Gliński, facet od cudów – cudak
Nie robi na mnie wrażenia to, że Beata Szydło popłakała się w Brukseli z „sukcesu” 1:27. Wszak docenił ten płacz Jarosław Kaczyński, który wręczył jej bukiet kwiatów na lotnisku witając ją jako uosobienie Wiktorii.
Także nie specjalnie doceniam wiekopomne odkrycie Andrzeja Dudy – via usta Marka Magierowskiego – iż rzecznik PiS Beata Mazurek powinna wrócić do szkoły po naukę czytania.
Ba! Nie robi na mnie specjalnego wrażenia skonstruowanie nowego pojęcia ontologicznego przez Piotra Glińskiego: „najwyższe wartości Kościoła katolickiego”, które jakoby zostały zaatakowane w spektaklu „Klątwa” w Teatrze Powszechnym. Minister więc musiał wesprzeć narodowców w ich zamieszkach pod teatrem.
Ale robią na mnie wrażenie finanse PiS. Oto uroczystości świąteczne partii PiS 10 kwietnia 2017 roku nie zostały opłacone z kasy partyjnej, ale z kasy państwa.
Jarmark PiS w okolicach Krakowskiego Przedmieścia kosztował 288 tys. zł, izostał zasponsorowany przez Ministerstwo Kultury.
Piotr Gliński powinien zostać co najmniej ministrem finansów – tyle zostało w kasie partyjnej – a także zgłoszony do ekonomicznej Nagrody Nobla. Jak Gliński się jeszcze bardziej postara, to dojdzie do efektów godnych Kany Galilejskiej – rozmnoży chleb i wino dla partyjnych kolegów.
A brat Robert nazwał go „idiotą”. Kto tu jest idiotą? Gliński to facet od cudów – cudak!
Stefan Niesiołowski skomentował zamieszanie w rządzie PiS po słowach minister Anny Streżyńskiej.
Do tego, żeby zrozumieć wypowiedź p. Streżyńskiej trzeba mieć inteligencję większą niż pacynka.
PiS trafiło na ścianę. Stare błędy niczego nie nauczyły Kaczyńskiego
I nie jest to jeszcze ściana gospodarki, ale własnych wizerunkowych błędów i wewnętrznych konfliktów. „Drużyna patriotów” (jak PiS z właściwą sobie skromnością nazywa sam siebie) zaczyna się sypać.
Ukrywane do tej pory wewnętrzne napięcia w obozie władzy stają się publiczne. Nawet sondaże wydają się zupełnie niezrozumiałe – uwięzienie w getcie 30 procent i niebezpieczny wzrost notowań PO, kiedy 500 plus czy obniżenie wieku emerytalnego powinny jeszcze przynosić gigantyczne polityczne zyski, bo koszty (szczególnie dla „obdarowanych” – inflacyjny podatek, głodowe emerytury) przyjdą przecież później. Przestaje działać nawet najsilniejsze spoiwo w postaci prowadzonej przez Jarosława Kaczyńskiego „rewolucji personalnej” (stanowiska w mediach publicznych, stanowiska w spółkach, stanowiska w centralnych i lokalnych urzędach państwowych z powtarzaną przez Kaczyńskiego, Ziobrę i innych obietnicą jeszcze większej ilości stanowisk w sądach, w gospodarce, w „zrepolonizowanych” mediach prywatnych). Antoni Macierewicz w zamian za stanowiska dla wszystkich swoich ludzi, nawet najbardziej szalonych, miał zapewniać wierność wyznawców religii smoleńskiej i świetne stosunki z Rydzykiem. Tymczasem zaczął się stawiać Kaczyńskiemu (nie tylko o Misiewicza). Anna Streżyńska miała być nowoczesną twarzą obozu władzy przeznaczoną dla bardziej konserwatywnego mieszczaństwa, które w czasie kampanii prezydenckiej mydlanego od zawsze, ale przez to wizerunkowo łagodnego Andrzeja Dudy uwierzyło, że Kaczyński jednak nie jest wariatem. Tymczasem wywiad Streżyńskiej dla Zetki, w którym zdystansowała się do programów socjalnych własnego rządu, publicznie pokazał, że „nowocześni” (ona, Gowin, nawet Morawiecki ze swoim dość rozsądnym przybocznym Jerzym Kwiecińskim) wstydzą się „narodowych socjalistów”, których twarzą w rządzie pozostaje sama premier Szydło, a najwyższym patronem sam enigmatyczny „wódz” z Nowogrodzkiej.
Powtarzanie wszystkich starych błędów
Kiedy widzi się PiS u władzy dzisiaj, nieubłaganie przychodzą na myśl obrazy rządów PiS-u z lat 2006-2007. Te same błędy, te same zmarnowane szanse. W 2006 roku też była koniunktura gospodarcza, też zawdzięczana tym, których PiS uważał za wrogów – polskiemu mieszczaństwu, prywatnemu biznesowi i klasie średniej, a także eksportowi do Niemiec i krajów strefy euro oraz inwestycjom z tych krajów. I też okazało się, że ludzie Kaczyńskiego potrafią nawet oczywistą koniunkturę zmarnować i sknocić, bo po prostu nie potrafią rządzić. Popełniają błędy wizerunkowe i błędy realne. Niszczą resorty, które dostali do ręki i odreagowują się pychą i chamstwem u władzy „za głód, za krew, za lata łez…” (cyt. za marszem „żołnierzy wyklętych” z Gwardii Ludowej) swojej wcześniejszej wiecznej opozycji.
„Wewnątrz obozu władzy narastała paranoja wymuszająca zarówno konflikty wewnętrzne, jak też izolację od potencjalnych koalicjantów czy partnerów społecznych dla obozu władzy”.
W dodatku także wówczas szybko rozluźniły się więzy (to taki eufemizm dla galopującej manii prześladowczej) pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a Marcinkiewiczem, pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a Jurkiem, pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a Sikorskim, wreszcie nawet pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, a trzecim bliźniakiem Ludwikiem Dornem, który popadł w niełaskę, mimo że jako szef MSWiA, a później Marszałek Sejmu nie dystansował się publicznie od żadnego priorytetu PiS-owskiej władzy. Ani nie miał swego Misiewicza, ani nie wyrażał pogardy dla PiS-wskiego „socjalu”. A jednak wewnątrz obozu władzy narastała paranoja wymuszająca zarówno konflikty wewnętrzne, jak też izolację od potencjalnych koalicjantów czy partnerów społecznych dla obozu władzy.
Ludzie tego nie lubią, więc już w 2007 roku Kaczyński i jego obóz zostali ukarani odsunięciem od władzy na niekończące się osiem lat „tuskowej okupacji”. Kiedy jednak znów wrócili do władzy okazało się, że niczego się nie nauczyli. Są jeszcze bardziej wygłodniali, jeszcze bardziej pełni pychy i jeszcze bardziej skłóceni. A ich kadry w terenie (jeden Misiewicz odsunięty odsłonił tysiące Misiewiczów, którzy mają się dobrze) jeszcze mniej niż w roku 2006 nadają się do rządzenia państwem i sprawiają jeszcze więcej kłopotów wizerunkowych swoim rodzinnym czy parafialnym zaciągiem, a także swoją wyuczoną w prawicowym Internecie pychą i agresją wobec wszystkiego, co „nie jest nasze”.
Streżyńska wstydzi się swojego rządu, Szydło nie lubi Streżyńskiej, pragmatycy wstydzą się wariatów, wariaci nie ufają pragmatykom. Gowin fika, Streżyńska fika, fika Macierewicz. Fikają bardziej od czasu, kiedy PO rośnie, więc oni zaczynają być Kaczyńskiemu naprawdę potrzebni – i to nie za sto lat, ale być może już wkrótce.
Czy Kaczyński ma się gdzie cofać?
Dzisiejszy prawicowy obóz władzy to obóz zjednoczony na wspólnym łupie. Kaczyński wie, że nie może takiego obozu zbyt silnie dyscyplinować, zbyt mocno przebierać w kadrach, którymi dysponuje. Przecież większość jego „najbliższych współpracowników” – Macierewicz, Bielan, Ziobro, Kurski… już od dawna nie uważa go za męża opatrznościowego, ale za upiornego dziadunia z nerwicą natręctw. Próbowali wielokrotnie od niego uciekać, kiedy pojawiał się choćby cień nadziei, że i bez niego dorwą się do tych spółek skarbu państwa czy poparcia Rydzyka.
Stąd ostrożność Kaczyńskiego z jakąkolwiek „przebudową rządu”. Stąd wielomiesięczne pozostawianie na kluczowych stanowiskach w państwie ludzi, którzy całkowicie się skompromitowali – jak Waszczykowski po „wygranej” 1:27 na Malcie, jak Macierewicz po Misiewiczu i zdemolowaniu polskiej armii, jak Jacek Kurski po zdemolowaniu telewizji publicznej. Oni wszyscy są lojalni wobec Kaczyńskiego wyłącznie w zamian za wziątki. Odebrać im wziątki, staną się dla Kaczyńskiego największym zagrożeniem.
„Kaczyński wie, że nie może obozu zbyt silnie dyscyplinować, zbyt mocno przebierać w kadrach, którymi dysponuje”.
To jednak sprawia, że obóz rządzący Polską, a nawet sam szczyt tego obozu, bardziej zaczyna przypominać śmieciobus, niż sprawne polityczne narzędzie. Stąd straty wizerunkowe. PiS trafił na ścianę. I nie jest to jeszcze ściana gospodarki, ale własnych wizerunkowych błędów i wewnętrznych konfliktów. Pokazuje to zarówno masowość różnych protestów społecznych (od „czarnego” po edukacyjny i samorządowy), jak też krystalizowanie się poparcia dla politycznej alternatywy. Rosnące sondażowe poparcie dla PO faktycznie nie jest jeszcze jakimś wybuchem nadziei, ale bardziej premią dla Tuska i karą dla Nowoczesnej, a dla Schetyny (ale także dla platformerskich sierot po Tusku) nagrodą za utrzymanie spójności partii mimo napięć. Ale pokazuje również, że Polacy zostali tak bardzo sprowokowani przez ewidentne błędy polityczne i komunikacyjne obozu władzy, że mogą ukarać PiS głosując na formację, którą będą uważać tylko za mniejsze zło.
Z pozoru Kaczyński i PiS mają się gdzie cofać, żeby skonsolidować i zabezpieczyć dotychczasowe pozycje. Zajęli ich sporo, wystarczyłoby nieco spokojniej trawić zdobycze w gospodarce, mediach czy służbach solidniej przygotowując się do zadania „liberalnej Polsce” kolejnych ciosów. Czy jednak Kaczyński potrafi spowolnić bieg rewolucji – zawieszając na jakiś czas zniszczenie niezawisłych sądów, „odpuszczając” nieco armii i policji, usuwając najbardziej nieudolnych lub wariackich ministrów – jak doradzają mu to umiarkowani oportuniści w jego własnym obozie bojący się już przegrzania atmosfery?
„Polacy zostali tak bardzo sprowokowani przez ewidentne błędy polityczne i komunikacyjne obozu władzy, że mogą ukarać PiS głosując na formację, którą będą uważać tylko za mniejsze zło”.
