Ted Malloch – amerykański łącznik PiS. Doradca Trumpa na godzinnym spotkaniu z Kaczyńskim

Maciej Czarnecki, Agata Kondzińska, 19 maja 2017
W kolacji z Mallochem wzięli udział m.in. politycy Kongresu Nowej Prawicy i Ruchu Narodowego oraz prawnicy z konserwatywnego instytutu Ordo Iuris

W kolacji z Mallochem wzięli udział m.in. politycy Kongresu Nowej Prawicy i Ruchu Narodowego oraz prawnicy z konserwatywnego instytutu Ordo Iuris (Frank Augstein / AP (AP Photo/Frank Augstein))

Porównywał Unię Europejską do ZSRR, wieszczy upadek strefy euro, kibicował Brexitowi – Ted Malloch typowany, na nowego ambasadora USA przy UE odbył tournée po Polsce. Spotkał się z narodowcami i… prezesem Kaczyńskim.

Malloch był w Polsce w ubiegłym tygodniu. Jego tłumaczem na spotkaniu z prezesem PiS był Michał Krupa, wrocławski działacz Ruchu Narodowego. To on był inicjatorem ściągnięcia Amerykanina do Polski. Krupa u narodowców odpowiada za kontakty zagraniczne organizacji. – Wychował się pod Toronto i ma dobre kontakty w USA i Kanadzie – zachwalają go koledzy.

Kaczyński, Legutko i Poręba na spotkaniu z Mallochem

Malloch swoją wizytę w Polsce zaczął od Wrocławia. W ubiegłą środę spotkał się tam z przedstawicielami środowisk narodowych. W czwartek odwiedził Częstochowę, gdzie przekonywał: – Obywatele każdego państwa europejskiego mają prawo do podjęcia decyzji, czy chcą funkcjonować w ramach Unii Europejskiej, czy chcą z niej wyjść. Niedawno Wielka Brytania zdecydowała o wyjściu i zobaczymy, czy inne kraje nie pójdą za tym przykładem.

Do kluczowego spotkania doszło jednak w piątek: Malloch ponad godzinę rozmawiał z liderem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Towarzyszyli mu europosłowie Ryszard Legutko i Tomasz Poręba.

– PiS się dowiedział, że ściągamy do Polski Mallocha, i swoimi kanałami w Brukseli zaczął zabiegać o spotkanie. W ten sposób doszli do organizatorów, działaczy Ruchu i ludzi z biura europosła Michała Marusika [wszedł do europarlamentu z listy Janusza Korwin-Mikkego] – opowiada Krzysztof Bosak, lider Ruchu Narodowego.

Brukselskim łącznikiem był Janusz Beszłej, b. ambasador w Meksyku w latach 2000-04, dziś związany z grupą Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. – Beszłej dotarł do działaczy Ruchu i ludzi z biura europosła Marusika – mówi jeden z naszych rozmówców.

Prezes PiS szuka dojścia do Trumpa

Marusik tak tłumaczy zaproszenie Mallocha: – Ma bogate doświadczenie dyplomatyczne i zawsze może więcej powiedzieć o sytuacji globalnej, nim obejmie funkcję, bo później będzie reprezentował rząd USA i jego wypowiedzi nie będą swobodne.

Według Bosaka PiS szukał drogi do administracji Trumpa. – Prezesowi Kaczyńskiemu zależy, żeby mieć jakiekolwiek dojście do prezydenta – mówi lider narodowców.

Ted Malloch, 64-letni ekonomista i politolog, świetnie zna się z Donaldem Trumpem, jest dopuszczany do bliskiego kręgu współpracowników i typowany na ambasadora Stanów Zjednoczonych w Unii Europejskiej. W lutym szefowie frakcji liberałów i chadeków w europarlamencie – Guy Verhofstadt i Manfred Weber – podnieśli alarm w tej sprawie w liście do szefów unijnych instytucji, przypominając głęboki eurosceptycyzm przyszłego ambasadora.

Unia Europejska jak Związek Radziecki

Malloch porównywał UE do Związku Radzieckiego, a o szefie Komisji Europejskiej Jeanie-Claudzie Junckerze powiedział, że nadawałby się na burmistrza jakiegoś miasta w jego ojczystym Luksemburgu. Od dawna wieszczy upadek strefy euro. Podobnie jak Trump kibicował Brexitowi. Powiedział, że jego zdaniem więcej krajów podąży drogą Wielkiej Brytanii. Z amerykańskim prezydentem łączy go też dość swobodne podejście do faktów. W wydanej niedawno autobiografii Mallocha „Financial Times” wykrył szereg przeinaczeń lub kłamstewek, np. na temat otrzymanych odznaczeń.

