, 13 MAJA 2017

Bzdury w komunikacie MSZ: „Polska nie spotkała się z falą krytyki przed ONZ”. Było dokładnie odwrotnie

Kolejną porażkę na międzynarodowym forum PiS próbuje ubrać w retorykę sukcesu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych kontruje medialne doniesienia, że PiS spotkał się w Genewie z falą krytyki. Resort min. Waszczykowskiego uważa, że podczas Przeglądu Praw Człowieka w ONZ większość krajów wyraziła „uznanie dla postępów w zakresie ochrony praw człowieka w Polsce”

Rada Praw Człowieka przy ONZ opublikowała raport podsumowujący Okresowy Przegląd Praw Człowieka, który odbył się 9 maja 2017 roku w Genewie. Rząd PiS przed reprezentantami wszystkich członków ONZ został stanowczo skrytykowany. Ten „historyczny” blamaż szczegółowo opisaliśmy 10 maja.


Przeczytaj też:

Kłamczuszki z Polski w ONZ. PiS udaje, że przestrzega praw człowieka, ale nikt mu nie wierzy

AGATA AMBROZIAK  10 MAJA 2017


W raporcie znalazło się aż 185 rekomendacji dla polskiego rządu. Większość dotyczy: niezależności Trybunału Konstytucyjnego, niezależności sądownictwa, pluralizmu mediów, ochrony mniejszości, dostępu do legalnej aborcji, walki z rasizmem i ksenofobią oraz poprawy prawnych standardów antydyskryminacyjnych – głównie w stosunku do kobiet, osób LGBT osób z niepełnosprawnościami i migrantów. Obserwatorom z pewnością zapadły w pamięć ostre słowa przedstawicieli poszczególnych państw. Victor Velek, reprezentant Czech w Radzie Praw Człowieka, mówił:

„Zalecamy Polsce, by zapewniła niezależną działalność i niezawisłe podejmowanie decyzji przez Trybunał Konstytucyjny. By był wolny od ingerencji politycznych. To jest fundamentalna zasada demokracji, państwa prawa i ochrony praw człowieka”.

A przedstawiciele m.in. Szwecji, Kanady, Irlandii podkreślali: „Polska powinna zapewnić, by gwarantowane w ustawie prawo do legalnej i bezpiecznej aborcji było dostępne w praktyce”. Słowenia poszła krok dalej – rekomendowała: „zapewnienie prawdziwie rzetelnej edukacji seksualnej i dostępu do świadczeń medycznych z zakresu ochrony zdrowia reprodukcyjnego, w szczególności legalnej i bezpiecznej aborcji”.

Uznanie ONZ dla dokonań PiS

Mimo to Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało komunikat, w którym zaprzecza relacjom mediów, że reprezentanci PiS przez ponad trzy godziny wysłuchiwali krytycznych uwag międzynarodowego gremium. Reprezentanci krajów członkowskich  Zgromadzenia Ogólnego ONZ, mimo kuriozalnego raportu przygotowanego przez pracowników MSZ przed sprawozdaniem w Genewie, nie dali zwieść się opowieściami o 500 plus, redukcji ubóstwa, szerokich konsultacjach społecznych i najwyższych standardach równościowych w Polsce.


Przeczytaj też:

„Spełniamy najwyższe standardy ochrony praw człowieka”. Alternatywna rzeczywistość PiS. Raport dla ONZ

AGATA AMBROZIAK  29 MARCA 2017


Ministerstwo – dokładnie przeciwnie niż opinia publiczna – traktuje przegląd jako sukces. Deklaruje, że Polska spotkała się z uznaniem ze strony innych krajów członkowskich. W oświadczeniu można przeczytać, że: „wbrew spekulacjom medialnym, Polska nie spotkała się z falą krytycznych uwag ze strony większości państw biorących udział w przeglądzie.

Warto zauważyć, że większość delegacji zabierających głos w przeglądzie Polski, w swoich krótkich wystąpieniach, wyrażała uznanie dla Polski za postęp dokonany w zakresie ochrony praw człowieka.

W większości wystąpień państwa członkowskie odnotowywały postępy Polski w szeregu kwestii z zakresu ochrony praw człowieka, w tym w ramach walki z handlem ludźmi, działań na rzecz równego traktowania oraz praw dziecka”.

Szczególnie absurdalnie brzmi zapewnienie MSZ o postępach w zakresie „równego traktowania”.

O tym, że są luki i niedociągnięcia w kwestii przeciwdziałania i walki z dyskryminacją, powtarzano w niemal każdy krótkim wystąpieniu.

MSZ zapewniło też, że „do wszystkich rekomendacji państw członkowskich strona polska odniesie się w ramach przyjętego trybu mechanizmu UPR, podczas przyjmowania raportu z naszego z przeglądu  UPR we wrześniu 2017 roku”.

Zbiór luźnych rekomendacji

Politycy PiS zapytani tuż po przeglądzie o rekomendacje ONZ nie podchodzili do nich zbyt poważnie. W materiale magazynu „Polska i Świat” przygotowanym przez TVN24 posłowie  pytani o to, co wydarzyło się 9 maja w Genewie umniejszali znaczeniu przeglądu. Poseł Pięta sugerował, że w Radzie Praw Człowieka „zalęgło się lewactwo”. A poseł Cymański mówił: „Organizacja Narodów Zjednoczonych, to robi wrażenie, ale wie Pan, to nie jest wyrocznia”.

Rekomendacje ONZ PiS może przyjąć lub odrzucić – bez twardych konsekwencji. Jednak Polska ubiega się zarówno o członkostwo w Radzie Praw Człowieka, jak i stałego członka Rady Bezpieczeństwa w ONZ. Rzeczowa – a nie życzeniowa – odpowiedź na rekomendacje może być gwarantem podtrzymania obu kandydatur.

OKO.press

PiS łączy agencje rolne i zwalnia ludzi PO-PSL jak leci

Krystyna Naszkowska, 13 maja 2017

Listy pracowników, którzy przejdą z agencji rolnych do powstającego Krajowego Ośrodka Wspierania Rolnictwa, powstały w Ministerstwie Rolnictwa, którym kieruje Krzysztof Jurgiel (na zdjęciu podczas dożyenk prezydenckich w Spale, 11 września 2016 r.

Listy pracowników, którzy przejdą z agencji rolnych do powstającego Krajowego Ośrodka Wspierania Rolnictwa, powstały w Ministerstwie Rolnictwa, którym kieruje Krzysztof Jurgiel (na zdjęciu podczas dożyenk prezydenckich w Spale, 11 września 2016 r. (Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta)

Ekipa rządząca z żelazną konsekwencją czyści z niepisowców agencje rolne. Bez względu na sytuację rodzinną, staż pracy czy specjalizację, etaty tracą ludzie kojarzeni z poprzednią władzą.

Jak pisaliśmy w „Wyborczej”, połączenie dwóch agencji rolnych – Rynku Rolnego i Nieruchomości Rolnych – w jedną instytucję PiS zapowiedział jeszcze w ubiegłym roku.Oficjalnie łączenie miało dać oszczędności budżetowi państwa, nieoficjalnie to doskonała okazja do obsadzenia swoimi ludźmi wszystkich stanowisk – od sprzątaczek po dyrektorów.

1 września zniknie więc Agencja Rynku Rolnego oraz Agencja Nieruchomości Rolnych, a pojawi się Krajowy Ośrodek Wspierania Rolnictwa.

W obu agencjach pracuje dziś ok. 3 tys. osób, w KOWR ma być 1,8 tys. etatów. Teoretycznie więc pracę straci ok. 40 proc. zatrudnionych w ANR i ARR. Niepokój budzi jednak mechanizm przechodzenia do nowej struktury, który pozwala zwolnić znacznie więcej pracowników. Najpierw bowiem wszystkim wręczono wypowiedzenia, aby teraz angażować niektórych. A przy okazji dobrać pracowników KOWR o właściwej linii politycznej.

Zgodnie z ustawą wszyscy, którzy zostali wybrani do pracy w nowej instytucji, muszą otrzymać propozycję zatrudnienia do 31 maja 2017 roku. Ci którzy do tego czasu takiej propozycji nie otrzymają, stracą pracę 31 sierpnia 2017 r.

