Trzaskowski wydał rozporządzenie wprowadzające nowe zasady do miejskich urzędów. Ich celem jest walka z dyskryminacją na tle płci, wieku, pochodzenia, wyznania, sprawności czy światopoglądu.
Więcej o zdjęciu krzyżów w urzędach warszawskich >>>
Ewa Siedlecka: Nadchodzące wybory nie będą ani równe, ani uczciwe. Sama zaś ustawa „o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich…” jest totalną i niekonstytucyjną hucpą.
Dziś będzie bez nienawiści, a o miłości. Miłości bezgranicznej, tak wielkiej, że chce się nią obdarować cały świat. Otóż przed kilkoma dniami na Facebook’a trafił wpis senator Izabeli Kloc z wnukiem, prezentującej mu książkę Jarosława Kaczyńskiego pt. „Polska naszych marzeń”.
Dzieło autorstwa największego z polskich polityków to cudowne zjawisko na scenie wydawniczej. Dziś pomaga zapełnić półki składów taniej książki, a przede wszystkim zdaniem „kanclerstwo [Merkel] nie było wynikiem czystego zbiegu o okoliczności” i opinią, że jej celem jest podporządkowanie Polski Niemcom przyczyniło się do porażki Prawa i Sprawiedliwości w wyborach z 2011 roku. Dzięki tej książce „dobra zmiana” może obdarzać nas swoją miłością dopiero od 3 lat!
Zachodzę w głowę, o kim myślał, pisząc: „Mamy do czynienia z niebywałym skundleniem polityczno-kulturowego establishmentu. To są ludzie, którzy wyszli z komunizmu z różnymi głęboko ukrytymi kompleksami własnych win (…) nasze nieszczęsne peryferyjne, naśladowcze, małpiarskie elity uważają, że nie uchodzi używać argumentów moralnych”.
O mowie nienawiści wspomniał w zdaniu: „Polski polityk musi wiedzieć, że ze względu na specyficzną sytuację Polski często trzeba się przeciwstawiać wszystkim i umieć to psychicznie i moralnie znieść. Jeśli się tego nie potrafi, lepiej się tym nie zajmować”.
Udowodniono, że dzieci wpatrują się w twarze ludzi atrakcyjnych i budzących sympatię. Właśnie taki był wizerunek wodza Prawa i Sprawiedliwości w 2011 roku, kwietniowa tragedia prezydenckiego samolotu skłoniła wszak partię do zmiany narracji.
Sympatyczny wpis skomentowali liczni internauci.
Senator Kloc zaprezentowała niesłychany przykład oddania sprawie i postaci kochającego wszystkich na niezrozumiały przez nas sposób prezesa Kaczyńskiego. Szkoda, że nie uszanowała prawa swojego wnuka do prywatności w internecie. Prezentowanie książki z szelmowsko uśmiechającym się sympatycznym starszym panem podciągnę pod oryginalne podejście do metod wychowawczych. Dobrze, że tego nie zapamięta. Mam nadzieję, że za dwadzieścia lat, dorosły już Wojtek nie będzie musiał wstydzić się opublikowanego zdjęcia i nikt nie przypomni mu kompromitującego nagrania.
Spotkanie rozpoczęło się o godz. 15.30 i trwało ponad 2 godziny. – Bardzo dobrze, że to spotkanie się odbyło – podsumował Mateusz Morawiecki, dziękując wszystkim za udział.
– Chcę podkreślić dobrą atmosferę tego spotkania i moje zdanie w tej kwestii, które mam przekonanie, że podzielają uczestnicy tego spotkania, że przecież oponent polityczny to nie wróg. Że trzeba umieć rozmawiać, zarówno w tym świecie politycznym…
View original post 2 208 słów więcej
Jak tylko projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie pojawił się na stronach Rządowego Centrum Legislacji natychmiast wzbudził duże kontrowersje.
„Ten rząd jest wrogiem kobiet” – komentował dokument firmowany nazwiskiem minister Elżbiety Rafalskiej – Sebastian Figaj z Młodych Demokratów.
Szczególnie bulwersujący okazał się zapis – o tym, że jednorazowe pobicie nie będzie uznane za przemoc domową.
Sęk w tym, że jeśli ustawa weszłaby w życie w proponowanym kształcie, przemocą byłoby jedynie „powtarzające się pobicie” . „Niebieska Karta” z kolei nie byłaby zakładana „z urzędu”, a za zgodą ofiary. Doszło by do tego że część ofiar przemocy ze strachu przed oprawcami mogłaby wycofywać oskarżenia.
Ostatecznie sam szef rządu poinformował, że projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej wróci do wnioskodawców w celu „wyeliminowania wszystkich wątpliwych zapisów”.
„Przeciwdziałanie przemocy domowej jest priorytetem rządu Prawa i Sprawiedliwości, a polskie prawo musi być klarowne i bez cienia wątpliwości w pełni chronić ofiary” – napisał na Twitterze Mateusz Morawiecki.
Krajowa Rada Sądownictwa, w ramach swojej „pisowskiej” niezależności i niezawisłości, zakazała sędziom noszenia koszulek z napisem „konstytucja” oraz wszelkich innych emblematów, związanych z ustawą zasadniczą. KRS uznała, powołując się na art.10 Zbioru Zasad Etyki Zawodowej Sędziów i Asesorów („Sędzia powinien unikać zachowań, które mogłyby podważyć zaufanie do jego niezawisłości i bezstronności”), że „publiczne używanie infografik, symboli, które w sposób jednoznaczny są lub mogą być identyfikowane z partiami politycznymi, związkami zawodowymi, a także z ruchami społecznymi”, a to podważa wiarygodność sędziów i wiarę w ich niezawisłość.
