Politycy nie radzą sobie z naziolami

Nacjonaliści rozpełzli się po kraju, wcale nie będzie tak łatwo ich zmarginalizować, powstrzymać ten społeczny nowotwór, który osiągnął stan chorobowych przerzutów. Na pewno nie poradzi sobie PiS, który po cichu wspiera nacjonalistów, narodowców, czy też quasi-faszystów.

Jak to się stało, że Obóż Narodowo-Radykalny urządza zjazd w kolebce wolności, w sali BHP Stoczni Gdańskiej? Zaś ulicami Gdańska triumfalnie maszeruje ze swoimi flagami i to pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców? W międzywojennej Polsce sanacyjnej ONR po założeniu w 1934 roku został niemal natychmiast zdelegalizowany.

Naziole w Stoczni Gdańskiej to uderzenie w twarz tym wszystkim strajkującym, którzy wywalczyli wolność. Jak musi czuć się Lech Wałęsa, który domaga się zdelegalizowania ONR? To się dzieje w niedzielę, a w sobotę w innym symbolicznym miejscu na Jasnej Górze zorganizowano święto nacjonalizmu w ramach Pielgrzymki Środowisk Narodowych.

Jasnogórski klasztor został spowity dymem z pochodni, a ksiądz Roman Kneblewski z Bydgoszczy w kazaniu deklaruje wbrew Ewangelii: „Kocham szczególnie mój naród, więc jestem polskim nacjonalistą”. Jasna Góra stała się duchową stolicą kiboli i brunatnych. Tuż przed pielgrzymką inni nacjonaliści z Młodzieży Wszechpolskiej mieli zjazd w podczęstochowskim Kłobucku.

PiS toleruje nacjonalizm, zaś Kościół katolicki przytula ich w ramach miłosierdzia, że „Kościół jest dla wszystkich”. Polska brunatnieje, faszyzm podnosi łeb. Upadają symbole, jak sala BHP – od „Solidarności” do ONR. Tak nam pokracznieje Polska w czasie podłej „dobrej zmiany”. Na polityków nie można liczyć, aby rozprawili się z problemem nazistowskim, ten obowiązek spada na społeczeństwo obywatelskie.

 

Wpuścić nazioli z do legendarnej hali BHP Stoczni Gdańskiej to jak dać w psyk wszystkim, którzy strajkiem tam wywalczyli wolność. Współczuje [via ]

„Brawo PiS za obudzenie demonów nazizmu”

„Brawo PiS za obudzenie demonów nazizmu”

Obóz Narodowo-Radykalny świętował w sobotę 84. rocznicę powstania. W budynku legendarnej Sali BHP, na terenie Stoczni Gdańskiej, odbył się zjazd organizacji. „Solidarna i Wielka Polska dla Polaków – to nasz cel” – poinformowano na Twitterze.

ONR@1934ONR

W gdańskiej stoczni trwa ogólnopolski zjazd .
Solidarna i Wielka Polska dla Polaków – to nasz cel 🇵🇱

ONR@1934ONR

Tak świętowaliśmy swoje 84 urodziny wczoraj w

Wydarzenie, odbiło się donośnym echem w sieci.„Wstyd i hańba” – komentują internauci. „To się dzieje naprawdę?”- pytają ze zgrozą, a były prezydent Lech Wałęsa grzmi: „Na co wszyscy czekają, aż oni przejmą władzę? Pytam się, kiedy ich PIS zdelegalizuje?

„Polska musi pozostać jednolita kulturowo i homogeniczna etnicznie. Będziemy bronić naszych granic przed imigrantami – mówił w trakcie zjazdu były przewodniczący ONR Artur Zienkiewicz. Słowa te wybrzmiały jak wielki zgrzyt w tym wyjątkowym miejscu – w Stoczni Gdańskiej – gdzie „nastąpiła rewolucja godności”.

Następnie ulicami Gdańska przeszedł marsz, w którym wzięło udział kilkuset uczestników.

ONR@1934ONR

Byliśmy, jesteśmy i będziemy. W tym roku świętujemy

Internautom trudno było przejść obojętnie obok tego wydarzenia. Przede wszystkim ich zdaniem, Stocznia Gdańska nie była odpowiednim miejscem na organizację zjazdu ONR, co zresztą szybko wywołało lawinę komentarzy:

Lepszy Gdańsk@LepszyGdansk

Wstyd i hańba @pisorgpl @GStrzelczyk @KacperPlazynski @NawrockiKn @AdamowiczPawel żeby w Gdańsku odbywał się marsz @1934ONR i udostępniane jest takie miejsce jak sala BHP. @mikolajchrzan @dz_baltycki @Trojmiasto_pl @RadioGdansk @wyborcza3miasto @Olejarczyk_Onet

„Czy o takie „wartości” Polacy walczyli w Grudniu 1970 i Sierpniu 1980 w Gdańsku? Czy jesteście ślepi i tego nie widzicie, czy udajecie, że nie widzicie?” – oburzał się były prezydent Lech Wałęsa.

Zobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na Twitterze

Lech Wałęsa@PresidentWalesa

Czy o takie „wartości” Polacy walczyli w Grudniu 1970 i Sierpniu 1980 w Gdańsku ?
Pytam sie kiedy ich PIS zdelegalizuje?
Na co wszyscy czekaja az oni przejmą władze?
Czy jesteście ślepi i tego nie widzicie czy udajecie ze nie widzicie ?

„Wstyd i hańba, żeby w Gdańsku odbywał się marsz ONR i udostępniane jest takie miejsce jak sala BHP” – komentowali na Twitterze członkowie inicjatywy „Lepszy Gdańsk”.

Jakub Urbański@kuba_urba

Neofaszystowska brygada na ulicach Gdańska. Chichot historii. Brawo @pisorgpl za obudzenie i wspieranie demonów nazizmu.

„Tak, to się dzieje naprawdę” – napisała Estera Flieger z trójmiejskiej „Gazety Wyborczej”. „Neofaszystowska brygada ONR na ulicach Gdańska. Chichot historii. Brawo PiS za obudzenie i wspieranie demonów nazizmu” – skomentował socjolog i trener biznesu Jakub Urbański.

koduj24.pl

Zapłonęły pochodnie, z ambony padło wezwanie do Polaków o „czysty nacjonalizm”. Narodowcy zjechali na Jasną Górę

Tomasz Ławnicki, 15 kwietnia 2018

Apel o to, by na Jasnej Górze nie organizować święta nacjonalizmu, został zignorowany. Przeor klasztoru w Częstochowie wyjaśnił, że „Kościół jest dla wszystkich”, więc nie uznał za stosowne, by tym razem odwoływać Pielgrzymkę Środowisk Narodowych. Odbyła się ona w sobotę 14 kwietnia już po raz piąty. Nie zabrakło przy tym oprawy mało typowej dla Kościoła, bardziej dla piłkarskich stadionów.

Jasnogórski klasztor wieczorem spowił dym z pochodni. Tak jest za każdym razem, gdy z pielgrzymką przyjeżdżają narodowcy, z których wielu wywodzi się ze środowisk kibicowskich.

Przed klasztorem w sobotę panowała atmosfera niczym na stadionie. W homilii zaś więcej było z nacjonalistycznego wiecu niż z prawd Ewangelii.

„Kocham szczególnie mój naród, więc jestem polskim nacjonalistą” – deklarował podczas kazania w jasnogórskiej kaplicy guru nacjonalistów, ks. Roman Kneblewski z Bydgoszczy. Duchowny wprawdzie dostał od biskupa nakaz milczenia na tematy polityczne, ale niewiele sobie z tego robi.

Ks. Kneblewski apelował o modlitwę, by Polacy byli patriotami oraz „czystymi nacjonalistami”. Prałat rozróżnia bowiem nacjonalizm „czysty”, czyli dobry, od „chorego”, czyli złego. Zły, jak dowodził, to taki, który przejawia się pogardą i nienawiścią wobec innych narodów. W dobrym zaś chodzi o „umiłowanie własnego narodu”.

