Kulisy afery Sikorskiego: Marszałek wygadał się przypadkiem, a w PiS kłamią, że o propozycjach Putina nie słyszeli

Jakub Noch
26.10.2014Marszałek Sejmu Radosław Sikorski sądził, iż wywiad dla Politico.com to... nieoficjalna rozmowa.
Marszałek Sejmu Radosław Sikorski sądził, iż wywiad dla Politico.com to… nieoficjalna rozmowa. • Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

„Radosław Sikorski powtórzył tylko to, o czym wszyscy słyszeli już dawno” – pisze w najnowszym „Newsweeku” Michał Krzymowski. Jak przekonuje dziennikarz, propozycje rozbiorowe padały z ust Władimira Putina wielokrotnie. W tym podczas słynnych rozmów Władimira Putina z Donaldem Tuskiem, do których doszło w Trójmieście w 2009 roku.

Jednocześnie rozmówcy Krzymowskiego z otoczenia Radosława Sikorskiego przyznają, że marszałek Sejmu popełnił wielki błąd w rozmowie z Benem Judahem z serwisu Politico.com. Sikorski miał być przekonany, że Amerykanin rozmawia z nim… nieoficjalnie.

Wpadka spowodowana frustracją?
Mówił więc szczerze i z najlepszą wolą chciał dziennikarzowi pomóc w stworzeniu dobrego materiału o polityce prowadzonej przez Władimira Putina na światowych salonach. Były szef polskiej dyplomacji nie miał pojęcia, że Judah poda go jako źródło takiej wiedzy.

Inni politycy, którzy zgodzili się na rozmowę z „Newsweekiem” wskazują jednak na scenariusz przedstawiony wcześniej przez prof. Jadwigę Staniszkis. Popularna socjolożka oceniała, że wywiad Radosława Sikorskiego miał być atakiem na Donalda Tuska, który pozostawił go „na lodzie”.

– Radek jest sfrustrowany, brakuje mu adrenaliny. Kilka miesięcy temu spotykał się z Johnem Kerrym, a dziś jego politycznym partnerem jest Jerzy Wenderlich – przyznają jego współpracownicy. Podkreślają natomiast, że marszałek Sikorski ” wie, że poza Platformą nie ma dla niego życia”.

W 2009 roku Donald Tusk i Władimir Putin rozmawiali w cztery oczy na sopockim molo. To tam padła propozycja rozbioru Ukrainy?
W 2009 roku Donald Tusk i Władimir Putin rozmawiali w cztery oczy na sopockim molo. To tam padła propozycja rozbioru Ukrainy?•Fot. Damian Kramski / Agencja Gazeta

Znowu ten Schetyna?!
Jak zwykle, gdy w Platformie Obywatelskiej pojawiają się kłopoty, pojawia się też scenariusz, w którym za wszystkim stoi Grzegorz Schetyna. To nowego ministra spraw zagranicznych ludzie Sikorskiego podejrzewają o nakręcenie afery w Polsce.

– Jestem zupełnie wstrząśnięty polską reakcją na to, co powiedział Sikorski. Szokujące jest przecież nie to, co powiedział on czy Tusk, ale to, co powiedział Putin – oceniał przecież sam Ben Judah. Część jego kolegów po fachu znad Wisły najwięcej zarzutów kieruje jednak pod adresem marszałka Sejmu, a nie „cara XXI wieku”.

Michał Krzymowski przypomina, że Grzegorz Schetyna o wszystkim prawdopodobnie dowiedział się jednak dopiero podczas jednej z podróży zagranicznych i rozmawiający z nim wówczas korespondenci donosili o jego wyraźnym zaskoczeniu.

Zaskoczeni tajemnicą poliszynela
W ocenie „Newsweeka”, o prawdziwym zaskoczeniu historią na temat propozycji rozbioru Ukrainy wśród polskich polityków i dziennikarzy nie może być mowy. Legendy o tym krążyły bowiem od dawna i powtarzało je wielu wpływowych ludzi. Były tylko różne wersje co do tego, gdzie i kiedy prezydent Rosji zaproponował Polakom podzielenie się Ukrainą.

Krzymowski przypomina, że najbardziej prawdopodobny trop prowadzi do którejś z rozmów Tuska z Putinem w Trójmieście. Być może Putin proponował Tuskowi zabawę granicami na molo, ale niewykluczone, że ta propozycja przyszła mu do głowy na Westerplatte. To z tego miejsca pochodzi zastrzeżona notatka MSZ, w której przewija się relacja na temat wywodów prezydenta Rosji o polskości nie tylko Lwowa, ale i Wilna.

Donald Tusk i Władimir Putin na Westerplatte w roku 2009.
Donald Tusk i Władimir Putin na Westerplatte w roku 2009.•Fot. Damian Kramski / Agencja Gazeta

Lech Kaczyński i PiS też o tym wiedzieli
Ten trop wskazuje też na kłamstwo polityków Prawa i Sprawiedliwości. Dziś oburzają się, iż Radosław Sikorski zbyt długo zwlekał z ujawnieniem rosyjskiej propozycji, a okazuje się, że musiał o niej wiedzieć… prezydent Lech Kaczyński i jego ekipa na Krakowskim Przedmieściu. Notatka z Westerplatte trafiła bowiem na prezydenckie biurko wkrótce po gościnie Putina nad Zatoką Gdańską.

Na pewno też nie przeszła w ówczesnej Kancelarii Prezydenta bez echa, bo jak informuje „Newsweek”, jeden z zaufanych wówczas współpracowników prezydenta Kaczyńskiego od lat z propozycji Władimira Putina robi… anegdotę, która służy mu podczas prowadzenia zajęć ze studentami.

Więcej o kulisach „rozbioru Sikorskiego” w najnowszym wydaniu tygodnika „Newsweek”.

natemat.pl

Dodaj komentarz