Duda jak Salomon

Andrzej Duda zapowiedzial podpisanie noweli ustawy o IPN odsyłając dwa jej artykuły do Trybunału Konstytucyjnego w trybie następczym. Ten tryb jest istotny, nie jest zatem trybem prewencyjnym, a więc ustawa wchodzi w życie z niekonstytucyjnymi przepisami karnymi.

Międzynarodowy kryzys wokół ustawy ujawnił siłę polskiego antysemityzmu, który odżył i konsoliduje się, nie będzie możliwe zapędzenie go z powrotem jak dżinna do przestrzegania poprawności politycznej. Tak jak w okresie międzywojennym, nacjonalizm zaczeka na sposobne chwile, aby podpalić stodołę z zapędzonymi do niej przeciwnikami – niekoniecznie ze względu na rasę.

Pisowska ustawa spowodowała większe spustoszenie w emocjach niektórych Polaków niż antyuchodźcza polityka rządu Szydło i Morawieckiego. Wystarczy zaglądnąć na kanały TVP, badź na prawicowe strony internetowe, aby się o tym przekonać.

Odesłanie dwóch artykułów do Trybunału Konstytucyjnego, w którym zasiada trzech sędziów dublerów, a prezes Julia Przyłębska nie trzyma przyzwoitych  standardów profesji sędziowskiej, rządzi zaś Mariusz Muszyński (Donald Tusk jest dla niego bandytą, zaś Katarzyna Lubnauer, Ryszard Petru i inni nadają się ze względu na nazwiska najwyżej do Bundestagu), ukaże światu poczynioną przez PiS demolkę w tej instytucji mającej strzec Konstytucji.

Duda kolejny raz naruszył Konstytucję w zamiarze ewentualnym, bo odesłanie dwóch artykułów przewiduje niekonstytucyjność i jest wyrazem godzenia się na całość, gdyż nowela wchodzi w życie.

Duda chciał pokazać się jak Salomon, przed którym stanęły dwie matki, kobiety spierały się o dziecko. Król żydowski chciał je pogodzić, „sprawiedliwie” rozcinając mieczem dziecko na pół. Wowczas prawdziwa matka ustąpiła.

Zaś Duda aktem podpisania ustawy i odesłania artykułów do TK rozciął „sprawiedliwie” ustawę, uśmiercił rozum polityczny. Postawa Dudy jest podatna na negatywne interpretacje swojej osoby poprzez uniwersalne mity, nie jest w stanie podołać ciężarom prezydentury, jak Syzyfowi odpowiedzialność ciągle wymyka mu się z rąk. Z takim ułomnym charakterem nie jest mu po drodze z żadną trudnością. Duda to nie leader, a ledwie chearleader, o czym naocznie się przekonamy, oglądając jego wygibasy na twarzy podczas transmisji z zimowych igrzysk w koreańskim Pjonczangu.

 

Andrzej Duda daje szansę na wydostanie się z dyplomatycznej czarnej dziury

Jacek Gądek Jacek Gądek

 

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,22988848,andrzej-duda-daje-szanse-na-wydostanie-sie-z-dyplomatycznej.html#Z_MT

Nacjonalizm i faszyzm został wzbudzony przez politykę Kaczyńskiego

PiS przedstawił program dla kultury. Być może będą teraz określać, co jest sztuką a co nie… TAK SAMO BYŁO W NAJGORSZYM OKRESIE KOMUNY. Oglądaliście ostatnie dzieło Wajdy pt: „Powidoki”. No więc te czasy właśnie wracają. KTO JEST ZA WSTAWIENIEM ICH DO GABLOT?

Adrian Zandberg skomentował wczorajsze zachowanie nacjonalistów-faszystów pod Kancelarią Prezydenta.

Publicysta Andrzej Jonas o konflikcie między rządem PiS a Izraelem.

I TO JEST TA LEPSZA POLSKA, KTÓRĄ OBIECAŁA „DOBRA ZMIANA”…

„Na swoje usprawiedliwienie – przed wyborami wiele środowisk domagało się sojuszu wszystkich sił antysystemowych – JOW-owców, wolnościowców, narodowców. Niestety, „narodowcy” w obecnym kształcie okazują się niebezpieczniejsi dla Polski niż system. Na szczęście (w nieszczęściu) nie ma ich już dzisiaj w K’15. Mimo to jeszcze raz przepraszam. Hasło „zdejmij jarmułkę-podpisz ustawę” to retoryka przedwojennych bojówek skrajnej prawicy nie mająca niczego wspólnego z ideą Dmowskiego z czasów Konferencji Paryskiej. Żenada” – napisał Paweł Kukiz na Facebooku. Dopiero teraz zobaczył, kto dzięki jego ruchowi trafił do Sejmu?

Kukiz nawiązał do wczorajszej manifestacji narodowców przed Pałacem Prezydenckim. Narodowcy pojawili się z tam bannerami, na których widniały napisy skierowane do Andrzeja Dudy, a wśród nich „Zdejmij jarmułkę, podpisz ustawę”.

Obecny na demonstracji poseł Robert Winnicki z Ruchu Narodowego, który do Sejmu dostał się dzięki Pawłowi Kukizowi, domagał się od Dudy, aby niezwłocznie podpisał nowelizację ustawy o IPN. – „Chcemy, aby prezydent pokazał, że jest Polakiem i podpisał ustawę”. – „Prezydent przeprasza za wymyślony pogrom kielecki i pali świece chanukowe, a boi się podpisać ustawy” – mówił inny z liderów demonstracji narodowców. Młodzież Wszechpolska i ONR-owcy krzyczeli: „Nie czerwona, nie tęczowa tylko Polska narodowa”, „Koniec wesela, wracajcie do Izraela”, „Za Jedwabne nie przepraszam”, Znajdzie się kij na lewacki ryj”.

Przed Pałac przyszli także Obywatele RP – z białymi różami w dłoniach manifestowali swój sprzeciw wobec nacjonalizmu i antysemityzmu. Zagłuszali narodowców, skandując m.in. „Nacjonalizm to się leczy”, „Nie ma zgody na antysemityzm”, „Polska wolna od faszyzmu”. Mieli też transparenty z napisami: „Jestem z narodu ofiar, jestem z narodu morderców” i „Moją ojczyzną jest człowieczeństwo”.