Dla Młodzieży Wszechpolskiej V Pielgrzymka Środowisk Narodowych była okazją, by urządzić krajowy zjazd w Kłobucku pod Częstochową. Tuż przed wizytą na Jasnej Górze organizacja ta wybrała nowego szefa.

Na czele Młodzieży Wszechpolskiej stanął Ziemowit Przebitkowski. Nowy prezes nie krył satysfakcji, iż przeor Jasnej Góry nie usłuchał apelu o odwołanie pielgrzymki narodowców.

„To wyjątkowa bezczelność środowisk antyklerykalnych i środowisk antykatolickich. Pod tym listem podpisali się np. skrajni antyklerykałowie i pełna śmietanka, która Kościoła nienawidzi, która w stosunku do Kościoła jest chora z nienawiści. I teraz ci ludzie mają czelność dyktować ojcom paulinom czy mają przyjmować katolików na Jasną Górę czy nie” – cytowała „Gazeta Wyborcza” komentarz nowego prezesa Wszechpolaków w sprawie apelu o to, by Jasna Góra nie stała się miejscem świętowania nacjonalistów.

O. Marian Waligóra odrzucił argumenty autorów apelu i podkreślał, że klasztor jest otwarty dla wszystkich wiernych. Zakon zaś wymaga jedynie „szacunku dla świętego miejsca”.

Narodowcy zapewnili ojców paulinów, że pielgrzymka będzie miała charakter wyłącznie modlitewny. Jedną z intencji modlitw było to, aby „Europa była tylko chrześcijańska”.

Wobec odmowy ze strony przeora Jasnej Góry, autorzy apelu o odwołanie pielgrzymki narodowców zdecydowali się zorganizować własną, antyfaszystowską. Pojawiły się wzmożone siły policyjne, aby nie doszło do żadnej konfrontacji.

Warto więc przytoczyć wydany w zeszłym roku komunikat Episkopatu, w którym nacjonalizm określono jednoznacznie: jako postawę niechrześcijańską.

Jasna Góra jest w tej chwili kolebką faszyzmu” – oceniła w rozmowie z naTemat częstochowska radna PO Jolanta Urbańska. Przed rokiem chciała u ojców paulinów zamówić mszę w intencji w intencji wolnej od faszyzmu. Odmówiono jej, tłumacząc, że przecież faszyzmu w Polsce nie ma.

I o tym mówił też w homilii ks. Kneblewski zaprzeczając, jakoby nacjonaliści w Polsce mieli cokolwiek wspólnego z faszyzmem. Proponował przy tym, aby nazywanie nacjonalistów faszystami było karane. Przestrzegał przy tym: „Nie wolno nam naszej kultury, tożsamości, przekonań zamienić na jakiś pogański chlew”.

natemat.pl

 

Zjazd ONR w Sali BHP Stoczni Gdańskiej. „Wstyd i hańba”, „To się dzieje naprawdę”

mk 15.04.2018

ONR świętował w Gdańsku rocznicę powstania organizacji. Zjazd Obozu Narodowo-Radykalnego odbył się na ternie Stoczni Gdańskiej. „Pytam się, kiedy ich PIS zdelegalizuje? Na co wszyscy czekają, aż oni przejmą władzę?” – komentował na Twitterze były prezydent Lech Wałęsa.

Obóz Narodowo-Radykalny obchodził w sobotę 84. rocznicę powstania. W legendarnym budynku Sali BHP na terenie Stoczni Gdańskiej odbył się zjazd organizacji. „Solidarna i Wielka Polska dla Polaków – to nasz cel” – podkreślał ONR, informując o wydarzeniu na Twitterze.

– Polska musi pozostać jednolita kulturowo i homogeniczna etnicznie. Będziemy bronić naszych granic przed imigrantami – mówił w trakcie zjazdu były przewodniczący ONR Artur Zienkiewicz.

– Stocznia Gdańska to wyjątkowe miejsce. Miejsce, w którym nastąpiła rewolucja godności. Ta rewolucja jest znów potrzebna polskim rodzinom – przekonywał z kolei Aleksander Krejckant.

Następnie ulicami Gdańska przeszedł marsz, w którym wzięło udział kilkuset uczestników. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, wykrzykiwali hasła takie jak m.in. „Śmierć wrogom ojczyzny” i „Wielką Polskę wywalczymy, świętą wiarę obronimy”.

„Wstyd i hańba”

W sieci natychmiastowo pojawiły się komentarze osób, których zdaniem Stocznia Gdańska nie była najlepszym miejscem na organizację zjazdu ONR.

„Czy o takie „wartości” Polacy walczyli w Grudniu 1970 i Sierpniu 1980 w Gdańsku? Pytam się, kiedy ich PIS zdelegalizuje? Na co wszyscy czekają, aż oni przejmą władzę? Czy jesteście ślepi i tego nie widzicie, czy udajecie, że nie widzicie?” – oburzał się były prezydent Lech Wałęsa.

„Wstyd i hańba, żeby w Gdańsku odbywał się marsz ONR i udostępniane jest takie miejsce jak sala BHP” – komentowali na Twitterze członkowie inicjatywy „Lepszy Gdańsk”.

„Tak, to się dzieje naprawdę” – napisała Estera Flieger z trójmiejskiej „Gazety Wyborczej”.

„Neofaszystowska brygada ONR na ulicach Gdańska. Chichot historii. Brawo PiS za obudzenie i wspieranie demonów nazizmu” – skomentował socjolog i trener biznesu Jakub Urbański.

gazeta.pl

Hojna oferta dla seniorów to gigantyczna ściema. Najstarsi wyborcy zostaną oszukani?

23 mld zł dla seniorów sztuczką księgową. Opinia publiczna ograna za pomocą Excela

fot. flickr/KPRM

Jednym z pięciu najważniejszych postulatów Mateusza Morawieckiego z konwencji Prawa i Sprawiedliwości miał być program “Dostępność Plus”, który skalą ma dorównywać nawet 500+. Szef rządu hucznie zapowiedział, że na ten cel zostanie przeznaczone 23 mld zł, co na pierwszy rzut oka jest zbieżne z rocznym budżetem 500+. Jednak przyglądając się dokładniej obietnicy premiera okazuje się, że rządowy program jest majstersztykiem w dziedzinie sztuczek księgowych, ponieważ tak naprawdę “Dostępność Plus” została przez premiera zmyślona.

Kluczem do zrozumienia manipulacji szefa rządu jest uzmysłowienie sobie, skąd mają pochodzić pieniądze na program. Na początku trzeba zaznaczyć, że choć Morawiecki epatował kwotą 23 mld zł, to nie była tu mowa o wydatkach rocznych, ale sumie za następne 7 lat, co zbija spektakuralną kwotę do poziomu 3 mld zł rocznie. Takie kumulacyjne przedstawienie wydatków osiągnęło jednak swój efekt, wyborcy uwierzyli, że dla seniorów przygotowano równie poważną ofertę jak dla rodzin z dziećmi.

Jednak jakby tego było mało, lektura materiałów rządowych ujawniła dość szokujący szczegół. Resort Inwestycji i Rozwoju przyznaje bowiem otwarcie, że aż 90% wydatków z 23 mld zł to pieniądze już zabudżetowane w ramach dotychczasowych zadań instytucji publicznych, spółek i samorządów. Urzędnicy przyznali, że rząd zamierza dorzucić tylko 10% do wysiłku, jaki był w tym obszarze realizowany w latach poprzednich. Oznacza to, że premier hucznie przypisał sobie coś, co konsekwentnie było od wielu lat realizowane. Analitycy rządu zebrali bowiem w jedną całość informacje o wydatkach na “dostępność” na przestrzeni całego sektora publicznego i podpisali je logiem nowatorskiej “Dostępności Plus”. Na takiej zasadzie jedynym ograniczeniem rozmiaru programu jest wyobraźnia jego autora.

