Orwellowska organizacja Reduta Dobrego Imienia

Orwellowska organizacja Reduta Dobrego Imienia

Reduta Dobrego Imienia (RDI) w nazwie ma już zmyłkę, jak Ministerstwo Prawdy Orwella. Czyż zakłamanie, amoralność są dobrym imieniem?

Włoski dziennikarz Gian Antonio Stella napisał w „Corriere della Sera” artykuł krytyczny o Polsce. O dzisiejszej Polsce pisowskiej i o tym, że nie potrafimy zmierzyć się z własną historią. Stella napisał krytycznie o „Różańcu do granic”, którego wymowa była antychrześcijańska, o nieumiejętności zmierzenia się z problemem uchodźców, którzy są inni od nas, są więc wyzwaniem społecznym, niewielkim politycznym, to kolejne tchórzostwo obecnych władz.

Redutę Dobrego Imienia, także ambasadę RP w Rzymie, oburzył passus: – „Powitanie kogoś, kto jest taki sam, jest łatwe. Dużo trudniejsze, jeśli jest inny. (…) Polacy nigdy nie powinni zapominać o swojej osobistej odpowiedzialności (personali responsabilita) za Holocaust. Nie tylko wspólnej z Niemcami, ale nawet „po” [cyt. za: oko.press].

No i na naszych tzw. patriotów (tak zwani patrioci piszę, bo to w istocie szowiniści) podziałało to jak płachta na byka. O ile ambasada w Rzymie oburzyła się i odpowiedziała listem na artykuł, to nie popełniła w nim błędu merytorycznego, ale Reduta specjalizuje się w manipulacjach i fałszu.

RDI w swoim stylu zaczęła nie na temat. Od tego, że w Polsce nie było rządu kolaboracyjnego. Stella o tym nie pisał. Stella też nie pisał, że państwo polskie (wówczas podziemne) uczestniczyło w Holocauście. Nie! Konkretni Polacy pomagali Niemcom i sami tworzyli fakty Holocaustu.

Przed wojną i w jej trakcie w polskim społeczeństwie silny był antysemityzm zbudowany przez polityków, w którym miał duży udział Kościół katolicki, zaznaczmy: nie cały. Do pogromów jak w Jedwabnem dochodziło w kilkudziesięciu innych miejscowościach. Szmalcowników – czyli informatorów za korzyści materialne – było dużo więcej niż tych, którzy pomagali Żydom, a bezinteresownie pomagających była garstka, to oni otrzymują dzisiaj tytuły Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.

Do pogromów jak w Jedwabnem dochodziło tam, gdzie politycznie najsilniejsza była endecja. To ten grunt polityczny pchał ciemny lud do krwawych czynów. Niemcy chwalili polskich szmalcowników, bo nie wykazaliby się „sukcesem” w odnajdywaniu ukrywających się Żydów.

Podobnie zachowywała się część rodaków po wojnie, czego ewidentnym przykładem jest pogrom kielecki w 1946 roku, w którym zginęło 37 Żydów. Pojedynczych przykładów mordów tuż po wojnie jest dużo.

Czy dzisiejsza niechęć do uchodźców jest podobna do antysemityzmu? Tak! To ta sama niechęć – wręcz nienawiść – do innych. W literaturze inny pisze się Inny. Nie bądźmy więc zdziwieni, że PiS na wszelkie sposoby źle wyraża się o uchodźcach, a zaprzeczenie o antysemityzmie i udziale Polaków w Holocauście zostawia takim organizacjom, jak Reduta.

Za pomocą takich Redut Dobrego Imienia fundują nam Polskę na fundamencie fałszu. Polskę zakłamaną tchórzliwą, amoralną. Dlatego tacy ludzie bez talentu, grafomani jak Świrski, szef tej orwellowskiej organizacji, są na tapecie. Polska jako szczurowisko – wówczas, gdy dochodziło do pogromów na Żydach i dzisiaj.

Mój ród pochodzi z tych terenów, gdzie jest Jedwabne, sporo opowiadano u nas o tych faktach, o tym zakłamaniu. A teraz wraca fałsz i ma się coraz świetniej.

Waldemar Mystkowski

 

Staniszkis: popieranie PiS było błędem

Staniszkis: popieranie PiS było błędemStaniszkis: "Gdyby kandydowaliby Tusk i Duda, głosowałabym na Biedronia”

– „Dlatego tak się właśnie angażuję krytycznie, bo wspierałam [PiS – przyp. red.] i po prostu popełniłam błąd” – powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis w Polsat News.

Socjolog oceniła, że PiS niszczy demokrację, posługując się jej instytucjami, co wielokrotnie zdarzało się w historii. – „Kiedy patrzę na te uśmiechy Dudy, jego samozadowolenie, jego niszczące działania, to, co zrobiono z Trybunałem Konstytucyjnym, to jest tragiczne. Działający TK powinien punktować to, co się dzieje, pokazywać naruszania Konstytucji. A ten system przestał działać” – stwierdziła Staniszkis.

Według niej, obecnie odbywa się demoralizowanie samych członków PiS. – „Odbywa się selekcja, czy ktoś da się użyć jako narzędzie w przyszłych działaniach. Obserwuje się poszczególnych „pisiaków” w tej sytuacji. To jest paraliżowanie, neutralizowanie tych, którzy są niezależni. To przypomina miękką, ale skuteczną metodę niszczenia ludzi” – dodała profesor.

Staniszkis uważa, że stosunki panujące w partii Kaczyńskiego przypominają „system partyjniactwa, nomenklatury, uzależniania”. – „Ci, którzy uczestniczą w ramach obozu władzy, a znam i Krzysztofa Szczerskiego, i Andrzeja Zybertowicza, uczestnicząc w tym wszystkim, milcząc, moim zdaniem dają bardzo złe świadectwo samym sobie, bo to jest bardzo głęboka destrukcja” – stwierdziła.
(Źródło: polsatnews.pl)

koduj24.pl

Prawdziwy program PiS ujrzał światło dzienne

Prawdziwy program PiS ujrzał światło dzienne

Za sprawą jednej ulotki prezentującej „rzeczywisty program” partii rządzącej wszystko się wydało. Nic więc dziwnego, że w mediach społecznościowych „dokument” robi prawdziwą karierę. Nie ma w nim wzmianki o sukcesach gospodarczych, całkowicie przemilczane są populistyczne hasła w rodzaju 500 plus, wcześniejszy wiek emerytalny, czy uszczelnianie Vat – u. Jest natomiast dość precyzyjne podsumowanie blisko dwuletnich rządów PiS, okraszone słynnym „niech jadą”.

https://twitter.com/Gomulka_W/status/920881978169315331

Zaprojektowana przez anonimowego twórcę ulotka „rozgościła” się na słupach i tablicach ogłoszeniowych polskich miast i robi zawrotną karierę w sieci.
Internauci proponują, by przerobić ją na duży plakat lub efektowny bilbord. Jest po prostu „strzałem w dziesiątkę”. Uważają, że jedynie brak w całej wyliczance jednego, nie wiadomo czy nie najważniejszego punktu – „przeciwnicy do pierdla”, ale na to – jak sadzą przyjdzie czas, bo „dobra zmiana” dopiero się „rozkręca”. Dodają, iż „możliwe, że po osiągnięciu półmetka obecnej kadencji postanowi jeszcze bardziej dołożyć do pieca”.

Treść ulotki ma oczywiście wydźwięk propagandowy i jest bezlitosna dla rządzących. Pokazuje ogromną ich arogancję, nieliczenie się ze zdaniem wszystkich tych, którzy jej nie popierają lub na nią nie głosowali. „W Polsce ma być tak, jak sobie tego wódz naczelny Jarosław Kaczyński zażyczył, cała reszta powinna schować mordę w kubeł, zaakceptować taką kolej rzeczy. Jeśli się nie podoba, zawsze mogą wyjechać”– komentuje portal CrowdMedia.

koduj24.pl

To wazna deklaracja ale dalej trzeba jeździć wiecej w teren i tłumaczyć program zwykłym ludziom .LW

Toksyczne rodziny w polityce: PiS i opozycja

Toksyczne rodziny w polityce: PiS i opozycja

Jarosław Kaczyński mocno przeżył piątkowe spotkanie z Andrzejem Dudą. Nie dość udało mu się upokorzyć prezydenta, ten co prawda stanął w drzwiach Belwederu i powitał go – wbrew protokołowi – ale nie przystał na blitzkrieg w sprawie sądów. Prędzej czy później Duda za to zapłaci, najpierw jednak Polska, którą czeka i tak zależność sądów od PiS.

Kaczyński naprędce sklecił konferencję prasową Zjednoczonej Prawicy, aby potwierdzić, że jest zjednoczona. Ci którzy o tym nie wiedzieli, pewnie zrobili buzię w ciup: wow. Dwie podprogowe treści jednak poszły w ciemny lud. Mianowicie jeden ze stronników Dudy, Jarosław Gowin stanął obok drugiego – ale nie stronnika – Zbigniewa Ziobry, bo ten ostatni to wróg Dudy jeszcze większy niż prezes.

Acz prezes nazywa ten zestaw stronniczy rodziną. Zaiste toksyczna to rodzina, a prawica jest jak małżeństwo wg dogmatu katolickiego; „Co prezes złączy, tego niech żaden Duda nie rozdziela”.

Prezes u Dudy był powiedzieć, że mamy kryzys, a Duda poprawił go, że to mały spór w rodzinie. W toksycznej rodzinie żona zwykle bagatelizuje siniak pod okiem, albo jak w przypadku przeze mnie zasłyszanym w pociągu, gdy wdowa wspominała zmarłego męża i nie mogła się nachwalić koleżance, jaki to był dobry chłop. Przyjaciółka jej przypomniała, że po pijaku ciągał ją za włosy po podwórku, ta nie dała się zbić z pantałyku i odrzekła: – A ile było tego podwórka? Phi.

Ciąga Kaczyński Dudę po tym belwederskim podwórku, a ten zachwala reformę sądów prezesa. Konferencja prasowa zjednoczonej prawicy nie przykryła jednak konwencji Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Na tej pierwszej Grzegorzowi Schetynie chyba udało się przeformatować dość nieszczęśliwą zbitkę totalnej opozycji na totalną propozycję. Teraz należy dotrzeć do wyborców z hasłami dotyczącymi zlikwidowania urzędów wojewódzkich, które zwłaszcza dzisiaj są we wrogiej kohabitacji z urzędami marszałkowskimi. Inne punkty programu PO są nowatorskie i sytuują władzę bliżej ludzi, a często tę władzę oddają wyborcom.

Przedstawiony program Platformy należy przekuć na proste hasła, które zaczną docierać do Polaków. To zależy od opozycji, nie można liczyć jednak na to, że PiS się przewróci. Kaczyński ze swymi akolitami ciągle zalicza glebę, lecz sondaże są niewzruszone, a nawet im zwyżkują.

Rozpoczynająca się kampania samorządowa jest dobrym momentem, aby opozycja odwróciła niekorzystne tendencje. Sondaże wskazują na premię dla opozycji od wyborców, gdy ich kandydaci wystartują ze wspólnych list, wówczas nie tylko twardy elektorat partyjny zagłosuje, ale także obojętni, zniechęceni do kłótni. Psychologia jest niedoceniana przez polityków. Opozycja jednak musi uciekać od syndromu politycznej rodziny, bo jest ona zawsze toksyczna.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Argument z TVN-u

Argument z TVN-u

Warto przypomnieć kilka zasad, pozwalających na odróżnienie lepszego czy gorszego dziennikarstwa od udającej je propagandy.

Kiedy zwolennikowi „dobrej zmiany” w mediach publicznych zwróci się uwagę, że media te nie stały się, mówiąc najoględniej, wzorcem z Sevres rzetelności dziennikarskiej, ów zwolennik z reguły odpowiada na dwa sposoby. Jednego użył na Facebooku mój skądinąd sympatyczny kolega, który odparł, że narzekam tak, jakby przed „dobrą zmianą” z anteny lała się sama prawda. Po drugi sposób sięgnęła pani poseł Joanna Lichocka, kiedyś zresztą moja studentka. W programie Bartosza Węglarczyka „Onet Opinie” uśmiechnęła się mianowicie zniewalająco i rzuciła: „A w TVN-ie? Miałeś materiały o odpowiedzialności Hanny Gronkiewicz-Waltz, za to, co się dzieje w Warszawie? Prywatne media mogą kłamać, manipulować i być nierzetelne?”.

Oba te sposoby mogą zrobić wrażenie na ludziach, którzy jeszcze ciągle nie wiedzą, co myśleć, lub uspokajają się, mówiąc o obu stronach naszego konfliktu: „wart Pac pałaca”. Warto więc może przypomnieć kilka zasad, pozwalających na odróżnienie lepszego czy gorszego dziennikarstwa od udającej je propagandy.

Najpierw wróćmy do słów mojego kolegi z Facebooka. Kiedy słyszę, że przecież wcześniej w mediach publicznych działo się podobnie, popadam – jako dziennikarz z tych mediów wyrzucony – w głęboką zadumę. Czy tylko ja zapamiętałem deklaracje PiS-u z okresu kampanii wyborczej, że teraz będzie LEPIEJ? Zakładając roboczo, że takich jak ja usunięto, ponieważ naprawdę robiliśmy złe media publiczne, czekam, by mi pokazano, jak powinienem był pracować. Niechże teraz zobaczę przez porównanie swój brak profesjonalizmu… Niech nie lęgnie się w mojej zepsutej duszy podejrzenie, że wyrzucono mnie nie po to, żeby ktoś pracował lepiej, lecz po to, by ów ktoś pracował równie źle, jak ja, tyle że dla innej partii (że chodziło o to, by popsuć to, co robiłem dobrze, nie śmiem nawet pomyśleć). Tymczasem argument „wyście robili to samo” sprowadza przecież całą wymianę kadr w mediach publicznych do prostackiej zamiany jednej gangsterki na inną. Naprawdę, sympatyczny kolego, zwolenniku PiS-u, to chcesz mi zakomunikować?

