Gliński, facet od cudów – cudak

Nie robi na mnie wrażenia to, że Beata Szydło popłakała się w Brukseli z „sukcesu” 1:27. Wszak docenił ten płacz Jarosław Kaczyński, który wręczył jej bukiet kwiatów na lotnisku witając ją jako uosobienie Wiktorii.

Także nie specjalnie doceniam wiekopomne odkrycie Andrzeja Dudy – via usta Marka Magierowskiego – iż rzecznik PiS Beata Mazurek powinna wrócić do szkoły po naukę czytania.

Ba! Nie robi na mnie specjalnego wrażenia skonstruowanie nowego pojęcia ontologicznego przez Piotra Glińskiego: „najwyższe wartości Kościoła katolickiego”, które jakoby zostały zaatakowane w spektaklu „Klątwa” w Teatrze Powszechnym. Minister więc musiał wesprzeć narodowców w ich zamieszkach pod teatrem.

Ale robią na mnie wrażenie finanse PiS. Oto uroczystości świąteczne partii PiS 10 kwietnia 2017 roku nie zostały opłacone z kasy partyjnej, ale z kasy państwa.

Jarmark PiS w okolicach Krakowskiego Przedmieścia kosztował 288 tys. zł, izostał zasponsorowany przez Ministerstwo Kultury.

Piotr Gliński powinien zostać co najmniej ministrem finansów – tyle zostało w kasie partyjnej – a także zgłoszony do ekonomicznej Nagrody Nobla. Jak Gliński się jeszcze bardziej postara, to dojdzie do efektów godnych Kany Galilejskiej – rozmnoży chleb i wino dla partyjnych kolegów.

A brat Robert nazwał go „idiotą”. Kto tu jest idiotą? Gliński to facet od cudów – cudak!

Więcej >>>

Stefan Niesiołowski skomentował zamieszanie w rządzie PiS po słowach minister Anny Streżyńskiej.

Do tego, żeby zrozumieć wypowiedź p. Streżyńskiej trzeba mieć inteligencję większą niż pacynka.

PiS trafiło na ścianę. Stare błędy niczego nie nauczyły Kaczyńskiego

I nie jest to jeszcze ściana gospodarki, ale własnych wizerunkowych błędów i wewnętrznych konfliktów. „Drużyna patriotów” (jak PiS z właściwą sobie skromnością nazywa sam siebie) zaczyna się sypać.

Ukrywane do tej pory wewnętrzne napięcia w obozie władzy stają się publiczne. Nawet sondaże wydają się zupełnie niezrozumiałe – uwięzienie w getcie 30 procent i niebezpieczny wzrost notowań PO, kiedy 500 plus czy obniżenie wieku emerytalnego powinny jeszcze przynosić gigantyczne polityczne zyski, bo koszty (szczególnie dla „obdarowanych” – inflacyjny podatek, głodowe emerytury) przyjdą przecież później. Przestaje działać nawet najsilniejsze spoiwo w postaci prowadzonej przez Jarosława Kaczyńskiego „rewolucji personalnej” (stanowiska w mediach publicznych, stanowiska w spółkach, stanowiska w centralnych i lokalnych urzędach państwowych z powtarzaną przez Kaczyńskiego, Ziobrę i innych obietnicą jeszcze większej ilości stanowisk w sądach, w gospodarce, w „zrepolonizowanych” mediach prywatnych). Antoni Macierewicz w zamian za stanowiska dla wszystkich swoich ludzi, nawet najbardziej szalonych, miał zapewniać wierność wyznawców religii smoleńskiej i świetne stosunki z Rydzykiem. Tymczasem zaczął się stawiać Kaczyńskiemu (nie tylko o Misiewicza). Anna Streżyńska miała być nowoczesną twarzą obozu władzy przeznaczoną dla bardziej konserwatywnego mieszczaństwa, które w czasie kampanii prezydenckiej mydlanego od zawsze, ale przez to wizerunkowo łagodnego Andrzeja Dudy uwierzyło, że Kaczyński jednak nie jest wariatem. Tymczasem wywiad Streżyńskiej dla Zetki, w którym zdystansowała się do programów socjalnych własnego rządu, publicznie pokazał, że „nowocześni” (ona, Gowin, nawet Morawiecki ze swoim dość rozsądnym przybocznym Jerzym Kwiecińskim) wstydzą się „narodowych socjalistów”, których twarzą w rządzie pozostaje sama premier Szydło, a najwyższym patronem sam enigmatyczny „wódz” z Nowogrodzkiej.

Powtarzanie wszystkich starych błędów

Kiedy widzi się PiS u władzy dzisiaj, nieubłaganie przychodzą na myśl obrazy rządów PiS-u z lat 2006-2007. Te same błędy, te same zmarnowane szanse. W 2006 roku też była koniunktura gospodarcza, też zawdzięczana tym, których PiS uważał za wrogów – polskiemu mieszczaństwu, prywatnemu biznesowi i klasie średniej, a także eksportowi do Niemiec i krajów strefy euro oraz inwestycjom z tych krajów. I też okazało się, że ludzie Kaczyńskiego potrafią nawet oczywistą koniunkturę zmarnować i sknocić, bo po prostu nie potrafią rządzić. Popełniają błędy wizerunkowe i błędy realne. Niszczą resorty, które dostali do ręki i odreagowują się pychą i chamstwem u władzy „za głód, za krew, za lata łez…” (cyt. za marszem „żołnierzy wyklętych” z Gwardii Ludowej) swojej wcześniejszej wiecznej opozycji.

 

„Wewnątrz obozu władzy narastała paranoja wymuszająca zarówno konflikty wewnętrzne, jak też izolację od potencjalnych koalicjantów czy partnerów społecznych dla obozu władzy”.

W dodatku także wówczas szybko rozluźniły się więzy (to taki eufemizm dla galopującej manii prześladowczej) pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a Marcinkiewiczem, pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a Jurkiem, pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a Sikorskim, wreszcie nawet pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a trzecim bliźniakiem Ludwikiem Dornem, który popadł w niełaskę, mimo że jako szef MSWiA, a później Marszałek Sejmu nie dystansował się publicznie od żadnego priorytetu PiS-owskiej władzy. Ani nie miał swego Misiewicza, ani nie wyrażał pogardy dla PiS-wskiego „socjalu”. A jednak wewnątrz obozu władzy narastała paranoja wymuszająca zarówno konflikty wewnętrzne, jak też izolację od potencjalnych koalicjantów czy partnerów społecznych dla obozu władzy.

Ludzie tego nie lubią, więc już w 2007 roku Kaczyński i jego obóz zostali ukarani odsunięciem od władzy na niekończące się osiem lat „tuskowej okupacji”. Kiedy jednak znów wrócili do władzy okazało się, że niczego się nie nauczyli. Są jeszcze bardziej wygłodniali, jeszcze bardziej pełni pychy i jeszcze bardziej skłóceni. A ich kadry w terenie (jeden Misiewicz odsunięty odsłonił tysiące Misiewiczów, którzy mają się dobrze) jeszcze mniej niż w roku 2006 nadają się do rządzenia państwem i sprawiają jeszcze więcej kłopotów wizerunkowych swoim rodzinnym czy parafialnym zaciągiem, a także swoją wyuczoną w prawicowym Internecie pychą i agresją wobec wszystkiego, co „nie jest nasze”.

Streżyńska wstydzi się swojego rządu, Szydło nie lubi Streżyńskiej, pragmatycy wstydzą się wariatów, wariaci nie ufają pragmatykom. Gowin fika, Streżyńska fika, fika Macierewicz. Fikają bardziej od czasu, kiedy PO rośnie, więc oni zaczynają być Kaczyńskiemu naprawdę potrzebni – i to nie za sto lat, ale być może już wkrótce.

Czy Kaczyński ma się gdzie cofać?

Dzisiejszy prawicowy obóz władzy to obóz zjednoczony na wspólnym łupie. Kaczyński wie, że nie może takiego obozu zbyt silnie dyscyplinować, zbyt mocno przebierać w kadrach, którymi dysponuje. Przecież większość jego „najbliższych współpracowników” – Macierewicz, Bielan, Ziobro, Kurski… już od dawna nie uważa go za męża opatrznościowego, ale za upiornego dziadunia z nerwicą natręctw. Próbowali wielokrotnie od niego uciekać, kiedy pojawiał się choćby cień nadziei, że i bez niego dorwą się do tych spółek skarbu państwa czy poparcia Rydzyka.

 

Stąd ostrożność Kaczyńskiego z jakąkolwiek „przebudową rządu”. Stąd wielomiesięczne pozostawianie na kluczowych stanowiskach w państwie ludzi, którzy całkowicie się skompromitowali – jak Waszczykowski po „wygranej” 1:27 na Malcie, jak Macierewicz po Misiewiczu i zdemolowaniu polskiej armii, jak Jacek Kurski po zdemolowaniu telewizji publicznej. Oni wszyscy są lojalni wobec Kaczyńskiego wyłącznie w zamian za wziątki. Odebrać im wziątki, staną się dla Kaczyńskiego największym zagrożeniem.

„Kaczyński wie, że nie może obozu zbyt silnie dyscyplinować, zbyt mocno przebierać w kadrach, którymi dysponuje”.

To jednak sprawia, że obóz rządzący Polską, a nawet sam szczyt tego obozu, bardziej zaczyna przypominać śmieciobus, niż sprawne polityczne narzędzie. Stąd straty wizerunkowe. PiS trafił na ścianę. I nie jest to jeszcze ściana gospodarki, ale własnych wizerunkowych błędów i wewnętrznych konfliktów. Pokazuje to zarówno masowość różnych protestów społecznych (od „czarnego” po edukacyjny i samorządowy), jak też krystalizowanie się poparcia dla politycznej alternatywy. Rosnące sondażowe poparcie dla PO faktycznie nie jest jeszcze jakimś wybuchem nadziei, ale bardziej premią dla Tuska i karą dla Nowoczesnej, a dla Schetyny (ale także dla platformerskich sierot po Tusku) nagrodą za utrzymanie spójności partii mimo napięć. Ale pokazuje również, że Polacy zostali tak bardzo sprowokowani przez ewidentne błędy polityczne i komunikacyjne obozu władzy, że mogą ukarać PiS głosując na formację, którą będą uważać tylko za mniejsze zło.

Z pozoru Kaczyński i PiS mają się gdzie cofać, żeby skonsolidować i zabezpieczyć dotychczasowe pozycje. Zajęli ich sporo, wystarczyłoby nieco spokojniej trawić zdobycze w gospodarce, mediach czy służbach solidniej przygotowując się do zadania „liberalnej Polsce” kolejnych ciosów. Czy jednak Kaczyński potrafi spowolnić bieg rewolucji – zawieszając na jakiś czas zniszczenie niezawisłych sądów, „odpuszczając” nieco armii i policji, usuwając najbardziej nieudolnych lub wariackich ministrów – jak doradzają mu to umiarkowani oportuniści w jego własnym obozie bojący się już przegrzania atmosfery?

„Polacy zostali tak bardzo sprowokowani przez ewidentne błędy polityczne i komunikacyjne obozu władzy, że mogą ukarać PiS głosując na formację, którą będą uważać tylko za mniejsze zło”.

Wiele wskazuje na to, że Kaczyński znalazł się w pułapce radykalizmu, który sam w tym rozdaniu narzucił całemu swojemu obozowi jako jedyną polityczną metodę. Spieszy się z paru powodów. Jeden to termin wyborów samorządowych, przed którymi chce uruchomić walec prokuratorsko-sądowy przeciwko wybranym politykom opozycji i samorządów. On naprawdę wierzy w „odsłonięcie” i „ukazanie” czarnej prawdy o wszystkich przeciwnikach politycznych PiS i uważa, że można to zrobić nie tylko mając media publiczne i grupę zdeterminowanych propagandystów, ale przede wszystkim pokazując, że jego polityczni przeciwnicy faktycznie idą do więzień (choćby do „aresztów wydobywczych”). Do tego jednak potrzebni są dyspozycyjni prawicowi absolwenci prawa poprzebierani w sędziowskie togi, zatem z „reformy” Ziobry nie można ustąpić. Po drugie Kaczyński spieszy się z powodu wieku. On naprawdę chce sam doprowadzić do końca swoją rewolucję. Całkiem słusznie nie wierzy, że potrafią to za niego zrobić Brudziński czy Suski. O ile Kaczyński jest postpeerelowskim pastiszem Piłsudskiego, oni są zaledwie parodiami Rydza-Śmigłego czy Sławoja Składkowskiego. Więc żadnej rewolucji nie przeprowadzą, nie mają do tego głowy. Kaczyński wszystko musi zrobić sam, a czasu ma coraz mniej.

newsweek.pl

Beksa Szydło i niedouki PiS

Beksa Szydło i niedouki PiS

Marek Magierowski w imieniu Andrzeja Dudy zachęcił rzecznik PiS Beatę Mazurek, aby wróciła do szkoły i podciągnęła się w sztuce czytania. Magierowski powołał się na autorytet Dudy: „Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole”. Jest to odpowiedź na stwierdzenie nieczytatej Mazurek, iż szef MON i Duda mogą ze sobą rozmawiać, a prezydent wybrał inną formę komunikacji – epistolarną.

Z tego wniosek, iż Duda czytać potrafi, bo pisze. Dlaczego jednak prezydent nie czyta Konstytucji? Czy tylko dlatego, że jej nie napisał? Nie zostanę jednak Magierowskim, ale Duda może usłyszeć w przyszłości – i raczej usłyszy – od rzecznika Trybunału Stanu, iż może uzupełnić braki w szkole, ale wcześniej odpowie zgodnie z prawem rzymskim, iż prawo obowiązuje niezależnie od tego, czy je znamy, czy nie.

Duda już dzisiaj mógłby zapłakać nad swoim losem, bo perspektywy dla niego widzę czarno. Już zapłakała – jak publicznie zakomunikował Kazimierz Marcinkiewicz – Beata Szydło w Brukseli, gdy obwieszczono jej wynik wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej 1:27. „1” w tym rezultacie to nie bynajmniej gol honorowy, gdyż liczba „27” wskazuje na gole samobójcze.

Przyznam się, że współczuję premier Szydło, lecz wówczas płaczącą w Brukseli bym z litości nie przytulił, bo tulę Polskę z powodu, iż rodacy strzelają jej aż 27 goli. Polski nikt nie degraduje, ani Rosjanie, ani Niemcy, tylko swoi. Tak zawsze było w historii. I dzisiaj w owych „Ruskich” i „Szkopów” zamienia się PiS.
Zaś zapłakać nad sobą i udać się do szkół powinien minister kultury Piotr Gliński. Oto stanął przeciw kulturze polskiej, a w obronie nacjonalistów (Młodzież Wszechpolska, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i ONR), którzy wywołali zamieszki przed spektaklem „Klątwy” w Teatrze Powszechnym. Gliński jak adwokat narodowców wzywa Hannę Gronkiewicz-Waltz do ocenzurowania „Klątwy” – achtung! achtung! – za „znieważenie religii i najwyższych wartości Kościoła katolickiego”.

Nad Glińskim nawet jego brat Robert nie zapłakał, tylko nazwał „idiotą”. Ja też nie zapłaczę, ale zapytam: jakie są te najwyższe wartości Kościoła katolickiego? Czy aby nie papież? Zaś wartości chrześcijańskie są nieprecyzyjne i wchodzą w skład wartości humanistycznych. Wartości nie można znieważyć, można znieważyć osobę.

Szydło więc niech nie płacze nad „sukcesem” 1:27, lecz nad Glińskim i pośle go do szkół, aby ten dowiedział się o najwyższych wartościach Kościoła katolickiego. Jak choćby je 500 lat temu nazywał Marcin Luter. Czytając inwektywy uczonego Niemca, „Klątwę” nazwać należy bajeczką dla grzecznych dziewczynek.

Morał dzisiaj jest taki: płakać nad powyżej przywołanymi osobami nie sposób, na szkoły i nauki dla nich za późno, pouczyć ich może w przyszłości Trybunał Stanu.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

CZWARTEK, 27 KWIETNIA 2017

Schetyna: Trzeba urealnić wiek emerytalny

19:56

Schetyna: Trzeba urealnić wiek emerytalny

– Będziemy rozmawiać. Jest konieczna rozmowa ze stroną społeczną, bo trzeba urealnić ten wiek emerytalny. Polska jest krajem, w którym kobiety przechodzą w najmłodszym, najniższym wieku na emeryturę. To problem dla następnych pokoleń. Dzisiaj polityka PIS jest absurdalna. Nie dba o następne pokolenia, które będą miały ogromny problem z utrzymaniem tej wielkiej rzeszy emerytów, dlatego chcemy urealnić emerytury. Mówimy o 13. emeryturze po to, żeby podkreślić, jak ważna jest dla nas polityka senioralna – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w „Faktach po faktach” TVN24, pytany o wiek emerytalny.

19:53

Schetyna: Nie jestem populistą

– Nie jestem populistą i Jako polityk chyba to udowodniłem. Jeżeli pyta pani o etapy, to 6 maja wielki marsz na pl. Bankowym o 13:00. Robimy, walcząc o niezależność samorządu, o wolną szkołę. Walczymy ze złą reformą minister Zalewskiej, o niezależne sądownictwo. Tak naprawdę ciągle wszystko jest przed nami. Nic się jeszcze nie skończyło. Zdaje sobie sprawę, że my takich kroków, jak te ostatnie półtora roku, będziemy musieli zrobić jeszcze bardzo wiele, żeby móc powiedzieć: tak, jesteśmy gotowi i chcemy zbudować koalicję antyPiS – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w „Faktach po faktach” TVN24. Jak dodał, dzisiaj najważniejszym wyzwaniem dla partii opozycyjnych jest odebranie władzy PiS-owi.

