PiS wprowadza kozę

Państwowa Komisja Wyborcza zbada finansowanie kampanii PiS w 2015 r.

Jedną ze skutecznych metod PiS jest wprowadzenie boczną furtką kozy do mediów i debaty publicznej. Okazuje się być metodą skuteczną. Rozbudowana metoda na kozę to polityczna transakcja, której świadkami jesteśmy przy ustawach sądowniczych. Ta koza transakcyjna jest jak salami, krajana na mniejsze porcje, publika choć nie łyka, to jest demobilizowana.

Klasyka z wprowadzeniem kozy odbywa się przy ustawie o nowej ordynacji wyborczej. Zostanie łyknięta Państwowa Komisja Wyborcza: skład – 7 na 9 członków – powoła Sejm, czyli będzie to ciało partyjne, które przeprowadzi wybory. Przecież takie pisowskie PKW niemal wszystko może zrobić z wynikami wyborów, a gdy opozycja zaskarży do sądu, można być pewnym, że werdykt zapadnie po myśli pisowskiego PKW, bo sądy też ich będą.

PiS wprowadza oto taką kozę za pośrednictwem dziennikarza RMF FM Patryka Michalskiego: –„!NEWS: W PiS rozważają rezygnację z bezpośrednich wyborów na wójtów, burmistrzów, prezydentów. „Trwa napięcie w tej sprawie, to decyzja polityczna” – mówi mi wiceprezes PiS A. Lipiński. J. Kaczyński ponoć za. Ale M. Horała „nie ma planów zmian”. Ważą się losy”.

Ta koza z daleka waniajet, leci PiS-em na kilometry, bo w istocie „rozważana” jest propozycja rezygnacji z pewnej części wyborów samorządowych. A jeżeli rozważa się, aby z tak istotnej części zrezygnować, to dlaczego nie zrezygnować z wyborów w ogóle.

W tej propozycji jakieś ciało musiałoby dokonywać wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów, bynajmniej nie byłoby to ciało związane z opozycją. Ta koza pokazuje, jak PiS-owi cieknie ślinka, aby dokonać skoku na samorządy w dużych miastach, w których zwykle przegrywa.

Koza więc zagościła w przestrzeni publicznej, a gdy PiS z niej zrezygnuje, odetchniemy z ulgą, ale nie zauważymy rzeczy innych. Przełkniemy mniejsze niekonstytucyjne zmiany zarówno w ordynacji wyborczej, jak i w innych ustawach. W ten sposób demokracja jest zaduszana, niszczona.
Dla Polski, dla demokracji PiS jest taką kozą. Przyzwyczailiśmy się do niej. Z początku zalatywało, protesty były głośne, powszechne, lecz są coraz mniejsze.

Jeszcze Unia Europejska reaguje zdecydowanie na tę kozę poprzez rezolucje, wszczęcie procedur praworządności, zaleceń itd. PiS tę kozę zasłania, twierdzi, że jej nie ma, a nawet utrzymuje, że odbiera się im prawo do gospodarowania inwentarzem kóz, protestują w imieniu Polski, a nie swoich rządów.

Wrażliwym demokratom zajeżdża ta kozą dyktaturą. Czy Europa wreszcie się z nią pogodzi? Na to liczy PiS. A my w kraju pogodzimy się z kozim zaduchem PiS?

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Witczak: PiS nie chce oddać raz zdobytej władzy

Witczak: PiS nie chce oddać raz zdobytej władzy

To Sejm ma powoływać 7 z 9 członków PKW. Nadzwyczajna komisja zajmująca się zmianami w samorządowej ordynacji wyborczej pracuje w tempie ekspresowym i odrzuca wszystkie poprawki opozycji. PiS tłumaczy, że to „wprowadzanie standardów europejskich”. – To śmiertelne zagrożenie dla demokracji. PiS chce przejąć nie tylko PKW, ale także wybory – tak propozycje partii rządzącej komentuje w rozmowie z wiadomo.co poseł PO Mariusz Witczak, wiceprzewodniczący komisji. Według nieoficjalnych informacji, PiS chce także zrezygnować z bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Ekspresowe tempo prac i nowe propozycje zmian

Zgodnie z projektem zmian w ordynacji wyborczej, nad którym pracuje sejmowa komisja nadzwyczajna, 7 osób do składu PKW miałoby być wybieranych przez Sejm, dwie pozostałe to sędziowie wskazani przez TK i NSA.

Wcześniej komisja przegłosowała już propozycje dotyczące likwidacji okręgów jednomandatowych; powoływania komisarzy, którzy będą określać granice okręgów wyborczych; stworzenia dwóch komisji wyborczych czy likwidacji głosowania korespondencyjnego.

Pojawiają się nieoficjalne informacje, że PiS nie wyklucza wprowadzenia zapisu o rezygnacji z bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast – taką informację podaje RMF24.pl. Jeżeli zmiany weszłyby w życie, wyboru dokonywałyby rady miast i gmin. Poprawka może zostać zgłoszona podczas II czytania nowelizacji kodeksu wyborczego.

Komisja nadzwyczajna rozpoczęła merytoryczne prace w czwartek, posłowie pracowali po krótkiej przerwie na sen także w piątek. Był plan, aby nie przerywać pracy w weekend, ale ostatecznie do obrad powrócono w poniedziałek.

– PiS prze do przodu. Nie bierze pod uwagę nie tylko tego, co mówią posłowie opozycji, ale także prawnicy. W sensie komplementarnym przygotowuje sobie wpływ na to, żeby nie oddać raz zdobytej władzy – mówi poseł PO Mariusz Witczak, wiceprzewodniczący komisji nadzwyczajnej, która zajmuje się zmianami w kodeksie wyborczym.

Rozmawiamy w przerwie prac komisji.

KAMILA TERPIAŁ: Jeżeli PiS rzeczywiście zdecydowałby się rezygnację z bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, co by to oznaczało?

MARIUSZ WITCZAK: Gdyby do tego doszło, to byłby niebywały skandal, wielki regres i cofnięcie Polski w rozwoju. Bezpośrednie wybory cieszą się ogromną popularnością, mają najlepszą frekwencję. Wzmocnienie – poprzez bezpośrednie wybory – wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wpłynęło znacząco na rozwój miast. Odpowiedzialność osobista z silnym mandatem podniosła jakość sprawowania władzy. To jest wielka zdobycz naszej demokracji. Odejście od tego będzie powrotem do rozwiązania, które znamy z przeszłości: w ciągu kadencji włodarze zmieniali się nawet 2- i 3-krotnie, bo zmieniała się koalicja w radzie. Nie było mowy o spokoju, który jest niezbędny do realizowania programu samorządowego.

To będzie powrót do kaprysów różnych koalicji i koterii politycznych.

Państwowa Komisja Wyborcza wybierana przez Sejm – to jej upolitycznienie?

PiS chce przejąć i upisowić PKW. Chce mieć gwarancję, że wszystko będzie się odbywało zgodnie z wolą partii rządzącej. W projekcie mowa jest o tym, że w 9-osobowej Komisji PiS będzie miało 3 przedstawicieli, ale to dopiero początek. Swojego przedstawiciela wyśle upartyjniony Trybunał Konstytucyjny oraz Naczelny Sąd Administracyjny, który niebawem zostanie przejęty, bo PiS kończy przecież „deformę” sądownictwa. W ten sposób władza uzyska przewagę w nowej PKW, bo de facto będzie miało 5 swoich przedstawicieli.

Od razu po wejściu w życie ustawy PiS chce przejąć Krajowe Biuro Wyborcze, które organizuje całą administrację czuwającą na straży wyborów samorządowych. To będzie administracja PiS-owska.

Przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński już teraz ostrzega, że przeprowadzenie wyborów na nowych zasadach „będzie graniczyło z cudem”.

Projekt ustawy jest napisany na kolanie, sami wnioskodawcy wprowadzają do niej dziesiątki poprawek. Inne odraczają, bo nie wiedzą, jak rozwiązać problem, są po prostu zupełnie nieprzygotowani. To jest bubel prawny i przewodniczący PKW zdaje sobie z tego sprawę. Ostrzega, że nie będzie w stanie fizycznie ani prawnie wykonać powierzonego mu zadania. Ale

PiS w taki sposób chce zmusić Wojciecha Hermelińskiego do dymisji i wcześniej przejąć PKW. Myślę, że to jest ich taktyka na wymuszenie i szybsze wprowadzenie zmian niż w nowej kadencji Sejmu.

PKW wycofała się na razie z prac w komisji, bo była oskarżana o fałszowanie wyborów. Co się tam dzieje?

Komisja prze jak walec do przodu, ale zostawia ogrom niewyjaśnionych obszarów. Poza tym PiS nie bierze pod uwagę nie tylko tego, co mówią posłowie opozycji, ale także prawnicy. Do obrad komisji nie została dopuszczona żadna z opinii konstytucjonalistów. To jest sytuacja bez precedensu.

To jest tak, jakby chirurg przed przeszczepem wątroby nie sprawdził, jaką pacjent ma grupę krwi.

Przegłosowana zastała poprawka mówiąca o tym, że komisarze nie będą mogli mieć legitymacji partyjnej. PO mówiła wcześniej o partyjnych komisarzach. To coś zmienia?

To nie ma żadnego znaczenia. To są wszystko nędzne i patologiczne rozwiązania w porównaniu do obecnie obowiązujących. Dzisiaj mamy system sędziowski, a każdy sędzia musi mieć długą historię apolityczności i bezstronności, bo ma ustawowy zakaz prowadzenia działalności partyjnej.

Jakim ograniczeniem jest to, że nie można być członkiem partii w momencie objęcia stanowiska? W takim razie można będzie w poniedziałek zrezygnować z członkostwa w partii, a we wtorek zostać powołanym na stanowisko komisarza.

To nie jest żadna przeszkoda. I to jest wielkie niebezpieczeństwo.

To komisarze będą określać okręgi wyborcze. Jaki to może mieć wpływ na wynik wyborów?

To jest znana praktyka zwana gerrymanderingiem, a znana ze Stanów Zjednoczonych. Chodzi o takie dopasowywanie okręgów wyborczych, aby faworyzować daną partię czy kandydata. Do tej pory wyznaczanie okręgów wyborczych odbywało się pod kontrolą obywateli, bo miały na to wpływ rady gmin. Teraz będzie to arbitralna decyzja komisarza.

PiS-owi zależy na odpowiednio skrojonych okręgach wyborczych, bo jeżeli zrezygnują z bezpośrednich wyborów, to od ilości radnych będzie zależał wybór wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

To, co robi PiS, jest śmiertelnym zagrożeniem dla demokracji. W sensie komplementarnym przygotowuje sobie wpływ na to, żeby nie oddać władzy. Przejęty Sąd Najwyższy zdecyduje o ważności wyborów, sądy okręgowe będą rozstrzygać na poziomie okręgów, a PKW i KBW będą organizowały i nadzorowały wybory. Tak właśnie uzupełniają się wszystkie elementy tej układanki.

