WTOREK, 23 MAJA 2017

Nowak do PiS: W 2006 roku nie pozwoliliście objąć parabanków nadzorem bankowym. Gdyby tak się stało, to Amber Gold by nie powstało

Nowak do PiS: W 2006 roku nie pozwoliliście objąć parabanków nadzorem bankowym. Gdyby tak się stało, to Amber Gold by nie powstało

W 2006 roku nie pozwoliliście objąć parabanków nadzorem bankowym. Gdyby tak się stało, to Amber Gold w ogóle by nie powstało. Głosowałem za nadzorem bankowym, a pan Suski, Pięta i PiS przeciwko – mówił Sławomir Nowak, przesłuchiwany przez komisję śledczą ds. Amber Gold.

300polityka.pl

Bój o fundusze norweskie. Darczyńcy nie ustępują, PiS nabiera wody w usta

Paweł Kośmiński, 23 maja 2017

Premier Norwegii Erna Solberg na konferencji po oficjalnym spotkaniu z premier Polski Beatą Szydło podczas szczytu NATO w Warszawie w lipcu 2016 r.

Premier Norwegii Erna Solberg na konferencji po oficjalnym spotkaniu z premier Polski Beatą Szydło podczas szczytu NATO w Warszawie w lipcu 2016 r. (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Norwegowie nie chcą się zgodzić na to, by część funduszy norweskich przeznaczona na społeczeństwo obywatelskie była kontrolowana przez rząd. „Intencją strony rządowej jest zapewnienie optymalnych rozwiązań dla III sektora w Polsce” – przekonuje Ministerstwo Rozwoju. Wcześniej politycy PiS przyznali, że chcieliby, aby środkami dysponowała instytucja podległa premierowi. Negocjacje utknęły w miejscu.

Trwają negocjacje w sprawie funduszy norweskich, z których Polska ma otrzymać ponad 800 milionów euro. Środki przeznaczane są m.in. na kulturę, zdrowie, walkę z przestępczością, przeciwdziałanie przemocy, promowanie odnawialnych źródeł energii i sektor pozarządowy. Jak donosił niedawno norweski dziennik „Aftenposten”, w większości kwestii udało się już osiągnąć porozumienie, problem stanowią jedynie środki przeznaczone dla organizacji pozarządowych. Wedle informacji dziennika „problem leży po stronie polskiej”, a negocjacje „utknęły w miejscu”.

Zobacz:

Rząd PiS chce przejąć „fundusze norweskie”. Czy organizacje pozarządowe stracą 800 mln euro?

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21815761,video.html

Fundusze norweskie dla NGO-sów pod kontrolę rządu?

Już pod koniec marca wicepremier Piotr Gliński powiedział, że dysponować pieniędzmi dla NGO-sów powinno powstające Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, a więc instytucja de facto rządowa, bo podległa premierowi. W ubiegłych latach zajmowała się tym wyłoniona w konkursie Fundacja Batorego (wraz z Polską Fundacją Dzieci i Młodzieży), ale Gliński już stwierdził, że „nie wydaje mu się”, by mogła znów to robić. Do spółki z TVP i naprędce zawiązaną konserwatywną Konfederacją Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej (KIPR) PiS urządził zresztą akcję mającą zdyskredytować fundację, podważając jej niezależność.

– Uważamy, że środki norweskie stają się środkami publicznymi w dyspozycji polskiego rządu – stwierdził w wywiadzie dla wPolityce.pl Gliński.

I właśnie na to nie chcą się zgodzić Norwegowie. – Nie możemy pozwolić, by Polska i Węgry kontrolowały środki na społeczeństwo obywatelskie – powiedziała wprost premier Norwegii Erna Solberg.

Na temat doniesień z Norwegii chcieliśmy porozmawiać z Wojciechem Kaczmarczykiem, dyrektorem departamentu społeczeństwa obywatelskiego w kancelarii Beaty Szydło. Jednak jego zastępca Piotr Krygiel napisał nam: „Ze względu na to, iż negocjacje wciąż trwają, nie możemy udzielać komentarzy w tej sprawie”. Mimo że wcześniej Kaczmarczyk wypowiadał się na temat przydzielania funduszy norweskich w TVP (gdy ta zaatakowała Fundację Batorego). Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odpisało nam tylko, że nie odpowiada za program przeznaczony dla NGO-sów, choć wcześniej Gliński o rozdzielaniu tych właśnie środków się wypowiadał.

PiS walczy o „optymalne rozwiązania” dla NGO-sów

Ministerstwo Rozwoju, gospodarz negocjacji, przyznaje, że „tryb wyboru operatora programu dla organizacji pozarządowych jest przedmiotem rozmów z darczyńcami”. Jednocześnie przekonuje „Wyborczą”, że „intencją strony rządowej – wyrażaną w toku prowadzonych negocjacji – jest zapewnienie optymalnych rozwiązań dla III sektora w Polsce”.

„Powyższe dotyczy w szczególności decentralizacji systemu zarządzania środkami przeznaczonymi na wsparcie organizacji pozarządowych, które zapewniłoby szerszy dostęp do środków również mniejszym organizacjom działającym w ośrodkach oddalonych od centrów administracyjnych na terenie całego kraju” – podkreśla resort. Zarzut „skrajnej centralizacji” podrzuciła rządowi jeszcze w marcu KIPR. Jednak Fundacja Batorego już wtedy zwracała uwagę, że projekty realizowane były w 773 miejscowościach w Polsce.

Szczegóły dotyczące podziału funduszy norweskich przeznaczonych dla NGO-sów chcą poznać posłowie PO. W interpelacji skierowanej do Glińskiego Marta Golbik, Grzegorz Furgo i Adam Korol pytają go, dlaczego Fundacja Batorego nie może nadal dysponować tymi środkami, czy nowy operator zostanie wyłoniony w drodze otwartego konkursu, kiedy ewentualnie zostałby rozpisany nowy przetarg, oraz czy znane są już kryteria wyboru. Na odpowiedź czekają.

– Prowadzimy negocjacje z Polską i mogę zapewnić, że Norwegia jest gotowa zakończyć negocjacje w sprawie kolejnej edycji grantów norweskich tak szybko, jak to możliwe – zadeklarował ambasador Norwegii w Polsce Karsten Klepsvik. Z kolei premier Szydło uspokaja, że fundusze „nie są zagrożone”. Jednak gdy w przeszłości podobny problem Norwegowie mieli z Węgrami, na ponad rok wstrzymali środki.

wyborcza.pl

Najmłodszy pułkownik PRL-u. Arkadiusz Jakubik opowiada o najważniejszym człowieku w życiu

Aleksandra Pezda

22 maja 2017

Arkadiusz Jakubik

Arkadiusz Jakubik (Fot. Monika Ostrowska)

Przeprosił i odszedł. Ja za nim. Nie wiem dlaczego. Poczułem, że nie mogę tego gościa zostawić samego. Arkadiusz Jakubik opowiada Aleksandrze Peździe o najważniejszym człowieku w swoim życiu.

To będzie historia jak z filmu. Kiedyś na jej podstawie napiszę scenariusz. Ale mnie przydarzyła się naprawdę, jakieś 20 lat temu.

Konkurs Akademia Opowieści rozstrzygnięty!

Była zima. Ja bez pracy. Kilka miesięcy temu nowy dyrektor Warszawskiej Operetki Bogusław Kaczyński wyrzucił mnie i moją żonę. Nie wypalił plan poprzedniego dyrektora Jana Szurmieja, który chciał zrobić tam teatr muzyczny i wziął nas na etat. Zresztą Szurmiej miał mocno pod górkę, bo wtedy panoszyła się strasznie antyżydowska nagonka, ciągłe telefony do teatru z pogróżkami, że żydokomuna, ktoś raz nawet ekskrementami narysował na drzwiach teatru Gwiazdę Dawida.

Arkadiusz Jakubik: Nie byłeś takim debilem

Mieszkaliśmy wtedy z Agnieszką przy ulicy Koźlej przy Rynku Nowego Miasta. Mieszkanie maleńkie, 21 metrów kwadratowych, za to kredyt wielki. Wracałem któregoś wieczoru do domu moim zwyczajowym „szlakiem hańby” – miałem kilka miejsc, które lubiłem odwiedzać. No – barów, krótko mówiąc. Wracałem więc w dobrym humorze, ale o własnych siłach, żeby nie było wątpliwości. No, ale tamtej nocy, tak koło godziny trzeciej, zaczepił mnie starszy człowiek. Na oko przed sześćdziesiątką, niósł wypakowane czymś dwie duże reklamówki. Bardzo kulturalnie zwrócił się do mnie:

– Przepraszam pana bardzo. Mam tutaj kilka książek w bardzo dobrej cenie, może pan kupi?

Pokazuje mi jakiś album impresjonistów, jakiegoś Picassa, książkę o arrasach. Patrzę – facet dobrze wygląda, w kożuszku, no dziwne. Mówię:

– Wie pan, ja nie mam pieniędzy, bo wydałem.

Przeprosił i odszedł. Ja za nim. Nie wiem, dlaczego w sumie, coś mi po prostu nie pasowało. Poczułem, że nie mogę tego gościa zostawić samego. Widziałem, że wchodzi do sąsiedniej knajpy. Poszedłem tam. W środku nie było nikogo oprócz barmana i faceta z książkami, który oczywiście próbuje te książki sprzedać. Podsłuchuję więc ich rozmowę. Barman, taki 20-letni cwaniaczek, od razu przechodzi ze starszym gościem na „ty”.

– A ile byś za te książeczki chciał?

– Nie wiem. A jak pan uważa?

Barman zaczyna wyciągać albumy z reklamówek.

– No będzie ich tu jedna, dwie… cztery. mamy 11 książeczek. To chyba tak sześć „żywczyków” wystarczy?

Widziałem, ile kosztowało faceta z książkami to upokorzenie. Kiwnął głową z rezygnacją. Barman włożył więc butelki do pustych reklamówek, ale na koniec dodał, że trzeba by oblać taką transakcję. Oblali piwem za książki. Było zimno jak cholera, a ten gościu wychylił piwo jednym haustem. I w długą. A ja za nim. Zatrzymuję go w jakiejś bramie:

– Proszę pana, pogadajmy, przecież widzę, że coś złego się dzieje. Dlaczego pan te książki za bezcen sprzedaje?