19:42

Schetyna: Będę namawiał Tuska do startu w wyborach prezydenckich

To kolejny sondaż, który pokazuje, że przy takim starciu, co jest dzisiaj bardzo teoretyczne, ale ta przewaga krok po kroku zwiększa się między przewodniczącym Tuskiem a prezydentem Dudą. To ciekawe, bo jeszcze kilka tygodni, miesięcy temu była zupełnie inna sytuacja – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w „Faktach po faktach” TVN24, komentując najnowszy prezydencki sondaż Kantar MB. Jak dodał:

„To dla mnie jako szefa Platformy pytanie, co będzie po jego końcu kadencji, w grudniu 2019 roku. Myślę, że będzie dobrze. Myślę, że to zależy od cyklu wyborów samorządowych, europejskich i parlamentarnych. To będzie czas na jego decyzję, bo on w połowie grudnia zakończy misję i będzie w Polsce. To 4 miesiące przed wyborami parlamentarnymi. Czas, gdzie będzie musiał podjął decyzję i zobaczymy. Jeszcze parę miesięcy temu trudno było sobie to wyobrazić, ale jestem w stanie dzisiaj to zobaczyć, że mógłby być kandydatem koalicji rządzącej, czyli tej, która wygrywa wybory w 2019 roku na prezydenta RP. Oczywiście jeśli taki byłby jego wybór”

Pytany, czy będzie namawiał Tuska do startu w wyborach, odpowiedział że „oczywiście tak”. – Byłby najlepszym liderem projektu odbudowy pozycji Polski w świecie i Europie – dodał przewodniczący PO.

Jeżeli czegoś się może naprawdę przestraszyć Jarosław Kaczyński w przyszłości, dzisiaj, jutro i pojutrze, to naszej dobrej współpracy i skutecznej walki w przyszłości ze złymi nawykami i złą spuścizną rządów PiS – stwierdził Schetyna.

 

300polityka.pl

Posłowie PO wkroczyli do MON. „Opinia publiczna musi poznać informacje dot. wykończenia przetargu na 13 mld zł”

27.04.2017

EC725 Caracal© Airwolfhound CC 2.0 EC725 CaracalW czwartek grupa posłów Platformy Obywatelskiej udała się do Ministerstwa Obrony Narodowej, gdzie – powołując się na ustawę o wykonywaniu mandatu posła – zażądali wydania informacji ws. afery śmigłowcowej i wykańczania tego przetargu przez dr. Wacława Berczyńskiego.

W czwartek posłowie PO (Cezary Tomczyk, Marcin Kierwiński, Mariusz Witczak i Joanna Kluzik-Rostkowska) udali się do MON, aby przejrzeć dokumenty związane z postępowaniem przetargowym na zakup śmigłowców dla wojska. – Ostatnio poinformowaliśmy państwa, że w ramach Komisji Obrony Narodowej powołaliśmy zespoły kontrolne, które mają wyjaśnić kilka zasadniczych kwestii, o których ostatnio rozmawiamy w ramach działalności Ministerstwa Obrony Narodowej – przypomniał Cezary Tomczyk.

W ramach przeprowadzenia własnej kontroli w MON powstały dwa zespoły. Pierwszym z nich kieruje Cezary Tomczyk i zajmie się on sprawą zakupu śmigłowców dla wojska oraz ewentualnym wpływem na rezygnację z kontraktu dr. Wacława Berczyńskiego. Drugi zespół PO, na czele z posłem Pawłem Suskim, zbada sprawę transportu najważniejszych osób w państwie, głównie w kontekście ostatnich wypadków z udziałem limuzyny szefa MON Antoniego Macierewicza oraz jego zastępcy Bartosza Kownackiego, a także przypadkami przelotów m.in. premier Beaty Szydło wojskową CASĄ.

– Pierwszą z nich jest kwestia afery Macierewicza, afery śmigłowcowej i wykończenia tego przetargu przez pana Berczyńskiego. Dziś w związku z ustawą o wykonywaniu mandatu posła, podjęliśmy interwencję poselską w MON właśnie ws. afery Macierewicza i wykańczaniem tego przetargu. Zgodnie z ustawą posłowie mają możliwość podjąć interwencję w dowolnym urzędzie administracji rządowej, a kierownicy organów są zobowiązani niezwłocznie przyjąć posła i udzielić mu informacji oraz przekazać wszelkie interesujące go materiały – tłumaczył w trakcie konferencji prasowej Cezary Tomczyk.

– W dniu dzisiejszym spotkaliśmy się z Michałem Dworczykiem i przekazaliśmy w MON listę naszych żądań, pan minister powiedział, że szef MON wykona ustawę i niezwłocznie przekaże wszelkie informacje dotyczące przetargu na śmigłowce, dotyczące pana Berczyńskiego, działalności wszystkich osób, które były z tym związane – poinformował Tomczyk na konferencji prasowej. – Opinia publiczna musi poznać wszelkie informacje nt. wykończenia przetargu na śmigłowce, wartego 13 miliardów złotych. To są publiczne pieniądze, publiczna sprawa i publiczne informacje. Wszyscy mamy prawo wiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło – zaznaczył.

 

msn.pl

7. rocznicę smoleńską organizował resort Piotra Glińskiego, nie PiS. Wiemy ile kosztowały uroczystości

27.04.2017
W tym roku to Ministerstwo Kultury, a nie PiS, płaciło za rocznicę smoleńską. Budżet państwa wydał na uroczystości 10 kwietnia ponad 288 tysięcy złotych – ustaliła Wirtualna Polska. Pieniądze trafiły do tej samej firmy co w poprzednich latach. Ochronę zlecono GROM Group, która na co dzień ochrania Jarosława Kaczyńskiego. Przelew z ministerstwa trafił też do spółki Srebrna.

 

Siódma rocznica katastrofy smoleńskiej wyglądała dokładnie tak, jak poprzednie: w ciągu dnia projekcje filmów i modlitwy, o godz. 16 przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy, a wieczorem prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Ale po raz pierwszy uroczystości organizowało Ministerstwo Kultury, a nie PiS. Ile kosztowały? Dokładnie 288 556 zł 76 gr – poinformowało nas Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Państwo płaci za PiS

Poprosiliśmy też o wykaz umów, które zawarto w ramach przygotowywania obchodów. I poza standardem, jak opłata za zajęcie pasa drogowego czy obsługę medyczną, jest kilka ciekawych pozycji. Najwięcej, bo prawie połowa kosztów, to umowa z Media Film Dariusz Gąsior. Za 141 tys. zł firma zajęła się przygotowaniem sceny, nagłośnienia, oświetlenia i reżyserią uroczystości.

Koszty organizacji obchodów 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej.Wirtualna Polska

Podziel się

Ta sama firma, tyle że na zlecenie PiS, a nie państwa, przygotowywała rocznice w poprzednich latach. W 2016 roku firma dostała od PiS ponad 600 tysięcy złotych, z czego 278 tys. zł za organizację obchodów na Krakowskim Przedmieściu – pisała „Polityka”. Spółka przelała 10 tys. euro na konto fundacji New Direction, konserwatywnego think tanku, któremu szefuje polityk PiS Tomasz Poręba. Organizacja jest pod lupą audytorów z Parlamentu Europejskiego.

Zlecenie dla Media Film to kolejny przykład przerzucania wydatków partyjnych na państwowy rachunek. Tak samo stało się np. z samochodami – w 2016 roku wydatki PiS na transport drastycznie spadły, bo wierchuszka partyjna przesiadła się do służbowych limuzyn.

Ochrona Kaczyńskiego

Wśród firm, którym resort Piotra Glińskiego zapłacił za organizację rocznicy, jest też GROM Group, która zainkasowała niemal 46 tys. zł za „zabezpieczenie obchodów”. Wszyscy znają Wojciecha Grabowskiego, wiceprezesa firmy i osobistego ochroniarza Jarosława Kaczyńskiego, który zagrał epizod w filmie „Smoleńsk” i główną rolę w jednej z transmisji posła PO Sławomira Nitrasa.

Ministerstwo podpisało też umowę ze spółką Srebrna, która jest rdzeniem finansowego imperium kontrolowanego przez PiS. Firma udzieliła jednorazowej licencji na emisję filmu, co kosztowało Skarb Państwa dokładnie 369 zł.

Aż 33 tys. zł przelano na konto Centrum Obsługi Kancelarii Premiera. To opłata za „druk plakatów informacyjnych, zaproszeń i identyfikatorów”. Kolejne 44 tys. zł trafiło na konto firmy Grafton Projekt, która specjalizuje się w przygotowywaniu dokumentacji drogowej. Firma chwali się na swojej stronie, że powierzono jej opracowanie zmian w ruchu, uzyskanie pozwoleń i wdrożenie w terenie zmian organizacji ruchu.

W sumie rachunek wyniósł ponad 288 tys. zł. Niestety ministerstwo nie odpowiedziało na wszystkie pytanina, które przesłaliśmy. Chcieliśmy się dowiedzieć, kto ustalał program uroczystości i listę mówców. Bo choć płaciło ministerstwo, przebieg wydarzeń przypominał poprzednie rocznice, organizowane przez partię polityczną Prawo i Sprawiedliwość.

wp.pl

 

Beksa Szydło i niedouki PiS

Marek Magierowski w imieniu Andrzeja Dudy zachęcił rzecznik PiS Beatę Mazurek, aby wróciła do szkoły i podciągnęła w sztuce czytania. Magierowski powołał się na autorytet Dudy: „Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole”. Jest to odpowiedź na stwierdzenie nieczytatej Mazurek, iz szef MON i Duda mogą ze sobą rozmawiać, a prezydent wybrał inną formę komunikacji – epistolarną.

Z tego wniosek, iż Duda czytać potrafi, bo pisze. Dlaczego jednak prezydent nie czyta konstytucji? Czy tylko dlatego, że jej nie napisał? Nie zostanę jednak Magierowskim, ale Duda może usłyszeć w przyszłości – i raczej usłyszy – od rzecznika Trybunału Stanu, iż może uzupełnić braki w szkole, ale wcześniej odpowie zgodnie z prawem rzymskim, iż prawo obowiązuje niezależnie od tego, czy je znamy, czy nie.

Duda już dzisiaj mógłby zapłakać nad swoim losem, bo perspektywy dla niego widzę czarno. Już zapłakała – jak publicznie zakomunikował Kazimierz Marcinkiewicz – Beata Szydło w Brukseli, gdy obwieszczono jej wynik wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej 1:27. „1” w tym rezultacie to nie bynajmniej gol honorowy, gdyż liczba „27” wskazuje na gole samobójcze.

Przyznam się, że współczuję premier Szydło, lecz wówczas płaczącą w Brukseli bym z litości nie przytulił, bo tulę Polskę z powodu, iż rodacy strzelają jej aż 27 goli. Polski nikt nie degraduje, ani Rosjanie, ani Niemcy, tylko swoi. Tak zawsze było w historii. I dzisiaj w owych „Ruskich” i „Szkopów” zamienia się PiS.

Zaś zapłakać nad sobą i udać się do szkół powinien minister kultury Piotr Gliński. Oto stanął przeciw kulturze polskiej, a w obronie nacjonalistów (Młodzież Wszechpolska, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i ONR), którzy wywołali zamieszki przed spektaklem „Klątwy” w Teatrze Powszechnym.

Gliński jak adwokat narodowców wzywa Hanne Gronkiewicz-Waltz do ocenzurowania „Klątwy” – achtung! achtung! – za „znieważenie religii i najwyższych wartości Kościoła katolickiego”.

Nad Glińskim nawet jego brat Robert nie zapłakał, tylko nazwał „idiotą”. Ja też nie zapłaczę, ale zapytam: jakie są te najwyższe wartości Kościoła katolickiego? Czy aby nie papież? Zaś wartości chrześcijańskie są nieprecyzyjne i wchodzą w skład wartości humanistycznych. Wartości nie można znieważyć, można znieważyć osobę.

Szydło więc niech nie płacze nad „sukcesem” 1:27, lecz nad Glińskim i pośle go do szkół, aby ten dowiedział się o najwyższych wartościach Kościoła katolickiego. Jak choćby je 500 lat temu nazywał Marcin Luter. Czytając inwektywy uczonego Niemca, „Klątwę” nazwać należy bajeczką dla grzecznych dziewczynek.

Morał dzisiaj jest taki: płakać nad powyżej przywołanymi osobami nie sposób, na szkoły i nauki dla nich za późno, pouczyć ich może w przyszłości Trybunał Stanu.

Nieoczekiwane starcie prezydenta z rzeczniczką PiS. Duda nie przebiera w słowach

27.04.2017

Niedawna wymiana listów prezydenta i szefa MON wywołała szereg komentarzy, także w PiS. W rozmowie z Onetem Andrzej Duda – ustami swojego rzecznika – odniósł się do krytyki ze strony swojej dawnej partii.

Zaczęło się od środowego wywiadu rzeczniczki PiS. Beata Mazurek była pytana w Radiu Zet o kwestię listów, jakie do niedawna wymieniali pomiędzy sobą prezydent i jego otoczenie oraz szef MON Antoni Macierewicz. Niektóre z nich pozostawały bez odpowiedzi. Mazurek powiedziała, że jest krytyczna wobec takiego zachowania obu polityków.

Uważam, że być może panowie powinni ze sobą częściej rozmawiać, a nie wymieniać kurtuazyjne listy, z których wynika tylko to, że potem się musimy tłumaczyć, czy tam iskrzy, czy tam nie iskrzy

 

– oceniła rzeczniczka PiS. Dzień później dyrektor prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski został poproszony przez Onet o komentarz do tej wypowiedzi. I przekazał wyjątkowo mocne stanowisko prezydenta w tej sprawie.

Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole

 

– powiedział prezydencki rzecznik. Magierowski dodał, że na poziomie państwowym „wymiana pism to podstawowy standard”.

msn.pl

, 26 KWIETNIA 2017

Gliński posłuchał narodowców. Wzywa warszawski ratusz do ocenzurowania „Klątwy” za „znieważanie religii i najwyższych wartości Kościoła katolickiego”

amiast bronić Teatru Powszechnego i jego widzów przed napaściami narodowców minister Piotr Gliński apeluje do Hanny Gronkiewicz-Waltz, by interweniowała w sprawie „Klątwy”. Sam spektaklu nie widział, więc patrzy oczami ONR: to „performans łączący działania artystyczne ze znieważaniem religii i naruszeniem najwyższych wartości Kościoła katolickiego”

Teatr: to nas trzeba bronić

„To zastanawiające i oburzające, że minister nie potępia sprawców incydentu, którzy zaatakowali widzów, używali przemocy z imieniem Chrystusa na ustach” – mówi OKO.press Paweł Sztarbowski, zastępca dyrektora teatru do spraw programowych. „W najbliższą niedzielę (30 kwietnia) pod teatrem odbędą się dwie kolejne manifestacje. ONR zapowiedział, że tym razem ich zgromadzenie nie będzie pokojowe. Zgłosiliśmy to na policję”.

Powszechny jest teatrem miejskim, co znaczy, że jego działalność nadzoruje miasto. Rzecznik prasowy ratusza, Bartosz Milczarczyk, powiedział OKO.press:

„Chcemy poważnie potraktować słowa ministra. Wydamy oświadczenie. Cieszymy się, że członek tego rządu powołuje się na Konstytucję”.

Hanna Gronkiewicz-Waltz już w marcu odniosła się do nacisków prawicy i narodowców: „Nie będziemy uprawiać cenzury w miejskim teatrze, bo to nie jest spółka jak u pana prezesa w TVP, tylko niezależna instytucja kultury”.


Przeczytaj też:

Czy „Klątwę” można skazać? OKO.press analizuje możliwości prokuratury Ziobry

AGATA SZCZĘŚNIAK  23 LUTEGO 2017


Sprawę komentuje dr Ewa Majewska, współtwórczyni inicjatywy na rzecz wolności w sztuce Indeks 73, autorka m.in. książki ” Sztuka jako pozór? Cenzura i inne paradoksy upolitycznienia kultury”:

„Urząd Miasta Warszawa powinien rzetelnie potraktować swoją odpowiedzialność za podległą instytucję, zapewniając jej dodatkową ochronę przed neofaszystowskimi bojówkami, które ingerują w jej pracę, grożą przemocą i blokują swoimi demonstracjami przebieg pracy instytucji publicznej realizującej swoją misję zgodnie z przepisami polskiego prawa.

Urząd Miasta Warszawy nie ma obowiązku, a nawet nie powinien wypowiadać się w sprawach programu teatru, ale powinien reagować na zagrożenia jego pracownic i pracowników oraz widzów,

upominając ministra kultury co do jego obowiązku dziedzictwa narodowego, jakim niewątpliwie jest Teatr Powszechny oraz dokładając wszelkich starań, by teatr mógł normalnie funkcjonować”.

Spektakl będzie dalej grany, na najbliższe pokazy wszystkie bilety zostały sprzedane.

Gliński sam sobie przeczy

W apelu do prezydent Warszawy Gliński uznaje, że to sąd powinien ocenić, czy spektakl narusza Konstytucję: „Zbadać i ocenić to powinna trzecia władza, niezawisła i stojąca na straży poszanowania prawa wywiedzionego z ducha i litery Konstytucji”.

„Minister sam sobie przeczy – mówi OKO.press prawniczka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, specjalistka od prawa karnego, współautorka książki „Cenzura w sztuce polskiej po 1989 roku. Aspekty prawne”, dr Anna Demenko: – „Z jednej strony sugeruje, że sąd powinien zbadać, czy doszło do naruszenia Konstytucji, a z drugiej wzywa do działania prezydent Warszawy.

Prezydent miasta nie jest od tego, żeby rozstrzygać takie kwestie. Wątpliwości dotyczącego tego, czy spektakl znieważa uczucia religijne, czy narusza czyjąś godność, powinien rozstrzygać niezawisły sąd”.

W gramatycznie niezgrabnym oświadczeniu minister przyznaje, że „Klątwę” zna „z przekazów medialnych i recenzji”. „To absolutna bzdura. Nieporozumienie – ocenia dr Anna Demenko. –

Żeby dokonać interpretacji i oceny spektaklu, trzeba się z nim zapoznać”.

Wbrew pozorom nie jest to kwestia błaha. Przesłanie całego dzieła jest podstawą wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Nie wystarczy, że minister obejrzy w internecie jedną czy dwie sceny oceniane jako najbardziej kontrowersyjne. „Sąd musi brać pod uwagę cały spektakl – mówi dr Anna Demenko. – Dlatego w procesie Nieznalskiej pojawił się uzasadniony zarzut, że potrzebna jest rekonstrukcja inkryminowanego dzieła. Gdyby prokuratura zdecydowała się wnieść akt oskarżenia, sąd powinien oceniać „Klątwę” z perspektywy widzów, sprawdzić, czy osoby na widowni faktycznie poczuły się obrażone”.

W tekście „Czy «Klątwę» można skazać” pisaliśmy dokładnie, czego będzie szukać w spektaklu prokuratura, jeśli się nim zajmie.

