Działania pozorne

Działania pozorne

Kaczyński – widząc relacje z hałaśliwych, ale w gruncie rzeczy mało istotnych działań swoich ludzi -zaciera ręce.

Jestem pewna, że zarówno wrzaski Pawłowicz, wygłupy posła Tarczyńskiego, „bohaterska” dysydencja Dudy, a nawet „szaleństwa” Macierewicza, o których co i rusz pisze prasa – to działania pozorne. To żer rzucany wygłodniałym sensacji mediom oraz obywatelom, by „dobra zmiana” działała bez przeszkód, w głębokich warstwach tkanki politycznej i społecznej. Nie wiem, czy są one jakoś planowane przez partyjne mózgi, czy to wypadkowa wielu przypadków i szczęśliwych trafów, ale nie mam wątpliwości, że prezes – widząc sensacyjne medialne relacje z przypadkowych, ale hałaśliwych działań swoich ludzi – zaciera ręce i pupilom daje smakołyki.

Oczywiście, metody są różne: zapewne posłanka Pawłowicz niczego nie musi się uczyć, wystarczy ustawić kamerę, pozwolić jej „być sobą” i już publisia, jak w kabarecie Olgi Lipińskiej, się cieszy i przestaje zajmować czymś ważniejszym. Podobnie jest chyba z Macierewiczem, tyle że pana ministra nie wystarczy ustawić przed kamerą. Pan minister działa dzięki swoim „decyzjom” puszczanym do mediów, z których każda okazuje się niewypałem albo skeczem.

Myślę, że w tym szaleństwie jest metoda. Można zapytać, czy takiego posła Tarczyńskiego da się „zaplanować” lub do czegoś przyuczyć? Jeśli tak, to najpewniej jego nauczycielem jest europoseł Czarnecki. To mistrz skeczów. Praca jako PiS-owskiej gwiazdy w mediach i praca „nauczycielska” nad potencjalnymi naśladowcami zajmuje mu sporo czasu, stąd widzimy go głównie w kraju. Praca to ciężka, na szczęście opłacana przez Unię Europejską, więc pan europoseł ma luz i może sobie pozwolić na bycie autorytetem wszechstronnym, „politykiem od wszystkiego”. A to, że zawsze jest „bardzo-dobrze-poinformowany” i uwielbia być w mediach wyzwala samoistne procesy pianotwórcze.

Niestety, jestem pewna, że do tej samej klasy działań pozornych należą wszelkie „decyzje” i „bunty”pana prezydenta. Jego „wybijanie się na niepodległość” dało PiS-owi same zyski i żadnych strat: sądy zostaną zniewolone, ale sporo ludzi z centrum zaczęło przychylnym okiem patrzeć na partię, która ma takiego „bohatera”. Andrzej Duda może więc spokojnie wrócić do roli Adriana. Tu też zachwyca.

Magdalena Środa

koduj24.pl

Ryszard Czarnecki pod czerwono-białym śliniakiem

Ryszard Czarnecki pod czerwono-białym śliniakiem

Gdyby PiS doszedł do władzy przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, to dzisiaj byśmy do niej nie należeli. Jarosław Kaczyński nie miałby kłopotów z Komisją Europejską i Fransem Timmermansem, ale społeczeństwo obywatelskie wyznające wartości demokratyczne też byłoby słabsze, bo zabrakłoby instancji ponadnarodowej, do której mogłoby się odwoływać.

Kaczyński może pluć sobie w brodę, że wcześniej nie doszedł do władzy, a my musimy pluć sobie w brody, bo jednak doszedł do władzy.

Jest jak jest! Więc wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans odwołuje się do bliskich demokratom wartości i kolejny raz zapowiada debatę o sytuacji w Polsce. A sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna – polska demokracja traci sterowność, nabiera wody, a to grozi, że kraj pogrąży się w odmętach i anarchii. Gdy PiS porządzi dłużej, nie wątpię, że spotka nas to, co najgorszego spotykało w historii pod koniec XVII wieku i dwukrotnie w XX stuleciu.

Najlepsi Polacy muszą zadbać, aby Polskę nie pogrążyli ludzie nieodpowiedzialni, nie mający kontaktu z rzeczywistością, a takim jest Kaczyński i jego akolici. Ludzie w istocie amoralni, bo im wsio rawno, kto rządzi, byle podłączeni byli synekurą do kasy państwa, ludzie podejrzanej konduity.

Timmermans zapowiada debatę o Polsce za dwa tygodnie. Na tę wieść odezwał się Ryszard Czarnecki, który lubi zawiązać sobie pod szyją krawat czerwono-biały, jak śliniak, mniemając, że to barwy polskie. Przede wszystkim jest to kicz, postponowanie polskości (mniemanej zresztą). Polską brody się nie wyciera, barwy polskie to nie śliniak. Zaś Czarneckiemu nie przeszkadza, kogo wychwala jako geniusza, czy to Leppera, czy to Kaczyńskiego. Był w tylu partiach, w tylu z nich wystawał pod latarnią, że niejedna panienka lekkich obyczajów zarumieniłaby się.

O debacie Czarnecki był łaskaw powiedzieć, iż „to przekracza granice śmieszności”. Polska jest dla niego śmiesznością. Na szczęście polscy demokraci mają przyjaciół, na których mogą liczyć. I na szczęście należymy jeszcze do Unii Europejskiej.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

 

Dera: Spotkanie PAD-JK jutro o 17:00 z inicjatywy prezesa

– Spotkanie [Andrzeja Dudy z Jarosławem Kaczyńskim] jutro o 17:00 z inicjatywy prezesa Kaczyńskiego i tematem są te ustawy, które będą w najbliższej przyszłości rozpatrywane przez najpierw Sejm, a potem Senat – mówił Andrzej Dera w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.

300polityka.pl

Andrzej Dera: Spotkanie z prezydentem z inicjatywy Kaczyńskiego

Foto: tv.rp.pl

Tematem piątkowego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim będzie m.in. ustalenie i uzgodnienie tego, w jaki sposób będą przebiegały prace nad projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS w parlamencie – powiedział w Polsat News prezydencki minister Andrzej Dera.

Dera, pytany o doniesienia medialne według których prezydent miałby po jednym ze spotkań z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim zrezygnować z części rozwiązań zawartych w projektach ws. SN i KRS, odpowiedział, że prezydent pozostał przy swoich rozwiązaniach.

– Pan prezydent przedstawił własny projekt i jest świadomy tego, że jest wnioskodawcą, a ten projekt zostanie poddany „obróbce parlamentarnej”. To większość parlamentarna ma oczywiście możliwość pracy i ewentualnych zmian zapisów, stąd są w tej chwili uzgodnienia między panem prezydentem a prezesem PiS – powiedział.

Minister dopytywany o piątkowe spotkanie prezydenta z prezesem PiS, poinformował, że rozpocznie się ono o godz. 17 w Belwederze. – Spotkanie z inicjatywy pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego i tematem są te ustawy, które będą w najbliższej przyszłości rozpatrywane najpierw przez Sejm, potem Senat – podkreślił.

Pytany o to, czego spodziewa się prezydent po tym spotkaniu, prezydencki minister odparł, że nie należy rozpatrywać tego spotkania w kategoriach „wojennych”, a będzie dotyczyło ono „ustalenia i uzgodnienia tego, w jaki sposób będą przebiegały prace nad tymi projektami w polskim Sejmie”.

Prezydencki minister był także pytany o doniesienia medialne dot. tego, że kościelni hierarchowie chcieli doprowadzić do „spotkania pojednawczego” między prezydentem a prezesem PiS.

– Tego nie wiem, bo nie mam kontaktu z biskupami ani nie jestem prezesem PiS. Ja mogę tylko jedno powiedzieć, że nie potrzeba było żadnego pośrednictwa. Jeżeli pan prezes Jarosław Kaczyński chciał się spotkać z panem prezydentem Andrzejem Dudą, albo pan prezydent Andrzej Duda chciał się spotkać z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim, to po prostu do tego spotkania doszło – zaznaczył.

Portal rmf24.pl podał w czwartek, że „grupa polskich biskupów” miała próbować zorganizować spotkanie pojednawcze prezydenta Andrzeja Dudy z Jarosławem Kaczyńskim po tym, jak prezydent zawetował ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym autorstwa PiS. Te informacje zdementował w czwartek rzecznik KEP.

Informacja, jakoby strona kościelna chciała doprowadzić do spotkania prezydenta z prezesem PiS, jest informacją fałszywą – oświadczył rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik. „Kościół widzi swą misję w głoszeniu Ewangelii (…), a nie w bieżących mediacjach politycznych” – podkreślił.

Piątkowe spotkanie będzie już trzecim spotkaniem prezydenta z liderem PiS dotyczącym reformy sądownictwa. Ostatnie odbyło się 22 września przed przedstawieniem przez Andrzeja Dudę projektów ustaw dotyczących Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa; pierwsze odbyło się na początku września.

Andrzej Duda pod koniec września zaprezentował swe projekty ustaw dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa; we wtorek zostały one skierowane do konsultacji. Przygotowanie projektów o SN i KRS prezydent zapowiedział w lipcu po zawetowaniu dotyczących tych kwestii ustaw autorstwa PiS.

Projekt noweli ustawy o KRS przedstawiony przez prezydenta zakłada m.in., że obecni członkowie KRS-sędziowie pełnią swe funkcje do dnia rozpoczęcia wspólnej kadencji wszystkich członków Rady-sędziów, wybranych na nowych zasadach przez Sejm (dotychczas wybierały ich środowiska sędziowskie – przyp. red.). Sejm wybierałby nowych członków KRS-sędziów większością 3/5 głosów na wspólną czteroletnią kadencję; w przypadku klinczu każdy poseł mógłby głosować w imiennym głosowaniu tylko na jednego kandydata spośród zgłoszonych.

rp.pl

Prezes PiS rozważa zastąpienie Szydło. Ale do Brukseli będzie latać Duda

Prezydent mógłby Kaczyńskiemu w zmianie władzy pomóc, biorąc na siebie sprawy, za którymi Kaczyński nie przepada.

Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim w zaprzyjaźnionej z nim „Gazecie Polskiej” miał tysiące czytelników i kilku adresatów: Andrzeja Dudę, Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Ziobrę i, last but not least, Beatę Szydło.

Dudę szef PiS stara się na powrót zagnać do swego przedpokoju. Weta zamazały na chwilę prawdziwą hierarchię na prawicy, wprowadziły zamęt, osłabiły przywództwo prezesa. Kaczyński chce przywrócić sprawom właściwy obrót, a ton wywiadu mówi o tym więcej nawet niż goła treść. „System prezydencki zawsze tworzy ryzyko, że osoba bez odpowiedniego doświadczenia, bez umiejętności, a czasem – może się tak zdarzyć, tylko proszę nie odnosić tego do pana Andrzeja Dudy – człowiek złej woli uzyska bardzo dużą władzę” – no to jest ewidentna kpina z Dudy, z czego w pałacu prezydenckim doskonale zdają sobie zresztą sprawę.

To poczucie wyższości przewija się przez całą rozmowę

Konflikt Dudy ze Zbigniewem Ziobrą Kaczyński sprowadza do „sporów pokoleniowych pomiędzy czterdziestolatkami”. Poucza prezydenta, że jego pomysł dotyczący wyboru członków KRS jest sprzeczny z konstytucją.

Najciekawszy jest jednak inny fragment wywiadu, ten dotyczący polityki zagranicznej. Co mówi prezydentowi Kaczyński? „W moich czasach decydującą rolę odgrywał ośrodek prezydencki. Na Rady Europejskie może jeździć też prezydent. Dziś to tak nie działa i prawdopodobnie jest przyczyną napięć między rządem a prezydentem, a przecież tę sprawę można byłoby załatwić”.

Tę ofertę można streścić: „Andrzej, daj sobie spokój z polityką krajową. Ziobro i Macierewicz zostają. Weź sobie politykę zagraniczną”. Zamiast Witolda Waszczykowskiego mielibyśmy w resorcie pewnie Krzysztofa Szczerskiego.

Dwa uważni czytelnicy – w tym współpracownik prezydenta – wyczytali z tych słów jeszcze więcej. Rozstrzygają się losy nie tylko Waszczykowskiego, lecz także samej premier. A kto jako premier nie lubi latać, nie lubi szczytów Unii, a przede wszystkim nie lubi przewodniczącego im Donalda Tuska?

Ano właśnie. Wywiad, moim zdaniem, świadczy o tym, że prezes PiS rozważa zastąpienie Szydło, a prezydent mógłby mu w tym pomóc, biorąc na siebie sprawy, za którymi Kaczyński nie przepada.

polityka.pl

Ryszard Czarnecki pod czerwono-białym śliniakiem

Gdyby PiS doszedł do władzy przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, to dzisiaj byśmy do niej nie należeli. Jarosław Kaczyński nie miałby klopotów z Komisją Europejską i Fransem Timmermansem, ale społeczeństwo obywatelskie wyznające wartości demokratyczne też byłoby słabsze, bo zabrakłoby instancji ponadnarodowej, do której mogłoby się odwoływać.

Kaczyński może pluć sobie w brodę, że wcześniej nie doszedł do władzy, a my musimy pluć sobie w brody, bo jednak doszedł do władzy.

Jest jak jest! Więc wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans odwołuje się do bliskich demokratom wartości i kolejny raz zapowiada debatę o sytuacji w Polsce. A sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna, polska demokracja traci sterowność, nabiera wody, a to grozi, że kraj pogrąży się w odmętach i anarchii,

Gdy PiS porządzi dłużej, nie wątpię, że spotka nas to, co najgorszego spotykało w historii. Pod koniec XVII wieku i dwukrotnie w XX stuleciu.

Najlepsi Polacy muszą zadbać, aby Polskę nie pogrążyli ludzie nieodpowiedzialni, nie mający kontaktu z rzeczywistością, a takim jest Kaczyński i jego akolici, ludzie w istocie amoralni, bo im wsio rawno, kto rządzi, byle podłączeni byli synekurą do kasy państwa, ludzie podejrzanej konduity.

Timmermans zapowiada debatę o Polsce za dwa tygodnie. Na tę wieść odezwał się Ryszard Czarnecki, który lubi zawiązać sobie pod szyją krawat czerwono-biały, jak śliniak, mniemając, że to barwy polskie. Przede wszystkim jest to kicz, postponowanie polskości (mniemanej zresztą). Polską brody się nie wyciera, barwy polskie to nie śliniak. Zaś Czarneckiemu nie przeszkadza, kogo wychwala jako geniusza, czy to Leppera, czy to Kaczyńskiego. Był w tylu partiach, w tylu z nich wystawał pod latarnią, że niejedna panienka lekkich obyczajów zarumieniłaby się.

O debacie był powiedzieć Czarnecki, iż „to przekracza granice śmieszności”. Polska jest dla niego śmiesznością. Na szczęście polscy demokraci mają przyjaciół, na których mogą liczyć. I na szczęście należymy jeszcze do Unii Europejskiej.

Będzie kolejna debata o Polsce w PE. „To przekracza granice śmieszności”

05.10.2017

Kierownictwo Parlamentu Europejskiego zdecydowało w czwartek, że 19 października na komisji sprawiedliwości PE odbędzie się kolejna debata na temat Polski; później debatować na ten temat ma cały europarlament – powiedział wiceszef PE Ryszard Czarnecki.

– To przekracza granice śmieszności – podkreślił Czarnecki, zwracając uwagę, że w sumie będzie to już trzecie debata w komisji i piąta podczas posiedzenia plenarnego.

Wniosek w tej sprawie – jak podało wcześniej radio RMF FM – złożył szef liberałów Guy Verhofstad.

polsatnews.pl

Za dwa tygodnie debata na komisji PE o Polsce

05.10.2017

Za dwa tygodnie ma odbyć się kolejna debata o sytuacji w Polsce na posiedzeniu komisji swobód obywatelskich Parlamentu Europejskiego. Tak zdecydowali przewodniczący większości grup politycznych, popierając wniosek szefa liberałów Guy’a Verhofstadta – dowiedziało się nieoficjalnie Polskie Radio.

W dyskusji na posiedzeniu parlamentarnej komisji ma wziąć udział także wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Według urzędników w Europarlamencie, trwają także przygotowania do debaty o sytuacji w Polsce na sesji plenarnej w przyszłym miesiącu, którą zakończy przyjęcie rezolucji.

Początkowo szef liberałów chciał, by taka dyskusja odbyła się jeszcze w tym miesiącu, ale dziś zaproponował, by najpierw przeprowadzić debatę na posiedzeniu parlamentarnej komisji w Strasburgu. Tego samego dnia, ale w Brukseli, rozpoczyna się dwudniowy, unijny szczyt z udziałem europejskich przywódców.

onet.pl

 

Będzie kolejna debata o praworządności w Polsce

– Liderzy grup politycznych Parlamentu Europejskiego zdecydowali, że w europarlamencie odbędzie się kolejna debata o praworządności w Polsce – podaje RMF FM.

Według radia, na wniosek szefa liberałów Guy Verhofstada zdecydowano, że najpierw 19 października odbędzie się debata eurodeputowanych komisji ds. wolności obywatelskich z Fransem Timmermansem, odpowiedzialnym za procedurę praworządności.

Następnie – prawdopodobnie w listopadzie – odbędzie się debata na sesji plenarnej zakończona rezolucją.

300polityka.pl

STAN GRY: Mucha: Non possumus PAD ws KRS, RZ: Odwilż z EU, Senator PiS przeciw projektowi Kukiza o broni

— 300LIVE:
Schetyna: Ważna jest obecność, bo nieobecni nie mają racji
Schetyna: Nie ma decyzji o tym, że Adamowicz będzie startował w Gdańsku. Rozmawiałem z nim
Siemoniak: Z kandydatami PO do samorządów będziemy czekali do początku roku, a być może na zmianę ordynacji
„To kwestia do dyskusji” – Waszczykowski o pomyśle, by to prezydent jeździł na szczyty RE
Adamczyk: Uważam, że mam szansę w dalszym ciągu realizować zadania, które na mnie nałożono
Szefernaker: Poniedziałkowa wypowiedź Rzepeckiego go dyskwalifikuje
Szefernaker: Takie spory w przestrzeni medialnej nie służą całej ekipie, która przeprowadza wiele zmian
Szefernaker: PiS na pewno jest zdeterminowane do kontynuowania reform
http://300polityka.pl/live/2017/10/05/

— ODWILŻ Z EUROPĄ – RZ NA JEDYNCE: “– Dziś o tym nie mówimy – przyznała „Rzeczpospolitej” minister ds. europejskich Francji Nathalie Loiseau w odpowiedzi na pytanie, czy Rada UE może uruchomić art. 7 traktatu i uznać, że Polska jest krajem trwale łamiącym reguły demokracji. – W Radzie UE dwukrotnie rozmawialiśmy o przestrzeganiu zasad państwa prawa w Polsce. Powinna ona sama podjąć decyzje, które pozwolą jej wyjść z tej kłopotliwej sytuacji – dodała. To sygnał, że konflikt z Brukselą, który niedawno wydawał się stać na ostrzu noża, może zakończyć się kompromisem”. http://www.rp.pl/Publicystyka/310049872-Nathalie-Loiseau-Nie-mowimy-juz-o-sankcjach.html?template=restricted

— SCHETYNA MUSI PANOWAĆ NAD EMOCJAMI – Borys Budka w SE: “- Cóż, tym bardziej trzeba robić swoje i się nie oglądać nawet na to, jak komuś nerwy puszczają. Jak widać, czasem i przewodniczący nie wytrzymuje. Musi panować nad emocjami. Miał może gorszy dzień. A tego typu wypowiedzi nie służą Platformie”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/budka-chce-obalic-schetyne_1021165.html

— GRZEGORZ “ZNISZCZ SIĘ SAM” SCHETYNA – Sławomir Skowron w SE: “Z aktywności Grzegorza Schetyny w roli lidera Platformy pamiętam kilka rzeczy. I jedna jest gorsza od drugiej. Pamiętam, że kręcił w sprawie przyjmowania uchodźców. Do dziś nie wiem, czy PO pod wodzą Schetyny chce przyjąć wszystkich uchodźców, czy jednak ani jednego. Czy chce przyjmować tylko kobiety i dzieci, czy jednak tylko same kobiety. A może tylko te ładne i młode? Tu przywrócenie posła Węgrzyna, konesera fikających lesbijek, mogłoby być dla PO zbawienne”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/slawomir-skowron-grzegorz-zniszcz-sie-sam-schetyna_1021184.html

— ALEKSANDER SMOLAR: DYNAMIKA REWOLUCYJNA PARTII RZĄDZĄCEJ ZOSTAŁA OSŁABIONA – Jeżeli obie strony wykonają pewne gesty, to wtedy to pęknięcie zostanie częściowo zasypane. A konfrontacja może być katastrofalna i dla PiS-u, i dla Andrzeja Dudy. Ale tego, co się stało, nie da się już do końca odkręcić. Jedno jest pewne – dynamika rewolucyjna partii rządzącej została osłabiona, chociaż wiemy, że przygotowują się już do kolejnych działań, tym razem przeciwko mediom prywatnym”.

