Szydło broni Waszczykowskiego przed rozumem

Beata Szydło występuje pod komunikatem dnia, jak pod transparentem: „Komuś naprawdę zależy na tym, żeby uderzać teraz w polski rząd”.

Uderzać w pisowski rząd – małe sprostowanie. Ten rząd demoluje porządek demokratyczny, który polskie elity i Polacy (ta kolejność jest ważna) budowali po 1989 roku.

Powoli zbliżamy się do ustroju, który został nazwany przez Marka Borowskiego demokraturą. Jeszcze tylko pozostała do zdemolowania niezależność władzy sądzenia. PiS jest wewnętrznym najeźdźcą w Polsce, który niewiele ma wspólnego z zachodnimi standardami. A z jakimi? Logiczne.

Szydło te „komuś zależenie” nazywa krytykowanie Antoniego Macierewicz i Witolda Waszczykowskiego, zwłaszcza w kontekscie „wróżby” – bodaj „Rzeczpospolitej” – iż ten ostatni zostanie zdymisjowany przy rekonstrukcji rządu przed wakacjami.

No i Szydło (niepodrabiana pani z logoreą godną niejednego magla) gula skoczyła, że Waszczykowski ma być zrekonstruowany i na śmietnik wyrzucony. O tym zadecyduje jednak nie ona, tylko „pan” Kaczyński.

Szydło owe „komuś” insynuuje szkodzenie w sytuacji, gdy Polska ubiega się o niestałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Otóż to żadna zasługa PiS, tylko pozycję budowali poprzednicy, a zwłaszcza rząd PO-PSL. Jak zniszczona została nasza pozycja przez PiS i wizerunek Polski świadczy „sukces” wyniku 1:27. Taki wynik uzyskałoby LZS Brzeszcze z Barceloną.

To jest wynik pisowski, a Waszczykowski jest najgorszym szefem dyplomacji po 1989 roku, nawet Fotyga (nieogolona) była lepsza.

Zaś o Antonim Macierewiczu szkoda gadać, acz okaże się jego przydatność, gdy wraz z Wojskami Obrony Terytorialnej będzie bronił porządku w pisowskiej Polsce. A tak będzie, gdy wreszcie uda mu się wyprowadzić wojsko na ulicę, co nie wyszło w 1992 roku z Nadwiślańskimi Jednostkami Wojskowymi, aby bronić Jana Olszewskiego przed „nocną zmianą”.

Szydło ma najgłupszych piarowców, porównywalnych z tymi z czasów Gomułki, a świetnie nazwanych przez Kisiela – ciemniakami. Wówczas byli więc ciemniaki, dzisiaj ciemniactwo.

Taka ich czerń – jak pisał Henryk Sienkiewicz.

Więcej >>>

 

 

Wraca lustracja dziennikarzy. Uchwałę przygotowała Joanna Lichocka

Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski, 25 kwietnia 2017

Joanna Lichocka

Joanna Lichocka (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Rada Mediów Narodowych ma przyjąć uchwałę o lustracji dziennikarzy. To apel do prezesów mediów narodowych – TVP, Polskiego Radia i PAP – by nie zatrudniali b. funkcjonariuszy i tajnych współpracowników PRL-owskich służb specjalnych
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Projekt uchwały, nad którym Rada ma obradować w środę, brzmi następująco: „Rada Mediów Narodowych zwraca się do zarządów spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A. o niezatrudnianie osób pełniących służbę w organach bezpieczeństwa PRL oraz niezatrudnianie osób zatrudnionych lub współpracujących z tymi organami w okresie od dnia 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r.; w przypadku, gdy rozwiązanie umowy nie jest możliwe, Rada Mediów Narodowych zaleca przesunięcie dawnych funkcjonariuszy, pracowników i współpracowników służb PRL od wpływu na program i anteny mediów publicznych”.

Z naszych informacji wynika, że za taką uchwałą zagłosuje potrzebna większość rady. W radzie zasiada trójka posłów PiS – obok Lichockiej Elżbieta Kruk i Krzysztof Czabański. Oprócz nich w skład Rady wchodzą b. szef TVP Juliusz Braun i Grzegorz Podżorny. Trzy głosy wystarczą.

Lustracja dziennikarzy, czyli ubecy z nieoznakowanych pokojów

Jeden z posłów PiS twierdzi, że Rada porozumiała się już z prezesami publicznych mediów, którzy chętnie wykonają ten apel. Podstawą do zwolnienia z pracy mają być teczki zgromadzone w IPN. – Chodzi o to, by szefowie mediów publicznych rozważyli rozwiązanie umowy o pracę z osobami, co do których jest udokumentowana przez IPN informacja, że były współpracownikami bądź pracownikami komunistycznych służb specjalnych – wyjaśniała Lichocka w telewizji Republika – Według mnie byli esbecy i ich współpracownicy nie powinni kształtować opinii publicznej w mediach narodowych, w mediach publicznych.

Nie wiadomo, kogo ten apel miałby dotyczyć. Bo od ponad roku „kształtują opinię publiczną w mediach narodowych” ludzie nowej ekipy. Na przykład prezes TVP Jacek Kurski natychmiast po przejęciu telewizji wymienił szefów, wydawców, redaktorów i prezenterów programów informacyjnych. W Polskim Radiu też pracują ludzie lojalni wobec nowej ekipy.

Wiosną zeszłego roku Ewa Stankiewicz ze stowarzyszenia Solidarni 2010 mówiła w Sejmie, że na Woronicza pracują „setki ubeków”. – Jeśli nie wyprowadzicie wszystkich ubeków pochowanych po nieoznakowanych pokojach, których jest co najmniej kilkaset, jeśli z tego zrezygnujecie, to znaczy, że nie mamy po co debatować – mówiła podczas publicznego wysłuchania w Sejmie w trakcie debaty o tzw. dużej ustawie medialnej, której PiS ostatecznie nigdy nie zgłosił.

A i „ubeków w nieoznakowanych pokojach” nikt nie widział.

Lustracja dziennikarzy z poparciem resortu kultury

Pomysł Lichockiej popiera wiceminister kultury Jarosław Sellin (też b. dziennikarz). – Dziennikarze i publicyści to zawód szczególnego zaufania społecznego; opinia publiczna ma prawo wierzyć, że w tym zawodzie funkcjonują ludzie przyzwoici – mówił Sellin we wtorek w Polskim Radiu 24.

Wiceminister przyznał, że „sama posłanka Lichocka zastrzega się, że być może to już jest kwestia marginalna, może nawet w niektórych mediach nikogo nie dotyczy, bo już ponad ćwierć wieku minęło od upadku komunizmu. Ale taki sygnał, że taka powinna być wola przynajmniej szefów mediów publicznych… myślę, że jest moralnie porządkujący” – dodał.

O lustracji kadry naukowej na wyższych uczelniach państwowych, dziennikarzy w mediach publicznych czy ludzi kultury, którzy pracują na kierowniczych stanowiskach, np. dyrektora teatru, mówił w lipcu 2016 r. podczas debaty w Senacie obecny prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek.

Dziesięć lat temu lustrację dziennikarzy zablokował Trybunał

Środowisko dziennikarskie lustrację już przechodziło. Ustawa lustracyjna z 1997 r. objęła prezydenta, parlamentarzystów, osoby pełniące kierownicze stanowiska państwowe, sędziów, prokuratorów i adwokatów, a także szefów mediów publicznych. Znowelizowane w 2007 r. przepisy stanowiły, że sprawdzeniu mieli podlegać też wszyscy naukowcy i dziennikarze oraz właściciele mediów. Lustracja dziennikarzy wywołała protesty większości środowiska.

W maju 2007 r. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował m.in. lustrację ogółu dziennikarzy i naukowców (oprócz pełniących funkcje kierownicze). Przedtem część nadgorliwych redakcji (również prywatnych) zdążyła już zlustrować swoje zespoły. Przed rokiem PiS znowu chciał dziennikarzy zlustrować. W nowej ustawie medialnej (tej, która trafiła do kosza) PiS chciał rozszerzyć zakres lustracji dziennikarzy mediów publicznych. W obowiązującej ustawie o IPN lustracji podlegają tylko „autorzy audycji informacyjnych i publicystycznych” w telewizji, radiu i PAP. Ówczesny wiceminister kultury Krzysztof Czabański dopisał do tego lustrację „autorów tekstów informacyjnych lub publicystycznych”.

wyborcza.pl

Agnieszka Kublik

Wielki demaskator Berczyński! Nikt tak skutecznie jak on nie sprofanował smoleńskiej religii. Aż szkoda, że tak szybko uciekł do USA

25 kwietnia 2017 | 20:47

Dr. Wacław Berczyński pracował przy sprawie katastrofy jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu. Był ekspertem zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Już wtedy twierdził, że w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. doszło do wybuchu.

Dr. Wacław Berczyński pracował przy sprawie katastrofy jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu. Był ekspertem zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Już wtedy twierdził, że w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. doszło do wybuchu. (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Przez dwa lata aż o 11 punktów procentowych skurczyła się grupa wierzących w smoleński zamach. To sporo. Trzeba chyba podziękować Wacławowi Berczyńskiemu: od ponad roku jego podkomisja systematycznie i nieustannie czyniła wszystko, by hipotezę zamachową ośmieszyć.

Jeszcze dwa lata temu, w sondażu Kantar Millward Brown SA (dla „Faktów” TVN) 29 proc. zakreślało odpowiedź, że „katastrofa, do której doszło 10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem i w której zginęli prezydent Lech Kaczyński i 95 towarzyszących mu osób, była wynikiem zamachu”. A teraz (sondaż z 24-25 kwietnia) – 18 proc.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sondaż: Polacy już nie wierzą w smoleński zamach. Wyznawców spiskowej teorii jest najmniej od lat

Powód tego spadku? Jedyne, co mogło tak spektakularnie ostudzić smoleńską wiarę, to słowa i czyny podkomisji smoleńskiej dr Wacława Berczyńskiego, która miała zamach udowodnić.

Podkomisja pracuje od roku i za wiele dobrego o niej powiedzieć się nie da. Jej członkowie kompetencji do badania katastrof lotniczych nie mają, za to ekstrawaganckie pomysły i owszem. Na przykład podczas burzy mózgów wpadł im do głowy taki, by zderzyć pędzący samolot Tu-154 z brzozą przytwierdzoną do jadącego samochodu. Pomysł został odrzucony. Powód? Jak wyjaśnił dr Berczyński, „głównie ze względów bezpieczeństwa”.

Po roku podkomisja Berczyńskiego niczego nie ustaliła, żadnego raportu nie napisała. W siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej zaprezentowała tylko film, na którym „wierna” kopia kabiny pasażerskiej tupolewa bez okien wybucha. Zero dowodów, masa amatorszczyzny.

Potem dr Berczyński obciążył sam siebie, gdy się przyznał (i to niepytany!), że to on „wykończył caracale”. MON natychmiast wydał oświadczenie, z którego wynikało, że dr Berczyński kłamie. Ale potem wiceminister Bartosz Kownacki przyznał, że Berczyński miał dostęp do dokumentacji przetargowej. Czyli że Berczyński nie skłamał. A jeśli tak, to skłamał MON w oświadczeniu. Znów blamaż.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zamach smoleński. Kiepski film wczoraj widziałem. Wszystkie pomyłki inżyniera Berczyńskiego

Czyli Berczyński od ponad roku systematycznie, nieustannie czynił wszystko, by siebie i swoją pracę i podkomisję zdyskredytować, a hipotezę zamachową ośmieszyć. Nikt tak jak on nie zasłużył się w demaskowaniu smoleńskiego kłamstwa. Wielki demaskator Berczyński!

Może gdyby jeszcze jakiś czas tak skutecznie profanował smoleńską religię, za pół roku w zamach z 10 kwietnia 2010 r. wierzyłoby 10 proc.? Za rok – 5 proc.? A tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. – już tylko garstka wyznawców Jarosława Kaczyńskiego?

Jaka szkoda, że dr Berczyński tak szybko uciekł do USA.

wyborcza.pl

Stan głowy Błaszczaka i Szydło

Stan głowy Błaszczaka i Szydło

Co ma z przodu głowy Mariusz Błaszczak? Widzimy i nie zazdrościmy, przynajmniej ja. En face Błaszczak ma „uszy prezesa”, a z tyłu głowy raczej wiedzy i rozumu nie ma, bo gdyby miał, to nie posługiwałby się komunikatami dnia nadesłanymi z dyspozytorni z Nowogrodzkiej. Wiedziałby, że metafora „z tyłu głowy” jest proweniencji NKWD, KGB: w tył głowy oddawano strzały z nagana.

„Ucho prezesa” właśnie podzielił się swą wiedzą na temat tyłu głowy – nieskażony wiedzą o tradycji polskiej i znajomością literatury – iż Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar „z tyłu głowy” ma „ambicje, żeby zająć się polityką”. Taki tył głowy miał wcześniej prof. Andrzej Rzepliński, co okazało się „kulą w płot”, ale Trybunał Konstytucyjny został „rozstrzelany” –  i dzisiaj jest martwy.

Najwidoczniej pisowski Dzierżyński Błaszczak bierze się za Bodnara. Jeżeli niczego nie potrafisz, bierz przykład z Błaszczaka. Nieskażony, ale tablet ma i może czytać z niego komunikaty dnia podczas wypowiedzi w mediach. Niedawno Konrad Piasecki w jakiejś audycji zabrał Błaszczakowi tablet, aby za pomocą przodu głowy sformułował coś własnymi słowami.

Jeszcze bardziej komunikaty dnia słychać w wypowiedziach Beaty Szydło, która o referendum w sprawie reformy (deformy – w istocie) edukacji była się wyrazić za Nowogrodzką, iż „kiedy można było myśleć o referendum, wtedy tego wniosku nie było”.

Gdyby Szydło myślała przodem głowy, to może doszłaby ścieżkami własnych myśli, że zebrać 910 tys. głosów to nie w kij dmuchał, potrzeba trochę czasu. Gdyby słyszała innych, a nie wypatrywała komunikatów dnia, dotarłoby do niej, iż przeciw deformie są nauczyciele, rodzice, samorządy, głośno wyrażali się i demonstrowali, włącznie ze strajkiem szkolnym.

Trzeba słuchać vox populi, a nie vox Dei, czyli głosu prezesa. Z głupawki zawsze można się wycofać, bo przyznanie się do błędu przynosi mniejsze straty, niż wycofanie się z błędu pod przymusem. Przymus kończy się, jak „sukces” w Brukseli – 1:27.

Ha! 55 proc. Polaków – wg sondażu Kantar Millward Brown – opowiada się za referendum ws. deformy edukacji. To jest vox populi, a nie głos prezesa, nawet jeżeli prywatnie się przed nim chyli czoło, jak przed ikoną, gdy ten kiwnie paluszkiem.

Inny z kolei sondaż tejże pracowni jest silniejszy w wyrażaniu vox populi, mianowicie 68 proc. badanych oczekuje, iż prokuratura powinna zbadać rolę Wacława Berczyńskiego w sprawie Caracali. Berczyński, koleś od science-fiction z ładunkiem termobarycznym, wziął nogi za pas i dał dyla z kraju. Zamiast Caracali będą Boeingi, kontrakt za przeszło 2 mld zł na kupno VIP-owskich trzech Boeingów – gdzie pracował Berczyński – kroi się na największą aferę po 1989 roku. Acz Szydło idzie w zaparte, że była komunikowana o negocjacjach z Airbusem w sprawie Caracali. Tak! Macierewicz ją informował. Tyle warte owo „zaparte”, co produkcja Black Hawków w Mielcu. Zaklinała się tam Szydło z Macierewiczem na środku hali produkcyjnej, że zejdą z produkcji z tej właśnie hali.

Taki stan głowy jest w PiS, tył głowy Błaszczaka, przód głowy Szydło. Krótko pisząc: bezgłowie. Nie chcę pisać kolokwialnie, bo musiałbym obrazić, lecz czy powyższych polityków PiS można obrazić? Oni sami siebie obrażają, nie szanują.

