Woronicza 17 – strefa zarażona

Woronicza 17 - strefa zarażona

Przed siedzibą TVP na Woronicza na słupie ogłoszeniowym pojawiły się plakaty informujące o zagrożeniu. Plakat przypominający ostrzeżenia o zagrożeniu radioaktywnym, zwięźle przestrzega „Uwaga! Strefa propagandy”. Inny plakat to ostrzegawczy czerwony trójkąt, w który wpisane jest logo TVP przerobione na TVPiS oraz orzeł w koronie znajdujący się w emblemacie wiadomej partii.

Woronicza 17 jest zoną, w której grozi utrata twarzy i trwały uszczerbek na godności i honorze. Uważam, iż ktokolwiek, wkraczając w tę strefę winien się ubezpieczać albo żądać z góry odszkodowania.

Zastanawiam się, dlaczego – coraz bardziej nieliczni – politycy opozycyjnych partii nie przychodzą na rozmowy z dziennikarzami w kombinezonie ochronnym OP-1, a przynajmniej w masce przeciwgazowej. Zaś asystent powinien taszczyć za politykiem butlę z tlenem. Dziennikarz zadaje pytanie, a taki Grzegorz Schetyna odpowiada głosem przez rurę. Propaganda PiS (znana już w takiej formie w naszej historii jako gadzinówka) każe płacić za produkcję skażonego towaru comiesiecznym abonamentem, co w zasadzie jest mandatem za nieparkowanie umysłowe przy tej zarazie pisowskiej.

Pojawiają się propozycje, aby kablówki w swoich pakietach usuwały kanały TVP i radia publicznego. Handlowo jest to ryzykowne. Ale może być tak, iż przedsiębiorstwa kablówek mogłyby podzielić się na dwie firmy” z kanałami publicznymi i bez tych kanałów. Jeszcze raz trzeba byłoby podpisać umowę z klientami. Rzecz warta zachodu.

Prawo nie może zmusić do korzystania z trefnego towaru. Jeżeli doszłoby do ścigania komorniczego, można pozwać zbiorowo TVP lub instytucję odpowiadającą za funkcjonowanie tego zakażonego tworu. Gdyby zaś sądy zostały zawłaszczone przez Ziobrę, istnieje odwołanie do trybunałów międzynarodowych. Nie może dochodzić do przemocy psychicznej, nie można zmusić na siłę, aby Polak upadlał się w imię interesów partyjnych, aby godził się na Tworki. Niech sobie Kaczyński przebywa w bezpiecznych pomieszczeniach o gumowych ścianach i bez klamek (bo tym są ochroniarze, które 24 h na dobę izolują go od normalności).
Leszek Balcerowicz proponuje PiS: „- Chcecie mieć PiS TV, to zapłaćcie sami”. Lepiej nie kusić takiego rozwiązania, bo mogą zapłacić z budżetu państwa, tj. suwerena.

Zdecydowanie lepiej dokonać zbiorowego oporu. Udało się piosenkarzom z Opolem, dlaczego nie miałoby to samo wyjść z gadzinówką. Niech Jacek Kurski symbolicznie przeniesie zarażoną zonę Woronicza 17 do Kielc, a nawet do bastionu PiS – Rzeszowa.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

PiS powinien zacząć chrumkać o Polexicie

Politico.eu dotarł do dyrektywy niemieckiego rządu, w której nasi sąsiedzi zza Odry cedują decyzje w sprawie europejskich funduszy strukturalnych na Komisję Europejską (KE).

KE będzie miała prawo zamrażania przyznanych funduszy tym krajom, w których nie są przestrzegane zasady państwa prawa.

Ewidentnie dzieje się tak w Polsce, standardów demokratycznych już nie mamy, po zniszczeniu niezależności sądów staniemy się krajem bezprawia.

Tak wygląda Polska pisowska.

Jeżeli KE zdecyduje się na rygor sankcji, z pewnością rzadzące PiS będzie już oficjalnie przekonywać o Polexicie.

Niestety, coś trzeba zrobić z tym skansenem, który nie mając kompetencji dorwał się do koryta. Nawet nie potrafią mówić po polsku, tylko chrumkają. PRL-owski spadek „wicie-rozumicie”. Inscenizacja Orwella.

Więcej >>>

Ksiądz z Kobylnicy „interweniuje” w czasie lekcji religii. Uczniowie z obrażeniami

lulu, 30.05.2017

Religia w szkole

Religia w szkole (RAFAŁ MICHAŁOWSKI)

Co dokładnie się stało na lekcji religii kobylnickim gimnazjum? Wyjaśniają to szkolna komisja oraz funkcjonariusze policji.

Z tej lekcji religii dziewczynka wyszła ze spuchniętą stopą, a chłopak z obrażeniami ręki, które okazały się na tyle poważne, że potrzebny był gips – podało Polskie Radio Koszalin.

Jak wyjaśnia w rozmowie z dziennikarzami radia dyrekcja szkoły, tak skończyła się „interwencja” księdza wobec niesfornego ucznia. Salezjanin po tym incydencie zrezygnował z pracy, ale sprawę i tak wyjaśnia policja. Funkcjonariusze badają, jaki dokładnie był przebieg tamtej lekcji. Z pierwszych ustaleń wynika, że podczas „interwencji” księdza jeden stolik uderzył chłopaka w rękę, a drugi przewrócił się na uczennicę.

Parlamentarzyści PiS na pielgrzymce u św. Andrzeja Boboli. Tak bawili się na Podkarpaciu

gazeta.pl

 

Kayah w mocnych słowach komentuje aferę wokół Opola. „Niesamowicie się to potoczyło”

plotek, 30.05.2017

© Stanisław Rozpędzik /pap

 

Kayah miała pojawić się na Festiwalu w Opolu i wziąć udział w jubileuszu Maryli Rodowicz. Na jej występ nie zgodził się Jacek Kurski. Piosenkarka w wywiadzie dla „Wprost” skomentowała zamieszanie wokół Festiwalu.

Kayah wspiera KOD, uczestniczy w czarnych protestach. To właśnie jej społeczne działania miały sprawić, że Jacek Kurski nie zgodził się na występ artystki w Opolu. „Po moim trupie” skomentował prezes TVP informację o tym, że Kayah weźmie udział w jubileuszowym koncercie Maryli Rodowicz. Reakcja środowiska artystycznego była zgodna – niemal wszyscy wycofali się z udziału w Festiwalu w Opolu, który ostatecznie został odwołany.

Piosenkarka w rozmowie z „Wprost” przyznaje, że wiedziała o niechęci Kurskiego do jej występu:

  • Miałam informację, że mimo zaproszenia mnie przez Marylę TVP nie zgodziła się na mój występ. Ja i mój menadżer jesteśmy długo w branży, znamy reżyserów, producentów telewizyjnych, dziennikarzy i redaktorów. Oni byli bardzo zawstydzeni decyzjami, które zapadły, wielu z nich doświadcza tego na co dzień i im się to nie podoba, nie mogą jednak głośno o tym mówić, bo obawiają się, że stracą pracę. Gdyby nie dziennikarze, którzy nagłośnili temat, pewnie sprawa nie wyszłaby na światło dzienne.

Kayah podkreśla, że ofiarą obecnej polityki mediów publicznych padła nie tylko ona. W rozmowie wymieniła innych artystów, których poglądy nie podobają się w TVP.

  • Wiedziałam o tym, że wcześniej TVP zerwała współpracę choćby z Krystyną Jandą, ona sama o tym otwarcie mówi. Całkiem niedawno wycięto Natalię Przybysz z retransmisji koncertu „newOsiecka”. To są fakty. Solidaryzuję się też z kolegami z teatrów, do których wchodzi polityczna gra i brutalnie niszczy wspaniałe, budowane przez wiele lat zespoły.
  • Nie namawiałam nikogo do bojkotu Opola, to były indywidualne decyzje artystów. Ale niesamowicie się to potoczyło. Środowisko artystyczne pokazało, jak ważna jest wolność przekonań, że nie ma zgody na cenzurę, przecież już to przerabialiśmy, czy naprawdę za tym tęsknimy? Jestem dumna, że stać nas było na taki solidarny gest – mówi artystka.

