Kaczyński, Szydło i Błaszczak w obronie o. Rydzyka. Są podpisy pod listem do Franciszka
„W naszej Ojczyźnie wolność katolickich mediów jest bardzo poważnie zagrożona” – czytamy w petycji do papieża Franciszka napisanej przez posłankę PiS Annę Sobecką. Według posłanki obiektem ataku jest Radio Maryja kierowane przez o. Tadeusza Rydzyka. Jak pisze parlamentarzystka, wolność katolickich mediów jest zagrożona z powodu „działań „totalnej opozycji”, związanych z nią polityków oraz mediów liberalno-lewicowych”.
„Posługując się kłamstwem i manipulacją próbują zdyskredytować w oczach opinii publicznej dyrektora Radia Maryja o. dr. Tadeusza Rydzyka oraz dzieła ewangelizacyjne utworzone i działające z Jego inspiracji” – twierdzi Sobecka.
„Ale wieczorem są rekolekcje”. Anna Sobecka z PiS myślała, że mikrofony tego nie wyłapią>>>
Jak podkreśla Sobecka, rozgłośnia o. Rydzyka „wiernie służy Panu Bogu, Kościołowi i Polakom wspomagając ich formację katolicką i patriotyczną” i „jako jedyna rzetelnie informuje oraz broni wartości chrześcijańskich”.
„Nie ustaniemy w działaniach na rzecz przywrócenia dobrego imienia dziełom powstałym przy Radiu Maryja, tworzonym przez ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka” – zapowiada Sobecka.
Posłanka Sobecka oburzona kontrowersyjnym spektaklem. „Autor obraził miliony Polaków i katolików”>>>
Pod petycją podpisali się m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Beata Kempa, Antoni Macierewicz, Mariusz Błaszczak, członek KRRiT Janusz Kawecki, Ryszard Terlecki, Elżbieta Rafalska, Jacek Sasin i Jan Maria Jackowski. Łącznie w internecie petycję podpisało jak dotąd ok. 1,5 tys. osób.
O. Tadeusz Rydzyk i Radio Maryja
Kilka dni temu informowaliśmy m.in. o wartej niemal 2 mln zł działce w Toruniu, którą redemptoryści w wyniku decyzji lokalnych władz otrzymają w wieczyste użytkowanie za ok. 111 tys. zł. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
W ostatnich tygodniach w mediach szerokim echem odbyła się również wypowiedź o. Tadeusza Rydzyka, który mówił o niewielkim wsparciu Radia Maryja i TV Trwam ze spółek skarbu państwa. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Posłanka Sobecka wspiera apel kuratora w sprawie Halloween. „Kryje w sobie okultystyczne znaki”>>>
Kompromitacja prezydenckiego ministra. Sędzia Łączewski miał rację?
Nie milkną echa decyzji sędziego Łączewskiego, który zdecydował się zawiesić postępowanie wytoczone przeciwko prezesowi Trybunału Konstytucyjnego. Sędzia prowadzący sprawę nie miał pewności co do ważności pełnomocnictwa dla adwokata, które zostało podpisane przez Julię Przyłębską. Wszystko to w związku z wątpliwościami wokół sposobu jej wyboru na stanowisko prezesa TK. Sprawę tę we wrześniu ma rozstrzygnąć Sąd Najwyższy.
Na głowę sędziego Łączewskiego natychmiast posypały się gromy. Dla przypomnienia – mamy do czynienia z tym samym sędzią, który dwa lata temu skazał Mariusza Kamińskiego w pierwszej instancji za przekroczenie uprawnień. Najmocniej uderzył minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który podczas piątkowej konferencji prasowej w Krakowie stwierdził, że: “Jest to naruszenie prawa, i to rażące. Sądy cywilne nie są władne oceniać, czy prezes sądu konstytucyjnego jest wybrany właściwie czy nie, bo sądy cywilne są od rozstrzygania spraw cywilnych”.
Dziś z kolei w programie “Kawa na ławę” na antenie TVN24, sędziego Łączewskiego postanowił zaatakować Paweł Mucha, minister w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy stwierdzając, że: “Sędzia Łączewski podjął decyzję, co do której nie miał żadnych kompetencji…”
Sęk w tym, że jednak sędzia Łączewski miał takie kompetencje. Jak zostało słusznie zauważone, PiS nie zmienił póki co zapisów Kodeksu Postępowania Cywilnego, a ten w artykule 177 par. 1 stwierdza, że sąd może zawiesić postępowanie z urzędu, jeżeli rozstrzygnięcie sprawy zależy od wyniku innego toczącego się postępowania cywilnego. Tym samym w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego, które ma zapaść we wrześniu, sąd mógł z urzędu zawiesić postępowanie.
Wygląda na to, że minister Mucha walnął jak kulą w płot, a postawione przez niego zarzuty niespecjalnie trzymają się kupy. Jest to nie pierwszy, ani nie ostatni przykład niekompetencji ze strony najbliższych współpracowników głowy państwa. Nie tak dawno na stronach internetowych Kancelarii Prezydenta zostało zamieszczone stanowisko, które w swojej treści uznawało wyższość argumentów Sądu Najwyższego ponad działaniami głowy państwa, w przedmiocie ułaskawienia przez Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego.