Wiele wskazuje na to, że Kaczyński znalazł się w pułapce radykalizmu, który sam w tym rozdaniu narzucił całemu swojemu obozowi jako jedyną polityczną metodę. Spieszy się z paru powodów. Jeden to termin wyborów samorządowych, przed którymi chce uruchomić walec prokuratorsko-sądowy przeciwko wybranym politykom opozycji i samorządów. On naprawdę wierzy w „odsłonięcie” i „ukazanie” czarnej prawdy o wszystkich przeciwnikach politycznych PiS i uważa, że można to zrobić nie tylko mając media publiczne i grupę zdeterminowanych propagandystów, ale przede wszystkim pokazując, że jego polityczni przeciwnicy faktycznie idą do więzień (choćby do „aresztów wydobywczych”). Do tego jednak potrzebni są dyspozycyjni prawicowi absolwenci prawa poprzebierani w sędziowskie togi, zatem z „reformy” Ziobry nie można ustąpić. Po drugie Kaczyński spieszy się z powodu wieku. On naprawdę chce sam doprowadzić do końca swoją rewolucję. Całkiem słusznie nie wierzy, że potrafią to za niego zrobić Brudziński czy Suski. O ile Kaczyński jest postpeerelowskim pastiszem Piłsudskiego, oni są zaledwie parodiami Rydza-Śmigłego czy Sławoja Składkowskiego. Więc żadnej rewolucji nie przeprowadzą, nie mają do tego głowy. Kaczyński wszystko musi zrobić sam, a czasu ma coraz mniej.
Beksa Szydło i niedouki PiS
Marek Magierowski w imieniu Andrzeja Dudy zachęcił rzecznik PiS Beatę Mazurek, aby wróciła do szkoły i podciągnęła się w sztuce czytania. Magierowski powołał się na autorytet Dudy: „Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole”. Jest to odpowiedź na stwierdzenie nieczytatej Mazurek, iż szef MON i Duda mogą ze sobą rozmawiać, a prezydent wybrał inną formę komunikacji – epistolarną.
Z tego wniosek, iż Duda czytać potrafi, bo pisze. Dlaczego jednak prezydent nie czyta Konstytucji? Czy tylko dlatego, że jej nie napisał? Nie zostanę jednak Magierowskim, ale Duda może usłyszeć w przyszłości – i raczej usłyszy – od rzecznika Trybunału Stanu, iż może uzupełnić braki w szkole, ale wcześniej odpowie zgodnie z prawem rzymskim, iż prawo obowiązuje niezależnie od tego, czy je znamy, czy nie.
Duda już dzisiaj mógłby zapłakać nad swoim losem, bo perspektywy dla niego widzę czarno. Już zapłakała – jak publicznie zakomunikował Kazimierz Marcinkiewicz – Beata Szydło w Brukseli, gdy obwieszczono jej wynik wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej 1:27. „1” w tym rezultacie to nie bynajmniej gol honorowy, gdyż liczba „27” wskazuje na gole samobójcze.
Przyznam się, że współczuję premier Szydło, lecz wówczas płaczącą w Brukseli bym z litości nie przytulił, bo tulę Polskę z powodu, iż rodacy strzelają jej aż 27 goli. Polski nikt nie degraduje, ani Rosjanie, ani Niemcy, tylko swoi. Tak zawsze było w historii. I dzisiaj w owych „Ruskich” i „Szkopów” zamienia się PiS.
Zaś zapłakać nad sobą i udać się do szkół powinien minister kultury Piotr Gliński. Oto stanął przeciw kulturze polskiej, a w obronie nacjonalistów (Młodzież Wszechpolska, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i ONR), którzy wywołali zamieszki przed spektaklem „Klątwy” w Teatrze Powszechnym. Gliński jak adwokat narodowców wzywa Hannę Gronkiewicz-Waltz do ocenzurowania „Klątwy” – achtung! achtung! – za „znieważenie religii i najwyższych wartości Kościoła katolickiego”.
Nad Glińskim nawet jego brat Robert nie zapłakał, tylko nazwał „idiotą”. Ja też nie zapłaczę, ale zapytam: jakie są te najwyższe wartości Kościoła katolickiego? Czy aby nie papież? Zaś wartości chrześcijańskie są nieprecyzyjne i wchodzą w skład wartości humanistycznych. Wartości nie można znieważyć, można znieważyć osobę.
Szydło więc niech nie płacze nad „sukcesem” 1:27, lecz nad Glińskim i pośle go do szkół, aby ten dowiedział się o najwyższych wartościach Kościoła katolickiego. Jak choćby je 500 lat temu nazywał Marcin Luter. Czytając inwektywy uczonego Niemca, „Klątwę” nazwać należy bajeczką dla grzecznych dziewczynek.
Morał dzisiaj jest taki: płakać nad powyżej przywołanymi osobami nie sposób, na szkoły i nauki dla nich za późno, pouczyć ich może w przyszłości Trybunał Stanu.
Waldemar Mystkowski
Schetyna: Trzeba urealnić wiek emerytalny
Schetyna: Trzeba urealnić wiek emerytalny
– Będziemy rozmawiać. Jest konieczna rozmowa ze stroną społeczną, bo trzeba urealnić ten wiek emerytalny. Polska jest krajem, w którym kobiety przechodzą w najmłodszym, najniższym wieku na emeryturę. To problem dla następnych pokoleń. Dzisiaj polityka PIS jest absurdalna. Nie dba o następne pokolenia, które będą miały ogromny problem z utrzymaniem tej wielkiej rzeszy emerytów, dlatego chcemy urealnić emerytury. Mówimy o 13. emeryturze po to, żeby podkreślić, jak ważna jest dla nas polityka senioralna – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w „Faktach po faktach” TVN24, pytany o wiek emerytalny.
Schetyna: Nie jestem populistą
– Nie jestem populistą i Jako polityk chyba to udowodniłem. Jeżeli pyta pani o etapy, to 6 maja wielki marsz na pl. Bankowym o 13:00. Robimy, walcząc o niezależność samorządu, o wolną szkołę. Walczymy ze złą reformą minister Zalewskiej, o niezależne sądownictwo. Tak naprawdę ciągle wszystko jest przed nami. Nic się jeszcze nie skończyło. Zdaje sobie sprawę, że my takich kroków, jak te ostatnie półtora roku, będziemy musieli zrobić jeszcze bardzo wiele, żeby móc powiedzieć: tak, jesteśmy gotowi i chcemy zbudować koalicję antyPiS – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w „Faktach po faktach” TVN24. Jak dodał, dzisiaj najważniejszym wyzwaniem dla partii opozycyjnych jest odebranie władzy PiS-owi.
Schetyna: Będę namawiał Tuska do startu w wyborach prezydenckich
– To kolejny sondaż, który pokazuje, że przy takim starciu, co jest dzisiaj bardzo teoretyczne, ale ta przewaga krok po kroku zwiększa się między przewodniczącym Tuskiem a prezydentem Dudą. To ciekawe, bo jeszcze kilka tygodni, miesięcy temu była zupełnie inna sytuacja – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w „Faktach po faktach” TVN24, komentując najnowszy prezydencki sondaż Kantar MB. Jak dodał:
„To dla mnie jako szefa Platformy pytanie, co będzie po jego końcu kadencji, w grudniu 2019 roku. Myślę, że będzie dobrze. Myślę, że to zależy od cyklu wyborów samorządowych, europejskich i parlamentarnych. To będzie czas na jego decyzję, bo on w połowie grudnia zakończy misję i będzie w Polsce. To 4 miesiące przed wyborami parlamentarnymi. Czas, gdzie będzie musiał podjął decyzję i zobaczymy. Jeszcze parę miesięcy temu trudno było sobie to wyobrazić, ale jestem w stanie dzisiaj to zobaczyć, że mógłby być kandydatem koalicji rządzącej, czyli tej, która wygrywa wybory w 2019 roku na prezydenta RP. Oczywiście jeśli taki byłby jego wybór”
Pytany, czy będzie namawiał Tuska do startu w wyborach, odpowiedział że „oczywiście tak”. – Byłby najlepszym liderem projektu odbudowy pozycji Polski w świecie i Europie – dodał przewodniczący PO.
– Jeżeli czegoś się może naprawdę przestraszyć Jarosław Kaczyński w przyszłości, dzisiaj, jutro i pojutrze, to naszej dobrej współpracy i skutecznej walki w przyszłości ze złymi nawykami i złą spuścizną rządów PiS – stwierdził Schetyna.
Posłowie PO wkroczyli do MON. „Opinia publiczna musi poznać informacje dot. wykończenia przetargu na 13 mld zł”
27.04.2017
W czwartek grupa posłów Platformy Obywatelskiej udała się do Ministerstwa Obrony Narodowej, gdzie – powołując się na ustawę o wykonywaniu mandatu posła – zażądali wydania informacji ws. afery śmigłowcowej i wykańczania tego przetargu przez dr. Wacława Berczyńskiego.
W czwartek posłowie PO (Cezary Tomczyk, Marcin Kierwiński, Mariusz Witczak i Joanna Kluzik-Rostkowska) udali się do MON, aby przejrzeć dokumenty związane z postępowaniem przetargowym na zakup śmigłowców dla wojska. – Ostatnio poinformowaliśmy państwa, że w ramach Komisji Obrony Narodowej powołaliśmy zespoły kontrolne, które mają wyjaśnić kilka zasadniczych kwestii, o których ostatnio rozmawiamy w ramach działalności Ministerstwa Obrony Narodowej – przypomniał Cezary Tomczyk.
W ramach przeprowadzenia własnej kontroli w MON powstały dwa zespoły. Pierwszym z nich kieruje Cezary Tomczyk i zajmie się on sprawą zakupu śmigłowców dla wojska oraz ewentualnym wpływem na rezygnację z kontraktu dr. Wacława Berczyńskiego. Drugi zespół PO, na czele z posłem Pawłem Suskim, zbada sprawę transportu najważniejszych osób w państwie, głównie w kontekście ostatnich wypadków z udziałem limuzyny szefa MON Antoniego Macierewicza oraz jego zastępcy Bartosza Kownackiego, a także przypadkami przelotów m.in. premier Beaty Szydło wojskową CASĄ.
– Pierwszą z nich jest kwestia afery Macierewicza, afery śmigłowcowej i wykończenia tego przetargu przez pana Berczyńskiego. Dziś w związku z ustawą o wykonywaniu mandatu posła, podjęliśmy interwencję poselską w MON właśnie ws. afery Macierewicza i wykańczaniem tego przetargu. Zgodnie z ustawą posłowie mają możliwość podjąć interwencję w dowolnym urzędzie administracji rządowej, a kierownicy organów są zobowiązani niezwłocznie przyjąć posła i udzielić mu informacji oraz przekazać wszelkie interesujące go materiały – tłumaczył w trakcie konferencji prasowej Cezary Tomczyk.
– W dniu dzisiejszym spotkaliśmy się z Michałem Dworczykiem i przekazaliśmy w MON listę naszych żądań, pan minister powiedział, że szef MON wykona ustawę i niezwłocznie przekaże wszelkie informacje dotyczące przetargu na śmigłowce, dotyczące pana Berczyńskiego, działalności wszystkich osób, które były z tym związane – poinformował Tomczyk na konferencji prasowej. – Opinia publiczna musi poznać wszelkie informacje nt. wykończenia przetargu na śmigłowce, wartego 13 miliardów złotych. To są publiczne pieniądze, publiczna sprawa i publiczne informacje. Wszyscy mamy prawo wiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło – zaznaczył.