Obie manifestacje oddzielała policja. W czasie, kiedy odbywały się demonstracje Dudy nie było w Pałacu Prezydenckim. W Teatrze Wielkim świętował 70-lecie powstania Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze”.

JAKĄ POLSKĘ WYBIERZE DUDA?

Nie pomogła rekonstrukcja rządu, niczego nie zmieniło pożegnanie ministra Waszczykowskiego. PiS-owska władza niezmiennie porusza się w świecie dyplomacji i polityki niczym słoń w składzie porcelany.

Jak donosi serwis Politico rządzący zaliczyli kolejną kuriozalna wpadkę, tym razem przy okazji zorganizowanej – przez samego premiera Mateusza Morawieckiego – trasy dla zagranicznych, również izraelskich, dziennikarzy. Miała ona udokumentować ogrom poświęceń i ryzyka na jakie zdobyli się Polacy dla ratowania Żydów, podczas ostatniej wojny światowej. Korespondenci zagranicznych mediów odwiedzili między innymi Muzeum Polaków ratujących Żydów w wiosce Markowa, przedstawiające tragiczne losy rodziny Ulmów. Premier wygłosił wzruszające przemówienie o ofiarach Holokaustu.

Inicjatywę tę, może i dałoby się uznać za udany krok na drodze łagodzenia kryzysu, spowodowanego uchwaleniem przez Sejm kontrowersyjnej ustawy o IPN, gdyby nie fatalny poczęstunek jakim podczas wycieczki „uraczono” dziennikarzy z Izraela.

Politico donosi, że w menu znalazł się omlet z…. polską kiełbasą wieprzową. Jak komentuje, to co najmniej ciekawy wybór na wycieczce, której celem było pokazanie, że polski rząd nie ma nic przeciwko Żydom, a wręcz odwrotnie szanuje obyczaje i kulturę swoich gości. Wypadałoby bowiem organizatorom trasy wiedzieć, że koszerna kuchnia tej nacji nie akceptuje wieprzowiny.

Ów nietakt, to jak sugeruje serwis, coś w rodzaju dopełnienia wcześniejszego, mało dyplomatycznego wpisu na Twitterze rzeczniczki Prawa i Sprawiedliwości Beaty Mazurek, która zamieściła cytat z księdza Henryka Zielińskiego: „To co zrobiła ambasador Izraela powoduje, że trudno mi będzie patrzeć z życzliwością i sympatią na Żydów”.

Wypada tylko pogratulować, chociaż tak naprawdę, to po prostu wstyd.

NO TEGO JESZCZE NIE BYŁO! Myśleliśmy, że w państwie pis powiatowa zrobiła największą karierę. Myliliśmy się. Wójt Pcimia z zarzutami prokuratorskimi przebił wszystkich. SŁUSZNĄ LINIĘ MA NASZA WŁADZA.

To się nazywa błyskawiczna, żeby nie powiedzieć oszałamiająca kariera! W ciągu dwóch lat Daniel Obajtek z wójta Pcimia awansował najpierw na szefa Agencji Rozwoju Mechanizacji Rolnictwa, w lutym ubiegłego roku mianowano go prezesem gdańskiej Energi, a teraz został prezesem Orlenu.

Taka kariera możliwa chyba tylko w PiS. Co tam, że przed wyborami wygranymi przez PiS Obajtek miał problemy z prokuraturą, która zarzucała mu korupcję. W lutym 2015 r. tygodnik „Newsweek” pisał, że Obajtek w 2010 r. miał przyjąć 50 tys. zł łapówki, w zamian za wpływ na wyniki przetargu na budowę kanalizacji. Wcześniej, kiedy pracował w firmie Elektroplast miał ją narazić na stratę blisko 1,5 mln zł i wyłudzić niemal 800 tys. zł. Faktem jest, że do orzeczenia winy przez sąd jednak nie doszło.

Nominacja Obajtka na prezesa Orlenu oznacza, że ze stanowiskiem musiał pożegnać się Wojciech Jasiński, jeden z bliskich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Podczas poprzednich rządów PiS był ministrem skarbu państwa. Co ciekawe odwołano go w dniu, w którym poleciał na zimowe Igrzyska Olimpijskie do Korei Płd. Razem z Jasińskim z posadami pożegnać musieli się pozostali członkowie zarządu Orlenu Mirosław Kochalski i Maria Sosnowska.

Aż strach pomyśleć, ile wyniosą odprawy dla byłego już kierownictwa największej – pod względem wartości obrotów – przedsiębiorstwie w Polsce…

JAK WIDAĆ NIE WYSTARCZY MIEĆ LEGITYMACJĘ PARTYJNĄ. Trzeba jeszcze umieć malować.

PILNE!!! CHCĄ ZAMKNĄĆ FACEBOOKA W POLSCE??? Zgadnijcie. Właśnie ruszyli na wojnę. Następny krok – kary dla Facebooka. NO TO MACIE POLACY SWOJĄ ‚DOBRĄ ZMIANĘ”…

SZANOWNI NARODOWCY. WASZ PREZYDENT NIE ZDEJMIE JARMUŁKI. I nie ma tez odwagi, aby odrzucić złą ustawę. Bubel prawny wyrzuci za niego do kosza magister Przyłębska.

 ma uzasadnione wątpliwości co do konstytucyjności , ale mimo to ją podpisuje i czyni częścią pol. porządku prawnego ze wszystkimi tego konsekwencjami. Skoro może być niekonstytucyjna dlaczego nie została skierowana do  w trybie prewencyjnym? 

„To schizofrenia prawna” – konstytucjonalista o decyzji prezydenta Dudy ws. ustawy o IPN  

Fakt: Duda skierował dwa z artykułów ustawy do kontroli przez Trybunał Konstytucyjny.