Z koncertów w Opolu wycofała się m.in. Katarzyna Nosowska, Urszula, Kasia Kowalska czy Andrzej Piaseczny. Powołując się na problemy osobiste (śmierć mamy) Maryla Rodowicz odwołała jubileusz. Organizatorzy zrezygnowali z udziału Arkadiusza Jakubika z uwagi na „antyklerykalny teledysk”. Ostatecznie festiwal ma odbyć się w Kielcach.

msn.pl

Jak zakon ojca Rydzyka dostał działkę od Skarbu Państwa

Mikołaj Podolski, 30.05.2017

Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda Kujawsko-Pomorski, zgodził się – bez przetargu -na oddanie redemptorystom w użytkowanie wieczyste działki położonej w Toruniu. Dzięki bonifikacie, za teren mierzący 1,3 hektara, zapłacą 111 tys. złotych. Roczne opłaty wyceniono na 4500 zł.

 

  • O przyznanie działki duchownym wnioskował prezydent Torunia
  • Wojewoda przychylił się do jego wniosku – choć przyznał niższą bonifikatę niż chciał samorządowiec
  • Bonifikata wynika z tego, że redemptoryści prowadzą działalność społeczną

Chodzi o ziemię położoną przy ul. Droga Starotoruńska w Porcie Drzewnym. To zachodnia część miasta, bardzo blisko Wisły i drogi krajowej nr 80. To właśnie tam swoje siedziby mają zakładana przez ojca Tadeusza Rydzyka Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, a także Sanktuarium pw. Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II, czyli okazały kościół, w którego święceniach rok temu brali udział premier, ministrowie i prezes PiS. Redemptoryści dzierżawili ten grunt już wcześniej, ale jak dotąd nic na nim nie powstało.

Formalnie należał ostatnio do Skarbu Państwa, czyli praktycznie podlegał pod prezydenta Torunia. Ten w marcu na prośbę duchownych zwrócił się do wojewody, by zgodził się oddać go we wieczyste użytkowanie redemptorystom. Jak wskazywał, „nieruchomość ta ma być nadal wykorzystywana na cele związane z niezarobkową działalnością kulturalno-oświatową, opiekuńczą, leczniczą, charytatywną, naukową, sportową oraz turystyczną”.

Michał Zaleski zaproponował też, by pierwsza opłata za oddanie działki wynosiła 25 proc. ceny nieruchomości, a późniejsze coroczne opłaty 0,3 proc. nieruchomości, ale żeby jednocześnie bonifikata od tych opłat wynosiła aż 99 proc. Tzw. operat szacunkowy miał wskazywać, że działka w marcu była warta 1,5 mln zł. Prezydent Torunia zaznaczył jednak we wniosku, że jej cena będzie ustalona na 1,86 mln zł łącznie z podatkiem VAT.

W takich sytuacjach oddawanie działki bez przetargu następuje tylko w określonych przypadkach, np. gdy dany podmiot prowadzi działalność naukową lub charytatywną. Chodzi o to, by nie wspomagać w ten sposób rozwijania biznesu służącego tylko jego twórcom. Wojewoda uznał, że redemptoryści prowadzą działalność dla ogółu, więc może w drodze wyjątku nie organizować przetargu. Przyznał także bonifikatę, choć nie tak dużą, jaką proponował Michał Zaleski. 60-procentowa zniżka ma odnosić się do pierwszej opłaty, którą ustalono na 15 proc. ceny oddania nieruchomości. Po przeliczeniu opłata wyniesie więc około 111 tys. zł.

„Mając na uwadze cel, który ma być realizowany na nieruchomości, oraz fakt że zastosowanie instytucji bonifikaty od pierwszej opłaty jest ustawowym wyjątkiem, w ocenie Wojewody Kujawsko-Pomorskiego udzielnie jej w przedmiotowej sprawie w wysokości 60 proc. należy uznać za adekwatne i wystarczające do przedstawionych okoliczności sprawy” – czytamy w uzasadnieniu zarządzenia wojewody nr 81/2017.

Opłaty roczne za użytkowanie gruntu mają wynosić 0,3 proc. ceny określonej we wspomnianym operacie szacunkowym (ok. 4500 zł) oraz doliczony do tego podatek VAT. Według wojewody Mikołaja Bogdanowicza to odpowiednia cena, uwzględniwszy to, że redemptoryści planują tam inwestycję o charakterze społecznym.

onet.pl

Nie przegap [SKRÓT DNIA]

30.05.2017

NIE PRZEGAP NAJCZĘŚCIEJ CZYTANYCH TEKSTÓW DNIA:

© Stanisław Rozpędzik /pap

 

1. Kayah w mocnych słowach komentuje aferę wokół Opola. „Niesamowicie się to potoczyło”

Kayah miała pojawić się na Festiwalu w Opolu i wziąć udział w jubileuszu Maryli Rodowicz. Na jej występ nie zgodził się Jacek Kurski. Piosenkarka w wywiadzie dla „Wprost” skomentowała zamieszanie wokół Festiwalu.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

2. Samolot Wizzair przymusowo lądował na lotnisku w Gdańsku. Zmarł jeden z pasażerów

Maszyna linii Wizzair lądowała nieplanowo na lotnisko im. Lecha Wałęsy krótko po północy. Na miejscu czekała już karetka, jednak nie udało się uratować pasażera, który zasłabł na pokładzie.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

3. Beata Kempa odkryła tajemnice swojego majątku. Sprzedała cinquecento i toyotę z błędem

Kancelaria Sejmu opublikowała oświadczenia majątkowe posłów. Jakimi samochodami prywatnie jeżdżą rządzący i liderzy partyjni? Dziennik.pl zajrzał do garaży polityków ze świecznika.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

4. Świetny humor Andrzeja Dudy w Brukseli. Wałęsa: Podejrzewam, że był na jakichś środkach

W internetowej rozmowie z Tomaszem Lisem Lech Wałęsa przekonywał, że podczas ostatniego szczytu NATO w Brukseli prezydent Andrzej Duda był pod wpływem „jakichś środków”.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

5. Natalia Siwiec jest w ciąży! „To piąty miesiąc”. Widać! Obcisła sukienka podkreśliła brzuch

Natalia Siwiec i Mariusz Raduszewski zostaną rodzicami! Serdecznie gratulujemy!

CZYTAJ WIĘCEJ>>

msn.pl

PiS szykuje „nowe otwarcie”: ostatnie reformy i grunt pod kampanię

ANDRZEJ GAJCY, 30.05.2017
PiS na zaplanowanym 1 lipca kongresie programowym główne akcenty położy na dokończeniu najważniejszych reform, przedstawieniu korzystnych zmian podatkowych i ułatwień dla przedsiębiorców oraz wygaszeniu politycznych frontów, które pootwierał w ciągu pierwszych dwóch lat swoich rządów. Celem nadrzędnym ma być jednak odrobienie strat po kosztownych wizerunkowo reformach oraz przekonanie Polaków przed nadchodzącym okresem wyborczym, że PiS jest partią bezpieczną i godną zaufania.
  • PiS będzie chciało przeprowadzić jeszcze trzy reformy: sądownictwa, samorządowej ordynacji i dekoncentracji mediów; ta ostatnia może zostać odłożona w czasie
  • Ważnym punktem nowego programu PiS mają być propozycje gospodarcze przygotowane przez Mateusza Morawieckiego
  • Jarosław Kaczyński w ostatniej chwili zdecyduje o zmianach personalnych w rządzie

„Nowy program PiS”

Nad nowym programem partii rządzącej pracują w głębokiej tajemnicy najbardziej zaufani ludzie prezesa Jarosława Kaczyńskiego. W skład zespołu poza Kaczyńskim, który ma przygotować fundament na kolejne dwa lata rządów PiS i zbliżające się wybory zarówno samorządowe, jak i parlamentarne, weszli Joachim Brudziński, Ryszard Terlecki, Mariusz Błaszczak oraz Mateusz Morawiecki.

