Wieniawa:

Duda czuje juchę Macierewicza

Andrzej Duda poczuł juchę i postanowił wykorzystać okazję, aby dobić Antoniego Macierewicza. Nie tylko za upokorzenia, które zaznał, ale by zyskać jakąś pozycję w PiS. Wyciekł list Dudy do Macierewicza (z wiadomością dla Beary Szydło), w którym domaga zajęcia stanowiska w sprawie listów Biura Bezpieczeństwa Narodowego dotyczących ”szczególnego znaczenie dla bezpieczeństwa państwa”. Jest to pisowski enigmatyczny język, bo nie wiadomo dokładnie czego list dotyczy.

Czy Duda ma szanse?

Dobić Macierewicza – tak. Bo ministra obrony już nie da się schować w katakumbach, jak w czasie kampanii wyborczej do parlamentu, gdy Jarosława Gowina wyciągnięto za uszy i przedstawiono, jako królika do funkcji szefa MON.

Macierewicz będzie walczył, a drzazgi będą śmigać. Zagrozi Jarosławowi Kaczyńskiemu, ten ostatni może zechcieć postawić na Dudę, lecz prezydent z kolei wie, iż bez radykalnego postawienia się, grozi mu już 2020 roku Trybunał Stanu.

Przy czym Duda nie ma żadnego charakteru i jest marny politycznie. Tak! – władza PiS się sypie. Czy opozycja będzie potrafiła to wykorzystać?

Wcale nie potrzebny jest Donald Tusk, aby wbić kołek osikowy politykom PiS. Duda w cuglach przegra wybory choćby z Rafałem Trzaskowskim.

Erozja PiS szybko może przybrac postać lawiny. Mądrość opozycji wyrazić się winna tym, że potrafi przeciwdziałać by Polska nie spadła w przepaść wraz z PiS.

Czy opozycję stać na to? Czy są takie siły jak w 1989 roku? Mam sporo wątpliwości. Polscy politycy – jak w PRL-u – to niedojrzali ludzie, polska demokracja niemal skapitulowała przed takim satrapą na drabince z Tesco jak prezes Kaczyński.

Więcej >>>

WTOREK, 18 KWIETNIA 2017

Olejnik: Państwo nie mają takiego refleksu jak Platforma. Petru: Złożyliśmy tyle samo projektów ustaw: 33, a PO jest dużo większym klubem

20:20

Olejnik: Państwo nie mają takiego refleksu jak Platforma. Petru: Złożyliśmy tyle samo projektów ustaw: 33, a PO jest dużo większym klubem

Państwo nie mają takiego refleksu jak Platforma, która działa od razu – odpowiedziała Petru Monika Olejnik.

– Złożyliśmy tyle samo projektów ustaw: 33 – jak PO a PO jest dużo większym klubem. Złożyliśmy np. projekt o zrównoważonym budżecie. Polacy potrzebują partii, która nie działa tylko PR-em ale też zgłasza rzeczy niepopularne – mówił Petru.

20:18

Petru o Berczynskim: Albo skrajny wariat, albo lobbysta

– Albo skrajny wariat, albo lobbysta. To jest olbrzymi kontrakt, musimy wiedzieć o co chodzi. Przez 70% czasu Macierewicz zajmuje się Misiewiczem, a takimi ważnymi sprawami zajmuje się Berczyński. Zupełny chaos w armii, Macierewicz o tym nie panuje. Albo słucha złych ludzi, albo jest w dziwnym układzie. Drugie dno wymagałoby komisji śledczej, bo nie wierzę już w działania prokuratury  – mówił Ryszard Petru w Kropce nad I.

20:111 godz. temu

Petru o pomyśle na Nowoczesną: Polacy chcą mieć partię, która jest konstruktywna i przeciwstawia się populizmowi

– Nie udało nam się wbić w ten destrukcyjny spór pomiędzy PO i PiS, Oni są de facto dogadani, że każdy po każdym rządzi. Robią Polaków w „bambuko” – mówił Ryszard Petru w Kropce nad I.

Niech pan nie robi z wyborców ludzi nieświadomych na kogo głosują – mówiła Monika Olejnik.

Ten duopol służy obu partiom, a nam się nie udało przebić z naszą ofertą. Jestem odpowiedzialny za wysokie i za niskie sondaże. Trzeba wyciągnąć wnioski i pokazać kim jesteśmy. Polacy chcą mieć partię która jest konstruktywna i przeciwstawia się populizmowi. My przeciwstawiamy się populizmowi, trzynastej emeryturze, pilnujemy rozdziału państwa od Kościoła.  Przyjęto uchwałę fatimską, PO bała się głosować. Potrzebna jest partia która tego pilnuje. Trzecia rzecz, prawa kobiet. Będziemy Polakom przypominać po co jesteśmy. 

Jeśli się pojawi taki wniosek, to nie mam z tym problemu – powiedział Petru na pytanie Olejnik o ewentualne zmiany na stanowisku szefa klubu.

15:47

Petru: Nie ma rozmów o fuzji Nowoczesnej i UED. Zawsze jesteśmy otwarci na współpracę

Nie ma rozmów o fuzji Nowoczesnej i UED. Nie ma żadnych takich rozmów. Zawsze jesteśmy otwarci na współpracę – stwierdził Ryszard Petru na konferencji, odnosząc się do porannych Słów Jacka Protasiewicza.

Lider Nowoczesnej poinformował, że jego partia nie będzie obecna na powitaniu Donalda Tuska na dworcu centralnym w Warszawie. Jak przyznał, jest otwarty na zmiany personalne, jeśli będą przedstawione konkretne osoby.

Nie bagatelizujemy wyników sondaży. W Polsce jest bardzo duże zapotrzebowanie na taką partię jak Nowoczesna (…) z Nowoczesnej nie odszedł żaden członek oprócz tych czterech posłów, którzy przeszli do PO – stwierdził Petru.

Dalej mówił, że Nowoczesna wie o tym, iż PO namawiało 4 posłów do przejścia. – Jeżeli mówi się o współpracy, a namawia posłów do przejścia, to naturalnym jest, że uderza to we wzajemną współpracę – dodał.

300polityka.pl

„Pelagia” Błaszczak o „naszym liderze, panie premierze”

„Pelagia” Błaszczak o "naszym liderze, panie premierze"

Pani Pelagia bardziej mi pasuje do Mariusza Błaszczaka niż Mariusz z „Ucha Prezesa”, Pelagia ponadto pasuje wybitnie do takiego Bartosza Kownackiego, który wszak jest od bombek, jak rozmówczyni Zenona Laskowika „Z tyłu sklepu”.

PiS stoi Pelagiami nie tylko z powodów intelektualnych, ale też estetycznych, choć ubrani w drogie garnitury, to ze względu na „parcianą retorykę” („Potęga smaku” Zbyszka Herberta) są tymi skołtunionymi paniami Pelagiami.

„Pani Pelagia” Kownacki mianował akwarystę (od rybek na sprzedaż) Krzysztofa Kozłowskiego na szefa fabryki „bombek” Nitro-Chemu, największego w NATO producenta trotylu. Czy z tego wyniknie wielkie „buum!”? Z pewnością, acz może nie z tą fabryką, to prawem statystycznym coś pójdzie z „hukiem, z dymem”. Nieprzypadkowo PiS zdarzyła się katastrofa smoleńska, nieprzypadkowo rozwalają pancerne limuzyny. Niedołęstwo zawsze podobnie skutkuje.

Z „buum!” może pójść gospodarka, zbliżamy się do Grecji, nie będzie to jednak „taka piękna katastrofa” Zorby, ale Morawieckiego. Ten też jest Pelagią, innych prezes nie toleruje.

„Pelagia” Błaszczak zasłynął już „polskimi obozami kontenerowymi”. Wyobraźnia go jednak nie poniosła, bo zapowiedział, że tak jak w obozach koncentracyjnych, w jego obozach kontenerowych dla uchodźców będą druty kolczaste. Może nie doczytała Pelagia, że trzeba prąd puścić drutami, ale to przed nią, bo po wtorku wszak następuje środa.

„Pelagia” wypowiadał się w Polskim Radiu w programie 1 na temat „problemu wizerunkowego”, a miało PiS ten problem z powodu Bartłomieja Misiewicza. Ale co tam! – od czego jest „nasz lider, pan premier…”. Zrazu sobie pomyślałem, że Pelagia bawi się płciami, jak ja, takie polityczne gender, zresztą uprawiane przez Szekspira (pomyślałem, że Szydło jest „panem premierem”), lecz Błaszczak nie potrafi tego robić, bo mu kołtun zawadza, tym „panem premierem” jest… Kaczyński.

O, żesz. To Pelagii się „cofło” do lat 2006-2007. „Okazało się, że była potrzebna komisja, że była potrzebna interwencja lidera PiS, premiera Jarosława Kaczyńskiego, żeby ten problem zamknąć”. Komisja dla jednego Misiewicza, który ledwo zdał maturę i nie zrobił nawet licencjatu u Rydzyka? Czterech chłopa do wykopania jednego nieuka? No i Pelagia Błaszczak mnie nie zawiodła, bo to nie wina PiS. Tak jest! „Sprawa została rozwiązana. Nasi poprzednicy tylko przyklepywali sprawy”. Znaczy się, sprawa Misiewicza została załatwiona, bo poprzednicy – PO-PSL – przyklepywali… Misiewicza.

Takie Pelagie ma PiS: Błaszczak, Kownacki, Jaki… Budowniczy polskich obozów kontenerowych z drutem kolczastym, na razie bez prądu.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Przed przesłuchaniem Donalda Tuska: Śledztwo w sprawie współpracy z Rosją się sypie

Wojciech Czuchnowski, 18 kwietnia 2017

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk (Pascal BASTIEN)

W środę b. premier Donald Tusk ma zostać przesłuchany w śledztwie przeciwko szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego z lat 2007-15. Niewykluczone, że prokuratura będzie chciała postawić mu zarzuty niedopełnienia obowiązków. Przypominamy, co wiemy o tej sprawie.

Prokuratura ściga byłych szefów SKW – generałów Janusza Noska i Piotra Pytla w sprawie podpisania umowy o współpracę z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Doniesienie o przestępstwie złożył na nich obecny szef SKW Piotr Bączek, jeden z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza.

Umowa, chociaż podpisana, nigdy nie weszła w fazę realizacji, bo zaraz po jej parafowaniu (jesień 2013 r.) wybuchł konflikt na Ukrainie.

Śledztwo jest tajne, ale „Wyborcza” poznała jego szczegóły.

Przed przesłuchaniem Tuska: Śledztwo w kryzysie, prokurator pod presją

Według naszych źródeł w kręgach zbliżonych do postępowania, jest ono dzisiaj „w stanie poważnego kryzysu”, a prokurator „działa pod polityczną presją”.

Byłym szefom SKW zarzuty postawiono w grudniu 2016 r. Zdaniem prokuratury są winni „przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez zgody prezesa Rady Ministrów, wymaganej przez ustawę o SKW i SWW”.

– Materiały do zarzutów dostarczyła SKW. Była w nich umowa z FSB (Federalną Służba Bezpieczeństwa Rosji), ale nie było wymaganej prawem zgody ówczesnego premiera. Teraz jest problem, bo jak się okazuje, zgoda jest i nie wiadomo, jak z tego zrobić akt oskarżenia – twierdzi źródło „Wyborczej”.

Dęta, politycznie motywowana próba dopadnięcia Tuska – w 3×3 Tomasz Siemoniak o przesłuchaniu b. premiera

Na co zgodził się Tusk? 5 punktów porozumienia

Z relacji osób znających aktualny stan śledztwa wyłania się następujący obraz: rozmowy o porozumieniu pomiędzy SKW a FSB zaczęły się w listopadzie 2010 r. Bezpośrednio wynikały z konieczności ustalenia (tzw. notyfikowania) statusu naszych oficerów, którzy po katastrofie smoleńskiej przebywali w Moskwie. Wspierali m.in komisję rządową badającą katastrofę. Wcześniejszy powód: współpraca przy zagranicznych misjach NATO i ONZ.

Dla relacji Zachód – Federacja Rosyjska był to czas nawiązywania dobrych stosunków. W Lizbonie odbył się szczyt NATO-Rosja, po którym wojska brytyjskie zorganizowały w Rosji swoją bazę tranzytową. W połowie 2011 r. do SKW przyjechała 4-osobowa delegacja FSB z wiceszefem tej służby na czele. Pod koniec 2011 r. z rewizytą pojechał do Moskwy gen. Nosek.