„Czas wolnych wyborów w Polsce się kończy” – powiedział pan podczas ostatniej konferencji prasowej. To nie przesada?

Nie, wybory oddamy PiS-owi. Niezmiennie od 2 lat ta partia „zabija” wszystkie instytucje, które miały mieć niezależny charakter: zaczynając od TK, poprzez służbę cywilną, media publiczne, a kończywszy zamachem na sądownictwo.

Z każdej perspektywy ustawiają się tak, żeby sprawiedliwość była po stornie PiS-u i żeby raz zdobytej władzy nie oddać.

Co opozycja może w takiej sytuacji zrobić?

Zobaczymy, jaki będzie ostateczny kształt tych zmian. Będziemy też czekać i domagać się zawetowania nowej ordynacji wyborczej przez prezydenta. Andrzej Duda nie może tej ustawy podpisać.

wiadomo.co

Obywatelskie Zgromadzenie Narodowe we wtorek przed Sejmem

Obywatelskie Zgromadzenie Narodowe we wtorek przed Sejmem

„Nie można pozwolić PiS na zniszczenie polskiej Konstytucji, demokracji i wolności obywatelskich”.

 „Przyjdź i walcz, pokaż swój sprzeciw! Jeśli nie wyjdziesz teraz, później będzie za późno!” – apelują organizatorzy. We wtorek 5 grudnia przed Sejmem o godz. 15.00 Komitet Obrony Demokracji organizuje demonstrację przeciwko forsowanym przez PiS zmianom w sądownictwie i ordynacji wyborczej. – „Bądźmy tam razem – ponad wszelkimi podziałami. Będziemy wzywać Prezydenta Andrzeja Dudę do rozmów z nami. Obiecał, że nie będzie się bał dialogu ze społeczeństwem, że wetując ustawy w lipcu porozmawia z nami i po raz kolejny słowa nie dotrzymał”.

Tego samego dnia w budynku Sejmu Andrzej Duda przed Zgromadzeniem Narodowym, czyli połączonymi izbami Sejmu i Senatu, wygłosi orędzie w związku z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości, która przypada w przyszłym roku. Tego dnia przypada 150. rocznica urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego. – „Być może, 5 grudnia PAD ogłosi projekt nowej Konstytucji, musimy tam być, by powiedzieć twarde i głośne NIE!” – napisał na Facebooku KOD.

Krzysztof Łoziński wystosował apel do byłych przywódców „Solidarności” o wzięcie udziału w demonstracji przed Sejmem. – „Uważam, że w chwili, gdy niszczony jest cały dorobek naszej wieloletniej walki o podstawowe wartości, gdy górę nad dobrem kraju i społeczeństwa bierze hucpa, bezczelność i prywata, nieokiełznana żądza władzy absolutnej, (…) nie możemy milczeć” – napisał. List zaadresował m.in. do Lecha Wałęsy, Bogdana Borusewicza, Władysława Frasyniuka, Danuty Kuroń, Adama Michnika.

koduj24.pl

Uczciwość, solidność, rzetelność postępowania i honor… oraz pan marszałek Kuchciński.

Internauta znalazł sposób, jak pozbyć się Kaczyńskiego i Pawłowicz z Sejmu. Ten wpis podbija internet

Mówi się, że pomysłowość internautów nie zna granic. Internet to przecież jeden wielki ściek rozrywkowo-informacyjny, w którym można znaleźć wiele ciekawych rzeczny, jeśli tylko wiemy, jak szukać lub mamy odrobinę szczęścia. Równie dużo można jednak odnaleźć żartów, głupot, memów, czy anegdot, zarówno tych zabawnych, jak i tych mniej śmiesznych. Polityka nie jest w tej materii żadnym wyjątkiem.

Okazuje się, że powiedzenie odwrócić kota ogonem ma świetnie zastosowanie w przypadku, gdy weźmiemy wypowiedź jakiegoś polityka i tak ją przedstawimy, by ów polityk tak naprawdę krytykował sam siebie. Na taki właśnie pomysł wpadł jeden z internautów, który postanowił  odwrócić ostatnie słowa Krystyny Pawłowicz o sędziach.  Wyszło na to, że posłanka PiS niepochlebnie wyraża się sama o sobie.

Chodzi oczywiście o słowa Pawłowicz wypowiedziane podczas ostatniej zawieruchy dotyczącej prezydenckich ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, kiedy to posłanka PiS stwierdziła, że zna ekspertyzy medyczne, które uzasadniają tezę, że po ukończeniu 65 roku życia człowiek powinien iść na emeryturę ze względu na pogarszający się stan zdrowia.

Tak się akurat dziwnie składa, że zarówno Pawłowicz, jak i Kaczyński ukończyli już 65 lat. Stąd też pomysł jednego z internautów, by posłem i senatorem można było zostać jedynie do osiągnięcia tego wieku. Wszystko oczywiście w trosce o dobro naszych parlamentarzystów. W końcu powszechnie wiadomo, że późne obrady po nocach nie najlepiej wpływają na zdrowie. A zdrowie to rzecz bezcenna…

fot. flickr/Sejm RP

crowdmedia.pl

Za Młynarskim:

Konglomerat antyniemieckich fobii i obsesji w „Wiadomościach” TVP

Konglomerat antyniemieckich fobii i obsesji w „Wiadomościach” TVP

– „Proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby codziennie w ukraińskiej telewizji państwowej pojawiały się antypolskie treści. Już po 3 dniach Witold Waszczykowski krzyczałby, że to skandal i antypolonizm. Niemcy są dużo bardziej wstrzemięźliwi, ale i oni zaczną zmieniać podejście do Polski”– to opinia byłego europosła PiS, a obecnie politologa z Uniwersytetu Śląskiego Marka Migalskiego.

W rozmowie z wp.pl zwraca uwagę na bezpardonowy antyniemiecki język flagowego programu TVP „Wiadomości”. Zdaniem Migalskiego celem jest zohydzenie Polakom zachodnich sąsiadów i kanclerz Angeli Merkel.

Migalski przez dwa miesiące oglądał program i zauważył: – „W 50 wydaniach „Wiadomości” pojawiło się 48 antyniemieckich materiałów. Mamy niemal codziennie serwowany widzom konglomerat antyniemieckich fobii i obsesji”. Stwierdził, że o ile przyczyny tej akcji są trudne do odgadnięcia, o tyle łatwo można przewidzieć skutki: – „Wzrost agresji wobec Niemców w Polsce, a także osłabienie pozycji naszego kraju w Europie i zmiana nastawienia niemieckich władz wobec obecnej ekipy rządzącej”.

Skąd w „Wiadomościach” taka antyniemiecka retoryka, którą politolog nazywa anty-merkelizmem? Zdaniem Migalskiego, z jednej strony wynika ona z wojennej przeszłości i dlatego regularnie powraca kwestia reparacji oraz zbrodni hitlerowskich. Z drugiej strony – to kwestie związane najczęściej z odpowiedzialnością kanclerz za kryzys uchodźczy, utrudnianie Polsce zdobycia silnej pozycji na arenie międzynarodowej, a także rzekomo antypolskie działania UE, która jest przedstawiana jako narzędzie Niemiec.

Najbardziej paradoksalne w tym wszystkim jest fakt, że Jarosław Kaczyński sam mówił przed wyborami w Niemczech, że chciałby wygranej Merkel. – „Decydenci z PiS są w stanie zrozumieć, że najlepsze, co może nam się przydarzyć to rządy Angeli Merkel, ale nie są opanować tej kompulsywnej antyniemieckości. Ci ludzie potrafią to łączyć – intelektualne przekonanie o tym, że Angela Merkel nie jest zła z animalnym atakiem na nią” – ocenił Migalski.

Zastanawiając się nad tym, kto i jaki ma w tym cel, politolog dochodzi do wniosku, że „To może być rozpoznanie bojem przed próbami repolonizacji polskiego rynku medialnego. Jak zwykle u ludzi dziwnych, ich działania mogą być połączeniem racjonalnych przesłanek i argumentów z tkwiącymi w ciemnych zakamarkach umysłu fobiami” – ocenił Migalski. W konsekwencji nieuchronne jest „budzenie demonów przeszłości, które ośmielają najbardziej radykalną część społeczeństwa do działań, także niezgodnych z prawem. Już zdarza się, że ludzie mówiący po niemiecku są bici”. Informowaliśmy o pobiciu takich osób w miniony weekend w Łodzi w artykule „Jak długo Błaszczak będzie mówił o nacjonalistach, że to marginalna sprawa?”.

To nie przyczyni się do poprawy pozycji Polski w Europie, wręcz odwrotnie. – „Czeka nas pogorszenie pozycji Polski w Europie. I to nie – takie jak dotychczas – tylko wizerunkowe. To musi się skończyć anty-PiSowską reakcją Niemiec. Nawet tak cierpliwy kraj, jak Niemcy nie może sobie pozwolić, aby tak długo była przeciw temu państwu prowadzona rządowa propaganda”– podsumował Marek Migalski.

koduj24.pl

PiS wprowadza kozę

Jedną ze skutecznych metod PiS jest wprowadzenie boczną furtką kozy do mediów i debaty publicznej. Okazuje się być metodą skuteczną. Rozbudowana metoda na kozę to polityczna transakcja, której świadkami jesteśmy przy ustawach sądowniczych, ta koza transakcyjna jest jak salami, krajana na mniejsze porcje, publika choć nie łyka, to jest demobilizowana.

Klasyka z wprowadzeniem kozy odbywa się przy ustawie o nowej ordynacji wyborczej. Zostanie łyknięta Państwowa Komisja Wyborcza: skład – 7 na 9 czlonków – powoła Sejm, czyli będzie to ciało partyjne, które przeprowadzi wybory. Przecież takie pisowskie PKW niemal wszystko może zrobić z wynikami wyborów, a gdy opozycja zaskarży do sądu, można być pewnym, że werdykt zapadnie po myśli pisowskiego PKW, bo sądy też ich będą.

PiS wprowadza oto taką kozę za pośrednictwem dziennikarza RMF FM Patryka Michalskiego: „!NEWS: W PiS rozważają rezygnację z bezpośrednich wyborów na wójtów, burmistrzów, prezydentów. „Trwa napięcie w tej sprawie, to decyzja polityczna” – mówi mi wiceprezes PiS A. Lipiński. J. Kaczyński ponoć za. Ale M. Horała „nie ma planów zmian”. Ważą się losy.”

Ta koza z daleka waniajet, leci PiS-em na kilometry, bo w istocie „rozważana” jest propozycja rezygnacji z pewnej części wyborów samorządowych. A jeżeli rozważa się, aby z tak istotnej części zrezygnować, to dlaczego by nie zrezygnować z wyborów w ogóle.

