Piękna ta „rozmowa na koniec wieku” w archiwum . Lem, Szczepański, Fiałkowski…

Policja chce ukarania 117 uczestników blokady marszu narodowców

Policja chce ukarania 117 uczestników blokady marszu narodowców

Bilans wczorajszej blokady przez Obywateli RP i Ogólnopolski Strajk Kobiet przemarszu przez Warszawę Młodzieży Wszechpolskiej to 178 osób wylegitymowanych przez policję. 117 z nich będzie odpowiadać przed sądem za – jak powiedział Onetowi Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji – „blokowanie legalnego zgromadzenia. Pięć osób ukarano za to mandatami”.

Policja poinformowała też o liczbie uczestników obu zgromadzeń. W marszu narodowców wzięło udział ok. 220 osób. Kontrmanifestantów było około 200. Na miejscu było około 550 funkcjonariuszy, więc jak nietrudno policzyć na jednego demonstrującego „przypadał” jeden policjant.

– „Za 20-30 lat będziemy pokazywać sobie te nagrania i się wstydzić” – napisali na Twitterze Obywatele RP, publikując film przedstawiający usuwanie ich siłą przez policję. Obywatele RP razem z działaczkami Ogólnopolskiego Strajku Kobiet blokowali wczoraj przemarsz narodowców. Zorganizowali demonstrację pod hasłem „Blokujemy faszyzm”. Mieli transparenty i białe róże. – „Polska wolna od faszyzmu! Nacjonalizm – to zabija! Faszyzm precz z naszych ulic!” – skandowali. Policjanci brali każdego za ręce i nogi, po czym wynosili kilkanaście metrów dalej.

Młodzież Wszechpolska w podwójnym kordonie policyjnym przeszła przed Grób Nieznanego Żołnierza na pl. Piłsudskiego. Po zakończeniu marszu narodowców, funkcjonariusze zaczęli legitymowanie uczestników kontrmanifestacji.

koduj24.pl

ŚRODA, 16 SIERPNIA 2017

STAN GRY: GW: Plakat w Rytlu: Ta kobieta nic nie może, Fakt miażdzy rząd za zlekceważenie katastrofy, DGP: Ustawę dekoncentracyjną zna parę osób

— JEST ZNANY TYTUŁ KSIĄŻKI MICHAŁA KAMIŃSKIEGO – jak poinformował na FB: “Już jest okładka! W księgarniach wczesna jesienią”. 300POLITYKA jest patronem medialnym książki.

— SAMOCHÓD MACIEREWICZA UGRZĄZŁ W BŁOCIEhttp://www.tvn24.pl/samochod-macierewicza-ugrzazl-w-blocie-pomogli-mieszkancy,764812,s.html

— TRÓJMIEJSKA GW O SAMOCHODZIE MACIEREWICZA: “Wizytujący podwładnych szef MON przesiadł się ze śmigłowca do wojskowego samochodu terenowego Honker. W drodze nad Brdę pojazd utknął niespodziewanie w gęstym błocie. Na szczęście z pomocą ministrowi pospieszyli mieszkańcy kolonii Konigort. Wyciągnięcie samochodu z błota zajęło im kilka minut”. http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22236254,samochod-z-macierewiczem-zakopal-sie-w-blocie-ministra-uratowali.html#Czolka3Img

— MACIEREWICZ O AMBICJACH PERSONALNYCH: “- Powtarzam – ambicje personalne nie mogą zagrozić skuteczności dowodzenia armią, a więc i bezpieczeństwu państwa”.

— MACIEREWICZ O ZAKUPACH UZBROJENIA: “Jak dodał szef MON, „mamy przed sobą zakup okrętów podwodnych i helikopterów uderzeniowych wzmacniających polską siłę ognia”. – Konsultacje z przedstawicielami USA potwierdziły, że są one zdecydowanie ważniejsze niż helikoptery transportowe – powiedział. Na pytanie, kiedy mają one szansę trafić na wyposażenie naszej armii, odpowiedział: To, kiedy te helikoptery znajdą się na stanie polskiej armii, zależy w znacznym stopniu od decyzji politycznej”.

— SKRÓT WYWIADU MACIEREWICZA DLA GAZETY POLSKIEJhttp://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/556311,antoni-macierewicz-wojsko-przezydent-andrzej-duda-noinacje-generalskie-swieto-wojska-polskiego.html

— BUDKA I BIERNAT NIE ZNALI PRZEPISÓWhttp://niezalezna.pl/200946-wielka-kompromitacja-biernata-i-budki-atakowali-dziennikarzy-a-to-oni-sami-nie-znaja-przepisow-prawa

— TYLKO KILKA OSÓB ZNA PROJEKT USTAWY DEKONCENTRACYJNEJ – Elżbieta Rutkowska w DGP: “Według naszych informacji rządowy projekt ustawy dekoncentracyjnej jest już gotowy, ale zna go tylko kilka osób. Politycy PiS zapowiadają ujawnienie go jesienią. – W projekcie ustawy dekoncentracyjnej nie będzie żadnych progów procentowych – dementuje w rozmowie z DGP wiceminister kultury Paweł Lewandowski, odpowiedzialny za powstające w resorcie nowe przepisy dotyczące mediów. W ostatnich dniach w przestrzeni publicznej pojawiały się pogłoski o maksymalnych pułapach udziału w rynku albo udziału kapitału obcego w firmach medialnych: najgłośniej było o 15- i 20-procentowych”.

— WICEMINISTER O PROGACH KONCENTRACJI: “- Do mierzenia koncentracji zastosujemy indeksy o wartościach od 0 do 1 – mówi Lewandowski. Nie zdradza metod konstruowania tych wskaźników ani maksymalnych dopuszczalnych progów koncentracji i konsekwencji ich przekroczenia. – Proszę poczekać na projekt – ucina wiceminister. – To będzie najnowocześniejsza ustawa w tej materii, wzór dla wszystkich krajów rozwiniętych. Celem jest unormowanie polskiego rynku – dodaje”. http://wiadomosci.dziennik.pl/media/artykuly/556287,dekoncentracja-mediow-ustawa-rzad-pis-media-telewizja-radio-prasa.html

— PRZESILENIE W TVP – Agnieszka Kublik i Agata Kondzińska w GW: ” Nasi rozmówcy podkreślają, że spór w Telewizji narastał od miesięcy. A w tle jest nie tylko konflikt o kształt i wymowę programu, ale też walka o wpływy między środowiskiem Tomasza Sakiewicza („Gazeta Polska Codziennie”, „Gazeta Polska”, Niezalezna.pl) a środowiskiem braci Karnowskich („Sieci”, wPolityce.pl). – Karnowscy dotąd popierali Kurskiego, odwołanie Paczuskiej każe im się opowiedzieć. Wybrali Paczuską – relacjonuje poseł PiS. – To może zmienić układ medialny. Karnowscy bardzo często goszczą w TVP, mają program w TVP Info, pracująca w Telewizji żona Jacka Karnowskiego za prezesury Kurskiego awansowała. W PiS są głosy niezadowolenia z powodu odwołania Paczuskiej. Słychać, że program może jeszcze bardziej topornie wspierać rząd. – „Wiadomości” przejmą rolę rzecznika praw rządu – żartuje nasz rozmówca. – Będą pilnować, by rząd zawsze miał prawo głosu, a opozycja nie”.

— ROLĘ ODEGRAŁA RZĄDOWA POŻYCZKA DLA TVP – dalej autorki GW: “Niektórzy zastanawiają się, czy w rozgrywce znaczenie miały dobre relacje Paczuskiej z Pałacem Prezydenckim. – Dostali pożyczkę od rządu, rząd będą wspierać, a nie prezydenta. Może potrzebują informacyjnego tarana, gdy dojdzie do głębszego kryzysu w obozie władzy – zastanawia się polityk PiS (w zeszłym tygodniu okazało się, że TVP otrzyma 800 mln zł pożyczki od skarbu państwa)”. http://wyborcza.pl/7,75398,22235883,przesilenie-w-tvp-dlaczego-musiala-odejsc-szefowa-wiadomosci.html

— RZĄD IM NIE POMÓGŁ PRZEZ 3 DNI, LUDZIE BYLI ZDANI SAMI NA SIEBIE – jedynka Faktu: “Rząd podkreśla, że od początku sprawnie działał, by pomóc mieszkańcom Rytla – wsi którą piątkowa nawałnica niemal zrównała z ziemią. Ale to nieprawda. Dopiero w poniedziałek późnym wieczorem, po wielu apelach ludzi stamtąd i po wielu pytaniach od dziennikarzy, ekipa Beaty Szydło ruszyła z faktyczną pomocą”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/to-jest-kompromitacja-rzadu-trzy-dni-bez-pomocy/gv0fgsr

— RZĄD OPIESZAŁY – jedynka GW.

— PREMIER PRZYWITAŁ PLAKAT: TA KOBIETA NIC NIE MOŻE – czytamy w GW: “– W sobotę podjęłam decyzję o natychmiastowym uruchomieniu środków pomocy finansowej i te pieniądze spływają już do samorządów – mówiła premier przed wyjazdem na Pomorze. Zapowiedziała też „uproszczenie procedur”, by szybciej oszacować szkody. Gdy przyjechała po południu do Rytla, przywitał ją m.in. plakat przygotowany przez mieszkańców: „Ta kobieta nic nie może” http://wyborcza.pl/7,75398,22236041,rzad-opieszaly.html

— NIE MA POTRZEBY SPOTKANIA PAD Z MACIEREWICZEM – mówił rzecznik Prezydentahttps://wpolityce.pl/polityka/353316-lapinski-nie-widze-jakichs-kwestii-ktore-wymagalyby-bezposredniego-spotkania-prezydenta-z-ministrem-obrony-narodowej

— WPOLITYCE O BLOKU PREZYDENCKIM Z PSL I KUKIZEM: “Powstanie blok prezydencki z PSL i Kukiz’15? Zaskakujące słowa Jakubiaka: Całkiem prawdopodobne. Zdaje się, że to prezydent będzie organizował”. https://wpolityce.pl/polityka/353361-powstanie-blok-prezydencki-z-psl-i-kukiz15-zaskakujace-slowa-jakubiaka-calkiem-prawdopodobne-zdaje-sie-ze-to-prezydent-bedzie-organizowal

— PREZYDENT PRZYGADAŁ MACIEREWICZOWI – tytuł na jedynce Faktu.

— DEFILADA PIĘKNA, NOWEGO SPRZĘTU BRAK – tytuł w Fakcie.

— POLITYCZNA SALWA PREZYDENTA – tytuł na jedynce DGP.

— PREZYDENT WBIJA SZPILĘ – Dominika Wielowieyska w GW: “Przełożywszy z polskiego na nasze: prezydent najpierw zaatakował poprzedników, żeby – broń Boże – nikt nie pomyślał, że trzyma z jakimiś zdradzieckimi siłami, związanymi z poprzednią władzą. Potem wsadził szpilę Macierewiczowi, że w ramach wymiany kadr wojskowych chce budować swoją prywatną armię z ludzi bezwzględnie sobie podporządkowanych, i następnie stwierdził, że albo szef MON będzie współpracował z ośrodkiem prezydenckim, albo powinien być oskarżany o dywersję lub co najmniej brak odpowiedzialności. Jednocześnie wytknął Macierewiczowi, że ten, wręczając swoim wybrańcom odznaczenia i awanse dzień wcześniej, usiłuje dzielić armię na tę ministerialną i tę prezydencką. Aby jednak twardy elektorat PiS też poczuł się dobrze, pierwsza część mowy prezydenta była poświęcona opiece Matki Boskiej, która czuwała nad Polską w 1920 roku i czuwa teraz”.

— WIELOWIEYSKA O WALORACH KONSTYTUCJI POZNAWANYCH DZIĘKI DUDZIE: “Obserwując spór prezydenta z szefem MON i pamiętając o wetach Andrzeja Dudy wobec ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, muszę przyznać, że ich myślenie było niezwykle mądre i przewidujące. Dziś to widać szczególnie. Może jedziemy wolniej, ale bezpieczniej. Mamy kolejny dowód, że konstytucja się sprawdza i – żeby było śmieszniej – ten dowód zyskaliśmy dzięki prezydentowi pochodzącemu z obozu PiS, który chce tę konstytucję pisać na nowo”. http://wyborcza.pl/7,75968,22234345,duda-to-nie-jest-armia-prywatna-jak-prezydent-odpowiedzial.html

— DUDA MOŻE MIEĆ BARDZIEJ OBIECUJĄCĄ PRZYSZŁOŚĆ NIŻ KACZYŃSKI – Aleksander Hall na opiniach RZ:”Pomimo wodzowskiego charakteru tego ugrupowania muszą w nim być politycy zdający sobie z tego sprawę, a także z faktu, że chociażby z przyczyn generacyjnych Andrzej Duda może mieć znacznie bardziej obiecującą polityczną przyszłość od Jarosława Kaczyńskiego. Wyraźnie rozumie to środowisko Pawła Kukiza, zainteresowane swą obecnością w prezydenckim obozie”.

— LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE – dalej Hall o Dudzie: “Jakie motywami kierował się prezydent przy podejmowaniu decyzji o wetach? Najpewniej pozostanie to jego tajemnicą. Być może chciał uniknąć eskalacji politycznego konfliktu, poczuł odpowiedzialność za państwo i chciał uniknąć dalszej degradacji stosunków Polski z Unią Europejską. Jednak moim zdaniem wielką rolę musiała także odegrać urażona osobista godność i obrona kompetencji głowy państwa. Stało się to bardzo późno, ale lepiej późno niż wcale”. http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/308159954-Andrzej-Duda-Nowy-poczatek-prezydentury.html?template=restricted

— BOGUSŁAW CHRABOTA O NAJZDOLNIEJSZYM KWAŚNIEWSKIM I TUSKU Z KAMERDYNERAMI JAK PYZATY ANIOŁ – pisze w RZ: “Najzdolniejszy polityk III RP Aleksander Kwaśniewski nie bez swojej winy kończy karierę jako bohater złośliwych memów i doradca ukraińskich oligarchów. Donald Tusk, tenor, który najpierw pokonał na scenie polityki wszystkich innych tenorów, wskutek nadmiernej ostrożności, nieufności, próżniactwa i braku politycznej wyobraźni przegrywa wszystko poza własną karierą. Fatalną karykaturą jego późniejszych losów są kamerdynerzy przynoszący mu w Brukseli na srebrnej tacy kieliszki szampana i prokuratorzy ministra Ziobry obszarpujący mu nogawki w kraju. Jest jak rubensowski pyzaty anioł. Póki na obrazie, w dobrej formie. Kiedy płótno zejdzie z oczu, znika|.

— TUSK NA STWORZENIE PARTII POTRZEBOWAŁBY – ZNAJĄC JEGO TEMPERAMENT – DEKADY – pisze Chrabota: “Lojalny i zawodowy team, a nie dwór jak u Kaczyńskiego czy Tuska. Paradoksalnie może go stworzyć wokół siebie Andrzej Duda, o ile będzie nim kierowała logika dystansu do macierzystej partii. Jeśli zaś idzie o osobę byłego premiera, a dziś przewodniczącego Rady Europejskiej, to musiałby być wciąż krótkowzrocznym ambicjonerem, by nie docenić, jakie zaplecze przygotowuje mu Schetyna. Jeśli miałby kiedykolwiek wrócić do polskiej polityki, to tylko dzięki wehikułowi zreformowanej Platformy, a nie wydumanej nowej partii, na której stworzenie (znając jego temperament) potrzebowałby przynajmniej dekady”.

— CHRABOTA O BLOKU DUDY: “Kto wejdzie w szranki przyszłej walki o prymat? Jakiego pojedynku doczekają się Polacy w najbliższych latach? Myślę, że najwięcej szans mają Andrzej Duda i szeroko rozumiana Platforma. Ten pierwszy może stworzyć szeroko rozumiany blok centroprawicowy, w którym będzie miejsce na twarde (postpisowskie) centrum i formacje wsparcia, z takimi ludźmi jak Gowin czy sieroty po Lechu Kaczyńskim”. http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/308159953-Szuldrzynski-Dekompozycja-systemu-wladzy-PiS.html?template=restricted

— MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI O DEKOMPOZYCJI WŁADZY PIS – pisze w RZ: “Dlatego też można odnieść wrażenie, że ten wymarzony przez PIS system władzy zaczął erodować jeszcze nim tak naprawdę został zbudowany i osiągnął swoją świetność. Jedną z pierwszych jego jaskółek była saga Bartłomieja Misiewicza. Fakt, iż mimo zapowiedzi prezesa PiS, że dla tej osoby nie ma miejsca w szeregach dobrej zmiany, młody współpracownik Antoniego Macierewicza robił, co chciał i w dodatku obejmował posady w spółkach skarbu, pokazywał, że przy pewnej determinacji nawet prezesa PiS można ograć. Choć sprawa dla samego Misiewicza skończyła się odejściem z partii i partyjnym sądem kapturowym, sam fakt, że Kaczyński, by zdyscyplinować wiceprezesa rządzącego ugrupowania musi się uciekać do tak ponadstandardowych środków, pokazywał, że system władzy prezesa PiS może być kolosem na glinianych nogach”.

— SZUŁDRZYŃSKI O PAŃSTWIE POSTMODERNISTYCZNYM – pisze dalej w RZ: “Dlatego, że państwo dziś wygląda zupełnie inaczej niż kilkadziesiąt lat temu, gdy na wykładach prof. Erlicha młody Jarosław Kaczyński zgłębiał tajniki polityki. Państwo wygląda dziś też inaczej niż na początku lat 90., gdy prezes PiS mógł mu się przyglądać z potężnego ośrodka prezydenckiego Lecha Wałęsy. Wygląda inaczej nawet niż dziesięć lat temu, gdy Kaczyński siedział w fotelu premiera. Państwo nie jest już hierarchicznym monolitem, gdzie wystarczy przejąć kilkadziesiąt kluczowych stanowisk, by podporządkować sobie strukturę. Szczególnie w sytuacji naszego członkostwa w Unii Europejskiej, ale też z powodu zwykłych przemian cywilizacyjnych, wzmacnianiu roli samorządu, rozpraszania władzy itp., państwo jest znacznie bardziej sieciowe, by nie powiedzieć – postmodernistyczne”. http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/308159953-Szuldrzynski-Dekompozycja-systemu-wladzy-PiS.html?template=restricted

— PAWEŁ SMOLEŃSKI O EMOCJACH DUDY Z KTÓRYCH MOŻE WYNIKNĄĆ POLITYKA – pisze na wyborcza.pl: “Nie szukajmy jednak polityki tam, gdzie w grę wchodzą poniewierane uczucia. Choć może coś z tego dla polityki wyniknie”. http://wyborcza.pl/7,75968,22236639,andrzej-duda-pekl-po-ludzku-nie-jak-prezydent.html

— PREZYDENT POKAZAŁ MINISTROWI MIEJSCE W SZEREGU – tytuł w RZ.

— ARMIA ZAKŁADNIKIEM POLITYKI – Marcin Piasecki w RZ: “Przy okazji byliśmy świadkami kolejnej odsłony konfliktu między Andrzejem Dudą i Antonim Macierewiczem. Z ust prezydenta padły sformułowania o „prywatnej armii”. Szef MON może mieć trudności z ucieczką od tego określenia. Zapracował na to swoją polityką, czystkami wśród dowódców oraz – co najbardziej rozzłościło prezydenta – pozbawieniem uprawnień kluczowego generała, który pracował w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Zawieszenie nominacji generalskich forsowanych przez Macierewicza to i tak najmniejszy wymiar kary. Grzechy Macierewicza mogą być większe: sprzęt pokazany podczas defilady już niedługo może się okazać tylko rodzajem pokazówki, gdyż MON z niejasnych przyczyn zwleka z rozstrzygnięciem najważniejszych postępowań związanych z modernizacja armii”. http://www.rp.pl/Polityka/308159956-Piasecki-Armia-zakladnikiem-polityki.html?template=restricted

— POLACY NIE CHCĄ PETRU I SCHETYNY – jedynka SE: “Fatalne wieści dla Grzegorza Schetyny (54 l.) i Ryszarda Petru (45 l.). Okazuje się, że ich wyborcom nie w smak, że stoją na czele swych ugrupowań. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez pracownię Ipsos dla portalu OKO.press. Aż chciałoby się zapytać – co to za liderzy opozycji, którzy nie mają poparcia nawet wśród własnego elektoratu?”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/zaskakujacy-sondaz-wyborcy-maja-dosc-schetyny-i-petru_1013287.html

— KATARZYNA LUBNAUER O SZEROKIEJ ŁAWIE LIDERÓW NOWOCZESNEJ – mówi w SE: “- Nazwa to kwestia zmiany w statucie i nie wykluczam, że w najbliższym czasie do niej dojdzie, taka jest wola przewodniczącego. Natomiast pamiętajmy, że każdy kryzys jest szansą. Okazało się, że jesteśmy już partią z krwi i kości, która ma szeroką ławę liderów. Widać to choćby w cytowanym przez pana sondażu – oprócz mnie jest Kamila Gasiuk-Pihowicz, którą można śmiało wystawić na pierwszą linię w protestach w obronie praworządności. Paweł Rabiej, nasz kandydat na prezydenta Warszawy, jest coraz lepiej zauważany i doceniany przez mieszkańców stolicy. Podobnie jest z innymi posłami, jak np. Witek Zembaczyński czy Joanna Scheuring-Wielgus”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/katarzyna-lubnauer-komentuje-nowoczesna-to-partia-z-krwi-i-kosci-z-szeroka-awa-liderow_1013284.html

— O NIEMOCY OPOZYCJI – Tomasz Walczak w SE: “Polityka wymaga precyzyjnych uderzeń i szacunku dla wyborców, także tych głosujących na przeciwników. Liberalna opozycja wali jednak na oślep i do tego obraża wszystkich, nie tylko elektorat PiS, ale także tych, którzy nie śpiewają z nią zgodnym chórem. Stąd jej niemoc i stąd rekordowe poparcie dla PiS. No i wreszcie stąd czerwona kartka dla Schetyny i Petru, bo do tego wszystkiego dopuścili”.

— BY CZĘŚĆ WYBORCÓW PIS MOGŁA SIĘ ODNALEŹĆ W RUCHU PROTESTU – Mirosław Czech w GW: “Siłą ruchu protestu jest jego spontaniczny i ponadpartyjny charakter. I tak powinno pozostać, żeby każdy czuł się za niego odpowiedzialny i by również przynajmniej część wyborców PiS mogła się poczuć jego częścią. Zarazem warto pamiętać, że siłę ruchu buduje obecność wszystkich pokoleń, więc nie warto mówić, że „starzy nie są potrzebni”.

— NA PREZYDENTA PRACUJE PSL I KUKIZ – Mirosław Czech: “Duda i jego doradcy nie działali pod wpływem emocji: zagwarantowali sobie poparcie Episkopatu, Pawła Kukiza i kilku wpływowych na prawicy środowisk, m.in. Prawicy Polskiej Marka Jurka. Na rzecz prezydenta pracuje też PSL, któremu pęknięcie w obozie rządzącym daje dodatkową szansę powrotu do gry o elektorat wiejski. Duda zawetował ustawę o regionalnych izbach obrachunkowych, która dla ludowców była kagańcem na samorządy i batem na wójtów i burmistrzów. Wdzięczność ludowców jest tak wielka, że Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował, aby 24 każdego miesiąca organizować „miesięcznice” prezydenckiego weta do ustaw o SN i KRS”. http://wyborcza.pl/7,75968,22233321,obywatele-nie-maja-sie-dokad-cofac.html

— JARED KUSHNER I POLSKA – RZ: “Pod koniec lipca zięć i starszy doradca amerykańskiego prezydenta Jared Kushner opowiedział o swoich kontaktach z Rosjanami w czasie kampanii wyborczej Donalda Trumpa. Kreml na wszelkie sposoby chciał zaprzyjaźnić się z młodym miliarderem. Najciekawszy pomysł miał szef państwowego „Wnieszekonombanku” Siergiej Gorkow, który zięciowi Trumpa przywiózł prezent. Nie była to jednak rosyjska matrioszka, tylko pamiątka z Nowogródka i woreczek ziemi stamtąd. Absolwent szkoły rosyjskiego kontrwywiadu wiedział, co podarować jednemu z najbardziej wpływowych ludzi na świecie”. http://www.rp.pl/Prezydent–USA/308159955-Zwiazki-Jareda-Kushnera-z-Polska.html?template=restricted

— WOJCIECH MUCHA O NIEJASNYCH CELACH OTWARTEGO DIALOGU – pisze w GPC: “Całość bardzo szczegółowego raportu, obejmującego sieć powiązań polityczno-biznesowo-towarzyskich Otwartego Dialogu, jest do pobrania jako plik pdf z facebookowego profilu „Rosyjska V kolumna w Polsce”. Jego lektura to wgląd w niesłychanie skomplikowaną strukturę organizacji kreującej się na dobroczynną, a w rzeczywistości realizującej niejasne pozapaństwowe cele”. http://gpcodziennie.pl/67400-pieniadzeoligarchowimiedzynarodowylobbing.html

— MUCHA W GAZECIE POLSKIEJ O PLANACH JESIENNEGO PUCZU: “Zagranica ważniejsza niż ulica – to plan jesiennego puczu. Polska ma być pozbawiona głosu w Radzie Europejskiej, pieniądze z budżetu UE mają dostać Obywatele RP, a cele te mają wesprzeć „międzynarodowe sieci” aktywistek i aktywistów. Ulica ma zaś blokować biura polskich posłów i linie telefoniczne w Pałacu Prezydenckim. Ujawniamy wewnętrzny dokument proniemieckiej opozycji”. http://www.gazetapolska.pl/14063-nowa-kampania-wrzesniowa-ujawniamy-plany-jesiennego-puczu

— POLSKA ODMIANA NACJONALIZMU ROZCHODZI SIĘ Z UNIWERSALIZMEM KOŚCIOŁA – KAROLINA WIGURA O REPARACJACH – pisze na Kulturze Liberalnej:“warto się zastanowić, czy nie mamy do czynienia z kampanią nie tylko antyniemiecką, ale w istocie antyeuropejską. Aby to zrozumieć, musimy wrócić do dokumentu fundującego proces polsko-niemieckiego pojednania, jakim było „Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich” z 1965 r. Polska odmiana nacjonalizmu często rozchodzi się z uniwersalizmem Kościoła katolickiego. Dlatego w ostatnich dniach można było pod adresem tego dokumentu usłyszeć wiele krytycznych słów. Między innymi twierdzono, iż list ów zastąpił rzeczowe domaganie się od Niemców reparacji fałszywą symetrią wzajemnego wyznania i przebaczenia win. W argumentacji tej rozpoznać można było echo słów napisanych niegdyś przez Jarosława Marka Rymkiewicza w książce „Kinderszenen”, że za szybko przebaczyliśmy Niemcom”. http://kulturaliberalna.pl/2017/08/15/wigura-reparacje-polska-niemcy-europa/

— ZEMSTA NA MATCE GENERAŁA – Wojciech Czuchnowski w GW: “Dezubekizacja inwalidki, czyli zemsta na matce generała. Resort Błaszczaka zabrał jej połowę renty”. http://wyborcza.pl/7,75398,22231694,zemsta-na-matce-generala.html

— SZANSE BĘDĄ RÓWNE, USTAWA O OZE PODPISANA – tytuł w GPC.

