TVP Jacka Kurskiego uprawia PiS-owską propagandę

Z najnowszego raportu amerykańskiej organizacji pozarządowej Freedom House o polskich mediach wyłania się bardzo ponury obraz. Według Amerykanów, dla opinii międzynarodowej poczynania PiS z mediami powinny być powodem, żeby bić na alarm.

W raporcie czytamy, że działania PiS-owskiego rządu w sprawie mediów publicznych są atakiem na pluralizm i mogą mieć trwałe i daleko idące skutki. – „Rząd wymienił szefów telewizji i radia publicznego, zatrudniając jednego ze swoich byłych posłów w roli dyrektora TVP. „Wiadomości”, główny program informacyjny TVP, stały się kanałem propagandy dla rządu. Nowo stworzona Rada Mediów Narodowych, w której większość stanowią politycy PiS, da partii rządzącej ciągłą kontrolę nad zarządzaniem mediami publicznymi” – pisze autorka raportu, dziennikarka „The Economist” Annabelle Chapman.

Według Freedom House, „Wiadomości” TVP stały się rzecznikiem rządu PiS „wychwalającym jego codzienne sukcesy w kraju i za granicą. Telewizja publiczna codziennie karmi widzów partyjnym przekazem”. Wśród przykładów materiałów, przygotowanych zgodnie z przekazem rządu, Freedom House wymienia te poświęcone Czarnemu Protestowi czy wyborowi Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej.

Freedom House przewiduje, że zmiany wprowadzone przez obecny rząd mogą mieć poważne i trwałe konsekwencje. – „Kontrola PiS nad mediami publicznymi przyczynia się do tworzenia nierównych szans w kampanii przed kolejnymi wyborami” w 2018, 2019 i 2020 roku. W raporcie zaznaczono, że „długofalowo, polityzacja mediów publicznych przez PiS może pozostawić na tych instytucjach stałe piętno, wyznaczając precedens dla przyszłych rządów”.

Raport skupia się na mediach publicznych, ale zauważa też działania i plany władz w stosunku do sektora prywatnego. Chodzi tu m.in. o umieszczanie większej liczby państwowych ogłoszeń oraz reklam spółek skarbu państwa na łamach mediów sprzyjających rządowi. Mowa jest też o zapowiadanej „repolonizacji” mediów.

Freedom House to działająca od 75 lat amerykańska organizacja pozarządowa, znana przede wszystkim z tworzenia corocznych rankingów wolności na świecie. W ostatnim po raz pierwszy od 1989 r. Polska otrzymała status kraju, w którym prasa jest „częściowo wolna” (wcześniej: „wolna”). W rankingu zajęliśmy 66. miejsce na 199 państw i terytoriów, odnotowując największy spadek. Przyznanie Polsce statusu państwa, w którym prasa jest tylko “częściowo wolna”, sprawiło, że znaleźliśmy się w grupie z państwami Ameryki Południowej czy Afryki. Z państw UE blisko nam do Rumunii czy Węgier.

koduj24.pl

Kaczyński ma problem! Teraz nie popuścimy!

Władysław Frasyniuk w wywiadzie dla portalu naTemat.pl: „Z mojego doświadczenia wiem jedno, że każda władza obawia się osób, które nie boją się mówić co myślą”.

I tego będziemy się trzymać.

Hej-ho, hej-ho, PiS-owi na Białoruś będzie się dobrze szło.

Hej-ho.

Do ciepłego człowieka, Łukaszenki, Kaczyński dymaj, przez Terespol, który jest twoimi Zaleszczykami.

Hej-ho.

 

Prezes PiS będzie zeznawał w prokuratorze. Chodzi o wizytę na Wawelu

Wprost, 29.06.2017

Jarosław Kaczyński© DAREK NOWAK / FOTONEWS Jarosław Kaczyński

 

Z informacji radia RMF FM wynika, że prezes PiS zostanie przesłuchany przez prokuraturę jako świadek. Chodzi o sprawę wizyty na Wawelu, podczas której Jarosław Kaczyński miał zostać znieważony.

Jak podaje radio RMF FM, śledczy będą chcieli się dowiedzieć, w jakim charakterze prezes Prawa i Sprawiedliwości przyjechał na Wawel. Dzięki ustaleniu, czy Jarosław Kaczyński był w Krakowie w charakterze funkcjonariusza publicznego czy jako osoba prywatna, zależy w jakim kierunku będzie prowadzone śledztwo.Na chwilę obecną nie wiadomo, czy prezes Prawa i Sprawiedliwości zostanie wezwany do Krakowa, czy też zostanie przesłuchany w Warszawie w ramach pomocy prawnej. W charakterze świadka, podobnie jak prezes PiS, ma zostać przesłuchany wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, który był 18 grudnia razem z Jarosławem Kaczyńskim.

„Solidarni z opozycją”

Każdego 18 dnia miesiąca na pamiątkę pogrzebu Pary Prezydenckiej Jarosław Kaczyński oraz inni działacze Prawa i Sprawiedliwości składają kwiaty na Wawelu. Również w tę niedzielę delegacja PiS z udziałem m.in. Ryszarda Terleckiego, Beaty Szydło i prezesa partii w godzinach popołudniowych zjawiła się w Krakowie. Przed wjazdem na wzgórze zebrała się grupa demonstrujących, a kilkanaście osób położyło się na bruku, by zablokować przejazd. Politycy PiS, w tym premier, wybrali wjazd przez „Bramę Herbową”, a nie, jak zwyczajowo – od strony ul. Bernardyńskiej. Wcześniej protestujący chcieli uniemożliwić przejazd auta z wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim. W tłumie wznoszono okrzyki: „Solidarni z opozycją”, „Hańba”, „Do dymisji”.

msn.pl

Michał Szułdrzyński: Czy PiS wytrwa w pokoju?

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Do sobotniego kongresu Prawa i Sprawiedliwości można podejść na dwa sposoby. Albo w sposób pragmatyczny czy nawet cyniczny, albo idealistyczny.

 

Z tej pierwszej perspektywy ważne będzie to, kto ze spotkania działaczy partii rządzącej wyjedzie silniejszy, a kto słabszy, która frakcja straci na znaczeniu, a która zyska. Czy dojdzie do zmian personalnych w rządzie czy też nie. Czy Jarosław Kaczyński wykorzysta okazję do tego, by szarpnąć cuglami i uporządkować sytuację w partii, czy też skupi się na przekazie do wyborców.

Jak wyglądałoby idealistyczne podejście? Oznaczałoby potraktowanie na serio tego, co PiS na kongresie – nominalnie programowym – przedstawi Polakom, jakie zmiany dla Polski zaproponuje. Z tej perspektywy ważniejsze od spraw wewnątrzpartyjnych czy wręcz personalnych będzie to, czy partia rządząca wyciągnie wnioski z ostatnich kilkunastu miesięcy i przedstawi nowy plan lepszego rządzenia.

Z sygnałów, które płyną z obozu władzy, wynika, że PiS raczej będzie chciał wyjść z przekazem odbudowania wspólnoty, jedności i łagodzenia konfliktów. Gdyby tak się stało, należałoby się jedynie cieszyć i trzymać za partię rządzącą kciuki.

Wielu krytyków partii rządzącej uważa, że lepiej, by PiS pokazywał jak najgorszą twarz, bo wówczas Polacy szybciej się od niego odwrócą i pojawi się szansa na polityczne zmiany po wyborach w 2019 r. Tyle tylko, że strategia „im gorzej, tym lepiej” jest być może wygodna dla partii opozycyjnych, ale rujnująca dla państwa i jego polityki. Jest zabójcza również dla debaty publicznej.

Trzeba pamiętać, że PiS legalnie wygrał wybory w 2015 r. i ma mandat do rządzenia jeszcze przez dwa lata. Można, a niekiedy trzeba, krytykować złe działania tej partii, ale w interesie naszego kraju jest to, by rządziła ona jak najlepiej, a nie jak najgorzej.

My w „Rzeczpospolitej” nie wahaliśmy się krytykować PiS za działania, które uderzały w gospodarkę lub były próbą wymontowania konstytucyjnych bezpieczników z naszego ustroju. Krytykowaliśmy pomysły godzące w biznes i rozwój, potępialiśmy demontaż Trybunału Konstytucyjnego, próbę upolitycznienia sądów, niepotrzebne konfliktowanie się z Unią Europejską, dezinformację w sprawie katastrofy smoleńskiej, dymisje w armii, pośpiech przy likwidacji gimnazjów czy nieczułość na potrzeby uchodźców, której towarzyszyło podsycanie nastrojów antyislamskich czy antyimigranckich.