— MOGĄ DOPROWADZIĆ DO STWORZENIA WŁADZY, KTÓRA BĘDZIE NIE DO RUSZENIA – dalej Smolar: “Mogą iść jeszcze dalej w stronę władzy autorytarnej. Można doprowadzić do stworzenia władzy, która będzie nie do ruszenia, tak jak zrobił to Viktor Orbán. Można zmienić ordynację wyborczą tak, aby ograniczyć alternatywny wybór, ograniczyć działalność opozycji i niezależnych dziennikarzy. Podstawowe rzeczy już zrobili, ale można to różnie wykorzystać”.

— SMOLAR O NOWYM ZJAWISKU PĘKNIĘTEGO KOŚCIOŁA: “Trudno też abstrahować od pęknięcia w ramach Kościoła. Szereg ważnych jego postaci poparło prezydenta Dudę, wystąpiło również przeciwko – warto wspomnieć na marginesie – kampaniom antyniemieckim. Kardynał Nycz ostrzegł ostatnio przed podważeniem trójpodziału władzy. To są nowe zjawiska warte uważnej obserwacji”. https://wiadomo.co/aleksander-smolar-pis-moze-stworzyc-wladze-nie-do-ruszenia/

— PROF. DUDEK: WYBORY WYGRAŁ PAD A NIE PREZES ISTOTNIE STOJĄCY ZE SWOIMI DIAGNOZAMI NA POCZĄTKU LAT 90.: “Mógłbym oczywiście przypominać tu jakieś komunały o Prezydencie jako reprezentancie CAŁEJ Rzeczpospolitej i symbolu JEDNOŚCI państwa, mógłbym też przypomnieć z pomocą jakiej retoryki PAD (a nie Prezes istotnie stojący ze swoimi diagnozami w miejscu od początku lat 90.) wygrał wybory, ale szkoda na to czasu. Ograniczę się zatem do stwierdzenia, że jeśli za jakiś czas kierownictwo PiS zdemaskuje ostatecznie PAD jako eksponenta „postkomunistycznych sitw”, to red. Karnowski będzie miał w tym bardzo duże zasługi”. https://m.facebook.com/antoni.dudek.5/posts/1611743498847189

— PROF. JADWIGA STANISZKIS O TYM, ŻE PIS I DUDA IDĄ W TYM SAMYM KIERUNKU: “Prezydent chce zwiększenia własnej roli w tej dziedzinie, a to nie odpowiada PiS-owi. Myślę, że to są spory o niuanse, ale kierunek obu stron, to znaczy niszczenie niezależności sądów i naszego zaufania do ich działania, jest podobne i w PiS-ie i u prezydenta”.

— DUDA, ZDANIEM STANISZKIS JEST PRETENSJONALNY: “Nie jestem jego wielką wielbicielką. Uważam Andrzeja Dudę za prezydenta złego, pretensjonalnego. Myślę, że będzie raczej takim pionkiem w grze, którą prowadzi PiS, tak jak dotychczas – odpowiada, pytana o to, czy w dalszej perspektywie prezydent będzie zdolny do zawetowania kolejnych propozycji PiS”. http://fakty.interia.pl/polska/news-prof-staniszkis-prezydent-i-pis-ida-w-tym-samym-kierunku,nId,2448561

— PREZES STAWIA PREZYDENTA DO KĄTA – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Jedyne pytanie, jakie powstaje po lekturze wywiadu, to czy prezydent Duda da się prezesowi wepchnąć do kąta i grzecznie w nim stać. Według naszych informacji, nie da się. Jak wynika z relacji naszych rozmówców z Pałacu prezydent słowa prezesa przyjął spokojnie, choć były dla niego okropne. – Kaczyński całym swoim wywiadem mówi głowie państwa: „Ty jesteś nikim” – komentuje polityk z Pałacu. Tak samo te słowa zostały odebrane wśród polityków PiS. – Ugnie się, nie ma innego wyjścia – twierdzi jednak nasz rozmówca z władz partii”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/andrzej-duda-stawia-prezesa-pis-do-kata/tqxrcjj

— ANDRZEJ GAJCY O KOMPROMISIE PAD-PIS: “PiS zaproponuje zupełnie nowe zasady wyłaniania członków KRS, gdy wybór większością 3/5 będzie nie do osiągnięcia w Sejmie. Opozycja w tzw. drugim kroku ma otrzymać gwarantowaną liczbę miejsc do obsadzenia w KRS Prezydencki projekt ustawy o SN bez zmian. Jeśli nie będzie kompromisu, PiS odłoży w czasie reformę, a całą winą obarczy Andrzeja Dudę. Nie drobne poprawki, lecz nowy projekt reformy KRS ma być konsultowany z prezydentem Andrzejem Dudą. Jak twierdzą politycy obozu władzy, z którymi rozmawiał Onet, to zapisy daleko idącego kompromisu ze strony PiS mają być głównym tematem piątkowej rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z prezydentem. Z inicjatywą spotkania z Andrzejem Dudą wyszedł sam Kaczyński. Ta – według naszych źródeł – została „przyjęta życzliwie przez prezydenta”. http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/pis-przedstawi-prezydentowi-nowy-projekt-reformy-krs-jest-ultimatum-bedzie-kompromis/wv5h0dm

— PAWEŁ MUCHA BRONI INSTYTUCJI SKARGI NADZWYCZAJNEJ – jak mówi Grzegorzowi Osieckiemu w DGP: “Skargi nadzwyczajnej nie można oprzeć na zarzutach, które były przedmiotem rozpoznawania skargi kasacyjnej lub kasacji przyjętej do rozpoznania przez Sąd Najwyższy. Mamy przekonanie, że w pierwszym okresie będzie to narzędzie weryfikacji oczywistych błędów sądowych, do których nie powinno było dojść”.

— MUCHA WYKLUCZA MOŻLIWOŚĆ UPOLITYCZNIENIA SN: “W Sądzie Najwyższym, jak w każdym sądzie, orzekają sędziowie. Mają być niezawiśli w orzekaniu, mają zakaz działalności partyjnej i politycznej. Z pytania wynika takie rozumowanie: nie mam zaufania do sędziów, bo sędziowie będą orzekać politycznie. A ja mówię: sędzia, który orzeka z pobudek politycznych, nie powinien być sędzią. Nikt nie będzie orzekał politycznie w składach wieloosobowych w sprawach gospodarczych, cywilnych czy jakichkolwiek, które mają być kontrolowane za pomocą instytucji skargi nadzwyczajnej i ławników. Bądźmy racjonalni. To ma prowadzić do orzekania zgodnie z obowiązującym prawem i, tak jak rozmawialiśmy, do naprawienia ewidentnych błędów”.

—  MUCHA O NON POSSUMUS PREZYDENTA WS KRS: “Jest non possumus prezydenta w ustawie o KRS, chodzi o zagwarantowanie wyboru wielopartyjnego, by jedna opcja nie zdominowała nominacji sędziów do tej instytucji. Jestem przekonany, że te ustawy nie budzą wątpliwości konstytucyjnych, inaczej byśmy ich nie przedstawili. To dobry krok w stronę reformy wymiaru sprawiedliwości, która wymaga niewątpliwie jeszcze dalszych działań. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/559664,pawel-mucha-naprawic-oczywiste-bledy-sadow.html

— BRONISŁAW WILDSTEIN: W SENSIE STRUKTURALNYM JEST POROZUMIENIE, BĘDZIE WYMIANA W SĄDACH: “W sensie strukturalnym porozumienie nadeszło; trwa dyskusja co do tego, jak mają być wybierane najwyższe grona sędziowskie (…) Jestem przekonany, że ta reforma będzie i że naruszony będzie status quo”. https://wpolityce.pl/m/polityka/360782-bronislaw-wildstein-jestem-przekonany-ze-bedzie-reforma-sadow-i-ze-naruszony-zostanie-status-quo-porozumienie-strukturalne-juz-nadeszlo

— SPÓR NA LINII DUDA MACIEREWICZ OBNIŻA BEZPIECZEŃSTWO POLSKI – Maciej Miłosz w DGP: “Spór na linii Duda – Macierewicz obniża bezpieczeństwo Polski. Nie dotyczy tylko trzech osób. Dotyczy 38 milionów. I zasadniczo nieważne staje się, kto zaczął, kto pierwszy krzywo spojrzał i kto komu podłożył pinezkę na krzesło. Nawet posłowie potrafili się porozumieć ponad podziałami partyjnymi w kwestii zwiększenia budżetu na obronność. Warto, by politycy – z ponoć jednego obozu politycznego – w kwestii tak istotnej, jak nasze bezpieczeństwo, również przestali się zachowywać jak dzieci w piaskownicy”.