Co powiedziawszy, przyjrzyjmy się słowom pani poseł Lichockiej. Najpierw pora na małe repetytorium z podstaw dziennikarstwa. Zacznijmy od tego, że środki społecznego komunikowania dzielą się na dwa, a właściwie na trzy rodzaje. Mamy mianowicie media publiczne, media prywatne i media społeczne. Media publiczne są obciążone tzw. misją publiczną, co oznacza, że mają za zadanie m.in.: „rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą; sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej; umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej” (jak to formułowała ustawa o radiofonii i telewizji z roku 1992, cytuję tekst ujednolicony). Media niepubliczne (prywatne i społeczne) NIE SĄ obciążone tymi obowiązkami. Jakkolwiek w praktyce tworzy się je często jako przedsięwzięcia czysto biznesowe, to nie jest w żaden sposób zabronione uruchomienie radia, telewizji, gazety czy strony internetowej, by propagować określony światopogląd, sposób myślenia i wartościowania. Rzecz jasna granicą tej swobody jest kłamstwo; natomiast zgłaszanie pretensji, że np. radio X pokazuje wyłącznie dobre strony katolicyzmu, wymieszanego z nacjonalizmem, albo dziwienie się, że telewizja Y – lub portal internetowy Z – z zapałem pokazuje wyłącznie błędy partii rządzącej, to przejaw niezrozumienia różnicy między mediami o rozmaitym statusie.

Idźmy dalej, gdyż powiada się, że od pracujących w mediach dziennikarzy wymagamy obiektywizmu. Na to ostatnie zdanie piszą się bodaj wszyscy. Tymczasem pod słowem „dziennikarz” kryją się przynajmniej trzy rozmaite zawody. Dziennikarzem jest mianowicie dziennikarz informacyjny (newsowiec, reporter); ale także pracujący w radiu czy telewizji moderator dyskusji; a wreszcie publicysta-komentator. Wspomniany zakaz mijania się z prawdą dotyczy naturalnie wszystkich. Obiektywizm obowiązuje natomiast z pewnością dziennikarza informacyjnego i moderatora (tego ostatniego w tym sensie, że sprowadzając do studia dwie osoby o rozmaitych poglądach nie powinien on wspierać jednej przeciwko drugiej). Ale od publicysty-komentatora, bądźmy szczerzy, nie oczekuje się obiektywizmu, ale przeciwnie, wyrazistych poglądów własnych: przecież ciekawi jesteśmy właśnie jego subiektywnego poglądu na daną sprawę (byle nie obrażał myślących inaczej)!

Kłopot pojawia się, kiedy te dwie klasyfikacje się krzyżują. W mediach niepublicznych newsowiec ma być obiektywny nie dlatego, że te media mają być obiektywne, tylko dlatego, że zasady jego specjalności zabraniają mu opuszczać miejsce obiektywnego obserwatora zdarzeń. (Pomijam niebagatelny problem, że choćby ułożenie serwisu wiadomości jest zawsze interpretacją: wybór zdarzeń, o których informujemy, kolejność ich przedstawiania, a także użyty do tego język nie są niewinne – ale należy się starać z mozołem zbliżać do ideału obiektywizmu). Co do moderatora – w mediach prywatnych zyskuje on prawo stronniczego doboru gości! Prawdziwy problem zaczyna się, gdy do mediów publicznych trafia publicysta-komentator. Nie bez powodu przez lata zarówno w TVP, jak i w Polskim Radiu, do rzadkości należała sytuacja, gdy mógł on wygłaszać monolog, w którym bez przeszkód przedstawiał swoje stanowisko. Naturalnym żywiołem mediów, poza mediami pisemnymi (jak gazeta czy niniejszy portal), stała się rozmowa. I tę w mediach publicznych należy organizować jak najczęściej.

Powinna być ona… niestronnicza. Jednak między jakimi stanowiskami? To kwestia dość subtelna. Nawet bowiem najbardziej radykalny zwolennik pluralizmu zawaha się, kiedy go zapytamy, czy do debaty należy dopuszczać poglądy skrajne, niezgodne ze standardami demokracji, dobrymi obyczajami lub stanem nauki. Czy jeśli organizuję w studiu dyskusję na temat karania czy też leczenia pedofilii, to powinienem zaprosić zwolennika jej legalizacji? Czy jeśli mam rozmawiać o Holokauście, to dopuszczenie do głosu antysemity będzie przejawem pluralizmu, czy nieodpowiedzialności? Czy jeśli planuję debatę o stanie współczesnej nauki, to winien wziąć w niej udział ktoś, kto upiera się, że wynalazł perpetuum mobile? Jedyną pomocą są tu niejednoznaczne zapisy prawne (że media publiczne winny sprzyjać demokracji, zwalczać patologie społeczne i działać na rzecz edukacji) oraz… sumienie samego dziennikarza.

Tak, jeśli spojrzeć na historię mediów publicznych w Polsce między 1990 a 2015 rokiem, bez trudu można wskazać momenty, w których poszczególni dziennikarze uchybiali przedstawionej wyżej teorii. Pamiętam co najmniej dwie audycje przedwyborcze w TVP, w których prowadzący rozmowę z kandydatem nie umiał ukryć swojej dezaprobaty dla gościa (a obnosił się z sympatią dla innego). Zdarzało się stronnicze przedstawianie jakichś inicjatyw, pomijanie (raczej nie w Polskim Radiu) informacji o wydarzeniach ważnych dla partii, które akurat były w opozycji. Najczęściej kształtowało się (dyskretnie) profil ideowy mediów publicznych – którego nie powinno było być! – poprzez takie, a nie inne kształtowanie ramówki: programy, które decydenci cenili, miały lepszą, a te, które nie były po ich myśli – gorszą porę emisji. (Choć bywało i odwrotnie: pamiętam, jak magazyn kulturalny „Pegaz”, który prowadziłem w latach 90., znalazł się nagle w absolutnym prime-time’ie, o 21:15 w niedzielę i prawie na pewno był to przemyślany „pocałunek śmierci”). Ktoś, kto upiera się, że media publiczne były przez ćwierć wieku bez zarzutu, odkleił się od rzeczywistości.

Kiedy jednak z tej perspektywy spojrzymy na to, co dzieje się teraz, zobaczymy, że pod hasłem wyplenienia tamtych błędów (a mówiono także, iż nieuczciwości) wszelkie standardy wyrzucono po prostu do kosza. Ludzie, pełniący obecnie rolę dziennikarzy, nie kryją entuzjazmu dla przedstawicieli partii rządzącej i obrzydzenia dla tych, którzy ją krytykują. Termin „patologia społeczna” (którą, przypominam, media publiczne winny zwalczać) rozciągnięto widocznie na wszystkich, którzy sprzeciwiają się posunięciom pana prezesa Kaczyńskiego… W użyciu są pomówienia, nieokreślone insynuacje, informacje zmyślone, których się potem nie prostuje. Do dyskusji zaprasza się zwykle komentatorów z jednej tylko opcji politycznej, ewentualnie z opcji sojuszniczych (bo reszta to „totalna opozycja”, wroga Polsce). Popełnia się kardynalne grzechy dziennikarskie, jak na przykład w zakończeniu rozmowy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, którego określono przy pożegnaniu kłamliwym i obraźliwym epitetem, nie dając mu czasu na ripostę. Permanentnie miesza się informację z komentarzem, a nieraz po prostu komentarzem się informację zastępuje (vide: „paski” w „Wiadomościach”). Zawieszenie w obowiązkach pracowniczych autora materiału o lekarce, która miała obżerać się kawiorem na wycieczkach, gdy w rzeczywistości jadła pastę z oliwek na wyjazdach humanitarnych, stanowi wydarzenie bez precedensu – po półtora roku emitowania niezliczonych wprost materiałów o podobnym charakterze! Przypominam, że przed 2015 rokiem wielu dziennikarzy, którzy naruszyli kodeks dziennikarski, spotkały poważne konsekwencje służbowe (między innymi prowadzących wspomniane audycje przedwyborcze). Owszem, bywali tacy, którzy uniknęli kary. Ale ich naśladowcy, służący interesom innej, dzisiejszej władzy, prześcignęli tamtych. Nie zaliczają wpadek, tylko realizują przyjętą linię postępowania. Zresztą zapowiedzianą przed blisko dwoma laty, kiedy to z mównicy sejmowej usłyszeliśmy, że „media publiczne mają realizować politykę informacyjną rządu”.

Dlatego, pani Joanno, kontrargument „z TVN-u” nie jest w ogóle żadnym argumentem. Broni pani mediów niegdyś publicznych, przeobrażonych z zimną krwią w tuby propagandowe władzy na skalę niespotykaną w minionym ćwierćwieczu. Chciałbym wierzyć, że kiedy się pani przy tym uśmiecha, robi to pani z nieświadomości. Ale przyznaję: słaba jest ta moja wiara.

Jerzy Sosnowski

koduj24.pl

Toksyczne rodziny w polityce: PiS i opozycja

Jarosław Kaczyński mocno przeżył piątkowe spotkanie z Andrzejem Dudą. Nie dość udało mu się upokorzyć prezydenta, ten co prawda stanął w drzwiach Belwederu i powitał go – wbrew protokołowi – ale nie przystał na blitzkrieg w sprawie sądów. Prędzej czy później Duda za to zapłaci, najpierw jednak Polska, którą czeka i tak zależność sądów od PiS.

Kaczyński naprędce sklecił konferencję prasową Zjednocznej Prawicy, aby potwierdzić, że jest zjednoczona. Ci którzy o tym nie wiedzieli, pewnie zrobili buzię w ciup: wow. Dwie podprogowe treści jednak poszły w ciemny lud. Mianowicie jeden ze stronników Dudy Jarosław Gowin stanął obok drugiego – ale nie stronnika – Zbigniewa Ziobry, bo ten ostatni to wróg Dudy jeszcze większy niż prezes.

Acz prezes nazywa ten zestaw stronniczy rodziną. Zaiste toksyczna to rodzina, a prawica jest jak małżeństwo wg dogmatu katolickiego; „Co prezes złączy, tego niech żaden Duda nie rozdziela”.

Prezes u Dudy był powiedzieć, że mamy kryzys, a Duda poprawił go, że to mały spór w rodzinie. W toksycznej rodzinie żona zwykle bagatelizuje siniak pod okiem, albo jak w przypadku przeze mnie zasłyszanym w pociągu, gdy wdowa wspominała zmarłego męża i nie mogła się nachwalić koleżance, jaki to był dobry chłop. Przyjaciółka jej przypomniała, że po pijaku ciągał ją za włosy po podwórku, ta nie dała się zbić z pantałyku i odrzekła: – A ile było tego podwórka? Phi.

Ciąga Kaczyński Dudę po tym belwederskim podwórku, a ten zachwala reformę sądów prezesa. Konferencja prasowa zjednocznej prawicy nie przykryła jednak konwencji Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Na tej pierwszej Grzegorzowi Schetynie chyba udało się przeformatować dość nieszczęśliwą zbitkę totalnej opozycji na totalną propozycję. Teraz należy dotrzeć do wyborców z hasłami dotyczącymi zlikwidowania urzędów wojewódzkich, które zwłaszcza dzisiaj są we wrogiej kohabitacji z urzędami marszałkowskimi. Inne punkty programu PO są nowatorskie i sytuują władzę bliżej ludzi, a często tę władzę oddają wyborcom.

Przedstawiony program Platformy należy przekuć na proste hasła, która zaczną docierać do Polaków. To zależy od opozycji, nie liczyć jednak na to, że PiS się przewróci. Kaczyński ze swymi akolitami ciągle zalicza glebę, lecz sondaże są niewzruszone, a nawet im zwyżkują.

Rozpoczynająca się kampania samorządowa jest dobrym momentem, aby opozycja odwróciła niekorzystne tendencje. Sondaże wskazują na premię dla opozycji od wyborców, gdy ich kandydaci wystartują ze wspólnych list, wówczas nie tylko twardy elektorat partyjny zagłosuje, ale także obojętni, zniechęceni do kłótni. Psychologia jest niedoceniana przez polityków. Opozycja jednak musi uciekać od syndromu politycznej rodziny, bo jest ona zawsze toksyczna.

Mocne słowa Grzegorza Schetyny podczas konwencji Platformy Obywatelskiej

Mocne słowa Grzegorza Schetyny podczas konwencji Platformy Obywatelskiej

Lider PO Grzegorz Schetyna, zabierając głos podczas konwencji Platformy Obywatelskiej w Łodzi, w bardzo emocjonalnym tonie przedstawił program partii na najbliższe lata. „Mówiliśmy o totalnej opozycji, teraz przedstawiamy totalną propozycję” – powiedział. Zaznaczył, że Polsce potrzeba mocniejszego oporu przeciwko złej zmianie, podkreślił, że Platforma Obywatelska chce walczyć przeciwko „niegodziwości ludzi tej władzy, przeciwko złej zmianie”. Do tego potrzeba zjednoczonej opozycji, która wygra wybory samorządowe za rok, a potem każde kolejne aż do prezydenckich włącznie – zapowiedział. „Nie chcemy rządzić ludźmi, tylko zarządzać państwem. Chcemy, by jak najwięcej decyzji Polacy mogli podejmować samodzielnie – powiedział. Chcemy zmienić zasadę określającą stosunek państwa do obywatela”.

Schetyna podziękował samorządowcom za postawę podczas ostatnich klęsk żywiołowych i w tym kontekście zapowiedział: „Zlikwidujemy urzędy wojewódzkie, bo uprawnienia wojewodów krzyżują się z uprawnieniami marszałków, a obecny rząd traktuje ich jak komisarzy politycznych”.