— PREZYDENT PODPISAŁ USTAWĘ DOBIJAJĄCĄ OZE – tytuł w GW.

— RZĄD TNIE PIENIĄDZE NA DROGI – DGP: “1,3 mld zł. Tyle zabraknie w 2017 r. na remonty i utrzymanie tras krajowych. Fundusze na drogi lokalne zostaną obcięte o 300 mln zł”. http://auto.dziennik.pl/drogi/artykuly/556308,drogi-krajowe-utrzymanie-autostrady-miniserstwo-finansow-budzet-2018-schetynowki-infastruktura.html

— KUCHCIŃSKI NA GÓRSKIEJ ŚCIANCEhttp://www.se.pl/wiadomosci/polityka/marszaek-kuchcinski-lansuje-sie-na-sciance_1013244.html

— PATRYK JAKI NA WAKACJACH W BUŁGARII – na jedynce SEhttp://www.se.pl/wiadomosci/polityka/tak-wiceminister-sprawiedliwosci-odpoczywa-na-wakacjach-zdjecia_1013245.html

300polityka.pl

Prezydent tworzy blok republikański z Kukiz’15 i PSL? Te słowa posła podgrzeją plotki

Wprost, 16.08.2017

Prezydent Andrzej Duda w trakcie Święta Wojska Polskiego, z tyłu Marek Jakubiak i Piotr Zgorzelski© DAMIAN BURZYKOWSKI Prezydent Andrzej Duda w trakcie Święta Wojska Polskiego, z tyłu Marek Jakubiak i Piotr Zgorzelski

 

Czy Andrzej Duda przy współpracy posłów z ugrupowań Kukiz’15 i PSL stworzy wspólny blok? Od jakiegoś czasu w kuluarach mówi się o projekcie partii prezydenckiej, a słowa Marka Jakubiaka z ugrupowania Pawła Kukiza mogą sugerować, że coś jest na rzeczy.

Podczas wizyty w studiu TVP Info poseł Kukiz’15 komentował swoją obecność na uroczystościach z okazji Święta Wojska Polskiego. Negatywnie wypowiedział się m.in. o nieobecności przedstawicieli „totalnej opozycji”. Wspomniał z kolei, że na trybunie honorowej zasiadał w towarzystwie m.in. Piotra Zgorzelskiego z PSL.

Pozytywne wypowiedzi parlamentarzysty Kukiz’15 o koledze z ugrupowania Władysława Kosiniaka-Kamysza skłoniły prowadzącego do dociekań na temat możliwych wspólnych projektów politycznych. – Czy wespół zespół z PSL-em tworzycie jakiś wspólny blok z panem prezydentem, czy nie? – spytał Marka Jakubiaka prowadzący. – To, że staliśmy obok siebie, jeszcze nic nie oznacza. To oznacza tylko tyle, że okręg 16., czyli ciechanowsko-płocki, był reprezentowany najliczniej na trybunie. Natomiast rozmowy miedzy PSL-em a Kukiz’15 nawet jeśli by były, trwały, miały miejsce, to i tak bym panu nie powiedział teraz na antenie – wskazał poseł.

Jakubiak podkreślił, że osobiście łączą go podobieństwa światopoglądowe z Piotrem Zgorzelskim z PSL i dodał, że „można mówić o pragmatyzmie politycznym”. – Jeżeli chodzi o nasz stosunek, do pana Piotra Zgorzelskiego, to jest jednoznaczny – bardzo sympatyczny poseł, który ma podobne poglądy do nas – mówił parlamentarzysta.

Prowadzący nie odpuszczał jednak i dociekał, czy ugrupowanie Pawła Kukiza wspólnie z Polskim Stronnictwem Ludowym i prezydentem Andrzejem Dudą tworzy „blok republikański”. – Stawia mnie pan w trudnej sytuacji. Najlepiej by było, czego panu życzę, żeby pan w formie np. wywiadu zadał to pytanie panu prezydentowi, bo to pan prezydent będzie organizował, nie my. My możemy być jedynie współorganizatorami i taka jest moja odpowiedź – zaznaczył Marek Jakubiak. Poseł dodał, że „życzyłby sobie, żeby takie ugrupowanie powstało”.

msn.pl

Podzieleni przegrywają

16.08.2017
środa

Czy jesteśmy gotowi zagłosować na nową partię stworzoną przez rozłam w PO? Albo przez rozłam w Nowoczesnej? Być może tak, jeśli na czele stanąłby Borys Budka lub Kamila Gasiuk-Pihowicz. Jednak do tanga trzeba dwojga.

Nie wystarczy jeden sondaż, z którego wynika, że elektoraty obu ugrupowań chętnie by widziały nowych liderów w miejsce pp. Schetyny i Petru. Jeszcze musieliby się na to zgodzić obecni faworyci wyborców, czyli Budka, Gasiuk itd. A oni mają rozum polityczny. Rozłam w opozycji leży w interesie rządzącej prawicy pisowskiej. W interesie opozycji leży konsolidacja i współpraca, a nie nowy podział w jej szeregach.

Nowa partia to dziś osłabienie opozycji. Zresztą Polska to nie Francja. Z pustego nawet Budka nie naleje: nie ma struktur, nie ma kasy. A czas nagli. Jesienią PiS zaatakuje.

Natomiast  nowi liderzy obu głównych partii – czemu nie? Mogliby opozycję wzmocnić. Budka, Trzaskowski, Gasiuk, Meysztowicz, a na tym nie koniec:  jest z kogo wybierać, ale nie za cenę upokorzenia liderów obecnych. Zresztą Schetyna i Petru, prócz wad i pasywów politycznych, mają też zalety i aktywa osobiste, podobnie ich otoczenia.

Rozbita Platforma,   skłócona Nowoczesna – nad tym PiS od dawna intensywnie pracuje. Po co opozycja ma im ułatwiać zadanie? Niech się nie dzieli bez naprawdę ważnego powodu. A tym byłaby tylko kompromitacja moralna. Błąd polityczny, nawet ciężki, można naprawić, utraty wiarygodności już nie. Czy Schetyna i Petru są w oczach swych partii i swych wyborców na tym etapie? Jeśli tak, powinni oddać się do ich dyspozycji i ogłosić wewnątrzpartyjne wybory. Ale jeśli nie, to rozłamy byłyby działaniem nieodpowiedzialnym.

Zbliżają się wybory samorządowe, bardzo ważne dla wszystkich sił politycznych i dla społeczności lokalnych. Zadaniem opozycji jest blokowanie pisowskich prób legislacyjnych i działań praktycznych wymierzonych w samorządność.  I na tym teraz powinna się koncentrować.

Sytuacja polityczna jest wyjątkowa: mamy do czynienia z niekonstytucyjną zmianą charakteru państwa. Obóz rządzący dąży do państwa monopartyjnego. Dla autentycznej opozycji nie ma w nim miejsca, jak w PRL. Opozycja była wówczas koncesjonowana. Wtedy przez PZPR, obecnie byłaby koncesjonowana przez PiS. PO, Nowoczesna, PSL koncesji nie dostaną, chyba że podporządkują się PiS, jak ZSL i SD podporządkowały się PZPR. Koncesję może dostałby Kukiz, ale gdyby się odciął od prezydenta Dudy.

W takiej sytuacji obecna demokratyczna opozycja nie może sobie pozwolić na zajmowanie się głównie  samą sobą: spekulacjami o rozłamach i nowych liderach. W wyjątkowej sytuacji potrzebne są wyjątkowe środki: blok sił konstytucyjno-demokratycznych i wspólna lista. Z lewicą to się zapewne nie uda, tak samo z ruchami obywatelskimi, ale wciąż może się udać w opozycji parlamentarnej. A kto, jeśli nie ona, może pokonać obóz pisowski w najbliższych wyborach?

szostkiewicz.polityka.blog.pl

Nie przegap [SKRÓT DNIA]

NIE PRZEGAP NAJCZĘŚCIEJ CZYTANYCH TEKSTÓW DNIA, 16.08.2017:

1. Prezydent tworzy blok republikański z Kukiz’15 i PSL? Te słowa posła podgrzeją plotki

Czy Andrzej Duda przy współpracy posłów z ugrupowań Kukiz’15 i PSL stworzy wspólny blok? Od jakiegoś czasu w kuluarach mówi się o projekcie partii prezydenckiej, a słowa Marka Jakubiaka z ugrupowania Pawła Kukiza mogą sugerować, że coś jest na rzeczy.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

2. Obóz „dobrej zmiany” pęka. Czas na rekonstrukcję rządu?

W ciągu ostatnich kilku tygodni pęknięcia i konflikty dzielące obóz „dobrej zmiany” stały się dla wszystkich widoczne. Nikt już chyba nie wierzy, że rządowa większość to monolit, żelazną ręką trzymany w karbach przez Jarosława Kaczyńskiego.

CZYTAJ WIĘCEJ >>3. Nauczycielka uznana winną gwałtów na uczniu. Zapłaci mu 1 mln dolarów odszkodowaniaNauczycielka, która została uznana winną gwałtu na 15-letnim uczniu, będzie musiała dodatkowo zapłacić mu rekordowe odszkodowanie. Sąd uznał, że za poniesione przez chłopaka straty moralne należy mu się 1 mln dolarów odszkodowania.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

4. Macierewicz mknie w rządowej kolumnie na posiedzenie sztabu kryzysowego. Ćwierć kilometra

Szef MON Antoni Macierewicz przyleciał we wtorek śmigłowcem do wsi Rytel, która ucierpiała w nawałnicach, jakie w nocy z piątku na sobotę przeszły nad Polską.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

5. Obama jednym tweetem pobił rekord wszech czasów. Co napisał?

Już ponad 2,9 mln polubień, niemal 1,2 mln udostępnień i blisko 50 tys. komentarzy zebrał w ciągu 3 dni tweet Baracka Obamy, w którym były prezydent USA skomentował wydarzenia w amerykańskim Charlottesville.

CZYTAJ WIĘCEJ>>

6. „Do Rydzyka gnają na sygnale, ale do potrzebujących…”

msn.pl

Ojciec rozebrał w konfesjonale, ksiądz zgwałcił na ołtarzu. Mówił, że to „boże dzieło”

Wprost, 16.08.2017
Gerald Ridsdale©

Ksiądz przez 30 lat molestował ponad 60 dzieci. Zeznania, które złożył duchowny w trakcie procesu są szokujące. Gerald Francis Ridsdale przyznał, że napaści seksualne były „częścią bożego dzieła” – podaje „Guardian”.

Ksiądz pedofil Gerald Ridsdale pracował jako proboszcz w mieście Ballarat w australijskim stanie Wiktoria. Wykorzystywał pełnioną funkcję do zaprzyjaźnienia się z dziećmi należącymi do parafii i ich rodzinami. Jedna z historii, którą „Guardian” opisuje w kontekście księdza pedofila jest przerażająca, bo w gwałt zaangażowany był również ojciec ofiary. W 1974 roku jeden z mieszkańców Ballarat obudził swoją córkę w środku nocy i zawiózł do kościoła. – Ojciec zaprowadził 10-latkę do konfesjonału i zdjął z niej ubranie. Następnie położył dziecko na ołtarzu – powiedział prokurator Jeremy McWilliams. Potem pojawił się Ridsdale, który powiedział dziewczynce, że Bóg odpuści wszystkie jej grzechy, a następnie pocałował ją w policzek i zaczął gwałcić.

„Guardian” wylicza więcej szokujących zachowań z udziałem księdza pedofila. 9-letniemu ministrantowi miał wmówić, że chłopiec musi modlić się o wybaczenie. Zagroził też, że jeśli dziecko powie komuś o tym, co zaszło, jego rodzinę spotka „boża kara”.

Łącznie księdzu pedofilowi udowodniono molestowanie 64 dzieci i postawiono ponad 100 zarzutów. Przyznał się jednak tylko do części z nich. Ridsdale odsiaduje wyrok 25 lat więzienia od 1994 roku, ale aktualnie przebywa na zwolnieniu warunkowym.

msn.pl

Państwo PiS poległo

Państwo PiS poległo

Spóźniony zapłon Szydło i Macierewicza na tragedię w Rytlu.

Rytel w Borach Tucholskich powinien śnić się po nocach władzom PiS. Znając jednak ich niewrażliwość, ta wieś będzie się śnić innym. Sen ten ma dwa wymiary: tragedii i bohaterstwa. Cecha bardzo polska, niemal nasz tragizm grecki, który najlepiej potrafili ukazać romantycy. Ale nie mamy epoki romantyzmu, choć uważam, że pisarzy jak zwykle posiadamy i nie musimy się ich wstydzić. Niestety, władzę mamy pisowską, która daje się poznać z jednej szczególnej strony – demolującej.

Nawet w obliczu tragedii – nawałnic, które w weekend przyniosły śmierć i spustoszenia, najpierw w Suszku, a potem centrum tragedii znalazło się we wsi Rytel na Pomorzu. Ta ostatnia miejscowość wołała o pomoc, ale napotkała mur niewrażliwości. Niemniej mieszkańcy dawali sobie nad wyraz dobrze radę. Do rangi bohatera urósł sołtys Łukasz Ossowski, który zorganizował mieszkańców i wraz z pozostałymi zmierzył się z katastrofą.

Władze centralne zareagowały dopiero po trzech dniach i to po obowiązkowej lansiarskiej defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego. Najpierw przyleciała do Rytla premier Beata Szydło, którą powitał plakat: „Ta kobieta nic nie może”.