Okazuje się na dodatek, że samo szczegółowe pochodzenie środków wskazuje na daleko idącą hipokryzję PiS. Morawiecki obiecał w skrócie… fundusze unijne i samorządowe. 13 mld zł na 23 mld zł programu pochodzi bowiem z Brukseli, a bynajmniej to nie PiS był tym, kto wynegocjował obecną perspektywę budżetu unijnego. Równocześnie na program ma złożyć się 7 mld zł z kasy samorządów, które realizują omawiane zadania w sposób niezależny od deklaracji premiera. Mateusz Morawiecki w swoim programie uwzględnił nawet… środki prywatne! 1,3 mld zł z tego źródła, gdzie rząd przewiduje dodatkowe zaangażowanie na poziomie 0,29 mld, a zastanawia tylko za pomocą jakiej motywacji?

Zobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na Twitterze

Michał Szczerba@MichalSzczerba

ogłasza program i zapowiada dodatkowe 23 miliardy. Kłamie jak zawsze. Z budżet państwa przez 7 lat zamierzają wydać 340 mln ➡️ 0,14%❗️Dostępność zapewni i środki 🇪🇺 To dziesiątki tysięcy inwestycji bez wsparcia

Kluczowym dysonansem między deklaracją premiera a rzeczywistością jest fakt, że budżet państwa ma wyłożyć na wart 23 mld zł program zaledwie 0,34 mld zł! Oznacza to, że premier obiecał projekt na którego realizację wyda zaledwie 1,5% jego wartości. Jest to traktowanie opinii publicznej w całkowicie niepoważny sposób.

Nie jest to jednak jedyna fikcyjna obietnica Morawieckiego. Cała “piątka Morawieckiego” została bowiem tak skrojona, by była efektowną wydmuszką medialną, za którą nie pójdą realne wydatki budżetowe. Trick znany z tzw. “podwyżki” kwoty wolnej od podatku.

Jakub Sawulski@jakubsawulski

Koszty roczne:
– wyprawka: 1,5 mld
– CIT: <0,5 mld zł
– seniorzy: 3 mld
– ZUS: ?? (są jakieś szacunki?)
– drogi: 5 mld rozłożone na kilka lat (ile?)

Bardzo nośne hasła, a ich koszt stosunkowo niski. Imo politycznie majstersztyk, szach mat dla opozycji. https://twitter.com/PremierRP/status/985113070606409728 

Szczególnie propozycje gospodarcze – niższy CIT i ZUS dla firm zostały tak skonstruowane, aby większość firm nie mogła z nich skorzystać, z czego większość wyborców nie zda sobie nawet sprawy. Koronnym przykładem może być niższy ZUS, który będzie proporcjonalny tylko do poziomu 2,5 najniższej krajowej. W skali sektora małych i średnich przedsiębiorstw, które wytwarzają 70% PKB, łatwo sobie uzmysłowić jak bardzo marginalna będzie grupa korzystająca z rządowego rozwiązania.

Tym samym premier znów ograł opinię publiczną za pomocą Excela, dając piękny wizerunkowo pokaz, za którym jednak nie kryje się wiarygodna treść.

crowdmedia.pl

 

Mama Plus pod flagą biało-czerwoną, czyli macie rodzić dużo i szybko dla pięknej, wielkiej Polski

Politycy Zjednoczonej Prawicy przedstawili opowieść, w której „Polska jest piękna, najpiękniejsza”, a ludziom żyje się dostatnio. Ogłosili też wyścig na rodzenie jak największej liczby dzieci. W tej opowieści nie ma miejsca dla osób, które nie podzielają nacjonalistycznych sentymentów, a kobiety są sprowadzone do matek, które mają rodzić szybko i wytrwale

 

„Mamy jeden program – on nazywa się Polska”. Na sobotniej (14 kwietnia 2018) konwencji samorządowej Zjednoczonej Prawicy  królowała narodowa retoryka, w której „Polska jest najpiękniejsza” – jak powtarzali Mateusz Morawiecki i Szydło. W tej pięknej krainie zostało też zarezerwowane miejsce dla kobiet. Szczególne miejsce.

Rodzić jak króliki

Jeszcze w grudniowym exposé Morawiecki zapowiadał, że rząd nie pozwoli na przemoc wobec kobiet (jak puste były to słowa i niezgodne z faktyczną polityką rządu wyjaśnialiśmy w tekście „Rząd sporo zrobił, żeby przemocy było więcej niż zero„). W mowach na sobotniej konwencji takich „fanaberii” już nie było.

Jak powiedziała Beata Szydło: „to, co się w życiu liczy, to jest rodzina”. A rodzina wiadomo, jaka jest: ojciec, matka i dzieci. Najlepiej wiele dzieci.

Kobiety według planu Zjednoczonej Prawicy mają przede wszystkim rodzić – szybko i dużo. Zupełnie jak z propagandowego filmiku Ministerstwa Zdrowia sprzed kilku miesięcy, gdzie króliki tłumaczyły, jak „zdrowo żyć”, czyli dorobić się licznego potomstwa.

Chodzi o nowy program „Mama Plus”, czyli o trzy zapowiedzi:

  1. gwarantowana najniższa emerytura dla niepracujących zawodowo kobiet, które urodzą co najmniej czworo dzieci;
  2. premia za szybkie urodzenie drugiego dziecka;
  3. darmowe leki dla kobiet w ciąży.

Organizacje kobiece od lat powtarzają, że kobietom należy się płaca za nieodpłatną pracę, czyli opiekę nad dziećmi i innymi osobami „zależnymi” – rodzicami, chorymi współmałżonkami. Kobiety, które przez całe życie zajmują się innymi osobami, wykonują ważną społecznie pracę, a są poza systemem publicznego wsparcia – na łasce swoich partnerów życiowych.

Propozycja PiS to mały kroczek w kierunku ucywilizowania tej sytuacji, jednak będzie dotyczył niewielkiej liczby kobiet. Dlaczego akurat wychowanie czwórki dzieci ma uprawniać do emerytury?

Dlaczego kobieta, która całe życie poświęciła na zajmowanie się jednym dzieckiem, ale niepełnosprawnym na emeryturę nie zasługuje? Dlaczego czworo, a nie dwoje? Pewnie dlatego, że złożona przez Beatę Szydło obietnica nie będzie zbyt kosztowna dla budżetu.

Tanio wyjdzie taka troska

Według Ministerstwa Rodziny rodzin wielodzietnych (troje lub więcej dzieci) jest 366,5 tys., a według raportu „Wielodzietni w Polsce” 27 proc. z nich ma czworo lub więcej dzieci.

Prawo do minimalnej emerytury, która wynosi obecnie 1 tys. zł brutto, dotyczyłoby zatem maksymalnie 98 tys. 955 kobiet. Trudno powiedzieć, jaki byłby to koszt dla budżetu państwa, bo tylko niewielka część tych kobiet jest już w wieku emerytalnym.

Emerytury dla kobiet wieloródek to brzmi jak troska państwa, a kosztować będzie może parę milionów.

Jest też drugi powód: kobiety mają rodzić jak najwięcej. Szydło: „To, co się w życiu liczy, to jest rodzina, to są

dzieci, to nie jest koszt, to jest inwestycja. Dzieci i rodzina to jest fundament Polski i nasza przyszłość. To jest dzisiaj nasze największe wyzwanie”.

A co z premią za szybkie rodzenie? Jak szybko jest szybko? Nie znamy szczegółów. Jednak jednorazowy dodatek nie odpowie na faktycznie potrzeby rodziców – dzieci nie biorą się z premii.