Nawiązując do nadchodzących wyborów samorządowych powiedział: „Chcemy, by ludzie nie bali się państwa, lecz mogli mu ufać. To Polacy mają decydować o sobie i o Polsce. Pierwszym polem walki mają być samorządy, bo PiS buduje państwo centralne, etatystyczne, w którym decyzje zapadają w Warszawie. PO chce szanować lokalne zwyczaje i tradycje Polaków. Mieszkańcy regionów najlepiej znają swoje problemy i sami potrafią je rozwiązywać. Dlatego PO opowiada się za maksymalnym wzmocnieniem samorządów”. Argumentował, że tylko silne samorządy powstrzymają marsz w stronę państwa totalitarnego i zapowiedział wielką koalicję z wszystkimi organizacjami lokalnymi i partiami samorządowymi.

Zwracając się do wsi, Schetyna zapowiedział przywrócenie rolnikom swobody obrotu ziemią, zwracając uwagę, że „dziś to prawo własności zostało ludziom odebrane, co doprowadziło do drastycznego spadku wartości ziemi”. W nawiązaniu do sytuacji w spółkach skarbu państwa zwrócił uwagę na trwający od 24 miesięcy „żałosny wyścig, który z partyjnych nominatów z PZU czy Orlenu wyciśnie ze swojej firmy więcej.” Przypomniał, że „za 600 mln zł powołano, za pieniądze podatników, Polską Fundację Narodową, która miała promować Polskę, a realizuje propagandę partyjną”.Schetyna zapowiedział powołanie kompetentnych fachowców, którzy staną na czele spółek skarbu państwa.

Zadeklarował też, że PO przywróci niezależność Trybunału Konstytucyjnego, sądów i mediów oraz zapewnił, że Platforma zakończy „tragiczne oszustwo w postaci obniżenia wieku emerytalnego” i powróci do emerytur prywatnych.

koduj24.pl

Liderzy Zjednoczonej Prawicy triumfują. Jest tylko mały spór w rodzinie.

Liderzy Zjednoczonej Prawicy triumfują. Jest tylko mały spór w rodzinie.

„Jesteśmy ciągle razem” – podkreślali Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin na sobotniej, wspólnej konferencji prasowej na półmetku kadencji. Kaczyński podkreślił, że „Zjednoczona Prawica idzie wspólnie drogą sukcesu”. – „Chodzi o rozwój społeczny, gospodarczy, uporządkowanie różnych dziedzin życia publicznego. Robimy to z satysfakcją i widzimy, że ma to społeczne poparcie” – mówił prezes PiS.

Uwaga mediów miała zapewne skupić się na pokazie jedności, lecz głównym punktem wystąpienia okazało się oświadczenie prezesa PiS, który zrelacjonował krótką wymianę zdań między nim a Andrzejem Dudą. Miał bowiem zasugerować prezydentowi podczas wczorajszego spotkania na temat reformy sądów, że „jest między nimi kryzys”. – „Nie, jest tylko mały spór w rodzinie” – odparł Andrzej Duda. Na sobotniej konferencji Kaczyński wyraził więc przekonanie, że „w jedności tej uczestniczy również prezydent”.

– „Polska po raz pierwszy została zaliczona do rynków rozwiniętych. To wielki sukces. Właśnie o to nam chodzi, żeby status Polski zmienił się na pełnoprawny. Nie jest to droga łatwa, przeszkadzają nam z zewnątrz i z wewnątrz, ale tą drogą będziemy szli. To główne przesłanie, które chcieliśmy przekazać na połowę kadencji” – podsumował prezes PiS. Kaczyński podziękował za społeczne poparcie dla polityki PiS. Podkreślał, że bez wsparcia obóz rządzący nie byłby w stanie zrobić tego, co dotychczas zostało zrobione.

W identycznym tonie wypowiedział się wicepremier i lider Polski razem Jarosław Gowin. – „Jedność jest faktem. Obóz się poszerza. Przystąpią do nas nowe środowiska. Kontynuujemy reformy. Stoimy w obliczu głębokiej i systemowej zmiany systemu szkolnictwa wyższego” – wyliczał. – „Wyrażam radość, że na co dzień udowadniamy, że można zmieniać obraz państwa kojarzonego do tej pory z działającym teoretycznie. Mamy ambitny plan dla Polski. Działając razem, będziemy w stanie go zrealizować” – cieszył się minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska), którego notowania u Kaczyńskiego są znacznie wyższe niż ministra Gowina, więc powodów do radości ma więcej.

koduj24.pl

Tadeusz Rydzyk otrzymuje od państwa PIS prezenty na „cito”

Tadeusz Rydzyk otrzymuje od państwa PIS prezenty na „cito”

To, że PiS- owskie państwo robi Tadeuszowi Rydzykowi prezent za prezentem, przywykliśmy. Przywykliśmy też do wielkiego tempa „złych zmian” w państwie PiS. Nowością jednak jest styl i tempo w jakim interesy redemptorystów załatwiane są w tym partyjnym państwie. Można powiedzieć, że dary dla Rydzyka spływają na „cito”.

Tak właśnie było z działką w samym Toruniu, położoną w Porcie Drzewnym, niedaleko Wisły. To atrakcyjny teren ze względu na walory przyrodnicze, z dostępem do drogi krajowej nr 80. W pobliżu znajdują się inne obiekty Rodziny Radia Maryja: monumentalny kościół oraz Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej. Zgodnie z projektem ma się tam znaleźć m.in. uzdrowisko i muzeum.

Jak się dowiadujemy z Onetu cała procedura zajęła ledwie 11 dni.

Teren wyceniono na prawie 470 tys. zł, ale zakonnicy dostaną go za znacznie mniejsze pieniądze, bo obiecali, że nie będą tam prowadzili działalności komercyjnej, a prezydent i wojewoda im uwierzyli. Oficjalnie, redemptoryści dostali dostęp do gruntu 0,4 ha „na cele związane z niezarobkową działalnością kulturalno-oświatową, opiekuńczą, leczniczą, charytatywną, naukową, sportową oraz turystyczną”. W dokumentach brakuje jednak konkretów dotyczących planowanej inwestycji.

Z uzasadnienia zarządzenia wynika, że wojewodę prosił o to prezydent Torunia Michał Zaleski, który sprawuje pieczę nad gruntami Skarbu Państwa w mieście. Swój wniosek sporządził 4 października, a już dzień później 5 października Mikołaj Bogdanowicz wydał decyzję!

Jak już pisaliśmy wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zgodził się na zastosowanie 85-procentowej bonifikaty od pierwszej opłaty, ustalonej w wysokości 15 proc. ceny z tytułu oddania nieruchomości. Ponadto zastosował 85-procentową bonifikatę od kolejnych opłat rocznych, które mają wynosić 0,3 proc. ceny z tytułu oddania nieruchomości. Zalewski zasugerował też ponoć, by redemptoryści dostali działkę bez przetargu. „Jest im ona bowiem niezbędna do realizacji inwestycji, jaką jest budowa obiektu muzealnego z częścią audytoryjną, która będzie mieć charakter niekomercyjny i będzie służyć organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, inspirowaniu inicjatyw kulturalnych, obywatelskich, samorządowych, narodowych, europejskich i o wymiarze uniwersalnym”.

Skuteczność modelowa! Brawo PiS!

koduj24.pl

„Żałosny wyścig”, „skandal”, „ekipa frustratów” – solidne przemówienie Schetyny w Łodzi

jagor, 21.10.2017

Grzegorz Schetyna przemawia na konwencji w Łodzi

Grzegorz Schetyna przemawia na konwencji w Łodzi (Fot. PO/Facebook)

– Dziś nie chodzi o zwykłą konkurencję miedzy partiami politycznymi, dziś tak jak kiedyś walczymy o przyszłość Polski, Polski opartej na wolności, własności prywatnej i na samorządności. Musimy tej Polski bronić przed tymi, którzy chcą odbudować PRL, państwo partyjnej nomenklatury, które kontroluje i chce odbierać nam wolność – mówił Grzegorz Schetyna w Łodzi.

Na konwencji „Polska samorządna” Platformy Obywatelskiej w Łodzi z przemówieniem programowym wystąpił lider partii. Grzegorz Schetyna podkreślił, że rozpoczyna się maraton wyborczy, „niepodobny do żadnego innego po 1989 roku.

Dziś nie chodzi o zwykłą konkurencję miedzy partiami politycznymi, dziś tak jak kiedyś walczymy o przyszłość Polski, Polski opartej na wolności, własności prywatnej i na samorządności. Musimy tej Polski bronić przed tymi, którzy chcą odbudować PRL. Państwo partyjnej nomenklatury, które kontroluje i chce odbierać nam wolność

– przekonywał Schetyna.

Następnie przewodniczący PO mówił, jak to osiągnąć.

– Potrzeba mocniejszej oporu przeciwko złej zmianie, zamachowi na niezależność sądów, likwidacji niezależnych organizacji, upartyjnianiu spółek Skarbu Państwa, atakowi na wolne media, przeciwko dostępowi do in vitro i antykoncepcji, czy pomysłom zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Najkrócej mówiąc: przeciwko niegodziwości ludzi tej władzy – powiedział polityk.

– Trwa żałosny wyścig, który z partyjnych nominatów w spółkach Skarbu Państwa wyciśnie więcej ze swojego stanowiska. Jakie ci ludzie mają kompetencje, pytam się? – powiedział szef Platformy.

Kolejnym warunkiem odniesienia sukcesu wyborczego, jest według przewodniczącego zjednoczenie opozycji:

Potrzeba zjednoczonej opozycji, która wygra wybory samorządowe za rok, później każde kolejne aż do prezydenckich

– Musimy pokazać rodakom inny pomysł na nasza ojczyznę. Polacy muszą wiedzieć nie tylko przeciw czemu, ale przede wszystkim na co, na kogo mają głosować. Był taki czas kiedy mówiliśmy o totalnej opozycji. Od teraz, od dzisiaj chcemy mówić o totalnej propozycji – powiedział w Łodzi przewodniczący PO.”

„Żeby ludzie nie bali się państwa tylko mu ufali”

– My nie chcemy rządzić ludźmi tylko zarządzać państwem. My nie chcemy gromadzi władzy tylko się nią dzielić. Chcemy, żeby jak najwięcej decyzji Polacy mogli podejmować samodzielnie, żeby jak najwięcej decyzji zapadało blisko ludzi, żeby państwo ufało Polakom, a nie ich kontrolowało, żeby urzędy służy ludziom, a nie  przeszkadzały i gnębiły, żeby ludzie nie bali się państwa tylko mu ufali. Dlatego nasza propozycja jest totalna – przekonywał przewodniczący.

Według Schetyny, sednem planu PO jest, aby to Polacy decydowali o sobie i swoim kraju.

– Podatki trafiają do centrali w Warszawie, gdzie służba politycznej korupcji i utrzymują politycznych funkcjonariuszy. Przykład? 800 mln zł trafia do telewizji państwowej, by finansować partyjną propagandę, tak samo jak w PRL. Ale na zapewnienie godnych zarobków młodym lekarzom, nauczycielom czy pielęgniarkom akurat pieniędzy nie ma. My wiemy, skąd je wziąć. Zostawimy każdą złotówkę z podatków PIT i CIT tam, gdzie mieszkają obywatele, w gminach, powiatach i województwach – mówił.

– Samorząd w naszym planie będzie też mógł zwrócić część podatków mieszkańcom, podnosząc im kwotę wolną od PIT powyżej kwoty bazowej, którą określimy ustawą, ale nie chcemy tworzyć lokalnych rajów podatkowych. Dlatego samorządy będą miały wpływ nie na stawkę PIT, a na kwotę wolną od podatków. A na tym najbardziej skorzystają mieszkańcy o niewielkich dochodach – przekonywał Schetyna.

Grzegorz Schetyna mówił też, że jego partia chce zmienić system zarządzania szkołami i zmniejszyć nierówności społeczne pomiędzy poszczególnymi regionami Polski. Szef PO chce „bronić dzieci przed indoktrynacją” i „dzisiejszą ekipą frustratów”. I dlatego zapowiada większą autonomię szkół.

W listopadzie rozpoczną się w Platformie Obywatelskiej wybory wewnętrzne, które mogą doprowadzić do wymiany całego zarządu partii – z wyjątkiem Grzegorza Schetyny. Jego kadencja potrwa do 2020 roku.

Rezydenci powinni zarabiać lepiej. „Zasuwają jak dzikie świnie za pensję magazyniera” [MAKE POLAND GREAT AGAIN]

 

gazeta.pl

W Łodzi wielka konwencja PO; PiS zapowiadał „ważne wystąpienie” liderów

21.10.2017

Wojtek Szacki

Zjednoczona Prawica jest zjednoczona.

wow

– Jesteśmy razem i razem idziemy tą drogą, którą wybraliśmy dwa lata temu – mówi prezes PiS. – Prowadzi nas do sukcesów, ale nie sukcesów partii, tylko Polski. I to ma społeczne poparcie – dodał.

– W Polsce mamy do czynienia z dobrą zmianą. Chcemy serdecznie podziękować za poparcie. Zostało zrobione naprawdę sporo – mówi Jarosław Kaczyński. – Polska po raz pierwszy została zaliczona do rynków rozwiniętych. I to jest ogromny sukces – dodaje.

– Nam chodzi o to, żeby status Polski i Polaków zmienił się na pełnoprawny. Realnie, nie na papierze – kontynuuje prezes PiS. – To jest droga pod górę, przeszkadzają nam i z wewnątrz i z zewnątrz, ale będziemy szli tą drogą – podkreślił.

– Będą dokonywane korekty – zapowiada prezes PiS.– Kwestie personalne są drugorzędne – oświadczył.

– Jesteśmy razem i jestem mocno przekonany, że w tej jedności uczestnicy pan prezydent RP – powiedział Kaczyński.