Jak się dowiadujemy, wielu polityków PiS w tym stronników premier Beaty Szydło dość podejrzliwie patrzy na obecność w tym gronie wicepremiera i ministra rozwoju. Lecz decyzją samego prezesa, Morawiecki ma przygotować na kongres programowy atrakcyjny dla przedsiębiorców i młodych ludzi wkład gospodarczy, który po programie 500 plus ma być kolejnym sukcesem partii rządzącej.

Jak twierdzą nasze źródła z otoczenia Morawieckiego, wicepremier ma przedstawić na kongresie szereg ułatwień dla przedsiębiorców, a także korzystne zmiany podatkowe, w tym zapewnić o podniesieniu jeszcze w tym roku kwoty wolnej od podatku dla najbiedniejszych Polaków. – Przede wszystkim wicepremier Morawiecki nakreśli wizję rozwoju gospodarczego Polski na najbliższe lata w oparciu o innowację i rozwój technologii – słyszymy nieoficjalnie.

„Zamykanie frontów, koniec kosztownych dla PiS reform”

W rozmowach z wieloma politykami partii rządzącej słyszymy, że kongres ma być także okazją do wysłania sygnału, że oto okres kosztownych wizerunkowo reform dla PiS właśnie dobiega końca, a kolejne dwa lata do wyborów parlamentarnych ma być okresem odrabiana wizerunkowych strat.

Zanim jednak to się stanie do dokończenia zostanie jeszcze reforma o sądach powszechnych i KRS przygotowana przez Zbigniewa Ziobro, która dla samego Kaczyńskiego ma status priorytetowy. Prezes PiS mówił o tym zresztą w marcowym wywiadzie dla Onet, w którym ocenił, że sądy na czele z Sądem Najwyższym „to jedna z twierdz postkomunizmu w Polsce”, gdzie „szerzy się lewactwo i podległość w stosunku do sił zewnętrznych wobec Polski”.

Drugą reformą – jaką według naszych źródeł – PiS będzie chciało dokończyć jeszcze w tym roku, to zmiana samorządowej ordynacji wyborczej. Co prawda partia rządząca wycofała się z pomysłu ograniczenia do dwóch kadencji wstecz, to zmiany w ordynacji na pewno zajdą i będą one miały na celu większą kontrolę nad wyborami. – Doskonale pamiętamy, co wydarzyło się w poprzednich wyborach samorządowych, które naszym zdaniem były sfałszowane, o czym może świadczyć nadzwyczaj dobry wynik PSL – mówi Onetowi wpływowy polityk PiS.

Ostatnią dużą reformą ma być wprowadzenie dekoncentracji kapitału w mediach, choć coraz częściej w partii rządzącej pojawiają się głosy, że z racji na dość skomplikowany charakter prawny te zmiany mogą zostać odłożone w czasie. – Dekoncentracja mediów jest w Polsce konieczna i to nie podlega dyskusji. Jednak czas, jaki pozostał do wyborów nieubłaganie płynie i może się okazać, że zmiany te przełożymy w czasie – podkreśla polityk PiS z kierownictwa partii.

Wewnętrzne wojny PiS. Szykuje się „nowe otwarcie” [ANALIZA]

„Kaczyński w ostatniej chwili zdecyduje o zmianach w rządzie”

Nie program, lecz możliwe zmiany personalne w rządzie są tematem numer jeden obecnie w partii rządzącej. Tym bardziej że nikt w partii nie wie, kogo ostatecznie zdecyduje się wymienić Jarosław Kaczyński.

– Ta decyzja zapewne zapadnie po konsultacji z premier Beatą Szydła na kilka dni przed kongresem partii. Obecnie do prezesa spływają różne propozycje od jego najbliższych współpracowników i są one analizowane. Zapewne w mediach niedługo pojawią się także artykuły nieprzychylne dla niektórych ministrów, które będą próbą wywarcia presji na prezesie, bowiem wielu w obozie władzy będzie chciało zyskać na nowym rozdaniu. Niektóre zmiany mogą też wynikać z aktualnej sytuacji politycznej – mówi Onetowi jeden z najlepiej poinformowanych naszych rozmówców.

I dodaje: – Wszelkie publiczne spekulacje są niewiele warte, bowiem żadna decyzja jeszcze nie zapadła.

„Koniec z graniem na siebie”

Jednym z kryteriów przy dokonywaniu rekonstrukcji w rządzie może być sytuacja i nastroje, jakie panują w koalicji Zjednoczonej Prawicy, którą oprócz PiS tworzą Partia Razem Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro.

Warunkiem dalszej współpracy – jak twierdzą nasze źródła – ma być pełna lojalność, a każda próba podkopywania, czy uderzania w rząd oraz próba destrukcji od wewnątrz nie będzie tolerowana. A takie próby w ostatnich miesiącach miały miejsce i kończyły się karczemnymi awanturami, czy to w siedzibie partii na Nowogrodzkiej, czy w Kancelarii Premiera.

Każdy z naszych rozmówców pytany, czy możliwa jest duża rekonstrukcja rządu, włącznie ze zmianą w fotelu premiera odpowiadają, że nic na to w tej chwili nie wskazuje. – To nie jest takie proste, jak się wszystkim wydaje. Aby trwała koalicja, to ambicje wszystkich stron muszą być zaspokojone. Trzęsienia ziemi na przykład w postaci dymisji Antoniego Macierewicza nie należy się spodziewać, bo partia tego by nie wytrzymała, a to nie jest w niczyim interesie – mówi Onetowi wpływowy polityk PiS.

A zmiana premiera? – pytamy.

– A po co? Przecież premier Beata Szydło bardzo dobrze wywiązuje się ze swojej roli, ocieplając przy tym wizerunek całego obozu „dobrej zmiany”. Poza tym prezes Kaczyński będąc premierem, utraciłby w znacznym stopniu możliwość kontrolowania i nacisku na współkoalicjantów – mówi nam osoba z bliskiego otoczenia prezesa PiS.

„PiS będzie chciało ocieplić swój wizerunek”

Do tej pory partia rządząca na czele z Jarosławem Kaczyński nie zważała zbytnio na wizerunek i notowania sondażowe, a krytyczne uwagi płynące nawet ze strony prawicowych publicystów wkalkulowane były w koszty przeprowadzania najtrudniejszych reform. Teraz ma to się zmienić.

Stąd oprócz na wyhamowaniu ryzykownych reform oraz zdławieniu wewnętrznych sporów, Prawo i Sprawiedliwość skupi się na przekonywaniu Polaków, że jest partią godną zaufania i jako jedyna gwarantuje bezpieczeństwo oraz dalszy rozwój gospodarczy, pamiętając przy tym o najmniej zamożnych i rodzinach. Bowiem w PiS doskonale zdają sobie wszyscy sprawę ze stawki, o jaką grają.

Jednak życie potrafi mocno zaskakiwać, a błędów, wpadek, spektakularnych gaf, czy afer na szczytach władzy nikt w PiS nie może wykluczyć. O czym boleśnie przekonała się Platforma Obywatelska, której rządy z wielkim hukiem zakończyła tzw. afera taśmowa.

onet.pl

Niemcy chcę odbierać m.in. Polsce środki unijne. Jest oficjalne stanowisko

Wprost, 30.05.2017

Beata Szydło i Angela Merkel© ABACA Beata Szydło i Angela Merkel

 

Niemiecki rząd rozważa powiązanie przyznawanie państwom członkowskim funduszy rozwojowych z przestrzeganiem zasad demokracji i państwa prawa – poinformował portal Politico.eu w oparciu o dokument, do którego dotarł jego dziennikarz.

Portal Politico.eu dotarł do oficjalnego dokumentu niemieckiego rządu, który stanowi podstawę negocjacji z Komisją Europejską w sprawie unijnego budżetu. Wynika z niego, że Berlin zamierza przyznać Komisji Europejskiej prawo zamrażania przyznanych krajom członkowskim funduszy strukturalnych, jeśli nie będą one przestrzegać zasad państwa prawa.

