Wodolejstwo Morawieckiego w Wierzchosławicach

Mateusz Morawiecki w Wierzchosławicach zaapelował do naiwności, Lecz nie do naiwności własnej, ani polityków partii z której pochodzi, ale do naiwności polityków innych opcji politycznej. Przede wszystkim zaapelował do naiwności Polaków.

Zaapelował o „narodowe pojednanie i zgodę”, a adresatami uczynił „wszystkich polityków, liderów opinii, ludzi mediów, ludzi kultury„.

Piszę, że Morawiecki zaapelował do naiwności, bo nie usłyszłałem (nie wyczytałem), aby tak naprawde chciał „pojednania i zgody”. Wszelkie pojednanie, zgodę, zaczyna się od siebie, to jest prosty mechanizm psychoanalizy.

Chcę się pojednać, to mówię: „chcę się pojednać, wina leży też po mojej stronie”. A tego niestety nie powiedział Morawiecki. Więc mamy do czynienia z retoryką polityczną, w której mówi o pojednaniu, a tak naprawdę ględzi, bo to wydaje się dla jego partii w tych okolicznościach najlepsze. Podkreślam: Morawieckiemu nie chodzi o pojednanie, tylko mówienie o tym.

Przesypanie słów z jednej kupki na drugą. Z tego wynika, że w Morawieckiego słowach, nawet Salomon nie dopatrzyłby się apelu o dobro (że porzekadło o królu Izraela). Morawiecki jest kiepskim retorem, więc wodolejstwo popłynęło z jego ust szeroką strugą, takie oto michałki mogliśmy usłyszeć (wyczytać): „Stało się wielkie zło,  ale spróbujmy przekuć je w dobro”. Jak można przekuć tombak w złoto? Przekuć można dobro w dobro. Albo ze zła można wyciągnąć wnioski.  Ale trzeba użyć takich mniej więcej formułek retorycznych: „zapewniam, że od tej pory będziemy dążyć do dobra”. My, a nie oni.

Lecz tego nie powiedział Morawiecki. Nie powiedział, jak z mediów publicznych zrobiono szczujnię, TVP nawet nie zatrzymała się w oczernianiu opozycji, manipulowaniu w dniach żałoby i pogrzebu Pawła Adamowicza.

Przekuć w dobro – chciałoby się zwrócić do kulejącego retorycznie Morawiecxkiego – można zapowiedź, iż władza będzie przestrzegać Konstytucji, praworządności, standardów demokratycznych. A z tym ma kłopot, bo zakłamanie, manipulacja, szczucie doprowadziły do sytuacji, że gniją fundamenty naszego państwa. I nie jest to do powstrzymania, będzie tylko gorzej, gdy premier Morawiecki będzie używal takiej retoryki wodolejstwa jak w Wierzchosławicach.

Wspólnota jest mitem, znając polskę historię tak można określić, ale w tym micie nie musi być wrogości. Tego nie usłyszałem (wyczytałem) od Morawieckiego. Nie mogłem usłyszeć, bo Morawiecki nie stanął na fundamentach prawdy, ale na zgniłym podłożu.

Tylko w stanie amoralności można napisać jak rzecznik PiS Beata Mazurek na Twitterze: „W obliczu ludzkiej tragedii, PIS zachował się jak trzeba”. I tyle warte jest wodolejstwo Morawieckiego.

 

PMM: Niech to, co się stało, będzie momentem przełomu. Apeluję do wszystkich polityków, liderów opinii, ludzi mediów, kultury: uczyńmy nasze życie publiczne lepszym

– Bardzo potrzebujemy tego narodowego pojednania i zgody. Podobnie jak wszyscy Polacy, jestem wstrząśnięty zabójstwem śp. prezydenta Pawła Adamowicza. Przez recydywistę, szaleńca, człowieka ponad wszelką wątpliwość chorego, psychicznego, zginął prezydent Gdańska, człowiek będący na służbie. Zginął podczas wydarzenia, które miało łączyć w dzieleniu się dobrem. Stało się wielkie zło. Ale spróbujmy przekuć je w dobro. Niech to, co się stało, będzie momentem przełomu. Apeluję dlatego do wszystkich polityków, do liderów opinii, ludzi mediów, ludzi kultury: uczyńmy nasze życie publiczne lepszym, a debatę publiczną uczyńmy spokojniejszą, mądrzejszą i pełną należytego szacunku do siebie nawzajem. Tak zresztą też rozumiem słowa rodziny sp. prezydenta Adamowicza, wzywające do obniżenia temperatury sporu, do pozbycia się, do niekarmienia agresji różnymi słowami czy czynami – stwierdził premier Mateusz Morawiecki na konferencji z okazji 145. rocznicy urodzin Wincentego Witosa w Wierzchosławicach. Jak dodał:

„Bądźmy ludźmi, którzy nie tylko mówią, ale też rozmawiają. Bądźmy ludźmi, którzy nie tylko słyszą, a i słuchają. Spierajmy się, ale też wspierajmy się. Dziś to ważny dzień, żebyśmy wyciągnęli z tego lekcje, żebyśmy te krzywdzące oskarżenia, które padają niekiedy, odstawili. Żeby to, co się stało, nie był kolejnym rozdziałem wojny polsko-polskiej, tylko żeby pomogło nam wypracować dobro. To tak ważne dla naszego narodu. Te cechy pojednania i zgody są kluczowe dla rozwoju całego naszego narodu, społeczeństwa, gospodarki w XXI wieku. Do wykorzystania szans, o które walczyli ojcowie naszej niepodległości, o które walczył Wincenty Witos. Mniej walki, więcej solidarności – to słowa naszego papieża Jana Pawła II, które padły w Gdańsku ponad 30 lat temu. Niech one zapadną nam głęboko w nasze serca i nasze umysły. Walka nie może być ważniejsza od solidarności – tak mówił nasz papież. I dlatego niech te wydarzenia będą takim momentem, który pozwoli nam w sposób ogólnonarodowy pozbyć się tych największych animozji  niechęci, wzajemnych sporów. Niech ten moment będzie momentem przełomowym, z którego obudzimy się w lepszej Polsce. Chciałbym poprosić, żebyśmy przeciwstawiali się wszelkiej agresji, w internecie, debacie publicznej, na ulicach, w języku mediów, w różnych miejscach. Nauczmy się wreszcie odpowiedzialności, większej odpowiedzialności, za nasze słowa, nasze czyny, nasze gesty. Niech też wszystko to, co robimy, będzie robione z myślą o lepszej Polsce, o pojednaniu, o zgodzie narodowej. Bo nie ma ważniejszej sprawy niż Polska i rzeczywiście jestem przekonany i chciałbym, podobnie jak wierzę, że chcieliby tego wszyscy Polacy, żebyśmy z tej lekcji wyciągnęli wnioski. Nauczmy się rozmawiać językiem godnym debaty publicznej i szanujmy się. Szanujmy się, bo szanując siebie, szanujemy Polskę”

 

Bieńkowska: To był mord polityczny i mord absolutnie spowodowany tym, co jedna strona w Polsce robi

– Wie pan, ja w to cały czas nie wierzę, od tej niedzieli. Z różnych powodów, dlatego że znałam Pawła. Teraz wszyscy są jego przyjaciółmi, ale ja byłam jego bardzo dobrą znajomą, bardzo dobrze go znalałam. Przyjaciółką nie byłam – stwierdził Elżbieta Bieńkowska w rozmowie z Oko.press. Jak dodała:

„Mówiłam moim kolegom w Brukseli, że coś się w Polsce stanie, że jakaś straszna rzecz się stanie. Przecież wisi nad nami chmura nienawiści. Przecież wiemy, co się dzieje od trzech lat. Od trzech lat. Więcej jeszcze, ale od trzech lat rzeczywiście osobiście to odczuwałam, przecież wszyscy to wiemy. Wielokrotnie to mówiłam. Natomiast nikt nigdy nie przypuszczał, że to doprowadzi do takiego aktu, jak tutaj się stało”

– To był mord polityczny i mord absolutnie spowodowany tym, co jedna strona w Polsce robi – dodała.

300polityka.pl

Zakłamany Morawiecki. Ależ Polskę dopadła szarańcza, zło, które uważa, że przekuje się w dobro. Zamach na Adamowicza 20

20STY

– Stało się wielkie zło, ale spróbujmy przekuć je w dobro. Niech to, co się stało będzie momentem przełomu. Uczyńmy nasze życie publiczne lepszym, a debatę publiczną uczyńmy spokojniejszą – mówił premier w Wierzchosławicach w Małopolsce.

Mateusz Morawiecki, który przyjechał do Wierzchosławic na obchody 145. rocznicy urodzin Wincentego Witosa, pierwszy raz wypowiedział się publicznie po pogrzebie prezydenta Gdańska.

– Podobnie, jak wszyscy Polscy jestem wstrząśnięty zabójstwem św. pana prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przez recydywistę, szaleńca, człowieka chorego, psychicznego. Zginął prezydent, człowiek będący na służbie, zginał podczas wydarzenia, które miało łączyć w dzieleniu się dobrem – mówił Morawiecki.

– Stało się wielkie zło, ale spróbujmy przekuć je w dobro. Niech to, co się stało będzie momentem przełomu – powiedział. Premier zaapelował do „wszystkich polityków, do liderów opinii, do ludzi mediów i ludzi kultury – uczyńmy nasze życie publiczne lepszym, a debatę publiczną uczyńmy spokojniejszą, mądrzejszą i pełną należytego szacunku do siebie nawzajem”.

Jak przyznał, tak właśnie zrozumiał słowa najbliższych Pawła Adamowicza, w których wzywali „do obniżenia temperatury sporu, do pozbycia się i niekarmienia agresji różnymi słowami czy czynami”.

– Bądźmy ludźmi, którzy nie tylko mówią, ale też rozmawiają. Bądźmy ludźmi, którzy nie tylko słyszą, ale i słuchają. Spierajmy się, ale też wspierajmy się – prosił Morawiecki.