– Bo jestem alkoholikiem i nie trzymam w domu pieniędzy.

W Akademii Opowieści: Jan Nowicki: Z Piotrem Skrzyneckim przez 30 lat byliśmy per pan. Jak się kłóciliśmy, krzyczałem: „Ty stary Żydzie!”

I zaczął opowiadać o swoim życiu, otworzył się. Zapamiętałem, że był wojskowym, najmłodszym pułkownikiem w PRL-u, miał chyba 33 lata, kiedy dostał ten awans. Ale teraz już na emeryturze, strasznie samotny, pokłócony z byłą żoną, syn nie chce go znać – tyle mu się złych rzeczy nazbierało, że teraz to już w sumie chciałby się tylko napić, a potem odkręcić gaz. Zacząłem go pocieszać, przekonywać, że to bez sensu. Trzymałem go w tej bramie i ze strachu, żeby naprawdę tego gazu nie odkręcił, próbowałem zaciągnąć do mojego mieszkania, bo było nieopodal. Ale się nie dał. Bąknął coś, że musi iść na stronę, po czym zniknął. Szukałem go, wołałem. Przepadł jak kamień w wodę.

Mniej więcej po roku urodził się mój starszy syn Kuba. My dalej bez kasy. W naszej klitce, na tych 21 metrach, darł się niemowlak, ja usiłowałem pisać jakieś scenariusze w przedpokoju wielkości metr na dwa. Pamiętam, pisałem wtedy libretto „Jeźdźca burzy”, spektaklu o Jimie Morrisonie, do dziś grają to w Rampie. Paliłem tak, że siekierę w powietrzu można było tam powiesić, więc otwierałem lekko drzwi wejściowe, żeby dym miał ujście. Za to z kolei dostawałem bęcki od sąsiadów, że palę na klatce. Wtedy dotarło do nas, że jeśli nie znajdziemy większego mieszkania, to się nam zaraz to wszystko rozpadnie.

Daliśmy ogłoszenie do gazety. To był czas, kiedy na rynku pojawiły się mieszkania komunalne z perspektywą wykupu. Zazwyczaj były do generalnego remontu, ludzie je chętnie zamieniali, na nowe – mniejsze, ale własnościowe. A my takie właśnie mieliśmy. Tyle że klitka. No więc daliśmy takie ogłoszenie i odezwał się do nas klient z mieszkaniem w Konstancinie. Pamiętam, jak jechaliśmy do tego Konstancina naszym daewoo tico w kolorze butelkowej zieleni, a po drodze zabraliśmy tego klienta. Kabaret normalnie, śmiechu co niemiara, on prawie dwa metry, do tego kapelusz i siedział w tym tico tak na bok przechylony, bo się nie mieścił.

W Akademii Opowieści: 90 lat i umysł jak brzytwa. Neurolog Marek Bachański opowiada o swoim wzorze, prof. Tadeuszu Baci

W tym Konstancinie patrzymy: nowy blok, mieszkanie dwupoziomowe, trzy pokoje i 68 metrów! Szok. Do tego pokój na piętrze wysoki na kilka metrów, czyli jest potencjał na antresolę. Mówię:

– No ale jak pan chce zamienić te mieszkania? Przecież nasze jest dużo mniejsze.

A on, że jemu to pasuje, bo chce takie małe dla syna. I jeszcze nam tutaj schody wewnętrzne dorobi, bo na razie tylko drabinka.

Jedziemy z powrotem. Znowu ta komedia z przechyloną głową pasażera w kapeluszu. Jedziemy i tak sobie gadamy – kim jesteśmy, co robimy, że aktorzy, że dziecko, normalne takie zapoznawcze rozmowy. Wtem gość mówi:

– A ja jestem emerytowanym wojskowym, byłem najmłodszym pułkownikiem w PRL-u, miałem wtedy 33 lata…

Zamurowało mnie. To był tamten facet z książkami! Nie wiem, dlaczego go nie poznałem. Wtedy była noc, teraz dzień, wtedy zima, teraz wiosna, inaczej ubrany, nie wiem. A przecież to był dokładnie ten facet, który mi nad ranem żenił książki za alkohol! No, ku. mać!

Wszedł do naszej kawalerki, rozejrzał się pobieżnie i powiedział, że OK, że możemy podpisywać umowę, kiedy będziemy tylko gotowi. I wyszedł.

Opowiedziałem Agnieszce wszystko. Że moim zdaniem to oszust. Oszust jak nic. Przecież facet, który nocą sprzedaje książki za piwo, nie może mieć własnego mieszkania. Jakim cudem chce zamieniać je na trzy razy mniejsze bez dopłaty? Cholera jasna, myślałem, jak to człowiek musi uważać, w życiu nic nie ma za darmo i ciągle trzeba mieć oczy dookoła głowy, inaczej oszuści naciągną.

Agnieszka była jednak spokojniejsza. Przekonała mnie, żebym chociaż sprawdził papiery. Nigdy nic nie wiadomo, a w tej klitce już nie wytrzymamy.

Pojechałem z gościem znowu do Konstancina. Nic mu nie mówiłem, bo co miałem mówić, że go rozpoznałem i uważam za oszusta? Wpadam do księgowej w spółdzielni, do której należało mieszkanie:

– Pani mi powie, czy ten lokal jest czysty, czy długi jakieś ma, hipoteki, współwłaścicieli?

No ale tu niespodzianka – lokal czysty. Żadnej ściemy, księgowa do mnie:

– Niech pan w to wchodzi w ciemno. Ten człowiek jest uczciwy.

Wracamy znowu moim tico, gość przekrzywiony, z nosem w podsufitce i nagle mówi do mnie:

– Pan oczywiście wie, że myśmy się już kiedyś spotkali?

Zatkało mnie. Po długiej, trwającej wieki ciszy, odpowiadam:

– No wiem.

– To ja chciałem panu bardzo podziękować.

Koniec rozmowy, już bez słowa dojechaliśmy do miasta.

Arkadiusz Jakubik: Nawet anioł ma brud pod paznokciami [ROZMOWA]

Zamieniliśmy te mieszkania, w Konstancinie zostaliśmy jeszcze osiem lat, tam się urodził nasz drugi syn. A człowiek, który się z nami zamienił, przez wiele następnych lat był naszym bliskim znajomym, przychodził na premiery, spotykaliśmy się. Kiedyś opowiedział mi, że po naszym spotkaniu w bramie wszystko sobie poukładał, przestał pić, pogodził się z synem i byłą żoną, znalazł sobie kogoś.

Najważniejszy człowiek w moim życiu. Od niego po raz pierwszy i może ostatni dostałem coś bezinteresownie. I to coś naprawdę ważnego, co przyniosło spokój i szczęście mojej rodzinie. Przypadek? Możliwe. Zbieg okoliczności? Na to wygląda. Ale jestem pewien, że wszystko, co robimy w życiu dobrego i złego innym ludziom, wraca spotęgowane do nas i to w najmniej oczekiwanym momencie. Nie jestem wierzący, wolę myśleć, że tym przypadkiem nie sterowała jakaś wyższa siła. A może jestem już raczej agnostykiem, bo ostatnio coraz częściej pytam siebie o to, co będzie dalej. Zupełnie jak bohater piosenki „Zmartwychwstaniemy” z płyty, którą nagrałem z moim zespołem Dr Misio.

FINAŁ AKADEMII OPOWIEŚCI

Autorzy zwycięskich i wyróżnionych prac, jury i twórcy Akademii Opowieści spotkają się 24 czerwca w Lublinie na Finale Festiwalu Małych Opowieści.

Zapraszamy do Lublina na wspólne świętowanie.

Dwanaście najlepszych opowiadań ukaże się w specjalnym wydaniu „Dużego Formatu” – 19 czerwca, a także w internetowym serwisie Akademii Opowieści. wyborcza.pl/akademiaopowiesci

wyborcza.pl

 

„Błaszczak w realnym życiu nie jest tym z ‚Ucha prezesa’. To arogancki funkcjonariusz PiS”

jagor, 23.05.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,103085,21849907,video.html?embed=0&autoplay=1
„Najpoważniejszy problem PiS polega na tym, że każdą krytykę swej działalności albo działalności podległych jego władzy służb uważa za polityczny atak” – Jan Wróbel cytuje w „Poranku Radia TOK FM” felieton Michała Szułdrzyńskiego z „Rzeczpospolitej”.

W tekście „Arogancja władzy nie służy”, Szułdrzyński odniósł się do sprawy tragicznej śmierci Igora Stachowiaka. 27-letni mężczyzna, którego policja pomyliła z poszukiwanym zbiegiem, zmarł po wielokrotnym użyciu paralizatora na komisariacie we Wrocławiu.

„PiS ma dziś kłopot nie dlatego, że do zdarzenia doszło, ale dlatego, że przez rok sprawy nie wyjaśniono. A rząd mógł sprawę wychwycić i rozbroić wcześniej. Ponad miesiąc temu rzecznik praw obywatelskich przedstawił raport dotyczący stosowania przemocy wobec ludzi na komisariatach. Znalazły się tam szokujące informacje” – napisał publicysta „Rz”.

I dalej: „Jak zareagował na to odpowiedzialny za policję minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak? Uznał, że to atak motywowany politycznie”.

– Ten sam Mariusz Błaszczak, który jest dość poczciwy i nie za mądry w „Uchu prezesa”, w realnym życiu nie jest tą sama osobą. Jest aroganckim i niekoniecznie odznaczającym się bystrą reakcją na wydarzenia polityczne funkcjonariuszem PiS, a nie państwa polskiego – dodał od siebie, co wyraźnie podkreślił, Jan Wróbel.

– Niech pan, panie ministrze nie wysyła do Michała (Szułdrzyńskiego) człowieka z zatrutą pizzą. Może pan ją mnie przesłać spokojnie, ja nie będę jadł, ale rozdam kolegom z TOK FM – żartował Wróbel. Jak dodał, artykuł z „Rz” zawiera proste, miejscami banalne dość prawdy, ale nieprzyswajane przez obecny obóz władzy.

– Może należałoby go przeczytać na rządzie i w ministerstwach na odprawie z ważnymi funkcjonariuszami – zasugerował prowadzący „Poranek w Radiu TOK FM”  Jan Wróbel.

