Będzie komisja śledcza w sprawie inwigilowania opozycji?

Będzie komisja śledcza w sprawie inwigilowania opozycji?

We wniosku o powołanie tej komisji posłowie Nowoczesnej i PO napisali, że „stosowanie czynności operacyjno-rozpoznawczych wobec posłów RP wykonujących obowiązki poselskie, a także wobec obywateli podejmujących działania w ramach praw określonych przez Konstytucję RP jest sprzeczne m.in z przepisami ustawy o policji, wskazującymi jakie są cele działania policji”.

Sprawę ujawniła pod koniec lipca „Gazeta Wyborcza”, która napisała: „Policyjni tajniacy śledzą działaczy stowarzyszenia Obywatele RP i posła opozycji Ryszarda Petru, lidera Nowoczesnej”. Dziennik przytaczał nagrania policyjnych rozmów. Zostały one najprawdopodobniej nagrane 21 lipca, kiedy w Senacie trwały prace nad ustawami o SN i KRS. Przed budynkiem parlamentu natomiast manifestowały tłumy przeciwne pisowskim zmianom w sądownictwie.

Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka mówił dziś w Sejmie: – „PiS bardzo mocno wystraszyło się protestów i wobec obywateli i polityków rozpoczęło inwigilację”. Podkreślił, że na tego typu działania zgodę musi wyrazić sąd, a jak stwierdził, w tym wypadku, „nic nie wiadomo”, by taka zgoda była wydana. – „Nie możemy pozwolić na to, żeby organy państwa były wykorzystywane do walki politycznej” – podkreślił Szłapka.

 „Okazuje się, że dzisiaj w Polsce nie wszyscy możemy czuć się bezpiecznie, bo technikami operacyjnymi prowadzone są działania wobec tych, którzy myślą inaczej niż PiS” – podkreślił Andrzej Halicki z PO. Jego zdaniem, działania policji wobec posłów opozycji były „bezpodstawne”.

Policja tłumaczyła wtedy, że chodziło im tylko – uwaga! – zapewnienie bezpieczeństwa zarówno samych manifestantów, jak i „okolicznych przechodniów i mieszkańców Warszawy”. Mimo upływu czasu, ciągle nie rozumiemy, jak temu mogli zagrozić posłowie czy Obywatele RP?

koduj24.pl

Kaczyński chce zmian w ordynacji wyborczej. Chodzi o to, by PiS było łatwiej?

Newsweek Polska, 11.10.2017

© PAP

 

Druga komisja do zliczania głosów, ograniczenie roli jednomandatowych okręgów oraz monitoring lokali wyborczych – to prawdopodobne zmiany, jakie Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało wprowadzić w ordynacji. Politycy chcą, aby najbliższe wybory samorządowe przeprowadzone zostały według nowych zasad, ale żeby się tak stało, proces legislacyjny musi przyspieszyć.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości od momentu przejęcia władzy przebąkiwali o potrzebie zmian w kodeksie wyborczym. Więcej konkretów na ten temat można było dowiedzieć się z wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego podczas . Prezes wspominał wtedy o wprowadzeniu w obwodach drugiej komisji wyborczej, która miałaby zająć się wyłącznie liczeniem głosów. Ma to – według niego – ograniczyć ryzyko fałszerstw, ponieważ jej członkowie nie byliby zmęczeni po całym dniu pracy. Gwarancją uczciwości procesu wyborczego miałoby dać także obowiązkowe zainstalowanie monitoringu w lokalach, czego także domaga się PiS.

Kolejną sporą zmianą ma być rezygnacja z wprowadzonych zaledwie trzy lata temu jednomandatowych okręgów wyborczych w gminach poza miastami na prawach powiatu. Dotychczas funkcjonowało to w ten sposób, że każda gmina dzielona była na tyle okręgów, ilu jest tam radnych. Dzięki temu do samorządu wchodzili tylko zwycięzcy głosowania. – To sprawa bardzo wątpliwa z punktu widzenia demokracji. Można mieć 40 proc. głosów w mieście i jednego albo żadnego radnego – mówił w Przysusze Jarosław Kaczyński. Według „Gazety Wyborczej” PiS rozważa obecnie dwa rozwiązania – albo całkowitą rezygnację z JOW-ów albo pozostawienie ich w miastach liczących maksymalnie 20 tys. mieszkańców.

Sposób na metropolie?

Poza tym, według „Rzeczpospolitej” posłowie PiS mogą wprowadzić zakaz jednoczesnego kandydowania do dwóch szczebli samorządu, np. na burmistrza i radnego sejmiku. Zdaniem opozycji to uderzenie w popularnych prezydentów dużych miast, którzy najczęściej nie sprzyjają Prawu i Sprawiedliwości.

Politycy opozycji obawiają się także, iż PiS będzie starał się wyeliminować ze startu w wyborach samorządowych . Tym doniesieniom partia rządząca zdecydowanie zaprzecza. – Z całą pewnością w ordynacji wyborczej nie będzie takich rozwiązań, jak możliwość kandydowania w wyborach samorządowych tylko i wyłącznie partii politycznych – twierdzi cytowana przez „Rzeczpospolitą” rzeczniczka PiS-u, Beata Mazurek.

Co zrobi Duda?

Czy faktycznie taki kształt obierze znowelizowany kodeks wyborczy, tak naprawdę nie wiadomo. Toczą się właśnie dyskusje wewnątrzpartyjne w samym PiS-ie. Jak donosi „Rzeczpospolita”, Jarosław Kaczyński od września prowadzi serię rozmów z działaczami posłami z poszczególnych regionów Polski, lecz na razie nie są znane konkrety.

O nowelizacji niewiele wiedzą też działacze Ruchu Kontroli Wyborów – organizacji, która dotychczas ramię w ramię z PiS-em chciała zmieniać ordynację. Według „Gazety Wyborczej” posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego nie są pewni reakcji prezydenta – obawiają się, że Duda po reformujących Krajową Radę Sądownictwa i Sąd Najwyższy, zbuntuje się po raz kolejny. Dlatego najpierw chcą wysondować, które zmiany poprze prezydent.

Prawo i Sprawiedliwość nie ukrywa, że planuje znowelizować kodeks, tak aby według nowych zasad odbyły się najbliższe wybory samorządowe zaplanowane na listopad 2018 roku. Żeby faktycznie tak się stało, ustawa musiałaby wejść w życie najszybciej jesienią tego roku, bo zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego zmiany w ordynacji muszą być wprowadzone najpóźniej na rok przed głosowaniem.

msn.pl

Smoleńsk zrobił (dla PiS) swoje. Smoleńsk może odejść

Newsweek Polska, Jakub Majmurek, 11.10.2017

© photo: PAP/EPA/Yuri Kochetkov, PAP/Jakub Kamiński / source: PAP/ EPA„W tych okolicznościach, które mamy – tej prawdy do końca ustalić się nie da” – powiedział Jarosław Kaczyński podczas październikowej miesięcznicy. Możliwe, że szef PiS przygotowuje się do tego, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – chce jednocześnie odsunąć Macierewicza i wygasić spekulacje o zamachu. Wycofanie się z hipotezy zamachu jest bowiem dziś dla PiS politycznie racjonalne.

„I będzie prawda […] Prawda, której dzisiaj jeszcze nie znamy, ja jej nie znam. Ale prawda! Albo stwierdzenie – dzisiaj w tych okolicznościach, które mamy – tej prawdy do końca ustalić się nie da” – powiedział wczoraj, podczas 90. miesięcznicy smoleńskiej, Jarosław Kaczyński.

Słowa te zaskoczyły obserwatorów polskiego życia politycznego. Przez siedem lat, a zwłaszcza ostatnie dwa, ciągle przecież słyszeliśmy od Jarosława Kaczyńskiego i wysokich przedstawicieli jego partii, że do „prawdy o Smoleńsku” zbliżamy się i już wkrótce ją odkryjemy. Co się więc stało, że nagle Prezes PiS zaczyna wątpić w możliwość jej ustalenia?

Od kwietnia 2010 wyrażenie „prawda o Smoleńsku” odmieniane było przez obecny obóz władzy przez wszystkie przypadki. „Prawda o Smoleńsku” miała przerażać i wprawiać w zdumienie. Jako jej kolejne przybliżenia otrzymywaliśmy serie spekulacji ekspertów skupionych wokół Antoniego Macierewicza. Snuli oni teorię, że za katastrofę prezydenckiego Tupolewa odpowiadało rozpylenie sztucznej mgły, trzy wybuchy na pokładzie samolotu w powietrzu, bomba termobaryczna, bańka helowa, czy dość banalny w sąsiedztwie tych dwóch poprzednich trotyl.

PiS obiecywał, że tylko jego rząd będzie w stanie wyjaśnić, co się tak naprawdę zdarzyło w Smoleńsku. Licytował w tej kwestii bardzo ostro. Rządowi Donalda Tuska zarzucał co najmniej współodpowiedzialność za katastrofę, a na pewno brak politycznej woli jej pełnego wyjaśnienia. „Dla dobrych stosunków z Putinem, Tusk poświęcił prawdę o poległej pod Smoleńskiej polskiej elicie” – głosił przekaz Nowogrodzkiej, powielany do znudzenia przez media Karnowskich i Sakiewicza, a po 2015 roku także przez media publiczne.

Każdy, kto nie zgadzał się z aktualnie obowiązującą pisowską teorią na temat „prawdy o Smoleńsku” atakowany był jako co najmniej osoba beznadziejnie naiwna i zaślepiona, w najgorszym kierująca się złą wolą i sprzeniewierzająca się obowiązkom wobec narodowej wspólnoty.

Kompromitacja PiS?

Czy słowa Jarosława Kaczyńskiego z wtorku nie są w tym kontekście dla PiS kompromitujące? Biorąc rzecz na zdrowy rozum powinny być. Oto bowiem partia, która przez siedem lat krzyczała o „prawdzie o smoleńsku”, atakowała każdego, kto nie zgadzał się z jej spekulacjami, podważała ustalenia ekspertów, sama przyznaje się, że nic tak naprawdę w tej sprawie nie wie i prawdopodobnie nie będzie w stanie ustalić. Swoją wypowiedzią z wczoraj Kaczyński potwierdził, że wszystko, co mówiła jego partia w sprawie Smoleńska było zbiorem dzikich spekulacji i retorycznych manipulacji.

Polska polityka jest jednak zbyt spolaryzowana i plemienna, by taki polityk jak Kaczyński mógł się tak po prostu skompromitować. Jego twardy elektorat widzi w nim Naczelnika Państwa, największego męża opatrznościowego polskiej polityki od czasów marszałka Piłsudskiego (jeśli nie Kościuszki) i jest mu w stanie wybaczyć wszystko, usprawiedliwić każdy, najbardziej niezrozumiały taktyczny manewr. Także wycofanie się z teorii smoleńskiego zamachu.