PiS zrobi oczywiście wszystko, by skompromitować sędziego Łączewskiego i obrzydzić go w oczach opinii publicznej. Póki co jednak czołowi działacze dobrej zmiany kompromitują sami siebie…
źródło: Dziennik.pl / Twitter
Kryptonim „Krewetka”. Jak szefowa komisji ds. Amber Gold świadomie pomówiła syna Donalda Tuska
Lewandowski: Kaczyński odkrył polityczne perpetuum mobile – nakręca spiralę niechęci wobec obcych

Lewandowski: Kaczyński odkrył polityczne perpetuum mobile – nakręca spiralę niechęci wobec obcych
– Sondaże raz rosną, raz spadają dla poszczególnych partii, ale w tych sondażach, które teraz rosną dla PiS-u jest coś niewesołego, bo to jest Polaków portret własny. Myśmy w najczarniejszych scenariuszach dobrej zmiany nie przewidywali, że głównym paliwem politycznym dla PiS-u będzie tragedia uchodźców i straszenie ludzi obcym. Jeżeli to się opłaca i daje punkty sondażowe, to w tym jest trochę wiedzy o tym, jaką spiralę okaleczyć może społeczeństwo tego typu kampania nienawiści wobec obcych i straszenia uchodźcami. W tym sensie to nie jest wesoły portret Polaków – mówił Janusz Lewandowski w rozmowie z Piotrem Marciniakiem w „Faktach po faktach” TVN24. Jak mówił dalej:
„Jarosław Kaczyński – tego mu nie można odmówić – zawsze był sprawny w pobudzaniu ciemnych stron polskiej duszy i w tej chwili odkrył polityczne perpetuum mobile – nakręca spiralę niechęci wobec obcych i żyje politycznie z tej nakręconej spirali. To również okaleczenie polskiego społeczeństwa, bo jeżeli się włączy prezydent Duda ze swoim referendum czyli wylewem demagogii też skierowanie przeciwko obcym, to możemy się zamienić w najbardziej rasistowski kraj w Europie”

PO złoży wniosek do prokuratury w sprawie pobicia uczestników protestu KOD
– W poniedziałek klub PO złoży oficjalne zawiadomienie do prokuratury, do ministra Ziobry z wnioskiem o osobisty nadzór na tym śledztwem, bo przecież w sieci są wizerunki tych ludzi, którzy wczoraj w czarnych koszulkach z napisem Młodzież Wszechpolska atakowali człowieka, uczestnika pokojowej manifestacji. Liczę, żę bedą tak samo sprawni jak 16 grudnia, kiedy wizerunki manifestantów były pokazywane i publikowane w mediach – poinformował Sławomir Neumann na konferencji w Radomiu.
–

„Pokolenie złych na Polskę” na okładce Newsweeka
– Mieli być wspaniałymi dziećmi naszej wolności, ale odrzucają osiągnięcia rodziców, liberalizm i całą III RP – pisze „Newsweek” na okładce. W tygodniku także artykuł Renaty Grochal nt. sojuszu Beaty Szydło ze Zbigniewem Ziobrą.

Mucha: Sędzia Łączewski podjął decyzję, co do której nie miał żadnej kompetencji
– Sędzia Łączewski podjął decyzję, co do której nie miał żadnej kompetencji. Nie jest uprawiony sędzia sądu rejonowego do rozstrzygania kwestii umocowania do działania prezesa TK. Nie miał prawa dokonywać takiej oceny – mówił Paweł Mucha w „Kawie na ławę” TVN24. Jak dodał, to kolejny eksces sędziego Łączewskiego i powinniśmy takie ekscesy negować.

Trzaskowski: Wszyscy dobrze wiemy, że trwa w tej chwili nagonka na Donalda Tuska
– Wszyscy dobrze wiemy, że trwa w tej chwili nagonka na Donalda Tuska i jeżeli chodzi o kwestie związane ze Smoleńskiem i Amber Gold. Jeśli się nie da zaatakować pana premiera, atakuje się członków jego rodziny. To smutne, bo wszyscy się zastanawiają, jakbyśmy zachowali się w takiej sytuacji, kiedy wiadomo, że dla spektaklu robi się takie rzeczy – mówił Rafał Trzaskowski w „Kawie na ławę” TVN24.
Polska idzie do kąta
PiS wstaje z kolan, wywracając klęcznik z takim rumorem, że wszyscy wokół kręcą głowami z politowaniem.
Po 16 latach dobrych kontaktów, wzmacniających nasza pozycję w Europie, solidny Trójkąt Weimarski przypomina dziś bezużyteczną ekierkę z pękniętym krótszym bokiem. Kiedy również 16 lat temu Lech Wałęsa, Václav Havel oraz József Antall spotkali się na zamku w Wyszehradzie, przez myśl im nie przeszło, że pierwotny Trójkąt, a po podziale Czechosłowacji – Grupa Wyszehradzka, może być rozsadzana od środka przez kraj, któremu najbardziej powinno zależeć na zwartości i sile przebicia krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Kiedy 1 maja 2004 Polska została członkiem Unii Europejskiej, nikomu nie wpadło do głowy, że kraj, który z takim trudem wypełnił kryteria kopenhaskie i żmudnie zabiegał o akceptację wszystkich dotychczasowych członków wspólnoty, nagle wypnie się na nich i na artykuł 49 Traktatu o Unii Europejskiej, który ustanawia obowiązek szanowania i wspierania sprecyzowanych w artykule 2 wartości UE. Nikt w Europie nie przypuszczał, że w Polsce, gdzie przez kilkanaście lat ludzie ciężko pracowali na opinię lidera europejskich przemian i gospodarczego sukcesu, pojawi się facet, który zdemoluje instytucje demokratyczne we własnym kraju, złamie zobowiązania międzynarodowe, opluje niemal wszystkich sąsiadów i będzie pouczał cywilizowane kraje Europy, czym jest demokracja i prawo.