Zobacz także

TOK FM

WTOREK, 23 MAJA 2017

STAN GRY: Surdykowski: Schetyna jak zawsze nie ma zdania, Krzyżak: PiS dezinformuje, Materska: Petru może wiele wygrać, Pawłowicz o ZOMO

PLATFORMA E MOBILE – Przemysław Charczuk w SE: “PO miała już oblicze liberalne, konserwatywne, chadeckie, lewicujące, teraz ma mieć socjalne. Nowoczesna zdaje się bardziej konsekwentna, jednak to Ryszard Petru jeszcze w 2015 roku w kampanii prezydenckiej wspierał kandydata PO. Robił to już po tym, gdy partia ta olała przedsiębiorców, zamiast obniżek podatków zaproponowała podniesienie VAT. Patrzą ci wyborcy anty-PiS-u, patrzą, i nie wiedzą – czy są w obozie liberalnym, konserwatywnym, chadeckim czy może ludowym”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/harczuk-platforma-e-mobile_995466.html

SCHETYNA JAK ZAWSZE NIE MA ZDANIA – Jerzy Surdykowski w RZ: “Przyjąć czy odrzucić uchodźców? Każdy gada innym głosem, a Schetyna jak zawsze nie ma zdania albo – jak niby w niezapomnianych latach 80. powiadał jeden z bliskich współpracowników o ówczesnym Lechu Wałęsie – „zdaniów u niego kilka”.

KOMPROMITACJA POSŁANKI PO – Fakt pisze o występie Joanny Augustynowskiej w programie Pociąg do polityki: “- Kto namalował Panoramę Racławicką? – Nie wiem. Powinnam powiedzieć: Matejko. Ale nie wiem – odpowiedziała Augustynowska. Na pytanie o to kto był pierwszym królem Polski przyznała: Nie przypomnę sobie. Mój mąż mnie za to zabije. Jak wsiadałam do taksówki, to prosił żebym to pamiętała. Posłanka PO nie odpowiedziała także na ostatnie, trzecie pytanie dotyczące „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego. – Kto marzył o szklanych domach? – zapytała dziennikarka Polsatu. – Syzyf? – odpowiedziała Augustynowska”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/wpadka-joanny-augustynowskiej-z-po-oblala-prosty-test/wcxrm7f

PIS DEZINFORMUJE – TOMASZ KRZYŻAK NA JEDYNCE RZ: “PiS dezinformuje opinię publiczną w sprawie pomocy dla poszkodowanych w syryjskiej wojnie. (…) Polska złożyła zobowiązanie do przyjęcia 73 osób przebywających w obozach w Grecji oraz kilku z Włoch. Wprawdzie trzy i pół miesiąca później (na początku kwietnia 2016 roku) zawiesiła rozpatrywanie wniosków przesłanych przez grecką służbę azylową i zamroziła procedurę, jednak nie jest prawdą, że tylko rząd Ewy Kopacz składał jakieś zobowiązania. W sprawozdaniach KE podkreśla zresztą, że „tylko Austria i Węgry nie złożyły żadnego zobowiązania”. http://www.rp.pl/Polityka/305229832-Krzyzak-Uchodzcy-i-postprawda.html

PÓŁPRAWDY PIS O RELOKACJI – dalej Krzyżak: “Z ust polityków PiS często pada argument, że nie mamy możliwości dodatkowego sprawdzenia uchodźców pod kątem bezpieczeństwa. To też mit. Wprawdzie odpowiadają za to głównie Grecja i Włochy, to jednak państwa przyjmujące prowadzą własne postępowania i przysługuje im prawo do odrzucenia wniosku z powodu „zagrożenia dla porządku publicznego”. Mają również prawo do dodatkowych kontroli bezpieczeństwa, w tym przesłuchań osób przeznaczonych do relokacji. Wiele państw korzysta z tej możliwości (m.in. Estonia, Francja, Irlandia) i odrzuca wnioski nawet wtedy, gdy uchodźca otrzymał już pozytywną decyzję o relokacji”. http://www.rp.pl/Uchodzcy/305229886-Polprawdy-PiS-o-relokacji-uchodzcow.html

AROGANCJA TO GŁÓWNY PROBLEM PIS – Michał Szułdrzyński w RZ: “Być może gdyby MSW nie traktowało rzecznika praw obywatelskich jak wroga, skandalu udałoby się uniknąć. Ale arogancja władzy polega nie tylko na tym, że się pogardza obywatelami. Arogancja władzy to również przekonanie, że nikt inny nie ma racji, a jeśli nas krytykuje, to ma motywacje polityczne. A to właśnie główny problem PiS”. http://www.rp.pl/Opinie/305229847-Szuldrzynski-Arogancja-wladzy-nie-sluzy.html

SPRAWA REPRESJI WOBEC POLSKI WRACA ZA SPRAWĄ TUSKA – Krzysztof Karnkowski w GPC: “Gdy tylko okazało się, że Unia rakiem wycofuje się z nałożenia na nasz kraj sankcji z powodu rzekomego „zagrożenia porządku prawnego”, kwestia jakiejś formy gospodarczych lub politycznych represji wobec Polski wraca za sprawą Donalda Tuska, którego nie tak dawno kazano nam za wszelką cenę popierać”. http://gpcodziennie.pl/64299-karuzelazuchodzcami.html

GAZETA WSPÓŁCZESNA NA JEDYNCE O DYMISJI ZIELIŃSKIEGO:

300live: Gliński o Opolu, Budka o dymisji Zielińskiego, Rząd sam chce sejmowej informacji o policji, polityczny plan dnia: http://300polityka.pl/live/2017/05/23/

KOD WYBIERZE LIDERA. ALE KTÓREGO? – GW: “Prawo głosu ma 170 delegatów wybranych przez lokalne komórki KOD-u w każdym województwie. Jak dotąd zgłosiło się dwóch kandydatów na przewodniczącego. Pierwszy to Mateusz Kijowski, dotychczasowy wyraźny lider organizacji, krytykowany jednak za nieprawidłowości w rozliczeniach finansowych i sprawę zaległych alimentów. Drugim kandydatem jest Krzysztof Łoziński, działacz antykomunistycznego podziemia i jeden z inspiratorów powstania KOD. Do rozpoczęcia obrad mogą się zgłaszać ewentualni inni kandydaci”. http://torun.wyborcza.pl/torun/7,48723,21846941,kijowski-kontra-lozinski-zjazd-wyborczy-kod-w-toruniu.html

MARTWA STRATEGIA WALKI Z NADUŻYCIAMI FUNKCJONARIUSZY – jedynka DGP: “Choć ogólnopolska strategia walki z nadużyciami funkcjonariuszy została przyjęta ponad dwa lata temu, do dziś pozostaje martwym zapisem. Dziś jest nawet gorzej niż w 2015 r – ze względu na presję na wyniki policji”. http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/550436,policja-tortury-komisariat-smierc-igora-stachowiaka-strategia.html

KRYSTYNA PAWŁOWICZ O ZOMOWSKICH METODACH W POLICJI – mówi SE: “To oczywiście zbójeckie prawo opozycji, by żądać teraz dymisji ministrów, jednak ich inicjatywa z góry jest skazana na niepowodzenie. Rozumiem, gdyby chodziło o jakąś wielką skalę, niefunkcjonowania całego państwa, resortu, to dymisja miałaby sens. Tu podejść należy z największym szacunkiem do życia pana Stachowiaka, największym potępieniem do zomowskich, bestialskich metod zastosowanych przez policjantów, i tacy ludzie w policji nie mają prawa pracować. Jednak kary zostały wymierzone na poziomie takim, na jakim powinny”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/pawlowicz-potepiamy-bestialstwo-i-zomowskie-metody_995449.html

PO I PIS WYSTARTUJĄ RAZEM W WYBORACH? – jak pisze w DGP Tomasz Żółciak: “Obie partie pojutrze ogłoszą wspólny start swoich kandydatów do sejmików województw – wynika z informacji DGP. Z kolei samorządowcy dziś przedstawią inicjatywę zakazującą partyjnym kandydatom startu w lokalnych wyborach. Jak twierdzą nasi rozmówcy, Grzegorz Schetyna i Władysław Kosiniak-Kamysz porozumieli się w kwestii współpracy ich partii na czas wyborów samorządowych. 25 maja oba ugrupowania organizują na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego konferencję pt. „Polski samorząd w zjednoczonej Europie”. – Wtedy ma zostać ogłoszone, że w wyborach do sejmików wystartujemy pod szyldem EPP – zdradza jeden z ludowców”. http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1044834,po-z-psl-buduja-partie-regionow.html

ODWOŁANIE OPOLA GWOŹDZIEM DO TRUMNY KURSKIEGO? – Barbara Sowa w DGP: “Miasto miało wątpliwości co do współpracy z TVP już kilka tygodni temu. Odwołanie imprezy może być gwoździem do trumny dla Jacka Kurskiego”. http://wiadomosci.dziennik.pl/media/artykuly/550442,festiwal-w-opolu-jacek-kurski-odwolany-festiwal.html

OPOLE ZRYWA Z KURSKIM – GW.

JACEK KURSKI POLEGŁY POD OPOLEM – Agnieszka Kublik w GW: “A nastroje w PiS potwierdzają ich intuicję. – Kurskiego uratować już się nie da – mówi poseł PiS. – Kurski destruuje niemal wszystko, czego się dotknie, a ta kompromitacja jest bezdyskusyjna. Straty wizerunkowe i finansowe są zbyt duże. Sytuacja dojrzewa do odwołania”. http://wyborcza.pl/7,75968,21849138,jacek-kurski-polegly-pod-opolem.html

OPOLSKI PRECEDENS GROŹNY DLA WŁADZY – Jacek Cieślak w RZ: “Cóż można powiedzieć? Opole to „tylko” festiwal piosenki! Opolski precedens może być dla władzy jednak bardzo groźny, jeśli miejsc wykluczeń w Polsce będzie przybywać. Warto przypomnieć Pyrrusa, który powiedział: „Jeszcze jedno takie zwycięstwo i będę zgubiony”. http://www.rp.pl/Opinie/305229829-Cieslak-Od-Opola–do-bojkotu.html

PROJEKT DOBRY DLA GOSPODARKI – ekonomiczna RZ analizuje program Nowoczesnej: “Realizacja programu Nowoczesnej pozwoliłaby na uporządkowanie polityki rodzinnej i jej finansowania. Trudno przesądzić, czy pomoże samej partii”.