Pytana dziś o to, jak właściwie interpretować słowa Kaczyńskiego, rzeczniczka PiS, Elżbieta Mazurek, nie potrafiła nic konkretnego odpowiedzieć. Dość bezradnie prosiła, by wszystkie zapytania kierować do osób bardziej kompetentnych w smoleńskich kwestiach, na czele z Antonim Macierewiczem. Pokazuje to, że samym PiS musi panować zamieszanie co do tego, jak interpretować słowa Prezesa. Znając stosunki panujące na Nowogrodzkiej można się spodziewać, że prędzej czy później odpowiednią wersję ustali ściśle określony „przekaz dnia”.

Smoleńsk zrobił swoje

To, co na temat „prawdy o Smoleńsku” będą mówili politycy PiS w najbliższym czasie pokaże, czy partia faktycznie wycofuje się z teorii zamachu. Nie można bowiem wykluczyć, że słowa Kaczyńskiego miały na celu coś zgoła innego. Na przykład wbicie szpili Antoniemu Macierewiczowi, wysłanie mu sygnału, że jego akcje w partii idą w dół, a Nowogrodzka nie będzie tolerować wszystkich jego „ekstrawagancji”.

Możliwe też, że Kaczyński przygotowuje się do tego, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – chce jednocześnie odsunąć Macierewicza i wygasić spekulacje o zamachu. Wycofanie się z hipotezy zamachu jest bowiem dziś dla PiS politycznie racjonalne. Hipotezy tej – co liderzy obozu muszą widzieć – nie da się udowodnić tak by przekonała kogokolwiek spoza Klubów Gazety Polskiej. Ciągłe powtarzanie, że „zbliżamy się do prawdy” stawało się też powoli ośmieszające dla Kaczyńskiego.

Smoleńsk odegrał w polityce PiS swoją rolę. Zintegrował wokół partii twardy elektorat, konieczny dla przetrwania chudych lat w opozycji. Przez lata „prawda o Smoleńsku” działała jak czarna teczka Stana Tymińskiego z wyborów prezydenckich z 1990 roku. Tymiński miał w niej trzymać „przerażające kwity” na elity formującej się III RP – kwitów nigdy nie pokazał, ale strasząc teczką pokonał Tadeusza Mazowieckiego i wszedł do drugiej tury.

Grając „smoleńską teczką” Kaczyński przetrwał osiem lat opozycji. Na centrowy elektorat, kluczowy dla zwycięstw w 2015 roku i drugiej kadencji, smoleńska teczka działa jednak słabo. A nawet potencjalnie go zniechęca. Partii o wiele bardziej opłaca się mobilizować elektorat socjalem, szczuciem na elity, czy rozgrywaniem lęków przed uchodźcami. Smoleńsk zrobił swoje, można go odłożyć na półkę.

I tak wina Tuska

Choć też nie do końca. Ewentualne wycofanie się z hipotezy zamachu nie będzie z pewnością oznaczało zupełnego końca smoleńskiego obrządku. Z pewnością zostaną takie jego elementy, jak coraz bardziej państwowy kult Lecha Kaczyńskiego, z pomnikiem byłego prezydenta na Krakowskim Przedmieściu i instytucjami państwowymi przedstawiającymi go jako największego męża stanu w ostatnim ćwierćwieczu – drugiego po Jarosławie.

Nie ustaną także związane ze Smoleńskiem ataki na PO. Przecież w optyce PiS, jeśli prawdy o Smoleńsku nie da się ustalić, to świadczy to tylko o tym, że ktoś ją celowo ukrył. Ktoś, kto „miał powody się obawiać”. Kto? Stawiam dolary przeciw orzechom, że znów będzie to „wina Tuska”.

msn.pl

Wielka Brytania zostanie w UE? Premier May ma tajny dokument pozwalający unieważnić Brexit

Newsweek Polska, 11.10.2017

© photo: REUTERS/Phil Noble / source: PAP

 

Marzec 2019 roku – to wtedy Wielka Brytania ma wyjść z Unii Europejskiej. Rozwód ma być ciężki dla obu stron. Okazuje się, że nie jest nieunikniony, jak twierdzi rząd. Według tajnych wytycznych prawnych, które miały dotrzeć do premier Theresy May, jest sposób, by wycofać się z Brexitu i wyjść z afery z twarzą. Politycy żądają upublicznienia dokumentów.

Partia Konserwatywna, która ma wyprowadzić Wielką Brytanię ze Wspólnoty, nie cieszy się ostatnio popularnością. Co prawda wygrała czerwcowe wybory, ale straciła sporo miejsc w parlamencie, co pokazało, że Brytyjczycy nie dowierzają receptom Torysów na Brexit. O kondycji premier i jej politycznego zaplecza świadczą ostatnie wystąpienia szefowej gabinetu: May jest w kiepskiej formie, niepewna i straciła charyzmę, która potrzebna jest, by wyjść z Unii pewnym krokiem.

Mimo że Torysi uparcie twierdzą, że Brexitu nie da się uniknąć, bo uruchomiony już został Artykuł 50. Traktatu Lizbońskiego, coraz głośniej mówi się furtkach awaryjnych, które można otworzyć w razie komplikacji. Mają być one zawarte w dokumencie prawniczym, według których brytyjski parlament może zatrzymać proces wychodzenia z UE w dowolnym momencie.

Presja na Theresę May

Jak oceniają prawnicy i politycy, parlament może wstrzymać Brexit, jeśli okaże się on sprzeczny z interesami Brytyjczyków. Jest to o tyle istotne, że im bliżej rozwodu, tym mocniejsza pozycję w negocjacjach ma Bruksela, a w Wielkiej Brytanii strach przed konsekwencjami jest coraz większy. Może się na przykład okazać, że Londyn wynegocjuje tak kiepskie warunki wyjścia, że wszyscy na Wyspach zostaną puszczeni z torbami. Już teraz wiadomo, że zerwanie z UE pociągnie za sobą problemy w różnych sektorach gospodarki. Rząd ma już nawet ekspertyzy, jak wpłynie to na rynek pracy i standard życia.

Dlatego brytyjscy politycy coraz silniej naciskają na May, by upubliczniła szczegóły dokumentu, który miał zostać sporządzony przez najlepszych prawników w kraju. Najgłośniej domagają się tego parlamentarzyści, którzy optują za pozostaniem w Unii, oraz biznesmeni. Jak podkreślają, są przerażeni uporem konserwatystów, którzy prą do Brexitu, nawet jeśli oznacza on katastrofę. Obawy nasiliły się po ostatnim wystąpieniu Theresy May, które miało być nowym początkiem, a wypadło fatalnie. Premier straciła po nim resztki autorytetu zarówno wśród europejskich polityków, jak i własnych wyborców. Co taka szefowa może wynegocjować?

Brexit cięższy niż myślano

– Twierdzenie, że artykuł 50. [dotyczący opuszczenia UE] jest nieodwracalny, jest mitem, który został stworzony przez breksitowców, aby powstrzymać Brytyjczyków przed zmianą zdania – mówi Nick Clegg, były wiceminister w rozmowie z „Observerem”. – Theresa May grozi, że deputowani będą musieli głosować za jakimkolwiek dealem, który premier przedstawi na jesieni przyszłego roku. W przeciwnym wypadku Wielka Brytania opuści Unię bez żadnego porozumienia. To nonsens! Artykuł 50. nigdy nie był taśmociągiem w jedną stronę, jak twierdzi rząd. Proces może być zatrzymany w każdym momencie – dodaje.

Jak wyjaśnia, wszystko zależy od warunków, jakie wynegocjuje z Unią rząd, i to nad tym powinni zastanowić się deputowani podczas przyszłorocznego głosowania nad porozumieniem. – Powinni zadać sobie pytanie, czy deal sprostał obietnicom, które breksitowcy złożyli przed referendum. Jeśli nie, deputowani powinni odrzucić porozumienie i starać się wymusić na rządzie i Unii zatrzymanie zegara, by dać Wielkiej Brytanii czas na pomocne zastanowienie się – mówi Clegg.

Jak dodaje, dałoby to brytyjskiemu rządowi okazję, by wynegocjować lepsze warunki przynależności do UE. Na przykład na zewnętrznej orbicie wspólnoty, czyli poza rdzeniem Unii Europejskiej.

Zdaniem Chuki Umunny, deputowanego Partii Pracy, już teraz Brexit okazał się dużo bardziej skomplikowany, niż myślano przed referendum, i że warunki zwolenników rozwodu nie zostaną spełnione. Czy jest więc sens brnąć w ślepą uliczkę? – Prawnicy są zgodni, że wciąż mamy wybór – mówi Umunna. – Politycznie? Wielu unijnych partnerów sugeruje, że nie mieliby niż przeciwko temu – dodaje.

Czy Theresa May zagłosowałaby za Brexitem?

W zeszłorocznym referendum obecna premier zagłosowała przeciwko wyjściu z UE. Czy gdyby ponownie doszło do głosowania, May chciałaby, aby Wielka Brytania opuściła wspólnotę?

Takie pytanie usłyszała podczas wtorkowego wywiadu w radiu LBC. – Głosowałam za pozostaniem z powodu okoliczności w tamtym czasie. Ale teraz okoliczności zmieniły się… – kluczyła premier. Dociskana dodała: – Mogłabym tu siedzieć i mówić: „Och, teraz znów zagłosowałabym za pozostaniem” albo „Zagłosowałabym za wyjściem” tylko po to, by odpowiedzieć na to pytanie.

Wymijające tłumaczenie dało przeciwnikom May broń do ręki. Zdaniem politycznych oponentów premier sama nie jest pewna, czy Brexit jest słusznym rozwiązaniem, i że ma wątpliwości, czy spełni oczekiwania Brytyjczyków.

Źródło: The Guardian

msn.pl

Gra w bambuko Dudy i Kaczyńskiego

Pod stołem zachodzi handelek - ty mi dasz sądy, to ja ci dam dyplomację…

Pod stołem zachodzi handelek – ty mi dasz sądy, to ja ci dam dyplomację…

Konstytucja opisuje jak winien być regulowany proces stanowienia prawa w Polsce. Ma być on przejrzysty, poddany rygorom sprawnego uchwalania prawa (konsultacje społeczne i trzy czytania w Sejmie oraz rekomendacje w komisjach), co ma prowadzić do sprawnie funkcjonującego państwa.
Polska nigdy nie była szczególnie w tej kwestii cywilizowana. Nasza bylejakość za granicą uzyskała pejoratywne określenia. Ostatnio jednak odchodziliśmy od tego schematu „Polaczka”, zaczęliśmy się dobrze kojarzyć. Na schematy pracują pokolenia i po 1989 roku wydawało się, że wreszcie solidnie odwróciliśmy złe skojarzenia z Polską w ekspresowym tempie.