Już po spotkaniu z Kaczyńskim Malloch mówił: – Rozmawialiśmy o propozycjach dotyczących tego, kiedy polski rząd chciałby odbyć spotkania w Waszyngtonie z różnymi przywódcami politycznymi. Ja przekażę te sugestie do liderów niektórych partii w Waszyngtonie.

Tego samego dnia wieczorem kolację na kilkadziesiąt osób w hotelu Sheraton zorganizował dla Mallocha europoseł Marusik. Wśród gości byli: politycy KNP, Ruchu Narodowego czy prawnicy z zarządu Ordo Iuris. – Interesował się sytuacją w Polsce, starał się zrozumieć, na czym polega konflikt między PiS a PO, jaka jest jego geneza, jakie są rzeczywiste poglądy polityków PiS. Myślę, że wyjechał z dobrym wrażeniem o partii rządzącej. A to, co dzieje się w Polsce, też nie robi na nim wrażenia, bo nie jest to człowiek, który miałby antykonserwatywne uprzedzenia – mówi nam osoba, która towarzyszyła Mallochowi w spotkaniach.

wyborcza.pl

Pawłowicz krytycznie o pomyśle Caritasu i Episkopatu: Polacy nie mogą pozwolić, by islamscy przybysze obalili polskie władze

14.05.2017

Posłanka Krystyna Pawłowicz© fot. KONRAD KOCZYWAS / FOTONEWS Posłanka Krystyna Pawłowicz

 

Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz krytycznie oceniła na swoim profilu na Facebooku pomysł Caritasu i Konferencji Episkopatu Polski, aby utworzyć w Polsce specjalne korytarze humanitarne dla uchodźców, którzy uciekają przed wojną.

„Mamy nadzieję, że następnym krokiem będzie program pomocy przez korytarze humanitarne. Polega on na przyjęciu w Polsce kilkuset uchodźców potrzebujących pilnie leczenia, pomocy nadzwyczajnej, koniecznej do ich przeżycia. Program jest więc bezpieczny” – pisał kardynał Kazimierz Nycz „Oczywiście, potrzebna jest otwartość władz państwowych i na nią czekamy. Chodzi tu o wrażliwość miłosierdzia, o której mówi Jezus w Błogosławieństwach, a o której przypominał święty Jan Paweł II. Chodzi o znaczący symbol tej naszej wrażliwości na ludzi potrzebujących radykalnej pomocy” – oceniał duchowny.

„Mamy pierwszy obowiązek obrony Krzyża, a nie Półksiężyca”

Pomysł Caritasu i Konferencji Episkopatu Polski nie przypadł do gustu posłance Krystynie Pawłowicz. „W czasach wojen, terroru, totalnych kłamstw i morderczej, bezwzględnej żądzy niszczenia chrześcijaństwa nie pozwólmy się sterroryzować ani podstępnie szantażować zabójczym, fałszywym miłosierdziem! Mamy pierwszy obowiązek obrony Krzyża, a nie Półksiężyca. Oraz Polaków – gdziekolwiek są. Jest chrześcijański porządek miłosierdzia” – napisała posłanka na swoim profilu na Facebooku.

Zdaniem parlamentarzystki „w czasach zamętu i zniszczenia nie ma możliwości sprawdzenia, kto najbardziej potrzebuje pomocy”. „Żadnych szaleństw niejasnych „korytarzy”, które są korytarzem w jedną stronę. A co potem? Znowu wywożenie do domu? Czy dołączanie do tych >>najbardziej potrzebujących pomocy

„Polska przyjmuje wracających do Ojczyzny Polaków”

Według Pawłowicz „skuteczna i bardziej efektywna jest pomoc na miejscu”. „Polska poważnie pomaga na miejscu dramatów wojen na Bliskim Wschodzie. Przyjęła milion uchodźców zza swych wschodnich granic. Przyjmuje wracających do Ojczyzny Polaków. Ktokolwiek naciska na polskie władze, by przyjmowały w Polsce choćby i małe grupy muzułmanów, i to wbrew stanowczej woli Polaków, wbrew ich uzasadnionym obawom i zwykłemu strachowi – szkodzi Polakom, szkodzi polskiemu rządowi” – wyjaśnia posłanka dodając, że „to prowadzi do dramatycznego podważenia zaufania Polaków do swego rządu, do nowych władz, ponieważ rząd ma najpierw polską powinność ochrony bezpieczeństwa Polaków”.