Zwolnienia z ANR i obniżki pensji

Proces zwolnień i angażów ruszył nagle w środę, 10 maja. Około godz. 13.00 w centrali Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie oraz jej 11 oddziałach terenowych pojawili się pełnomocnicy ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela ds. łączenia agencji. Telefonicznie wzywali do swoich gabinetów pracowników, którym postanowili złożyć propozycje zatrudnienia w KOWR. Niektórzy, głównie w okresie przedemerytalnym, otrzymali oferty pracy tylko do końca roku. Na ogół nowa praca łączyła się z obniżeniem pensji – średnio o 30 proc. Ale pracownicy, którzy otrzymali propozycję przejścia do KOWR, i tak czują się, jakby złapali pana Boga za nogi.

– Po godzinie telefony umilkły, nikogo już nie wzywali, a my nie wiedzieliśmy, czy to koniec naboru czy tylko przerwa na kilka dni. Niektóre kobiety płakały, ktoś zemdlał – opowiada pracownica ANR z Warszawy. W centrali ANR w Warszawie ofertę pracy w KOWR złożono tylko połowie pracowników, czyli ok. 100 osobom.

W oddziale ANR w Zielonej Górze z 47 zatrudnionych propozycję pracy otrzymało 27 pracowników. Jednocześnie pełnomocnik ministra zwrócił się do pozostałych, aby sumiennie wykonywali obowiązki do 31 sierpnia, bo KOWR od stycznia 2018 r. będzie szukał doświadczonych pracowników.

W oddziale ANR we Wrocławiu na 212 zatrudnionych propozycji przejścia do KOWR nie otrzymało ok. 60 osób. W tym matki, które przebywają na urlopach wychowawczych. Natomiast osoby, które mają rok-dwa do emerytury, otrzymały propozycję pracy do końca roku, bez gwarancji, co dalej. Tym, którzy mieli 2-3 miesiące do emerytury, zaproponowano zatrudnienie na czas określony do końca października.

Resort rolnictwa wytypował pracowników do zwolnienia

Listy pracowników, którzy przejdą do KOWR, przywieziono z Ministerstwa Rolnictwa. Z informacji pracowników Agencji w całym kraju wynika, że nowej pracy nie dostają wszyscy kojarzeni z PO i PSL, bez względu na kompetencje. Zwalniani są specjaliści z ponad 20-letnim stażem, rzeczoznawcy majątkowi, zarządcy nieruchomości, prawnicy wyspecjalizowani w sporach o grunty rolne o dużych powierzchniach i wartości.

Przejście do KOWR otrzymali wszyscy, którzy przyszli do ANR po przejęciu władzy w Polsce przez PiS. Nawet osoby, których staż pracy wynosił zaledwie 6 miesięcy. W skali całego kraju takich niedoświadczonych pracowników może być w ANR nawet ponad 200. Wszyscy, którzy otrzymali propozycję przejścia do KOWR, musieli podpisać oświadczenie o poufności, które zabrania im rozmów na temat warunków przejścia do Ośrodka, również z dziennikarzami.

Zobacz: PiS pyta, PO odpowiada. Jej odpowiedzi mogą być łatwym łupem dla PiS – w „Temacie dnia” o niespójnym przekazie Platformy

PiS pyta, PO odpowiada. Jej odpowiedzi mogą być łatwym łupem dla PiS – w „Temacie dnia” o niespójnym przekazie Platformy

http://www.gazeta.tv/plej/19,149607,21792333,video.html

 

wyborcza.pl

Kayah i trup Kurskiego

Kayah i trup Kurskiego

Niestety, na czele telewizji dawniej publicznej, a obecnie oględnie nazywając – gadzinówki – stoi niezbyt inteligentny człowiek Jacek Kurski. To, co zrobił z telewizją utrzymywaną z naszych pieniędzy, każdy „odważny” może zobaczyć.

Wszak odwagą jest zobaczyć nieprofesjonalizm, nieetyczność, amoralność. Zdecydowanie większą odwagę trzeba mieć dzisiaj w sobie niż w czasach Jerzego Urbana. Wówczas dotyczyła ona tylko programów informacyjnych, dzisiaj programów niemal wszystkich. Acz przestrzegałbym nazywać stan obecnej TVP dnem, bo posługując się Stanisławem Jerzym Lecem, możemy spod dna usłyszeć pukającego Jacka Kurskiego. Dno pasuje do tego człowieka, pasuje także znakomity wiersz Zbigniewa Herberta „Potęga smaku”.

Kurski nie wie, co mówi, lecz nie należy spodziewać się wiedzy semantycznej od kogoś, kto ponoć ocenił możliwość występu Kayah na 54. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu podczas zaplanowanego tam jubileuszu 50. lat na scenie Maryli Rodowicz. Człowiek z dna Kurski możliwość występu Kayah ocenił: „Po moim trupie”.

Czujecie? Dno, Kurski, trup. Tak! Czujecie zapachy rozkładające się z tego człowieka. Fetor kompetencji, człowiek, który niczego nie potrafi, któremu pan Bóg nie dał inteligencji, za to poczucie smaku (absmaku) na poziomie Zbigniewa Martyniuka.

Mogę wyrazić w tym miejscu pretensje do Maryli Rodowicz, iż nie odmówiła występu, mam jednak świadomość, iż za rok i dwa, będzie to jej 51. i 52 jubileusz. Mam świadomość, że tacy Kurscy z odpowiednim zapaszkiem z dna mają dokładnie gdzieś dobro kultury polskiej.

Kurski zostanie ze swoim trupem za zawsze, lecz nauczka nie powinna iść w las. Gdyby wieczność istniała, gdybyśmy przenosili się z bytu w niebyt w postaci, jaką znamy na tym padole łez, piekłem byłoby wysłuchiwanie talentów Martyniuka – bliskich Kurskiemu.

Piekło muzyczne jest wybrukowane Martyniukami. Piekło estetyczne i IQ – truchłami Jacka Kurskiego. Co wcześniej wydawało się niemożliwe, ale trzeba było czekać, aż po władzę sięgnie PiS. „Dziwny jest ten świat”.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

SOBOTA, 13 MAJA 2017

Śpiewak: Jaki to cyngiel Ziobry. Użyty, żeby dorwać się do gardła i do wladz Platformy w Warszawie

Śpiewak: Jaki to cyngiel Ziobry. Użyty, żeby dorwać się do gardła i do wladz Platformy w Warszawie

Minister Jaki jest najmniej rzetelną osobą do wykonywania tej funkcji [przewodniczącego komisji weryfikacyjnej]. To nie jest jego misja. To cyngiel. Cyngiel Ziobry – przepraszam, że to tak określam bardzo brutalnie, ale widziałem, ja to działa – który jest użyty po to, żeby dorwać się do gardła i do władz Platformy w Warszawie – stwierdził Paweł Śpiewak w „Faktach po faktach” TVN24.

300polityka.pl

Kayah i trup Kurskiego

Niestety, na czele telewizji dawniej publicznej, a obecnie oględnie nazywając – gadzinówki – stoi niezbyt inteligentny człowiek Jacek Kurski. To, co zrobił z telewizją utrzymywaną z naszych pieniędzy, każdy „odważny” może zobaczyć.

Wszak odwagą jest zobaczyć nieprofesjonalizm, nieestyczność, amoralność. Zdecydowanie większą odwagę trzeba mieć dzisiaj w sobie niż w czasach Jerzego Urbana. Wówczas dotyczyła ona tylko programów informacyjnych, dzisiaj programów niemal wszystkich. Acz przestrzegałbym nazywać stan obecnej TVP dnem, bo posługując się Stanisławem Jerzym Lecem, możemy spod dna usłyszeć pukającego Jacka Kurskiego.

Dno pasuje do tego człowieka, pasuje także znakomity wiersz Zbigniewa Herberta „Potęga smaku”.

Kurski nie wie, co mówi, lecz nie należy spodziewać się wiedzy semantycznej od kogoś, kto ponoć ocenił możliwość występu Kayah na 54. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu podczas zaplanowanego tam jubileuszu 50. lat na scenie Maryli Rodowicz. Człowiek z dna Kurski możliwość występu Kayah ocenił: „Po moim trupie”.

Czujecie? Dno, Kurski, trup. Tak! Czujecie zapachy rozkładające się z tego człowieka. Fetor kompetencji, człowiek, który niczego nie potrafi, któremu pan Bóg nie dał inteligencji, za to poczucie smaku (absmaku) na poziomie Zbigniewa Martyniuka.

Mogę wyrazić w tym miejscu pretensje do Maryli Rodowicz, iż nie odmówiła występu, mam jednak świadomość, iż za rok i dwa, będzie to jej 51. i 52 jubileusz. Mam świadomość, że tacy Kurscy z odpowiednim zapaszkiem z dna mają dokładnie gdzieś dobro kultury polskiej.