Waldemar Mystkowski

koduj.24.pl

WTOREK, 25 KWIETNIA 2017

Kukiz: Zagłosuję za odwołaniem Macierewicza

20:17

Kukiz: Zagłosuję za odwołaniem Macierewicza

– Ja z całą pewnością tak [zagłosuję za odwołaniem Antoniego Macierewicza]. Nie wiem, jak zachowa się klub – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” TVN24.

20:10

Kukiz o ucieczce Berczyńskiego do USA

– Dodałbym do tego fakt wręcz ucieczki do USA, bo trudno to nazwać przypadkowym wyjazdem. Kilka jest takich zdarzeń, to nie dotyczy tylko pana Berczyńskiego, ale także wiceministra zdrowia, zapomniałem niestety nazwiska, który został zwolniony czy przesunięty po opracowaniu lobbistycznej ustawy dot. aptek, itd. Po prostu ucieczki. Ucieczka przed odpowiedzialnością. To rzeczy, z którymi mamy do czynienia od wielu lat. Taką samą ucieczkę zastosował pan Nowak, wyjeżdżając na Ukrainę – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” TVN24.

20:08

Kukiz o komisji śledczej ws Caracali: Jeżeli takie wsparcie będzie potrzebne, poprę ten wniosek

– Jak najbardziej. Niestety mój klub nie posiada tylu posłów, by taki wniosek o komisję śledczą złożyć, ale z tego, co słyszałem, chyba Platforma wystąpiła z takim wnioskiem, zamierza dążyć do powołania takiej komisji. Z mojej strony, jeżeli takie wsparcie będzie potrzebne, bez względu na to, kto złoży taki wniosek, poprę ten wniosek – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” TVN24, pytany o powołanie komisji śledczej ws Caracali.

19:49

KANTAR MB dla TVN: 65% uważa, że katastrofa smoleńska nie była wynikiem zamachu

65% ankietowanych uważa, że katastrofa smoleńska nie była wynikiem zamachu – wynika z sondażu Kantar Millward Brown SA, który został przeprowadzony na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24. Przeciwnego zdania jest 18% badanych.

19:43

Schetyna: Ci wszyscy, którzy dzisiaj kłamią i oszukują, odpowiedzą za to prawnie

– Ci wszyscy, którzy dzisiaj kłamią, oszukują odpowiedzą prawnie za to. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie tylko przed Trybunałem Stanu. Prokuratura się będzie zajmowała wszystkimi tymi wypowiedziami, które pani redaktor teraz cytuje. To pieniądze podatnika, a nie pieniądze PiS-u – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News. Jak dodał, to „ci, którzy kryją Berczyńskiego i Macierewicza i tych wszystkich, którzy w moim przekonaniu popełniali przestępstwo”.

19:39

KANTAR MB dla TVN: 60% badanych przeciwko reformie edukacji

60% badanych opowiada się przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku – wynika z sondażu KANTAR MB SA przeprowadzonego na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24. „Nie, nie jestem przeciw” odpowiedziało 37% ankietowanych, a 3% nie ma zdania w tej sprawie.

19:32

Schetyna o opozycji: Wygrać wybory samorządowe z PiS-em możemy tylko wtedy, kiedy będziemy razem

– Musi być [konstrukcja wspólnych list w wyborach samorządowych]. To klucz. Bo to też takie potwierdzenie, czy partie opozycyjne, ludzie opozycji są do tego, żeby znajdować – mimo tych różnic i trudności – właśnie tę wspólnotę interesu, spojrzenia, kierunku. To zawsze sprawdzian, bo łatwo się rozmawia, robi dobrą atmosferę, a na końcu jest rozmowa o listach, o programie, o wspólnym kierunku i polityce. To sprawdzian dla każdego polityka – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News. Jak dodał, opozycja może wygrać wybory samorządowe z PIS-em tylko wtedy, kiedy będzie razem.

19:25

Schetyna: Tusk jest wielką szansą dla Polski

– Nie mam takiego celu [żeby uwalić Donalda Tuska]. Chyba, że prezes Kaczyński, ale nie rozmawialiśmy i nigdy nie będziemy o tym rozmawiać. Akurat uważam, że Tusk ze swoją historią, doświadczeniem i miejscem, w którym jest, jest wielką szansą dla Polski i w rozdaniu europejskim i – w co wierzę – w krajowym – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News. Jak dodał:

„Myślę, że moje relacje z Tuskiem są naprawdę więcej niż dobre, bo jesteśmy w takich miejscach, od których będzie dużo zależeć w najbliższych miesiącach i latach (…) To absurdalne, jeżeli wpisuje się nas w jakiś konflikt, szorstkość. dzisiaj problemem jest PiS – dla Polski, dla Europy, dla Tuska, dla Platformy, dla mnie też. Myślę, że ma taką bardzo wyraźną ocenę tej sytuacji. Robię wszystko, żeby PiS-owi zabrać władzę, żeby wygrać z nimi wybory i uważam, że to najważniejsze zadanie dla mnie i myślę, że Tusk to rozumie”

300polityka.pl

Sondaż o katastrofie smoleńskiej: Polacy już nie wierzą w zamach. Wyznawców spiskowej teorii jest najmniej od lat

ADA, 25 kwietnia 2017

Testy podkomisji smoleńskiej z udziałem ładunku termobarycznego

Testy podkomisji smoleńskiej z udziałem ładunku termobarycznego (fot. youtube/MON)

Coraz mniej Polaków i Polek wierzy w zamach smoleński – wynika z najnowszego sondażu KANTAR MB dla „Faktów” TVN. Zniechęciła ich bomba termobaryczna?

Jedynie 18 proc. badanych przez KANTAR MB na zlecenie „Faktów” TVN uważa, że do katastrofy smoleńskiej doszło w wyniku zamachu, 65 proc. ankietowanych w zamach nie wierzy, a 17 proc. nie ma w tej sprawie zdania. Odsetek wyznawców teorii spiskowej spadł aż o 11 pkt proc.: w poprzednim badaniu, w którym ankieterzy pytali Polaków o to, co zdarzyło się w Smoleńsku (w kwietniu 2015 roku), w zamach wierzył niemal co trzeci ankietowany.

Katastrofa smoleńska: bomba termobaryczna wpłynęła na Polaków?

Co mogło wpłynąć na zmianę zdania Polaków? Być może ujawnione 10 kwietnia ustalenia podkomisji powołanej przez szefa MON Antoniego Macierewicza, która orzekła, że katastrofę spowodował wybuch bomby termobarycznej, ale dowodów na wybuch nie przedstawiła.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Blaszane ptaki, Rosjanie i bomba termobaryczna. Smoleński show podkomisji Macierewicza

Prezentacja ustaleń podkomisji, którą rząd PiS powołał w marcu 2016 r., była jednym z głównych punktów siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Kierowane przez Antoniego Macierewicza Ministerstwo Obrony Narodowej zadbało o oprawę. Na miejsce pokazu wybrano Salę Tradycji Wojskowej Akademii Technicznej. Wchodzących witali żołnierze w mundurach z epoki Księstwa Warszawskiego.

Przyczyna katastrofy według podkomisji? „Eksplozja w kadłubie, która zniszczyła kabinę pasażerską, zabijając pasażerów”.

Najpierw eksplozję pokazano w formie animacji, ale prawdziwe wrażenie na widzach zrobił eksperyment wykonany na poligonie: blaszany model kabiny w skali 1:1 z fotelami oraz materiałem imitującym tkankę ludzką wyleciał w powietrze od eksplozji tajemniczej skrzynki o bokach długości ok. 1 m. Była to – jak poinformował głos z ekranu – bomba termobaryczna. To ona zniszczyła kadłub, ale też eksplodowała „na centropłacie oraz skrzydłach”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Zamach smoleński”. Kiepski film wczoraj widziałem. Wszystkie pomyłki inżyniera Berczyńskiego

Dla potrzeb podkomisji taki rodzaj bomby, gdzie ładunkiem są opary paliwa, jest idealny. Na wraku, w miejscu katastrofy i na ciałach ofiar nie zostawia śladów typowych dla materiałów wybuchowych. Istnieniem ładunku termobarycznego podkomisja wyjaśnia więc, dlaczego tych śladów nie ma.

Maciej Lasek, członek rządowej komisji Jerzego Millera, ostro skrytykował zaprezentowany pokaz. – Chaos, niezrozumienie albo, co gorsza, świadoma manipulacja i kłamstwo.

wyborcza.pl

Stan głowy Błaszczaka i Szydło

Co ma z przodu głowy Mariusz Błaszczak? Widzimy i nie zazdrościmy, przynajmniej ja. En face Błaszczak ma „uszy prezesa”, a z tyłu głowy raczej wiedzy i rozumu – nie ma, bo gdyby miał, to nie posługiwałby się komunikatami dnia nadesłanymi z dyspozytorni Nowogrodzkiej, wiedziałby, że metafora „z tyłu głowy” jest prowienencji NKWD, KGB: w tył głowy oddawano strzały z nagana.

„Ucho prezesa” właśnie podzielił się swą wiedzą na temat tyłu głowy – nieskażony wiedzą o tradycji polskiej i znajomością literatury – iż Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar „z tyłu głowy” ma „ambicje, żeby zająć się polityką”.

Taki tył głowy miał wcześniej prof. Adam Rzepliński, co okazało się „kulą w płot”, ale Trybunał Konstytucyjny został „rozstrzelany” –  i dzisiaj jest martwy.

Najwidoczniej pisowski Dzierżyński Błaszczak bierze się za Bodnara. Jeżeli niczego nie potrafisz, bierz przykład z Błaszczaka. Nieskażony, ale tablet ma i może czytać z niego komunikaty dnia podczas wypowiedzi w mediach. Niedawno Konrad Piasecki w jakiejś audycji zabrał Błaszczakowi tablet, aby za pomocą przodu głowy sformułował coś własnymi słowami.

Jeszcze bardziej komunikaty dnia słychać w wypowiedziach Beaty Szydło, która o referendum w sprawie reformy (deformy – w istocie) edukacji była się wyrazić za Nowogrodzką, iż „kiedy można było myśleć o referendum, wtedy tego wniosku nie było”.

Gdyby Szydło myślała przodem głowy głowy, to może doszłaby ścieżkami własnych myśli, że zabrać 910 tys. głosów to nie w kij dmuchał, potrzeba trochę czsasu. Gdyby słyszała innych, a nie wypatrywała komunkatów dnia, dotarłoby do niej, iż przeciw deformie są nauczyciele, rodzice, samorządy, głośno wyrażali się i demonstrowali, włącznie ze strajkiem szkolnym.

Trzeba słuchać vox populi, a nie vox Dei, czyli głosu prezesa. Z głupawki zawsze można się wycofać, bo przyznanie się do błędu przynosi mniejsze straty, niż wycofanie się z błędu pod przymusem. Przymus kończy się, jak „sukces” w Brukseli – 1:27.

Ha! 55 proc. Polaków – wg sondażu Kantar Millward Brown – opowiada się za referendum ws. deformy edukacji. To jest vox populi, a nie głos prezesa, nawet jeżeli prywatnie się przede nim chyli czoło, jak przed ikoną, gdy ten kiwnie paluszkiem.

Inny z kolei sondaż tejże pracowni jest silniejszy w wyrażaniu vox populi, mianowicie 68 proc. badanych oczekuje, iż prokuratura powinna zbadać rolą Wacława Berczyńskiego ws. Caracali. Berczyński, koleś od science-fiction z ładunkiem termobarycznym, wziął nogi za pas i dał dyla z kraju. Zamiast caracali będą boeingi, kontrakt za przeszło 2 mld zł na kupno VIP-owskich trzech boeingów – gdzie pracował Berczyński – kroi się na największą aferę po 1989 roku. Acz Szydło idzie w zaparte, że była komunikowana o negocjacjach z Airbusem ws. caracali. Tak! Macierewicz ją informował. Tyle warte owo „zaparte”, co produkcja black-hawków w Mielcu. Zaklinała się tam Szydło z Macierewiczem na środku hali produkcyjnej, że zejdą z produkcji a tej właśnie hali.

Taki stan głowy jest w PiS, tył głowy Błaszczaka, przód głowy Szydło. Krótko pisząc: bezgłowie. Nie chcę pisać kolokwialnie, bo musiałbym obrazić, lecz czy powyższych polityków PiS można obrazić? Oni sami siebie obrażają, nie szanują.

WTOREK, 25 KWIETNIA

KANTAR MB dla TVN: 55% za przeprowadzeniem referendum edukacyjnego

18:18

KANTAR MB dla TVN: 55% za przeprowadzeniem referendum edukacyjnego

55% badanych opowiada się za przeprowadzeniem referendum w sprawie reformy edukacji, w wyniku której mają zostać zlikwidowane gimnazja – wynika z sondażu Kantar Millward Brown, przeprowadzonego na zlecenie “Faktów” TVN i TVN24.

36% uważa, że referendum nie powinno zostać przeprowadzone, a 9% nie ma zdania w tej sprawie. Sondaż przeprowadzono 24-25 kwietnia na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród osób w wieku 18 plus. Wielkość próby N=1001.

17:12

KANTAR MB dla TVN: 68% uważa, że prokuratura powinna zbadać rolę Berczyńskiego ws Caracali

Najnowszy sondaż KANTAR MB SA przeprowadzony na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24.

16:06

Błaszczak: RPO być może ma gdzieś w tyle głowy ambicje, żeby zająć się polityką

RPO być może ma gdzieś w tyle głowy ambicje, żeby zająć się polityką, być może będzie chciał kandydować na jakieś urzędy i tak oceniam jego zaangażowanie w tych działaniach. Jeszcze raz przypomnę: atak na Straż Graniczną, teraz atak na polską policję – stwierdził Mariusz Błaszczak na konferencji w KPRM.

15:48

Szydło: Wtedy, kiedy można było myśleć o referendum, wtedy tego wniosku nie było

Jak mówiła premier Szydło na konferencji w KPRM:

„Wielokrotnie powtarzałam i będę to powtarzać, że obywateli w ważnych sprawach trzeba pytać o zdanie i zdania nie zmieniam. Uważam, że jeżeli rozmawiamy na tematy istotne i ważne, to warto zawsze prowadzić konsultacje czy też przeprowadzić referendum, zapytać obywateli. Tyle tylko, że w tym momencie polski rząd próbuje się postawić z przyczyn typowo politycznych, bo przecież przewodniczący, który był inicjatorem zbierania podpisów, był zaangażowany politycznie i nigdy nie ukrywał tego swojego zaangażowania. Gdyby w odpowiednim momencie ten wniosek został złożony, czyli przed przyjęciem przez Sejm i podpisaniem ustaw przez prezydenta i przede wszystkim wdrożeniem reformy, to referendum miałoby sens. Natomiast my jesteśmy w środku procesu zmiany systemu edukacji w Polsce. Zadam takie pytanie. Ci, którzy mówią o tym, że trzeba przeprowadzić referendum, musieliby stanąć przed rodzicami, samorządami i nauczycielami i powiedzieć im, jaki system oświaty będzie w Polsce obowiązywał od 1 września. My jesteśmy już w tej chwili w fazie praktycznie końcowej wdrażania reformy. Zostały podjęte przez samorządy uchwały, zostały wdrożone wszystkie zmiany, które wynikają właśnie z ustawy. Rodzice już wiedzą, gdzie ich dzieci bedą uczyły się od 1 września. Pedagodzy wiedzą, gdzie będą pracowali. Ten proces cały czas trwa i w tej chwili ktoś, kto chce odwracać to czy zaczyna próbować poddawać w wątpliwość tę zmianę tylko i wyłącznie będzie powodował zaniepokojenie w tych środowiskach i chaos. Nie jestem za tym, abyśmy w polskiej oświacie robili chaos, tylko dobrą zmianę i reformę, która jest potrzebna”

Kiedy były przyjmowane przez rząd projekty ustaw dot. zmian w oświacie, wtedy kiedy można było myśleć o referendum, bo ustawy nie były podpisane przez prezydenta, wtedy tego wniosku nie było i takiego zaangażowania tych, którzy dzisiaj mówią o konieczności referendum – dodała szefowa rządu.