Unijni partnerzy i obserwatorzy polskiej polityki zagranicznej widzą potęgujący się chaos. Bezładne działania, nieprzemyślane decyzje, niespójne oświadczenia, obsadzanie nieudaczników w roli dyplomatów, niezrozumiałą narrację o historycznych krzywdach, wstawaniu z kolan i o naszych słusznych prawach bez towarzyszącym im obowiązków – taką specjalność oferujemy zdumionemu światu: ciężkostrawny bigos doprawiony solidną garścią nacjonalizmu. Polska, Polacy, Polski, Naród, Ojczyzna, Macierz, Suweren… nawet śpiewających w tym chórze nie da się przekonać, że obecna polityka zagraniczna jest korzystna dla Polski. Nawet kompletnie zindoktrynowani propagandą sączoną z mediów publicznych potrafią przewidzieć, że wodzowskie zapędy i odgrzana przez PiS mocarstwowa idea Trójmorza muszą zrazić wyszehradzkich partnerów, że Czesi i Słowacy wybiorą raczej ściślejszą integrację z Unią, niż wojnę z nią, w dodatku pod biało-czerwonym sztandarem. Średnio zdolny uczeń gimnazjum w ruinie domyśla się, że jedyny sojusznik Orban nie będzie umierał za Polskę, bo ten kandydat na despotę tylko sprawdza, jak daleko może się posunąć, ale w razie czego będzie głosował jak inni. O co więc chodzi cherlawemu słoniowi miotającemu się w składzie porcelany?
Komentatorzy szukają przyczyn samobójczej polityki międzynarodowej w mętnych obszarach jaźni Jarosława Kaczyńskiego, który – tak jak nie zna się na gospodarce i ekonomii – nie ma pojęcia o sprawach współczesnego świata. Boi się nowych idei, myśli i poglądów, które zagrażają jego znanej, poukładanej i bezpiecznej wizji świata z ubiegłego wieku. A wiadomo, że kiedy Kaczyński się boi, to walczy. I zgodnie ze swoją naturą będzie się bił z Europą każdą bronią, na śmierć i życie – do ostatniego członka PiS i do ostatniego wyborcy. Dlatego flaga unijna to szmata. Dlatego przywódcy Unii to lewactwo. Polska racja stanu polega dziś na tym, że my bierzemy od Unii pieniądze, a w zamian Unia nie wtrąca się, otwiera przed Polakami granice, daje im dobrą pracę i płaci zasiłki.
W opinii Kaczyńskiego Angela Merkel wywodząca się z terenu NRD to „imperialistka o mocarstwowych ambicjach”, której wybór na kanclerza „nie był wynikiem czystego zbiegu okoliczności”, a jakby ktoś spytał, o co chodzi, to „już ona wie, co chciałem przez to powiedzieć”. Emmanuel Macron obraził polskie władze i nie wytłumaczył się z tego naszej premier tak, jak zażądał minister Waszczykowski. Ten nieopierzony prezydent myśli, że jak Polacy dali Francuzom widelec, a cesarz Francuzów dał nam przykład, jak zwyciężać mamy, to jesteśmy kwita. Akurat! A kto nas zdradził w Jałcie? Macron uważa, że jak płaci, to ma prawo wymagać – na przykład, żebyśmy tak jak oni przyjmowali uchodźców. A takiego! Nie będą nam bankierzy dyktować, co mamy robić. Cała ta stara Europa to banda egoistów, czyli takich facetów, którzy bardziej dbają o siebie, niż o nas…
Nowy pierwszy sort dyplomatów, którzy zastąpili profesjonalistów z poprzedniej ekipy, ma obowiązek głosić, że Europa nie ma pojęcia o sytuacji w Polsce oraz że demokracja ma się u nas świetnie. Właściwie dopiero od 2015 roku, kiedy Polska odzyskała niepodległość, demokracja naprawdę rozkwitła. Ma tego dowodzić wiele argumentów. Tyle, że wszystkie na NIE. W Polsce jest demokracja, bo jeszcze nie wsadza się przeciwników politycznych do więzienia, nie strzela do demonstrantów i nie podsuwa sędziom w czasie rozpraw gotowych wyroków do odczytania. Nowi dyplomaci jak ognia unikają natomiast pytań o nasze cechy właściwe państwom demokratycznym. Głosząc przewagę polskiej demokracji nad rachitycznym, gasnącym, chorym ustrojem Europy, minister Waszczykowski miota się, wygraża, rzuca groźne spojrzenia, powarkuje i robi takie miny, że byłoby lepiej, gdyby za granicą nosił twarz w pokrowcu.