NOWOCZESNA HOJNIEJSZA DLA RODZIN Z JEDNYM DZIECKIEM – RZ: “Byłby to system hojniejszy dla rodzin z jednym dzieckiem (w tym także dla rodziców samotnie wychowujących dzieci), bo obecnie świadczenia 500+ na jedno dziecko przysługują tylko wtedy, jeśli dochód w rodzinie nie przekracza 800 zł na osobę. Jeśli założymy, że w Polsce mamy ok. 2,6–2,7 mln jedynaków, to na propozycji Nowoczesnej skorzystać mogłoby ok. 1,8–2 mln dzieci. Za to dla większości pozostałych rodzin pomysł przedstawiony przez Nowoczesną oznacza mniejsze świadczenia, mniej więcej o połowę – dziś dodatki 500+ to ok. 6 tys. zł rocznie na jedno dziecko. A co z osobami, które albo nie płacą tak wysokiego podatku PIT, który pozwalałby odliczać 3 tys. zł na dziecko, albo w ogóle nie płacą PIT – np. rolnicy, albo osoby niepracujące? – Nawet jeśli ktoś płaci niższy podatek, otrzymałby wsparcie na dziecko w całości, w postaci dopłaty, tak jak w przypadku ulgi prorodzinnej – wyjaśnia Lubnauer”.  http://www.rp.pl/Gospodarka/305229865-Projekt-dobry-dla-gospodarki.html

PETRU MOŻE WIELE WYGRAĆ – Agnieszka Materska-Sosnowska w rozmowie z GW: “Ale proszę sobie przypomnieć, jaki był stosunek do uchodźców w 2015 roku, zanim zaczęła się nagonka. Teraz PiS rzucił na ten front wszystkie siły, ludzie powtarzają to, co widzą i słyszą w telewizji, a jednak wciąż jedna trzecia chce być solidarna. Petru może na tym temacie wiele wygrać. Od polityków wymagamy, żeby stanowili elitę i nadawali ton dyskusji. Nie tylko reagowali na sondaże, ale również kreowali postawy. Petru to właśnie zrobił. Zajął jasne stanowisko, jakiego oczekiwaliśmy od liberalnej partii”. http://wyborcza.pl/7,75968,21849114,nowoczesna-ale-czy-wystarczajaco-petru-walczy-o-przetrwanie.html

MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI O BŁĘDACH PETRU – pisze w RZ: “Nowoczesna zgubiła w ostatnim roku trzy czwarte swego poparcia nie z powodu programu, ale z powodu błędów swojego lidera. Widząc, że w dniu kongresu programowego publikowany jest wywiad w jednym z kolorowych tygodników, na okładce którego Ryszard Petru występuje ze swoją nową miłością, odnieść można wrażenie, ze Petru wcale się nie zmienił. Trudno mu więc będzie teraz przekonać do siebie wyborców”.

KATARZYNA LUBNAUER O TYM ŻE BRAKUJE LUDZI DO PRACY – fragment rozmowy SE: “- Ponieważ spada bezrobocie, należy się spodziewać, że rynek pracy będzie kształtował wyższe pensje. W tej chwili mamy już sytuację, że brakuje rąk do pracy. Są miasta, które nie mogą się rozwijać, bo nie ma pracowników.
–- To nie wina 500 plus.
–- Między innymi 500 plus.
–- Naprawdę?
–- To wina wszystkich programów, które umożliwiają ludziom życie bez pracy w sytuacji, kiedy spokojnie mogliby ją podjąć. Naturalnie, uważamy, że osoby, które rzeczywiœcie nie mogą pracować – niepełnosprawni czy opiekunowie osób niepełnosprawnych – powinny otrzymywać pełną pomoc społeczną”.

LUBNAUER O ROZDAWNICTWIE – mówi SE: “Zbliżamy się do momentu, kiedy trzeba będzie ostro ciąć wydatki publiczne. Potem już mamy progi konstytucyjne i problemy z przyjęciem euro. Musimy wejœć do strefy euro, żeby być w jądrze UE. To kwestia naszej przyszłośœci. Dlatego trzeba szukać oszczędnośœci, a nie prowadzić rozdawnictwo pieniędzy. Polityka to odpowiedzialnoœść”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/lubnauer-rodziny-wielodzietne-dostana-mniej_995497.html

N JAK NOWOCZESNA, N JAK NIEUDOLNA – tytuł w GPC. http://gpcodziennie.pl/64322-njaknowoczesnanjaknieudolna.html

TRZEBA UCZCIWIE PRZYZNAĆ, ŻE DUDA DOTĄD UNIKAŁ KRYTYCZNYCH OPINII O TUSKU – Katarzyna Kolenda-Zaleska w GW: “Prezydent dobrze wie, jak wielkim zagrożeniem będzie dla niego kontrkandydat Tusk. Trzeba uczciwie przyznać, że do tej pory unikał krytycznych opinii. Ale teraz najpewniej chętnie włączy się w dyskredytowanie szefa Rady Europejskiej. Bo po wypowiedzi w sprawie uchodźców widać wyraźnie, że nadzieja tych, którzy liczyli na prezydenckie próby odzyskiwania społecznego szacunku, była tylko mrzonką”. http://wyborcza.pl/7,75968,21849098,na-sondaz-za-sliski-na-tuska-zjawisko-uchodzca-dobry-na-wszystko.html

SIEGMAR GABRIEL o postępowaniu ws Polski mówi GW: “Poza tym w ubiegłym tygodniu Rada pokazała, że pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans ma całkowite poparcie państw członkowskich w dialogu prowadzonym z rządem polskim. Unia jest bowiem czymś więcej niż tylko wspólnym wewnętrznym rynkiem. Przede wszystkim jesteśmy wspólnotą wartości. I do chronienia tych wartości wszyscy się zobowiązaliśmy”. http://wyborcza.pl/7,75399,21849049,szef-msz-niemiec-bez-polakow-reforma-ue-sie-nie-uda.html

UNIA TYLKO Z EURO – jedynka GW.

UNIA E U R O PEJSKA – TOMASZ BIELECKI w GW: “Ryzyko, że eurobudżet (poparty już przez europarlament) powstanie za cenę uszczuplenia wspólnej kasy UE, jest bardzo duże. A głównym beneficjentem tej ostatniej jest Polska, której popsuta reputacja przeszkadza teraz w walce o swoje w Brukseli. I nawet nim pierwsza prędkość Unii zacznie nam na dobre odjeżdżać, to już w budżecie poczujemy, ile kosztują nas brak udziału w eurolandzie i osłabiona pozycja Warszawy w UE”. http://wyborcza.pl/7,75968,21849539,unia-europejska.html

SE O NAJBOGATSZYCH SENATORACH: “Nasi senatorowie to prawdziwi krezusi! Jak wynika z oświadczeń majątkowych za 2016 rok, największy majątek spośród parlamentarzystów izby wyższej naszego parlamentu zgromadził współtwórca SKOK, Grzegorz Bierecki (53 l.) z PiS – aż 27,5 mln zł. Na dodatek dzięki zasiadaniu w spółkach zarobił 7,5 mln zł. Co ciekawe, w jego garażu stoi. maluch z 1998 roku. Innym bogaczem z Senatu jest Aleksander Pociej (52 l.) z PO z majątkiem prawie 10 mln zł. Jego największa część to nieruchomości. Podobnie jak w przypadku byłego wicemarszałka Senatu Grzegorza Czeleja (53 l.), który ma aż trzy domy, warte w sumie 3,7 mln zł, a jego majątek wynosi niemal 5 milionów. Zarówno Pociej, jak i Czelej zarabiają na wynajmie mieszkań. Pierwszy z nich dorobił w ten sposób w zeszłym roku 173 tys. zł, drugi 300 tysięcy”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/krezusi-z-wiejskiej-czyli-oswiadczenia-majatkowe-senatorow_995450.html

KONSTATNTY RADZIWIŁŁ O SPORZE Z MF WS DOCELOWEGO 6% PKB NA ZDROWIE – mówi w rozmowie z DGP: “- Jest spór o tę kwestię między resortem zdrowia a ministrem finansów?
– Nie ma żadnego sporu ani konfliktu. Po prostu nie ma jeszcze ostatecznego stanowiska. I tyle. Sytuacja jest taka, że minister zdrowia przygotowuje projekt i poddaje go konsultacjom międzyresortowym. Ten etap jeszcze nie nastąpił. Rozmowy trwają, a więc nie będę mówił o konkluzjach przed ich zakończeniem.
– Jakie jest minimum w wydatkach na ochronę zdrowia, poniżej którego pan nie ustąpi?
– 6 proc. PKB to taki oczywisty cel. Ewentualne dyskusje mogą dotyczyć tylko tego, w jakim czasie do takiego poziomu dojść.
– A jak się nie uda uzyskać zakładanego poziomu?
– Zakładam, że się uda.
– Można reformować system ochrony zdrowia bez takiego zastrzyku dodatkowych pieniędzy?
– Trzeba”.

