Mateusz Morawiecki – dubeltowy Suski

Paniczne zażegnywanie kryzysu, jaki grozi w związku z podwyżką cen prądu, to doskonały przykład PiS w pigułce. Fundnęli nam ten horror na koniec roku, nie powstydziłby się go sam Alfred Hitchcock.

Można było ustawę przeprowadzić już dawno i przesunąć pieniądze z jednej kieszeni budżetu do spółek energetycznych, gdyby rząd pracował nad nią.

To, że dzisiaj do Polaków dotrze wiadomość, że podwyżek nie będzie to guzik prawda, bo szybko ceny dadzą znać o sobie. Nie tylko w samorządach, które obciążone są podwyżkami i dostały już rachunki do zapłaty w przyszłym roku, ale w przedsiębiorstwach, które muszą wpisać cenę elektryczności do kosztów produkcji i usług. Ma być zapis w ustawie o renegocjowaniu cen do kwietnia przyszłego roku. Istny „Miś” Barei na przyszłoroczny Prima Aprilis.

Nagła sesja Sejmu pod koniec roku służy tylko temu, aby przepchać ustawę o cenach prądu. Najpierw nagle spłynął projekt ustawy do Sejmu napisany na kolanie, wielkości dwóch stron, aby tuż przed sesją wpłynęła autopoprawka rządu do własnego projektu wynosząca 11 stron.

Ile będzie błędów w tej ustawie, można tylko sie spodziewać. Zapowiada na bubel prawny roku, a może nawet kadencji, dziesięciolecia, stulecia, bo Komisja Europejska może nie wydać zgody na zasilania spółek skarbu państwa.

Mateusz Morawiecki z trybuny sejmowej uzasadniał podwyżkę cen, że to wina  poprzedniego rządu PO-PSL, konkretnie zaś Donalda Tuska, bo nie zawetował szczytu unijnego w sprawie pakietu klimatycznego. Nie trzeba za bardzo się wysilać, aby na stronach prezydent.pl sprawdzić, iż to Lech Kaczyński w 2008 roku ogłosił to „sukcesem polskim”, nie ma zaś słowa o wecie.

Zresztą, ograniczenie emisji CO2 jest w interesie naszego zdrowia, które jest najcenniejsze dla nas, o tym powinien wiedzieć Morawiecki, który chcąc się kiedyś popisać znajmością fraszki Jana Kochanowskiego, spowodował wybuch śmiechu w internecie. Debatę i zadawanie pytań na sali sejmowej ograniczono do 30 sekund, które nawet nie pozwwalaja na wyrecytowanie „Na zdrowie” Jana Kochanowskiego.

Podwyżka cen prądu jest spowodowana zakupem praw do emisji CO2, a my właśnie go zakupujemy za horrendalne ceny, bo rząd niczego nie robi, aby zmiejszyć zagrożenie dla naszego zdrowia i nie produkować rekordowo CO2.

Dlaczego piszę, że Morawiecki to dubeltowy Marek Suski? Z prostego powodu, bo jeden „orzeł intelektu” Suski był powiedzieć, że gdyby rząd PO Ewy Kopacz nie zamknał kopalni, które planował, to nie trzeba byłoby importować węgla z Rosji. Otóż rząd PO-PSL nie zamknał żadnej kopalni, a zrobiły to rządy PiS Beaty Szydło i Morawieckiego.

Z Suskiego możemy się śmiac, bo to tylko fajtłapa, choć jest szefem gabinetu politycznego Morawieckiego, ten ostatni jest o wiele groźniejszy, gdyż to Pinokio w każdym wygłaszanym zdaniu.

A za podwyżkę cen prądu zapłacimy w podatkach i to większych, niż gdybyśmy płacili bezpośrednio. Zapłacimy jednak czymś bezcennym, czego uczeń Morawiecki w szkole się nie nauczył, zapłacimy swoim zdrowiem, bo podwyżki cen dotyczą tego, że Unia pozwala nam na zakup prawa do emisji CO2.

Nie dość, że dubeltowy Suski, tj. Morawiecki, opróżnia nam kieszenie, to zabiera zdrowie, a niektórym życie – 44. tys. Polaków umiera rocznie z powodu smogu. N iektórzy piszą „M – jak morderca, a ja napiszę „M – jak Morawiecki”.

 

 

Ależ wpadka posła Suskiego. Chciał uderzyć w rząd PO-PSL, pogrążył swoich kolegów

Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że dziś w ekstraordynaryjnym trybie, uwłaczającym powadze Sejmu i standardom tworzenia dobrego prawa, obóz Zjednoczonej Prawicy kupi sobie za należące do podatników 9 mld złotych spokój wśród wyborców i odwlecze w czasie nieuchronny wybuch niepokojów społecznych, do jakich doprowadziłyby olbrzymie podwyżki cen energii. Władza, choć z pewnością świadoma jest swoich zaniedbań w tym obszarze i wie, że podwyżki są naturalną konsekwencją rosnących kosztów produkcji prądu, robi wszystko, by przeciętny obywatel winą za ten stan rzeczy obarczył rządy poprzedników.