Autor tekstu opublikowanego na łamach Politico.eu ocenił, że regulacja taka może wpłynąć negatywnie na Polskę, która objęta jest procedurą Komisji Europejskiej dotyczącą przestrzegania zasad państwa prawa. W aktualnej perspektywie budżetowej, która obowiązuje do 2020 roku, Polsce przyznano 86 miliardów euro.

Fundusze strukturalne przyznawane są krajom o niższym Produkcie Krajowym Brutto w celu wyrównania różnic rozwojowych z bogatszymi krajami Europy Zachodniej. Pomysł Niemiec może zostać wdrożony wcześniej aniżeli w 2020 roku, gdyż dokument pojawił się po publikacji założeń do unijnego budżetu na rok 2018 przygotowanych przez komisarza ds. budżetowych Guenthera Oettingera. Ponadto, Berlin chce powiązać przyznawanie i wydatkowanie funduszy strukturalnych z przeprowadzaniem przez państwa niezbędnych reform bez przyznawanie na nie dodatkowych środków.

msn.pl

MON chce informacji o Polakach innej narodowości. Tomczyk: Nowy rządowy program „Teczka plus”?

Wprost, 30.05.2017

Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz© Michal Fludra Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz

 

Politycy Platformy Obywatelskiej w ostrych słowach skomentowali posunięcie Ministerstwa Obrony Narodowej, które chce zbierać dane o obywatelach Polski, którzy zadeklarowali inną niż polską narodowość.

– Uważamy te sprawę za całkowicie skandaliczną – stwierdził Rafał Trzaskowski, poseł PO. Jak wskazał, posunięcie MON stanowi złamania ustawy zasadniczej i działanie „o charakterze dyskryminacyjnym”.

– Nie minął tydzień od wniosku o odwołanie Antoniego Macierewicza i nie trzeba było długo czekać na kolejne złe, szalone inicjatywy szefa MON. Po pierwsze jest absolutnie niezrozumiałym, że MON wkracza w kompetencje MSWiA i ABW. (…) Będziemy domagali się wyjaśnienia i reakcji od premiera Beaty Szydło, która powinno uporządkować prace rządu i nie pozwalać, by resort obrony podejmował wrogie inicjatywy wobec własnych obywateli – powiedział były szef MON Tomasz Siemoniak.

„Teczka plus”

Z kolei Cezary Tomczyk stwierdził, że działanie Antoniego Macierewicza może stanowić początek tworzenia „nowego rządowego programu >>Teczka plus

Zbieranie informacji

Przypomnijmy, przed kilkoma dniami „Fakty” TVN poinformowały, że urzędy w woj. zachodniopomorskim otrzymały polecenie zbierania informacji o polskich obywatelach innych narodowości. Jak się okazało, Ministerstwo Obrony Narodowej rozesłało takie pisma do wszystkich wojewodów. Oficjalnym powodem akcji ma być troska o względy bezpieczeństwa.

msn.pl

Będzie festiwal polskiej piosenki na Kadzielni! I to nawet kilka lat! Konferencja prezesa TVP [WIDEO, ZDJĘCIA]

Marcin Sztandera, Grzegorz Walczak, 30 maja 2017

Kielce, 30 maja 2017. Konferencja prasowa prezesa TVP Jacka Kurskiego i prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego w sprawie organizacji na Kadzielni festiwalu polskiej piosenki

Kielce, 30 maja 2017. Konferencja prasowa prezesa TVP Jacka Kurskiego i prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego w sprawie organizacji na Kadzielni festiwalu polskiej piosenki (PAWEŁ MAŁECKI)

Odwołany w Opolu tegoroczny Festiwal Piosenki Polskiej najpierw miał się odbyć w Kielcach, potem miało go nie być, następnie miał być, ale nie w terminie, który podawano. Ostatecznie będzie! I to nawet kilka lat! Poinformował o tym we wtorek na Kadzielni prezes TVP Jacek Kurski.

– Doszliśmy do porozumienia [z prezydentem Kielc Wojciechem Lubawskim] co do regularnej współpracy corocznego wydarzenia, cyklu koncertów, które z czasem powinny stać się festiwalem polskiej piosenki – powiedział prezes TVP Jacek Kurski.

– Dziękuję panu prezesowi. Liczę, że ten piękny amfiteatr będzie się wypełniał do ostatniego miejsca – powiedział prezydent Kielc Wojciech Lubawski.

Festiwal w Opolu odwołany. Co na to opolanie?

http://www.gazeta.tv/plej/19,35086,21849103,video.html

Jaki to ma być festiwal? – Chcemy pokazać artystów, którzy mają nawet miliony odsłon na YouTubie, Spotify czy Vevo, a którzy nie mieli okazji pokazać się szerszej publiczności – tłumaczył Jacek Kurski. – Oczywiście będą też znane nazwiska – dodał. Nie chciał jednak podać konkretów.

Nie wiadomo jednak, kiedy odbędzie się pierwsza edycja festiwalu z tego cyklu. – Jesteśmy w sytuacji specyficznej. Chcielibyśmy, żeby odbył się jeszcze w tym roku. Zaczynamy nad tym prace. Prawdziwe efekty przyjdą w przyszłym roku, ale może w tym jeszcze uda się coś zorganizować – stwierdził prezes TVP.

Dostało się też mediom, także „Wyborczej”, że to one wymyśliły termin koncertu 10 czerwca, który – jak podkreślił prezydent Kielc Wojciech Lubawski – jest nierealny. Tymczasem kilka dni temu dokładnie taką datę podał zastępca prezydenta Lubawskiego wiceprezydent Andrzej Sygut.

To właśnie do tego uroczego miejsca w Kielcach TVP miałaby przenieść festiwal, którego organizację w Opolu odwołano po bojkocie artystów i producentów.

Fot. Wojtek Habdas / Agencja Gaz

Szum informacyjny z tym związany w ostatnich dniach był ogromny. Media raz po raz podawały sprzeczne informacje o tym, czy festiwal się odbędzie, a jeśli tak, to gdzie. W ostatni poniedziałek wiceprezydent Kielc Andrzej Sygut poinformował „Wyborczą”, że Festiwal Piosenki Polskiej na pewno nie odbędzie się na Kadzielni w sobotę 10 czerwca. Mniej więcej w tym samym czasie na wtorek 30 maja zapowiedziano konferencję prasową w tej sprawie. Ma ona w końcu przeciąć wszelkie spekulacje.

Około godziny 14 do amfiteatru na Kadzielni przyszli przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji z transparentami, m.in. „TVP kłamie jak za PRL”. Organizatorzy spotkania wyprosili ich za bramę amfiteatru.

Kielce, 30 maja 2017. Przedstawiciele KOD w amfiteatrze na Kadzielni przed konferencją prezesa TVP Jacka Kurskiego w sprawie Festiwalu Piosenki Polskiej

Kielce, 30 maja 2017. Przedstawiciele KOD w amfiteatrze na Kadzielni przed konferencją prezesa TVP Jacka Kurskiego w sprawie Festiwalu Piosenki Polskiej Marcin Sztandera

 

gazeta.pl

Amok sołtysowej w Sejmie

Amok sołtysowej w Sejmie

Klęczenie od małego przez całe życie może zniszczyć odporny charakter i zwichrować umysł.

W środę 24 maja w Sejmie odbyła się debata nad wnioskiem opozycji o wotum nieufności dla ministra Macierewicza. Posłowie PO precyzyjnie przez prawie godzinę punktowali sabotażowe posunięcia, jakich dokonuje w polskiej armii Antoni, precyzyjnie, systematycznie ją niszcząc i pozbawiając możliwości obronnych. Broniła go Beata Szydło, a jej wystąpienie na mównicy sejmowej było dla wielu obserwatorów po prostu szokiem. Po rytualnym pochwaleniu ministra rozbrojenia premier przeszła nagle do ataku na opozycję i UE za jej politykę w sprawie uchodźców, chociaż nie miało to żadnego związku z tematem debaty. Tak podłego, obrzydliwego i haniebnego wystąpienia Sejm jeszcze po 1989 roku nie słyszał.