RADZIWIŁŁ O DOSTĘPNOŚCI ELLAONE: “Proszę wybaczyć, ale jest mnóstwo leków o większej pilności, których stawką w przypadku nieprzyjęcia jest utrata życia, a są dostępne na receptę. Na przykład adrenalina, której się używa m.in. przy użądleniu przez osę. A trzeba dostać się do lekarza”. http://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/1044714,radziwill-sluzba-zdrowia-antykoncepcja-budzet-mz.html

SALMONELLOZA WRACA DO POLSKI, COFNĘLIOŚMY SIĘ O DEKADĘ – RZ: “W 2016 r. odnotowano nagły i wysoki, bo aż 16-proc., wzrost liczby zachorowań na salmonellozę – wynika ze wstępnych danych Państwowego Zakładu Higieny. W 2016 r. w Polsce odnotowano aż 10 025 przypadków salmonellozy wśród ludzi – ustaliła „Rzeczpospolita”. Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny rok wcześniej tę chorobę zakaźną zdiagnozowano u 8652 pacjentów, co oznacza, że w ciągu roku nastąpił 16-proc. wzrost liczby zachorowań. I choć liczba ta rosła nieznacznie już od 2014 r., to po raz pierwszy od 2010 r. przekroczyła wstydliwą barierę 10 tys. rocznie. Według danych GUS w latach 2006–2010 średnio rejestrowano jeszcze 10 676 przypadków rocznie. W 2015 r. – 16 006. W ostatnim roku cofnęliśmy się więc pod tym względem niemal o dekadę”. http://www.rp.pl/Medycyna-i-zdrowie/305229884-Salmonelloza-wraca-do-Polski.html

300polityka.pl

WTOREK, 23 MAJA 2017, 08:35

Gliński o festiwalu w Opolu: To wygląda na zorganizowaną akcję. Opozycja niszczy polską demokrację

Nagle polityka i to w bardzo radykalnych przejawach, takiej nienawiści, niszczenia instytucji z takim dorobkiem, weszła do kultura, i to takiej lekkiej, która powinna raczej kojarzyć się nam z relaksem, odpoczynkiem, humorem. To wygląda na zorganizowaną akcję. Polska opozycja niszczy polską demokrację przez to, że postanowiła uprawiać politykę na ulicy i na zagranicy. Ulica nie bardzo wychodzi, zagranica raz wychodzi, raz nie wychodzi. teraz się okazuje, że dobrą metodą jest niszczenie wszystkiego, co dookoła. Cóż takiego telewizja zrobiła? – stwierdził Piotr Gliński w „Salonie politycznym Trójki”, pytany o festiwal w Opolu.

07:56

Budka: Zieliński dawno powinien odejść. Jest wprost odpowiedzialny za stan polskiej policji

Wiceminister Zieliński dawno powinien odejść, bo jedyne, z czego zasłynął, to ze słynnego konfetti, które było wycinane na jego cześć. Wiceminister Zieliński jest wprost odpowiedzialny za stan polskiej policji. Mariusz Błaszczak dokonał rewolucji, czystki kadrowej po objęciu przez PiS władzy i całkowitą odpowiedzialność za to, co dzieje się od 18 miesięcy w polskiej policji ponosi Mariusz Błaszczak i Jarosław Zieliński – stwierdził Borys Budka w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:52

Budka: Nikt nielegalny nie może być relokowany do Polski i to najważniejsze, co zapewnił rząd PEK

– Te wszystkie zamachy pokazują, że to tchórzliwi ludzie, którzy atakują najsłabszych. Tutaj nie ma żadnego klucza, to zaatakowanie często serca narodu, w tym przypadku najwięcej uczestników tego koncertu to były podobno mamy z córkami, z dziećmi i to jest najstraszniejsze –  stwierdził Borys Budka w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

„My zawsze podkreślaliśmy, że należy odróżnić kwestię imigrantów czy nielegalnych imigrantów od uchodźców. Poczekajmy na ustalenia, kto był sprawcą tego zamachu. Nie przypominam sobie, by sprawcami zamachu były osoby, które można nazwać uchodźcą. Tak ważna jest weryfikacja osób, które przepływają czy też przypływają do Europy. W ustaleniach, które rząd Ewy Kopacz prowadził i które zapadły wówczas jako warunek, który stawialiśmy na ewentualne przyjmowanie czy relokację uchodźców było jasne stwierdzenie tożsamości przez odpowiednie służby i zabezpieczenie przed tym, by osoby niezweryfikowane dostały się do Polski. To najważniejsze ustalenie jest ciągle aktualne”

Jak podkreślał, nikt nielegalny nie może być relokowany do Polski i to najważniejsze, co zapewnił rząd Ewy Kopacz.

300polityka.pl

Opole bierze rozwód z telewizją. To będzie gwóźdź do trumny Jacka Kurskiego?

23.05.2017

Jacek Kurski na scenie amfiteatru w Opolu© AKPA Jacek Kurski na scenie amfiteatru w Opolu

 

Miasto miało wątpliwości co do współpracy z TVP już kilka tygodni temu. Odwołanie imprezy może być gwoździem do trumny dla Jacka Kurskiego.

Władze Opola wypowiedziały TVP umowę na organizację 54. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Oficjalny powód: telewizja nie wywiązała się ze swoich obietnic. W umowie było zapisane, że TVP zorganizuje „Złoty Jubileusz” Maryli Rodowicz. Wszyscy wiemy, że artystka nie weźmie jednak udziału w imprezie – tłumaczy w rozmowie z DGP Katarzyna Oborska-Marciniak, rzeczniczka prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego. W poniedziałek do tamtejszego amfiteatru nie wpuszczono ekipy technicznej TVP. Wiśniewski mówi, że decyzję podjęto z obawy o nadszarpnięcie marki „KFPP w Opolu”.

Wypowiedzenie umowy nie zamyka drogi do dalszych rozmów i zorganizowania festiwalu w innym terminie. Mieliśmy przypadek, że impreza odbyła się we wrześniu, ale nie chciałabym niczego przesądzać – zastrzega rzeczniczka. Traktujemy to jako kolejną odsłonę negocjacji – dodaje Maciej Stanecki, wiceprezes TVP.

Po tym, jak z udziału w tegorocznym festiwalu zrezygnowały największe gwiazdy, na Woronicza od kilku dni trwały gorączkowe narady. Lista wykonawców, którzy się zbuntowali i na festiwalu współorganizowanym przez telewizję kierowaną przez Jacka Kurskiego wystąpić nie zamierzają, wydłużyła się w weekend do kilkunastu osób. Zrezygnowali m.in. Maryla Rodowicz i Andrzej Piaseczny (oboje mieli na scenie amfiteatru obchodzić swoje jubileusze i dać oddzielne koncerty z występami gości).

Bojkot ma podłoże polityczne. Pierwsza sygnał dała Kayah. Artystka miała, jak pisała „Gazeta Wyborcza”, znaleźć się na czarnej liście artystów, których TVP nie chce wpuścić na scenę, bo otwarcie opowiadała się po stronie opozycji. Kayah występowała na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, wsparła też czarny protest kobiet.

TVP wczoraj zaprzeczyła doniesieniom o czarnej liście. Menedżerowie stacji wymieniają kolejne nazwiska piosenkarzy dogadywanych na zastępstwo. Rozmowy trwały do późnego wieczora w poniedziałek. Zaproponowaliśmy uruchomienie Akademii Polskiej Piosenki, do projektu zgodziła się włączyć Halina Frąckowiak. W związku ze śmiercią Zbigniewa Wodeckiego zwróciłem się też z propozycją do Opola, żeby zagrać w czasie festiwalu koncert upamiętniający jego twórczość. Zwykła przyzwoitość nakazuje upamiętnić artystę, który w Opolu debiutował, i pogodzić się w obliczu tak smutnych okoliczności – mówi Stanecki.

 

Tegoroczna umowa TVP z miastem została podpisana na ostatnią chwilę, pod koniec kwietnia. I opiewa tylko na rok, bo już wtedy pojawiły się wątpliwości. Powodem sporu miała być część festiwalu, na której występują kabarety. TVP chciała przejąć od miasta dystrybucję biletów na koncert Jana Pietrzaka. Nieoficjalnie komentowano, że w ten sposób chce zagwarantować tego dnia przychylną publiczność. W zeszłym roku Opole dołożyło do budżetu festiwalu 1,7 mln zł, w tym chciało dać 800 tys.

Z artystami telewizja nie miała – jak się dowiedzieliśmy – podpisanych żadnych umów. Tak więc mogli rezygnować z występów bez obaw, że przyjdzie im za to zapłacić. Kary widziałem w umowach na koncerty planowane z 1,5-rocznym wyprzedzeniem, i to w przypadku gwiazd pokroju Depeche Mode. W polskiej praktyce najpierw rezerwuje się termin, uzgadnia cenę, a formalności dopina często na ostatnią chwilę. Z artystami byliśmy w trakcie negocjacji – mówi Stanecki.

Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, żeby artyści rezygnowali i wycofywali się tuż przed festiwalem. Tutaj zawiniła buta i pycha Jacka Kurskiego – mówi Juliusz Braun, były prezes TVP, a obecnie członek Rady Mediów Narodowych. Dla telewizji obecne zamieszanie oznacza nie tylko stratę wizerunkową, ale też wymierne koszty. Skandal może się też okazać gwoździem do trumny Jacka Kurskiego, prezesa TVP. W PiS ma on wielu przeciwników, którzy uważają, że należałoby odwołać go ze stanowiska. Telewizja na tym festiwalu nigdy nie zarabiała, raczej do niego dokładała – przyznaje Braun.

Realne przychody reklamowe, biorąc pod uwagę, że transmisje odbywają się w trzech wieczornych pasmach prime time, to w zależności od widowni i zaangażowania sponsorów od kilkuset tysięcy do 1,5 mln zł. Trudno jednak rozstrzygnąć, czy to więcej, niż pochłania organizacja festiwalu, a zatem – czy to inwestycja i koszt, czy szansa na pozytywny bilans – przyznaje Joanna Nowakowska z agencji mediowej MEC. Dodaje, że festiwal w Opolu to nie jest tylko kilkudniowe wydarzenie dla TVP, ale ważny rozrywkowy projekt obudowany szeroką promocją. Telewizja ogrywa go w zasadzie przez cały rok, prezentując w TVP 1 „O!Polskie przeboje”. Widać więc, że to ważny element strategii programowej i marketingowej nadawcy. Trudno byłoby odwołania festiwalu nie zaliczyć w poczet strat TVP – komentuje.

W mediach pojawiły się informacje, że organizację imprezy miałby przejąć Polsat. Nic mi o tym nie wiadomo. My mamy swój festiwal – zaprzecza w rozmowie z DGP Nina Terentiew, dyrektor programowa Polsatu. Telewizja Zygmunta Solorza-Żaka od lat organizuje imprezę w Sopocie. Tegoroczna jej edycja odbędzie się w najbliższy weekend. Na scenie w Operze Leśnej pojawią się Muniek Staszczyk, Agnieszka Chylińska, Ania Dąbrowska, Dżem, Sylwia Grzeszczak, Kortez, Piersi oraz Michał Szpak i Zenek Martyniuk.