15:34

Szydło: Byłam na bieżąco informowana o postępach w przetargu na Caracale

Jeżeli chodzi o przetarg na Caracale, to byłam na bieżąco informowana przez tych, którzy prowadzili ten przetarg, czyli przez premiera Morawieckiego i wówczas wiceministra Domagalskiego, który prowadził te negocjacje i chcę jeszcze raz powtórzyć: nie doszło do podpisania umowy z firmą francuską ze względu na to, że warunki oferowane przez firmę francuską nie spełniły oczekiwań polskiego rządu i nie mogliśmy podpisać umowy, która była niekorzystna dla polskiej gospodarki i polskiego państwa. To tyle, ile mam w tej sprawie do powiedzenia – mówiła premier Szydło na konferencji w KPRM.

15:29

Tomasz Miłkowski nowym szefem BOR

– Dzisiaj chcemy państwu przedstawić człowieka, który będzie odpowiedzialny za wprowadzenie tych zmian [w BOR] i za przygotowanie tych zmian. To gen. Tomasz Miłkowski, który do dzisiaj był komendantem wojewódzkim małopolskiej policji, a z dniem jutrzejszym obejmuje szefostwo w BOR. Chcemy stworzyć służbę skuteczną, profesjonalną i również w której jako trzeci dodajemy słowo „umiar”. To nasz cel. Chcemy, żeby to była służba, w której będą pracowali dobrze opłacani, wyposażeni i wyszkoleni funkcjonariusze, która będzie pełniła ochronę – mówiła premier Szydło na konferencji w KPRM.

„Jesteśmy zdeterminowani do tego, aby te zmiany wprowadzić. Nie boimy się tego. Czas w Polsce skończyć z pewną hipokryzją, ponieważ dotychczas żaden rząd nie odważył się, a na pewno nie robili tego nasi poprzednicy, żeby wprowadzić zmiany i unowocześnić BOR. My się tego nie boimy i nie dotyczy to tego, czy chroniona jest Beata Szydło, Mariusz Błaszczak. Dla nas w pewnym sensie jest to dużym obciążeniem i ci z państwa, którzy znają naszą pracę wiecie doskonale, że poruszamy się z ochroną. To nie jest niczyj kaprys, tylko po prostu takie są wymagania bezpieczeństwa i tak jest na całym świecie. I tak jest na całym świecie. Czas skończyć z hipokryzją i wyraźnie powiedzieć, że potrzebna jest w Polsce właśnie służba, która chroni osoby zajmujące stanowiska państwowe i budynki, która cały czas czuwa nad bezpieczeństwem tych najważniejszych osób w państwie, a tak naprawdę nad bezpieczeństwem polskiego państwa”.

300polityka.pl

PiS rozumie Turcję. Głosuje przeciw rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy

Michał Wilgocki, 25 kwietnia 2017

Prezydent Turcji Recep Erdogan

Prezydent Turcji Recep Erdogan (STF / AP)

– Nie możemy z perspektywy gabinetu w Strasburgu oceniać sytuacji w Turcji – mówią „Wyborczej” przedstawiciele PiS, którzy zagłosowali we wtorek przeciw rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy zaniepokojonego stanem demokracji w Turcji.

„Choć rozumiemy traumę spowodowaną przez nieudaną próbę puczu z lipca, a także zagrożenie terrorystyczne, jesteśmy zaniepokojeni wprowadzeniem stanu wyjątkowego, masowymi zwolnieniami urzędników, sędziów, prokuratorów i naukowćów, a także zamykaniem mediów i organizacji pozarządowych” – czytamy w rezolucji, za którą głosowało 113 posłów. 45 było przeciw, 12 wstrzymało się.

„Jesteśmy zaniepokojeni zatrzymaniami parlamentarzystów i dziennikarzy, powtarzającymi się przypadkami łamania zasad wolności słowa i mediów” – głosi rezolucja.

Zobacz: Samodzierżca Kaczyński i jego najemnicy od brudnej i mokrej roboty – prof. Kuźniar w 3×3 o polityce PiS

Samodzierżca Kaczyński i jego najemnicy od brudnej i mokrej roboty – prof. Kuźniar w 3×3 o polityce PiS

http://www.gazeta.tv/plej/19,155165,21685784,video.html

PO i Nowoczesna za rezolucją ws. Turcji

Zgromadzenie wezwało tureckie władze od uwolnienia więźniów, poszanowania zasad demokracji, wdrożenia zaleceń Komisji Weneckiej, która przekazała już Turcji listę niezbędnych działań. Komisja skrytykowała m.in. projekt zmian w konstytucji, które umacniają władzę prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Twierdzi, że grożą one wprowadzeniem „prezydenckiego systemu autorytarnego”.

Pomysł zmian w konstytucji został przegłosowany przez Turków w referendum z 16 kwietnia. Szef misji Zgromadzenia Parlamentarnego RE Cezar Florin Preda stwierdził, że odbyło się ono na nierównych zasadach: w mediach dominowali zwolennicy Erdogana. Preda skrytykował też decyzję podjętą w ostatniej chwili przez komisję wyborczą, która dotyczyła zaakceptowania nieostemplowanych kart do głosowania, co „usunęło ważne zabezpieczenie przed oszustwami”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Turcja: Opozycja nazywa referendum „zamachem stanu” i chce jego unieważnienia

Rezolucję poparła cześć przedstawicieli polskiej delegacji: Killion Munyama, Agnieszka Pomaska, Aleksander Pociej z PO, a także Krzysztof Truskolaski z Nowoczesnej.

– Turcja jest krajem, gdzie w więzieniach siedzi 150 dziennikarzy, gdzie nie są przestrzegane standardy demokratyczne, nie funkcjonują demokratyczne instytucje, nie przestrzega się praw człowieka – mówi „Wyborczej” Pomaska. – Nie wyobrażam sobie, żeby takiej rezolucji nie przyjąć. Jej konsekwencją jest monitorowanie sytuacji. To nie jest wkroczenie z wojskami, tylko sprawdzenie, czy nie łamie się zasad, które obowiązują w Radzie Europy.

PiS: Turcja jest krajem zagrożonym

Posłowie i senatorowie PiS (Włodzimierz Bernacki, Dominik Tarczyński, Daniel Milewski, Margareta Budner, Andrzej Wojtyła i Arkadiusz Mularczyk) byli jednak przeciw. Powody?

– Nie możemy z perspektywy gabinetu w Strasburgu oceniać sytuacji w Turcji – mówi „Wyborczej” Włodzimierz Bernacki. – Turcja jest krajem zagrożonym ze strony organizacji terrorystycznych i przez sytuację zewnętrzną – trwającą w Syrii wojnę. Jeżeli ktoś nie rozumie sytuacji wewnętrznej, zewnętrznej, geopolitycznej tego kraju, bardzo łatwo przyjdzie mu krytyka tego, co nazywa się naruszeniem praw człowieka, według katalogu właściwego dla Berlina, Paryża czy Madrytu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Turcy po referendum. Jak wyobrażają sobie przyszłość swoją i kraju? Walka, emigracja, święty spokój…

Przeciw byli też posłowie z Azerbejdżanu, Czesi z frakcji socjalistów, posłowie z Niemiec, Turcji, a także pojedynczy parlamentarzyści z Finlandii, Ukrainy, Mołdawii, Włoch i Hiszpanii.

Zgromadzenie Parlamentarne jest jednym z dwóch głównych organów statutowych Rady Europy. Składa się z przedstawicieli krajowych parlamentów. Liczba delegatów jest zależna od liczby mieszkańców, a skład delegacji jest zależny od układu sił w krajowym parlamencie. Spotyka się cztery razy w roku na tygodniowe sesje w siedzibie Rady Europy w Strasburgu.

wyborcza.pl

Annette Laborey

Z żalem nie przyjmuję orderu – list do polskiej ambasady w Paryżu

25 kwietnia 2017

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda (ADAM STĘPIEŃ)

Polska wpadła w ręce partii, którą mogłabym tylko zwalczać. Odznaczenie nadane takimi rękami zamienia się w zniewagę

Szanowny Panie!

Kwituję odbiór listu Pana z 12 kwietnia 2017 r., z którego dowiedziałam się, że Prezydent Polski zaszczycił mnie tytułem Kawalera Orderu Zasługi RP.

Jeśli przyczyną mojego odznaczenia był mój udział przez wiele długich lat w walce o wolność Polski, to ta właśnie przyczyna każe mi odznaczenie odrzucić.

Niezliczone gwałty na wolności i zasadach demokracji, których obecna Polska jest teatrem, nietolerancja i nienawiść podniesione do rangi cnót, podeptana zasada rozdziału państwa od Kościoła, zniesienie prawa do aborcji, rozpasany nacjonalizm, legalizacja ruchów parafaszystowskich, ONR-u i Młodzieży Wszechpolskiej, kategoryczna odmowa przyjęcia ofiar wojny syryjskiej – listę można by ciągnąć – splugawiły naszą walkę. Polska wpadła w ręce partii, którą mogłabym tylko zwalczać. Odznaczenie nadane takimi rękami zamienia się w zniewagę. Nie przyjmuję go.

Proszę mi wierzyć, Panie chargé d’affaires, że czynię to z wielkim żalem.

Zrozumie Pan, nie wątpię, że podzielę się niniejszą decyzją z redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej” Adamem Michnikiem, moim przyjacielem i inspiratorem przez wszystkie minione lata.

Z należnymi wyrazami

* Annette Laborey – w latach 70. i 80. XX wieku prowadziła w Paryżu Fondation pour une entraide intellectuelle européenne wspierającą niezależnych intelektualistów z Europy Środkowo-Wschodniej rządzonej wówczas przez komunistów. List, który publikujemy, Laborey wysłała Dariuszowi Wiśniewskiemu, chargé d’af-faires Ambasady Polskiej w Paryżu.

Zobacz także: Samodzierżca Kaczyński i jego najemnicy od brudnej i mokrej roboty – prof. Kuźniar w 3×3 o polityce PiS

Samodzierżca Kaczyński i jego najemnicy od brudnej i mokrej roboty – prof. Kuźniar w 3×3 o polityce PiS

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21685784,video.html

wyborcza.pl

WTOREK, 25 KWIETNIA 2017

PO wnioskuje do Ziobry o objęcie specjalnym nadzorem śledztwa dot. Caracali

PO wnioskuje do Ziobry o objęcie specjalnym nadzorem śledztwa dot. Caracali

Wnioskujemy do prokuratora generalnego o objęcie specjalnym nadzorem przez prokuraturę generalną śledztwa dotyczącego Caracali. Wniosek w tej sprawie złożyli posłowie PO ponad pół roku temu i ta sprawa trafiła do prokuratury regionalnej w Szczecinie (…) Nie wyobrażamy sobie, żeby prokuratura regionalna w Szczecinie otrzymywała wsparcie od prokuratora generalnego, tym bardziej, że pojawiają się nowe wątki. Najbardziej niejasnym wątkiem jest rola pana Wacława Berczyńskiego w postępowaniu przetargowym – mówił w Sejmie poseł Witczak

– Składamy wniosek i żądamy natychmiastowego procedowania wniosku PO o komisję śledczą ws. przetargu na śmigłowce. Mamy sprzeczne zeznania i wypowiedzi polityków w ciągu ostatnich dni dotyczących, być może, najważniejszego przetargu w tym kraju. Być może mamy do czynienia z największą aferą III RP, bo mówimy o przetargu wartym 13 miliardów złotych – stwierdził Cezary Tomczyk.

Jak dodał Marcin Kierwiński:

„Zwrócimy się do marszałka Kuchcińskiego, aby na najbliższym posiedzeniu Sejmu pani premier Beata Szydło przedstawiła informacje nt. tego postępowania przetargowego, aby powiedziała o tym Polakom, jaka była rola pana Berczyńskiego”

300polityka.pl

http://m.se.pl/wiadomosci/polityka/bor-zniszczy-nowa-limuzyne-prezydenta_985403.html

https://www.o2.pl/artykul/bor-uszkodzil-nowa-limuzyne-dudy-6115717571741825a?src01=6a4c8&src02=facebook_wp

https://wiadomo.co/demontaz-panstwa-prawa-zapraszamy-na-spotkanie/

„Premier jest pod urokiem Kaczyńskiego”. Ekspertka o problemach, z jakimi boryka się Szydło

Magda Kożyczkowska, 25.04.2017

Beata Szydło

Beata Szydło (Alessandra Tarantino (AP Photo/Alessandra Tarantino))

– Pani premier na ogół dobrze sobie radzi z trudnymi sytuacjami. Ale na ogół nie oznacza zawsze – mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl dr hab. Ewa Marciniak, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych na UW.

Magda Kożyczkowska, Gazeta.pl: Jak pani widzi rolę premier Beaty Szydło w rządzie?

Dr. hab. Ewa Marciniak*: Premier przez długi czas była głównym atutem rządu. To ona ocieplała jego wizerunek, ratowała go, kiedy zaszła taka potrzeba. Była postrzegana jako kobieta, która ma doświadczenie życiowe i polityczne, osiągnęła sukces w kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy (jako szefowa jego sztabu – red.) oraz w kampanii parlamentarnej. Zaczęła sprawować funkcję premiera w aurze sukcesu. Wydaje mi się, że ten początek był dla premier bardzo korzystny, co odbijało się w sondażach – przeważały osoby, które twierdziły, że Szydło jest właściwą osobą na właściwym miejscu.

Beata Szydło w czasie konwencji przedwyborczej PiSBeata Szydło w czasie konwencji przedwyborczej PiS Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Rozumiem, że zaraz padnie jakieś „ale”…

Okazało się, że premier ową pewność siebie może i demonstruje w czasie konferencji prasowych czy mniej formalnych spotkań z wyborcami, natomiast w sferze decyzji pozostaje zachowawcza. Nie przypominam sobie żadnego faktu politycznego, którego autorką byłaby Beata Szydło. Komentatorzy mówią o tym, jak wielka jest siła prezesa partii rządzącej, że Szydło musi z nim konsultować wszelkie decyzje i posunięcia. Widać, że premier jest pod ogromnym urokiem Jarosława Kaczyńskiego.

Może pani rozwinąć motyw zauroczenia prezesem Prawa i Sprawiedliwości?

Pani premier dawała temu wyraz wielokrotnie w różnych sytuacjach, w tym również na  konferencjach prasowych, zwracając się do Jarosława Kaczyńskiego per „panie premierze”, czy nazywając siebie i Mateusza Morawieckiego „pomazańcami Jarosława Kaczyńskiego“. To wyraz ogromnego szacunku dla prezesa i właśnie zauroczenia nim.

I ten zauważalny podziw dla Jarosława Kaczyńskiego jest główną słabością wizerunkową premier?

Wizerunek pani premier jest niejednoznaczny. Dość długo oceny pozytywne przeważały nad ocenami negatywnymi. Dynamika polityczna nie pozostaje bez wpływu na postrzeganie szefowej rządu.

Na przykład pewne reorganizacje w strukturze rady ministrów i poszerzenie kompetencji Mateusza Morawieckiego sprawiły, że w ostatnim czasie wyrósł on na jej konkurenta politycznego, wizerunkowego, a także decyzyjnego. To wszystko znalazło odbicie w sondażach. Już w czerwcu ubiegłego roku w sondażu przeprowadzonym przez CBOS aż 63 proc. respondentów oceniło, że premier Szydło nie podejmuje samodzielnych decyzji. Niemal połowa pytanych uważała też, że ma ona niewielki wpływ na to, co robią jej ministrowie.

Należy też zauważyć, że sztandarowy program PiS, czyli 500+, został  „sprzedany” jako sukces minister Rafalskiej. Aczkolwiek pani premier, kiedy tylko może, podkreśla, że to przede wszystkim sukces rządu, co zresztą jest bliższe prawdy. Dwoje polityków kojarzonych z realnym (min. Rafalska) i potencjalnym (min. Morawiecki) sukcesem oraz relacja politycznej zależności wobec prezesa partii to czynniki wpływające na ocenę wizerunku premier Beaty Szydło.