Kurski zostanie ze swoim trupem za zawsze, lecz nauczka nie powinna iść w las. Gdyby wieczność istniała, gdybyśmy przenosili się z bytu w niebyt w postaci, jaką znamy na tym padole łez, piekłem byłoby wysłuchiwanie talentów Martyniuka – bliskich Kurskiemu.

Piekło muzyczne jest wybrukowane Martyniukami. Piekło estetyczne i IQ – truchłami Jacka Kurskiego. Co wcześniej wydawało się niemożliwe, ale trzeba było czekać, aż po władzę sięgnie PiS. „Dziwny jest ten świat”.

Agnieszka Kublik

Gdy Mazurek z PiS ćwierka, „Ucho” nie więdnie

11 maja 2017

Rzeczniczka prasowa Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek - 'TVP w końcu mówi głosem Polaków'. 'Polców i Polaców'

Rzeczniczka prasowa Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek – ‚TVP w końcu mówi głosem Polaków’. ‚Polców i Polaców’ (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

To, że akurat rzeczniczka Kaczyńskiego publikuje informację, iż „Jacek Kurski ma mocną pozycję jako prezes TVP”, wcale nie dziwi. Tylko potwierdza, że Rada Mediów Narodowych to atrapa. No i że „Ucho Prezesa” to jednak fabularyzowany dokument.

Uderz w stół, nożyce się odezwą. Dziennik „Fakt” ogłosił, że prezes TVP Jacek Kurski może „wylecieć z TVP”. W obronie prezesa telewizji nie stanęła Rada Mediów Narodowych – która teoretycznie jako jedyny organ może sprawić, że „wyleci”. Ani biuro prasowe TVP, które teoretycznie jako jedyne może zabierać głos w imieniu prezesa TVP.

W sprawie telewizji publicznej odezwała się za to Beata Mazurek, rzeczniczka prasowa Prawa i Sprawiedliwości, czyli jedynego organu, który w praktyce decyduje o losach Jacka Kurskiego. Mazurek zaćwierkała na Twitterze: „Atak niepolskich mediów na J.Kurskiego udowadnia, że TVP w końcu mówi głosem Polaków. Jacek Kurski ma mocną pozycję jako prezes TVP”.

Tylko 140 znaków, a tak wiele treści.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prezes bazgrze na kartce, kasa wypłaca. Zobacz, ile komu. Za co? Tego się nie dowiesz [WIELOWIEYSKA]

Po pierwsze: „Fakt” został nazwany „niepolskim medium”, choć to polscy dziennikarze i redaktorzy go dzień w dzień tworzą i wydają w Polsce. Ta „niepolskość” „Faktu” nie przeszkadzała Jarosławowi Kaczyńskiemu np. w filmiku na stronie tego dziennika straszyć w 2014 r. po wyborach samorządowych, że „przyjdzie też moment, gdy pokażemy całkiem bezpośrednie dowody na fałszerstwa” (zresztą nigdy ich nie pokazał, po prostu to była nieprawda i żadnych dowodów na nią być nie mogło).

Po drugie: Mazurek twierdzi, że „TVP w końcu mówi głosem Polaków”. Czyli wcześniej nie mówiła? No a ponieważ teraz mówi najczęściej głosem posłów PiS, to znaczy, że tylko politycy tej partii mówią głosem Polaków? A inni to już nie?

Po trzecie: to, że akurat rzeczniczka Kaczyńskiego publikuje informację, iż „Jacek Kurski ma mocną pozycję jako prezes TVP”, wcale nie dziwi. Tylko potwierdza, że Rada Mediów Narodowych to atrapa. No i że „Ucho Prezesa” to jednak fabularyzowany dokument.

Tłuste pulpety propagandy i ciepła wódka – w „Temacie dnia” Robert Makłowicz o tym, jak smakuje TVP

Tłuste pulpety propagandy i ciepła wódka – w „Temacie dnia” Robert Makłowicz o tym, jak smakuje TVP

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21596686,video.html

 

wyborcza.pl

Kayah na liście gorszego sortu w TVP

Agnieszka Kublik, 13 maja 2017

Marsz KOD

Marsz KOD (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Kayah nie wystąpi na festiwalu w Opolu. – Po moim trupie – miał powiedzieć prezes TVP Jacek Kurski

54. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu zaczyna się 9 czerwca. Będzie transmitowany w TVP 1, bo telewizja publiczna jest jego organizatorem. Podczas festiwalu obchodzone będą trzy jubileusze: sceniczne 50-lecie Maryli Rodowicz, 25-lecie Andrzeja „Piaska” Piasecznego i 50-lecie działalności Jana Pietrzaka.

Maryla Rodowicz zaplanowała, że jej piosenki wykona kilku artystów, na koniec wystąpi sama. Kilka tygodni temu zaprosiła na koncert Kayah. – Panie się szanują, bardzo lubią. Kayah przyjęła zaproszenie – mówi „Wyborczej” Tomasz Grewiński, menedżer Kayah.

Występ Kayah w Opolu zablokował Jacek Kurski?

Niedawno Grewiński usłyszał jednak, że występ Kayah w Opolu zablokował prezes TVP Jacek Kurski. – Dotarły do mnie nieoficjalne informacje z telewizji, że Kurski powiedział „po moim trupie” – mówi Grewiński.

W TVP panuje autocenzura, słyszeliśmy i o innych artystach, których Kurski nie chce w telewizji publicznej.Jeden z dyrektorów TVP wymienia Natalię Przybysz. – Jest na czarnej liście, liście gorszego sortu. Trafiła tam, gdy publicznie, w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”, opowiedziała o swojej aborcji.

Menedżer Rodowicz Bogdan Zep: – Jest nam bardzo przykro, że Kayah nie wystąpi, ale nie mamy nic do powiedzenia, to festiwal TVP, nie będę tego komentować – mówi „Wyborcza.pl” Zep.

Zobacz: „Jedna Polska – dość podziałów”: Kayah: Nie godzę się na dzielenie na lepszy i gorszy sort

„Jedna Polska – dość podziałów”: Kayah: Nie godzę się na dzielenie na lepszy i gorszy sort

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,20743575,video.html

Za co Kayah Kurski wpisał na listę „gorszego sortu”?

Zapytałam TVP o obecność Kayah na opolskim festiwalu. Bez odpowiedzi. Za co Kurski wpisał Kayah na listę „gorszego sortu”? – Za zaangażowanie w walkę o prawa kobiet i prawa obywatelskie – tłumaczy „Wyborczej” redaktor pracujący przy opolskim festiwalu.

Kayah pojawiała się na manifestacjach KOD, raz stała na scenie obok Mateusza Kijowskiego i Ludwika Wujca, legendy „Solidarności”.

W maju zeszłego roku, gdy trwał strajk pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, Kayah pisała na Facebooku: „Właśnie oglądam ‚Fakty’! Zalałam się łzami, strajk w Centrum Zdrowia Dziecka jest czymś strasznym dla tych dzieciaków! Dlaczego nikt nie reaguje????!!! Nigdy nie wypowiadałam się politycznie, ale tym razem zagotowałam się! Było mnóstwo błędów i zaniedbań, ale to, co dzieje się teraz, woła o pomstę do nieba!!!!! Mam dość tej potwornej HIPOKRYZJI!!!!! MAM DOŚĆ TYCH PRZYKLEJONYCH UŚMIESZKÓW I OCZYWISTEGO MORDOWANIA TEGO KRAJU W BIAŁYCH RĘKAWICZKACH”.

Prorządowe media odnotowały: „Kayah histerycznie o rządach PiS”.

We wrześniu 2016 r. podczas marszu KOD „Jedna Polska – dość podziałów!” Kayah zabrała głos w sprawie planów zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Przemawiała: „Dyskusja w Sejmie przelała czarę goryczy. Jestem tu na czarno, bo was kocham, siostry. Zawsze będę z wami. Stoję tu jako patriotka, która nie zgadza się na dzielenie ludzi na lepszy i gorszy sort. (…) Czas zrozumieć, że prawo do legalnej aborcji nie jest zaproszeniem na bal, na który idzie się z nudów”.

W tym roku w Dniu Kobiet miała minikoncert, na który zapraszała tak: „Zapraszam wszystkich, którzy czują, że potrzebne są ogromne zmiany niekoniecznie w kierunku, jaki nam narzucają”. Piosenkę Testosteron Kayah zadedykowała „wszystkim mężczyznom, którzy nienawidzą kobiet. Szczególnie w naszym rządzie”. Wystąpiła w bluzie z napisem: „Mężczyznom ich prawa i nic więcej, kobietom ich prawa i nic mniej”.

