Kaczyński z pieprzykiem, czy bez pieprzyka?

Ile wzniesiono w całym kraju pomników Lecha Kaczyńskiego? Podobno brat prezesa PiS dogania Kim Ir Sena. W Korei Północnej tamtejsze „słoneczko” ma ich 400, u nas pisowskie – 350. O co chodzi? Wszak Lech K. był dysponentem lotu i to on odpowiadał za lot tupolewa 10 kwietnia 2010 roku. Niejako jest odpowiedzialny za śmierć wszystkich pasażerów.

Gdybyśmy byli odpowiedzialnym państwem, po zakończeniu badania katastrofy i postawieniu zarzutów prokuratorskich, powinno odbyć się coś w rodzaju sądu historycznego nad Lechem Kaczyńskim – bez sankcji prawnych. Wątpię, czy ta postać ocalałaby z pogromu rozumu..

Oczywiście, mogę sobie marzyć o moralności rodem z „Lorda Jima” Josepha Conrada, państwo pisowskie może tylko zaserwować grafomanię Marcina Wolskiego, jako obowiązującą narrację.

Ale pomniki „winnego” katastrofy powstają, a artykuły o Lechu Kaczyńskim dotyczą trzeciorzędnej kwestii. Czy odwzorowana postać jest podobna do zmarłego. Lech Kaczyński nie ma proporcji klasycznych – greckich, badź człowieka witruwiańskiego Leonardo da Vinci – ale bardzo zniekształcone, by nie powiedzieć małpiarskie.

O co więc chodzi? Pomniki to trwałe ślady. Nie można ich posprzątać jak śmieci. Aby je burzyć, potrzebne są siły państwa, albo czasy rewolucyjne, gdy przychodzi zapotrzebowanie na zawód burzyciela pomników, opisany przez Ryszarda Kapuścińskiego.

Lecha Kaczyńskiego mamy poza tym na Wawelu, gdzie nikomu nie przeszkadzałby, gdyby nie powstająca po jego śmierci polityka PiS ufundowana na zamachu i niemilosiernie sfałszowana. Przecież takie toksyn rozsadziły wspólnotę Polaków od wewnątrz.

To nam zafundował Jarosław Kaczyński. Tak naprawdę te pomniki są postawione dzięki niemu – i dla niego. Z bratem różnił się tylko pieprzykiem i przy niepodobieństwie pomników do Kaczyńskiego, staje się oczywiste bez żadnego trybu, że prezes PiS za życia postawił sobie tyle pomników, ile Kim Ir Senowi po śmierci.

Dlaczego w „Uchu prezesa” nie zaśpiewano trawestacji „Ten wąsik, ach, ten wąsik”, jako oczywistej oczywistości: „Ten pieprzyk, ach, ten pieprzyk”. Nie jest wytłumaczeniem, że nie ma wśród twórców kabaretu Ludwika Sempolińskiego i Mariana Hemara?

Prodziekan ASP dr Rafał Rychter twierdzi, że twarz Kaczyńskiego (świadomie nie wymieniam imienia) nie jest łatwa do rzeźbienia. Przy 350 pomnikach mówi o twarzy, czyli nie za bardzo wie, czym jest materia artystyczna. Przy takiej hurtowej produkcji możemy mówić tylko o gębie i czy ma przybrać minę Miętusa, czy Syfona.

Trzymając się poetyki Gombrowicza należy bezustannie zadawać pytanie Pylaszczkiewicza: „A zatem dlaczego Kaczyński wzbudza w PiS zachwyt i miłość?” Czy z powodu skłonności do blefu, że Kaczyński był bohaterem, czy skłonności do Tanatosa, boga śmierci, iż oddał życie dla ojczyzny bez żadnego powodu?

W Kraśniku Mateusz Morawiecki był przy odsłonięciu pomnika Kaczyńskiego. Czy premier jest od obecności przy tego rodzaju hucpach? Czy musimy być dla Morawieckiego wyrozumiali tylko dlatego, że nieobecność mogłaby dla niego znaczyć utratę stanowiska premiera? Morawiecki musial wysłuchać listu, w którym ten bez pieprzyka napisał o tym z pieprzykiem, że jednak „poległ” pod Smoleńskiem. Czy Morawiecki słysząc owe słowa, zarumienił się?

Taką hucpę nam fundują, a Morawiecki jak świętoszkowaty Syfon puszcza nosem bąbelki serwilizmu swego, babelki strachu. Taki człowiek bez charakteru ma reprezentować dumny naród? Z podobnymi mu zawsze źle wychodziliśmy, jak Zabłocki na mydle, traciliśmy dumę i honor.

 

 

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/56,114884,23680001,pomniki-lecha-kaczynskiego.html#MT2

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23680043,spor-o-rzezby-lecha-kaczynskiego-doktor-z-asp-to-nie-jest.html#MT

Kolejny pomnik odsłonili. PIS naprawdę jest przekonany, że wszczepi Polakom fałszywy kult Kaczyńskiego. I jeśli Kaczyński czerpie ze spuścizny brata i mamy to co mamy, to Polacy z perspektywy historycznej ocenią Kaczyńskich jako prowokatorów i zdrajców, a pomniki zdemontują.