Konferencja prasowa prezesa PiS i premierKonferencja prasowa prezesa PiS i premier Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Ważnym momentem dla PiS był ostatnio szczyt w Brukseli, na którym przywódcy UE mieli zdecydować o wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Beata Szydło reprezentowała tam PiS, które zdecydowało, że Tuska nie poprze. To musiała być stresująca sytuacja. Premier stanęła sama przeciwko 27 krajom. Co tam się wydarzyło z punktu widzenia psychologii społecznej?

Należy w tym miejscu poruszyć dwie kwestie. Po pierwsze, często się zdarza, że polityk działa jako reprezentant idei jakiejś grupy politycznej. Zgadzając się z nią w mniejszym lub większym stopniu i tak jest zobligowany do tego, żeby zaprezentować to, co grupa ustaliła. Z perspektywy psychologii społecznej można w tym momencie mówić, że działa mechanizm presji, gdyż zachowanie czy poglądy grupy są swego rodzaju drogowskazem, jak należy postąpić lub jakie poglądy są właściwe.

Wieloletnie doświadczenia wykazały, że ta siła oddziaływania jest tym większa, im bardziej cenimy sobie osoby, które nas nakłaniają do zajęcia jakiegoś stanowiska. To nasze autorytety.

Wcześniej już ustaliłyśmy, że pani premier ma takie autorytety. Drugim czynnikiem wpływającym na uleganie presji jest wielkość naciskającej grupy. Okazuje się, że niewielkie grupy – powiedzmy od trzech do siedmiu osób – są w tej kwestii bardziej skuteczne. Te dwa komponenty potrafią sprawić, że człowiek zrealizuje wyznaczone mu zadanie i powie to, co zostało ustalone.

A co, jeśli mimo presji pojawią się też wątpliwości?

Czasami może się zdarzyć, że nie zgadzamy się z ideą czy decyzją wypracowaną przez grupę i rodzi się w nas poczucie dysonansu. Wtedy trzeba je jakoś zredukować. Możemy np. poszukać argumentów potwierdzających pomysł grupy – tak selekcjonować informacje, żeby potwierdzić, że jest dobry. Selektywna percepcja rzeczywistości to bardzo ważny mechanizm i może doprowadzić do tego, że rzeczywiście zaczynamy wierzyć w słuszność podjętej decyzji.

Możemy też szukać argumentów, które ją podważają, ale to już jest duży wysiłek, który w dodatku wymaga asertywności. Jeśli mówimy o polityce, to asertywność jest możliwa wówczas, gdy polityk ma silne umocowanie, zaplecze, a nie widać, żeby pani premier je miała, w przeciwieństwie do innych polityków PiS. Choć należy zaznaczyć, że pani premier jest wiceprezesem partii, więc powinna doświadczać instytucjonalnego wsparcia.

Czy premier dała po sobie poznać, że przeżywa trudne chwile?

Pani premier na ogół dobrze sobie radzi z trudnymi sytuacjami. Ale na ogół nie oznacza zawsze.

Kiedy premier podpisywała Traktaty Rzymskie, mogliśmy dostrzec pewną niespójność na poziomie komunikacji niewerbalnej. Chodzi o gest otwartości, który wykonała, mówiący „jestem częścią was, polityków europejskich”. W tym samym momencie na jej twarzy pojawił się uśmiech niepewności. To, co przeżywamy, widać w naszych gestach, w naszym wyrazie twarzy itd. Język ciała zdradza nasze emocje i wystudiowanie niektórych gestów nie zawsze jest pomocne. Pewna niespójność zachowań pozajęzykowych świadczyła o tym, że premier nie czuła się komfortowo w tej sytuacji. Kluczowe pytanie: w jakim stopniu premier mówi językiem własnym, a w jakim jest to język grupy, którą reprezentuje? Mam na myśli tzw. przekaz, który nieustannie trzeba powtarzać, by utrwalił się w opinii publicznej.

Wróćmy jeszcze do szczytu w Brukseli, a właściwie do tego, co wydarzyło się tuż po nim. Na premier czekał komitet powitalny, składający się z kolegów z partii. Były kwiaty i piękne słowa. Jak możemy odczytać tę scenę?

Prawo i Sprawiedliwość lubi uprawiać politykę przez symbole. Jeśli komuś dajemy kwiaty, to jest to symbol dowartościowania, wdzięczności. To również sposób okazania, że obdarowana osoba jest ważna. Kogo witamy z kwiatami na lotnisku? Piłkarzy, którzy zdobyli medale, lekkoatletów wracających z igrzysk.

Ale też rodzinę.

No właśnie. Czyli kogoś, kto jest ważny, kto odniósł sukces lub jest nam bliski. W ten sposób zbudowana została symboliczna narracja, że oto przybył zwycięzca. To jest spójne ze strategią komunikacyjną PiS, bo przecież wcześniej wyszedł komunikat, że trzeba za wszelką cenę stawiać na swoim, że pani premier asertywnie podjęła decyzję inną niż pozostałe państwa, dowodząc naszej podmiotowości i teraz należą jej się podziękowania. Poczyniono wielkie wysiłki, żeby stworzyć wrażenie niezależności i zwycięstwa. Szydło wprost tonęła w kwiatach wręczanych przez najważniejszych polityków partii. Tak patrząc po ludzku, rzeczywiście należało się pani premier wsparcie, bo to przecież ona dała twarz politycznym decyzjom PiS.

Zauważmy jednak, że ten symbol, ten fakt medialny, nie żył długo. Widocznie osoby, które odpowiadają za strategię komunikacyjną PiS uznały, że trudno coś, co wyraża się stosunkiem liczb 27 do 1, nazywać sukcesem.

Pod presją grupy działają nie tylko politycy. Takie sytuacje dobrze znamy z pracy. Często trudno nam postawić na swoim. Jakie mechanizmy wówczas działają?

Ścierają się dwie postawy – konformistyczna, kiedy ulegamy presji grupy, oraz nonkonformistyczna. Ta druga wymaga wysiłku. W szczególnych sytuacjach, np. w systemach totalitarnych, postawy nonkonformistyczne zrodziły opozycję demokratyczną – tak było np. w PRL-u. W miejscu pracy sprzeciw może być sygnałem, że dzieje się  coś niewłaściwego.

Uleganie presji jest obecne zwłaszcza w takich miejscach, w których decyzje podejmuje grono ekspertów. Przypuśćmy, że wszyscy oni są ważni, wykształceni, doświadczeni itd. W takim wypadku często występuje efekt grupowego myślenia. Polega na tym, że eksperci wzajemnie wierzą w swoje kompetencje i kiedy któryś z nich zgłosi pomysł, inni uznają go za na tyle ważny i ciekawy, że nie warto się mu przeciwstawiać.

Uważamy, że ktoś jest większym autorytetem?

Tak. Wtedy włączamy autocenzora i uważamy, że skoro mamy mniejsze doświadczenie, to druga osoba ma słuszność. To dotyczy gremiów decyzyjnych, w których są ludzie z etykietą ekspertów, dyrektorów, osób niezwykle ważnych – to warunek wstępny wytworzenia mechanizmu myślenia grupowego.

Oczywiście presja występuje też w innych sytuacjach, kiedy większość wygłasza zdanie. Pada pytanie, na ile się z nim zgadzamy. Jeśli chcemy mieć poczucie, że przynależymy do większości, zawiesimy własny pogląd, ponieważ pragnienie przynależności do grupy będzie silniejszą motywacją niż zachowanie własnego zdania. Człowiek musi się identyfikować z jakąś grupą, potrzebujemy powiedzieć „my”: „my – partia polityczna” albo „my – nauczyciele z  szkoły X”. Pragnienie przynależności do grupy często skutkuje tym, że redukujemy swoje wątpliwości do minimum.

Trochę weryfikujemy nasze osobiste potrzeby lub poglądy, uznając, że jakiś pogląd jest ważniejszy. Innymi słowy: ulegamy wpływowi. Myślę, że w polityce jest podobnie.

Jak długo da się wytrzymać, dostosowując się do cudzych poglądów?

Życie pod presją jest bardzo trudne. Jeśli wymagania grupy są całkowicie różne od tego, kim sami jesteśmy, jakie mamy priorytety, cele życiowe, to presja, żeby zachowywać się lub myśleć jak grupa, będzie dla nas trudnym doświadczeniem. Ale na ogół jest tak, że podobne przyciąga podobne, czyli że pewien poziom podobieństwa – np. ideologicznego czy osobowościowego – powoduje, że ludzie trzymają się razem. Jeśli tworzy się grupa, można założyć, że więcej w niej jest tych elementów podobnych i spada ryzyko, że ktoś znajdzie się pod silną presją.

Oczywiście znamy przypadki, w których ludzie decydują się żyć wbrew sobie, żeby przynależeć do grupy, ale jest to niekorzystne psychologicznie. Na szczęście psychologia człowieka ma takie mechanizmy, że raczej albo tak zredefiniuje świat, że uwierzy w słuszność racji grupy, albo z niej po prostu odejdzie.

* Dr hab. Ewa Marciniak, od 2016 dyrektor Instytutu Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, specjalizuje się w komunikowaniu i marketingu politycznym. Wśród jej zainteresowań naukowych znajdują się m.in. psychologiczne aspekty komunikacji społecznej, zachowania polityczne oraz personalizacja polityki i zachowań wyborczych. 

gazeta.pl

Były radny z Bydgoszczy ma pomysł na „odkupienie win”. „Co miesiąc będę kupował 1000 chlebów”

mako, 25.04.2017

Były radny PiS Rafał Piasecki

Były radny PiS Rafał Piasecki (Fot. Łukasz Antczak / Agencja Gazeta)

– Nie chowam głowy w piasek – mówi były radny Rafał Piasecki, oskarżony o znęcanie się nad żoną. Mężczyzna nie przyznaje się do stosowania przemocy, chce jednak odkupić winy, zakładając fundację.

Rafał Piasecki, były bydgoski radny PiS, wciąż zaprzecza, że przez 11 lat znęcał się fizycznie, psychicznie i seksualnie nad żoną. Przeprasza jednak za liczne wyzwiska i groźby, które nagrała kobieta. Żeby odkupić swoje winy, postanowił założyć fundację i rozdawać ubogim chleb.

Nie chowam głowy w piasek. Jestem w trakcie zakładania fundacji. Ta fundacja „Dobro za zło”, będzie być może taką formą odkupienia. Ja będę co miesiąc kupował tysiąc chlebów świętego Antoniego, aby rozdawać biednym. Będziemy pomagali ludziom, którzy są w potrzebie. Dobrem odpłacać za ewentualny czyny, których ludzie żałują.

 – mówił w programie Polsatu „Interwencja”.

Mokry ręcznik i środki odurzające

Przeciwko Piaseckiemu toczą się obecnie trzy postępowania karne. – O znęcanie się, naruszenie miru domowego i włamanie się do skrzynki mailowej pani Karoliny – wylicza w rozmowie z nami adwokat żony radnego. Były radny utrzymuje jednak, że nagranie, które upubliczniła jego żona, nie dowodzi przemocy fizycznej – odgłosy uderzeń miały wynikać z tego, że zdenerwowany „uderzał ręcznikiem w fotel”, podczas gdy żona stała kilka metrów dalej.

Były radny ma nową linię obrony ws. drastycznych nagrań. „Uderzałem ręcznikiem w fotel”

Piasecki utrzymuje też, że w czasie nagranej sytuacji został odurzony. Polityk pokazał w reportażu „Uwaga” TVN butelkę whisky, na której – jak twierdzi – są odciski palców żony. – Ona przyniosła tę butelkę i powiedziała: Chodź Rafał, rozerwiesz się trochę – opowiadał. Mężczyzna przyznał, że alkohol nie usprawiedliwia takich działań, o jakie oskarża go żona.

– Ale też się zastanawiam, czy mi nie zostało dosypane coś innego. Ja tego nie wiem i nie mówię, żeby siebie wybielić. Ale ja nie wiem, moja małżonka ma dostęp do różnych środków farmaceutycznych – stwierdził. – Na tym nagraniu nie jestem sobą – podkreślał. Wcześniej mówił też, że kobieta często go prowokowała.

gazeta.pl

WTOREK, 25 KWIETNIA 2017

STAN GRY: Skarżyński: Tusk odpowiedzialny za rządy PiS, Czuchnowski: Blida wyrzutem sumienia dla PO, Balcerowicz: Nowoczesna ma najlepszy program

UCHO PREZESA O OPOZYCJI JUŻ ZA DARMO NA YOUTUBEhttps://www.youtube.com/watch?v=xJzVQvUS1ns

SCHETYNA NA TWITTERZE: JA NAJLEPSZY W #UCHOPREZESA? NIE MAM TAKIEGO WRAŻENIA. NIEZMIENNIE WYGRYWA MARIUSZ.

PADŁ MIT O IZOLACJI POLSKI – GPC na jedynce ze zdjęciem Szydło z Merkel.

BALCEROWICZ: NAJLEPSZY PROGRAM MA NOWOCZESNA – fragment rozmowy Jacka Nizinkiewicza w RZ:
“- Najlepszy program dla Polski ma jak dotąd Nowoczesna.
– Której poparcie spada.
– Tak się zdarza. Program Nowoczesnej jest najbardziej odpowiedzialny, odnoszący się do głównych problemów Polski. Nowoczesna grupuje też nowych ludzi, bardzo potrzebnych w polskiej polityce. To nowa siła. Narodowcy u Kukiza reprezentują stare siły, a Partia Razem ma program bardzo groźny dla naszej gospodarki”.

BALCEROWICZ: WZROST GOSPODARCZY NIESTABILNY – dalej mówi Nizinkiewiczowi w RZ: “Jest wzrost stabilny i jest wzrost niestabilny. Przy wzroście stabilnym dług publiczny nie rośnie w stosunku do PKB, a jak jest wysoki, to spada. Taki wzrost jest napędzany głównie przez inwestycje i produktywność. Niestabilny to taki, przy którym głównym motorem jest zwiększenie konsumpcji napędzane wzrostem długu, a inwestycje spadają. W Polsce mamy do czynienia z niestabilnym wzrostem gospodarczym. PiS odziedziczył bardzo dobrą sytuację gospodarczą, dzięki czemu sytuacja większości ludzi się poprawia. Pytanie, na jak długo. W międzyczasie wiele osób myśli, że dobra sytuacja ekonomiczna to zasługa PiS”. http://www.rp.pl/Polityka/304249882-Balcerowicz-Takich-czystek-dotad-nie-bylo.html

53% NEGATYWNIE I ZDECYDOWANIE NEGATYWNIE OCENIA WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI, 18 RACZEJ POZYTYWNIE I 3 ZDECYDOWANIE POZYTYWNIE – w sondażu dla DGP. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/548214,reforma-sadow-zbigniew-ziobro-sondaz.html

PRAWO I SOCJAL – WYDATKI NA OCHRONĘ SPOŁECZNĄ MAJĄ ROSNĄĆ WYRAŹNIE SZYBCIEJ NIŻ GOSPODARKA – jedynka DGP: “W wersji programu, którą dziś zajmie się Rada Ministrów, zapisano, że w 2020 r. ochrona społeczna ma kosztować ok. 16,7 proc. PKB. W 2015 r., gdy PiS obejmował władzę, wydawano na ten cel 15,9 proc. PKB. Ten wzrost to wyjątek, bo większość pozostałych wydatków publicznych ma kształtować się tak, jak na to pozwoli koniunktura gospodarcza. Ich udział w PKB albo się nie zmieni, albo nawet nieznacznie spadnie”. http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/548200,pis-rzad-ekonomisci.html

NOWA OFERTA PIS DLA POLAKÓW – Fakt: “Plan na wyższe emerytury, podwyżki pensji dla najmniej zarabiających, uwłaszczenie Polaków – te propozycje mogą zostać przedstawione w czerwcu podczas kongresu PiS. Jarosław Kaczyński oczekuje od ministrów nowych pomysłów. – Nie mogą być one jednak zbyt kosztowne dla budżetu – usłyszeliśmy od jednego z ministrów. Bo lista rządowych wydatków rośnie w oczach”.  http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tym-pis-bedzie-chcialo-kupic-wyborcow/8qhfc9k