W tej propozycji jakieś ciało musiałoby dokonywać wyborów wojtów, burmistrzów i prezydentów, bynajmniej nie byłoby to ciało związane z opozycją. Ta koza pokazuje, jak PiS-owi cieknie ślinka, aby dokonać skoku na samorządy w dużych miastach, w których zwykle przegrywa.

Koza więc zagościła w przestrzeni publicznej, a gdy PiS z niej zrezygnuje, odetchniemy z ulgą, ale nie zauważymy rzeczy innych, przełkniemy mniejsze niekonstytucyjne zmiany zarówno w ordynacji wyborczej, jak i w innych ustawach. W ten sposob demokracja jest zaduszana, niszczona.

Dla Polski, dla demokracji PiS jest taką kozą. Przyzwyczailiśmy się do niej. Z początku zalatywało, protesty były głośne, powszechne, lecz są coraz mniejsze.

Jeszcze Unia Europejska reaguje zdecydowanie na tę kozę poprzez rezolucje, wszczęcie procedur praworządności, zaleceń, itd. PiS tę kozę zasłania, twierdzi, że jej nie ma, a nawet utrzymuje, że odbiera się im prawo do gospodarowanie inwentarzem kóz, protestują w imieniu Polski, a nie swoich rządów.

Wrażliwym demokratom zajeżdża ta kozą dyktaturą. Czy Europa wreszcie się z nią pogodzi? Na to liczy PiS. A my w kraju pogodzimy się z kozim zaduchem PiS?

Rewolucja w wyborze wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. PiS wprowadzi kontrowersyjne zmiany?

W Sejmie toczą się prace nad zmianami w ordynacji wyborczej, która ma całkowicie zmienić system wyborczy w wyborach samorządowych w naszym kraju. Zapowiadane zmiany wzbudzają wielkie kontrowersje, nie tylko ze względu na to, że do wyborów zostało już mało czasu, ale także ze względu na fakt, iż Prawo i Sprawiedliwość chce wprowadzić polityczny nadzór partii rządzącej nad procesem wyborów w naszych lokalnych ojczyznach. Nie jest tajemnicą, że łakomym kąskiem, obok sejmików wojewódzkich, są dla Jarosława Kaczyńskiego duże miasta, w których, delikatnie mówiąc, Prawo i Sprawiedliwość nie cieszy się szczególnym poparciem.

Dwa tygodnie temu jako pierwsi informowaliśmy, że oprócz zaprezentowanych dotąd zmian, polegających na wymianie członków Państwowej Komisji Wyborczej, wprowadzeniu politycznych komisarzy wyborczych z kompetencjami zmieniania granic okręgów wyborczych, PiS potajemnie pracuje także nad rewolucyjnymi zmianami, polegającymi na zlikwidowaniu bezpośredniego wyboru wójtów, burmistrzów i prezydentów miast i zastąpieniu ich wyborem bezpośrednio przez organ stanowiący samorządu czyli Rady Gminy.

Dziś okazuje się, że nasze informacje się potwierdzają, o czym donosi reporter RMF FM Patryk Michalski. W tej sprawie toczą się ponoć bardzo napięte rozmowy wewnątrz partii, bowiem tak daleko idąca zmiana wymaga decyzji politycznej najważniejszych osób w partii rządzącej. Jak wynika z rozmowy Patryka Michalskiego z wiceprezesem PiS, Adamem Lipińskim, prezes Jarosław Kaczyński jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Sprawę dementuje natomiast poseł PiS Marcin Horała, który jest członkiem podkomisji sejmowej i jedną z twarzy forsowanych zmian.

Poprawka o takiej treści, wprowadzającej model sprzed 15 lat miałaby zostać zgłoszona na etapie drugiego czytania projektu w Sejmie. W ten sposób partia rządząca osłabiłaby wpływ wyborców w gminach i jeszcze bardziej wzmocniłaby znaczenie zmian, wprowadzających realny próg wyborczy na poziomie 18-20% przeciwko czemu protestują najmniejsze partie.

Nie wiadomo, jaki będzie los tej poprawki, bowiem tak rewolucyjna zmiana mogłaby zostać bardzo źle odebrana przez wyborców w całym kraju. Demaskowałaby także całkowicie działania partii rządzącej, jako bezpardonowy skok na władzę w samorządach. Dawałaby jednak bardzo dużą gwarancję utrącenia najbardziej popularnych kandydatów opozycji, z którymi dziś PiS nie jest w stanie wygrać w ramach wyborów bezpośrednich.

 

crowdmedia.pl

Komisja za powoływaniem siedmiu członków PKW przez Sejm

04.12.2017

Komisja nadzwyczajna, przy sprzeciwie opozycji, poparła dziś propozycję, by siedmiu na dziewięciu członków Państwowej Komisji Wyborczej było powoływanych przez Sejm.

Obecnie w skład PKW wchodzą sędziowie delegowani przez Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny.

Zgodnie z projektem zmian w ordynacji wyborczej autorstwa PiS, nad którym pracuje sejmowa komisja nadzwyczajna, siedem osób do Państwowej Komisji miałoby być wybieranych przez Sejm, dwie pozostałe to sędziowie wskazani przez TK i NSA.

Europejskie standardy?

– Wprowadzamy do naszego systemu wyborczego standardy europejskie – uzasadniał propozycję Andrzej Matusiewicz (PiS). Według niego, w Europie przeważa „system rządowy, gdzie ministrowie spraw wewnętrznych wyznaczają całą administrację wyborczą”. System sędziowski – według Matusiewicza – obowiązuje obecnie w Europie tylko w Polsce i Włoszech. – Chcemy odejść od systemu sędziowskiego, sędziowie powinni głównie orzekać – dodał poseł PiS.

Trzy poprawki do projektu zaproponował Kukiz’15. Poseł tego klubu Tomasz Jaskóła, nazywając propozycję PiS „jedną z najbardziej zagrażających wolności wyborów”, proponował jej wykreślenie z projektu. Jednocześnie – jak sam mówił, nie mając nadziei, że większość PiS pozostanie przy obecnym systemie – proponował w kolejnych dwóch poprawkach, by siedmiu członków PKW było wskazywanych przez Sejm większością kwalifikowaną, co miałoby – jak powiedział Jaskóła – „zabezpieczyć przed targami politycznymi”. Poprawki te zostały odrzucone przez komisję.

PO: to upolitycznienie

W ocenie posłów Platformy, zmiana proponowana przez PiS upolityczni proces organizacji i przeprowadzania wyborów. – Nie możecie uzależniać PKW od polityków, nieważne, kto ma większość w parlamencie – zwracał się do posłów Prawa i Sprawiedliwości Jacek Protas (PO). – W państwie PiS nie ma miejsca na instytucję niezależną od polityków – wtórował Marcin Kierwiński z Platformy. PO, także bezskutecznie, proponowała poprawkę wykreślającą z projektu propozycję PiS. Wykreślenia jej chciały także Nowoczesna i PSL.

Zgodnie z projektem, kadencja członków Państwowej Komisji Wyborczej wskazanych przez Sejm ma odpowiadać kadencji parlamentu. Kandydatów na członków PKW, „mających kwalifikacje do zajmowania stanowiska sędziego”, mają wskazywać kluby poselskie, z tym że liczba tych członków musi odzwierciedlać proporcjonalnie reprezentację klubów poselskich w Sejmie.

Liczba członków wskazanych przez jeden klub poselski nie może być jednak większa niż trzech. Gdy w danej kadencji Sejmu są dwa kluby poselskie, siódmy członek PKW miałby być wybierany w drodze losowania przeprowadzonego przez prezydium Sejmu.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/komisja-za-powolywaniem-siedmiu-czlonkow-pkw-przez-sejm/k92lpxg

Jak długo Błaszczak będzie mówił o nacjonalistach, że to marginalna sprawa?

Błaszczak atakuje dziennikarzy za niewygodne pytania

Coraz częściej słyszymy o zaczepkach, pobiciach i agresji słownej wobec cudzoziemców – w środkach komunikacji miejskiej, w centrach największych miast, barach i restauracjach. Teraz do skandalicznej sytuacji doszło na największej ulicy w Łodzi, gdzie trzech obywateli Niemiec zostało dotkliwie pobitych przez nieznanych sprawców, dlatego że mówili po niemiecku. Jednego z poszkodowanych czekają skomplikowane operacje twarzy.

Wszyscy trzej poszkodowani mężczyźni są obywatelami Niemiec. Pracują w firmach związanych z koncernem Volkswagena w Polsce, a do Łodzi przyjechali zwiedzić miasto i pobawić się w miejskich klubach.

Na zaproszenie właścicieli wybrali się do ich lokalu przy Piotrkowskiej. Jak wynika z relacji jednego z nich – Jacka, z pochodzenia Polaka, od ponad 20 lat mieszkającego za Odrą – który oprowadzał swoich kolegów po mieście: – „Po godzinie 4. chcieliśmy wejść do „Czekolady” [klub na ulicy Piotrkowskiej – przyp. red.]. Mijaliśmy grupkę pijących mężczyzn. Szliśmy, rozmawiając po niemiecku”– opowiada.

Jak dodaje, jeden z osiłków rzucił do nich: – „Po jakiemu wy p…cie?”Zapytałem, o co chodzi i wtedy dostałem butelką w twarz”. Po uderzeniu zalał się krwią, a jego koledzy szukali pomocy u patrolujących ulicę policjantów i strażników miejskich. Chcieli też zatrzymać najbardziej agresywnego napastnika, ale źle się to dla nich skończyło. Zostali skopani i pobici. Pan Jacek ma rozbity nos i rozcięty policzek. Czekają go operacje twarzy. Mężczyzna zgłosił sprawę do niemieckiego konsulatu.

To kolejny atak na tle narodowościowym. Na coraz liczniejsze incydenty nie sposób doczekać się właściwej reakcji obecnie rządzących.

koduj24.pl

Schetyna pytany o wybór KRS: Zobaczymy jakie będą ostateczne zapisy ustawy i potem podejmiemy decyzję

Schetyna pytany o wybór KRS: Zobaczymy jakie będą ostateczne zapisy ustawy i potem podejmiemy decyzję

– Zobaczymy jak to będzie wyglądać, jakie będą ostateczne zapisy ustawy i potem podejmiemy decyzję – mówił Grzegorz Schetyna na konferencji w Katowicach, pytany o udział w wyborze nowej KRS.

 

Schetyna o komisji weryfikacyjnej: Trzeba dać odpór kłamstwom

– Mówiliśmy wielokrotnie. To zawsze jest jej decyzja, szczególnie w tej sprawie która dotyczy tej rodziny, Noakowskiego 16. Wielu z nas ma zdanie, mówimy o tym otwarcie, rozmawialiśmy także na posiedzeniu zarządu. Uważamy że trzeba dać odpór kłamstwom i nawet jeżeli wiemy że ta komisja jest niekonstytucyjna, to jest spektaklem nienawiści i kłamstwa które prowadzi minister Jaki razem z PiS-owskimi zastępcami. Prezydent Gronkiewicz-Waltz odmawia pójścia na komisję. Ma do tego prawo, mówił o tym sąd administracyjny, przyznał jej rację. Jest do dyspozycji wszystkich organów konstytucyjnych żeby wyjaśniać każdą sprawę związaną z reprywatyzacją – mówił Grzegorz Schetyna na konferencji w Katowicach.