Niestety, dorwała się do władzy partia katastrofy. Pożegnaliśmy się ze statusem państwa przewidywalnego, a zatem i jako nacja tak jesteśmy postrzegani. Odżył schemat Polski jako chorego człowieka Europy. Nie tylko wśród elit politycznych zostaliśmy odesłani do oślej ławki, do podrzędnego stolika, ale także wśród zwykłych ludzi. Opinia o Polsce poleciała na pysk, że posłużę się metaforą prezesa Kaczyńskiego – „na mordę zdradziecką”.

Przez wieki chwaliliśmy się Konstytucją 3 Maja, która miała nas czynić świadomych prawa i nowoczesnych. Od dwóch lat coraz bardziej zbliżamy się do zapomnianego na Zachodzie ustroju republiki bananowej, w której nie obowiązuje prawo ani Konstytucja, tylko jej interpretacja rządzących, a w zasadzie wola jednego człowieka.

Przechodzimy transformację od demokracji do republiki bananowej, nazywanej też satrapią, dyktaturą etc. Oto przejrzyste stanowienie prawa przez Andrzeja Dudę polega na tym, że trzy razy podjął u siebie prezesa Kaczyńskiego, który ma inny pogląd niż on na temat, jak odebrać niezależność sądom, aby stały się zależne od partii albo od niego. Odbywa się to poza naszymi oczami, a to dlatego, że pod stołem zachodzi handelek – ty mi dasz sądy, to ja ci dam dyplomację itd.

„Transparentność” PiS polega w tej kwestii na tym, że Duda dostał na swoje biurko poprawki partii, które ma on wnieść do swojego projektu ustaw albo nie wnieść – i które stałyby się po zaakceptowaniu autopoprawkami. A wiedzy o tych poprawkach nie mają nawet politycy PiS, bo w tajemnicy pisał je przed wszystkimi prezes Kaczyński.

Jaki będzie rezultat, czy dojdzie do następnych spotkań w cztery oczy Dudy z Kaczyńskim, jest dla nas nieistotne. Mamy do czynienia ze zmienionym sposobem łamania Konstytucji przez Dudę i prezesa partii, która ma większość w parlamencie.

To, co ma być transparentne, jest utajnione, a jednym z tych powodów jest, aby rozbroić niezgodę i protesty społeczeństwa obywatelskiego. W tej chwili demokraci nie wiedzą, kiedy demonstrować, ani przeciw komu, ani jakie konkretne treści niekonstytucyjne oprotestować. Grę w bambuko Duda i Kaczyński mają coraz lepiej opanowaną.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

W świecie fantazji pana Macierewicza

W świecie fantazji pana Macierewicza

Co miesiąc, przed kolejnym dniem wspominania ofiar katastrofy smoleńskiej, tych jedynych słusznych oczywiście, objawia się ze swoimi „rewelacjami” Antoni Macierewicz. Do tej pory przerobił już właściwie wszystkie możliwości, wskazujące na zamach. Była sztuczna mgła, wybuch na pokładzie, jakieś fale magnetyczne, odstrzał z lądu, celowe uszkodzenie samolotu przed lotem.

Fantazja ministra MON wielokrotnie okazała się niezwykle twórcza i kreatywna. Ostatnio zaś, na horyzoncie pojawił się jakiś tajemniczy instytut, który podjął współpracę z podkomisją. Jednak Antoni Macierewicz chwilowo zachowa informację o nim dla siebie, bo „znajdujemy się w sytuacji, w której ta sprawa, wyjaśnienie dramatu smoleńskiego to nie tylko kwestia sporu intelektualnego. To nie tylko dyskusja wśród naukowców, to element bardzo poważnej walki politycznej, w której bierze udział jedno z największych mocarstw na świecie, które jest zainteresowane tym, żeby wyjaśnienie prawdy nie miało miejsca”, a pan minister nie ma zamiaru „narażać tych osób ze względu na posługiwanie się prawdą”. Zaciekawiło mnie bardzo określenie „spór intelektualny”. Może ktoś mi wyjaśni, o co chodzi. Co ma intelektualizm wspólnego z katastrofą smoleńską?

Kolejny więc raz minister MON pokazał swoje dobre samopoczucie i wiarę, że jeszcze chwila, jeszcze moment, a poznamy szczegóły największej zbrodni wszech czasów. Są eksperci, których nikt nie zna. Jest instytut, którego „nie było trudno namówić do współpracy. Sprawa smoleńska fascynuje najwybitniejszych naukowców na całym świecie. Jest to przez propagandę rosyjską podważane”. Jest„złotousty” Antoni Macierewicz, który nie odpuści i dojdzie do prawdy, nawet wbrew logice. No i są tłumy, które czekają cierpliwie, wierzą w zamach smoleński i w pana Macierewicza. Czy w czasie obecnej „kadencji” poznamy, co i jak…obawiam się, że szanse są nikłe, jednak, jak widać, liczy się w tym wszystkim tylko wiara i tego niech minister MON się trzyma.

Tamara Olszewska

koduj24.pl

ŚRODA, 11 PAŹDZIERNIKA 2017

PAD: Reforma konstytucyjna lub nowa Konstytucja – na 20-25 czy 30 lat

PAD: Reforma konstytucyjna lub nowa Konstytucja – na 20-25 czy 30 lat

– Ja to referendum zdecydowanie chcę przeprowadzić. Chciałbym żeby ono się odbyło. Jest dla mnie niezwykle ważne to, żeby właśnie Polacy wskazali, jaka jest ich wizja państwa nawet nie dla nas, ale dla naszych dzieci, wnuków, daj Boże prawnuków. Jeżeli ta Konstytucja, która dzisiaj obowiązuje, ma już 20 lat, to zakładam, że jeżeli przeprowadzilibyśmy taką znaczącą czy to reformę konstytucyjną czy wprowadzili nową Konstytucję, to jest to znów Konstytucja na 20-25 lat czy 30 lat – mówił prezydent Andrzej Duda na konferencji w Pałacu Prezydenckim.

– Zakładam, że Konstytucja z 1997 roku i tak jest Konstytucją absolutnie co najmniej na 25 lat, ponieważ nie zakładam, abyśmy w tym zakresie nową regulację w ciągu dwóch, czy trzech lat wprowadzili – dodał PAD.

 

300polityka.pl

Gra w bambuko Dudy i Kaczyńskiego

Konstytucja opisuje jak winien być regulowany proces stanowienia prawa w Polsce. Ma być on przejrzysty, poddany rygorom sprawnego uchwalania prawa (konsultacje społeczne i trzy czytania w Sejmie oraz rekomendacje w komisjach), co ma prowadzić do sprawnie funkcjonującego państwa.

Polska nigdy nie była szczególnie w tej kwestii cywilizowana, nasza bylejkość za granicą uzyskałas pejoratywne określenia. Ostatnio jednak odchodziliśmy od tego schematu „Polaczka”, zaczęliśmy się dobrze kojarzyć. Na schematy pracują pokolenia i po 1989 roku wydawało się, że wreszcie solidnie odwróciliśmy złe skojarzenia z Polską w ekspresowym tempie.

Niestety, dorwała się do władzy partia katastrofy, pożegnaliśmy się ze statusem państwa przewidywalnego, a zatem i jako nacja tak jesteśmy postrzegani, odżył schemat Polski, jako chorego człowieka Europy. Nie tylko wśród elit politycznych zostaliśmy odesłani do oślej ławki, do podrzędnego stolika, ale także wśród zwykłych ludzi. Opinia o Polsce poleciała na pysk, że posłużę się metaforą prezesa Kaczyńskiego – „na mordę zdradziecką”.

Przez wieki chwaliliśmy się Konstytucją 3 Maja, która miała nas czynić świadomych prawa i nowoczesnych. Od dwóch lat coraz bardziej zbliżamy się do zapomnianego na Zachodzie ustroju republiki bananowej, w której nie obowiązuje prawo, ani Konstytucja, tylko jej interpretacja rządzących, a w zasadzie wola jednego człowieka.

Przechodzimy transformację od demokracji do republiki bananowej, nazywanej też satrapią, dyktaturą, etc. Oto przejrzyste stanowienie prawa przez Andrzeja Dudę polega na tym, że trzy razy podjął u siebie prezesa Kaczyńskiego, który ma inny pogląd niż on na temat, jak odebrać niezależność sądom, aby stały się zależne od partii, albo od niego. Odbywa się to poza naszymi oczami, a to dlatego, że pod stołem zachodzi handelek – ty mi dasz sądy, to ja ci dam dyplomację, itd.

„Transparentność” PiS polega w tej kwestii na tym, że Duda dostał na swoje biurko poprawki partii, które ma on wnieść do swojego projektu ustaw, albo nie wnieść – i które stałyby się po zaakceptowaniu autopoprawkami. A wiedzy o tych poprawkach nie mają nawet politycy PiS, bo w tajemnicy pisał je przed wszystkimi prezes Kaczyński.

Jaki będzie rezultat, czy dojdzie do następnych spotkań w cztery oczy Dudy z Kaczyńskim, jest dla nas nieistotne. Mamy do czynienia ze zmienionym sposobem łamania Konstytucji przez Dudę i prezesa partii, która ma większość w parlamencie.

To, co ma być transparentne, jest utajnione, a jednym z tych powodów jest, aby rozbroić niezgodę i protesty społeczeństwa obywatelskiego. W tej chwili demokraci nie wiedzą, kiedy demonstrować, ani przeciw komu, ani jakie konkretne treści niekonstytucyjne oprotestować. Grę w bambuko Duda i Kaczyński mają coraz lepiej opanowaną.

Skandaliczny tryb uchwalania prawa. Skala psucia procesu legislacyjnego jest ogromna

fot. flickr/KPRM

Proces stanowienia prawa w Polsce regulują zapisy ustawy zasadniczej. Powinien być on transparentny, sprawny i nastawiony na realizację naczelnego celu, czyli jak najlepszego ukształtowania środowiska prawnego, zgodnie z posiadaną wiedzą i potrzebami dobrze funkcjonującego państwa. Niestety w Polsce nigdy nie działo się w tej kwestii zbyt dobrze. Dżungla niezrozumiałych dla przeciętnego zjadacza chleba przepisów gęstnieje z roku na rok, a przeregulowanie niektórych gałęzi prawa doprowadziło już do tego, że bez pomocy prawnika trudno jest dokonać jakiejkolwiek czynności z zakresu prawa cywilnego, o podatkowym nie wspominając.

Od kilku miesięcy jesteśmy świadkami sporu o przepisy dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, które prezydent zawetował w lipcu. Wydawało się, że gdy w miejsce tych autorstwa resortu sprawiedliwości prezydent przedstawi swoje ustawy, proces ten będzie w pełni transparentny – taki zresztą tryb zapowiadał sam Andrzej Duda. Między innymi temu celowi miało służyć przedstawienie poprawek PiS na piśmie. I PiS ponoć takowe przedstawiło tyle, że nikt nie wie jakie one tak naprawdę są. Co więcej, by nikt się nie dowiedział, PiS domaga się od prezydenta wpisania ich do projektów jako autopoprawki prezydenta. Wszystko po to, by przeciętny Kowalski nie mógł dowiedzieć się, co tak naprawdę partia rządząca chce widzieć w ustawie, ukrywając prawdziwe motywy przed Polakami. Należy stanowczo stwierdzić, że taki tryb uchwalania przepisów jest skandaliczny i urąga wszelkim standardom tworzenia prawa, łamiąc tym samym Konstytucję. Potwierdza także tezę, iż prezydent Duda ma za nic swoje obowiązki strażnika Konstytucji, zgadzając się na tę hucpę.