Przed wyjazdem wystąpił do premiera Tuska o zgodę na podjęcie współpracy z Rosjanami. Tusk zgodę wydał.

Przez cały 2012 r. i część 2013 r. trwały konsultacje w zakresie warunków umowy. Były aż trzy wersje porozumienia. Ostatecznie podpisano je we wrześniu 2013 r. Ale nie wprowadzono w życie, bo jesienią zaczął się kryzys rosyjsko-ukraiński. Polska stanęła w nim po stronie Ukrainy. Stosunki z Rosja uległy zaostrzeniu.

Czego dotyczyło porozumienie? Miało regulować współpracę w pięciu obszarach:

  • Pomoc w ochronie dostaw żywności dla kontyngentu NATO w  Afganistanie. Dostarczały ją śmigłowcami firmy rosyjskie. Zadaniem służb kontrwywiadowczych było sprawdzanie, czy transporty są bezpieczne i czy np. nie służą do przemytu narkotyków.
  • Pomoc przy wycofywaniu kontenerów ze sprzętem dla wojska z Afganistanu drogą lądową przez Rosję (planowano wykorzystanie linii kolejowej z szerokimi torami biegnącej od Mazar-i-Szarif w Afganistanie do Sławkowa w Małopolsce).
  • Wsparcie polskich wojsk działających w ramach misji ONZ m.in. w Czadzie (transport lotniczy zapewniała tam zgodnie z ustaleniami Narodów Zjednoczonych armia rosyjska).
  • Wspólne działania przy zabezpieczaniu (głównie przed zagrożeniem terrorystycznym) małego ruchu granicznego w obwodzie kaliningradzkim.
  • Ustalenie zasad współpracy w ramach tzw. międzynarodowych reżimów kontrolnych, czyli wzajemnych wizytacji portów wojennych.

To wszystko było ustalane przed agresją Rosji na Ukrainę. – Gdy ta nastąpiła, porozumienie zostało zamrożone z uwagi na eskalację konfliktu i zmianę sytuacji geopolitycznej – tłumaczy jeden z naszych rozmówców.

„Uchybienie” Tuska

Teraz prokuratura ma problem, bo materiały śledztwa wskazują, że szefowie SKW jednak działali na podstawie zgody premiera. Utrzymanie się wobec nich zarzutów – zawarcia umowy poza wiedzą szefa rządu – jest więc dosyć wątpliwe. – Gdy prokurator stawiał zarzuty, uzasadnienie liczyło 1,5 strony. Teraz ma materiał na kilkadziesiąt stron, tylko niewiele dowodów winy – opisuje sytuację kolegi śledczego jeden z prokuratorów. Jak mówi, teraz oskarżenie będzie chciało dowieść, że już same kontakty z FSB przed uzyskaniem zgody były przestępstwem. Ale nie to jest najważniejsze. Zdaniem naszego rozmówcy politycy PiS kierujący wymiarem sprawiedliwości liczą, że „w śledztwie da się umoczyć Tuska”. Powód? Wyrażając zgodę, nie konsultował się z MON, czego wymaga ustawa o SKW (art. 9 pkt 2). Prokuratura przesłuchała już w tej sprawie Tomasza Siemoniaka, który w 2012 r. kierował resortem obrony. Podobno powiedział, że Tusk się z nim nie konsultował.

– Rzeczywiście premier nie zasięgnął mojej opinii w tej sprawie, ale prawdopodobnie nie miałbym zastrzeżeń. W ówczesnej sytuacji taka współpraca nie była niczym nagannym. to były normalne, oczywiste i konieczne relacje między służbami praktykowane w NATO – mówi „Wyborczej” Siemoniak. Brak konsultacji uważa za „drobne uchybienie” i przypomina, że opinia MON nie była dla premiera wiążąca.

B. szefowie SKW odmówili składania zeznań. Sprawę nazwali „politycznym odwetem” i „absurdem”.

Wezwanie Tuska na 10 marca 2017 r., tuż po jego ponownym wyborze na prezydenta Rady Europejskiej, zostało przez opozycję odebrane jako szykanowanie b. szefa rządu.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zarzuca Tuskowi, że „jego nazwisko przewija się w wielu postępowaniach”. Mówi m.in. o aferze Amber Gold i sprzedaży akcji Ciechu.

wyborcza.pl

Grozi nam wyjście z UE? Tak uważa 31 proc. Polaków. Nowy sondaż

SONDAŻ
Agnieszka Kublik, 18 kwietnia 2017

Prezes PIS Jarosław Kaczyński

Prezes PIS Jarosław Kaczyński (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Czy rząd PiS może wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej? Co drugi Polak ocenia, że takiego ryzyka nie ma. Jednak 31 proc. uważa, że taka perspektywa jest realna – wynika z udostępnionych „Gazecie Wyborczej” wyników badania Kantar Public

„Realne ryzyko, że rząd PiS wyprowadzi Polskę z Unii Europejskiej”, istnieje według 31 proc. ankietowanych przez Kantar Public. Te obawy są równie mocne we wszystkich grupach społecznych – w zależności od wykształcenia odsetek osób wybierających taką odpowiedź waha się w granicach 30-33 proc.

Ponad połowa Polaków – 53 proc. – ocenia, że takie realne ryzyko nie istnieje – przy czym 34 proc. wybrało odpowiedź „zdecydowanie nie”. Tę odpowiedź najczęściej wybierali Polacy z wyższym wykształceniem (40 proc. wskazań „zdecydowanie nie” i 19 proc. „raczej nie”), a także ze średnich i dużych miast. Najbardziej zdezorientowani są w tej sprawie Polacy z wykształceniem podstawowym – aż 24 proc. z nich uznało, że nie zna odpowiedzi na to pytanie. Ryzyka wyjścia z UE nie widzi 45 proc. z nich, a obawia się tego 31 proc. respondentów.

Prezes PiS: Nie chcemy wyprowadzić Polski z UE

Sam prezes PiS Jarosław Kaczyński zaprzecza, by jego celem była Polska poza strukturami UE. Niedawno mówił wprost, że „oszustwem, manipulacją i nadużyciem jest sugerowanie, że jego partia chce wyprowadzać Polskę z Unii Europejskiej”. Inne nadzieje wyraża jednak część polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Poseł Krystyna Pawłowicz w parlamentarnym zespole eurorealistycznym od roku analizuje „straty prawne, które Polska ponosi w związku z uczestnictwem w Unii”, oraz próbuje oszacować, „ile tracimy na członkostwie”. – Głosowaliście za UE, skrzywdziliście Polskę, siebie i dzieci – przekonywała wyborców w kampanii w 2015 r. Pawłowicz twierdzi, że ma już nawet gotowy wniosek do Trybunału, w którym dowodzi „niezgodności z konstytucją członkostwa Polski w UE”. Już w 2013 r. przyznała, że rozpad Unii wspiera modlitwą.

W podobnym duchu wypowiadają się członkowie rządu. O tym, że czas „drastycznie obniżyć poziom zaufania wobec Unii Europejskiej, czyli zacząć prowadzić politykę negatywną”, mówił też minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Po decyzji o pozostaniu przez Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej ogłosił, że ma ekspertyzy, zgodnie z którymi „przy wyborze doszło do fałszerstwa”. O stosunku PiS do Unii może też świadczyć decyzja szefa MON Antoniego Macierewicza o ograniczeniu udziału Polski w Eurokorpusie (to namiastka europejskich sił zbrojnych zintegrowana z NATO, należąca do sił szybkiego reagowania Sojuszu). Macierewicz zdecydował o rezygnacji z funkcji państwa ramowego i wycofywaniu z dowództwa w Strasburgu naszych oficerów.

Liczba chętnych do Polexitu rośnie

Większość Polaków jest przeciwko wychodzeniu z Unii. Gdy pytaliśmy o to w marcu tego roku, okazało się, że w ewentualnym referendum dotyczącym Polexitu 61 proc. powiedziałoby „nie”. 9 proc. byłoby za wyjściem, a 23 proc. w ogóle nie wzięłoby udziału w referendum na ten temat. Kto chciałby, aby Polska poszła w ślady Wielkiej Brytanii? Mężczyźni (dwa razy częściej niż kobiety), najmłodsi Polacy (18-24 lata), osoby z wykształceniem podstawowym. Ale nawet w tych grupach przeważają opinie za pozostaniem w UE.

Entuzjazm Polski wobec Unii zaczął jednak słabnąć. O stosunek Polaków do Unii pytaliśmy też w czerwcu 2016 r., tuż po referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.Wtedy za pozostaniem we Wspólnocie opowiedziało się 81 proc. badanych, za opuszczeniem było 13 proc., a 6 proc. nie miało zdania. I wówczas najwięcej zwolenników wyjścia było wśród najmłodszych (18-29 lat) – co czwarty badany.

Sondaż Kantar Public z 12 kwietnia 2017 r., próba ogólnopolska, reprezentatywna, telefoniczna, wspomagana komputerowo, 1000 dorosłych Polaków

Zobacz: Dlaczego Unia Europejska uwiera Jarosława Kaczyńskiego? W „Temacie dnia” odpowiada Krzysztof Bobiński

 

wyborcza.pl

Duda skarży się Szydło na Macierewicza. Wyciekł kolejny list prezydenta

Marcin Kozłowski, 18.04.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,114884,21605032,video.html?embed=0&autoplay=1
Minister obrony narodowej nie reaguje na pisma Biura Bezpieczeństwa Narodowego – wynika z pisma prezydenta Andrzeja Dudy, które trafiło do sieci. W dokumencie prezydent domaga się od Antoniego Macierewicza pilnego zajęcia stanowiska. List do wiadomości dostała także premier.

O tym liście nie informowała ani Kancelaria Prezydenta, ani tym bardziej Ministerstwo Obrony Narodowej. Na profilu „Dane Publiczne” na Twitterze pojawiło się pismo z marca tego roku, podpisane przez prezydenta Andrzeja Dudę i skierowane do ministra Antoniego Macierewicza. Odbiorcą dokumentu jest także premier Beata Szydło.

Prezydent alarmuje w liście, że ministerstwo nie odpowiadało od grudnia 2015 r. do października 2016 r. na pisma Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Niektóre z pism miały „szczególne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa”. Nie wiadomo jednak, czego konkretnie miały dotyczyć. Co ważne, szef BBN odpowiada bezpośrednio przed prezydentem RP.

„Oczekuję od Pana Ministra pilnego stanowiska w przedmiotowych sprawach oraz przesłanie odpowiedzi na mój adres” – napisał Andrzej Duda.

Dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski potwierdził w rozmowie z Gazeta.pl autentyczność pisma, odmówił jednak komentarza i szczegółowych informacji. Sprawy nie komentuje także rzecznik BBN, który odsyła nas do prezydenckiego rzecznika.

Z rzeczniczką MON mjr Anną Pęzioł-Wójtowicz nie udało nam się skontaktować. Napisała jedynie SMS-a z informacją, że nie może rozmawiać, nie zareagowała na naszą prośbę o pilny kontakt.

Korespondencja prezydenta z ministrem

W marcu prezydent Andrzej Duda napisał do ministra obrony narodowej list, w którym m.in. wyrażał zaniepokojenie brakiem obsady ataszatów wojskowych w ważnych państwach sojuszniczych. „Oczekuję od Pana Ministra niezwłocznego podjęcia stosownych działań w celu rozwiązania tej sytuacji” – podkreślił prezydent. Andrzej Duda domagał się też informacji na temat stopnia zaawansowania prac nad utworzeniem Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu. CZYTAJ WIĘCEJ>>>

W środę prezydent i minister wystąpili na wspólnym briefingu po dorocznej odprawie kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych. Głównymi tematami były m.in. wdrożenie postanowień szczytu NATO w Warszawie, zmiany w systemie dowodzenia oraz pierwsze wnioski ze Strategicznego Przeglądu Obronnego. CZYTAJ WIĘCEJ>>>

Zobacz także: Misiewicz przed specjalną komisją PiS

gazeta.pl

 

Pelagia Błaszczak o „naszym liderze, panie premierze”

Pani Pelagia bardziej mi pasuje do Mariusza Błaszczaka niż Mariusz z „Ucha Prezesa”, Pelagia pasuje wybitnie ponadto do takiego Bartosza Kownackiego, który wszak jest od bombek, jak rozmówczyni Zenona Laskowika z „Tyłu sklepu”.

PiS stoi Pelagiami nie tylko z powodów intelektualnych, ale też estetycznych, choć ubrani w drogie garnitury to ze względu na „parcianą retorykę” („Potęga smaku” Zbyszka Herberta) są tymi skołtunionymi paniami Pelagiami.