 

Schetyna: PiS proponuje zamach stanu. Chce zabierać niezależność i możliwość startu samorządowcom

– Symboliczny czas, bo też czas nowego otwarcia dla Platformy, wszystkich partii opozycyjnych i wszyscy którzy chcą budować wspólnotę, listę zjednoczonej opozycji. Chciałem gratulując wszystkim wybranym szefom regionów, powiatów, kół w Platformie zacząć te gratulacje od przewodniczącego Saługi – mówił Grzegorz Schetyna na konferencji w Katowicach. Jak dodał:

„Bardzo ważne jest zbudowanie zaufania. Tylko w w ten sposób będziemy mogli zbudować duże, wartościowe, podmiotowe listy wyborcze. W wyborach samorządowych tylko w ten sposób będziemy w stanie uchronić samorządowców przed zamachem stanu który proponuje PiS, bo PiS chce upartyjniać, upolityczniać, zabierać niezależność i możliwość startu samorządowcom”

 

Sejmowa komisja obraduje nad prawem wyborczym, posłowie przyjęli zapisy dot. wyboru PKW

 

Karczewski: Senat jest przygotowany do podjęcia w każdej chwili debaty nt. sądów

– Komentuję fakty. Jak będą te ustawy [sądowe] i one przyjdą do Senatu, troskliwie się nad nimi – jak zawsze – pochylimy. Senat jest przygotowany, gotowy do podjęcia w każdej chwili dyskusji, debaty na ten temat. Zaprosimy wszystkich, którzy powinni tu być, podczas poszczególnych etapów procesu legislacyjnego – stwierdził Stanisław Karczewski na briefingu.

–  Zapraszamy i sędziego [Hermelińskiego], ale i inne osoby. Na pewno będziemy prowadzić długą i poważną debatę – dodał marszałek Senatu.

 

Karczewski: Nie wiem czy rekonstrukcja będzie w tym tygodniu czy w innym. Zobaczymy

– To są w dalszym ciągu spekulacje. Wielokrotnie mówiłem i jednakowo odpowiadam że nie komentuję spekulacji, tego o czym mówią dziennikarze, również publicyści. Nie wiem czy rekonstrukcja będzie w tym tygodniu czy w innym tygodniu. Zobaczymy – stwierdził Stanisław Karczewski na briefingu.

 

Ziobro potwierdza zatrzymanie 3 stołecznych urzędników

– Chciałem państwa poinformować o kolejnym sukcesie prokuratury oraz CBA w ramach wielkiego śledztwa które zainicjowałem, powołując zespół śledczy we Wrocławiu, ale też i Warszawie, których zadaniem jest doprowadzić do wyjaśnienia wielkiej afery kryminalno-gospodarczej za którą kryje się ogrom ludzkich tragedii i nieszczęść wielu mieszkańców Warszawy brutalnie wyrzucanych przez czyścicieli kamienic na bruk – stwierdził Zbigniew Ziobro na konferencji. Jak dodał:

„Dzisiaj CBA na polecenie prokuratury zatrzymało 3 ważnych, decyzyjnych urzędników miasta stołecznego Warszawy którzy swoimi decyzjami przyczyniali się do grabienia miasta i pomnażania krzywdy która później była udziałem mieszkańców kamienic i nieruchomości bezwzględnie wyrzucanych przez oszustów którzy niezasadnie przejęli nienależne im nieruchomości”

– Te zatrzymania oraz stawiane zarzuty, co nastąpi w najbliższym czasie potwierdzają słuszność decyzji jaką podjąłem wiele miesięcy temu o powołaniu zespołów oraz pokazują jak wiele spraw było zamiatanych pod dywan i jak wiele przestępstw było ukrywanych z nadzieją że nigdy nie zostaną wyświetlone – mówił dalej prokurator generalny. Jak stwierdził, śledztwo jest rozwojowe.

 

Jaki: Komisja dysponuje nowymi dowodami

– Widać że prezydent [Gronkiewicz-Waltz] po prostu zeznaje, tylko jej zeznania brzmią tak: mam coś do ukrycia, dlatego nie będę mówiła. Rodzina HGW zarobiła na tym procederze ponad 5 mln zł i dzisiaj – jak wiele na to wskazuje – mogła być to transakcja nieuczciwa. Komisja dysponuje nowymi dowodami w tej sprawie – stwierdził Patryk Jaki na briefingu. Nie wykluczył zarazem zawiadomienia do prokuratury z powodu odmowy zeznań.

 

HGW odmawia składania zeznań ws. Noakowskiego 16

– Chcę zakomunikować państwu że z pewnością przez najbliższe dni będą państwo świadkami oskarżania mnie za decyzję wydaną z upoważnienia Lecha Kaczyńskiego. Po raz kolejny powtarzam, bo część mediów to pomija, że decyzja [ws. Noakowskiego 16] ta została wydana w 2003 roku, jak mniemam, po bardzo dokładnym sprawdzeniu wszystkich dokumentów przez urzędników Lecha Kaczyńskiego. PiS rządził wtedy zarówno w ratuszu, jak i dzielnicy Śródmieście. Burmistrzowie z PiS, byli to Mariusz Błaszczak, Jacek Sasin mieli pełne 3 lata, nie 3 miesiące aby dokładnie sprawdzić czy decyzja była wydana prawidłowo. Oprócz tego był to okres sprawdzenia kiedy prezydentem Polski był Lech Kaczyński, premierem był Jarosław Kaczyński, minister sprawiedliwości ten sam co dzisiaj, Zbigniew Ziobro. Przez jakiś czas wojewodą był pan Sasin, a szefem CBA do października 2009 roku był Mariusz Kamiński. Zadaję pytanie: dlaczego wówczas nie sprawdzili? – stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz na konferencji. Jak mówiła dalej, komisję interesuje wyłącznie jej rodzina, a nie inne grupy spadkobierców.

– Komisja jest niekonstytucyjna, narusza art. 2, 10, 175 i wiele innych Konstytucji i mam na to stosowne ekspertyzy. Tym razem komisja dość pokrętnie wezwała mnie jako świadka, bo to do tej pory wzywała mnie jako stronę, teraz jako świadka. Chcę powiedzieć że przepisy nie dopuszczają łączenia rol procesowych świadka i strony – mówiła dalej.

Jak poinformowała, kolejny raz złożyła wniosek o wyłącznie Patryka Jakiego z pracy komisji. – Od dłuższego czasu Jaki nie wyklucza że chce zostać kandydatem na prezydenta Warszawy i dokładnie widać że wszelkie jego działania i wypowiedzi mają przybliżyć go do tego celu. To również – w mojej ocenie – wyklucza jego bezstronność – mówiła.

Na koniec prezydent Warszawy poinformowała iż odmówi składania zeznań z uwagi na fakt, że sprawa dotyczy interesów majątkowych jej męża.

 

Sienkiewicz radzi opozycji: Trzeba zmienić język, inaczej rozłożyć akcenty

– Myślę że trzeba zmienić język. Nie namawiam na to żeby nie protestować i nie punktować tego co PiS robi, bo to obowiązek opozycji natomiast może trzeba inaczej rozłożyć akcenty. Gdybym szukał jakiegoś punktu zaczepienia, to odwołałbym się do niedawnego wywiadu prof. Krasnodębskiego dla Polonii amerykańskiej który powiedział że gdyby nie UE, to mielibyśmy 80% mniej kłopotów. To nie jest szeregowy poseł, to jedna z najbardziej znakomitych intelektualnych sił PiS-u, ważniejszych rozmówców Jarosława Kaczyńskiego, który tym zdaniem mówi coś, co prawicowi publicyści, ale także politycy PiS-u, w sposób mniej lub bardziej zawoalowany – mówią od dawna: my nie chcemy być w UE – mówił Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Dominiką Wielowieyską w TOK FM.

 

Sienkiewicz apeluje do Błaszczaka: Niech pan zajmie się bandytami z kałasznikowami

– Miałbym taki apel do ministra Błaszczaka: panie ministrze, niech pan przestanie opowiadać o zagrożeniach ze strony nieistniejących uchodźców, niech pan się zajmie istniejącymi bandytami z kałasznikowami, bo to w tej chwili podstawowy problem dla Polski– mówił Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Dominiką Wielowieyską w TOK FM.

 

Lubnauer: Najgorszą rzeczą, którą Petru mógłby robić, to próbować uprawiać równoległą do Nowoczesnej politykę

– Mówiłam o radzie politycznej [a nie o radzie mędrców]. Jeśli chodzi o Ryszarda Petru, to najgorszą rzeczą, który mógłby robić, to próbować uprawiać równoległą politykę do Nowoczesnej. To nie budowałoby ani jego, ani Nowoczesnej – mówiła Katarzyna Lubnauer w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

 

Lubnauer: Zdaję sobie sprawę z tego, jak dobrze odbierany jest Trzaskowski w Warszawie. Nie mogę od tego abstrahować

– Traktuję to jako początek do rozmowy [porozumienie Petru-Schetyna-Trzaskowski-Rabiej]. Jeszcze nie było żadnych decyzji ciał statutowych Nowoczesnej – mówiła Katarzyna Lubnauer w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet. Jak dodała:

„Zdaję sobie sprawę z tego jak dobrze odbierany jest Trzaskowski w Warszawie. W związku z tym nie mogę od tego abstrahować, muszę to brać pod uwagę i oczywiście w rozmowie z Grzegorzem Schetyną również ten problem będę traktować bardzo poważnie”

– Uważam że to powinna być jak najszersza koalicja, jak najwięcej podmiotów. Ona musi być podmiotowa z zachowaniem swoich tożsamości i różnic – mówiła dalej. Jak podkreślała, „jeżeli do koalicji włączymy nie tylko PO i Nowoczesną, ale również PSL i SLD, to mamy poparcie nawet wyższe niż PiS”.

 

Lubnauer: Jestem umówiona na jutro ze Schetyną. Na nim spoczywa największa odpowiedzialność

– Jestem umówiona z Grzegorzem Schetyną na jutro. Myślę że na nim spoczywa największa odpowiedzialność. Spoglądam na niego i wierzę – patrząc na jego doświadczenie, jak i na faceta, polityka z wieloletnim doświadczeniem – że sprosta temu zadaniu ponieważ w tej sytuacji nie będzie już można powiedzieć: Polacy, nic się nie stało, ponieważ zagrożenie jest takie że nikt nam nie daruje tego jak zrobimy Budapeszt w Warszawie – mówiła Katarzyna Lubnauer w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

 

Romaszewska: Gersdorf powinna dawno odejść, przed skończeniem 65 lat. Z tą świeczką powinna odejść

– Tak, jestem za tym żeby KRS – jak było w Konstytucji – to był organ powołany jako całość, a nie poszczególni sędziowie – stwierdziła Zofia Romaszewska w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM.