7. rocznicę smoleńską organizował resort Piotra Glińskiego, nie PiS. Wiemy ile kosztowały uroczystości
Siódma rocznica katastrofy smoleńskiej wyglądała dokładnie tak, jak poprzednie: w ciągu dnia projekcje filmów i modlitwy, o godz. 16 przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy, a wieczorem prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Ale po raz pierwszy uroczystości organizowało Ministerstwo Kultury, a nie PiS. Ile kosztowały? Dokładnie 288 556 zł 76 gr – poinformowało nas Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Państwo płaci za PiS
Poprosiliśmy też o wykaz umów, które zawarto w ramach przygotowywania obchodów. I poza standardem, jak opłata za zajęcie pasa drogowego czy obsługę medyczną, jest kilka ciekawych pozycji. Najwięcej, bo prawie połowa kosztów, to umowa z Media Film Dariusz Gąsior. Za 141 tys. zł firma zajęła się przygotowaniem sceny, nagłośnienia, oświetlenia i reżyserią uroczystości.
Ta sama firma, tyle że na zlecenie PiS, a nie państwa, przygotowywała rocznice w poprzednich latach. W 2016 roku firma dostała od PiS ponad 600 tysięcy złotych, z czego 278 tys. zł za organizację obchodów na Krakowskim Przedmieściu – pisała „Polityka”. Spółka przelała 10 tys. euro na konto fundacji New Direction, konserwatywnego think tanku, któremu szefuje polityk PiS Tomasz Poręba. Organizacja jest pod lupą audytorów z Parlamentu Europejskiego.
Zlecenie dla Media Film to kolejny przykład przerzucania wydatków partyjnych na państwowy rachunek. Tak samo stało się np. z samochodami – w 2016 roku wydatki PiS na transport drastycznie spadły, bo wierchuszka partyjna przesiadła się do służbowych limuzyn.
Ochrona Kaczyńskiego
Wśród firm, którym resort Piotra Glińskiego zapłacił za organizację rocznicy, jest też GROM Group, która zainkasowała niemal 46 tys. zł za „zabezpieczenie obchodów”. Wszyscy znają Wojciecha Grabowskiego, wiceprezesa firmy i osobistego ochroniarza Jarosława Kaczyńskiego, który zagrał epizod w filmie „Smoleńsk” i główną rolę w jednej z transmisji posła PO Sławomira Nitrasa.
Ministerstwo podpisało też umowę ze spółką Srebrna, która jest rdzeniem finansowego imperium kontrolowanego przez PiS. Firma udzieliła jednorazowej licencji na emisję filmu, co kosztowało Skarb Państwa dokładnie 369 zł.
Aż 33 tys. zł przelano na konto Centrum Obsługi Kancelarii Premiera. To opłata za „druk plakatów informacyjnych, zaproszeń i identyfikatorów”. Kolejne 44 tys. zł trafiło na konto firmy Grafton Projekt, która specjalizuje się w przygotowywaniu dokumentacji drogowej. Firma chwali się na swojej stronie, że powierzono jej opracowanie zmian w ruchu, uzyskanie pozwoleń i wdrożenie w terenie zmian organizacji ruchu.
W sumie rachunek wyniósł ponad 288 tys. zł. Niestety ministerstwo nie odpowiedziało na wszystkie pytanina, które przesłaliśmy. Chcieliśmy się dowiedzieć, kto ustalał program uroczystości i listę mówców. Bo choć płaciło ministerstwo, przebieg wydarzeń przypominał poprzednie rocznice, organizowane przez partię polityczną Prawo i Sprawiedliwość.
Beksa Szydło i niedouki PiS
Marek Magierowski w imieniu Andrzeja Dudy zachęcił rzecznik PiS Beatę Mazurek, aby wróciła do szkoły i podciągnęła w sztuce czytania. Magierowski powołał się na autorytet Dudy: „Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole”. Jest to odpowiedź na stwierdzenie nieczytatej Mazurek, iz szef MON i Duda mogą ze sobą rozmawiać, a prezydent wybrał inną formę komunikacji – epistolarną.
Z tego wniosek, iż Duda czytać potrafi, bo pisze. Dlaczego jednak prezydent nie czyta konstytucji? Czy tylko dlatego, że jej nie napisał? Nie zostanę jednak Magierowskim, ale Duda może usłyszeć w przyszłości – i raczej usłyszy – od rzecznika Trybunału Stanu, iż może uzupełnić braki w szkole, ale wcześniej odpowie zgodnie z prawem rzymskim, iż prawo obowiązuje niezależnie od tego, czy je znamy, czy nie.
Duda już dzisiaj mógłby zapłakać nad swoim losem, bo perspektywy dla niego widzę czarno. Już zapłakała – jak publicznie zakomunikował Kazimierz Marcinkiewicz – Beata Szydło w Brukseli, gdy obwieszczono jej wynik wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej 1:27. „1” w tym rezultacie to nie bynajmniej gol honorowy, gdyż liczba „27” wskazuje na gole samobójcze.
Przyznam się, że współczuję premier Szydło, lecz wówczas płaczącą w Brukseli bym z litości nie przytulił, bo tulę Polskę z powodu, iż rodacy strzelają jej aż 27 goli. Polski nikt nie degraduje, ani Rosjanie, ani Niemcy, tylko swoi. Tak zawsze było w historii. I dzisiaj w owych „Ruskich” i „Szkopów” zamienia się PiS.
Zaś zapłakać nad sobą i udać się do szkół powinien minister kultury Piotr Gliński. Oto stanął przeciw kulturze polskiej, a w obronie nacjonalistów (Młodzież Wszechpolska, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i ONR), którzy wywołali zamieszki przed spektaklem „Klątwy” w Teatrze Powszechnym.
Gliński jak adwokat narodowców wzywa Hanne Gronkiewicz-Waltz do ocenzurowania „Klątwy” – achtung! achtung! – za „znieważenie religii i najwyższych wartości Kościoła katolickiego”.
Nad Glińskim nawet jego brat Robert nie zapłakał, tylko nazwał „idiotą”. Ja też nie zapłaczę, ale zapytam: jakie są te najwyższe wartości Kościoła katolickiego? Czy aby nie papież? Zaś wartości chrześcijańskie są nieprecyzyjne i wchodzą w skład wartości humanistycznych. Wartości nie można znieważyć, można znieważyć osobę.
Szydło więc niech nie płacze nad „sukcesem” 1:27, lecz nad Glińskim i pośle go do szkół, aby ten dowiedział się o najwyższych wartościach Kościoła katolickiego. Jak choćby je 500 lat temu nazywał Marcin Luter. Czytając inwektywy uczonego Niemca, „Klątwę” nazwać należy bajeczką dla grzecznych dziewczynek.
Morał dzisiaj jest taki: płakać nad powyżej przywołanymi osobami nie sposób, na szkoły i nauki dla nich za późno, pouczyć ich może w przyszłości Trybunał Stanu.
Nieoczekiwane starcie prezydenta z rzeczniczką PiS. Duda nie przebiera w słowach
27.04.2017
Niedawna wymiana listów prezydenta i szefa MON wywołała szereg komentarzy, także w PiS. W rozmowie z Onetem Andrzej Duda – ustami swojego rzecznika – odniósł się do krytyki ze strony swojej dawnej partii.
Zaczęło się od środowego wywiadu rzeczniczki PiS. Beata Mazurek była pytana w Radiu Zet o kwestię listów, jakie do niedawna wymieniali pomiędzy sobą prezydent i jego otoczenie oraz szef MON Antoni Macierewicz. Niektóre z nich pozostawały bez odpowiedzi. Mazurek powiedziała, że jest krytyczna wobec takiego zachowania obu polityków.
Uważam, że być może panowie powinni ze sobą częściej rozmawiać, a nie wymieniać kurtuazyjne listy, z których wynika tylko to, że potem się musimy tłumaczyć, czy tam iskrzy, czy tam nie iskrzy
– oceniła rzeczniczka PiS. Dzień później dyrektor prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski został poproszony przez Onet o komentarz do tej wypowiedzi. I przekazał wyjątkowo mocne stanowisko prezydenta w tej sprawie.
Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole
– powiedział prezydencki rzecznik. Magierowski dodał, że na poziomie państwowym „wymiana pism to podstawowy standard”.
AGATA SZCZĘŚNIAK, 26 KWIETNIA 2017
Gliński posłuchał narodowców. Wzywa warszawski ratusz do ocenzurowania „Klątwy” za „znieważanie religii i najwyższych wartości Kościoła katolickiego”
amiast bronić Teatru Powszechnego i jego widzów przed napaściami narodowców minister Piotr Gliński apeluje do Hanny Gronkiewicz-Waltz, by interweniowała w sprawie „Klątwy”. Sam spektaklu nie widział, więc patrzy oczami ONR: to „performans łączący działania artystyczne ze znieważaniem religii i naruszeniem najwyższych wartości Kościoła katolickiego”
Teatr: to nas trzeba bronić
„To zastanawiające i oburzające, że minister nie potępia sprawców incydentu, którzy zaatakowali widzów, używali przemocy z imieniem Chrystusa na ustach” – mówi OKO.press Paweł Sztarbowski, zastępca dyrektora teatru do spraw programowych. „W najbliższą niedzielę (30 kwietnia) pod teatrem odbędą się dwie kolejne manifestacje. ONR zapowiedział, że tym razem ich zgromadzenie nie będzie pokojowe. Zgłosiliśmy to na policję”.
Powszechny jest teatrem miejskim, co znaczy, że jego działalność nadzoruje miasto. Rzecznik prasowy ratusza, Bartosz Milczarczyk, powiedział OKO.press:
„Chcemy poważnie potraktować słowa ministra. Wydamy oświadczenie. Cieszymy się, że członek tego rządu powołuje się na Konstytucję”.
Hanna Gronkiewicz-Waltz już w marcu odniosła się do nacisków prawicy i narodowców: „Nie będziemy uprawiać cenzury w miejskim teatrze, bo to nie jest spółka jak u pana prezesa w TVP, tylko niezależna instytucja kultury”.
Przeczytaj też:
Czy „Klątwę” można skazać? OKO.press analizuje możliwości prokuratury Ziobry
Sprawę komentuje dr Ewa Majewska, współtwórczyni inicjatywy na rzecz wolności w sztuce Indeks 73, autorka m.in. książki ” Sztuka jako pozór? Cenzura i inne paradoksy upolitycznienia kultury”:
„Urząd Miasta Warszawa powinien rzetelnie potraktować swoją odpowiedzialność za podległą instytucję, zapewniając jej dodatkową ochronę przed neofaszystowskimi bojówkami, które ingerują w jej pracę, grożą przemocą i blokują swoimi demonstracjami przebieg pracy instytucji publicznej realizującej swoją misję zgodnie z przepisami polskiego prawa.
Urząd Miasta Warszawy nie ma obowiązku, a nawet nie powinien wypowiadać się w sprawach programu teatru, ale powinien reagować na zagrożenia jego pracownic i pracowników oraz widzów,
upominając ministra kultury co do jego obowiązku dziedzictwa narodowego, jakim niewątpliwie jest Teatr Powszechny oraz dokładając wszelkich starań, by teatr mógł normalnie funkcjonować”.
Spektakl będzie dalej grany, na najbliższe pokazy wszystkie bilety zostały sprzedane.