„Pani Pelagia” Kownacki mianował akwarystę (od rybek na sprzedaż) Krzysztofa Kozłowskiego na szefa fabryki „bombek” Nitro-Chemu, największego w NATO producenta trotylu. Czy z tego wyniknie wielkie „buum!”? Z pewnością, acz może nie z tą fabryką, to prawem statystycznym coś pójdzie z „hukiem, z dymem”. Nieprzypadkowo PiS zdarzyła się katastrofa smoleńska, nieprzypadkowo rozwalają pancerne limuzyny. Niedołęstwo zawsze podobnie skutkuje.

Z „buum!” może pójść gospodarka, zbliżamy się do Grecji, nie będzie to jednak „taka piękna katastrofa” Zorby, ale Morawieckiego. Ten też jest Pelagią, innych prezes nie toleruje.

„Pelagia” Błaszczak zasłynął już „polskimi obozami kontenerowymi”, wyobraźnia go jednak nie poniosło, bo zapowiedział, że jak w obozach koncentracyjnych w jego obozach kontenerowych dla uchodźców będą druty kolczaste. Może nie doczytała Pelagia, że trzeba prąd puścić drutami, ale to przed nią, bo po wtorku wszak następuje środa.

„Pelagia” wypowiadał się w Polskim Radiu w programie 1 na temat „problemu wizerunkowego”, a miało PiS ten problem z powodu Bartłomieja Misiewicza. Ale co tam! – od czego jest „nasz lider, pan premier…”

Zrazu sobie pomyślałem, że Pelagia bawi się płciami, jak ja, takie polityczne gender, zresztą uprawiane przez Szekspira (pomyślałem, że Szydło jest „panem premierem”), lecz Błaszczak nie potrafi tego robić, bo mu kołtun zawadza, tym „panem pemierem” jest… Kaczyński.

O, żesz. To Pelagii się „cofło” do lat 2006-2007. „Okazało się, że była potrzebna komisja, że była potrzebna interwencja lidera PiS, premiera Jarosława Kaczyńskiego, żeby ten problem zamknąć”. Komisja dla jednego Misiewicza, który ledwo zdał maturę i nie zrobił nawet licencjatu u Rydzyka? Czterech chłopa do wykopania jednego nieuka?

No i Pelagia Błaszczak mnie nie zawiodła, bo to nie wina PiS. Tak jest! „Sprawa zostałą rozwiązana. Nasi poprzednicy tylko przyklepywali sprawy”. Znaczy się, sprawa Misiewicza została załatwiona, bo poprzednicy – PO-PSL – przyklepywali… Misiewicza.

Takie Pelagie ma PiS: Błaszczak, Kownacki, Jaki… Budowniczy polskich obozów kontenerowych z drutem kolczastym, na razie bez prądu.

vod.pl/programy-onetu/newsweek-opinie-cezary-tomczyk-katarzyna-lubnauer-180417/xqqkz85

http://wiadomosci.wp.pl/prokuratorzy-zalozyli-stowarzyszenie-chca-walczyc-z-naciskami-na-niezaleznosc-sledczych-6113316179249281a

Błaszczak w Polskim Radiu: „Nasz lider, pan premier Jarosław Kaczyński nie zawaha się”

Opublikowano dnia 18.04.2017
– My nie zawahamy się. Nasz lider, pan premier Jarosław Kaczyński nie zawaha się, żeby wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy się sprzeniewierzają zasadom – powiedział w porannych „Sygnałach dnia” szef MSWiA Mariusz Błaszczak, komentując sprawę Bartłomieja Misiewicza. Dodał, że ten „problem miał charakter wizerunkowy”.

zrzut ekranu – Youtube.com

– To jest dowód tego, że jest inaczej, że wyciągamy wnioski, że traktujemy poważnie nasze zobowiązania. Okazało się, że była potrzebna komisja, że była potrzebna interwencja lidera PiS, premiera Jarosława Kaczyńskiego, żeby ten problem zamknąć.

– mówił dziś rano na antenie radiowej Jedynki szef MSWiA.

– Sprawa zostałą rozwiązana. Nasi poprzednicy tylko przyklepywali sprawy. My nie zawahamy się. Nasz lider, pan premier Jarosław Kaczyński nie zawaha się, żeby wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy się sprzeniewierzają zasadom.

– zapewnił minister.

/ Źrodło: Polskie Radio

 

fajnie ten koleś naśladuje Mariusza z

Ziobro odgrywa się na sędzim za wyrok na Mariusza Kamińskiego?

Polacy, won z Europy

Ofiarą chorych ambicji ludzi obecnej władzy staje się wizerunek Polski w Europie, a czasem też ewentualne międzynarodowe kariery rodaków.

Ministerstwo Sprawiedliwości doprowadziło do przerwania stażu polskiego sędziego w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Tak się składa, że sędzia ów zasiadał swego czasu w składzie orzekającym, który skazał na więzienie wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego w procesie o nadużycie uprawnień podczas głośnej prowokacji przeciwko Andrzejowi Lepperowi – informuje portal OKO.press.

Biuro prasowe resortu wyjaśnia, że sędzia Łukasz Mrozek nie dostał od ministra Zbigniewa Ziobry zgody na wyjazd. Tyle że wedle nadrzędnej jednostki służbowej sędziego, czyli Sądu Okręgowego w Warszawie, w przypadku sędziowskich staży, czyli po prostu szkoleń, obowiązujące przepisy żadnej zgody czy decyzji ministra nie wymagają.

Źródła OKO.press zdradzają, że władze Trybunału w Strasburgu nie mogły zrazu pojąć, dlaczego polskie Ministerstwo Sprawiedliwości żąda od sędziego przerwania prestiżowego – i niełatwego do uzyskania – stażu. Wszak terminowanie w jednej z najpoważniejszych instytucji prawnych kontynentu służyć ma umacnianiu standardów praw człowieka w Europie, a i dla samego stażysty może stać się krokiem do międzynarodowej kariery.

PiS blokuje europejskie kariery Polaków

Niewykluczone jednak, że dla europejskich prawników wszystko stało się jasne, kiedy usłyszeli, że ta sama ekipa rządząca próbowała niedawno zastopować jeszcze bardziej spektakularny przypadek sukcesu swojego obywatela. Chodzi o sprzeciw Warszawy – i to wbrew wszystkim innym stolicom kontynentu – wobec przedłużenia kadencji Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. „Prezydent Europy” zaczął być też ciągany po prokuraturach w mocno, jak się zdaje, wydumanych sprawach. By już nie wspominać o rzucanych wprost groźbach postawienia go przed sądem pod najcięższymi już zarzutami.

Zestawienie obu spraw pozwoli może europejskim prawnikom (politykom, dziennikarzom itd.) w pełni zrozumieć meandry myślenia rządzącej dziś w Polsce ekipy.

Zwłaszcza że do środowisk opiniotwórczych Zachodu dochodzą wciąż (i inne) zdumiewające wieści znad Wisły: m.in. właśnie z frontu wojny z sędziami, którą – po części na zlecenie partii, a po części z powodów ambicjonalnych i czysto prywatnych – toczy szef resortu sprawiedliwości.

polityka.pl

Kadzielnica kłamstwa smoleńskiego

Kolejne obchody smoleńskie były jak zawsze seansem nienawiści i hipokryzji, uruchomieniem pisowskiej kadzielnicy kłamstwa smoleńskiego, coraz bardziej irytującego hałaśliwego i nudnego jak rutynowe wrzaski Kaczyńskiego i postękiwania Dudy lub dowcipy Pietrzaka. To, co w pewnym sensie nowe dla tych obchodów, to mała liczba uczestników po stronie pisowskiej (reżimowa szczujnia podała liczbę 20 000 uczestników, to oznacza, że było ich około 2 tysięcy bo szczujnia zwykle podaje 10 razy więcej), a więc wyjątkowo mało jak na rozmach i mobilizację oraz zmarnowane na ten cel pieniądze. Irytacja i niechęć społeczeństwa przejawia się miedzy innymi coraz większą liczbą uczestników protestów zagłuszających wrzaski Kaczyńskiego i jego zwolenników. Tak więc tym razem pisowcy manifestowali otoczeni kordonem ochronnym policji i innych służb, tak jak w ostatnich latach PRL-u komuniści mogli bezpiecznie manifestować tylko dzięki ochronnemu szpalerowi ZOMO-wców. Jest trochę tak jak w znanej piosence ze stanu wojennego Jacka Kaczmarskiego – partia trzyma się na pałach. Do stanu wojennego jeszcze daleko, ale wygląda na to, że jest to ostateczny cel, do którego doprowadzi dyktatura Kaczyńskiego. Coraz bardziej operetkowa, odrażająca, absurdalna i poniżająca. Pytaniem jest, czy ta dyktatura zdechnie spokojnie, czy użyje siły np. bojówek kibolskich i ONR-owskich?

Absurdalne i poniżające dla słuchaczy były prezentowane ustalenia „ekspertów” Macierewicza i dowody na zamach oraz wybuch tym razem „termobaryczny”. Nie zasługują one na polemikę ani uwagę, tak samo jak nie zasługują na polemikę „ustalenia” komisji Burdenki, z których ma wynikać, że zbrodnie w Katyniu popełnili hitlerowcy. Żadne urządzenia ani najdokładniejsza aparatura nie wykryły wybuchu, brak też jakichkolwiek śladów wybuchu na szczątkach samolotu, a stan ofiar (bębenki w uszach, płuca i inne dane) wykluczają wybuch. Mamy do czynienia z kolejną żałosną kompromitacją zespołu Macierewicza, wszystkich jego „ekspertów” i „naukowców”, o których dowiadujemy się przy okazji rzeczy interesujących, a krzyki Kaczyńskiego, że znacznie zbliżyliśmy się do prawdy i potwierdzenia wersji o zamachu, są bezradnym zaklinaniem rzeczywistości, w które on sam nie wierzy, albo całkowicie oszalał, co patrząc na to, co mówi, a zwłaszcza w jaki sposób mówi, jest nie wykluczone. Polacy zostali przez reżim uraczeni „naukowym” filmem, w którym wynajęty lektor aksamitnym ale mendowatym głosem przedstawiał „prawdy” o wybuchu. Takim głosem najpewniej wygłaszał swoje kazanie do kur lis na średniowiecznej płaskorzeźbie. I w tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować doktorowi Maciejowi Laskowi, który po raz kolejny odkłamywał pisowskie brednie, przedstawiał naukowe dowody na kłamstwa, przemilczenia i insynuacje rządowych „specjalistów” dzięki, któremu liczba wierzących w zamach zmalała do 14%, a więc mniej więcej tylu, ilu jest zwolenników UFO, przeciwników ewolucji, szczepień i przekonanych, że generał Sikorski padł ofiarą najpewniej sowieckiego zamachu. Nie wiem ilu ludzi wierzy, że Hitler i Elvis Presley żyją, a w Spandau siedział sobowtór Hessa? Słuchając bredni w bluźnierczym radio ogłaszającym się jedynym katolickim głosem w Twoim domu na temat kolejnych rozbiorów Polski i patrząc na efekty prac komisji Macierewicza, nie musimy jeździć do USA, aby zobaczyć jak muszą wyglądać zwolennicy płaskiej ziemi, dinozaurów towarzyszącym ludziom, lub poglądu, że holokaustu nie było, komory gazowe pełniły funkcję dezynfekcji ubrań, a Fuhrer nic o zbrodniach nazistów (nawet jeśli były) nie wiedział i chciał dobrze.

Kłamstwo smoleńskie na szczęście traci swoją polityczną atrakcyjność także dla PiS-u, staje się powoli obciążeniem, jest nudne jak flaki z olejem i odrażające w swoim zakłamaniu, zostanie porzucone natychmiast jak obalony zostanie Kaczyński, albo doprowadzi do jego obalenia. Być może podejmie je ktoś inny jak kłamstwo o wyzysku klasy robotniczej i marksizm-leninizm porzucony przez Rosję?

naTemat.pl

Komornik prawomocnie skazany na więzienie za najazd na dłużnika i wyprzedaż jego majątku poniżej wartości

Anna Grudzień, 18 kwietnia 2017

Wiktor Chruściel z Nidzicy - przedsiębiorca i właściciel rodzinnej firmy zajmującej się handlem oponami, ich regeneracją oraz wulkanizacją. Komornik Sebastian Sz. zlicytował jego firmowy majątek dużo poniżej wartości.