— MIŁOSZ PISZE DLACZEGO WSZYSTKIM TEN SPÓR JEST NA RĘKĘ: “Z kolei dla Andrzeja Dudy konflikt jest wygodny, bo może przedstawiać się jako anty-Macierewicz. Budować podział na zasadzie: spokojny, stateczny prezydent i nieprzewidywalny minister. Do tego jakiekolwiek ustępstwo ze strony pałacu może być traktowane jako polityczna porażka. Jest wreszcie trzeci aktor w tej grze – Jarosław Kaczyński. Prezes może zacierać ręce. Jeśli konflikt na linii prezydent – minister zręcznie połączy się ze zmianami w sądownictwie, Nowogrodzka może tylko zyskać. Polityczna wymiana: wojsko za sądy nie wydaje się nierealnym pomysłem”. http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/559661,na-wojnie-palacu-z-mon-traci-polska.html

— GENERAŁOWIE NA WARIOGRAFIE – Paweł Wroński w GW: “Szef MON Antoni Macierewicz przyznał, że dowódcę sztabu Wielonarodowej Dywizji NATO w Elblągu poddano badaniu wariografem. Włączenie tego urządzenia do kreowania polityki kadrowej resortu obrony to w naszej armii nowość”. http://wyborcza.pl/7,75968,22467431,wariograf-ministra-macierewicza-paranoja-w-polskiej-armii.html

— PREZYDENT KRAKOWA ROZDAJE SYNEKURY – jedynka Dziennika Polskiego.

— WPOLITYCE O PEWNYCH KANDYDATURACH KARCZEWSKIEGO I WASSERMANN:“Ostatnie sygnały płynące od Wassermann były pozytywne i zostały odebrane jako zgoda na start w wyborach. Poza tym wśród najważniejszych osób w PiS panuje przekonanie, że Gosia jest stworzona do konkretnych zadań. Tak jak projektowo potraktowała sprawę komisji śledczej, tak precyzyjnie skupiłaby się na kampanii w Krakowie”. https://wpolityce.pl/m/polityka/360813-nasz-news-pis-bliskie-decyzji-o-nominacji-wassermann-i-karczewskiego-na-kandydatow-na-prezydentow-krakowa-i-warszawy

— JAK POSEŁ OD KUKIZA POZYSKAŁ KAMIENICĘ – Fakt: “Na ujawnionej przez nas liście reprywatyzacyjnych przekrętów w Krakowie, ten adres był pod numerem 2. Jak ustalił Fakt, w odzyskanie kamienicy przy ul. Dietla 9 zaangażowany był mec. Grzegorz Długi (62 l.) – dziś poseł klubu Kukiz’15. A śledczy nie wykluczają, że jego pełnomocnictwo było sfałszowane”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/jak-posel-od-kukiza-pozyskal-kamienice-w-krakowie/1t3sppe

— SEKIELSKI O ŚMIERCI LEPPERA: “Nie wierzę, żeby ktoś własnymi rękami zabił Leppera. Bardziej prawdopodobna jest wersja, że ktoś mógł go do tego zmusić – mówi Tomasz Sekielski. Jego program ”Teoria spisku” startuje 5.10. w Fokus.tv. W pierwszym odcinku dziennikarz wrócił do samobójstwa Leppera”. http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22467900,smierc-andrzeja-leppera-sekielski-w-tej-sprawie-jest-zbyt.html#MT

— FAKT O OGÓREK: ZAPOMNIAŁA, GDZIE WYROSŁA: “„My chcemy Polski według Sojuszu Lewicy Demokratycznej!” – tak latem 2011 r. apelowała Magdalena Ogórek (38 l.), kandydatka na posłankę z Rybnika. Zachwalał ją Aleksander Kwaśniewski (63 l.). – Polska demokracja potrzebuje ludzi jak Magdalena Ogórek – przekonywał były prezydent. Dziś oboje nie chcą o tym pamiętać, a nowa gwiazda TVP wręcz się odcina od partii, dzięki której zrobiła karierę”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/magdalena-ogorek-atakuje-aleksandra-kwasniewskiego-gleboka-postkomuna/8v9th58

— PREZES NIE UNIKNIE DYSKUSJI O ABORCJI – Zuzanna Dąbrowska w RZ: “A w Sejmie już niedługo znajdzie się kolejny projekt zaostrzający aborcję oraz zupełnie mu przeciwny, pod którym podpisy zbiera inicjatywa Ratujmy Kobiety. Nie da się już tym razem, kiedy tak wyraźnie zdefiniowane są strony konfliktu, lawirować. Albo PiS poprze projekt zaostrzający prawo, albo narazi się dużej części własnego zaplecza i całemu Episkopatowi. Ale jeśli i przyjmie pomysł zlikwidowania możliwości legalnej aborcji ze względu na nieuleczalną wadę płodu, wyprowadzi znów na ulice dziesiątki tysięcy polskich kobiet”. http://www.rp.pl/Kraj/310049876-Jaroslaw-Kaczynski-nie-uniknie-dyskusji-o-aborcji.html?template=restricted

— SENATOR PIS PRZECIW USTAWIE KUKIZA O BRONI – jak mówi SE Jan Maria Jackowski: “- Tak. Sami autorzy ustawy podają, że broń posiada w Polsce 120 tys. osób. Przewidują, że po wprowadzeniu ustawy liczba ta zwiększyłaby się do miliona. Proszę sobie wyobrazić, co stanie się przy tak wielkiej agresji w tej chwili choćby na drogach, pewnej emocjonalności i nieobyciu z bronią”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/jan-maria-jackowski-ocenia-posla-rzepeckiego-w-wiec-jak-co-z-tego-ze-ma-racje-zama-dyscypline_1021183.html

— JACEK ŻAKOWSKI O DOSTĘPIE DO BRONI- PROJEKT ŚWIR: “Nie ma pewnie tak idiotycznego pomysłu, żeby nie dało się w Sejmie znaleźć 15 posłów, którzy się pod nim podpiszą. Takimi projektami-świrami nie ma się co przejmować. Dopiero kombinowanie największych parlamentarnych partii jest naprawdę przerażające”. https://opinie.wp.pl/jacek-zakowski-brednia-pal-coraz-bardziej-absurdalne-pomysly-polskiej-prawicy-6173154865731201a

— WZROST INFLACJI MOŻE SIĘ STAĆ SAMOSPEŁNIAJĄCĄ PRZEPOWIEDNIĄ – Krzysztof A. Kowalczyk w RZ: “Mówi się, że wyznaczając cel inflacyjny, banki centralne tak naprawdę zarządzają oczekiwaniami konsumentów co do wzrostu cen. Tyle że w Polsce na wyobrażenia o przyszłej inflacji mocniej wpływają rosnące ceny kostki masła czy litra benzyny niż komunikaty RPP. A skoro konsumenci będą oczekiwali wyższych cen, kupcy nie omieszkają skorzystać z okazji. Tak oto wzrost inflacji może stać się samospełniającą się przepowiednią. Chyba że zamiast uspokajać i powtarzać jak mantrę, że wszystko jest pod kontrolą, władze monetarne wyślą wreszcie jasny sygnał, że w razie czego nie zawahają się zabrać wazy z ponczem”. http://www.rp.pl/Blogi/310049861-Zabierzcie-waze-z-ponczem.html?template=restricted

300polityka.pl

Pisowskie państwo pełne przesądów

Rozum wyklęty, zabobon święty
Co robić, kiedy państwowa władza nie tylko nie walczy z zabobonami, ale je wręcz wspiera?

Gdy kształtowała się Ameryka, jaką dziś znamy, procesowi temu towarzyszyły burzliwe dyskusje. Jedna z nich miała miejsce na przełomie lat 1789–90. Spierano się o kształt państwa. Prezydent George Washington napisał wówczas serię publicznych listów do mniejszości religijnych: baptystów, prezbiterian, katolików i kwakrów. Największy rozgłos przyniosło mu kilka zdań, jakie skreślił w liście do małej wspólnoty żydowskiej. Pisał: „Szczęśliwie rząd Stanów Zjednoczonych nie sankcjonuje bigoterii ani nie wspiera prześladowań; wymaga tylko, by ci, którzy żyją pod jego ochroną, postępowali jak dobrzy obywatele, wspierając kraj swoją pracą”.

Przypominamy ten tekst dziś, gdyż – naszym zdaniem – jest on kwintesencją oświeceniowego rozumienia roli państwa w życiu nowoczesnych społeczeństw. Tymczasem Polska pod rządami PiS nie tylko ucieka przed nowoczesnością, jaką dziś znamy i w której żyjemy, z jej fundamentami, jak trójpodział władzy, zasada równości i tolerancji, przestrzeganie praworządności. Rząd PiS neguje również dorobek oświecenia, ceniącego racje i wolność, zastępując go rozmaitej maści bigoterią rodem z początków XVIII w. Dzieje się zatem rzecz paradoksalna: im więcej wiedzy w przestrzeni publicznej, im więcej nowoczesności poszerzającej pole naszej wolności, im łatwiejsza możliwość weryfikowania informacji, tym więcej zabobonów i kołtuństwa w naszym życiu publicznym.

Msza święta w intencji deszczu

Czym jest zabobon, który dziś atakuje nas z każdej strony i który kwitnie szczególnie w mediach społecznościowych?

polityka.pl

W piątek kolejne spotkanie Duda-Kaczyński

04.10.2017

W najbliższych dniach dojedzie do kolejnego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim – wynika z nieoficjalnych ustaleń serwisu wPolityce.pl. Doniesienie te potwierdził prezydencki minister Krzysztof Szczerski, który przekazał, że do takiego spotkania dojdzie w piątek

Spotkanie o którym pisze serwis, ma być trzecią rozmową prezydenta z prezesem PiS od zawetowania przez Andrzeja Dudę ustaw dotyczących reformy sądownictwa. Z informacji do jakich dotarło wPolityce wynika, że podczas najbliższej rozmowy, prezydent ma zaprezentować Jarosławowi Kaczyńskiemu propozycję dotyczącą rozwiązania spornego punktu czyli sposobów wyjścia z klinczu w przypadku zastosowania przy wyborze członków KRS zasady 3/5.