„Polacy zaś, w czasie agresywnej inwazji islamskiej na Europę mają też swe religijne obowiązki obrony Wiary. Nie naciskajcie więc z nieuczciwą bezwzględnością na polski rząd, ktokolwiek to robi, bo przyczynicie się do jego niechybnej przegranej w najbliższych wyborach. A wymuszana gościnność przeradza się często w gniew i niechęć. Polacy nie mogą pozwolić, by islamscy przybysze – w krótszej lub dalszej perspektywie- obalili polskie władze, jedną z ostatnich ostoi europejskiego katolicyzmu. By Polacy utracili swą tożsamość” – podsumowała Pawłowicz.

msn.pl

PiS pyta – PiS odpowiada

PiS pyta – PiS odpowiada

Pytania, które ostatnio publicznie skierowano do Platformy, w rzeczywistości adresowane są do wyborców PiS.

Nie zazdroszczę wyborcom PiS. Najpierw doświadczyli sondaży wskazujących, że kierownicza rola ich partii budzi w narodzie coraz mniejszy entuzjazm. Nie spodziewali się, że rodacy tak szybko przywykną do fundowanych beneficjów, a rozdawanie pieniędzy nie będzie już budzić wdzięczności mierzonej słupkami poparcia. Komentatorzy biegli w zawiłościach psychologii społecznej wyjaśniają, że mniej wykształcona, „wsobna” część dotychczasowego miękkiego elektoratu PiS doszła do wniosku, że to, co dostają, nie jest żadną łaską rządzących, tylko słusznie im należnym prawem, a wykształciuchy zaczęły się zastanawiać, czy kupowanie milczącej zgody na zawłaszczanie kraju jest przyzwoitym dealem, czy rozdawane przez rządzących dobrodziejstwa nie pochodzą przypadkiem z ich własnych podatków i czy na długo tej rozrzutności wystarczy. Niezależnie od motywów oba plemiona prorządowej dotąd formacji zaczęły coraz wnikliwiej przyglądać się kolejnym poczynaniom władzy i uważniej przysłuchiwać wytworom jej elokwencji. A owe wytwory nie są przesadnie zborne ani roztropne.

Tak bywa, kiedy nad głowami wiszą ciemne chmury i gdy niepowodzenia ścigają się z pechem. A to przewraca się kolejny SKOK. A to zarzuty ministra Glińskiego wobec dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej okazują się wyssane z dużego palucha. A to nowa wiarygodniejsza ekspertyza dowodzi, że Wałęsa chyba jednak nie jest Bolkiem. A to we Francji przegrywa zaprzyjaźniona z ministrem Waszczykowskim Marine Le Pen, a Emmanuel Macron na dzień dobry swej prezydentury obsobacza polskie władze. Równocześnie Wacław Berczyński przed ucieczką za morze spieszy wyznać, że uwalił największy przetarg w historii Polski, demolując do końca szorstką przyjaźń z Francją.

Cała ekipa Beaty Szydło i przez rok nie potrafiłaby tak skompromitować Polski, jak od ręki zrobił to w Oxfordzie PiS-owski sędzia – duplikat z TK, którego spiskowe teorie i łgarstwa zadziwiły i rozbawiły zebranych, a w niedoścignionym dotąd fantaście Antonim Macierewiczu wzbudziły szczerą zawiść. Równocześnie skompromitowała się komisja ds. Amber Gold, rozpaczliwie poszukująca zbrodniczego Układu Tuskowego: nominaci z PiS byli pewni, że mają byłego premiera na widelcu, ale okazało się, że jednego z głównych macherów przekrętu z tanimi liniami OLT usadowił na stołku co prawda premier, ale akurat Jarosław Kaczyński… Jakby tego było mało – rolnicy dowiedzieli się właśnie, że w najbliższym czasie wielu z nich nie dostanie dopłat unijnych nawet za rok ubiegły, bo Misiewicze z ministerstwa źle wyliczyli należności, a mianowany przez Krzysztofa Jurgiela wybitny fachowiec, z bogatym doświadczeniem zdobytym na stanowisku burmistrza Pcimia, zrezygnował z usług dotychczasowej sprawdzonej firmy informatycznej i wybrał w powtórzonym przetargu taką, która pogrążyła jego agencję w totalnym chaosie.