Wiktor Chruściel z Nidzicy – przedsiębiorca i właściciel rodzinnej firmy zajmującej się handlem oponami, ich regeneracją oraz wulkanizacją. Komornik Sebastian Sz. zlicytował jego firmowy majątek dużo poniżej wartości. (Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Gazeta

2 lata i 6 miesięcy bezwzględnego więzienia oraz zakaz wykonywania zawodu przez 5 lat – to prawomocna kara dla byłego komornika z Działdowa za przeprowadzenie w sposób urągający prawu egzekucji przedsiębiorcy. W tej sprawie interweniowali dziennikarze „Wyborczej”.

Po sześciu latach walki przedsiębiorcy Wiktora Chruściela z Nidzicy o sprawiedliwość, dziś Sąd Okręgowy w Olsztynie odrzucił apelację byłego komornika Sebastiana Sz., który prowadząc postępowanie egzekucyjne, wyprzedał majątek biznesmena za 109 tys. zł, choć był on wart grubo ponad milion złotych. Sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku porównała egzekucję komorniczą przeprowadzoną u dłużnika do najazdu Hunów.

Komornik ma też wypłacić poszkodowanemu prawie 200 tys. zł zadośćuczynienia.

Komornik i rzeczoznawca w zmowie

Wiktor Chruściel z Nidzicy – przedsiębiorca i właściciel rodzinnej firmy zajmującej się handlem oponami, ich regeneracją oraz wulkanizacją – poprosił „Wyborczą” o pomoc w 2013 r. Opowiedział nam o egzekucji przeprowadzonej przez Sebastiana Sz., wówczas komornika z Działdowa. Sprawę opisaliśmy w „Wyborczej”.

W 2011 r. Sz. zajął majątek Chruściela wart ponad 1,2 mln zł. Przedsiębiorca miał dług w banku – 2,5 mln zł. W 2010 r. pożyczył pieniądze na rozwój firmy, ale popadł w kłopoty finansowe. Zalegał ze spłatami. Dlatego bank spółdzielczy z Ciechanowa wypowiedział mu kredyt i wystąpił o egzekucję. Wybrał komornika – Sebastiana Sz., który zajął tysiące opon, felg samochodowych, sprzęt firmowy oraz pojazdy należące do Chruściela i sprzedał (bez publicznej licytacji) z wolnej ręki umówionym nabywcom za jedną dziesiątą wartości. Komornik oferował kupującym nowe i używane opony samochodowe po 3,15 zł za sztukę, gdy w sklepach internetowych kosztowały od 150 do 600 zł. Z kolei felgi aluminiowe poszły pod młotek za 28 zł, a metalowe za 7,5 zł. Prawie 15 ton części samochodowych komornik potraktował jako złom i sprzedał po 10 groszy za kilogram (przy cenie rynkowej złomu w wysokości 60 groszy za kilogram). Z kolei kilkuletniego w pełni sprawnego opla komornik sprzedał za 142 zł i 56 groszy. Lepszy towar zabrał z magazynów od razu. Sebastian Sz. w czasie procesu tłumaczył, że to nie on wyceniał towar, tylko rzeczoznawcy. W toku postępowania okazało się, że komornik i biegły działali w zmowie. Przedsiębiorca: To nie koniec mojej walki – Zamierzam dochodzić reszty szkód w procesie cywilnym – powiedział nam wczoraj Chruściel. – Jeszcze nie czuję, aby stała się sprawiedliwość. Straciłem cały majątek. Nawet nie pojechałem na ogłoszenie wyroku. Nie miałem za co. Mam nadal dług w banku, z odsetkami przekroczył pewnie 3 mln zł – mówi.

Choć komornik miał obowiązkowe ubezpieczenie OC dla komorników, poszkodowany nie dostanie odszkodowania od ubezpieczyciela sprawcy, bo Sebastian Sz. popełnił przestępstwo umyślne. A to wyklucza wypłatę pieniędzy ofierze jego machinacji. Tak skonstruowane są umowy ubezpieczeniowe z zakresu odpowiedzialności cywilnej m.in. dla prawników i komorników. Przedsiębiorca obawia się, że komornik upłynnił już swój majątek i nie odzyska od niego już żadnych pieniędzy.

– Pan Wiktor Chruściel może wystąpić z roszczeniem jedynie przeciwko skarbowi państwa – mówi mecenas Lech Obara, pełnomocnik przedsiębiorcy.

Komornik recydywista pójdzie siedzieć

Sebastian Sz. był już wcześniej prawomocnie skazany w podobnej sprawie w 2014 r. Wtedy za zaniżenie wartości sprzętu rolniczego – ciągnika z osprzętem. Maszynę wartą prawie 100 tys. zł sprzedał umówionemu nabywcy za 15 tys. zł. Sąd Okręgowy w Olsztynie wymierzył mu wówczas karę roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Sebastian Sz. musiał też zapłacić 30 tys. zł grzywny i zwrócić pokrzywdzonym rolnikom z Siedlisk pod Giżyckiem prawie 60 tys. zł.

Sebastian został usunięty z Izby Komorniczej przed wtorkowym wyrokiem.

wyborcza.pl

http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,147963,21650089,premier-wielkiej-brytanii-oglasza-przedterminowe-wybory.html

It was Hitchcock, who directed Brexit: first an earthquake and the tension rises.

To był Hitchcock, który wyreżyserował Brexit: po pierwsze trzęsienie ziemi i napięcie wzrasta

 

 

 

 

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/gazeta-wyborcza-polscy-szpiedzy-ujawnieni/ctv5zm8?utm_source=fb&utm_medium=fb_detal&utm_campaign=podziel_sie

I CHOĆ ŻYJEMY W PAŃSTWIE ZARZĄDZANYM PRZEZ „JEJ EKSCELENCJĘ”, KTÓRY ZAMIAST CYCKÓW PRZYPRAWIA SOBIE DRABINKĘ, WSZYSCY ŚPIEWAMY PANU 100 LAT!

90 urodziny obchodziłby dziś Tadeusz , pierwszy Premier Polski po upadku komunizmu. Brakuje nam pańskiej mądrości. Pamiętamy !

Sprawa radnego PiS z Bydgoszczy wymaga zdecydowanej reakcji prokuratury-pytam, czy do niej doszło, apeluję do PG Z.Ziobry o osobisty nadzór

 

Ojciec zawsze powtarzał: „Jak chcesz zrobić sobie tatuaż, to zrób go w jakimś mało istotnym miejscu.” Dlatego zrobiłem go sobie w Radomiu.

, 16 KWIETNIA 2017

Wybitny akwarysta prezesem fabryki trotylu. Największej w NATO. Bo zna wiceministra MON Kownackiego

W MON nie tylko minister Macierewicz ma Misiewicza, również wiceminister Kownacki ma swojego. Nazywa się Krzysztof Kozłowski. Hoduje rybki na sprzedaż i asystuje od lat „dobrej zmianie”. Właśnie został prezesem bydgoskiego Nitro-Chemu, największego w NATO producenta trotylu. Fabryka już kiedyś dwa razy wybuchła

Krzysztof Kozłowski jest w Bydgoszczy postacią znaną i lubianą. Tak przedstawiał się podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, w których startował w okręgu kujawsko-pomorskim z „niebiorącej” trzeciej pozycji z ramienia Polski Razem Gowina.

Wędrówki na prawicy

Na początku zresztą udzielał się w Solidarnej Polsce Zbigniewa Ziobro. Jak przypomniała bydgoska „Wyborcza”, był asystentem posła Tadeusza Cymańskiego. Poznał wtedy Bartosza Kownackiego.

Sam Kownacki karierę zaczynał na początku lat 2000. w Ruchu Odbudowy Polski, był asystentem Jana Olszewskiego. Za pierwszego rządu PiS trafił do Służby Kontrwywiadu Wojskowego, był członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI. Z listy PiS dostał się do Sejmu w 2011,potem odszedł z PiS i wraz ze Zbigniewem Ziobro założył Solidarną Polskę, potem wrócił do PiS. Teraz jest wiceministrem w MON.

Nowego prezesa Nitro-Chemu Krzysztofa Kozłowskiego łączy z Kownackim podobna wędrówka od partii do partii. Przed wyborami do europarlamentu przeszedł z partii Ziobry do Polski Razem Jarosława Gowina, razem z innym bydgoskim działaczem Solidarnej Polski, Szymonem Dankowskim. Obaj byli w poprzedniej kadencji Sejmu społecznymi asystentami posła Kownackiego. Dankowski jest teraz wiceprezesem Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2, innej bydgoskiej firmy podlegającej MON.


Przeczytaj też:

„Personalny sukces ministra Macierewicza”. Bartosz Kownacki uczy, jak się robi przyjemność szefowi

STANISŁAW SKARŻYŃSKI  17 STYCZNIA 2017


Kozłowski, jako społeczny asystent, w sejmowych dokumentach informował o swojej działalności gospodarczej w poprzednich trzech latach. Napisał:

„Serwis i handel maszynami piekarniczo-cukierniczymi oraz akcesoriami, koralowcami, rybami i bezkręgowcami morskimi”.

Idolek, czyli Nemo w każdym domu

Na ulotce z kampanii wyborczej informował o sobie: „Syn Jerzego i Wierzchosławy. Urodził się 15 maja 1975 roku w Bydgoszczy. Ukończył Technikum Przemysłu Drzewnego w Bydgoszczy, a następnie rozpoczął naukę na bydgoskim Uniwersytecie Techniczno-Rolniczym na kierunku budownictwo. Po studiach rozpoczął pracę jako technolog w jednej z bydgoskich firm, w której stopniowo awansował na stanowisko dyrektora firmy. Aktualnie prowadzi własną rodzinną firmę. Jest mężem Dagmary i ojcem dwóch dziewczynek Leny i Mai.”

„Jedna z bydgoskich firm” zajmowała się produkcją mebli biurowych (był tam technologiem) a dyrektorem został w firmie „PW Jerzy Liber, zajmującym się obróbką metali.

Ale nie to sprawiło, że stał się osobą w miarę publiczną. Sprawiła to „własna rodzinna firma” o nazwie Akwarystyka Morska „Idolek” w Białych Błotach koło Bydgoszczy.

Bydgoska „Wyborcza” 6 marca 2007 roku tak to opisywała „Jako nastolatek w olbrzymich akwariach hodował paletki i błazenki. Dziś swoją pasją zarabia na życie.” Do dziś Idolek jest jedyną w mieście firmą akwarystyczną. Jak osiągnął sukces?

„Na studiach profesorowie dali mi patent na sukces: znajdź niszę na rynku i zagospodaruj ją” – opowiadał Krzysztof Kozłowski reporterce „Wyborczej” Aleksandrze Lewińskiej. – „Mam wrażenie, że wyssałem tę pasję z mlekiem matki. W domu zawsze było akwarium. Ojciec hodował pyszczaki, skalary i inne gatunki ryb z jeziora Tanganika. O moim sukcesie świadczyły konkretne efekty. Gdy w akwarium błazenek ocelaris, ryba kojarzona dziś z bajką „Gdzie jest Nemo?”, dochowałem się pierwszej czerwonej ikry, wiedziałem, że wszystkie parametry wody i pożywienie do złudzenia przypominają ocean.” I fajnie.

Na internetowej stronie „Idolka” można dziś przeczytać: „Jako firma zajmujemy się świadczeniem usług z zakresu doradztwa, projektowania, zakładania, doboru obsady akwariów morskich i słodkowodnych. Na życzenie klienta prowadzimy również serwis zbiornika tj. karmienie, czyszczenie pielęgnację zbiorników i jego mieszkańców.

Jeśli planujecie Państwo założyć własne akwarium mające być ozdobą mieszkania, firmy lub są Państwo zainteresowani hodowlą własnego Nemo, skontaktujcie się z nami.”

Akwarium okazało się jednak za małe

Na początku kwietnia rozpoczął się nowy etap w karierze Krzysztofa Kozłowskiego. Został prezesem Nitro-chemu.

Firmę założyli podczas wojny Niemcy. Od tamtego czasu bezustannie produkuje trotyl, heksogen, oktogon oraz trinotral i dinitrotoluen. Żaden z tych środków nie nadaje się do czyszczenia nie tylko akwariów, ale nawet basenów. Mają bowiem istotną moc destrukcyjną. Fabryka przekonała się zresztą o tym dwukrotnie.

W 1952 potężna eksplozja linii produkcyjnej trotylu zabiła 15 pracowników i raniła 84. Szyby w bydgoskich oknach potłukła w promieniu 10 kilometrów.

Kolejny wybuch zdarzył się w 1968 roku. Na szczęście był mniejszy i nie tak tragiczny w skutkach.