Według raportu „Niska dzietność w Polsce w kontekście percepcji Polaków” pod redakcją prof. Ireny E. Kotowskiej główne powody rezygnacji lub opóźniania rodzicielstwa to:

  • trudne warunki materialne (85 proc.),
  • brak pracy i niepewność zatrudnienia (85 proc.),
  • niemożność zajścia w ciążę (85 proc.),
  • złe warunki mieszkaniowe (74 proc.),
  • brak odpowiedniego partnera (69 proc.),
  • ryzyko chorób genetycznych dziecka (69 proc.),
  • niepewność przyszłości (67 proc.),
  • trudności godzenia pracy i rodzicielstwa (63 proc.),
  • wysokie koszty wychowania dzieci (62 proc.),
  • brak miejsc lub zbyt wysokie opłaty w żłobkach i przedszkolach (61 proc.),
  • zbyt niski zasiłek na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym (60 proc.).

Pisaliśmy o tym w tekście „Dzieci rodzą się z pracy, a nie z 500 plus„.

Jak wysoka musiałaby być premia, żeby poprawić złe warunki mieszkaniowe albo zrównoważyć brak pracy, albo miejsc w przedszkolach i żłobkach?

Na razie program 500 plus sprawił, że wzrosła liczba drugich i kolejnych dzieci, ale pierwszych wręcz zmalała. Rośnie liczba kobiet bezdzietnych, których nie przekonają ani premie, ani patriotyczne zaklęcia.

„Nie potrafisz urodzić – nie zazdrość”

A gdzie jest miejsce tych, które i którzy nie chcą/nie mogą mieć dzieci? Odpowiedzi udzieliła już Krystyna Pawłowicz w twitterowej wymianie z Robertem Biedroniem. W swoim stylu:

Mateusz Morawiecki zaliczył też tyleż zabawne, co symptomatyczne potknięcie. Mówił, że chce budować „Polskę szklanych domów, a nie szklanych sufitów”. Chodziło mu o możliwości przekształcenia naszego kraju w imperium.

Premier albo w ogóle nie zna pojęcia szklanego sufitu, albo celowo próbował mu odebrać znaczenie (systemowych ograniczeń i kulturowych przeszkód, które przeszkadzają kobietom i przedstawiciel/kom mniejszości w awansie/karierze).

„Polska jest jedna”, ale nie każdy do polskiej wspólnoty należy. „W Polsce jest więcej równości”, ale ta równość nie dotyczy gejów, lesbijek, osób trans, a nawet tych, którzy zdecydowali się na partnerskie związki bez dzieci, nie dotyczy też Ukraińców, Żydów i innych mniejszości, które skarżą się na nierówne traktowanie i nienawistny język – wspierane przez państwo.

Kaczyński, Szydło i MORAWIECKI

„Morawiecki jest premierem w kryzysie, którego jeszcze nie było” – mówiła przed sobotnią konwencją samorządową Zjednoczonej Prawicy w rozmowie z TVP Info rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.

Faktycznie, po dwóch latach rządów partia rządząca popadła w szereg konfliktów – międzynarodowych i wewnętrznych: z Unią Europejską, ze Stanami Zjednoczonymi, z Izraelem. Dały o sobie znać frakcje w obozie rządzącym (prezydencka, Ziobryści, frakcja Antoniego Macierewicza), a wiele wskazuje też na to, że na prawo od PiS powstaje młodsza formacja (pisaliśmy o tym w tekście „Na prawo od PiS. Czy nowe ugrupowanie powstaje za zgodą Kaczyńskiego czy wbrew niemu?”). Na przełomie roku przez dwa miesiące Jarosław Kaczyński wymieniał gabinet, po czym okazało się, że rząd przyznawał sobie sute nagrody, aż wyborcy się wkurzyli i poparcie dla partii spadło.

Kaczyński zacytował nawet zdanie wielu komentatorów, że PiS może przegrać z samym sobą.

Jednak to nie Jarosław Kaczyński był najważniejszym bohaterem konwencji. On tylko przyjął rolę recenzenta niedawnej przeszłości:

  • wziął odpowiedzialność za błędy, choć jednocześnie je umniejszył. Milionowe nagrody dla ministrów nazwał „potknięciami”
  • i tłumaczył, że są niczym wobec zasług („czasem jest tak, że jest jeden błąd i ogromne zasługi, i o tym też pamiętajmy”),
  • postraszył partyjnych działaczy i ministrów („Nie będzie żadnego zmiłowania dla tych, którzy te ręce będą sobie brudzić”)
  • pochwalił samego siebie („odpowiedzieliśmy czymś, co rzadko się w historii zdarza, odpowiedzieliśmy w sposób godny”);
  • próbował też naprawić relacje w trzeszczącym prawicowym obozie: na koniec konwencji niespodziewanie wrócił na scenę i podziękował Klubom „Gazety Polskiej” za wkład w zbudowanie pomnika smoleńskiego. To gest w kierunku środowiska Tomasza Sakiewicza, z którym co najmniej od dymisji Antoniego Macierewicza rządowi się nie układało.

Beacie Szydło przypadła rola drużynowej, która pogania maruderów do roboty i pobudza przygaszony entuzjazm. Niczym kierowniczka „biało-czerwonej drużyny” mówiła: „zwyciężymy, damy radę, bo jesteśmy razem”. Tak też podsumował jej wystąpienie partyjny konferansjer, dziękując za „mobilizujące, bardzo optymistyczne słowa skierowane do nas, niektórzy z nas jeszcze dzisiaj wyruszą w Polskę”.

Jednak cała konwencja była wyraźnie grą na Mateusza Morawieckiego – to on przedstawił najważniejsze propozycje nazwane przez partyjnych marketingowców „piątką Morawieckiego” (obniżka CIT, proporcjonalny ZUS, fundusz dróg lokalnych, pieniądze dla seniorów, wyprawka szkolna) oraz program Mama Plus, który rozwinęła Beata Szydło.

Przeczytaj też:

„Wyprawka” po sukces wyborczy PiS. Poza tym ta propozycja Morawieckiego nie ma żadnego sensu

PIOTR PACEWICZ  14 KWIETNIA 2018

Pan Henryk mówi co robić

W porównaniu z grudniowym exposé wystąpienie premiera było bardziej dynamiczne, krótsze, lepiej skonstruowane. Były anegdoty, chwytliwe zdania i emocje.

Morawiecki stał się lepszym mówcą.

W exposé cytował filozofa Rogera Scrutona, tygodnik „The Economist” i ekonomistkę Marianę Mazzucato. Na sobotniej konwencji takich inteligenckich wycieczek nie było. Morawiecki odrobił lekcję Obamy, który znany był z tego, że w przemówienia wplatał cytaty z osobistych listów od wyborców.

„Znam ulicę Mińską [gdzie odbywała się konwencja] jak własną kieszeń, koło miejsca, gdzie mieszkałem jest sklepik «kup pan piwko», jest fryzjer, jest kwiaciarnia. Wspominam o tym, bo tu widać naszą polską przedsiębiorczość” – zaczął premier i przywołał „pana Henryka”, który podszedł do niego podczas uroczystości 10 kwietnia i narzekał na zbyt wysoki ZUS dla przedsiębiorców. I ZUS ma być niższy.

To symptomatyczna różnica: Kaczyński robi to, czego chcą wyborcy lub suweren, Morawiecki – to, czego chce „pan Henryk”.

Kiedy Morawiecki dziękował za udaną współpracę współkoalicjantom, zwracał się do „Jarka” (Gowina) i „Zbyszka” (Zbioro).

W grudniu Morawiecki zaczynał od tonów narodowo-wojennych (zabory, „Inka”, komunizm), w kwietniu takimi tonami kończył: zapowiedział flagi na każdym urzędzie państwowym począwszy od 2 maja. Już pojawiły się żarty, że flagi trzeba będzie często wymieniać z powodu zanieczyszczonego powietrza.

oko.press

Jak uratować dziecko przed szkolnymi bzdurami, czyli domowa edukacja seksualna

Katarzyna Burda

KATARZYNA BURDA

Szkoła zamierza uczyć nasze dzieci zabobonów i mitów. Braku tolerancji i poczucia winy z powodu własnej seksualności. Nie ma wyjścia, musimy dać temu odpór!