Polecam tekst I Prezes SN i Przewodniczącej KRS w dzisiejszej 

Reakcja MSZ Izraela na decyzję Dudy o podpisaniu ustawy o IPN

Reakcja MSZ Izraela na decyzję Dudy o podpisaniu ustawy o IPN

– „Mamy nadzieję, że w wyznaczonym do zakończenia obrad trybunału czasie uda nam się uzgodnić zmiany i poprawki” – napisano w oświadczeniu MSZ Izraela. Dodano, że – „Izrael i Polska ponoszą wspólną odpowiedzialność za badanie i ochronę historii Holokaustu”.

MSZ Izraela poinformowało, że cały czas trwają rozmowy z polskimi władzami, podczas których władze Izraela przedstawiają swoje zastrzeżenia. – „Zwróciliśmy uwagę na to, że polski prezydent skierował nową ustawę do Trybunału Konstytucyjnego celu uzyskania wyjaśnień i poprawek.” – napisano. Izraelski resort przypomniał, że „wyrażał obawy” w związku z nowelizacją polskiego prawa.

Ustawa o IPN budzi ogromne kontrowersje i protesty Izraela, który obawia się, że w ten sposób ograniczona zostanie możliwość mówienia o krzywdach wyrządzonych Żydom przez Polaków. Krytycznie o ustawie wypowiedział się też amerykański Departament Stanu i władze Ukrainy.

koduj24.pl

Tchórzliwa decyzja Andrzeja Dudy. Pogrążamy się w dyplomatycznym kryzysie

Sprawa nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej wywołała olbrzymią burzę dyplomatyczną. Sprawa kontrowersyjnych przepisów, których wejście w życie może oznaczać trwałą cenzurę ujawniania świadectw ofiar polskich sprawców mordów na Żydach w czasie II wojny światowej, wywołała bardzo duży opór władz Izraela oraz Stanów Zjednoczonych. Nic więc dziwnego – polski rząd, w celu ustawowego wybielenia polskiego udziału w obrzydliwych wydarzeniach, jakie miały miejsce na polskich terenach, przesyconych antysemityzmem i nienawiścią do Żydów postanowił w ustawie o IPN wprowadzić karę grzywny lub do 3 lat więzienia za publiczne i wbrew faktom przypisywanie “Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie (…), lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni”.

Na nic zdały się opinie ekspertów prawniczych oraz prawicowych autorytetów, takich jak były premier Jan Olszewski, że ustawa jest bublem prawnym i że tak naprawdę ten zapis w dużej mierze pozostanie martwy. Prezydent Duda postanowił ulec najgłośniej krzyczącym środowiskom radykalnych narodowców, którzy jeszcze wczoraj pod Pałacem Prezydenckim zachęcali go do jej podpisania przy pomocy szeregu obrzydliwych i antysemickich haseł. Zabawne jest to, że argumentując podpisanie kontrowersyjnej ustawy zaznaczał, że ze zjawiskiem nienawiści rasowej i niechęci do Żydów trzeba walczyć i ją wyplenić, jednocześnie ogłaszając swoją decyzję sprawił, że w domach wszystkich polskich antysemitów strzelają właśnie korki od szampana. Władza może się cieszyć – niewątpliwie podpisanie ustawy w tak skandalicznym kształcie doprowadzi do jeszcze większego zaognienia relacji z Izraelem i USA, tym samym do jeszcze większej eskalacji zjawiska zakamuflowanego przez ostatnie lata agresywnego antysemityzmu. Kończy się paliwo antyuchodźcze, z pewnością to antyżydowskie będzie mogło je z powodzeniem zastąpić jako ideologiczny fundament patriotyzmu.

Między bajki można włożyć zapewnienia o chęci dialogu z izraelskimi partnerami oraz zamiarze wyjaśnienia rzekomych nieporozumień co do treści ustawy o IPN. Tu nie ma nieporozumień, władza PiS doskonale wiedziała, na jakie zapisy nasi sojusznicy się nie zgadzają oraz jak na nie zareagują. Przyspieszenie tematu i błyskawiczne przeprowadzenie procesu legislacyjnego nad nią było świadomą decyzją kierownictwa PiS, nastawioną na mobilizację prawicowego i antysemickiego elektoratu po ich stronie. Nad brakiem wiedzy prawnej wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który na Twitterze podziękował prezydentowi za “danie czasu na dyskusję” nawet niespecjalnie warto się rozwodzić.

Prezydent podpisał ustawę, która łącznie z kontrowersyjnymi zapisami wejdzie w życie. Fakt skierowania jej w trybie następczym do atrapy Trybunału Konstytucyjnego nie wpływa na jej obowiązywanie, nie daje więc czasu na żaden dialog. Ten dialog właśnie się zakończył trzaśnięciem polskiej ręki w stół. Na krajowym podwórku z pewnością przyniesie to sondażowe korzyści. A że w dłuższej perspektywie zostajemy jako Polska samiutcy jak palec, to polityków PiS niespecjalnie obchodzi.

crowdmedia.pl

Prezydent podpisał bubel prawny o IPN. Wybrał unik

Mamy przykład, do czego było zjednoczonej prawicy potrzebne podporządkowanie Trybunału Konstytucyjnego.

Andrzej Duda

Jakub Szymczuk/Kancelaria Prezydenta RP

Andrzej Duda

Mimo licznych i merytorycznych głosów krytycznych w Polsce i w świecie, dotyczących nowelizacji ustawy o IPN, prezydent Andrzej Duda wybrał unik. Postąpił, jak radził we wtorkowej „Rzeczpospolitej” były prawicowy premier Jan Olszewski. Podpisał i „w trybie następczym” skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, by zajął stanowisko w kwestiach będących przedmiotem sporu między obozem władzy a częścią polskiej i międzynarodowej opinii publicznej.

Mało wiarygodny Trybunał zbada ustawę o IPN

Tylko że zanim Trybunał zajmie się wnioskiem prezydenta, może upłynąć sporo czasu, a wiarygodność orzeczeń Trybunału w obecnym kształcie sama w sobie może być przedmiotem sporu. Mamy przykład, do czego było zjednoczonej prawicy potrzebne podporządkowanie Trybunału. Można bronić wadliwej prawnie ustawy, można ją podpisać, choć jest się prawnikiem, a potem można gorący kartofel podrzucić kontrolowanemu przez siebie sądowi konstytucyjnemu.