Ale nie zmienia to faktu, że Polska nie może sobie pozwolić na zmarnowanie najbliższych lat. Bez względu na to, czy lubimy Jarosława Kaczyńskiego czy nie, w interesie państwa jest, by PiS zmienił się w wyniku kongresu na lepsze. By postanowił zakończyć wojnę polsko-polską.

Pytanie tylko, czy sam PiS będzie potrafił w takim postanowieniu wytrwać.

http://www.rp.pl/Komentarze/170628855-Michal-Szuldrzynski-Czy-PiS-wytrwa-w-pokoju.html#ap-1

Aborcja znów w Sejmie. Nowy projekt ustawy zaostrzającej przepisy

Agata Kondzińska, 29 czerwca 2017

Czarny Protest w Warszawie.

Czarny Protest w Warszawie. (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Gotowy jest już projekt ustawy zaostrzającej przepisy antyaborcyjne. Tymczasem komitet Ratujmy Kobiety zbiera podpisy pod liberalizacją prawa. A PiS chce, by sprawą aborcji zajął się Trybunał Konstytucyjny.

– Jestem zdeterminowana, by jak najszybciej złożyć projekt, który znosi dyskryminację osób niepełnosprawnych – mówi „Wyborczej” Anna Siarkowska, posłanka z koła Republikanie.

O jej inicjatywie informowała „Rzeczpospolita”. Siarkowska poprosiła o napisanie projektu ustawy instytut Ordo Iuris. Przed rokiem wraz z fundacją Pro – Prawo do Życia instytut proponował nawet pięć lat pozbawienia wolności za „zabójstwo prenatalne”, czyli aborcję. Po masowym „czarnym proteście” kobiet projekt przepadł. Ale PiS podzielił się podczas głosowania. Kaczyński nie chce, by sytuacja się powtórzyła.

Zakaz aborcji z powodu choroby płodu

Projekt, który ma być teraz złożony w Sejmie, zakazuje przerywania ciąży w przypadku nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu. Kobieta mogłaby dokonać aborcji jedynie wtedy, kiedy zagrożone byłoby jej zdrowie i życie oraz kiedy ciąża byłaby wynikiem gwałtu. Zdaniem Siarkowskiej aborcja w przypadku upośledzenia lub choroby płodu to „dyskryminacja osób niepełnosprawnych”. Posłanka zebrała już 15 podpisów wymaganych do złożenia ustawy.

Według Siarkowskiej PiS nie chce dyskusji o aborcji w Sejmie. Dlatego – jak twierdzi posłanka – pisze wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Chce, by zbadał, czy możliwość przerywania ciąży ze względu na upośledzenie lub chorobę płodu jest zgodna z konstytucją. Pod wnioskiem podpisało się ok. 100 posłów. – Nie ma gwarancji, że Trybunał rozpatrzy sprawę szybko. To może być pretekst dla PiS, by do czasu rozstrzygnięcia w TK nie zajmować się aborcją – mówi Siarkowska.

100 tys. podpisów pod swoim projektem chce zebrać fundacja Życie i Rodzina. Też zakłada zakaz aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu oraz nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Środowiska, które chcą zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, przypominają słowa Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS mówił, że „zakaz aborcji eugenicznej ma szanse na wprowadzenie w stosunkowo nieodległym czasie”.

Komitet Ratujmy Kobiety chce liberalizacji przepisów aborcyjnych

Równocześnie podpisy pod obywatelskim projektem liberalizującym prawo dotyczące aborcji będzie zbierać komitet Ratujmy Kobiety. Jego liderka Barbara Nowacka zaprosiła do współpracy Partię Razem, Nowoczesną i PO. Ale nie chce korzystać ze ścieżki poselskiej. – Bo projektu obywatelskiego nie można wrzucić do sejmowej zamrażarki, a poselski tak – mówi Nowacka.

W ustawie – poza liberalizacją prawa aborcyjnego – znajdzie się też edukacja seksualna w szkołach, dostępność antykoncepcji awaryjnej (prezydent Andrzej Duda właśnie podpisał ustawę, zgodnie z którą pigułka „dzień po” znów będzie dostępna tylko na receptę) oraz finansowanie in vitro.

Prace nad projektami dotyczącymi praw kobiet rozpoczynają też posłanki Nowoczesnej. – Zrobimy wszystko, aby dyskusja na temat spraw kobiet nie była tylko i wyłącznie motywowana narracją jednej strony, czyli instytutu Ordo Iuris czy partii prawicowych w parlamencie. Chcemy, by dyskusja była merytoryczna i rzeczowa – zapewnia Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej.

Aborcja wróci do Sejmu, bo Jarosław Kaczyński musi spłacić swoje polityczne długi – w „Temacie dnia” Wanda Nowicka z Ratujmy Kobiety

wyborcza.pl

Frasyniuk i Wałęsa, a za nimi Błaszczak z różańcem

Frasyniuk i Wałęsa, a za nimi Błaszczak z różańcem

Radzę Błaszczakowi, aby kupił nowy różaniec – będzie się lepiej prezentował w telewizji.

Czy Mariusz Błaszczak przewidział, że w drzwiach państwa Frasyniuków milicjantów przebranych za policjantów przywita 9-letni syn legendy czasów opozycji PRL-u? Napiszę – wątpię, bo Błaszczak nie tylko ma deficyt intelektu chodząc (chodzący deficyt intelektu wg Ludwika Dorna), ale zwłaszcza stojąc ma deficyt wyobraźni.

W każdym razie milicjanci w przebraniu policjantów naszli dom Frasyniuków, aby młodemu dać pokaz historii, darmową lekcję, bo reforma szkolnictwa koleżanki Błaszczaka Anny Zalewskiej ponoć cofnie nas hen w mroki przeszłości.

Milicjanci przyszli do Frasyniuka z wezwaniem, legenda ma się stawić 4 lipca na komisariacie policji w Długołęce, czyli sześć dni przed kontrmiesięcznicę w Warszawie. Po co ma się pojawić Frasyniuk na komisariacie? No i tu mamy kłopot, bo w wezwaniu pojawiają się zwroty z komuszego języka mowy-trawy: wezwany „w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania przeciwko niemu wniosku o ukaranie”.

Rozumiem, Błaszczak deficyt, ale milicja przebrana za policję nie musi koniecznie jemu dorównywać, zwłaszcza, że nie wszyscy do służb porządkowych przyjmowani byli za czasów osławionego tandemu Błaszczak-Jarosław Zieliński.

Wszak mogli napisać, że Frasyniuk 10 czerwca w Warszawie przedstawił się policjantowi, który pytał go o imię i nazwisko, jako „Jan Kowalski z PiS-u”. Jest podstawa, że Frasyniuk kłamał w żywe oczy milicjantowi przebranemu za policjanta.

Ba, w wezwaniu nie ma podanej podstawy prawnej, która wymaga obecności Frasyniuka na komisariacie. Wezwanie z punktu standardów prawnych jest tylko świstkiem papieru gorszej jakości niż papier toaletowy, bo nawet nim nie można podetrzeć się.

Ale ci milicjanci w przebraniu policjantów musieli być tego świadomi, chyba, że już wróciła peerelowska norma językowa: głupi jak milicjant albo głupi jak but. Milicjant równał się butowi. Pamiętam, jak zasuwałem z kartką żywnościową do monopolowego, aby nabyć pół litra. Na kartce było „1 but.”, więc mówiłem do pani sklepowej: poproszę 1 milicjanta. I jak u Gombrowicza, hrabina Kotłubaj serwowała chłopca Kalafiora, ja z kolegami rozpijałem się milicjantem, takie to były czasy kanibalów.

Ilu butów przyszło do Frasyniuka? – nie wiem. Przeważnie chodzą po dwóch: dobry i zły, prawy i lewy, tak jak Błaszczak i Zieliński na konferencjach prasowych – i takiego samego języka używają, jak w owym wezwaniu.

Ciekawe, czy Lech Wałęsa też dostanie wezwanie na komisariat w Gdańsku? Wraz z Frasyniukiem 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie będą się mogli przedstawiać milicjantom przebranym za policjantów jako „Kowalscy z PiS-u”. Ale tym razem będzie trochę inaczej, bo dla osobistości formatu światowego Wałęsy zjadą media z całego świata.

Na tym może skorzystać też Błaszczak, bo on w tym samym czasie lubi przechadzać się po Krakowskim Przedmieściu z różańcem w ręku i modlić się. Więc radzę mu, aby kupił nowy różaniec. Nowe w telewizorze zawsze lepiej się prezentuje.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Frasyniuk i Wałęsa, a za nimi Błaszczak z różańcem

Czy Mariusz Błaszczak przewidział, że w drzwiach państwa Fasyniuków milicjantów przebranych za policjantów przywita 9 letni syn legendy czasów opozycji PRL-u? Napiszę – watpię, bo Błaszczak nie tylko ma deficyt intelektu chodząc (chodzący deficyt intelektu wg Ludwika Dorna), ale zwłaszcza stojąc ma deficyt wyobraźni.

