Morawiecki i antyszczepionkowy syndrom matki Rozalki

Ciekawie się rozwija fabuła z Mateuszem Morawieckim. Taśma z podsłuchu w „Sowie & Przyjaciołach” ma kolejne odcinki. Zawiązuje się akcja godna Hitchcocka. Poznajemy inne wątki, a nawet dochodzi do takich suspensów, jakie mógłby wymyślić słynny scenarzysta hollywoodzki Donald Trumbo. Ryszard Czarnecki nie był w „Sowie”, a dał się nagrać. Toż to szczyt frajerstwa. Akurat Morawiecki dał telefon na tryb głośnomówiący i Czarnecki zapisał się na taśmie ku pamięci. Ten koleś wciska gdzie może swoją facjatę, ostatnio sfotografował się z pucharem mistrzów świata wywalczonym przez siatkarzy, takiej dostał nadętości, że Bartosz Kurek i Michał Kubiak zrobili minę, jakby pytali fortografa, co to za głupek.

„Głupek” załatwiał u Morawieckiego posadę dla syna. Morawiecki ma pecha, bo ze wszystkich nagranych polityków najbardziej właśnie jego obciążają te taśmy, dał się złapał na korupcji oferując pomoc byłemu ministrowi skarbu Aleksandrowi Gradowi: „pięć dych czy siedem, czy stówkę mu damy na jakieś badania, czy na coś”.

Morawieckiemu grunt solidnie pali się pod nogami, uciekł na Wall Street do Nowego Yorku, gdzie nie chciał komentować sprawy taśm, gdy poprosiła go o komentarz Magda Sakowska. O losie Morawieckiego zadecydują następne taśmy, albo prezes Kaczyński, który choć nie chodzi od kilku miesięcy do pracy w Sejmie, udziela się na konwencjach wyborczych PiS i w mediach, w tym w TVP.

PiS wspiera takie ruchy społeczne, jak antyszczepionkowkowców, którzy dostarczyli do Sejmu projekt ustawy o dowolności szczepienia dzieci przeciw chorobom zakaźnym. Dzięki wsparciu posłów PiS i Kukiz ’15 projekt przeszedł do dalszych prac w komisjach sejmowych. Cofamy się do czasów przed wynalezieniem antybiotyków, a nawet głębiej. Może dojść do takich sytuacji, jak opisana przez Bolesława Prusa w „Antku”, gdy leczono szturchańcami, wódką z piołunem, a wreszcie wzywano szeptuchy, znachorki.

Można nazwać to syndromem matki Rozalki. Gdy już wymienione domowe sposoby zawiodły, znachorka poradziła matce, aby chorą Rozalkę dla wypocenia umieścić w rozpalonym piecu chlebowym. Niestety po wyjęciu dziecko było martwe, upieczone. Taka też jest ta próba „wolności” od szczepień, która grozi nawrotami epidemii chorób o których świat już zapomniał.

Do Sejmu przyjechały głodujące przeszło miesiąc pielęgniarki z Przemyśla, ale nie zostały wpuszczone przez Marka Kuchcińskiego. Po czym udały się do Ministerstwa Zdrowia, gdzie tylko jedna z pielęgniarek przyjął minister Łukasz Szumowski. To ten facet od deklaracji wiary, mentalnie matka Rozalki.

 

 

 

 

 

 

 

– To nie jest kwestia słowo za słowo, to jest kwestia dowodów – mówił w czwartek Stanisław Piotrowicz do Joanny Scheuring-Wielgus na sejmowym korytarzu. Chodzi o sprawę księdza z Tylawy, który został skazany za molestowanie dzieci.

Joanna Scheuring-Wielgus w środę opublikowała wideo z 2001 r., na którym Piotrowicz tłumaczył, dlaczego sądzi, że postępowanie wobec księdza oskarżonego o molestowanie powinno zostać umorzone. – Dzieci były szczęśliwe. Nie było w tym podtekstu seksualnego – powiedział wtedy.