Rzucił się na pomoc wojskowym helikopterem Antoni Macierewicz, który po wylądowaniu na szkolnym boisku wsiadł do podstawionego auta i w rządowej kolumnie mknął aż 250 metrów do sztabu kryzysowego, gdzie zrobił sobie selfie ze wspomnianym sołtysem Ossowskim.

Jakby tego było mało Macierewicz wyjeżdżał z Rytla wojskowym samochodem, który się zakopał w błocie. Miejscowi oderwani od walki ze skutkami żywiołu pomogli także ministrowi. Tym razem Macierewicz nie uciekał, bo nie miał czym, ale zdążył powiedzieć do 60 żołnierzy, którzy zostali do pomocy, aby się oszczędzali: – „Ale uważajcie przede wszystkim, naprawdę, nie ma tutaj co ryzykować.”

Polityków PiS można cytować garściami. Przebijają się nawzajem. Jolanta Szczypińska, posłanka PiS z Pomorza, wysnuła spostrzeżenie: – „Widziałam bardzo wiele krzyży przydrożnych i kapliczek wśród ogromu zniszczenia. Drzewa i słupy energetyczne leżały, a krzyże i kapliczki ocalały”.

Trudno to nawet komentować, acz Waldemar Kuczyński pokusił się: – „Piękna wizja Boga u tej kobiety. Boga, który biega ratować świątki i krzyże i ma gdzieś, że ludzi miażdżą drzewa”. Albo oficjalny komunikat na profilu PiS: – „Wojsko zareagowało natychmiast, kiedy wpłynął wniosek o pomoc poszkodowanym w wyniku nawałnic”.

Jeszcze raz zacytuję Kuczyńskiego, który odniósł się do „natychmiastowej” (po 3 dniach) reakcji władzy PiS: – „Wasze partyjne wojsko, wasz partyjny wojewoda i wasza PiS-owska odpowiedzialność za zostawienie ludzi w chwili wielkiego nieszczęścia.

Na szczęście Polska nie składa się z pisowców, ale z takich Polaków jak sołtys Ossowski, który ogarnął tragedię. Na Facebooku apelował o pomoc i koordynował logistycznie dostawę potrzebnych narzędzi i sprzętu. Poradził sobie nad wyraz dobrze.

A państwo poległo. Należy dodać – państwo PiS, które stać na spóźnioną reakcję, a potem takie toporne zachowania, jak Szydło i nieszczęśnika Macierewicza. Normalna Polska w chwili tragedii pokazała kolejny raz wyższość nad władzą PiS. A w tym wypadku samorządowcy nad władzą centralną.

Usprawiedliwiam rządzących pisowców tym, że podobnie, jak natura zdemolowała Polskę, tak oni demolują prawo i demokrację. Dziwny sojusz – niemal metafizyczny.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Pokraczne czołgi, kretyński krok

Prof. Magdalena Środa ostro skomentowała paradę  w Święto Wojska Polskiego: „Pokraczne czołgi, kretyński krok”. Środa nie jest zwolenniczką wojskowych defilad i dała temu dobitny wyraz:

„Dorośli faceci na trybunach prężą pierś, zachwyceni swymi chłopczykami i bronią do zabijania. Nie mogą się doczekać, kiedy to wszystko będzie na serio”.

Przede wszystkim żałosne widowisko „patriotów” PiS.

„Za wielkie pieniądze paraduje tam sprzęt oraz ludzie, których jedynym celem jest zabijanie innych ludzi i niszczenie innego sprzętu. Pokraczne czołgi, falliczne karabiny, sztywni chłopcy w sztywnych mundurach, kretyński krok defiladowy…”

Środa nie zapomina o zapleczu ideowym PiS – ONR i Kościele katolickim: „A w tle modlitwy na Jasnej Górze (o to zapewne, by ta paranoja trwała). Brrr”.

Słusznie pisze pani profesor, mamy do czynienia z formacją, na którą można reagować obrzydzeniem: brr.

Prof. Środa o wtorkowej defiladzie: „pokraczne czołgi, kretyński krok”

Prof. Środa o wtorkowej defiladzie: „pokraczne czołgi, kretyński krok"

Święto Wojska Polskiego oraz towarzysząca mu wielka i jakże kosztowna defilada żołnierzy, która przeszła ulicami Warszawy, minęły w cieniu kompromitującego konfliktu na linii głowa państwa i MON oraz wielkiego kataklizmu, jaki nawiedził duży obszar Polski, pustosząc miasta i wsie. Nawałnice pozbawiły tysiące ludzi życiowego dorobku. Święto jednak to święto i dlatego nie wolno – zdaniem rządzących – dziwić się, np. obecności na paradzie członków Wojsk Obrony Terytorialnych, którzy akurat wtedy potrzebni byli do pomocy przy usuwaniu skutków tragedii.

Ostro skwitowała wtorkowe uroczystości prof. Magdalena Środa, pisząc: „Pokraczne czołgi, kretyński krok”. Pani profesor nie jest zwolenniczką idei wojskowych defilad i dała temu dobitny wyraz: –„Dorośli faceci na trybunach prężą pierś, zachwyceni swymi chłopczykami i bronią do zabijania. Nie mogą się doczekać, kiedy to wszystko będzie na serio” – oceniła.

Zdaniem prof. Środy, to „komiczna” impreza. – „Za wielkie pieniądze paraduje tam sprzęt oraz ludzie, których jedynym celem jest zabijanie innych ludzi i niszczenie innego sprzętu. Pokraczne czołgi, falliczne karabiny, sztywni chłopcy w sztywnych mundurach, kretyński krok defiladowy…” – pisze.

Jak twierdzi, takie parady nieobce poprzednim formacjom politycznym odsłaniają „militarno-nekrofilną” stronę PiS. A na zapleczu – jak na razie – ONR. „A w tle modlitwy na Jasnej Górze (o to zapewne, by ta paranoja trwała). Brrr” – komentuje Środa.

koduj24.pl

Spóźniony zapłon Szydło i Macierewicza na tragedię w Rytlu

Rytel w Borach Tucholskich powinien śnić się po nocach władzom PiS. Znając jednak ich niewrażliwość, ta wieś będzie się śnić innym. Sen ten ma dwa wymiary: tragedii i bohaterstwa. Cecha bardzo polska, niemal nasz tragizm grecki, który najlepiej potrafili ukazać romantycy.

Ale nie mamy epoki romantyzmu, choć uważam, że pisarzy jak zwykle posiadamy i nie musimy się ich wstydzić. Niestety, władzę mamy pisowską, która daje się poznać z jednej szczególnej strony – demolującej.

Nawet w obliczu tragedii – nawałnic, które w weekend przyniosły śmierć i spustoszenia, najpierw w wielkopolskim Suszku, a potem centrum tragedii znalazło się we wsi Rytel na Pomorzu. Ta ostatnia miejscowość wołała o pomoc, ale napotkała mur niewrażliwości. Niemniej mieszkańcy dawali sobie nad wyraz dobrze radę, do rangi bohatera urósł sołtys Łukasz Ossowski, który zorganizował mieszkańców i wraz z pozostałymi zmierzył się z katastrofą.

Władze centralne zareagowały dopiero po trzech dniach i to po obowiązkowej lansiarskiej defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego. Najpierw przyleciała do Rytla premier Beata Szydło, którą powitał plakat: „Ta kobieta nic nie może”.

Rzucił się na pomoc wojskowym helikopterem Antoni Macierewicz, który po wylądowaniu na szkolnym boisku wsiadł do podstawionej limuzyny i w rządowej kolumnie mknął aż 250 metrów do sztabu kryzysowego, gdzie zrobił sobie selfie ze wspomnianym sołtysem Ossowskim.

Jakby tego było mało Macierewicz wyjeżdżał z Rytla wojskowym samochodem, który się zakopał w błocie. Miejscowi oderwani od walki ze skutkami żywiołu pomogli także ministrowi. Tym razem Macierewicz nie uciekał, bo nie miał czym, ale zdążył powiedzieć do 60 żołnierzy, którzy zostali do pomocy, aby się oszczędzali: „Ale uważajcie przede wszystkim, naprawdę, nie ma tutaj co ryzykować.”

Polityków PiS można cytować garściami. Przebijają się nawzajem. Jolanta Szczypińska, posłanka PiS z Pomorza, wysnuła spostrzeżenie: „Widziałam bardzo wiele krzyży przydrożnych i kapliczek wśród ogromu zniszczenia. Drzewa i słupy energetyczne leżały, a krzyże i kapliczki ocalały”.

Trudno to nawet komentować, acz Waldemar Kuczyński pokusił się: „Piękna wizja Boga u tej kobiety. Boga, który biega ratować świątki i krzyże i ma gdzieś, że ludzi miażdżą drzewa”. Albo oficjalny komunikat na profilu PiS: „Wojsko zareagowało natychmiast, kiedy wpłynął wniosek o pomoc poszkodowanym w wyniku nawałnic”.

Jeszcze raz zacytuję Kuczyńskiego odniosł się do natychmiastowej (po 3 dniach) reakcji władzy PiS: „Wasze partyjne wojsko, wasz partyjny wojewoda i wasza PiS-owska odpowiedzialność za zostawienie ludzi w chwili wielkiego nieszczęścia.”

Na szczęscie Polska nie składa się z pisowców, ale z takich Polaków jak sołtys Ossowski, który ogarnął tragedię, na Facebooku apelował o pomoc i koordyniwał logistycznie dostawę potrzebnych narzędzi i sprzętu. Poradził sobie nad wyraz dobrze.

A państwo poległo. Należy dodać – państwo PiS, które stać na spóźnioną reakcję, a potem takie toporne zachowania, jak Szydło i nieszczęśnika  Macierewicza. Normalna Polska w chwili tragedii pokazała kolejny raz wyższość nad władzą PiS. A w tym wypadku samorządowcy nad władzą centralną.

Usprawiedliwiam rządzących pisowców tym, że podobnie jak natura zdemolowała Polskę, tak oni demolują prawo i demokrację. Dziwny sojusz – niemal metafizyczny.

Sołtys z Rytla wyprzedził wojsko i polityków. Łukasz Ossowski to Człowiek Roku

Katarzyna Zuchowicz, 16 sierpnia 2017

Sołtys roku. Man of the Year w województwie pomorskim. Lokalny bohater. Tak o nim piszą. Nie ma dziś drugiej takiej osoby w całej Polsce, która nagle – w ciągu kilku dni – zyskałaby taki aplauz w społeczeństwie. To on – bez pomocy rządu i wojska – zorganizował ludzi do pomocy. Młody, energiczny, nie czekał na ociągające się władze. Ogarnia coś, co w pierwszej chwili wydawało się kompletnie nie do ogarnięcia. I tak krzyczał na całą Polskę o wsparcie, że nikt koło Rytla nie przejdzie dziś obojętnie.

Łukasz Ossowski jest dosłownie wszędzie. Dwoi się troi to pewnie za mało powiedziane. Zakasał rękawy i robi 10 rzeczy na raz. – Przepraszam, mamy tu kocioł. Proszę zadzwonić później – rzuca do telefonu. Rzeczowo, uprzejmie i bez cienia nerwów w głosie. A mógł nawet nie odebrać tego telefonu, jak w takiej sytuacji zrobiłby niejeden polityk. Tymczasem on wręcz udostępnił swój numer w sieci.

– Dziwię się, jak on to wszystko ogarnia. Chyba w ogóle nie śpi. Co chwila odbiera telefony, ciągle z kimś rozmawia, wczoraj rozmawiał z dziennikarzami z na wpół ugryzioną kanapką, bo nie zdążył zjeść. Organizuje pomoc, działa na miejscu, nagłaśnia sytuację, ogarnia internet… Wczoraj w Rytlu było 1500 osób i to on ich wszystkich logistycznie rozmieścił. To najlepsza osoba, która w tym momencie mogła się trafić. Nie ma w Rytlu nikogo lepiej poinformowanego. Jego żona też jest wszędzie przy nim, wczoraj rozdawała jedzenie – mówi nam szef lokalnej gazety „Czas Chojnic” Michał Rytlewski.

 

„To jest gość”
To dziennikarz „Czasu” wrzuca do sieci zdjęcia sołtysa takie, jak to powyżej. Podpis „Za sołtysem” idealnie oddaje stan rzeczy, bo Łukasz Ossowski – nie czekając na władze – zmobilizował wszystkich. Samorządowiec najniższego szczebla wyprzedził wojsko, polityków i pokazał taką siłę, że niejeden mógłby mu pozazdrościć.

Nic dziwnego, że w sieci piszą o nim „To jest gość” i porównują do ekipy rządzącej. Choć on sam pewnie nie byłby z tego zadowolony, bo podobno nie chce, by mieszać go do polityki. W odbiorze wielu ludzi zawstydził jednak rządzących – że można, gdy się chce. Nawet poseł Kukiz’15 napisał o nim, że jest bohaterem. „Opanowany, stanowczy, oddany ludziom” – zareagował Paweł Skutecki.

– Zanim służby przyjechały, mieszkańcy sami zorganizowali sobie sztab kryzysowy w domu kultury. To sołtys za tym stoi, choć pomaga mu bardzo wielu ludzi. To on jest szefem tego pospolitego ruszenia. Jeżeli ludzie dalej będą go słuchać, to jestem przekonany, że porządkowe skutki tej tragedii zostaną zniwelowane dużo szybciej, niż można było się spodziewać. Bez niego ta akcja nie byłaby tak sprawna – mówi Michał Rytlewski.

Odblokować drogę, którą miała jechać Szydło
Tu ciekawostka. We wtorek, gdy w Rytlu czekano na kolumnę premier Beaty Szydło, ktoś zamknął drogę, żeby umożliwić im przejazd. Tak czekano ze trzy godziny. – To była jedna z dróg, którą mieszkańcy wywozili połamane drzewa. Sołtys się zdenerwował, fuknął na kogoś i drogę otworzyli, żeby dalej drewno wywozić – mówi nam dziennikarz. Czym Łukasz Ossowski zaimponował mu najbardziej? – Jest stanowczy, podejmuje dobre, samodzielne decyzje. Nie za bardzo się przejmuje tym, co wymyślają politycy. Działa szybko – mówi.