Na liście zakazanych w TVP Kurskiego jest – jak wynika z nieoficjalnych rozmów z pracownikami TVP – więcej nazwisk. Obok Natalii Przybysz i Kayah także aktorzy i reżyserzy, których PiS nie lubi. Jesienią 2016 r. pisaliśmy o „półkownikach” Kurskiego. Na telewizyjną półkę telewizja Kurskiego wysłała takie filmy, jak: „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego, „W imię…” Małgorzaty Szumowskiej, „Obywatela” Jerzego Stuhra czy „Idę” Pawła Pawlikowskiego. Najczęściej produkcje spadały z anteny po telefonie z gabinetu prezesów TVP.

Maciej Stuhr naraził się Kurskiemu żartami podczas gali Orłów 2016, kiedy na żywo na antenie TVP kpił z dobrej zmiany, dzielenia Polaków na lepszy i gorszy sort i z przekonania, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Dlatego Orły 2017 spadły z anteny TVP, galę pokazała Canal+. – Orły to instytucja niezależna, która nie jest kochana przez władze. Pracowaliśmy z Telewizją Polską, publicznym nadawcą, przez 18 lat i budowaliśmy razem Orły. Ich decyzją było to, że Orły w tym roku nie będą pokazywane na tej antenie. Ja się z tym średnio zgadzam, bo uważam, że publiczny nadawca te nagrody powinien pokazywać – komentował tę sytuację Dariusz Jabłoński, prezydent Polskiej Akademii Filmowej.

A Opole to miejsce, które Kurskiemu może kojarzyć się źle. Przed rokiem prezes TVP został wygwizdany przez opolską publiczność. – Kurski chce w tym roku mieć wszystko pod kontrolą, bo przed rokiem nie dość, że został wygwizdany, to jeden z artystów wyciął mu niezły numer – opowiada nam festiwalowy dyrektor.

Chodzi o Kubę Sienkiewicza, który w Opolu zmienił tekst ostatniej zwrotki piosenki „Kiler”. „Już tylko Kiler/ Polska w ruinie/ Siedzę na minie/ Kiedy to minie?/ Same zakręty/ Kiler wyklęty/ Kiler skazany/ Na dobre zmiany/ Czy to dla sportu/ Lepszego sortu/ W tej kategorii/ Nowej historii/ Jak naród Polan/ Powstaje z kolan/ I łuk triumfalny”.

Dlaczego to zrobił? Na Facebooku opublikował wyjaśnienie. – Celem mojego żartu na estradzie amfiteatru opolskiego było wytknięcie obecnego w mediach i nasilającego się od około roku języka manipulacji i agresji. Słowa i wyrażenia takie jak „ruina”, „wyklęty”, „dobra zmiana”, „sort”, „kategoria”, „wstawanie z kolan” pojawiają się w kontekście obraźliwym dla wielu Polaków i w celach kłamliwych. Jako błazen (bo tym się zajmuję) będę z tego szydził przy każdej okazji – napisał Sienkiewicz.

– Wyobraża sobie pani, że tym razem mogłoby do czegoś takiego dojść?! – mówi dyrektor z Woronicza – Kurski dopilnuje, by nie. Po jego trupie.

wyborcza.pl

Duda po rozmowie z Macronem: Chciałbym, żeby nastąpił swoisty reset w relacjach polsko-francuskich

13.05.2017

Andrzej Duda© ABACA Andrzej Duda

 

Andrzej Duda opowiedział dziennikarzom o rozmowie, którą przeprowadził w piątek z prezydentem-elektem Francji Emmanuelem Macronem.

Prezydent Duda ujawnił, że głównym tematem jego rozmowy z Emmanuelem Macronem był reset w stosunkach polsko-francuskich. jak sam przyznał, „w ostatnich czasach z różnych przyczyn bywały one trudne”. – Powiedziałem, że liczę bardzo na to, że otwarcie nowej prezydentury we Francji ten reset umożliwi. Nowe relacje – nowy prezydent. Pan prezydent powiedział, że też bardzo by chciał, żeby te relacje pomiędzy Francją i Polską, układały się dobrze. Tutaj mieliśmy obydwaj absolutnie jednakowe zdanie – mówił.

W ciągu kilkunastominutowej rozmowy prezydenci obu krajów wzajemnie zasugerowali możliwość przyszłych spotkań: jednego 25 maja podczas szczytu NATO w Brukseli, drugiego w ramach Trójkąta Weimarskiego.

Nowy rzecznik Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński podkreślał, że inicjatywa prezydenta może pomóc w odbudowie mocno nadszarpniętych ostatnio relacji z Francją. – Wczorajsza rozmowa telefoniczna prezydenta Andrzeja Dudy i prezydenta elekta Francji Emmanuela Macrona daje szanse na nowe otwarcie w relacjach polsko-francuskich – przekonywał.

Łapiński zaznaczył, iż podczas rozmowy prezydentów wytworzyła się wyjątkowo dobra atmosfera. – Było na tyle miło, że panowie stwierdzili, że nawet warto, żeby podczas takiej wizyty był czas na spotkanie z rodzinami – zdradził.

msn.pl

PIĄTEK, 12 MAJA 2017

Staniszkis: Gdyby Biedroń startował w wyborach prezydenckich, głosowałabym na niego

Staniszkis: Gdyby Biedroń startował w wyborach prezydenckich, głosowałabym na niego

– Prof. Rzepliński jest poważnym kandydatem [na prezydenta], chociaż się nie zdeklarował. Na razie – wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” – Biedroń wydaje się, że ma ochotę. On przeszedł bardzo długą drogę i jako samorządowiec ma praktykę od dołu. Jest człowiekiem, który odważył się być sobą i jakby zmężniał (…) Głosowałabym na niego. Gdyby był powiedzmy Tusk i Duda, głosowałabym na Biedronia – stwierdziła Jadwiga Staniszkis w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Piaskiem po oczach” TVN24. Jak dodała, „najbardziej wolałabym Rzeplińskiego, ale się nie zgłosił”.

300polityka.pl

Schetyna o zawiadomieniu do prokuratury szefa MON: To kompromitacja

13.05.2017

Szef PO Grzegorz Schetyna uważa, że zawiadomienie do prokuratury ministra obrony Antoni Macierewicz o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów Platformy, „to kompromitacja”.

Kompromitująca próba zakneblowania opozycji, która nie może realizować swojego mandatu, nie może dopominać się o informacje, bo będzie grozić prokuraturą, Macierewicz. To jest absurd. My się nie poddamy, nie przestraszymy – oświadczył w sobotę, w Krakowie Schetyna.

Minister obrony Antoni Macierewicz zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO – poinformowała w piątek rzeczniczka prasowa MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. Według ministra, posłowie powiadomili prokuraturę o przestępstwie wiedząc, że go nie było.

 

„Minister Obrony Narodowej złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO polegającego na złożeniu fałszywego zawiadomienia o przestępstwie przekroczenia przez MON uprawnień, które miało rzekomo polegać na ujawnieniu informacji niejawnych osobom nieuprawnionym” – napisała rzeczniczka w komunikacie przesłanym PAP. Jak podkreśla MON, „posłowie PO, składając zawiadomienie, wiedzieli, że przestępstwa takiego nie popełniono”.

W środę PO złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. przetargu na śmigłowce dla wojska, w którym poprzedni rząd wskazał maszyny H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters, a do realizacji umowy nie doszło po fiasku rozmów offsetowych w październiku 2016 r.

dziennik.pl

Stanisław Skarżyński

Antoni Macierewicz zrobił swoje, może odejść

12 maja 2017
Jarosław Kaczyński był gotów ryzykować bezpieczeństwo polskiej armii, narażać Polskę na konflikty międzynarodowe tak długo, jak, długo wierzył, że Antoni Macierewicz może mu dostarczyć wiarygodnego kłamstwa smoleńskiego.

„Będzie prawda o Smoleńsku i o tych latach rządów, które już za nami, Bogu dzięki” – mówił Jarosław Kaczyński ze swojej drabinki pod Pałacem Prezydenckim podczas majowej, osiemdziesiątej piątej miesięcznicy smoleńskiej. O wielkim śledczym smoleńskim nie wspomniał. Antoniego Macierewicza nie widać też na zdjęciach. Trudno w to uwierzyć, ale w dniu smoleńskiej miesięcznicy minister obrony był zupełnie niewidoczny – nie udzielił żadnego wywiadu, nigdzie nie złożył kwiatów, a strona resortu nie wspomina o żadnym wydarzeniu z jego udziałem.