– Rozmawiałem wczoraj z prezydentem i powiedziałem: mamy kryzys. A pan prezydent powiedział, że to mały spór w rodzinie – relacjonował prezes PiS.

gazeta.pl

Ziobro: Jesteśmy razem i dzięki temu możemy realizować wielki projekt dobrej zmiany w Polsce

Ziobro: Jesteśmy razem i dzięki temu możemy realizować wielki projekt dobrej zmiany w Polsce

– Jesteśmy razem i dzięki temu możemy razem realizować wielki projekt dobrej zmiany w Polsce, realizować nasze zobowiązania, które zaciągnęliśmy wobec naszych wyborców, udowadniając że demokracja działa, mandat demokratyczny ma dla nas swoje znaczenie i zobowiązanie, które pozwala nam je realizować właśnie przez to, że tworzymy wielki obóz Zjednoczonej Prawicy z największą formacją PiS, ale też dwoma, choć mniejszymi, to ważnymi ugrupowaniami – Polską Razem i Solidarną Polską. Mogę wyrazić tylko i wyłącznie jeszcze raz wielką radość z tego, że na co dzień udowadniamy, że właśnie w ten sposób, wspólnie działając, możemy zmieniać ten obraz państwa, które było do tej pory kojarzone z państwem działającym tylko teoretycznie, które jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych. Państwem, które stawało się często zieloną wyspą dla oszustów i można tu podać bardzo liczne przykłady naszych działań, które wynikają z tego mandatu i naszej konsekwencji. Choćby te ogromne, gigantyczne wpływy do budżetu VAT-u, istotne ograniczenie patologii karuzel VAT-owskich. To realny fakt, namacalny, rezultat, właśnie tej zmiany i nowej jakości w polskim życiu politycznym, wynikającym z działania obozu Zjednoczonej Prawicy. Wprowadzenie realnej karalności, bezkarnych do tej pory machinacji w obszarze wyprowadzania miliardów złotych z budżetu państwa, spowodowało nową jakość i daje też możliwość realizacji bardzo ważnych projektów społecznych. Inny przykład niezwykle istotnej zmiany, którą udało nam się wprowadzić, zmiany ujęcia przestępstw niewywiązania się z obowiązków alimentacyjnych, co spowodowało drastyczny spadek tych, którzy nie płacą alimentów w Polsce. To też zauważalna, namacalna i bardzo widoczna gołym okiem zmiana. Takich zmian jest bardzo wiele – mówił Zbigniew Ziobro na konferencji razem z liderami Zjednoczonej Prawicy.

– My mamy bardzo ambitny plan dla Polski. Jestem przekonany, że działając wspólnie i razem będziemy gotowi go realizować – dodał minister sprawiedliwości.

 

Gowin: Jedność jest faktem, przed nami wiele reform

– Prezes Kaczyński podkreślał jedność obozu Zjednoczonej Prawicy. Ta jedność jest faktem, ale przed nami kolejne wyzwanie. Obóz Zjednoczonej Prawicy jest nie tylko zjednoczony, ale wkrótce zacznie się rozszerzać. Przystąpią do nas nowe środowiska republikańskie, wolnościowe, chrześcijańsko-demokratyczne. Wreszcie przystąpi do naszego obozu wielu samorządowców, którzy dostrzegają w działaniach naszego rządu szansę dla swoich małych ojczyzn. Zachowujemy jedność, rozszerzamy się, ale kontynuujemy także reformy. Przed nami jest wiele reform. Chciałbym podkreślić wagę tej reformy, za którą odpowiadam. Stoimy w obliczu bardzo głębokiej, systemowej dotyczącej obszaru nauki i szkolnictwa wyższego. Ta reforma powstaje w unikalnym dialogu, który trwa od 2 lat z całym środowiskiem akademickim. Uczestniczą w tym dialogu tysiące naukowców, doktorantów, studentów, przedstawicieli kadry administracyjnej uczelni i nawet KE wskazuje na ten wspólny dialog rządu i środowiska akademickiego jako na wzór do naśladowania dla wszystkich krajów unijnych przy głębokich zmianach systemowych. To zmiana dlatego tak ważna, że dotyczy środowiska szczególnie istotnego z punktu widzenia rozwoju Polski. Warto współpracować z takimi grupami zawodowymi, społecznymi jak świat nauki, akademicki i na pewno w toku dialogu wypracujemy rozwiązania które ewolucyjnie pchną do przodu najpierw polskie uczelnie, naukę, a potem także całą polską gospodarkę i polskie państwo. Taki jest cel obozu Zjednoczonej Prawicy. Chcemy głębokich zmian, ewolucyjnych, wydyskutowanych z Polakami, ale takich, które zapewnią dynamiczny rozwój gospodarczy, zamożność obywateli i siłę państwa – mówił Jarosław Gowin na konferencji razem z liderami Zjednoczonej Prawicy.

Kaczyński: Powiedziałem PAD, że jest między nami kryzys. On odpowiedział, że to tylko mały spór w rodzinie

Kaczyński: Powiedziałem PAD, że jest między nami kryzys. On odpowiedział, że to tylko mały spór w rodzinie

– Jesteśmy tutaj razem, reprezentujemy wszystkie trzy partie, które tworzą obóz Zjednoczonej Prawicy. Sądzę, że to bardzo ważne. Jesteśmy ciągle razem. Razem idziemy tą drogą, którą wybraliśmy przeszło dwa lata temu i która prowadzi nas – to juz dzisiaj ewidentne – do sukcesu. Nie chodzi o sukcesy naszych partii. Chodzi o sukcesy Polski, rozwój społeczny, poprawę sytuacji społecznej, rozwój gospodarczy, porządkowanie różnych dziedzin życia publicznego. Z satysfakcją i jednocześnie ogromną większością zauważamy, że to ma społeczne poparcie. Wszelkie badania pokazują, że to jest wspierane przez społeczeństwo, które rozumie ten program, chce jego realizacji, uważa że w Polsce mamy rzeczywiście do czynienia z dobrą zmianą. Ta dobra zmiana jest właśnie zmianą dla Plaków, wszystkich Polaków niezależnie od tego, jakie mają poglądy polityczne, gdzie mieszkają, czy w Warszawie, mniejszym ośrodku czy na wsi. Jest po prostu zmianą dla narodu. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że jesteśmy wdzięczni. Chciałem podziękować za to poparcie. Bez tego poparcia nie bylibyśmy w stanie tego wszystkiego, co zostało dotąd uczynione, zrobić. A zostało zrobione naprawę sporo. Jesteśmy z tego dumni i sądzę, że wsród Polaków jest sporo, bardzo sporo takich, którzy też są dumni – mówił Jarosław Kaczyński na konferencji razem z liderami Zjednoczonej Prawicy. Jak mówił dalej:

„Polska po raz pierwszy zaliczona do rynków rozwiniętych. Przez prawie 30 lat byliśmy wśród rynków wchodzących, tych nowych. Dzisiaj to się zmienia. To naprawdę ogromny sukces. To zmiana statusu naszego kraju. Mówię o tym nieprzypadkowo, bo to jedno wydarzenie, można powiedzieć partykularne, ale nam chodzi właśnie o to, żeby status Polski i Polaków w Europie się zmienił, żeby zmienił się na naprawdę pełnoprawny. Nie w deklaracjach, tym co jest zapisane w różnego rodzaju aktach, które bardzo często są niestety tylko na papierze, tylko realnie, a realnie będziemy w Europie równymi wśród równych jeżeli będziemy silni gospodarczo, jeżeli będziemy mieli PKB na głowę porównywalne z krajami, które leżą na Zachód od naszych granic, jeżeli będziemy dobrze zorganizowani, także silni militarnie. To nie jest łatwa droga dojść do tego punktu, ale idziemy. Pod górę, przeszkadzają nam z różnych miejsc, i z zewnątrz i wewnątrz, ale tą drogą właśnie razem w pełnej jedności będziemy szli. To nasze główne przesłanie. To przesłanie, które chcieliśmy jeszcze raz w tym momencie, kiedy zbliża się połowa kadencji, państwu przekazać”

– Oczywiście nie jest tak, by to, co czynimy było doskonałe i żeby nie były potrzebne różnego rodzaju korekty. I te korekty będą dokonywane. Proszę pamiętać, że w naszych formacjach, obozie jest tak, że ważny jest ten cel, który odnosi się do społeczeństwa, narodu, Polski. Wszelkiego rodzaju sprawy o charakterze personalnym, ambicje personalne, chęci zajmowania różnych stanowisk oczywiście ma miejsce, ale to jest drugo-trzeciorzędne. Każdy z nas robi to, co w tym momencie z punktu widzenia całości jest najważniejsze, gdzie wykonuje swoje zadanie najlepiej. I tak będzie dalej. Tak będziemy działali Temu będziemy podporządkowywali wszystkie posunięcia, które są jeszcze przed nami, o których państwo pewnie będą w najbliższych tygodniach i miesiącach słyszeli. Chciałem jeszcze raz podkreślić: jedność obozu i jestem też bardzo mocno przekonany, że w tej jedności uczestniczy także prezydent RP. Wczoraj rozmawialiśmy, w pewnym momencie powiedziałem: cóż, jest między nami pewien kryzys, on odpowiedział: nie, to jest tylko taki mały spór w rodzinie. Tak, jesteśmy jedną rodziną idącą w jednym kierunku – dodał prezes PiS.

 

Schetyna: Dzisiaj nasza ojczyzna stanęła na rozdrożu. Albo państwo partyjne, albo dla obywateli

– O tym programie będziemy przez najbliższe miesiące rozmawiać z Polakami, z przedstawicielami samorządu, biznesu, kultury, nauki. Także z liderkami, liderami ruchów społecznych, KOD, Czarnego protestu, ruchu obrony wolnych sądów, prawników, lekarzy i nauczycieli – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi. Jak dodał:

„Platforma jest dziś najsilniejszą polityczną reprezentacją części społeczeństwa, która jest przywiązana do swojej wolności i praw i gotowa jet ich bronić przy urnach wyborczych. A jeżeli będzie trzeba, także na ulicach. Jako partia wolności chcemy współpracować z ludźmi o różnych światopoglądach i wrażliwościach. Wiemy że nie musimy się we wszystkim zgadzać, ale tylko wspólnie możemy obronić prawdziwą Polskę. Tylko razem możemy skończyć z polityką szczucia jednych Polaków na drugich i razem możemy odbudować narodową wspólnotę. Wspólnie możemy zbudować takie państwo, państwo które będzie na pewno lepsze od dzisiejszego folwarku rządzącej partii, ale także lepsze niż to, które było przed 2015 rokiem. To nasze marzenie”

Jak mówił dalej:

„Rozpoczynający się sezon wyborczy to nie kolejna zwyczajna polityczna konkurencja wyborca. Takich było wiele po 1989 roku. To gra, której stawką jest Polska, bo dzisiaj nasza ojczyzna stanęła na rozdrożu. Albo albo. Dzisiaj musimy powiedzieć: albo państwo partyjne, albo dla obywateli. Albo zniszczenie tego co przez ćwierć wieku zbudowaliśmy albo dalsze budowanie dobrobytu Polaków. Albo staczanie się w orbitę Moskwy albo miejsce wśród liderów UE. Albo importowanie wzorców z Turcji i Białorusi, albo kraj wolności i tolerancji. To nasz wybór”

 

Schetyna: Przedstawimy precyzyjną drogę Polski do strefy euro

– Przedstawimy precyzyjną drogę Polski do strefy euro. Wybierzemy taki moment i takie kryteria przyjęcia wspólnej waluty, żeby euro wspomogło rozwój polskiej gospodarki i przyczyniło się do wzrostu dochodów Polaków. Oto nasza totalna propozycja dla Polek i Polaków – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi.

 

Schetyna: Europa poczeka na nas jeszcze dwa lata, ale nie poczeka sześciu lat

– Europa poczeka na nas jeszcze dwa lata, ale nie poczeka sześciu lat. Jeśli chcemy ocalić dorobek, na który pracowaliśmy od 1989 roku, Polskę europejską, bezpieczną, rozwijającą się, to musimy obecną władzę w najbliższych wyborach obalić. I zrobimy to po to, żeby przywrócić Polsce należne miejsce w Europie, żeby wrócić do Trójkąta Weimarskiego jako prawdziwy partner dla Francji i Niemiec i lider naszego regionu – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi.

 

Schetyna: Jesteśmy partią centrową, będziemy bronić kompromisu aborcyjnego

– Chciałbym wyrazić podziw i szacunek dla Polek i Polaków uczestniczących przed rokiem w Czarnym proteście – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi. Jak dodał:

„Jesteśmy partią centrową, podobnie jak większość Polek i Polaków. Nie uważamy aborcji za kolejny środek antykoncepcyjny. Nigdy nie opowiadaliśmy się za aborcją na życzenie. Ale nie zgadzamy się na likwidację chroniących godność kobiety wyjątków w ustawie aborcyjnej. Nie zgadzamy się na decydowanie o życiu polskich kobiet przez fanatyków”

– Będziemy bronić kompromisu aborcyjnego, a zwolennicy liberalizacji ustawy aborcyjnej nie powinni nas atakować, ale wspólnie z nami bronić praw i wolności polskich kobiet przed cynizmem rządzących – stwierdził.

 

Schetyna: Podwyższymy katastrofalne dziś niskie pensje młodych lekarzy

– Podwyższymy katastrofalne dziś niskie pensje młodych lekarzy, a także pielęgniarek i pracowników innych zawodów medycznych – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi. Jak mówił dalej:

„Konieczna jest radykalna reforma, której obecny rząd nigdy nie przeprowadzi. Dlatego Platforma aby przynajmniej doraźnie poprawić tę dramatyczną sytuację protestujących młodych złożyła w Sejmie wniosek o natychmiastowe przesunięcie 135 mln zł z funduszu pracy na podniesienie pensji pracowników służby zdrowia”

– W najbliższy wtorek gabinet cieni PO przedstawi kompleksowy projekt na rozwiązanie tego najbardziej palącego dziś w Polsce problemu i nie będzie to projekt zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6% PKB ale w 2025 roku – dodał.