Łukasz Ossowski jest młody, ma swoją firmę gazową, kilka lat temu przeprowadził się do Rytla z Chojnic, ale – jak mówią mieszkańcy – bardzo szybko w tak małej społeczności stał się „swój”. „Pan Łukasz” – tak o nim mówią nawet najstarsze mieszkanki wsi, o czym przekonał się nasz reporter Kuba Noch, gdy wczoraj pojechał do Rytla. I też był pod wrażeniem, że sołtys tak bardzo daje radę z koordynacją całej akcji.

Potrafi studzić emocje
Sołtysem jest dopiero pierwszą kadencję i podobno już na samym początku zaskarbił sobie uznanie, gdy zrzekł się diet i przeznaczył je na cele charytatywne. – On po prostu działa. Jest energiczny, odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Przy nim wieś jakby ożyła. Teraz potrafi studzić emocje. Jest spokojny, potrafi zapanować nie tylko nad tym ogromem zniszczeń, ale też nad społeczeństwem– mówi Krzysztof Gradowski, lokalny przedsiębiorca.

Każdy w obecnej sytuacji inaczej może przecież inaczej reagować. – Uważając, że jego szkody są największe. A sołtys potrafi załagodzić sytuację i zmobilizować wszystkich do wspólnego działania. Rzuci hasło i już wszyscy reagują bez zbędnych tłumaczeń. On ma bardzo dobry kontakt z ludźmi – dodaje nasz rozmówca.

Mieszkańcy mówią też, że Łukasz Ossowski na pewno nie został sołtysem dlatego, że chciał dojść do władzy. Po prostu chciał coś zrobić dla tej wsi i tyle. A tego, co robi teraz, na pewno nie robi na pokaz. Słyszę też, że zawsze potrafił zmobilizować ludzi. Na przykład, by w czynie społecznym wyremontować ogrodzenie na stadionie.

Nie przyjeżdżajcie na turystykę katastroficzną
Teraz, gdy zabrakło paliwa, natychmiast wysłał maila do Lotosu. – 10 minut później zadzwonił sam prezes i powiedział, że można przyjeżdżać na jedną ze stacji w okolicy. Z Castoramą załatwił blachę na dachy. On potrafi przekonać ludzi. On i jego pomocnicy. W internecie poszła akcja z numerem konta. Odezwały się znane osoby – mówi nam dziennikarz „Czasu Chojnic”.

O pomoc wojska też apelował głośno. Bez niego ze wszystkim sami sobie z Brdą nie poradzą. O wszystkim zresztą sołtys informuje w sieci. Tu, na profilu Solidarni z Rytlem czy Sołectwo Rytel na Facebooku pojawiają się apele o potrzebne rzeczy. Jeden jednak jest inny, przekazywany ustnie, ale również jakże istotny. By w tak trudnej sytuacji, ludzie nie przyjeżdżali do Rytla na turystykę katastroficzną, żeby robić sobie zdjęcia, bo takich osób już nie brakuje. I żeby drogą krajową nie jechali 10 km/h, żeby zobaczyć, jak drzewa są połamane, bo stwarzają niebezpieczeństwo. Jak ktoś chce przyjechać, niech przyjedzie. Ale zamiast aparatu, niech zabierze grabie albo inny sprzęt. I pomoże.

Taki sołtys z Łukasza Ossowskiego. – Napiszcie o nim, bo człowiek na to zasłużył – mówi nam jeden z rozmówców.

naTemat.pl

„Piękna wizja Boga u tej kobiety. Boga, który biega ratować świątki i krzyże i ma gdzieś, że ludzi miażdżą drzewa”.

(Waldemar Kuczyński)

Taaaak, najważniejsze że krzyże stoją, chuj z domami😂😂😂

Waldemar Kuczyński raz jeszcze.

Wasze partyjne wojsko, wasz partyjny wojewoda i wasza PiS-owska odpowiedzialność za zostawienie ludzi w chwili wielkiego nieszczęścia.

– Premier powinna ogłosić stan klęski żywiołowej. Już dawno powinno tu być wojsko – mówił sołtys miejscowości Rytel Łukasz Ossowski po nawałnicy. Jak powiedział „Gazecie Pomorskiej”, początkowa decyzja z MON „była jedna i przekaz był taki sam – nie ma takiej potrzeby”. W rozmowie z TVN24 przyznawał, że skala zniszczeń jest tak ogromna, że nie wiadomo, czy nie trzeba będzie przełożyć rozpoczęcia roku szkolnego. (http://www.tvn24.pl)

Internet nie zapomina. Jeszcze niedawno Szydło wiedziała, jak rząd ma reagować po nawałnicy

WB, 16.08.2017

Beata Szydło w miejscowości Rytel

Beata Szydło w miejscowości Rytel (P. Tracz / KPRM)

Premier przez kilka dni nie dotarła do miejscowości ciężko poszkodowanych przez nawałnice. Gdy podobna sytuacja dotyczyła poprzednia premier – Szydło nie miała dla niej litości.

Beata Szydło dopiero po trzech dniach spotkała się z poszkodowanymi przez nawałnice, które przeszły nad Polską. Opóźnienie wytykają jej i internauci, i mieszkańcy zniszczonych terenów, na których powołują się komentatorzy.

Inaczej było, gdy dzisiejsza premier reprezentowała opozycję. Jej wypowiedzi i wpisy z tego czasu nie trudno znaleźć, nadal znajdują się na oficjalnych kanałach Szydło w mediach społecznościowych. „Premier Ewa Kopacz zamknięta w swoim gabinecie, a powinna być wśród ludzi, którzy potrzebują pomocy. Dzisiaj miejsce Premiera jest wśród ludzi” – przekonywała w lipcu 2015 roku, dzień po przejściu nawałnic.

Jednocześnie miesiąc później zarzucała, że Kopacz „gra suszą w kampanii”. „Rolnicy oczekują na konkrety, a nie na kolejne występy Premier Ewy Kopacz i opowieści o kolejnych naradach i posiedzeniach” – pisała.

Jeszcze w lipcu ówczesna posłanka oskarżała Ewę Kopacz, że „jeździ na wycieczki”, kiedy jest ładna pogoda. – Natomiast, kiedy ludzie potrzebują konkretnej pomocy, kiedy potrzebują konkretnych działań i rozwiązań, zamyka się w swoim gabinecie i tam debatuje. Dzisiaj miejsce polskiego premiera jest tam, gdzie są te nieszczęścia, jest wśród ludzi, którzy dzisiaj tej konkretnej pomocy potrzebują – oceniała.

Wiceprezeska PiS zapowiadała też wówczas, że reprezentanci jej partii pojadą pomagać poszkodowanym. – Tam [w powiecie chrzanowskim – red.] spotkam się z ludźmi. Będziemy również próbowali taką inicjatywę podjąć, żeby oni nie zostali pozostawieni sami sobie – deklarowała.

Największa taka klęska w historii. Nagranie z tragedii w Suszku

gazeta.pl

„Do o.Rydzyka gnają na sygnale, ale do potrzebujących nie mogli dojechali na czas”

awa, 16.08.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,103085,22237088,video.html?embed=0&autoplay=1
– Przybycie kilka dni później na miejsce kataklizmu pokazuje, że zwykły człowiek nie jest tak ważny dla tej władzy. To jak pokazanie tym ludziom środkowego palca – stwierdziła Aleksandra Pawlicka, odnosząc się do spóźnionej wizyty premier na terenach dotkniętych przez nawałnice.

– Jeżeli przedstawiciele rządu potrafią na sygnale gnać do o. Rydzyka, rozbijając samochody, to nie widzę powodu, żeby nie mogli dojechali na czas do potrzebujących – mówiła w „Poranku” Aleksandra Pawlicka z tygodnika „Newsweek”, komentując to, że premier Beata Szydło dopiero po trzech dniach spotkała się z poszkodowanymi przez nawałnice, które przeszły nad Polską.

Dziennikarka przypomniała, że kiedy rządziła Platforma, PiS bardzo krytycznie oceniał wszystkie akcje pomocowe Tuska i jego rządu w czasie kataklizmów. – Wydaje mi się, że PiS miał teraz szansę się wykazać. Przybycie kilka dni później pokazuje, że ten suweren, ten zwykły człowiek nie jest tak ważny dla tej władzy. A wojsko? Wojsko szykowało się do wielkiej parady – mówiła Pawlicka.

„To się przełoży na sondaże”

Prowadząca „Poranek” Dominika Wielowieyska pytała dalej, czy pojawianie się przedstawicieli rządu w miejscach katastrofy w ogóle ma sens. – To jest oczywiście pokazówka, która służy przede wszystkim samej władzy. Ale ponieważ jest to jakimś standardem, więc nie robienie tego jest pokazywaniem środkowego palca tym ludziom – stwierdziła Pawlicka

– Dziwię się, że rząd nie zareagował odpowiednio szybko. Ale widać, że pogoda ich zaskoczyła. Nie można tego porównywać do o. Rydzyka, wtedy to było zaplanowane z dużym wyprzedzeniem, a kataklizmów się nie planuje. Był długi weekend okres urlopowy i tylko to ich usprawiedliwia, ale błąd popełnili ewidentny i to się może przełożyć na sondaże i stracą kilka punktów procentowych – komentował Agaton Koziński z „Polska The Times”.

Pomorze wciąż bardzo boleśnie odczuwa skutki weekendowych nawałnic. Najpoważniejsza sytuacja panuje we wsi Rytel, skąd od soboty napływały apele o pomoc.

Opóźnienie wytykają premier i internauci, i mieszkańcy zniszczonych terenów. Późna wizyta premier nie oznacza jednak, że rząd nie pomoże poszkodowanym. Podjęto m.in. decyzję o natychmiastowym uruchomieniu środków pomocy finansowej, resort zapowiedział, że zostanie nim objętych 6097 rodzin.

     

    TOK FM

    Obóz „dobrej zmiany” pęka. Czas na rekonstrukcję rządu?

    Newsweek Polska, Jakub Majmurek, 16.08.2017

    © photo: PAP/Leszek Szymański, PAP/DPA / source: PAP

     

    W ciągu ostatnich kilku tygodni pęknięcia i konflikty dzielące obóz „dobrej zmiany” stały się dla wszystkich widoczne. Nikt już chyba nie wierzy, że rządowa większość to monolit, żelazną ręką trzymany w karbach przez Jarosława Kaczyńskiego.

    Parada martwych buldogów

    Wizerunek Kaczyńskiego – pana i władcy PiS nigdy nie był przy tym prawdziwy. Mógł się takim wydawać, gdyż wewnętrzne życie polityczne w partii władzy nie ma przejrzystego charakteru. Obóz rządzący nie dzieli się na dające się wyraźnie wyodrębnić frakcje. Rolę takich frakcji odgrywają w nim, według Ludwika Dorna, klany walczące dla siebie o jak najwięcej wpływów: w rządzie, partii, spółkach skarbu państwa, aparacie państwa. Ich przywódcami są na ogół szczególnie silni – często politycznie potężniejsi od premier Szydło – ministrowie, tacy jak Ziobro, Macierewicz, czy Morawiecki.

    Ponieważ takich klanów nie łączą żadne wspólne przekonania, ich członkostwo i sojusze są dość płynne. Co nastręcza licznych problemów komentatorom, usiłujących opisać ich walki. Z podobnymi problemami mierzyli się politolodzy badający partie władzy w bloku wschodnim. Opisując spory wewnątrz PZPR Stefan Kisielewski porównał je do walk buldogów pod dywanem. Jedyne, co pozwala jakoś wnioskować o ich przebiegu to fakt, iż od czasu do czasu spod dywanu wypada jakiś zagryziony buldog.

    Niecałe dwa lata „dobrej zmiany” wyrzuciły całą kupkę takich zagryzionych, pisowskich buldogów. Najpierw byli to ministrowie skarbu i finansów – Dawid Jackiewicz i Paweł Szałamacha – którzy przegrali walkę o wpływ na kształt polityki gospodarczej rządu z ministrem Morawieckim. Chwilę później spod PiSowskiego dywanu z hukiem wyleciał osławiony . W ostatnich dniach, do tej parady dołączyła Marzena Paczuska – szefowa „Wiadomości”.

    Medialny front

    Paczuska jest pierwszą tak wysoko postawioną ofiarą tarć w obozie rządzącym ze świata popierających PiS mediów. Także one nie były nigdy jednorodną grupą.

    Media Karnowskich („Sieci Prawdy”, „wPolityce”) starały się zawsze stać w głównym nurcie obozu „dobrej zmiany”, choć po powrocie Ziobry do drużyny Kaczyńskiego, wyraźnie zaczęły orientować się także na tego polityka. Media Sakiewicza z kolei („Gazeta Polska”, „Gazeta Polska Codziennie”) grały na najtwardszy, smoleński elektorat i jego politycznego przywódcę – Antoniego Macierewicza. Środowisko skupione wokół tygodnika Pawła Lisickiego „Do Rzeczy” stara się oddziaływać na całą prawicę, w tym tę narodową i korwinowską.

    Konflikty między tymi medialnymi centrami zdarzały się już wcześniej. Karnowscy atakowali Misiewicza, media Sakiewicza broniły go jak niepodległości. Środowisko „Sieci” (poza pojedynczymi głosami) poparło reformy Ziobry, autorzy Lisickiego zaś wyrażali sceptycyzm, a nawet namawiali prezydenta do zawetowania sądowych ustaw.