W dotyczących ministra doniesieniach agencyjnych dominują echa bitwy z politykami PO o zerwanie przetargu na śmigłowce Caracal…

 

SOBOTA, 13 MAJA 2017

Schetyna: PO musi otworzyć możliwości także dla niezależnych samorządowców

11:30

Schetyna: PO musi otworzyć możliwości także dla niezależnych samorządowców

Jeżeli wybory nie będą przyspieszone, czyli będą w listopadzie przyszłego roku, to wtedy będziemy musieli pisać ten scenariusz, będziemy chcieli zamknąć te przygotowania zimą, czyli grudzień-styczeń, żeby być gotowym do rozpoczęcia tego ostatniego okrążenia i kampanii. Jestem zwolennikiem i będę namawiał przyjaciół z Platformy, ale także tych wszyskich, którzy zajmują się samorządem i chcą dla niego jak najlepiej, żeby budować obywatelskie koalicje, otwarte zasady współpracy, nie tylko między partiami politycznymi, ale także przede wszystkim z tymi aktywnymi środowiskami, ruchami miejskimi, organizacjami pozarządowymi. To wszystko jest potrzebne i widzę taką rolę dla Platformy, że w związku z tym, że te zapowiedzi ordynacji są takie bardzo niepokojące, Platforma, która tak bardzo dobrze rozumie samorząd, musi otworzyć możliwości także dla niezależnych samorządowców, którzy mogą mieć problem z kandydowaniem czy będą wypychani z możliwości kandydowania – stwierdził Grzegorz Schetyna na konferencji w Krakowie.

– Bierzemy pod uwagę taki wariant. Jeżeli zostanie wprowadzony zakaz startowania komitetów niezależnych, jeżeli będą dopuszczone tylko partie polityczne, to uważam, że taka partia jak Platforma musi otworzyć swoje listy, miejsce na swoich listach dla tych niezależnych. Także np. dla przedstawicieli KOD-u, aktywistów miejskich, którzy nie będą mogli kandydować – dodał przewodniczący PO.

11:18

Schetyna: Widocznie Macierewicz ma wiele do ukrycia, jeżeli tak nerwowo sztorcuje posłów PiS-u

Minister Macierewicz powinien się obawiać wszystkiego. Także oczywiście niezależnej kontroli, audytu ze strony NIK. Widać i pani redaktor pewnie także to zauważyła, sposób nerwowej reakcji ze strony Macierewicza. Był taki nietypowy, bo przecież wszystkie instytucje, ministerstwa podlegają rutynowej, rocznej kontroli, natomiast widocznie Macierewicz ma wiele do ukrycia, jeżeli tak nerwowo sztorcuje posłów PiS-u, którzy w komisji głosowali za planem pracy i za tą kontrolą. Zachowali się przyzwoicie i normalnie. Jestem przekonany, że to będzie jedna z kolejnych odsłon, która będzie pokazywać, jak wiele złego zrobił Macierewicz dla polskiego bezpieczeństwa i samego MON – stwierdził Grzegorz Schetyna na konferencji w Krakowie.

11:14

Schetyna: Nawet jeśli wybory nie będą przyspieszone, to jest ważne, żeby dać możliwość kontynuowania pracy dobrym samorządowcom

Jesteśmy w Krakowie, w Małopolsce. Posłowie, senatorowie PO z moim skromnym udziałem. Będziemy rozmawiać z samorządowcami małopolskimi nt. następnych miesięcy, wyborów samorządowych, kampanii samorządowej, planów Platformy dot. samorządu. Samorząd terytorialny jako instytucja to rzecz bardzo ważna dla Platformy. Platforma powstała, była tworzona przez samorządowców. Czujemy się bardzo związani z tą reformą, która była wprowadzana w 1990 roku i bardzo wiele dała. Dobry miks, wariant złożenia władzy i współpracy między władzą rządową a samorządową, dała szanse – po wejściu do UE – na bardzo dobre, skuteczne wydawanie środków europejskich – mówił Grzegorz Schetyna na konferencji w Krakowie. Jak dodał:

„Prowadzenie całego procesu modernizacji naszego kraju. Polska jako jedyny najbardziej zaangażowany, zaawansowany kraj w UE preferuje samorządy jako podmiot wydający, inwestujący środki europejskie. O tych wszystkich rzeczach, które udało się po reformie samorządowej, jej krokach, ale także o zagrożeniach, o tym, jakie niebezpieczeństwo stoi dziś przed samorządami, jak bardzo chce scentralizować władzę PiS, ograniczać kompetencje, finanse, także możliwość naturalnego rozwoju samorządu”

Dalej przewodniczący PO mówił:

„O tym chcemy rozmawiać, to pokazywać i pisać scenariusze, które dadzą gwarancje jednak tego, że Polacy będą mogli wybierać wójtów, burmistrzów i prezydentów bezpośrednio, że będą to ludzie, którzy są godni zaufania, jak było dotychczas, że ordynacja wyborcza do samorządu nie będzie obiektem takiej napaści politycznej ze strony PiS-u, nie będzie próby zmanipulowania taki sposób, jak widzieliśmy chociażby przy próbie zmiany ustroju Warszawy, tego projektu, który został wycofany, ale dzięki stanowczej reakcji samorządowców, których gorąco wspieraliśmy” 

Nawet jeżeli te wybory nie będą przyspieszone, mówię o samorządowych, i odbędą się w terminie, czyli jesienią przyszłego roku, to jednak bardzo ważne, żeby dać gwarancje i szanse, możliwości kontynuowania pracy dobrym samorządowcom, którzy sprawdzają się co 4 lata, otrzymując pozytywne oceny od wyborców – dodał Schetyna.

300polityka.pl

SOBOTA, 13 MAJA 2017

STAN GRY: Kondzińska o Dudzie: Andrzej jestem, nie Adrian, Fakt o Trzaskowskim, Michałowski: PO nie przyłożyła się do kampanii PBK

ANDRZEJ JESTEM, NIE ADRIAN – tytuł jedynkowego tekstu GW o Dudzie.

DUDA TUPNĄŁ NOGĄ – Agata Kondzińska w GW.

PLAN JEST SZERSZY, DUDA CHCE BYĆ GOTOWY, KIEDY KACZYŃSKI BĘDZIE ODDAWAŁ PARTIĘ – Agata Kondzińska w GW: “Ale Dudę coraz bardziej uwiera rola Adriana z poczekalni w „Uchu Prezesa”. – Jak skończy kadencję, będzie miał ledwie 48 lat. Jeśli przegra wybory, będzie w polityce skończony. Odejdzie w niebyt jak Bronisław Komorowski. Tylko że Komorowski wieńczył polityczne życie prezydenturą, Duda je tak naprawdę rozpoczął – mówi współpracownik Kaczyńskiego. Ale słychać też, że plan jest szerszy. Duda chce być gotowy, gdy Jarosław Kaczyński będzie oddawał partię następcy”.

DUDA POWINIEN ZBUDOWAĆ POZYCJĘ, BY PIS NIE MIAŁO WYBORU – relacjonuje Kondzińska: “W Pałacu wciąż pokutuje strach, że przy próbie usamodzielnienia się partia mogłaby szantażować prezydenta odebraniem mu pieniędzy na kampanię w 2020 r. – To ogromny błąd. Duda powinien zbudować sobie taką pozycję, by za trzy lata PiS nie miało wyjścia i musiało go poprzeć oraz sfinansować kampanię – mówi polityk PiS”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21803156,andrzej-jestem-nie-adrian.html

ZA WCZEŚNIE, BY PRZESĄDZAĆ O KLĘSCE DUDY – Dominika Wielowieyska w GW: “Za wcześnie, aby przesądzać o klęsce Dudy, ale wygląda to źle. (…) Adrian jeszcze walczy. Ubrał się w strój Pana Kleksa, by w przebraniu wedrzeć się do gabinetu Prezesa, ale czujna pani Basia natychmiast dostrzegła podstęp i ściągnęła mu z głowy perukę. I znów siedzi w przedpokoju. Wyważy drzwi?” http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21803325,andrzej-duda-prezydent-w-peruce.html