 

Schetyna: Trzeba skończyć z opresyjnym państwem

– Trzeba skończyć z opresyjnym państwem i zastąpić je wreszcie państwem pomocnym. To kolejny klucz do wzrostu pensji Polaków – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi.

 

Schetyna o porozumieniu ze związkowcami i przedsiębiorcami oraz systematycznym podwyższeniu kwoty wolnej

– Kluczem do wzrostu płac jest wzrost prywatnych firm, bo to one tworzą konkurencję na rynku pracy. W jaki sposób mają systematycznie wzrastać płace Polaków, skoro dzisiaj mamy najniższy od 20 lat poziom inwestycji. Platforma korzystając z doświadczeń Holandii i Irlandii zawsze porozumienie ze związkami zawodowymi i przedsiębiorcami. Jego elementem będzie systematyczne podnoszenie bazowej kwoty wolnej. Samorządy będą mogły ją jeszcze podwyższać – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi.

 

Schetyna: Uchwalimy akt odnowy demokracji

– Przypomnę: uchwalimy akt odnowy demokracji, czyli jedną wielką ustawą przywrócimy niezależność TK, sądów, prokuratury i mediów publicznych – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi.

– Rozliczymy tych działaczy, którzy umieszczani przez rządzącą partię w spółkach, urzędach i instytucjach z premedytacją podejmowali i podejmują decyzje szkodliwe dla struktur, którymi zarządzają – dodał.

 

Schetyna: Musimy wrócić do urynkowienia polskiej gospodarki, odbudujemy II filar systemu emerytalnego

– Największym skandalem i zagrożeniem dla rozwoju naszego kraju jest to, że pod hasłem repolonizacji robi się wielki skok jednej partii na całą gospodarkę. Nie pozwolimy na to – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi. Jak mówił dalej:

„Musimy skończyć z patologią etatyzmu, wrócić do urynkowienia polskiej gospodarki. Platforma proponuje Polkom i Polakom wielki projekt – akcja Twoja Polska. Po odsunięciu obecnej ekipy od władzy, dokonamy uczciwej wyceny zawłaszczonego przez nią majątku. Największe polskie firmy otrzymają kompetentnych gospodarczy, staną się naprawdę własnością Polaków, prawdziwą własnością. Akcje tych firm zasilą prywatne konta emerytalne, w ten sposób odbudujemy drugi filar polskiego systemu emerytalnego. Naprawimy tym samym tragiczne w skutkach, cyniczne oszustwo rządzących polegające na obniżeniu wieku emerytalnego”

– Dzięki wyższym dochodom podatkowym z lepiej zarządzanych firm budżet państwa będzie też stać na bezpieczne wypłacania proponowanych przez Platformę trzynastej emerytury i rozszerzenia programu 500+ na pierwsze dziecko – dodał.

Schetyna zapowiedział zaproszenie do nadzorowania programu najlepszych polskich ekonomistów przestawicieli pracodawców i związków zawodowych.

 

Schetyna: Przed wyborami stworzymy wielką koalicję z wszystkimi prosamorządowymi partiami i organizacjami lokalnymi

– Opowiadamy się za maksymalnym wzmocnieniem samorządów – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi, przedstawiając program na wybory samorządowe. Najważniejsze punkty to:

  • Zlikwidujemy urzędy wojewódzkie
  • Zostawimy każdą złotówkę z podatków PIT i CIT tam, gdzie mieszkają obywatele
  • Samorząd będzie mógł zwrócić część podatku mieszkańcom, podnosząc kwotę wolną od PIT
  • Samorządy będą miały wpływ nie na stawkę PIT, a na kwotę wolną od podatku
  • Wprowadzimy obligatoryjne stosowanie budżetu obywatelskiego w miastach
  • Rady osiedli wyposażymy w osobne budżety
  • Upowszechnimy i wzmocnimy finansowe fundusze sołeckie
  • Przywrócimy swobodę obrotu ziemią
  • Oddamy szkoły samorządom i rodzicom
  • Zwiększenie autonomii dyrektorów szkół i nauczycieli

– Przed wyborami stworzymy wielką koalicję z wszystkimi prosamorządowymi partiami i organizacjami lokalnymi – mówił Schetyna.

 

Schetyna: Platforma chce by to Polacy decydowali o sobie i o kraju. To sedno naszego programu

– Chcemy zmienić sposób zarządzania państwem, styl sprawowania władzy, ale przede wszystkim chcemy zmienić zasadę określającą stosunek państwa do obywatela. My nie chcemy rządzić ludźmi, tylko skutecznie zarządzać państwem. Nie chcemy gromadzić władzy, tylko się nią dzielić. Chcemy żeby jak najwięcej decyzji Polacy mogli podejmować samodzielnie, żeby jak najwięcej decyzji zapadało blisko ludzi. Chcemy żeby państwo ufało Polakom, a nie ich kontrolowało, żeby urzędy służyły ludziom, żeby im pomagały, a nie przeszkadzały i gnębiły, żeby ludzie nie bali się państwa, lecz mogli mu ufać. To zupełnie inny kierunek od tego, w którym podąża nasz kraj dzisiaj. Dlatego można nazwać naszą propozycję totalną propozycją – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi.

– Dziś Polskę próbuje zawłaszczyć jedna partia. Skąd my to znamy? Oczywiście z historii. Próbuje się dzisiaj decydować za Polaków, jak mają żyć i dyktować wartości, które mają wyznawać. Platforma chce by to Polacy decydowali o sobie i o kraju. To sedno naszego programu – dodał.

Jak mówił dalej, PiS jest antysamorządowe i buduje państwo scentralizowane, etatystyczne. Państwo w którym najważniejsze decyzje muszą zapadać w Warszawie, a tak naprawdę w jednym gabinecie.

– My chcemy budować Polskę w oparciu o zaufanie, bo mamy zaufanie do Polaków, bo szanujemy ich lokalne zwyczaje i tradycje – stwierdził Schetyna.

 

Schetyna: Potrzeba zjednoczonej opozycji, która wygra wybory

– Po drugie, mówimy o tym miesięcy. Potrzeba zjednoczonej opozycji, która wygra wybory samorządowe za rok, a potem każde kolejne, aż do prezydenckich. Po trzecie – i to jest najważniejsze – musimy pokazać rodakom inny pomysł na naszą ojczyznę. Polacy muszą wiedzieć nie tylko przeciw czemu, ale przede wszystkim na co, na kogo mają głosować. Był taki czas, kiedy mówiliśmy o totalnej opozycji. Teraz, dzisiaj, od dzisiaj chcemy mówić o totalnej propozycji – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi.

 

Schetyna: Ten wyborczy maraton nie jest podobny do żadnego po 1989 roku

– Zaczynamy maraton wyborczy. Za rok Polacy zdecydują, komu na kolejne 4 lata powierzą kierowanie gminami, powiatami, miastami, województwami. Potem będziemy wybierać przedstawicieli do PE. Za kolejne pół roku Sejm i Senat i znowu pół roku i wybory nowego prezydenta. Na te wszystkie wybory Platforma Obywatelska jest gotowa – mówił Grzegorz Schetyna w trakcie konwencji krajowej PO w Łodzi. Jak dodał:

„Ten wyborczy maraton nie jest podobny do żadnego po 1989 roku. Dziś nie chodzi o zwykłą konkurencję między partiami politycznymi. Dziś tak jak kiedyś znów walczymy o przyszłość Polski, Polski opartej na wolności, własności prywatnej i samorządności. Musimy tej Polski bronić przed tymi, którzy chcą odbudować PRL, państwo partyjnej nomenklatury, które kontroluje i chce odbierać nam wolność. Jak obronić Polskę – to główne pytanie. Po pierwsze, potrzebna mocniejszego oporu przeciwko złej zmianie. Zamachowi na niezależność sadów, likwidacji organizacji niezależnych, upartyjnianiu spółek, atakowi na wolne media, zmianom w ordynacji wyborczej, wreszcie przeciwko dostępu do in vitro i antykoncepcji i pomysłom zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Najkrócej mówiąc: przeciwko niegodziwości ludzi tej władzy”

 

Petru proponuje opozycji porozumienie na wybory samorządowe i wspólne listy

– Za rok przed nami wybory samorządowe. Mamy zupełnie inną wizję Polski lokalnej niż ta PiS-owska. Zamiast centralizować, chcemy wzmocnić samorząd, zwiększając udział w podatku PIT i CIT, żeby samorząd miał więcej dochodów. Chcemy doprowadzić do tego, żeby wszystko było przejrzyste – mówił Ryszard Petru na regionalnej konwencji Nowoczesnej.

Lider Nowoczesnej zaproponował m.in. bezpośredni wybór marszałków i starostów – na dwie 5-letnie kadencje a także likwidację urzędu wojewody.

„Ale żeby wprowadzić te zmiany, trzeba wygrać wybory. Uważam że jako opozycja, mówię to z pełnym przekonaniem, jesteśmy bliscy do porozumienia jeżeli chodzi o wybory samorządowe w ramach partii opozycyjnych. Porozumienia, które powstrzyma PiS. Chciałbym dzisiaj przedstawić najlepsze dla wszystkich rozwiązania”

Jak mówił dalej:

„Należy tak rozłożyć siły, aby wspólnie popierać kandydatów opozycji na prezydentów polskich miast. W 1/3 miast wojewódzkich kandydatów na prezydentów wystawia Nowoczesna. W pozostałych 2/3 kandydatów wskazują pozostałe ugrupowania opozycyjne, a my ich popieramy. W wyborach do rad miejskich i sejmików stworzymy wspólne listy, określając uczciwie i sprawiedliwe miejsca na listach poszczególnych ugrupowań. To konkretna i uczciwa oferta, którą kładę dziś na stole”

Jego zdaniem, ta propozycja da pewność zatrzymania PiS-u w samorządach, a porozumienie jest w zasięgu ręki.

Mówił też, że w wyborach samorządowych ważną rolę spełniają lokalne organizacje i lokalne stowarzyszenia. – To one są kluczem do wygranej w naszych małych ojczyznach. Nasi kandydaci już dziś z nimi rozmawiają – dodał.

 

Brudziński o ordynacji: Jest czymś patologicznym, ża organizację i liczenie głosów odpowiada ten sam podmiot

– Uważamy, że jest czymś absolutnie dysfunkcyjnym i patologicznym, że za organizację i liczenie głosów odpowiada ten sam podmiot, czyli w wielu wypadkach po prostu samorząd. Jednym z rozwiązań, które wprowadzimy do ordynacji będzie to, że kto inny wybory organizuje, a kto inny liczy głosy – mówił Joachim Brudziński w „Śniadaniu w Trójce”. Jak dodał, osobiście jest gorącym zwolennikiem likwidacji kandydowania na urząd prezydenta, wójta czy burmistrza i równoczesnym kandydowaniu do rady powiatu czy sejmiku wojewódzkiego, bo to wprowadzenie wyborców błąd.

 

Łapiński: Spotkanie PAD-JK przybliża nas do osiągnięcia kompromisu

– Była to bardzo rozmowa [Andrzeja Dudy z Jarosławem Kaczyńskim] w bardzo dobrej atmosferze. Przybliża nas do osiągnięcia kompromisu, jeżeli chodzi o procedowanie ustaw sądowych. Są pewne wątpliwości prezydenta, co do niektórych poprawek zgłoszonych przez klub PiS. Na piśmie przedstawił swoje uwagi i wątpliwości. W innych kwestiach te poprawki nie wzbudzają żadnych kontrowersji czy obiekcji prezydenta i trzeba teraz poszukać, jak dojść do realnego kompromisu – mówił Krzysztof Łapiński w „Śniadaniu w Trójce”. Jak dodał, niektóre uwagi są dość poważne.

 

Brudziński o aneksie do raportu WSI: Pewnie będą w tej sprawie rozmowy

– Tak jak skutecznie udało się Antoniemu Macierewiczowi rozwiązać WSI, tak samo skutecznie uda nam się zreformować wymiar sprawiedliwości, a te wszystkie wasze nadzieje, czy to opisywanie wirtualnej rzeczywistości, ten z tym pokłócony, ten z tamtym… Oczywiście są różnice zdań, jesteśmy szeroką formacją, funkcjonujemy w ramach Zjednoczonej Prawicy, ale jednego możecie być państwo z totalnej opozycji pewni: nie zabraknie nam woli do tego, żeby wspólnie, z naszym prezydentem, bo Andrzej Duda jest prezydentem wysuniętym przez środowisko PiS i wygrał te wybory dzięki temu, że obiecaliśmy to samo Polakom, również reformę wymiaru sprawiedliwości, że konsekwentnie, niezależnie od tego, jakie byłoby wasze chciejstwo i chcielibyście zaklinać rzeczywistość, my te sprawy będziemy posuwać do przodu– mówił Joachim Brudziński w „Salonie politycznym Trójki”. Jak dodał:

„Nie znam tego aneksu. Natomiast wiem że zarówno śp. prezydent Kaczyński jak i ludzie, którzy ten aneks wyrażali taką opinię czy stanowisko, że lepiej byłoby, aby ten aneks nie był publikowany. Przyjmuję też do wiadomości argumenty przedstawione przez MON, że zgodnie z obowiązującymi przepisami dysponentem tego aneksu powinna być SKW. Pewnie będą w tej sprawie rozmowy, ale dobrze byłoby, żeby w tych obszarach dot. bezpieczeństwa państwa, dokumentów ściśle tajnych mniej wypowiadali się ludzie, którzy z powodów oczywistych nie mają wiedzy, a bardziej żeby zajmowali się tym, którzy są do tego umocowani”

 

Łapiński o aneksie do raportu WSI: Konkluzja prezydenta i prezesa jest zbieżna

– Tutaj konkluzja jest zbieżna prezydenta i prezesa, że aneks [do raportu WSI] nie powinien być ujawniany, nie ma takiej potrzeby. Taka jest konkluzja. Ten temat wyskoczył ostatnio w mediach, więc też żeby przeciąć dyskusje, dywagacje, wydałem oświadczenie, że taka jest wola prezydenta. Jak się okazuje, prezes Kaczynski ma takie samo zdanie w tej sprawie – mówił Krzysztof Łapiński w „Śniadaniu w Trójce”.