 

msn.pl

Katarzyna Kolenda-Zaleska, „Fakty” TVN

Na sondaż za śliski, na Tuska zjawisko. Uchodźca dobry na wszystko

22 maja 2017

Styczeń, minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak podczas konferencji na temat zmian w ustawie o udzielaniu ochrony cudzoziemcom

Styczeń, minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak podczas konferencji na temat zmian w ustawie o udzielaniu ochrony cudzoziemcom (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

PiS kompletnie nie rozumie zasad działania organizmu, w którym wszyscy są równi we wspólnocie, więc mając własne interesy narodowe, potrafią doprowadzać do kompromisu

Prawo i Sprawiedliwość musiało odetchnąć z ulgą, gdy Donald Tusk powiedział, że owszem, Polska może nie przyjmować uchodźców, może wykluczać się z europejskiej solidarności, ale skoro tak, to poniesie konkretne koszty. Uff! I strzelił korek z szampana. Wreszcie można powrócić do ulubionej frazy „wina Tuska”, która stała się dla PiS alibi na wszystkie niepowodzenia. W Brukseli minister Błaszczak ze swadą dowodził, że Tusk grozi Polsce, a jego wybór, przed czym przecież PiS ostrzegał, jest nieporozumieniem. Dlaczego? Bo Tusk nie reprezentuje interesów Polski. I sypnęły się rytualne wypowiedzi na tę modłę. Z pewnością do polityków PiS poszedł jakiś przekaz dnia: odwrócić uwagę od prawdziwego problemu.

PiS od dawna starał się narzucić pogląd, że Tusk powinien być naszym człowiekiem w Europie, a nie reprezentować wszystkie kraje Wspólnoty. W sprawie uchodźców partia Kaczyńskiego zachowuje się egoistycznie, w sprawie Unii podobnie. To kompletne niezrozumienie zasad funkcjonowania organizmu, w którym wszyscy są równi we wspólnocie, więc mając, co oczywiste, własne interesy narodowe, potrafią doprowadzać do kompromisu. PiS, myśląc inaczej, tak naprawdę wyklucza nas ze wspólnoty europejskich państw. A sprzeciwiając się przyjmowaniu uchodźców – wbrew Komisji Europejskiej, wbrew Parlamentowi Europejskiemu, wbrew hierarchom kościelnym – wyklucza ze wspólnoty solidarności.

Zobacz:

Polska może być jednym z liderów Europy albo usiąść w kącie i się dąsać – Frans Timmermans w „Temacie dnia”

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21849029,video.html

PiS sam wywołał uchodźcze lęki w kampanii wyborczej, gdy każdy sposób był dobry, by zyskać promil poparcia. Teraz partia uważnie czyta sondaże i widzi, że zadziałało: udało się wmówić Polakom, że uchodźcy to terroryści, gwałciciele, nosiciele zarazków. Udało się stworzyć motyw, który pozwala w każdej chwili odwrócić uwagę od własnych nieudolności, od wpadek ministra obrony po wyskoki sędziego Trybunału Konstytucyjnego – a przy okazji obrzydzić wyborcom groźnego rywala. Bo PiS równie uważnie przygląda się powrotowi Tuska do Polski.

Ciekawe, jak zachowa się prezydent Andrzej Duda. Ten gorliwy chrześcijanin, który nie unika publicznego manifestowania wiary, ma szansę stanąć po stronie chrześcijańskiej moralności i miłosierdzia, o którą tak żarliwe apelują papież Franciszek i polscy biskupi. Ale chyba już znamy odpowiedź. Wygląda na to, że wiara już przegrała z polityką, bo na spotkaniu z prezydentem Niemiec Duda zdecydowanie stanął po stronie rządu.
Prezydent dobrze wie, jak wielkim zagrożeniem będzie dla niego kontrkandydat Tusk. Trzeba uczciwie przyznać, że do tej pory unikał krytycznych opinii. Ale teraz najpewniej chętnie włączy się w dyskredytowanie szefa Rady Europejskiej. Bo po wypowiedzi w sprawie uchodźców widać wyraźnie, że nadzieja tych, którzy liczyli na prezydenckie próby odzyskiwania społecznego szacunku, była tylko mrzonką.

wyborcza.pl

 

Wybuch na koncercie Ariany Grande w Manchesterze. Co najmniej 19 zabitych i 50 rannych [RELACJA]

CO WIEMY?

– W Manchester Arenie trwał koncert Ariany Grande

– W pewnym momencie wybuchła panika, świadkowie mówią o dwóch wybuchach

– Policja potwierdziła, że doszło do „incydentu terrorystycznego”

– Służby nie podały jednak, czy faktycznie w Arenie miała miejsce eksplozja

Bilans ofiar to 19 zabitych i co najmniej 50 rannych

gazeta.pl

Wybuch w Manchester Arena na koncercie Ariany Grande. Jest wielu zabitych i rannych [CO WIEMY]

AB, IAR, 23.05.2017

Atak w Manchester Arenie

Atak w Manchester Arenie (Fot. Peter Byrne/ PA via AP)

Po koncercie Ariany Grande w Manchester Arena doszło do eksplozji – twierdzą świadkowie. Choć policja nie potwierdziła dotąd doniesień o wybuchu, zdarzenie zostało zakwalifikowane jako możliwy atak terrorystyczny.

1. Co wydarzyło się w Manchester Arena?

W poniedziałek wieczorem w brytyjskiej Manchester Arena – największej hali widowiskowej Europy – trwał koncert amerykańskiej wokalistki Ariany Grande. Przed północą, gdy widzowie opuszczali obiekt, nagle wybuchła panika. Pierwsze doniesienia mówiły o odgłosach eksplozji, według innych informacji huk, który przeraził tłum, był spowodowany awarią nagłośnienia. Świadkowie opowiadają jednak o „ogromnym błysku, huku i dymie”. – Kierowaliśmy się do wyjścia, byliśmy już przy drzwiach, kiedy doszło do wybuchu i ludzie zaczęli krzyczeć. To była duża eksplozja, czułam ją w klatce piersiowej – to słowa jednej z uczestniczek koncertu.

Śledź naszą relację na żywo >>>

Według doniesień medialnych w arenie miały miejsce dwie eksplozje. W hali wybuchły najprawdopodobniej ładunki domowej roboty, które zdetonował zamachowiec samobójca – podała agencja Reutera powołując się na dwóch anonimowych amerykańskich urzędników.

2. Jak do tych doniesień odnosi się policja?

Przedstawiciele służb potwierdzają, że w Manchesterze doszło do „możliwego ataku terrorystycznego”. To tyle – mimo upływu godzin wciąż nie ma oficjalnego potwierdzenia informacji o eksplozji. Śledczy badają jednak sprawę pod kątem zamachu, w Londynie zbiera się też sztab ds. walki z terroryzmem. Policja zablokowała drogi w centrum miasta, na ulicach pojawiły się dodatkowe patrole

3. Jaki jest bilans ofiar?

W ataku zginęło co najmniej 19 osób, a ponad 50 zostało rannych. To dane potwierdzone przez policję.

4. Co się działo w okolicach hali?

Po ataku przez wiele godzin karetki kursowały między Manchester Areną a szpitalami. W okolicy obiektu pracowali saperzy, przez całą noc w okolicach przebywało także wielu uczestników koncertu. Na miejsce podstawiono autobusy, również miejscowe taksówki oferowały darmowe przejazdy w bezpieczne miejsca.

 

gazeta.pl

Tomasz Bielecki (Bruksela)

Unia EUROpejska

22 maja 2017

Euro

Euro (123rf)

Opisany przez niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pomysł na reformę Unii Europejskiej, który zakłada wejście wszystkich krajów UE do strefy euro do roku 2025, to głównie prowokacja intelektualna, by zmobilizować m.in. Polskę do przyjęcia wspólnej waluty. Tak bliska data wydaje się dziś mało prawdopodobna.

Komisja Europejska przedstawi za tydzień „dokument dyskusyjny” z pomysłami na reformę strefy euro, spośród których kraje UE do końca roku miałyby wybrać najlepszą opcję. To część debaty, którą Komisja rozpoczęła w marcu swymi pięcioma scenariuszami na przyszłość Unii – od jej redukcji do wspólnego rynku po pełną federalizację. KE już w kwietniu opisała, co te scenariusze powinny oznaczać m.in. w polityce socjalnej, za tydzień odniesie się do euro, a zapewne w czerwcu – do polityki obronnej i budżetowej.

Pozostawienie krajom wyboru, jak ambitne przeprowadzić reformy, będzie także podstawą „dokumentu dyskusyjnego” o eurolandzie. Niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał, że jedna z opcji zakłada wejście wszystkich krajów UE do strefy euro do roku 2025 (oprócz Danii, która ma walutę sztywno powiązaną z euro i traktatowe wyłączenie z obowiązku dążenia do unii walutowej). Ale to głównie prowokacja intelektualna, by zmobilizować m.in. Polskę do przyjęcia wspólnej waluty. Tak bliska data wydaje się dziś w małym stopniu możliwa – ze względów politycznych – także w Szwecji.

Dokument Komisji planowano od dawna, ale teraz staje się „prezentem” dla prezydenta Emmanuela Macrona przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi we Francji. Może powiedzieć, że reformatorskie idee, o których mówią wspierani przezeń kandydaci, są znów dyskutowane w Unii. Znów – bo już przed laty wysunięto pomysły odrębnego budżetu strefy euro (z prawem do emisji obligacji), który potrzebowałby władzy wykonawczej (np. ministra finansów eurolandu) i kontroli demokratycznej (np. przez izbę europosłów z krajów z euro).

Wielu polityków w Polsce pociesza się, że do tak dużego odskoczenia krajów pierwszej prędkości od reszty Unii trzeba zmiany traktatów UE – a wymagana dla niej jednomyślność członków gwarantuje Warszawie wpływ na kształt nowej Unii. To fałszywe pocieszenie – spora część reform postulowanych teraz przez Macrona niekoniecznie wymaga zmiany traktatów.

Najgłębszą zmianą ustroju UE w ostatnich latach było powołanie funduszu ratunkowego eurolandu ESM (pożyczki za silny nadzór nad reformami), który zapisano w 2012 r. w odrębnym traktacie krajów strefy euro. Zgoda Polski nie była potrzebna. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble zadeklarował, że pogłębianie integracji eurolandu powinno się dokonywać poprzez rozwijanie traktatu ESM.