MORAWIECKI NIE DOPŁACI DO ARMII – Fakt: “z informacji Faktu wynika, że Morawiecki w przyszłym roku nie zamierza na armię przekazywać dodatkowych pieniędzy. Budżet na 2018 rok i bez tego będzie bardzo napięty. Szykuje się więc dzisiaj ostre starcie. Kto je wygra? Jedno jest pewne – Macierewiczowi, którego pozycja w PiS znacznie osłabła, trudno będzie przekonać premier Beatę Szydło do swoich racji”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/wojna-w-rzadzie-o-pieniadze/v26c4zl

Z USTAWĄ METROPOLITALNĄ W PIS KTOŚ SIĘ POMYLIŁ – Iwona Szpala w GW: ”W biurze parlamentarnym PiS ktoś się pomylił i do projektu przysłanego z MSWiA dołożył podpisy posłów (są zbierane na zapas, by można było je wykorzystać do szybkiego złożenia projektu poselskiego). Ustawa trafiła nie do ekspertów, ale do marszałka Sejmu. Był ostatni dzień stycznia, a Jacek Sasin w dniu niespodziewanej premiery projektu był w Brukseli, więc nie mógł go bronić”. http://wyborcza.pl/7,75398,21684619,nieudany-skok-pis-na-warszawe-skad-wziela-sie-metropolitalna.html

ROCZNICA ŚMIERCI BLIDY TO WYRZUT SUMIENIA DLA PLATFORMY, 10 LAT BEZKARNOŚCI ZBIGNIEWA ZIOBRY – Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik w GW: “25 kwietnia to okrągła rocznica bezkarności Kaczyńskiego, Ziobry i Święczkowskiego. Ponoszą moralną i polityczną odpowiedzialność za śmierć posłanki SLD. Ale ta data powinna być też wyrzutem sumienia dla Platformy. Recydywą autorytarnych i niszczących demokrację rządów Polska płaci teraz za brak zdecydowania i złamanie danej wyborcom obietnicy rozliczenia IV RP”. http://wyborcza.pl/7,75968,21681252,10-lat-od-smierci-blidy-i-10-lat-bezkarnosci-ziobry-platforma.html

TO DONALD TUSK ODPOWIADA ZA PIS – Stanisław Skarżyński z oko.press w GW: “Przecież to Donald Tusk jest odpowiedzialny za to, że PiS jest dziś u władzy. To on PiS przez całe lata hodował i nie kiwnął palcem, żeby rozliczyć PiS za jego wyczyny z lat 2005-07. Wiadomo dlaczego: żeby mieć kim straszyć w kolejnych wyborach, nad kim odnosić kolejne zwycięstwa, o kim mówić w wywiadach, że „nie ma z kim przegrać”.  Kto nie postawił Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu? Tusk. Kto zrobił taką reformę prokuratury, że nie tylko nie tknęła wszystkich Misiewiczów pierwszych rządów PiS za ich wyczyny z czasów władzy, pozwoliła rozkwitnąć bijącemu za kolor skóry narodowemu kibolstwu w całym kraju, to jeszcze pracowicie naoliwiała podtrzymującą PiS przy życiu machinę smoleńską, traktując tę sprawę – słowa Włodzimierza Cimoszewicza – „jakby chodziło o włamanie do garażu na Grochowie”? Kto naściemniał w sprawie związków partnerskich? Czyja partia strugała wariata w sprawie konwencji antyprzemocowej? W czyim rządzie ministrem sprawiedliwości był Jarosław Gowin, dzisiejszy wicepremier w rządzie PiS? Kto przez lata nie tknął SKOK-ów?”. http://wyborcza.pl/7,75968,21683283,wysiadl-z-niebieskiego-pociagu-europa-i-przywiozl-stroj-do.html

KOLENDA ZALESKA: W POLITYCE NADAL TYLKO TUSK I KACZYŃSKI – pisze w GW: “Ten tydzień pokazał też, że nic się w polskiej polityce nie zmieniło. Nadal rywalizuje tylko dwóch: Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. Żaden z nowych liderów nawet się do nich nie zbliżył. I nie chodzi tu o popularność, ale o przekonanie wyborców, że to od nich zależy kierunek, w jakim zmierza Polska, to oni nadają ton, tylko oni wciąż są w stanie wywołać tak wielkie polityczne emocje. Biorąc pod uwagę fakt, że Tuska w Polsce nie było ponad dwa lata, PiS powinien zacząć się martwić. I nie pomogą szydercze kpiny z ulicznego przemarszu”. http://wyborcza.pl/7,75968,21682762,jak-wzbudzac-emocje-to-tylko-tych-dwoch.html

CZY TO WYSTARCZY, BY WRÓCIĆ DO ODRZUCANEGO TUSKA? – Krzysztof Karnkowski w GPC: “PO (razem z Nowoczesną), a więc i Tusk, mają swój stały elektorat, który widzimy na marszach KOD‐u i w ociekających jadem grupach w serwisach społecznościowych. Nie jest to jednak grupa mająca przewagę nad żelaznym elektoratem PiS‐u. Reszta, grupa przepływowa, może za kilka lat być już zmęczona PiS‐em, lecz czy to wystarczy, by wrócić do odrzuconego Tuska? Przed nami kilka lat przypominania, że nie jest on żadną alternatywą, a jedynie powrotem do fatalnej przeszłości. Pod ręką mamy fakty, wskaźniki gospodarcze, wreszcie – wiele cytatów”.

MISIEWICZA NIE MA ALE BĘDĄ MISIE – Fakt o maskotkach w MON.

DUDA MA RACJĘ W SPORZE Z MACIEREWICZEM – SONDAŻ RZ: “Tylko 1,4 proc. respondentów odpowiedziało, że szef MON. A 48,2 proc.wskazało na prezydenta. Znamienne jest także to, że 22,6 proc. badanych uważa, że żaden z nich nie ma racji. Aż 27,8 proc. nie potrafi tego wskazać”. http://www.rp.pl/Polityka/304249885-Wola-prezydenta-niz-Macierewicza.html

POLITYKA PIS TO WYŚCIG DO UCHA PREZESA – Janusz Lewandowski w RZ: “Kłamstwo „Polski powstającej z kolan” jest warte kłamstwa „Polski w ruinie”. Wybory 2015 r. były prototypem „fake news”, które potem zamieszały w głowach Anglikom, a jeszcze później torowały drogę Donaldowi Trumpowi do prezydentury. Do jakiego stopnia zrujnował międzynarodową pozycję Polski, ujawniło się w dniu, w którym przedłużono mandat Tuska. Tak haniebnej intrygi, wymierzonej w rodaka, Europa nie widziała od czasu PRL- -owskich wysiłków, by utrącić Nagrodę Nobla dla Lecha Wałęsy. Obserwowałem z bliska powszechne pukanie się w czoło, przy pełnej wiedzy, że rząd Szydło wynosi prywatną mściwość Kaczyńskiego na forum międzynarodowe. PiS nie prowadzi polityki zagranicznej rozumianej jako odczytywanie polskiej racji stanu. Uprawia za to wyścig do ucha prezesa, który nakazuje puste gesty, ze szkodą międzynarodową”. http://www.rp.pl/Publicystyka/304249870-Janusz-Lewandowski-Komu-sluzy-PiS.html

RUCHY ANTYSZCZEPIONKOWE WYGRYWAJĄ, ODRA RAZEM Z NIMI. Polska znalazła się w niechlubnej dziesiątce państw, do których wraca ta choroba – DGP.

300polityka.pl

WTOREK, 25 KWIETNIA 2017

Streżyńska: Nie zgadzam się fundamentalnie z niektórymi rozwiązaniami rządu PiS. Np. z militaryzacją cyberbezpieczeństwa

10:01

Streżyńska: Nie zgadzam się fundamentalnie z niektórymi rozwiązaniami rządu PiS. Np. z militaryzacją cyberbezpieczeństwa

Mnie interesują sprawy gospodarcze. Bardzo często się nie zgadzam fundamentalnie z przyjętym podejściem do konkretnych rozwiązań gospodarczych, czy do konkretnych rozwiązań związanych z infrastrukturą, cyberbezpieczeństwem – stwierdziła Anna Streżyńska w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet, pytana, czy podoba się jej to, co dzieje się dzisiaj na zapleczu rządu. Jak dodała:

„Oczywiście, że uciekam [przed odpowiedzią], ponieważ trudno jest wskazać takie rzeczy, które będą dostatecznie dobrze obrazowały to z czym może się nie zgadzać każdy człowiek, który bierze udział w procesie rządzenia. Czy łapię się za głowę? Nie zgadzam się oczywiście z niektórymi rozwiązaniami, przy czym przyjmuję również do wiadomości, że w konkretnych dziedzinach, takich bardzo wyspecjalizowanych mogę nie mieć racji, działam na instynkt, wydaje mi się”

Jak mówiła dalej:

„Nie, raczej powiedziałabym, że we własnych sprawach najczęściej spotykam się z takimi przypadkami, kiedy nie zgadzam się z jakąś decyzję, na przykład o militaryzacji cyberbezpieczeństwa. To jest coś, co sprawia mi duży kłopot, ponieważ rozróżniam… To nie jest konflikt z Antonim Macierewiczem, to ludzie lubią o tym w ten sposób pisać, tylko konflikt o zasady, o podstawę podejścia do cyberbezpieczeństwa, które ma dwa oblicza, militarny i cywilny”

Tak, zdecydowanie. Uważam, że nie wszystko mu podlega i jest wiele takich zadań, które związane są z ochroną przeciętnego obywatela, które po prostu nie będą nigdy w gestii MON– dodała minister cyfryzacji.

09:18

Sasin: Tusk nie ma kwalifikacji, żeby sprawować funkcję przewodniczącego RE

On [Donald Tusk] nie ma kwalifikacji do tego, żeby tą funkcję [przewodniczącego RE] sprawować, ponieważ w dalszym ciągu nie jest politykiem europejskim, tylko jest politykiem wymiaru krajowego, wymiaru opozycjonisty w Polsce, co uniemożliwia mu pełnienie tej funkcji – mówił Jacek Sasin w “Salonie politycznym” radiowej Trójki.

09:02

Sasin: Z pomysłu o dwukadencyjności w samorządach się nie wycofujemy

Z pomysłu się nie wycofujemy [dwukadencyjności]. Uważamy, że jest to ważny pomysł, który ma szansę doprowadzić do tego, że ta władza w samorządach będzie władzą lepszą. Mamy świadomośc, że ten system, który dzisiaj funkcjonuje nie jest systemem idealnym (…) Ta władza [samorządowa] ma taką tendencję do takiego petryfikowania, do odrywania się od woli obywateli – mówił w radiowej Trójce Jacek Sasin.

08:55

Sasin: W najbliższych dniach przekażemy opinii publicznej informację o dalszych losach ustawy metropolitalnej

Nie dziwię się mieszkańcom, że mając taki zestaw informacji, które miały ich przestraszyć, tak zagłosowali (…) Nie mamy zamiaru na siłę forsować rozwiązań, które być może w tej chwili, przez mieszkańców nie są do końca akceptowane – mówił Jacek Sasin w “Salonie politycznym” radiowej Trójki. Jak dodał:

„Rozwiązania metropolitane są potrzebne. Czy to będą takie rozwiązania, jak zostały zaproponowane w tym projekcie, to zobaczymy, jak przeanalizujemy również wyniki konsultacji. Do końca tygodnia taką wiedzą, co do tego jaką wiedzę nam mieszkańcy w trakcie konsultacji przekazali, będziemy mieli. Wtedy będziemy mogli podejmować dalsze decyzje. W najbliższych dniach taką informację opinii publicznej przekażemy”

08:41

Kempa: Broniarz w 2015 roku był przeciwny gimnazjom. Niechże ten człowiek się w końcu zdecyduje

Pan Broniarz w 2015 roku, w jakimś tam programie, był przeciwny gimnazjom, więc niechże ten człowiek się raz w końcu zdecyduje, czy jest przeciw, czy jest za gimnazjami. Ja bym chciała, żeby zapewnić dzieciom przede wszystkim spokój. Z tego co wiem, nawet sondaże na to wskazują, rodzice chcą likwidacji gimnazjów – mówiła Beata Kempa “Gość poranka” TVP Info.

08:32

Waszczykowski: Mam plany na wiele miesięcy albo nawet i lat prowadzenia polskiej dyplomacji

– Nie wykluczam tego oczywiście [że przed kongresem PiS nastąpi rekonstrukcja]. To decyzja władz politycznych PiS. Mam plany na wiele miesięcy albo nawet i lat prowadzenia polskiej dyplomacji – mówił Witold Waszczykowski w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM.

08:28

Waszczykowski o wyborze Tuska: Projekty ekspertyz powstały, natomiast nie skorzystaliśmy z nich

– Nie, nie napisał, że nie ma [ekspertyz ws wyboru Donalda Tuska], tylko myśmy ich nie zamówili. Wyjaśnialiśmy to w mediach. Dwóch profesorów zajmujących się prawem międzynarodowym oferowało napisanie poważnych ekspertyz i przesłało mi wstępne oceny, jak mogłaby wyglądać taka ekspertyza. Uznaliśmy to po politycznej dyskusji w środowisku politycznym, że nie ma sensu tego podejmować, ponieważ proces pewnie będzie trwał wiele lat i może się nie skończyć pozytywnie – mówił Witold Waszczykowski w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM. Jak dodał, „projekty ekspertyz powstały, natomiast nie skorzystaliśmy z nich”.

08:23

Waszczykowski: Jeśli się chce ugodzić rząd, to godzi się w dwóch ministrów – finansów i spraw zagranicznych

– Gazety mają prawo spekulować. Media mają tę swobodę, żeby spekulować, ja nie mogę. Mam dłuższe plany. Plotki o mojej dymisji są przedwczesne. Jeśli się chce ugodzić rząd, to godzi się w dwóch ministrów – finansów, bo podważa się wtedy stabilność podstaw gospodarczych państwa i spraw zagranicznych. Taka jest chyba próba destabilizacji rządu. Trzeba robić swoje. Proszę zobaczyć, że w ostatnich dniach aktywność dyplomatyczna jest na najwyższym poziomie – mówił Witold Waszczykowski w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM. Jak dodał:

„Nie chce mi się spekulować na ten temat. Zapewne część opozycji jest w to uwikłana, ponieważ chcą zdestabilizować. Trudno mi spekulować, ale rzeczywiście to nie pomaga”

08:14

Kempa o wniosku ws. referendum: Niech prawnicy sprawdzą, czy pytania są zgodne z Konstytucją

Wniosek wpłynął za późno. Władza musi być roztropna. Jeżeli pewne elementy zostały już wprowadzone, bo reforma to też są środki finansowe, to też jest bezpieczeństwo, przede wszystkim dla dzieci, także w szkołach. Naprawdę, musi być wielka roztropność w tym zakresie, ład, nie może być chaosu – mówiła Beata Kempa w “Gościu poranka” TVP Info. Jak dodała:

„Może najpierw dzieci, później długo, długo nic, a potem te wszystkie zabawki pt. marketing i wszystko co, za tym idzie. Niech prawnicy sprawdzą, czy te pytania, które zawarli we wniosku są zgodne z Konstytucją, zgodne z prawem o referendum. Jako prawnik mówię, że trzeba to bardzo dokładnie zbadać”

08:10

Morawiecki: Za naszych poprzedników deficyt wynosił ponad 100 mld zł. Teraz jest 46-47 mld

– Jak jest najniższy deficyt w ciągu ostatnich 10 lat, a przez ostatnie 20 lat jeden z najniższych za 2016 rok – 2,4%. Przypomnę, że w czasach naszych poprzedników, właśnie tego pana [Jacka Rostowskiego] deficyt sięgał 8%. W 2009 roku był blisko 100 mld zł, w 2010 – 110 mld zł. Teraz deficyt w 2016 roku – po 8 latach, kiedy była jeszcze jakaś inflacja – wyniósł 46-47 mld zł. Za ten rok, gdzie też się zmieścimy poniżej 3%, on ma szanse być znacząco poniżej 3%, ponieważ znakomicie idzie nam uszczelnianie systemu podatkowego – mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

08:03

Morawiecki krytykuje TVN24 za relację z Hanoweru

– Chciałbym, żebyście tyle prezentowali tutaj, w TVN24 państwo targi w Hanowerze, które były znakomitym sukcesem, co mówicie o zamkniętej już sprawie pana Misiewicza. W tej rozmowie akurat, ale wczoraj to już nie powiem ilu się śmiało, że w ogóle nie relacjonowaliście takiego polskiego sukcesu. Bo nikt się nie przejęzyczył, nie potknął, nie pomylił – mówił Mateusz Morawiecki w „Jeden na jeden” TVN24.