Polska odzyskuje godność. PiS wstaje z kolan, wywracając klęcznik z takim rumorem, że wszyscy wokół kręcą głowami z politowaniem, pukają się w czoła i na wszelki wypadek wycofują w rejony, gdzie dominuje normalność, pozostawiając Polskę poza zasięgiem jej głosu. Nasza klasa polityczna uzyskuje należne jej miejsce – w oślej ławce. A nasz kraj stawiany jest za karę w ciemnym kącie Europy. Na własne życzenie. Da się to zrozumieć? Ja nie potrafię. Nie pojmuję nawet powszechnej wśród komentatorów tezy, że Kaczyński walczy z Europą, bo jej nie rozumie. Ja nie rozumiem, jak działa komputer, a jednak z niego korzystam.
Andrzej Karmiński
P.S. Sejmowa większość odrzuciła ze wstrętem przygotowany przez Nowoczesną projekt ustawy o mowie nienawiści. Ja się PiS-owi nie dziwię. Gdyby przyjęli tę ustawę mielibyśmy drugi w historii Sejm Niemy. Pierwszy przyniósł 15-letni okres spokoju wewnętrznego i odbudowy gospodarki.
Kaczyńskiego heroizm w obronie Rydzyka
Jarosław Kaczyński sięgnął po historię swojego heroizmu w czasie PRL-u, a zwłaszcza na początku stanu wojennego – kiedy to prokuratorem był jego kolega partyjny Stanisław Piotrowicz – i sygnował swoim imieniem i nazwiskiem petycję do papieża Franciszka, która stoi w obronie dzieł (mediów) o. Tadeusza Rydzyka.
Zaiste jest to szczególna odwaga, bo przecież możemy sobie wyobrazić, że najsłynniejszy na globie redemptorysta obraża żonę prezesa, jak niegdyś Marię Kaczyńską (żonę Lecha K.), zwąc ją „czarownicą”. Jarosław nie ma żony, ale gdyby miał, musiałby się liczyć, iż podczas działania dzieł Rydzyka (a jest nim jego szkoła medialna) naraża swoją połowicę na obrazę („ty, taka-siaka”).
Czyż to nie jest heroizm? Jest! Kaczyński także wykazuje się heroizmem w obronie Rydzyka z innego powodu, bo z kasy państwowej dzieła redemptorysty dostały tylko 30 mln zł w czasie rządów PiS (coś koło tego, jeżeli się mylę, proszę mnie poprawić). Znaczy się, że za mało.
Można mniemać, iż szykuje się jakaś nowa kasa dla dzieł Rydzyka, gdyż poszkodowanemu należy się rekompensata. W liście do papieża w obronie Radia Maryja i o. Rydzyka – obrońcy piszą – „ze smutkiem, niestety, informujemy Waszą Świątobliwość, że w naszej Ojczyźnie wolność katolickich mediów jest bardzo poważnie zagrożona. To zagrożenie wynika z działań totalnej opozycji”. I tak dalej.
Pod listem oprócz prezesa podpisał się cały niemal rząd (jeszcze nie parafowała go Beata Szydło): Antoni Macierewicz, Mariusz Błaszczak, Elżbieta Rafalska, a także szefowie resortów infrastruktury, energii, rolnictwa. Jest też podpis Ryszarda Terleckiego, przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS. Autorzy listu jeszcze nie dotarli do Andrzeja Dudy, ale bez obawy, ten podpisuje wszystko jak leci.
Najprawdopodobniej list został wymyślony przez Annę Sobecką, bo jej nazwisko otwiera (na razie widnieje na niej 67 nazwisk parlamentarzystów PiS) listę zatytułowaną „Z synowskim oddaniem”. Wiem, że czytelnicy mogą się zastanawiać: jak totalna opozycja może zagrażać dziełom o. Rydzyka?
Zaiste możemy nie wszystko wiedzieć. Może to Grzegorz Schetyna ze swoją czarownicą (tj. żoną) trzyma kasę państwa i nie dając z niej grosza Rydzykowi, represjonuje go. Co po takim liście do papieża może się stać?
Tylko odpowiedź. Albowiem inaczej być nie może i Franciszek np. odpowie: „Jego Wysokość Totalna Opozycjo – Grzegorzu Dyndała, tj. Schetyna – oddaj kasę ubogiemu Rydzykowi, bo jest tylko na 83. pozycji listy najbogatszych Polaków, powinien być wyżej ze swoimi dziełami. Z indiańskim oddaniem Howgh”.
Waldemar Mystkowski
Schizy i paranoje PiS. Pisizmy
Minister @KownackiBartosz mówi, o #Radom że policja czy straż miejska zaogniłaby sytuację. No to może w ogóle zlikwidować?
Orwella nalezy przypomnieć tym z folwarku zwierząt PiS. Kaczkom sraczkom.
Szczepkowska przegrana w mediach publicznych
Joanna Szczepkowska – ta sama, która 28 października 1989 r. w „Dzienniku Telewizyjnym”, wygłosiła słynne „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” – szybko zapewne przed kamerami TVP już nie stanie. Wszystko za sprawą krótkiego wierszyka, własnego autorstwa, który wyrecytowała, odbierając nagrodę dla najlepszej aktorki na 17. festiwalu „Dwa Teatry – Sopot 2017″ organizowanym przez media publiczne – TVP i Polskie Radio.
Szczepkowską nagrodzono za role „Kobiety z Parasolką” i „Gołej Baby” w jej autorskim spektaklu. Galę wręczania nagród pokazała w środę przed północą TVP 1. Uroczystość prowadziła Danuta Stenka i Artur Żmijewski.