Jak pewnie wielu rodziców, z przerażeniem przeczytałam o planach edukacyjnych w szkole „dobrej zmiany“. O tym, że prezerwatywy nie chronią przed chorobami wenerycznymi (!), za to powodują raka piersi, a pigułka antykoncepcyjna – depresję. Nie wiem, skąd twórcy programu wychowania do życia w rodzinie wzięli te rewelacje, ale nie mają one nic wspólnego z prawdą i nauką. Owszem, badania mówią jasno, że pigułka antykoncepcyjna może powodować obniżenie nastroju i nieznacznie zwiększać ryzyko depresji – to jest jeden z wielu skutków ubocznych stosowania antykoncepcji hormonalnej, od dawna na szczęście znany i łatwy do opanowania. Jak z każdym lekarstwem – zawsze jednak trzeba patrzeć na to, jak ewentualne straty mają się do spodziewanych korzyści.

Ryzyko depresji po pigułce? Z całą pewnością w większą depresję może wpędzić młodą dziewczynę niechciana ciąża, szalenie skomplikować życie jej i jej bliskim, nie wspominając o losie niechcianego dziecka. Pigułka, choć niepozbawiona skutków ubocznych, jest tu doprawdy zdecydowanie mniejszym złem.

Jak i kto ma przekazać naszym dzieciom prawdę naukową, rzetelną wiedzę, a nie zbiór postprawd i pseudofaktów? Wygląda na to, że na szkołę w tym zakresie w najbliższych latach nie będzie można liczyć. Dlatego zaczęłam rozglądać się za lekturami i filmami, które mogłby wspomóc rodziców mniejszych i większych dzieci w przekazaniu faktów na temat seksualności, dorastania, antykoncepcji i współżycia. I tak trafiłam na serię norweskich filmów edukacyjnych o wspólnym tytule Pubertet (Dojrzewanie) – niestety większość odcinków jest dostępna z napisami angielskimi, tylko bodajże pierwszy przetłumaczono na polski.

Dlaczego u nas nie można opowiadać o ciele w ten sposób – ciekawie, z humorem, bez żadnych tabu, pokazując prawdziwą nagość, budowę ciała, przemiany, jakim ono ulega w czasie dojrzewania i po co właściwie to się dzieje? Nie bez powodu na początku tego filmu rodzice zostają uprzedzeni – dorośli, możecie się poczuć zakłopotani! Ale mimo zakłopotania uczmy nasze dzieci, że nagość nie jest wstydliwa, że z powodu własnej fizjologii nie musimy zapadać się pod ziemię, że wszystko, co związane z ciałem, jest naturalne i swobodne.

Pubertet to propozycja dla dzieci 9-13-letnich, takich, które już zadają pytania dotyczące seksu, które obserwują u siebie pierwsze objawy dojrzewania, czują jak zmienia się nie tylko ich ciało, ale i psychika. A co dla starszych? Czy są skazani na uczenie się seksu z filmów pornograficznych? Wygląda na to, że z propozycjami, które kieruje do nich Ministerstwo Edukacji, nic innego im nie pozostanie. Warto tylko zawczasu podesłać młodzieży link do wideo, które w zabawny sposób – pokazując to na warzywach i owocach – uświadomi im, jak wielka różnica jest pomiędzy seksem pokazywanym w pornosie, a tym rzeczywistym.

Oczywiście, są i książki. Takie, które opowiadają o seksie i dorastaniu bez pruderii, odpowiadają na pytania, uświadamiają w dziedzinie antykoncepcji. To na przykład doskonała „Zwykła książka o tym, skąd się biorą dzieci“, „Mała książka o miesiączce“, kultowe już „Wielka księga cipek“ i „Wielka księga siusiaków“, a dla starszej młodzieży – „Seks. Nieocenzurowany przewodnik po twoim ciele, seksualności i bezpieczeństwie“.

Co jeszcze podsunąć dziecku do czytania czy oglądania? Drodzy Czytelnicy, może Wam coś interesującego wpadło w ręce? Wspólnymi siłami może uda nam się stworzyć alternatywny program seksualnej edukacji naszych dzieci. Mądry i zgodny z wiedzą naukową.

newsweek.pl

STAN GRY: Zaremba: Linia Macierewicza wyłączona odrobinę za późno, aby uniknąć wrażenia dysonansu, Szułdrzyński o nienawiści lemingów, Sroczyński: PiS słabnący w sondażach zostaje odarty z nimbu skuteczności

— Prezydent Andrzej Duda wziął udział w biegu „Urodziny Janosika”w Parku Skaryszewskim w Warszawie. To coroczna impreza organizowana przez bliskich i przyjaciół Pawła Janeczka, oficera Biura Ochrony Rządu, który zginął w katastrofie smoleńskiej. http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,957,prezydent-na-biegu-urodziny-janosika.html

— 5-TKA MORAWIECKIEGO – CO DOKŁADNIE ZAPOWIEDZIAŁ PREMIER: http://300polityka.pl/live/2018/04/14/5-tka-morawieckiego-co-zapowiedzial-premier-na-konwencji-pis-lista/

— PIS WYGRYWA SOBOTĘ A 5-MORAWIECKIEGO MOŻE POMÓC PARTII RZĄDZĄCEJ WYJŚĆ Z POLITYCZNEGO DOŁKA – ANALIZA MICHAŁA OLECHA: http://300polityka.pl/news/2018/04/14/pis-wygrywa-sobote-a-piatka-morawieckiego-moze-pomoc-wyjsc-partii-rzadzacej-z-politycznego-dolka-analiza-300polityki/

— SZCZEGÓŁOWE REKLACJE OBU KONWENCJI:
Mastalerek: Przełomowe wystąpienie Morawieckiego. W takiej formie będzie dużym atutem w kampanii
PMM: Polska nie może być „Polską nie da się”, „Polską niemocy”. Polska mocy kontra Polska niemocy
W przyszłym tygodniu projekt zmian w kodeksach karnych. Ziobro: Chcemy pokazać przestępcom, gdzie ich miejsce
Kaczyński: Zdarzyły się nam potknięcia
Jaki: To symboliczne, ze kandydat na prezydenta Warszawy i liderzy PO i N występują na tle biurowców, symboli rzadow deweloperow. Pokazali dla kogo ma byc Warszawa
Trzaskowski: Warszawa powinna być bez obciachu! Warszawa powinna być fajna!
Szefernaker: Opozycja zapowiada, że będzie szła drogą prezydentury Warszawy, którą szli czyściciele kamienic. Drogą niesprawiedliwości społecznej i gardzenia słabszymi
Halicki: Tu, na tej sali się zaczęło spektakularne zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz. Warto o tym pamiętać, bo pójdziemy tą samą drogą!
http://300polityka.pl/live/2018/04/14/

— LINIA MACIEREWICZA WYŁĄCZONA ZA PÓŹNO, ŻEBY NIE MIEĆ WRAŻENIA DYSONANSU I NIEKONSEKWENCJI – PIOTR ZAREMBA: “Każdy, kto zna uwarunkowania rządowej telewizji, wie, że decyzje o informacyjnej blokadzie podjęto na najwyższym szczeblu. Nagle linia Macierewicza stała się obciążeniem. Jednak odrobinę za późno, aby uniknąć wrażenia dysonansu, zamętu, niekonsekwencji. Oczywiście, wielu Polaków wciąż lubi PiS – za co innego. Ale takie zakończenie ciężko będzie wytłumaczyć. No, chyba że mają coś jeszcze w zanadrzu. Ale coraz trudniej w to uwierzyć”.