Wynika z tego, że z fabryką należy obchodzić się ostrożnie. Tym bardziej, że produkuje się w niej również „cywilne środki strzałowe” oraz dokonuje elaboracji (napełnianie łusek miotającymi materiałami wybuchowymi, instalowanie ładunku inicjującego i łączenie z pociskiem).

Elaboracja dotyczy głowic bojowych i amunicji saperskiej, min przeciwpancernych i bomb lotniczych, pocisków artyleryjskich i granatów. Nitro-chem ma specjalna linię do napełniania materiałem wybuchowym pocisków do czołgów Leopard II.

Nic dziwnego, że 400-osobowa załoga jest skupiona na swej pracy, a jej spokoju na 150 hektarach pilnuje własna Wewnętrzna Służba Ochrony. Wytwórnia podlega ostrym procedurom NATO i MSW. Są tam wzmocnione bramy, ogrodzenia i wały ochronne, a do hal produkcyjnych prowadzą kręte tunele.

Nitro-chem 75 procent produkcji wysyła na eksport. Takim wynikiem nie może pochwalić się żadna inna spółka Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Firma jest największym w NATO producentem trotylu (10 tysięcy ton rocznie). Sprzedają do USA, Kanady, Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Izraela. Wśród odbiorców są Dyno Nobel, General Dynamic i Rafael Advanced Defense Systems.

Od 2009 roku (dzięki certyfikatowi US Army) są głównym dostawcą dla amerykańskiego potentata amunicyjnego ATK.

A jakby tego było mało zaczęli robić polipropylenowe i poliestrowe folie na rynek cywilny. W 2015 obroty spółki przekroczyły 150 mln zł, a 85 procent przychodów uzyskano z eksportu.

I komu to przeszkadzało? Przecież przedsiębiorstwo Krzysztofa Kozłowskiego również odnosiło sukcesy. W 2016 roku firma Idolek wygrała choćby przetarg na „Usługi w zakresie sprawowania funkcji utrzymania akwariów słodkowodnych” w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku.

Na początek szef Idolka został tylko członkiem rady nadzorczej Nitro-chemu. Prezesem pozostawał jeszcze Tomasz Ptaszyński, który w zakładzie, przepracował 23 lata zaliczając wszystkie szczeble produkcji. Aż na początku kwietnia odebrał telefon.

Rozmówca poinformował go, że na walnym zgromadzeniu spółki odwołano zarząd. Nikt z nim ani z jego zastępczynią Beatą Megger wcześniej o odwołaniu nie rozmawiał. Bo i o czym?


Przeczytaj też:

Fabryki oficerów czyli desant Macierewicza na Wojsko Polskie. Raport OKO.press o czystkach w armii

MICHAŁ SKUZA  7 MARCA 2017


„Zabrać rzeczy i opuścić zakład”

„Tuż po walnym kazano nam… zabrać rzeczy i opuścić zakład” – opowiadał prezes Ptaszyński dziennikarce „Expressu Bydgoskiego”. – „Ale nowy prezes zapomniał, że odwołanie ze stanowiska nie oznacza automatycznie rozwiązania umowy o pracę, a tę miałem zawartą na czas nieokreślony.”

Nowego prezesa dziennikarka zapytała o powód odwołania zarządu. Usłyszała, że przede wszystkim chodzi o kontrakt z Albanią, który przyniósł firmie straty liczone w milionach. Zapłacono za dostawy z góry, ale zamówiony towar do Polski nie dojechał. Kolejny zarzut to sprzedaż budynku administracyjnego po zaniżonej cenie.

A świetne wyniki? Prezes Kozłowski odpowiada: „Nie wszędzie jest tak dobrze. Wydział produkujący folię spożywczą od początku generował znaczące straty, a stary zarząd nic z tym nie robił.”

Za towar rzeczywiście zapłacili z góry, bo taki był wymóg ministerstwa obrony Albanii. Klient rzeczywiście wysłał tylko jedną partię towaru, ale zawarto ugodę według której spłaca po 200 tysięcy dolarów kwartalnie. Nie ma wielomilionowych strat. Na sprzedaż budynku według operatu szacunkowego zgodziła się rada nadzorcza i walne zgromadzenie spółki. Folia rzeczywiście przynosiła straty, ale po restrukturyzacji zaczyna przynosić zyski.

Związkowcy z Nitro-chemu są zaskoczeni

Twierdzą, że wcześniej polityka nie wchodziła do firmy: „Żal prezesa, bo nie zasłużył na takie potraktowanie. Po co zmieniać ludzi, którzy wyprowadzili zakład z kryzysu?”

„Express Bydgoski” zapytał nowego prezesa czy przeszedł szkolenie w zakresie ochrony informacji niejawnych i czy udokumentował przygotowanie zawodowe do kierowania produkcją i obrotem materiałami wybuchowymi. „Szkolenie przeszedłem, a koncesja też wkrótce będzie” – odparł Krzysztof Kozłowski.

Idolkiem zajmuje się tymczasem Dariusz Kozłowski, brat Krzysztofa. Na stronie internetowej radzi przyszłym akwarystom:

„Zanim kupi się rybki trzeba się czegoś o ich zwyczajach dowiedzieć. Warto pamiętać, że mała rybka może zwiększyć swoje rozmiary nawet czterokrotnie.”

Motto IDOLKA brzmi: „Ocean w Twoim domu.”

OKO.press

https://oko.press/wybitny-akwarysta-prezesem-fabryki-trotylu-najwiekszej-nato-zna-wiceministra-mon-kownackiego/

http://opinie.wp.pl/pawel-lisicki-tykajaca-bomba-zegarowa-6113244755904129a

WTOREK, 18 KWIETNIA 2017

Nowoczesna składa uchwałę, która ma na celu uczczenie 90. rocznicy urodzin Tadeusza Mazowieckiego

Nowoczesna składa uchwałę, która ma na celu uczczenie 90. rocznicy urodzin Tadeusza Mazowieckiego

Klub Nowoczesnej złożył uchwałę, która ma na celu uczczenie 90. rocznicy urodzin premiera Tadeusza Mazowieckiego. Premier Mazowiecki dla wielu osób, które są aktualnie aktywne w polityce, był przyjacielem, współpracownikiem, konkurentem politycznym. Dla wielu osób z mojego pokolenia jest i będzie autorytetem. Są trzy wartości, które wszyscy czujemy, że przyświecały jego aktywności – poinformowała Kamila Gasiuk-Pihowicz na konferencji w Sejmie. Pierwsza wartość to przywiązanie do wolności. Druga to otwartość dialog, a trzecia to odpowiedzialność.

W ubiegłym tygodniu podobny projekt złożyła Platforma.

t złożyła Platforma.

Zobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na Twitterze

.@Nowoczesna składa uchwałę, która ma na celu uczczenie 90. rocznicy urodzin premiera Tadeusza .ego.

300polityka.pl

http://www.ng.ru/news/578924.html

PiS na przegranej pozycji? Ten sondaż nie pozostawia złudzeń

Koalicja PO-Nowoczesna-PSL to faworyt nadchodzących wyborów parlamentarnych – wynika z sondażu przeprowadzonego przez IBRIS dla „Faktu” i Radia Zet. Według respondentów spore szanse ma mieć także nowa partia opozycyjna, która również zdetronizuje PiS.

W odpowiedzi na pytanie „Kto, Pana/i zdaniem, wygra wybory parlamentarne w 2019 roku?” jedynie niecałe 23 proc. ankietowanych wskazało rządzące obecnie Prawo i Sprawiedliwość. Partię Jarosława Kaczyńskiego miałaby wyprzedzić koalicja ugrupowań opozycyjnych złożona z Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Polskiego Stronnictwa Ludowego – na taki wynik wyborów wskazuje aż 36 proc. respondentów.

Co ciekawe, prawie 24 proc. badanych (czyli także więcej niż na PiS) chciałoby zagłosować na „nową siłę opozycyjną, która dopiero powstanie”. Skąd taki wynik? – Tak duża grupa czekająca na nową siłę to przejaw myślenia życzeniowego Polaków, którzy chcieliby innego stylu uprawiania polityki – mówi cytowana przez „Fakt” dr hab. Ewa Marciniak, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Sondaż wykonano 11 kwietnia na próbie 1100 osób.

Czytaj także: PiS będzie rządził do 2031 roku? Wałęsa i Kwaśniewski we wspólnym wywiadzie

newsweek.pl

Katarzyna Kolenda-Zaleska, „Fakty” TVN

Wara gorszym od rocznicy

17 kwietnia 2017

Obchody 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim

Obchody 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Jakiekolwiek inne życie zamarło. Najważniejsze osoby w państwie słowem i czynem pokazywały prezesowi, że to one najlepiej czczą pamięć 10 kwietnia. I wyborcom PiS, bo także o nich – już poza głową prezesa – zaczęła się poważna walka.

Pani premier zorganizowała akademię ku czci, na której prezes podzielił się pojednawczą refleksją o lepszej części narodu, która cierpiała naprawdę, w przeciwieństwie do tych, którzy cierpieli na niby, a tak naprawdę to chyba się cieszyli, bo jak to inaczej rozumieć. Pani Szydło z panią Kempą już wcześniej wyczuły, że były ofiary lepsze i gorsze, i o tych gorszych w ich mniemaniu postanowiły zapomnieć. Po co na tablicy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów prezes ma widzieć nazwisko wicepremier Jarugi-Nowackiej obok nazwiska Przemysława Gosiewskiego.

Z porannego nastroju, kiedy to łzy kręciły się w oczach, patrząc na twarze tych, którzy zginęli, nie pozostał już prawie ślad.

Żadnego pojednania, żadnej wspólnoty. Prezydent zrozumiał to przesłanie najlepiej, bo w zeszłym roku jeszcze nie zrozumiał i wyskoczył z jakimś wybaczaniem. Prezes szybko ustawił go wtedy w szeregu, więc teraz prezydent błędu już nie popełnił. Z pełnego patosu przemówienia nie zostało nic poza obrazem całkowitej podległości. Było ono nie oddaniem czci, ale hołdu.

Do rywalizacji stanął też minister obrony narodowej. Prezes cały czas mówi o zbliżaniu się do prawdy, więc Macierewicz dał mu tę prawdę na tacy. Może jeszcze nie ma dowodów na zamach, ale są dowody na wybuchy. Jak mówi szef smoleńskiej podkomisji, stuprocentowo pewne. Wyborcy PiS są zachwyceni aktywnością szefa MON w sprawie katastrofy, a on dzięki ich lojalności buduje sobie polityczne zaplecze na tyle poważne, że nawet prezes zaczyna dostrzegać, że coś wymyka mu się spod kontroli.

Ogrodzona przestrzeń wokół Pałacu Prezydenckiego najdobitniej pokazuje, że władza życzy sobie świętować rocznicę w swoim gronie. Zawłaszczone miejsce pamięci staje się symbolem dzielenia społeczeństwa na tych, którzy rzekomo cierpieli, i na tych, którzy tylko cierpienie udawali. Niezapraszanie rodzin ofiar nie swoich na państwowe uroczystości to wyraz większego przemysłu pogardy niż jakakolwiek krytyka, która padła pod adresem Lecha Kaczyńskiego.

Rządzący dali jasno do zrozumienia. To nasza rocznica i wara wam od niej. Nie chcemy was tutaj. Nie będzie wspólnego świętowania, nie będzie też wspólnej pracy, współdziałania, łączących nas spraw. Jesteśmy od was innym, lepszym narodem.