POLITYK DAŁ BIEDNEJ 20 GROSZY A SAM KUPIŁ 3 CIASTKA ZA 44 – jedynka Faktu o Trzaskowskim: “Ten poseł słyszał o tym, by pomagać bliźniemu w potrzebie, ale najwyraźniej nie wdawał się w szczegóły! A szkoda, bo nie tylko Rafałowi Trzaskowskiemu (45 l.) wyszłoby to na dobre. Polityk PO, który ma 300 tys. zł oszczędności, dwa mieszkania, zarabia krocie w Sejmie, na uczelni i na prawach autorskich, zachował się jak dziad! (…) Przed cukiernią zagadnęła go starsza kobieta. Zbierała na lekarstwa. Polityk pomocy nie odmówił. Tyle, że wręczył kobiecie… 20–groszową monetę! Światowiec? Raczej obciachowiec!”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/rafal-trzaskowski-dal-potrzebujacej-20-groszy-a-sam-kupil-4-ciastka-za-44-zl/gk1py84

POSEŁ NOWOCZESNEJ O NIENADĄŻANIU ZA ZMIANAMI PO – mówi Piotr Misiło w SE: “- Trudno mi o tym mówić, bo nie jestem w stanie nadążyć za zmianami, które ogłasza Platforma”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/gafy-nowoczesnej-sa-atrakcyjniejsze_991757.html

BERCZYŃSKI – DUMA BOEINGA – Jarosław Kurski na jedynce GW: “Ta sprawa nie ma precedensu w historii III RP. Dewastuje wiarygodność Polski jako członka NATO, a nawet zwykłego partnera handlowego. Szefowie koncernu lotniczego Boeing mogą być pewnie dumni z inwestycji w swojego wieloletniego pracownika Wacława Berczyńskiego. Koszty jego studiów w Ameryce i udzielonego mu kredytu na zakup domu zwróciły się z niebotyczną nawiązką. Wacław Berczyński to dla Boeinga inwestycja o rentowności setek tysięcy procent”. http://wyborcza.pl/7,75968,21803420,berczynski-duma-boeinga.html

JACEK MICHAŁOWSKI O MŁODYM POKOLENIU I KLĘSCE KOMOROWSKIEGO – mówi w rozmowie z Elizą Olczyk w RZ: “Uważam, że sukces Roku Wolności był jedną z przyczyn klęski Bronisława Komorowskiego w 2015 roku. Pamiętam, że czuliśmy, iż należy przekonać do nas młodzież, która nie pamięta lat PRL ani nawet czasu, kiedy Polska nie była w Unii Europejskiej. Nie udało się. Młode pokolenie, które rok później poszło do urn, uważało, że im się pogorszyło, a nie polepszyło. Dla nich podróże po Europie bez paszportu były czymś zwyczajnym, a trapiło ich bezrobocie, perspektywa emigracji, słowem: ciężkie wejście w dorosłość”.

MICHAŁOWSKI O POWSTANIU NOWOCZESNEJ I MŁODYCH WSPÓŁPRACOWNIKACH KOMOROWSKIEGO: “A gdy rząd zdecydował o zabraniu pieniędzy z OFE, to mieliśmy niemalże bunt na pokładzie. Młodsze pokolenie naszych pracowników było absolutnie zniesmaczone skokiem na OFE. Z tego wyrosła Nowoczesna, do której poszły dwie osoby z naszej Kancelarii i dziś są posłami. Platforma miała nawet do prezydenta pretensje, że wyhodował jej konkurencję”.

MICHAŁOWSKI O PO, KTÓRA NIE PRZYKŁADAŁA SIĘ DO KAMPANII KOMOROWSKIEGO: “Trwaliśmy w głębokim przekonaniu, że Bronisław Komorowski nie może przegrać, a to się przełożyło na trzecią przyczynę – czyli na to, że ci, którzy prowadzili kampanię, specjalnie się do tego nie przykładali. Kampanię prowadzili i finansowali ludzie Platformy. To oni decydowali, jaki spot się pojawi, jakie ma treści itd. Do mnie tylko docierały sygnały, że to wszystko jest beznadziejnie prowadzone. Dzwonili ludzie, którzy chcieli pomóc, kierowałem ich do sztabu wyborczego i nic się nie zmieniało. PO była chyba przekonana, że skoro Bronisław Komorowski nie ma z kim przegrać, to można zaoszczędzić pieniądze na kampanię parlamentarną i jeszcze się ugrzać w blasku jego osoby”. http://www.rp.pl/Plus-Minus/305119917-Jacek-Michalowski-Bylismy-przekonani-ze-Bronislaw-Komorowski-pokona-Andrzeja-Dude.html

MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI O PRAWACTWIE I PRAWICY –  w konwencjo zaproponwoanej tydzień temu przez Joannę Szczepkowską w Plusie/Minusie RZ: “Prawak zaś jest lewicowym rewolucjonistą à rebours: wierzy, że da się skonstruować nowe społeczeństwo, nową rzeczywistość, wyplenić zarazę, islam, zło i zboczenie, by świat funkcjonował jak należy, a wówczas ludzie będą lepsi. Prawicowiec godzi się z ludzkimi ograniczeniami, z tym, jacy ludzie są, choć chciałby, by byli lepsi. Prawak tak naprawdę nie lubi ludzi, choć mówi o narodzie i wspólnocie, kocha jakiś wyimaginowany twór, który chciałby zbudować. Dla konserwatysty populizm jest takim samym wypaczeniem jak nacjonalizm. Dla prawaka obie te ideologie są po prostu narzędziami do realizacji celów. http://www.rp.pl/Plus-Minus/305119895-Michal-Szuldrzynski-Czym-sie-rozni-prawactwo-od-prawicy.html

NIKT NIE POMYŚLAŁ O ZABEZPIECZENIU PAŃSTWA – ADAM SZŁAPKA W ROZMOWIE Z PIOTREM WITWICKIM W RZ: “Powstawały drogi, stadiony, Polska na bieżąco się rozwijała, ale nikt nie pomyślał o tym, że państwo trzeba zabezpieczyć przed dojściem do władzy antyeuropejskich populistów. Straszenie PiS okazało się ostatecznie przeciwskuteczne. Fundamentem demokracji jest silne społeczeństwo obywatelskie, a przymykanie oka na oNr, mowę nienawiści, dyskryminację mniejszości może nas bardzo dużo kosztować. Pozwolono sobie na swobodne podejście do instytucji państwa, jak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego. PiS dziś, niestety, z tego czerpie pełnymi garściami”. http://www.rp.pl/Plus-Minus/305119904-Nowoczesna-nie-jest-jak-Titanic-polskiej-polityk.html

TOMASZ KRZYŻAK JAKO ANIOŁ POLAK O PIS, KOŚCIELE I KORYTARZACH – pisze w Plusie/Minusie RZ: “Beato droga, od kilku miesięcy pasterze Wasi zabiegają, byście stworzyli korytarze dla potrzebujących. Nawet prezes Jarosław mówił, że nie widzi nic przeciwko. Tymczasem u Was ciągły opór i unikanie tematu. Pomagacie im, owszem, w miejscach ich zamieszkania, lecz są tacy, którzy wymagają innej formy pomocy – takiej, która w wielu przypadkach może uratować ich życie. Tymczasem Wy wciąż odwracacie wzrok i ignorujecie Waszych pasterzy”. http://www.rp.pl/Plus-Minus/305119897-Aniol-Polak-Sluchajcie-pasterzy-Waszych.html#ap-1

KTO WYZWOLI RADOSNĄ ENERGIĘ WSPIERAJĄCĄ PROGRESYWNĄ DEMOKRACJĘ – Krystyna Skarżyńska w GW o efekcie Macrona: “A u nas? Polacy, a zwłaszcza Polki, wyżej cenią troskę i sprawiedliwość niż pozostałe fundamenty etyczne. Jest więc prodemokratyczny kapitał w narodzie. Ale czy jakaś polityczna siła zdoła wystarczająco wielu z nas przekonać, że jest gotowa i zdolna działać zgodnie z naszymi etycznymi preferencjami? Kto wyzwoli radosną energię wspierającą otwartą, progresywną demokrację? Żeby mieć demokrację, trzeba jej chcieć. Bardziej od świętego spokoju. I wybierać do władzy tych, którzy mają podobne pragnienia i odpowiednie kompetencje, by je realizować. Wtedy niemożliwe stanie się możliwe”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21801313,polityka-musi-budzic-emocje-kto-wyzwoli-w-nas-radosna.html

300polityka.pl

Wpadka Kancelarii Prezydenta – pomylili flagi. „Żadna #dobrazmiana nie może tego firmować”

13.05.2017

Za radą speców od mowy ciała mówi głośniej, naśladuje intonację Jana Pawła II, wznosi brodę niczym Mussolini. Wygląda to zabawnie© Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta Za radą speców od mowy ciała mówi głośniej, naśladuje intonację Jana Pawła II, wznosi brodę niczym Mussolini. Wygląda to zabawnie

 

Kancelaria prezydenta poinformowała na Twitterze, że zaledwie kilka dni po wyborach we Francji spotkanie Andrzeja Dudy z Emmanuelem Macronem zostało już umówione. Problem w tym, że wpis zilustrowano… flagą Wielkiej Brytanii.