Decyzja prezydenta spodoba się w PiS

Jan Olszewski nazywa ustawę „bublem prawnym” i podkreśla, że jej uchwalenie skonfliktowało obecny rząd z trzema ważnymi partnerami Polski: USA, Izraelem i Ukrainą. Zaznacza, że prezydent nie mógł nie podpisać ustawy, by nie sprawiać wrażenia, że ulega naciskom. Nie dodaje jednak, że naciski były wywierane także przez partię rządzącą. Są zatem naciski i naciski. Jednym prezydent nie uległ, innym uległ. Jego podpis może się podobać w obozie władzy i popierającej go części społeczeństwa.

Ale poza nimi umocni wrażenie, że obecni rządzący kierują się własnym interesem politycznym i pozostają głusi na merytoryczną krytykę. Kryzys, który sami wywołali, uważają za mniej istotny niż dalsze pogorszenie swojej pozycji międzynarodowej i jego negatywne konsekwencje dla Polski. Polska izolowana nigdy nie będzie potęgą.

polityka.pl

PiS wywołał aferę z niczego. Da się to jeszcze odwrócić?

Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że PiS znalazł skwapliwych pomocników w Izraelu, bo przecież reakcja drugiej strony też jest histeryczna.

Demonstracji ONR przed Pałacem Prezydenckim towarzyszyła kontrmanifestacja Obywateli RP

Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta

Demonstracji ONR przed Pałacem Prezydenckim towarzyszyła kontrmanifestacja Obywateli RP

Prezydent Duda podpisał bezsensowną i szkodliwą poprawkę ustawy o IPN. Izraelskie delegacje odwołują wizyty w Warszawie. Delegacje polskie odwołują wizyty w Izraelu. Amerykański Departament Stanu ostrzega Polskę. W telewizji publicznej bezkarnie żartują z komór gazowych w Oświęcimiu, ba, jednym z żartownisiów jest dyrektor drugiego programu telewizji publicznej (co zostało nagłośnione w Izraelu; niestety nie dociera tam informacja, że dyrektorem TVP2 jest niegdyś bardzo uzdolniony satyryk, który na stare lata stał się postacią kabaretową).

Awantura szkodzi wizerunkowi Polski na świecie

Premier Benjamin Netanjahu ogłasza publicznie, że wszystkie kraje, w tym Polska, muszą bronić pamięci i prawdy o Holocauście. Polskie media prawicowe – wSieci.pl, wPolityce.pl – biją na alarm, że musimy zwierać szeregi, bo „światowe żydostwo” chce upokorzyć Polskę (termin „światowe żydostwo” nie pada, jest jedynie przedstawiany w sposób opisowy i eufemistyczny, ale może i to niedługo się zmieni).

Mówiąc krótko: mamy gigantyczną aferę, która poważnie szkodzi wizerunkowi Polski na świecie. Co więcej, owa afera została wywołana przez PiS praktycznie z niczego. To zasługuje na szczególne podkreślenie i uznanie. Tylko najwięksi nieudacznicy potrafią robić takie cuda: stwarzać poważne problemy z niczego.

Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że PiS znalazł skwapliwych pomocników w Izraelu, bo przecież reakcja drugiej strony też jest histeryczna. Tak jak powstaje z kolan margines antysemicki w Polsce, tak również powstaje z kolan margines antypolski w Izraelu. Obydwa marginesy wyznaczają kierunek i tempo wydarzeń.

I tym sposobem obie strony odleciały. Co jest tym dziwniejsze, że przecież – jeśli pominąć marginesy – to obydwie się w kluczowych sprawach zgadzają! Nie „było „polskich obozów koncentracyjnych”. To Niemcy wymyślili i realizowali najbardziej potworną zbrodnię w historii ludzkości (po pierwsze ze względu na jej skalę, po drugie ze względu na jej bezsens, bo przecież z mordowania milionów Żydów Niemcy nie odnosili żadnych realnych korzyści).

Prawda o polskim antysemityzmie

A jaka była rola Polaków w tej zbrodni? Mrzonkami są opowieści o szczególnie szlachetnym narodzie polskim (słyszane często w Polsce), jak również o szczególnie podłym i antysemickim narodzie polskim (słyszane często w Izraelu). Nie byliśmy – z grubsza rzecz biorąc – ani lepsi, ani gorsi niż inni.

Tak, w Polsce przedwojennej był antysemityzm, ale był on w całej przedwojennej Europie. Polski antysemityzm nie był przyczyną zagłady milionów Żydów.

Tak, niektórzy Polacy aktywnie pomagali Niemcom. Ilu? Trudno powiedzieć i zapewne nie da się już ustalić. Ostatnio badacze Holocaustu szacują, że z winy takich Polaków zginęło około 200 tys. Żydów. Osobiście nie mam zaufania do liczb – historycy znają przypadki konkretne, więc skąd taka precyzyjna ekstrapolacja? Czy mają 200 tys. udokumentowanych przypadków? Wątpię. Może to było 100 tys., a może 300 tys.? Nie ma to znaczenia dla najważniejszej konkluzji: polskie donosicielstwo nie zmieniło biegu historii, Niemcy przeprowadziliby Holocaust tak czy inaczej.

Większość Polaków była bierna wobec Holocaustu

Tak, niektórzy Polacy ratowali Żydów, ukrywali ich, ryzykując życie. Ale oni – Sprawiedliwi wśród Narodów Świata – również nie zmienili biegu historii, uratowali dziesiątki tysięcy ludzi, kiedy ginęły miliony.