Muszę pana zapewnić, że chociażby w programie „Polska i świat” była bardzo duża relacja z Hanoweru – odpowiedział Bogdan Rymanowski.

08:03

Morawiecki o Berczyńskim: Po stronie MR nie było żadnych niedopatrzeń i nie miał wglądu w żadne dokumenty

– Nic takiego nie słyszałem i nie mogę potwierdzić, ponieważ według mojej wiedzy, po stronie Ministerstwa Rozwoju nie było tutaj żadnych niedopatrzeń i nie miał wglądu w żadne dokumenty – mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24, odnosząc się do sprawy Wacława Berczyńskiego.

Jak dodał: – Minister obrony znakomicie przeprowadza restrukturyzację armii, która nie została zrobiona przez ostatnie 20 kilka lat. To coś, co boli, frustruje niektórych, którzy się świetnie czuli.

07:54

Morawiecki: Polska jest bardzo ważnym partnerem Niemiec

– Panie się bardzo dobrze porozumiewały. Rozmawialiśmy wszyscy, a już w szczególności premier i kanclerz na tematy gospodarcze, przemysłowe i ta współpraca wygląda na bardzo dobrą. Polska jest bardzo ważnym partnerem Niemiec. Takim, który rzeczywiście staje się jednym z kluczowym graczy przemysłowych w Europie – mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„My opowiadamy się za stabilną Europą, która rozwija się wspólnie, a jeśli chodzi o różne prędkości, to Polska jest krajem pierwszej prędkości teraz rozwoju gospodarczego w UE”

07:49

Morawiecki: Jeden z przedsiębiorców powiedział mi, że Polacy przez 200 lat jeździli do Niemiec na roboty, a teraz przywieźli do Niemiec roboty

– Hanower to przede wszystkim ogromny sukces Polski i polskiego przemysłu, polskich przedsiębiorców. Jeden z przedsiębiorców wczoraj mi powiedział na targach, że Polacy przez 200 lat jeździli do Niemiec na roboty, a teraz po raz pierwszy przywieźli do Niemiec roboty – troszeczkę inne oczywiście, niż nam się wydaje. To zrobiło wrażenie na Niemcach, ponieważ Polska nie kojarzy się do końca z supernowoczesną, zaawansowaną technologią, a pokazaliśmy najlepszą stronę naszego przemysłu, inżynierów informatyki, ale również dojrzałe firmy jak Orlen czy firmy średniej wielkości – mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:47

Bochenek o zmianie szefa MSZ: To spekulacje i robota osób nieprzychylnych rządowi, gra na rozbicie

– Te informacje, które pojawiają się w mediach, związane z rzekomym meblowaniem rządu są oczywiście spekulacjami. Po raz kolejny musimy dementować nieprawdziwe informacje. To jest oczywiście robota bardzo często osób nieprzychylnych rządowi, gra na pewne rozbicie, chęć uderzenia w polski rząd i spowodowanie jego dezintegracji, ale tego się nie uda zrobić. Rząd jest zwarty i skutecznie realizuje swój program – mówił Rafał Bochenek w “Sygnałach dnia” PR1, pytany o ewentualną zmianę ministra spraw zagranicznych.

07:39

Bochenek: Małe, rodzinne biznesy nie mogły liczyć na wsparcie państwa. Rząd PiS różni się od tego, co było przez ostatnie lata

Państwo jest od tego, aby wspierać przedsiębiorców, aby tworzyć im dobre warunki do funkcjonowania. Rząd PiS zdecydowanie różni się od tego, co było przez ostatnie lata. Stara się tworzyć takie warunki, które będą sprzyjały przedsiębiorczości, rozwoju start-upów, jak i również, rozwojowi małych, rodzinnych biznesów, które przez lata na takie wsparcie nie mogły liczyć. Temu mają służyć działania podejmowania w ramach strategii odpowiedzianlego rozwoju, której autorem jest rząd premier Beaty Szydło – mówił Rafał Bochenek w “Sygnałach dnia” PR1.

300polityka.pl

Marek Borowski: Nie ręczę, do czego może dojść

KWIECIEŃ 25, 2017

Marek Borowski: Nie ręczę, do czego może dojść

PiS może zacząć gmerać przy ordynacji wyborczej, może być obawa manipulacji, a to może doprowadzić do wstrząsów i ulicznych zamieszek. Na razie wszystko jeszcze jakoś się trzyma, ale jeżeli będą wątpliwości w sprawie wyborów, to nie ręczę, do czego może dojść – mówi w rozmowie z wiadomo.co senator Marek Borowski, były wicepremier i marszałek Sejmu. Rozmawiamy też o prezydencie, który „jest obecny”, o łamaniu konstytucji, „demokraturze”, Polsce oddalającej się od UE i o wyborach we Francji.

Czy pan też z niecierpliwości czekał na wynik wyborów prezydenckich we Francji?
Tak, czekałem z niecierpliwością i jednak pewnym niepokojem. Sondaże sondażami, ale mieliśmy już ostatnio przykład Brexitu czy Donalda Trumpa, co pokazywało, że istnieje jakaś liczba niedoszacowanych głosów. Mroczna wizja stawała mi przed oczami, chociaż Francuzi są bardziej przewidywalni.

Czyli odetchnął pan z ulgą?
Bardzo się cieszę, że I turę wyborów wygrał Emmanuel Macron i wiele wskazuje na to, że wygra także II turę. Obserwowałem jego działalność wcześniej i bardzo mi się ona podobała.

Mroczna wizja stawała mi przed oczami, chociaż Francuzi są bardziej przewidywalni.

To nie jest jednak, jak pisała dzisiaj francuska prasa, skok w przepaść?
Nie, to jest polityk w miarę doświadczony, był przecież ministrem w rządzie Francois Hollanda. Jest wprawdzie najmłodszy i nie ma tak długiego doświadczenia politycznego, jak np. Fillon, ale to nie jest największy problem. Jego problemem będą wybory parlamentarne i układ sił w Zgromadzeniu Narodowym oraz w Senacie. Jego partia liczy teraz ok. 200 tys. członków, to nie jest mało, ale okaże się, jakie będzie miała poparcie. Jeżeli wystawi dobrych kandydatów, to może zebrać sporo głosów, ale i tak będzie musiała wejść w koalicję, bo taka jest specyficzna, większościowa ordynacja we Francji. Ona eliminuje skrajności.

O czym świadczy, w szerszym kontekście europejskim, taki wybór? Dokonany w dodatku przez zdecydowaną większość Francuzów. To były przecież jedne z najważniejszych wyborów w UE.
Wybory w Niemczech i we Francji, czyli krajach założycielskich UE, to są wybory zasadnicze. Jeżeli jeden z tych krajów dostałby przywódcę, który mówi, że trzeba opuścić UE, to oznaczałoby, że Unia wisi na włosku. Waga tych wyborów była rzeczywiście ogromna. Duża frekwencja oznacza, że udało się rozbudzić emocje we Francuzach. Na emocje działały na pewno dwa skrajne nurty, czyli Le Pen i Melenchon, ale działał także Macron. On bardzo jasno głosił ideę europejską, mówił, że przyszłość Francji jest w Europie i że trzeba się integrować. Pociągnął za sobą tych, którzy są przywiązani do UE, a którzy być może nie poszliby do wyborów w innym przypadku, ale w taki sposób chcieli się przeciwstawić nurtom nacjonalistycznym i antyeuropejskim.

W Unii nie da się działać w pojedynkę, jak obrażony chłopiec czy dziewczynka. A jeżeli będziemy przegrywać pewne sprawy, to rozpocznie się propaganda pod hasłem: Unia nas tępi, to po co nam taka Unia?

U nas też może to zadziałać w taki sposób? Frekwencja w najbliższych wyborach może być wysoka, a przynajmniej wyższa niż do tej pory?
Myślę, że tak. Zwłaszcza jeżeli polityka PiS-u będzie taka, jak do tej pory: obrażanie się na Unię Europejską, ale także obrażanie unijnych instytucji i polityków, przejawy rażącego braku solidarności. Jeżeli to będzie polityka tego typu, to będzie coraz bardziej oddziaływała nie tylko na emocje, ale także na stanowisko UE wobec Polski. Najpierw to może być stanowisko z rezerwą, ale później mogą za tym pójść konkretne i niekorzystne dla nas decyzje. W Unii nie da się działać w pojedynkę, jak obrażony chłopiec czy dziewczynka. A jeżeli będziemy przegrywać pewne sprawy, to rozpocznie się propaganda pod hasłem: Unia nas tępi, to po co nam taka Unia?

Czy taka propaganda może doprowadzić do próby wyprowadzenia Polski z UE?
Nie oskarżam PiS-u o to, że będzie do tego dążył świadomie. Tylko problem w tym, że politycy partii rządzącej nie rozumieją, że pewne zachowania uruchamiają procesy, nad którymi później się już nie panuje. Premier David Cameron też nie chciał wyprowadzić Wielkiej Brytanii z UE, ale tym, co zrobił, wypuścił dżina z butelki. Szybko zaczęła się kłamliwa kampania propagandowa, a trzeba pamiętać, że przy dzisiejszym rozwoju mediów, w tym mediów społecznościowych, nawet najgłupsze kłamstwo jest silniejsze od prawdy. Cameron po prostu przegrał. Nie sądzę, żeby takie działanie w Polsce doprowadziło w konsekwencji do wyjścia Polski z Unii, ale do podgrzania nastrojów doprowadzi na pewno, a to może skutkować wyższą frekwencją.

Raz wypowiada się Jarosław Kaczyński, innym razem któryś z podległych mu polityków, czasami pani premier Beata Szydło, i każda wypowiedź może być inna. Ale przy Merkel oni wszyscy są mali.

PiS-owi nie opłaca się gra na antyeuropejskiej nucie?
Absolutnie się nie opłaca, ale nie wiem, czy oni to rozumieją. Cały czas słyszę, że nie będzie nam Unia mówić, co mamy robić, że Polska wstaje z kolan i tak dalej.

Chociaż jak trzeba, na przykład w Hanowerze, kanclerz Niemiec Angela Merkel okazuje się bardzo ważnym i cenionym przez rząd politykiem.
Fakt, to zależy do sytuacji. Raz wypowiada się Jarosław Kaczyński, innym razem któryś z podległych mu polityków, czasami pani premier Beata Szydło, i każda wypowiedź może być inna. Ale przy Merkel oni wszyscy są mali. Chciałoby się powiedzieć, że Angela Merkel jest mężem stanu, gdyby nie to, że jest kobietą – można ją zatem nazwać „damą stanu”. Ona jest elastyczna, ale i twarda, ma poglądy i do czegoś dąży, nie jest nacjonalistyczna i ksenofobiczna. Muszę przyznać, że podziwiam ją, chociaż to nie mój obóz polityczny. Dla niej Polska, pomijając nawet jej osobiste sentymenty (bywała w Polsce za młodu), jest ważnym krajem, chciałaby mieć w Polsce sojusznika, dlatego mimo wszystko nie obraża się na Polskę. Ale też nie rezygnuje z twardego stawiania różnych spraw, związanych z praworządnością w Polsce. To jest zrozumiałe.

Prezydent nie ma wpływu na nic. Niestety, bardzo obniżył rangę urzędu prezydenta.

Jaki wpływ na politykę, także międzynarodową ma prezydent Andrzej Duda?
Żaden, prezydent nie ma wpływu na nic. Niestety, bardzo obniżył rangę urzędu prezydenta. W polityce zagranicznej absolutnie nie mam czego wymienić.

A jak nazwałby pan to, co robi Andrzej Duda?
Jest, po prostu jest obecny. On rzeczywiście urzęduje „pod żyrandolem”. Kiedyś sam to krytykował, w kampanii wyborczej zapewniał, że tak nie będzie, że nie będzie prezydentem malowanym, nie będzie podpisywał wszystkiego, co mu podadzą. To jest dzisiaj po prostu śmieszne i rażące. Prezydent wręcza ordery, bierze udział w różnych ceremoniach, spotyka się z prezydentami innych krajów, ale przede wszystkim nie jest strażnikiem konstytucji – a to jest jego podstawowa rola.

Konstytucja mówi o tym, że wszystkie władze współpracują ze sobą na zasadach wzajemnego szacunku i to nie może być tylko puste hasło, a jest. Andrzej Duda złamał m.in. ten artykuł ustawy zasadniczej.

Dlaczego z tej roli abdykował?
Abdykacja oznacza, że się jakąś funkcję sprawowało, a on w ogóle jej nie podjął. Jest całkowicie podporządkowany Jarosławowi Kaczyńskiemu. Andrzej Duda uważa, że jak się zgadza z programem PiS-u, to dlaczego ma działać wbrew PiS-owi. To może nawet logicznie brzmi, ale logiczne nie jest. Po pierwsze, program PiS-u nie zawierał wielu rzeczy, które PiS teraz robi; po drugie, nawet jeżeli to wynika z programu, to w sytuacji, w której są oczywiste zastrzeżenia konstytucyjne do jakiejś ustawy, nad tymi zastrzeżeniami wypada się pochylić. Tymczasem prezydent ledwo dostanie taką ustawę na biurko, a już ją podpisuje. Zapewne wie, że to są rozwiązania niezgodne z konstytucją, ale mimo wszystko to robi. Dyskwalifikuje go też to, co zrobił z Trybunałem Konstytucyjnym. Przypominam zaprzysiężenie sędziów w nocy wbrew Trybunałowi. Konstytucja mówi o tym, że wszystkie władze współpracują ze sobą na zasadach wzajemnego szacunku i to nie może być tylko puste hasło, a jest. Andrzej Duda złamał m.in. ten artykuł ustawy zasadniczej.

Teraz zgłasza wątpliwości co do nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Po co?
W tym wypadku nie ma żadnych wątpliwości, tu jest oczywiste złamanie konstytucji. Jeżeli jest w niej zapisane, że kadencja członków Rady trwa 4 lata, to ma tyle trwać i koniec. Prezydent powinien jasno powiedzieć, że nie podpisze takiej ustawy. Jeżeli nawet wyśle do TK, to przecież nic nie da, bo Trybunału już nie ma. Ale prezydent może to zawetować.

Teraz już nie ma możliwości porozumienia, nie może być dialogu między kimś, kto uważa, że jestem zdrajcą, a kimś, kto uważa, że jest uczciwym politykiem. Tu nie ma o czym rozmawiać, bo nie ma wspólnej płaszczyzny: nie mogę być przecież „uczciwym zdrajcą”.

Może, ale myśli pan, że może się na to zdecydować?
Nie. Myślę, że skończy się tak, że zostanie „przekonany”. Podobnie jak wicepremier Jarosław Gowin, on też ma wątpliwości, ale później zawsze daje się przekonać.