 

Błaszczak o starcie w Warszawie: Gdyby taka propozycja się pojawiła, to bardzo poważnie bym się nad nią zastanowił

– Niewątpliwie dla każdego polityka to duże wyzwanie, w końcu Warszawa jest stolicą Polski. Warszawa to największe miasto, a więc niewątpliwie to duże wyzwanie (…) Decyzje co do tego, kto będzie kandydatem PiS na urząd prezydenta Warszawy, jeszcze nie zapadły. Mam trochę inne obowiązki, jestem ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Oczywiście gdyby taka propozycja się pojawiła, to bardzo poważnie bym się nad nią zastanowił, bo przyznaję, że stanowisko prezydenta Warszawy to stanowisko niezwykle istotne w polskiej polityce – mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM.

 

Błaszczak o starcie w Warszawie: Gdyby taka propozycja się pojawiła, to bardzo poważnie bym się nad nią zastanowił

– Niewątpliwie dla każdego polityka to duże wyzwanie, w końcu Warszawa jest stolicą Polski. Warszawa to największe miasto, a więc niewątpliwie to duże wyzwanie (…) Decyzje co do tego, kto będzie kandydatem PiS na urząd prezydenta Warszawy, jeszcze nie zapadły. Mam trochę inne obowiązki, jestem ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Oczywiście gdyby taka propozycja się pojawiła, to bardzo poważnie bym się nad nią zastanowił, bo przyznaję, że stanowisko prezydenta Warszawy to stanowisko niezwykle istotne w polskiej polityce – mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM.

 

Błaszczak: Kaczyński jest najwybitniejszym politykiem na polskiej scenie politycznej

– Rzeczywiście premier Jarosław Kaczyński jest liderem obozu rządzącego, a więc jest postacią bardzo ważną dla obozu władzy i jest np. autorem naszego programu. Uważam, że w naszym obozie władzy premier Kaczyński jest najwybitniejszym politykiem, ma największe doświadczenie. Nie wiem czy będzie rekonstrukcja i jak będzie głęboka, ale podtrzymuję, że premier Kaczyński jest liderem obozu władzy i myślę, że na polskiej scenie politycznej dziś najwybitniejszym politykiem – mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM.

 

Błaszczak: Rozmawiałem wczoraj wieczorem z premierem Kaczyńskim. Jest dobrej myśli

– Wciąż aktualne jest przesłanie, z którym prezydent szedł do wyborów, przesłanie które wynika z programu PiS, a więc dogłębna reforma wymiaru sprawiedliwości. Rozmawiałem z premierem Kaczyńskim wczoraj późnym wieczorem. Premier Kaczyński jest dobrej myśli – mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM.

– Są uwagi zgłoszone przez prezydenta. My analizujemy te uwagi, ale jesteśmy optymistami – dodał szef MSWiA. Jak stwierdził, „jesteśmy blisko porozumienia” i ma nadzieję, że ono będzie.

 

Błaszczak o podpaleniu się mężczyzny przed PKiN: To ofiara propagandy totalnej opozycji

– To – można powiedzieć – jest ofiara tej propagandy, która ma miejsce w Polsce, propagandy totalnej opozycji, która mówi, że walczy z rządem poprzez ulicę i zagranicę. Czy to jest racjonalne? Nie ma powodów żeby targnąć się na własne życie w takiej sytuacji. To świadczy o tym, że ten pan jest ofiarą tej propagandy – mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM, pytany o podpalenie się mężczyzny przed Pałacem Kultury.

300polityka.pl

PiS chce przyćmić konwencję PO? „Dziś ważne wystąpienie” Kaczyńskiego, Gowina i Ziobry

jagor, 21.10.2017

Zbigniew Ziobro, Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin

Zbigniew Ziobro, Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin (Fot. Sławomir Kamiński)

Liderzy Zjednoczonej Prawicy: Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro będą mieli dziś wspólne wystąpienie. Rzeczniczka PiS ogłosiła, że rozpocznie się ono o 13.30. Wcześniej dwie konwencje organizują partie opozycyjne: PO w Łodzi, Nowoczesna w Poznaniu.

Nie wiadomo, czego ma dotyczyć, ale ma być ważne. O godz. 13.30 w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości mają wystąpić na wspólnej konferencji liderzy Zjednoczonej Prawicy: Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro. O wydarzeniu poinformowała na Twitterze Beata Mazurek, która nie sprecyzowała jednak czego ma ono dotyczyć.

Konwencja PO w Łodzi

Być może obozowi władzy zależy na odwróceniu uwagi od konwencji programowej Platformy Obywatelskiej w Łodzi. Jej główne cele to przyjęcie nowego programu i zmiany w statucie. Przemówienie programowe wygłosi przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Potem rozpocznie się część statutowa.

Szef Klubu PO Sławomir Neumann zapowiedział, że podczas konwencji zostanie przedstawiony program dla Polski zdecentralizowanej, samorządnej i obywatelskiej.

Według Neumanna, jest to program przemyślany, policzony i przygotowany przez kilkudziesięciu ekspertów. Przewiduje między innymi likwidację urzędów wojewódzkich i przekazanie kompetencji wojewody do urzędów marszałkowskich i starostów. PO chce też „zmusić” samorządy do współpracy z organizacjami pozarządowymi i zlecania im zadań oraz zagwarantować im więcej wpływów z podatków w postaci dochodów własnych a nie subwencji czy dotacji.

Z związku ze zmianą statutu Ewa Kopacz straci funkcję pierwszej wiceprzewodniczącej PO. Sławomir Neumann powiedział, że wiceprzewodniczących ma być nadal czworo, ale będą oni równorzędni.

W listopadzie rozpoczną się w Platformie Obywatelskiej wybory wewnętrzne, które mogą doprowadzić do wymiany całego zarządu partii – z wyjątkiem Grzegorza Schetyny. Jego kadencja potrwa do 2020 roku.

Konwencja regionalna Nowoczesnej

Także Nowoczesna ma dziś swoją konwencję. Co prawda impreza w Poznaniu ma rangę regionalną, ale Ryszard Petru przedstawił na niej strategię partii na najbliższe wybory samorządowe. Przewidziano także wystąpienia posłów i senatorów z Nowoczesnej.

gazeta.pl

Po spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z Andrzejem Dudą. Prezydent „ma poważne zastrzeżenia”

Jarosław Kaczyński już po raz czwarty rozmawiał z Andrzejem Dudą o projektach zmian w sądownictwie. Spotkanie dotyczyło zmiana, które PiS chce wprowadzić do prezydenckich ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS. – Prezydent ma zastrzeżenia do części poprawek PiS, niektóre z uwag są fundamentalne – stwierdził prezydencki rzecznik Krzysztof Łapiński. Co dalej ze zmianami?

Spór na linii prezydent–prezes PiS trwa. W piątek po godz. 18.30 zakończyło się spotkanie Andrzeja Dudy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Po dwóch godzinach politycy rozeszli się bez porozumienia.

Andrzej Duda na piśmie przedstawił swoje komentarze i zastrzeżenia do pomysłów zmian w jego projektach, których domaga się PiS. Prezydencki rzecznik tłumaczył, że prezes PiS i prezydent omawiali te komentarze. W niektórych sprawach wątpliwości zostały wyjaśnione, ale poważne sprzeczności wciąż pozostają. – Do niektórych poprawek zgłoszonych przez PiS pan prezydent ma bardzo poważne zastrzeżenia, co do innych zastrzeżeń nie ma – stwierdził Łapiński. Łagodniej przebieg spotkania relacjonował szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, który stwierdził, że co do niektórych poprawek muszą zostać wprowadzone zmiany, by prezydent mógł je zaakceptować.

KRZYSZTOF ŁAPIŃSKI rzecznik Andrzeja Dudy

„Do niektórych poprawek zgłoszonych przez PiS pan prezydent ma bardzo poważne zastrzeżenia, co do innych zastrzeżeń nie ma”.

– Atmosfera spotkania była dobra i pewnie będzie kontynuowana ta dyskusja, o tych poprawkach, na kolejnym spotkaniu – dodał Łapiński.

– Jesteśmy przekonani, że wszystko idzie ku porozumieniu i kolejne spotkanie najprawdopodobniej odbędzie się w przyszłym tygodniu – komentowała z kolei rzecznik PiS Beata Mazurek. Władze partii mają teraz szczegółowo przeanalizować uwagi Andrzeja Dudy.

Treść uwag PiS do projektów prezydenta nie jest dokładnie znana – wiadomo, że dotyczą m.in. rozwiązań na wypadek, gdyby Sejm nie zdołał (jak proponuje prezydent) większością trzech piątych głosów wybrać członków KRS-sędziów. To w tej sprawie przebiega główna oś sporu między politykami.

PiS „gra nieczysto”?

Część współpracowników Andrzeja Dudy doradza prezydentowi, aby pohamował ambicje i wycofał się z otwartej wojny wewnątrz obozu PiS, część – aby nie godził się na zgniły kompromis. To, że do porozumienia Kaczyńskiego z prezydentem nie dojdzie było niemal oczywiste od rana. W Radiu Zet poprawki PiS ostro skrytykowała doradczyni Andrzeja Dudy Zofia Romaszewska. – Prezydent nie zgodzi się, żeby minister sprawiedliwości sam decydował o tym, jak będzie wyglądało sądownictwo w Polsce – mówiła Romaszewska. Jak oceniła, PiS gra „nieczysto”. Zdradziła, że poprawki autorstwa PiS do prezydenckich projektów ustaw reformujących sądownictwo sprawiają, że sytuacja „niemalże wraca do stanu pierwotnego”, czyli stanu sprzed prezydenckich wet. Stwierdziła też, że w jej ocenie prezydent nie zgodzi się na takie rozwiązania.

Co stanie się jeśli prezydent nie odpuści? – Nie wszyscy w PiS zaczną proces grillowania Dudy, ale na pewno jako głównego hamulcowego reformy sprawiedliwości będą go wskazywać ziobryści. Bo to byłaby kolejna porażka Ziobry i jego ekipy – mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” polityk z otoczenia prezydenta.

newsweek.pl

Nie podpalę się, nie wrócę do Polski

 | 

Przedwczoraj wstrząsnęła nami informacja o samopodpaleniu się Polaka. To taka „dobra zmiana” dla jej twórców. Przeciwnicy sami się eliminują.

Bredziński stwierdził, że:

Przy grobie bł. Ks.Jerzego modlę się o zdrowie dla człowieka który targnął się na swoje życie przed PKiN i za tych którzy z tej tragedii i choroby próbują uczynić pretekst i okazję do walki politycznej i podsycania nienawiści. Błogosławiony Ksieże Jerzy módl się za nami!

I kto mówi o podsycaniu nienawiści, którego sam był prekursorem? Między innymi to jego podłe słowa o komunistach i złodziejach zaczęły nakręcać spiralę nienawiści w Polsce. Niech ten jego błogosławiony modli się, by jego Bóg, to właśnie jemu przebaczył jej małość i podłość.

Nie ma możliwości, by funkcjonariuszom reżimu otwarły się oczy na ich nędzne uczynki, są zaślepieni swoją wizją średniowiecznej Polski, że żadne protesty i tak nie pozwolą im na zmianę wybranej drogi w mroki zacofania, cenzury, kontroli i destrukcji.

Przecież to kurdupel stwierdził, że demokracja w Polsce ma się dobrze i jest inna od pozostałych. Ma rację, każdy w końcu ma prawo do samounicestwienia, przynajmniej nie będzie protestował więcej przeciwko siłą zaszczepianemu Polakom „dobru”.

Co z tego, że mała kanalia twierdziła podczas podobnej sytuacji za czasów poprzedniej ekipy:

Mamy już w Polsce dzisiaj naprawdę bardzo już ostry, dramatyczny kryzys społeczny, który całkowicie odbiera tej władzy legitymację. To znaczy stopień dezaprobaty dla tego, co się dzisiaj w Polsce dzieje jest tak wysoki, że można powiedzieć, iż jeśli nie nastąpi jakaś zmiana, to będziemy mieli kolejne bardzo dramatyczne wydarzenia. I chcę bardzo mocno podkreślić, że za te wydarzenia będzie odpowiadała władza

Teraz tego kryzysu nie widzi, pierdoli protesty setek tysięcy ludzi, pierdoli poświęcenie się człowieka, który chciał pokazać, że władza nie idzie we właściwą stronę, pierdoli cały, krytykujący go, świat.

Przeczytaj też   Magistry i doktorzyna gwałcą profesorów

Kanalią się jest od urodzenia aż do śmierci. Najlepszy przykład stanowi ten mały, podły, wredny, zakompleksiony człowieczek.

Zamiast Jarosław Polskęzbaw, winien zostać nazwany Jarosław Polskęspraw, niczym rzeźnik, szlachtowaną zwierzynę.

Jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie ma mnie w kraju, jednak to, o czym się dowiaduję, wciąż napawa mnie coraz większym zniechęceniem (o ile to możliwe) do nowych elyt. Jeśli tylko będę miał taką możliwość, nie wrócę do kraju, przynajmniej do końca trwania pisich kanalii przy korycie, jednak najbliższych wyborów nie odpuszczę.