Jeśli odrzucimy skrajności – bohaterów i kanalie – to pozostanie reszta, przytłaczająca większość Polaków, która patrzyła na Holocaust biernie. Przejmująco pisał o tym Czesław Miłosz w swoim słynnym, pięknym wierszu „Campo di Fiori”: kiedy Niemcy pacyfikowali żydowskie getto, po stronie polskiej kręciła się karuzela. Co jest zupełnie naturalne i nie można mieć o to pretensji (zresztą wiersz Miłosza nie jest oskarżeniem). My, Polacy, również byliśmy przez Niemców prześladowani i zastraszani. Gdybym wiedział, że moje dzieci mogą zostać rozstrzelane za to, że ukrywam Żydów, to prawdopodobnie nie odważyłbym się ukrywać Żydów.

Mówiąc najkrócej: Polacy jako naród nie odpowiadają za Holocaust, bo ich aktywność – bohaterska i podła – nie zmieniła historii. Co więcej, nie było w naszej mocy odwrócenie biegu wydarzeń. Sami byliśmy ofiarami i statystami w tej strasznej, przerażającej historii.

To jest sensowne minimum, z którym wszyscy przytomni na umyśle – w Warszawie i Jerozolimie – muszą się zgodzić. I oni powinni przejąć kontrolę nad debatą. Marzy mi się, że Duda i Netanjahu występują na wspólnej konferencji prasowej. Netanjahu dobitnie ogłasza całemu światu, że nie było „polskich obozów koncentracyjnych”, a Duda ogłasza, że zgłasza do Sejmu projekt poprawki głupiej ustawy.

Ustawę o IPN należy poprawić

Jak ją poprawić? Osobiście uważam, że najlepszy jest model amerykański – absolutna wolność słowa z wyjątkiem przypadków, kiedy słowo stwarza fizyczne i bezpośrednie zagrożenie (czyli np. wykrzykiwanie „pali się!” na sali kinowej). Karanie więzieniem za przypisywanie niemieckich win Polakom (co przewiduje ustawa) jest bez sensu, podobnie zresztą jak inne podobne przepisy w prawie polskim – np. karanie za znieważanie prezydenta (art. 135 kk).

Popatrzmy na Amerykanów: wybrali na prezydenta idiotę, ale przynajmniej mogą o tym otwarcie mówić. Gdyby nam przytrafiło się coś podobnego, to w myśl obecnych polskich przepisów groziłyby za to trzy lata więzienia!

Notabene równie bezsensowne – moim zdaniem – jest karanie za tzw. kłamstwo oświęcimskie czy negowanie Holocaustu, które wpisano do prawodawstwa w Izraelu, Polsce i niektórych krajach europejskich. Rozumiem intencje, ale droga do piekła jest wybrukowana – również w tym przypadku – dobrymi intencjami. Jeśli otwieramy sklepik z zakazami (zakazując kłamstwa oświęcimskiego, propagowania nazizmu itp.), to pojawia się pokusa, żeby zakazywać innych opinii. Pojawia się również taka specyficzna mentalność – żeby karać za słowa, które nam się nie podobają – a jej wynikiem jest niefortunna poprawka do ustawy o IPN.

Powtarzam: pełna wolność słowa jest dla mnie najzdrowszym i jedynym logicznym rozwiązaniem (być może dlatego, że ostatnie siedem lat mieszkałem w Ameryce). Rozumiem jednak, że prowincjonalna pisowska – czy też prowincjonalna europejska – perspektywa wyklucza takie rozwiązanie. Dlatego realnie liczę tylko na to, że poprawiona ustawa o IPN zakaże używania explicite sformułowania „polskie obozy śmierci”. A mętne zapisy o „karaniu więzieniem za przypisywanie Polakom win Niemców” zostaną usunięte. To byłby kompromis, który pozwoliłby wyjść z twarzą polskiej i izraelskiej prawicy (tej sensownej, bo bezsensowna prawica po obu stronach oczywiście nie chce kompromisu).

Autor był ostatnim korespondentem „Gazety Wyborczej” w Waszyngtonie.

polityka.pl

Rząd ośmiesza, IPN pomawia

6.02.2018
wtorek

Gdyby zrobić ranking rozmaitych „defamacji”, jakich doświadczyła Polska i Polacy, to pierwsze miejsce należałoby się rządowi PiS za kampanię obrony dobrego imienia naszego kraju przed oszczercami, którzy „pomawiają naród polski o zbrodnie”.

Najpierw władze PiS wywołały międzynarodowy skandal, uchwalając prawo, które ma uniemożliwić debatę i informowanie o szmalcownictwie wśród Polaków i zbrodniach dokonanych przez Polaków na Żydach, Białorusinach czy Ukraińcach. Potem zaś, w ramach łagodzenia owego skandalu, zrobiły z Polski pośmiewisko, jakiego nie było. Jesteśmy już teraz nie tylko krajem łamiącym zasady demokratycznego państwa prawa – co PiS uzasadnia wolą wyborców – ale też krajem po prostu żałosnym.

To, co przez ostatnie dwa tygodnie robił rząd PiS w ramach historycznego piaru, w zwięzłym tekście opisał portal „Politico”. Warto przeczytać, jeśli ktoś chce spojrzeć na Polskę PiS oczami zagranicy.

„Politico” podsumowuje piarową akcję PiS. Zaczyna od tego, że rządowi piarowcy posłali na YouTube tłumaczenie telewizyjnego wystąpienia premiera Morawieckiego na angielski, w którym pominięto słówko „nie” – i wyszło, że mieliśmy „polskie obozy zagłady” (na marginesie: ciekawe, czy prokuratura będzie ich ścigać za „pomówienie narodu polskiego o zbrodnie”?). Potem, tłumacząc tę pomyłkę, sam premier Morawiecki oświadczył, po angielsku, że Niemcy stworzyli wiele obozów, w których mordowali Polaków, w tym oficerów polskich w Katyniu. „Politico” zauważa, że w ten sposób przywrócił radziecką i peerelowską wersję historii.