Przyspieszenie w eurolandzie od kilku lat blokował klincz między Niemcami a Francją (oraz między unijną Północą a Południem) w kwestiach: ile solidarności finansowej, ile dyscypliny budżetowej i trudnych reform. Pierwsze spotkanie Emmanuela Macrona i Angeli Merkel było pełne uśmiechów, ale dopiero po wrześniowych wyborach w Niemczech okaże się, czy wykują oni sensowny kompromis.

Co ambitniejsze propozycje z „dokumentu dyskusyjnego” KE na pewno nie są kwestią najbliższych miesięcy. Z jednym wyjątkiem – Komisja już tej jesieni może się zdecydować na zaproponowanie jednoczesnych prac nad budżetem UE oraz budżetem strefy euro po 2020 r.

Ryzyko, że eurobudżet (poparty już przez europarlament) powstanie za cenę uszczuplenia wspólnej kasy UE, jest bardzo duże. A głównym beneficjentem tej ostatniej jest Polska, której popsuta reputacja przeszkadza teraz w walce o swoje w Brukseli. I nawet nim pierwsza prędkość Unii zacznie nam na dobre odjeżdżać, to już w budżecie poczujemy, ile kosztują nas brak udziału w eurolandzie i osłabiona pozycja Warszawy w UE.

wyborcza.pl

Agnieszka Kublik

Jacek Kurski. Poległ pod Opolem

22 maja 2017

Rok 2016, Jacek Kurski wręcza Michałowi Szpakowi Grand Prix Publiczności na 53. Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu

Rok 2016, Jacek Kurski wręcza Michałowi Szpakowi Grand Prix Publiczności na 53. Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu (fot. Roman Rogalski / Agencja Gazeta)

Dyrektor z TVP: Zyski z Opola, sponsorzy, wpływy z reklam to pół biedy. Spółka nie przeżyje, bo te gwiazdy, które się wycofały, przestaną przychodzić do naszych programów. Za chwilę u nas będzie tylko Pietrzak i Zenon Martyniuk

W sobotę 13 maja to był najgorętszy news: Kayah nie wystąpi na jubileuszowym koncercie Maryli Rodowicz w Opolu. Podobno występ zablokował Jacek Kurski.

To miało być święto i dla Rodowicz, i dla miasta: tu Maryla zadebiutowała w 1968 r. i wracała przez 50 lat, tylko z krótką przerwą w stanie wojennym. Ale wyszedł pogrzeb.

Choć TVP szybko oświadczyła, że szanuje wolę jubilatki i daje jej wolną rękę, Kayah powiedziała, że nie wróci do Opola. Potem wycofała się Katarzyna Nosowska. W piątek – sama Rodowicz, powołując się na atmosferę i względy osobiste.

– Śmierć mamy wyratowała ją z opresji, bo wcześniej dawano Rodowicz do zrozumienia, że jeśli się wycofa, zapłaci olbrzymie odszkodowanie – komentują w telewizji. Tak czy inaczej, ruszyła kula śniegowa: Andrzej Piaseczny, Michał Szpak, Kasia Cerekwicka, Grzegorz Hyży, Kombii, Papa D., Urszula, Pectus, Audiofeels, Kasia Popowska, Lanberry, Arek Kłusowski, Tatiana Okupnik, Kasia Kowalska, Ania Dąbrowska, bracia Cugowscy, Jan Borysewicz… Rezygnują nie tylko artyści aktywni publicznie, ale też zupełnie niezaangażowane gwiazdy pop.

Wycofało się kilkudziesięciu artystów oraz reżyser koncertów festiwalowych Konrad Smuga, a prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski deklarował, że nie zgodzi się „na festiwal kiczu. Jeśli będzie taka potrzeba, to zorganizujemy sami imprezę w innym terminie, może jesienią”. Wkrótce potem wystosował komunikat: „Miasto Opole wypowiada TVP umowę dotyczącą organizacji 54. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. (…) Publiczne wycofanie się wielu artystów z udziału w festiwalowych koncertach obniżyłoby znacząco rangę Festiwalu”.

Prezydent mówił o kiczu, bo podobno miała zaśpiewać Doda, podobno Zenon Martyniuk, gwiazda disco polo i bohater sylwestra TVP w Zakopanem. Podobno – to słowo klucz, oficjalnie nikt niczego nie wiedział. Ale choć telewizja upierała się, że festiwal zrobi, ekipa, która pojechała do Opola ustawiać scenę, miała się – znów podobno – przenieść z hotelu do tańszej bursy, żeby zminimalizować straty w razie porażki.

– Dziś wystąpić w Opolu to jak wystąpić w stanie wojennym w reżimowych mediach – komentuje piosenkarz, jeden z opolskich „uchodźców”. – Nigdy bym nie podejrzewał, że zrezygnuje Smuga, specjalista od wielkich widowisk spoza telewizji publicznej. On sam o sobie mówi, że jest „człowiekiem do wynajęcia”, że robi koncerty, a nie politykę. A też nie wytrzymał – mówi jeden z dyrektorów rozrywki w TVP.

*

Opolskiego koncertu nie było tylko raz w historii. W apogeum stanu wojennego w 1982 r. Zdjął go Wojciech Jaruzelski.

I właśnie dlatego prezes Kurski nie ma wyjścia. Musi zrobić Opole na początku czerwca jak gdyby nigdy nic. – Prezes nie chce przejść do historii jako ten, który jak generał zablokował opolski festiwal – mówi dyrektor TVP pracujący przy opolskim festiwalu. – Ale ta impreza jest nie do uratowania. Przecież Kurski popsuł jubileusz nie tylko Maryli Rodowicz, ale też „swojemu” Janowi Pietrzakowi. Bo jak to będzie wyglądało: tu Pietrzak, bohater ostatniego koncertu przed stanem wojennym, z którym cała Polska śpiewała przed telewizorami „Żeby Polska była Polską”, a tu bojkot artystów. No i chyba wszyscy zapomnieli o publiczności, która jest bardzo wymagająca i wygwiżdże tych nielicznych artystów lepszego sortu jak nic.

Nawet „swoi” ludzie z Woronicza są wściekli na Kurskiego: – Propaganda w „Wiadomościach” to jedno. Ale żeby wykończyć polityką taki symbol ponad podziałami jak Opole? To cholerna głupota.

Ważny dyrektor: – Zyski z Opola, sponsorzy, wpływy z reklam były istotnym elementem budżetu. Ale to pół biedy. Spółka nie przeżyje katastrofy opolskiej, bo te gwiazdy, które się wycofały, przestaną przychodzić do naszych programów, np. do telewizji śniadaniowej. Za chwilę u nas będzie występować tylko Pietrzak i Zenon Martyniuk.

Dlaczego Kurski tak zaryzykował z Kayah? – pytam na Woronicza.

– W swojej arogancji nie przyszło mu do głowy, że to się tak rozwinie, że artyści będą tak solidarni.

*

Ludzie spoza pisowskiego zaciągu, którzy przetrwali czystki, też martwią się upadkiem ich firmy, ale widzą jeden jasny punkt – po raz pierwszy są naprawdę pewni, że to się musi skończyć odwołaniem.

A nastroje w PiS potwierdzają ich intuicję. – Kurskiego uratować już się nie da – mówi poseł PiS. – Kurski destruuje niemal wszystko, czego się dotknie, a ta kompromitacja jest bezdyskusyjna. Straty wizerunkowe i finansowe są zbyt duże. Sytuacja dojrzewa do odwołania.

Rada Mediów Narodowych, w której zasiada trójka posłów PiS – Krzysztof Czabański, Joanna Lichocka i Elżbieta Kruk – mogłaby zażądać głowy prezesa już teraz. Nie robi tego nauczona doświadczeniem – próbowała już raz, w sierpniu zeszłego roku, po tym jak niezadowolony ze spadającej oglądalności Jarosław Kaczyński rzucił krytyczną uwagę pod adresem szefa telewizji. Kurski nie był prezesem przez dwie godziny. Tyle wystarczyło mu, żeby pojechać na Nowogrodzką do warszawskiej siedziby PiS i przekonać Jarosława Kaczyńskiego, że jest na Woronicza niezastąpiony. Kaczyński wezwał Czabańskiego, Lichocką i Kruk do siebie i kazał odwołanie odwołać.

Oczywiście dziś Rada jest w łatwiejszej sytuacji, bo prezes sam się wystawił na strzał. Ale wciąż nie wiadomo, co myśli Kaczyński. Być może zechce ocalić czasem zbyt brawurowego, ale pomysłowego specjalistę od propagandy. W końcu to Kurski do spółki z Piotrem Semką w 1992 r. napisał (a potem przeniósł na mały ekran) „Lewy czerwcowy”, opowieść o zamachu Tuska i przestraszonego lustracją Wałęsy na patriotyczny gabinet Jana Olszewskiego. Dzięki niemu Porozumienie Centrum mogło wyprowadzić na ulice manifestacje z okrzykami: „Bolek do Moskwy!”, i paleniem kukły prezydenta Wałęsy. Tak narodził się jeden z najważniejszych mitów założycielskich prawicy.

A to, że szef TVP zmieniał partie jak rękawiczki – przeszedł przez Ruch Odbudowy Polski, ZChN, AWS, PiS, Ligę Polskich Rodzin Romana Giertycha i znów PiS – jest dla Kaczyńskiego tylko atutem. Prezes wie, że ocalając Kurskiego, zyskuje wiernego, gotowego na wszystko zagończyka. Przecież raz okazał łaskę i bardzo mu się to opłaciło.

Kiedy przed katastrofą smoleńską PiS dołował w sondażach, Kurski publicznie oceniał, że są tacy, „którzy wolą rządzić prawicą za wszelką cenę, zamiast dać możliwość prawicy zwycięstwa w skali całego kraju”, po 10 kwietnia atakował, że „Macierewicz buduje potęgę Putina”, a gdy w 2011 r. wyleciał z partii, opowiadał, że „PiS jest jak kolonia karna. Kaczyński sprawdziłby się w roli dyrygenta, tyle tylko że batuta pomyliła się dyrygentowi z batem”. Ale gdy napędzany smoleńską mgłą PiS ruszył po zwycięstwo, krytyk Kaczyńskiego ukorzył się, przyjął hipotezę o zamachu i odwdzięczył za łaskę, obsadzając serwisy informacyjne i programy publicystyczne TVP wychowankami Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ojca Rydzyka oraz zaufanymi dziennikarzami prawicowych mediów.