W normalnych warunkach, po złożeniu przez prezydenta swoich ustaw, procesem legislacyjnym powinien zajmować się Sejm, w normalnym, przewidzianym konstytucją trybie z trzema czytaniami, z transparentną pracą komisji sejmowych i znanymi wszystkim poprawkami, które wprowadzają posłowie lub senatorowie. Niestety wiemy nie od dziś, że partia rządząca nie zna ograniczeń, które nakłada na nią ta najważniejsza i najwyższa rangą ustawa w Polsce. Zresztą, w procesie psucia procesu legislacyjnego Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło już mistrzostwo, niestety wcale nie ustępując swoim poprzednikom, których tak mocno krytykowało. Ostatnio uwagę na oburzającą skalę zastępowania projektów rządowych projektami poselskimi zwrócił uwagę jeden z internautów, powołując się na raport Fundacji Batorego.

Fatalne jakościowo prawo, unikanie konsultacji z zainteresowanymi grupami, przeprowadzane w błyskawicznym tempie. Można być niemal pewnym, że ustawy autorstwa prezydenta także zostaną uchwalone bez należytej staranności – wszystko w myśl osiągnięcia politycznego celu, jakim jest przejęcie władzy nad sądami. Z drugiej jednak strony, ostatnie dwa lata pokazały, że nawet jeśli PiS decyduje się na „poprawną drogę legislacyjną” z konsultacjami itp., to i tak koniec końców są one tylko formalnością i zazwyczaj wnioski z nich płynące są odrzucane.

Najgorsze jest niestety to, że prezydent aktywnie w tym procesie uczestniczy, co stawia duży znak zapytania co do jego „nawrócenia się”. Niestety musimy się przyzwyczaić do tego, że poziom polskiego prawa jeszcze długo będzie pozostawiał wiele do życzenia.

Źródło: Fundacja Batorego

 

crowdmedia.pl

STAN GRY: GPC chwali Joannę Muchę, Wpolityce: Poprawki pisał prezes, Szułdrzyński: Skuteczne straszenie PO


— 300LIVE: Łapiński o aneksie i zarzutach wobec Pałacu, Jaki o reprywatyzacji, Karczewski o ordynacji, Siemoniak o HGW:

http://300polityka.pl/live/2017/10/11/

— MOŻE ORGANIZATORZY RÓŻAŃCA ZA CICHO SIĘ ODCINALI OD NARRACJI WS ISLAMU – Tomasz Krzyżak w RZ: “Faktem jest jednak, że w przestrzeni publicznej modlitwę różańcową powiązano z rzeszą uchodźców, która w ostatnich miesiącach szturmowała granice Europy. Doskonale znamy stanowisko polskiego rządu w odniesieniu do problemu uchodźczego. Narzucona zaś Polakom narracja w każdym uciekającym przed wojną każe widzieć muzułmanina. Proste zestawienie rocznicy morskiej bitwy pod Lepatno, gdzie chrześcijanie zatrzymali muzułmanów i uchronili Europę przed islamizacją, z otaczającą nas dookoła rzeczywistością podpowiada, że modlitwa jest nie za, ale przeciwko. Niestety, organizatorom tego wydarzenia nie udało się uciąć tego typu narracji. A może za cicho się od niej odcinali?”
http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/310109910-Tomasz-Krzyzak-o-akcji-Rozaniec-do-granic-Autentyczna-modlitwa-czy-katoevent.html?template=restricted

— WRACA ANEKS- GAZETA POLSKA: Jak informuje dziś tygodnik „Gazeta Polska”, Służba Kontrwywiadu Wojskowego w czerwcu zwróciła się do prezydenta Andrzeja Dudy o przekazanie jej aneksu WSI. (…) W czerwcu wystąpiłem do prezydenta Andrzeja Dudy o przekazanie aneksu z weryfikacji WSI; do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi – powiedział „Gazecie Polskiej” szef SKW Piotr Bączek.

— OFICEROWIE MACIEREWICZA SŁUŻYLI KOMUNIE – jedynka Faktu.

— OFICEROWIE MACIEREWICZA W SŁUŻBIE PRL I WSI – Fakt: “Każdy z nich ma za sobą przeszłość w WSI. Ich teczki musiały przejść przez ręce Antoniego Macierewicza lub jego współpracowników z komisji weryfikacyjnej WSI. Na nasze pytania w tej sprawie MON nie odpowiedziało”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/antoni-macierewicz-powolal-na-dyplomatow-oficerow-z-wsi/0hwj55z

— ANDRZEJ STANKIEWICZ: RYCZĄCE CZTERDZIESTKI Z PIS – jak pisze w Tygodniku Powszechnym: “Prezydent chciałby sprowadzić swój konflikt z PiS wyłącznie do przepychanek ze Zbigniewem Ziobrą. (…) Król Kaczyński – takie określenie padło z ust Patryka Jakiego – jednoznacznie staje nie tylko po stronie Ziobry, ale i Antoniego Macierewicza, z którym prezydent drze koty. Na cenzurowanym są wszyscy, którzy wspierają prezydenta, choćby wicepremier Jarosław Gowin. Naciski na Dudę w sprawie sądów są potężne. Od tego, co zrobi prezydent, zależeć będzie nie tylko sytuacja w obozie władzy, ale kształt polskiej sceny politycznej przez co najmniej dwa lata, do wyborów parlamentarnych”. https://www.tygodnikpowszechny.pl/ryczace-czterdziestki-z-pis-150335

— DUDA ATAKUJE ZIOBRĘ, NIE PIS, ŻEBY NIE PALIĆ MOSTÓW – dr Jarosław Flis w SE: “Oczywiście PiS, wystawiając konkurencyjnego wobec Dudy kandydata, poniósłby pewnie porażkę, może nawet dotkliwą klęskę, jednak nie byłaby to kompromitacja, z jaką mielibyśmy do czynienia w przypadku startu kandydata Solidarnej Polski. Dlatego prezydent wolał zaatakować środowisko Ziobry, a nie cały PiS, aby nie palić za sobą mostów”.

— DUDA W ROLI DOBREGO GLINY – dalej Flis: “- Jeśli chodzi o prezydenta Dudę, wynikać to może z tego, że ustawił się na pozycji dobrego gliny. Paradoksalnie ten podział na dobrego i złego glinę może pomagać też PiS i jego prezesowi – bo ten spór pokazuje, że obóz rządzący nie jest takim monolitem i ta władza prezesa nie jest tak dominująca”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/Jaroslaw-Flis-prezydent-nie-jest-juz-agodnym-barankiem_1022061.html

— MICHAŁ KRZYMOWSKI O PROPOZYCJI, BY SZCZERSKI ZOSTAŁ SZEFEM MSZ JAKO KŁOPOTLIWEJ DLA DUDY: “Tyle tylko, że według rozmówcy „Newsweeka” oferta Kaczyńskiego jest pułapką zastawioną na Dudę. – Prezes przedstawi to jako gest wobec Pałacu i w zamian będzie oczekiwał trwałego pokoju w relacjach z rządem, którego elementem będzie m.in. zaakceptowanie poprawek PiS do reformy sądownictwa. Tyle że wszyscy wiedzą, że Szczerski jako szef MSZ szybko zacznie się orientować na Nowogrodzką i słuchać poleceń Kaczyńskiego, bo to od niego będzie zależał jego los. W efekcie MSZ będzie prowadzić politykę pisaną w partii na konto prezydenta! – twierdzi nasze źródło. Odejście Szczerskiego z Kancelarii Prezydenta dodatkowo wiązałoby się z wizerunkowym osłabieniem prezydenta. – Szczerski to przyjaciel Dudy i jeden z jego wizerunkowych atutów – twierdzi rozmówca „Newsweeka”. http://m.newsweek.pl/polska/polityka/szczerski-w-msz-kaczynski-zastawil-pulapke-na-andrzeja-dude,artykuly,417215,1.html#tw=nw

— MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI O SKUTECZNYM STRASZENIU PLATFORMĄ – pisze w RZ: “PiS ma dziś jednak sytuację zupełnie inną: choć jego zawiadomienia jak na razie też nie przyniosły rezultatów, afera reprywatyzacyjna, komisja śledcza ds. Amber Gold czy vatowskie succes story Mateusza Morawieckiego, nawet jeśli bezpośrednio nie obciążają Platformy, to obciążają ją politycznie za kondycję, do jakiej doprowadziła państwo. Pod tym względem kolejne rekordy, które odnosi PiS w kolejnych badaniach, oraz kłopoty sondażowe Platformy nie powinny być dla nikogo niespodzianką”. http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/310109907-Szuldrzynski-Skuteczne-straszenie-Platforma.html

— GPC CHWALI JOANNĘ MUCHĘ – PLATFORMA MĄDRZEJE? – Jacek Liziniewicz: “I dlatego największych wrogów pani Mucha narobi sobie nie w PiS-ie, lecz we własnej partii. W PO, partii, w której miarą prestiżu i pozycji są litry jadu wylane na PiS, pomysł merytorycznej krytyki jest skazany na porażkę. Szkoda, bo to destrukcyjne dla debaty publicznej”. http://niezalezna.pl/205612-platforma-madrzeje

— NAD POPRAWKAMI DUDY PRACOWAŁ OSOBIŚCIE JAROSŁAW KACZYŃSKI – WPOLITYCE.PL (Adam Kacprzak, Marcin Fijołek): “Prezydent Andrzej Duda otrzymał we wtorek poprawki do projektów ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwie i Sądu Najwyższego ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Jak ustalił portal wPolityce.pl, treść tych propozycji jest ścisłą tajemnicą kilku osób ze ścisłego kierownictwa partii. Nad treścią poprawek miał osobiście pracować Jarosław Kaczyński”.