Co mają zrobić jednak ludzie, którzy wyboru nie mają i z różnych przyczyn nie mogą lub nie chcą opuścić kraju? Muszą tkwić w zakłamanym grajdole, jednocześnie bacząc, by faszystowscy pomocnicy gnid, nie pokazali przemocą, kto ma prawo do mieszkania w Polsce.

Pojawiają się głosy od strony skurwionej zmiany, że jak komuś nie pasuje, to WON z kraju. I ci, którzy mogą, robią to.

Zakłamuje się statystyki, kłamliwie podaje że Polacy wracają do raju utworzonego przez pisuar, jednak prawda wygląda inaczej.

Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo to etykieta parszywej zmiany.

Ciemnota karmiona papką płynącą z reżimowych i innych, podobnie nędznych mediów, przyjmuje bez mrugnięcia okiem ich blagi, biorąc je na serio.

Szkoda mi tej Polski sprzed dwóch lat, tej opętanej korupcją, zakąszanej ośmiorniczkami…

Gdzie ta korupcja, gdzie jej rozliczenia? Gówno, niczego takiego nie było, bo jej sprawcy byliby hurtowo i z satysfakcją, przez reżim karani. Slogany, bezpodstawne obrażanie przeciwnika, to jest to, co najlepiej wychodzi kaczym nieudacznikom. A ludzie durni, nie potrzebują dowodów, wystarczą im zwykłe pomówienia.

Nie ma się co łudzić, że akty desperacji, takie jak ostatni, wpłyną na wszy przy korycie. Mają klapy na oczach lub tylko rozkaz Jarosława I Destruktora, a tacy jak my, wypierdalać lub zamknąć mordy – zdradzieckie.

Przeczytaj też   116. Chleba i igrzysk

Jedynym, co daje nadzieję jest to, że ludzie boją się wyznać przed sondującymi ich ankieterami, swoje prawdziwe preferencje polityczne. Przy urnach prawda wyjdzie na jaw, chyba że zniszczą kolejną instytucję i powołają Pisuarową Komisję Wyborczą, zamiast Państwowej.

Niektórzy wierzyli w metamorfozę Adriana, był dla nich światełkiem w tunelu, jednak mylili się (ja wiedziałem, że coś takiego się nie zmieni), Adrian powitał kurduple u siebie przy drzwiach niczym kamerdyner, wkładając mu pewnie, na kacze łapki paputki, by jego szłapy nie zmarzły na Adrianowych salonach.

wycofany.pl

„Myślenie z okresu II wojny światowej”. Odszedł przez Macierewicza, teraz ostrzega

TVN24, Maciej Kucharczyk, 21.10.2017

Generał Różański© mjr Robert Siemaszko Generał Różański

– Nie szykujemy się do wojny przeszłości, ale myślimy kategoriami II wojny światowej. Tworzymy Wojska Obrony Terytorialnej i chcemy toczyć wojnę na terenie Polski, zamiast zrobić wszystko, aby odbywała się na terenie wroga – ostrzega wywiadzie dla tvn24.pl generał Mirosław Różański, do niedawna jeden z najważniejszych dowódców polskiego wojska.

Rozmawiamy z generałem broni dr Mirosławem Różańskim, który obecnie jest w rezerwie. Swoją decyzję o odejściu ze służby ogłosił w 2016 roku, kiedy pełnił funkcję Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Był jednym z kilku najważniejszych dowódców polskiego wojska. Obecnie jest  prezesem fundacji STRATPOINTS, skupiającej szereg byłych wysokich rangą wojskowych i specjalistów z dziedziny bezpieczeństwa.

Maciej Kucharczyk: Odchodząc ze służby stwierdził Pan, że robi to między innymi z tego powodu, iż nie jest w stanie przygotować polskiego wojska na przyszłą wojnę. Czy to oznacza, że idziemy w złym kierunku?

Generał Mirosław Różański: Gdybym miał rekomendować komuś jak przygotować się na zagrożenie ze strony Rosji, to szukałbym takich rozwiązań, żeby potencjalny konflikt odbywał się jak najdalej od naszego terytorium i granic.

W pełni pochwalam na przykład zakup rakiet dalekiego zasięgu JASSM dla naszych F-16. W takim kierunku bym rozwijał naszą armię: systemy bezzałogowe, silne jednostki artylerii rakietowej, rozbudowa możliwości Marynarki Wojennej czy rozpoznania.

Natomiast budowanie dzisiaj formacji, takiej jak Wojska Obrony Terytorialnej, która ma stanowić połowę liczebności wojsk operacyjnych i utwierdzanie wszystkich w przekonaniu, że podejmie ona działania na terenie już zajętym przez przeciwnika, to tak jakbyśmy z definicji zakładali, iż utracimy nasze terytorium. Tak jakbyśmy przewidywali, że to odium zła, które niesie za sobą konflikt zbrojny, będzie się dokonywało u nas, na terytorium naszego kraju. Nie uważam, że to dobre rozwiązanie. To jest myślenie z okresu II wojny światowej.

MK: Chce Pan powiedzieć, że szykujemy się na minioną wojnę a nie na przyszłą?

GR: Niestety tak. Kiedy obejmowałem obowiązki Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych to powiedziałem, że chcę przygotować wojsko do wojny, która może dopiero nastąpić, a nie takiej, która już była. Nie powiedziałem tego populistycznie. Dla mnie jest istotne, żeby nasze siły zbrojne widziały i słyszały dalej oraz mogły skutecznie oddziaływać poza naszym terytorium.

Celowym jest posiadać środki rozpoznania pozwalające na ocenę zagrożeń daleko od naszej granicy. Na przykład systemy satelitarne. Do tego środki rażenia zdolne zapewnić oddziaływanie odpowiadające możliwościom rozpoznania. Na przykład wojska specjalne, systemy rakietowe, lotnictwo i artyleria dalekiego zasięgu. Siły zbrojne powinny też posiadać zdolności do zabezpieczenia logistycznego na całej głębokości prowadzonych działań, w tym ewakuacje własnego personelu w sytuacjach awaryjnych.

MK: Oficjalnie trwa szeroko zakrojona modernizacja techniczna wojska. Będzie lepiej? 

GR: Program modernizacji technicznej zatrzymał się. To powinien być dla moich kolegów pozostających w służbie bardzo mocny sygnał. Zwłaszcza tych w Sztabie Generalnym, który jest odpowiedzialny za programowanie rozwoju sił zbrojnych i za budowanie nowego potencjału. Nie wiem jakie są relacje pomiędzy szefem Sztabu Generalnego (generał Leszek Surawski – red.) a ministrem Macierewiczem. Wierzę jednak, że generał Surawski przekazuje mocne sygnały, że linia wyznaczająca nasz potencjał militarny nie jest już pozioma, ale zaczyna mieć tendencję spadkową.

Nikłe są perspektywy na śmigłowce specjalistyczne (ewakuacji medycznej, ratowniczo-poszukiwawcze, zwalczania okrętów podwodnych), transportowe i uderzeniowe. Niejasna jest sprawa systemów bezzałogowych. Niekończąca się dyskusja o sprzęcie dla Marynarki Wojennej. To tylko kilka przykładów, które nie powinny pozwolić spokojnie spać osobom odpowiedzialnym za utrzymanie i rozwój potencjału Sił Zbrojnych.

MK: Ze strony obecnego kierownictwa MON często padają różne deklaracje, które potem nie do końca mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Niedawno do Sejmu trafiła ustawa zmniejszająca limit żołnierzy zawodowych ze 150 do 130 tysięcy a kilka dni później w Senacie wrócono jednak do 150 tysięcy.

GR: Myślę, że to był błąd, który nie powinien mieć miejsca. Ostatnie dwa lata niestety przyzwyczajają nas do tego, że w przestrzeni publicznej pojawiają się sprzeczne informacje jeśli chodzi o wojsko. Na przykład o WOT najpierw mówiono, że ma liczyć dwadzieścia kilka tysięcy, potem 30 tysięcy a teraz liczba ta urosła do 50 tysięcy. Mieliśmy też już różne informacje o śmigłowcach czy dronach…

Może to przez brak doświadczenia zaplecza wspierającego kluczowe osoby w państwie nie przykłada się wagi do bardzo precyzyjnego przygotowania dokumentów. To niestety zły obraz i nie można przedstawiać tego jako wypadku przy pracy, bo tych „wypadków” jest zbyt wiele. Powinny zostać podjęte kroki, aby wyeliminować takie „niedoskonałości” administracyjne i aby prezentować spójny oraz czytelny przekaz.

MK: Jak można zapobiec takim wpadkom? Lepiej podzielić obowiązki na przykład między MON a Pałac Prezydencki? Zmienić kompetencje?

GR: Ja tu widzę szerszy problem – mianowicie przygotowanie osób do zajmowanych stanowisk. To jest niedoskonałość, że ministrami obrony w wielu przypadkach zostały osoby, które nawet nie ukończyły studiów związanych z bezpieczeństwem. To by pomogło im pełnić swoje obowiązki. Spójrzmy na obecną galerię wiceministrów. Żaden z tych Panów nie ma przygotowania, które koresponduje z powyższym. No może minister Szatkowski. Pozostali mieli duże problemy, kiedy zaczynali swoją misję.

MK: Za dobór osób, o których Pan mówi, odpowiada Antoni Macierewicz. Czy oznacza to, że jest złym ministrem? 

GR: Nie czuje się uprawniony, żeby oceniać ministra Macierewicza i jakiegokolwiek innego ministra obrony narodowej. Każdy miał swój pomysł na kierowanie resortem. Jednak gdyby pan minister przyjął formułę, że będzie kierował ministerstwem a dowodzenie odda żołnierzom, ten mechanizm działałby sprawniej. Natomiast ja mam wrażenie, że pan minister chce również dowodzić.

MK: Ma Pan osobistą urazę pod adresem Macierewicza? Odszedł Pan na przedwczesną emeryturę właściwie z jego powodu.

GR: Żołnierz nie powinien myśleć w tych kategoriach. Nie noszę w sobie żadnej osobistej urazy. Natomiast bezsprzecznie jest tak, że na wiele kwestii mam inne spojrzenie.

MK: Czy w MON została jakaś zaciekłość pod Pana adresem? Wrogość?

GR: Zostało takie spojrzenie, które nie powinno być typowe dla osób zajmujących się polityką, a w szczególności w Ministerstwie Obrony Narodowej.

Siły zbrojne są organizmem, który opiera się na kompetencji i doświadczeniu. Proszę pamiętać, że to struktura oparta na hierarchii, która stosuje rozkaz jako formę przekazu. Tego jesteśmy uczeni i wcale nie przeszkadza wykonywać polecenia kolejnych często różnych przełożonych.

Komentarze ministra Bartosza Kownackiego czy podsekretarza Bartłomieja Grabskiego odbieram jako rewanżyzm, który jest reakcją na to, że ktoś ośmielał się mieć inne zdanie, o którym to Ci Panowie byli informowani przez mnie w sposób bezpośredni, a nie przez media.

MK: Czy stąd się biorą problemy doradcy prezydenta, generała Jarosława Kraszewskiego? Obecnie pracuje w BBN, ale przez lata był Pana bliskim współpracownikiem. Od czerwca podległa Antoniemu Macierewiczowi Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadzi w jego sprawie postępowanie wyjaśniające, praktycznie uniemożliwiając pracę poprzez odebranie dostępu do informacji niejawnych.

GR: Zarzuca mu się, że jest pod jakimś wpływem mojej osoby. Znamy się bardzo dobrze, ale jest to oficer, który naprawdę posiada autonomię. Jeśli chcemy negować jakieś poglądy, tylko dla tego, że są zbieżne z nazwiskiem generała Różańskiego, to jest to błędem.

Pan gen. Kraszewski był w przeszłości moim podwładnym i nie jest wykluczone, że to też przeszkadza kierownictwu MON. Znam kilka takich przykładów, że ktoś tylko z tego powodu, że był moim współpracownikiem, nie jest awansowany i nie jest wyznaczany na kolejne stanowiska. Podczas gdy ludzie mniej doświadczeni rozwijają się.

Gdyby okazało się, że generał Kraszewski popełnił jakieś grzechy, to oczywiście nie powinien dalej być w BBN, ale ja w takie grzechy nie wierzę. Moja opinia na jego temat jest pozytywna, bardzo pozytywna. Znam tego oficera kilkanaście lat i nie zauważyłem żadnych zjawisk, które pozwalałby wątpić w jego kompetencje czy lojalność.

Tego typu rzecz powinna być natychmiast wyjaśniona pomiędzy SKW, Koordynatorem Służb Specjalnych, ministerstwem i prezydentem. Nie powinna być dyskutowana publicznie. Nie powinno być wątpliwości, że kluczowe osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie przekazują sobie informacji.

MK: Skoro tego rodzaju spory nie powinny być wyciągane na światło dzienne, to właśnie dlatego zdecydował się Pan odejść ze służby?

GR: Źle by się działo, gdyby był zauważalny mocny konflikt pomiędzy jednym z głównych dowódców Wojska Polskiego a Ministrem Obrony.

Moje odejście to była świadoma i zaplanowana decyzja, swojego rodzaju manifest. Chciałem go przekazać mojemu środowisku, wojskowym, ale również społeczeństwu. Uznałem, że taki przekaz jest konieczny, ponieważ wszystkie formuły dialogu merytorycznego zostały wyczerpane. Przed podjęciem tej decyzji odbyłem dwie poważne rozmowy. Jedną z ministrem obrony a drugą z prezydentem. Mówiłem, że jeśli formuła preferowana i oferowana przeze mnie, nie jest akceptowana, to trzeba to jasno powiedzieć. Dla dobra sił zbrojnych było to dobre rozwiązanie.

