrawny, postępowcy próbują z niego przyrządzić danie niskokaloryczne. Jedni i drudzy są przyzwyczajeni do prostych recept, wykładania rzeczy kawa na ławę. A z Gombrowiczem tak się nie da. On chciał nas wytrącić z pewności siebie, żebyśmy mogli zbudować ją na mocniejszych fundamentach.

To dlatego ekscytowaliśmy się wydaniem jego sekretnego dziennika. Sprowadzenie pisarstwa Gombrowicza do parteru, odczytanie go w kluczu płytkiej psychoanalizy byłoby w końcu najprostsze. A on, przewidując tę bezradność, zabawił się z nami zza grobu, mówiąc przed śmiercią do swojej żony, żeby w razie pożaru domu ratowała tylko „Kronosa”. Rzeczywiście, informacje takie jak: „La Plata. Dałem Florowi 1000 na maj. Niepokojące objawy, coś wycieka z członka. Nagroda Borgesa 5000 dols. Kupiłem pulower gruby”, rzucają nowe, oślepiające światło na twórczość pisarza.

„Kronos” był bolesną lekcją. Mimo wszystko powinniśmy jednak coś z niej wynieść. Ogromna przepaść między sekretnym dziennikiem Gombrowicza a jego „jawnymi” „Dziennikami”, być może najlepszą napisaną w naszym języku książką, to istota jego dzieła. Dzieła, które jest poświęcone stwarzaniu siebie. Grze, którą koniecznie trzeba podjąć, bo inaczej zostaniemy tacy, jacy jesteśmy, nasz brud zostanie pozbawiony łaski. Dopiero czytając „Kronosa”, można było zrozumieć, dlaczego Gombrowicz tak głęboko związał swoje życie z pisarstwem. To ono dawało mu możliwość wzniesienia się ponad choroby weneryczne czy gruby sweter. Ponad wszystko to, co stanowi pułapkę doczesności, która odcina nas od dostępu do uwznioślającej łaski.

Gombrowicz, wbrew temu, co od dekad powtarzają nam w liceum nauczycielki języka polskiego, wiedział, że bez formy świat osuwa się w chaos, słowa zamiast łączyć, komunikować, rozpływają się w niezrozumiałym bełkocie. Ale wiedział też co innego – że pozostawanie za długo w kleszczach jednej formy ogłupia, obezwładnia i rozleniwia. Uosobieniem pułapki, jaką zastawia na nas forma, jest Fryderyk z „Pornografii”, chyba najbardziej przerażająca postać stworzona przez Gombrowicza.

To człowiek, który robi wszystko jak należy, ale za bardzo. Wchłonięty przez rzeczywistość, wsobny. W scenie mszy odprawianej w grocholickim kościele dopasowanie Fryderyka do ram liturgii jest tak doskonałe, że aż bezosobowe. Udaje on modlitwę nie tylko przed światem, ale i przed samym sobą. Rytuał traci jednak sens, kiedy zamiast podmiotów napotyka po drugiej stronie bezosobową bierność. W ten sposób Fryderyk unicestwia mszę.

Gombrowicz nie był wrogiem polskości, tylko sposobu, w jaki jej doświadczamy. Naszej bierności, robienia wszystkiego jak należy, tylko że za bardzo. Tego, że zamiast bezustannie od nowa stwarzać i czynić sobie polskość poddaną, rozgaszczamy się w niej i gnuśniejemy. Chciał, żeby naprzeciwko polskości nie stało bezwolne stworzenie, tylko prawdziwy, żądny zmiany i ruchu podmiot.

„Kronosem” powiedział nam, że rzeczywistość jest nudna i beznadziejna. To w możliwości jej zaprzeczania, zmieniania, urabiania wedle własnej woli tkwi źródło łaski. Gombrowicz był przerażony naszym lenistwem; tym, że chcemy pozostać tacy, jacy jesteśmy. Wiedział, że kiedy się zatrzymamy, zgodzimy na samych siebie, zostanie nam już tylko doczesność, 5000 dolarów honorarium i klątwy rzucane przez Wenerę. ©?

 

rp.pl