Gliński sam sobie przeczy
W apelu do prezydent Warszawy Gliński uznaje, że to sąd powinien ocenić, czy spektakl narusza Konstytucję: „Zbadać i ocenić to powinna trzecia władza, niezawisła i stojąca na straży poszanowania prawa wywiedzionego z ducha i litery Konstytucji”.
„Minister sam sobie przeczy – mówi OKO.press prawniczka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, specjalistka od prawa karnego, współautorka książki „Cenzura w sztuce polskiej po 1989 roku. Aspekty prawne”, dr Anna Demenko: – „Z jednej strony sugeruje, że sąd powinien zbadać, czy doszło do naruszenia Konstytucji, a z drugiej wzywa do działania prezydent Warszawy.
Prezydent miasta nie jest od tego, żeby rozstrzygać takie kwestie. Wątpliwości dotyczącego tego, czy spektakl znieważa uczucia religijne, czy narusza czyjąś godność, powinien rozstrzygać niezawisły sąd”.
W gramatycznie niezgrabnym oświadczeniu minister przyznaje, że „Klątwę” zna „z przekazów medialnych i recenzji”. „To absolutna bzdura. Nieporozumienie – ocenia dr Anna Demenko. –
Żeby dokonać interpretacji i oceny spektaklu, trzeba się z nim zapoznać”.
Wbrew pozorom nie jest to kwestia błaha. Przesłanie całego dzieła jest podstawą wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Nie wystarczy, że minister obejrzy w internecie jedną czy dwie sceny oceniane jako najbardziej kontrowersyjne. „Sąd musi brać pod uwagę cały spektakl – mówi dr Anna Demenko. – Dlatego w procesie Nieznalskiej pojawił się uzasadniony zarzut, że potrzebna jest rekonstrukcja inkryminowanego dzieła. Gdyby prokuratura zdecydowała się wnieść akt oskarżenia, sąd powinien oceniać „Klątwę” z perspektywy widzów, sprawdzić, czy osoby na widowni faktycznie poczuły się obrażone”.
W tekście „Czy «Klątwę» można skazać” pisaliśmy dokładnie, czego będzie szukać w spektaklu prokuratura, jeśli się nim zajmie.
„Wszystko, co się dzieje wokół „Klątwy” potwierdza ogromną potrzebę tego spektaklu” – mówi Paweł Sztarbowski z Teatru Powszechnego. „Minister wydaje się zaskoczony tym, że spektakl wywołuje rezonans. Wolałby, żeby był niewidoczny i nie wzbudzał debaty? W tworzenie każdego dzieła sztuki wpisane jest to, że spotyka się z oddźwiękiem społecznym. Zwłaszcza spektaklu, który podejmuje kwestie społeczne”.
Cenzura personalno-finansowa jest najgroźniejsza
Nie pierwszy raz minister Piotr Gliński wypowiada się na temat treści sztuki. W listopadzie 2015 roku ministerstwo nakazało marszałkowi województwa dolnośląskiego odwołać spektakl wrocławskiego Teatru Polskiego „Śmierć i dziewczyna” w reż. Eweliny Marciniak: „MKiDN oczekuje, że Pan Marszałek w trybie natychmiastowym nakaże wstrzymanie przygotowań premiery”. Dokument podpisał dyrektor departamentu finansowego MKiDN.
Z kolei na początku kwietnia 2017 minister postawił ultimatum dyrekcji Festiwalu Malta w Poznaniu: pieniądze albo Frljić. Jeśli kuratorem tegorocznej edycji pozostanie Oliver Frljić, festiwal nie dostanie dotacji od ministerstwa kultury.
„Na razie w Polsce nie doszło do prawomocnego skazania artysty w związku z działalnością artystyczną. Ale to nie cenzura sądowa, kodeks karny czy cywilny jest największym problemem” – ocenia dr Anne Demenko. – „Najgroźniejsze są naciski personalno-finansowe, mechanizmy instytucjonalne, np. obcinanie dotacji. Taka groźba pojawiła się w przypadku Festiwalu Malta („nie dostaniecie pieniędzy, jeśli nie zwolnicie kuratora”). To bardzo negatywny kierunek. Należy ujawniać takie naciski, bo są najgroźniejsze”.
„Gdyby ktoś zablokował ten spektakl, to jako widz uznałabym, że została naruszona moja wolność dostępu do dóbr kultury” – zaznacza dr Anna Demenko.
Nowy sondaż CBOS. Polacy chcą Unii Europejskiej, ale nie euro
Ludzie ministra Glińskiego wchodzą do rad nadzorczych mediów publicznych
KANTAR MB dla TVN: Tusk wygrałby z Dudą w II turze wyborów prezydenckich
KANTAR MB dla TVN: Tusk wygrałby z Dudą w II turze wyborów prezydenckich
Według sondażu, w II turze wyborów prezydenckich na Donalda Tuska zagłosowałoby 50% respondentów, a na Andrzeja Dudę – 45%. Badanie Kantar Millward Brown SA przeprowadzone na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24.
Pozostałe 5% badanych odpowiedziało „nie wiem/trudno powiedzieć”.
Sondaż zrealizowany 24-25 kwietnia na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród osób w wieku 18+. Wielkość próby N=1001.
W następny wtorek komisja ws zmian w KRS. Dzień później II czytanie
Na wtorek, 9 maja na 8:30 zwołano posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym zostanie rozpatrzona rządowa propozycja zmian w KRS. Wcześniej o tym terminie pisał na Twitterze Borys Budka.
Dzień później – jak pisaliśmy na 300POLITYCE – w środę, 10 maja o 16:15 dojdzie do II czytania projektu zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. W praktyce oznacza to, że Sejm prawie na pewno projekt w piątek, 12 maja w bloku głosowań między 9:00 a 12:00.
Kluczową sprawą pozostają wątpliwości prezydenta Dudy ws skrócenia kadencji członków KRS, o których wspominał Marek Magierowski. Zbigniew Ziobro mówi: ani kroku wstecz, choć premier Szydło dawała do zrozumienia, że zmiany na etapie prac w parlamencie są możliwe.
„Braki w czytaniu można uzupełnić w szkole”
27.04.2017
Beata Mazurek skomentowała listy Andrzeja Dudy i Antoniego Macierewicza. Wypowiedź rzeczniczki PiS skomentował Marek Magierowski.
W Radiu Zet Beata Mazurek oceniła, że szef MON i prezydent powinni częściej ze sobą rozmawiać. Jej zdaniem „z kurtuazyjnych listów” wynika „tylko to, że potem musimy się tłumaczyć, czy między nimi iskrzy, czy nie iskrzy”.
Słowa rzeczniczki Prawa i Sprawiedliwości skomentował w rozmowie z Onet.pl Marek Magierowski, dyrektor Biura Prasowego prezydenta. – W zarządzaniu państwem wymiana pism to podstawowy standard – powiedział.
– Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole – dodał.
Listy prezydenta
W ubiegłym w mediach został opublikowany kolejny list prezydenta do szefa MON z pytaniami m.in. o liczbę żołnierzy przenoszonych z wojsk operacyjnych do obrony terytorialnej, wpływ tych zmian na gotowość bojową i mobilizacyjną wojska. oraz „skalę braków w ukompletowaniu jednostek wojskowych żołnierzami zawodowymi w poszczególnych korpusach osobowych”.
List został wystosowany przed doroczną odprawa kierownictwa MON i sił zbrojnych.
To kolejne pismo prezydenta do Macierewicza opublikowane w sieci. Wcześniej upubliczniono list, w którym Andrzej Duda przedstawiał wykaz pism skierowanych przez szefa BBN do ministra obrony od grudnia 2015 r. do października 2016 r., „które do chwili obecnej pozostały bez odpowiedzi”.
W czwartek rano szef BBN Paweł Soloch powiedział, że także tamten list miał związek z przygotowaniami do odprawy kadry kierowniczej, a na większość pism odpowiedź została przekazana. Wiceszef MON Michał Dworczyk mówił w środę, że jest to normalna wymiana informacji, wokół której nie należy tworzyć atmosfery sensacji, a prezydent sukcesywnie otrzymuje odpowiedzi od ministra obrony.
Prezydent wystosował do MON dwa także dwa inne listy. W jednym z nich na początku marca napisał, że oczekuje „niezwłocznego podjęcia stosownych działań” w związku z brakiem obsady ataszatów wojskowych w ważnych państwach sojuszniczych, m.in. w USA i Wielkiej Brytanii. W drugim prezydent wskazał, że oczekuje wyczerpującej informacji na temat tworzenia dowództwa wielonarodowej dywizji w Elblągu. W odpowiedzi Macierewicz zapewnił, że dowództwo osiągnie wstępną gotowość terminowo lub z niewielkim opóźnieniem, a kandydaci na attachés obrony zostali wskazani i są sprawdzani przez SKW. W środę MON poinformowało, że gen. bryg. Cezary Wiśniewski został attaché obrony w USA.
W końcu marca prezydent spotkał się z szefem MON, jego zastępcami i najwyższymi dowódcami. Spotkanie – w tym rozmowa w cztery oczy z ministrem – dotyczyło m.in. zobowiązań sojuszniczych, spraw kadrowych, obrony terytorialnej i modernizacji armii. Prezydent wyraził zadowolenie ze spotkania; zapewnił, że chce przestrzegania zasady jego zwierzchnictwa nad wojskiem za pośrednictwem ministra.
Więcej: Onet.pl
PiS nie odpuszcza organizacjom pozarządowym. Przekażmy im 1 proc. podatku!
2 maja nie idź na zakupy. Pracownicy Biedronki strajkują, mimo podwyżek pensji
Magierowski do Mazurek: Pisemna forma kontaktu nie odpowiada mającym kłopot z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole
Magierowski do Mazurek: Pisemna forma kontaktu nie odpowiada mającym kłopot z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole
W rozmowie z Onetem Marek Magierowski – w imieniu głowy państwa – przypomniał, że „w zarządzaniu państwem wymiana pism to podstawowy standard”. Tym, którzy tego nie rozumieją, Andrzej Duda sugeruje powrót do szkoły.
– Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole – powiedział Onetowi Marek Magierowski.
Wczoraj rzeczniczka PiS Beata Mazurek, pytana w Radiu Zet o relacje Andrzeja Dudy i Antoniego Macierewicza, stwierdziła, że „być może panowie powinni częściej ze sobą rozmawiać”. Jej zdaniem, „z kurtuazyjnych listów” między prezydentem a ministrem wynika „tylko to, że potem musimy się tłumaczyć, czy między nimi iskrzy, czy nie iskrzy”.
PO podjęła interwencję poselską w MON
– Dziś w związku z ustawą o wykonywaniu mandatu posła podjęliśmy interwencję poselską w MON, właśnie w związku z aferą Macierewicza i wykańczaniem tego przetargu [na Caracale]. Zgodnie z ustawą, posłowie mają prawo podjąć interwencję w dowolnym urzędzie administracji rządowej, a kierownicze organy są zobowiązane niezwłocznie przyjąć posła, udzielić mu informacji oraz przekazać wszelkie interesujące go materiały – stwierdził Cezary Tomczyk na briefingu w Sejmie. Jak dodał:
„Spotkaliśmy się z ministrem Dworczykiem, przekazaliśmy mu listę naszych żądań. Minister powiedział, że szef MON wykona ustawę i niezwłocznie przekaże wszelkie informacje dot. przetargu na śmigłowce dot. pana Berczyńskiego, działalności wszystkich osób, które były z tym związane”
– Z informacji, które mamy, wynika, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, kilkanaście tysięcy stron dokumentów z Inpsektoratu Uzbrojenia MON zostało skopiowane oraz wysłane do MON na ul. Klonową – mówił Tomczyk, dodając, iż może się okazać, że „nie tylko Berczyński wykończył Caracale”.