Od samego początku procedowania ustawy premier Morawiecki, przedstawiający projekt w niebywale populistycznym i pełnym kłamstw i manipulacji wystąpieniu atakował opozycję, obwiniając ją po trzech latach rządów partii Jarosława Kaczyńskiego za obecny stan rzeczy. Przy okazji oskarżył też samorządy, oczywiście te zarządzane przez opozycję, że chcą wykorzystać kwestię rosnących cen prądu do wprowadzenia szeregu podwyżek, rzekomo z tymi wzrostami nie związanymi.

– Te rozwiązania będą też dobre dla samorządów. Chcę to z całą mocą podkreślić, bo są dzisiaj szanowni państwo samorządy, zwłaszcza niektóre samorządy rządzone przez Koalicję Obywatelską, przez Platformę Obywatelską, które chcą wykorzystać to jako pretekst, że się rozpoczęła dyskusja wokół cen energii i uwaga, chcą, drodzy rodacy, podnosić cenę za wywóz śmieci, chcą te samorządy podnosić cenę za wodę, a nawet za transport publiczny jak słyszałem w jednym z większych miast w Polsce – mówił premier w Sejmie.

Opozycja nie pozostała dłużna, przekonując że politycy PiS zachowują się tak, jakby urwali się ze świątecznej choinki i nagle zrozumieli konsekwencje fatalnego zarządzania w obszarze przedsiębiorstw energetycznych.

– Minister Tchórzewski nie daje za wygraną, idzie dalej. W sierpniu tego roku zawierza matce boskiej, cytuję, wszystkie sprawy energetyki. I liczy przy tym, cytuję, że ten akt pozwoli się polskiej energetyce unowocześnić oraz lepiej rozwijać. Ludzie, wy się zachowujecie jakbyście byli siłą wyrywani z jakiegoś średniowiecznego skansenu, naprawdę. Polska nie potrzebuje cudu, nie potrzebuje boskiego prądu, tylko taniego prądu – ripostował przewodniczący klubu PO-KO Sławomir Neumann.

Jako że kuriozalna i odbywająca się w skandalicznych warunkach debata nad rządową specustawą była transmitowana przez wiele mediów, nie zabrakło wystąpień przepełnionych populizmem i tanimi, łatwymi do obalenia kłamstwami. Jednym z polityków przyłapanych na ordynarnym kłamstwie był poseł PiS, szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski, który próbował odpierać zarzuty opozycji, że to własnie w ostatnich latach “dobrej zmiany” Polska importuje rekordowe ilości węgla z Rosji, co stoi w oczywistej sprzeczności z deklaracjami rządu o stawianiu przede wszystkim na polskie górnictwo i nasze rodzime “czarne złoto”.

Poseł PiS stwierdził, że węgla z Rosji byłoby znacznie więcej, gdyby rząd Ewy Kopacz zamknął te kopalnie, które planował. Na takie twierdzenia zareagowała szybko Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej, laureatka nagrody “Grand Press” za dziennikarstwo specjalistyczne, dotyczące właśnie kwestii importu węgla i antracytu z Rosji i Ukrainy. Dziennikarka DGP przypomniała, że poseł Suski musi wiedzieć, że te konkretne kopalnie zostały zamknięte właśnie za rządów PiS. 

I choć posłowie PiS kompromitują się na każdym kroku, akurat dziś warto nie dać się zająć za bardzo tymi kompromitacjami, bo mają one przykryć nieprawdopodobną grabież publicznych środków na stricte polityczny cel partii rządzącej. Wbrew kreowanemu dziś przekazowi, podwyżki cen energii od 2019 roku będą faktem, tyle tylko, że na wskutek działań rządu nie zobaczymy ich na naszych rachunkach. Rząd wyciągnie je nam z tylnej kieszeni naszych spodni, gdzie zwykle trzymamy nasze portfele niczym kieszonkowiec w nadziei, że nie zdążymy tego zauważyć. Prawdopodobnie te 9 mld i tak by wyciągnął, jednak być może wydałby je na podwyżki dla nauczycieli, pielęgniarek, lekarzy, służb mundurowych albo dorzucił do wciąż kulejącej służby zdrowia. Zamiast tego, gigantyczne pieniądze wpompuje w koncerny energetyczne, by zwiększyć swoje szanse na wyborcze zwycięstwo w nadziei, że jeszcze przed wyborami tych zmian nie zakwestionuje Komisja Europejska.

crowdmedia.pl