Następnie, w ramach przekonywania zagranicznych dziennikarzy, że Polacy nie tylko nie mordowali Żydów w trakcie II wojny światowej, ale sami masowo byli mordowani za ich ratowanie, rządowi piarowcy zawieźli dziennikarzy do wsi Markowa, by obejrzeli nowo powstałe muzeum dedykowane pamięci bohaterskiej rodziny Ulmów, rozstrzelanej za ukrywanie Żydów. Wścibscy dziennikarze ustalili jednak, że Ulmów wydali ich sąsiedzi, Polacy. Akcję rozstrzelania Ulmów dozorowali m.in. „granatowi” policjanci – czyli kolaborujący z hitlerowskim okupantem Polacy. A w plutonie egzekucyjnym byli także folksdojcze. Na koniec wizyty w Markowej ugoszczono dziennikarzy miejscowym specjałem: kiełbasą wieprzową. Nie bacząc, ąe, ze względu na temat, część z nich była pochodzenia żydowskiego.

Dalej portal „Politico” odnotowuje głosy prominentnych Polek i Polaków, komentujące reakcję rządu Izraela na uchwalenie prawa wymierzonego m.in. w swobodę debaty o Holocauście. Na przykład tweet czołowego prawicowego komentatora politycznego Rafała Ziemkiewicza, w którym izraelskich polityków nazwał „parchami” (znowu: ciekawe, czy – szczególnie ze względu na historyczne konotacje użycia wobec Żydów słowa „parch” – prokuratura zbada tę jego publiczną wypowiedź pod kątem przestępstw nawoływania do nienawiści na tle etnicznym i znieważenia grupy osób ze względu na narodowość).

„Politico” odnotowuje też tweet byłej rzeczniczki rządu, a obecnie wicemarszałkini Sejmu, Beaty Mazurek, w którym odnosi się ona ze zrozumieniem i aprobatą do telewizyjnej wypowiedzi księdza Henryka Zielińskiego, który stwierdził, że wobec trwającego sporu dyplomatycznego między Polską a Izraelem „trudno mu będzie patrzeć z życzliwością i sympatią na Żydów”. „Politico” wspomina też innego dziennikarza – tym razem z TVP – który miał powiedzieć, że jak się Żydom nie podoba polskie prawo, to niech wyjadą do Izraela (skąd to znamy: wyjechać z Polski PiS mieli już kodowcy, wegetarianie i cykliści, lekarze rezydenci, teraz Żydzi).

„Politico” przytacza też przemowę premiera Morawieckiego do zagranicznych dziennikarzy, w której stwierdził on, że jego rząd zrobił więcej dla poprawy stosunków polsko-izraelskich niż jakikolwiek rząd przed nim.

To puenta artykułu – lepszej nie wymyśliłby satyryk. A wymyślił ją premier Polski Mateusz Morawiecki w ramach piarowej akcji poprawiania wizerunku Polski.

Przy okazji rząd PiS spowodował lawinę przestępstw „pomawiania narodu polskiego o zbrodnie”. Tylko w jeden dzień znalazłam – i powieliłam na swoim facebookowym koncie, do czego przyznaję się dobrowolnie i bez skruchy – kilkadziesiąt tekstów wypełniających znamiona przestępstwa „pomawiania narodu polskiego o zbrodnie”. Począwszy od przypomnienia bodaj pierwszego obozu koncentracyjnego w Europie, jakim była Bereza Kartuska, przez teksty o pogromach podobnych, jak w Jedwabnem: w Goniądzu, Wąsoczu czy Rajgrodzie, do np. możliwych do odnalezienia na stronie IPN ustaleń śledztw, jak „informacja o ustaleniach końcowych śledztwa S 28/02/Zi w sprawie pozbawienia życia 79 osób – mieszkańców powiatu Bielsk Podlaski, w tym 30 osób, tzw. furmanów, w lesie koło Puchał Starych, dokonanych w okresie od dnia 29 stycznia 1946 roku do dnia 2 lutego 1946 roku”. Mordu dokonali „żołnierze wyklęci” pod wodzą niejakiego „Burego”.

Ciekawe, czy po wejściu w życie nowego prawa treści te, jako przestępcze, zostaną usunięte ze stron Instytutu Pamięci Narodowej? I czy prokuratorzy oraz historycy IPN będą odpowiadać karnie za upowszechnianie wyników swoich badań? Bo nowe prawo wprawdzie wyłącza spod kary badania naukowe, ale już nie ich upowszechnianie czy publiczną nad nimi debatę.

Ci, którzy ochrony dobrego imienia Polski i narodu polskiego nie upatrują w szerzeniu propagandy i tworzeniu zakłamanej „polityki historycznej”, ale w uczciwym mierzeniu się z faktami historycznymi i wyciąganiu z tego wniosków na przyszłość, rozpoczęli w mediach społecznościowych akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa polegającą na wyszukiwaniu i powielaniu owych historycznych faktów i publicznej debacie nad nimi.

Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy. I nie zwariowała. Choć, niestety, została ośmieszona.

 

siedlecka.blog.polityka.pl

6 lutego 2018

Andrzej Duda podpisze ustawę o IPN i skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego

Prawda historyczna jest taka, że Polacy w żaden systemowy sposób nie brali udziału w Holocauście. Ratowaliśmy naszych współobywateli – tłumaczył prezydent.

Prezydent Andrzej Duda

Maciej Biedrzycki/Kancelaria Prezydenta RP

Prezydent Andrzej Duda

„To nie jest ustawa, która pojawiła się tydzień temu. Na temat tego projektu prowadziłem rozmowy już rok temu. Zaproponowane przepisy nie blokują aktywności artystycznej i naukowej. Prośba o wyłączenie tych dwóch obszarów działalności, oczekiwanych przez środowiska żydowskie, została przez polskich posłów uwzględniona i zrealizowana” – mówił prezydent Andrzej Duda.

„Wątpliwości związane z przyjęciem ustawy o IPN powinny jednak zostać rozstrzygnięte. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek z ocalałych miał wątpliwości, że może głosić swoje świadectwo. Ale prawda historyczna jest taka, że Polacy w żaden instytucjonalny, systemowy sposób nie brali udziału w Holocauście. Ratowaliśmy naszych współobywateli” – dodał prezydent.