„Wszystko, co się dzieje wokół „Klątwy” potwierdza ogromną potrzebę tego spektaklu” – mówi Paweł Sztarbowski z Teatru Powszechnego. „Minister wydaje się zaskoczony tym, że spektakl wywołuje rezonans. Wolałby, żeby był niewidoczny i nie wzbudzał debaty? W tworzenie każdego dzieła sztuki wpisane jest to, że spotyka się z oddźwiękiem społecznym. Zwłaszcza spektaklu, który podejmuje kwestie społeczne”.

Cenzura personalno-finansowa jest najgroźniejsza

Nie pierwszy raz minister Piotr Gliński wypowiada się na temat treści sztuki. W listopadzie 2015 roku ministerstwo nakazało marszałkowi województwa dolnośląskiego odwołać spektakl wrocławskiego Teatru Polskiego „Śmierć i dziewczyna” w reż. Eweliny Marciniak: „MKiDN oczekuje, że Pan Marszałek w trybie natychmiastowym nakaże wstrzymanie przygotowań premiery”. Dokument podpisał dyrektor departamentu finansowego MKiDN.

Z kolei na początku kwietnia 2017 minister postawił ultimatum dyrekcji Festiwalu Malta w Poznaniu: pieniądze albo Frljić. Jeśli kuratorem tegorocznej edycji pozostanie Oliver Frljić, festiwal nie dostanie dotacji od ministerstwa kultury.

„Na razie w Polsce nie doszło do prawomocnego skazania artysty w związku z działalnością artystyczną. Ale to nie cenzura sądowa, kodeks karny czy cywilny jest największym problemem” – ocenia dr Anne Demenko. – „Najgroźniejsze są naciski personalno-finansowe, mechanizmy instytucjonalne, np. obcinanie dotacji. Taka groźba pojawiła się w przypadku Festiwalu Malta („nie dostaniecie pieniędzy, jeśli nie zwolnicie kuratora”). To bardzo negatywny kierunek. Należy ujawniać takie naciski, bo są najgroźniejsze”.

„Gdyby ktoś zablokował ten spektakl, to jako widz uznałabym, że została naruszona moja wolność  dostępu do dóbr kultury” – zaznacza dr Anna Demenko.

OKO.press

Nowy sondaż CBOS. Polacy chcą Unii Europejskiej, ale nie euro

SONDAŻ
Tomasz Nyczka, 27 kwietnia 2017

Manifestacja 'Kocham Cię, Europo!'. Lublin 25.03.2017

Manifestacja ‚Kocham Cię, Europo!’. Lublin 25.03.2017 (JAKUB ORZECHOWSKI)

Poparcie dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej jest najwyższe od trzech lat, a dla jej dalszego rozszerzania – od 2009 roku. Ale jednocześnie większość Polaków nie chce przyjęcia euro.

Poparcie Polaków dla członkostwa w Unii Europejskiej CBOS bada co roku. Właśnie opublikował wyniki najnowszego sondażu.

Dawno nie było więcej zwolenników Unii Europejskiej

Okazuje się, że członkostwo w Unii popiera aż 88 proc. Polaków. To najwyższy wynik od marca 2014 r., kiedy za przynależnością do Unii Europejskiej było aż 89 proc. respondentów. Z najnowszego sondażu CBOS wynika, że tylko 8 proc. Polaków jest przeciwnych członkostwu Polski w UE. Przeciwników Unii nigdy nie było zresztą dużo – najwięcej we wrześniu 2015 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi, które wygrało PiS.

Komu najbardziej nie podoba się Unia? Z badania CBOS wynika, że najwięcej przeciwników przynależności do UE jest wśród najmłodszych Polaków między 18. a 20. rokiem życia (aż 22 proc. badanych).

A jak jest z poparciem dla pogłębiania integracji Unii? Według CBOS do zwątpienia w sens dalszego pogłębiania integracji przyczynił się kryzys w strefie euro. Od 2009 do 2013 r. przybyło w Polsce tych, którzy uważają, że zjednoczenie Europy zaszło za daleko. W 2013 r. było to aż 33 proc. Polaków. Ale już w 2014 r. idea dalszego zacieśniania integracji – za sprawą rewolucji na Ukrainie – znów zyskała na atrakcyjności.

Jak wynika z najnowszego sondażu CBOS, poparcie dla dalszej integracji Unii jest obecnie najwyższe od 2009 r. 48 proc. badanych Polaków uważa, że Europa powinna się nadal jednoczyć. 24 proc. Polaków uważa, że należy ten proces powstrzymać. I znów – to młodzi ludzie między 18. a 24. rokiem życia najczęściej uważają, że integracja Unii Europejskiej zaszła już za daleko i powinna zostać powstrzymana (aż 37 proc. z nich).

Z poparciem dla integracji Unii Europejskiej mają bezpośredni związek poglądy polityczne badanych. Najbardziej „prounijni” są wyborcy Nowoczesnej (98 proc.) i Platformy Obywatelskiej (97 proc.). Bardziej wstrzemięźliwi w tej sprawie są wyborcy PiS (86 proc.) i Kukiz’15 (82 proc.).

PiS chce powstrzymać integrację

Na szczycie w Brukseli na początku marca premier Beata Szydło – wbrew pozostałym krajom członkowskim Unii Europejskiej – próbowała zablokować kandydaturę byłego premiera Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Ankieterzy CBOS zapytali więc Polaków, jaką politykę wobec Unii – ich zdaniem – chce prowadzić rząd PiS. Najwięcej, bo 32 proc., badanych stwierdziło, że partia rządząca dąży do zahamowania integracji europejskiej i zwiększenia roli państw narodowych. Co piąty ankietowany sądzi, że celem PiS jest zachowanie obecnego stanu integracji. 17 proc. badanych Polaków uważa, że PiS dąży do wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Sądzą tak głównie wyborcy Nowoczesnej (39 proc. z nich) i PO (37 proc.).

Jednocześnie aż 41 proc. badanych chciałoby pogłębienia integracji między wszystkimi państwami członkowskimi Unii Europejskiej w przyszłości. Przy czym częściej takiego zdania są osoby z wyższym wykształceniem. Coraz więcej Polaków uważa, że w interesie Polski jest przynależność do grupy państw, które będą jak najściślej ze sobą współpracować. W 2014 roku uważało tak 44 proc. badanych, teraz – 50 proc.

Polacy nie chcą euro

Ankieterzy zapytali również Polaków o możliwość przyjęcia wspólnej waluty. Mimo wysokiego poparcia dla członkostwa w Unii Europejskiej i dalszej jej integracji Polacy wyraźnie sprzeciwiają się przyjęciu euro. Przeciw jest 72 proc. dorosłych Polaków, więcej niż w jakichkolwiek badaniach CBOS na ten temat. Zwolenników euro jest tylko 22 proc. W 2002 roku było ich aż 64 proc.

O czym powinna decydować Unia Europejska, a o czym samodzielnie państwa członkowskie? Najwięcej badanych uważa, że Unia powinna mieć kluczowe zdanie w kwestii walki z terroryzmem (77 proc.), ochrony granic (67 proc.) i polityki obronnej (61 proc.). Większość badanych uznała, że państwa członkowskie powinny prowadzić samodzielną politykę w sprawach podatków od dochodów osobistych (71 proc.), systemu szkolnictwa (70 proc.), opieki społecznej (60 proc.) i zdrowia (56 proc.).

Badanie wykonano w dniach 30.03 – 6.04 metodą wywiadów bezpośrednich (face to face) wspomaganych komputerowo (CAPI) na liczącej 1075 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

Zobacz: Dlaczego Unia Europejska uwiera Jarosława Kaczyńskiego? W „Temacie dnia” odpowiada Krzysztof Bobiński

Dlaczego Unia Europejska uwiera Jarosława Kaczyńskiego? W „Temacie dnia” odpowiada Krzysztof Bobiński

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21559774,video.html

 

wyborcza.pl

Ludzie ministra Glińskiego wchodzą do rad nadzorczych mediów publicznych

Agnieszka Kublik, 27 kwietnia 2017

Wicepremier, minister kultury w rządzie PiS Piotr Gliński

Wicepremier, minister kultury w rządzie PiS Piotr Gliński (Fot. Łukasz Antczak / Agencja Gazeta)

Wicepremier Piotr Gliński chce mieć przedstawicieli w radach nadzorczych wszystkich spółek medialnych – TVP, rozgłośni radiowych i PAP. – To kolejny krok w kierunku bezpośredniego podporządkowania mediów publicznych rządowi – alarmuje Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych.

W środę Rada Mediów Narodowych dzięki głosom trojga posłów PiS – Krzysztofa Czabańskiego, Joanny Lichockiej i Elżbiety Kruk – wprowadziła do rady nadzorczej Polskiego Radia Grzegorza Kłoczkę, a do rady nadzorczej Radia Pomorza i Kujaw – Monikę Wyszomirską-Łapczyńską. Według Juliusza Brauna, członka RMN z nominacji PO, oboje zatrudnieni są w Ministerstwie Kultury. Zmian dokonano na prośbę wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego.

To dopiero wstęp do głębszych zmian. W każdej z 20 rad nadzorczych spółek medialnych jeden z trzech członków ma być z rekomendacji ministra kultury. Szef Rady Krzysztof Czabański obiecuje, że RMN spełni prośbę ministra. Dodał, że czeka na kolejne wnioski z ministerstwa do rozpatrzenia.

Aby zrobić miejsce dla nowych członków rad nadzorczych, zwolnić trzeba było inne osoby wprowadzone do nich już za rządów PiS. Jak zauważa Braun, nie wskazano żadnych przyczyn merytorycznych zwolnień.

Zobacz: Tłuste pulpety propagandy i ciepła wódka – w „Temacie dnia” Robert Makłowicz o tym, jak smakuje TVP

Tłuste pulpety propagandy i ciepła wódka – w „Temacie dnia” Robert Makłowicz o tym, jak smakuje TVP

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21596686,video.html

W oświadczeniu po środowym posiedzeniu RMN Braun przypomina też, że w obecnie obowiązującej ustawie medialnej (uchwalonej zresztą przez PiS, a przedstawicielem wnioskodawców była członkini Rady Mediów Narodowych Elżbieta Kruk) nie ma zapisu, że minister kultury ma prawo do swoich przedstawicieli w radach nadzorczych spółek medialnych. Takie prawo minister miał w poprzedniej ustawie. PiS nie przeniósł tego zapisu do nowej ustawy, bo miał media publiczne wyrwać z rąk rządu.

Braun przypomina w oświadczeniu, że „w uzasadnieniu do projektu ustawy o Radzie Mediów Narodowych stwierdzono, że utworzenie Rady Mediów Narodowych jako organu kadencyjnego, w pełni niezależnego od władzy wykonawczej, będzie gwarantować jednostkom publicznej radiofonii i telewizji ochronę niezależności od władzy wykonawczej. Jednocześnie zasady działania RMN stanowią instytucjonalną rękojmię, że polskie media publiczne – po raz pierwszy w ich dziejach – będą całkowicie niezależne od władzy wykonawczej zarówno pod względem personalnym, jak i programowym”.

– Oczekiwanie wiceprezesa Glińskiego, że w składzie organu każdej spółki mediów publicznych będzie przedstawiciel ministra, nie tylko więc nie ma uzasadnienia prawnego, ale jest działaniem rażąco sprzecznym z intencją ustawodawcy wyrażoną w uzasadnieniu do ustawy – komentuje Braun.

wyborcza.pl

CZWARTEK, 27 KWIETNIA 2017

KANTAR MB dla TVN: Tusk wygrałby z Dudą w II turze wyborów prezydenckich

16:08

KANTAR MB dla TVN: Tusk wygrałby z Dudą w II turze wyborów prezydenckich

Według sondażu, w II turze wyborów prezydenckich na Donalda Tuska zagłosowałoby 50% respondentów, a na Andrzeja Dudę – 45%. Badanie Kantar Millward Brown SA przeprowadzone na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24.

Pozostałe 5% badanych odpowiedziało „nie wiem/trudno powiedzieć”.

Sondaż zrealizowany 24-25 kwietnia na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród osób w wieku 18+. Wielkość próby N=1001.

15:53

W następny wtorek komisja ws zmian w KRS. Dzień później II czytanie

Na wtorek, 9 maja na 8:30 zwołano posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym zostanie rozpatrzona rządowa propozycja zmian w KRS. Wcześniej o tym terminie pisał na Twitterze Borys Budka.

Dzień później – jak pisaliśmy na 300POLITYCE – w środę, 10 maja o 16:15 dojdzie do II czytania projektu zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. W praktyce oznacza to, że Sejm prawie na pewno projekt w piątek, 12 maja w bloku głosowań między 9:00 a 12:00.

Kluczową sprawą pozostają wątpliwości prezydenta Dudy ws skrócenia kadencji członków KRS, o których wspominał Marek Magierowski. Zbigniew Ziobro mówi: ani kroku wstecz, choć premier Szydło dawała do zrozumienia, że zmiany na etapie prac w parlamencie są możliwe.

300polityka.pl

„Braki w czytaniu można uzupełnić w szkole”

27.04.2017

Prezydent Andrzej Duda© Fotorzepa, Jerzy Dudek Prezydent Andrzej Duda

Beata Mazurek skomentowała listy Andrzeja Dudy i Antoniego Macierewicza. Wypowiedź rzeczniczki PiS skomentował Marek Magierowski.

W Radiu Zet Beata Mazurek oceniła, że szef MON i prezydent powinni częściej ze sobą rozmawiać. Jej zdaniem „z kurtuazyjnych listów” wynika „tylko to, że potem musimy się tłumaczyć, czy między nimi iskrzy, czy nie iskrzy”.

Słowa rzeczniczki Prawa i Sprawiedliwości skomentował w rozmowie z Onet.pl Marek Magierowski, dyrektor Biura Prasowego prezydenta. – W zarządzaniu państwem wymiana pism to podstawowy standard – powiedział.

– Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole – dodał.

Listy prezydenta

W ubiegłym w mediach został opublikowany kolejny list prezydenta do szefa MON z pytaniami m.in. o liczbę żołnierzy przenoszonych z wojsk operacyjnych do obrony terytorialnej, wpływ tych zmian na gotowość bojową i mobilizacyjną wojska. oraz „skalę braków w ukompletowaniu jednostek wojskowych żołnierzami zawodowymi w poszczególnych korpusach osobowych”.

List został wystosowany przed doroczną odprawa kierownictwa MON i sił zbrojnych.

To kolejne pismo prezydenta do Macierewicza opublikowane w sieci. Wcześniej upubliczniono list, w którym Andrzej Duda przedstawiał wykaz pism skierowanych przez szefa BBN do ministra obrony od grudnia 2015 r. do października 2016 r., „które do chwili obecnej pozostały bez odpowiedzi”.

W czwartek rano szef BBN Paweł Soloch powiedział, że także tamten list miał związek z przygotowaniami do odprawy kadry kierowniczej, a na większość pism odpowiedź została przekazana. Wiceszef MON Michał Dworczyk mówił w środę, że jest to normalna wymiana informacji, wokół której nie należy tworzyć atmosfery sensacji, a prezydent sukcesywnie otrzymuje odpowiedzi od ministra obrony.

Prezydent wystosował do MON dwa także dwa inne listy. W jednym z nich na początku marca napisał, że oczekuje „niezwłocznego podjęcia stosownych działań” w związku z brakiem obsady ataszatów wojskowych w ważnych państwach sojuszniczych, m.in. w USA i Wielkiej Brytanii. W drugim prezydent wskazał, że oczekuje wyczerpującej informacji na temat tworzenia dowództwa wielonarodowej dywizji w Elblągu. W odpowiedzi Macierewicz zapewnił, że dowództwo osiągnie wstępną gotowość terminowo lub z niewielkim opóźnieniem, a kandydaci na attachés obrony zostali wskazani i są sprawdzani przez SKW. W środę MON poinformowało, że gen. bryg. Cezary Wiśniewski został attaché obrony w USA.

W końcu marca prezydent spotkał się z szefem MON, jego zastępcami i najwyższymi dowódcami. Spotkanie – w tym rozmowa w cztery oczy z ministrem – dotyczyło m.in. zobowiązań sojuszniczych, spraw kadrowych, obrony terytorialnej i modernizacji armii. Prezydent wyraził zadowolenie ze spotkania; zapewnił, że chce przestrzegania zasady jego zwierzchnictwa nad wojskiem za pośrednictwem ministra.

Więcej: Onet.pl

msn.pl

Paweł Kośmiński

PiS nie odpuszcza organizacjom pozarządowym. Przekażmy im 1 proc. podatku!

27 kwietnia 2017

6. piknik Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych, Warszawa , 17.09.2011

6. piknik Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych, Warszawa , 17.09.2011 (Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta)

Rozliczając PIT, można przekazać pieniądze na organizacje patrzące władzy na ręce, walczące o przestrzeganie praw człowieka albo pomagające ofiarom przemocy. Część z tych organizacji obecna władza próbuje nie tylko zohydzić, ale też zagłodzić. Przekazując im 1 proc., możemy pokazać, że idea społeczeństwa obywatelskiego jest nam bliska.

Rządy PiS to dla wielu organizacji pozarządowych mało łaskawy czas. Nie tylko dla tych patrzących władzy na ręce, ale również strzegących praw i wolności obywateli czy zwyczajnie wyznających inne niż rządzący wartości. PiS nie tylko nie przyznaje im dotacji, ale do spółki z przejętą TVP zwyczajnie oczernia, próbuje zohydzić.

Bo PiS społeczeństwo obywatelskie widzi na swój – „narodowy” – sposób, a z organizacji pozarządowych chętnie uczyniłby organizacje rząd wspierające. Świadczy o tym nie tylko projekt ustawy o Narodowym Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, nad którym nadzór sprawowałaby sama premier, a które  wskazywałoby kryteria konkursów i rozdzielało pieniądze. Rząd chciałby również położyć rękę na tzw. funduszach norweskich, które NGO-som poprzednio przyznawała wyłoniona w konkursie Fundacja Batorego.

CZYTAJ TAKŻE: Rząd PiS chce przejąć miliony dla organizacji obywatelskich

O tym, jak PiS widzi wolności obywatelskie, świadczy też cicha wojna prowadzona z rzecznikiem praw obywatelskich Adamem Bodnarem, któremu nie tylko zmniejszono budżet, ale któremu szef MSWiA Mariusz Błaszczak regularnie zarzuca, że „nie jest bezstronny, jest zaangażowany politycznie”. Tak było ostatnio, gdy Bodnar zaalarmował o przypadkach stosowania przez policję przemocy wobec zatrzymanych i świadków. Tak było i wcześniej, gdy rzecznik zwracał uwagę na problem ataków o podłożu ksenofobicznym. Chyba trudno uwierzyć, że PiS rzeczywiście nie ma świadomości, iż rolą RPO nie jest głaskanie po głowie polityków obozu władzy.