— WPOLITYCE O POPRAWKACH: “Z ustaleń wPolityce.pl wynika, że poprawki dotyczące wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa (po ewentualnym fiasku pierwszego kroku przy zebraniu większości 3/5) zawierają regulacje oparte o dość skomplikowany mechanizm wyboru, który przyznawałby odgórnie politykom opozycji spory wpływ na obsadę Rady. Nasi rozmówcy podkreślają, że to duże ustępstwa wobec oczekiwaniań prezydenta Dudy. Aby zmiany weszły w życie być może będzie potrzebna również zmiana w regulaminie Sejmu. Do tego jednak ma dojść dopiero wtedy, gdy z Pałacu Prezydenckiego nadejdzie pozytywna odpowiedź na ruch PiS. Wkrótce ma w tej sprawie dojść do kolejnego spotkania prezydenta z prezesem PiS”. https://wpolityce.pl/m/polityka/361718-tylko-u-nas-poprawki-przygotowane-przez-pis-do-projektow-prezydenta-to-scisla-tajemnica-w-partii-pracowal-nad-nimi-osobiscie-prezes-kaczynski

— JAKI ZABLOKUJE ZWROT KAMIENIC – jedynka DGP: “20 proc. rekompensaty i wygaszenie roszczeń do nieruchomości. To kluczowe propozycje, jakie znajdą się w projekcie przygotowanym przez resort sprawiedliwości. DGP poznał jego założenia. (…) – Mamy dowód na to, że niemożliwe jest możliwe – nie kryje radości Jan Śpiewak, warszawski radny ze stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa. (…) – To właśnie dotychczasowe prace komisji pozwoliły stworzyć rozwiązanie, które z czystym sumieniem można nazwać uniwersalnym i właściwym. Na tę ustawę Polska czekała przez wiele długich lat – zapewnia Patryk Jaki”. http://nieruchomosci.dziennik.pl/news/artykuly/560073,ustawa-reprywatyzacyjna-glowne-zalozenia-projektu.html

— REPRYWATYZACJA OD NOWA – jedynka RZ.http://www.rp.pl/Nieruchomosci/310109903-Nowa-duza-ustawa-reprywatyzacyjna—co-w-niej-bedzie.html

— TESTEM WS ORDYNACJI MAJĄ BYĆ DLA PAD USTAWY O SĄDACH – Iwona Szpala i Agata Kondzińska w GW: “Będzie projekt nowej ordynacji wyborczej do samorządów. Jarosław Kaczyński na spotkaniu z posłami ogłosił, że zmiany są już gotowe. Ale partia ich nie ujawnia. Powód? Nie wie, jak zachowa się prezydent Duda. Testem mają być ustawy o sądach”.

— JEŚLI SIĘ NIE UDA Z DUDĄ TO PRZEZ DWA LATA BĘDZIE CIEPŁA WODA W KRANIE I WYGRAMY WYBORY: “Według naszych rozmówców w PiS Jarosław Kaczyński rozmawiał o tym ze swoimi współpracownikami. – Jeśli nie dogadamy się w sprawie sądów z prezydentem, odpuścimy ordynację i przez następne dwa lata będziemy uprawiać „politykę ciepłej wody w kranie”. Tak dojedziemy do wyborów i je wygramy – mówi nam jeden z posłów”. http://wyborcza.pl/7,75398,22494809,pis-zmienia-ordynacje-wladza-bierze-sie-za-wybory.html

— ZNIKAJĄ ZASADNICZE PRZYCZYNY SPORU POMIĘDZY WARSZAWĄ I BRUKSELĄ – Jędrzej Bielecki w RZ: “Łagodniejsza forma polskiego konserwatyzmu będzie tym bardziej do strawienia dla Brukseli, że w podobnym kierunku idzie coraz więcej krajów Unii: sondaże wyborcze wskazują, że w najbliższym czasie mogą do nich dołączyć Czechy i Austria. Charakterystyczne, że szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaprosił w przeddzień szczytu w Brukseli 18 października przywódców krajów wyszehradzkich: to siła, z którą Luksemburczyk musi się liczyć”. http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/310109909-Bielecki-Odwilz-idzie-z-Zachodu.html?template=restricted

— SIEDEM ZŁUDZEŃ ANTYPISU – JANICKI I WŁADYKA O ZAUROCZENIU DUDĄ – piszą w tyg. Polityka: “Projekty Dudy okazały się nieudolnym, niekonstytucyjnym bublem, rozpaczliwą próbą wyjścia z twarzą w sytuacji faktycznej kapitulacji przed Jarosławem Kaczyńskim. Ale procesy polityczne już się potoczyły. Notowania Dudy od lipca poszybowały w górę, PiS również, a opozycji spadły. O ile, jak pokazują szczegółowe badania opinii, PiS pozyskał nowych sympatyków z grona wcześniej biernych politycznie, o tyle związek zwyżki prezydenta i spadków opozycji wydaje się bezpośredni. Spora część antypisu zapewne uwierzyła, że prezydent stał się skuteczną gwarancją zapobiegania szaleństwom PiS. Że w takim razie już nie trzeba zmuszać się do popierania niecharyzmatycznego Schetyny i niepoważnego Petru”. http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1722878,1,jakimi-iluzjami-karmi-sie-polska-opozycja.read

— FRAGMENT ROZMOWY KULTURY LIBERALNEJ (Kuisz/Pawłowski) Z BRONISŁAWEM KOMOROWSKIM: “Ale każda propaganda ma swoje granice. Kiedyś ludzie tą PiS-owską propagandą zwymiotują. Ja już to słyszę, nawet na polskiej wsi. Tam, gdzie jeżdżę, na Suwalszczyźnie, sąsiedzi mówią: „No nie, tych «Wiadomości» to się nie da oglądać”.

ŁP: To co oglądają?

Mówią, że już wolą słuchać Radia Maryja (śmiech).

ŁP: To lepiej?

I to jest pewien sygnał. Mam takiego przyjaciela, sołtysa i rybaka, który z „Wiadomości” przerzucił się na Radio Maryja. Pytam go: „Bolek, a co ty, Radio Maryja słuchasz?”. A on na to: „A tak! A wiesz dlaczego? Bo jak ja siedzę w garażu i szyję te sieci, to oni się modlą, więc i ja się modlę, oni odmawiają różaniec, to ja też odmawiam. Ale jak zaczynają pieprzyć o polityce, to ja ich ciach, gaszę”. Radio Maryja zapewnia potrzebę wspólnoty. Razem się modlą, razem różaniec odmawiają. Bolek siedzi sam w garażu, ale jest w ten sposób z innymi, we wspólnocie. Ale polityki i propagandy PiS-u w Kościele i w mediach publicznych nie znosi.

ŁP: Ale nadal głosuje na PiS?

Nie, Bolek jest członkiem Platformy”.
http://kulturaliberalna.pl/2017/10/10/bronislaw-komorowski-wywiad-patriotyzm-pis/

— WYSKOK CZY CICHA UMOWA Z KACZYŃSKIM? – O GOWINIE Rafał Zakrzewski w GW: “Gowin coś prezesowi PiS powiedział i coś od niego usłyszał. Uznał więc, że może działać, a ponieważ jest ambitny – ogłosił swój polityczny plan akurat wtedy, gdy politycy PiS zaczęli go podgryzać. Tak czy owak, chce pokazać siłę, aby kiedy obóz Zjednoczonej Prawicy przystąpi do układania list wyborczych, wnieść w aporcie nowe szable. Takie poszerzenie bazy wyborczej może tylko ucieszyć posła Kaczyńskiego, bo tego elektoratu zawsze brakowało prawicy. Plan wydaje się naprawdę dobry. A realizacja? Nie takie konstrukcje upadały z błahych powodów – choćby nadmiernych ambicji czy zbyt wielkiego ego graczy”.
http://wyborcza.pl/7,75968,22492889,wyskok-ministra-nauki-czy-cicha-umowa-z-kaczynskim.html

— 11 LISTOPADA ZNÓW NIE ODBĘDĄ SIĘ NOMINACJE GENERALSKIE, KONFLIKT SIĘ ZAOSTRZA – Paweł Wroński w GW: “– Nie ustały przyczyny, dla których prezydent nie nominował generałów w sierpniu – mówi nam jeden z polityków z otoczenia Andrzeja Dudy. – W takich warunkach przyjęcie kandydatur ministra uznane zostałoby powszechnie za kapitulację – dodaje. A na tak prestiżową porażkę prezydent nie może sobie pozwolić”. http://wyborcza.pl/7,75968,22494864,duda-kontra-macierewicz-czyli-kto-kontroluje-polska-armie.html

— ZAMACH ZROBIŁ SWOJE, ZAMACH MOŻE ODEJŚĆ – Wojciech Czuchnowski na wyborcza.pl: “Kaczyński wie, że nawet jego najwięksi zwolennicy muszą mieć czas na przyjęcie nowej narracji. Dlatego już od pewnego czasu nie przesądza o tym, co stało się w Smoleńsku. W jego przemówieniach „straszliwą zbrodnię” sprzed zwycięskich wyborów powoli zastępuje „prawda, której dzisiaj nie znamy”. Nie ma już „poległych”, ale są „ci, którzy zginęli”. Jest wreszcie zapowiedź kapitulacji teorii, która dzisiaj jest dla PiS wyłącznie obciążeniem. Wygląda na to, że zamach zrobił swoje, zamach może odejść”. http://wyborcza.pl/7,75968,22495212,kaczynski-dojdziemy-do-prawdy-albo-i-nie.html

— JESTEŚCIE KŁAMCAMI SMOLEŃSKIMI – Jarosław Kurski w GW: “Kłamstwo nie jest anonimowe, ma swoich ojców i matki. Kłamstwo obrosło w mit, który ma swoich reżyserów, oraz w religię, która ma swoich szafarzy. Lista „zasłużonych” jest długa, nie starczy stron w gazecie. Ale kiedyś powstanie. Kłamców trzeba napiętnować, bo winni są dewastacji życia publicznego, bo cynicznie wykopali tak głęboki podział w naszym społeczeństwie, że nie podniesiemy się z tego przez pokolenie. Dziś wymienię tylko jedno nazwisko otwierające listę. Antoni Macierewiczu, smoleński arcykłamco, spójrz w oczy rodzin ofiar, które łudziłeś tym, że trzy osoby przeżyły „zamach”.
http://wyborcza.pl/7,75968,22494524,jestescie-klamcami-smolenskimi.html

— BUDŻET HOJNY DLA POLITYKI SPOŁECZNEJ – Anna Popiołek w GW.

— JEDNAK NOWY BOEING DLA RZĄDU – jak piszą w DGP Zbigniew Parafianowicz i Maciej Miłosz: “Ministerstwo Obrony Narodowej i LOT rozmawiają z Boeingiem na temat budowy centrum szkoleniowego na warszawskim Okęciu. Kształcić mieliby się w nim piloci wojskowi i cywilni. W przyszłym miesiącu do Polski przyleci nowy, przeznaczony dla najważniejszych osób w państwie boeing 737-800 w biało-czerwonym malowaniu – wynika z informacji DGP. Do tej pory była mowa o maszynie używanej. Na stateczniku pionowym maszyny – z okazji 100-lecia Polski – zobaczymy wizerunek Józefa Piłsudskiego. W kraju są już również dwa biało-czerwone gulfstreamy pilotowane przez wojskowych”. http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/560083,pilsudski-dla-vip-ow-przyleci-w-listopadzie.html

— LEKCJE DO UPADŁEGO – jedynka GW: “Niektórzy siódmoklasiści spędzają w szkole więcej czasu niż ich rodzice w pracy na pełnym etacie. Dorosłym się wydaje, że też się tyle uczyli, ale to nieprawda”. http://wyborcza.pl/7,75398,22492404,siodmoklasisci-na-etacie-ile-czasu-dzieci-spedzaja-w-szkolach.html

— WOJCIECH MUCHA O FACEBOOKU – pisze w GPC: “Nie potrzeba zastępu kon dentów, lornetek w mieszkaniu naprzeciwko i usłużnych sąsiadów, warujących ze szklankami przy ścianach naszych sypialni. Nikt już nie musi zakładać nam podsłuchów i śledzić nas zza postawionego kołnierza prochowca. Donosimy na siebie sami. Na niewy- obrażalną skalę i całkowicie dobrowolnie”.