W każdym razie milicjanci w przebraniu policjantów naszli dom Frasyniuków, aby młodemu dać pokaz historiii, darmową lekcję, bo reforma szkolnictwa koleżanki Błaszczaka Anny Zalewskiej ponoć cofnie nas hen w mroki przeszłości.

Milicjanci przyszli do Frasyniuka z wezwaniem, legenda ma się stawić 4 lipca na komisariacie policji w Długołęce, czyli sześć dni przed kontrmiesięcznicą w Warszawie. Po co ma się pojawić Frasyniuk na komisariacie? No i tu mamy kłopot, bo w wezwaniu pojawiają się zwroty z komuszego języka mowy-trawy: wezwany „w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania przeciwko niemu wniosku o ukaranie”.

Rozumiem, Błaszczak deficyt, ale milicja przebrana za policję nie musi koniecznie jemu dorównywać, zwłaszcza, że nie wszyscy do służb porządkowych przyjmowani byli za czasów osławionego tandemu Błaszczak-Jarosław Zieliński.

Wszak mogli napisać, że Frasyniuk 10 czerwca w Warszawie przedstawił się policjantowi, który pytał go o imię i nazwisko, jako „Jan Kowalski z PiS-u”. Jest podstawa, że Frasyniuk kłamał w żywe oczy milicjantowi przebranemu za policjanta.

Ba, w wezwaniu nie ma podanej podstawy prawnej, która wymaga obecności Frasyniuka na komisariacie. Wezwanie z punktu standardów prawnych jest tylko świstkiem papieru gorszej jakości niż papier toaletowy, bo nawet nim nie można podetrzeć się.

Ale ci milicjanci w przebraniu policjantów musieli być tego świadomi, chyba, że już wróciła peerelowska norma językowa: głupi jak milicjant, albo głupi jak but. Milicjant równał sie butowi. Pamiętam, jak zasuwałem z kartką żywnościową do monopolowego, aby nabyć pól litra. Na kartce było „1 but.”, więc mówiłem do pani sklepowej: poproszę 1 milicjanta. I jak u Gombrowicza, hrabina Kotłubaj serwowała chłopca Kalafiora, ja z kolegami rozpijałem się milicjantem, takie to były czasy kanibalów.

Ilu butów przyszło do Frasyniuka? – nie wiem. Przeważnie chodzą po dwóch: dobry i zly, prawy i lewy, tak jak Błaszczak i Zieliński na konferencjach prasowych – i takiego samego języka używają, jak w owym wezwaniu.

Ciekawe, czy Lech Wałęsa też dostanie wezwanie na komisariat w Gdańsku? Wraz z Frasyniukiem 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie będą się mogli przedstawiać milicjantom przebranym za policjantów, jako „Kowalscy z PiS-u”. Ale tym razem będzie trochę inaczej, bo dla osobistości formatu światowego Wałęsy zjadą media z całego świata.

Na tym może skorzystać też Błaszczak, bo on w tym samym czasie lubi przechadzać się po Krakowskim Przedmieściu z różańcem w ręku i modlić się. Więc radzę mu, aby kupił nowy różaniec. Nowe w telewizorze zawsze lepiej się prezentuje.

Powrót metod z PRL. Policja u Frasyniuka!

Policja u Frasyniuka!

fot. flickr/ P.Tracz

Władysław Frasyniuk mocno zaszedł obecnej władzy za skórę. Nigdy specjalnie nie przebierał w swoich słowach w krytyce tzw. „dobrej zmiany”, jednak dopiero wydarzenia czerwcowej miesięcznicy doprowadziły władzę do zastosowania przeciwko niemu działań aparatu państwa. Przypomnijmy, że 10 czerwca Władysław Frasyniuk, wsparł swoją obecnością kontrmanifestantów ze stowarzyszenia Obywatele RP, którzy uczestniczyli w legalnym zgromadzeniu w okolicach Krakowskiego Przedmieścia i starli się z policją ochraniającą kolejną miesięcznicę smoleńską. Część z blokujących przemarsz zwolenników Jarosława Kaczyńskiego spod kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca pod prezydencki pałac została siłą wyniesiona poza obszar manifestacji oraz spisana przez policję. Pamiętamy też wątpliwości policjantów, z kim mają do czynienia i pytania o „imię i nazwisko”, które Frasyniuk z rozbawieniem komentował „Jan Kowalski z PiS-u”.

Frasyniuk zaprasza na kontrmanifestację

Zapowiedziano też wnioski o ukaranie kontrmanifestantów za zakłócanie m.in. aktu religijnego. Dziś już wiemy, że to Władka Frasyniuka nie powstrzyma – na najbliższą miesięcznicę zaprosił także Lecha Wałęsę, który zaproszenie przyjął i zadeklarował swoją obecność na Krakowskim Przedmieściu 10 lipca.

Metody rodem z PRL

Były opozycjonista lat 80-tych poprzedniego wieku, pamięta z pewnością czasy, w których władza próbowała za wszelką cenę zastraszyć niepokornych działaczy opozycyjnych, pomawiając ich, składając nagłe, niezapowiedziane wizytacje w domach ich rodzin czy przedstawiając ich jako szkodników czy wręcz wrogów ustroju. Trudno nie odnieść wrażenia, że obecna władza z lubością powraca do tamtych metod. Oto wczoraj wieczorem, żona Władysława Frasyniuka, Magda Dobrzańska – Frasyniuk na swoim profilu na Facebook’u poinformowała, że około 17 do ich drzwi zapukali podwładni Mariusza Błaszczaka i Jarosława Zielińskiego z komisariatu policji w Długołęce, by doręczyć mu wezwanie na 4 lipca 2017 r. na godz. 10. Drzwi otworzył im 9 letni syn Frasyniuka, który zdaniem pani Magdy jest kolejnym pokoleniem Frasyniuków, którzy poznają znaczenie słowa „wolność”.

Sama treść wezwania jest oczywiście kuriozalna, co tylko potwierdza, że celem wizyty mogła być próba wpłynięcia na zaangażowanie Frasyniuka w kolejne protesty. Został on bowiem wezwany w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania przeciwko niemu wniosku o ukaranie. Brak jest podanej podstawy prawnej, brak jest opisu o jaki czyn chodzi. Podkreślone jest jedynie, że stawiennictwo jest obowiązkowe.

Czy taka próba zastraszania podziała? Nic na to nie wskazuje. Podsumowując swój wpis Magda Dobrzyńska – Frasyniuk zapowiedziała, że widzimy się 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu. A więc do zobaczenia!

crowdmedia

Popełniłem tekst o zagrożeniach, jakie niosą ze sobą PISowskie mizianki z prawicową ekstremą

Zarządzanie wpier**lem

W sobotę, w trakcie manifestacji w Radomiu, kilku ziomów (aka „narodowców”) skopało jakiegoś 50-latka z KOD. Nie chciałem pisać nic na ten temat „na świeżo”, bo ciekawy byłem, jaka będzie reakcja polityków partii rządzącej. Warto było poczekać:

Beata Mazurek (rzeczniczka PiS): „To jest sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale ja też ich rozumiem”

Co ciekawe – jakiś czas później Beata Mazurek stwierdziła na TT, że „Zdecydowanie potępiłam zdarzenia w Radomiu mówiąc:”To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca””Najprawdopodobniej pani rzeczniczka ma problem ze zrozumieniem słowa „rozumiem”.

Marek Suski (PiS): „Ktoś z KOD-u napadł młodego człowieka, później przedstawiano to, że to ludzie od narodowców napadli. My oglądaliśmy nagranie z monitoringu, ci młodzi ludzie już odchodzili, kiedy jeden z ich kolegów, pozostający z tyłu został zaatakowany agresywnie” 
Marek „Caryca” Suski zapomniał jedynie wspomnieć o tym, co robili młodzieńcy zanim zaczęli „już odchodzić”.