W przypadku KRS-u już zapowiedział, że chociaż ma wątpliwości, to będzie głosował za.
Oto polityk elastyczny, co się zowie…

Skok na Trybunał Konstytucyjny i sądy, łamanie konstytucji, dzielenie Polaków – co jest dla pana najbardziej niebezpieczne?
To są pewne sekwencje, każda z tych rzeczy była i jest niebezpieczna, a PiS posuwa się po tej ścieżce coraz dalej. Zaczęło się od języka, już w 2001 roku politycy PiS zaczęli używać słów pełnych nienawiści, a dzielenie na całego zaczęło się po katastrofie smoleńskiej. Teraz już nie ma możliwości porozumienia, nie może być dialogu między kimś, kto uważa, że jestem zdrajcą, a kimś, kto uważa, że jest uczciwym politykiem. Tu nie ma o czym rozmawiać, bo nie ma wspólnej płaszczyzny: nie mogę być przecież „uczciwym zdrajcą”. Znika możliwość dialogu i porozumienia właściwie w każdej sprawie. Kolejnym krokiem jest skoncentrowanie władzy w jednym ręku – Jarosława Kaczyńskiego. Ustawodawczą i wykonawczą ma, brakowało mu jeszcze wyraźnie sądowniczej. Media też już ma, może uprawiać propagandę. A to też tylko pogłębia podział.

Kaczyński ma już w ręku tubę propagandową, ma prokuraturę, dąży do tego, żeby mieć sądy, ma już służby specjalne, i myślę, że przed wyborami rozpocznie się kanonada oskarżania polityków opozycji o różne bezeceństwa. Prokuratura będzie stawiała zarzuty, może uda się nawet kogoś osądzić, sytuacja będzie podbramkowa.

Do czego to wszystko może doprowadzić?
To jest bardzo niebezpieczna ścieżka. Idziemy ku wyborom, ale Jarosław Kaczyński nie ma żadnej pewności, że je wygra, a wręcz przeciwnie – jeżeli będzie dalej tak szło, to prorokuję, że może te wybory przegrać – i będzie się bał przegranej. Może zacząć gmerać przy ordynacji wyborczej, może być obawa manipulacji, a to może doprowadzić do wstrząsów i ulicznych zamieszek. Na razie wszystko jeszcze jakoś się trzyma, ale jeżeli będą wątpliwości w sprawie wyborów, to nie ręczę do czego może dojść.

Prezes nie zdecyduje się na przyspieszone wybory?
Nie, bo nie ma pewności, że wygra. Dobry moment na wybory już minął. To był początek tego roku. Gdybym był szefem PiS-u, to na pewno bym się na to nie zdecydował. Jego rozumowanie jest bardzo proste: ma już w ręku tubę propagandową, ma prokuraturę, dąży do tego, żeby mieć sądy, ma już służby specjalne, i myślę, że przed wyborami rozpocznie się kanonada oskarżania polityków opozycji o różne bezeceństwa. Prokuratura będzie stawiała zarzuty, może uda się nawet kogoś osądzić, sytuacja będzie podbramkowa.

Odsunięcie PiS-u od władzy to będzie ciężki bój.

Antoni Macierewicz dotrwa w rządzie do końca?
Myślę, że nie dotrwa. Ale usuwanie go to będzie proces długi i bolesny. Ministra Waszczykowskiego można wykreślić szybciej i bezpieczniej. Prezes próbuje Macierewicza „załatwić” innymi rękoma, posługuje się prezydentem i specjalną komisją z trzema smutnymi panami w roli głównej. Dla Macierewicza przesłuchanie to był policzek, przecież to on przesłuchuje, a nie jego przesłuchują. To będzie proces odklejania od niego zwolenników i ten proces już się zaczął. Jak Jarosław Kaczyński będzie miał pewność, że tak się stało i że zwłaszcza ojciec dyrektor jest po jego stronie, to zdecyduje się na dymisję ministra obrony narodowej.

A w związku z tym PiS dotrwa w całości, bez podziałów do końca kadencji?
Tak. Władza, po pierwsze, bardzo cementuje, po drugie, musiałby mieć znaczący spadek w sondażach, a tego nie przewiduję. PiS ma swój twardy elektorat na poziomie co najmniej 20 proc. Poza tym będzie prowadził politykę obrzucania opozycji błotem. Sytuacja gospodarcza, bez zasług PiS-u, ale jest i jeszcze będzie całkiem dobra. Świat i UE wydobywają się z kryzysu. Finanse jakoś do wyborów się podtrzyma, a przed nimi jeszcze się trochę obieca… Dlatego odsunięcie PiS-u od władzy to będzie ciężki bój.

Jestem autorem nazwy nowej formacji ustrojowej – demokratury. I to jest to, co już prawie mamy.

Jak zakończy się sprawa działalności komisji badającej ponownie przyczyny katastrofy smoleńskiej? Niedawno „straciła” przewodniczącego, dr Wacław Berczyński podał się do dymisji. A to wszystko coraz bardziej przypomina kabaret.
I to kiepski kabaret. Główną rolę grają w nim zresztą osoby ze stopniami naukowymi. Mam nadzieję, że świat się bardzo tą komisją nie interesuje, ale jak się zainteresuje, to dojdzie do wniosku, że polscy naukowcy to szarlatani. To jest kompletna kompromitacja. Jako pierwszy skompromitował się właśnie pan Berczyński i już uciekł do Stanów Zjednoczonych, pozostali panowie jeszcze zostali i starają się wypełniać funkcje, ale nie mam pojęcia, co oni mają do roboty. Wydaje mi się, że Jarosław Kaczyński będzie dążył jednak do zamknięcia tego tematu. Wszyscy będą tłumaczyć, że prawie na pewno doszło do wybuchu, ale z przyczyn zewnętrznych, czyli na przykład oporu Rosji, nie da się tego udowodnić.

Patrząc na to wszystko, dochodzimy do wniosku, że żyjemy w kraju…?
Jestem autorem nazwy nowej formacji ustrojowej – demokratury. I to jest to, co już prawie mamy. Jak PiS przejmie sądy, to będzie koniec tej drogi. Z demokracji będzie jeszcze wolność słowa, nie wiem, na ile ograniczana, i będą wybory, ale też pytanie, na ile uczciwe. To będą elementy demokratyczne, ale dalece niekompletne. Z drugiej strony będziemy mieli zamknięcie etapu trójpodziału władzy i to będzie ta druga połowa słowa – dyktatura. Będzie można kształtować opinię publiczną przy pomocy aparatu państwowego, a nie rzeczywistego ścierania się poglądów.

Wierzę w to, że po wyborach – jeżeli PiS zostanie odsunięty od władzy – ci, którzy będą tworzyli większość parlamentarną, nie tylko przywrócą rozwiązania demokratyczne, ale pociągną tych, którzy łamali prawo, do odpowiedzialności. Może to być odpowiedzialność polityczna, a tam, gdzie będzie trzeba, także karna.

Ktoś w przyszłości odpowie za łamanie konstytucji?
Mam nadzieję. Wierzę w to, że po wyborach – jeżeli PiS zostanie odsunięty od władzy – ci, którzy będą tworzyli większość parlamentarną, nie tylko przywrócą rozwiązania demokratyczne, ale pociągną tych, którzy łamali prawo, do odpowiedzialności. Może to być odpowiedzialność polityczna, a tam, gdzie będzie trzeba, także karna. To jest konieczne, bo bezkarność rozzuchwala i podobne bezprawie może się jeszcze kiedyś zdarzyć.

 

http://natemat.pl/206655,to-najwieksza-afera-rzadow-pis-opozycja-poczula-krew-i-przeswietla-prace-wacka-ktory-wykonczyl-caracale

http://natemat.pl/206725,klamala-pytaja-polacy-premier-szydlo-lamie-obietnice-jaka-dala-w-telewizji-trwam

Szydło: Komuś naprawdę zależy na tym, żeby uderzać teraz w polski rząd

mako, 25.04.2017

Beata Szydło

Beata Szydło (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Minister Waszczykowski jest ministrem spraw zagranicznych i nie pod powodów do tego typu spekulacji – odniosła się do rzekomych planów dymisji szefa MSZ premier Beata Szydło w wywiadzie dla „wPolityce”.

– Zaczynam podejrzewać, że komuś naprawdę zależy na tym, żeby uderzać teraz w polski rząd. Mieliśmy ataki na Macierewicza, teraz atak na ministra Waszczykowskiego. Trudno się pełni funkcję, gdy jest się stale atakowanym – oświadczyła premier Szydło w wywiadzie dla „wPolityce„. Zdaniem szefowej rządu doniesienia o planowanej dymisji ministra spraw zagranicznych nieprzypadkowo pojawiają się w momencie, w którym Polska ubiega się o niestałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Premier nie chciała podać szczegółów odnośnie ewentualnych zmian w rządzie:

Rekonstrukcja rządu, jeśli nastąpi, będzie moją decyzją. I ogłoszę ją wówczas, kiedy uznam to za stosowne. O rekonstrukcji się nie mówi, ją się przeprowadza.

Jednocześnie zaznaczyła, że dostrzega problemy w niektórych ministerstwach i „przekazuje je osobiście”. Na pytanie, jaka przyszłość czeka szefa polskiej dyplomacji, oświadczyła, że „Waszczykowski jest ministrem spraw zagranicznych i nie ma powodów do spekulacji”.

„Nigdzie się nie pakuję”

W poniedziałek „Rzeczpospolita” podała, że dymisja Waszczykowskiego odbędzie się jeszcze przed wakacjami. „Odejście szefa MSZ jest przesądzone i ma zostać połączone z objęciem przez Waszczykowskiego posady ambasadora Polski przy ONZ w chwili, gdy nasz kraj zostanie na dwa lata niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa” – podał dziennik.

Artykuł skomentował sam Witold Waszczykowski. – Nigdzie się nie pakuję – oświadczył w „Gościu Wiadomości” TVP. – Nic nie słyszałem o żadnej rekonstrukcji. Zdecydowanie zaprzeczam, nie ma takiego planu – podkreślił.

A TERAZ ZOBACZ: Tłumy witają Donalda Tuska. Jedni krzyczą: „Sto lat!”, inni „Będziesz siedzieć!”

 

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,21685398,szydlo-komus-naprawde-zalezy-na-tym-zeby-uderzac-teraz-w-polski.html

https://wiadomo.co/marek-borowski-nie-recze-do-czego-moze-dojsc/

Wirtualne Media: Program Goćka i Ziemkiewicza wielką porażką TVP 2. Oglądalność spada z odcinka na odcinek

Maciej Orłowski, 25 kwietnia 2017

Piotr Gociek i Rafał Ziemkiewicz prowadzący program 'Przybliżenie' na antenie TVP2

Piotr Gociek i Rafał Ziemkiewicz prowadzący program ‚Przybliżenie’ na antenie TVP2 (TVP)

Nowy talk-show TVP 2 „Przybliżenie”, prowadzony przez Rafała Ziemkiewicza i Piotra Goćka, ogląda średnio zaledwie 337 tys. osób, a jego widownia spada z odcinka na odcinek – podaje portal WirtualneMedia.pl.

Jak informuje portal WirtualneMedia.pl, „Przybliżenie” nadawane jest w TVP 2 w co drugi piątek o godz. 22.20, począwszy od 17 marca tego roku. Jego średnia oglądalność do 21 kwietnia wyniosła 337 tys. widzów, a udział w rynku telewizyjnym wyniósł 3,19 proc. w grupie osób powyżej 4. roku życia, 2,42 proc. w grupie wiekowej 16-49 i 3,08 proc. w grupie wiekowej 16-59 (dane Nielsen Audience Measurement opracowane przez portal WirtualneMedia.pl).

Tym samym „Przybliżenie” w czasie swojej emisji jest najmniej oglądanym programem spośród wszystkich programów nadawanych w tym samym czasie przez stacje należące do tzw. wielkiej czwórki: TVP 1, Polsat, TVP 2 i TVN. Liderem w tym czasie jest TVN, emitujący wówczas filmy fabularne, którego udział wśród wszystkich widzów wynosi 9,10 proc. Druga jest TVP 1 (również pasmo filmowe; 8,45 proc. udziału), a trzeci – Polsat (też filmy; 7,97 proc.).

Co więcej, jak podają Wirtualne Media, widownia audycji spada z odcinka na odcinek. Pierwszy z nich oglądało 417 tys. widzów, drugi – 314 tys., a trzeci – 278 tys.

Rafał Ziemkiewicz i Piotr Gociek nie porwali widzów TVP 2

Gospodarzami talk-show „Przybliżenie” są prawicowi publicyści Piotr Gociek i Rafał Ziemkiewicz. Obaj rozpoczynali karierę jako pisarze science fiction. Jak dowiadujemy się z zapowiedzi ich programu, w swoim talk-show spotykają się z „wybitnymi postaciami, ludźmi, którzy z dala od celebryckiego zgiełku osiągnęli prawdziwe mistrzostwo”.

Gościem pierwszego odcinka „Przybliżenia” był lider Klubu Parlamentarnego Kukiz’15 Paweł Kukiz, drugiego – izraelski polityk o polskich korzeniach Szewach Weiss, a gościem trzeciego – poseł na Sejm obecnej kadencji i założyciel „Solidarności Walczącej” Kornel Morawiecki.

Jak wynika z oficjalnych danych TVP z rocznego sprawozdania za 2016 r., Telewizja Publiczna jest w fatalnej sytuacji. Jej przychody w zeszłym roku spadły o 6,8 proc., a koszty wzrosły o 8,2 proc. Mimo dobrowolnych odejść zatrudnienie w spółce wzrosło, a oglądalność spadła, najbardziej najważniejszej anteny – telewizyjnej Jedynki.

Tłuste pulpety propagandy i ciepła wódka – w „Temacie dnia” Robert Makłowicz o tym, jak smakuje TVP

Tłuste pulpety propagandy i ciepła wódka – w „Temacie dnia” Robert Makłowicz o tym, jak smakuje TVP

http://www.gazeta.tv/plej/19,149607,21596686,video.html

 

wyborcza.pl

Andrzej Duda w Meksyku wręczał odznaczenia. TVN24: Konsul honorowy odmówił przyjęcia orderu

past, PAP, 24.04.2017

Prezydent odznaczył zasłużonych w działalności polonijnej w Meksyku

Prezydent odznaczył zasłużonych w działalności polonijnej w Meksyku (Fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

Alberto Stebelski-Orlowski odmówił przyjęcia od prezydenta Andrzeja Dudy orderu Zasługi RP – podaje TVN24. Informacje potwierdziła stacji Kancelaria Prezydenta.

O nadanie konsulowi honorowemu Krzyża Oficerskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej wnioskował szef MSZ. Ponieważ konsul Alberto Stebelski-Orlowski posiada podwójne obywatelstwo, przed nadaniem odznaczenia konieczne było uzyskanie jego zgody – wyjaśnia TVN24.

Kancelaria Prezydenta wystosowała do dyplomaty prośbę o taką zgodę. Ten odmówił.

TVN cytuje działaczkę polonijną z Meksyku Jolantę Nitosławską-Romer, wg której konsul odmówił w ramach „protestu przeciw temu, co obecnie dzieje się w Polsce”.

Wysłaliśmy na adres mailowy konsula zapytanie o powody takiej decyzji i czekamy na odpowiedź.

Kogo prezydent odznaczył w Meksyku?

Prezydent odznaczył śpiewaka Leszka Zawadkę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla polskiej kultury, za osiągnięcia w pracy artystycznej i twórczej, za działalność na rzecz środowiska polonijnego w Meksyku”.

Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej „za wybitne zasługi w popularyzowaniu polskiej kultury i historii, za działalność na rzecz środowiska polonijnego w Meksyku” odznaczeni zostali także: Marek Adamski, Luis Decelis Maciak, Hanna Kot-Arredondo, Józef Olechowski, Andrzej Rattinger-Aranda, ks. Wiesław Skowroński.

– Z dumą możemy mówić, że Polacy współtworzyli przez lata kulturę Meksyku i tworzą ją do dzisiaj – mówił Duda w ambasadzie RP w mieście Meksyk. – Nie mam wątpliwości, że polska kultura nadal będzie tutaj podtrzymywana, chcielibyśmy by do tego zostały dołączone jeszcze więzi gospodarcze, które są wielkim celem tej wizyty – dodał.

Pikieta przed polską ambasadą

Przed polską ambasadą na prezydenta czekała grupa osób z transparentami głoszącymi m.in., że: „Wierność konstytucji jest ważniejsza niż polecenia partii”.