Nagrodę aktorce wręczał wiceprezes TVP Maciej Stanecki oraz Adam Kasprzyk, rzecznik obsadzonej przez PiS spółki skarbu państwa Energa, sponsora tej nagrody.
Rzecznik Energy zagaił: „Choć ten komunizm może nie skończył się po ’89 roku tak jak wszyscy byśmy chcieli, to jest coraz jaśniej, z coraz większą energią”, co miało być aluzją do słynnej wypowiedzi Szczepkowskiej sprzed lat. Słuchała więc tego z nieukrywanym zdziwieniem i zachęcona do zabrania głosu oświadczyła: „Usłyszałam przed chwilą, że jest coraz jaśniej, bardzo różnie widzimy kolory (tu wymownie spojrzała na rzecznika, co sala nagrodziła najpierw śmiechem, a potem brawami). Jako kobieta z parasolką chciałabym naprawdę, naprawdę bardzo serdecznie podziękować całej ekipie, całej od realizatorów po księgową, którzy z wielką miłością podeszli do spektaklu na żywo. (…) Chciałam powiedzieć, że tłum czarnych parasoli wymyśliłam 20 lat temu”. Ta aluzja do marszu „czarnych parasolek” została nagrodzona przez salę brawami. Aby nie było niedomówień dodała: „Jako Goła Baba chciałabym powiedzieć zaskakujący wierszyk: Żadne nagrody nie naprawią szkody, jakie nam funduje rząd, co państwo psuje. Dziękuję”. To sala skwitowała ponownymi gromkimi brawami.
25 czerwca 1903 roku urodził się George Orwell. Po latach jego słowa są nadal aktualne.
„To gra na poważnie”. Krzysztof Łoziński, szef KOD-u o rodzinie, górach i polityce
Kaczyńskiego heroizm w obronie Rydzyka
Jarosław Kaczyński sięgnął po historię swojego heroizmu w czasie PRL-u, a zwłaszcza na poczatku stanu wojennego – kiedy to prokuratorem był jego kolega partyjny Stanisław Piotrowicz – i sygnował swoim imieniem i nazwiskiem petycję do papieża Franciszka, która stoi w obronie dzieł (mediów) o. Tadeusza Rydzyka.
Zaiste jest to szczególna odwaga, bo przecież możemy sobie wyobrazić, że najsłynniejszy na globie redemptorysta obraża żonę prezesa, jak niegdyś Marię Kaczyńską (żonę Lecha K.), zwąc ją „czarownicą”. Jarosław nie ma żony, ale gdyby miał, musiałby sie liczyć, iż podczas działania dzieł Rydzyka (a jest nim jego szkoła medialna) naraża swoją połowicę na obrazę („ty, taka-siaka”).
Czyż to nie jest heroizm? Jest! Kaczyński także wykazuje się heroizmem w obronie Rydzyka z innego powodu, bo z kasy państwowej dzieła redemptorysty dostały tylko 30 mln zł w czasie rządów PiS (coś koło tego, jeżeli się mylę, proszę mnie poprawić). Znaczy się, że za mało.
Można mniemać, iż szykuje się jakaś nowa kasa dla dzieł Rydzyka, gdyż poszkodowanemu należy się rekompensata. W liście do papieża w obronie Radia Maryja i o. Rydzyka – obrońcy piszą – „ze smutkiem, niestety, informujemy Waszą Świątobliwość, że w naszej Ojczyźnie wolność katolickich mediów jest bardzo poważnie zagrożona. To zagrożenie wynika z działań totalnej opozycji”. I tak dalej.
Pod listem oprócz prezesa podpisał się caly niemal rząd (jeszcze nie parafowała go Beata Szydło): Antoni Macierewicz, Mariusz Błaszczak, Elżbieta Rafalska, a także szefowie resortów infrastruktury, energii, rolnictwa. Jest też podpis Ryszarda Terleckiego, przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS. Autorzy listu jeszcze nie dotarli do Andrzeja Dudy, ale bez obawy, ten podpisuje wszystko jak leci.
Najprawdopodobniej list został wymyślony przez Annę Sobecką, bo jej nazwisko otwiera (na razie widnieje na niej 67 nazwisk parlamentarzystów PiS) listę zatytułowaną „Z synowskim oddaniem”. Wiem, ze czytelnicy mogą się zastanawiać: jak totalna opozycja może zagrażać dziełom o. Rydzyka?
Zaiste możemy nie wszystko wiedzieć. Może to Grzegorz Schetyna ze swoją czarownicą (tj. żoną) trzyma kasę państwa i nie dając z niej grosza Rydzykowi, represjonuje go. Co po takim liście do papieża może się stać?
Tylko odpowiedź. Albowiem inaczej być nie może i Franciszek np. odpowie: „Jego Wysokość Totalna Opozycjo – Grzegorzu Dyndała, tj. Schetyna – oddaj kasę ubogiemu Rydzykowi, bo jest tylko na 83. pozycji listy najbogatszych Polaków, powinien być wyżej ze swoimi dziełami. Z indiańskim oddaniem Howgh”.