– Jestem zdania że prezes [Gersdorf] z całym szacunkiem, ale już powinna dawno odejść. Przed skończeniem 65 lat. Z tą świeczką powinna odejść razem – dodała.

300polityka.pl

STAN GRY: Sakiewicz: Nie zagłosuję na Dudę, jeśli zdymisjonuje Macierewicza, Fakt: PiS straszy Dudę odwołaniem, Sieci: Morawiecki premierem

— EWA MILEWICZ KOŃCZY 70 LAT!

— NAJNOWSZY BOEING WE FLOCIE LOT! https://www.tvp.info/35055496/lot-z-najnowszym-dzieckiem-boeinga-jedyny-taki-samolot-w-tej-czesci-europy

— 300LIVE:
Jaki: Komisja dysponuje nowymi dowodami
HGW odmawia składania zeznań ws. Noakowskiego 16
Sienkiewicz radzi opozycji: Trzeba zmienić język, inaczej rozłożyć akcenty
Sienkiewicz apeluje do Błaszczaka: Niech pan zajmie się bandytami z kałasznikowami
Lubnauer: Najgorszą rzeczą, którą Petru mógłby robić, to próbować uprawiać równoległą do Nowoczesnej politykę
Lubnauer: Zdaję sobie sprawę z tego, jak dobrze odbierany jest Trzaskowski w Warszawie. Nie mogę od tego abstrahować
Lubnauer: Jestem umówiona na jutro ze Schetyną. Na nim spoczywa największa odpowiedzialność
Romaszewska: Gersdorf powinna dawno odejść, przed skończeniem 65 lat. Z tą świeczką powinna
odejść
Romaszewska pytana czy Ziobro wziął się do roboty: Jakieś jaskółki chyba są
Romaszewska: PAD obiecał, że obejrzy szczegółowo ustawę
Halicki o wyborach do PE: Będzie dużo nowych twarzy
Halicki: Na miejscu HGW przyszedłbym na rozprawę komisji weryfikacyjnej
http://300polityka.pl/live/2017/12/04/

— KAMPANIA PRZECIW KACZYŃSKIEMU PRZEZ CZĘŚĆ PRAWICOWYCH MEDIÓW WSPIERANYCH PRZEZ KILKU PREZESÓW SPÓŁEK SKARBU PAŃSTWA – pisze Tomasz Sakiewicz: “W Internecie czy w mediach społecznościowych widać wyraźnie kampanię dyskredytacji Jarosława Kaczyńskiego podważającą jego zdolność do rządzenia krajem. Kampania bardzo mocno jest animowana przez wrogie rządzącemu obozowi media, ale powielana jest też przez część tych prawicowych, wspieranych zresztą przez kilku prezesów spółek skarbu państwa. Jaki jest główny cel tej kampanii? Przekonanie, że Kaczyński nie nadaje się na premiera, bo wyborcy mniej go lubią niż innych polityków. Oczywiście jest jasne, że po takiej akcji może być mniej lubiany. To samospełniające się proroctwo. Bardziej długofalowym celem jest izolacja prezesa PiS i oddanie realnej władzy różnym grupom interesu”.

— JEŚLI DUDA DOPROWADZI DO DYMISJI MACIEREWICZA TO SAKIEWICZ NA NIEGO NIE ZAGŁOSUJE – DALEJ SAKIEWICZ: “Co do Macierewicza, to sprawa jest dla mnie prosta: jeżeli prezydent doprowadzi do jego dymisji, nie zagłosuję na Andrzeja Dudę w żadnych wyborach, nawet gdyby jego miejsce miał zająć Tusk. Widzę jeszcze dla niego drogę odwrotu i nie chodzi o to, czy ma szanse w wyborach prezydenckich, bo moim zdaniem nie ma już żadnych, ale o to, jak zapamiętają go ci, dzięki którym wygrał”. http://niezalezna.pl/210366-tomasz-sakiewicz-redaktor-naczelny-gazety-polskiej-apeluje-nie-powielac-polityki-pr

— DUDA JAKO OPOZYCJA, IDEALNY UKŁAD DLA KACZYŃSKIEGO – Dominika Wielowieyska na wyborcza.pl: “Pewne jest, że Duda przejął rolę opozycji, osłabił jej potencjał. Idealny układ dla partii rządzącej. Skoro jest idealny, to po co go psuć? A SN i KRS i tak będą spacyfikowane, tylko potrwało to pół roku dłużej. Wiele osób chciałoby wierzyć w dobre intencje prezydenta, ja też bym chciała wierzyć. Sądzę, że jego wojenka z szefem MON Antonim Macierewiczem jest realna. Ale w sprawie ustaw sądowych wszyscy „wierzący”, niestety, wychodzą na pożytecznych idiotów i kolejne fakty to potwierdzają. Zresztą wojenka z Macierewiczem też jest Kaczyńskiemu na rękę”. http://wyborcza.pl/7,75968,22731326,duda-jako-opozycja-idealny-uklad-dla-kaczynskiego-ta-nieznosna.html

— PIS STRASZY DUDĘ ODWOŁANIEM – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Jak miałoby to teraz wyglądać? Najpierw zarzut o złamanie konstytucji. Jaki? W czasie obrad komisji Krystyna Pawłowicz (65 l.) i wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł (37 l.) zarzucali prezydentowi, że część jego propozycji jest sprzeczna z konstytucją, a PiS zostało zmuszone, by go poprzeć. Po sformułowaniu zarzutu Duda miałby stanąć przed Trybunałem Stanu. – A to skutkuje zawieszeniem pełnienia urzędu. Obowiązki prezydenta przejmuje marszałek Sejmu – mówi nam polityk PiS”. https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/batalia-o-sady-pis-straszy-prezydenta/gglkd4c

— MORAWIECKI PREMIEREM – piszą Sieci: “”Nowym premierem na dziś ma zostać Mateusz Morawiecki. Prawie na pewno. Prawie, bo to jednak trudna układanka. A stawka wysoka. Zmieni się więcej, niż wielu sądzi” – czytamy w tygodniku „Sieci”. http://fakty.interia.pl/polska/news-sieci-mateusz-morawiecki-premierem,nId,2473154

— KIDAWA WICEPRZEWODNICZĄCĄ PO? “Małgorzata Kidawa-Błońska może zostać wiceprzewodniczącą PO w miejsce Hanny Gronkiewicz-Waltz – wynika z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł we władzach partii. Jest jednak jeszcze inny wariant, zgodnie z którym jednym z 4 wiceszefów PO pozostanie, jak dotychczas, Bogdan Borusewicz”. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/po-nieoficjalnie-malgorzata-kidawa-blonska-moze-zostac-wiceszefowa-po/e07je3v

— LUBNAUER O ZJEDNOCZONEJ OPOZYCJI – mówi Oku: “Nie zjednoczona opozycja, ale porozumienie we wspólnym celu różnych podmiotów” – mówi OKO.press Katarzyna Lubnauer. I podkreśla słowo „różnych”, bo partie są różne i różne są elektoraty PO i .N”. https://oko.press/katarzyna-lubnauer-sila-spokoju-polskim-house-of-cards-idealy-sa-nas-nas-zalezy-zwariowanym-swiecie-je-zachowamy/

— OLECHOWSKI NIE STAWIA KRZYŻYKA NA PETRU – jak mówi Jackowi Nizinkiewiczowi w RZ: “Możemy hurtowo wymieniać polityków, którzy chwilowo byli przegrani, od Jarosława Kaczyńskiego przez Grzegorza Schetynę po Donalda Tuska. Absolutnie nie stawiałbym krzyżyka na panu Petru. Ta stan przejściowy”.

— NOWOCZESNA TRZECH SOPRANISTEK – ZDANIEM OLECHOWSKIEGO: “To partia trzech sopranistek, pań Katarzyny Lubnauer, Kamili Gasiuk-Pihowicz i Joanny Scheuring-Wielgus. One są przygotowane, nieustępliwe, merytoryczne. Czasem mają wpadki, ale w polityce są jeszcze względnie nowe. O sile Nowoczesnej decydują dziś kompetentne waleczne kobiety. Potrafią przekonywać do swoich racji, ale też są otwarte na argumenty drugiej strony, czego nie można powiedzieć o bogatej kobiecej reprezentacji, np. w PiS. Pani premier, Beata Kempa czy Beata Mazurek nie są osobami otwartymi na dyskusję, a wręcz demonstracyjnie zamknięte na argumenty. Pytanie, czy nowa Nowoczesna będzie potrafiła rozpalić emocje Polaków”.

— GASIUK-PIHOWICZ NA PREZYDENTA, CZAS NA KOBIETĘ – mówi Nizinkiewiczowi Olechowski: “Pani Gasiuk-Pihowicz byłaby dobrą wspólną kandydatką opozycji na prezydenta Polski. Czas już na kobietę. Powinna zacząć o tym myśleć. http://www.rp.pl/Polityka/312039964-Olechowski-o-Nowoczesnej-Partia-trzech-sopranistek.html

— LISTA NIEOBECNOŚCI U O. RYDZYKA – Michał Wilgocki  w GW: “Ale nawet mimo nieco dłuższej w tym roku listy nieobecności wciąż mamy do czynienia z niespotykanym w Europie hołdem składanym duchownemu i biznesmenowi przez urzędników państwowych. Na 26. urodzinach był człowiek odpowiedzialny za polskie wojsko; był minister, który za chwilę przejmie pełną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości; był były PRL-owski prokurator, który jest twarzą zamachu na trójpodział władzy, czy profesor, któremu zawdzięczamy wycinkę Puszczy Białowieskiej. Parlamentarzystów przyjeżdża tylu, że gospodarz musi ich witać alfabetycznie”. http://wyborcza.pl/7,75968,22731625,lista-nieobecnosci-na-urodzinach-radia-maryja-byly-wielkie.html

— NIEUDOLNY SKOK PIS – Paweł Wroński w GW: “Czy Prawo i Sprawiedliwość właśnie przegrywa wybory samorządowe? Po maratonie prac komisji nadzwyczajnej pracującej nad projektem zmian w kodeksie wyborczym (o radośnie optymistycznej nazwie „o zwiększeniu udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych”) społeczeństwo trudno będzie przekonać, że władzy chodzi o coś więcej poza partyjnym skokiem na samorządy. Zwłaszcza że jest to skok widocznie nieudolny, a partyjny znaczek PiS w najbliższych wyborach stać się może znakiem rozpoznawczym polityka, który tak naprawdę samorządności nienawidzi, nie rozumie, ale i tak koniecznie chce ją przejąć”. http://wyborcza.pl/7,75968,22731552,sowiecki-telegraf-bez-drutu-czyli-nieudolny-skok-pis-na-wybory.html