Mariusz Błaszczak (PiS): „Oni dążą do tego, żeby doszło do agresji, żeby doszło do awantur na ulicach polskich miast, a później oburzają się, że do awantury doszło. Nie powinno dojść do tej awantury, to jest sprawa zupełnie jasna”

I na tym poprzestańmy. Jak widać wypowiedzi te były tak dalekie od potępienia ziomów, jak dalekie jest Prawo i Sprawiedliwość od prawa i sprawiedliwości. I trochę mnie ta reakcja dziwi. Ok, rozumiem mizianki PiSu z narodowcami. Rozumiem niechęć partii PiSu do KODu (i opozycji jako takiej). Ale na serio nie rozumiem, jak można być tak głupim, żeby się „obciążać” wizerunkowo w sytuacji, która jest dość ewidentna. Kilku ziomów skopało 50-latka. Młodzież Wpier***ska może bredzić o tym, że to była „samoobrona”, ale równie dobrze mogliby sparafrazować stary dowcip o skinach „Ostatnio skini uratowali życie jednemu mężczyźnie! W jaki sposób? Przestali go kopać”. Jeżeli w jakimś słowniku byłoby hasło „obrona konieczna”, to nie zostało by ono opatrzone zdjęciem, na którym kilku ziomów flekuje leżącego na ziemi człowieka. Może inaczej to ujmę. Narracja „oni się tylko bronili”, jest na tyle debilna, że nawet PiSowcy, którzy nie są najostrzejszymi ołówkami w piórniku, muszą sobie z tego zdawać sprawę. Argument „bronią narodowców bo potrzebują swoich tituszek”, do mnie absolutnie nie przemawia. Tzn. co jakiś czas sam czas trolluję PiS w ten sposób, ale robię to z przyczyn takich, że jestem trollem. PiSowi „mięśnie” nie są do niczego potrzebne. PiS ma policję i prokuraturę, a za moment będzie miał pod kontrolą sędziów.

Wypowiedzi większości polityków PiS sugerują, że partia ta stawia znak równości między narodowcami i praktycznie całą opozycją. Gdyby PiSowi udało się narzucić taką „symetryczną” narrację, to można by to wszystko spiąć klamrą „ekstrema” i głosić hasła „tylko my was możemy przed tym obronić”. Jeżeli komuś się wydaje, że konfabuluję, to pozwolę sobie oddać głos Prezydentowi RP (wywiad, rzecz jasna, w rządowym medium):

„Ktoś być może chce, by Polacy zobaczyli bijatykę na Krakowskim Przedmieściu, by obraz pięknego comiesięcznego upamiętnienia katastrofy smoleńskiej został wypaczony (…) to wielka prowokacja nakierowana na jakiś cel polityczny”. „Być może wywołanie zamieszek, podczas których dojdzie do ostrych starć. Tego nie wiem, ale obserwując dynamikę tych działań, nie mogę tego wykluczyć” Prezydent pytany, czy na bazie tych wydarzeń możliwa jest „kolejna próba doprowadzenia w Polsce do przewrotu”, odparł, że „być może tak właśnie jest”. 

Widać wyraźnie, że, absurdalna „puczowa” narracja nie była dziełem przypadku i że PiS nie zamierza z niej zrezygnować. Nie należy również zapominać o tym, że ilekroć dochodzi do „spięć” na linii narodowcy vs opozycja, narracja PiSu sprowadza się do tego, że „wina leży po obu stronach” (vide wypowiedź pani niedorzecznik „rozumiem ich”). Kronikarski obowiązek każe mi wspomnieć o tym, że części antyPiSu faktycznie trochę odpierdala i momentami zdarza im się rzucanie haseł w rodzaju „na co jeszcze czekamy?”, „trzeba wyjść na ulicę”, „nie możemy bezczynnie siedzieć i patrzeć, jak niszczą nam kraj” etc etc. Autorzy tych wypowiedzi chyba nie do końca ogarniają, że „jadą Ziemkiewiczem”, który w 2014 bredził o tym, że „zostaje szykować majdan”. No ale zostawmy naszą, jakże wspaniałą i skuteczną opozycję w spokoju (bo po co się mamy dodatkowo wkurwiać) i wróćmy do przedstawicieli skrajnej prawicy.

Nie wiem, jak durnym trzeba być człowiekiem, żeby nie dostrzegać ryzyka, jakie niesie ze sobą przyzwolenie na takie zdarzenia, jak to „flekowanie” w Radomiu. Szczególnie, że te idiotyzmy w rodzaju „rozumiem ich”, albo „tam wszyscy zawinili” wygadują ludzie starsi ode mnie, a więc tacy, którzy bardzo dobrze wiedzą kim byli i czym się zajmowali skinheadzi w latach 90-tych. Ta „wiedza o skinach” jest o tyle istotna, że większość organizacji skrajnie prawicowych w latach 90-tych opierała się głównie na skinheadach. Na moim zadupiu, cała MW składała się ze skinheadów. Ta sama MW współtworzyła potem Ruch Narodowy. Dowiedziałem się o tym, zupełnym przypadkiem przy okazji wyborów Samorządowych 2014, kiedy to na listach RN do Sejmiku Wojewódzkiego wypatrzyłem dobrze mi znanego jegomościa. Jegomość miał zatarty wyrok za pobicie. Sprawa była bardzo typowa dla tego środowiska, jak się „łysym” nudziło to napierdalali ludzi na ulicach i pewnego razu trafili na kogoś, kto zgłosił sprawę na policję (co było pewnego rodzaju novum). Dziwnym więc nie było, że „łyse” środowisko było postrzegane, jak najzwyklejsi w świecie bandyci i większość ludzi się ich bała. Ludzie nie bali się „łysych” dlatego, że Ci, nierzadko, łazili obszyci w swastyki i hajlowali, ale dlatego, że łysym było wszystko jedno kogo napierdalają.

W tym miejscu warto trochę miejsca poświęcić temu, jak do przemocy podchodzili sami „łysi”. Ponieważ przydałyby się informacje „z pierwszej ręki” tedy pozwolę sobie zacytować „łysego” zina o swojsko brzmiącym tytule „White Empire” (nr 2/2003), zachowując oryginalną pisownię:

„„GRUDZIEŃ 1989, WARSZAWA. Po koncercie w HYBRYDACH skin zadźgali nożem punka. SIERPIEŃ 1993, SZCZECIN. Skini zabili miejscowego antyfaszystę. KWIECIEŃ 1994, BOLESŁAWIEC. Zamordowano punka. Jak stwierdziła policja: Gdyby siedział w domu nic by mu się nie stało. PAŹDZIERNIK 1994, WĄGROWIEC. Ciężko pobity zostaje radny tego miasta znany ze swych antyfaszystowskich poglądów i działalności. LISTOPAD 1994, WROCŁAW. Dewastacja cmentarza żydowskiego.” 

Ta lista była nieco dłuższa, ale tyle nam wystarczy. Listę spuentowano w sposób następujący: „… czasami jedyny sposób to przemoc..”

(Uwaga natury ogólnej. To jest co prawda fragment tylko jednego zina, ale większość z tych, do których zajrzałem była utrzymana w podobnym tonie. Większości tekstów nie dałoby się zacytować ze względu na to, że w tamtych czasach łysi nie kryli swojej fascynacji Adolfem H.)

Można co prawda zastanawiać się nad tym, czy te „przechwałki” są prawdziwe (tzn, czy naprawdę dochodziło do tych morderstw), ale śmiem twierdzić, że człowiek na tyle głupi, żeby pochwalać morderstwa, nie byłby na tyle sprytny, żeby je „zmyślić”. Szczególnie zaś urzekła mnie puenta w kontekście dewastowania cmentarzy żydowskich. Być może autorowi chodziło o to, że cmentarze zaatakowały jego i jego kolegów (albo miał koszmary z golemem w roli głównej?). Nie można zapomnieć o takim prawicowym tworze,  jakim był (i jest) „Redwatch”. Jeżeli ktoś nie wie o co chodziło, to już tłumaczę. Na pewnej stronie, ktoś umieścił listę osób, które jego zdaniem powinna spotkać jakaś krzywda. Niektóre osoby opisywano bardzo szczegółowo (adres zamieszkania, miejsce pracy, kierunek studiów, godziny odjazdów pociągów, którymi dana osoba jeździła [oraz miejsca docelowe]). Strona powstała jeszcze zanim ludzie zaczęli sami z siebie umieszczać takie informacje w internecie, więc po prostu ktoś za tymi ludźmi łaził przez dłuższy czas i zbierał informacje na ich temat, robiąc to z myślą o tym, żeby ktoś tym ludziom zrobił krzywdę. Z tego wszystkiego płynie wniosek taki, że dla łysych przemoc była tak naturalna, jak oddychanie (albo dla polityka wciskanie kitu wyborcom).