„Dobra zmiana” w organizacjach pozarządowych?

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21009465,video.html

1 proc. dla NGO-sów

Kiedy PiS chce „zagłodzić” NGO-sy, my, obywatele, powinniśmy pokazać, że idea społeczeństwa obywatelskiego jest nam bliska. Wypełniając PIT, możemy przekazać 1 proc. na wybraną organizację. Jak wynika z badania stowarzyszenia Klon/Jawor, w ubiegłym roku nie skorzystało z tej możliwości aż 45 proc. Polaków. Tymczasem w Polsce aktywnie działa ok. 100 tys. stowarzyszeń i fundacji. Na pewno znajdziemy wśród nich organizację, której działalność doceniamy. Wystarczy w odpowiedniej rubryce wpisać jej KRS .

Wśród tysięcy są organizacje patrzące władzy na ręce. Wśród nich choćby Sieć Obywatelska Watchdog Polska (KRS – 0000181348), która walczy – również na drodze sądowej – o dostęp obywateli do informacji. Podkreśla, że muszą oni wiedzieć, jak funkcjonują wybierane przez nich władze oraz instytucje publiczne. Jest też fundacja Panoptykon (0000327613), której misją jest ochrona obywateli przed nadmierną kontrolą, szczególnie łatwą w dobie rozwoju technologii. Ale nie oszukujmy się, sprzyjają temu również przyjęte przez PiS ustawy, jak tzw. inwigilacyjna.

Fundacja Batorego (00001011940), która m.in. przygląda się stanowieniu prawa, przez lata przekazywała też pieniądze na stypendia dla niezamożnych uczniów szkół ponadpodstawowych z małych miejscowości. W tym roku 1 proc. zbiera m.in. na wspieranie inicjatyw promujących postawy obywatelskiej odpowiedzialności za kształt polskiej demokracji oraz działania upowszechniające kulturę dialogu, tolerancji i otwartości na innych, a także przeciwdziałanie nienawiści i przemocy.

O prawa mniejszości seksualnych od lat walczą Kampania przeciw Homofobii (0000111209) czy Lambda (0000140531). KPH przeznaczy 1 proc. m.in. na pomoc prawną i psychologiczną dla osób LGBT doznających przemocy, edukację kadry szkolnej i uczniów, walkę o wprowadzenie związków partnerskich. Lambda chce się skupić na rozwoju telefonu zaufania. Z kolei stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza (0000485267) zbiera m.in. na projekt edukacyjny dla młodzieży, pomoc prawną dla par jednopłciowych i badania społeczne.

Kobietom w trudnej sytuacji – głównie ofiarom przemocy – od lat pomaga Centrum Praw Kobiet (0000188668). Z szacunków wynika, że przemocy doświadcza od 700 tys. do miliona polskich kobiet rocznie. Ale tego rodzaju organizacje również mają problem z pozyskiwaniem środków rozdzielanych przez rząd. Z kolei fundacja Dajemy Dzieciom Siłę (0000204426) 1 proc. przekaże na Centrum Pomocy Dzieciom, które będzie pomagać skrzywdzonym dzieciom.

O przestrzeganie praw człowieka walczy Amnesty International (0000110695), która forsuje zmianę przepisów, by skutecznie przeciwdziałać jakimkolwiek formom dyskryminacji, walczy o zachowanie niezależności sądownictwa i niezawisłości sędziów, prawa do prywatności czy praw kobiet.

Pełną listę organizacji pozarządowych można znaleźć choćby na stronie ngo.pl.

wyborcza.pl

2 maja nie idź na zakupy. Pracownicy Biedronki strajkują, mimo podwyżek pensji

Anna Popiołek, 27 kwietnia 2017

Sklep sieci 'Biedronka'

Sklep sieci ‚Biedronka’ (Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta)

Na 2 maja pracownicy Biedronki, Dino, Tesco, Auchan, Makro i Arel zaplanowali strajk włoski. Mimo systematycznych podwyżek domagają się wyższych pensji i zwiększenia zatrudnienia w marketach.

„Dość tego! 2 maja przeprowadzamy protest polegający na drobiazgowym i skrupulatnym wykonywaniu przez pracowników powierzonych im zadań […] W ten sposób pokażemy pracodawcom, jak bardzo jesteśmy niezadowoleni” – czytamy w ogłoszeniu Związku Zawodowego „Solidarność” namawiającego pracowników supermarketów i dyskontów do wzięcia udziału w ogólnopolskim strajku.

A to oznacza, że 2 maja możemy mieć trudności ze zrobieniem zakupów spożywczych. Zwłaszcza że 1 i 3 maja większość sklepów będzie zamkniętych. Jak zapowiada „Solidarność”, w protestach w sumie ma wziąć udział kilkanaście tysięcy pracowników zatrudnionych w ok. 300 dyskontach, hipermarketach i centrach dystrybucyjnych.

– Zainteresowanie pracowników tą akcją przerosło nasze oczekiwania. Tym bardziej że ta inicjatywa powstała oddolnie zaledwie kilka tygodni temu. To pokazuje jednak, jak złe nastroje panują w branży handlowej i jak bardzo zdeterminowani są pracownicy – poinformował podczas konferencji prasowej Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”.

Zobacz: Nie wszystkich będzie na to stać – w „Temacie dnia” prof. Blikle o „dusigroszach” i sezonie na podwyżki

Nie wszystkich będzie na to stać – w „Temacie dnia” prof. Blikle o „dusigroszach” i sezonie na podwyżki

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21461902,video.html

Czego domagają się pracownicy sklepów?

„Razem upomnimy się o wyższe płace i poprawę warunków pracy. Słyszysz, że wszyscy dostają podwyżki, a Twoja wypłata stoi w miejscu? Pracodawca ciągle dokłada Tobie nowe obowiązki, którym nie jesteś już w stanie sprostać? Choć pracujesz w swoim sklepie już wiele lat, Twoja pensja jest prawie taka sama jak wynagrodzenie nowego pracownika?” – czytamy dalej w apelu „Solidarności”.

Pracownicy domagają się wyższych pensji, mimo że niecały miesiąc temu pracownicy Biedronki dostali trzecią podwyżkę pensji w Biedronce w ciągu 12 miesięcy. Od 1 kwietnia rozpoczynając pracę w Biedronce, można dostać 2450 zł brutto. Ale aż 350 zł z tej kwoty to wynagrodzenie za brak chorobowego w danym miesiącu i regularne przychodzenie do pracy.

Pensja sprzedawcy-kasjera z trzyletnim stażem pracy wzrasta z 2600 do 2750 zł brutto przy zatrudnieniu na pełen etat i uwzględnieniu bonusu za brak nieplanowanych nieobecności. Do tego dochodzi premia dla pracowników, jeśli ich sklep wyrobi cele sprzedażowe. To maksymalnie 330 zł brutto miesięcznie.

Informacja o strajku pracowników BiedronkiInformacja o strajku pracowników Biedronki NSZZ ‚Solidarność’ w JMP S.A. Biedronka

Pensje kasjerów rosną nie tylko w Biedronce

Regularne podwyżki pensji pracowników handlu nie powinny jednak nikogo dziwić. W branży trwa obecnie wojna płacowa. Po raz pierwszy od początku transformacji pracownicy sklepów przestają być tanią siłą roboczą. Teraz mogą liczyć na coroczne kilkuprocentowe podwyżki, a w niektórych sieciach pensje zmieniają się nawet co pół roku.

To oznacza, że pensje rosną nie tylko w Biedronce, ale prawie we wszystkich sklepach wielkopowierzchniowych. Również Lidl na początku kwietnia ogłosił, że pensja osoby rozpoczynającej pracę wyniesie od 2550 zł do 3300 zł brutto (górne widełki dotyczą Warszawy), czyli będzie wyższa o 150-500 zł w porównaniu z zeszłym rokiem. Po dwóch latach zatrudnienia ma to być już 3-3,8 tys. zł brutto.

Z kolei rozpoczynający pracę menedżer sklepu dostaje od 4,4 tys. zł do 5 tys. zł brutto. Po dwóch latach jego pensja wzrośnie do 6,3-6,8 tys. zł. brutto.

Czego domagają się pracownicy sklepów?Czego domagają się pracownicy sklepów? NSZZ ‚Solidarność’ w JMP S.A. Biedronka

wyborcza.pl

CZWARTEK, 27 KWIETNIA 2017

Magierowski do Mazurek: Pisemna forma kontaktu nie odpowiada mającym kłopot z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole

13:51

Magierowski do Mazurek: Pisemna forma kontaktu nie odpowiada mającym kłopot z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole

W rozmowie z Onetem Marek Magierowski – w imieniu głowy państwa – przypomniał, że „w zarządzaniu państwem wymiana pism to podstawowy standard”. Tym, którzy tego nie rozumieją, Andrzej Duda sugeruje powrót do szkoły.

– Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole – powiedział Onetowi Marek Magierowski.

Wczoraj rzeczniczka PiS Beata Mazurek, pytana w Radiu Zet o relacje Andrzeja Dudy i Antoniego Macierewicza, stwierdziła, że „być może panowie powinni częściej ze sobą rozmawiać”. Jej zdaniem, „z kurtuazyjnych listów” między prezydentem a ministrem wynika „tylko to, że potem musimy się tłumaczyć, czy między nimi iskrzy, czy nie iskrzy”.

13:28

PO podjęła interwencję poselską w MON

Dziś w związku z ustawą o wykonywaniu mandatu posła podjęliśmy interwencję poselską w MON, właśnie w związku z aferą Macierewicza i wykańczaniem tego przetargu [na Caracale]. Zgodnie z ustawą, posłowie mają prawo podjąć interwencję w dowolnym urzędzie administracji rządowej, a kierownicze organy są zobowiązane niezwłocznie przyjąć posła, udzielić mu informacji oraz przekazać wszelkie interesujące go materiały – stwierdził Cezary Tomczyk na briefingu w Sejmie. Jak dodał:

„Spotkaliśmy się z ministrem Dworczykiem, przekazaliśmy mu listę naszych żądań. Minister powiedział, że szef MON wykona ustawę i niezwłocznie przekaże wszelkie informacje dot. przetargu na śmigłowce dot. pana Berczyńskiego, działalności wszystkich osób, które były z tym związane”

Z informacji, które mamy, wynika, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, kilkanaście tysięcy stron dokumentów z Inpsektoratu Uzbrojenia MON zostało skopiowane oraz wysłane do MON na ul. Klonową – mówił Tomczyk, dodając, iż może się okazać, że „nie tylko Berczyński wykończył Caracale”.

12:53

Petru apeluje o udział w demonstracji wolnościowej 6 maja

Chciałbym zaapelować do wszystkich naszych zwolenników, sympatyków, członków o udział w demonstracji wolnościowej 6 maja o 13:00 – stwierdził Ryszard Petru na konferencji. Jak dodał:

„To ważny moment aby pokazać, że nie tylko w Polsce ale i w Europie, opozycja pomimo w wielu przypadkach istotnych różnic programowych, w sprawach racji stanu działa wspólnie i pokazuje wszystkim, że jesteśmy w stanie wspólnie współpracować i działać”

–  6 maja jak rok temu bądźmy wszyscy razem o godzinie 13:00 na pl. Bankowym w Warszawie – dodał lider Nowoczesnej.

300polityka.pl

Bartłomiej Misiewicz w Telewizji Republika, ma pozyskiwać reklamodawców

27.04.2017

Były rzecznik prasowy MON Bartłomiej Misiewicz zostanie w najbliższym czasie zatrudniony w Telewizji Republika, będzie zajmował się pozyskiwaniem umów reklamowych i sponsorskich – dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl.

Do zadań Bartłomieja Misiewicza w Telewizji Republika – według nieoficjalnych ustaleń Wirtualnemedia.pl – będzie należeć nawiązywanie relacji oraz aranżowanie umów z potencjalnymi reklamodawcami. Z naszych informacji wynika, że Misiewicz podpisze z Telewizją Republika umowę zlecenie na czas nieokreślony. Tomasz Sakiewicz, członek zarządu Telewizji Republika ds. ładu korporacyjnego, mówi portalowi Wirtualnemedia.pl, że Bartłomiej Misiewicz nie został jeszcze zatrudniony w stacji. – Nie wykluczam, że mu coś zaproponujemy. Nie mam zwyczaju mówić mediom o rozmowach biznesowych – stwierdza Sakiewicz. – Wielokrotnie byłem zainteresowany współpracą z Bartłomiejem Misiewiczem, ale miał inne plany. Jak będzie wszystko wiadomo, to ogłosimy, a jak nie – to nie – zaznacza. Z prezesem Telewizji Republika Bartłomiejem Dobrzyńskim nie udało nam się na razie skontaktować Bartłomiej Misiewicz: przez półtora roku w Ministerstwie Obrony Narodowej, krótko w PGZ Dwa tygodnie temu Bartłomiej Misiewicz na krótko został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji. „Rzeczpospolita” i „Fakt” napisały, że miał zarabiać na tym stanowisku 50 tys. zł miesięcznie. Firma i Misiewicz zdementowali te informacje, a umowę rozwiązano. Wielu komentujących sprawę dziennikarzy żartowało z tak wysokiej pensji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński po publikacjach o zarobkach Bartłomieja Misiewicza w PGZ natychmiast zawiesił go w prawach członka partii i powołał komisję ds. wyjaśnienia jego kariery w administracji państwowej. Komisja po kilku dniach uznała, że Misiewicz nie miał odpowiednich kwalifikacji do pełnionych funkcji, a ten zrezygnował z członkostwa w PiS. Zasugerował też, że pozwie „Rzeczpospolitą” i „Fakt”. Poprzednio od listopada 2015 do marca br. Bartłomiej Misiewicz pełnił funkcje rzecznika prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza. Był również pełnomocnikiem ds. Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Jesienią ub.r. Misiewicz na własny wniosek został zawieszony w pełnionych funkcjach, po tym jak „Newsweek Polska” podał, że na spotkaniu z lokalnymi działaczami PO miał im obiecywać pracę w sektorze publicznym w zamian za przejście od PiS. Nadal pracował jednak w MON, zajmował się analizą dezinformacji medialnych. Jednocześnie ujawniono, że został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a niedługo wcześniej zmieniono statut spółki, pozwalając, żeby w radzie nadzorczej były osoby bez wyższego wykształcenia (Misiewicz nie ma ukończonych studiów). Nowoczesna zaczęła wtedy akcję, w której jako misiewiczów określała osoby związane prywatnie lub zawodowo z politykami PiS, które po przejęciu władzy przez tę partię zatrudniono w spółkach i urzędach państwowych. W grudniu ub.r. Bartłomiej Misiewicz wrócił na stanowiska rzecznika i dyrektora gabinetu politycznego w MON. W lutym poszedł na urlop, po tym jak w „Fakcie” opisano, że podczas delegacji w Białymstoku bawił się w dyskotece (został tam przywieziony służbowym samochodem, towarzyszył mu funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej). Misiewicz przez tydzień prowadził serwis internetowy Dezinformacja.net (w którego oprawie wykorzystał grafikę z Wirtualnemedia.pl). Na początku kwietnia nowym rzecznikiem prasowym MON została mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. Bartłomiej Misiewicz był członkiem Prawa i Sprawiedliwości od 2010 roku. W latach 2012-2014 pełnił w partii funkcję koordynatora ds. struktur wykonawczych, a od 2015 roku był członkiem jej Krajowej Komisji Rewizyjnej. Duże zmiany w Telewizji Republika Od początku ub.r. w TV Republika nastąpiło wiele roszad. Przede wszystkim do Telewizji Polskiej i Polskiego Radia odeszła spora część dziennikarzy i wydawców, m.in. Anita Gargas i Cezary Gmyz, którzy byli też w radzie nadzorczej firmy. We wrześniu ub.r. ze stacją pożegnało się kilku wydawców oraz dyrektor ds. ramówki Joanna Turek. Jednocześnie z funkcji prezesa zrezygnował Piotr Fic, zastąpił go Radosław Dobrzyński, poprzednio dyrektor generalny. Od połowy marca Telewizję Republika można oglądać przez całą dobę za darmo w jej serwisie internetowym. Według danych Nielsen Audience Measurement w marcu udział stacji w rynku oglądalności wyniósł 0,10 proc.

Czytaj na: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/bartlomiej-misiewicz-w-telewizji-republika-bedzie-sprzedawac-reklamy

12:29

Misiewicz zatrudniony w TV Republika

Do zadań Bartłomieja Misiewicza w Telewizji Republika – według nieoficjalnych ustaleń Wirtualnemedia.pl – będzie należeć nawiązywanie relacji oraz aranżowanie umów z potencjalnymi reklamodawcami. Misiewicz ma podpisać z Telewizją Republika umowę zlecenie na czas nieokreślony.

300polityka.pl

 

http://www.newsweek.pl/opinie/awantura-wokol-minister-strezynskiej-konflikt-w-rzadzie-pis,artykuly,409376,1.html

Beata Szydło płakała przez Tuska! Szokujące kulisy szczytu w Brukseli

27.04.2017

Szokujące kulisy szczytu w Brukseli, na którym decydowały się losy reelekcji Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, zdradził w programie Onet Rano były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Stwierdził on, że szefowa polskiego rządu popłakała się po przegranej 27:1 walce. To właśnie dlatego najważniejsi politycy PiS postanowili przywitać Szydło z pompą na warszawskim Okęciu. Miała to być nagroda na otarcie łez!

fakt.pl

Komorowski: Mit Kaczyńskiego jako wielkiego stratega politycznego został rozbity jego rękami

jsx, 27.04.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,103085,21701828,video.html?embed=0&autoplay=1
Spadek PiS w sondażach to zdaniem byłego prezydenta wina przede wszystkim działań samego rządu. A szczególnie pamiętnego głosowania na przewodniczącego Rady Europejskiej. Kaczyński, jak mówił Bronisław Komorowski, „okazał się tutaj bezradnym graczem”.

– Zawsze w najwyższym stopniu na pogorszenie własnych wyników wyborczych czy sondaży pracują ci, którzy rządzą i popełniają błędy – mówił w Poranku Radia TOK FM były prezydent Bronisław Komorowski. Według najnowszego sondażu Kantar Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN24 PO może liczyć na 31 proc. poparcia, a PiS – na 29 proc. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce prawie dwa lata temu, 15 maja 2015 roku.