    Konflikty te nie miały jednak jak dotąd tak spektakularnej ofiary jak Paczuska. W wywiadzie dla „wPolityce” Paczuska powiedziała, że musiała odejść, gdyż nie godziła się na polityczną instrumentalizację „Wiadomości”. Słowa te wywołują w pierwszym odruchu śmiech – trudno o program bardziej zinstrumentalizowany niż główny dziennik informacyjny TVP1. Paczuska nie miała problemów, by jej „Wiadomości” mówiły partyjnymi przekazami dnia i brutalnie atakowały opozycję. Granicą, jakiej nie chciała, jak można się domyśleć przekroczyć, było podporządkowanie programu wewnętrznej walce w PiS i jednemu z toczących z biorących w niej udział ośrodków. Do tej pory w sprawie wewnętrznych konfliktów obozu władzy „Wiadomości” zachowywały bowiem względną neutralność.

    Zdążyć przed wyborami

    Odwołanie Paczuskiej zbiega się z intensyfikacją konfliktu na linii prezydent-szef MON. Andrzej Duda nie tylko zablokował generalskie nominacje, które miały być wręczone w święto Wojska Polska, ale także w swoim przemówieniu 15 sierpnia wbił kilka szpil Macierewiczowi – przypominając m.in., że armia jest własnością narodu, nie jednego człowieka.

    Wygląda więc, że napięcia w obozie dobrej zmiany przybierają na sile. Dlaczego? Częściowo wynika to z autentycznego sporu o konkretne problemy – jak w wypadku reformy sądów. Częściowo z narastających w ciągu ostatnich dwóch lat osobistych animozji i żalów – co może ożywiać konflikt na linii Duda-Macierewicz.

    Ważnym powodem może być też kalendarz wyborczy. Następny polityczny sezon (przełom roku 2017 i 2018) będzie ostatnim przed trwającym trzy lata okresem nieustającej kampanii. Od wyborów samorządowych jesienią 2018, do wyborów prezydenckich na wiosnę 2020 „dobra zmiana” będzie musiała zewrzeć szeregi i grać jako zgodna drużyna. Wszelkie rozstrzygnięcia co do tego, kto jaką pozycję zajmie w tej drużynie, jakie łupy zajmie dla swojego klanu, będą musiały zapaść w najbliższych miesiącach.

    Wyniki poszczególnych wyborów (np. samorządowych) mogą oczywiście korygować te rozstrzygnięcia, ale najpóźniej do przyszłego lata, kierownictwo Zjednoczonej Prawicy będzie dążyło do spokoju w swoich szeregach. Każdy klan, zanim przystanie na rozejm, będzie chciał jak najwięcej dla siebie ugrać.

    Czas na rekonstrukcję?

    Probierzem tego, jak te walki się rozstrzygną może być rekonstrukcja rządu na jesieni. Od dawna słyszymy głosy z samego PiS, iż może ona nastąpić. Jarosław Kaczyński lubi bowiem zarządzać przez kryzys, ale w niektórych momentach nawet on musi uspokoić kryzysową sytuację. Przemeblowanie rządu może być do tego wygodnym narzędziem.

    Scenariuszy jest wiele. Możliwe, że na czele rządu partia postawi kogoś bardziej sprawnego w zarządzaniu ambicjami potężnych ministrów i ich klanów niż Beata Szydło. Choć odsunięcie popularnej pani premier mogłoby być trudne do sprzedania opinii publicznej. Możliwe, że Kaczyński zrobi cięcie po skrzydłach i sprawdzi, jak lojalni wobec swoich szefów są posłowie Solidarnej Polski i Polki Razem. Niewykluczone, że poświęci Macierewicza, by dogadać się z prezydentem.

    Jedno wydaje się pewne – polityczna jesień będzie gorąca. Możliwa jest nawet bardzo głęboka rekonstrukcja rządowego obozu. Temperatura konfliktu wzrosła chyba za bardzo, by wszystko mogło trwać, jak do tej pory.

    msn.pl

    Kaczyński uwalnia się z klatki

    Rzeczpospolita, Marek Migalski, 16.08.2017

    Jarosław Kaczyński zadeklarował, że w kwietniu przyszłego roku odbędzie się ostatnia miesięcznica smoleńska.© Reporter, Andrzej Iwanczuk Jarosław Kaczyński zadeklarował, że w kwietniu przyszłego roku odbędzie się ostatnia miesięcznica smoleńska.

     

    Decyzja o zakończeniu miesięcznic jest czysto polityczna.

    Zapowiedź zakończenia organizowania miesięcznic smoleńskich jest decyzją ze wszech miar słuszną. Przynajmniej z punktu widzenia interesu PiS i jego prezesa.

    Gdy w zeszłym tygodniu Jarosław Kaczyński zadeklarował, że w kwietniu przyszłego roku odbędzie się ostatnia miesięcznica, bo będzie ona 96. z rzędu, a właśnie tyle było ofiar katastrofy smoleńskiej, mogliśmy uznać, że to piękna klamra dla szlachetnej inicjatywy i że stoi za nią racja moralna. Prawda jest jednak inna: to decyzja czysto polityczna, która ma na celu zyski wyborcze PiS w maratonie elekcyjnym, który zacznie się na jesieni 2018 roku wyborami samorządowymi, a zakończy w 2020 wyścigiem prezydenckim, z dwoma lotnymi premiami w postaci eurowyborów oraz elekcji do Sejmu i Senatu w 2019 roku. To właśnie ta perspektywa wpłynęła na Kaczyńskiego, a nie piękny symbol w postaci koincydencji liczby ofiar i miesięcznic.

    Odpruć łatkę oszołomów

    PiS mogło wygrać w 2015 roku dlatego, że odeszło od tematyki smoleńskiej, a jej głównego kapłana, czyli Antoniego Macierewicza, „schowało do piwnicy”. Eksponowanie wydarzeń z kwietnia 2010 roku nie służy PiS, bo trafia tylko do twardego elektoratu partii. Dotyczy to zwłaszcza teorii zamachu, w którą wierzy jedynie co piąty Polak, i tylko co drugi wyborca ugrupowania Kaczyńskiego. Oznacza to, że przyklejanie PiS łatki „partii smoleńskiej” zawęża jej pole penetracji politycznej i zmniejsza, a nie zwiększa, szanse na wyborczy sukces. Wie o tym Kaczyński i dlatego osoby kojarzone z tą tematyką (łącznie z… samym sobą) skrzętnie ukrywał w czasie podwójnej kampanii 2015 roku, a eksponował twarze z nią niepowiązane (jak Beaty Szydło czy Andrzeja Dudy).

    Wie o tym także opozycja, dlatego chętnie zaczęła wykorzystywać miesięcznice do uwypuklania tematyki smoleńskiej i prezentowania PiS jako partii oszołomów i zamachowych wariatów. Wydarzenia odbywające się dziesiątego dnia każdego miesiąca były okazją dla przeciwników rządu do pokazania Kaczyńskiego w takim świetle, w jakim nie jest on w stanie zwyciężać i pozyskiwać nowych wyborców. Władza broniła się, stawiając coraz to nowe barierki i sprowadzając na Krakowskie Przedmieście tysiące policjantów. Generowało to gigantyczne koszty, co znów było przez opozycję z lubością wykorzystywane do ataku na formację rządzącą. Obywatele RP i inni przeciwnicy rządu coraz odważniej poczynali sobie przy okazji smoleńskich uroczystości, co zmuszało ich organizatorów do podejmowania coraz to nowych zabezpieczeń, a prezentowane było jako oddzielanie się władzy od ludzi. Błędne koło. Tyle tylko, że działające na niekorzyść PiS.

    Macierewicz do szeregu

    Co więcej, każdy wiedział, że Kaczyński musi pojawić się co miesiąc w tym samym miejscu z tym samym mniej więcej komunikatem. To znów była gratka dla jego przeciwników, bowiem mogli się oni przygotować na tego typu wydarzenie i wygrać je z korzyścią dla siebie. A prezes PiS nic nie mógł na to poradzić – musiał przecież odprawić swój comiesięczny rytuał. W ten sposób znalazł się w klatce, w której sam się zamknął, i dostarczył swoim oponentom kij, za pomocą którego mogli oni walić w pręty owej klatki i prowokować Kaczyńskiego do coraz brutalniejszych filipik, co wiele razy im się udało. To zaś znów stawiało go z złym świetle i odstraszało od jego formacji umiarkowany elektorat.

    Ponadto, tematyka smoleńska w naturalny sposób eksponuje Macierewicza, który jest – jako się rzekło – jej kapłanem. Trwanie przy niej w oczywisty sposób budowałoby pozycję szefa MON, i to w czasie, gdy wyraźnie zaczyna grać na siebie i coraz częściej popisuje się niesubordynacją wobec Kaczyńskiego (o Szydło nie wspominając). Podsycanie zatem smoleńskiego ognia wzmacniałoby Macierewicza, zaś jego wygaszanie będzie jego rolę w obozie władzy osłabiać. O to chyba zaczyna chodzić prezesowi PiS.

    Zapowiedź zakończenia miesięcznic w przyszłym roku jest zatem, z punktu widzenia interesu PiS oraz osobiście Kaczyńskiego, bardzo sprytnym i rozsądnym posunięciem (choć jest jego kolejną przegraną w obliczu dosyć słabego przeciwnika, jakim jest Paweł Kasprzak i jego koledzy). Wytrąca z rąk opozycji skuteczne narzędzie atakowania partii rządzącej i ograniczania jej politycznej penetracji, odwraca uwagę od zawężającej elektorat PiS tematyki, uwalnia Kaczyńskiego z klatki, w której sam się zamknął, marginalizuje pozycję najsilniejszego z wiceprezesów PiS, wychodzi naprzeciw społecznym oczekiwaniom, bowiem coraz więcej ludzi z niechęcią patrzyło na to, co dzieje się dziesiątego dnia każdego miesiąca na Krakowskim.

    Koniec mowy nienawiści?

    Nie miejmy więc złudzeń: to nie odruch serca i ukłon w stronę pięknej metafory 96 miesięcznic dla uczczenia 96 ofiar tragedii sprzed siedmiu lat. To czysta polityczna kalkulacja mająca przynieść korzyści wyborcze PiS oraz uwolnić Kaczyńskiego z niełatwej dla niego sytuacji. Żadnej metafizyki, moralizatorstwa, uniesień ducha. Czysta, polityczna, partyjna i wyborcza kalkulacja. Dla interesu PiS i jego prezesa. A że przy okazji także dla kraju? To już dodatkowy, choć mało istotny w procesie podejmowania przez Kaczyńskiego decyzji, bonus. Bo przecież nie tym się kierował.

    Choć trzeba przyznać, że zakończenie organizacji miesięcznic będzie dobre dla nas wszystkich – zniknie przynajmniej jeden z pretekstów, byśmy mieli okazję do wyrażania wobec siebie nienawiści i pogardy. Dobre i to. ©?

    Autor jest politologiem z Uniwersytetu Śląskiego, byłym eurodeputowanym PiS i PJN

    msn.pl

    Macierewicz mknie w rządowej kolumnie na posiedzenie sztabu kryzysowego. 250 metrów

    raq, 16.08.2017

    Szef MON w Rytlu

    Szef MON w Rytlu (TVP Info)

    Szef MON Antoni Macierewicz przyleciał we wtorek śmigłowcem do wsi Rytel, która ucierpiała w nawałnicach, jakie w nocy z piątku na sobotę przeszły nad Polską.

    Wraz z premier Beatą Szydło i ministrem środowiska Janem Szyszką spotkali się z lokalnym sztabem kryzysowym.

    Internauci szybko zwrócili uwagę na jeden istotny szczegół – śmigłowiec z Macierewiczem wylądował na szkolnym boisku w Rytlu, po czym szef MON przesiadł się do rządowej limuzyny.

    Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie odległość. Jeden z użytkowników Twittera podaje, że rządowa kolumna na sygnale pokonała 243 metry. Tyle, jak twierdzi, dzieli szkolne boisko od namiotu, w którym mieści się sztab kryzysowy.

    Sprawdziliśmy. Z Google Maps wynika, że maksymalna odległość, przy założeniu, że korzystamy z drogi, bez żadnych skrótów, to ok. 350 metrów.

    Także z relacji reportera TVP Info wynika, że Macierewicz wylądował na boisku „niedaleko miejsca, gdzie mieści się sztab i już samochodem, w kolumnie dotarł bezpośrednio do sztabu”.

    Aktywność szefowej rządu i ministrów została powszechnie oceniona jako spóźniona, bo już od soboty mieszkańcy dotkniętych przez nawałnice terenów apelowali o pilną pomoc.

    Wyprawa do Rytla w ogóle była dość pechowa dla Macierewicza. Samochód wojskowy, którym później jechał minister, ugrzązł w błocie. Szefowi MON pomogli mieszkańcy pobliskiej wsi.

    Duda na Święcie Wojska Polskiego: To nie jest armia prywatna!

    gazeta.pl

    Kino najważniejsza ze sztuk

    16/08/2017

     

    Jest czymś zadziwiającym, że przy tak ponoć społecznie wyczulonym uchu, jakie ma mieć PiS, z fizyczną pomocą po nawałnicach czekali całe trzy dni, aż im się grillowana kiełbaska usmaży, a samolociki radośnie przelecą nad szyjkami. Pojawia się więc pytanie: dlaczego? Przecież wysłać tam od razu polityka byle-nie-w-garniturze, to już klasyk klasyków, każda władza tak robi (ten Tusk w pikowanej kurteczce), Francuzi niedawno film o tym nakręcili. Przyczyn jest kilka i wszystkie się uzupełniają.

    Po pierwsze, Obrona Terytorialna.