Stanisław Piotrowicz o księdzu z Tylawy: Z tą sprawą nie miałem kontaktu

– Z tą sprawą nie miałem żadnego kontaktu – mówił do posłanki koła Liberalno-Społeczni Piotrowicz, polityk PiS i prokurator. W 2001 r. był prokuratorem w Krośnie i przełożonym prokuratora, który prowadził postępowanie w sprawie księdza. Nagranie z Sejmu udostępnił reporter TOK FM Roch Kowalski.

– Śledztwo to są dokumenty. I prokurator Piotrowicz z tym śledztwem nie miał ani jednego kontaktu, w szczególności nie wykonywałem żadnych czynności procesowych – dodał poseł PiS. – A pani za rozpowszechnianie nieprawdy poniesie konsekwencje – rzucił do Scheuring-Wielgus, po czym zaczął się oddalać.

Posłanka zdążyła jeszcze krzyknąć: Panie prokuratorze, pan kłamie!

Piotrowicz: Dzieci były szczęśliwe. Nie było w tym podtekstu seksualnego

– Ksiądz w swoich zeznaniach potwierdził, że istotnie, brał dzieci na kolana, a czynił to podczas lekcji religii. (…) dzieci przytulał do siebie, głaskał, zdarzało się też i tak, że pocałował. Zdarzało się, że na kolanach siedziało kilkoro dzieci. Dzieci były szczęśliwe, zadowolone. Nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego – słyszymy na nagraniu z ust Piotrowicza.

Sprawa księdza z Tylawy została umorzona w 2001 r. Wróciła na wokandę po trzech latach za sprawą ówczesnego ministra sprawiedliwości. Wtedy oskarżony Michał M. został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat.

Ewentualne wejście w życie tego projektu to śmiertelne zagrożenie dla tysięcy dzieci w Polsce i ryzyko epidemii. Prawo i Sprawiedliwość i Kukiz’15 poparły dalsze prace nad ustawą, która znosi obowiązek szczepień. 

Mateusz Morawiecki na taśmach podsłuchowych z „Sowy & Przyjaciele” rozmawiał przez telefon z Ryszardem Czarneckim o posadzie dla jego synalka.

>>>

Dziś na topie nowy dowcip. Szczyt frajerstwa? Nie być w Sowie a dać się tam nagrać😂

„Dołącz do Tuska w Krakowie”. W sobotę event organizowany za pośrednictwem FB

Wybierz się na spacer w niezwykłym towarzystwie! Przyjdź w samo południe pod Ratusz na Rynku Głównym i #DołączDoTuska – zapowiadają organizatorzy sobotniego eventu „Dołącz do Tuska” za pośrednictwem Facebooka. Jak słyszymy, przewodniczący Rady Europejskiej faktycznie pojawi się w Krakowie, będzie brał udział w konferencji.

 

Pielęgniarki z Przemyśla, które od miesiąca prowadzą rotacyjny strajk głodowy, przyjechały na dzisiejsze posiedzenie Sejmu, zaproszone przez posła PO, byłego ministra zdrowia, Bartosza Arłukowicza. Nie mogą jednak wejść do Sejmu – strażnicy blokują wejście.

Komisja sejmowa miała się dziś zająć protestem głodowym pielęgniarek z Przemyśla. Z tego względu kobiety przyjechały do Warszawy, chcąc wejść na posiedzenie. Tymczasem nie zostały wpuszczone nawet do Biura Przepustek. Marszałek chciał, żeby posiedzenie komisji odbyło się poza budynkiem Sejmu.

– Chcemy wejść, powiedzieć, co mamy do powiedzenia i wyjść. Chcemy załatwić swoją sprawę – powiedziała jedna z pielęgniarek. – My się polityką nie zajmujemy i nie zajmowałyśmy. Jeśli ktoś wyciągnął do nas rękę z propozycją dialogu, to ją przyjęłyśmy – dodała.