Petru apeluje o udział w demonstracji wolnościowej 6 maja
– Chciałbym zaapelować do wszystkich naszych zwolenników, sympatyków, członków o udział w demonstracji wolnościowej 6 maja o 13:00 – stwierdził Ryszard Petru na konferencji. Jak dodał:
„To ważny moment aby pokazać, że nie tylko w Polsce ale i w Europie, opozycja pomimo w wielu przypadkach istotnych różnic programowych, w sprawach racji stanu działa wspólnie i pokazuje wszystkim, że jesteśmy w stanie wspólnie współpracować i działać”
– 6 maja jak rok temu bądźmy wszyscy razem o godzinie 13:00 na pl. Bankowym w Warszawie – dodał lider Nowoczesnej.
Bartłomiej Misiewicz w Telewizji Republika, ma pozyskiwać reklamodawców
27.04.2017
Były rzecznik prasowy MON Bartłomiej Misiewicz zostanie w najbliższym czasie zatrudniony w Telewizji Republika, będzie zajmował się pozyskiwaniem umów reklamowych i sponsorskich – dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl.
Do zadań Bartłomieja Misiewicza w Telewizji Republika – według nieoficjalnych ustaleń Wirtualnemedia.pl – będzie należeć nawiązywanie relacji oraz aranżowanie umów z potencjalnymi reklamodawcami. Z naszych informacji wynika, że Misiewicz podpisze z Telewizją Republika umowę zlecenie na czas nieokreślony. Tomasz Sakiewicz, członek zarządu Telewizji Republika ds. ładu korporacyjnego, mówi portalowi Wirtualnemedia.pl, że Bartłomiej Misiewicz nie został jeszcze zatrudniony w stacji. – Nie wykluczam, że mu coś zaproponujemy. Nie mam zwyczaju mówić mediom o rozmowach biznesowych – stwierdza Sakiewicz. – Wielokrotnie byłem zainteresowany współpracą z Bartłomiejem Misiewiczem, ale miał inne plany. Jak będzie wszystko wiadomo, to ogłosimy, a jak nie – to nie – zaznacza. Z prezesem Telewizji Republika Bartłomiejem Dobrzyńskim nie udało nam się na razie skontaktować Bartłomiej Misiewicz: przez półtora roku w Ministerstwie Obrony Narodowej, krótko w PGZ Dwa tygodnie temu Bartłomiej Misiewicz na krótko został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji. „Rzeczpospolita” i „Fakt” napisały, że miał zarabiać na tym stanowisku 50 tys. zł miesięcznie. Firma i Misiewicz zdementowali te informacje, a umowę rozwiązano. Wielu komentujących sprawę dziennikarzy żartowało z tak wysokiej pensji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński po publikacjach o zarobkach Bartłomieja Misiewicza w PGZ natychmiast zawiesił go w prawach członka partii i powołał komisję ds. wyjaśnienia jego kariery w administracji państwowej. Komisja po kilku dniach uznała, że Misiewicz nie miał odpowiednich kwalifikacji do pełnionych funkcji, a ten zrezygnował z członkostwa w PiS. Zasugerował też, że pozwie „Rzeczpospolitą” i „Fakt”. Poprzednio od listopada 2015 do marca br. Bartłomiej Misiewicz pełnił funkcje rzecznika prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza. Był również pełnomocnikiem ds. Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Jesienią ub.r. Misiewicz na własny wniosek został zawieszony w pełnionych funkcjach, po tym jak „Newsweek Polska” podał, że na spotkaniu z lokalnymi działaczami PO miał im obiecywać pracę w sektorze publicznym w zamian za przejście od PiS. Nadal pracował jednak w MON, zajmował się analizą dezinformacji medialnych. Jednocześnie ujawniono, że został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a niedługo wcześniej zmieniono statut spółki, pozwalając, żeby w radzie nadzorczej były osoby bez wyższego wykształcenia (Misiewicz nie ma ukończonych studiów). Nowoczesna zaczęła wtedy akcję, w której jako misiewiczów określała osoby związane prywatnie lub zawodowo z politykami PiS, które po przejęciu władzy przez tę partię zatrudniono w spółkach i urzędach państwowych. W grudniu ub.r. Bartłomiej Misiewicz wrócił na stanowiska rzecznika i dyrektora gabinetu politycznego w MON. W lutym poszedł na urlop, po tym jak w „Fakcie” opisano, że podczas delegacji w Białymstoku bawił się w dyskotece (został tam przywieziony służbowym samochodem, towarzyszył mu funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej). Misiewicz przez tydzień prowadził serwis internetowy Dezinformacja.net (w którego oprawie wykorzystał grafikę z Wirtualnemedia.pl). Na początku kwietnia nowym rzecznikiem prasowym MON została mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. Bartłomiej Misiewicz był członkiem Prawa i Sprawiedliwości od 2010 roku. W latach 2012-2014 pełnił w partii funkcję koordynatora ds. struktur wykonawczych, a od 2015 roku był członkiem jej Krajowej Komisji Rewizyjnej. Duże zmiany w Telewizji Republika Od początku ub.r. w TV Republika nastąpiło wiele roszad. Przede wszystkim do Telewizji Polskiej i Polskiego Radia odeszła spora część dziennikarzy i wydawców, m.in. Anita Gargas i Cezary Gmyz, którzy byli też w radzie nadzorczej firmy. We wrześniu ub.r. ze stacją pożegnało się kilku wydawców oraz dyrektor ds. ramówki Joanna Turek. Jednocześnie z funkcji prezesa zrezygnował Piotr Fic, zastąpił go Radosław Dobrzyński, poprzednio dyrektor generalny. Od połowy marca Telewizję Republika można oglądać przez całą dobę za darmo w jej serwisie internetowym. Według danych Nielsen Audience Measurement w marcu udział stacji w rynku oglądalności wyniósł 0,10 proc.
Misiewicz zatrudniony w TV Republika
Do zadań Bartłomieja Misiewicza w Telewizji Republika – według nieoficjalnych ustaleń Wirtualnemedia.pl – będzie należeć nawiązywanie relacji oraz aranżowanie umów z potencjalnymi reklamodawcami. Misiewicz ma podpisać z Telewizją Republika umowę zlecenie na czas nieokreślony.
Beata Szydło płakała przez Tuska! Szokujące kulisy szczytu w Brukseli
27.04.2017
Szokujące kulisy szczytu w Brukseli, na którym decydowały się losy reelekcji Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, zdradził w programie Onet Rano były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Stwierdził on, że szefowa polskiego rządu popłakała się po przegranej 27:1 walce. To właśnie dlatego najważniejsi politycy PiS postanowili przywitać Szydło z pompą na warszawskim Okęciu. Miała to być nagroda na otarcie łez!
Komorowski: Mit Kaczyńskiego jako wielkiego stratega politycznego został rozbity jego rękami
– Zawsze w najwyższym stopniu na pogorszenie własnych wyników wyborczych czy sondaży pracują ci, którzy rządzą i popełniają błędy – mówił w Poranku Radia TOK FM były prezydent Bronisław Komorowski. Według najnowszego sondażu Kantar Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN24 PO może liczyć na 31 proc. poparcia, a PiS – na 29 proc. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce prawie dwa lata temu, 15 maja 2015 roku.
– Zachowują się w taki sposób, że irytują ludzi, niepokoją albo rozczarowują – mówił polityk. – Największym, najważniejszym czynnikiem zmieniającym te proporcje, jeśli chodzi o sondaże, jest Jarosław Kaczyński i jego błędy, przede wszystkim błąd strategiczny, który uruchomił tendencje do głębokiej zmiany – dodał.
„To jest kompromitacja”
Chodziło o poparcie w wyborach na przewodniczącego Rady Europejskiej Jacka Saryusza-Wolskiego zamiast Donalda Tuska. – To dramatyczna porażka państwa polskiego wynikająca z niemądrego zachowania się – oceniał Komorowski. – 27 do jednego ukazało dramatyczne osamotnienie rządu polskiego. To jest kompromitacja, głosowanie przeciwko własnemu rodakowi i jednocześnie bezsilność czy brak pomysłów Kaczyńskiego.
– Rozbity został w ten sposób rękoma Kaczyńskiego i jego współpracowników nie do końca uzasadniony mit Kaczyńskiego jako wielkiego stratega politycznego. Okazał się tutaj bezradnym graczem – podsumował były prezydent.
Komorowski: Najważniejszym czynnikiem zmieniającym proporcje w sondażach jest Kaczyński i jego błędy
Komorowski: Najważniejszym czynnikiem zmieniającym proporcje w sondażach jest Kaczyński i jego błędy
– Najważniejszym czynnikiem zmieniającym te proporcje, jeżeli chodzi o sondaże, to jest Jarosław Kaczyński i jego błędy. Błąd strategiczny, który uruchomił w moim przekonaniu tendencję do głębokiej zmiany, to jest ta dramatyczna dla Polski porażka wynikająca z błędnego, niemądrego zachowania się w czasie głosowania nad przewodniczącym Rady Europejskiej – mówił były prezydent Bronisław Komorowski w Poranku TOK FM.
Petru: Wspólna polityczna droga z Nowacką i Biedroniem? W wyborach samorządowych jak najbardziej tak
– Jeżeli chodzi o wybory samorządowe, jak najbardziej tak. Tego typu koalicje będą niezbędne. Jak najbardziej, widzę potrzebę także koalicji z Unią Europejskich Demokratów w ramach różnego rodzaju działań – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.
Petru o starcie na prezydenta Warszawy: Wykluczam. Trzeba mierzyć siły na zamiary
– I tak wziąłem dużo na siebie, wystarczy. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeżeli są trudności, to trzeba skupić się na elementach fundamentalnych, strategicznych, programowych i dobrze zarządzić jakby całym procesem. Zająć się właśnie tym, kto będzie oficjalnym kandydatem na prezydenta Warszawy, jak optymalnie zorganizować wybory samorządowe, jak powiedzieć Polakom, po co jesteśmy dlaczego jesteśmy niezbędni – mówił Ryszard Petru w Gościu Radia Zet
Petru: Nigdy nie doprowadzimy do sytuacji, że mamy postawić Ziobro przed TS i brakuje 5 posłów
– Jest coś takiego jak dyscyplina budżetowa i nigdy nie będziemy głosować za trzynastą emeryturą. Nigdy nie będziemy głosować za 500 zł na pierwsze dziecko, jak nie ma na to pieniędzy. Nigdy nie będziemy głosować nad rzeczami, które są absurdalne ekonomicznie i niebezpiecznie gospodarczo. Nigdy nie będziemy głosować za skokiem na OFE. Nigdy nie doprowadzimy do takiej sytuacji, kiedy np. Jak mamy postawić pana ministra Ziobro przed Trybunałem Stanu to brakuje 5 posłów. No sorry – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia ZET.