Co prawda PiS, jako partia wyspecjalizowana w prokurowaniu kryzysów, opanowała sztukę przetrwania w rozmaitych warunkach krytycznych, jednak obecnie przyszłość formacji Kaczyńskiego rysuje się w szczególnie mrocznych barwach. Do nielicznej, 90-tysiecznej grupki demonstrującej ostatnio opozycji, lada moment dołączą rolnicy pozbawieni dotacji, nauczyciele pozbawieni pracy, rodzice pozbawieni prawa do współdecydowania o systemie i treści kształcenia ich dzieci, kobiety z parasolkami pozbawione prawa do decydowania o swej rozrodczości, a nawet taksówkarze pozbawieni pomocy rządu w starciu z nieuczciwą konkurencją. Nic dziwnego, że w Wydziale Propagandy i Agitacji Komitetu Centralnego PiS rozjarzyło się czerwone światło i zawyły alarmowe syreny. Inżynierowie dusz ogłosili mobilizację. Sypnęło pomysłami.

W narodowej TV rozpoczęto emisję serialu pt. „Polacy, nic się nie stało”, a jeśli jednak coś się stało, to my tego nie pokażemy. Równocześnie, w myśl reguły, że najlepszą obroną jest atak, rozpoczęło się zastraszanie przeciwników władzy. Nad faszyzującymi bojówkami narodowców Ziobro z Błaszczakiem rozpostarli wielki parasol ochronny. Uczestników legalnej manifestacji antyrządowej w części przeczołgano, a w części ukarano mandatami, choćby za to, że usiedli na chodniku. Przeciw rzecznikowi KRS, który ośmielił się oprotestować pacyfikację władzy sadowniczej, skierowano CBA i służby skarbowe. Macierewicz doniósł do prokuratury na posłów PO, którzy uprzednio bezczelnie zawiadomili prokuraturę o jego nadużyciu władzy. A do wszystkich funkcjonariuszy partyjnych skierowano rozkaz, by przy każdej okazji głośno pytać opozycję, czy zamierza zlikwidować dobrodziejstwa, którymi PiS obdarzył naród, oraz wpuścić do Polski watahy krwiożerczych islamistów, sprytnie przebranych za kobiety, dzieci i uciekinierów z bombardowanych miast.

Zdarzało się na świecie, że rządzący pytali opozycję, co zrobi, gdy dojdzie do władzy, ale działo się tak tylko w sytuacji, gdy byli pewni wyborczej klęski i chcieli odejść z podniesioną głową jako politycy przepełnieni troską o dalsze losy kraju. Owszem, poparcie dla PiS zmalało, a Kaczyńskiemu spadła oglądalność, ale czy to oznacza, że polskie władze wywiesiły białą flagę? Nic podobnego.

Pytania, które ostatnio publicznie skierowano do Platformy, w rzeczywistości adresowane są do wyborców PiS, a propagandystów dobrej zmiany bynajmniej nie interesuje, co na to opozycja. Pytania postawili po to, by sami mogli na nie odpowiedzieć. No i odpowiadają: – „Opozycja na bank każe wam pracować do ukichanej śmierci i co by teraz nie mówiła, to na pewno odbierze wam 500 plus. Pamiętacie, że już ich sędziowie w Trybunale Konstytucyjnym chcieli to zrobić, ale na szczęście nie dopuściliśmy do tego. Opowiadają teraz, że nawet rozszerzą nasz program, ale gdyby chcieli, to sami by wprowadzili 500+. I niech nie kombinują, że po kryzysie trzeba było zmniejszyć polski deficyt do wymaganych w Unii 3 procent, bo inaczej nie dostalibyśmy dotacji. My dowiedliśmy, że pieniądze na nasze obietnice są, a kryzysu nie ma. A co do uchodźców, to Platforma na sto procent otworzy granice przed islamistami, bo już Ewa Kopacz coś o tym mówiła, a jeden platformers to nawet powiedział, że Polska miałaby warunki, by przyjąć ich tysiące. Teraz ściemniają, że chodzi im o dzieci, kobiety i chorych, ale nawet gdyby, to przecież ile było przypadków kobiet, które wysadzały się na targowiskach, a jeśli chodzi o dzieci, wszyscy wiedzą, na kogo wyrasta taki małoletni islamista…”

Ciekawe, że PiS, który dotychczas położył się Rejtanem na granicy, by nie przepuścić nawet jednej sieroty po utopionych uchodźcach, sam zadeklarował właśnie cichcem przyjęcie kilkuset chorych Syryjczyków, tworząc korytarz humanitarny. Nie zrobił tego bynajmniej z dobrego serca, dotąd był przecież głuchy na prośby Episkopatu i dopiero zmusił go do tego Papież za pośrednictwem abp Salvatore Pennacchiego. Informacji o tej krańcowej hipokryzji nie usłyszeliśmy od Grzegorza Schetyny ani od jego przybocznych, którzy dali się zagonić do narożnika i nieporadnie próbują odpowiadać na podchwytliwe pytania PiS. Pytania, które służą jedynie przykryciu koszmarnej serii wpadek niemiłościwie nam panujących.