Smutna była ta rocznica, ale wnioski z niej płynące są jeszcze smutniejsze.

wyborcza.pl

WTOREK, 18 KWIETNIA 2017

Protasiewicz: Tusk ma wielkie szanse na zostanie prezydentem Polski w 2020 roku

09:14

Protasiewicz: Tusk ma wielkie szanse na zostanie prezydentem Polski w 2020 roku

– [Donald Tusk] ma na to wielkie szanse [na zostanie prezydentem Polski w 2020 roku]. Ewidentnie są zaniepokojeni tym, co się w Polsce dzieje. 3 lata są do wyborów, więc dzisiaj za wcześnie na deklaracje, zwłaszcza jak się pełni funkcję, która wymaga powściągliwości politycznej – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:53

Protasiewicz: Rozmawiamy z Nowoczesną o współpracy

– Widać dzisiaj gołym okiem, że w pojedynkę żadna siła polityczna szansy na to, żeby odsunąć rządy PiS-u, ewentualnie PiS-u i prawicowych koalicjantów spod znaku Pawła Kukiza, nie jest w stanie. Bez wspólnego frontu szanse na zwycięstwo nie istnieją – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet. Jak dodał:

„O współpracy [z Nowoczesną i Ryszardem Petru] rozmawiamy. Każdy wariant jest możliwy, to też jest możliwe [przyłączenie UED do Nowoczesnej]. My od samego początku chcemy działać na rzecz współpracy formacji opozycyjnych. Na początku jesteśmy gotowi na bliższą współpracę w parlamencie, bo trzeba łączyć siły, ale bliższej, skoordynowanej współpracy, klubu Nowoczesnej i koła UED, a jeśli będzie wola, to zjednoczenie, ale również bardzo atrakcyjnych, cennych środowisk pozaparlamentarnych, które mają zbliżony do naszego i do Nowoczesnej program, to byłoby coś, na co wyborcy oczekują”

08:45

Protasiewicz: Gołym okiem widać, że formuła KOD-u już się wyczerpała. Ludzie rozczarowali się nieskutecznymi demonstracjami

– Nawet sam Mateusz Kijowski mówi o tym, że są na etapie czy w fazie turbulencji. Życzę im jak najlepiej, ale gołym okiem widać, że ta formuła KOD-u, która do tej pory nieźle się sprawdzała, niezależnie od kryzysów wizerunkowych, już się wyczerpała – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet, dodając, że „KOD zrobił bardzo dużo, ale widać, że ludzie rozczarowali się nieskutecznymi demonstracjami”.

08:39

Protasiewicz: Wiążę z Tuskiem nadzieję dla polskiej polityki. Po zakończeniu misji szefa RE

Oczywiście, że tak [wiążę z Tuskiem nadzieję dla polskiej polityki], aczkolwiek po zakończeniu misji szefa Rady Europejskiej. Tuskowi zawsze zależało na Polsce. Współpracuję z nim od 1991 roku i wiem, że nigdy sprawy krajowe nie były mu obojętne – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:34

Protasiewicz: Będziemy towarzyszyć Tuskowi w drodze na Nowowiejską. Przy prokuraturze organizujemy event

– Transparenty tak, bo widziałem nawet transparenty jednej z bemowskich grup KOD-u, z przygotowywania transparentów „Witamy prezydenta Europy”. To jest trochę flashmob, bo formuła zwoływania przypomina współczesną formę komunikacji za pomocą mediów społecznoścciowych. To jest po to, żeby zademonstrować szacunek dla człowieka – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

Jak stwierdził Protasiewicz, przy prokuraturze ma zostać zorganizowany event, a wcześniej ludzie będą towarzyszyć Tuskowi w drodze na Nowowiejską. Na dworcu ma pojawić się „nawet kilkaset osób”. Tusk ma nie korzystać z żadnego środka transportu.

08:11

Błaszczak: Polityka multikulturalizmu na zachodzie przynosi krwawe żniwo w postaci zamachów terrorystycznych

Póki rządzi PiS można mieć pewność, że nie doprowadzimy do powtórki tego, z czym mamy do czynienia na zachodzie Europy (…) Polityka multikulturalizmu na zachodzie przynosi krwawe żniwo w postaci zamachów terrorystycznych – mówił Mariusz Błaszczak w “Sygnałach dnia” PR1.

07:52

Ujazdowski o reformie KRS: Jeżeli PAD wyrazi zastrzeżenia w postaci veta, będzie miał absolutną rację

– Co do wygaszania mandatów, Konstytucja jest absolutnie jasna. Członkowie KRS są wybierani na okres 4-letni. Nie ma żadnego pola do interpretacji. Prezydent Duda jeżeli te zastrzeżenia wyrazi w postaci działania konstytucyjnego, tzn. veta, będzie miał absolutną rację – mówił Kazimierz Michał Ujazdowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał, na miejscu prezydenta jasno wyraziłby swój pogląd w tej sprawie, a nie przez rzecznika.

07:48

Ujazdowski: To bardzo prawdopodobne, że Macierewicz odejdzie z rządu przed kolejną kampanią

Na pewno życie polityczne PiS jest pewne napięć. Pozycja ministra Macierewicza była wyróżniona, silniejsza od wielu innych ministrów, ale myślę, że prezes Kaczyński tę sprawę przecina. Minister Macierewicz nie będzie miał już tej pozycji i tego zakresu kompetencji, które miał do tej pory. To bardzo prawdopodobne [że odejdzie z rządu przed kolejną kampanią wyborczą] – mówił Kazimierz Michał Ujazdowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

300polityka.pl

WTOREK, 18 KWIETNIA 2017

Protasiewicz: Schetyna i Petru będą mieli okazję spróbować stawić czoła PiS-owi. Oby się udało

Protasiewicz: Schetyna i Petru będą mieli okazję spróbować stawić czoła PiS-owi. Oby się udało

– [Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru] bedą mieli okazję, bo najpierw będą wybory parlamentarne, spróbować stawić czoła PiS-owi. Oby się udało. Życzyłbym sobie, aby dali radę, ale widać nawet po sondażach, które są krzepiące, ale mają zakodowaną informację, która trzeba czytać wprost: nawet jeżeli jest bardzo bliski wynik PiS-u i Platformy, to niestety suma głosów na PO i Nowoczesną ciągle jest mniejsza niż ta, którą może paść na PiS i jego koalicjanta Kukiza – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

300polityka.pl

WTOREK, 18 KWIETNIA 2017

Błaszczak o obozach kontenerowych: Czekaliby tam na deportację ci, którzy próbowaliby dopuszczać się łamania prawa

Błaszczak o obozach kontenerowych: Czekaliby tam na deportację ci, którzy próbowaliby dopuszczać się łamania prawa

Chodzi o taki negatywny scenariusz, gdyby doszło do kryzysu jak miał miejsce chociażby na Węgrzech w 2015 roku, kiedy to na granicy serbsko węgierskiej dochodziło do starć między uchodźcami, a policją węgierską. Chodzi o to, żeby być przygotowanym na taką sytuację w postaci miejsc, w których czekaliby na deportację ci, którzy próbowaliby dopuszczać się łamania prawa. Obozy kontenerowe są np. we Francji, są w Niemczech – mówił Mariusz Błaszczak w “Sygnałach dnia” PR1.

300polityka.pl

WTOREK, 18 KWIETNIA 2017

Ujazdowski: Pozycja Macierewicza jest coraz słabsza

Ujazdowski: Pozycja Macierewicza jest coraz słabsza 

Myślę, że to decyzja [ws Bartłomieja Misiewicza], która oznacza albo odwołanie w przyszłości ministra Macierewicza z rządu, a na pewno jego degradację, ogołocenie go z realnych kompetencji. Zdecydowanie tak [pozycja Macierewicza jest coraz słabsza,]. przy czym reakcja przychodzi bardzo późno, pod wpływem opinii publicznej. Ona powinna być rozwiązana wcześniej – mówił Kazimierz Michał Ujazdowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał, Macierewicz używał Misiewicza do celów politycznych.

„Sensem kariery Misiewicza była zmiana hierarchii w wojsku. Jeśli ten człowiek, przed 30., bez wykształcenia brał udział w zmianach kadrowych w wojsku, zmuszano wysokich oficerów do składania mu meldunków, okazywania mu szacunku, to rzecz polegała nie na błędzie czy zauroczeniu, tylko na używaniu go do tego, by pokazać nową hierarchię”

300polityka.pl

WTOREK, 18 KWIETNIA 2017

STAN GRY: Wraca dyskusja o składkach, GW: Poseł PiS upadł na głowę, Żakowski o podważonej wiarygodności PO

4 OSTATNIE DNI FRANCUSKIEJ KAMPANII PREZYDENCKIEJ: Macron 22,4%, LePen 21,7%, Fillon 20,8%, Mélenchon 19,1% https://twitter.com/mathieugallard/status/853916086705827846

MIKROSKŁADKI DLA MIKROBIZNESU – jedynka DGP: “Przygotowana przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego propozycja tzw. małego ZUS zakłada, że osoby prowadzące działalność na niewielką skalę będą mogły płacić składki na ubezpieczenie społeczne w zależności od faktycznie osiąganego przychodu. Najniższa stawka będzie dla tych, których przychody nie przekraczają 200 zł – ci będą wpłacali do ZUS 32 zł miesięcznie. Pozostaje jednak problem składki zdrowotnej”. http://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/547643,maly-zus-firmy-ubezpieczenie-zdrowotne-skladki-oplaty-zmiany.html

FAKT O PROPOZYCJACH ABRAMOWICZA OBNIŻENIA POZAPŁACOWYCH KOSZTÓW PRACY: “- Dziś pozapłacowe koszty pracy są bardzo wysokie, wynoszą ponad 60 proc. My proponujemy obniżenie tych kosztów do 25-30 proc. Różnica zostanie w kieszeni pracownika, koszty dla pracodawcy pozostaną na takim samym poziomie jak obecnie. To będą podwyżki dość znaczące. Ktoś, kto zarabia dziś na rękę np. 3 tys. zł, po zmianach otrzymałby 3 tys. 750 zł – twierdzi poseł PiS”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/podwyzka-25-30-proc-dla-kazdego-polaka-tego-chce-rzad/3y8t0el

WKRÓTCE BĘDZIEMY ZARABIALI WIĘCEJ – GPC o propozycjach zespołu Abramowicza.

DUŻE PODWYŻKI DLA KAŻDEGO – Dziennik Wschodni na jedynce o propozycjach Abramowicza.

POSEŁ ABRAMOWICZ UPADŁ NA GŁOWĘ – Piotr Mączyński w GW: “im bardziej produkt powstaje w Polsce, tym większe podatki się w takim przypadku od niego płaci. PiS udało się już rozwalić Trybunał Konstytucyjny, chce rozwalić sądy, teraz bierze się do podatków. Jak ktoś się jeszcze nie boi, to w tym przypadku powinien”. http://wyborcza.pl/7,155290,21647194,polacy-beda-niedlugo-zarabiac-30-proc-wiecej-dlaczego-posel.html

DUDA KONTRA ZIOBRO, BĘDZIE PIERWSZE WETO? – tytuł w GW.

NADCIĄGA REFERENDALNA FALA. PIS OBAWIA SIĘ, ŻE MOŻE PRZERODZIĆ SIĘ W TSUNAMI – DGP.

MATEUSZ KIJOWSKI w rozmowie z Michałem Wilgockim w GW o Łozińskim: “To Krzysztof startuje przeciwko mnie. Ja pierwszy ogłosiłem, że będę startował, i to ja od początku pełnię funkcję przewodniczącego. Sytuacja jest oczywiście skomplikowana, ale musimy pamiętać, że to nie Krzysztof Łoziński tworzył tę organizację. On wymyślił nazwę i rzucił pomysł. Ale do działania włączył się w styczniu 2017 roku. Wcześniej bywał gościem na spotkaniach”.

NA PYTANIE WILGOCKIEGO CZY NIE LEPIEJ BYŁOBY GDYBY SIĘ USUNĄŁ W CIEŃ – Kijowski odpowiada: “Moje wycofanie byłoby przez wielu uznane za przyznanie się do winy. Nie jestem winny. Niech członkowie stowarzyszenia podejmą decyzję w demokratycznych wyborach. To uczciwa metoda. Zbliżamy się w KOD-zie do wyborów krajowych, które odpowiedzą na kilka pytań: jak KOD będzie wyglądał w przyszłości, czy będzie skupiał ludzi broniących wartości, czy karierowiczów. KOD musi zostać oddolnym ruchem społecznym. Nie pozwolę, by został przejęty przez ludzi walczących o stanowiska i korzyści. To by zabiło ducha, który nas połączył”. http://wyborcza.pl/7,75398,21647205,kijowski-szukaja-na-nas-kwitow-bo-kod-wciaz-jest-grozny-afery.html

JACEK ŻAKOWSKI O PODWAŻONEJ WIARYGODNOŚCI PO – pisze w GW: “PO ma dobrą passę. Wybór Tuska, skok sondażowy, zdystansowanie Petru. Aby prześcignąć PiS, Schetyna chce teraz połknąć Nowoczesną. To jest racjonalne. Ale nie za cenę chwytania się brzytwy, czyli powrotu do neoliberalnego populizmu skompromitowanego przez kryzys i łamiącego konstytucyjne zasady społecznej gospodarki rynkowej. Bo taki zwrot – podobnie jak głosowanie fatimskie – daje amunicję PiS, podważając wiarygodność PO jako obrońcy równowagi konstytucyjnych wartości, społecznej odpowiedzialności i politycznego rozsądku”. http://wyborcza.pl/7,75968,21647414,po-brzytwy-sie-chwyta.html

KŁOPOTLIWY DR BERCZYŃSKI – tytuł w RZ.