„Polish, French presidents set first rendezvous” – napisano na Twitterze Kancelarii Prezydenta. Choć przyczepić można by się było już do samej konstrukcji zdania („rendez-vous” jest używane raczej jako żartobliwe i potoczne określenie na spotkanie z osobą płci przeciwnej), to nie ona była tu największym problemem. Wpis, zamiast flagą Francji, zilustrowano bowiem ikonką przedstawiającą… flagą Wielkiej Brytanii:

Po tym, jak internauci wytknęli urzędnikom wpadkę, wpis zniknął z konta kancelarii. Na nieszczęście pracowników, nie stało się to jednak wystarczająco szybko.

Nie zabrakło też żartów nawołujących do powrotu Marka Magierowskiego, który kilka dni temu przestał być rzecznikiem prezydenta Andrzeja Dudy. Na tym stanowisku zastąpił go Krzysztof Łapiński. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

„Łapa” pół życia spędził w PiS, ale nie pasuje do stereotypu żołnierza tej partii. Jest wyluzowany i bezpośredni. W kampaniach Krzysztof Łapiński tyrał dla Andrzeja Dudy i Beaty Szydło, by potem wylądować na marginesie zwycięskiego obozu. Jednak „gołębie serce” – jak mówi o sobie – teraz wraca.

Krzysztof Łapiński jest nowym rzecznikiem prezydenta Andrzeja Dudy (zastąpił Marka Magierowskiego) i ministrem w Kancelarii Prezydenta. To życiowy awans polityka, który jeszcze nie tak dawno był raptem zastępcą rzecznika PiS.

Daleko mu do „złotego chłopca” Prawa i Sprawiedliwości, którego holuje jeden pryncypał, daje stanowiska i broni w sytuacjach beznadziejnych. „Łapa” w PiS był od mrówczej, czasami niewdzięcznej roboty, a potem jeszcze wyszedł na naiwniaka. Jest jednym z najbardziej niedocenionych polityków PiS – porzuconym przez partię w dalszych ławach w Sejmie. Ale koniec z tym.

Na marginesie PiS

Na Wiejskiej od początku nie czuł się dobrze. Należał a to do komisji spraw zagranicznych, a to wewnętrznych i spraw poselskich. Jako poseł nie miał impetu znanego z kampanii. Nieliczne interpelacje pisał w sprawach wirusa afrykańskiego pomoru świń, ochrony przyrody, wojska, promocji Polski i dyskryminacji chrześcijan. Od Sasa do Lasa.

W partii nic już nie może, choć legitymacją nie rzucił. Jego sposobem na publiczną obecność są wywiady w mediach i… szczerość (ta zaraz ustąpi politycznemu PR-owi). Z czasem stał się najbardziej krnąbrnym spośród posłów PiS. Odcięto go od partyjnych „Przekazów Dnia”. Mówił własnym głosem. Nie miał żadnego wpływu na decyzje partii, a i od nawet wiedzy o partyjnych sprawach był mu reglamentowany.

Szybko wszedł w konflikt z rzeczniczką partii Beatą Mazurek. Ona miała go za nielojalnego posła. On ją ignorował i machał ręką na wprowadzany co jakiś czas na nowo obowiązek uzyskania przez polityka PiS zgody biura prasowego na występ w mediach.

Smagał wówczas własną partię. Gdy marszałek Sejmu Marek Kuchciński poszedł na – jak mówił – „niepotrzebną wojnę” z dziennikarzami pod koniec 2016 r., uznał nawet, że jeden z najwierniejszych J. Kaczyńskiemu ludzi – marszałek Marek Kuchciński – mógłby odejść ze stanowiska. Jak daleka była to krytyka, świadczy też fakt, że uderzający w ten sam ton Kazimierz Michał Ujazdowski jest już poza partią. Łapiński ponadto nie głosował w ważnym dla PiS momencie, gdy 16 grudnia ub. r. marszałek przeniósł posiedzenie Sejmu do Sali Kolumnowej, by to tam przyjęto budżet.

Jak to? „Łapa” niczego nie dostaje?

A to przecież on był na pierwszej linii w czasie kampanii Andrzeja Dudy i PiS. Do swoich kancelarii – premiera i prezydenta – nie wzięła go jednak ani Beata Szydło, ani Andrzej Duda. Niemal go osierocili. – Jak to? „Łapa” niczego nie dostaje? – tak po podwójnej wygranej PiS w 2015 r. dziwili się obserwatorzy.

Bo przecież nawet Marcin Mastalerek – utrącony przez Jarosława Kaczyńskiego były rzecznik PiS i sztabu wyborczego partii – dostał świetną posadę dyrektora ds. komunikacji korporacyjnej w PKN Orlen. Mastalerek trzymał jednak język za zębami i nie krytykował partii – mimo poczucia krzywdy.

Krzysztof Łapiński obrał inną drogę, a teraz zamyka swoje biura poselskie. Mandatu poselskiego musi się zrzec, by zostać ministrem w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. To dla niego koniec banicji.

Krótka historia rzecznika

39-letni dziś „Łapa” z wykształcenia jest politologiem. Skończył studia na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, a potem jeszcze podyplomowe z zakresu public relations.

W grudniu 2014 r. został zastępcą rzecznika prasowego PiS Marcina Mastalerka. „Łapa” dochrapał się tu pseudonimu: „wiceMastalerek”. Jego własna pozycja była uzależniona od rzecznika, a ten w kampanii parlamentarnej 2015 r. zalazł za skórę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Prezes PiS chciał się go pozbyć i nawet wykreślił go z listy kandydatów PiS do Sejmu. Rykoszetem dostał także spychany coraz bardziej na margines Łapiński, który kilka miesięcy później sam zrezygnował ze stanowiska wicerzecznika.

Z PiS związany jest od 2002 r. czyli niemal od początku. Pracował Biurze Prasowym Klubu PiS. W czasach pierwszych rządów PiS współpracował z koordynatorem służb specjalnych Zbigniewem Wassermannem – był jego doradcą i rzecznikiem prasowym. O utracie władzy – od 2008 r. – pracował w centrali partii. Współpracował też z prof. Piotrem Glińskim – kilkukrotnym kandydatem na premiera technicznego PiS.

Sprawdzian: rok 2015

Gdy było już po debacie Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Dudą w koloseum TVP, to znany prowokator Andrzej Hadacz wszczynał awanturę nazywając kandydata PiS „oszustem”. Łapiński był na pierwszej linii frontu. Razem z Pawłem Szefernakerem (dziś ministrem w kancelarii premiera). Zapędzili „Andrzejka” do narożnika. Hadacz szalał i pokazywał mu środkowy palec. „Łapa” z wolontariuszami PiS krzyczał „Andrzej Duda!” i podał rękę prowokatorowi, żeby go zdeprymować.

Wywiązała się między nimi krótka wymiana zdań.

Łapiński: – Na kogo głosuje? Na kogo?

Hadacz: – A co Cię to obchodzi?!

– Pytam.

– Nie dotykaj mnie, bo się zarażę wścieklizną PiS-owską!

Łapiński kwitował to śmiechem – nieprzypadkowo jest jedną z najłagodniejszych twarzy PiS.

Dlaczego teraz?

Dlaczego Andrzej Duda sięga właśnie teraz po pomoc „Łapy”? Bo dziś prezydent czuje na plecach oddech Donalda Tuska, który w sondażach prezydenckich zaczął już nawet przodować.

Jeśli zatem Duda nie odróżni się od PiS i będzie jedynie notariuszem partii, to podzieli los Bronisława Komorowskiego. Jeśliby doszło do debaty Duda – Tusk, to dzisiejszy przewodniczący Rady Europejskiej mógłby mu postawić na pulpicie flagę PiS, a samemu prężyć się dumnie obok proporczyka UE.

Ugodziłby Dudę jego własną bronią.