Andrzej Karmiński

koduj24.pl

Najnowszy sondaż. PiS liderem, Platforma goni

Tomasz Nyczka, 14 maja 2017Warszawa, 28 stycznia 2017 r. Grzegorz Schetyna podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej

Warszawa, 28 stycznia 2017 r. Grzegorz Schetyna podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na 30 proc. poparcia. Druga jest Platforma Obywatelska z wynikiem 28 proc. To wyniki najnowszego sondażu Pollsteru dla „Super Expressu” i Nowa TV

Gdyby wybory odbyły się teraz, do Sejmu weszłoby pięć partii politycznych – PiS, PO, Kukiz’15, SLD i Nowoczesna. Przewaga PiS nad PO to jednak tylko 2 pkt proc. – podaje „Super Express”. To mniej niż szacowany błąd badania, który wynosi 3 proc. Partia Jarosława Kaczyńskiego mogłaby liczyć na 30 proc. poparcia. Platforma znalazła się na drugim miejscu z wynikiem 28 proc.

Trzecie miejsce zajęło ugrupowanie Pawła Kukiza z poparciem 13 proc. badanych. Aż 10 proc. poparcia uzyskał Sojusz Lewicy Demokratycznej. Do Sejmu weszłaby jeszcze Nowoczesna, na którą chce głosować 8 proc. badanych. Pozostałe partie nie przekroczyłyby progu 5 proc. poparcia. Polskie Stronnictwo Ludowe i Partia Razem dostały po 4 proc., a partia Wolność Janusza Korwin-Mikkego – 3 proc.

Badanie przeprowadził Instytut Badań „Pollster” w dniach od 11 do 12 maja tego roku na próbie 1018 dorosłych Polaków.

PiS traci w sondażach

To już kolejny w ostatnich tygodniach partyjny sondaż, z którego wynika, że zmniejsza się dystans między PiS i PO.

Wszystko zaczęło się od badania Kantar Millward Brown dla „Faktów” TVN, którego wyniki podano pod koniec kwietnia. W tym sondażu Platforma Obywatelska – po raz pierwszy w tej kadencji – wyprzedziła PiS, uzyskując 31 proc. poparcia. Partia Jarosława Kaczyńskiego znalazła się na drugim miejscu z poparciem 29 proc. respondentów. Z tamtego badania wynikało, że do Sejmu weszłyby jeszcze Kukiz’15 (10 proc.), SLD (6 proc.) i Nowoczesna (5 proc.).

Tę tendencję potwierdził zeszłotygodniowy sondaż Kantar Public dla „Wyborczej”, z którego wynika, że Platforma Obywatelska cieszy się poparciem 28 proc. respondentów, a PiS – 27 proc. Do Sejmu weszłyby jeszcze Kukiz’15 (12 proc.) i SLD (5 proc.).

Z badania, które 28 kwietnia Kantar Public przeprowadził na zlecenie „Wiadomości”, wynika z kolei, że partia Jarosława Kaczyńskiego cieszy się poparciem 31 proc. Polaków, a PO – 28 proc. Gdyby taki był wynik wyborów, w Sejmie znalazłyby się jeszcze Kukiz’15 (9 proc.) i Sojusz Lewicy Demokratycznej (5 proc.)

W ostatnim sondażu Kantar Public, przeprowadzonym na początku maja, PiS mogło liczyć na 28 proc. poparcia, a Platforma – na 27 proc. W Sejmie znalazłyby się jeszcze tylko dwie partie – Kukiz’15 i Nowoczesna z poparciem – odpowiednio 10 proc. i 5 proc.