Pojawiła się również propozycja, aby rozmowy odbyły się w Centrum Dialog, jednak, jak informowały pielęgniarki, tam miałyby pojawić się również inne organizacje, a protestującym zależy, aby była to rozmowa między nimi a ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim.

Dlaczego nie wpuszczono pielęgniarek do Sejmu?

Jak powiedział dla TVN 24 dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka, przyczyną są doświadczenia związane z wpuszczaniem dużych grup na teren Sejmu w ostatnim czasie. – Niektórym zależało na znalezieniu porozumienia i omówieniu jakiejś sprawy, w innych przypadkach wyglądało to trochę inaczej – powiedział. – Kancelaria Sejmu i Straż Marszałkowska mogą zaproponować inne rozwiązania, jeśli pojawią się znaki zapytania – dodał. Nie sprecyzował jednak, o jakie wątpliwości chodziło.

Pielęgniarki udają się do Ministerstwa Zdrowia

Ponieważ nie wyrażono zgody na posiedzenie komisji zdrowia w Sejmie, pielęgniarki udały się do Ministerstwa Zdrowia. Deklarują, że jeśli minister zdrowia faktycznie spotka się wyłącznie z protestującymi, może do tego dojść również na terenie Resortu Zdrowia.

O co walczą pielęgniarki?

Protestujące pielęgniarki z Przemyśla prowadzą rotacyjnie strajk głodowy od 3 września. Jak mówią, niemalże nie bywają w domach – prosto z pracy wracają do strajku. Początkowo żądały podwyżki wynagrodzenia zasadniczego do 6 tys. złotych dla pielęgniarek z większym stażem i 5,5 tys. złotych dla młodszych. Potem domagały się podwyżki o 1,2 zł, jednak dyrekcja szpitala oferuje im 850 zł.

W ubiegłym tygodniu udało się dojść do porozumienia z trzema związkami zawodowymi w Przemyślu i Tarnobrzegu, jednak nie podpisał ich Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.

Adrian Glinka nie został wpuszczony do Sejmu na konferencję prasową

Adrian Glinka przyjechał z daleka, czekał na decyzję polskiego Sejmu, czy ta ustawa, która gwarantuje wiele rozwiązań osobom niesamodzielnym, czy będzie dalej procedowana, czy też nie. Jesteśmy tutaj, ponieważ Adrian nie został do Sejmu wpuszczony. Wysłaliśmy wczoraj pismo z prośbą o wpuszczenie Adriana na konferencję prasową. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi do dzisiaj. Jedyna odpowiedź, jaką spisałam brzmiała tak: Adrian Glinka jest zawieszony okresowo jego wstęp z uwagi na wcześniejsze jego zachowanie i na protest, który jest obecnie zawieszona . Nie wiem, jakie było to zachowanie, że Adrian nie może wejść do Sejmu” – mówiła na konferencji prasowej przed Sejmem Marzena Okła-Drewnowicz.

 

PiS właśnie skierował ustawę antyszczepionkową do dalszych prac. Epidemia groźnej głupoty

„Pan Schetyna płacze w rękaw Angeli Merkel, a powinien pan wiedzieć, że w Niemczech i w Belgii nie ma obowiązkowych szczepień!”- grzmiała wczoraj posłanka PiS Bernadeta Krynicka. Politycy PiS z życzliwością wypowiadali się o projekcie znoszącym obowiązek szczepień. Dziś ostro protestowali ministrowie, ale głosy rozsądku nie pomogły. Projekt trafił do komisji

Antyszczepionkowcy osiągnęli w Polsce i w Unii Europejskiej „sukces”: udało im się doprowadzić do lokalnych epidemii odry czy wirusowego zapalenia wątroby typu A dzięki zniechęceniu wystarczającej części społeczeństwa do szczepienia siebie lub swoich dzieci. Z perspektywy ochrony zdrowia wszystkich obywateli to zwycięstwo ruchu antyszczepionkowego jest skrajnie niebezpieczne.