Na przykład teraz obserwujemy dość złożoną sytuację, jeśli chodzi o relacje między prezydentem a ministrem obrony narodowej. Taka sytuacja jest zła. Jeden z moich kolegów, generał Jarosław Mika (następca generała Różańskiego na stanowisku DGRSZ – red.) przedstawił jednak komentarz, że wszystko jest poprawnie w relacjach między zwierzchnikiem Sił Zbrojnych a ministrem obrony narodowej. Może chciał się zachować poprawnie, ale obawiam się, że to mogła być albo nieznajomość rzeczy, albo chęć łagodzenia tej sytuacji.

Ja bym się w takiej roli nie widział. Gdyby doszło do momentu, że należało by powiedzieć, że czarne jest czarne a białe białe, to bym tak zrobił.

MK: Rozumiem, że wierność własnym przekonaniom ma wielką wartość, ale wojsko jest przecież oparte na posłuszeństwie wobec przełożonych. Komu żołnierz powinien być ostatecznie i absolutnie posłuszny? Ministrowi obrony czy prezydentowi?

GR: Jeśli przeczytamy ze zrozumieniem konstytucję i szereg ustaw, to te zapisy są według mnie czytelne i bardzo precyzyjne. (…) Zwierzchnikiem sił zbrojnych jest Prezydent RP, który dzisiaj ma zapisane obowiązki związane z kierowaniem obroną państwa. MON odciąża prezydenta jeśli chodzi o zajmowanie się codziennym funkcjonowaniem sił zbrojnych.

Ja nie miałem problemu, wiedziałem, że moim przełożonym jest minister, z którym współpracuje się na co dzień, natomiast zwierzchnikiem jest prezydent.

MK: Ponownie pozytywnie mówi Pan o prezydencie i jego roli. Usłyszałem takie opinie, że „generał Różański gra na prezydenta”. Widzi się Pan jako prezydenckiego doradcę w BBN?

GR: Powiem trochę patetycznie, że nie wykluczam, iż jeśli ojczyzna będzie uważała, że moją osobę można tak wykorzystać, to będę to odbierał jako swoją misję do wypełnienia. Dzisiaj jest jednak zbyt wcześnie, żeby w ten sposób mówić i siebie gdzieś tak pozycjonować. To byłoby nieskromne. Z każdym kto będzie chciał bezpieczeństwa, dobra dla naszego kraju, mogę rozmawiać, dyskutować a nawet współpracować.

Można by się jednak zastanowić, czy BBN nie powinno być w większym wymiarze złożone z byłych generałów, admirałów, oficerów, którzy mogliby być zapleczem merytorycznym dla prezydenta w dziedzinie bezpieczeństwa. Ja jestem przekonany, że budowanie przyszłości na dialogu, jest tą lepszą formą podejmowania decyzji.

Gdyby doprowadzić do dyskusji pomiędzy BBN, MON i Sztabem Generalnym, to wypracowane rozwiązania mogłyby być lepsze. Pozbawione błędów wynikających z tego, że ta sama osoba tworzy rozwiązania a potem wprowadza je w życie. Dzisiaj takie praktyki się stosuje.

MK: Czy dlatego pojawił się pomysł stworzenia fundacji Stratpoints, w której oprócz Pana można znaleźć wielu innych wysokich rangą oficerów przedwcześnie emerytowanych za urzędowania ministra Macierewicza? Platforma dialogu?

GR: Może to będzie nieskromne, ale uważam, że w kwestii funkcjonowania Sił Zbrojnych i bezpieczeństwa państwa wiem dużo. W moją edukację państwo na przestrzeni lat zainwestowało ogromne pieniądze i poczuwam to jako swój obowiązek, aby być w dalszym ciągu aktywnym.

Teraz swoją ofertę przedstawiam publicznie. Jeżeli będzie zainteresowanie, to oczywiście włączymy się w każdą formułę dyskusji. Uznaliśmy, że stworzymy taką platformę strategicznego myślenia o bezpieczeństwie, która mogłaby wspierać instytucje publiczne i prywatne.

Chcemy też wspierać weteranów, bo uważam, że w tym zakresie jest wiele do zrobienia. To co obserwujemy obecnie, moim zdaniem nie wyczerpuje zobowiązań państwa w stosunku do tych żołnierzy, których wysyłaliśmy na misje od lat 50.

MK: Mówi Pan o „obowiązku” bycia aktywnym dla Państwa. To znaczy, że teraz Państwo takich ludzi jak Pan nie wykorzystuje?

GR: Przygotowanie żołnierza do służby jest czasochłonne i kosztowne, ale też nie powinni pełnić jej w nieskończoność. Może to nie jest optymalne rozwiązanie, ale powinien być zapisany pewien próg wieku, po którym generał musi odejść ze stanowiska.

Co potem zrobić z takim człowiekiem? Na przykład w USA generałowie wiedzą co będą robili po odejściu do cywila, zanim to się stanie. Natomiast w Polsce została wprowadzona taka regulacja, która mocno ogranicza kontakty wojska z przemysłem.

Dla przykładu na niedawno zakończonym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach można było spotkać wielu naszych generałów. Oni w większości nie firmują polskiego przemysłu zbrojeniowego. Zostali zaangażowani przez firmy zagraniczne. Tu jest lekcja do odrobienia. Dla państwa. Osoby które mają kompetencje, powinny być dalej eksploatowane. To brutalne stwierdzenie, ale tak uważam.

MK: Czy widzi Pan byłego generała dalej „eksploatowanego” już jako ministra obrony? Tak teraz jest na przykład w USA.

GR: Wielokrotnie spoglądamy na USA jako wzorzec. Jeżeli Amerykanie decydują się na takie rozwiązanie, to chyba nie jest ono złe.

msn.pl

„Chciał, aby to było zauważone”. Rodzina mężczyzny, który podpalił się na placu Defilad, zabrała głos

Newsweek Polska, 21.10.217

© photo: Dariusz Borowicz / source: GAZETA

 

„Zawsze wyważony, spokojny, nie daje się ponieść emocjom, wszystko robi na trzeźwo. To też zrobił tak, jak zaplanował” – opowiada w rozmowie z serwisem OKO.press żona 54-latka z Niepołomic, który w czwartkowe popołudnie podpalił się przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. 

Jak informuje żona 54-latka, jego stan jest bardzo ciężki. – Duży procent skóry został spalony, jego życie wisi na włosku. Pozostaje czekać. Widzieliśmy go rano, jest nieprzytomny – opowiada w rozmowie z serwisem OKO.press.

Jak informuje rodzina, mężczyzna pojechał do Warszawy pod pretekstem szkolenia. – Napisał do mnie i do brata dziwne esemesy, które nas bardzo zaniepokoiły – opowiada córka. – De facto sugerował próbę samobójczą. A około 15.30 dostałem instrukcję, gdzie jest list pożegnalny – dopowiada syn. Wszyscy razem odwiedzili redakcję serwisu OKO.press, aby przekazać prawdę o swoim mężu i ojcu. Jak informują, to, co wydarzyło się w czwartkowe popołudnie, było dokładnie zaplanowane. Mężczyzna zostawił w domu listy pożegnalne dla każdego z członków najbliższej rodziny. Jak przypuszczają, wybrał Pałac Kultury i Nauki, ponieważ chciał, aby to było zauważone. Chwilę przed podpaleniem, puścił z głośnika utwór „Kocham wolność”.

Mężczyzna od ośmiu lat chorował na depresję. Leczył się w Krakowie, regularnie odwiedzał lekarzy. W liście pożegnalnym zaznaczył jednak, że to, co zaplanował, nie ma związku z jego chorobą. – Trudno to opowiedzieć, ale jest wspaniałym mężem, przyjacielem, człowiekiem. Zawsze wyważony, spokojny, nie daje się ponieść emocjom, wszystko robi na trzeźwo. To też zrobił tak, jak zaplanował – mówi żona 54-latka. – Boję się, że pokażą tatę jako wariata i umniejszą jego motywację – dodaje córka. Przyznają wspólnie, że są zszokowani, że zdecydował się na tak radykalną formę protestu.

– Mam na razie żal do ojca za to, co zrobił, ciężko mi to zaakceptować patrząc na to, w jakiej sytuacji nasza rodzina jest i będzie – przyznaje syn 54-latka. – I wydaje mi się, że to nie było tego warte, nie na tym etapie, jeszcze nie teraz, wobec tych  miernot… Oczywiście, jeśli się władza nie zatrzyma, to nie wiadomo, co może być dalej. Ale jeszcze nie czas na takie działania – dodaje.

Mężczyzna jest absolwentem chemii, specjalizował się w chemii teoretycznej. W ostatnim czasie prowadził szkolenia i oceniał wnioski o dofinansowanie unijne.

msn.pl

 

Mariusz Błaszczak: Samopodpalenie to efekt propagandy opozycji

Fotorzepa/ Jerzy Dudek
Mężczyzna, który w czwartek podpalił się przez Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie jest ofiarą propagandy totalnej opozycji – powiedział w sobotę szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Według niego nie ma powodów, by targnąć się na własne życie w geście protestu wobec rządzących.

Minister, który był gościem RMF FM, był pytany o sprawę mężczyzny, który w czwartek podpalił się w centrum Warszawy, przed Pałacem Kultury i Nauki. Jak poinformowała policja po zdarzeniu, na miejscu „zabezpieczono różne przedmioty”; według mediów były to m.in. ulotki rozdawane wcześniej przez mężczyznę, na których było wezwanie „do wszystkich Polek i Polaków, tych, którzy decydują o tym, kto rządzi w Polsce, aby przeciwstawili się temu, co robi obecna władza i przeciwko czemu on protestuje”.

Szef MSWiA podkreślił, że „nie ma powodów, żeby targnąć się na własne życie” w geście protestu wobec rządzących. „To jest ofiara tej propagandy, która ma miejsce w Polsce. Propagandy totalnej opozycji, która mówi o tym, że walczy z rządem poprzez ulicę i zagranicę” – powiedział.

Pytany o stan mężczyzny, Błaszczak odpowiedział, że przebywa on w szpitalu w stanie ciężkim. „40 proc. ciała uległo poparzeniom. Leczył się na depresję z tego, co wiemy” – poinformował.

rp.pl

Harwerster się zacina

20.10.2017
piątek

Prezydent Duda i prezes Kaczyński nie doszli do porozumienia w sprawie „reform” Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego. I bardzo dobrze. Im dłużej trwa ta przepychanka, tym dłużej oba te organy są w miarę bezpieczne, bo „reformy” – ani tej w wersji prezydenta, ani tej w wersji PiS-u (nie wiem, która gorsza) nie będzie.

Z tego, co mówiła w Radiu RMF doradczyni prezydenta Zofia Romaszewska wynika, że przedstawione przez prezesa PiS poprawki do poprawek prezydenckich były pozorowaniem negocjacji. Tam, gdzie w projekcie prezydenckim decydował prezydent – w projekcie PiS-owskim decyduje minister sprawiedliwości-prokurator generalny. To nawet nie pozorowanie negocjacji – to kpina z prezydenta. PiS wyraźnie bierze go na przetrzymanie.

Na razie wygrany jest prezydent: zyskał na prestiżu. Oto sam prezes fatyguje się do niego do Belwederu, a więc oddaje mu honor. A prezydent – mimo podpowiedzi polityków PiS-u – nie wita go w drzwiach, jak wita się głowy państw. Prezes zmuszony jest publicznie zabiegać o swoje interesy u „czterdziestolatka” prezydenta. I dostaje kosza.

W dodatku rozbita została „narracja” partii rządzącej. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek ogłosiła, że rozmowy były „dobre” (dlaczego w takim razie bezowocne?) i przebiegły w „dobrej atmosferze” (rzeczywiście, prezes nie wyszedł trzaskając drzwiami). Zofia Romaszewska mówiąc o poprawkach PiSu stwierdziła: „To nie jest żaden kompromis, tylko to jest walka o bezwzględną władzę.” I dodała, że to, co proponuje PiS w sprawie KRS i SN zagraża demokracji. Trudno powiedzieć mocniej.

Wygląda na to, że po czterech spotkaniach prezydenta z prezesem do kompromisu jest dalej, niż bliżej.

Co z tego będzie? Prezes Kaczyński już sugerował, że w zamian za ustąpienie prezydenta sprawie sądów może dać mu większy wpływ na politykę zagraniczną. Jeśli PiS uruchomi czarny PR wobec prezydenta, nie wykluczone, że Andrzej Duda ustąpi.

Ale prawdopodobne jest tez rozwiązanie polegające na cząstkowej „reformie”, lub kilku nowelizacjach. PiS może przyjąć jakieś rozwiązania dla prezydenta niekontrowersyjne – choćby obniżenie wieku emerytalnego sędziów czy przepisy dyscyplinarne – w znacznie groźniejszej, prezydenckiej wersji pozwalającej na nowo sądzić dyscyplinarne sprawy przedawnione lub już osadzone. PiS może to zrobić po to, by pokazać elektoratowi, że jednak prezes coś ugrał, a „PiS spełnia obietnice wyborcze”. A prezydent okaże, że jest zadowolony.

System sądownictwa zostanie popsuty, ale od biedy jakoś będzie mógł działać. Tyle, że nic nie wskazuje na to, że na tym konflikt prezesa z prezydentem się skończy. PiS ma jeszcze szerokie plany rozmontowywania III RP, a prezydent zobaczył, że można się targować.
Harwerster PiS-u do wycinki demokratycznego państwa prawa co-nieco szwankuje.

 

siedlecka.blog.polityka.pl

Tomasz Lis:

To ja po prostu stwierdzam, że w Newsweeku tekst o samospaleniu będzie, bo dla mnie wolność, w tym wolność słowa to nie towar do negocjacji.

Oczywiście za tydzień, bo ten numer jest zamykany, ale będzie. Słowo.

Tomasz Lis pisze jeszcze ostrzej.

Żona, córka i syn mężczyzny, który dokonał próby samopodpalenia, opowiadają swoją wersję historii.

Dlaczego się podpalił?/…/ Córka: „Boję się, że pokażą tatę jako wariata i umniejszą jego motywację”