CZY POLSKĘ MOŻNA TRAKTOWAĆ POWAŻNIE? – Michał Szułdrzyński w RZ: “W Polsce przyzwyczailiśmy się niestety do tego, że nie wszystkie wypowiedzi ekspertów smoleńskich traktujemy serio. Ale nasi zagraniczni partnerzy i sojusznicy mają z tym poważny kłopot. Bo jeśliby zaczęli traktować poważnie Macierewicza czy Berczyńskiego, musieliby przestać poważnie traktować nasze państwo”. http://www.rp.pl/Komentarze/170419205-Michal-Szuldrzynski-Czy-Polske-mozna-traktowac-powaznie.html

PAN BERCZYŃSKI SKOMPROMITOWAŁ MON – Maciej Miłosz w DGP.

ARMIA ZACZYNA SŁUŻYĆ NARODOWI – jedynka GPC.

TO KLICH OSŁABIŁ ARMIĘ – Krzysztof Szczerski w rozmowie z SE: “Proszę zobaczyć, za czyich czasów polska armia najbardziej zmniejszyła się liczebnie. Za czasów ministra Klicha armia zmniejszyła się na tyle, że zmieściłaby się na Stadionie Narodowym. To największe osłabienie polskiej armii od niepamiętnych czasów. A był to efekt źle przeprowadzonej profesjonalizacji armii. A potem wprowadzono taki system dowodzenia armią, że najtęższe generalskie głowy wciąż nie potrafią go pojąć. Na szczęście prezydent Duda będzie to naprawiał”.

LEPIEJ BYŁOBY SIĘ WSTRZYMAĆ OD OGŁASZANIA DO CZASU ZEBRANIA WSZYSTKICH DOWODÓW – dalej Szczerski w SE: “W mojej ocenie lepiej by było wstrzymać się od ogłaszania prawdopodobnego przebiegu zdarzeń do czasu zebrania wszystkich dowodów i zakończenia prac podkomisji. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli ktoś w tej sprawie mówił nieprawdę, to ci, którzy twierdzili, że istniała znakomita współpraca z Rosjanami; że po stronie rosyjskich lekarzy była niesłychana empatia, choć już wiemy, że w czasie ich prac było wiele nieprawidłowości. Że ziemia była przekopana na metr, a nie była. Ci, co wtedy kłamali, dzisiaj powinni milczeć”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/armie-osabi-klich-a-nie-macierewicz_981539.html

POLACY NIE WIERZĄ, ŻE PIS WYGRA WYBORY – sondaż dla Faktu I Zetki: Wygranym kolejnym wyborów parlamentarnych zostanie antypisowska koalicja PO-Nowoczesna-PSL – wskazują badani w sondażu dla Faktu i Radia ZET. Taki wynik obstawia 36 proc. badanych”.

24% WIERZY W NOWĄ SIŁĘ OPOZYCYJNĄ – dalej w badaniu: “Prawie 24 proc. ankietowanych nie wierzy w koalicję obecnych partii opozycyjnych i wskazuje, że powstanie całkiem nowa siła polityczna i to ona zdetronizuje PiS. Niemal tyle samo uważa, że obecna większość utrzyma władzę”.

U DUDY PEŁNA ULEGŁOŚĆ WOBEC PIS – Katarzyna Kolenda-Zaleska w GW: “Żadnego pojednania, żadnej wspólnoty. Prezydent zrozumiał to przesłanie najlepiej, bo w zeszłym roku jeszcze nie zrozumiał i wyskoczył z jakimś wybaczaniem. Prezes szybko ustawił go wtedy w szeregu, więc teraz prezydent błędu już nie popełnił. Z pełnego patosu przemówienia nie zostało nic poza obrazem całkowitej podległości. Było ono nie oddaniem czci, ale hołdu”. http://wyborcza.pl/7,75968,21647419,wara-gorszym-od-rocznicy.html

PRYMAS POLAK O UCHWALE FATIMSKIEJ – TAKIE AKTY W KOŚCIELE, A NIE W SEJMIE: “Takie akty powinny być w kościele, a nie w Sejmie. Oczywiście, że można mówić o pewnej płaszczyźnie wiary, odpowiedzialności, świadectwa ludzi wiary. Natomiast akty ściśle religijne nie powinny być wykorzystywane do tego, że będziemy tak czy inaczej odczytywać naszą społeczną rzeczywistość”. http://wyborcza.pl/7,75398,21639383,prymas-wojciech-polak-o-uchwale-fatimskiej-takie-akty-powinny.html

PIS BRNIE W HOLDING SPOŻYWCZY – Krystyna Naszkowska w GW: “Wehikułem tego tworu miałaby się stać Krajowa Spółka Cukrowa, a do holdingu włączono by 70 innych spółek z najróżniejszych zakątków branży rolnej. Chaos, ryzyko, konieczność pompowania państwowych pieniędzy – wieszczą eksperci. (…) Polski Narodowy Holding Spożywczy miał powstać na bazie 70 państwowych spółek z tej branży. Powołanie holdingu zostało zapisane w planie Morawieckiego, a jego utworzenie  zapowiedział na początku sierpnia 2016 roku minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel”. http://wyborcza.pl/7,155287,21634630,byla-obietnica-nie-ma-sensu-ekonomicznego-pis-brnie-w-polski.html

ZDRADZILI NASZYCH SZPIEGÓW – jedynka GW, Wojciech Czuchnowski: “Nazwiska prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP ujawnia publicznie dostępny katalog IPN. Obce służby, nie ruszając się zza biurka, mogą zidentyfikować naszych szpiegów, a potem odtworzyć ich kontakty za granicą”. http://wyborcza.pl/7,75398,21647752,zdradzili-naszych-szpiegow-obce-sluzby-nie-musza-sie-meczyc.html

CHIŃCZYCY ZAINWESTOWALI U NAS MNIEJ NIŻ NA WĘGRZECH CZY RUMUNII – jedynka RZ: “Mimo szumnych zapowiedzi polityków w Polsce nie widać zalewu inwestycji z Chin. Jeśli już kapitał płynie, to na przejęcia, a nie budowę fabryk”. http://www.rp.pl/Inwestycje/304179955-Chinczykow-u-nas-na-lekarstwo.html

KWAŚNIEWSKA ZE ŚWIĘCONKĄ A PÓŹNIEJ NA PLEBANII – FAKT: http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/jolanta-kwasniewska-ze-swieconka-w-kosciele-w-dabrownie/9dtk0l3

7 LAT TEMU w Krakowie odbyły się uroczystości pogrzebowe pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich.

300polityka.pl

Zdradzili naszych szpiegów. Obce służby nie muszą się męczyć, wystarczy im katalog IPN

Wojciech Czuchnowski, 18 kwietnia 2017

Archiwa IPN w Warszawie

Archiwa IPN w Warszawie (Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta)

Nazwiska prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP ujawnia publicznie dostępny katalog IPN. Obce służby, nie ruszając się zza biurka, mogą zidentyfikować naszych szpiegów, a potem odtworzyć ich kontakty za granicą.

Wśród danych są nazwiska legalizacyjne, pod którymi oficerowie występowali za granicą. – To nieprawdopodobny skandal. Większość tych ludzi jeszcze żyje, czynne są ich kontakty. Państwo polskie po prostu ich zdradziło – mówi „Wyborczej” były oficer Agencji Wywiadu, do niedawna nadzorujący jeden z wydziałów w tej służbie.

Według ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu ujawnione dane powinny stanowić najściślejszą tajemnicę państwową. Dlaczego więc znalazły się w domenie publicznej? Bo funkcjonariusze, których dotyczą, zaczęli służbę przed 1989 r. Ich nazwiska zostały ujawnione w ramach ustawy o IPN, która odtajnia materiały służb specjalnych PRL. Wcześniej szpiedzy, którzy pracowali dla niepodległej Polski, byli chronieni w tzw. zbiorze zastrzeżonym. Ale od końca 2016 r. decyzją szefów służb zbiór ten był odtajniany. Efekt? – Wystarczy ogólna sygnatura akt i mamy cały polski wywiad jak na dłoni – tłumaczy nasz rozmówca.

Dane z inwentarza IPN

Ta sygnatura to dla wywiadu 003175. Po wpisaniu jej w wyszukiwarkę „Inwentarza archiwalnego” pokazują się 973 zapisy. Przy większości z nich informacja o starej sygnaturze oznaczonej literą „Z”, czyli „Zastrzeżone”. To dane personalne szpiegów i oficerów wywiadu, zarówno tych z czasów zimnej wojny, jak i tych, którzy działali w końcówce PRL, a potem w III RP. Są tam oficerowie urodzeni w latach 60. (jest nawet rocznik ’68), co znaczy, że większość ich służby przypada na lata po upadku komunizmu. Ujawnione zostały zarówno ich prawdziwe nazwiska, jak i te, pod którymi występowali jako „oficerowie pod przykryciem” lub „nielegałowie”, najgłębiej utajnieni szpiedzy przez lata mieszkający za granicą.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wraca lustracja, tęskniliście? IPN odtajni tzw. zbiór zastrzeżony, a Cenckiewicz ogłasza: „Polska potrzebuje prawdy!”

Przykłady? „Inwentarz” potwierdza, że oficerem wywiadu był Mariusz Kazana, szef protokołu dyplomatycznego MSZ, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Z samego katalogu można się dowiedzieć, że jako oficer nosił nazwisko legalizacyjne Czarski, a do służby wstąpił w 1986 roku. W otwartych zasobach są dostępne trzy teczki Kazany – jedna z MSW i dwie z czasów jego służby wojskowej.

W „Inwentarzu” jako polski szpieg zdemaskowany jest też Jarosław Skonieczka. To jeden z urzędników, którzy wprowadzali Polskę do NATO. W połowie pierwszej dekady XXI w. był szefem wydziału ds. partnerstwa z krajami trzecimi w NATO. Do dziś pracuje w centrali Sojuszu. Spis podaje jego nazwisko legalizacyjne – Kutrzeba. Reszta dostępna w aktach.

W katalogu można też znaleźć operacyjne nazwiska dwóch polskich oficerów, którzy w latach 90. zginęli w Libii i Libanie, pełniąc służbę jako „oficerowie pod przykryciem”. Ich bliscy do dzisiaj dostają renty rodzinne, które w ramach ustawy dezubekizacyjnej mają być obniżone do 1500 zł brutto. Rodziny tych oficerów nie są nawet w stanie wystąpić do MSWiA o zastosowanie wobec nich procedury wyjęcia spod działania ustawy, bo nie znają szczegółów służby. Nie ma do nich dostępu samo ministerstwo.

1,6 mln rekordów z IPN

„Inwentarz archiwalny” to ten sam spis, który w 2004 r. wyciekł z IPN jako tzw. lista Wildsteina (od nazwiska prawicowego publicysty, który twierdzi, że wyniósł listę). Wtedy jednak spis liczył ok. 160 tys. nazwisk. Teraz ma ponad 1,6 mln tzw. rekordów. W większości to nazwiska.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wildstein, Cenckiewicz, Wyszkowski w Kolegium IPN i rewolucja w pamięci narodowej

Przez lata „Inwentarz” był dostępny tylko w archiwum Instytutu, jednak od 2012 r. można z niego korzystać poza IPN. Od 2016 r. trafiają do niego materiały ze zbioru zastrzeżonego, dotyczące m.in. pozytywnie zweryfikowanych oficerów i agentury przejętej przez służby III RP. Decyzja w sprawie ostatecznej likwidacji „zbioru zastrzeżonego” zapadła w marcu 2017 r. Naciskało na nią wybrane przez obecny rząd Kolegium IPN. Główną rolę odegrał w tym Sławomir Cenckiewicz, wiceszef Kolegium, były likwidator WSI i zwolennik lustracji. Wtedy w „Inwentarzu” znalazła się większość danych ludzi pracujących dla wywiadu.

wyborcza.pl

Jacek Żakowski, „Polityka”, Collegium Civitas

PO brzytwy się chwyta

17 kwietnia 2017

Drugie czytanie projektu uchwały sejmowej w sprawie objawień fatimskich. Przemawia posłanka PiS Anna Sobecka

Drugie czytanie projektu uchwały sejmowej w sprawie objawień fatimskich. Przemawia posłanka PiS Anna Sobecka (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Takie akty powinny być w Kościele, a nie w Sejmie – mówi prymas Wojciech Polak o uchwale Sejmu z okazji rocznicy objawień fatimskich. Dla chrześcijan to oczywiste. Dla polityków robiących z Boga instrument walki o władzę – nie.