Niebezpieczne jest zatem i to, co wydarzyło się podczas wczorajszej sejmowej debaty o obywatelskim projekcie ustawy antyszczepionkowców oraz podczas głosowania dziś rano (4 października 2018). Politycy tradycyjnych i dotychczas – przynajmniej w tej sprawie – odpowiedzialnych partii, wypowiadali się przychylnie wobec antyszczepionkowego.

„Latacie do Brukseli skarżyć się na polski rząd na łamanie prawa, pan Schetyna płacze w rękaw Angeli Merkel, a powinien pan wiedzieć, że w Niemczech i w Belgii nie ma obowiązkowych szczepień!” – mówiła posłanka PiS Bernadeta Krynicka.

„Koniecznie trzeba utrzymać obowiązek szczepień” – powiedziała po debacie Elżbieta Rafalska minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Tę samą stanowczą opinię powtórzył minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Na próżno. Dziś rano Sejm głosami posłów i posłanek PiS, Kukiz’15 odrzucił wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu i zdecydował, że nad projektem będą się toczyć dalsze prace w komisjach.

„Mit odporności stadnej”

O co chodzi w ustawie? Projekt firmuje Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP” reprezentowane przez Justynę Sochę. Stowarzyszenie, które zebrało 120 tys. podpisów pod swoim projektem (wymagana liczba to 100 tys.), wnosi, by szczepienia ochronne np. przeciwko gruźlicy, pneumokokom i tężcowi nie były obowiązkowe poza przypadkami epidemii albo zagrożenia epidemicznego. Ponadto wprowadza bardzo rozbudowane obowiązki informacyjne ze strony państwa w odniesieniu do osób, które chciałyby skorzystać z już nieobowiązkowych szczepień.

Debatę rozpoczęła Justyna Socha – liderka STOP NOP, a zarazem jedna z głównych twarzy polskiego ruchu antyszczepionkowego. W czasie debaty działacze STOP NOP blokowali ulice Warszawy.

Socha jest z zawodu agentką ubezpieczeniową nie mającą nic wspólnego z medycyną, farmacją, epidemiologią, biologią czy biochemią. W przemówieniu zjawisko odporności zbiorowiskowej nazwała mitem.

„Dlaczego konsekwencje wykonywania szczepień ochronnych w imię mitu odporności stadnej mają ponosić tylko dzieci i ich rodzice? Czy czasem uzasadnieniem przymusu szczepień ochronnych tylko dzieci nie stał się dziś wyłącznie interes ekonomiczny?” – pytała retorycznie

Zacytowała też opinię, zgodnie z którą odmawianie szczepienia dzieci może być wbrew wierzeniom religijnym, sugerując wcześniej, że obowiązek szczepień łamie prawa człowieka. Oraz inną, zgodnie z którą szczepienia wywołują autyzm. To ostatnie to wielokrotnie obalone kłamstwo.

PiS dryfuje w stronę zabobonu

Jakie były stanowiska klubów parlamentarnych?

Stanowisko Prawa i Sprawiedliwości przedstawił poseł Krzysztof Ostrowski.

„Osobiście się cieszę, bo jest to doskonała okazja do dyskusji na temat racjonalnego programu szczepień w Polsce i dostosowania go do bezpieczniejszych norm europejskich” – mówił. Brzmi dobrze? Tylko brzmi.

Ostrowski nie podważał wprost potrzeby stosowania szczepień, ale jednocześnie podsycał lęk przed nimi.

Wymieniał, podobnie jak Justyna Socha, kraje które wycofały się z obowiązkowych szczepień (są to kraje borykające się obecnie z epidemiami, takie jak Włochy, Niemcy czy Francja). Straszył też obecnością rtęci w niektórych szczepionkach, kompletnie ignorując fakt, że jeśli ta już się w nich znajduje, to jest to metylortęć (a nie czysta rtęć), której rozprowadzanie po organizmie i metabolizm są dla człowieka bezpieczne, zwłaszcza w tak znikomych dawkach. Mimo to, dla uspokojenia lęków społecznych, jest ona zastępowana innymi substancjami.