Głowa państwa proponuje, aby zastosowano wówczas w Sejmie głosowanie imienne. To rozwiązanie nie ma jednak akceptacji większości rządzącej, która chce aby w przypadku klinczu to Senat wyłonił członków KRS. Rozwiązanie kompromisowe zakłada głosowanie w Sejmie, ale metodą, która przyznawałaby pewną pulę miejsc w KRS opozycji.

dorzeczy.pl

Szokujące kulisy spotkań prezesa PiS z prezydentem Dudą. Te ustalenia rzucają nowe światło na sprawę

Zapowiedź jutrzejszego spotkania w Belwederze pomiędzy prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i prezydentem Andrzejem Dudą nabiera zupełnie innego wymiaru w świetle ustaleń reportera RMF FM Patryka Michalskiego. Nic dziwnego, że spotkanie zainicjował prezes Kaczyński – wygląda na to, że wciąż ma bardzo duży wpływ na decyzje prezydenta, więc w momencie gdy PiS wymyślił nowe rozwiązanie w sprawie wyboru członków KRS, postanowił postawić prezydentowi kolejne propozycje nie do odrzucenia.

Z ustaleń reportera RMF FM wynika, że po ostatnim spotkaniu, które odbyło się na 48 godzin przed terminem ogłoszenia przez prezydenta swoich propozycji zmian w ustawach o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, Andrzej Duda wycofał się z szeregu rozwiązań, które miały w jego założeniu usprawnić działanie sądownictwa. Do kluczowych – nieplanowanych wcześniej zmian – doszło 48 godzin przed ogłoszeniem projektów, bez konsultacji z otoczeniem prezydenta.

Z pierwotnych projektów ustaw zaakceptowanych przez prezydenta zniknęło wiele rozwiązań proobywatelskich. Na przykład w ustawie o Sądzie Najwyższym, Andrzej Duda zrezygnował z całej grupy przepisów, które miały przyspieszyć postępowania przed sądem. Chodziło w nich o to, żeby sąd mógł dyscyplinować prokuratorów w przygotowywaniu aktów oskarżenia chociażby przez odrzucanie nieważnych dla sprawy wniosków dowodowych. Rozmówcy Patryka Michalskiego twierdzą, że takie rozwiązanie mogłoby nie spodobać się Zbigniewowi Ziobrze. Drugie rozwiązanie – na które miał się nie zgodzić Jarosław Kaczyński – to powstanie instytucji uchwał interpretacyjnych. To narzędzie, które miało pomóc Sądowi Najwyższemu w dyscyplinowaniu sądów, żeby prawidłowo stosowały konstytucję, dbając o uprawnienia obywateli.

Choć zmiany, które wprowadził prezydent pod wpływem perswazji Jarosława Kaczyńskiego wcale nie dotyczyły najbardziej kontrowersyjnych zmian, czyli przejęcia kontroli nad ważnością wyborów przez nominatów partyjnych ani wygaszenia kadencji wszystkich członków KRS, to uderza sposób w jaki formalnie szeregowy poseł, pełniący poza jakąkolwiek konstytucyjną kontrolą pełnię władzy w kraju, to właśnie odpowiedzialnością konstytucyjną postanowił postraszyć prezydenta RP. Oczom wszystkich ukazały się właśnie narzędzia nacisku, jakie stosuje Jarosław Kaczyński i na które zgodzili się nie tylko prezydent, ale i premier Szydło.

Prezes PiS, mając za sobą większość sejmową może zdecydować o być albo nie być każdego polityka partii rządzącej, który mu podpadnie, podejmując decyzję o postawieniu go przed opanowanym przez PiS Trybunałem Stanu. To niezwykle skuteczny straszak, bo może zrujnować każdą, nawet najlepiej zapowiadającą się karierę. Na to, że to zjawisko w pełni patologiczne i przypominające mroczne czasy bolszewizmu, uwagę zwrócił zwykle nieprzebierający w słowach Przemysław Szubartowicz.

Prezes Kaczyński sprytnie to sobie wymyślił. Najpierw zmusił zarówno premier Szydło jak i prezydenta Dudę do złamania Konstytucji podczas zawłaszczania Trybunału Konstytucyjnego, a teraz te przewinienia wykorzystuje jako broń do wyegzekwowania swojej woli. Jak widać, nie waha się tak skandalicznych metod wykorzystywać.

Źródło: RMF FM

crowdmedia.pl

Piotr Staruchowicz, (dziś nazwisko zmienione) Kryminalista kilkukrotnie skazany Mimo tego zatrudniony w Gazecie Polskiej -> własność PiS!

Wojna Macierewicza z prezydentem wchodzi w fazę pogróżek. Co PiS robi z państwem? Wybitni „państwowcy”.

Z pola walki

4.10.2017
środa

Czy leci z nami psychiatra? Dwie główne instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju walczą… ze sobą. Ministerstwo Obrony Narodowej atakuje teczkami kolejnych wojskowych z Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Pociski padają niedaleko prezydenta. Minister Macierewicz buszuje na zapleczu wojskowym zwierzchnika sił zbrojnych, Andrzeja Dudy. Ten z kolei odwleka nominacje generałów, którzy mają wypełnić ubytki kadrowe po masowych czystkach.

Chwilami przypomina to kabaret. Generałowi Krzysztofowi Motackiemu, który miał zostać dowódcą międzynarodowej dywizji w Elblągu (najwyższe stanowisko NATO przeznaczone dla Polaka), ktoś zarzucił, że ukończył był kurs doskonalenia oficerów (pod nadzorem wywiadu radzieckiego, GRU) w ZSRR. Czy ten kurs był czy nie był pod nadzorem GRU – oto jest pytanie.

Gen. Motacki twierdził, że nie, i (podobno na własne życzenie) poddał się badaniu wariografem, które chyba wypadło dla niego korzystnie, gdyż minister Macierewicz w mianował go na wspomniane stanowisko.

Wydawało się, że wariograf służy demaskowaniu przestępców, oszustów, a już na pewno osób podejrzanych. Jak można podejrzewać własnego generała, który jest kandydatem na wysokie stanowisko w NATO? To się w głowie nie mieści. Przecież człowiek na takim stanowisku musi cieszyć się najwyższym zaufaniem. Ja bym chętnie poddał badaniu wariografem ministra obrony, żeby stwierdzić, czy mówił prawdę za każdym razem, kiedy podawał kolejną wersję katastrofy smoleńskiej lub przetargu na śmigłowce. Historia z wariografem na pewno pójdzie w świat. Wstyd i żenada.

Wojna MON – BBN to tylko jeden front wojny Kaczyński – Duda. Drugi to wojna Duda – Ziobro. Tak więc prezes PiS i dwaj jego ulubieni ministrowie, Macierewicz i Ziobro, są w otwartym konflikcie z prezydentem. Macierewicz niszczy armię, Ziobro bombarduje wymiar sprawiedliwości, a prezydent Duda najpierw ich obu aktywnie wspierał, potem się zreflektował, a teraz nie bardzo wie, co zrobić. Upodobnić swoje projekty ustaw o SN i KRS do tych, które zawetował – to by go ośmieszyło, postawić na swoim – to może być groźne. Tak źle i tak niedobrze.

Prezes Kaczyński ostentacyjnie lekceważy prezydenta. A propos konfliktu Duda – Ziobro mówi protekcjonalnie, że „nie chce zajmować się sporami pokoleniowymi między czterdziestolatkami”, a Ministerstwo Sprawiedliwości działa bardzo dobrze. (Wbrew temu, co mówi i robi czterdziestolatek z pałacu prezydenckiego, który nie konsultował swoich projektów ustaw z ministrem – czterdziestolatkiem. Ba, rzecznik Łapiński dworował sobie z Ziobry, mówiąc, że minister będzie mógł zapoznać się z projektem, gdy ten zostanie upubliczniony). Wiele wskazuje już nie na różnice zdań, ale wręcz na wrogość w grupie trzymającej władzę. Mamy trzech na jednego: Kaczyński, Macierewicz i Ziobro przeciwko Dudzie.

Wszystko to bardzo smutne. Na pociechę mogę napisać, że moi goście w Radiu TOK FM – prof. Andrzej Rychard (znany socjolog, dyrektor IFiS PAN), prof. Łukasz Niesiołowski-Spano (dyrektor Instytutu Historycznego UW) i dr Renata Mieńkowska-Norkiene – wszyscy jednogłośnie wyrażali się pozytywnie o projekcie reformy nauki i szkolnictwa wyższego oraz o konsultacjach ze środowiskiem, które go poprzedzały. Dawno już nie słyszałem tylu wyrazów uznania pod adresem ministerialnego projektu, który zapewne padnie albo zostanie poddany dobrej zmianie w parlamencie, choćby dlatego, że przewiduje dużą autonomię uczelni. Minister Gowin nie jest moim faworytem, tym bardziej czuję się w obowiązku odnotować to, co radiosłuchacze (i ja) słyszeli na własne uszy.

passent.blog.polityka.pl

W dzisiejszej takie oto ogłoszonko…

Monika Rosa: Kaczyński umie łamać kręgosłupy członkom PiS

Foto: rp.pl

– PiS nie zdecyduje się, nauczony doświadczeniem, na zaostrzenie ustawy aborcyjnej – uważa Monika Rosa z Nowoczesnej.

Czy Monika Rosa jest wściekłą Polką? – Jestem wściekła i zła, że kobiety kolejny raz muszą wyjść na ulicę, aby bronić swoich praw. To się dzieje z kilku powodów. Po pierwsze pojawiają się informacje, że może być zaostrzone prawo aborcyjne. Po drugie ograniczono finansowanie in vitro. Samorządy będą miały problem, by tę metodę finansować. Po trzecie dlatego, że ograniczana jest antykoncepcja awaryjna. Do tego ciągle nie jest wdrożona konwencja antyprzemocowa, a stopień przemocy w rodzinach jest ciągle wysoki – powiedziała Monika Rosa.

Pojawiła się informacja, że policja pojawiła się w kilku lokalach organizacji kobiecych z żądaniem wydania dokumentów dotyczących współpracy z ministerstwem sprawiedliwości. Sprawa dotyczy prawdopodobnie otrzymywanych grantów. Czy takie działanie może mieć wpływ na organizowanie się stowarzyszeń, które pomagają kobietom?