    Pojawiają się glosy, jakoby Obrona Terytorialna nie wypełniała swoich ustawowych obowiązków. Ale czy Państwo serio sobie wyobrażają, że oto ci spoceni księgowi odrywają się od kaszanki, grilla i z Żubrem w ręku pędzą przez całą Polskę, nie tyle „ciapatemu dać w mordę”, co usuwać drzewa, krzaczory jakieś? Serio, to sobie Państwo wyobrażają? Ba, jeśli nawet wyobrażają, to jakim, za przeproszeniem, instrumentem, mają to wszystko usuwać? Przecież oni nawet broni nie mają i muszą szczelać odgłosem paszczowym, więc co dopiero ciężki sprzęt warty grube miliony. Wszystko, na co się więc mogą przydać, to stanąć na brzegu Brdy i odszczekać się rzecznym prześladowcom z korytowego dworu. Zresztą, jeden z tych nie najbystrzejszych dowódców sam się przyznał, że obrona terytorialna jest przeznaczona do lokalnej inwigilacji, stąd i sprzęt do usuwania skutków nawałnic im niepotrzebny, bo co się da taką pił tarczową podsłuchać? Nic się nie da.

    Po drugie, decyzyjność.

    Ok, jeśli nie obrona terytorialna, to może wojsko. Tyle, że aby użyć wojska, obrony terytorialnej, straży przybocznej, czy Bóg tam jeden wie, co jeszcze, trzeba podjąć decyzję? A kto ma ją podjąć? Wydawałoby się, że Jarosław Kaczyński, ale po pierwsze, nie wiadomo, czy pan Jarosław nadal nie przebywa na tych koloniach, co to mu je co roku pan Brudziński organizuje. Po drugie zaś, z taką, mimo wszystko pierdołą, podwładni boją się przyjść do szefa, bo już totalnie weźmie ich za niezguły, woły, czy jak tam się między sobą nazywają. Teoretycznie rząd ma panią premier, ale konia z rzędem temu, kto odpowie, kto tam podejmuje decyzję: pani Szydło, pan Błaszczak, pan Macierewicz, czy może pan bloger Rybitzky. Najpewniej pan Macierewicz, co znowuż w sprawie tempa nie powinni nikogo dziwić, alternatywne światy muszą mieć i alternatywne przedziały czasowe. Coutihno od tygodnia gra w Barcelonie, a Polska od pół roku lata obiecanymi przez pana Antoniego śmigłowcami.

    Po trzecie, umiejętności.

    Nawet jeśli ktoś wreszcie, niechby przypadkiem, podejmie decyzję „jedziemy”, to trzeba jeszcze potrafić ową decyzję wykonać. Tymczasem mamy do czynienia z ekipą, której podwładni wszystko co potrafią, to gubić granaty hukowe, rozbijać limuzyny, czy przeciążać embraera. Ekipą, która chce konkurować elektrycznym autem, ogłaszając konkurs w Internecie za 100 tysięcy PLN. Ekipą, która nowelizując ustawę o SN, nie potrafiła zrobić ctr+f, i która przedstawiając projekt reformy emerytalnej, potrafiła dwa razy dane z tabelek pomnożyć przez siebie. Ekipa, która na szefa GROM wzięła faceta o wszystko mówiącej ksywie ponton, a na wiceszefa BOR byłego kierowcę Jadwigi Kaczyńskiej. Ekipa, która na garstkę starszych kobiet z białymi różami szykuje snajperów na dachu, i której minister policji podróżuje w eskorcie, bagatela, tylko 8 aut służbowych. Ekipą, którą przerasta nie tylko odzyskanie wraku, aukcja koni, czy też policzenie głosów w sali kolumnowej, ale zwykła wymiana opony w BMW. I teraz oni mają coś komuś gdzieś zrobić błyskawicznie? Przecież wczoraj do tego Rytla pan Macierewicz poleciał helikopterem, by całą 250 metrową drogę przebyć samochodem, który i tak… utknął w błocie. Gdyby ci ludzie organizowali pogrzeby smoleńskie, karawan pogrzebowy  w leasingu od agenta Tomka zaliczyłby po drodze ze dwa dzwony, a z trumny prezydenckiej wypadłoby ze trzech żywych Rosjan (i jeden Cezary Gmyz), bo przecież zmieszczą się, śmiało.

    Po czwarte, panicz ma pieniądze.

    Jedyną szybką reakcją, na jaką stać było PIS, to szybki przelew gotówki. To bardzo znamienne, o ile bowiem koordynacja pomocy wymaga określonego zaplecza, decyzyjności oraz umiejętności, o tyle przelew idzie raz, dwa. W tym sensie PIS przypomina bogatego paniczyka, który wszystkie problemy chce rozwiązać pstrykaniem palców i rzeką tatusiowych (bo przecież nie własnych, zarobionych) pieniędzy. Paniczyka, który dał w łapę ochroniarzom i teraz sam w sklepie siedzi i sobie wybiera, a to podwodne helikoptery, a to rząd nowych limuzyn, a to nowe pomniki, a to filmy z Melem Gibsonem. Paniczyka, który nie rozumie, co inni chcą od niego, przecież zapłacił tym innym, żeby nie truli mu już dupy. Jakie nawałnice? Jaka pomoc? Dostaliście 31 milionów, więc o co Wam chodzi? Jakie teatry, konie, związkowcy w radiu? Dostaliście 500+, więc czemu nie poradzicie sobie sami? Jakie braki nauczycieli na wsiach? Nie ma żadnego braku, niech dojadą ci z miasta. Że samotne matki? Niech rodzą więcej dzieci, przeca Mazurkowa mówiła. Że co, eksmisje na bruk? Jakie eksmisje, panie, co pan? Jak płacisz, to nie ma eksmisji, więc zacznij płacić. Teraz przecież masz już z czego.

    Po piąte, media

    Trzydniowa apatia owej ameby, zwanej polskim rządem, była również, a może przede wszystkim, spowodowana brakiem pompowania tematu przez media. A w sytuacji, gdy ¾ państwa od polityki zagranicznej, przez wewnętrzną, po telewizyjny przekaz jest po prostu jednym wielkim projektem PR, państwo traci jakąkolwiek ochotę identyfikowania realnych problemów obywateli. Nie ma sensu wsłuchiwać się w odgłosy ludu, niechby i pod drzewami, a jedynie jest sens wpatrywać się w przekaz medialny, który ów lud ma kształtować.  Stąd absurdalne dyskusje o reparacjach wojennych zamiast o nawałnicach, bo skoro w TVN nie mówili dokładnie, to skąd mamy wiedzieć, gdzie są pożary i brak prądu? Mawiał Lenin, że kino to najważniejsza ze sztuk, więc jeśli chcecie, drodzy Państwo, w jakikolwiek sposób dostrzec do tego rządu, to nie piszcie pism, nie składajcie wniosków, petycji, ale róbcie „kinowy” shitsztorm na twitterze, jak sołtys Rytla. To akurat ci z rządu zauważą, w końcu na TT siedzą non stop, by podziwiać „moją Agę” pana Tarczyńskiego albo „moją asfaltówkę” Beaty Szydło.

    https://galopujacymajor.wordpress.com/2017/08/16/kino-najwazniejsza-ze-sztuk/

    Antykolaboracyjny apel sędziów

    15.08.2017
    wtorek

    Forum Współpracy Sędziów ostrzega, że zgoda na przyjęcie funkcji prezesa i wiceprezesa po osobach usuniętych przez ministra-prokuratora Zbigniewa Ziobrę „może być w przyszłości poczytana jako współuczestnictwo w działaniach niezgodnych z obowiązującym porządkiem prawnym”.

    W sobotę weszła w życie zmiana ustawy o ustroju sądów powszechnych. W ciągu pół roku minister sprawiedliwości –prokurator generalny może wymienić wszystkich prezesów i wiceprezesów sadów. Potem też będzie mógł ich wyrzucać i mianować nowych bez niczyjej zgody, jeśli uzna że sprawują urząd nieudolnie. Taka samą wymianę przewiduje się na funkcjach przewodniczących wydziałów – tylko już rękami nowych prezesów. Z doświadczenia PRL-u wiemy, że to funkcje kluczowe do tego, by władza mogła za ich pośrednictwem sterować składami orzekającymi w sprawach, które ją interesują.

    Egzekucja Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa na razie – za sprawą prezydenckiego weta, a wcześniej wielkiego obywatelskiego sprzeciwu – odroczona. Ale „dobra zmiana” w sądach i tak zacznie się prawdopodobnie już w tym tygodniu.

    Jej skuteczność wcale nie zależy jednak tylko od nowego prawa i od prokuratora Zbigniewa Ziobry. Zależy też od sędziów. Właśnie Forum Współpracy Sędziów, czyli samorząd sędziowski powołany oddolnie w czerwcu, w reakcji na projekt przejęcia przez władze PiS Krajowej Rady Sądownictwa, wydało do apel antykolaboracyjny do polskich sędziów. Apel – oprócz podziękowań dla obywateli broniących sądów – składa się z czterech punktów. Wezwania:
    – „aby sądy Rzeczypospolitej działając zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym, na którego najwyższym stopniu pozostaje Konstytucja RP, rozstrzygały sprawy sprawiedliwie i szybko, celem urzeczywistnienia prawnie chronionych dóbr obywateli Rzeczypospolitej”,

    – do współpracy przy zapowiedzianych przez prezydenta Andrzeja Dudę nowych wersjach zawetowanych ustaw o SN i KRS

    – do odmowy współpracy przy wymianie kadr przez ministra-prokuratora: „nie wyrażajmy zgody na objęcie stanowisk i funkcji w trybie wynikającym z nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych.”

    – do przekazywania Forum informacji „w jaki sposób realizowane są zmiany na stanowiskach funkcyjnych w sądach na podstawie nowelizacji p.u.s.p. oraz o wszelkich próbach nacisku ze strony władz politycznych, czy nowo powołanych prezesów sądów lub przewodniczących wydziałów, które mogłyby godzić w sędziowską niezawisłość przy rozpoznawaniu poszczególnych spraw.”

    Nie wiem, czy kiedyś rzeczywiście dojdzie do rozliczenia sędziów, który zgodzą się kolaborować z władzą przy wdrażaniu prawa sprzecznego z konstytucją. Ale warto informować opinię publiczną o nazwiskach osób, które przyjmują funkcje po usuniętych przez ministra-prokuratora koleżankach i kolegach. Tylko informować – nic więcej. Może wizja publicznego wstydu powstrzyma tych, którzy – mimo obywatelskich protestów przeciw upolitycznieniu sądów – mają jednak ochotę na zwalniane stanowiska.

    Nie ma raczej nadziei, że te stanowiska pozostaną nieobsadzone. Za chwilę do sądów wejdą asesorzy, czyli osoby, których asesura i, ewentualnie późniejsze powołanie na sędziów zależeć będzie o ministra-prokuratora Ziobry. PiS, przewidując problemy z obsadzaniem stanowisk dał ministrowi-prokuratorowi prawo mianowania tymczasowych komisarzy. I asesorzy świetnie się do tego nadają. Tym bardziej, że nowe prawo zezwala na powierzanie im kierowniczych stanowisk w sądach. I drugie źródło prezesów sądów dla ministra-prokuratora: prokuratorzy. Nowe prawo pozwala im zostać sędziami sądów apelacyjnych z pominięciem wymogu wcześniejszego orzekania w sądzie okręgowym.

    Tak wiec kadry się znajdą. Ale środowisko sędziowskie może im zrobić wstyd. I to wystarczy.

    siedlecka.blog.polityka.pl

    MARIANNA FIJEWSKA, 15.08.2017

    Giertych uderza w Macierewicza. „W Smoleńsku najpierw zjadł schabowego, potem wsiadł do pociągu”

    Jeszcze wczoraj MON nie zapowiadał pomocy dla mieszkańców zniszczonych terenów. Roman Giertych postanowił bezkompromisowo skomentować działania Antoniego Macierewicza. Jego post wywołał lawinę komentarzy.

    „Nie ma co się dziwić, że AM nie pomaga poszkodowanym. W Smoleńsku po katastrofie najpierw zjadł schabowego, a potem wsiadł do pociągu.” – napisał polityk na Twitterze, komentując działania szefa resortu obrony narodowej.

    Jego post natychmiast wywołał ogromne poruszenie wśród internautów. Wielu skrytykowało polityka za ostre słowa wypowiedziane w nieodpowiedniej chwili. „To czas na pomaganie, a nie polityczne zagrywki!”, „Kompromituje się pan tymi kłamstwami i manipulacjami jako prawnik”, „A co pan zrobił dla społeczeństwa?” – pisali. Jednak prócz oburzonej część internautów, są też tacy, którzy popierają polityka, krytykując działania ministra obrony.
    „Macierewiczowi i jego zastępom płacimy, więc nikt go o charytatywne pomaganie nie prosi.”, „Nie tylko on! Było ich trochę co podobnie postąpili ,a teraz najwięcej maja do krytyki!” – komentowali.

    Niecałe dwie godziny później rzeczniczka MON mjr Anna Pęzioł – Wójtowicz poinformowała, że Antoni Macierewicz , na wniosek wojewody pomorskiego, wydał decyzję o wydzieleniu żołnierzy oraz sprzętu wojskowego do pomocy mieszkańcom gminy Rytel. Do użycia podczas akcji kryzysowej, oprócz żołnierzy, zostaną skierowane również samochody ciężarowo-terenowe, łodzie, spycharki oraz specjalistyczne maszyny inżynieryjne.