Petru: Będziemy szli do Trybunału w Strasburgu z kwestią odebrania nam dotacji
– Finansujemy się na bieżąco, wpłacają nam nasi sympatycy wpłaty. Będziemy szli z tą kwestią odebrania nam dotacji do Trybunału w Strasbugu w najbliższym czasie – zapowiedział Ryszard Petru w Gościu Radia ZET.
Petru: Trzeba poprzeć Streżyńską, która mówi dokładnie tak, jak zawsze mówiłem
– Trudno zgadzać się z tym, co robi Antoni Macierewicz. To jeden wielki skandal, ale trzeba poprzeć minister Streżyńską, która mówi dokładnie tak, jak ja zawsze mówiłem. Zawsze trzeba zarobić, żeby wydać – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia ZET.
Petru: Błędy były, ale nie będę się samobiczował
– W momencie, kiedy mamy sytuację, że lider popełnia pomyłki, nagle wyborcy – przez to, że o tym nie mówimy – nie słyszą naszego programu. Nie będę się teraz samobiczował. Błędy były, natomiast chcę powiedzieć, że zgłosiliśmy 33 ustawy do Sejmu i mało kto o tym wie. To był też mój błąd, bo nie potrafiliśmy tego przedstawić. Z błędów trzeba wyciągać wnioski – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.
STAN GRY: Lisicki: Streżyńska symbolem sukcesów tej ekipy, Waszczykowski: Będziemy wetować, Fakt: Johann ma mediować między PiS a Dudą
— 300LIVE: Petru o serii pomyłek i współpracy z Biedroniem i Nowacką, Szydło o tym, kto jest liderem opozycji, z poczuciem ministrów, że nie ma opozycji i dbaniu o indywidualne kariery, polityczny plan dnia: http://300polityka.pl/live/2017/04/27/
— STREŻYŃSKA SYMBOLEM SUKCESÓW TEJ EKIPY – Paweł Lisicki w SE: “To, że się one pojawiły, może świadczyć o pewnej nerwowości w rządzie, spowodowanej ogromną krytyką, która się pod jego adresem pojawia. Jednak to, że przywoływanie do porządku dotyczy minister, będącej raczej symbolem sukcesów tej ekipy, jest doprawdy zadziwiające. (…) To, że się one pojawiły, może świadczyć o pewnej nerwowości w rządzie, spowodowanej ogromną krytyką, która się pod jego adresem pojawia. Jednak to, że przywoływanie do porządku dotyczy minister, będącej raczej symbolem sukcesów tej ekipy, jest doprawdy zadziwiające”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/pawel-lisicki-dziwna-reakcja_986218.html
— W STREŻYŃSKĄ ŁATWIEJ UDERZYĆ NIŻ W MACIEREWICZA – Konrad Piasecki w SE: “Cała wczorajsza krytyka spływająca od premier, szefa MSW i rzeczniczki PiS pod adresem minister Streżyńskiej pokazuje, że łatwiej uderzać w kogoś, kto ma dużo słabszą pozycję niż choćby Antoni Macierewicz. Okazuje się też, że rząd najbardziej boli kilka słów, które wydają się zdroworozsądkowe i trudno je uznać za nielojalność, a nagle urastają do rangi niemalże zdrady”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/konrad-piasecki-rozsadne-sowa-strezynskiej-zabolay_986205.html
— TUSK ZACZĄŁ KAMPANIĘ – Stanisław Karczewski w SE: “Nie, oczywiście odpowiem, bo jako polityk muszę oceniać to, co się działo, co się dzieje, i staram się przewidzieć to, co będzie się działo. Przyglądałem się temu, co robił Donald Tusk w Warszawie. Już jadąc pociągiem, zaczął swoją kampanię wyborczą”.
— POKAZYWANIE SIEBIE NIEAUTENTYCZNIE JEST NIEUCZCIWE – jeszcze Karczewski w SE: “Sądzę, że taki ma plan. Z tym, że po pierwsze, pociąg nie jest najlepszym wyborem, bo już raz Platforma wybrała ten środek lokomocji w kampanii wyborczej. Pani Ewa Kopacz jeździła po Polsce. To się źle kojarzy. Drugie skojarzenie, jakie miałem, to początek rządu PO-PSL, kiedy Tusk chodził ulicami. W krótkim czasie wsiadł do limuzyny. Ten wizerunek jest fałszywy. Pokazywanie siebie nieautentycznie jest nieuczciwe”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/stanislaw-karczewski-w-wiec-jak-nie-trzeba-sie-bac-ucha-prezesa_986217.html
— BĘDZIEMY WETOWAĆ, PRZYDAŁ SIĘ BÓJ O TUSKA – Witold Waszczykowski w rozmowie z jackiem Nizinkiewiczem w RZ: “Pokazaliśmy, że jeśli decyzje będą podejmowane wbrew naszej woli, będziemy je wetować. W rezultacie deklaracja rzymska została przyjęta według wniosków i konkluzji wynikających z deklaracji wyszehradzkiej, a nie wersalskiej, która mówiła o UE wielu prędkości. Przydał się bój o Tuska. Unia w ważniejszych sprawach, jak np. dalszego rozwoju Wspólnoty, wycofała się na pozycje, które wytyczaliśmy jako Grupa Wyszehradzka, a nie na pozycje państw zachodnich”.
— WASZCZYKOWSKI NA PYTANIE NIZINKIEWICZA O ZAMACH: “Musimy brać to pod uwagę. Czekamy na końcowe wnioski prac prokuratury, choć do potwierdzenia hipotezy podkomisji niezbędny może okazać się wrak i czarne skrzynki”.
— WASZCZYKOWSKI O PRZYŁĘBSKIM: “Nie potrafię ocenić, na ile sytuacja z panem Przyłębskim jest poważna. Czekam na ocenę IPN, dopóki PO jeszcze nie zamknęła Instytutu”.
— SARYUSZ-WOLSKI MNIE NIE ZASTĄPI – mówi Waszczykowski Nizinkiewiczowi: “Nie ma takich planów. Sam też nie wyrażał takiej ochoty podczas rozmowy ze mną oraz rozmowy z prezesem Kaczyńskim i panią premier”. http://www.rp.pl/Rozmowy-czwartkowe/304269880-Witold-Waszczykowski-Jacek-Saryusz-Wolski-mnie-nie-zastapi.html#ap-9
— JAK KTOŚ TAKI MOŻE PRACOWAĆ DLA RZĄDU? – jedynka Faktu: “Olga Semeniuk, ekspert Ministerstwa Obrony Narodowej, która świadczyła dla resortu Antoniego Macierewicza „usługi analityczno-doradcze”, a obecnie doradza wiceszefowi MON, wspiera proputinowską Marine Le Pen, Brexit uważa za świetny krok na drodze do zniszczenia UE i twierdzi, że Unia „powinna być całkowicie rozwiązana”. To poglądy godne doradcy władz z Kremla, a nie osoby pracującej dla polskiego rządu”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/olga-semeniuk-chce-polexitu-i-rozwiazania-ue-pracuje-w-mon/14k95zw
— SZYDŁO DYSCYPLINUJE MINISTRÓW – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Premier Beata Szydło (54 l.) ostro dyscyplinuje swoich ministrów. Ma dość ich nieprzemyślanych wypowiedzi w mediach i „grania na siebie”, co powoduje konflikty. Wezwała ich na dywanik. Padły ostre słowa i groźby dymisji! To nie był nagły pomysł Szydło. Takie nadzwyczajne „dyscyplinujące posiedzenie rządu” planowała od jakiegoś czasu. – Dostała na nie zielone światło od Jarosława Kaczyńskiego – mówi nam jeden z członków rządu”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/premier-beata-szydlo-grozi-ministrom-dymisjami/xgt8rfc
— SĘDZIA JOHANN W IMIENIU DUDY MA ROZMAWIAĆ Z KACZYŃSKIM – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Andrzej Duda (45 l.) ma poważne wątpliwości do projektu zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. I nie zamierza ulegać. Prezydent w sprawę chce zaangażować sędziego Wiesława Johanna (78 l.), który na jego prośbę ma rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim (68 l.)”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/prezydent-andrzej-duda-walczy-o-reforme-sadow/nvhxy20
— PIS W KRYZYSIE – Zuzanna Dąbrowska w RZ: “Prawo i Sprawiedliwość jest w kryzysie, to jasne. Po przegranej na szczycie UE, po sprawach Misiewicza, Berczyńskiego, napięciu na linii prezydent – szef MON i konflikcie w samym rządzie Beaty Szydło, po krytycznych wypowiedziach minister Anny Streżyńskiej partii Kaczyńskiego potrzebne jest szybkie przegrupowanie sił, a przede wszystkim nowe pomysły, które przesłonią wizerunkowe wpadki”. http://www.rp.pl/Komentarze/170429219-Zuzanna-Dabrowska-Platforma-Obywatelska-prowadzi-w-sondazu.html
— RZĄD PIS PĘKA – Paweł Wroński na jedynce GW: “To była zła środa dla PiS-u. Ważą się losy minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej, bo powiedziała, że rząd najpierw powinien zarobić pieniądze, które wydaje na transfery socjalne. Potem partię Jarosława Kaczyńskiego zmroził nowy sondaż partyjny”. http://wyborcza.pl/7,75398,21700806,rzad-pis-peka-gdy-wazyly-sie-losy-minister-strezynskiej-partie.html
— KACZYŃSKI OBAWIA SIĘ EFEKTU DOMINA – Agnieszka Kublik w GW: “Liderzy przyciągają, bo wyborcy wolą być w grupie, która wygrywa. Sondaż, w którym po raz pierwszy PiS przegrywa (co prawda ledwie o włos) z Platformą, może być punktem zwrotnym. Jeśli ten wynik potwierdzi się w kolejnych tygodniach, ludzie zaczną wspierać tego, który w sondażach idzie w górę, a nie tego, który notuje spadki. To mechanizm, od którego zaczyna się każda polityczna porażka. I tego obawia się prezes Kaczyński: efektu domina, możliwości, że za chwilę w dół osuną się kolejne wskaźniki. Bo jak wtedy powoływać się na wolę narodu?” http://wyborcza.pl/7,75968,21700870,ostudzmy-emocje-pewne-jest-tylko-to-ze-platforma-dogania-pis.html
— RZĄD SZUKA 1,5 MLD NA 500+ – Marek Chądzyński w DGP.
— POSYPIĄ SIĘ PIENIĄDZE I ULGI DLA POLSKI POWIATOWEJ, OBAWIA SIĘ TEGO PSL – Tomasz Żółciak w DGP.