— STRONA ANTYPISOWSKA ZERWAŁA TREUGA DEI CO DO ATMOSFERY – PISZE ZAREMBA:”Równocześnie antypisowska strona zerwała również swoiste treuga dei co do atmosfery. Hece wokół pogrzebu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, coraz brutalniejsze żądania: „kończmy z żałobą!”. Antyklerykalne burdy wokół krzyża przed prezydenckim pałacem. Mnożenie absurdalnych teorii: Cezary Michalski głosił, że wypadek miał miejsce przez Lecha Kaczyńskiego ledwie w kilka dni po 10 kwietnia, winę pilotów przesądzali w partyjnych przekazach politycy PO. Nie twierdzę, że cały obóz liberalno-lewicowy w tym uczestniczył, ale duża jego część przynajmniej przyzwalała. A „Gazeta Wyborcza” była w pierwszym szeregu przyzwalających”.

— ZAREMBA O CZUCHNOWSKIM: “Choć standardy dziennikarskie sięgają od dawna bruku, Czuchnowski jednak zaskoczył swoją zgoła niedziennikarską agresją. I rozbawił retoryką, jeszcze niedawno rezerwowaną dla najbardziej antysystemowej, wierzącej w spiski prawicy. Ale też stał się po części wyrazicielem emocji obozu, który nazwałbym antysmoleńskim”. http://www.polskatimes.pl/opinie/komentarze/a/linia-macierewicza-stala-sie-dla-pis-obciazeniem-jednak-odrobine-za-pozno-aby-uniknac-wrazenia-dysonansu-zametu-niekonsekwencji,13092485/

— MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI O NIENAWIŚCI LEMINGÓW – pisze w RZ: “Ale największym problemem jest nie tylko pogarda, nie tylko postawa lemingów. Problemem jest wielki ładunek niechęci i nienawiści, który przy okazji można zauważyć. Choć to znów prawą stronę oskarża się o „sianie nienawiści”, tym bardziej warto czasem zwracać uwagę na to, z jaką obsesyjną nienawiścią druga strona podchodzi do swych politycznych przeciwników. Nienawiść zaś nigdy nie jest dobra, bo zło nie może być drogą do jakiegokolwiek dobra”.

— SZUŁDRZYŃSKI O TYM CO LEMINGI WYŁAWIAJĄ DO SWOJEJ OPOWIEŚCI Z SZUMU INFORMACYJNEGO: “Tak więc można usłyszeć o tym, że afera reprywatyzacyjna została spreparowana przez rzekomo wyjaśniających ją Zbigniewa Ziobrę i Patryka Jakiego, którzy zamknęli w więzieniu swojego kumpla ze studiów (w rzeczywistości chodzi o to, że „Gazeta Wyborcza” opublikowała cykl tekstów pokazujący, że to wiceszef służb Maciej Wąsik znał się dobrze z aresztowanym w sprawie reprywatyzacji długoletnim urzędnikiem warszawskiego ratusza Jakubem R.). Że sondaże pokazują, że Donald Tusk wygra z Andrzejem Dudą (w rzeczywistości z badania IBRiS dla „Rzeczpospolitej” wynika, że gdyby pierwsza tura odbyła się dziś, doszłoby do remisu). Stałym wątkiem jest oczywiście to, że do katastrofy smoleńskiej doszło dlatego, że Jarosław Kaczyński kazał swojemu bratu przez telefon satelitarny lądować mimo złej pogody na lotnisku (w rzeczywistości, jak tłumaczył ostatnio szef komisji powołanej za czasów PO Maciej Lasek, obaj politycy telefonowali do siebie, zanim prezydenta poinformowano o tym, że warunki wykluczają lądowanie)”. http://www.rp.pl/Felietony/304129912-Michal-Szuldrzynski-Codzienna-mowa-nienawisci-w-restauracjach-Warszawy.html

— NIE DYKTATURA, TYLKO BURDEL – pisze Grzegorz Sroczyński na gazeta.pl: “Słabsze sondaże to również okazja, aby obóz anty-PiS (a zwłaszcza jego znane twarze) przeprosił się z elektoratem Kaczyńskiego i dostrzegł, że nie są to ciemne masy impregnowane na argumenty, że potrafią zmieniać zdanie i warto – zamiast im wygrażać pięścią – mówić i pisać również do nich. To z kolei wymaga uprawiania dziennikarstwa normalnego, a nie tożsamościowego. „Nie mówmy, że grozi nam dyktatura, tylko że grozi nam burdel i chaos” – to mądre polityczne przesłanie Ludwika Dorna z jednego z wywiadów. Mógłbym się pod tym podpisać”.

— PIS SŁABNĄCY W SONDAŻACH ZOSTAJE ODARTY Z NIMBU SKUTECZNOŚCI – DALEJ SROCZYŃSKI: PiS słabnący w sondażach zostaje odarty z nimbu skuteczności. Po okrzykach triumfu i po nasyceniu się nowymi sondażami obóz anty-PiS może zacznie widzieć Kaczyńskiego bardziej realnie. Jako polityka, który nie jest tak silny i nie ma tak dużego poparcia, żeby w Polsce jakieś „obozy” zakładać. Dzięki temu anty-PiS, zamiast malować ludziom postać Kaczora-dyktatora i napędzać mu zwolenników, zajmie się rozliczaniem Kaczyńskiego z normalnej, żmudnej polityki (co zresztą już zaczął, tropiąc skutecznie rządowe nagrody).

— KACZYŃSKI STAJE SIĘ ZWYKŁYM PROSZKIEM – pisze Sroczyński: “Wszystko, co Kaczyńskiego różni od innych polskich polityków i co zbudowało jego siłę, to blask autorytaryzmu, którym opromienili go przeciwnicy. Tylko w tej jednej kategorii „władca autorytarny” Kaczyński jak proszek do prania odróżnia się od innych proszków na półce. Bez tego marketingowego dopisku staje się zwykłym proszkiem. Kaczyński – zwykły polityk – będzie przez swoich wyborców oceniany jak inni politycy: za jakość zarządzania państwem, pracę sądów i urzędów, dziury w drogach, w czym – jak wiemy – mistrzem nie jest. Słabnące sondaże pozwalają wypalić się emocjom i nastrojowi grozy. I wrócić do uprawiania polityki. Populiści kwitną w atmosferze grozy stwarzanej przez przeciwników, bez niej stają się tacy sami jak wszyscy politycy w zglobalizowanym kapitalizmie, czyli dość bezradni, słabi i zagubieni”. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,23265872,sroczynski-pis-slabnie-to-najlepszy-moment-zeby-przestac.html#Z_MT

— GIGANTYCZNE NAGRODY W GDAŃSKIM RATUSZU I POKRĘTNE TŁUMACZENIE – WP: “Pracownicy Urzędu Miasta Gdańska tylko za rok 2017 otrzymali ponad 1 mln zł nagród”. https://wiadomosci.wp.pl/gigantyczne-nagrody-w-gdanskim-ratuszu-a-teraz-pokretne-tlumaczenie-6240686428186753a

— EWA SIEDLECKA O HAMLETOWSKIM WYBORZE GERSDORF: “Prezes Gersdorf miała do wyboru narazić się na zarzut złamania konstytucji albo zrezygnować z oporu na zasadzie, że PiS i tak swoje przewalczy i doprowadzi do działania nowej KRS”. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1745412,1,prezes-gersdorf-zwolala-posiedzenie-krs-to-byl-hamletowski-wybor.read

— JACEK HARŁUKOWICZ O PROBLEMIE PLATFORMY Z UJAZDOWSKIM: “Ale jeszcze we wtorek rano zapewniano mnie, że dotyczyć będzie jedynie wejścia Ujazdowskiego do gabinetu cieni PO – zżyma się Tomasz Owczarek, szef stowarzyszenia Wrocławski Ruch Obywatelski (WRO). Przy Chybickiej pełnił funkcję nieformalnego szefa sztabu. Dziś mówi: – Absolutnie nie mam zamiaru współpracować z Kazimierzem Ujazdowskim, to nie jest mój kandydat. On nie zna naszego miasta. Doświadczony polityk wrocławskiej Platformy uśmiecha się pod nosem: – Młodzież dostała solidną lekcję realnej polityki”.