Zobacz: PiS pyta, PO odpowiada. Jej odpowiedzi mogą być łatwym łupem dla PiS – w „Temacie dnia” o niespójnym przekazie Platformy

PiS pyta, PO odpowiada. Jej odpowiedzi mogą być łatwym łupem dla PiS – w „Temacie dnia” o niespójnym przekazie Platformy

http://www.gazeta.tv/plej/19,149607,21792333,video.html

 

wyborcza.pl

Rafał Zakrzewski

PiS tak ma, że nie przeprasza

14 maja 2017

Muzeum II Wojny Światowej

Muzeum II Wojny Światowej (Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta)

Jest metoda eliminowania ludzi niewygodnych dla władzy: publiczne oskarżenia o złodziejstwo, przekręty i inne obrzydliwości. PiS z lubością rzuca błotem. A nuż się coś przyklei.

Tak próbowano załatwić kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej. Zarzucano „zamówienia bez przetargów”, „brak nadzoru”, „zwiększenie kosztów budowy”.

Po wielomiesięcznej kontroli Ministerstwo Kultury w grudniu 2016 r. zawiadomiło rzecznika dyscypliny finansów publicznych o naruszeniu przez dyrektora Pawła Machcewicza oraz jego zastępcę Janusza Marszalca dyscypliny finansów publicznych. I co? Rzecznik nie dopatrzył się naruszenia prawa i umorzył postępowanie w sprawie wszystkich zarzutów, o czym z przyjemnością państwu donoszę.

Ale przez kilka miesięcy dyskredytujące insynuacje wykorzystywano do ataków na dyrekcję nielubianego przez PiS muzeum.

Rok temu rząd premier Szydło przedstawił w Sejmie „audyt” rządu PO-PSL. Ponad dziesięć godzin ministrowie PiS oskarżali poprzedników o nadużycia, szastanie publicznymi pieniędzmi i pazerność.

Premier Szydło wykrzykiwała: „Przez osiem lat budowano państwo teoretyczne, w którym obywatele się nie liczyli. W tym czasie Polacy stracili ok. 340 mld zł”. Wielu ministrów zapowiadało wnioski do prokuratury. 11 maja minął rok. Cisza.

W październiku 2015 r. gruchnęła wieść: za czasów prezydenta Komorowskiego z Pałacu Prezydenckiego zniknął obraz „Gęsiarka”. Skandal równy kradzieży „Mony Lisy”. Do mediów wyciekły dokumenty o wyposażeniu, którego Komorowski „użyczył sobie” z pałacu. Media „niepokorne” oskarżały, że „ogołocił Pałac Prezydencki”. Obraz się znalazł. Sztućce ukradł kelner. Ale zanim się wyjaśniło, Komorowski uważany był za pospolitego złodzieja. Przeprosin się nie doczekał. Jak zwykle.

wyborcza.pl

Nowy prezydent Francji zaprzysiężony, ale wzrok przykuwa Pierwsza Dama. Francuzi zachwyceni: Jest wspaniała, przestańmy ją krytykować!

WJ, 14.05.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,154063,21809525,video.html?embed=0&autoplay=1
Emmanuel Macron został zaprzysiężony na prezydenta Francji. Podczas uroczystości godnie towarzyszyła mu żona Brigitte, która w błękitnym zestawie od Louis Vuitton prezentowała się znakomicie.

Emmanuel Macron w niedzielę rano został zaprzysiężony na prezydenta Francji. Choć na uroczystość przyjechał sam, wkrótce dołączyła do niego małżonka, 64-letnia Brigitte. Pierwsza Dama zaprezentowała się w błękitnej sukience zaprojektowanej dla niej specjalnie na tę okazję przez Nicolasa Ghesquièra, dyrektora kreatywnego domu mody Louis Vuitton. Do kreacji dobrała elegancką, beżową torebkę tej samej marki oraz cieliste szpilki.

ZOBACZ ZDJĘCIA >>>

Twitter zalała fala pozytywnych komentarzy:

Taka szykowna i elegancka.

Brigitte Macron to prawdziwa klasa.

En tt cas Brigitte Macron elle est vraiment classe

Ona jest wspaniała, przestańmy ją krytykować!

Elle est magnifique, il faut arrêter de la critiquer. Elle sera une belle 1ère Dame de France 😊 https://twitter.com/lexpress/status/863709582266335234 

64-letnia Pierwsza Dama od początku budzi równie duże zainteresowanie mediów jak jej mąż. Kontrowersje wzbudzają okoliczności, w jakich para się poznała: Brigitte Trogneux była nauczycielką Macrona w szkole średniej, ale ani ten fakt ani 24-letnia różnica wieku nie przeszkodziła tej dwójce się pobrać w 2007 roku. Dziś Pierwsza Dama jest uważana za współautorkę wyborczego sukcesu Macrona.