Czy coś się w organizacjach skrajnie prawicowych zmieniło? Tak, stroje. Łysi już nie są przeważnie łysi, tylko mają te swoje mundurki. Już nie są obwieszeni swastykami i już nie hajlują (publicznie) i zamiast tego mają swoją „falangę”. Jeżeli chodzi o podejście do przemocy, to jest ono dokładnie takie samo, jak wcześniej. Bossowie narodowców doskonale zdają sobie z tego sprawę i dlatego tak dużo miejsca w ich retoryce zajmuje pierdolenie o „wieszaniu zdrajców”, „dniach sznura” i „śmierci dla wrogów ojczyzny”. Poza kwestiami „językowymi” bardzo istotne jest to, że żaden z „bossów” nigdy nie potępił jednoznacznie prawicowego aktu przemocy/wandalizmu.

Osobną kwestią jest to, że praktycznie zawsze w kontekście jakiejś bójki pada sakramentalne „zostaliśmy sprowokowani” Nie inaczej było w przypadku Radomia. Całe zdarzenie Winnicki podsumował „na świeżo” w sposób następujący: „Wygląda na to, że KODowcy sprowokowali wczoraj w Radomiu bójkę i ją przegrali. Stąd lament o przemocy. Gdyby wygrali, ogłosiliby sukces.” Po czym dodał „Niemniej, młodzież narodowa zupełnie niepotrzebnie, głupio dała się sprowokować dając amunicję siłom liberalnym.” 

Na szczególną uwagę zasługują dwa fragmenty „sprowokowali bójkę i ją przegrali” oraz „Gdyby wygrali, ogłosiliby sukces”. To się na pierwszy rzut oka wydaje idiotyczne, bo jakiego polityka obchodzi to, kto był zwycięzcą w jakiejś bijatyce? Takiego, który zdaje sobie sprawę z tego, kogo ma w swojej formacji i że tych ludzi trzeba od czasu do czasu skomplementować. Ujmując rzecz nieco inaczej – trzeba swoich ziomów pochwalić za to, że spuścili komuś wpierdol. W teorii Winnicki mógłby ich potępić, ale w praktyce, gdyby którykolwiek z „mózgów” RN odciął się od „ziomów”, to pewnie Ruch Narodowy bardzo szybko przemieniłby się w Narodowy Duet Winnicki&Bosak, bo „ziomy” by się obraziły i poszły sobie do jakiegoś NOPu.

Mamy więc organizacje (w liczbie, niestety, mnogiej), które były, są i będą napędzane głównie przez agresję. Te organizacje non stop testują to, w jaki sposób władze reagują na ich działania, żeby sprawdzić na ile sobie mogą pozwolić. Tu sobie pokrzyczymy, tam coś przyblokujemy (bo nas sprowokowało), a jeszcze gdzie indziej kogoś poturbujemy (bo nas sprowokował). W kontekście powyższego, reagowanie na takie sytuacje na zasadzie „jebło to jebło, na chuj drążyć” albo „no może i coś źle zrobili, ale rozumiem ich”, to skrajny idiotyzm. No chyba, że naszym władzom zależy na tym, żeby łysi poczuli się na tyle pewnie, żeby zaczęli sobie urządzać „reenacting” lat 90-tych,  a potem chwalić się listą swoich „dokonań” i bredzić o tym, że „przemoc to jedyne wyjście”. Nie posądzam naszych władz o aż takie zidiocenie, ale mogę być w błędzie.

Źródła:

Dobry żart tynfa wart

Działacze KOD ponownie uniewinni w Suwałkach

Działacze KOD ponownie uniewinni w Suwałkach

Sąd Rejonowy w Suwałkach ponownie uniewinnił działaczy KOD obwinionych o zakłócenie w tym mieście otwarcia wystawy o generale Władysławie Andersie w marcu 2016 r. Sędzia Piotr Taraszkiewicz, uzasadniając wyrok, odwoływał się do Konstytucji i prawa międzynarodowego, które gwarantują obywatelom wolność wyrażania opinii i wypowiedzi. – „Zachowanie obwinionych powinno być rozpatrywane w kontekście całego wydarzenia i jego okoliczności w celu zachowania obiektywizmu w tej sprawie” – podkreślał.

W pierwszym procesie w tej sprawie dzialacze KOD zostali uniewinnieni, ale policja złożyła apelację. Obrona chciała uniewinnienia, policja kar ograniczenia wolności i prac społecznych.

Zdarzenie miało miejsce w ostatnim dniu trwającej wówczas kampanii wyborczej przed wyborami uzupełniającymi do Senatu, w których o mandat ubiegała się córka generała Andersa Anna Maria Anders. Kandydatka PiS, która ostatecznie mandat zdobyła, uczestniczyła wtedy w otwarciu w Archiwum Państwowym w Suwałkach wystawy „Armia Skazańców”, poświęconej jej ojcu – gen. Władysławowi Andersowi. Wraz z nią byli tam m.in. szef MSWiA Mariusz Błaszczak i jego zastępca Jarosław Zieliński.

Otwarcie zostało zakłócone przez grupę osób, które protestowały przeciwko prowadzeniu kampanii wyborczej w takim miejscu. Doszło do utarczek słownych. Po kilku miesiącach pięciu osobom policja postawiła zarzuty z kodeksu wykroczeń, dotyczące naruszenia porządku w miejscu publicznym.
(Źródło: polsatnews.pl)

koduj24.pl

PROF. MATCZAK: WŁADZA UPRAWIA „PASERSTWO KONSTYTUCYJNE”. CZERPIE KORZYŚCI Z WCZEŚNIEJSZYCH PRZESTĘPSTW KONSTYTUCYJNYCH

Prof. Marcin Matczak (Uniwersytet Warszawski) o nie stawieniu się prezydent Warszawy Hanny Grnkiewicz Walz na komisji sejmowej ds. reprywatyzacji oraz o miesięcznicach smoleńskich.

Howgh!

CZWARTEK, 29 CZERWCA 2017

STAN GRY: Głosów PO zabrakło Biedroniowi do absolutorium, HGW: Warszawa pomoże uchodźcom, GW: Duda zaprzysiągł oszusta

 ROK TEMU odeszła Janina Paradowska.

— 300LIVE: Gowin o zamykaniu frontów, Trybunale dla Tuska, Poseł Nowoczesnej chce przesłuchać prezydenta Gdańska, polityczny plan dnia: http://300polityka.pl/live/2017/06/29/

— SAMI PRZYJMIEMY UCHODŹCÓW – jedynka Gazety Stołecznej: “– O pomocy uchodźcom rozmawiałam z urzędnikami z Wiednia, z mer Paryża. Możemy wykorzystać ich wiedzę. W zeszłym roku byłam na konferencji w Watykanie poświęconej uchodźcom. Burmistrz Lesbos opowiadał o tym, jak wygląda kryzys uchodźczy. Było to bardzo poruszające – mówi prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. – Trzeba działać, trzeba zacząć adaptację. Pomagamy uchodźcom z Kazachstanu, z Donbasu. Dlaczego nie mielibyśmy pomagać Syryjczykom? Rząd, nie godząc się na przyjazd syryjskich uchodźców, bazuje na strachu – dodaje”. http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22025093,warszawa-pomoze-uchodzcom-wiemy-jakie-jest-stanowisko-rzadu.html

— GŁOSÓW PO ZABRAKŁO BIEDRONIOWI DO ABSOLUTORIUM – lokalna GW: “Słupscy radni nie podjęli uchwały o udzieleniu absolutorium Robertowi Biedroniowi. Większość radnych była za, ale zabrakło większości bezwzględnej. Dosłownie dwóch głosów. Sesja miała burzliwy przebieg. Przeciwko udzieleniu absolutorium byli radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości, od głosu wstrzymała się część klubu Platformy Obywatelskiej. Pozostali radni poparli wniosek. Było ich jedynie dziewięciu. Natomiast aby uzyskać absolutorium, Biedroń potrzebował 11 głosów za”. http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22023323,robert-biedron-bez-absolutorium.html#a=83&c=58

— ALARM: PIS PODNOSI CENY PALIWA, JUŻ NIEDŁUGO ZAPŁACIMY O 25 GROSZY WIĘCEJ ZA LITR – jedynka Faktu.

— PIS CHCE PODNIEŚĆ CENĘ BENZYNY O 20 GR – SE na jedynce.