    Przypomnijmy, że w miniony weekend, w wyniku wichur w Polsce zginęło 6 osób, a ok. 50 zostało rannych.

    wp.pl

    Prezydent Andrzej Duda: To jest armia RP, to nie jest niczyja prywatna armia. Wiceszef MON: Nie ma konfliktu z prezydentem

    15.08.2017

    Andrzej Duda przemawia w czasie obchodów święta Wojska Polskiego

    Polska armia jest jedna i nie można jej różnicować – podkreślił prezydent Andrzej Duda w czasie wystąpienia poprzedzającego defiladę z okazji święta Wojska Polskiego. Mówiąc o wypracowywaniu strategii reformy systemu dowodzenia armii, zaznaczył: To jest armia Rzeczypospolitej, to nie jest niczyja prywatna armia. Tymczasem wiceszef MON zapewnia, że nie ma żadnego konfliktu między prezydentem a resortem obrony.

    – Wierzę głęboko, że spokojnie i z rozwagą, w sposób zaplanowany i logiczny modernizację polskiej armii i zwiększenie jej liczebności uda się przeprowadzić. Wierzę także w to, że w tym procesie zachowamy jedność jako politycy i że także będziemy umieli zachować jedność w ramach polskiej armii – mówił Andrzej Duda.

    – Polska armia jest jedna i nie można jej różnicować poprzez rodzaje wojsk czy jakąkolwiek inną klasyfikację. Wszyscy polscy żołnierze i wszystkie jednostki zasługują na szacunek, bo szacunek dla polskiego żołnierza, jego trudu, jego bohaterstwa, jego odwagi, gotowości obrony ojczyzny musi być zachowany w całym społeczeństwie, od władz aż do zwykłego obywatela – zaznaczył prezydent.

    Andrzej Duda zaznaczył, że wierzy, iż uda się osiągnąć poziom wydatków 2,5 proc. PKB na obronność do 2030 roku. Jak mówił, najważniejszym zadaniem jest to, byśmyumieli obronić naszą ojczyznę w przypadku, gdyby komukolwiek wpadło do głowy podnieść rękę na Polskę.

    „Polska armia to nie jest niczyja armia prywatna. To armia, którą powinniśmy wspólnie kształtować” – prezydent @AndrzejDuda

     

    Prezydent o WOT

    W trakcie przemówienia prezydent Duda nawiązywał do Bitwy Warszawskiej, którą udało się zwyciężyć – jak mówił – dzięki temu, że ponad milion ludzi poszło pod broń. – Milion ludzi, którzy w większości przypadków mieli doświadczenie bojowe wyniesione z armii państw zaborczych, wyniesione z polskich legionów, doświadczenie bojowe I Wojny Światowej. To było jednym z podstawowych elementów, które spowodowały, że poza duchem bojowym, zdołaliśmy odeprzeć bolszewicką nawałę – mówił.

    – My dzisiaj potrzebujemy dobrze przeszkolonych polskich żołnierzy, ale potrzebujemy także przeszkolonych rezerw. Wierzę w to, że również poprzez program rozwoju Obrony Terytorialnej ten właśnie plan uda nam się zrealizować. Wierzę w to, że będziemy mogli dodać do niego w przyszłości także dodatkowe komponenty szkoleniowe – kontynuował.

    Prezydent Duda dziękował też polskim żołnierzom oraz ich najbliższym, a także pracownikom Wojska Polskiego. – Chcę złożyć najserdeczniejsze życzenia, niech Bóg ma w swojej opiece polskich żołnierzy. Niech Bóg ma w swojej opiece nas, Polaków. Niech Bóg ma w swojej opiece Rzeczpospolitą – powiedział na zakończenie.

    Prezydent o Bitwie Warszawskiej

    Prezydent przed pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego mówił, że 15 sierpnia jako Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny to co roku bardzo ważny dzień dla chrześcijan. – Ale dla nas Polaków od 97 lat to także święto wielkiego polskiego zwycięstwa, wielkości polskiego oręża i nas jako narodu – podkreślił.

     To wielkie święto wiktorii w Bitwie Warszawskiej, to wielkie święto przełomu w wojnie polsko-bolszewickiej w odpieraniu bolszewickiej napaści na Polskę i można śmiało powiedzieć na Europę, bo takie były zamiary przywódców bolszewickich, w szczególności Lenina – powiedział Andrzej Duda.

    Jak dodał, jest to święto naszej wielkiej dumy z naszych wartości, oręża i postawy.

    Przemówienie poprzedziło odznaczenie przez prezydenta dowódcy wojsk lądowych USA w Europie gen. broni Bena Hodgesa Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej.

    Słowa prezydenta skomentował już wiceszef resortu obrony. Michał Dworczyk był pytany we wtorek w Polskim Radiu 24, czy słowa prezydenta Andrzeja Dudy, że polska armia, to nie jest niczyja armia prywatna, to armia, którą powinniśmy wspólnie kształtować, nie są uwagą do trwającego konfliktu między prezydentem a ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem.

    Na pewno tak tego nie odebrałem. Trudno mi mówić o jakimś konflikcie, są różnice zdań w odniesieniu do różnych kwestii, zmian związanych z przyszłym kształtem polskich sił zbrojnych – mówił wiceminister. Ale to zupełnie coś naturalnego – jest prowadzony stały dialog, z ministerstwem obrony narodowej kontaktuje się również Biuro Bezpieczeństwa Narodowego – zaznaczył. Ten dialog trwa; to, że w pewnych sprawach trzeba wypracować wspólne stanowisko, nie jest niczym nadzwyczajnym – podkreślił wiceminister.

    Według Dworczyka słowa prezydenta mogły być skierowane do polityków totalnej opozycji, którzy zachowują się w taki sposób, jakby Wojsko Polskie nie było skarbem ogólnonarodowym, jakby nie było całego narodu, tylko jakimś elementem rozgrywki politycznej. To jest szczególnie bolesne, gdy politycy, którzy byli odpowiedzialni za rozbudowę sił zbrojnych, odpowiedzialni za resort obrony narodowej dziś są w stanie powiedzieć wszystko w imię takiej przepychanki”– mówił Dworczyk.

    Wiceminister namawiał opozycję, by wojsko odsunąć od bieżących konfliktów i awantur, i traktować jak skarb narodowy. To naprawdę nikomu nie przyniesie korzyści, a tracić będą na tym wszyscy – tak rozumiem słowa pana prezydenta – powiedział wiceminister

    dziennik.pl

    Generał Roman Polko: Premier powinna przywrócić do porządku Macierewicza

    15.08.2017

    Antoni Macierewicz i Andrzej Duda

    Byli wysocy rangą oficerowie są zgodni, że zarówno prezydent, jak i premier powinni utemperować szefa MON.

    Minister obrony narodowej musi uznać za partnera szefa BBN, bo to on jest narzędziem w ręku prezydenta. Premier powinna przywrócić do porządku Macierewicza, w przeciwnym wypadku konieczne będą zmiany personalne – stwierdził w „Faktach po Faktach” na antenie TVN24 gen. Roman Polko.

    Jego zdaniem, prezydent wygłosił dziś słabe przemówienie, skierowane do polityków, tymczasem powinien sięgnąć po inne narzędzia, jak Rada Gabinetowa czy Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Stwierdził też, że Andrzej Duda mógłby zwołać spotkanie, żeby przedstawić własną wizję rozwoju sił zbrojnych, a nie tylko zwracać uwagę ministrowi Macierewiczowi. Potrzeba bowiem czegoś więcej, niż tylko negować działania Macierewicza.

    Byłemu dowódcy GROM-u wtórował były szef BBN, generał Stanisław KoziejCały czas idzie na podziały w armii, a to coś najgorszego, co może Polskę spotkać. To gorzej niż w PRL, bo tam przynajmniej była jedna partia i awansowała bez podziałów – powiedział. Wezwał też wszystkie siły rządzące, by zaplanowały, jak odwołać ministra obrony. Jak bowiem stwierdził gen. Koziej, konflikt między Antonim Macierewiczem a prezydentem jest rujnujący.

    dziennik.pl

    Zapraszamy na spacer w zielone! Sobotnie wycieczki z „Wyborczą” po Poznaniu

    Jacek Y. Łuczak, 15 sierpnia 2017

    Zielone Ogródki im. Zbigniewa Zakrzewskiego

    Zielone Ogródki im. Zbigniewa Zakrzewskiego (PIOTR SKÓRNICKI)

    Przez trzy kolejne soboty zapraszamy Czytelników na spacery po rzadziej odwiedzanych, ale pięknych zakątkach Poznania. Pierwszy – już w najbliższą sobotę 19 sierpnia o 11.30.

    Pierwszą z cyklu trzech przechadzek po mieście rozpoczniemy od terenów zielonych Poznania. Ale nie będą to miejsca oczywiste, oklepane. Nie zajrzymy ani na Cytadelę ani nad Maltę. Zamiast tego spróbujemy odkryć mniejsze, choć nie mniej urokliwe zakątki.

    Spacer rozpoczniemy od skweru im. Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego u zbiegu ulic Krakowskiej i Karmelickiej przy kościele Bożego Ciała. Często pomijany, wręcz zapomniany skwerek koło VI Liceum Ogólnokształcącego 14 grudnia 2014 roku oficjalnie otrzymał patrona – pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Kukliński był pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego, który jednak, w imię walki z komunistycznym reżimem zdecydował się na współpracę z amerykańską agencją wywiadowczą – CIA. Skwer Kuklińskiego ozdabiają kwiatowe klomby, na których rosną stokrotki, aksamitki i pacioreczniki.

    Kolejnym przystankiem będzie placyk u zbiegu ulic Królowej Jadwigi i Strzeleckiej, który otrzymał nazwę skweru Przyjaźni Polsko-Węgierskiej.

    Tajna katastrofa

    Stamtąd przejdziemy w kierunku mostu Królowej Jadwigi, bo kryje się tam Park Tadeusza Mazowieckiego. Zieleniec tę nazwę otrzymał w 2014 roku, aby upamiętnić pierwszego niekomunistycznego premiera III RP. W Parku są dwa ciekawe drzewa: Dąb Pamięci i Dąb Wolności. Ale ciekawe czy ktoś pamięta jeszcze, że przy schodach koło mostu stał na postumencie samolot? To była jedna z największych zagadek: skąd się wziął? 10 czerwca 1952 roku zdarzyła się w pobliżu katastrofa lotnicza. Spadł tu bombowiec, w wyniku czego zginęło trzech pilotów i sześciu cywilów. Samolot-pomnik był jednak myśliwcem MIG-15, na dodatek bez opisu, bez jakiejkolwiek tablicy pamiątkowej. Nic dziwnego, wypadek zdarzył się w okresie „stalinowskim”, więc informacje o nim całkowicie utajniono. Ciekawe, że nie poinformowała o nim żadna gazeta, nie wspomniało słowem radio.

    Z parku Mazowieckiego przejdziemy mostem św. Rocha do mało znanego Parku Kurpińskiego. Upamiętnia on w nazwie Karola Kurpińskiego, kompozytora i dyrygenta, autora „Warszawianki”, któremu przypisuje się także autorstwo melodii znanej kolędy „Bóg się rodzi”. Ciekaw, że park ten znajduje się dokładnie w miejscu dawnej strzelnicy bractwa kurkowego.

    Z Parku Kurpińskiego mostem św. Rocha wrócimy na lewy brzeg Warty, by przejść na skwer Ignacego Łukasiewicza. Upamiętnia on wynalazcę lampy naftowej. Na skwerze zatrzymamy się na pewno przed pomnikiem Zygi Latarnika, autorstwa Roberta Sobocińskiego. Przypomnimy, że pomnik stanął w tym miejscu dzięki akcji „Gazety Wyborczej”.

    Kolejnym przystankiem na trasie spaceru będzie Park Chopina, przylegający do terenu, na którym stoi poznańska Fara i budynek Urzędu Miasta.

    PIOTR SKÓRNICKI

    Trójka czeka na deszcz

    Spacer zakończymy w ciekawie zaprojektowanych Zielonych Ogródkach Zakrzewskiego. Zbigniew Zakrzewski, którego imię nosi skwer, był nie tylko wybitnym ekonomistą (jego pomnik stoi prze wejściem do budynku głównego Uniwersytetu Ekonomicznego), ale także znawcą historii Poznania, autorem kultowych książek krajoznawczych i wspomnieniowych na temat miasta. Skwer zdobi nietypowa fontanna przedstawiająca profesora z parasolem, dziewczynkę i psa wyczekujących deszczu.

    Na spacer zapraszamy w sobotę 19 sierpnia o godz. 11.30. Spotykamy się przed bramą do kościoła Bożego Ciała.

    wyborcza.pl

    Samochód z Macierewiczem zakopał się w błocie. Ministra uratowali mieszkańcy

    sz, 15 sierpnia 2017

    Samochód, którym jechał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz ugrzązł w błocie

    Samochód, którym jechał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz ugrzązł w błocie (Krzysztof Mystkowski/KFP)

    Samochód wojskowy, którym do wsi Rytel w Borach Tucholskich przyjechał we wtorek minister Antoni Macierewicz… ugrzązł w gęstym błocie. Wyjść z opresji szefowi MON pomogli mieszkańcy pobliskiej wsi.

    Minister Macierewicz we wtorek po godzinie 15 wylądował w Rytlu, miejscowości, która kilka dni temu najbardziej ucierpiała w wyniku potężnej wichury.

    Szef MON towarzyszył premier Beacie Szydło podczas spotkania z okolicznymi mieszkańcami oraz wizytował żołnierzy, którzy od kilkudziesięciu godzin pomagają mieszkańcom usuwać powalone drzewa w gminie Czersk.

    Wizytujący podwładnych szef MON przesiadł się ze śmigłowca do wojskowego samochodu terenowego honker. W drodze nad Brdę pojazd utknął niespodziewanie w gęstym błocie.

    Na szczęście, z pomocą ministrowi pośpieszyli mieszkańcy kolonii Konigort. Wyciągnięcie samochodu z błota zajęło im kilka minut.

    wyborcza.pl