— SZEFOWA KANCELARII SEJMU DOSTAŁA 37 TYS. NAGRÓD – SE: http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/szefowa-kancelarii-sejmu-dostaa-37-tys-z-nagrod_1022037.html

300polityka.pl

Wiodące zagrożenia dla państwa PIS. Jest już jazz, będzie coca-cola i stonka? co Ty na to?

Sławomir Sierakowski: Czy pomnik smoleński to nie za mało?

11.10.2017

„Chodźmy tutaj za miesiąc, za dwa i za trzy i za pięć i w końcu za osiem, nawet tak naprawdę za sześć miesięcy powinno być zrobione to, co miało być zrobione. Wtedy spotkamy się tutaj po raz ostatni i będziemy mogli mówić z całą pewnością, że odnieśliśmy wielkie zwycięstwo” – powiedział przemawiając do ludu smoleńskiego Jarosław Kaczyński. Od dziewięćdziesięciu miesięcy mówi zresztą to samo. Tylko żelaza na ulicach stolicy coraz więcej.

Gdyby to miało potrwać jeszcze kolejnych dziewięćdziesiąt miesięcy z PiS-em, będziemy mieli nie Budapeszt, ale Smoleńsk w Warszawie. Najlepiej na wielkim jak kłamstwo smoleńskie Placu Piłsudskiego. Z brzozą i wrakiem i wielkim muzeum z trzydziestoma pomieszczeniami, a w każdym inna hipoteza podkomisji Macierewicza. „Zapraszam państwa do sali z Trotylem, a po prawej sala z serią wybuchów, prosto i na lewo możemy obejrzeć jak wygląda bomba termobaryczna…”. A zamiast Pałacu Kultury, będzie stał równie albo jeszcze większy pomnik pomordowanych. Przecież nie będzie komunistyczny maszkaron zbudowany przez oprawców większy niż nasz bohater narodowy, przez nich z udziałem naszych zdrajców zamordowany. Bez tego nie ma mowy o dokończeniu dobrej zmiany.

Zamach i uwłaczanie

Żarty sobie robię? Uwłaczam pamięci ofiar? Ja uwłaczam? To jak nazwać to, co ze zwykłej, takiej jak dziesiątki innych nieszczęśliwych katastrof lotniczych, zrobił ten jeden człowiek Jarosław Kaczyński do spółki z drugim Antonim Macierewiczem. Katastrofę nazwał zamachem, niewinnych ludzi na czele z Tuskiem oskarżył o zamordowanie brata i 95 osób, zaangażował wojsko do apeli smoleńskich, setki policjantów do ochrony omamionego tłumu? Przychodzą na to ministrowie i premierzy, transmituje to telewizja publiczna, epatuje się tym od lat miliony ludzi, choć wierzy w to raptem 13 proc. Jako socjolog wiem, że w największe głupstwo zawsze wierzy jakiś taki ułamek. W USA w amerykański spisek jako przyczynę zamachu na World Trade Center wierzy nawet więcej Amerykanów, podobnie jak w UFO, nie wspominając już o tym, ilu ludzi wierzy w piekło, niebo i anioły.

A co powiedzieć na zachowanie Prawa i Sprawiedliwości w sprawie pamięci Izabeli Jarugi-Nowackiej. Gdy w kwietniu powieszono tablicę na budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wyryto na niej nazwiska Lecha Kaczyńskiego, Przemysława Gosiewskiego i Zbigniewa Wassermana. Dlaczego te? – pytali dziennikarze. „Są to nazwiska osób ofiar, które pracowały w KPRM” – odpowiadali mocodawcy. To dlaczego nie ma na niej nazwiska byłej wicepremier Jarugi-Nowackiej? Do dziś nie wiadomo. I honorowe do granic wszechświata Prawo i Sprawiedliwość nic sobie z tego nie robi. Kłamie, uwłacza pamięci ofiar i godności państwa polskiego i chodzi na miesięcznice czcząc sukcesy w walce o prawdę.

Wychowywanie elektoratu

Barbara Nowacka ujawniła także, że radni PiS głosowali przeciwko nadaniu imienia matki jednemu z rond w Słupsku. Dopiero głosami pozostałych radnych udało się nadanie nazwy przegłosować. PiS nie miał problemu z podzieleniem „pomordowanych” na godnych uczczenia i niegodnych. Przez cmentarz smoleński rządzący prowadzą sobie granice partyjne. Stosują przy tym metodę tę samą, co przy każdej swojej „reformie”, czyli nie oglądać się absolutnie na nic, nie słuchać żadnych krytyków, brać ich od razu za wrogów, iść w zaparte, nie patrząc na koszty. A jeśli cały świat patrzy na nas jak na kuriozum, to tylko potwierdza słuszny wybór. W ten sposób wyćwiczony między innymi na miesięcznicach smoleńskich PiS wychował sobie elektorat odporny absolutnie na jakikolwiek sygnał z zewnątrz.

Jeśli to ma trwać jeszcze tyle lat, o których mówił prezes, to opozycja zaraz uzna, że jeśli chce uniknąć wielkiego żelaznego Smoleńska w Warszawie, może trzeba się zgodzić na żądania PiS i postawić ten pomnik na Krakowskim Przedmieściu. Może to jedyny sposób, żeby uniknąć tego nieustającego deptania pamięci ofiar. Tylko, że PiS zaraz będzie chciał więcej. I zaraz pomnik okaże się albo za mały, albo Krakowskie Przedmieście za małe, a w ogóle to nie ma być pomnik, tylko mauzoleum i pomnik. I nie Krakowskie Przedmieście, tylko Kaczyńskie. Bo tylko zdrajcy mogliby załatwić sprawę samym pomnikiem.

Dlaczego? Dlatego

Sam Jarosław Kaczyński, nawet wśród tak bardzo swoich i oddanych, słusznie zauważa, że coraz trudniej uznawać te marsze za obchody pamięci ofiar, a postulaty pomnika za uzasadnione samym zamachem. „Wspominałem o pomniku śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i padają czasami pytania „dlaczego” – zagaił prezes. „Otóż, jeśli dziś nasza przyszłość rysuje się dobrze, to można powiedzieć, że nie byłoby tego, co jest dzisiaj, bez Lecha Kaczyńskiego. I nie chodzi tylko o jego prezydenturę. Chodzi o to, co zrobił w Solidarności, co umożliwiło założenie Porozumienia Centrum, co umożliwiło poprzez jego sukcesy jako ministra sprawiedliwości i sukcesy wyborcze w Polsce, nasze zwycięstwo. To on utorował nam drogę do zwycięstwa i mówił prawdę o Polsce i odbudowywał na miarę swoich możliwości polską świadomość i godność narodową. Dlatego zasługuje na pomnik i ten pomnik będzie, bez względu na to, jak będą się temu sprzeciwiać” – wyjaśnił.

Zamach, Smoleńsk i cały ten anturaż to tylko krok w stronę apoteozy brata. I tylko „zdradzieckie mordy” mają świadomość, że gdyby brat żył, to trudno sobie wyobrazić, by pozwolił na to, co się dzieje teraz w Polsce; co się dzieje w relacjach z Ukrainą, z Trybunałem Konstytucyjnym itd. Dlatego są „zdradzieckie” i tak irytują prezesa.

Lech to, Lech tamto

Prezes na pierwsze miesięcznice nawet spojrzeć nie chciał, dopiero jak się rozkręciły, uznał je za użyteczne i zaczął przychodzić. Będzie pomnik, to będą i nowe lekcje historii, nowe podręczniki i nowe nazwy ulic. I okaże się, że na pytanie w szkołach o to, komu zawdzięczamy powstanie Solidarności, dzieci odpowiadać będą: „Lechowi Kaczyńskiemu”, kto obalił komunizm po upadku Związku Radzieckiego? Lech Kaczyński. Kto uchronił Polaków przed bolszewicką nawałą z Brukseli i dał władzę Naczelnikowi? Lech Kaczyński.

Wtedy już nie będzie potrzebny żaden Smoleńsk i trzydziestoma spiskowymi teoriami, a nawet głupio będzie wyglądał wobec skali postaci. Może tak należy rozumieć słowa i geniusz prezesa, który od początku mówi: Smoleńsk się skończy, jak powstanie pomnik.

wp.pl

Kościół takim nie pomoże

10.10.2017
wtorek

Znów głośno o Kościele poznańskim. Kieruje nim abp Gądecki, szef konferencji episkopatu, czyli kościelny lider. Z pewnością zależy mu na wizeruku swego Kościoła i na szczeblu archidiecezji, i na szczeblu krajowym. Głośno w kontekście pieniędzy.

Wcześniej chodziło o kuriozalnie wysoki czynsz dla szkoły baletowej funkcjonującej w budynku, do którego Kościół zgłosił roszczenia, teraz o czynsz od niemogącej go płacić młodej rodziny.

Gazeta.pl pisze, że kuria poznańska chce usunąć z należącej do Kościoła kamienicy młode małżeństwo z dwojgiem dzieci. Małżeństwo ma kłopoty z płaceniem czynszu. Drugie dziecko wymaga opieki medycznej, matka straciła pracę, ojciec nie jest w stanie zarobić tyle, by starczyło na czynsz i utrzymanie rodziny. Kuria żąda od państwa Masłowskich opuszczenia lokalu, spłaty zaległego czynszu i 30 tys. odszkodowania za jego nielegalne użytkowanie.

W świetle prawa kuria zapewne ma rację. Jednak Masłowscy próbowali dojść do ugody z kościelnymi urzędnikami. Proponowali, że będą odpracowywać dług w miarę możliwości. Przypomnieli, że zapłacili kurii 19 tys., gdy się wprowadzali. Bezskutecznie. Kurialny prawnik miał oświadczyć, że Kościół pomaga ludziom, ale nie tym, którzy żyją cudzym kosztem. Czyli że Masłowskim nie pomoże.

Gdzie jak gdzie, ale w Kościele powinno znaleźć się miejsce na odrobinę miłosierdzia czy ludzkiej wyrozumiałości. Czynsz należy płacić, długi zwracać. Ale jakoś trudno pogodzić ewangeliczny przekaz Kościoła z postawą reprezentanta lokalnej władzy kościelnej w tej sprawie.