Jarosław Kaczyński, ministrowie i posłowie PiS. Oni już podpisali się pod petycją w obronie Radia Maryja i o. Rydzyka
Katarzyna Zuchowicz, 25 czerwca 2017
Petycję do papieża Franciszka napisała kilka dni temu posłanka Anna Sobecka. To odpowiedź na inną petycję – również do Ojca Świętego – ale o ukrócenie działalności politycznej toruńskiego redemptorysty. Jak się okazuje zwolennicy Radia Maryja nie próżnują i zwierają szeregi. Trwa akcja zbierania podpisów. Na liście mnóstwo polityków PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
Brakuje tylko premier i prezydenta. Wśród sygnatariuszy, jak informuje Radio Maryja, jest za to prezes Jarosław Kaczyński, a także szefowa Kancelarii Premier Beata Kempa. Nie brak też ministrów. Swoje podpisy złożył m.in. Antoni Macierewicz, Mariusz Błaszczak, Elżbieta Rafalska, a także szefowie resortów infrastruktury, energii, rolnictwa. Jest też Ryszard Terlecki, przewodniczący Klubu Prawo i Sprawiedliwość oraz sekretarze stanu z kilku ministerstw, a także posłowie i senatorowie PiS oraz europosłowie z tego ugrupowania.
Jak tak dalej pójdzie, może się okazać, że podpisze się pod nią cały rząd. Radio Maryja właśnie przypomina, że trwa zbiórka podpisów. Na liście, do której odsyła, jest 67 nazwisk.
Przypomnijmy, tu pisaliśmy o petycji do papieża, która wywołała taką reakcję w obronie o. Rydzyka. „Mamy nadzieję, że głowa Kościoła Katolickiego, tak jak my, brzydzi się: obłudą, rasizmem, sianiem niezgody i traktowaniem religii jak biznesu” – napisał Adam N., autor petycji. Jego zdaniem o. Rydzyk jest „przykładem patologii występującej w polskim Kościele Katolickim”. Tamtą petycję podpisało już ponad 46 tysięcy osób.
Posłanka Anna Sobecka bardzo szybko zareagowała. W piśmie skierowanym do Franciszka pisze, że to właśnie katolicka rozgłośnia „wiernie służy Panu Bogu, Kościołowi i Polakom wspomagając ich formację katolicką i patriotyczną”. A także, że „jako jedyna rzetelnie informuje oraz broni wartości chrześcijańskich”.
Czytamy w niej, że wolność katolickich mediów jest w Polsce zagrożona. A to za sprawą „totalnej opozycji”.
źródło: Radio Maryja
Trwają represje wobec organizatorek Czarnego Protestu
Już w październiku zeszłego roku organizatorki Czarnego Protestu doświadczać zaczęły szykan. Niby proste sprawy, ale dotkliwe – zwłaszcza dla osób z małych miejscowości, gdzie trudniej zachować anonimowość – pisze na łamach „Polityki” Klementyna Suchanow. Jakie? Cięcia premii, odmowy, zwolnienia z pracy na tle światopoglądowym, głównie w małych miejscowościach – w Lęborku, Sanoku, Zgorzelcu, Węgorzewie…. Wiele kobiet woli pozostać anonimowymi z obawy o swoją sytuację. Ale inne milczeć nie chcą i walczą. Nie składają parasolek.
Przypomnijmy kilka spraw: na tydzień przed 8 marca zaczęła się głośna sprawa nauczycielek z Zabrza. Inny przykład. Jedna z organizatorek strajku z Siemiatycz natychmiast dostała wypowiedzenie najmu lokalu, gdzie mieściła się organizacja PełnoAktywni, pomagająca osobom niepełnosprawnym. Umowę miała na niego do końca 2018 r., ale co z tego. Nikt specjalnie nie krył powodu wcześniejszego jej zerwania. Druga organizatorka z cenionej pracownicy spadła do najniższej rangi, a gdy w końcu chciała przejść do innej pracy, zareagował burmistrz miejscowości i… wstrzymał jej przyjęcie w spółce. Albo taka historia. Były radny PiS w Lęborku chodził za działaczkami kobiecego strajku podczas rozdawania ulotek – opowiada Patrycja Konkel – i naśmiewał się: „Czemu na kartonach, nie stać was na ulotki?”. Kobiety słyszą wyzwiska („aborcjonistki”, „nienormalne”) albo każe się im „wypieprzać” – tak jak miało to miejsce w trakcie oprotestowanego spotkania z Tomaszem Terlikowskim w klubie „Gazety Polskiej”.
Celem ataków stają się dzieci i to w perfidny sposób. W podstawówce w Puławach ostrzegano rodziców, że jeśli wezmą udział w strajku, to ich dzieci nie zostaną dopuszczone do komunii lub bierzmowania. Samotne matki nachodzą pracownicy socjalni, grożąc im kuratorem i odebraniem praw do dzieci. W ośrodku „Przystanek” w Puławach, mającym udzielać pomocy ofiarom przemocy, „leczy się” problem modlitwami, zamiast udzielać fachowej opieki. Kobiet nie wpuszcza się do Sejmu. Gdy zjechały one z całej Polski na zaplanowaną konferencję prasową w Sejmie, przetrzymywano je odpowiednio długo w biurze przepustek. Wydane w końcu karty wstępu na nic się zdały, bo było już ok. 40 minut po czasie. Ostatecznie konferencja odbyła się na chodniku przy Wiejskiej.