 OSZUST W TRYBUNALE – jedynka GW: “- Dr Andrzej Zielonacki mnie oszukiwał. Twierdził, że złożył pozew w sądzie i chodził na rozprawy. Okazało się, że moja sprawa nie istnieje – to skarga byłej klientki adwokata, którego PiS wybrał na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Właśnie zaprzysiągł go prezydent Andrzej Duda. (…) „Przez dwa lata wmawiał mi rzeczy, które nie miały miejsca. Swoim zachowaniem mógł zniszczyć życie moje i rodziny. Nie powinien być dłużej adwokatem” – to fragmenty skargi złożonej na początku czerwca w poznańskiej Okręgowej Radzie Adwokackiej. Autorką jest Anna S., była klientka dr. Andrzeja Zielonackiego”. http://wyborcza.pl/7,75398,22020580,oszust-w-trybunale-konstytucyjnym-kogo-zaprzysiagl-prezydent.html

— KOGO ZAPRZYSIĄGŁ ANDRZEJ DUDA – PAWEŁ WROŃSKI W GW: “Od niespełna dwóch lat PiS pracowicie osłabia znaczenie Trybunału Konstytucyjnego. Teraz, nominując osoby kompromitujące wymiar sprawiedliwości, odbiera mu powagę i szacunek. I na koniec to wszystko razem nazywa „przywracaniem ładu konstytucyjnego”, że posłużę się stwierdzeniem pisowskiego drogowskazu moralnego – posła Stanisława Piotrowicza”. http://wyborcza.pl/7,75968,22025192,sprawa-dr-zielonackiego-kogo-zaprzysiagl-andrzej-duda.html7,75968,22018665,trybunal-konstytucyjny-u-nas-w-pienkach-ludzie-mowia-ze-liberalowie.html

— AMBER GOLD: OBRONA PRZEZ ATAK – tytuł w DGP.

— MARCIN P. NIC NIE ZWRÓCI POLAKOM – GW.

 JA NIC POLAKOM DO ZWRÓCENIA NIE MAM – Fakt.

— MARCIN P. NIE CHCE TONĄC SAM – RZ: “Zeznania szefa Amber Gold dodały śledztwu parę nowych i ciekawych wątków”.

 AMBER GOLD ODKRYWA UKŁAD – Joanna Lichocka w GPC: “A przecież to dopiero początek wyjawiania tajemnic gdańskiego systemu pod rządami PO-PSL. Opisywany od lat 90. przez lidera Prawa i Sprawiedliwości oraz niezależnych ekspertów układ, ten stolik o czterech nogach, którymi były służby, politycy, media i świat przestępczy, ukazuje się zza zasłon w coraz wyraźniejszym kształcie”.

 POLITYCZNE PERPETUUM MOBILE PREZESA – sondaż dla DGP opisuje Grzegorz Osiecki: “Walka z korupcją, sprawy społeczne, stanowisko wobec uchodźców – tym rządząca partia punktuje u wyborców. Naraża się polityką zdrowotną i zagraniczną”

— POLITYKA ZAGRANICZNA ZDROWIE I EDUKACJA – SŁABE PUNKTY RZĄDÓW PIS WG SONDAŻU DLA DGP: “Wśród słabych punktów rządu wyborcy na pierwszym miejscu wskazują politykę zdrowotną. To tradycyjna słabość kolejnych gabinetów. Na drugim miejscu znalazła się polityka zagraniczna, a na trzecim edukacja. W kwestii porażek rządu identyczną kolejność dają też wskazania wyborców PiS. To pokazuje, gdzie mogą się pojawić sondażowe kłopoty. – Opieka zdrowotna i edukacja to sektory najbardziej zaniedbane przez kolejne rządy. Te reformy są najcięższe i nie wszystkim się muszą podobać. My dokonujemy zmian, czego dowodem jest tworzenie sieci szpitali – mówi Paweł Szefernaker”. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/553136,sondaz-polityczne-perpetuum-mobile-prezesa-pis-kaczynski-polityka.html

— PAKT KACZYŃSKI- RAJOY – Jędrzej Bielecki w RZ: “Stawka polsko-hiszpańskiego szczytu jest wysoka: powstrzymać protekcjonistyczną ofensywę Macrona”. http://www.rp.pl/Dyplomacja/306289902-Co-przyniesie-polsko-hiszpanski-szczyt.html?template=restricted

— LESZEK MILLER O PRZYJĘCIU 50 UCHODŹCÓW – mówi w rozmowie z SE: “Uważam, że jakąś grupę zweryfikowanych, prawdziwych uchodźców – to mogą być matki z dziećmi, syryjscy chrześcijanie – możemy do Polski przyjąć. Ale jeszcze raz podkreślam – to muszą być osoby zweryfikowane przez odpowiednie służby. I musi być 100 proc. pewności, że to są ci ludzie, za których się podają – że to rzeczywiście uchodźcy. 50 osób, ponieważ tzw. czarna lista, na której są Polska, Węgry i do niedawna Austria – a więc lista krajów, które nie chcą przyjmować uchodźców – została uszczuplona, bo Austriacy złożyli deklarację, że przyjmą 50 migrantów. I wtedy Bruksela wzięła ołówek i powiedziała – to my was skreślamy. To jaki jest problem, żeby Polska zrobiła to samo?” http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/leszek-miller-dla-super-expressu-nie-przyjalbym-pod-swoj-dach-uchodzcow_1006411.html

— NIE MUSIMY ZROBIĆ WIELE – ALEKSANDER HALL O UCHODŹCACH – pisze w RZ: “Nie musimy zrobić wiele, aby poprawić opinię o sobie na zewnątrz i poprawić samoocenę: przyjąć bardzo niewielką liczbę uchodźców i umożliwić w naszym kraju leczenie pewnej liczby ofiar wojny. Naszemu narodowi z całą pewnością nie grozi obecnie utrata instynktu samozachowawczego, niedostrzeganie, że napięcia pomiędzy cywilizacjami mogą prowadzić do tragedii. Natomiast całkiem realne jest, że postawy strachu przed obcymi i niechęci do nich będą się poszerzać, degradując nas jako wspólnotę i powodując w niej dalsze pęknięcia”.

— PROSTY PRZEPIS NA KSENOFOBIĘ – Zuzanna Dąbrowska w RZ: “Siewcy nienawiści nie mają wielu argumentów. Często są to tylko chwyty retoryczne, które za trzecim powtórzeniem tracą świeżość i powodują lekkie mdłości Pełny przekrój takich klisz strachu dał Maciej Pawlicki na łamach portalu wPolityce, pisząc o kwestii uchodźców. „Domagają się od Polski »korytarza«? Czy kapitulacji? Skojarzenia niestety uprawnione” – zatytułowany został wywód. Kto się domaga? Biskupi! Którym on dumnie jako Polak i patriota wypowiada posłuszeństwo. Łaskawie dopuszcza jednak, że np. kardynał Nycz czyni to z naiwności i szlachetności, „bo nie wie, do czego jest używany”. http://www.rp.pl/Analizy/306289882-Zuzanna-Dabrowska-Prosty-przepis-na-ksenofobie.html?template=restricted

— O STRACHU PRZED UCHODŹCAMI Jan M. Piskorski na opiniach RZ: “Strach Polaków przed uchodźcami można zrozumieć i nie należy go lekceważyć. Ale nie wolno wykorzystywać tych nastrojów, jak robi to obecny rząd, jako narzędzia politycznej walki.”. http://www.rp.pl/Publicystyka/306289894-Jan-M-Piskorski-Sondaze-i-racja-stanu.html?template=restricted

— CZY KOŚCIÓŁ JEST NOWYM WROGIEM RZĄDU – Bartosz Bartosik w GW: “Prawdopodobnie nikt nie przyczynił się bardziej do dechrystianizacji sposobu myślenia Polaków w ostatnich latach niż prawicowe media i politycy żerujący na antyuchodźczej narracji”. http://wyborcza.pl/7,75968,22024276,czy-kosciol-jest-nowym-wrogiem-rzadu.html

— NIE SIEĆ CZYNI CUDA, TYLKO PIENIĄDZE – Elżbieta Cichocka w GW: “Ci, którzy się przymierzają do matematycznego wzoru opracowanego przez Ministerstwo Zdrowia, twierdzą, że dostaną mniej niż w poprzednich latach. A były to lata, kiedy długi szpitali i tak narastały. Zawsze najłatwiej jest oszczędzać na kosztach leczenia, obniżając jego jakość i selekcjonując pacjentów na lepszych i gorszych. Nowy system tego nie tylko nie wyeliminuje, ale może nadać zjawisku nowy impuls. Bez zwiększenia puli środków na opiekę zdrowotną zapewnienia ministra, że sieć zagwarantuje pacjentom bezpieczeństwo, to tylko propaganda. Cuda w medycynie czasem się zdarzają – kiedy zdrowieje pacjent o bardzo złym rokowaniu. O cudach w systemie opieki zdrowotnej świat jeszcze nie słyszał”. http://wyborcza.pl/7,75968,22025268,nie-siec-czyni-cuda-tylko-pieniadze.html