Andrzej Duda podkreślił, że „sprawa jest tak trudna i wywołała wiele emocjonalnych dyskusji”, więc zdecydował się podpisać ustawę o IPN i jednocześnie skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego (w tzw. trybie następczym), by zbadać zgodność z ustawą zasadniczą dwóch artykułów: 2. (dotyczącego swobody głoszenia swoich poglądów) oraz 42. (dotyczącego określoności przepisów prawa).

Sejm przyjął nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej 26 stycznia – dzień przed Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Pięć dni później przyjął ją Senat.

Podpisanie ustawy doradzał prezydentowi Jarosław Kaczyński. „Jestem szefem partii rządzącej, która promowała i wypromowała Andrzeja Dudę na prezydenta. Ja jestem głęboko przekonany, że Andrzej Duda powinien iść tą drogą, którą zapowiadał, to znaczy podpisać tę ustawę” – mówił w Polskim Radiu prezes PiS.

Co się znalazło w nowelizacji ustawy o IPN?

Zgodnie z ustawą każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne – będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.

Ustawa zakłada także możliwość wytaczania za takie sformułowania jak „polskie obozy śmierci” procesów cywilnych, m.in. przez organizacje pozarządowe i Instytut Pamięci Narodowej.

Izraelscy politycy uważają, że przepisy są w rzeczywistości próbą wymazania z historii przypadków Polaków współpracujących z nazistami, np. szmalcowników, i mają za zadanie zniechęcić historyków do badań. W środę parlament w Izraelu przygotował analogiczną ustawę, w której chce karać za pomniejszanie roli hitlerowskich kolaborantów i innych pomocników Niemców w Holokauście.

W poniedziałek ambasador Izraela Anna Azari ostrzegała w Radiu ZET, że „jeśli prezydent podpiszę ustawę, trudniej będzie znaleźć wspólny język” między krajami.

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1737112,1,andrzej-duda-podpisze-ustawe-o-ipn-i-skieruje-ja-do-trybunalu-konstytucyjnego.read

Bilans Markowej z rodziną Ulmów w tle

04/02/2018

 

Wszyscy Państwo pewnie słyszeliście o rodzinie Ulmów z Markowej. Małżeństwo Ulmów przyjęło pod swój dach ośmioro Żydów w czasie wojny. Spotkała ich za to śmierć z rąk Niemców. To ma być dowód na bohaterstwo Polaków. I jest. Tylko że na Ulmów doniósł polski policjant. Inaczej Niemcy by ich nie znaleźli. Bilans wynosi więc 2:1. Polscy patrioci, krzyczą, że nie żadne 2:1, bo tego POLSKIEGO kapusia – Władysława Lesia zastrzeliła AK, co prawda pół roku później, ale jednak. Więc nadal jest 2:1 albo – nie wiem – 2:0 właściwie. Problem w tym, że, jak przypomina Paweł Wroński, w ekspedycji karnej w domu rodziny Ulmów było 3 Niemców, 1 Czech i 4 Polaków. Więc bilans wynosi 2:4 na niekorzyść. Innymi słowy Polska wybudowała muzeum w hołdzie uratowanym Żydom przez Ulmów, gdzie więcej Polaków współuczestniczyło w mordzie tych Żydów niż im pomagało. Zaiste, prawdziwy to powód do chwały.

Ale to jeszcze nie koniec tej upiornej matematyki.

Jan Grabowski i Dariusz Libonka przypominają kilka innych faktów. Otóż w niedalekiej Gniewczynie Łańcuckiej miała miejsce tzw. zbrodnia w domu Trynczerów, opisana wedle świadka Tadeusza Markiela:

…miejscowi, koalicja, a może lepiej powiedzieć: spółka gromadzkiej elity, mianowicie szef Ochotniczej Straży Pożarnej [OSP] oraz aktywiści straży i zarazem najbliżsi sąsiedzi żydowskiej rodziny Trynczerów (…), urządzili obławę na miejscowe rodziny żydowskie, wyłapując większość osób dorosłych i dzieci z ośmiu rodzin. Wsadzili nieszczęśników na wozy, jak świnie i cielęta wiezione na jarmark, teraz z uzbrojoną obstawą, i dowieźli ich do domu Leiby i Szangli Trynczerów w środku wsi, w bliskim sąsiedztwie kościoła i plebanii, niedaleko szkoły.

Następnie poprzez gwałty, również zbiorowe oraz tortury, przed 3 dni próbowano wymusić zeznania, gdzie ukryto pieniądze, by na końcu powiadomić żandarmów z Jarosławia, którzy Trynczerów rozstrzelali. Innymi słowy, Polska wybudowała muzeum 20 kilometrów od miejsca, gdzie miała miejsce zbrodnia wstrząsająca nawet badaczami, który na co dzień stykają się ze świadectwami Holocaustu. Myślę, że gdy żydowskie wycieczki usłyszą o faktycznym bilansie w sprawie rodziny Ulmów, nie omieszkają ruszyć też do Gniewczyny.

Do bilansu Markowej sprawców z Gniewczyny liczyć nie można, to oddzielne wsie przecież. Oczywiście ktoś może wierzyć, że oddalona o 20 km Markowa była ostoją bezpieczeństwa dla Żydów, podczas gdy Gniewczyna była wcielonym złem. Tylko że nie. Narrację psuje Mosze Weltz, cytowany przez Grabowskigo i Libionkę:

  „wtedy, podczas akcji, część Żydów uciekła, część ukryła się w bunkrach. Wiedzieli o tym Polacy i na własną rękę zorganizowali polowanie na Żydów, aby ich obrabować, a potem zamordować. We wsi pod Łańcutem, Markowa, Polacy znaleźli 28 Żydów i ich zastrzelili, zabrali im wszystko, ofiarom wyrwali nawet złote zęby. Hersztem tej grupy Polaków był Antoni Cyran. Przejął wszystkie żydowskie posiadłości, a dziś żyje wciąż w tej samej wsi. W tej samej wsi, Markowej, w masowym grobie leży ponad 200 Żydów z całej okolicy, którzy przez cały ten czas zastrzeleni zostali przez Polaków”

Dr Szpytma z IPN, współtwórca muzeum Ulmów, który sprawą Markowej zajmował się w ramach kariery naukowej dezawuuje zeznania Weltza, pytając rozbrajająco, jeśli ekshumacja wykazała, że spoczywały tam 34 ciała. Z innych wiarygodnych źródeł wiemy, że to nie Polacy ich rozstrzeliwali, lecz niemieccy żandarmi.