— UJAZDOWSKI UDAJE I ROZWADNIA SWÓJ KONSERWATYZM – pisze Harłukowicz: “Nie ma nic przeciwko gejom, jako prezydent Wrocławia nie zabroni ich parady, a finansowaniu in vitro z miejskiej kasy nie będzie się sprzeciwiał. W marcu tego roku głosował w Parlamencie Europejskim najpierw przeciwko zakazowi „terapii reparatywnych”, które wywodzą się z pseudonaukowej teorii „leczenia” homoseksualizmu, a wcześniej przeciwko przyjęciu przez europarlament konwencji antyprzemocowej”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23265350,kogo-udaje-ujazdowski-kandydat-po-na-prezydenta-wroclawia-od.html

— GW O SALONIE POLITYCZNYM ANNY BIELECKIEJ (Iwona Szpala i Agata Kondzińska): “- Coraz częściej słychać, że ośrodek władzy z Nowogrodzkiej przeniósł się na Wilczą – mówi polityk obozu Zjednoczonej Prawicy. Tam, w mieszkaniu Anny Bieleckiej, mają wykuwać się takie pomysły jak prezesura Trybunału Konstytucyjnego dla Julii Przyłębskiej”.

— TO BIELECKA MIAŁA SIĘ WSTAWIAĆ ZA SOLVERE: “Solvere jest dziś w likwidacji, ale jej właściciele wrócili do kancelarii premiera, mimo że prokuratura bada, czy nie złamali ustawy antykorupcyjnej. – Anna Bielecka była promotorką Plakwicz i Matczuka (…) – opowiada nasz informator. – To Bielecka miała się wstawić za Plakwicz i Matczukiem, by mogli wrócić na rządowe stanowiska przy premierze”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23268280,salonik-pani-bieleckiej-na-zapleczu-pis-tu-sie-spotyka-nowa.html

— JERZY DZIEWULSKI O TYM JAK ZNALAZŁ SIĘ W POLITYCE – mówi Elizie Olczyk w RZ: “Ma pani rację, to był dziwny pomysł. W 1991 r. wystartowałem do Sejmu na prośbę mojego kolegi Zbyszka Eysmonta, późniejszego ministra bez teki w rządzie Hanny Suchockiej. Zadzwonił do mnie któregoś dnia i powiedział: „Z Januszem Rewińskim robimy partię. To ma być rodzaj wygłupu, ale jeżeli na listach znajdą się ludzie znani i popularni, to pokażemy, że każdy może dostać się do Sejmu, a nie tylko zawodowy polityk”. I poprosił, żebym ich wsparł, bo moje nazwisko było wówczas bardzo znane. Zgodziłem się niechętnie, przy czym zaznaczyłem, że nie będę prowadził kampanii. Wpisano mnie do okręgu w Bielsku-Białej. Nie byłem tam ani razu, za co przepraszam mieszkańców Bielska, nie wydałem ani złotówki na promocję, nie wywiesiłem ani jednego plakatu i zostałem wybrany. Mniej więcej półtora roku po wyborach wojewoda bielski zarzucił mi, że kampanię i plakaty sfinansowałem za pieniądze od Bogusława Bagsika”.

— DZIEWULSKI O LUSTRACJI I TECZCE STANISZEWSKIEJ, W KTÓREJ NIC NIE BYŁO:”Na przykład to, że Grażyna Staniszewska, posłanka Unii Demokratycznej z tego samego okręgu co ja, nigdy w życiu niczego nie podpisała, a więc nie można jej zarzucić współpracy z SB. To była kobieta, która nie dała się złamać. Oglądałem też materiały dotyczące Lecha Wałęsy, których było tak dużo, że całe biurko było zawalone dokumentami. Oczywiście była tam też ta kluczowa teczka, z której później zniknęły dokumenty. Ale gdy ja ją przeglądałem, było w niej wszystko co trzeba, i powiem jedno – jeżeli PRL miała takich agentów, to nic dziwnego, że upadła. Miałem też ciekawe zdarzenie – przyszedł do mnie wicemarszałek Sejmu z KPN Piotr Wójcik, który bardzo chciał, żebym przejrzał teczkę Moczulskiego i ocenił, czy jego lider współpracował z SB. Nie mogłem tego stwierdzić na 100 proc., ale Wójcik bardzo nalegał, żebym przyznał, że materiały zostały sfałszowane”. http://archiwum.rp.pl/artykul/1370950-Widzialem-teczki-osob-z-listy-Macierewicza.html

— STANISŁAW SKARŻYŃSKI O PREZYDENCIE DUDZIE CYTUJĄCYM PRZEDWIOŚNIE – pisze w GW: “Młody Baryka jechał pociągiem ze Wschodu bez żadnych papierów – jak ci uchodźcy z Czeczenii, którym minister Błaszczak kazał gnić na granicy bez prawa do złożenia wniosku o azyl”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23265771,kwiatki-przedwiosnia-andrzej-duda-nie-uwazal-w-szkole.html

— JAKUB MAJMUREK O POLITYCE ZBITYCH TERMOMETRÓW: “To może nie wystarczyć, bo problemem PO w Warszawie nie jest prezydent Gronkiewicz-Waltz, ale cała wizja modernizacji oparta na koncepcji miasta dla samochodu, biznesu i klasy średniej, która z zaciśniętymi zębami spłaca kredyty frankowe. Powszechność polityki zbitego termometru to znak, że polskiej polityce potrzebne są nie tylko pokoleniowa zmiana, ale przede wszystkim bardziej demokratyczne reguły interakcji między społeczeństwem a klasą polityczną. Bez instytucji obywatelskich wystarczająco silnych, by zmusić polityków do liczenia się ze wskazaniami różnych termometrów, politycy ciągle będą przekładać pracę nad problemami, licząc, że eksplodują one w rękach ich następców”. http://wyborcza.pl/7,75968,23263876,polityka-zbitych-termometrow-wylaczono-jedna-z-dwoch-stacji.html

— W NIEDZIELĘ BEATA SZYDŁO KOŃCZY 55 LAT, KRZYSZTOF SZCZERSKI 45, DZIŚ  TOMASZ ARABSKI KOŃCZY 50 LAT.

300polityka.pl

Zgorzelski: Kropkę nad i postawiła TVP, która nie zajęła się relacją z konferencji podkomisji. To pokazuje, że Macierewicz odchodzi w cień

Zgorzelski: Kropkę nad i postawiła TVP, która nie zajęła się relacją z konferencji podkomisji. To pokazuje, że Macierewicz odchodzi w cień 

– Z pewnością zostało zrelatywizowane to dzieło Antoniego Macierewicza, bo nawet sam prezes mówi, że eksperymenty były udane, nieudane, hipotezy trafne, nietrafne. Kropkę nad i postawiła TVP, która w ogóle nie zajęła się relacją z konferencji prasowej podkomisji. To pokazuje, że tak naprawdę Macierewicz wraz z długo budowaną teorią o wybuchach odchodzi w cień – stwierdził Piotr Zgorzelski w „Kawie na ławę” TVN24.

 

Neumann do PiS: Wy chronicie swoich, a wszystkich innych oskarżacie

– To kogutyzacja prawa. Senator Kogut, który miał wniosek o aresztowanie, ochrony przez kolegów senatorów z PiS, mimo apeli prezesa Kaczyńskiego, nie zrobiono tego. Posłowie PiS-u chronią się za immunitetami, poseł Tarczyński, obroniliście go, poseł Jaki się broni, ochroniliście Jakiego i poseł Kownacki. Trzech posłów obroniliście, a poseł Zwiercan, która wam pomaga, od dwóch lat sprawa jest nierozstrzygnięta – stwierdził Sławomir Neumann w „Kawie na ławę” TVN24. Jak dodał, „wy chronicie swoich, a wszystkich innych oskarżacie”.