— MACIEREWICZ WCIĄŻ DORASTA DO STANOWISKA – Maciej Miłosz w DGP: “Mogło się wydawać, że tak zręczny polityk, który doskonale rozgrywa konflikt z prezydentem, będzie wyciągał wnioski ze swoich wypowiedzi. W wojsku mówi się o „dorastaniu do stanowiska”. Niestety – mimo dwóch lat pełnienia funkcji ministra obrony narodowej – to nie jest ten przypadek”. http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1089351,milosz-o-ministrze-macierewiczu.html

— EWENTUALNA DYMISJA ZIOBRY TO ROZPAD KOALICJI – PATRYK JAKI: “Gdyby komuś przyszło do głowy, żeby dymisjonować ministra Ziobro, to musiałby wziąć odpowiedzialność za rozpad koalicji, której my jesteśmy loajlnym członkiem. Jakie są dzisiaj powody, żeby rozwalać koalicję? Nie widzę takich powodów”. https://wpolityce.pl/polityka/369971-nasz-wywiad-jaki-o-kamienicy-waltzow-przy-noakowskiego-16-kw-dysponuje-nowymi-dokumentami-ktore-zmienia-punkt-widzenia-na-te-sprawe

— PIS MOŻE JESZCZE ROSNĄĆ – Michał Szułdrzyński w RZ: “PiS ciągle ma możliwość wizerunkowego zdyskontowania zmian w obozie władzy. Dlatego też można się spodziewać, że operacja pod tytułem „rekonstrukcja” zostanie użyta do tego, by wizerunkowo przykryć budzące wiele kontrowersji zmiany w sądownictwie i prawie wyborczym”. http://www.rp.pl/Komentarze/312039943-Szuldrzynski-Poparcie-PiS-moze-jeszcze-rosnac.html

— JACKOWI ŻAKOWSKIEMU PATRZĄCEMU NA KACZYŃSKIEGO Z ATLASEM KOTÓW PRZYPOMNIAŁ SIĘ KALIGULA – jak pisze w GW: “Incitatus w senacie stanął mi przed oczyma, kiedy zobaczyłem rozmarzonego Prezesa studiującego kieszonkowy „Atlas kotów”, gdy Sejm rozważał kluczowe szczegóły nowego ustroju naszej republiki odnoszące się do sądów i sędziów. A Kasjusz Cherea i Korneliusz Sabinus przypomnieli mi się, kiedy zobaczyłem Krystynę Pawłowicz, która na posiedzeniu komisji sprawiedliwości stwierdziła już otwarcie, że będzie głosowała za niekonstytucyjnym zapisem prezydenckiej ustawy, bo taka jest umowa polityczna, i zagłosowała podobnie jak jej partyjni koledzy”.

— ŻAKOWSKI WZYWA DO AKTYWNOŚCI: “To odwieczny problem. Tym większy, im bardziej samotnie trzeba podejmować decyzje. Dlatego tak ważne jest, żeby właśnie teraz jak najmocniej zabrzmiał masowy obywatelski sprzeciw wobec ustanowienia i zabetonowania na lata Polski skrojonej dla Chyżych vel Prosiaczków. Kto takiej Polski nie chce, ten musi się stawiać, gdy KOD wzywa – deszcz czy mróz, świątek czy piątek. Teraz”. http://wyborcza.pl/7,75968,22730630,patrzylem-jak-kaczynski-przeglada-atlas-kotow-i-przypomnial.html

— PREZYDENT LUBLINA W PO WYGRAŁ TYLKO TRZEMA GŁOSAMI: “Zaledwie trzy głosy zdecydowały o zwycięstwie Krzysztofa Żuka w wyborach szefa regionu Platformy Obywatelskiej. Prezydent Lublina pokonał wicemarszałka województwa Krzysztofa Grabczuka 402:399”. http://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,22728873,krzysztof-zuk-zostal-szefem-lubelskiej-po-wygral-wybory-tylko.html?disableRedirects=true

— ZDANOWSKA ZDECYDOWANIE POKONAŁA GRABARCZYKA: http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,22728546,hanna-zdanowska-szefowa-lodzkiej-platformy-obywatelskiej-pokonala.html?disableRedirects=true

300polityka.pl

Publikacja jest szkodliwa dla Macierewicza, Macierewicz nie jest państwem polskim, czyli – logicznie: Macierewicz jest szkodliwy dla Polski. Do nauki, nieuki!

Przypadek? Nie sądzę. Kolesiostwo po bożemu.

Komuniści

Zgroza

PKW

Komitet Zjednoczonej Opozycji

Opozycja zjednoczona, PiS przegra. I wówczas można ich sadzać!

Do przemyślenia

Wspaniały Różewicz

Gnojek, hitlerek

Znalezione na FB.

Całkiem zgrabna charakterystyka pewnego hitlerka.

Marnuje się wielka wiedza, ogromna kultura i kolosalne doświadczenie Pana premiera Leszka Millera. Był w PZPR, kandydował z „Samoobrony”, dlaczego jeszcze nie jest w PiS, wśród swoich? Nie tylko Piotrowicz, ale i Jego polityczna wybranka, Pani dr Ogórek de facto już tam jest.

W FpF do Millera: – Czy panu nie przeszkadza PRL-owski prokurator Piotrowicz, który w imieniu PiS forsuje zmiany w sądownictwie? – Mnie nie przeszkadza. PZPR wychowała kadry dla wielu ugrupowań i jest dla mnie satysfakcją, że dla PiS-u także.

W „Newsweeku”: Jak Brutuski zabiły Petru

Renata Grochal, 

Newsweek Polska, 04.12.2017

© photo: Jacek Turczyk / source: PAP

 

Ryszard Petru stracił Nowoczesną przez sojusz Katarzyny Lubnauer z Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Teraz w partii wszyscy się zastanawiają, kiedy Kamila wbije nóż w plecy Katarzynie.

Katarzyna Lubnauer jeszcze dzień przed ogłoszeniem, że będzie kandydować na szefową partii przeciwko Ryszardowi Petru, jakby nigdy nic zjadła z nim śniadanie w bistro na wprost Sejmu. Zamówili jajka sadzone i sprzeczali się o wspólne listy zjednoczonej opozycji. Gdy w piątek zadzwoniła, że startuje, Petru był w szoku. Przekonywał, żeby tego nie robiła, bo trudno im będzie później współpracować. Ale Lubnauer nie chciała słuchać.

– Ja Kaśce w stu procentach ufałem. Rozmawialiśmy codziennie po kilka razy. Obgadywaliśmy wszystko wspólnie – mówi mi były już lider Nowoczesnej. Czuje się zdradzony.

Lubnauer była prawą ręką Petru. Prywatnie się zaprzyjaźnili. Obok Joanny Scheuring-Wielgus, była częstym gościem w mieszkaniu Petru i jego nowej partnerki – partyjnej koleżanki Joanny Schmidt. Pili białe wino i do późnego wieczora rozprawiali o życiu i polityce. Po feralnym wyjeździe Petru do Lizbony z Joanną Schmidt zimą 2016 r.  Lubnauer mocno ich wspierała. Publicznie zapewniała, zresztą niezgodnie z prawdą, że wypad zakochanych nie był prywatny, lecz służbowy. Chciała w ten sposób ratować Petru, choć on uważał, że nie powinni kłamać.

„Czasami większą zbrodnią jest zaniechanie”

Jeszcze trzy tygodnie temu Lubnauer odwiedziła Petru i Schmidt w ich mieszkaniu. Chwaliła się swoim nowym czerwonym płaszczem, a oni ją oklaskiwali, bo tak dobrze wyglądała. Już wtedy nosiła się z zamiarem kandydowania przeciwko Petru, bo – jak przyznaje w rozmowie z „Newsweekiem” – na początku listopada coś w niej pękło.

Jak to jest być ojcobójczynią? – pytam. – Czasami większą zbrodnią jest zaniechanie – odpowiada Lubnauer, dodając, że właśnie czyta o tym esej filozoficzny „Brutus, czyli przekleństwo cnoty” autorstwa prof. Henryka Elzenberga.

Lubnauer wiedziała, że jeśli nie połączą sił z Gasiuk-Pihowicz, to przegra. Bo głosy niezadowolonych się rozproszą, co będzie działać na korzyść Petru. Dzwoni do Gasiuk-Pihowicz i zaprasza ją na śniadanie do restauracji Buffo na tyłach Sejmu. W partii nie jest tajemnicą, że się nie lubią. Gasiuk-Pihowicz od dwóch lat z nią rywalizowała, bo chciała być numerem dwa.

Gasiuk-Pihowicz mimo mocnego przeziębienia przychodzi do Buffo. Piją herbatę, a Lubnauer podaje jej chusteczki na katar. Spotkanie trwa prawie siedem godzin. – Kaśka przekonała Kamilę, że nie gra już w tandemie z Ryszardem i że to on blokował rozwój jej kariery w partii. Teraz ona otworzy przed nią nowe możliwości – opowiada osoba znająca szczegóły rozmowy. W zamian za poparcie Lubnauer obiecuje Gasiuk-Pihowicz stanowisko szefa klubu Nowoczesnej.

Umawiają się, że będą wspólnie obdzwaniać delegatów i prosić o głosy. Do wyborów zostały cztery dni. Petru o układzie nie ma pojęcia.

msn.pl

Polityka wzajemnych korzyści

Jarosław Makowsk, 

Newsweek Polska, 04.12.2017

© photo: Tytus Żmijewski, Radek Pietruszka / source: PAP

 

W swojej 26 letniej historii Radio Maryja nie miało takiej mocy, jaką dostało w czasach tzw. „dobrej zmiany”. A wszystko to w imię polityki wzajemnych korzyści, jaka obowiązuje między politykami PiS i teleewangelistą z Torunia, o. Rydzykiem

W sobotę, czyli w dniu, kiedy Radio Maryja świętowało swoje 26 urodziny, można było odnieść wrażenie, że rząd przeniósł się z Warszawy do Torunia, gdzie znajduje się medialne imperium redemptorysty. Oto widzieliśmy, jak poszczególni ministrowie i politycy PiS meldują się na wezwanie o. Rydzyka. Część z nich zawdzięcza mu zresztą polityczne kariery. Był więc i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, była szefowa kancelarii premier, Beata Kempa, ulubieniec o. Rydzyka, z racji dotacji przelewanych na konta mnicha, minister środowiska Jan Szyszko. Choć zabrakło w Toruniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, prezydenta Andrzeja Dudy czy premier Beaty Szydło, to nie omieszkali oni wszyscy podlizać się o. Tadeuszowi, pisząc wiernopoddańcze listy.