Tylko 30 posłów wyraziło takie stanowisko jak prymas i głosowało przeciwko uchwale: 20 z Nowoczesnej, pięciu z Kukiz’15, czterech z UED i jeden z PiS. Żaden poseł PO nie głosował w obronie katolickiej zasady oddzielenia sacrum od profanum i konstytucyjnej zasady świeckiego państwa. Niestety, nie jest to jedyny zły sygnał, który PO wysłała przed świętami.

PO potrzebuje programu gospodarczego. I ma zdolnych stworzyć go ekonomistów – od Jacka Rostowskiego, przez Janusza Lewandowskiego, po Danutę Hübner i Dariusza Rosatiego. Mianowanie głównym ekonomistą Platformy Andrzeja Rzońcy, jednego z najbliższych uczniów Leszka Balcerowicza, jest sprytną złośliwością wobec Ryszarda Petru, który zmonopolizował balcerowiczowskich wyborców, ale zapowiada odwrót od bardziej nowoczesnego, zrównoważonego programu gospodarczego rządu Ewy Kopacz uwzględniającego doświadczenie kryzysu 2008 r.

Poglądy ekonomiczne Rzońcy są anachroniczne, antydemokratyczne w skutkach, częściowo kontrfaktyczne. Jako współautor analiz FOR mimo zadłużenia budżetu postulował np. jeszcze mniejsze opodatkowanie i oskładkowanie bogatych oraz dowodził, że wzrost płacy minimalnej powoduje wzrost bezrobocia. Dzisiejsza rzeczywistość temu przeczy, bo płaca wzrosła, a bezrobocie spadło. Jest to skutek różnych czynników, ale problem szkoły reprezentowanej przez Rzońcę na tym m.in. polega, że pomija wiele decydujących czynników. Zwłaszcza gospodarcze i polityczne znaczenie zrównoważonej społecznie polityki, której słabości powodują polityczne wstrząsy niszczące demokrację i gospodarkę.

Gdybym musiał wybierać tylko między dzisiejszym PiS a programem Rzońcy, jakiego znamy od lat, to wybrałbym PiS. Choć autorytaryzm PiS bardzo mi się nie podoba i wciąż daję temu wyraz. Głosowałbym na PiS, bo Rzońca reprezentuje poglądy ekonomiczne, pod wpływem których od lat 90. polityka prowadzona była w wielu państwach Zachodu i w większości z nich doprowadziła do populistycznej, antydemokratycznej, antywolnościowej, antyrozwojowej rebelii symbolizowanej przez Trumpa, Orbána, LePen, Kaczyńskiego i Brexit. Gdyby po upadku PiS rząd PO znalazł się pod wpływem szkoły, której kryzys demokratycznego kapitalizmu niczego nie nauczył, na następnym zakręcie wpadlibyśmy w ręce jeszcze brutalniejszej autorytarnej władzy. Wolę brunatny dramat od czarnej katastrofy.

PO ma dobrą passę. Wybór Tuska, skok sondażowy, zdystansowanie Petru. Aby prześcignąć PiS, Schetyna chce teraz połknąć Nowoczesną. To jest racjonalne. Ale nie za cenę chwytania się brzytwy, czyli powrotu do neoliberalnego populizmu skompromitowanego przez kryzys i łamiącego konstytucyjne zasady społecznej gospodarki rynkowej. Bo taki zwrot – podobnie jak głosowanie fatimskie – daje amunicję PiS, podważając wiarygodność PO jako obrońcy równowagi konstytucyjnych wartości, społecznej odpowiedzialności i politycznego rozsądku.

wyborcza.pl

Kijowski: Szukają na nas kwitów, bo KOD wciąż jest groźny. Afery? Wywołują je, zamiast wyjaśniać

WYWIAD
Rozmawiał: Michał Wilgocki, 17 kwietnia 2017

Lider KOD Mateusz Kijowski

Lider KOD Mateusz Kijowski (Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta)

W rozwiązywaniu naszych spraw nie pomagają media. Te ataki na mnie i na osoby, które są mi życzliwe… Przypadek? Nie sadzę – mówi Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji.

Michał Wilgocki: To koniec KOD-u?

Mateusz Kijowski: Oczywiście, że nie. Przeżywamy turbulencje, ale to naturalne dla każdej organizacji na tym etapie rozwoju. Pierwsza „Solidarność” po 16 miesiącach była także bardzo skłócona, różne osoby ciągnęły ją w różne kierunki. Niektórzy jej członkowie dziś twierdzą, że gdyby nie stan wojenny, organizacja by się rozpadła.

KOD dziś jest dosyć silny. Ludzie w regionach i w lokalnych grupach chcą robić to, co robili do tej pory, a nie wdawać się w przepychanki. Oczywiście nie wszystkie akcje są zauważane przez media, bo one wolą się interesować tym, kto kogo i w jaki sposób załatwi. Zgadzam się z profesorem Pawłem Śpiewakiem, że najpoważniejszym przeciwnikiem dla PiS-u jest wkurzona inteligencja spotykająca się na marszach KOD-u. Te tysiące ludzi nie odpuszczą. A organizacja ma jedynie rolę usługową wobec ruchu społecznego.

Podtrzymuje pan decyzję o starcie w wyborach na szefa KOD?

– Tak. Wystartuję.

Nie czuje pan dyskomfortu, startując przeciwko Krzysztofowi Łozińskiemu, pomysłodawcy Komitetu?

– To Krzysztof startuje przeciwko mnie. Ja pierwszy ogłosiłem, że będę startował, i to ja od początku pełnię funkcję przewodniczącego. Sytuacja jest oczywiście skomplikowana, ale musimy pamiętać, że to nie Krzysztof Łoziński tworzył tę organizację. On wymyślił nazwę i rzucił pomysł. Ale do działania włączył się w styczniu 2017 roku. Wcześniej bywał gościem na spotkaniach.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Krzysztof Łoziński będzie kandydował na szefa KOD-u przeciw Mateuszowi Kijowskiemu. „Staję do walki”

Smucą mnie różne decyzje Łozińskiego jako członka zarządu. Na przykład o startowaniu KOD-u do europarlamentu – to absurd. Absurdem jest też, kiedy stanowczo domaga się, żeby kogoś zaocznie wyrzucić ze stowarzyszenia, albo głosuje za tym, żeby odciąć się od osoby w świetle prawa niewinnej…

Mówi pan o Konradzie Maternie, liderze KOD Kapeli, o którym „Rzeczpospolita” napisała, że ciążą na nim zarzuty handlu kobietami. Przyzna pan, że to ciężki kaliber oskarżeń i zarząd nie miał innego wyjścia, jak tylko odciąć się od tego człowieka?

– Nie zgadzam się. Przyzwoitość wymaga, żeby zapytać „podsądnego”, czy ma coś do powiedzenia. Albo poczekać na wyrok. Moim zadaniem nie jest rozstrzyganie, czy ktoś jest winny, czy niewinny. Nie mamy nawet możliwości zapoznania się z dokumentacją sprawy ani kompetencji do jej oceniania.

Art. 42 ust. 3. Konstytucji RP mówi o tym, że każdy jest niewinny, dopóki nie zostanie uznany za winnego prawomocnym wyrokiem sadu. Ludzie, którzy od kilkunastu miesięcy bronią konstytucji, powinni jej przestrzegać. Tymczasem ogłaszając publicznie komunikat, uznają oskarżenia za prawdziwe i wydają wyrok.

Rozmawialiście z Materną na temat zarzutów?

– Rok temu sprawa była wyjaśniania. Wtedy uznaliśmy, że w żadnym wypadku nie wymaga to jakichkolwiek działań z naszej strony w stosunku do Konrada Materny. Konrad nie ukrywał, że ma jakieś zarzuty.

I spokojnie przyjmowaliście do wiadomości, że postawiono mu  zarzuty związane z handlem kobietami?

– Każdego można oskarżyć o cokolwiek. Rzeczywiście, sprawa wygląda poważnie na pierwszy rzut oka. Ale czy gdyby była aż tak poważna, Konrad nie siedziałby właśnie w areszcie?

Kijowski: Niektórzy działają na szkodę KOD-u

Delikatnie rzecz ujmując, KOD nie ma ostatnio dobrej passy. Teraz Materna, wcześniej brakujące pieniądze w sejfie, faktury pana firmy. Nie panujecie nad tym, co się dzieje w waszej organizacji.

– To raczej pokazuje, że postanowiono wywoływać afery, zamiast wyjaśniać sprawy. Na przykład kilka dni temu pojawił się absurdalny zarzut o molestowanie – dodam, że sprawa miała się dziać przed rokiem. Za chwilę okaże się, że pieczemy chleb na krwi niemowląt. Na pewno w rozwiązywaniu naszych spraw media nie pomagają. Te ataki na mnie i na osoby, które są mi życzliwe… Przypadek? Nie sadzę. Gdyby uważali nas za niegroźnych, nikt by się nami nie przejmował. Nie szuka się kwitów na osobę, która jest niegroźna.

A w sprawie brakujących 7,3 tys. zł ze zbiórek?

– Powinna stać się przedmiotem wewnętrznej analizy, a nie doniesienia do prokuratury. Nikt nawet nie podjął próby zbadania, co się tak naprawdę stało. Ten, kto nagłośnił tę sprawę, działa na szkodę organizacji. Pozostaje pytanie o motywacje.

KOD powstał w grudniu 2015 roku. Wybory władz przeprowadza dopiero ponad dwa lata później. Dlaczego tak późno?

– W grudniu 2015 roku w 21 osób odbyliśmy posiedzenie założycielskie, uchwaliliśmy statut i wybraliśmy władze. Obiecaliśmy, że jak tylko zostaniemy zarejestrowani, uchwalimy nowy statut i doprowadzimy do szybkich wyborów. Niestety, do 1 marca 2016 roku, kiedy KOD został zarejestrowany, nie udało nam się ukończyć prac nad statutem. Ostatecznie został uchwalony w czerwcu. Delegowaliśmy jednego z nas, by złożył go w KRS.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wszyscy ludzie KOD. Kim są lokalni liderzy ruchu i co sądzą o Mateuszu Kijowskim?

We wrześniu zaczęły się wybory w regionach. I nagle się okazało, że dokumentów w KRS nie ma. Ten, co miał złożyć, tłumaczył najpierw, że to zrobił, potem, że to nie on zaniósł, tylko kogoś wysłał, a jeszcze innego dnia – że wysłał pocztą. Przez ten błąd trzeba było przełożyć wybory. To wszystko brzmi niewiarygodnie, ale niestety jest prawdziwe.

W styczniu tego roku mieliście już statut, ale na jaw wyszedł temat faktur dla pana firmy. Zarząd zdecydował, że zleca audyt, a wybory przeprowadzi dopiero po jego zakończeniu. Pan apelował, żeby wybory przyspieszyć.

– Uważałem, że byłoby to najlepsze rozwiązanie – poddać się demokratycznej weryfikacji.

Pana przeciwnicy mówią, że chciał pan wcześniejszych wyborów, bo bał się wyników kontroli.

– W mojej sprawie wszystko jest jasne. Natomiast jestem pewny, że audyt wykaże nowe nieprawidłowości dotyczące innych osób.

Co to znaczy „w mojej sprawie wszystko jest jasne”?

– To znaczy, że wszystko zostało już powiedziane i ujawnione. Co więcej, sprawę bada prokuratura, choć nie jest jasne dlaczego. Nie pobierałem i nie pobieram żadnego wynagrodzenia za pełnione funkcje. Od sierpnia nie korzystam również ze zwrotu kosztów podróży i noclegów. Faktury były wystawiane od marca do sierpnia za zgodą zarządu i Komitetu Społecznego. O tym, że nie zarabiam, mówiłem wcześniej, a także w grudniu, kiedy już byłem bezrobotny.

Dla KOD-u nie byłoby lepiej, gdyby usunął się pan w cień?

– Moje wycofanie byłoby przez wielu uznane za przyznanie się do winy. Nie jestem winny. Niech członkowie stowarzyszenia podejmą decyzję w demokratycznych wyborach. To uczciwa metoda.

Zbliżamy się w KOD-zie do wyborów krajowych, które odpowiedzą na kilka pytań: jak KOD będzie wyglądał w przyszłości, czy będzie skupiał ludzi broniących wartości, czy karierowiczów. KOD musi zostać oddolnym ruchem społecznym. Nie pozwolę, by został przejęty przez ludzi walczących o stanowiska i korzyści. To by zabiło ducha, który nas połączył.

wyborcza.pl