gazeta.pl

CHCIELI UCZCIĆ MARKA EDELMANA.
RADNI PIS NIE POPARLI

13.05.2017

autor: Tomasz Jakubowski

wawalove.pl

 

Wydatki Kancelarii Prezydenta. Wśród zakupów m.in. różańce, ciężarówka i tablica pamięci Lecha Kaczyńskiego

14.05.2017

Andrzej Duda© KRZYSZTOF BURSKI Andrzej Duda

 

Portal Gazeta.pl sprawdził, na co w ciągu ostatniego roku wydała pieniądze Kancelaria Prezydenta. Najwięcej (ponad 5 milionów złotych) Kancelaria Prezydenta wydała na produkcję orderów, odznaczeń oraz ich miniatur.

Większość umów zawartych przez urzędników Kancelarii Prezydenta dotyczy tradycyjnych usług, z których korzystali również poprzednicy. Chodzi m.in. o szkolenia językowe dla pracowników, zlecenia analiz prawnych oraz naukowych dotyczących m.in. sytuacji w Chinach czy problemach polskiego systemu zdrowia. W sumie w 2017 roku wydano do tej pory 10 milionów złotych. W 2016 roku wydatki KPRP wyniosły 17 milionów złotych.

Najwięcej (ponad 5 milionów złotych) Kancelaria Prezydenta wydała na produkcję orderów, odznaczeń oraz ich miniatur.. W ubiegłym roku tylko jedno zamówienie na wykonanie futerałów do orderów opiewało na kwotę blisko pół miliona złotych. Koszt wykonania medali wręczanych przez prezydenta małżeństwom z długim stażem to aż 2,1 miliona złotych.

Dużą część wydatków KPRP pochłania ochrona majątku Kancelarii m.in. nadzór nad rezydencją w Klarysewie (776 tysięcy złotych) czy dworku w Ciechocinku (370 tysięcy złotych).

Prezydent ma także zapewniony codzienny monitoring mediów, na który przeznacza miesięcznie 58 tysięcy złotych. Za nekrologi, które pojawiły się w prasie Kancelaria Prezydenta zapłaciła 547 tysięcy złotych. KPRP pokryła także koszty warsztatów medialnych dla jednego z urzędników, inwestowano również w sprzęt fotograficzny i multimedialny.

Kancelaria Prezydenta miała również pewne niestandardowe wydatki. Za ponad 13 tysięcy złotych kupiono ciężarówkę. Z kolei tablica pamiątkowa poświęcona Lechowi Kaczyńskiemu pochłonęła 27 tysięcy złotych. Wynajem czterech specjalnych kabin do palenia tytoniu to koszt 47 tysięcy złotych w skali roku.

Ważnym elementem zakupów zrobionych przez urzędników Andrzeja Dudy są przedmioty religijne. Kancelaria Prezydenta podpisała umowy m.in. na konserwację i złocenie kielicha mszalnego, na zakup dwóch różańców o wartości 1,8 tys. złotych, a także na wykonanie przez polską artystkę Kamilę Rohn czterech innych różańców. Kancelaria zamawiała też kalendarze liturgiczne, świece, kredy, mirrę, sznury do alb kapłańskich i pateny do rozdawania komunii.

wyborcza.pl

Wojciech Czuchnowski

Takich sędziów potrzebuje partia. Udowodnił to sędzia Morawski

12 maja 2017

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Lech Morawski

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Lech Morawski (Michał Dyjuk/REPORTER)

Niespełna pół roku po przejęciu Trybunału Konstytucyjnego przez ekipę „dobrej zmiany” nie ma już śladu po autorytecie, jakim przez lata cieszyła się jedna z najważniejszych instytucji Rzeczypospolitej.

Trybunał praktycznie nie orzeka wstrząsany wewnętrznymi sporami. Nowa ekipa zastrasza sędziów wybranych przed nastaniem obecnej władzy. Do składów orzekających wyznaczani są sędziowie wybrani z naruszeniem prawa, ale z poparciem PiS. Ze stron internetowych TK znikają wyroki, których rząd nie opublikował, depcząc konstytucję.

Na czele TK stoi Julia Przyłębska. W 2001 r. sędziowie z Poznania odrzucili jej wniosek o powrót do zawodu. Uznali, że się nie sprawdziła nawet przy orzekaniu w sprawach rent i emerytur. Za rządów PiS rozstrzyga o kluczowych sprawach w państwie.

Prawą ręką Przyłębskiej jest Mariusz Muszyński. Kandydując do Trybunału, ukrył, że w przeszłości pracował w służbach specjalnych i w niejasnych okolicznościach musiał opuścić placówkę w Berlinie.