Sołtysowa wpadła wyraźnie w jakiś amok, przestała nad sobą panować, wykrzykiwała, że „nie będziemy uczestniczyć w szaleństwie brukselskich elit. Nie damy się zaszantażować i nie ulegniemy poprawności politycznej! Diametralna różnica między nami a opozycją jest taka, że rząd absolutnie nie zgadza się z utopią niekontrolowanego otwarcia granic. My potrafimy dostrzec zagrożenia stąd płynące”, nie zgodzimy się na żadne szantaże ze strony Unii Europejskiej”. Podkreśliła, że terroryści posunęli się „o krok dalej, bo uderzyli w najbardziej niewinnych i bezbronnych”. – Uderzyli w dzieci. Chcecie się na to zgodzić? Chcecie doprowadzić do tego, by Polska była bezbronna? Dokąd zmierzacie? Dokąd zmierzasz, Europo? Powstań z kolan i obudź się z letargu, bo w przeciwnym razie codziennie będziesz opłakiwała swoje dzieci!”

Wiadomo, że w ten sposób chciała odwrócić uwagę od działalności jej ministra, który, jak można przypuszczać, „świruje świra”, żeby nie być posądzonym o działalność agenturalną, co do której coraz więcej obserwatorów nie ma już wątpliwości, kwitując kolejne sabotaże Antoniego w armii stwierdzeniem, że „na Kremlu otwierają kolejnego szampana”.

W swoim ataku amoku Szydło powinna jeszcze dodać, tak jak mówił jej władca Kaczyński, że „uchodźcy roznoszą robactwo i choroby”. Można by to zilustrować filmem, na wzór propagandy hitlerowskiej (widziałem takowy), która mówiła dokładnie to samo o Żydach, odpowiednio przedstawiając ich na ekranie, albo zmienić w nim po prostu istniejącą ścieżkę dźwiękową – dla Kurskiego telewizji (zwanej w skrócie Kurwizją) nie byłby to żaden problem. „Europo, powstań z kolan” – darła się dalej niemal z obłędem w oczach. Ja rozumiem, że mieszkanka Brzeszcz mówiła to pewnie ze swoich doświadczeń – rzeczywiście, klęczenie od małego przez całe życie przed księżmi i całkowite podporządkowanie im swego życia poprzez bezkrytyczne wykonywanie ich rozkazów może zniszczyć nawet odporny charakter i zwichrować umysł. W tej chwili pani Beata powinna jednak osiągnąć pierwszy etap – czyli najpierw uklęknąć, bo od lat leży plackiem przed jednym takim z Torunia. Na to się jednak, niestety nie zanosi…

„Prawdziwa” katoliczka

Przy okazji wyszła z sołtysowej mega hipokryzja, totalny fałsz, obrzydliwa obłuda. Otóż wrzeszcząc o ”brukselskich elitach”, które chcą nam wmusić uchodźców, pani ta jakoś dziwnie zapomniała o stanowisku papieża Franciszka w tej sprawie. Czy on też dybie na nasze dzieci i chce ich śmierci? Szydło wszędzie obnosi się demonstracyjnie ze swoim „katolicyzmem” (tak, cudzysłów jak najbardziej na miejscu). Kiedy jednak może wyjść poza puste gesty, takie jak jeżdżenie do Watykanu (co bardzo nagłośniła), latanie do kościoła i bicie czołem przed Rydzykiem i zrobić naprawdę coś w duchu katolickiej miłości bliźniego, zgodnie z postawą następcy św. Piotra, dla ludzi, którym wojna zabrała nieraz wszystko, pluje na nich jadem nienawiści i wstrętu. Gdybym podejrzewał ją o śladowe ilości honoru lub ambicji, to sądziłbym, iż każe usunąć z domu wszystkie lustra…

Jak można zakwalifikować, w odpowiedzi na krytykę ze strony UE, bredzenie premier o tym, że Polska jest państwem, które przyjęło najwięcej uchodźców na świecie – około 2 milionów Ukraińców? Czy jest to ordynarne kłamstwo, wynik niskiego IQ, czy też elementarna nieznajomość definicji uchodźcy? Dla ułatwienia podajemy ją poniżej:

„W prawie międzynarodowym termin uchodźca definiowany jest przez Konwencję Dotyczącą Statusu Uchodźców z 1951 roku (znana też jako Konwencja Genewska z 1951) zmienioną następnie Protokołem Nowojorskim z 1967 roku. Dokumenty te definiują, iż uchodźcą jest osoba, która przebywa poza krajem swego pochodzenia i posiada uzasadnioną obawę przed prześladowaniem w tym kraju ze względu na rasę, religię, narodowość, poglądy polityczne lub przynależność do określonej grupy społecznej”.

O ile się nie mylę, chyba wszyscy Ukraińcy przyjeżdżają do nas, by zostać – jak to się mówiło za czasów masowych wyjazdów Polaków do RFN – „gastarbeiterami”. Czy w ogóle istnieje tutaj jakiekolwiek podobieństwo do ludzi uciekających spod bomb z Syrii? Czy opozycja chce „niekontrolowanego otwarcia granic”? Czy Szydło nie wie, że prawie wszystkich zamachów dokonują ludzie już urodzeni na terenie tych krajów, a wiec rodowici ich mieszkańcy, a nie żadni „uchodźcy”? Szkoda zresztą czasu na prostowanie jej kłamstw, to wprost niemożliwe.

A tak swoją drogą – na razie żaden Polak (na szczęście) nie zginął w kraju z rąk terrorysty, zmarł natomiast po torturach na komisariacie, co przez rok starali się zatuszować podwładni ministra Błaszczaka. Może więc najpierw, pani Szydło, powinna pani zacząć od tego, żeby Polacy czuli się bezpiecznie na komisariatach policji we własnym kraju, a nie tracić czas i energię na rozbudzanie histerii przeciw uchodźcom?…

Na drodze do teokracji

Jeszcze jedna, jakże ważna sprawa. Katolicyzm na pokaz i jako środek do osiągnięcia celów politycznych… Polska jest jedynym krajem w Europie już na pół teokratycznym i galopuje pod rządami PiS-u coraz szybciej w kierunku teokracji. Funkcjonariusze Kościoła bez żenady wyciągają swoje rączki po państwowe, czyli nasze – Rydzyk znowu dostał za grosze ponad jeden hektar ziemi; decydują o kulturze – np. która sztuka jest „katolicka”, którą należy zwalczać; usiłują regulować ustawami uchwalanymi przez swoich podwładnych w Sejmie życie rodzinne; ingerują systematycznie i coraz mocniej we wszelkie aspekty życia społecznego i gospodarczego. Niech sobie brzeszczanka będzie nawet dewotką, katolickim ortodoksem, niech nagłaśnia, że ma syna księdza, tylko… no właśnie, niech zrezygnuje z urzędu premiera. Wtedy może leżeć przed Rydzykiem (bo przecież nie przed Bogiem) krzyżem całymi tygodniami, niech zaangażuje się w jakieś kółka różańcowe, działalność w parafii. Ale niech przestanie być najważniejszym urzędnikiem państwowym, który został de facto funkcjonariuszem Kościoła. Jak widząc te żenujące szopki (ale nie bożonarodzeniowe) i jej płaszczenie się przed klerem mają czuć się innowiercy czy ateiści (których jest w Polsce coraz więcej)? Przecież widzą, że w tym momencie są obywatelami drugiej kategorii.

koduj24.pl

W co gra Beata Kempa?

W co gra Beata Kempa?

Wstrząsający reportaż o kulisach śmierci 25 – letniego Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie dla Beaty Kempy okazał się bombą z opóźnionym zapłonem. Jak po nitce do kłębka doprowadził do podejrzeń o kompromitujących powiązaniach szefowej kancelarii Beaty Szydło z lokalnymi notablami rodem z Sycowa – jej rodzinnej miejscowości.