Ulubionym chwytem obecnie jest sądzenie za symbol Polki Walczącej. Wcześniej była jeszcze sprawa Kowbojki. Użycie plakatu Solidarności z kobietą kowbojem oprotestował związek Solidarność, aż sprawę uciąć musiał właściciel praw do znaku, autor słynnego plakatu. Także powstańcy warszawscy wypowiedzieli się, że nie mają nic przeciwko używaniu symbolu kotwicy przez kobiety, bo służy słusznej walce. Mimo to aktywiści propisowscy ciągają po sądach kolejne osoby za dorysowanie kropek na znaku Polski Walczącej. W Szczecinie sprawę za transparent umorzono, bo – jak uzasadnił sąd – piersi pojawiają się nawet w sztuce. Ale kilka innych spraw jest w toku, jak chociażby ta z Kielc. Niedawno wręczono tam grzywnę w wysokości 2 tys., bo naklejki Polki Walczącej uznano za „obsceniczne”, znieważające symbol, za który „krew przelało w czasie II wojny światowej tysiące Polaków”.
Władza idzie na zwarcie z kobietami w Polsce. Trudno bowiem nie protestować, gdy rządzący co chwilę dostarczają argumentów. – „A to zapowiedzi nowych ustaw antyaborcyjnych, wprowadzające zakaz części antykoncepcji, a to wycofanie dotacji na Niebieską Linię z równoczesnymi skandalami z przemocą w rodzinie wśród członków PiS, a to wycofanie tabletki „dzień po” czy pomysł odizolowania w szkołach dzieci niepełnosprawnych” – wylicza Klementyna Suchanow. Tymczasem w Polsce narasta atmosfera (niemalże) linczu. Najlepszych przykładów dostarczają wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu. 10 maja Angelika Domańska i Elwira Borowiec po podniesieniu białych róż i flagi strajkowej zostały poturbowane przez tłum na wezwanie posłanki Anity Czerwińskiej. Krzyczała ona do stojących wokół ludzi: „Nie puszczajcie ich”. Dziewczyny były szturchane, kopane, podtykano im pod oczy różańce, nie mogły wydostać się z tzw. tłumu smoleńskiego. Ostatecznie Angelika w wyniku cukrzycy zasłabła. Z tłumu wyciągnął ją przypadkowy mężczyzna, przeciągając pod nogami ludzi, w karetce dostała zastrzyk i środki uspokajające. Mężczyznę spisano jako agresora, tłum pozostał bezkarny.
To zdarzenie z 10 maja zelektryzowało kobiety ze Strajku Kobiet. Postanowiły solidarnie stanąć w obronie koleżanek i na czerwcowej miesięcznicy Strajk Kobiet pojawiły się razem z Obywatelami RP. Niekoniecznie, aby blokować Krakowskie Przedmieście, gdyż niektóre chciały stanąć bezpiecznie w miejscu zgłoszonego zgromadzenia Obywateli Solidarnych w Akcji. Gdy jednak policja obstawiła miejsce i nie wpuściła ani organizatorów, ani kobiet, stwierdziły, że skoro pozbawiane są prawa do legalnej formy protestu, pozostaje im tylko przyłączyć się do aktu „nieposłuszeństwa obywatelskiego”. – „Miałam opory przed siadaniem na Krakowskim Przedmieściu, sama kiedyś walczyłam o szacunek w stosunku do innych poglądów. Ale Kaczyński ze swym orszakiem, w asyście zastępów, ba, armii policji, wyprowadził mnie z błędu” – opowiadała Beata Siemaszko. – „To, co chwilę wcześniej wydawało mi się niestosowne, okazało się jedyną możliwością zachowania godności”. Po tej miesięcznicy – wylicza autorka – „ponownie z powodu ataków tłumu, przynajmniej dwie kobiety musiały szukać pomocy u ortopedy (złamania palców), na jednym mężczyźnie policjant zastosował chwyt wykręcania jąder (to pewnie tylko ułamek przypadków). W mijającym tygodniu wysłano pierwsze zaproszenia na przesłuchania dla tych, którzy nie zaakceptowali mandatów”.
11 osób spośród spisanych 102 osób – a wcześniej wyniesionych, przetrzymywanych przez dwie godziny przez policję w sobotę, 10 czerwca – przyjęło mandaty. Jedna z nich – pragnie pozostać anonimowa – ma już za sobą wizytę policji w swoim domu. To samotna matka mieszkająca na wsi. Policjanci poczekali, aż kobieta wróci z zebrania w szkole i przeprowadzili dziwną rozmowę. Byli grzeczni, lecz ironiczni – być może śmieszyło ich zaangażowanie samotnej matki w opozycję w miejscowości zdominowanej przez zwolenników PiS. Na pytania kobiety odpowiadali mało konkretnie („wyklepaną regułką „nie wiemy”, „dostaliśmy rozkaz, więc robimy swoje” etc.”), za to wnikliwie przepytali działaczkę. „Pytania były szczegółowe i dotyczyły tak mojego życia prywatnego (znali nawet wykształcenie), jak zawodowego czy posiadanego majątku, skupiały się wokół stowarzyszenia, do którego należę, i jego planów na przyszłość. Padło także pytanie o to, czy wybieram się do Warszawy 10 lipca. Poinformowali mnie, że pokwapili się osobiście, gdyż wiedzą, iż posiadam trójkę dzieci, i nie chcieli mi robić problemów. Jeśli jednak nie chciałabym z nimi „rozmawiać”, będą zmuszeni oficjalnie wezwać mnie na komendę. Niczym nie straszyli, niczego nie proponowali, ot, potwierdzali już zebrane informacje na mój temat, ale w jakim celu? Nie mam pojęcia” – opowiedziała kobieta, która w Warszawie przyjęła mandat za wykroczenie.