– Zachowują się w taki sposób, że irytują ludzi, niepokoją albo rozczarowują – mówił polityk. – Największym, najważniejszym czynnikiem zmieniającym te proporcje, jeśli chodzi o sondaże, jest Jarosław Kaczyński i jego błędy, przede wszystkim błąd strategiczny, który uruchomił tendencje do głębokiej zmiany – dodał.

„To jest kompromitacja”

Chodziło o poparcie w wyborach na przewodniczącego Rady Europejskiej Jacka Saryusza-Wolskiego zamiast Donalda Tuska. – To dramatyczna porażka państwa polskiego wynikająca z niemądrego zachowania się – oceniał Komorowski. – 27 do jednego ukazało dramatyczne osamotnienie rządu polskiego. To jest kompromitacja, głosowanie przeciwko własnemu rodakowi i jednocześnie bezsilność czy brak pomysłów Kaczyńskiego.

– Rozbity został w ten sposób rękoma Kaczyńskiego i jego współpracowników nie do końca uzasadniony mit Kaczyńskiego jako wielkiego stratega politycznego. Okazał się tutaj bezradnym graczem – podsumował były prezydent.

Zobacz także

 

TOK FM

CZWARTEK, 27 KWIETNIA 2017

Komorowski: Najważniejszym czynnikiem zmieniającym proporcje w sondażach jest Kaczyński i jego błędy

09:17

Komorowski: Najważniejszym czynnikiem zmieniającym proporcje w sondażach jest Kaczyński i jego błędy

– Najważniejszym czynnikiem zmieniającym te proporcje, jeżeli chodzi o sondaże, to jest Jarosław Kaczyński i jego błędy. Błąd strategiczny, który uruchomił w moim przekonaniu tendencję do głębokiej zmiany, to jest ta dramatyczna dla Polski porażka wynikająca z błędnego, niemądrego zachowania się w czasie głosowania nad przewodniczącym Rady Europejskiej – mówił były prezydent Bronisław Komorowski w Poranku TOK FM.

09:04

Petru: Wspólna polityczna droga z Nowacką i Biedroniem? W wyborach samorządowych jak najbardziej tak

Jeżeli chodzi o wybory samorządowe, jak najbardziej tak. Tego typu koalicje będą niezbędne. Jak najbardziej, widzę potrzebę także koalicji z Unią Europejskich Demokratów w ramach różnego rodzaju działań – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

09:00

Petru o starcie na prezydenta Warszawy: Wykluczam. Trzeba mierzyć siły na zamiary

I tak wziąłem dużo na siebie, wystarczy. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeżeli są trudności, to trzeba skupić się na elementach fundamentalnych, strategicznych, programowych i dobrze zarządzić jakby całym procesem. Zająć się właśnie tym, kto będzie oficjalnym kandydatem na prezydenta Warszawy, jak optymalnie zorganizować wybory samorządowe, jak powiedzieć Polakom, po co jesteśmy dlaczego jesteśmy niezbędni – mówił Ryszard Petru w Gościu Radia Zet

08:55

Petru: Nigdy nie doprowadzimy do sytuacji, że mamy postawić Ziobro przed TS i brakuje 5 posłów

Jest coś takiego jak dyscyplina budżetowa i nigdy nie będziemy głosować za trzynastą emeryturą. Nigdy nie będziemy głosować za 500 zł na pierwsze dziecko, jak nie ma na to pieniędzy. Nigdy nie będziemy głosować nad rzeczami, które są absurdalne ekonomicznie i niebezpiecznie gospodarczo. Nigdy nie będziemy głosować za skokiem na OFE. Nigdy nie doprowadzimy do takiej sytuacji, kiedy np. Jak mamy postawić pana ministra Ziobro przed Trybunałem Stanu to brakuje 5 posłów. No sorry – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia ZET.

08:49

Petru: Będziemy szli do Trybunału w Strasburgu z kwestią odebrania nam dotacji

– Finansujemy się na bieżąco, wpłacają nam nasi sympatycy wpłaty. Będziemy szli z tą kwestią odebrania nam dotacji do Trybunału w Strasbugu w najbliższym czasie – zapowiedział Ryszard Petru w Gościu Radia ZET.

08:46

Petru: Trzeba poprzeć Streżyńską, która mówi dokładnie tak, jak zawsze mówiłem

Trudno zgadzać się z tym, co robi Antoni Macierewicz. To jeden wielki skandal, ale trzeba poprzeć minister Streżyńską, która mówi dokładnie tak, jak ja zawsze mówiłem. Zawsze trzeba zarobić, żeby wydać – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia ZET.

08:40

Petru: Błędy były, ale nie będę się samobiczował

W momencie, kiedy mamy sytuację, że lider popełnia pomyłki, nagle wyborcy – przez to, że o tym nie mówimy – nie słyszą naszego programu. Nie będę się teraz samobiczował. Błędy były, natomiast chcę powiedzieć, że zgłosiliśmy 33 ustawy do Sejmu i mało kto o tym wie. To był też mój błąd, bo nie potrafiliśmy tego przedstawić. Z błędów trzeba wyciągać wnioski – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

300polityka.pl

CZWARTEK, 27 KWIETNIA 2017

STAN GRY: Lisicki: Streżyńska symbolem sukcesów tej ekipy, Waszczykowski: Będziemy wetować, Fakt: Johann ma mediować między PiS a Dudą

300LIVE: Petru o serii pomyłek i współpracy z Biedroniem i Nowacką, Szydło o tym, kto jest liderem opozycji, z poczuciem ministrów, że nie ma opozycji i dbaniu o indywidualne kariery, polityczny plan dnia: http://300polityka.pl/live/2017/04/27/

STREŻYŃSKA SYMBOLEM SUKCESÓW TEJ EKIPY – Paweł Lisicki w SE: “To, że się one pojawiły, może świadczyć o pewnej nerwowości w rządzie, spowodowanej ogromną krytyką, która się pod jego adresem pojawia. Jednak to, że przywoływanie do porządku dotyczy minister, będącej raczej symbolem sukcesów tej ekipy, jest doprawdy zadziwiające. (…) To, że się one pojawiły, może świadczyć o pewnej nerwowości w rządzie, spowodowanej ogromną krytyką, która się pod jego adresem pojawia. Jednak to, że przywoływanie do porządku dotyczy minister, będącej raczej symbolem sukcesów tej ekipy, jest doprawdy zadziwiające”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/pawel-lisicki-dziwna-reakcja_986218.html

W STREŻYŃSKĄ ŁATWIEJ UDERZYĆ NIŻ W MACIEREWICZA – Konrad Piasecki w SE: “Cała wczorajsza krytyka spływająca od premier, szefa MSW i rzeczniczki PiS pod adresem minister Streżyńskiej pokazuje, że łatwiej uderzać w kogoś, kto ma dużo słabszą pozycję niż choćby Antoni Macierewicz. Okazuje się też, że rząd najbardziej boli kilka słów, które wydają się zdroworozsądkowe i trudno je uznać za nielojalność, a nagle urastają do rangi niemalże zdrady”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/konrad-piasecki-rozsadne-sowa-strezynskiej-zabolay_986205.html

TUSK ZACZĄŁ KAMPANIĘ – Stanisław Karczewski w SE: “Nie, oczywiście odpowiem, bo jako polityk muszę oceniać to, co się działo, co się dzieje, i staram się przewidzieć to, co będzie się działo. Przyglądałem się temu, co robił Donald Tusk w Warszawie. Już jadąc pociągiem, zaczął swoją kampanię wyborczą”.

POKAZYWANIE SIEBIE NIEAUTENTYCZNIE JEST NIEUCZCIWE – jeszcze Karczewski w SE: “Sądzę, że taki ma plan. Z tym, że po pierwsze, pociąg nie jest najlepszym wyborem, bo już raz Platforma wybrała ten środek lokomocji w kampanii wyborczej. Pani Ewa Kopacz jeździła po Polsce. To się źle kojarzy. Drugie skojarzenie, jakie miałem, to początek rządu PO-PSL, kiedy Tusk chodził ulicami. W krótkim czasie wsiadł do limuzyny. Ten wizerunek jest fałszywy. Pokazywanie siebie nieautentycznie jest nieuczciwe”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/stanislaw-karczewski-w-wiec-jak-nie-trzeba-sie-bac-ucha-prezesa_986217.html

BĘDZIEMY WETOWAĆ, PRZYDAŁ SIĘ BÓJ O TUSKA – Witold Waszczykowski w rozmowie z jackiem Nizinkiewiczem w RZ: “Pokazaliśmy, że jeśli decyzje będą podejmowane wbrew naszej woli, będziemy je wetować. W rezultacie deklaracja rzymska została przyjęta według wniosków i konkluzji wynikających z deklaracji wyszehradzkiej, a nie wersalskiej, która mówiła o UE wielu prędkości. Przydał się bój o Tuska. Unia w ważniejszych sprawach, jak np. dalszego rozwoju Wspólnoty, wycofała się na pozycje, które wytyczaliśmy jako Grupa Wyszehradzka, a nie na pozycje państw zachodnich”.

WASZCZYKOWSKI NA PYTANIE NIZINKIEWICZA O ZAMACH: “Musimy brać to pod uwagę. Czekamy na końcowe wnioski prac prokuratury, choć do potwierdzenia hipotezy podkomisji niezbędny może okazać się wrak i czarne skrzynki”.

WASZCZYKOWSKI O PRZYŁĘBSKIM: “Nie potrafię ocenić, na ile sytuacja z panem Przyłębskim jest poważna. Czekam na ocenę IPN, dopóki PO jeszcze nie zamknęła Instytutu”.

SARYUSZ-WOLSKI MNIE NIE ZASTĄPI – mówi Waszczykowski Nizinkiewiczowi: “Nie ma takich planów. Sam też nie wyrażał takiej ochoty podczas rozmowy ze mną oraz rozmowy z prezesem Kaczyńskim i panią premier”. http://www.rp.pl/Rozmowy-czwartkowe/304269880-Witold-Waszczykowski-Jacek-Saryusz-Wolski-mnie-nie-zastapi.html#ap-9

JAK KTOŚ TAKI MOŻE PRACOWAĆ DLA RZĄDU? – jedynka Faktu: “Olga Semeniuk, ekspert Ministerstwa Obrony Narodowej, która świadczyła dla resortu Antoniego Macierewicza „usługi analityczno-doradcze”, a obecnie doradza wiceszefowi MON, wspiera proputinowską Marine Le Pen, Brexit uważa za świetny krok na drodze do zniszczenia UE i twierdzi, że Unia „powinna być całkowicie rozwiązana”. To poglądy godne doradcy władz z Kremla, a nie osoby pracującej dla polskiego rządu”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/olga-semeniuk-chce-polexitu-i-rozwiazania-ue-pracuje-w-mon/14k95zw

SZYDŁO DYSCYPLINUJE MINISTRÓW – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Premier Beata Szydło (54 l.) ostro dyscyplinuje swoich ministrów. Ma dość ich nieprzemyślanych wypowiedzi w mediach i „grania na siebie”, co powoduje konflikty. Wezwała ich na dywanik. Padły ostre słowa i groźby dymisji! To nie był nagły pomysł Szydło. Takie nadzwyczajne „dyscyplinujące posiedzenie rządu” planowała od jakiegoś czasu. – Dostała na nie zielone światło od Jarosława Kaczyńskiego – mówi nam jeden z członków rządu”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/premier-beata-szydlo-grozi-ministrom-dymisjami/xgt8rfc

SĘDZIA JOHANN W IMIENIU DUDY MA ROZMAWIAĆ Z KACZYŃSKIM – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Andrzej Duda (45 l.) ma poważne wątpliwości do projektu zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. I nie zamierza ulegać. Prezydent w sprawę chce zaangażować sędziego Wiesława Johanna (78 l.), który na jego prośbę ma rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim (68 l.)”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/prezydent-andrzej-duda-walczy-o-reforme-sadow/nvhxy20

PIS W KRYZYSIE – Zuzanna Dąbrowska w RZ: “Prawo i Sprawiedliwość jest w kryzysie, to jasne. Po przegranej na szczycie UE, po sprawach Misiewicza, Berczyńskiego, napięciu na linii prezydent – szef MON i konflikcie w samym rządzie Beaty Szydło, po krytycznych wypowiedziach minister Anny Streżyńskiej partii Kaczyńskiego potrzebne jest szybkie przegrupowanie sił, a przede wszystkim nowe pomysły, które przesłonią wizerunkowe wpadki”. http://www.rp.pl/Komentarze/170429219-Zuzanna-Dabrowska-Platforma-Obywatelska-prowadzi-w-sondazu.html

RZĄD PIS PĘKA – Paweł Wroński na jedynce GW: “To była zła środa dla PiS-u. Ważą się losy minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej, bo powiedziała, że rząd najpierw powinien zarobić pieniądze, które wydaje na transfery socjalne. Potem partię Jarosława Kaczyńskiego zmroził nowy sondaż partyjny”. http://wyborcza.pl/7,75398,21700806,rzad-pis-peka-gdy-wazyly-sie-losy-minister-strezynskiej-partie.html

KACZYŃSKI OBAWIA SIĘ EFEKTU DOMINA – Agnieszka Kublik w GW: “Liderzy przyciągają, bo wyborcy wolą być w grupie, która wygrywa. Sondaż, w którym po raz pierwszy PiS przegrywa (co prawda ledwie o włos) z Platformą, może być punktem zwrotnym. Jeśli ten wynik potwierdzi się w kolejnych tygodniach, ludzie zaczną wspierać tego, który w sondażach idzie w górę, a nie tego, który notuje spadki. To mechanizm, od którego zaczyna się każda polityczna porażka. I tego obawia się prezes Kaczyński: efektu domina, możliwości, że za chwilę w dół osuną się kolejne wskaźniki. Bo jak wtedy powoływać się na wolę narodu?” http://wyborcza.pl/7,75968,21700870,ostudzmy-emocje-pewne-jest-tylko-to-ze-platforma-dogania-pis.html

RZĄD SZUKA 1,5 MLD NA 500+ – Marek Chądzyński w DGP.

POSYPIĄ SIĘ PIENIĄDZE I ULGI DLA POLSKI POWIATOWEJ, OBAWIA SIĘ TEGO PSL – Tomasz Żółciak w DGP.

SAMORZĄDOWCY OBAWIAJĄ SIĘ, ŻE MILIARDAMI Z EKOLOGII RZĄD ZASILI SOCJALNE PROGRAMY RZĄDU – GW: “Z całego kraju do prezydenta Dudy płyną apele, by nie podpisywał nowelizacji prawa ochrony środowiska. Samorządowcy obawiają się, że PiS miliardami z ekologii zasili socjalne programy rządu”. http://wyborcza.pl/7,75398,21700768,ekologiczna-kielbasa-wyborcza-pieniadze-na-ochrone-srodowiska.html

POLACY NIE CHCĄ KACZYŃSKIEGO NA PREMIERA – SE: “Na pytanie, czy Jarosław Kaczyński powinien zastąpić Beatę Szydło na miejscu premiera, twierdząco odpowiedziało jedynie 22 proc. osób biorących udział w sondażu. Przeciwnych temu, by Kaczyński został premierem, jest natomiast aż 64 proc. ankietowanych. Wniosek: wyborcy nie chcą prezesa na stanowisku premiera. Prof. Krystyna Pawłowicz (65 l.), posłanka PiS, wyciąga z sondażu jednak odmienne wnioski. – Ludzie mają zaufanie do Prawa i Sprawiedliwości. Mają zaufanie do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który uważa, że najlepszym premierem w obecnej sytuacji jest pani Beata Szydło. Przyjmują to i akceptują – komentuje nam prof. Pawłowicz”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/polacy-nie-chca-kaczynskiego-w-rzadzie_986294.html

PETRU ODDAJE KLUB – Michał Wilgocki w GW: “Zmiany w Nowoczesnej. Ryszard Petru oddaje stanowisko szefa klubu parlamentarnego Katarzynie Lubnauer. Pozostaje jednak szefem partii. – Biorę współodpowiedzialność za spadek w sondażach – powiedział Petru na konferencji prasowej”. http://wyborcza.pl/7,75398,21699554,katarzyna-lubnauer-zastepuje-petru-na-stanowisku-szefa-klubu.html

PO OBNIŻCE STAWKI, WPŁYWY Z CIT ROSNĄ – RZ http://www.rp.pl/Budzet-i-Podatki/304269861-Po-obnizce-stawki-wplywy-z-CIT-rosna.html

SKOK PALIWOWYCH WPŁYWÓW – Andrzej Kublik w GW: “W zeszłym roku wpływy z opłaty zapasowej od paliw wzrosły aż o jedną piątą. To kolejne potwierdzenie, że przepisy ograniczające szarą strefę w handlu paliwami przyniosły skutek”. http://wyborcza.pl/7,155287,21699562,skok-wplywow-z-oplaty-zapasowej-od-paliw-korzysci-z-ograniczenia.html

300polityka.pl

Ignacy Dudkiewicz*

Kościół mocno z siebie zadowolony

26 kwietnia 2017

Pikieta prawicowców przeciwko uchodźcom. Pl. Litewski w Lublinie

Pikieta prawicowców przeciwko uchodźcom. Pl. Litewski w Lublinie (Fot. Tomasz Rytych / Agencja Gazeta)

W liście na Święto Bożego Miłosierdzia biskupi nie apelują o otwartość na syryjskich uchodźców, nie piszą o sprzeciwie wobec ich przyjmowania w naszym kraju. Utrzymują polskich wiernych w przekonaniu, że jako społeczeństwo jesteśmy w porządku. Niestety

Gdy świat płonie, rośnie niechęć wobec wszelkich innych, nierówności się powiększają, a Polska zamyka drzwi przed ofiarami wojen i zmian klimatycznych, polscy biskupi piszą do wiernych list, który nie obudzi sumień. Prędzej utwierdzi i autorów, i słuchaczy w poczuciu samozadowolenia. Tak bowiem musi się skończyć widoczna w liście Episkopatu na Święto Bożego Miłosierdzia abdykacja z zajmowania się problemami Polski i świata w sposób systemowy oraz przekonanie, że wystarczającą odpowiedzią na stojące przed nami problemy jest pomoc charytatywna.