Gdy wybuchła sprawa szkoły baletowej, prezydent Poznania przypomniał, że państwo czy samorządy pomagają Kościołowi, wyznaczając symboliczne, czyli niskie, opłaty za lokale użytkowane przez szkoły katolickie. To może i Kościół od czasu do czasu mógłby pomóc ludziom w potrzebie, takim jak Masłowscy.

Mają oni prawo oczekiwać, że jednak tak się stanie, może za sprawą samego ordynariusza, który upomina się z ambony o pomoc dla uchodźców. Nie są uchodźcami, ich sytuacja nie jest tak dramatyczna, lecz w realiach polskich są ludźmi w potrzebie, a o takich przecież chce się przede wszystkim troszczyć Kościół. Jest bolesna sprzeczność między głoszoną przez Kościół „opcją na rzecz ubogich” a kościelnym wnioskiem o eksmisję.

szostkiewicz.blog.polityka.pl

Będzie kolejne spotkanie Andrzej Duda – Jarosław Kaczyński

W najbliższych dniach dojdzie do kolejnego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego – powiedział w środę wiceszef gabinetu prezydenta Paweł Mucha. – Jest wysoce prawdopodobne, że będą kolejne konsultacje – dodał.

Jak mówił w TVP1, w sprawie ustaw dotyczącej sądownictwa jest wspólnota celów. Zarówno jeżeli chodzi o prezydenta i program wyborczy w kampanii prezydenckiej jak i program Prawa i Sprawiedliwości.

Wiceszef gabinetu prezydenta pytany o termin spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, powiedział: – Panowie umówili się, że w najbliższych dniach dojdzie do kolejnego spotkania, o ile będzie taka potrzeba. Jest więc wysoce prawdopodobne, że będziemy mieli do czynienia z kolejnymi konsultacjami.

– Pan prezydent przedłożył projekty – bardzo dobre projekty, jeżeli chodzi o ustawę o Sądzie Najwyższym z nową instytucją prawną, jaką jest skarga nadzwyczajna, która pozwala skarżyć prawomocne orzeczenia sądowe, także w tych sytuacjach, gdy dotychczas nie przysługiwał żaden środek zaskarżenia – mówił Mucha. Jak dodał, skarga nadzwyczajna to element, którzy pojawiał się w programie PiS. – Tutaj jest taka wspólnota celów – zarówno jeżeli chodzi o prezydenta i program wyborczy w kampanii prezydenckiej jak i program Prawa i Sprawiedliwości – ocenił.

Odnosząc się do kwestii noweli o KRS, podkreślił, że zarówno prezydent, jak i PiS zgadzają się co do tego, że „to nie może być sytuacja zamkniętej grupy osób, quasi-korporacji, która będzie poza kontrolą czynników społecznych”. Jak dodał, jest przekonany, że porozumienie w kwestii reformy wymiaru sprawiedliwości zostanie zawarte w „niedługiej perspektywie czasowej”. – Być może najbliższe, kolejne posiedzenie Sejmu – gdzie w atmosferze porozumienia będzie można to zamknąć – powiedział Mucha.

Mucha był również pytany o artykuł „Die Welt”, w którym napisano, że „dwa lata po swoim zwycięstwie wyborczym przedstawiciele obozu rządzącego ostro skaczą sobie do oczu”. – Ja tego nie widzę, jestem zwolennikiem spokojnej merytorycznej rozmowy – ocenił.

Zapytany o termin referendum konstytucyjnego, zaznaczył, że jego zdaniem nie ma podstaw do sporu w tej kwestii. – Jestem przekonany, że PiS poprze projekt postanowienia o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego, które prezydent skieruje do Senatu – powiedział. Jak dodał, referendum konstytucyjne odbędzie się 11 listopada 2018 r. albo w terminie wyborów samorządowych. – To jest do ustalenia – mówił.

Paweł Mucha pytany o aneks do raportu o likwidacji WSI, przypomniał, że prezydent Lech Kaczyński nie zdecydował się na ujawnienie aneksu. – Dotykamy materii, która objęta jest zakresem informacji niejawnych. Nie mogę wypowiadać się co do tego rodzaju informacji. Tej sprawy nie chcę komentować – zaznaczył.

rp.pl

Siemoniak o wywiadzie Macierewicza: Przebija kolejne poziomy niewiarygodności

To kompletne, nieodpowiedzialne bzdury. Macierewicz opowiada bajki. To walka polityczna i eksperci w NATO są zażenowani tego rodzaju dywagacjami – mówi gość Radia ZET, wiceszef PO Tomasz Siemoniak, komentując wywiad  Antoniego Macierewicza dla „W sieci prawdy”.

Wszyscy w PO namawiamy Hannę Gronkiewicz-Waltz, by stawiła się przed komisją ds. reprywatyzacji. Mam nadzieję, że to przyjmie. To dla niej absolutnie kluczowa rozgrywka – mówi gość Radia ZET, wiceszef PO Tomasz Siemoniak. Dodaje, że podczas posiedzenia zarządu krajowego, wiele osób przedstawiało argumenty prezydent stolicy.

A bardziej trafiają do niej argumenty, niż twardy nacisk – ocenia polityk. – Gronkiewicz-Waltz jest prezydentem Warszawy i nikt nie może jej niczego kazać. PO nie jest partią ultimatum. Trzeba przekonać ją, że mimo jej ogromnych wątpliwości, opinia publiczna patrzy na komisję i chciałaby, by ktoś wreszcie pokazał Jakiemu, że to jest show i nadużycie – uważa gość Radia ZET.

Jego zdaniem wiceprzewodnicząca Platformy „świetnie” poradziłaby sobie przed komisją. Siemoniak dodaje, że dla niego Hanna Gronkiewicz-Waltz jest osobą „przekonującą, która nie oszukuje, ale czasami prawdomówność działała przeciwko niej”.

Wiceszef Platformy Obywatelskiej był również pytany przez Konrada Piaseckiego o list warszawskich działaczy PO, którzy namawiają do weryfikacji lidera partii. – To są takie strzały zza węgła. Niech też się zweryfikują. Niech staną i przedstawią swoją wizję –odpowiada Tomasz Siemoniak.

Dodaje, że nikt poważny w Platformie nie podnosi tematu zmiany lidera. Jego zdaniem nie ma sensu namawianie Grzegorza Schetyny do przyspieszonych wyborów szefa partii. – Nie ma do tego powodu. Został wybrany 1,5 roku temu na 4 lata – mówi polityk PO. Pytany przez Konrada Piaseckiego o to, czy gdyby doszło do wyborów szefa Platformy, wystartowałby ponownie, odpowiada: – Za 2 lata będą wybory, wszystko jest otwarte, zobaczymy.

Konflikt na linii BBN-MON? – To żenująca walka na przecieki z obu stron, gdzie głowy oficerów są piłkami w rozgrywce Macierewicza z Dudą – ocenia były minister obrony. Pułkownicy z PRL-owską przeszłością ciążą armii? Zdaniem Siemoniaka, jeśli są dobrze przygotowani, to nie. – Macierewicz doprowadził do odejścia generałów po najlepszych zachodnich uczelniach. Teraz promuje tych z obciążeniami z przeszłości. Chodzi o obłudę i walkę Duda-Macierewicz, a nie o to, czy dany oficer ma w swoim życiorysie elementy powiązane z Rosją – mówi gość Radia ZET.

Były szef MON był również pytany o wywiad Antoniego Macierewicza dla „W sieci prawdy”, w którym minister stawia tezę, że polska armia, za czasów PO, miała bronić Berlina, a nie Warszawy. – To kompletne, nieodpowiedzialne bzdury. Macierewicz opowiada bajki. To walka polityczna i eksperci w NATO są zażenowani tego rodzaju dywagacjami – uważa gość Konrada Piaseckiego.

Nasze plany nigdy nie zakładały oddawania jakiejkolwiek części terytorium Polski –dodaje. Za rządów PO sytuacja gorsza, niż w kampanii wrześniowej? – Macierewicz naoglądał się chyba „Gry o Tron”. Apeluję, by tego, co mówi nie traktować poważnie. Szef MON nie jest od tego, by snuć historie fantasy – komentuje Siemoniak. – Macierewicz mimo, że ma w NATO reputację osoby kompletnie niewiarygodnej, przebija kolejne poziomy niewiarygodności – ocenia polityk.

dziennik.pl

Karczewski zdradza szczegóły zmian w ordynacji wyborczej. „Likwidacja JOW, dwie komisje wyborcze…”

11.10.2017

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiedział, że PiS szykuje zmiany w ordynacji wyborczej. Dotkną one przede wszystkim małych miejscowości.

Stanisław Karczewski zapowiedział na antenie radiowej Jedynki, że PiS nie planuje likwidacji drugiej tury wyborów. Zmianie ulegnie jednak sposób wyborów kandydatów. – Chcemy zlikwidować okręgi jednomandatowe w małych miejscowościach, ponieważ one nie odzwierciedlają poglądów mieszkańców – tłumaczył. Ponadto, PiS chce zaproponować wprowadzenie dwóch komisji – jedna miałaby pracować przez cały okres wyborów i zamykać pomieszczenie komisji, a druga byłaby odpowiedzialna tylko i wyłącznie za liczenie głosów. To jest potrzebne, żeby była pełna koncentracja. Nowa komisja będzie wypoczęta, a czasami takie liczenie trwa bardzo długo – dodał polityk PiS.

Pytany o zasadę, że tylko partie mogą wystawić kandydatów, marszałek Senatu stwierdził, że to plotki, które chyba specjalnie serwuje opozycja, żeby wprowadzić zamęt, a on sam nie słyszał o takiej propozycji. Z zapowiedzi marszałka Senatu wynika, że zmiany miałyby obowiązywać już od najbliższych wyborów samorządowych, które odbędą się na jesieni 2018 roku.

W wyborach wystartują tylko partie?

W poniedziałek 9 października w mediach pojawiła się informacja, że PiS planuje zmiany w ordynacji wyborczej, które miałyby polegać na umożliwieniu startu w wyborach tylko i wyłącznie partii politycznych. Pomysł od razu skrytykował Paweł Kukiz, którego formacja jest ruchem, a nie partią. Do sprawy odniosła się podczas konferencji prasowej rzeczni klubu PiS Beata Mazurek. – Wszystko to zależy od tego, jak zostanie przeprowadzona reforma wymiaru sprawiedliwości. Prezydent Duda nie ukrywał tego, że jeżeli propozycje przedstawione przez nas nie spełnią jego oczekiwań, to będzie je wetował. Wszystko zależy od tego, czy uda nam się skutecznie reformę wymiaru sprawiedliwości przeprowadzić. Jeśli tak, to będą następne reformy – tłumaczyła Beata Mazurek.