– To nie jest pierwszy krok dyskryminacji stowarzyszeń. Już wcześniej odmówiono im finansowania. Jest też kwestia niebieskiej linii, której ograniczono finansowanie. Policja jest wykorzystywana polityczne do inwigilacji. Wejście do organizacji pozarządowych to nacisk na społeczeństwo obywatelskie – powiedziała posłanka Nowoczesnej.

– Najbardziej dotyka to kobiet w małych miastach. Kobiety są poddawane szykanom. Tam często te kobiety są zostawiane same sobie – dodała.

Jakie będą działania opozycji? Od decyzji PiS-u zależy, jak będzie wyglądało prawo w sprawie aborcji. Projekt Ratujmy Kobiety trafił od razu do kosza, a projekt zaostrzający prawo aborcyjne został odrzucony dwa tygodnie później. Jak będzie tym razem? – PiS nie zdecyduje się, nauczony doświadczeniem, na zaostrzenie ustawy aborcyjnej. Kobiety pokazały, że są dobrze zorganizowane i bardzo dużo osób, w różnym wieku i z różnych miast, wyszło na ulice. Opór społeczny był bardzo silny. Jarosław Kaczyński bardzo dobrze potrafi łamać kręgosłupy członkom swojej partii, więc myślę, że będzie tak i w tym przypadku. Mam taką ogromną nadzieję – powiedziała Rosa.

rp.pl

RMF FM: Po spotkaniu z Kaczyńskim prezydent Duda zrezygnował z większości swoich pomysłów ws. ustaw o SN i KRS

Prezydenckie projekty ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, przesłane do Sejmu, to około 1/3 pomysłów, które wcześniej chciał przedstawić Andrzej Duda – informuje RMF FM.

Rozgłośnia ustaliła, że do dużych zmian w prezydenckich projektach doszło po spotkaniu Andrzeja Dudy z Jarosławem Kaczyńskim 22 września. Zaledwie kilkadziesiąt godzin przed ogłoszeniem przez prezydenta swoich propozycji w sprawie SN i KRS.

Radio podaje, że z pierwotnych projektów ustaw zniknęło wiele rozwiązań proobywatelskich – na przykład w ustawie o Sądzie Najwyższym, Andrzej Duda zrezygnował z całej grupy przepisów, które miały przyspieszyć postępowania przed sądem, w których chodziło o to, żeby sąd mógł dyscyplinować prokuratorów w przygotowywaniu aktów oskarżenia chociażby przez odrzucanie nieważnych dla sprawy wniosków dowodowych.

Drugie rozwiązanie, podaje radio – na które miał się nie zgodzić Kaczyński – to powstanie instytucji uchwał interpretacyjnych – to narzędzie miało pomóc Sądowi Najwyższemu w dyscyplinowaniu sądów, żeby prawidłowo stosowały konstytucję, dbając o uprawnienia obywateli.

– Prezes PiS Jarosław Kaczyński miał mówić o odpowiedzialności konstytucyjnej Andrzeja Dudy za wszystkie podejmowane decyzje. Ta deklaracja wywołała nerwowe ruchy ze strony prezydenta, a plan nad którymi pracowała grupa ekspertów przez blisko dwa miesiące, został w większości odrzucony – czytamy na stronie RMF FM. Ustalenia między Dudą a Kaczyńskim miały nie być konsultowane z prezydenckim otoczeniem.

Zapytany o informacje RMF FM, czy prezydent uległ Kaczyńskiemu godząc się podczas ostatniego spotkania na twarde warunki lidera PiS, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Paweł Szefernaker powiedział: „to była rozmowa pana prezydenta z liderem większości parlamentanej, bo te ustawy będą teraz w parlamencie i trzeba znaleźć takie rozwiązanie, które zostanie przyjęte przez parlament”.

Znów się spotkają

Pytany w TVN24 o oczekiwania wobec zapowiadanego na piątek, kolejnego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, powiedział, że obóz rządzący jest zdeterminowany do przeprowadzenia reformy wymiaru sprawiedliwości, bo obiecywał to Polakom. Dodał, że zarówno prezydent, jak i PiS w kampanii wyborczej obiecywali głębokie zmiany, a nie „kosmetykę”.

dziennik.pl

To miał być poznański Wawel. Powstał zamek Gargamela. Sprawdzamy ile wart jest nowo otwarty pałac

 | Autor: 

To najbardziej obśmiany i najmłodszy zamek w Polsce. „Średniowieczna” budowla z pustaków. Kiczowaty nowobogacki pałac. Atrapa rodem z Disneylandu. Dopiero teraz udało się otworzyć go dla zwiedzających. Ale czy jest co oglądać?Turyści nieznający historii Poznania ze zdziwieniem reagują na informację, że średniowieczny z pozoru zamek na Wzgórzu Przemysła (a więc tuż obok Starego Rynku) pochodzi w rzeczywistości z XXI wieku. Trudno im wytłumaczyć, że pod jasnoczerwoną cegłą kryją się pustaki, a cała budowla nie jest nawet rekonstrukcją zabytku zniszczonego w czasie wojny, lecz kreacją całkowicie współczesną. Dawna siedziba królów i starostów nigdy w ten sposób nie wyglądała.

Skąd ten zamek?

Dzieje zamku królewskiego w Poznaniu sięgają prawdopodobnie XIII wieku. Być może jego budowa zaczęła się za rządów króla Przemysła II, ale nie ma pewności; ukończył go dopiero Kazimierz Wielki. Był rezydencją monarszą i siedzibą starostów. W XVI wieku został rozbudowany dzięki staraniom starosty generalnego Wielkopolski Łukasza Górki i jego syna, Andrzeja.

Średniowieczna wieża uległa do tego czasu częściowemu zniszczeniu i nie górowała już nad resztą budowli. Została – jak się wydaje – wyłączona z użytkowania. Dwupiętrowa rezydencja zwieńczona była czterema prawdopodobnie renesansowymi szczytami. Fasadę wzbogacono o wsparty na arkadach ganek na pierwszym piętrze, na który wchodziło się po zewnętrznych schodach.

Zamek królewski w Poznaniu na najstarszym widoku miasta, ok 1617 r.

fot.domena publicznaZamek królewski w Poznaniu na najstarszym widoku miasta, ok 1617 r.

Już w czasie potopu szwedzkiego zamek został poważnie zniszczony, a po wielkiej wojnie północnej na początku XVIII wieku popadł w ruinę, z której podniesiono tylko niewielką jego część. W 1783 roku na części starych murów ostatni starosta generalny Wielkopolski Kazimierz Raczyński ufundował nowy budynek archiwum. To on przetrwał do II wojny światowej i został zrekonstruowany po jej zakończeniu.

Zamek jako lekarstwo na kompleksy?

U progu XXI wieku zamek na wzgórzu Przemysła nie istniał już od blisko 300 lat. Szczątkowa ikonografia i nieliczne źródła pisane nie pozwalały na precyzyjne odtworzenie jego wyglądu. Stanu naszej wiedzy na jego temat nie sposób porównać np. z Zamkiem Królewskim w Warszawie, którego powojenną odbudowę umożliwiło istnienie bogatej dokumentacji z fotografiami wnętrz włącznie.

Już w latach PRL-u rozważano wzniesienie na Wzgórzu Przemysła zamku nawiązującego do dawnej rezydencji monarszej, ale pomysł za każdym razem upadał. Wszystko zmieniło się w 2002 roku.

Powstał Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu na czele z senatorem Włodzimierzem Łęckim, byłym wojewodą Wielkopolskim.

Inicjatorzy argumentowali na swojej stronie internetowej:

Bez zamku będącego niegdyś rezydencją polskich królów rola Poznania jest niesłusznie umniejszana na tle takich miast, jak Kraków czy Warszawa. Mało kto pamięta o doniosłym znaczeniu twierdzy na Wzgórzu Przemysła.

Wzgórze Przemysła przed budową zamku Gargamela. Za bramą widoczny budynek wzniesiony przez Kazimierza Raczyńskiego.

fot.Piotrm00/domena publicznaWzgórze Przemysła przed budową zamku Gargamela. Za bramą widoczny budynek wzniesiony przez Kazimierza Raczyńskiego.

Podkreślano też, że będzie to przeciwwaga dla zamku cesarskiego zbudowanego przez Niemców pod koniec epoki rozbiorowej. Podlano rzecz patriotyczno-tożsamościowym sosem, twierdząc że budowla przyczyni się do wzmocnienia świadomości narodowej, a także będzie sposobem na pokazanie światu naszych tradycji architektonicznych, dzięki którym Poznań wyróżnia się na tle innych miast.

Czy argumenty takie nie świadczą o kompleksach autorów, każdy może ocenić już sam.

Powstaje Zamek Gargamela

Dla inicjatorów „odbudowy” względy konserwatorskie, architektoniczne i historyczno-artystyczne okazały się zupełnie drugorzędne. Zorganizowano konkurs na projekt zamku, z góry jednak wymuszając na uczestnikach historyzującą formę, a potem upewniono się, że wygra ten „właściwy” projekt, autorstwa Witolda Milewskiego. Zakładał on budowę czterdziestometrowej wieży, do której przylegałby gmach o trzech gotyckich szczytach (miejsce na czwarty zajmuje budynek Raczyńskiego) i renesansowym krużganku.

Zamek Gargamela w budowie, listopad 2011 roku.

fot.MOs810/CC BY-SA 4.0Zamek Gargamela w budowie, listopad 2011 roku.

Zamek Gargamela od frontu. Widać m.in. krużganek zwieńczony absurdalnym krenelażem.

fot.Roman SidorskiZamek Gargamela od frontu. Widać m.in. krużganek zwieńczony absurdalnym krenelażem.

Jako współczesna atrapa, luźno nawiązująca do nieznanej w szczegółach formy rezydencji z XVI wieku, zamek wybudowany według tego projektu nie przedstawia żadnej wartości historycznej. Na dodatek nie zadbano nawet o elementarną poprawność rzekomej rekonstrukcji. Nie wiadomo, dlaczego szczyty są gotyckie a nie renesansowe, wieża jest dziesięć metrów wyższa niż te rzeczywiście budowane w czasie jej powstania, a krużganek „ozdobiono” u góry absurdalnym krenelażem.