Dla PiS to żaden problem. Nawet lepiej – sędziowie z „przeszłością” i bez dorobku zawodowego będą bardziej lojalni.

Gabinet osobliwości, jakim jest nowy Trybunał, uzupełnia prof. Lech Morawski. Członek komitetu honorowego Andrzeja Dudy i uczestnik konferencji smoleńskich. Parę tygodni przed ostatnimi wyborami spowodował poważny wypadek. Na szczęście partia rządząca wyciągnęła do niego pomocną dłoń i zablokowała śledztwo.

Z wdzięczności Morawski wygłosił ostatnio w Oksfordzie hymn na cześć władzy. Opowiadał, jak to PiS łaskawie traktuje homoseksualistów, a mógłby przecież ścigać, bo ich nie lubi. Plótł, że polscy „sędziowie są skorumpowani, włącznie z członkami Trybunału Konstytucyjnego i sędziami Sądu Najwyższego”. W końcu bez żenady przyznał, że reprezentuje „i rząd, i Trybunał”, dając do zrozumienia, że trójpodział władzy i sędziowska niezależność winny być traktowane jak szkodliwy przeżytek.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Morawski w Oksfordzie o Polsce: „Konstytucja niejasna, politycy i sędziowie biorą łapówki, jesteśmy przeciw gejom, ale prokuratura ich nie ściga

Swoje uwagi Morawski wygłaszał kulawą angielszczyzną, łącząc nieudolny akcent gimnazjalisty z pewnością siebie bywalca salonów.

Na filmie z tego występu widać, że współdyskutanci Morawskiego mają miny, jakby chcieli się zapaść pod ziemię.

Morawski też się zapadł. A dokładnie zniknął, gdy po jego powrocie do kraju media ujawniły, co wygadywał za granicą.

Ale spokojnie. Prezes Przyłębska wyznaczyła go właśnie do składu, który będzie rozstrzygał wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry w sprawie prawidłowości wyboru sędziów do zwalczanej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa.

Tu potrzebni są sędziowie, którzy nie zawiodą partii. Sędzia Morawski będzie mógł czynem udowodnić, kogo reprezentuje.

wyborcza.pl

ANDRZEJ JESTEM, NIE ADRIAN – jedynka w świątecznej „Wyborczej”.

DUDA TUPNĄŁ NOGĄ – Agata Kondzińska w GW.

PLAN JEST SZERSZY, DUDA CHCE BYĆ GOTOWY, KIEDY KACZYŃSKI BĘDZIE ODDAWAŁ PARTIĘ – Agata Kondzińska w GW: “Ale Dudę coraz bardziej uwiera rola Adriana z poczekalni w „Uchu Prezesa”. – Jak skończy kadencję, będzie miał ledwie 48 lat. Jeśli przegra wybory, będzie w polityce skończony. Odejdzie w niebyt jak Bronisław Komorowski. Tylko że Komorowski wieńczył polityczne życie prezydenturą, Duda je tak naprawdę rozpoczął – mówi współpracownik Kaczyńskiego. Ale słychać też, że plan jest szerszy. Duda chce być gotowy, gdy Jarosław Kaczyński będzie oddawał partię następcy”.

DUDA POWINIEN ZBUDOWAĆ POZYCJĘ, BY PIS NIE MIAŁO WYBORU – relacjonuje Kondzińska: “W Pałacu wciąż pokutuje strach, że przy próbie usamodzielnienia się partia mogłaby szantażować prezydenta odebraniem mu pieniędzy na kampanię w 2020 r. – To ogromny błąd. Duda powinien zbudować sobie taką pozycję, by za trzy lata PiS nie miało wyjścia i musiało go poprzeć oraz sfinansować kampanię – mówi polityk PiS”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21803156,andrzej-jestem-nie-adrian.html

ZA WCZEŚNIE, BY PRZESĄDZAĆ O KLĘSCE DUDY – Dominika Wielowieyska w GW: “Za wcześnie, aby przesądzać o klęsce Dudy, ale wygląda to źle. (…) Adrian jeszcze walczy. Ubrał się w strój Pana Kleksa, by w przebraniu wedrzeć się do gabinetu Prezesa, ale czujna pani Basia natychmiast dostrzegła podstęp i ściągnęła mu z głowy perukę. I znów siedzi w przedpokoju. Wyważy drzwi?” http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21803325,andrzej-duda-prezydent-w-peruce.html