W tej sytuacji nie sposób się dziwić, że posłowie PO Borys Budka i Krzysztof Brejza zaczęli zadawać pytania o rolę Kempy w ich awansach. Pytali, czy Kempa nie wpływała na awanse i obsadę kierowniczych stanowisk w policji na Dolnym Śląsku. Zażądali nawet ujawnienia billingów rozmów telefonicznych. Święcie oburzona pani minister – zamiast odpowiedzieć na wątpliwości posłów opozycji w sprawie jej roli w awansach policjantów – pogroziła prokuraturą. Na dodatek nie zdecydowała się na wytoczenie procesu z powództwa prywatnego. Stawiając się ponad zwykłymi obywatelami, do obrony dóbr osobistych postanowiła zaprząc państwo, a kosztami obarczyć podatnika. Najwyraźniej uznała, że będzie bezpieczniej, by jej sprawą zajęła się całkowicie zależna i posłuszna politycznie prokuratura kierowana przez jej partyjnego kolegę Zbigniewa Ziobrę. Kempa pytana, dlaczego obrała taką właśnie drogę, stwierdziła, że po prostu doniosła o popełnionym przestępstwie, bo walka polityczna ma swoje granice.

Tymczasem długo nie trzeba było czekać, by podejrzenia i przypuszczenia zaczęły się materializować. Okazało się np., że wiceszefem komendy w Oleśnicy jest Artur Starmach, funkcjonariusz z Sycowa, rodzinnej miejscowości Beaty Kempy. W miasteczku wszyscy wiedzą, że to mąż fryzjerki pani minister i na dodatek dobry znajomy dwójki innych policjantów odwołanych za brak nadzoru nad dochodzeniem w sprawie śmierci Stachowiaka. Pierwszy to były już komendant miejski policji we Wrocławiu Dariusz Kokornaczyk, drugi – jego zastępca Jerzy Kokot. Obaj, tak jak Kempa i Starmach, swoje stanowiska objęli na fali „dobrej zmiany” i wszyscy pochodzą z niewielkiego Sycowa.

Ale na tym nie koniec, bo pod rządami PiS ludzie z Sycowa, błyskawicznie pną się po szczeblach kariery – od Kancelarii Premiera po wrocławską policję. I tak np. Przemysław Myszakowski, popierany przez Kempę kandydat na burmistrza Oleśnicy, a później miejski radny, wylądował w stolicy i w mig stal się zastępcą dyrektora departamentu spraw obywatelskich KPRM. Z kolei Artur Noworyta z fotela zastępcy starosty oleśnickiego awansował na stanowisko zastępcy dyrektora w Ministerstwie Sprawiedliwości, resorcie Zbigniewa Ziobry – szefa Solidarnej Polski, gdzie Kempa jest wiceprezesem.

O ile to można uznać za zjawisko poniekąd naturalne, o tyle innych awansów można się nawet wstydzić. Z grubsza biorąc chodzi o policjantów z Sycowa w powiecie oleśnickim. Po wyborach szybko awansowali, a teraz są bohaterami jednego z największych skandali rządu PiS. Kiedy 15 maja 2016 r. rażony policyjnym paralizatorem umiera Igor Stachowiak, szefem komisariatu Wrocław-Stare Miasto jest Jerzy Kokot. Całą wrocławską policją kieruje Arkadiusz Małecki, który od początku krytycznie ocenia Kokota i to, co wydarzyło się w komendzie. Chce nawet odebrać Kokotowi kierowanie komisariatem. Ale w październiku to on zostaje zdegradowany, Kokot zaś idzie w górę – obejmuje stanowisko zastępcy komendanta miejskiego we Wrocławiu. Jego szefem jest Dariusz Kokornaczyk, również powołany za rządów PiS. Wychodzi na jaw, że Kokot i Kokornaczyk, zdymisjonowani w ostatnich dniach za sprawę Stachowiaka, pochodzą z Sycowa. Opozycja ma prawo pytać: czy Kempa miała związek z ich awansami? Pani minister odżegnuje się od jeszcze niedawnych znajomych i zresztą cała ta sycowska ferajna odżegnuje się od siebie na potęgę.

Według posłów PO Borysa Budki i Krzysztofa Brejzy po ujawnieniu przez TVN filmu z ostatnich godzin życia Igora Stachowiaka, Kempa odwiedziła oleśnicką komendę. Miałoby to sugerować, że zna lokalnych policjantów. Pytana o to – nie odpowiada. Oświadcza za to, że sugestiami posłów poczuła się pomówiona, więc poinformowała Prokuraturę Generalną.

koduj24.pl

Woronicza 17, strefa zarażona

Przed siedzibą TVP na Woronicza na słupie ogłoszeniowym pojawiły się plakaty informujące o zagrożeniu. Plakat przypominający ostrzeżenia o zagrożeniu radioaktywnym, zwięźle przestrzega „Uwaga! Strefa propagandy”. Inny plakat to ostrzegawczy czerwony trójkąt, w który wpisane jest logo TVP przerobione na TVPiS oraz orzeł w koronie znajdujący się w emblemacie wiadomej partii.

Woronicza 17 jest zoną, w której grozi utrata twarzy i trwały uszczerbek na godności i honorze. Uważam, iż ktokolwiek wkraczając w tę strefę winien się ubezpieczać, albo żądać z góry odszkodowania.

Zastanawiam się, dlaczego – coraz bardziej nieliczni – politycy opozycyjnych partii nie przychodzą na rozmowy z dziennikarzami w kombinezonie ochronnym OP-1, a przynajmniej w masce przeciwgazowej. Zaś asystent powinien taszczyć za politykiem butlę z tlenem. Dziennikarz zadaje pytanie, a taki Grzegorz Schetyna odpowiada głosem przez rurę.

Propaganda PiS (znana już w takiej formie w naszej historii, jako gadzinówka) każe płacić za produkcję skażonego towaru comiesiecznym abonamentem, co w zasadzie jest mandatem za nieparkowanie umysłowe przy tej zarazie pisowskiej.

Pojawiają się propozycje, aby kablówki w swoich pakietach usuwały kanały TVP i radia publicznego. Handlowo jest to ryzykowne. Ale może być tak, iż przedsiębiorstwa kablówek mogłyby podzielić się na dwie firmy” z kanałami publicznymi i bez tych kanałów. Jeszcze raz trzeba byłoby podpisać umowę z klientami. Rzecz warta zachodu.

Prawo nie może zmusić do korzystania z trefnego towaru. Jeżeli doszłoby do ścigania komorniczego, pozwać zbiorowo TVP lub instytucję odpowiadającą za funkcjowanie tego zaeażone tworu. Gdyby zaś sądy zostały zawłaszczone przez Ziobrę, istnieje odwołanie do trybunałów międzynarodowych. Nie może dochodzić do przemocy psychicznej, nie można zmusić na siłę, aby Polak upadlał się w imię interesów partyjnych, aby godził się na Tworki. Niech sobie Kaczyński przebywa w bezpiecznych pomieszczeniach o gumowych ścianach i bez klamek (bo tym są ochroniarze, które 24 h na dobę izolują go od normalności).

Leszek Balcerowicz proponuje PiS: „chcecie mieć PiS TV, to zapłaćcie sami”. Lepiej nie kusić takiego rozwiązania, bo mogą zapłacić z budżetu państwa, tj. suwerena.

Zdecydowanie lepiej dokonać zbiorowego oporu. Udało się piosenkarzom z Opolem, dlaczego nie miałoby to samo wyjść z gadzinówką. Niech Jacek Kurski symbolicznie przeniesie zarażoną zonę Woronicza 17 do Kielc, a nawet do bastionu PiS, Rzeszowa.

Krystyna Janda

W zeszłą środę

Obywatele III RP
Szanowni Państwo,

W ciągu ostatniego roku tzw. media publiczne (tj. TVP oraz PR) zostały przez rządzącą partię gruntownie przerobione na ordynarną tubę propagandową, której jedynym celem jest sławienie wątpliwych osiągnięć PiS oraz szkalowanie opozycji. Niczym nie różnią się obecnie w swym przekazie od siermiężnej, propartyjnej propagandy z czasów Gomułki, w niczym też nie przypominają mediów niezależnych, obiektywnych i pluralistycznych.