Skala tej, którą niesie Kościół w Polsce, jest rzeczywiście imponująca. Tysiące ważnych i potrzebnych inicjatyw, miliony ludzi, do których pomoc dociera. Warto to docenić. Chwalenie się ową skalą wypełnia jednak prawie cały list. A zwłaszcza dziś powinien on zawierać także refleksję nad przyczynami zjawisk, na które odpowiada działalność charytatywna. Apel o zrobienie kolejnego kroku. Kościół tkwiący w samozadowoleniu ocierającym się o gigantomanię nie stawi czoła temu, co przynoszą dzisiejsze czasy.

A dobrych wzorów nie brakuje. I właśnie w Polsce, w której jeszcze niedawno słychać było głos kard. Wyszyńskiego, ks. Ziei, ks. Popiełuszki czy bp. Chrapka, list ten razi tak bardzo.

Biskupi piszą: „w pierwszym czytaniu słyszymy: uczniowie (.) dobra materialne rozdzielali każdemu według potrzeby . Tak realizowana pomoc charytatywna każdemu według potrzeby przyczynia się do budowania sprawiedliwości społecznej”.

Wygląda to tak, jakby zapomnieli, że cytowane przez nich słowa poprzedza fragment o tym, że uczniowie „wszystko mieli wspólne”. Nie jest to działalność charytatywna, ale całościowy sposób funkcjonowania wspólnoty – bliższy socjalizmowi niż konserwatywnej utopii, w której bogaci dzielą się z biednymi z dobroci serca. I właśnie tego nam potrzeba – przeobrażenia systemu, przemiany świata, w którym masy ludzi są traktowane jak zbędne odpady, zmuszane do migracji, uważane za zagrożenie. Akcje charytatywne, choć ważne, nie wystarczą.

Dobrze to widzi papież Franciszek, który woła o niesprawiedliwość systemu właśnie. Polscy biskupi powołują się na niego, ale zdają się go nie rozumieć. Zauważają, że „mimo błyskawicznego rozwoju (.) bieda w różnej postaci dotyka wiele milionów ludzi”, ale nie pytają o jej przyczyny. Piszą o potrzebie „kształtowania postawy wrażliwości na los drugiego człowieka i odpowiedzi na konkretne problemy dzisiejszego świata”, ale nie proponują ani jednego, ani drugiego.

Najwyraźniej widać to w przypadku kwestii pomocy ofiarom wojny w Syrii. Powołując się na program „Rodzina rodzinie” (znów – ważny i potrzebny), biskupi nie robią kroku dalej. Nie apelują o otwartość na uchodźców, nie wracają do tematu korytarzy humanitarnych. W efekcie utrzymują polskich wiernych w przekonaniu, że jako społeczeństwo jesteśmy w porządku. Piszą: „Cieszy fakt, że spieszymy z pomocą nie tylko osobom potrzebującym w Polsce, ale i w najdalszych regionach świata, zwłaszcza ofiarom katastrof, suszy, powodzi i wojen”, ale nie poruszają tematu społecznego sprzeciwu wobec przyjmowania tych osób w naszym kraju.

Czy to wszystko jest wyrazem tchórzostwa, kalkulacji, oderwania od rzeczywistości, czy też poglądów członków polskiego Episkopatu – trudno ocenić. Widać jednak, że bardzo dobry list pasterski kard. Nycza na Wielki Post był jaskółką, która wiosny nie uczyniła. A wiosna w postawie polskiego Kościoła bardzo by się nam wszystkim przydała.

*Ignacy Dudkiewicz – filozof, publicysta, redaktor działu Wiara w magazynie „Kontakt”. Wychowawca w Sekcji Rodzin Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie

wyborcza.pl

Prezydent z prezesem będą się porozumiewać przez pośrednika. Duda wysyła swojego człowieka z misją specjalną

27.04.2017

Osobą wyznaczoną przez Andrzeja Dudę do tej specjalnej misji jest emerytowany sędzia Wiesław Johann. Przed laty był on sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Od roku jest przedstawicielem głowy państwa w Krajowej Radzie Sądownictwa. Na czym ma polegać jego misja?

Jak dowiedział się dziennik „Fakt„, zadaniem sędziego Johanna jest przekonanie Jarosława Kaczyńskiego, by zablokował działania Zbigniewa Ziobry. Chodzi o szykowaną zmianę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Cel jest taki, by prezes PiS zmusił ministra sprawiedliwości, aby „odpuścił” jeden z zapisów projektu, mówiący o wygaszaniu kadencji członków obecnej Rady.

O tym, że prezydent Andrzej Duda i Zbigniew Ziobro spierają się o projekt dotyczący KRS mówi się już otwarcie. Rzecznik prezydenta Marek Magierowski przyznał, że Duda z Ziobrą rozmawiał już parę razy i nakłaniał go do zmiana w projekcie – bezskutecznie. Zapewne dlatego głowa państwa postanawia interweniować u prezesa partii, choć nie osobiście. Zaś Wiesław Johann, choć politycznie jest związany ze środowiskiem PiS, to niejednokrotnie krytykował działania ministra Ziobry.

źródło: „Fakt

naTemat.pl

Gorący politycznie dzień. Komentarz dziennikarzy „Gazety Wyborczej”

Red., 26.04.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21700505,video.html?embed=0&autoplay=1

Środa to dzień obfitujący w polityczne wydarzenia – pierwszy raz po wyborach PO przegoniła w sondażach PiS, Ryszard Petru zrezygnował z funkcji szefa Nowoczesnej, a w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odbywa się spotkanie mające na celu zdyscyplinowanie minister Anny Streżyńskiej. Co oznaczają te informacje? Komentujemy na żywo:

wyborcza.pl

CZWARTEK, 27 KWIETNIA 2017

Szydło: Tusk w ostatnich dniach potwierdził, że jest przywódcą opozycji

08:28

Szydło: Tusk w ostatnich dniach potwierdził, że jest przywódcą opozycji 

– Bardzo się cieszę, że wtedy podjęłam taką decyzję. Zrobiłabym ją po raz kolejny dlatego, że Donald Tusk w ostatnich dniach, będąc w Polsce potwierdził, że jest przywódcą opozycji i nie jest bezstronnym przywódcą europejskim, jak próbowano nam cały czas kreować taką rzeczywistość. On realizuje konsekwentnie politykę związaną z atakowaniem polskiego rządu. Trudno, żeby polski premier popierał człowieka, który nie popiera polskiego państwa– mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.

08:23

Szydło: Mówiliśmy o uszczelnieniu systemu podatkowego i zrobiliśmy to

– Wystarczy rządzić uczciwie, konsekwentnie, mieć dobry projekt, plan i pilnować tego, co najistotniejsze. My mówiliśmy o uszczelnieniu systemu podatkowego i zrobiliśmy to. Nie gadaliśmy. Właśnie to najciekawsze w polityce. Łatwo zrobić event, PR i bardzo często jest tak, że niektórzy politycy tylko na tym się koncentrują. PR jest potrzebny, pokazanie ludziom, powiedzenie tego, co się robi, tylko po tym evencie jeżeli nic nie zostanie, to to niewiele warte– mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.

08:18

„Musimy pilnować jednego, spójnego przekazu”. Szydło o korekcie polityki medialnej

– Musimy pilnować jednego, spójnego przekazu. O tym również powiedzieliśmy. Zrobimy w tej chwili pewną korektę, jeżeli chodzi o funkcjonowanie polityki medialnej. To musi być naprawdę ściśle pilnowane – mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.

08:16

Szydło: Część problemu z gadulstwem niektórych ministrów wynika z tego, że oni mają poczucie, że nie ma opozycji

– Kiedy byłam szefową kampanii prezydenta Dudy, pamiętam takie sondaże, w których Andrzej Duda miał kilka lub kilkanaście procent, a Bronisław Komorowski miał ponad 60% i miał być prezydentem, jeszcze w II turze wygrywał z Dudą. Dzisiaj prezydentem jest Andrzej Duda, a Bronisław Komorowski już nie jest. To też ciekawe, że w ciągu tego tygodnia ukazało się chyba kilka sondaży, w tym jednej firmy były dwa lub trzy i każdy z nich miał inne wartości. Dla mnie najważniejszym sondażem są dane statystyczne GUS-u, z których odczytałam poczucie bezpieczeństwa Polaków, co nie oznacza, że sondaż nie jest istotny, bo to jest pewna miara, natomiast w zależności od tego, jak jest przeprowadzany, można go interpretować – mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info. Jak dodała:

„Chcę przypomnieć o jednej rzeczy. To nie jest kampania wyborcza. My w tej chwili jesteśmy w kampanii wyborczej, tylko jesteśmy w czasie, w okresie kiedy normalnie funkcjonuje rząd, wybrany na 4 lata parlament i jest realizacja pewnego programu. Natomiast mam wrażenie, że niektóre partie, szczególnie opozycyjne, zajmują się tylko i wyłącznie sondażami i swoją przyszłością polityczną, co nie jest najlepsze dla rządzących. Wolałabym mieć taką opozycję, która stawiałaby bardzo wysokie wymogi rządzącym, bo to zawsze powoduje, że rządzący muszą się pilnować i myślę, że część problemu chociażby właśnie z tym gadulstwem niektórych ministrów wynika z tego, że oni mają takie poczucie, że nie ma opozycji, która byłaby tym recenzentem ich działań”

08:03

Szydło: Niektórzy ministrowie zbyt często dbają o indywidualne kariery, a nie myślą w kategoriach zespołu

Wczoraj odbyła się rozmowa, w czasie której przypomniałam wszystkim ministrom, po co tu jesteśmy, do czego się zobowiązaliśmy. Jest program, który realizujemy. Bardzo dużo sukcesów, dane gospodarcze pokazujące, że wszyscy ministrowie pracują naprawdę solidnie i dobrze. Jest wszystko dobrze tak, jak powinno. Tyle tylko, że potrzebne są trzy rzeczy: dyscyplina, lojalność, konsekwencja i umiar. Jeżeli będziemy potrafili się zewrzeć, potrafili stworzyć zwartą drużynę, to wszystko będzie szło tak, jak trzeba – mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.

„Powiedziałam jasno: mnie interesuje gra drużynowa”

„Czego nam brakło? Wydaje mi się, że niektórzy ministrowie zbyt często dbają o własne, prywatne indywidualne kariery, a nie myślą w kategoriach zespołu. Powiedziałam jasno: mnie interesuje gra drużynowa i to tak, jak w drużynie piłki nożnej. Jeżeli zawodnik jest słabszy albo nie realizuje taktyki założonej przez trenera, to musi być zmieniony. I o tym sobie wczoraj porozmawialiśmy”

„W tej chwili przede wszystkim trzeba wyciągnąć wnioski”

„Wczoraj jasno postawiłam swoje oczekiwania. Powiedziałam, co powinniśmy zrobić, żeby rząd był zwarty, żeby unikać takiej nagonki medialnej, co musimy poprawić. Daliśmy sobie na to pewien czas. Po tym czasie wyciągniemy wnioski. Każdy, kto chce realizować program PiS, ma w tej drużynie miejsce, ale musi dostosować się do tych warunków. Jeżeli komuś nie będzie to odpowiadało, to będzie musiał być oczywiście zmieniony, ale w tej chwili przede wszystkim trzeba wyciągnąć wnioski, poprawić to, co nie działa tak, jak trzeba, dostosować się do tych zasada, które sobie określiliśmy i musimy wszyscy pamiętać, że naszą odpowiedzialnością jest Polska, program, który Polacy powierzyli nam do zrealizowania i na tym musimy się koncentrować”

300polityka.pl

Michał Olszewski Gazeta Wyborcza

Jak Waszczykowski za morze

26 kwietnia 2017

Obóz uchodźców w Deir Zanoun w Libanie. Kraj przyjął już ponad milion uciekinierów z Syrii

Obóz uchodźców w Deir Zanoun w Libanie. Kraj przyjął już ponad milion uciekinierów z Syrii (Bilal Hussein (AP Photo/Bilal Hussein))

Minister Waszczykowski, zamiast odwoływać wizytę w Libanie, jednym z kluczowych dla nowej geopolityki miejsc, powinien pojechać tam jak najszybciej, pokazując, że dostrzegamy heroiczne zmagania Libańczyków i chcemy je wesprzeć – z cyklu „Bilans ofiar”

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski przełożył wizytę w Libanie. Podobno za obopólną zgodą i z powodu naglących spraw na innych frontach. Tym razem przyczyną są Brexit i nadchodzące głosowanie w sprawie niestałego członkostwa Polski w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych.

Z pozoru sprawa może się wydawać marginalna. Intensywnych stosunków dyplomatycznych z położonym pomiędzy Izraelem a Syrią Libanem nie utrzymujemy – ani nas ziębią, ani grzeją przygody państwa wielkości województwa świętokrzyskiego, w którym stan długotrwałego pokoju jest anomalią, a władza oddaje zarządzanie fragmentami kraju w ręce Hezbollahu, Fatahu czy po prostu prywatnych zbrojnych milicji.

Po wybuchu wojny w Syrii Liban stał się jednak jednym z ważniejszych punktów na geopolitycznej mapie świata. 4,5-milionowy kraj przyjął bowiem, według różnych szacunków, pomiędzy 1 a 1,5 mln uchodźców z Syrii. Zapatrzeni w rzekomą inwazję uchodźców na Polskę nie zdajemy sobie sprawy, że ciężko doświadczony wojnami i biedą kraj wielkości województwa świętokrzyskiego wziął na siebie ciężar taki, jak cała Unia Europejska. I trzeszczy pod jego ciężarem.

Od początku wojny syryjskiej polski MSZ wspiera uchodźców w Libanie. Dzięki dotacjom ministerialnym Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej pomaga około 10 tys. ludzi, głównie na północy kraju i w Bejrucie. Waszczykowski miał pojechać do Libanu, by oficjalnie zapowiedzieć większe wsparcie dla uchodźców. To dobry ruch, bo pieniądze, jeśli tylko trafią w odpowiednie ręce, mogą wesprzeć Syryjczyków koczujących w namiotach i garażach, pozbawionych dostępu do pomocy medycznej, edukacji i pracy.

Nie należy zapominać, że wynika on z naszych zobowiązań dotyczących pomocy rozwojowej (Polska od lat ich nie dotrzymuje). Poza tym skierowanie większego strumienia pieniędzy do Libanu może posłużyć jako argument w sporach z Brukselą. Niewykluczone, że rząd Beaty Szydło chce budować następującą narrację: pomagamy na miejscu, więc nie mamy obowiązku, by przyjmować uchodźców do siebie.

Waszczykowski, zamiast odwoływać wizytę w jednym z kluczowych dla nowej geopolityki miejsc, powinien pojechać tam jak najszybciej, pokazując, że dostrzegamy heroiczne zmagania Libańczyków i chcemy je wesprzeć. A opinia publiczna musi pamiętać, że pomoc w Libanie jest potrzebna, ale nie może być listkiem figowym dla braku sensownej polityki migracyjnej w Polsce. W tej chwili ogranicza się ona do odpychania od polskich granic wszystkich potrzebujących.

wyborcza.pl

Doradczyni wiceszefa MON z „ciekawymi” poglądami. A może jedyna szczera w MON?Z wielu decyzji MON Macierewicza w Rosji na pewno się cieszą.

Wojciech Maziarski Gazeta Wyborcza

To idzie młodość

26 kwietnia 2017

Premier Donald Tusk podbiera socjalne postulaty opozycji: obiecuje podniesienie ulg na dzieci jeszcze w tym roku, a od przyszłego - świadczeń dla ponad 8 milionów emerytów i rencistów

Premier Donald Tusk podbiera socjalne postulaty opozycji: obiecuje podniesienie ulg na dzieci jeszcze w tym roku, a od przyszłego – świadczeń dla ponad 8 milionów emerytów i rencistów (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

„Maziarski et consortes”, postsolidarnościowe zgredy, uniemożliwiają nowej lewicy przejęcie rządu dusz w Polsce?Spieszę sprostować: to nie ja, lecz wyborcy o tym decydują – z cyklu „Czwartkowe występy”

Dostało mi się od Stanisława Skarżyńskiego z OKO.press, bo ośmieliłem się skrytykować kilku lewicowych publicystów za niemądre szyderstwa z ludzi witających Donalda Tuska w Warszawie („Wyborcza” z 24 kwietnia). Ze wszystkimi tezami mojego oponenta polemizować nie będę, ale dwie rzeczy domagają się riposty.

Skarżyński pisze: „To Donald Tusk jest odpowiedzialny za to, że PiS jest dziś u władzy. To on PiS przez całe lata hodował i nie kiwnął palcem, żeby rozliczyć PiS za jego wyczyny z lat 2005-07. Wiadomo dlaczego: żeby mieć kim straszyć w kolejnych wyborach. (.) Kto nie postawił Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu? Tusk. (.) Kto przez lata nie tknął SKOK-ów? A jak PiS sfinansował całą tę propagandową machinę tłoczącą ludziom do głowy podstawy tego, co dziś jest smoleńską fizyką Macierewicza?” („Wyborcza”, 25 kwietnia).

Skarżyński twierdzi więc, że trzeba było w latach 2007-15 ostrzej rozprawić się z PiS-em, a wówczas nie mielibyśmy dziś tego, co mamy. Śmiała to teza i moim zdaniem kompletnie nieprawdziwa. Tak samo jak nieprawdziwa jest insynuacja, że Platforma z wyrachowania hodowała PiS.

Owszem, Tusk unikał zemsty i raczej dążył do wygaszenia negatywnych emocji. Temu miały służyć pojednawcze gesty w rodzaju pozostawienia Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA. Po awanturniczych rządach PiS-u epoka PO miała się kojarzyć ze spokojem i emocjonalnym bezpieczeństwem. Jej symbolem miała się stać przewidywalność.

Ta polityka łagodzenia konfliktu i obłaskawiania PiS-u nie przyniosła efektu, bo nie da się oswoić skorpiona. Możemy więc powiedzieć, że Tusk był naiwny. Jednak jaka była alternatywa? Czy np. można było, nie łamiąc zasad państwa prawa, zakneblować tzw. sektę smoleńską i odebrać jej finansowanie ze SKOK–ów? Ziobrę oczywiście należało postawić przed Trybunałem, ale nie łudźmy się, że wyeliminowałoby go to z polskiej polityki. PiS nie przejmuje się prawem, więc nie miałby oporów przed powołaniem ministra z wyrokiem na karku. Prezydent by go wstecznie ułaskawił, tak jak przed wyrokiem ułaskawił Kamińskiego.