„Bardzo się cieszę, że ten temat będzie podjęty na posiedzeniu komisji Sejmu i na forum Sejmu” –

„To skandal po prostu” – podsumowała zapowiedź przedstawiciela PiS Agnieszka Pomaska z PO.

Po kilku wystąpieniach posłów PiS przemawiających za projektem antyszczepionkowym głos zabrała posłanka Alicja Kaczorowska, która jako pierwsza z partii rządzącej powiedziała jasno, że szczepienia chronią przed chorobami i są potrzebne. Dobre wrażenie zatarła jednak chwilę później posłanka PiS Bernadeta Krynicka.

„Latacie do Brukseli skarżyć się na polski rząd na łamanie prawa, pan Schetyna płacze w rękaw Angeli Merkel, a powinien pan wiedzieć, że w Niemczech i w Belgii nie ma obowiązkowych szczepień!” – mówiła Krynicka do posła PO Bartosza Arłukowicza.

PO, .N i PSL przeciw projektowi

Bowiem Platforma wystąpiła zdecydowanie przeciw projektowi. Arłukowicz, były minister zdrowia we wcześniejszym rządzie w ostrym tonie mówił, że niedopuszczalne jest przepuszczanie go do dalszych procedur parlamentarnych przez Prawo i Sprawiedliwość. Przypomniał, że Patryk Jaki aktywnie wspiera antyszczepionkowców, przytaczając poszczególne przykłady jego aktywności, które opisywałem w OKO.press.

Przeczytaj też:

Jaki wspiera ruch antyszczepionkowy. To grozi powrotem epidemii, także w Warszawie

ŁUKASZ SAKOWSKI  30 MAJA 2018

Michał Stasiński z PO oznajmił antyszczepionkowcom, że są „skrajnie niebezpieczni”. Przywołał też Franklina Delano Roosevelta, który w 1921 roku po kontakcie z wirusem polio zachorował na chorobę Heinego-Medina oraz polskiego lekarza Hilarego Koprowskiego, który w 1950 roku stworzył pierwszą w świecie, skuteczną szczepionkę przeciwko wirusowi polio.

Nowoczesną reprezentował Marek Ruciński. Oświadczył, że wypowiada się nie tylko jako polityk, ale również jako lekarz. Ruciński wyjaśnił jak działa odporność zbiorowa, podał też statystyki z przeszłości czy wymienił sposoby rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych, przeciwko którym można się zaszczepić. Dodał, że współczesne metody produkcji i przechowywania szczepień są dużo lepsze, niż w XX wieku, co jeszcze bardziej powinno skłaniać do odrzucenia antyszczepionkowej ideologii.

Joanna Schmidt, do niedawna członkini Nowoczesnej, pochwaliła Justynę Sochę za zaangażowanie obywatelskie, podkreślając, że „na tym kończą się komplementy” – posłanka z Poznania również skrytykowała projekt.

Paweł Kobyliński z Nowoczesnej stwierdził, że „rozmawiamy o gusłach i chochlikach”. Mirosław Suchoń natomiast zwrócił uwagę na niekonsekwencję posłów Prawa i Sprawiedliwości, których stanowisko mówi o szkodliwej ich zdaniem rtęci w szczepionkach, a z czym nic przez ostatnie trzy lata nie zrobili. Sam Suchoń opowiedział się zdecydowanie za szczepieniami.

„Szczepienia to największe odkrycie medycyny i najskuteczniejsze narzędzia do walki z chorobami zakaźnymi. Ich powszechne stosowanie minimalizuje ryzyko wystąpienia śmiertelnych epidemii, które w przeszłości dziesiątkowały ludzi” – tak projekt ustawy komentował Krystian Jarubas z Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Zarówno badania naukowe, jak i praktyczne doświadczenia kliniczne dowodzą niepodważalnej skuteczności szczepień. Jesteśmy kategorycznie przeciwni zniesieniu obowiązkowych szczepień” – podsumował przedstawiciel PSL.