— SAMORZĄDOWCY OBAWIAJĄ SIĘ, ŻE MILIARDAMI Z EKOLOGII RZĄD ZASILI SOCJALNE PROGRAMY RZĄDU – GW: “Z całego kraju do prezydenta Dudy płyną apele, by nie podpisywał nowelizacji prawa ochrony środowiska. Samorządowcy obawiają się, że PiS miliardami z ekologii zasili socjalne programy rządu”. http://wyborcza.pl/7,75398,21700768,ekologiczna-kielbasa-wyborcza-pieniadze-na-ochrone-srodowiska.html
— POLACY NIE CHCĄ KACZYŃSKIEGO NA PREMIERA – SE: “Na pytanie, czy Jarosław Kaczyński powinien zastąpić Beatę Szydło na miejscu premiera, twierdząco odpowiedziało jedynie 22 proc. osób biorących udział w sondażu. Przeciwnych temu, by Kaczyński został premierem, jest natomiast aż 64 proc. ankietowanych. Wniosek: wyborcy nie chcą prezesa na stanowisku premiera. Prof. Krystyna Pawłowicz (65 l.), posłanka PiS, wyciąga z sondażu jednak odmienne wnioski. – Ludzie mają zaufanie do Prawa i Sprawiedliwości. Mają zaufanie do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który uważa, że najlepszym premierem w obecnej sytuacji jest pani Beata Szydło. Przyjmują to i akceptują – komentuje nam prof. Pawłowicz”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/polacy-nie-chca-kaczynskiego-w-rzadzie_986294.html
— PETRU ODDAJE KLUB – Michał Wilgocki w GW: “Zmiany w Nowoczesnej. Ryszard Petru oddaje stanowisko szefa klubu parlamentarnego Katarzynie Lubnauer. Pozostaje jednak szefem partii. – Biorę współodpowiedzialność za spadek w sondażach – powiedział Petru na konferencji prasowej”. http://wyborcza.pl/7,75398,21699554,katarzyna-lubnauer-zastepuje-petru-na-stanowisku-szefa-klubu.html
— PO OBNIŻCE STAWKI, WPŁYWY Z CIT ROSNĄ – RZ http://www.rp.pl/Budzet-i-Podatki/304269861-Po-obnizce-stawki-wplywy-z-CIT-rosna.html
— SKOK PALIWOWYCH WPŁYWÓW – Andrzej Kublik w GW: “W zeszłym roku wpływy z opłaty zapasowej od paliw wzrosły aż o jedną piątą. To kolejne potwierdzenie, że przepisy ograniczające szarą strefę w handlu paliwami przyniosły skutek”. http://wyborcza.pl/7,155287,21699562,skok-wplywow-z-oplaty-zapasowej-od-paliw-korzysci-z-ograniczenia.html
Kościół mocno z siebie zadowolony
Prezydent z prezesem będą się porozumiewać przez pośrednika. Duda wysyła swojego człowieka z misją specjalną
27.04.2017
Osobą wyznaczoną przez Andrzeja Dudę do tej specjalnej misji jest emerytowany sędzia Wiesław Johann. Przed laty był on sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Od roku jest przedstawicielem głowy państwa w Krajowej Radzie Sądownictwa. Na czym ma polegać jego misja?
Jak dowiedział się dziennik „Fakt„, zadaniem sędziego Johanna jest przekonanie Jarosława Kaczyńskiego, by zablokował działania Zbigniewa Ziobry. Chodzi o szykowaną zmianę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Cel jest taki, by prezes PiS zmusił ministra sprawiedliwości, aby „odpuścił” jeden z zapisów projektu, mówiący o wygaszaniu kadencji członków obecnej Rady.
O tym, że prezydent Andrzej Duda i Zbigniew Ziobro spierają się o projekt dotyczący KRS mówi się już otwarcie. Rzecznik prezydenta Marek Magierowski przyznał, że Duda z Ziobrą rozmawiał już parę razy i nakłaniał go do zmiana w projekcie – bezskutecznie. Zapewne dlatego głowa państwa postanawia interweniować u prezesa partii, choć nie osobiście. Zaś Wiesław Johann, choć politycznie jest związany ze środowiskiem PiS, to niejednokrotnie krytykował działania ministra Ziobry.
źródło: „Fakt„
Gorący politycznie dzień. Komentarz dziennikarzy „Gazety Wyborczej”
Szydło: Tusk w ostatnich dniach potwierdził, że jest przywódcą opozycji
Szydło: Tusk w ostatnich dniach potwierdził, że jest przywódcą opozycji
– Bardzo się cieszę, że wtedy podjęłam taką decyzję. Zrobiłabym ją po raz kolejny dlatego, że Donald Tusk w ostatnich dniach, będąc w Polsce potwierdził, że jest przywódcą opozycji i nie jest bezstronnym przywódcą europejskim, jak próbowano nam cały czas kreować taką rzeczywistość. On realizuje konsekwentnie politykę związaną z atakowaniem polskiego rządu. Trudno, żeby polski premier popierał człowieka, który nie popiera polskiego państwa– mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.
Szydło: Mówiliśmy o uszczelnieniu systemu podatkowego i zrobiliśmy to
– Wystarczy rządzić uczciwie, konsekwentnie, mieć dobry projekt, plan i pilnować tego, co najistotniejsze. My mówiliśmy o uszczelnieniu systemu podatkowego i zrobiliśmy to. Nie gadaliśmy. Właśnie to najciekawsze w polityce. Łatwo zrobić event, PR i bardzo często jest tak, że niektórzy politycy tylko na tym się koncentrują. PR jest potrzebny, pokazanie ludziom, powiedzenie tego, co się robi, tylko po tym evencie jeżeli nic nie zostanie, to to niewiele warte– mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.
„Musimy pilnować jednego, spójnego przekazu”. Szydło o korekcie polityki medialnej
– Musimy pilnować jednego, spójnego przekazu. O tym również powiedzieliśmy. Zrobimy w tej chwili pewną korektę, jeżeli chodzi o funkcjonowanie polityki medialnej. To musi być naprawdę ściśle pilnowane – mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.
Szydło: Część problemu z gadulstwem niektórych ministrów wynika z tego, że oni mają poczucie, że nie ma opozycji
– Kiedy byłam szefową kampanii prezydenta Dudy, pamiętam takie sondaże, w których Andrzej Duda miał kilka lub kilkanaście procent, a Bronisław Komorowski miał ponad 60% i miał być prezydentem, jeszcze w II turze wygrywał z Dudą. Dzisiaj prezydentem jest Andrzej Duda, a Bronisław Komorowski już nie jest. To też ciekawe, że w ciągu tego tygodnia ukazało się chyba kilka sondaży, w tym jednej firmy były dwa lub trzy i każdy z nich miał inne wartości. Dla mnie najważniejszym sondażem są dane statystyczne GUS-u, z których odczytałam poczucie bezpieczeństwa Polaków, co nie oznacza, że sondaż nie jest istotny, bo to jest pewna miara, natomiast w zależności od tego, jak jest przeprowadzany, można go interpretować – mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info. Jak dodała:
„Chcę przypomnieć o jednej rzeczy. To nie jest kampania wyborcza. My w tej chwili jesteśmy w kampanii wyborczej, tylko jesteśmy w czasie, w okresie kiedy normalnie funkcjonuje rząd, wybrany na 4 lata parlament i jest realizacja pewnego programu. Natomiast mam wrażenie, że niektóre partie, szczególnie opozycyjne, zajmują się tylko i wyłącznie sondażami i swoją przyszłością polityczną, co nie jest najlepsze dla rządzących. Wolałabym mieć taką opozycję, która stawiałaby bardzo wysokie wymogi rządzącym, bo to zawsze powoduje, że rządzący muszą się pilnować i myślę, że część problemu chociażby właśnie z tym gadulstwem niektórych ministrów wynika z tego, że oni mają takie poczucie, że nie ma opozycji, która byłaby tym recenzentem ich działań”
Szydło: Niektórzy ministrowie zbyt często dbają o indywidualne kariery, a nie myślą w kategoriach zespołu
– Wczoraj odbyła się rozmowa, w czasie której przypomniałam wszystkim ministrom, po co tu jesteśmy, do czego się zobowiązaliśmy. Jest program, który realizujemy. Bardzo dużo sukcesów, dane gospodarcze pokazujące, że wszyscy ministrowie pracują naprawdę solidnie i dobrze. Jest wszystko dobrze tak, jak powinno. Tyle tylko, że potrzebne są trzy rzeczy: dyscyplina, lojalność, konsekwencja i umiar. Jeżeli będziemy potrafili się zewrzeć, potrafili stworzyć zwartą drużynę, to wszystko będzie szło tak, jak trzeba – mówiła premier Beata Szydło w rozmowie z Adrianem Klarenbachem w „Gościu Poranka” TVP Info.
„Powiedziałam jasno: mnie interesuje gra drużynowa”
„Czego nam brakło? Wydaje mi się, że niektórzy ministrowie zbyt często dbają o własne, prywatne indywidualne kariery, a nie myślą w kategoriach zespołu. Powiedziałam jasno: mnie interesuje gra drużynowa i to tak, jak w drużynie piłki nożnej. Jeżeli zawodnik jest słabszy albo nie realizuje taktyki założonej przez trenera, to musi być zmieniony. I o tym sobie wczoraj porozmawialiśmy”
„W tej chwili przede wszystkim trzeba wyciągnąć wnioski”
„Wczoraj jasno postawiłam swoje oczekiwania. Powiedziałam, co powinniśmy zrobić, żeby rząd był zwarty, żeby unikać takiej nagonki medialnej, co musimy poprawić. Daliśmy sobie na to pewien czas. Po tym czasie wyciągniemy wnioski. Każdy, kto chce realizować program PiS, ma w tej drużynie miejsce, ale musi dostosować się do tych warunków. Jeżeli komuś nie będzie to odpowiadało, to będzie musiał być oczywiście zmieniony, ale w tej chwili przede wszystkim trzeba wyciągnąć wnioski, poprawić to, co nie działa tak, jak trzeba, dostosować się do tych zasada, które sobie określiliśmy i musimy wszyscy pamiętać, że naszą odpowiedzialnością jest Polska, program, który Polacy powierzyli nam do zrealizowania i na tym musimy się koncentrować”
Jak Waszczykowski za morze
Doradczyni wiceszefa MON z „ciekawymi” poglądami. A może jedyna szczera w MON?Z wielu decyzji MON Macierewicza w Rosji na pewno się cieszą.
To idzie młodość
Ekologiczna kiełbasa wyborcza: Miliardy na ochronę środowiska PiS przeznaczy na inne cele?
Jarosław Kaczyński specjalnie dla wPolityce.pl: na dzisiaj nie widzę potrzeby rekonstrukcji rządu
26.04.2017
wPolityce.pl: Panie premierze, w jakiej formie jest obóz polityczny, którym pan kieruje? Dużo się mówi, zwłaszcza wśród przeciwników rządu, o rekonstrukcji, o potrzebie zmian. Czy pana zdaniem sytuacja do tego dojrzała?
JAROSŁAW KACZYŃSKI, Prezes Prawa i Sprawiedliwości: Do wszystkich takich spraw należy podchodzić z ogromną rozwagą, spokojnie, nie pod naciskiem mediów, nie pod naciskiem opozycji. Jeżeli coś trzeba zmienić – to faktycznie trzeba. Ale na pewno nie na takiej zasadzie, że ktoś coś napisał, ktoś coś powiedział, ktoś o coś ma pretensję. W żadnym wypadku nie w ten sposób.
Czyli na dzisiaj nie ma takiej potrzeby?
Ja dzisiaj takiej potrzeby nie widzę.
A jak pan ocenia postawę minister Anny Streżyńskiej, która powiedziała, że po połowie waży rację?
To jest minister koalicyjny (reprezentuje Polskę Razem – red. wP) i tylko w tych ramach mogę to traktować jako coś, co nie prowadzi do ostrych decyzji ze strony pani premier. No ale koalicja to koalicja, tyle w tej sprawie mogę powiedzieć. Słyszałem, że pani Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy. Czy siedząc okrakiem na barykadzie odniesie sukces – nie jestem pewien.
Dziś opozycja i jej media trąbią o rzekomym przełomie bo – bardzo dyskusyjnym – sondażu dla telewizji TVN. Czy pan przywiązuje do tego wagę?