Jednak najbardziej zdumiewa to, że brak radykalnej rozprawy z PiS-em krytykuje ten sam publicysta, który walkę obozu demokratyczno-liberalnego z autorytarno–nacjonalistycznym określa – w tym samym tekście! – pogardliwym mianem „postsolidarnościowej młócki”. W środowiskach lewicy obowiązuje absurdalna teza, że ta walka to bezsensowne zmagania dwóch równie fanatycznych plemion i że jest ona dla Polski zgubna, więc lepiej się w nią nie angażować i stać z boku. Bóg jeden raczy wiedzieć, w jaki sposób można unikać „młócki”, a jednocześnie radykalnie rozprawić się z PiS-em.

A na koniec Skarżyński stawia zarzut, że „Maziarski et consortes” (czyli okropne postsolidarnościowe zgredy) uniemożliwiają nowej lewicy przejęcie rządu dusz w Polsce. Zamiast czołgać się na cmentarz, tarasują drogę, po której ze śpiewem na ustach nadciągają zastępy młodych. To idzie młodość, to idzie młodość.

Mojego polemistę najwyraźniej ktoś wprowadził w błąd. Spieszę więc sprostować: to nie ja, lecz wyborcy decydują, kto w Polsce sprawuje rząd dusz. I to wyborcy z własnej woli witali na dworcu Donalda Tuska. A nie witali np. Adriana Zandberga. Obiecuję jednak, że jeśli PiS będzie szykanować lidera Partii Razem i wzywać go na przesłuchania, to jego też solidarnie odprowadzimy do prokuratury.

wyborcza.pl

Ekologiczna kiełbasa wyborcza: Miliardy na ochronę środowiska PiS przeznaczy na inne cele?

Dominika Wantuch, Aleksander Gurgul, 27 kwietnia 2017

Minister środowiska Jan Szyszko

Minister środowiska Jan Szyszko (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

Z całego kraju do prezydenta Dudy płyną apele, by nie podpisywał nowelizacji prawa ochrony środowiska. Samorządowcy obawiają się, że PiS miliardami z ekologii zasili socjalne programy rządu.

„Projekt zmiany prawa ochrony środowiska może sparaliżować pracę Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i zmniejszyć środki na ochronę środowiska. Wnosimy, by nie podpisywał pan ustawy” – piszą szefowie funduszy z całego kraju w rozpaczliwym liście do Andrzeja Dudy. Rozpaczliwym, bo projekt nowelizacji leży już na prezydenckim biurku: jeśli Duda nie zatrzyma zmiany prawa, ustawa za chwilę wejdzie w życie. A jej efekty mogą być druzgocące.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nowy sondaż: PiS na drugim miejscu! Platforma Obywatelska liderem po raz pierwszy w tej kadencji

Nowelizacja zakłada m.in. podporządkowanie ministrowi środowiska niezależnych w tej chwili wojewódzkich funduszy. Dotąd to sejmiki wybierały siedmioosobowe rady nadzorcze WFOŚ, a te zarząd. W radach zasiadali samorządowcy i eksperci organizacji pozarządowych. Minister miał tylko jednego przedstawiciela. Jakie zmiany uchwalił PiS? Partia chce mieć czterech z pięciu członków rady. Wojewodowie wskażą nawet naukowców i przedstawicieli NGO-sów do pracy w funduszach.

Organizacje ekologiczne i marszałkowie województw wprost nazwali nowelizację „skokiem na kasę”. Uzasadnienie? To minister Jan Szyszko będzie zarządzał ponad tysiącem etatów i ogromną sumą 10 mld zł rocznie na ekologię.

Dla PiS to dopiero początek?

Przewodniczący konwentu prezesów WFOŚ Adam Krzyśków wytyka nowelizacji niekonstytucyjność. Przypomina, że Biuro Analiz Sejmowych nie pozostawiło na niej suchej nitki (wskazywało, że narusza m.in. zasadę decentralizacji władzy publicznej): – „Białoruskim standardem” można nazwać pomysł wyznaczania przez wojewodę przedstawiciela organizacji pozarządowych do składu rady nadzorczej wojewódzkiego funduszu – komentuje.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Streżyńska skrytykowała reformy PiS. Premier Szydło zwołuje pilne spotkanie: Przypomnę o lojalności

Dlatego samorządy już teraz starają się „uciec” z pieniędzmi przed PiS. Olsztyn chce rozwiązać umowę z WFOŚ na przyznanie unijnych dotacji wartych 206 mln euro, by mieć pewność, że wybrane projekty zostaną dokończone. W centralnej Polsce fundusze pośpiesznie przygotowują programy walki ze smogiem. – Obawiamy się, że przygotowany przez nas program zostanie odrzucony – mówi „Wyborczej” jeden z ekspertów funduszu. Rezygnacji z finansowania programów odnawialnych źródeł energii boją się w woj. zachodniopomorskim.

Ale to nie wszystko. Samorządowcy i eksperci z WFOŚ podejrzewają, że partia rządząca ma o wiele bardziej dalekosiężne plany. I mają mocne przesłanki do takich przypuszczeń: już 10 lat temu PiS chciał zlikwidować fundusze w ogóle i dowolnie obracać pieniędzmi na ekologię. Wtedy się nie udało. – Najpierw na stanowiskach w funduszach PiS posadzi swoich ludzi, a potem zacznie się przejmowanie pieniędzy, by finansować zupełnie inne, niezwiązane z ekologią cele – mówi wieloletni ekspert WFOŚ (nie zgadza się na podanie nazwiska). Jakie? Odpowiedź: – Minister Szyszko w wywiadach mówił, że główne priorytety rządu to węgiel, dzietność i lasy.

Tysiące etatów do obsadzenia

Jarosław Perduta, rzecznik dolnośląskiego urzędu marszałkowskiego: – Może dojść do likwidacji wojewódzkich funduszy, a wojewodowie będą dowolnie dysponować pieniędzmi na ochronę środowiska i przeznaczą je na cele, które PiS uważa za ważniejsze.

Czy istnieje możliwość, by środki na ekologię wydać np. na rządowe programy socjalne? Adam Krzyśków: – Ustawa wskazuje ponad 40 celów, na które WFOŚ mogą przeznaczać pieniądze z opłat za użytkowanie środowiska. Są więc znaczone. Żeby to zmienić, należałoby zmienić zupełnie ustawę.

Przewodniczący konwentu prezesów WFOŚ wyobraża sobie za to bardziej prawdopodobny scenariusz: – Szybko powstaną programy priorytetowe, którymi PiS obdarzy odpowiednie instytucje.

W praktyce przejęcie wojewódzkich funduszy oprócz ciepłych posad w radach nadzorczych może oznaczać wymianę szeregowych pracowników. Etaty sięgają tysięcy. Jeden z członków zarządu województwa dolnośląskiego zwraca uwagę na inny ważny element nowelizacji ustawy. – Od podpisu prezydenta do powołania rady nadzorczej miną przynajmniej dwa miesiące. W tym czasie WFOŚ mają ograniczone pole przyznawania pożyczek lub dotacji.

Opóźni się więc przyznawanie pieniędzy na duże wojewódzkie projekty. A to spowoduje, że pod znakiem zapytania stanie dofinansowanie z UE, o które ubiegają się gminy.

wyborcza.pl

Jarosław Kaczyński specjalnie dla wPolityce.pl: na dzisiaj nie widzę potrzeby rekonstrukcji rządu

26.04.2017

wPolityce.pl: Panie premierze, w jakiej formie jest obóz polityczny, którym pan kieruje? Dużo się mówi, zwłaszcza wśród przeciwników rządu, o rekonstrukcji, o potrzebie zmian. Czy pana zdaniem sytuacja do tego dojrzała?

JAROSŁAW KACZYŃSKI, Prezes Prawa i Sprawiedliwości: Do wszystkich takich spraw należy podchodzić z ogromną rozwagą, spokojnie, nie pod naciskiem mediów, nie pod naciskiem opozycji. Jeżeli coś trzeba zmienić – to faktycznie trzeba. Ale na pewno nie na takiej zasadzie, że ktoś coś napisał, ktoś coś powiedział, ktoś o coś ma pretensję. W żadnym wypadku nie w ten sposób.

Czyli na dzisiaj nie ma takiej potrzeby?

Ja dzisiaj takiej potrzeby nie widzę.

A jak pan ocenia postawę minister Anny Streżyńskiej, która powiedziała, że po połowie waży rację?

To jest minister koalicyjny (reprezentuje Polskę Razem – red. wP) i tylko w tych ramach mogę to traktować jako coś, co nie prowadzi do ostrych decyzji ze strony pani premier. No ale koalicja to koalicja, tyle w tej sprawie mogę powiedzieć. Słyszałem, że pani Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy. Czy siedząc okrakiem na barykadzie odniesie sukces – nie jestem pewien.

Dziś opozycja i jej media trąbią o rzekomym przełomie bo – bardzo dyskusyjnym – sondażu dla telewizji TVN. Czy pan przywiązuje do tego wagę?

Zawsze takie rzeczy trzeba brać pod uwagę, ale też trzeba widzieć tendencje. Trzeba do tego podchodzić spokojnie. Wydaje się, że rzeczywiście nastąpił pewien dołek poparcia po sprawie wyboru Donalda Tuska, ale potem szybko nastąpiło odbicie.

Tak, było kilka sondaży bardzo dobrych dla PiS, blisko 40 procent poparcia.

Powtarzam – dlatego trzeba do sondaży podchodzić spokojnie. Część tak zwanych sondaży to niestety operacje niewiele mające z sondażami wspólnego. Ale oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy.

Wspomniany Donald Tusk przyjechał i zrobił show, choć średnio to wyszło. Ale było. Pytanie czy miał to być początek jakiejś kampanii czy tylko próba przesłonięcia przesłuchania?

To wyglądało jak prapoczątek kampanii prezydenckiej. Tak wyglądało. Ale czy to faktycznie kampania czy tylko chęć uniknięcia kompromitacji jaką jest ewentualne uwikłanie w sprawę jakiej dotyczyło przesłuchanie – nie umiem powiedzieć.

rozm. jk

wpolityce.pl

Platforma Obywatelska prowadzi w sondażach i to jest bardzo zła bardzo dobra wiadomość

Bezprawnik

Jakub Kralka, 26.04.2017

platforma obywatelska© Provided by Spider’s Web platforma obywatelska

Platforma Obywatelska nadal nie ma pojęcia dlaczego przegrała wybory w 2015 roku, a jednak w sondażach zaczyna wychodzić na prowadzenie. 

Wynika to z faktu, że rząd Prawa i Sprawiedliwości jest naprawdę koszmarny, nie radzi sobie w większości kluczowych resortów, notując kompromitacje na polu polityki zagranicznej, wewnętrznej i obronnej. Jakby na potwierdzenie tej opinii, w chwili gdy piszę te słowa, za zamkniętymi drzwiami trwa zapewne rządowy lincz na Annie Streżyńskiej – jedynym ministrze w tym rządzie, który się do czegoś nadaje – z pouczeniem na temat ministerialnej solidarności i nie mówienia „jak jest”.

Zakładając, że dzisiejszy sondaż Kantar Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN24 byłby zarazem odzwierciedleniem głosu wyborców, władzę w kraju odzyskałaby Platforma Obywatelska. To zapewne dobra decyzja z punktu widzenia słabnącej pozycji międzynarodowej naszego państwa, które na dodatek nie wydaje się być przesadnie sprawnie zarządzane, a na domiar złego trawione jest licznymi problemami wewnętrznymi, ze zrujnowaniem Trybunału Konstytucyjnego i jawnym zamachem na władzę sądowniczą czy sabotowaniem przetargów wojskowych przez wątpliwej klasy naukowców na czele.

Młodzi demokraci z politologii

Fajnie, że na prowadzenie wychodzi ktoś inny, niż PiS. Podejrzewam, że w tej sytuacji z ulgą przyjąłbym nawet dominację radosnej paczki Pawła Kukiza czy choćby ludowców, choć dopiero niedawno odkryłem, że jabłka nie rosną w supermarkecie. Z nieskrywaną ulgą odbieram, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj, Platforma do rządów potrzebowałaby koalicji z SLD i przede wszystkim Nowoczesną, bo może w tej ostatniej, gdzieś głęboko pod bujnym życiem towarzyskim Ryszarda Petru, znajdują się politycy, którzy przy okazji mają biografie.

Patrzę na te twarze tak zwanej „Młodej Platformy” i nie widzę tam drugiego Balcerowicza, Tuska czy Sikorskiego, żeby już poniżej pasa nie uderzać w klasyków. Biografia typowego działacza Platformy Obywatelskiej rysuje się w bardzo zbliżony sposób. Ukończone studia – oczywiście politologia, w końcu znajomość prawa czy ekonomii może i się przydaje, ale to prestiżowa politologia gwarantuje sukces w wielkiej polityce. Wstąpienie do Platformy Obywatelskiej? Jeszcze przed maturą, pierwszych 5 lat kariery to dmuchanie baloników na wiece partii lub Młodych Demokratów.

Potem kilka lat noszenia teczki za jakimś znanym politykiem, zsyłka do  urzędu (jak szczęście dopisało, to w Brukseli) i wreszcie upragnione miejsce na liście. Liberalizm, socjalizm, konserwatyzm? Raczej nie, to są bezpoglądowi urzędnicy, generalnie od 15 lat jedyna wyznawana ideologia, to po prostu być w kontrze do PiS-u. Trochę doświadczenia liznęli, to nie są przecież głupi ludzie. Ale ja zawsze naiwnie wierzyłem, że Sejm jest odzwierciedleniem najlepszych obywateli, którzy wzbogacani o swoje życiowe doświadczenia udają się tam z zamiarem zmian. A tymczasem wykształciła nam się klasa zawodowych urzędników-polityków. Grzegorz Schetyna, ich aktualny przywódca, sam o sobie pisze zresztą w rubryce zawód: polityk.

Platforma Obywatelska nie zrobiła niczego, żeby prowadzić w sondażach

Poza jednym – nie jest PiS-em. Czyli w zasadzie naczelna mantra jej ideologów jest skuteczna. Trzeba przyznać, że kiedy patrzę na to, co się dzieje dookoła sądów powszechnych, na sposób w jaki prowadzona jest polityka, mam pewne uczucie ulgi, że nasz naród przejrzał na oczy.

Ale martwi mnie to, bo wcale nie widzę na horyzoncie wspaniałych perspektyw Polski, a co najwyżej mizerną normalność.  To jednocześnie bardzo dużo dziś i bardzo mało po wyborach.

msn.pl

Kwaśniewski o dymisjach w rządzie i „kopach w górę”: Macierewicz mógłby zostać wicepremierem ds. katastrofy smoleńskiej

26.04.2017

Były prezydent Aleksander Kwaśniewski© TEDI Były prezydent Aleksander Kwaśniewski

Jak stwierdził w Polsat News były prezydent Aleksander Kwaśniewski, w najbliższym czasie można spodziewać się dymisji w rządzie, ponieważ „rządy się zużywają”.

Były prezydent wyjaśniał w Polsat News, że w przypadku rekonstrukcji rządu, której się spodziewa, mogą wystąpić nie tyle dymisje, co tzw. „kopy w górę” (tak określa się „awans” na mniej prestiżowe stanowisko, przy jednoczesnym zapewnieniu o ważności nowej funkcji – red.). Kwaśniewski zaproponował nawet własny „kop w górę” w obecnym rządzie.

– Na przykład, jeżeli chodzi o ministra obrony narodowej, to spodziewam się, że może go czekać stanowisko wicepremiera, np. odpowiedzialnego za wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej – mówił były prezydent.

Wówczas prowadząca program zapytała, czy przypadkiem takie stanowisko dla Antoniego Macierewicza, szefa MON, nie byłoby jeszcze większym problemem dla jego partii. – Myślę, że nie, bo odebrałoby mu to instrumenty, bądź ktoś mógłby powiedzieć: zabawki. Proszę pamiętać, że jego biuro znajdowałoby się w Kancelarii Premiera, byłby bliżej, w związku z tym łatwiej byłoby widzieć co robi – odpowiedział były prezydent.

Kwaśniewski ocenił też, że szef MON po utracie stanowiska nie będzie miał wpływu na sprawy bezpieczeństwa, wojska czy NATO. – My nie zdajemy sobie sprawy, jaką siłą i władzą dysponuje szef MON – podkreślił.

msn.pl

Rada Mediów Narodowych zdecydowała: poszukają agentów w radiu i TVP

Agnieszka Kublik, 26 kwietnia 2017

Joanna Lichocka

Joanna Lichocka (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

W mediach publicznych nie ma miejsca dla pracowników i współpracowników służb specjalnych PRL – postanowiła w środę Rada Mediów Narodowych.

Uchwałę Rady Mediów Narodowych przygotowała posłanka PiS i członkini Rady Joanna Lichocka. „Rada Mediów Narodowych apeluje do zarządów spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz Polskiej Agencji Prasowej o niezatrudnianie byłych funkcjonariuszy, pracowników i współpracowników służb specjalnych PRL, a także o niepodejmowanie z nimi żadnej innej formy współpracy mającej wpływ na treść programu” – czytamy w dokumencie.

– Chodzi o to, by szefowie mediów publicznych rozważyli rozwiązanie umowy o pracę z osobami, co do których jest udokumentowana przez IPN informacja, że byli współpracownikami bądź pracownikami komunistycznych służb specjalnych – wyjaśniała Lichocka w telewizji Republika.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy wrotkarze byli w SB? PiS bierze się do lustracji w sporcie

Lustracji w mediach publicznych domaga się środowisko „Gazety Polskiej”. Jerzy Targalski, b. wiceszef Polskiego Radia w czasach pierwszych rządów PiS, już przed rokiem zarzucał prezesowi TVP Jackowi Kurskiemu, że ten jest zajęty rozgrywkami personalnymi, które „nie prowadzą do głębokich zmian, tylko zatrzymują te zmiany na poziomie pozorowanym”. – Są ludzie, którzy myślą, że jak pójdą na układ z bezpieką, z resortem, to zostaną dłużej – mówił wtedy Targalski. Zaś Ewa Stankiewicz, szefowa stowarzyszenia Solidarni 2010, podczas wysłuchania publicznego mówiła o kilkuset pochowanych po telewizyjnych pokojach ubekach.