Ex-Kukiz’15: to najpiękniejszy dzień

Zaskakujące było przedstawienie przez Pawła Szramkę z klubu Kukiz’15 stanowiska jego ruchu. Dotychczas właśnie obecność przedstawicieli Kukiz’15 w Sejmie sprawiała, że antyszczepionkowcy zyskiwali wpływy w parlamencie. Szramka jednoznacznie stwierdził, że szczepienia ochroniły wiele istnień i zwalczyły epidemie. Kukiz’15 jest jednak za tym, by projekt został skierowany do komisji. W miarę stonowane w retoryce stanowisko ruchu Kukiz’15 to prawdopodobnie zasługa Pawła Kukiza-Szczucińskiego, byłego kandydata ruchu Kukiz’15 na Rzecznika Praw Dziecka.

Inni posłowie, którzy do Sejmu dostali się z list ruchu Kukiz’15 nie wykazali się już choćby najmniejszym umiarkowaniem. Robert Winnicki porównał krytykę antyszczepionkowców do średniowiecznego polowania na czarownice, a dalej grzmiał o potrzebie debaty na temat obowiązku szczepień. Z jego ust nie padł żaden konkret – Robert Winnicki równie dobrze mógłby w ogóle nie wychodzić na mównicę. Jacek Wilk obowiązek szczepień nazwał „jednym wielkim eksperymentem na dzieciach”.

Obecny kandydat Kukiz’15 na prezydenta w Bydgoszczy – Paweł Skutecki – rozpoczął swoją wypowiedź od stwierdzenia, że dzień debaty nad ustawą antyszczepionkową w Sejmie jest jednym z najpiękniejszych odkąd został posłem.

Niezrzeszony poseł Janusz Sanocki (wszedł do Sejmu z list Kukiz’15) mówił o związku szczepionek z występowaniem autyzmu, uprzednio powołując się na to, że „moja żona jest psychologiem”. Poziom ostatniego argumentu najlepiej podsumowuje tę debatę.

Ministrowie: musimy utrzymać obowiązek

– Koniecznie trzeba utrzymać obowiązek szczepień – powiedziała Rafalska w audycji na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia. Wskazała, że takie jest też stanowisko rządu.

– Słyszę głosy, że skoro jest to projekt obywatelski, to może debata jest potrzebna; może trzeba to przedyskutować, by rozwiązać wątpliwości. Nie mam żadnych podstaw do tego, żeby mówić, że zagłosuję za tym projektem, byłoby to niebezpieczne i groźne – stwierdziła.

Szefowa MRPiPS podkreśliła, że trzeba prowadzić akcje informacyjne, by rozwiać obawy rodziców, którzy się niepokoją.

Z kolei minister zdrowia Łukasz Szumowski ocenił w porannej rozmowie na antenieRMF FM, że obywatelski projekt to zła inicjatywa. – Szczepienia są obowiązkowe w Polsce od wielu lat, dzięki temu nie mamy takich chorób, jak były kiedyś – wskazał. Podkreślił, że korelacja między autyzmem, a szczepionkami już wielokrotnie była badana. – Tej korelacji nie ma. Dane medyczne tego nie pokazują. Był jeden doktor, który zanalizował 12 przypadków i to jeszcze z opowieści rodziców. Ta praca została opublikowana przez kolejnych badaczy, odsądzona od czci i wiary, a do dzisiaj wszyscy się posługują tym przypadkiem. Od szczepienia dziecko nie dostanie autyzmu

Dziś rano posłowie odrzucili wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Przeciw wnioskowi było 230 posłów, w tym 202 z PiS i 16 z Kukiz’15.

Można to skomentować słowami minister Elżbiety Rafalskiej: to niebezpieczne i groźne.


Łukasz Sakowski jest biologiem i blogerem naukowym www.totylkoteoria.pl

oko.press