 

Neumann: To była historyczna próba wyjścia z kryzysu, w jakim jest PiS

– Zmieniło się tylko to, że zamiast slajdów Morawieckiego mamy opowieści Morawieckiego. Ja przed dwoma laty słyszałem, ze w Polsce będzie jeździć milion samochodów elektrycznych i nie jeździ, że będą lux torpedy i nie jeżdżą, że ma być jakiś CPL i innych centralnych rzeczy i tego nie ma. To była historyczna próba wyjścia z kryzysu, w jakim jest PiS ws. nagród i szukano rozwiązania, więc PR-owcy PiS-u wymyślili: wyjdziemy z obietnicami – stwierdził Sławomir Neumann w „Kawie na ławę” TVN24.

300polityka.pl

Powstała Koalicja Obywatelska. „Pogonimy PiS!”

Powstała Koalicja Obywatelska. "Pogonimy PiS!"

– Możemy wygrać wybory i to zrobimy – obiecał lider PO Grzegorz Schetyna podczas mazowieckiej konwencji Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Obie partie ogłosiły, że start w wyborach odbędzie się pod wspólnym szyldem. PO i Nowoczesna formują wspólną Koalicję Obywatelską. – Mamy determinację, mamy zapał, mamy ideały, mamy odwagę mądrze zmieniać rzeczywistość – mówiła także przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.

Schetyna: Pogonimy PiS!

– Wybory samorządowe będą symbolem, tak jak te w maju 1990 roku. To były pierwsze wolne wybory w Polsce. Tak jak wtedy od samorządu terytorialnego zaczynał się marsz do budowy Polski otwartej, suwerennej, Polski wolności i solidarności. Tak samo będzie teraz. Tylko teraz wyzwanie będzie jeszcze poważniejsze. Musimy Polsce przywrócić wolność i suwerenność. Musimy powiedzieć: pokonamy PiS. Pogonimy PiS! – mówił podczas konwencji Grzegorz Schetyna.

Wg lidera PO, „samorządy są wrogiem przez swoją niezależność”. – Dlatego dzisiaj mówimy: samorządy to nie CBOS, im nic nie można kazać. Trzeba je szanować. (…) Nie będzie zgody na to, żeby za bandę Pisiewiczów i Misiewiczów, za aferę z nagrodami Jarosław Kaczyński odebrał pieniądze samorządom. Nie pozwolimy na to – dodawał Schetyna.

Dlaczego PO i Nowoczesna idą razem? – To jest coś naturalnego. Mamy bardzo podobny program i spojrzenie programowe na samorząd terytorialny, jego istotę, niezależność, suwerenność – tłumaczył przewodniczący Platformy. I obiecywał: – Nie popełnimy błędów węgierskiej opozycji. Będziemy szukać wspólnoty, będziemy rozmawiać i tworzyć relacje z innymi środowiskami, wolnościowymi i prodemokratycznymi partiami politycznymi. Zrobimy wszystko, żeby dać Polakom wybór i alternatywę dla złych rządów PiS. Bo tylko wtedy te wybory wygramy.

To pierwsza wspólna konwencja PO i Nowoczesnej. Obie partie wystartują pod szyldem Koalicja Obywatelska. Tak będzie się nazywał komitet wyborczy.

Lubnauer: Nie damy zniszczyć samorządu

Samorządy to wielki sukces Polski. Czy PiS tego chce, czy nie. Dzisiaj przeżywa renesans. To powód do dumy wszystkich Polaków. (…) Samorząd to codzienna praca, a nie awanturnictwo, które proponuje nam w kraju partia Jarosława Kaczyńskiego. Samorząd to poligon demokracji liberalnej, opartej na partycypacji obywateli, nie autorytaryzm działań PiS-u w kraju – mówiła liderka Nowoczesnej.

Katarzyna Lubnauer przekonywała, że „te wybory staną się impulsem do zmiany władzy w całej Polsce”. – Nie pozwolimy PiS-owi przejąć samorządów, których on nie rozumie i nie lubi. Dlatego, że samorządy są niezależne, wolne i nie dają się kontrolować z góry. Dlatego zbudowaliśmy Koalicję Obywatelską, która może zwyciężać i zwycięży w przyszłych wyborach. Jesteśmy tutaj, by obronić samorządy przed zarazą PiS – tłumaczyła.

Jaka Polska po PiS? – Chcemy budować Polskę patrzącą do przodu, a nie odwracającą się do historii. Chcemy budować Polskę, która jest oparta na samorządności i decyzjach ludzi, a nie na autorytarnym stylu rządów. Chcemy Polski, która nie tkwi w okowach historii. Chcemy Polski, którą rządzą gospodarze, a nie nieodpowiedzialne pany, którym się należy – mówiła Lubnauer. I dodała: – Mamy determinację, mamy zapał, mamy ideały, mamy odwagę mądrze zmieniać rzeczywistość! Dlatego w wyborach samorządowych 2018 roku wspólnie zwyciężymy!

PO i Nowoczesna mają „przepis na zwycięstwo”

Lider mazowieckiej Platformy Andrzej Halicki tłumaczył podczas konwencji, że koalicja obu ugrupowań ma charakter ogólnopolski, a dziś „konkretyzuje się w pierwszym regionie”. – To dla nas bardzo ważne, ale myślę, że także dosyć symboliczne, bo w 2006 roku zwycięska, wieloletnia seria zaczęła się w Warszawie, a konkretnie na tej sali: pierwsze bardzo spektakularne zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz. Warto o tym pamiętać, bo teraz pójdziemy tą samą drogą – mówił poseł PO.

Przekonywał, że Platforma i Nowoczesna mają „przepis na zwycięstwo”. Jaki? To właśnie formuła koalicyjnego startu, czyli wspólne listy i wspólni kandydaci. – Niektórzy mówią, że najtrwalsze małżeństwa są z rozsądku – przekonywał Halicki.

Liderka mazowieckich struktur Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz podkreślała, że obie partie wchodzą dziś na zupełnie nową drogę: – To jest początek nowej drogi dwóch głównych sił opozycyjnych do dobrego wyniku w wyborach samorządowych w całym kraju. Razem w wyborach samorządowych możemy naprawdę zdziałać dużo więcej – mówił Gasiuka-Pihowicz.

– My pytamy ludzi, oni pytają prezesa. Chcieli wcielić gminy do Warszawy. Powiedzieliśmy: nic o nas bez nas . I wygraliśmy. I tak wygramy teraz! – przekonywała posłanka Nowoczesnej.

Przypomnijmy, koalicyjnym kandydatem na prezydenta Warszawy jest Rafał Trzaskowski z PO, a na wiceprezydenta Paweł Rabiej z Nowoczesnej.

Trzaskowski: Warszawa powinna być fajna!

– Wszystko zaczęło się w Warszawie, ciąg tych zwycięstw zaczął się w 2006. Warszawa powinna być bez obciachu! Warszawa powinna być fajna! To słowa z leksykonu ludzi młodych, dlatego musimy wygrać w Warszawie! – mówił podczas konwencji Rafał Trzaskowski.

Kandydat na prezydenta stolicy przekonywał, że „trzeba być blisko tych, którzy są wykluczani przez PiS”. – Musimy być blisko tych wszystkich, którzy są wykluczani przez PiS. Wokół tych mniejszości. Te koalicje muszą być jak najszersze! Mówmy same dobre rzeczy o wszystkich partiach, które jeszcze nie są z nami, o tych wszystkich ruchach miejskich. Bo to nam zapewni  zwycięstwo w wyborach samorządowych, a potem parlamentarnych! – przekonywał Trzaskowski.

wiadomo.co