— ANDRZEJ SOŚNIERZ MOCNO KRYTYKUJE REFORMĘ RADZIWIŁŁA – jak mówi w SE: “- Ale jak się ma poprawić?! Może, w jakiejś pojedynczej placówce, gdzieś w małej miejscowości, ale nie wszędzie. Jeżeli w sieci szpitali jest mniej szpitali, niż było, to dostępność usług medycznych się zmniejszy czy zwiększy? Chyba logiczne jest, że ta dostępność będzie mniejsza. Jeśli w szpitalu będzie więcej pacjentów, to kolejka będzie mniejsza czy większa? Oczywiście, że większa. I tu są proste logiczne błędy autorów projektu. Dostępność usług się zmniejszy, kolejki się wydłużą. Mało tego! Dojdzie do sytuacji, w której pacjenci w ogóle nie będą do tych kolejek zapisywani, bo nie będzie dla nich już miejsca. Obietnice ministra Radziwiłła mają się nijak do rozwiązań prawnych zapisanych w tym projekcie”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/andrzej-sosnierz-o-sieci-szpitali-to-rozwiazanie-przeciwko-pacjentom-kolejki-sie-wydLuza_1006412.html

300polityka.pl

PiS–owcy atakują za mówienie o książce „Tajemnice Macierewicza”

PiS–owcy atakują za mówienie o książce "Tajemnice Macierewicza"

Dziennikarka „Superstacji” Eliza Michalik stała się przedmiotem bezpardonowej nagonki sympatyków PiS z powodu jej wywiadu z Tomaszem Piątkiem, autorem książki pt „Tajemnice Macierewicza”. Jak już informowaliśmy, autor opisuje w niej rzekome powiązania szefa resortu obrony z rosyjskimi służbami. Stawia mu poważne zarzuty, z których wynika, iż Antoniego Macierewicza od samego Władimira Putna ma dzielić tylko kilka kontaktów.

Na Facebooku Eliza Michalik napisała: – „Szanowni Państwo, z przykrością informuję, że od czasu emisji mojego ostatniego, czwartkowego programu z Tomaszem Piątkiem o wymagających wyjaśnienia powiązaniach ministra Antoniego Macierewicza, stałam się obiektem dziwnych telefonicznych, osobistych, a czasem twitterowo-facebookowych nagabywań, propozycji i ostrzeżeń ze strony ludzi, którzy podają się za „życzliwych”.

Dziennikarka nie zamierza się bezczynnie temu przyglądać: – „Weszłam w kontakt z instytucjami, także zagranicznymi, monitorującymi wolności obywatelskie i niezależność dziennikarską w krajach Europy Środkowej i Wschodniej i jestem w stałym kontakcie z prawnikami. Wszystkie tego typu sytuacje dokumentuję (także nazwiska, maile, wiadomości nadsyłane drogą mediów społecznościowych i numery telefonów) i przekazuję dalej profesjonalistom” – pisze.

Przypomnijmy: we wtorek resort obrony poinformował, że Antoni Macierewicz złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Tomasza Piątka. Jego książkę nazwano „samymi kłamstwami i pomówieniami”. Jak widać do konkretnych działań zmobilizowano wszelkich sympatyków PiS, którzy przystąpili do atakowania dziennikarzy, omawiających książkę Tomasza Piątka.

/j/

Źródło: wp.pl.

koduj24.pl

Czy biskup krył oszustów?

29.06.2017

http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/szalejow-dolny-czy-bp-swidnicki-ignacy-dec-kryl-oszustow/bcwq1k1

Hej , nie kłam bo rośnie ci nos! 🤥 W 2014r, LOT na działalności podstawowej zarobił 99 mln zł.

 

http://www.newsweek.pl/polska/wynik-finansowy-lot-za-2014-rok,artykuly,361096,1.html

Frasyniuk wezwany na policję za blokowanie miesięcznicy smoleńskiej

Jacek Harłukowicz, 29 czerwca 2017

Wezwanie, które przyszło do Władysława Frasyniuka

Wezwanie, które przyszło do Władysława Frasyniuka (red)

Na wtorek, 4 lipca, wezwanie na policję otrzymał Władysław Frasyniuk. Dowiedział się z niego, że jest osobą, „co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania wobec niej wniosku o ukaranie”.

Sprawa ma związek z wydarzeniami na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie trzy tygodnie temu. Władysław Frasyniuk, legendarny przywódca pierwszej „Solidarności”, opozycjonista, a dziś przedsiębiorca, 10 czerwca wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami stanął na drodze 86. już miesięcznicy smoleńskiej. W ten sposób, wraz z Obywatelami RP, sprzeciwiał się wykorzystywaniu przez PiS tragedii smoleńskiej do celów politycznych i wprowadzanym przez rząd ostatnim zmianom w obowiązującym prawie.

Do trzech lat za naruszenie nietykalności 

Manifestujących z Krakowskiego Przedmieścia wynosiła policja. Dochodziło do szarpanin. Zdjęcia Frasyniuka niesionego przez czterech policjantów pokazały media na całym świecie, m.in. „Washington Post”, „New York Times” czy liczne agencje prasowe, które z jednej strony podkreślały, że Frasyniuk to były działacz opozycji demokratycznej, a z drugiej przypominały, że zdominowany przez PiS polski sejm niedawno znowelizował ustawę o zgromadzeniach publicznych, krojąc ją waśnie pod smoleńskie miesięcznice.

CZYTAJ TEŻ: Policja wyniosła Władysława Frasyniuka z protestu na Krakowskim Przedmieściu

Wezwanie, które przyszło do Władysława Frasyniuka

Wezwanie, które przyszło do Władysława Frasyniuka red

Podczas legitymowania przez funkcjonariusza były opozycjonista nie chciał się przedstawić. – W komunie przeżyłem cztery lata w więzieniu, bo tamta władza miała w dupie prawo. Ta władza ma tak samo w dupie prawo. Wobec tego ja też mam takie prawo w dupie – mówił.

Po wszystkim policja oskarżyła go nie tylko o utrudnianie przemarszu miesięcznicy, ale również naruszenie nietykalności cielesnej jednego z funkcjonariuszy. Grożą za to nawet trzy lata więzienia. Frasyniuk jednak do żadnego naruszenia się nie przyznaje. W rozmowie z „Wyborczą” komentował później ten zarzut: – Jeśli dochodziło do naruszeń nietykalności kogokolwiek, to z pewnością uczynili to funkcjonariusze wobec protestujących. Jako obywatele mieliśmy pełne prawo tam być i protestować, bo zakaz kontrmanifestowania jest niezgodny z konstytucją.

ZOBACZ TAKŻE: Frasyniuk do Kaczyńskiego: Jarek, nie odpuścimy ci! [ROZMOWA]

Frasyniuk: 10 lipca znów wyjdę na ulicę

Wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia porównał do tego, co na ulicach działo się w czasach stanu wojennego: – Na naszych oczach rodzi się nowa wersja autorytaryzmu i to jest ostatni moment, żeby wyjść na ulice i krzyczeć „nie ma zgody”. Uznałem, że to mój obowiązek, również wobec młodszego pokolenia, które nie pamięta czasów komuny. Nie wie, że już kiedyś w Polsce tak było, że po demonstracjach można było trafić do paki albo być ciąganym po sądach.

Władysław Frasyniuk do policji: Tyle czasu spędziłem na komendzie jako NN, tym razem też tak posiedzę

http://www.gazeta.tv/plej/19,88292,21945112,video.html

Z wezwania na przesłuchanie, które w środę dostarczyła mu policja, Frasyniuk dowiedział się, że wezwany został w charakterze osoby „co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania wobec niej wniosku o ukaranie”.

Frasyniuk deklaruje, że we wtorek stawi się w komisariacie. Towarzyszyć będzie mu jego adwokat, mec. Piotr Schramm.

– To wezwanie traktuję jako obowiązek stawienia się na kolejnej manifestacji 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu – mówi „Wyborczej”. – Odpowiedzią na tego typu pisma musi być determinacja w walce o demokratyczne państwo prawa. Rządzący muszą wiedzieć, że pokolenia Polaków przez lata walczyły o wolność i tej wolności odebrać sobie nie pozwolimy.

Swoją obecność 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu już zadeklarował również były prezydent Lech Wałęsa.

W piątek w „Magazynie Wrocław”: Jak 20 lat temu rozkopano rynek, >> młodzi biorą ogródki, >> spacer po Wałbrzychu

http://www.gazeta.tv/plej/19,88292,22023381,video.html

wyborcza.pl

Frasyniuk wezwany na policję za blokowanie miesięcznicy smoleńskiej

Lech Wałęsa zapowiedział uczestnictwo w następnej kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej

Lech Wałęsa, były prezydent
Lech Wałęsa, były prezydent

Foto: Fotorzepa/ Marian Zubrzycki

Były prezydent Lech Wałęsa zapowiedział, że pojawi się na kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca. Potwierdzam swoją obecność” – napisał na Facebooku.