Abstrahując od faktu, że podobnie jak w przypadku rodziny Ulmów, chodzi o to, kto donosił, a nie osobiście rozstrzeliwał, czego doktor IPN nadal chyba nie rozumie, jak zauważająLibionka z Grabowskim:

To, że Weltz podaje nazwiska sprawców, pochodzi z Markowej, zna teren jak własną kieszeń i ukrywał się w 1942 r. w najbliższej okolicy, oraz to, że wiele grobów do dziś nie zostało ekshumowanych, i to, że w aktach sądów grodzkich z 1945 r. mowa jest nie o jednym, lecz o wielu masowych grobach w Markowej i w najbliższej okolicy – to wszystko nie ma dla Szpytmy żadnego znaczenia.

Ale nawet, jeśli w dalszym toku ekshumacji, gdyby do nich doszło, nie znaleziono by ani jednej ofiary, to, głupia sprawa, nadal pozostają ciała 34 zastrzelonych Żydów. Jaki to bilans? Ile Polaków brało udział w polowaniach? Przecież nie jeden, nie dwóch. Trzech, czterech też chyba nie. Pięciu? Niech będzie, że dziesięciu. Więc bilans 2:14? Można by go poprawić, bo rodzina Weltza ukrywała się w Markowej u państwa Szylarów w Markowej, ale, jak wtedy, cholera dać wiarę zeznaniom Mosze? Ale niech będzie, mamy 4:14, Polska „odrabia straty”.

Tylko, że mamy jeszcze zeznania świadka Jakuba Einhorna z Markowej. Początkowo jest dobrze, Einhorn ukrywał się u państwa Barów, więc jest już 6:14, ale sam zeznaje, że widział   jak liczni mieszkańcy Markowej wzięli udział w polowaniu i mordowaniu Żydów. Sąd w 1952 r nie dał mu wiary, bo Einhorn nic nie mógł widzieć z kurnika. Jak dodaje Szpytma

Po co cytować relację Jehudy Ehrlicha o tym, że „następnego ranka [po śmierci Ulmów] na polach odnaleziono dwadzieścia cztery ciała Żydów. Zostali oni pomordowani przez samych chłopów – chłopów, którzy ukrywali ich w ciągu [poprzednich] dwudziestu miesięcy”, jeśli wiemy i o tym piszemy, że po zbrodni na rodzinie Ulmów nie tylko nie mordowano Żydów, ale ich nadal ukrywano (w Markowej do końca okupacji niemieckiej przeżyło ich 21).

Uff jest ok. Szpytma, co prawda nadal nie rozumie, że w tej samej wsi jedni Żydów ukrywali, jedni polowali, a inni jeszcze robili jedno i drugie. Fakt, że całe 21 Żydów przeżyło, ostrożnie licząc jeden Żyd na małżeństwo, co dramatycznie działa na plus dla Polski. Mamy więc 46:14, ale niestety trzeba odjąć policzonych już Barów i Szylarów, a więc 42:14 – prawdziwy nokaut. Sęk w tym, że, jak piszą Grabowski i Libionka:

Polacy z Markowej przyczynili się do śmierci  [Einricha] jego żony, trzyletniej córki, trzech sióstr i dwóch braci. Na jesieni 1942 r. mieszkał w Husowie, tuż koło Markowej. Na wieść o planowanej wywózce Żydów cała rodzina postanowiła się ukryć. Einhorn wraz z żoną i córką, w towarzystwie ok. 40 innych Żydów, uciekł do pobliskiego lasu. Tego samego dnia, przed zachodem słońca, w pościg za nimi wyruszyło 38 polskich strażaków, członków OSP z Husowa, Markowej i okolicznych wiosek.

Dr Szpytma wskazuje jednak, że to nie wcale Markowa, to inna, sąsiednia miejscowość i w ogóle nie wiadomo, więc, dzięki ci Boże, geografia nas uratowała, bo byłoby 42:52 czyli minimalna, ale jednak porażka. Niestety strzela Polsce samobója, bo sam twierdzi, że

Otóż w przeszłości pisałem, że w Markowej policjanci granatowi uwięzili od 17 do 25 Żydów wyszukanych na rozkaz Niemców przez mieszkańców Markowej (dokument o tym mówiący jest umieszczony na wystawie stałej).

A więc, podsumowując tę celowo groteskową matematykę, po licznych bojach, dezawuowaniu świadków, wyrokach sądów grodzkich, bez licznych ekshumacji i dzięki aptekarskiej geografii udaje się Polsce wygrać 42:19 w Markowej, zakładając, że tylko 5 Polaków mogło pomagać wedle badań Szpytmy, bo kto śmiałby powiedzieć, że więcej. Nie wliczamy też licznych mordów na Żydach po wyzwoleniu, o czym wspominają Grabowski z Libionką, nie będziemy bowiem „psuć” bilansu dogrywką.

Mimo iż 20 km obok wytłukli rodzinę Trynczerów, mimo iż w Husowie wytłukli (nie tylko) rodzinę Einricha, mimo iż w Markowej wytłukli od 17-25 Żydów, a świadkowie donoszą o większej skali mordów, porozrzucanych grobach, ciągłych polowaniach na Żydów, polskich libacjach, gwałtach, torturach, to w samym środku tej ziemi przesiąkniętej mordem, państwo polskie zdecydowało się postawić muzeum dla jednej, jedynej polskiej rodziny, którą nota bene zamordowano przez donos Polaka i przy udziale Polaków.

Doprawdy, brawo Polsko, zawsze miałaś fantazję! Czekamy teraz tylko na żydowskie wycieczki czytające w hebrajskich przewodmikch zeznania kluczowych świadków.

https://galopujacymajor.wordpress.com/2018/02/04/bilans-markowej-z-rodzina-ulmow-w-tle/