Jak by tego było mało, w czasie budowy architektonicznego potworka, szybko okrzykniętego „zamkiem Gargamela”, zalano betonem i zniszczono autentyczne relikty dawnej rezydencji: fundamenty, piwnice i dolną partię murów wieży. Zrobiono to, choć nie przeprowadzono w ich miejscu kompleksowych badań archeologicznych. Na zawsze odebrało to naukowcom możliwość lepszego poznania historii tego ważnego miejsca.

Kicz i tandeta

Podczas gdy w innych miejscach Polski powstają prawdziwe ikony nowoczesnej architektury i wizytówki miast (dość przywołać znakomity budynek filharmonii w Szczecinie), w Poznaniu postawiono gmaszysko wtórne, nieciekawe i kiczowate nawet w kategorii historyzmu.

Zapowiedź komitetu odbudowy, że odtworzona królewska rezydencja będzie wyrazistym symbolem tego, co najlepsze w architekturze Wielkopolski, brzmi jak kpina w żywe oczy. „Dziełu” Milewskiego zdecydowanie bliżej do nieszczęsnych pałacyków budowanych przez nowobogackich Polaków niż do symbolu miasta z ambicjami.

Zamek Gargamela widoczny ze Starego Rynku.

fot.Roman SidorskiZamek Gargamela widoczny ze Starego Rynku.

Budowa tej atrapy miała kosztować tylko 18 mln złotych (po 9 mln dały urząd miasta i sejmik wojewódzki), co odbiło się oczywiście na jakości użytych materiałów. Ściany zamku wzniesiono z pustaków, które obłożono równiutką, gładziutką cegłą nawet nieudającą wiekowej i ręcznie wyrabianej. Rażąco odstaje ona od autentycznego muru otaczającego zamkowe wzgórze.

Zastosowanie w wieży sklepień krzyżowo-żebrowych w połączeniu z wymogami współczesności (np. koniecznością budowy windy) dało na parterze kuriozalny efekt w postaci gotyckich łuków urywających się nagle na betonowej ścianie.

Jedno z kuriozów Zamku Gargamela.

fot.Roman SidorskiJedno z kuriozów Zamku Gargamela.

Wszystko to jest tym bardziej smutne, że zamek Gargamela stanął w miejscu mającym rzeczywiście duże znaczenie historyczne, a zabudowa Wzgórza Przemysła domyka układ urbanistyczny Starego Miasta w Poznaniu. Architektoniczna dominanta w tym miejscu mogłaby cieszyć, obecnie jednak tylko straszy.

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi

Budowa rozpoczęła się w 2010 roku. Zaczęło się od zalania kanalizacji w okolicach rynku kilkunastoma metrami sześciennymi betonu i stratami przekraczającymi 2 mln zł. Później jednak wznoszenie murów posuwało się szybko do przodu. Dwa lata trwało wykańczanie wnętrz i wreszcie w lutym 2015 roku zamek otrzymał pozwolenie na użytkowanie. Dopiero wówczas ruszyły prace nad muzealną wystawą. W końcu, 26 marca 2017 roku nastąpiło uroczyste otwarcie.

Choć monumentalna wieża jest ahistoryczna i nigdy nie dominowała nad renesansowym zamkiem, jej powstanie ma jednak pewną niewątpliwą zaletę. Na jej szczycie znalazł się punkt widokowy (udostępniony w połowie 2016 roku), z którego rozciąga się wspaniały widok na Stare Miasto i cały praktycznie Poznań. Do tej pory brakowało tu tego rodzaju atrakcji turystycznej. Zdecydowanie warto wjechać windą na szczyt.

Takiego widoku nie znajdziecie nigdzie indziej.

fot.Roman SidorskiTakiego widoku nie znajdziecie nigdzie indziej.

Średniowieczne złotnictwo sakralne to jedne z najciekawszych elementów wystawy w Muzeum Sztuk Użytkowych.

fot.Roman SidorskiŚredniowieczne złotnictwo sakralne to jedne z najciekawszych elementów wystawy w Muzeum Sztuk Użytkowych.

Nowy zamek został siedzibą Muzeum Sztuk Użytkowych, które mieściło się wcześniej (a raczej gnieździło) w budynku Raczyńskiego, gdzie ogromnie brakowało przestrzeni dla prezentacji zbiorów, a archaiczna wystawa przyciągnąć mogła tylko największych pasjonatów. Teraz wreszcie się to zmieniło.

Poza kilkoma dużymi salami, większość wnętrz ma na szczęście charakter współczesny i niczego nie udaje, dzięki czemu można je było łatwiej zaaranżować na potrzeby atrakcyjnej wizualnie, nowoczesnej i różnorodnej wystawy. Poszczególne sale odpowiadają sztuce różnych okresów historycznych oraz stylów artystycznych i zachwycają bogactwem i różnorodnością prezentowanych zabytków. Przewyższają one swoją architektoniczną oprawę w sposób niepomierny.

Skarby Gargamela

Ekspozycja poświęcona średniowieczu tonie w mroku, z którego światło wydobywa misternie zdobione sprzęty liturgiczne (m.in. piękną gotycką monstrancję), ale też przedmioty o najzupełniej świeckim zastosowaniu. Trochę szkoda, że ta część wystawy nie jest nieco większa, tak jak sąsiednia zbrojownia i położona za nią sala renesansowa. Czego tu nie ma! Meble, arrasy, „stół humanisty”, ceramika i kunstkamera z kolekcją osobliwości z całego świata.

Podobnie jest na pierwszym piętrze. Barok reprezentują m.in. trumienne tablice inskrypcyjne i tak charakterystyczne dla epoki sarmatyzmu portrety trumienne, a także strój szlachecki, w tym słynne pasy kontuszowe. Skąpana w świetle sala rokokowa pyszni się z kolei serwisem stołowym godnym opisu niczym z Pana Tadeusza i pięknie malowanym klawesynem.

Biedermaierowski salonik to jedna z ciekawszych aranżacji w muzeum.

fot.Roman SidorskiBiedermaierowski salonik to jedna z ciekawszych aranżacji w muzeum.

Kolejna sala to m.in. kompletny biedermaierowski salonik, w którym aż chciałoby się usiąść na chwilę, by odetchnąć przed dalszym zwiedzaniem. Na tym piętrze czekają jeszcze sale poświęcone dziewiętnastowiecznemu kolekcjonerstwu i muzealnictwu oraz historyzmowi, a także kolekcja sztuki przekazana przez Leona Wyczółkowskiego. Składa się na nią m.in. wschodnia ceramika, której można się uważnie przyjrzeć dzięki przesuwanemu szkłu powiększającemu.

Drugie piętro poświęcone jest czasom nam najbliższym: secesji z kolekcją szkła artystycznego, strojom z przełomu XIX i XX wieku, dwudziestoleciu międzywojennemu i sztuce współczesnej oraz powojennemu wzornictwu ze słynną wyciskarką do cytryn Philippe’a Starcka. Zwracają uwagę szczególnie tkaniny Magdaleny Abakanowicz czy też szkło Henryka Albina Tomaszewskiego. Znalazło się też miejsce dla sztuki dalekowschodniej oraz żydowskiej. Gdyby tego wszystkiego było mało, w piwnicy czeka na zwiedzających skarbiec z biżuterią, zegarkami i innymi precjozami.

Papa Smurf nie zrobiłby tego lepiej

Podczas gdy zamek nie ma nic wspólnego z jakością i nowoczesnością, ekspozycja w jego wnętrzu stanowi jego zupełną odwrotność. Podstawą są tutaj nadal eksponaty w gablotach – co oczywiste w muzeum o tak bogatych zbiorach – ale zadbano o ich należytą oprawę i wzbogacono je o dodatkowe pomoce i atrakcje. Zwiedzać można nie tylko z audioprzewodnikiem, ale też aplikacją na telefon – po zeskanowaniu jednego z kodów QR widocznych przy wybranych zabytkach otrzymujemy dodatkowe informacje o danym przedmiocie lub zagadkę do rozwiązania.

Hologram z pieczęcią majestatyczną Przemysła II.

fot.Roman SidorskiHologram z pieczęcią majestatyczną Przemysła II.

W wielu miejscach znajdują się ekrany dotykowe z opisami poszczególnych elementów wystawy. Warto zauważyć, że ich obsługa jest dość wygodna, czego nie można powiedzieć o wielu podobnych urządzeniach w innych muzeach. W dużej sali na parterze, pozbawionej zwykłych eksponatów, oglądać możemy hologram pieczęci Przemysław II z herbem Orzeł Biały, a dzieci wysłuchać mogą legendy o powstaniu Wzgórza Przemysła, które ma być dziełem samego diabła Boruty.

Do innych atrakcji należą też „lunety” z pokazami slajdów, kalejdoskop z gotyckimi rozetami witrażowymi czy wreszcie repliki dawnych strojów, które można przymierzyć, by następnie przejrzeć się w lustrze lub zrobić sobie nietypowe selfie. Niektóre gabloty reagują na zbliżenie się zwiedzających osób: matowe szkło staje się przezroczyste i odsłania skrywane dotąd stroje, a stolik z secesyjnymi figurkami zaczyna się obracać, by można je było obejrzeć z każdej strony.

Nie zabrakło też sal przeznaczonych na wystawy czasowe (na razie pustych) oraz wykłady warsztaty czy lekcje muzealne. To, czego zwiedzający nie zobaczą, to nowoczesne magazyny, tak ważne dla bezpieczeństwa zbiorów.

Kościół św. Jana Jerozolimskiego w okularze „lunety”.

fot.Roman SidorskiKościół św. Jana Jerozolimskiego w okularze „lunety”,

***

Zwiedzanie muzeum pogłębia niestety przeświadczenie, że budowa zamku na Wzgórzu Przemysła to stracona szansa. Gdyby w miejscu tym stanął budynek odpowiadający jakością zarówno swemu otoczeniu, jak i zgromadzonym wewnątrz skarbom, otrzymalibyśmy prawdziwą ikonę architektury.