– To eleganckie wezwanie do pana prezydenta o wierność konstytucji i o to, by był prezydentem wszystkich Polaków, jak obiecywał podczas kampanii – tłumaczyła uczestniczka manifestacji Jolanta Nitosławska-Romer.

gazeta.pl

„Gazeta Wyborcza”: kolejne odrzucone odznaczenie prezydenta

25.04.2017

Prezydent Andrzej Duda postanowił uczynić Kawalerem Orderu Zasługi RP, mieszkającą we Francji, Annette Laborey, 69-letnią działaczkę społeczną, która w czasach PRL wspierała polskich intelektualistów. Pani Laborey odznaczenie odrzuciła. Jej list w tej sprawie publikuje dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”.

Annette Laborey, jak przypomina „Gazeta”, w latach 70. i 80. prowadziła w Paryżu fundację wspierającą niezależnych intelektualistów z Europy Wschodniej. Dariusz Wiśniewski, chargé d’affaires Ambasady Polskiej w Paryżu, otrzymał od niej list, w którym wyjaśnia ona swoją odmowę przyjęcia odznaczenia.

„Jeśli przyczyną mojego odznaczenia był mój udział przez wiele długich lat w walce o wolność Polski, to ta właśnie przyczyna każe mi odznaczenie odrzucić” – pisze Annette Laborey. „Gwałty na wolności i zasadach demokracji”, „nietolerancja i nienawiść podniesione do rangi cnót”, „legalizacja ruchów parafaszystowskich” czy też „odmowa przyjęcia ofiar wojny syryjskiej” to tylko kilka z wymienionych przez autorkę listu przyczyn, które tę walkę o wolność „splugawiły”.

Annette Laborey pisze w finale swojego listu: „Polska wpadła w ręce partii, którą mogłabym tylko zwalczać. Odznaczenie nadane takimi rękami zamienia się w zniewagę. Nie przyjmuję go”.

Pełny tekst listu Annette Laborey do polskiej ambasady w Paryżu znajdą Państwo dziś na stronach „Gazety Wyborczej”.

onet.pl

Tak nisko Macierewicz nie był oceniony chyba nigdy. Tylko 1 proc. Polaków przyznaje mu rację

25 kwietnia 2017

Kancelarii Prezydenta do Ministerstwa Obrony Narodowej płynie ostatnio list za listem. Nie ma wątpliwości, że relacje między Andrzejem Dudą a Antonim Macierewiczem są napięte. I nie ma też wątpliwości, komu w tym sporze Polacy przyznają rację.

Rzeczpospolita” prezentuje wyniki sondażu ośrodka IBRIS, który zapytał Polaków o to, kto ma rację w sporze między prezydentem a szefem MON. Wyniki są druzgocące dla Antoniego Macierewicza. Wszystko wskazuje na to, że nawet najtwardszy elektorat PiS jest świadomy, że minister obrony szkodzi armii. Tylko 1,4 proc. badanych powiedziało, że rację ma Antoni Macierewicz, 48,2 proc. uważa, iż racja leży po stronie Andrzeja Dudy, zaś 22,6 proc. stwierdziło, że racji nie ma żaden z nich (pozostali nie potrafili odpowiedzieć na to pytanie).

 

W ostatnim czasie prezydent do ministra pisze list za listem. W weekend prezydenckiemu doradcy „wypsnęło się”, co naprawdę Duda sądzi o Macierewiczu. Wśród polityków PiS coraz głośniej mówi się, że szef MON jest poważnym obciążeniem dla partii i liczą na to, że szef BBN (nazywany pistoletem Andrzeja Dudy) okiełzna niepokornego ministra. Oficjalnie jednak Beata Szydło o żadnych dymisjach mówić nie chce, a wszelkie spekulacje na ten temat uznaje za działanie na szkodę rządu.

źródło: „Rzeczpospolita

natemat.pl

To ona odpowiada za sukces Emmanuela Macrona

25.04.2017

© AP Images

– Jeśli zostanę wybrany, to znajdzie się dla niej miejsce i funkcja w Pałacu Elizejskim – zapowiada Emmaunel Macron. Na razie Brigitte Macron wzbudza zainteresowanie przede wszystkim ze względu na swój wiek.

Choć są małżeństwem już dekadę, to różnica wieku między nimi nadal zwraca największą uwagę mediów. Brigitte Macron jest bowiem starsza od swojego męża od 23 lata.

Poznali się w 1992 roku. Brigitte Trogneux uczyła dramy i francuskiego w kolegium jezuickim, Emmanuel był jej uczniem. Miał wtedy 15 lat. Ponoć zakochał się w niej dwa lata później. Rodzice przyszłego kandydata na prezydenta zabronili mu jednak kontaktów z nauczycielką i wysłali do Paryża. Nie pomogło. Para pobrała się w 2007 roku, po rozwodzie Brigitte.

Ktoś więcej niż pierwsza dama

Jeśli Emmanuel Macron wygra wybory, to rola Brigitte nie ograniczy się zapewne tylko do bycia pierwszą damą. Sugeruje to sam polityk. – Kiedy zostanę wybrany, nie, przepraszam, kiedy zostaniemy wybrani – ona będzie tam [w Pałacu Elizejskim] z funkcją i swoim miejscem – mówił Macron podczas wiecu w Paryżu 8 marca. – Wiele jej zawdzięczam. To dzięki niej jestem, kim jestem – mówił już po ogłoszeniu wstępnych wyników I tury. I nie są to słowa na wyrost. Zwycięstwo w pierwszej turze wyborów to niewątpliwie też jej sukces.

– Obniżasz tonację, kiedy mówisz „dla”. Podnieś swój głos, żebyśmy wiedzieli o czym mówisz – mówi Brigitte do Macrona przed jednym z wystąpień. Przygotowania nagrała telewizja France3. Innym razem polityk naciska na udział żony w ważnym spotkaniu. – Jej opinia jest dla mnie ważna – tłumaczy.

– Brigitte świetnie pełni rolę emisariusza, mówią osoby z bliskiego kręgu polityka. Jeśli chcesz się porozumieć z Emmanuelem, zrób to przez Brigitte – doradzają. Kiedy Macron kierował przez dwa lata resortem gospodarki, jego żona uczestniczyła w licznych spotkaniach. – Angażowałam się we wszystko co robił przez ostatnie 20 lat – tłumaczy sama Brigitte dziennikarzom. – Zawsze jesteście zaskoczeni, że małżonkowie są blisko mężów. Czas to zmienić – tłumaczy.

Bujne życie prezydentów Francji

Małżeństwo Macron nie jest typową francuską rodziną, ale też bujne życie osobiste nie jest w przypadku prezydentów Francji nowością.

Francois Mitterand prowadził podwójne życie. Przez ponad 20 lat ukrywał romans z Anne Pingeot i nieślubną córkę. Bernadette Chirac z kolei w swojej biografii sugeruje, że przymykała oko na wiele zdrad męża. Cecilia Attias żona Nicolasa Sarkozego porzuciła go dla kochanka pół roku po tym, jak objął on urząd prezydenta w 2007 roku. Już u władzy Sarkozy ożenił się ponownie z modelką i piosenkarką Carlą Bruni. Natomiast Valerie Trierweiler, partnerka Francoisa Hollande trzy lata temu opublikowała książkę, w której opisuje szczegóły romansu prezydenta z aktorką Julie Gayet.

msn.pl

Spokojny, wierzący, abstynent. Zdradził, zamordował, zakopał

Agata Kulczycka, rys. Ireneusz Szuniewicz, 24 kwietnia 2017

Spokojny młody mężczyzna, były ministrant, ślub brał na pielgrzymce. A jednak zamordował i zakopał ciężarną kochankę, siostrę żony.

Noc z 20 na 21 maja 2016 roku. To miał być romantyczny wieczór. Grzegorz pasjonuje się fotografią i astronomią. Umówił się z Jolą, że będą robić nocne zdjęcia autostrady i gwiazd.

Zatrzymują się w pobliżu zjazdu z A4, niedaleko Dębicy. Wychodzą na wysoką skarpę. Grzegorz robi kilka fajnych ujęć. Jolanta jest już w siódmym miesiącu ciąży. Są kochankami. Chce, by Grzegorz złożył jakąś deklarację. Wprawdzie wynajął mieszkanie, do którego ona przeniosła swoje rzeczy, ale ciągle spotykają się potajemnie, bo Grzegorz nie rozstał się z żoną Marysią. Dalej tak być nie może.

Grzegorz nie chce zmieniać swojego życia. Wybucha kłótnia. On popycha Jolę. Dziewczyna spada z 15-metrowego nasypu i traci przytomność. Grzegorz zbiega na dół. Podnosi połówkę cegły i uderza ją w głowę kilka razy. Bezwładne ciało zaciąga do służbowego fiata. Jedzie do firmy elektronicznej w Dębicy (podkarpackie), gdzie pracuje. Stamtąd bierze nóż, który wbija w szyję ciężarnej. Cios nie jest śmiertelny, bo o milimetry omija tętnicę główną. Ale Jola i tak umiera.

Grzegorz przenosi ciało do toyoty Joli. Tym samochodem, przez kilka dni, codziennie po pracy, będzie jeździł po okolicy, by znaleźć miejsce, w którym da się ukryć zwłoki. W końcu znajduje odpowiedni punkt w lesie. Zakopuje ciało polane wprzód wybielaczem – by zwierzęta nie odkopały trupa.

Wraca do żony i dwójki dzieci. I do domu, który stoi na tym samym podwórku, gdzie mieszkają rodzice Joli.

Nie pił i nie przeklinał

Grzegorz pochodzi z Bobrowej Woli koło Dębicy. Sąsiad: – Był najmłodszy w domu, przekochany Grzesiu. Wszyscy do niego mówili: Grzesiu, Grzesiu. Grzeczny.

Państwo G. mieli trzech chłopców i dziewczynki bliźniaczki. Jedna jest zakonnicą we Włoszech.

Z Marysią z niedalekiej Lubziny Grzesiu chodził na pielgrzymki do Częstochowy. Po ślubie zamieszkali w Lubzinie niedaleko rodziców Marii i jej siostry Joli.

Sąsiadka: – Kieliszka wódki nie wypił. Nikomu nie ubliżył, nie przeklął. Dobry dla dzieci, do przedszkola woził.

Tylko jedna z dalszych krewnych rodziny nie ukrywa niechęci: – Było w nim coś takiego, że nie znosiłam go od początku. Mówiłam to matce Marysi i Joli, która chwaliła zięcia, że taki pobożny. Już na początku małżeństwa Marysia ciągle płakała.

Robi się nerwowo

Siostra Marii – Jolanta. Energicznej, wesołej, drobnej brunetki trudno nie lubić. Gdy pojawia się pierwsza córeczka Marii i Grzegorza, Jola często u nich bywa. Marysia idzie do pracy, siostra zajmuje się dzieckiem.

Teściowie Grzegorza, którzy mieszkają obok, zauważają, że młodszą córkę z zięciem coś łączy. Robi się nerwowo. Ktoś wzywa policję do awantury. Padają obietnice, że romans się skończy.

– Teściowie Grzegorza są bardzo pobożni. Oboje należą do kółka różańcowego. Chcieli ratować małżeństwo córki. Zależało im, by wnuczka miała normalną rodzinę – opowiadają znajomi.

Prawie się udaje.

Jolanta wyjeżdża do wynajmowanego mieszkania w Dębicy. Marysia zachodzi w drugą ciążę. Rodzi syna. Grzegorz i żona kończą budowę, wprowadzają się do nowego domu.

Dziwny SMS od „Joli”

Sielanka nie trwa długo. Od jesieni 2015 roku Jola i Grzegorz znowu się spotykają. Jola czasem pojawia się w Lubzinie, zagląda na niedzielne obiadki do rodziców. Ostatni raz – w maju 2016 roku. Już widać, że jest w ciąży. Mówi matce o terminie porodu. Ale nie zdradza, kto jest ojcem.

Kiedy po maju 2016 córka nie daje znaku życia, matka idzie na policję. Zaraz po tym rodzina dostaje dziwnego SMS-a. „Jola” pisze, że sprzedała dziecko, a sama wyjechała za granicę. Prosi, by jej nie szukać.

To nikogo nie uspokaja. Wątek handlu ludźmi powoduje jeszcze większe zainteresowanie policji i prokuratury. Sprawę, którą dotąd zajmowali się dębiccy policjanci, przejmuje Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie.

Łukasz Harpula, prokurator okręgowy w Rzeszowie: – Od początku jedna z wersji była taka, że Jolanta nie żyje. Zebraliśmy w tej sprawie wiele dowodów. Choćby takich, że dziewczyna, która wcześniej była bardzo aktywna w mediach społecznościowych, nagle stała się tam całkowicie nieobecna. Zerwała kontakty ze znajomymi. W maju była już na zwolnieniu lekarskim z powodu ciąży, ale przestała przynosić pracodawcy zwolnienia.

W czerwcu 2016 ktoś sprzedaje samochód Joli. Z jej karty kredytowej ktoś wypłaca pieniądze, lecz z bankomatów, z których Jola nigdy wcześniej nie korzystała. W dodatku zawsze są to bankomaty bez monitoringu.

DNA pozostawione na miejscu zdarzenia pozwoli stworzyć portret pamięciowy sprawcy

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,18914089,video.html

Mur wokół domu

Grzegorz wiedzie normalne życie. We wrześniu zabiera rodzinę na wakacje do Hiszpanii. Miesiąc później prokuratura zatrzymuje go w związku z zaginięciem dziewczyny. Po przesłuchaniu zwalnia.

– Nie znaleźliśmy wtedy dowodów, by miał coś wspólnego z zaginięciem – mówi Łukasz Harpula.

Śledztwo jednak trwa. Grzegorz czuje, że prokuratura jest coraz bliżej wyjaśnienia sprawy. Sytuacja w rodzinie staje się nie do zniesienia. Rodzice Joli, czyli teściowie, oskarżają go o zaginięcie córki, naciskają, by powiedział, co się z nią stało. Presja jest tak duża, że G. zaczyna budować wokół domu betonowy mur. Odgradza się od sąsiedztwa. Z końcem listopada planuje ucieczkę za granicę. Żeby zdobyć pieniądze, kradnie ze swojej firmy sprzęt elektroniczny wart pół miliona. Sprzedaje go paserowi i znika.

Ucieczka z konwoju

Policja łapie go jednak w Lubzinie, do której zabójca po coś wraca – być może zwabiony. Podczas przesłuchania przyznaje się do zabójstwa. Zgadza się wskazać miejsce zakopania ciała Joli. Ale zaprzecza, by planował zbrodnię. Mówi, że decyzja o zabójstwie była nagła i wynikła z kłótni.

Prokurator Harpula o Grzegorzu: – Złożona postać. Bardzo spokojny, grzeczny, kulturalny, opanowany, nigdy nie podnosi głosu, troszczy się o innych. Na pewno nie jest zdemoralizowany. I może to źle zabrzmi, ale jest ciepły w kontaktach z ludźmi. Interesuje się technikami fotografii, robi zdjęcia przyrody. Do tego jest otwarty i sprawia wrażenie erudyty. Ma też wysoką inteligencję emocjonalną i prawdopodobnie potrafi manipulować ludźmi.

Prokuratora zaniepokoiło jednak to, że 17 marca br. konwojowany z aresztu do sądu miły młody człowiek zdecydował się na ucieczkę. Policjanci oddali kilka strzałów ostrzegawczych i szybko go zatrzymali. – Ta ucieczka zupełnie nie pasuje do obrazu człowieka – mówi Harpula.

Grób jakby pusty

Maria pracuje razem z mamą w Dębicy, w biurze dużej ogólnopolskiej spółki. Na cmentarzu w Lubzinie, gdzie w grudniu u.br. pochowana została Jola, wszędzie leżą kolorowe wiązanki sztucznych kwiatów. O Joli i jej nienarodzonym dziecku ani słowa. Żadnej, nawet tymczasowej tabliczki na grobie – choć od pogrzebu minęły cztery miesiące.

wyborcza.pl