Jednocześnie trwają prace nad zmuszeniem wszystkich obywateli do finansowania tej haniebniej działalności, co jest wyrazem wyjątkowej bezczelności i cynizmu obecnej władzy.

Nie ma na to naszej zgody!

Mając powyższe na uwadze, uprzejmie prosimy o umożliwienie wyłączenia w odbieranych przez nas, a dostarczanych przez Państwa, pakietach kanałów telewizyjnych oraz radiowych wszelkich mediów państwowych: TVP1, TVP2, TVP Info, TVP Kultura, TVP Historia, TVP HD, TVP Regionalnych, PR1, PR2, PR3, PR4, etc. ‐ nawet jeśli nie łączyłoby się to z obniżeniem uiszczanej przez nas opłaty za świadczone przez Państwa usługi.

Pragniemy w ten sposób wyrazić nasz sprzeciw wobec bezwzględnego i totalnego zawłaszczania przez obecną władzę wszelkich możliwych obszarów Państwa, bez poszanowania obowiązującego prawa, a przede wszystkim ‐ wobec cynicznego niszczenia polskiej demokracji oraz spektakularnych osiągnięć naszej Ojczyzny z ostatniego ćwierćwiecza.

Zniesmaczeni Obywatele III RP.

 

Pawłowicz (PiS) kolejny raz zabrała głos na temat uchodźców.

Za chwile Europa wykopie towar made in Poland..

Leszek Balcerowicz skomentował decyzję PiS o obowiązkowym płaceniu abonamentu RTV

Te plakaty zawisły tuż przed wejściem do TVP. Jacek Kurski nie będzie zachwycony

WB, 30.05.2017

Jacek Kurski

Jacek Kurski (.facebook.com/maciej.puchala / Agencja Gazeta)

Kilkadziesiąt metrów od wejścia do monumentalnego budynku Telewizji Polskiej, na samotnym słupie ogłoszeniowym zawisły plakaty, które nie spodobają się prezesowi Kurskiemu.

Wildstein: W TVP panuje natrętna propaganda

O „natrętnej propagandzie” w TVP Info pisał niedawno Bronisław Wildstein, prawicowy publicysta, a prywatnie ojciec jednego z dyrektorów stacji. „Na początku pomyślałem, że to sabotaż. TVP Info opanowane zostało przez KOD, który robi wszystko, aby wykpić nową władzę i jej przekaz” – stwierdził Wildstein po obejrzeniu jednego z serwisów informacyjnych.

„Starszy widz szczypie się, bo czuje się jakby wehikuł czasu przeniósł go 40 lat wstecz i oglądał TVP Szczepańskiego [Maciej Szczepański, działacz PZPR, szef Komitetu ds. Radia i Telewizji – red.]” – skomentował publicysta.

„Pościgowy reporter” TVP kontratakuje. Tym razem na cel wziął posła Nitrasa

http://www.gazeta.tv/plej/19,150682,21866585,video.html

gazeta.pl

Elektorat PiS zaprotestuje przeciw własnemu ministrowi? Echa śmierci Igora Stachowiaka

Michał Kuczyński, 29.05.2017

Zieliński na wylocie? Szykują się nowe protesty

fot. Adrian Grycuk/flickr/Sejm RP

Sprawa śmierci Igora Stachowiaka zaczyna być dla Prawa i Sprawiedliwości coraz większym problemem. Pojawia się coraz więcej pytań dotyczących powolnego działania prokuratury, roli Beaty Kempy i układu sycowskiego, mającego gwarantować parasol ochronny uczestniczącym w wydarzeniu policjantom i ich przełożonym. W ramach rozpaczliwego ratowania swoich stołków, lecą głowy szeregowych policjantów czy komendantów miejskich i wojewódzkich. Wciąż brak jednak dymisji resortowego szefa policji, czyli wiceministra MSWiA Jarosława Zielińskiego, jednego z najbliższych współpracowników prezesa PiS.

Sytuacja dojrzewa jednak do tego, że ta głowa spaść musi, by zminimalizować straty zarówno wizerunkowe, jak i po to, by utrzymać strategiczne sojusze. Z perspektywy partii rządzącej sprawę trzeba zamknąć jak najszybciej, zwłaszcza gdy coraz częściej pojawiają się doniesienia o tym, że sprawa potraktowania Igora Stachowiaka na komendzie we Wrocławiu nie była wcale sprawą tak jednostkową, jak minister Błaszczak starał się wmówić, gdy przedstawiał informację rządu na ten temat. O tym, że sytuacja dojrzewa do dymisji wiceministra Zielińskiego, niech świadczą pojawiające się wypowiedzi ważnych polityków partii rządzącej.

Poseł Szewczak to reprezentant frakcji SKOK-owców i można zakładać, że to ich stanowisko w tej sprawie przedstawiał.

“(…) trzeba mieć honor i odpowiedzialność. Sam osobiście bym się w takiej sytuacji podał do dymisji” – powiedział Szewczak w TVP Info.

Tymczasem na horyzoncie pojawił się jeszcze większy problem, bo głowy Zielińskiego najwyraźniej domagają się nieoficjalni koalicjanci kibole i narodowcy. Dopiero co Piotr Rybak, ONR-owiec, który na wrocławskim rynku spalił kukłę Żyda dostał prezent od prokuratury, wnioskującej o niższą karę za ten czyn, a tu okazuje się, że odwzajemnienia życzliwości najwyraźniej nie będzie. Już za 3 dni, 1 czerwca zapowiedziana została manifestacja przeciwko brutalności policji przed komisariatem przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu.

Jak donosi Gazeta Wrocławska, manifestanci będą się domagać „ukarania winnych za śmierć Igora Stachowiaka oraz innych obywateli RP, którzy zginęli z rąk policyjnych oprawców na terenie Wrocławia i całej Polski”. Znamienny jest też podpis organizatorów, którzy oprócz wskazania na Piotra Rybaka, podpisali się jako “polscy patrioci”. Czy to oznacza, że ceną poparcia polskich patriotów jest głowa wiceszefa MSWiA? Na ten moment tego nie wiemy. Wiadomo jednak, że PiS tak łatwo sprawy pod dywan nie zamiecie.

crowdmedia.pl

Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków

30.05.2017

Oświadczenia majątkowe polityków. Beata Szydło

Oświadczenia majątkowe polityków. Beata Szydło Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Duże domy, mieszkania, nowe samochody, a nawet… łąka – to tylko krótka lista tego, co możemy znaleźć w oświadczeniach majątkowych polskich posłów. Kancelaria Sejmu właśnie zamieściła dokumenty dotyczące drugiego roku trwającej, ósmej kadencji. Oto nasze zestawienie.

Premier Beata Szydło ma na koncie ponad 87 tys. złotych oszczędności. W walucie obcej – tylko 80 euro.  Suma ubezpieczeń z funduszu to już ponad 162 tys. złotych.

Oprócz tego, szefowa rządu ma dom o powierzchni 246 metrów kwadratowych, wart według deklaracji 400 tys. złotych. Do oświadczenia premier wpisała również ‚użytki zielone’ o powierzchni ponad 1 hektara warte 300 tys. złotych oraz samochód SsangYong Korando z 2011 roku, będący własnością jej męża (wartość pojazdu – 50 tys. złotych).

Wszystkie zdjęcia
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków
  • Długi Kaczyńskiego i 80 euro Szydło. Oświadczenia majątkowe polityków

gazeta.pl

Najbiedniejszy lider partyjny w Sejmie? Jarosław Kaczyński

DoRzeczy, 30.05.2017

Jarosław Kaczyński, prezes PiS© Wikimedia/Adrian Grucyk/CC BY-SA 3.0 PL Jarosław Kaczyński, prezes PiS

 

W porównaniu z innymi szefami sejmowych partii politycznych prezes PiS wypada dość biednie – pisze „Super Express”. Najbogatsi liderzy to Ryszard Petru i Grzegorz Schetyna.