Ale bywa też krewki

Inna sytuacja: debata z 2015 r. Tu Łapiński pokazał, że potrafi być krewki. Na finiszu kampanii, gdy PiS parło w kierunku wygranej, „Łapa” szedł w pierwszym szeregu do koloseum TVP. Przy ul. Woronicza miała się odbyć dyskusja partyjnych liderów. PiS-owi na rękę było tu podgrzanie atmosfery. Doszło do szarpaniny na bramkach kontrolnych. TVP tłumaczyła, że ekipa PiS chciała być liczniejsza, niż to wcześniej ustalono, a na bramkach nie chcieli się zatrzymać.

– Stałem się bohaterem tej sytuacji. Każdy, kto mnie zna, wie, że jestem człowiekiem o gołębim sercu. Unikam sytuacji, w których jest agresja – mówił potem Łapiński. A Beata Szydło dodawała, że „nie mieści jej się w głowie, dlaczego doszło do takich przepychanek”. Oskarżali TVP o „prowokację”.

Teraz Krzysztof Łapiński będzie na pierwszej linii walki Andrzeja Dudy o reelekcję. I prezydent, i jego nowy rzecznik wiedzą, jak pokonali Bronisława Komorowskiego. Nie chcą teraz wystąpić w jego roli. „Łapa” będzie walczył już nie o odbicie Pałacu Prezydenckiego, ale o jego utrzymanie.

msn.pl

„Podejrzenie popełnienia przestępstwa”. Macierewicz doniósł do prokuratury na posłów PO. Jest odpowiedź Platformy

12.05.2017

Antoni Macierewicz

Szef MON Antoni Macierewicz zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO – poinformowała w piątek rzeczniczka prasowa MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. Według ministra posłowie powiadomili prokuraturę o przestępstwie wiedząc, że go nie było. Jest już stanowisko polityków PO.

Minister Obrony Narodowej złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO polegającego na złożeniu fałszywego zawiadomienia o przestępstwie przekroczenia przez MON uprawnień, które miało rzekomo polegać na ujawnieniu informacji niejawnych osobom nieuprawnionym – napisała rzeczniczka w komunikacie przesłanym PAP.

Jak podkreśla MON, „posłowie PO, składając zawiadomienie, wiedzieli, że przestępstwa takiego nie popełniono”.

Kodeks karny przewiduje karę za fałszywe zawiadamianie o popełnieniu przestępstwa. – Dlatego Minister Obrony Narodowej został zmuszony powiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez posłów PO – poinformowało MON.

Zgodnie z art. 238 Kodeksu karnego, kto zawiadamia o przestępstwie organ powołany do ścigania wiedząc, że przestępstwa nie popełniono, podlega karze do 2 lat więzienia.

„Nie damy się zastraszyć”

– Zawiadomienie prokuratury przez szefa MON Antoniego Macierewicza, to akt desperacji z jego strony; nie damy się zastraszyć – powiedział w piątek poseł PO Cezary Tomczyk. Zapowiedział, że w przyszłym tygodniu Platforma zaprezentuje nowe wątki dot. przetargu na śmigłowce dla wojska.

– Tonący brzytwy się chwyta, to pierwszy przypadek, kiedy zdziwienie i potępienie budzi fakt, że opozycja wypełnia swoją funkcję kontrolną wobec rządu. Działanie szefa MON nic jednak nie zmieni; liczba faktów, które pogrążają Antoniego Macierewicza jest ogromna – powiedział PAP Tomczyk odnosząc się do zawiadomienia prokuratury przez szefa MON.

Według Tomczyka dokumenty, które posłowie PO dostali z resortu obrany pokazują, że były przewodniczący podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr Berczyński, wbrew temu, co twierdzi MON, miał dostęp do dokumentów przetargowych i brał udział w negocjacjach z Francuzami dot. zakupu śmigłowców Caracal. Zdaniem posła PO, zarówno MON, jak i Berczyński „zdają sobie sprawę z powagi sytuacji”. – Stąd ucieczka pana Berczyńskiego i takie a nie inne kroki ze strony ministerstwa obrony – powiedział Tomczyk.

Poseł PO przypomniał, że Berczyński w kwietniu zrezygnował z kierowania podkomisją, która ponownie bada przyczyny katastrofy smoleńskiej, a także z przewodniczenia radzie nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi. Wcześniej Berczyński udzielił wywiadu „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, w którym powiedział m.in., że to on „wykończył Caracale”.

– Na pewno nie damy się zastraszyć, będziemy dalej drążyć sprawę. W przyszłym tygodniu zaprezentujemy nowe wątki dotyczące przetargu na śmigłowce wielozadaniowe, powiemy o nieprawidłowościach. Analizujemy wiele dokumentów, tam te nowe wątki pojawiają się na bieżąco, w miarę jak czytamy te dokumenty i analizujemy je – dodał poseł PO.

Jak dodał, sprawa okazała się na tyle poważna, że w sprawie zakupu śmigłowców dla wojska postępowanie wszczęła z urzędu prokuratura w Szczecinie.

W środę PO zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z przetargiem na śmigłowce dla wojska. Chodzi o dostęp do dokumentacji byłego przewodniczącego podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr. Wacława Berczyńskiego, jego zastępcy dr. Kazimierza Nowaczyka i byłego szefa gabinetu politycznego MON i rzecznika ministerstwa Bartłomieja Misiewicza.

Już w poniedziałek MON zapowiedziało, że jeśli PO zawiadomi prokuraturę ws. rzekomego przekroczenia uprawnień przez szefa resortu obrony – w związku z ujawnieniem tajemnic wojska – ministerstwo złoży wniosek o ściganie posłów PO za złożenie fałszywego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.

dziennik.pl

Jarosław Kurski

Berczyński – duma Boeinga

13 maja 2017

Wacław Berczyński

Wacław Berczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Ta sprawa nie ma precedensu w historii III RP. Dewastuje wiarygodność Polski jako członka NATO, a nawet zwykłego partnera handlowego.

Szefowie koncernu lotniczego Boeing mogą być pewnie dumni z inwestycji w swojego wieloletniego pracownika Wacława Berczyńskiego. Koszty jego studiów w Ameryce i udzielonego mu kredytu na zakup domu zwróciły się z niebotyczną nawiązką. Wacław Berczyński to dla Boeinga inwestycja o rentowności setek tysięcy procent.

Berczyński sam się przyznał „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, że to on „wykończył caracale”, czyli że doprowadził do unieważnienia przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii. MON temu stanowczo zaprzecza. Niewiarygodny w sprawie caracali Berczyński jest za to wzorcem wiarygodności w sprawie bomby termobarycznej.

Unieważniony przetarg wygrała konkurencyjna wobec Boeinga europejska firma Airbus Helicopters. Berczyński miał ten przywilej, że przez wiele miesięcy za zgodą kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, a bez wymaganego certyfikatu miał dostęp do poufnej dokumentacji przetargowej. Nie wiadomo, co z nią robił i jak z niej korzystał. W Paryżu w trakcie konsultacji przetargowych służył Antoniemu Macierewiczowi za doradcę. Wartość niedoszłego kontraktu to 13,5 mld zł i drugie tyle w offsecie.

Cóż za zbieg okoliczności, że mniej więcej w tym samym czasie MON bez przetargu, tzn. z wolnej ręki, podpisał kontrakt z Boeingiem na dostawę trzech samolotów dla VIP-ów. Wartość kontraktu – 2,5 mld zł!

Gdy sprawa się wydała, Wacław Berczyński, a dla Macierewicza Wacek, nie niepokojony przez polską prokuraturę czy CBA po prostu poleciał za ocean, i tyle go widzieli.

Ta sprawa nie ma precedensu w historii III RP. Dewastuje wiarygodność Polski jako członka NATO, a nawet zwykłego partnera handlowego. Sprowadza Polskę do ligi krajów niepoważnych, rządzonych przez typy ludzkie znane z serii filmów „Gang Olsena”, choć nie tak dobroduszne.

To prawdziwa afera. Politycy opozycji, a zwłaszcza media, powinni wyjaśnić ją do samego spodu. Nie wolno pozwolić jej przyschnąć.

Zobacz: Berczyński nie wróci do Polski. Nie wiemy nawet, gdzie jest – mówi w „3×3” jego znajomy z USA Romuald Roman

Berczyński nie wróci do Polski. Nie wiemy nawet, gdzie jest – mówi w „3×3” jego znajomy z USA, Romuald Roman

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21799163,video.html

 

wyborcza.pl