W imieniu Kaczyńskiego list odczytał minister Mariusz Błaszczak: „Rok temu obchodziliśmy 25. rocznicę powstania Radia Maryja. To było wspaniałe święto dla nas wszystkich i znakomita okazja do podsumowania niebywałego dorobku toruńskiej wspólnoty – w tymże ćwierćwieczu. Dziękowaliśmy wówczas Panu Bogu za te wszystkie dobrodziejstwa, które spłynęły na nas za sprawą ojców redemptorystów oraz współpracujących z nimi ludzi szlachetnych serc. Dziękowaliśmy również za to, że opatrzność postawiła na drodze naszego życia ojca Tadeusza Rydzyka”. I w końcu minister Adam Kwiatkowski recytował pean skreślony przez prezydenta Dudę: „To, że dzisiaj możemy prowadzić naprawę państwa, budować silną, bezpieczną, sprawiedliwą i intensywnie rozwijającą się Polskę w znacznej mierze stanowi zasługę wspaniałej wspólnoty zgromadzonej wokół Radia Maryja. Za to wszystko, jako prezydent RP z serca dzisiaj dziękuję i życzę państwu wielu kolejnych, wielkich sukcesów w służbie Bogu i ojczyźnie”.

Czy jednak dla szefa Radia Maryja nie był to policzek, że Kaczyński, Szydło czy Duda nie przyjechali do Torunia osobiście? Nic z tych rzeczy. O. Rydzyk jest do bólu pragmatyczny. Nie musi, a być może nie ma nawet ochoty spotykać się z Kaczyńskim czy Szydło. Jemu wystarczy zapewnienie, że interesy, które prowadzi i które rozwija – od mediów poczynając, a na geotermii kończąc – są przez obecny rząd chronione i sowicie wspierane. Krótko: dopóki, mówiąc kolokwialnie, „kasa się zgadza”, o. Rydzyk nie potrzebuje spotykać się ani z Kaczyńskim, ani z Szydło.

Tym bardziej, że ani Rydzyk, ani Kaczyński nie pałają do siebie miłością. Redemptorysta zapewne dokładnie pamięta, że prezes PiS, gdy nie traktował religii instrumentalnie (tak, był taki czas!), w działalności religijnej i społecznej Rydzyka widział czyste zło. Na łamach „Gazety Polskiej” prezes PiS oskarżał toruńską rozgłośnie o reprezentowanie rosyjskich interesów. Mówił: „Po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, niechętnie nastawione do hierarchii kościelnej, prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL, ma nadajniki na Uralu. W Rosji panuje wprawdzie bałagan, ale niektórych rzeczy pilnują tam jednak dość dobrze”.

Ten sam Kaczyński, gdy na początku lat 90. odrzucał politykę czystego cynizmu, która dziś jest jego powszednim chlebem, w upolitycznieniu religii widział śmiertelne zagrożenie dla katolicyzmu. Dlatego surowo karcił liderów partyjnych: głównie ZCHN, wykorzystujących religię w wojnie politycznej. Mówił, że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski wiedzie przez ZCHN. Dziś prezes, gdyby chciał być uczciwy, musiałby powiedzieć – i miałby rację – że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski prowadzi przez PiS. Tyle, że Kaczyński uznał, iż sojusz z o. Rydzykiem może i nie ma z przyzwoitością nic wspólnego, ale politycznie daje pokaźny pakiet wyborczy.

Ten sam manewr wykonał również Jarosław Gowin: moralista z Krakowa, były naczelny „Znaku” i publicysta „Tygodnika Powszechnego” na początku lat 90. nie otwierał ust, by nie przestrzegać przed zagrożeniem polityzacji katolicyzmu, jaki dokonuje „katolicki głos w twoim domu”. Przykładowo, dzisiejszy minister Gowin w roku 2007 mówił dla ”Gazety Krakowskiej”: „Ludzie stanowiący dzisiaj Rodzinę Radia Maryja przed powstaniem tej rozgłośni byli rozproszeni. Dużym osiągnięciem o. Rydzyka było to, że potrafił scalić ich w zwartą wspólnotę. Mogła ona stać się wspólnotą pobożnych ludzi zajmujących się dziełami miłosierdzia, ale też sfanatyzowaną grupą skrajnie nieufną wobec współczesnej cywilizacji, widzącą wszędzie wrogów Kościoła i Polski, mieszającą religię z polityką. Niestety o. Rydzyk popchnął ją w tym drugim kierunku”. Dziś Jarosław Gowin, członek rządu PiS, gdy odwiedził toruńską Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, założoną przez ojca Tadeusza Rydzyka, i uznania. Mówił: „To dzieło, w którym uczestniczycie, dzieło zapoczątkowane przez Ojca Dyrektora, jest dziełem dobrym dla Polski, narodu polskiego i myślę, że też dziełem umiłowanym przez Pana Boga”. Czegoż to człowiek o „mocnym kręgosłupie” nie powie dla poparcia, jakie gwarantuje o. Rydzyk.

Cóż więc łączy dziś ludzi prawicy i PiSowskiego rządu z o. Tadeuszem Rydzykiem? Jedno jest pewne: nie jest to miłość. Cóż zatem? Trzy kwestie: po pierwsze, łączy ich nienawiść wobec świata zachodniego, który w ich oczach jest – używając prawicowego języka – symbolem lewactwa. Po drugie, łączy polityczny sojusz, który pozwala utrzymywać władzę. I rzecz ostania: państwowa kasa, która sowicie zasila „boże dzieła” medialnego magnata z Torunia. Te trzy kwestie wystarczą, by – w imię taktycznego sojuszu – przyzwoitość i własne poglądy powiesić na kołku.

msn.pl

Opus Dei szkoli ministrów

Wiktor Ferfecki, 

Rzeczpospolita, 04.12.2017

Patryk Jaki jest jednym z wiceministów, którzy wzięli udział w tych szkoleniach.© PAP, Leszek Szymański Patryk Jaki jest jednym z wiceministów, którzy wzięli udział w tych szkoleniach.

 

SLD uważa, że katolicka organizacja może próbować wpływać na polski rząd.

Opus Dei to organizacja katolicka, która kładzie nacisk na uświęcającą wartość codziennej pracy. O jej silnej pozycji w Watykanie świadczy fakt, że jako jedyna w Kościele ma status prałatury personalnej. Działa w 70 krajach, a w Polsce skupia około 600 osób. Prowadzi kilka uczelni wyższych, m.in. IESE Business School w Madrycie i Barcelonie.

Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że studiuje na niej 60 kluczowych polskich urzędników, w tym dziesięciu wiceministrów. To m.in. wiceszefowie resortu sprawiedliwości Patryk Jaki i Łukasz Piebiak, Jadwiga Emilewicz i Paweł Chorąży z Ministerstwa Rozwoju, wiceszef resortu środowiska Sławomir Mazurek oraz minister w KPRM Mikołaj Wild.

Kurs nazywa się ARGO Top Public Executive i jest realizowany wraz z Krajową Szkołą Administracji Publicznej (KSAP). Trwa 18 dni, podczas których uczestnicy przede wszystkim rozwiązują tzw. studia przypadku dotyczące problemów w administracji.

Zajęcia odbywają się w Barcelonie i w Warszawie. Do zaliczenia wystarczy aktywna obecność, egzaminów nie ma. Do rekrutacji wystarczyło wypełnić formularz i udowodnić znajomość angielskiego. Kursanci za udział w programie nie zapłacili ani złotówki. Wykorzystano w nim 4 mln zł ze środków unijnych.

Dlaczego KSAP uruchomiła program z IESE? „W celu uzyskania najlepszych efektów szkolenia dokonano porównania wiodących ośrodków kształcenia (IESE Business School, Stanford oraz Harvard Business School). W wyniku przeprowadzonej analizy ustalono, że IESE Business School ma największe doświadczenie w realizacji tego rodzaju projektów” – informuje KSAP.

IESE to jedna z najlepszych uczelni menedżerskich świata. Od kilku lat zajmuje pierwsze miejsce w rankingu podyplomowych programów dla kadry zarządzającej „Financial Times”.

Jednak zdaniem rzeczniczki SLD Anny Marii Żukowskiej studia wiceministrów na uczelni Opus Dei mogą budzić wątpliwości. – Opus Dei działa na niejasnych zasadach, a jego członkowie nieformalnie się wspierają. Może rząd spłaca jakieś długi wobec tej organizacji? – pyta.

Żukowska przypomina kontrowersje wokół Opus Dei za pierwszych rządów PiS. Media informowały wówczas, że członkami lub sympatykami tej organizacji nasycony był gabinet Kazimierza Marcinkiewicza. Wymieniano m.in. ówczesnych: ministra infrastruktury Jerzego Polaczka, wiceministra finansów Mariana Moszorę, szefa resortu kultury Kazimierza Michała Ujazdowskiego i jego dwóch zastępców Jarosława Sellina oraz Tomasza Mertę.

Wówczas o Opus Dei mówiło się sporo za sprawą książki „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, który przedstawił tę organizację jako wykonującą „mokrą robotę” dla Watykanu. Książkę skrytykował polski Episkopat.

Jednak ten temat wrócił w 2011 roku po powstaniu drugiego rządu Donalda Tuska. Janusz Palikot mówił, że „Opus Dei ma trzech agentów w rządzie”. Chodziło szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego, ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina oraz szefa KPRM Tomasza Arabskiego.

Czy obecni wiceministrowie otwierają się na wpływy jakiejś tajemniczej organizacji? Oni sami mówią, że podczas zajęć nie ma nawiązań do religii. – Nasi wykładowcy to światowa elita. Prowadzili zajęcia dla menedżerów z największych światowych korporacji – mówi Patryk Jaki.

Biuro prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości informuje, że „na zajęciach podkreślana jest wartość etyki w działaniu w administracji i biznesie, jednak nie ma to charakteru religijnego”. Zauważa, że w Polsce też działają uczelnie założone przez Kościół, np. Katolicki Uniwersytet Lubelski.

Jednak to nie koniec zarzutów. – Lepiej by było, gdyby szkolili się przed objęciem swoich funkcji – mówi Anna Maria Żukowska. Jej zdaniem szkolenie świadczy o braku kompetencji urzędników.

– Wiceministrowie odpowiadają za gigantyczne budżety. W interesie całego państwa jest to, by uczyli się od najlepszych – odpowiada Patryk Jaki.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: wiktor.ferfecki@rp.pl

 

msn.pl

„Rz”: Opus Dei szkoli ministrów

04.12.2017

Dziesięciu polskich wiceministrów oraz sześćdziesięciu kluczowych urzędników studiuje na uczelni zarządzanej przez katolicką organizację Opus Dei – informuje dzisiejsza „Rzeczpospolita”. Według SLD studia te mogą budzić wątpliwości.
 Foto: Paweł Supernak / PAP

Wśród kursantów znajdują się m.in. wiceszefowie resortu sprawiedliwości Patryk Jaki i Łukasz Piebiak. W ramach kursu politycy podejmują tzw. studia przypadku dt. problemów w administracji. Rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska przypomina kontrowersje wokół Opus Dei i wyraża obawę, że ta katolicka organizacja może próbować wywierać wpływ na obecny rząd.

– Opus Dei działa na niejasnych zasadach, a jego członkowie nieformalnie się wspierają. Może rząd spłaca jakieś długi wobec tej organizacji? – pyta Żukowska.