Rzecznik klubu PiS zaprzeczyła jednak, jakoby Prawo i Sprawiedliwość chciało wprowadzić rozwiązanie polegające na umożliwieniu startu w wyborach jedynie partiom politycznym. – Z całą pewnością nie ma takich rozwiązań, że chcemy dać możliwość kandydowania tylko i wyłącznie partiom politycznym w wyborach samorządowych. Rozumiem, że to taki krok Pawła Kukiza do przodu, żeby sięgnąć po pieniądze na partie polityczne z budżetu państwa, a więc sięgnąć po środki, które tak krytykował – mówiła Mazurek na briefingu w Sejmie.

 

wprost.pl

„Najlepszy instytut na świecie” ma pomóc wyjaśnić katastrofę smoleńską. Macierewicz zdradza szczegóły

Wprost, 11.10.2017

© pap.pl

 

Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, który zakłada m.in., że minister rozwoju i finansów będzie mógł publikować informacje zawierające podstawowe dane podatkowe największych firm – podatników CIT, podało Centrum Informacyjne Rządu. Proponowane przepisy powinny pośrednio skłaniać podatników do prawidłowego i rzetelnego wypełniania zobowiązań podatkowych i nie naruszają przepisów o tajemnicy skarbowej.

– Powstawanie raportu komisji Millera to obraz hańby i wstydu. Tym ludziom z wątpliwościami zabrakło determinacji by powiedzieć, że opublikowano raport, który jest kłamstwem – mówił we wtorek 10 października na antenie Telewizji Republika Antoni Macierewicz. Szef MON opowiedział o współpracy z instytutem, który ma pomóc w wyjaśnieniu przyczyn i przebiegu katastrofy TU-154M pod Smoleńskiem.

Minister obrony narodowej w dniu 90. miesięcznicy smoleńskiej zdradził, że Jarosław Kaczyński przedstawił w związku z wyjaśnianiem przyczyn katastrofy TU-154M dwie możliwości. – Albo w sposób otwarty powiemy, że nie jesteśmy zdefiniować sytuacji, albo ją przedstawimy. Myślę, że dzisiaj mogę zagwarantować, że przedstawimy odpowiedź. Materiały, którymi dysponujemy pozwalają jasno wyjaśnić sytuację – wskazał Macierewicz.

Szef ministerstwa, w ramach którego pracuje tzw. podkomisja smoleńska, zaznaczył, że obecnie jego eksperci dysponują licznymi materiałami. Mowa m.in. o danych dotyczących analizy lotu a także materiałach powstałych w oparciu o bliźniaczy model samoloty i zdjęcia. – To pozwoliło dokonać cyfrowej struktury samolotu, została ona przekazana do najlepszego instytutu na świecie, który zajmuje się takimi rekonstrukcjami – wskazał Antoni Macierewicz.

Tajemniczy instytut

Minister obrony narodowej zapewnił, że dzięki analizie przeprowadzonej przez ekspertów, możliwe będzie przedstawienie Polakom szczegółowego przebiegu wydarzeń, które doprowadziły do katastrofy. – To inny poziom jeżeli chodzi o precyzje, jak i stopień naukowej wiarygodności. Te wszystkie materiały pokazywały przebieg wydarzeń, ale nie miały takiej wiarygodności, jak instytut, który podjął z nami współpracę – podkreślił szef resortu obrony. Antoni Macierewicz nie chciał zdradzić, o jaki instytut chodzi.

– Na razie zachowam te informacje dla siebie, znajdujemy się w sytuacji w której ta sprawa, wyjaśnienie dramatu smoleńskiego to nie tylko kwestia sporu intelektualnego. To nie tylko dyskusja wśród naukowców, to element bardzo poważnej walki politycznej, w której bierze udział jedno z największych mocarstw na świecie, które jest zainteresowane tym, żeby wyjaśnienie prawdy nie miało miejsca – wyjaśniał minister, podkreślając, że „nie ma zamiaru narażać tych osób ze względu na posługiwanie się prawdą”.

– Ten instytut nie było trudno namówić do współpracy. Sprawa smoleńska fascynuje najwybitniejszych naukowców na całym świecie. Jest to przez propagandę rosyjską podważane – podsumował minister.

msn.pl

MON przekazało do prokuratury nowe materiały ws. Donalda Tuska

Wprost, 11.10.2017

epa06005978 European Council President Donald Tusk attends a joint media briefing with European Commission President Jean-Claude Juncker and Chinese Prime Minister Li Keqiang (both unseen) at the end of a meeting of Li and EU leaders at the European Council, in Brussels, Belgium, 02 June 2017. The EU and China met for their 19th bilateral summit in Brussels on 01 and 02 June to strenghten the strategic partnership between the EU and China. EPA/OLIVIER HOSLET Dostawca: PAP/EPA.: Chinese Premier Li Keqiang meet EU leaders in Brussels© OLIVIER HOSLET Chinese Premier Li Keqiang meet EU leaders in Brussels

 

MON przekazało we wtorek 10 października do Prokuratury Krajowej materiały uzupełniające zawiadomienie z 17 marca 2017 r. o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej przez Donalda Tuska – poinformował resort Antoniego Macierewicza. Chodzi o sposób wyjaśniania katastrofy smoleńskiej.

„Wskazane działanie polegało na rezygnacji z umowy polsko-rosyjskiej z 1993 r. gwarantującej Polsce równe prawa i zawarciu umowy z Federacją Rosyjską o badaniu katastrofy smoleńskiej według załącznika 13 konwencji chicagowskiej” – poinformowała w komunikacie ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz, rzeczniczka MON.

Wśród materiałów przekazanych prokuratorze znalazła się m.in. informacja o trzech rozmowa telefonicznych premiera Donalda Tuska z premierem Władimirem Putinem i dwóch z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem wraz ze wskazaniem osób towarzyszących rozmowom i mających wiedzę na ich temat.

Jak czytamy w komunikacie, MON przekazał także „chronologię podjęcia decyzji o sposobie badania katastrofy ze wskazaniem na kluczową rolę premiera Donalda Tuska, ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, który wbrew ustawowemu obowiązkowi do dnia 15 kwietnia 2010 r. nie powołał Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego, uniemożliwiając prawne działanie polskim specjalistom w Smoleńsku, ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, który forsował badanie według załącznika 13, Edmunda Klicha, który działając jako przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przyjął z rąk premiera Rosji Władimira Putina stanowisko członka komisji rosyjskiej”.

Prokuratura otrzymała również meldunki przesyłane ze Smoleńska do ministra Bogdana Klicha przez szefa Inspektoratu Ministerstwa Obrony Narodowej ds. Bezpieczeństwa Lotów płk. Mirosława Grochowskiego oraz ustalenia i ekspertyzy prawne dotyczące sposobu badania katastrofy smoleńskiej.

Wnioski MON

Zdaniem MON z powyższych materiałów można wnioskować, że 10 kwietnia 2010 roku istaniała konieczność zastosowania umowy polsko-rosyjskiej z 1993 r., która w art. 11 stanowiła, że „wyjaśnienie incydentów lotniczych, awarii i katastrof, spowodowanych przez polskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej FR lub rosyjskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej RP prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie. Jednocześnie strony zapewnią dostęp do niezbędnych dokumentów z zachowaniem obowiązujących je zasad ochrony tajemnicy państwowej”.

„Wspomniana umowa bilateralna gwarantowała RP równość stron i współdziałanie w badaniu przyczyn. Ze strony Polski właściwą w przedmiotowej sprawie była Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która miała współpracować z adekwatnym organem FR. Jednocześnie porozumienie zapewniało dostęp do niezbędnych dokumentów i jego zastosowanie wykluczałoby np. odmowę zrealizowania wniosku dowodowego. Zrezygnowano z tego rozwiązania, oddając to kluczowe postępowanie Rosji” – podkreśla resort Antoniego Macierewicza. 

Zdaniem MON przedstawione powyżej fakty dowodzą, że decyzja została podjęta w pierwszych dniach, prawdopodobnie już 10 kwietnia 2010 r., bez koniecznej analizy przepisów oraz uwzględnienia interesu RP. Resort obrony narodowej podkreśla, że w procesie decyzyjnym po stronie polskiej brali udział: premier Donald Tusk, przewodniczący PKBWL Edmund Klich, minister obrony narodowej Bogdan Klich, minister infrastruktury Cezary Grabarczyk.

msn.pl

Kaczyński na Krakowskim Przedmieściu: Być może prawdy nie uda się do końca ustalić

mk, 10.10.201

90. miesięcznica smoleńska

90. miesięcznica smoleńska (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Poznamy prawdę albo stwierdzenie, że prawdy ustalić się nie da – mówił dziś na Krakowskim Przedmieściu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Przed Pałacem Prezydenckim odbywają się uroczystości związane z 90. miesięcznica katastrofy smoleńskiej.

– Dziś jako Polska i jako ojczyzna mamy bardzo wiele sukcesów i zbliżamy się do momentu, gdy cele tych marszów zostaną zrealizowane: upamiętnienie tych, którzy zginęli, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i prawda o katastrofie smoleńskiej. Przyjdzie ten czas, przyjdzie już niedługo – mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na Krakowskim Przedmieściu.

W Archikatedrze św. Jana na Starym Mieście została odprawiona wieczorem msza św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Potem uczestnicy uroczystości przeszli Krakowskim Przedmieściem przed Pałac Prezydencki.

– I będzie prawda , której jeszcze dzisiaj nie znamy i ja jej nie znam. Prawda albo stwierdzenie, że dzisiaj, w tych okolicznościach, które mamy, tej prawdy do końca ustalić się nie da. Ale zostanie to powiedziane uczciwie, to się Polakom po prostu należy – dodał później Kaczyński.

Słowa prezesa PiS odbiły się szybko szerokim echem wśród dziennikarzy i komentatorów. Niektórzy wskazują na to, że Jarosław Kaczyński może spodziewać się braku jasnych wniosków ze strony podkomisji smoleńskiej.

„Lech Kaczyński otworzył drogę do zwycięstwa”

– Na wiosnę przyszłego roku powinno być wszystko jasne i wszystko gotowe. Powinniśmy mieć pomniki niedaleko stąd, powinniśmy też mieć ostateczne raporty tych, którzy dzisiaj dążą do tego, by ustalić prawdę. Powinniśmy móc sobie powiedzieć: nasze działanie, determinacja zostały nagrodzone wielkim sukcesem – powiedział prezes PiS.

Jak podkreślił Kaczyński, „nie byłoby tego, co jest dzisiaj, bez Lecha Kaczyńskiego”.

– I nie chodzi tylko o jego prezydenturę. Chodzi o to, co zrobił w Solidarności, co umożliwiło przejęcie tygodnika, który jako pierwszy z poważnej prasy pisał prawdę o Polsce, co umożliwiło założenie Porozumienia Centrum, partii, która poprzedziła Prawo i Sprawiedliwość. To on otworzył nam drogę do zwycięstwa, mówił prawdę o Polsce, odbudowywał Polskę, świadomość narodową i polską godność – wyliczał polityk.

gazeta.pl