Zmiana nie zaczyna się od apeli, zmiana musi się zacząć od nas samych

Z nienawiścią jest trochę jak z konsumpcją: jak żyjesz w społeczeństwie, gdzie towar jest bogiem, nie masz wyjścia: kupujesz albo złościsz się, że kupić nie możesz. Pokus coraz więcej, możliwości też (pożyczki, kredyty, promocje). Życie towarów zależy od ciebie! Apelowanie, żeby nie kupować, ograniczyć się, oszczędzać, przyjąć perspektywę ekologiczną czy choćby ascetyczną – nie ma większego sensu. Pokusy są znacznie silniejsze niż apele. Zewsząd dziś słyszymy, żeby przestać używać języka nienawiści i pogardy, że nienawiść dzieli i zabija.

Słuszne głosy, tylko czy osiągną efekt większy niż spektakularnego i krótkoterminowego sentymentalizmu? Zmiana nie zaczyna się od apeli, zmiana musi się zacząć od nas samych, w głowach, najlepiej w młodych. Każdy powinien złożyć zobowiązanie (przed samym sobą) do powstrzymywania się od używania słów, które ranią. Nie wszystkich, bo tak jak się kochamy, tak się nienawidzimy. Nie możemy zubażać naszych uczuć i ich językowej ekspresji. Ludzie letni, ci którzy nigdy nie nienawidzili i nigdy nie kochali, znajdą się w piekle – twierdził Dante. Nie będziemy aniołami tylko dlatego, że wstrząsnęła nami czyjaś okrutna śmierć. Ale powinniśmy wiedzieć, że pewne słowa, wypowiedziane w pewnych okolicznościach i w pewnej liczbie powtórzeń (cytowań) mają efekt nie tylko semantyczny, ale i faktyczny. Zadają rany, zabijają.

Niektórzy mówią o „walczących słowach”. Ich siła tkwi często nie w twórcach, pierwszych użytkownikach, lecz naśladowcach, tych, którzy powtarzają, przekazują dalej. Dotyczy to również obrazów. TVN 24 przez niemal cały dzień powtarzała film odtwarzający napaść i słowa mordercy Adamowicza. Ta pozornie obiektywna informacja zmultiplikowana przez media o dużym zasięgu, tworzyła coś na kształt instruktażu dla przyszłych „chętnych”. W nieskończoność różne media ukazywały też „Polityczne akty zgonu” wysłane przez młodzieńców od Giertycha do samorządowców.

Media nie robią tego intencjonalnie. Jak jest sensacyjny materiał to trzeba go powtarzać, tak rośnie oglądalność i czytalność. Ale tak właśnie mowa nienawiści nabiera swego walczącego znaczenia. Apel o zaprzestanie mowy nienawiści powinien być skierowany głównie do mediów i polityków; grupy nienawidzące programowo powinny być marginalizowane w przekazach dnia. Bo pod pretekstem „rzetelnej informacji” popularyzuje się ich słowa i uczynki, zwiększa ich efekt, nadaje siłę.

Apele do polityków na nic się nie zdadzą. Nienawiść i podziały to najważniejsza polityczna broń, mało kto z niej zrezygnuje (jeśli jej używa), co najwyżej lepiej opakuje. Trzeba o tym wiedzieć a wiedzę przełożyć na głos w wyborach: głosujmy na polityków (a najlepiej polityczki) najmniej skażonych nienawiścią do innych. Kościół? Jaki jest każdy widzi. Przyziemny, niewyedukowany, pazerny na dobra doczesne, a przede wszystkim upartyjniony. To w cieniu Jasnej Góry dojrzewają kibole i nacjonaliści. Ciekawe co też, po wydarzeniach w Gdańsku, mówiono na niedzielnych mszach? Czy apele o złu mowy nienawiści przeleciały przez całą Polskę? Nie sądzę. Kościół staje się instytucją zamkniętą propagującą ksenofobię  bardziej skutecznie niż miłość bliźniego.

Mowa nienawiści nie jest po prostu mową inwektyw i gróźb skierowanych do indywidualnych osób, to inwektywy i groźby skierowane ku mniejszościom: etnicznym, religijnym, seksualnym, politycznym. Kto ma władzę nie jest ofiarą, bo ma środki i moce by nią nie być i by narzucić swój „styl”.

Zmiany, jak napisałam, zaczynają się w głowach, w szkole. Apele powinny być kierowane przede wszystkim do minister edukacji. Już od przedszkoli dzieci powinny się uczyć żyć w świecie spluralizowanym i tolerancyjnym, powinny umieć cieszyć się różnorodnością i uczuć o funkcjach i szkodliwości języka nienawiści. Nie uczą się i w najbliższej przyszłości nie będą; szkołą kierują ksenofobi i fałszywi patrioci. A więc, póki co… „Spójrzcie jak wciąż sprawna, Jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść (…) Do nowych zadań w każdej chwili gotowa. Jeśli musi poczekać, poczeka. Mówią, że ślepa. Ślepa? Ma bystre oczy snajpera i śmiało patrzy w przyszłość. Ona jedna”(W. Szymborska, Nienawiść)