O związkach polskiej polityki z katolicką organizacja było już głośno za pierwszych rządów PiS oraz w 2011 roku, kiedy to Janusz Palikot mówił o „trzech agentach Opus Dei w rządzie”.

Sami politycy przekonują, że w trakcie zajęć nie są poruszane kwestie religijne.

Więcej w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej”.

onet.pl

Romaszewska daje prztyczka Ziobrze i PiS-owi. „Polityka nie może być samym oszustwem”

mk, IAR, 04.12.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,114884,22711509,video.html?embed=0&autoplay=1
Decyzja prezydenta Andrzeja Dudy ws. weta lub podpisania ustaw o KRS lub Sądzie Najwyższym jeszcze nie zapadła. Taką informację przekazała w RMF FM Zofia Romaszewska, doradczyni prezydenta.

Prezydenckie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym do Bożego Narodzenia mogą trafić na biurko Andrzeja Dudy do podpisu.

W piątek prezydencki projekt ustawy o SN został przyjęty przez sejmową komisję sprawiedliwości. Projekt dotyczący KRS przyjęto 28 listopada. Drugie czytanie projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa odbędzie się w Sejmie 6 grudnia.

„Będzie o to wielka awantura”

Według doradczyni prezydenta Zofii Romaszewskiej, w projektach zostały uwzględnione najważniejsze propozycje Andrzeja Dudy. – Moim zdaniem zasadnicze rzeczy zostały i zresztą będzie o to wielka awantura. Już pewnie w naszym kraju i poza naszym krajem. Skarga nadzwyczajna, ławnicy: to dwa punkty niesłychanie ważne – mówiła dziś Romaszewska w RMF FM.

Jak dodała Romaszewska, mówiąc o poprawkach zgłaszanych przez PiS, „minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie rezygnuje nigdy z tego, co postanowił”. – Problem polega na tym, że jednak trzeba starać się za wszelką cenę wojować o to, żeby polityka nie była samym oszustwem – podkreśliła doradczyni Dudy.

– Kto kogo chce oszukać? – dopytywał prowadzący Robert Mazurek. – Chcą nie tyle oszukać, ale postawić na swoim. „Ja mam rację, a skoro mam rację, to dowolnym sposobem tę rację mam przeprowadzić” – wyjaśniła Zofia Romaszewska.

Nie jest jeszcze pewne, czy Andrzej Duda podpisze, czy raczej zawetuje ustawy o KRS i SN. – To się okaże. Mamy jeszcze trzecie czytanie i Senat. Prezydent obejrzy bardzo szczegółowo ustawę, tak nam obiecał i zobaczy, czy wszystko, co było dla niego ważne, zostało zaakceptowane. Wydawało się, że te najważniejsze rzeczy zostały uwzględnione – mówiła Romaszewska.

Ustawy o KRS i Sądzie Najwyższym

Zgodnie z przyjętą przez sejmową komisję ustawą o KRS, gdy Sejmowi nie uda się wyłonić członków KRS na czteroletnią kadencję większością 3/5 głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby, wtedy izba wybierze członków Rady bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, głosując na wcześniej zgłoszoną listę.

Kluby poselskie będą mogły zgłosić do dziewięciu kandydatów. Następnie komisja sejmowa wybierze łącznie 15 kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa, z zastrzeżeniem, że każdy klub musi mieć na niej co najmniej jedną wskazaną osobę.

Posłowie przyjęli też poprawkę, która zakłada, że kandydatów do KRS, oprócz grupy dwóch tysięcy obywateli i 25 sędziów, może też zgłaszać grupa 25 prokuratorów, radców prawnych, adwokatów lub notariuszy.

Prezydencki projekt reformy Sądu Najwyższego wprowadza między innymi skargę nadzwyczajną na prawomocne wyroki sądu, utworzenie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, ustawa zakłada również przechodzenie sędziów w stan spoczynku po 65. roku życia, o ile terminu tego nie wydłuży prezydent.

gazeta.pl

„Błaszczak straszy uchodźcami, a bandyci w Polsce zabijają kałasznikowami” – Sienkiewicz

oko, 04.12.2017

Bartłomiej Sienkiewicz

Bartłomiej Sienkiewicz (TOMASZ RYTYCH)

W poniedziałkowym Poranku TOK FM gościem Dominiki Wielowieyskiej był były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. – Policja jest tresowana przez polityków – komentował ostatnie wydarzenia.

W ostatnią sobotę pod Wrocławiem miała miejsce strzelanina. Policjanci mieli zatrzymać złodziei okradających bankomat, na miejscu okazało się, że jeden z napastników miał broń maszynową. Otworzył ogień, w wyniku czego zginął jeden funkcjonariusz.

– To jest tragedia. To zawsze dla Policji jest wielki szok, ale to jest kluczowe wydarzenie – zaznaczał w rozmowie z Wielowieyską Sienkiewicz. – To powinien być alarm dla Policji. Jak to się stało, że polscy bandyci posługują się taką bronią? – dodał.

Były minister spraw wewnętrznych zaapelował też do Mariusza Błaszczaka.

Niech pan przestanie opowiadać o nieistniejących uchodźcach, ale niech pan się zajmie bandytami z kałasznikowami.

Gość poranka zauważył, że napastnicy to nie byli sąsiedzi zza wschodniej granicy, ale polscy obywatele. Sienkiewicz zaznaczył, że dodatkowo niepokoi fakt, że Policja jest wykorzystywana w sytuacjach absurdalnych. – Co myśleć o tym, kiedy setki policjantów asystują Kaczyńskiemu? To przecież nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem obywateli.

Agresja w Policji to wieloletni problem

Prowadząca pytała także o incydent z powieszenia na szubienicach portretów europosłów i braku jakiejkolwiek reakcji ze strony funkcjonariuszy.

– Obawiam się, że policja jest tresowana, by nie reagować w odniesieniu do skrajnie prawych środowisk. Idzie komunikat: Zostawcie ich to są nasi sojusznicy.

Gość Poranka pytany o raport o agresji Policji nie wyraził jednak zdumienia.

– To problem od lat. W tej służbie mundurowej jest ponad 100 tys. ludzi, tu zawsze zdarzą się tacy, którzy nadużywają władzy. Uważam, że każdy taki incydent musi natychmiast lądować u prokuratora.

– Dla mnie problemem jest to, że służby w odniesieniu do sprawy Stachowiaka, zamiast zająć się problemem w swoich strukturach, żądają od dziennikarza, który badał tę sprawę, by przekazał im, gdzie są źródła – skwitowała prowadząca.

Opozycja musi odzyskać język

Prowadząca poprosiła też Sienkiewicza o ocenę działania opozycji w kontekście przejmowania kontroli przez PiS nad SN i KRS.

– Od początku rządów PiS-u opozycja mówi, że to jest koniec demokracji, a najnowsze sondaże są, jakie są. Dla znacznej części polskich obywateli problem sądów jest niedostrzegalny i to poważny kłopot. Bo mamy zamach na Konstytucję, a obywatele się nie przejmują. Trzeba zmienić język, inaczej rozłożyć akcenty.

– Ale, jak to zrobić, jeśli to PiS od dwóch lat narzuca język? – pytała Wielowieyska.

– Przez pierwsze dwa lata każda opozycja jest w głębokiej defensywie. Teraz jest czas, żeby odzyskać pole – skwitował Sienkiewicz.

TOK FM

Bukareszt – Warszawa to wspólna sprawa?

Tysiące ludzi demonstruje na ulicach Bukaresztu i innych rumuńskich miast. Protesty są spowodowane m.in. reformą systemu podatkowego.

Stoyan Nenov/Reuters/Forum

Nie da się ukryć, że rząd socjaldemokratycznej PSD przechodzi trudne chwile. Poparcie społeczne dla postkomunistów wydaje się topnieć w oczach. Do partii powróciły stare, korupcyjne demony, te same, które doprowadziły do porażki wyborczej i utraty władzy w 2004 roku.

Niekończąca się korupcja

Według niezależnych badań Rumunia jest trzecim najbardziej skorumpowanym krajem Unii Europejskiej. Sami mieszkańcy kraju przyznają, że negatywne zjawisko „płacenia pod stołem” towarzyszy im niemal od kołyski aż po grób. Symbolem degrengolady i atrofii państwa stał się Gigi Becali, skandalista i właściciel klubu piłkarskiego Steua Bukareszt. Niemal do legendy przeszły historie o tym, jak Becali próbował doprowadzić do porażki znienawidzony przez siebie klub z Kluż.

W tym celu wysyłał po całym kraju swoich ludzi z walizkami pieniędzy. Mieli korumpować kogokolwiek, byleby operacja przyniosła skutek. Kiedy ludzie Becalego zostali zatrzymani przez lokalny odpowiednik CBA, ten opowiadał, że wysyłał ich po cukierki. Mówił, że to jego pieniądze, i może za nie kupować, co chce.

Przykład Becalego jest symptomatyczny. Nie jest to bowiem wyłącznie działacz sportowy, ale też polityk i jedna z ważniejszych postaci rumuńskiego życia publicznego.

Niespotykane protesty

Obecne protesty są kontynuacją konfliktu, który wybuchł między władzą a obywatelami w styczniu tego roku. Wtedy PSD wpadła na pomysł zmiany prawa korupcyjnego. Rząd zechciał karać wyłącznie za „poważne” przekręty, takie, w których w grę wchodziłyby kwoty wyższe niż 200 tysięcy lejów (około 180 tysięcy złotych). Zmiany zostały przeprowadzone w jeden wieczór, a jednym z pierwszych beneficjentów nowego prawa zostałby Liviu Dragnea, przewodniczący partii.

Dodatkowo rząd planuje w styczniu wprowadzić reformę systemu podatkowego. Upraszczając: można powiedzieć, że przerzuci ona koszty ubezpieczeń społecznych z pracodawców na pracowników. To kontynuacja liberalnej polityki, która sprawia, że dziś Rumunia notuje najwyższe wzrosty PKB w całej Unii (roczna dynamika powyżej 8 proc. wzrostu).

Wczoraj wieczorem doszło do starcia protestujących z policją. Demonstranci próbują powstrzymać mer Bukaresztu, Gabriele Firee (niegdyś związaną z szemraną korporacją wydobywczą Gabriel Resources), przed postawieniem jarmarku bożonarodzeniowego na placu, na którym odbywają się protesty. Firea mówi, że to początek anarchii, ale nic nie zapowiada, żeby demonstranci mieli szybko wrócić do domu.

Co ciekawe, uczestnicy protestu, mimo wielu różnic, chętnie budują analogie między polskimi protestami w obronie sądów a swoją obecną sytuacją. Okazuje się, że prawdziwa „międzymorska” wspólnota tworzy się na płaszczyźnie gniewu i bezsilności wobec arogancji władzy, a nie w gabinetach polityków.

 

polityka.pl