Zawsze takie rzeczy trzeba brać pod uwagę, ale też trzeba widzieć tendencje. Trzeba do tego podchodzić spokojnie. Wydaje się, że rzeczywiście nastąpił pewien dołek poparcia po sprawie wyboru Donalda Tuska, ale potem szybko nastąpiło odbicie.
Tak, było kilka sondaży bardzo dobrych dla PiS, blisko 40 procent poparcia.
Powtarzam – dlatego trzeba do sondaży podchodzić spokojnie. Część tak zwanych sondaży to niestety operacje niewiele mające z sondażami wspólnego. Ale oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy.
Wspomniany Donald Tusk przyjechał i zrobił show, choć średnio to wyszło. Ale było. Pytanie czy miał to być początek jakiejś kampanii czy tylko próba przesłonięcia przesłuchania?
To wyglądało jak prapoczątek kampanii prezydenckiej. Tak wyglądało. Ale czy to faktycznie kampania czy tylko chęć uniknięcia kompromitacji jaką jest ewentualne uwikłanie w sprawę jakiej dotyczyło przesłuchanie – nie umiem powiedzieć.
rozm. jk
Platforma Obywatelska prowadzi w sondażach i to jest bardzo zła bardzo dobra wiadomość
Jakub Kralka, 26.04.2017
Platforma Obywatelska nadal nie ma pojęcia dlaczego przegrała wybory w 2015 roku, a jednak w sondażach zaczyna wychodzić na prowadzenie.
Wynika to z faktu, że rząd Prawa i Sprawiedliwości jest naprawdę koszmarny, nie radzi sobie w większości kluczowych resortów, notując kompromitacje na polu polityki zagranicznej, wewnętrznej i obronnej. Jakby na potwierdzenie tej opinii, w chwili gdy piszę te słowa, za zamkniętymi drzwiami trwa zapewne rządowy lincz na Annie Streżyńskiej – jedynym ministrze w tym rządzie, który się do czegoś nadaje – z pouczeniem na temat ministerialnej solidarności i nie mówienia „jak jest”.
Zakładając, że dzisiejszy sondaż Kantar Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN24 byłby zarazem odzwierciedleniem głosu wyborców, władzę w kraju odzyskałaby Platforma Obywatelska. To zapewne dobra decyzja z punktu widzenia słabnącej pozycji międzynarodowej naszego państwa, które na dodatek nie wydaje się być przesadnie sprawnie zarządzane, a na domiar złego trawione jest licznymi problemami wewnętrznymi, ze zrujnowaniem Trybunału Konstytucyjnego i jawnym zamachem na władzę sądowniczą czy sabotowaniem przetargów wojskowych przez wątpliwej klasy naukowców na czele.
Młodzi demokraci z politologii
Fajnie, że na prowadzenie wychodzi ktoś inny, niż PiS. Podejrzewam, że w tej sytuacji z ulgą przyjąłbym nawet dominację radosnej paczki Pawła Kukiza czy choćby ludowców, choć dopiero niedawno odkryłem, że jabłka nie rosną w supermarkecie. Z nieskrywaną ulgą odbieram, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj, Platforma do rządów potrzebowałaby koalicji z SLD i przede wszystkim Nowoczesną, bo może w tej ostatniej, gdzieś głęboko pod bujnym życiem towarzyskim Ryszarda Petru, znajdują się politycy, którzy przy okazji mają biografie.
Patrzę na te twarze tak zwanej „Młodej Platformy” i nie widzę tam drugiego Balcerowicza, Tuska czy Sikorskiego, żeby już poniżej pasa nie uderzać w klasyków. Biografia typowego działacza Platformy Obywatelskiej rysuje się w bardzo zbliżony sposób. Ukończone studia – oczywiście politologia, w końcu znajomość prawa czy ekonomii może i się przydaje, ale to prestiżowa politologia gwarantuje sukces w wielkiej polityce. Wstąpienie do Platformy Obywatelskiej? Jeszcze przed maturą, pierwszych 5 lat kariery to dmuchanie baloników na wiece partii lub Młodych Demokratów.
Potem kilka lat noszenia teczki za jakimś znanym politykiem, zsyłka do urzędu (jak szczęście dopisało, to w Brukseli) i wreszcie upragnione miejsce na liście. Liberalizm, socjalizm, konserwatyzm? Raczej nie, to są bezpoglądowi urzędnicy, generalnie od 15 lat jedyna wyznawana ideologia, to po prostu być w kontrze do PiS-u. Trochę doświadczenia liznęli, to nie są przecież głupi ludzie. Ale ja zawsze naiwnie wierzyłem, że Sejm jest odzwierciedleniem najlepszych obywateli, którzy wzbogacani o swoje życiowe doświadczenia udają się tam z zamiarem zmian. A tymczasem wykształciła nam się klasa zawodowych urzędników-polityków. Grzegorz Schetyna, ich aktualny przywódca, sam o sobie pisze zresztą w rubryce zawód: polityk.
Platforma Obywatelska nie zrobiła niczego, żeby prowadzić w sondażach
Poza jednym – nie jest PiS-em. Czyli w zasadzie naczelna mantra jej ideologów jest skuteczna. Trzeba przyznać, że kiedy patrzę na to, co się dzieje dookoła sądów powszechnych, na sposób w jaki prowadzona jest polityka, mam pewne uczucie ulgi, że nasz naród przejrzał na oczy.
Ale martwi mnie to, bo wcale nie widzę na horyzoncie wspaniałych perspektyw Polski, a co najwyżej mizerną normalność. To jednocześnie bardzo dużo dziś i bardzo mało po wyborach.
Kwaśniewski o dymisjach w rządzie i „kopach w górę”: Macierewicz mógłby zostać wicepremierem ds. katastrofy smoleńskiej
26.04.2017
Jak stwierdził w Polsat News były prezydent Aleksander Kwaśniewski, w najbliższym czasie można spodziewać się dymisji w rządzie, ponieważ „rządy się zużywają”.
Były prezydent wyjaśniał w Polsat News, że w przypadku rekonstrukcji rządu, której się spodziewa, mogą wystąpić nie tyle dymisje, co tzw. „kopy w górę” (tak określa się „awans” na mniej prestiżowe stanowisko, przy jednoczesnym zapewnieniu o ważności nowej funkcji – red.). Kwaśniewski zaproponował nawet własny „kop w górę” w obecnym rządzie.
– Na przykład, jeżeli chodzi o ministra obrony narodowej, to spodziewam się, że może go czekać stanowisko wicepremiera, np. odpowiedzialnego za wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej – mówił były prezydent.
Wówczas prowadząca program zapytała, czy przypadkiem takie stanowisko dla Antoniego Macierewicza, szefa MON, nie byłoby jeszcze większym problemem dla jego partii. – Myślę, że nie, bo odebrałoby mu to instrumenty, bądź ktoś mógłby powiedzieć: zabawki. Proszę pamiętać, że jego biuro znajdowałoby się w Kancelarii Premiera, byłby bliżej, w związku z tym łatwiej byłoby widzieć co robi – odpowiedział były prezydent.
Kwaśniewski ocenił też, że szef MON po utracie stanowiska nie będzie miał wpływu na sprawy bezpieczeństwa, wojska czy NATO. – My nie zdajemy sobie sprawy, jaką siłą i władzą dysponuje szef MON – podkreślił.
Rada Mediów Narodowych zdecydowała: poszukają agentów w radiu i TVP
Hollywood grozi strajk. Bez scenarzystów nie zobaczymy końca „Gry o tron”
Brigitte Trogneux. Czy 64-letnia była nauczycielka swojego męża zostanie pierwszą damą Francji?
O brawurowej ucieczce Antoniego Macierewicza [LIST]
Kaczyński o sondażach: Oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy
Kaczyński o sondażach: Oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy
– Zawsze takie rzeczy trzeba brać pod uwagę, ale też trzeba widzieć tendencje. Trzeba do tego podchodzić spokojnie. Wydaje się, że rzeczywiście nastąpił pewien dołek poparcia po sprawie wyboru Donalda Tuska, ale potem szybko nastąpiło odbicie – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl, pytany o dzisiejszy sondaż Kantar Millward Brown dla TVN. Jak dodał:
„Powtarzam – dlatego trzeba do sondaży podchodzić spokojnie. Część tak zwanych sondaży to niestety operacje niewiele mające z sondażami wspólnego. Ale oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy”
Kaczyński o powitaniu Tuska: To wyglądało jak prapoczątek kampanii prezydenckiej
– To wyglądało jak prapoczątek kampanii prezydenckiej. Tak wyglądało. Ale czy to faktycznie kampania czy tylko chęć uniknięcia kompromitacji jaką jest ewentualne uwikłanie w sprawę jakiej dotyczyło przesłuchanie – nie umiem powiedzieć – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl, pytany o powitanie Donalda Tuska w Warszawie.
Kaczyński: Słyszałem, że Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy
– [Anna Streżyńska] to minister koalicyjny i tylko w tych ramach mogę to traktować jako coś, co nie prowadzi do ostrych decyzji ze strony pani premier. No ale koalicja to koalicja, tyle w tej sprawie mogę powiedzieć. Słyszałem, że pani Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy. Czy siedząc okrakiem na barykadzie odniesie sukces – nie jestem pewien – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl.
Kaczyński: Na dzisiaj nie widzę potrzeby rekonstrukcji rządu
– Do wszystkich takich spraw należy podchodzić z ogromną rozwagą, spokojnie, nie pod naciskiem mediów, nie pod naciskiem opozycji. Jeżeli coś trzeba zmienić – to faktycznie trzeba. Ale na pewno nie na takiej zasadzie, że ktoś coś napisał, ktoś coś powiedział, ktoś o coś ma pretensję. W żadnym wypadku nie w ten sposób – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z wPolityce.pl, pytany o rekonstrukcję rządu.
Dopytywany, czy na dzisiaj nie ma takiej potrzeby, odpowiedział: – Ja dzisiaj takiej potrzeby nie widzę.
Kowalczyk o spotkaniu premier z ministrami: Żadnej reprymendy nie było
– Ono było zaplanowane przed świętami [dzisiejsze spotkanie premier z ministrami], tylko jak to okres przedświąteczny, każdy chce mieć trochę wolnego, więc nie byłoby kworum. Wyszło, że to dzisiaj i polegało to jednak na tym, że chcemy jednak uporządkować, przypomnieć o procesie legislacyjnym, że ważne jest dotrzymywanie terminów, stosownych konsultacji, itd. bo wszyscy o tym teoretycznie wiedzą… Nie było mowy o tym wywiadzie [minister Streżyńskiej]. Żadnej reprymendy nie było – stwierdził Henryk Kowalczyk w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.
Mazurek o wniosku PO: Oczywiście, że będziemy bronić Macierewicza
– Będziemy bronić każdego ministra przed wnioskami o jego odwołanie. Zabawne jest to, że przecież nie tak dawno Platforma składała wniosek o wotum nieufności wobec całego rządu, więc też ministra Macierewicza. Chociaż zapomnieli o jednim, że nie wymienili w tym wniosku ministra Bańki, co świadczy o tym, że nie podchodzą rzetelnie do swoich wniosków. Oczywiście, że będziemy bronić Macierewicza – stwierdziła Beata Mazurek w rozmowie z Radiem Koszalin.