 

Wałęsa udostępnił wpis stowarzyszenia „My naród”, które zapowiedziało: „My, Naród razem z Lechem Wałęsą i Władysławem Frasyniukiem na kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca 2017, nie może Was zabraknąć. To się dzieje teraz!”. Były prezydent skomentował: „Potwierdzam swoją obecność”.

W czasie obchodów ostatniej miesięcznicy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób usiadło w poprzek jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki uczestnikom Marszu Pamięci. Policja skierowała 91 wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu. Wśród kontrmanifestujących był min. Władysław Frasyniuk.

rp.pl

 

Marcin P. w więzieniu (Amber Gold straty 800-mln) Grzegorz B. w fotelu senatora PiS (SKOKi straty 5 mld).

CZWARTEK, 29 CZERWCA 2017

08:41

 

Gowin: Przy wiedzy, którą mam obecnie, nie zagłosowałbym za postawieniem Tuska przed Trybunałem Stanu

– Przy wiedzy, którą mam obecnie, nie zagłosowałbym [za postawieniem Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu]. Gdyby się okazało – mówię o sytuacji hipotetycznej, bo dowodów na to nie ma  i poważnych przesłanek – że Tusk blokował działania dajmy na to ABW zmierzające do położenia kresu funkcjonowania Amber Gold, to oczywiście byłoby to podstawą do postawienia go, być może nie tylko przed TS. Ale mówimy o sytuacji hipotetycznej. Na razie pozwólmy działać komisji – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

Jak dodał wicepremier, kiedy odszedł z PO, a Tusk przygotowywał się do objęcia funkcji szefa RE, to jego kontakty z przedsiębiorcami stały się częstsze.

08:37

 

Gowin: Marcin P. to człowiek, który ma poważne zarzuty. Z dużym dystansem trzeba podchodzić do tego, co mówi

– Gdybym miał czas na oglądanie zeznań Marcina P., to premier Szydło powinna mnie natychmiast zdymisjonować. My, ministrowie nie mamy na to czasu. Trzeba pamiętać, że to człowiek, który ma bardzo poważne zarzuty. Trzeba podchodzić z dużym dystansem do tego, co mówi i wszystko weryfikować. To nie znaczy, że wszystko musi być kłamstwem, ale jeśli on sugeruje, że źródłem przecieku był Jacek Cichocki – wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobnie. Znam go jako człowieka niezwykle dyskretnego – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:00

 

Zembaczyński: Michał Tusk padł ofiarą tego oszusta

– Michał Tusk padł ofiarą tego oszusta. Został używany w roli bezwiednego narzędzia. Dzisiaj ta sprawa jest wykorzystywana do tej gry politycznej na linii PO-PiS, ale celem pracy komisji jest badanie instytucji państwa, a nie rodziny – mówił Witold Zembaczyński w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:53

 

Zembaczyński: Służby ws. Amber Gold zawiodły

– Służby zawiodły. Ten zawód to nie tylko brak zainteresowania ze strony służb spółkami Marcina P., to również nieudolne zabezpieczenie materiału dowodowego w kluczowym momencie – mówił Witold Zembaczyński w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał, „grzech zaniechań służb specjalnych ws. Amber Gold jest potężny”.

07:48

 

Zembaczyński: Należy przesłuchać prezydenta Gdańska

– Należy przesłuchać prezydenta Gdańska. W naszych aktach znajdują się korespondencje, które wskazują na to, że do takiego spotkania miało dojść – między Marcinem P. a prezydentem Adamowiczem. Jako gospodarz miasta też na pewno – za pośrednictwem swoich urzędników – wchodził w interakcje ze spółkami Marcina P. To będzie oczywiście wielka okazja dla PiS-u, żeby rozpoczynać tą swoją krucjatę polityczną i bitkę z Platformą. Mi się to nie podoba. Chcę tę sprawę rozliczyć i zamknąć. Dać Polakom odpowiedź na to, kto stał za Marcinem P. i dlaczego wszystko zawiodło i co dalej – mówił Witold Zembaczyński w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

Jak dodał, lista świadków będzie ewoluować, a komisja będzie wracać do świadków, którzy już byli przesłuchiwani. – Możliwe, że Marcin P. dostał ofertę zakupu LOT. Społka była tak fatalnie zarządzana – stwierdził parlamentarzysta.

07:43

 

Zembaczyński: To nie politycy pociągali za sznurki ws. Amber Gold, ale Marcin P. skądś wziął środki na działalność

– To linia obrony [słowa Marcina P., że nie ma Polakom nic do zwrócenia], wpisująca się w założenie Marcina P., który dąży tego, by w ramach procesu karnego, który toczy się równolegle, za wszelką cenę udowadniać, że to sami Polacy są sobie winni, decydując się na zawarcie umowy z Amber Gold, że jego przedsiębiorstwo miało uzasadnienie ekonomiczne swojego funkcjonowania i na końcu zysk był możliwy, a jedynie co mu przeszkodziło w tym planie, to złośliwe instytucje państwowe, jak również nieuczciwi współpracownicy. Oczywiście w to nie wierzę, ale dobrze się stało, że Marcin P. chociaż na część pytań komisji odpowiedział, bo dzięki temu otworzył mi się klarowny obraz na to, w jaki sposób funkcjonowały służby specjalne w czasie szczytowej działalności Amber Gold – mówił Witold Zembaczyński w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„To było bardzo wyczuwalne [że Marcin P. próbuje wykiwać komisję], kiedy zadawałem mu kluczowe pytania: skąd miał kapitał na założenie swojej działalności, kto mu dał know-how. Uchylał się od tych odpowiedzi  (…) Widzę przede wszystkim brak tego parasola ochronnego ze strony polityków. To nie jest tak, że politycy z tej czy innej opcji pociągali ws. Amber Gold za sznurki, ale Marcin P. kapitału z niczego na rozpoczęcie budowy Amber Gold nie wziął. To mógł być świat przestępczy, służby, mafia i to na pewno są ci ludzie, których Marcin P. się obawia”

300polityka.pl

PiS już wsadził do TK agenta, żonę TW, która kompromituje się każdego dnia, teraz nowa straszna postać do kompanii.

 

Policja dostarczyła wezwanie dla Władysława Frasyniuka /Komisariat w Długołęce, 4. lipca 2017 r. , godz. 10:00 /

zawiadamia, iż pisowskie służby nie dają jej żyć.

Szanowni Państwo, z przykrością informuję, że od czasu emisji mojego ostatniego, czwartkowego programu z Tomaszem…

Szokujące powiązania Antoniego Macierewicza. Tomasz Piątek …

Casting na córkę leśniczego

PiS to partia powypadkowa, katastrofalna, a jej największym „osiągnieciem” jest katastrofa smoleńska.

Nie możemy się bać. Kto żyw i nie na wakacjach, niech przybędzie. TAM SIĘ ZADZIEJE HISTORIA. TAM PO PROSTU TRZEBA BYĆ!

Ziemkiewicz szczerze. Chociaż raz!

KOD-erzy, starsi często od rodziców wszechpolaków, mogą pogonić im kota i to tak, że aż się kurzy. Mniam!

Macierewicz! Tradycję to możesz sobie przejmować u Misewicza. Ręce precz od moich przodków, takich żłóbów, jak ty płazowlaiśmy szabelką.

Kmiot z taborów.

 

Policja wyniosła Frasyniuka z miesięcznicy. Teraz będzie musiała zmierzyć się jeszcze z Wałęsą

dafa, 28.06.2017

Lech Wałęsa

Lech Wałęsa (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Lech Wałęsa dołączy od uczestników kontrmanifestacji podczas najbliższej miesięcznicy smoleńskiej. Były prezydent zapowiedział, że pojawi się 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu.

„My, Naród razem z Lechem Wałęsą i Władysławem Frasyniukiem na kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca 2017. To się dzieje teraz!” – napisało stowarzyszenie „My, Naród” na Facebooku.

Lech Wałęsa potwierdził, że wybiera się na Krakowskie Przedmieście.

Podczas ostatniej miesięcznicy 10 czerwca policja siłą usunęła grupę osób, które chciały zablokować miesięcznicę smoleńską. Wyniesiony został m.in. znany działacz opozycji PRL, Władysław Frasyniuk. Później wylegitymowano uczestników blokady. 11 osób zgodziło się na przyjęcie mandatów, ale większość odmówiła. Wnioski trafiły do sądów.

W. Frasyniuk: Gdyby Lech Kaczyński żył, byłby po naszej stronie

http://www.gazeta.tv/plej/19,114927,21945382,video.html