Środowisko dziennikarskie lustrację już przechodziło. Ustawa lustracyjna z 1997 r. objęła prezydenta, parlamentarzystów, osoby pełniące kierownicze stanowiska państwowe, sędziów, prokuratorów i adwokatów, a także szefów mediów publicznych. Znowelizowane w 2007 r. przepisy stanowiły, że sprawdzeniu mieli podlegać również naukowcy i dziennikarze oraz właściciele mediów. Lustracja dziennikarzy wywołała protesty większości środowiska. W maju 2007 r. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował m.in. lustrację ogółu dziennikarzy i naukowców (oprócz pełniących funkcje kierownicze). Przedtem część redakcji (również prywatnych) zdążyła już zlustrować swoje zespoły.

wyborcza.pl

Hollywood grozi strajk. Bez scenarzystów nie zobaczymy końca „Gry o tron”

Kajetan Kurkiewicz, 26 kwietnia 2017

Nagrody Emmy 2016: Najlepszy serial obyczajowy 'Gra o tron'

Nagrody Emmy 2016: Najlepszy serial obyczajowy ‚Gra o tron’ (MARIO ANZUONI / REUTERS)

W Hollywood zanosi się na strajk. Ten pomysł poparło w referendum 96 proc. scenarzystów. Domagają się podwyżek. A jeśli rzeczywiście przestaną pracować, to seriale i programy telewizyjne mogą zostać odwołane.

Scenarzyści, zwłaszcza ci pracujący przy serialach, nie są tak celebrowani jak reżyserzy czy aktorzy. Ale to oni stanowią koło zamachowe produkcji programów. Kiedy dziesięć lat temu przestali pracować, nie powstawały nowe odcinki programów Davida Lettermana i Jaya Leno. Większość ekipy komediowego show „Saturday Night Live” straciła pracę. Poskracano sezony dziesiątek seriali, m.in. „Ostrego dyżuru”, „Chirurgów”, „Dr. House’a” i „Simpsonów”. Inne, np. „4400”, w ogóle odwołano. Teraz sytuacja może się powtórzyć.

Scenarzyści chcą podwyżek

Od 13 marca w USA trwają negocjacje kontraktu między związkiem zawodowym scenarzystów (Writers Guild Of America) a stowarzyszeniem producentów (Alliance of Motion Picture & TV Producers). Do tego ostatniego należą amerykańskie studia filmowe, m.in. 20th Century Fox, Paramount, Universal, Disney, Sony, Warner Bros. i telewizje, m.in. ABC, NBC, Fox, CBS.

Negocjowany kontrakt jest podstawą do zatrudniania i określania zarobków scenarzystów w firmach zrzeszonych w AMPTP. Jest odnawiany co trzy lata. Obecnie obowiązujący z 2014 r. wygasa 1 maja.

Scenarzyści domagają się przede wszystkim podwyżek. Podnoszą, że choć producenci zarabiają rocznie dziesiątki miliardów dolarów, to ich sytuacja od lat drastycznie się pogarsza.

Według związkowców tylko przez ostatnie dwa lata pensje scenarzystów zmalały o 23 proc. Wpłynęła na to m.in. zmiana modelu pracy nad serialami, które mają dziś zazwyczaj mniej odcinków w jednej serii. Za to w serwisach typu Netflix są dostępne wszystkie naraz. Scenarzyści wytykają także różnice płac – w nowych mediach i kablówkach zarabia się gorzej niż w tradycyjnej telewizji.

Związkowcy liczą również na uratowanie programu zdrowotnego WGA, któremu grozi deficyt.

96 proc. scenarzystów za strajkiem

W połowie kwietnia zadecydowano o zawieszeniu negocjacji, by związkowcy mogli przeprowadzić referendum strajkowe. Zagłosowało 6310 związkowców, co dało 67,5 proc. frekwencji. 96,3 proc. głosujących poparło możliwość podjęcia strajku. Wyniki WGA podał w poniedziałek.

 Amerykańskie media cytują oświadczenie, które po ogłoszeniu wyniku referendum wydała organizacja producentów: „Firmy [zrzeszone w stowarzyszeniu] robią wszystko, by zakończyć negocjacje umową, dzięki której branża będzie działać dalej”.

Oberwą widzowie

Grożenie strajkiem to chytra zagrywka, bo z takim argumentem trudno dyskutować. Ale producenci byli już stawiani pod ścianą wcześniej. I się nie uginali. Strajk w Hollywood to żadna nowość. W 1941 r. przestali pracować animatorzy w studiu Walta Disneya. Później protestowali muzycy, aktorzy i scenarzyści. Najdłużej, bo 22 tygodnie, trwał strajk scenarzystów w 1988 r. Ostatni odbył się dziesięć lat temu. Trwał 100 dni, od listopada 2007 r. do lutego 2008 r. Straty szacuje się na 2,1-2,5 mld dolarów.

Ale rykoszetem obrywają także inne osoby pracujące przy produkcji, bo skoro produkcja programów jest ograniczona, to studia nie utrzymują ekip i zwalniają ich członków.

Rozmowy początkowo miały zostać wznowione we wtorek. Jednak, jak podaje portal Deadline, strony wróciły do stołu dopiero w środę rano.

Wyniki negocjacji związkowców i producentów powinny zostać ogłoszone do końca tygodnia. Jeśli się nie powiodą, strajk może się rozpocząć 2 maja.

wyborcza.pl

Brigitte Trogneux. Czy 64-letnia była nauczycielka swojego męża zostanie pierwszą damą Francji?

Beata Łyżwa, Joanna Wróżyńska, 26.04.2017

CITIZENSIDE

Podczas wyborów prezydenckich we Francji, nie mniejsze zainteresowanie od polityków, wzbudza Brigitte Trogneux, żona 39-letniego Emmanuela Macrona, kandydata niezależnego. Głównie dlatego, że jest od niego 24 lata starsza.

wyborcza.pl

O brawurowej ucieczce Antoniego Macierewicza [LIST]

Jerzy Zając, Częstochowa*, 09 listopada 2015

Antoni Macierewicz

Antoni Macierewicz (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Piszę to, bo peanów na temat odwagi Antoniego Macierewicza w czasie jego ucieczki z Łupkowa nie mogę już czytać i słuchać.
Pani Agnieszka Kublik,
Pan Wojciech Czuchnowski
Szanowni Państwo,
W „Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej” z 10-11 października 2015 r. ukazał się Wasz artykuł „Lista przebojów Antoniego Macierewicza” w którym znajduje się taki akapit: „W stanie wojennym internowany w czterech obozach; z Łupkowa ucieka w karawanie…”.
W ostatnim okresie stanu wojennego również przebywałem w obozie internowanych w Nowym Łupkowie, gdzie znałem się z Antonim Macierewiczem, ba, często grywałem z nim w szachy. Zdanie cytowane powyżej jest nieprawdziwe, kolejny już raz stykam się z mitem brawurowej ucieczki Antka Macierewicza z obozu internowanych. W rzeczywistości Antek Macierewicz opuścił szpital w Sanoku 2 lub 3 grudnia 1982 r. Tego szpitala nikt z ówczesnych władz już nie pilnował, przebywali tam zwykli pacjenci, byli też leczeni internowani z Nowego Łupkowa.
Skąd to wiem? Od 16 listopada do 2 grudnia 1982 r. przebywałem w domu (w Częstochowie) i 2 grudnia wracałem do Nowego Łupkowa, bo skończyła mi się przepustka. W Sanoku miałem przerwę w podróży i zajrzałem do szpitala, żeby odwiedzić kolegów. Tak robiliśmy, jeżeli wypuszczano nas, internowanych, do domu lub na przepustkę. W szpitalu spotkałem Antka Macierewicza, był tym zdziwiony. Porozmawialiśmy kilka minut, po czym ja udałem się do Łupkowa, a Antek został w szpitalu, którego – powtarzam – nikt nie pilnował. Następnego dnia już w Łupkowie dowiedziałem się, że Antek opuścił szpital, to znaczy uciekł z niego, wychodząc na zewnątrz. Nie wiem, czy było to jeszcze 2, czy już 3 grudnia 1982 r.
Piszę to, bo peanów na temat odwagi Antoniego Macierewicza w czasie jego ucieczki z Łupkowa nie mogę już czytać i słuchać.

Jerzy Zając – od 1980 r. i w stanie wojennym działacz „Solidarności”, poseł RP III kadencji (1997-2001)

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

W ”Magazynie Świątecznym czytaj:

Wody! [Europa. Projekt 6 gazet europejskich]
3,5 mln ludzi umiera rocznie z powodu braku lub zanieczyszczenia wody. Według Światowego Forum Ekonomicznego w 2030 r. susza dotknie 40 proc. planety

W oku cyklonu. Czy grozi nam klimatyczna wojna? [Europa. Projekt 6 gazet europejskich]
Największych zniszczeń powodowanych zmianami klimatu nie widać gołym okiem. Od huraganów, susz i powodzi o wiele gorsze jest to, że rozpadają się społeczeństwa. Z Koko Warner rozmawia Maciej Jarkowiec

Marcin Dorociński. Do ostatniej kropli krwi
Zewsząd słyszę, że stajemy się pokoleniem obrazkowym, że ludzie przestają czytać. Tylko czy bloger albo publicysta z Fejsa potrafi demaskować polityków, odkrywać afery, stawiać trudne pytania? Z Marcinem Dorocińskim rozmawia Paweł Smoleński

Marcin Wicha: Już nie jestem prawdziwym amiszem
Świat, w którym można było coś ludziom narzucić w kwestii gustu, już się skończył. Z Marcinem Wichą, grafikiem, autorem książki „Jak przestałem kochać design”, rozmawia Aleksandra Boćkowska

Nie chcemy długich rządów PiS? Czas dokończyć rewolucję!
Wejście do Unii Europejskiej uznaliśmy za nadwiślański koniec historii. Fatalny błąd, bo to był dopiero początek

Nędza nasza mieszkaniowa. To nie jest kraj dla lokatorów
Dlaczego wolny rynek nie rozwiąże problemu braku mieszkań w Polsce? Bo nigdy i nigdzie tego nie zrobił

Niemcy, sanitariusz Europy
Na frankfurcki dworzec hitlerowcy przywozili robotników przymusowych, powstańców warszawskich. Dziś Niemcy to kraj skrajnie odmienny od tamtego sprzed 70 lat. Na ten sam dworzec trafiają ci, którzy szukają tu ratunku

Prezes sieci Rossmann: Frajerzy płacą największe podatki
2 proc. podatku od obrotu to 100 mln zł. Skąd je wziąć? Zwolnić część ludzi, a reszcie kazać pracować ciężej? Obniżyć pensje? Skończy się podwyżkami. Z Markiem Maruszakiem rozmawiają Piotr Miączyński i Leszek Kostrzewski

Piotr Matywiecki: Wiersz to list do człowieka [ROZMOWA]
– Na naszych oczach zanika umiejętność rozmowy twarzą w twarz. A także umiejętność rozmowy człowieka z samym sobą. Czyjś wiersz, przeczytany i przeżyty, naprowadza na wewnętrzną rozmowę – z Piotrem Matywieckim rozmawia Jarosław Mikołajewski

Marek Kondrat: Chodzi o to, żeby ocalić siebie
Nie tracić energii i czasu. Unikać nieprzemyślanych ruchów. Robić to, co cieszy. Odpuszczać – sposób na życie. Z Markiem Kondratem rozmawia Katarzyna Kubisiowska

wyborcza.pl

ŚRODA, 26 KWIETNIA 2017

Kaczyński o sondażach: Oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy

22:48

Kaczyński o sondażach: Oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy

Zawsze takie rzeczy trzeba brać pod uwagę, ale też trzeba widzieć tendencje. Trzeba do tego podchodzić spokojnie. Wydaje się, że rzeczywiście nastąpił pewien dołek poparcia po sprawie wyboru Donalda Tuska, ale potem szybko nastąpiło odbicie – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl, pytany o dzisiejszy sondaż Kantar Millward Brown dla TVN. Jak dodał:

„Powtarzam – dlatego trzeba do sondaży podchodzić spokojnie. Część tak zwanych sondaży to niestety operacje niewiele mające z sondażami wspólnego. Ale oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy”

22:45

Kaczyński o powitaniu Tuska: To wyglądało jak prapoczątek kampanii prezydenckiej

To wyglądało jak prapoczątek kampanii prezydenckiej. Tak wyglądało. Ale czy to faktycznie kampania czy tylko chęć uniknięcia kompromitacji jaką jest ewentualne uwikłanie w sprawę jakiej dotyczyło przesłuchanie – nie umiem powiedzieć – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl, pytany o powitanie Donalda Tuska w Warszawie.

22:40

Kaczyński: Słyszałem, że Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy

[Anna Streżyńska] to minister koalicyjny i tylko w tych ramach mogę to traktować jako coś, co nie prowadzi do ostrych decyzji ze strony pani premier. No ale koalicja to koalicja, tyle w tej sprawie mogę powiedzieć. Słyszałem, że pani Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy. Czy siedząc okrakiem na barykadzie odniesie sukces – nie jestem pewien – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl.

22:39

Kaczyński: Na dzisiaj nie widzę potrzeby rekonstrukcji rządu

Do wszystkich takich spraw należy podchodzić z ogromną rozwagą, spokojnie, nie pod naciskiem mediów, nie pod naciskiem opozycji. Jeżeli coś trzeba zmienić – to faktycznie trzeba. Ale na pewno nie na takiej zasadzie, że ktoś coś napisał, ktoś coś powiedział, ktoś o coś ma pretensję. W żadnym wypadku nie w ten sposób – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl, pytany o rekonstrukcję rządu.

Dopytywany, czy na dzisiaj nie ma takiej potrzeby, odpowiedział: – Ja dzisiaj takiej potrzeby nie widzę.

21:43

Ziobro: Premier zachowała się jak prawdziwy lider drużyny. To było dobre, potrzebne spotkanie

To jest rolą pani premier, aby dyscyplinować, określać kierunku działania całego rządu, przywoływać do porządku, bo jak w każdej drużynie, jak na boisku, są momenty dekoncentracji i myślę, że to premier dzisiaj świetnie zrobiła (…) Premier jak prawdziwy lider drużyny się zachowała i myślę, że to było dobre, potrzebne spotkanie, motywujące do dalszych działań dla Polski – mówił Zbigniew Ziobro w rozmowie z Dorotą Gawryluk w Polsat News. Jak dodał:

„Premier pozytywnie motywowała i zakreślała czy przypominała reguły gry, które toczą się na tym politycznym boisku, o których warto pamiętać aby grać w zwycięskim zespole, który będzie strzelał bramki dla Polski. To było dobre spotkanie, ale proszę nie pytać mnie o szczegóły, bo zasadą jest m.in. to, że o tych szczegółach rozmawiamy szczerze wtedy, kiedy jest spotkanie, a to, co w politycznej szatni, zostaje w szatni”

19:39

Kowalczyk o spotkaniu premier z ministrami: Żadnej reprymendy nie było

Ono było zaplanowane przed świętami [dzisiejsze spotkanie premier z ministrami], tylko jak to okres przedświąteczny, każdy chce mieć trochę wolnego, więc nie byłoby kworum. Wyszło, że to dzisiaj i polegało to jednak na tym, że chcemy jednak uporządkować, przypomnieć o procesie legislacyjnym, że ważne jest dotrzymywanie terminów, stosownych konsultacji, itd. bo wszyscy o tym teoretycznie wiedzą… Nie było mowy o tym wywiadzie [minister Streżyńskiej]. Żadnej reprymendy nie było – stwierdził Henryk Kowalczyk w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.

18:17

Bochenek: Skończmy dyskusję o rekonstrukcji. Dzisiaj nie jest czas na rekonstrukcję, ale na dyscyplinę

To spotkanie to również trochę taki apel do dziennikarzy. Skończmy dyskusję o rekonstrukcji, bo dzisiaj nie jest czas na rekonstrukcję, ale przede wszystkim czas na dyscyplinę. O tym wszyscy powinniśmy pamiętać i premier Szydło również przypomniała o tym swoim ministrom, którzy pojawili się na spotkaniu – stwierdził Rafał Bochenek na briefingu. Jak dodał, premier nikogo nie wskazywała imiennie.

18:11

Bochenek: Szydło przypomniała, że jesteśmy jedną drużyną. Nie ma miejsca na wolne elektrony

Tak, jak przed spotkaniem, od samego początku mówiliśmy, że było to spotkanie organizacyjne. Taka narada techniczna, która co jakiś czas w KPRM jest przez premier organizowana. W trakcie tego spotkania premier zwracała uwagę na kilka rzeczy. Przede wszystkim przypomniała wszystkim ministrom, że jesteśmy jedną drużyną, która pracuje na jednym programie i która ma jeden wspólny cel. Nie ma absolutnie miejsca na wolne elektrony, na jakieś indywidualne ambicje i kariery. Najważniejszy jest interes zbiorowy, całej grupy z uwagi na to, że realizujemy bardzo ważny program rządu dla Polski i dla Polaków – stwierdził Rafał Bochenek na briefingu. Jak dodał:

„W trakcie swojego wystąpienia premier Szydło zwróciła uwagę na dwa zasadnicze aspekty współpracy pomiędzy poszczególnymi ministerstwami, ale również współpracy między KPRM z poszczególnymi resortami. To kwestia dyscypliny legislacyjny, jak również medialnej. Jeśli chodzi o dyscyplinę legislacyjną, premier Szydło przypomniała ministrom, którzy pojawili się na spotkaniu o najważniejszych zapisach w tym względzie regulaminu Rady Ministrów, o terminowości, o zasadach wnoszenia aktów legislacyjnych, przeprowadzania również konsultacji. Drugą kwestia to kwestia dyscypliny medialnej. Tutaj również bardzo ważne jest to, aby ministrowie nie zapomniali, że najważniejsza jest praca w resortach i jeśli chodzi o ich aktywność medialną, najważniejsze jest to, aby zachowywać przede wszystkim umiar i powściągliwość”

To nie jest nadzwyczajna narada. Takie spotkania odbywały się co najmniej kilka razy w KPRM – dodał rzecznik rządu. Podobne spotkania mają być organizowane w przyszłości.

17:19

Mazurek o wniosku PO: Oczywiście, że będziemy bronić Macierewicza

Będziemy bronić każdego ministra przed wnioskami o jego odwołanie. Zabawne jest to, że przecież nie tak dawno Platforma składała wniosek o wotum nieufności wobec całego rządu, więc też ministra Macierewicza. Chociaż zapomnieli o jednim, że nie wymienili w tym wniosku ministra Bańki, co świadczy o tym, że nie podchodzą rzetelnie do swoich wniosków. Oczywiście, że będziemy bronić Macierewicza – stwierdziła Beata Mazurek w rozmowie z Radiem Koszalin.

300polityka.pl