Jak mówią sędziowie, „Uchwała koszulkowa jest absurdalna i ociera się o groteskę. Treścią przypomina czasy słusznie minione, w których ówczesna władza zakazywała noszenia haseł czy symboli będących dla niej niewygodnymi” i nie zamierzają przejść obok niej obojętnie.
Ponieważ autorem tego zakazu ma być sędzia z Olsztyna, to właśnie jego koledzy z regionu poczuli się szczególnie uprawnieni do wyrażenia swego sprzeciwu w tej sprawie…
View original post 1 550 słów więcej
Ludzie, którzy dokonali zamachu na zdrowie i życie rodziny Donalda Tuska, znaleźli robotę w państwowych spółkach skarbu państwa. Czyżby PiS inspirował?
W 2018 r. pozycja obozu PiS w oczach opinii publicznej dwa–trzy razy się zachwiała w wyniku afer. Zaczęło się w marcu, kiedy poseł PO Krzysztof Brejza dostał w końcu odpowiedź na pytanie o zarobki premier Beaty Szydło i jej ekipy w 2017 r. Okazało się, że ministrowie dostawali w premiach drugą pensję. W sumie bonusy kosztowały prawie 2 mln zł, rekordzista Mariusz Błaszczak zebrał ponad 80 tys. zł, sama premier 60 tys., a najniższe premie wynosiły po 50 tys. zł na osobę.
Wybuchła afera. Jarosław Kaczyński, jak sam przyznał, powiedział wtedy Szydło, żeby „pokazała pazurki” i – była już wówczas – premier poszła na całość. „Te nagrody nam się po prostu należą” – te słowa z sejmowej mównicy musiały nieźle wkurzyć wyborców, bo PiS zaczął tracić poparcie. Wyborcom nie podobała się pazerność władzy, która obiecywała przecież służyć skromnie Polakom. Kryzys musiał przeciąć sam Kaczyński, który ogłosił, że jak suweren chce taniego państwa…
View original post 2 388 słów więcej
W kłopotliwej dziś dla Kościoła sytuacji, prosta logika powinna podpowiadać wycofanie się z hałaśliwej argumentacji, a w niektórych wypadkach wręcz zamilknięcie. Jego hierarchowie nie dostrzegają jednak takiej potrzeby…
Abp. Stanisław Gądecki dał się namówić do udziału w programie „Wydarzenia i Opinie” w Polsat News, gdzie zaryzykował swoje zdanie na kontrowersyjne tematy. Mówiąc o zarzutach wobec ks. Jankowskiego z Gdańska, z wyrozumiałością wręcz ocenił, że jest to „splot dwóch rzeczywistości, które się na siebie nakładają i które też nie powinny być mieszane”. Stwierdził, że „jedną rzeczą jest jego rys solidarnościowy”, natomiast „druga rzeczywistość” dotyczy oskarżeń. Jakby sprawa nie była dość jasna dodał: „Nie wiem, czy to chodzi o pedofilię, czy efebofilię, bo to są też różne rzeczy”powiedział. I dodał: „Myślę, że to da się ustalić, bo jeśli znajdą się ofiary i przedstawią argumenty, to sprawa zapewne znajdzie swoje rozwiązanie” – podsumował duchowny jakby nieświadom okropności czynów Jankowskiego.
Zapowiedział też, że spotka się z ofiarami księży pedofilów – co jest zresztą reakcją na wezwanie Watykanu.
Dość kuriozalną w tej sytuacji opinię wygłosił też Gądecki na temat sukcesu filmu „Kler”. I przyrównał go do sukcesu filmu „Żyd Süss” w okresie hitlerowskim. „Oni zostali przedstawieni w trzech osobach. Według tych najgorszych, jakoby rzekomo ich skłonności. To zostało tak zręcznie spreparowane, że ludzie byli wstrząśnięci i wielu odstręczyło to wtedy od Kościoła, ułatwiając postęp hitleryzmu” – stwierdził arcybiskup.
Zjednoczona Prawica nie przeczuwała, że przejęcie sądów będzie tak trudne. Myślała, że jeśli obrzydzi sędziów społeczeństwu, jeśli pokaże jako „nadzwyczajną kastę”, zepsutą elitę, która wykorzystuje immunitet, by bezkarnie kraść w sklepach kiełbasę, to wówczas nikt nie stanie ani w ich obronie, ani w obronie sądów. A jeśli jeszcze przy tym spowoduje się zamęt w sądownictwie, postrąca prezesów, zrobi przeciąg w KRS i czystkę w SN, a więc puści się w ruch karuzelę atrakcyjnych stanowisk, to i sami sędziowie zaczną podstawiać sobie nogi, żeby tylko zająć miejsce na karuzeli. Plan wydawał się dobrze ułożony, tyle że się posypał. Ani ludzie nie dali się nakarmić propagandową papą i nie poparli tak zwanej reformy wymiaru sprawiedliwości. Ani sędziowie nie okazali się tak pazerni…
View original post 1 689 słów więcej