Jak pisze Klemenyna Suchanow, bohaterka wspomnianej wyżej relacji ma dowody na to, że jest obserwowana. Jakie? Pokazała autorce tekstu zrzut z ekranu z ustawień telefonu, w której na liście jako dostępne Wi-Fi pojawia się… „wóz operacyjny ABW nr46_EXT”. Pokazało się to podczas zakłóceń z powodu burzy. O podsłuchach wspomina się u Obywateli RP, i w ruchu OSK (Ogólnopolski Strajk Kobiet) także. Do tej pory można to było kłaść na karb przewrażliwienia. Wygląda jednak na to, że raczej nie ma co pielęgnować już złudzeń, że działalność kobiet władz nie obchodzi. PiS na kobiety zagięło parol. Te jednak nie pozostają bierne. Zdeterminowane zakładają Parasolki, czyli komitet pomocy zaangażowanym. Każda osoba, która potrzebuje pomocy, może się do nich zgłosić.
Wczoraj chuligani z Młodzieży Wszechpolskiej zaatakowali pokojowe i legalne zgromadzenie KOD. Nie ma na to naszej zgody.
Wpis został usunięty, więc jeszcze raz zgłaszam @warawko @PolskaPolicja i @PK_GOV_PL w związku z podejrzeniem nawoływania do przemocy
Panowie Ministrowie odpowiadacie dzisiaj za bezpieczeństwo w Polsce.Tolerowanie bezprawia doprowadza do wydarzeń jak dzisiaj w Radomiu!
Twitterowy „odważniak” @karool225 skasował ten wpis po tym, gdy pokazałam mu skutki internetowych gróźb. No ale za późno. Miłej niedzieli
Dziś, 25.06 g.16:00 – 17:00 na Krak. Przedm. pod Pałacem Prezydenckim w W-wie „W Obronie Praw Obywatela” – protest https://www.facebook.com/events/585015378555308/?acontext=%7B%22ref%22%3A%224%22%2C%22action_history%22%3A%22null%22%7D …
Dzień dobry, @PolskaPolicja – czy ten kopiący młodzieniec ze zdjęcia jest już ustalony i zatrzymany? Lubicie się chwalić skutecznością.
Malta Festival. Akcja „Zostań Ministrem Kultury” sukcesem. Udało się zebrać 300 tys. zł
O sukcesie akcji „Zostań Ministrem Kultury” w sobotę przed koncertem zespołu Laibach podczas festiwalu pochwalił się dyrektor Malty Michał Merczyński.
Echa ataku Młodzieży Wszechpolskiej na KOD w Radomiu. „Tam, gdzie w polityce pojawia się przemoc, rodzi się faszyzm”
„Sueddeutsche Zeitung” ostro o Kaczyńskim. „Polskie władze są obrażone”
Wprost, 25.06.2017
© DAREK NOWAK / FOTONEWS Jarosław Kaczyński
W sobotę w jednym z artykułów w niemieckim dzienniku „Sueddeutsche Zeitung” jego autor Daniel Broessler poparł ostrą krytykę prezydenta Francji Emmanuela Macrona wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Komentator uważa, że „spór w Unii Europejskiej jest konieczny”.
„Polskie władze są obrażone. Nabywcy uważają, że prezydent Francji Emmanuel Macron zachował się wobec nich niewłaściwie, ostrzegając ich przed traktowaniem Unii Europejskiej jak supermarketu, z którego tak po prostu można korzystać” – pisze autor. „Prawdą jest jednak, że silny człowiek Polski – Jarosław Kaczyński – nie traktuje Unii Europejskiej jak supermarketu. W supermarkecie należałoby zapłacić” – dodaje. Jak pisze dalej, Jarosław Kaczyński wraz ze swoim „bratem” Viktorem Orbanem uważają, że UE to raczej stodoła, z której można kraść konie.
Broessler zastanawia się natomiast, czy krytyka w takiej formie była teraz potrzebna i pisze, że UE opuszcza w tym momencie „padół łez” i mobilizuje się w polityce obronnej i stawia czoło w handlu Donaldowi Trumpowi. „Po co podkreślać właśnie teraz spór między wschodem a zachodem w Unii?” – pyta. Dochodzi do wniosku, że jest to konieczne, ponieważ „fundamentalny konflikt w UE nie zniknie dzięki temu, że go przemilczymy”.
Komentator zwraca uwagę, że konflikt dotyczy solidarności, ponieważ Polska, Czechy i Węgry odmawiają uczestniczenia w skromnej relokacji uchodźców. Zwraca jednak także uwagę na to, że przez dłuższy czas Niemcy także nie uważali za stosowne, aby pomógł Europejczykom z Południa. „Unia Europejska dysponuje środkami prawnymi przeciwko tym, którzy ignorują decyzje większości. We wspólnocie nie jest to żaden kryzys, lecz dzień powszedni” – ocenia.