W pobliżu znajdują się już obiekty nowożytne, dziewiętnastowieczne i dwudziestowieczne (nowy gmach Muzeum Narodowego). Można było domknąć ten układ dziełem na miarę XXI wieku i odpowiednim do współczesnych aspiracji Poznania. Zamiast tego otrzymaliśmy atrapę rodem z Disneylandu. Wielka szkoda.

twojahistoria.pl

Krystyna Pawłowicz skierowała do sądu trzy pozwy przeciwko Jurkowi Owsiakowi

04.10.2017
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Krystyna Pawłowicz pozwała szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w trzech sprawach – poinformował sam Jurek Owsiak na swoim Facebook’u.
Jurek Owsiak Foto: Rafał Guz / PAP
Jurek Owsiak

 

Pawłowicz zapowiadała kroki prawne wobec Owsiaka

Pawłowicz zapowiedziała proces przeciwko Owsiakowi w sierpniu. – To naprawdę nie były przeprosiny, to były nieszczere, dziecinne i ironiczne słowa – podkreśliła posłanka, mówiąc o wystąpieniu szefa WOŚP w TVN24 po Przystanku Woodstock.

Wcześniej Owsiak na Facebooku umieścił wpis, że jego słowa skierowane do Krystyny Pawłowicz padły „bez żadnej złośliwości, bez żadnego podtekstu, bez żadnego myślenia kategoriami seksistowskimi”.

onet.pl

„Gazeta Polska” przeprasza Adama Michnika

04.10.2017

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz razem z wydawcą tygodnika przeprosili dziś Adama Michnika. Przeprosiny stanowią wykonanie prawomocnego wyroku sądu z sierpnia tego roku, w którym sąd nakazał przeproszenie Michnika za zwrot z „GP” z 2005 r., że miał on „usprawiedliwiać korupcję, jeśli korzystali na niej komuniści”.
Tomasz SakiewiczFoto: Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Tomasz Sakiewicz
  • Proces rozpoczął się już w 2005 roku z powodu artykułu „Gry i zabawy Ubekistanu” opublikowanego w „Gazecie Polskiej”
  • Michnik wytoczył wówczas proces o ochronę dóbr osobistych, żądając od pozwanych przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny
  • W oświadczeniu opublikowanym dziś w tygodniku, redaktor naczelny i wydawca „GP” przepraszają Michnika za „opublikowanie na łamach »Gazety Polskiej« zniesławiającej wypowiedzi, godzącej w jego dobre imię i wiarygodność”

Sprawa ma związek z artykułem „Gry i zabawy Ubekistanu”, który ukazał się w „Gazecie Polskiej” 17 sierpnia 2005 roku. Po 12-letnim procesie z pozwu Michnika, Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał przeprosić redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” za „ewidentnie nieprawdziwe” zdanie, naruszające jego dobra osobiste. Jednym z ważniejszych elementów w sporze było określenie, czy słowa o Michniku były opinią, czy stwierdzeniem faktu.

W oświadczeniu, które zamieszczono dziś w „Gazecie Polskiej”, czytamy: „przepraszamy pana Adama Michnika – redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” za opublikowanie na łamach „Gazety Polskiej” zniesławiającej wypowiedzi, godzącej w jego dobre imię i wiarygodność w odbiorze opinii publicznej, a także narażającej go na utratę zaufania niezbędnego do sprawowania pełnionych funkcji”.

Oświadczenie "GP" Foto: gazetapolska.pl

Oświadczenie „GP”

Przeprosiny podpisał redaktor naczelny gazety Tomasz Sakiewicz i Niezależne Wydawnictwo Polskie, będące wydawcą tygodnika.

W 2005 r. „GP” opublikowała artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Gry i zabawy Ubekistanu”. W tej analizie ówczesnej sceny politycznej w kontekście „afery Rywina” znalazło się stwierdzenie: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał, jeśli korzystali na niej komuniści”.

Podkreślając, że nigdy nie usprawiedliwiał korupcji, Michnik wytoczył za to proces o ochronę dóbr osobistych, żądając od pozwanych przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny. Proces trwał długo z różnych powodów; zmieniali się sędziowie; terminy wyznaczano rzadko, a pozwani przedstawiali kolejne argumenty na prawdziwość inkryminowanych słów.

onet.pl

Magdalena Sroka odwołana z funkcji szefowej PISF. Kto ją zastąpi?

Rządzący od dawna szukali sposobu na odwołanie szefowej PISF. Teraz znaleźli odpowiedni sposób.

O tym, że Magdalena Sroka – szefowa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – może niedługo pożegnać się ze stanowiskiem, wiadomo było przynajmniej od kilku miesięcy. Czystka kadrowa w najbardziej strategicznych instytucjach polskiej kultury musiała też objąć kinematografię. Szukano tylko odpowiedniej furtki, by dokonało się to zgodnie z obowiązującym prawem.

Magdalena Sroka (do niedawna wiceprezydent Krakowa ds. kultury i promocji miasta związana z lewicą) na stanowisku dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej zastąpiła Agnieszkę Odorowicz 3 października 2015 roku (wygrywając konkurs rozpisany przez minister kultury prof. Małgorzatę Omilanowską). Jej pięcioletnia kadencja kończy się dopiero w 2020 roku.

Władza pozbywa się Magdaleny Sroki

Okazją do wymiany szefowej PISF jest ukonstytuowanie się nowej Rady pełniącej względem tej instytucji funkcję nadzorczą. W skład Rady wchodzi 11 członków. „Tworzą ją – jak informuje oficjalna strona PISF – przedstawiciele twórców, producentów filmowych, związków zawodowych działających w kinematografii, kin, dystrybutorów, nadawców, operatorów telewizji kablowych i platform cyfrowych”.

Członków Rady Instytutu powołuje Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego na trzyletnią kadencję. Obecnie działającej Radzie kadencja kończy się właśnie w październiku. I trudno sobie wyobrazić, by nowo wybrani członkowie 11-osobowej Rady jawnie sprzeciwili się woli ministra Piotra Glińskiego, który chce odwołania Sroki. Zbyt wiele wszyscy mają do stracenia.

Kto zastąpi Srokę na stanowisku szefa PISF?

Z dużym prawdopodobieństwem można przypuścić, że kandydatem ministra na stanowisko szefa PISF będzie Rafał Wieczyński – reżyser, scenarzysta i producent, który w 2009 r. wsławił się m.in. realizacją dramatu „Popiełuszko. Wolność jest w nas” (niedawno Wieczyński wszedł do Rady na miejsce zmarłego Janusza Głowackiego).

Jeśli nie on, bez problemu znajdą się też inni chętni. W kuluarach zakończonego niedawno 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni na giełdzie nazwisk wymieniano wielu znanych twórców i działaczy. Niejasne pozostają dwie kwestie. Bo to, że w środowisku filmowców nie będzie, w związku z planowaną zmianą, protestów, wydaje się raczej pewne. Po pierwsze, czy i jak głębokie reformy w systemie finansowania polskiej kinematografii zaproponuje nowo wybrany szef PISF? Po drugie, czy te zmiany pójdą w kierunku podporządkowania kultury filmowej jednej opcji światopoglądowej?

Jak na razie nikt w to nie wierzy. Dopóki nienaruszony pozostanie sam system oparty na demokratycznych zasadach, gwarantujący najzdolniejszym artystom, a także pozostałym graczom, równy i w miarę sprawiedliwy dostęp do środków – poza urażeniem ambicji paru osób – nic złego się nie stanie.

polityka.pl

Prawicowcy chcą zablokować nominację „Pokotu” do Oscara. Powód? Film Holland „antypolski i antykatolicki”

04.10.2017
Oscary 2018 zbliżają się wielkimi krokami, tymczasem dwie prawicowe organizacje wystosowały petycję o zablokowanie nominacji filmu „Pokot” jako polskiego kandydata do Oscara. Wnieśli także o odwołanie Magdaleny Sroki z funkcji dyrektora PISF.

 

„Żądamy zablokowania nominacji filmu »Pokot« w reżyserii Agnieszki Holland, jako polskiej kandydatury do Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej Oskarów w roku 2018, w kategorii Najlepszy film nieanglojęzyczny oraz promocji tego filmu na międzynarodowych pokazach i festiwalach filmowych” – czytamy w petycji Stowarzyszenia im. Biskupa Kajetana Sołtyka oraz Klubu Magna Polonia Ziemia Kłodzka. Celem stowarzyszenia im. Biskupa Kajetana Sołtyka jest m.in. „obrona dobrego imienia Polski i Kościoła a w szczególności także naszego Patrona przed m.in. żydowsko-lewacką i protestancko-liberalną agresją”.

Jak członkowie stowarzyszenia i klubu uzasadniają swoją petycję? Według nich „Pokot” jest „obrazem w swoim przekazie i narracji antypolskim, antykatolickim i nie powinien reprezentować Polski na prestiżowych międzynarodowych festiwalach filmowych, w tym oczywiście nie powinien ubiegać się o Nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej w roku 2018”.

Dalej czytamy, że według sygnatariuszy petycji, członkowie komisji zachowali się „tendencyjnie” i promują „nieprawdziwy w swojej i narracji i przekazie obraz naszej, polskiej rzeczywistości”.

W petycji pojawiło się także żądanie „natychmiastowego odwołania Komisji Oscarowej oraz odwołanie Magdaleny Sroki z funkcji Dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej”. Według nieoficjalnych, wciąż niepotwierdzonych informacji, szefowa PISF została dziś usunięta ze swojego stanowiska. Nie ma jednak na razie powodu, żeby łączyć te dwie sprawy.

Pokot” w ubiegłym tygodniu został przyjęty z owacjami na pokazie w nowojorskim Lilncoln Center. „The New York Times” zaliczył „Pokot” do najlepszych na tej imprezie. Przedstawił film jako czasami zabawną, to znowu brutalną podróż do różnych ciemności „tak emocjonalnie potężną, jak i polityczną”. Aktorkę Agnieszkę Mandat nazwał „fantastyczną”. Wcześniej Agnieszka Holland zdobyła za ten film Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale.

WP.pl