To dlatego dyrektor TVP się zastanawia: – A może Kurski z tym swoim cwaniactwem się wykaraska? A członkowie Rady Mediów Narodowych nie reagują na SMS-y od „swoich” posłów PiS, którzy domagają się natychmiastowego odwołania.

Jakby tych komplikacji było mało, dymisji domaga się ktoś jeszcze, a tym kimś jest KOD. – Jeśli partia odwoła teraz Kurskiego, wyjdzie na to, że ulegliśmy. Nigdy w życiu. Jest tak jak w „Uchu Prezesa”, Kaczyński decyzję odroczy, by nie wyszło, że robi coś pod dyktando opozycji – wyjaśnia inny poseł PiS.

Kto mógłby zastąpić Kurskiego? Wysoko na giełdzie nazwisk jest Sławomir Siwek. To bliski współpracownik prezesa PiS, w latach 90. był wiceprezesem Porozumienia Centrum, pierwszej partii Kaczyńskiego. Doświadczenie zawodowe ma – w 2009 r. był wiceprezesem TVP. – Po Kurskim Kaczyński chciałby postawić na kogoś spokojnego, dorosłego i dojrzałego. Siwek tu pasuje – relacjonuje polityk PiS. Z kolei „Kuzyn”, czyli skłócony z Kurskim Jan Tomaszewski, bliski krewny Kaczyńskiego, forsuje na prezesa Magdę Tadeusiak, szefową TVP Polonia, wcześniej wieloletnią korespondentkę w Paryżu i Brukseli.

*

Do chwili zamknięcia numeru TVP nie poinformowała, co zamierza robić dalej z Opolem. Wydała za to komunikat, że wszystkiemu są winni dziennikarze: „W związku z pojawiającymi się w prasie i uporczywie powtarzanymi w mediach informacjami, jakoby w TVP funkcjonowała cenzura artystów występujących w Festiwalu Opole 2017, TVP oświadcza, że takie twierdzenia są nieprawdziwe i naruszają dobre imię Spółki. Nie godząc się z tymi zarzutami, które wciąż są bezkrytycznie powielanie, Telewizja Polska skierowała pozwy o ochronę dóbr osobistych przeciwko wydawnictwu Agora, Grupie Wirtualna Polska, Ringier Axel Springer Polska i Newsweek Polska”.

wyborcza.pl

Opole 2017. Nieoficjalnie: TVP chce przenieść Festiwal Piosenki Polskiej do Kielc

knyż, murasz, 22 maja 2017

Budynek Telewizji Polskiej

Budynek Telewizji Polskiej (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Na festiwalu w nowej lokalizacji mają wystąpić Jan Pietrzak, Andrzej Rosiewicz i Jerzy Grunwald – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie w TVP.

W poniedziałek okazało się, że 54. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu nie odbędzie się w czerwcu. Prezydent miasta wypowiedział umowę TVP, o czym poinformował na swoim profilu na Facebooku.

Problemy festiwalu zaczęły się od nieoficjalnej informacji, że Kayah jest na czarnej liście artystów, których prezes TVP Jacek Kurski nie chce na jubileuszowym koncercie Maryli Rodowicz. Pomimo że Rodowicz i Kurski informację dementowali i zapraszali Kayah do udziału w koncercie, ta odmówiła. W geście solidarności z występu zrezygnowała Katarzyna Nosowska i zespół Audiofeels.

Sama Maryla Rodowicz w piątek zdecydowała, że także w Opolu nie wystąpi („Atmosfera politycznego skandalu oraz dramat rodzinny spowodowały, że zdecydowałam się zrezygnować z koncertu 50-lecia, który miał się odbyć na festiwalu w Opolu”). Tego samego dnia z udziału w Koncercie Premier wyeliminowano grupę Dr Misio za „nieemisyjny charakter” teledysku do utworu „Pismo”. Przez weekend z udziału w Opolu zrezygnowali m.in. Andrzej „Piasek” Piaseczny, Katarzyna Cerekwicka, Pectus, Tatiana Okupnik, Artur Orzech, Katarzyna Kowalska i Michał Szpak.

Jacek Kurski: Przeniesiemy festiwal do innego miasta

Wieczorem w TVP wystąpił prezes stacji Jacek Kurski. Mówił, że wcale nie ma czarnej listy artystów, i usilnie przekonywał, że Kayah jest mile widziana w jego telewizji, o czym świadczy zapraszanie jej do programów TVP.

W programie po wieczornych „Wiadomościach” Kurski obwieścił, że festiwal się jednak odbędzie, tyle że w innym mieście. Nie podał jednak w którym. Informację tę miał przekazać jeszcze w tym tygodniu. Jak się nieoficjalnie w TVP dowiedziała „Wyborcza”, festiwal ma być przeniesiony do Kielc.

Pietrzak, Rosiewicz i Grunwald na festiwalu

Nieoficjalnie wiemy również, które gwiazdy na nim wystąpią. Jednym z artystów jest Jan Pietrzak, który uznał, że prezydent Opola festiwal odwołał… przez niego. – Żal mi mieszkańców Opola, że mają prezydenta, który tak bardzo nie chciał, bym wystąpił w amfiteatrze, że postanowił odwołać tak ważną dla miasta imprezę – powiedział Pietrzak.

Koncert Jana Pietrzaka miał się odbyć w sobotę 10 czerwca. To miało być 50-lecie działalności jego kabaretu Pod Egidą. Na koncert Pietrzaka wejściówki rozprowadzała „Solidarność”. Działaczy i ich rodziny miały do opolskiego amfiteatru przywieźć specjalnie wynajęte autokary.

W Kielcach ma wystąpić również Andrzej Rosiewicz, artysta estradowy i satyryk, znany m.in. z piosenki „Chłopcy Radarowcy”.

Trzecim gościem na festiwalu ma być Jerzy Grunwald. Polski wokalista i kompozytor wrócił do Polski z emigracji w Szwecji, mieszkał także przez ponad siedem lat w Stanach Zjednoczonych.

wyborcza.pl

Chiny rozbiły sieć amerykańskich agentów, paraliżując operacje CIA

Maria Kruczkowska, AP, 22 maja 2017

Hongkong

Hongkong (123RF)

To największa klęska wywiadu w ostatnich dekadach – tak przynajmniej wynika z ustaleń dziennikarzy „NYT”, bo Agencja nie komentuje ich rewelacji o utracie aż 20 swoich informatorów w Chinach.

„Jeśli artykuł »New York Timesa« mówi prawdę, chcemy pogratulować naszemu kontrwywiadowi – napisał wczoraj pekiński „Global Times”, jeden z oficjalnych chińskich dzienników przeznaczonych dla zagranicy. – Nie tylko siatka szpiegowska CIA została rozmontowana, ale jeszcze Waszyngton nie ma pojęcia, w jaki sposób się to stało”.

Ten zjadliwy komentarz ukazał się dwa dni po ujawnieniu przez „NYT” klęsk amerykańskiego wywiadu w Chinach. W latach 2010-12 CIA utraciła tam do 20 swoich zwerbowanych i wysoko umiejscowionych informatorów i agentów. Większość, według gazety może nawet trzynastu, zostało zabitych, pozostali są aresztowani. Jeden został zastrzelony w rządowym budynku, co miało na celu sprowokowanie innych do pochopnych działań i ułatwienie ich zdemaskowania.

Efektem był paraliż operacji CIA w kraju, który jest jednym z najważniejszych teatrów działań wywiadów.

Zobacz także:

Czy Trump wkroczył na prostą drogę do impeachmentu? Ryszard Schnepf o rosyjskich kontaktach amerykańskiego prezydenta

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21821978,video.html

Nowojorski dziennik, który powołuje się na kilkoro byłych i obecnych pracowników Agencji, nazywa to jedną z najpoważniejszych wpadek amerykańskiego wywiadu od dekad. Tylu agentów w tak krótkim czasie CIA straciła ostatnio w ZSRR i Rosji w efekcie zdrad oficera CIA Aldricha Amesa i agenta FBI Roberta Hanssena (sprzedali oni Rosjanom listę podwójnych agentów KGB i GRU pracujących też dla amerykańskiego wywiadu).

Szukając źródła wpadki, Amerykanie m.in. prześwietlili cały personel ambasady w Pekinie. A mimo to nie dowiedzieli się, jak do tego doszło. Czy chińscy hakerzy wykradli im tajne dane, czy raczej w agencji był kret, który przekazał im listę agentów?

Pierwszym sygnałem, który zwrócił uwagę Langley, było wysychanie strumienia informacji od dobrze uplasowanych źródeł w chińskiej biurokracji. W początku 2011 r. informatorzy CIA zaczęli znikać.

W kolejnych latach, szukając źródła wycieku danych, CIA i FBI powołały wspólny zespół i wszczęły śledztwo o kryptonimie „Honey Badger”.

Wszystko to wiadomo wyłącznie dzięki śledztwu dziennikarzy, Agencja bowiem nie komentuje sprawy.

– Utrata tak wielu agentów naraz osłabiła sieć wywiadu budowaną latami. Ale najbardziej niepokojącą rzeczą w tej historii jest to, że nadal nie wiemy, jak do tego doszło – uważa Matt Apuzzo, jeden z czterech autorów artykułu.

„The Global Times” pisze, że nawet jeśli faktycznie operacje CIA w Chinach zostały sparaliżowane, to jeszcze nie powód, by przedstawiać, jak to robi „NYT”, ludzi, którzy szpiegowali na rzecz USA jako bohaterów, a pracowników chińskiego kontrwywiadu jako „bezlitosnych”.

Pekiński dziennik zwraca też uwagę, że artykuł ukazał się w czasie, gdy na linii Pekin – Waszyngton doszło do ocieplenia – i wysnuwa wniosek, że to widocznie nie odpowiada części elit waszyngtońskich, które za pomocą mediów próbują zakłócić polepszanie relacji.

wyborcza.pl