Choć prawo do przejścia na emeryturę Jarosław Kaczyński otrzymał w 2014 roku, polityk zwlekał z jej pobieraniem, utrzymując się z pensji poselskiej. Dopiero od niedawna jest na emeryturze. W 2016 roku dostał 38 255,10 zł.

Prezes PiS nie ma wielkich oszczędności. Na koncie zgromadził jedynie 5 tys. zł. Jest też właścicielem jednej trzeciej domu na warszawskim Żoliborzu, wycenianego na 1,5 mln zł. Kaczyński ma jeszcze 200 tys. zł długu i 135 tys. kredytu hipotecznego w SKOK-u.

„Super Express” zwraca uwagę, że najbogatszym liderem partyjnym w Sejmie jest Ryszard Petru. Majątek szefa Nowoczesnej to 3,5 mln zł. Tuż za nim jest przewodniczący PO Grzegorz Schetyna (2,7 mln zł). Z kolei fortuna prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza jest warta prawie 1 mln zł.

msn.pl

Prof. Staniszkis: prezydent Duda powinien mieć więcej wstydu

Nowa TV, 30.05.2017

prof. Jadwiga Staniszkis© Nowa TV prof. Jadwiga Staniszkis

 

– Prezydent Duda, który łamie konstytucję w wielu przypadkach, powinien mieć więcej wstydu i nie proponować zmiany konstytucji. Tym bardziej, że jej zmiana może iść w takim kierunku, żeby legitymować to, co w przeszłości było łamane – powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis na antenie Nowa TV.

– Projekt konstytucji, który PiS wcześniej przygotował, jest w wielu punktach ryzykowny – oceniła prof. Staniszkis.

– Myślę, że wszyscy w obecnym obozie mają na pieńku z obecną konstytucją – dodała ekspertka w rozmowie z Jarosławem Kulczyckim.

Jak przyznała prof. Staniszkis, obecny rząd spotyka się z krytyką wielu osób, jednak jest ona traktowana z przymrużeniem oka. – Oni uważają, że to zło jest funkcjonalne, jest częścią tego procesu zmiany. Dopiero przyszłość ma pokazać, że to wszystko miało swój sens – komentowała.

– Ja uważam, że to jest niebezpieczne i absurdalne, że to niszczy demokrację. Dziwię się ciągle obojętności ludzi, którzy w masie jakoś to akceptują – dodała.

(„Tu i teraz”)

msn.pl

Wojska Obrony Terytorialnej – 6 faktów na temat piątego rodzaju Sił Zbrojnych

Maciej Miłosz, Dziennik, 30.05.2017

Przysięga żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej© Polska Agencja Prasowa, Wojciech Pacewicz Przysięga żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej

 

Zgodnie z planami MON miały już działać trzy brygady. I są. Służyć w nich miało blisko 3 tys. ochotników. Jest ok. 800. Obrona Terytorialna miała kosztować w tym roku 630 mln zł – będzie 1,1 mld zł.

Wojska Obrony Terytorialnej to – od niedawna – piąty rodzaj Sił Zbrojnych. Choć jeśli chodzi o liczebność, są na razie najmniejsze, to jednak w mediach to właśnie o OT jest najgłośniej. Pewnie ze względu na to, że są oczkiem w głowie ministra obrony Antoniego Macierewicza. Sprawdziliśmy więc fakty.

Pierwsze trzy brygady gotowe – częściowo

Faza organizacji Obrony Terytorialnej kraju już się zaczęła i jest zaawansowana. Chcemy, żeby na przełomie lat 2016 i 2017 powstały trzy brygady, co oznacza, że ma to być 413 żołnierzy zawodowych, blisko 3 tys. ochotników i 70 pracowników wojska – zapowiadał w październiku ub.r. w Sejmie minister obrony Antoni Macierewicz. W grudniu stwierdził, że: „Wojska Obrony Terytorialnej, te trzy pierwsze brygady, w zasadzie są już gotowe, a w każdym razie w ponad 50 proc. zorganizowane i stanowią jeden z najważniejszych elementów nowego ukształtowania polskiej doktryny obronnej”.

Także w „Polsce Zbrojnej”, miesięczniku podległym Ministerstwu Obrony Narodowej, w lutym redaktor naczelna pisała, że „zostały sformowane pierwsze trzy brygady Wojsk Obrony Terytorialnej – w Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie”.

Natomiast według danych Ministerstwa Obrony Narodowej w połowie maja Wojska Obrony Narodowej liczyły 580 żołnierzy zawodowych i 799 żołnierzy terytorialnej służby wojskowej, czyli ochotników. To w sumie mniej niż 1,4 tys. żołnierzy zgrupowanych w trzech brygadach. A według założeń resortu obrony każda z nich ma liczyć ok. 3 tys. żołnierzy. Można więc uznać, że zostały skompletowane zaledwie w ok. 15 proc. Co istotne, sformowano już wszystkie dowództwa. Jednostki mają osiągnąć gotowość bojową za ok. 3 lata.

53 tys. żołnierzy za 2 lata – prawie nierealne

Docelowo w 2019 r. Wojska Obrony Terytorialnej mają liczyć 53 tys. żołnierzy zgrupowanych w 17 brygadach. To bardzo optymistyczne założenie, dla niektórych wręcz nierealne. Powodów jest kilka.

Trzeba sformować dowództwa kolejnych 14 brygad. Oznacza to oddelegowanie w ciągu najbliższych 2 lat ok. 1,5 tys. doświadczonych oficerów i podoficerów z wojsk operacyjnych (to żołnierze zawodowi mają tworzyć sztaby) do wojsk OT. Odbije się to niekorzystnie na zdolności bojowej regularnego wojska, ale na pewno można to przeforsować i jednych żołnierzy zachęcić awansami, a innym po prostu rozkazać przeniesienie. Część wojskowych nie chce się jednak wiązać z OT, ponieważ uważają, że tam trudno im będzie zrobić karierę, a formacja zostanie rozwiązana po zmianie rządu.

Jeszcze poważniejszym wyzwaniem będzie znalezienie ponad 50 tys. ochotników spełniających kryteria WOT oraz ich wyszkolenie. O ile we wschodniej części kraju 450 zł miesięcznie, które wypłacane ma być ochotnikom, ma dużą moc przyciągania, to już na zachodzie kraju znacznie mniejszą. – U nas ludzie wolą jechać zarabiać do Niemiec, nie schylą się po takie pieniądze – opowiada wojskowy mieszkający w tym regionie.

Jeśli faktycznie w 2019 r. Wojska Obrony Terytorialnej będą liczyć ponad 50 tys. zaprzysiężonych, to będzie to olbrzymi sukces organizacyjny.

Fundament polskiej armii – to żart

Wojska Obrony Terytorialnej są fundamentem polskiej armii – mówił Antoni Macierewicz 21 maja na ślubowaniu w Rzeszowie. Obecnie „liczebność Sił Zbrojnych RP kształtuje się na poziomie ponad 98,3 tys. żołnierzy zawodowych”.

Według Słownika Języka Polskiego PWN fundament to „coś, co daje czemuś początek lub jest podstawą istnienia, trwania czegoś”. W Obronie Terytorialnej służy, jak pisaliśmy wyżej, 1,4 tys. żołnierzy. Trudno uznać, by stosunkowo nieliczna i powstała w ubiegłym roku formacja była fundamentem Wojska Polskiego.

Poza tym na ślubowaniu w Lublinie minister Macierewicz mówił już, że OT będzie „głównym gwarantem funkcjonowania i skuteczności działania najważniejszej siły Wojska Polskiego, jakim są i pozostaną zawsze jednostki wojsk operacyjnych”. Krytycy podnoszą, że Wojsko Polskie funkcjonowało dosyć skutecznie (m.in. na misji w Afganistanie) również bez Obrony Terytorialnej.

Podatnik zapłaci 630 mln zł – jest więcej

Ile będzie kosztować podatnika utworzenie i funkcjonowanie WOT? Oficjalną odpowiedź znajdujemy na stronie internetowej mon.gov.pl. „Łączne przybliżone wydatki z budżetu resortu obrony narodowej na utworzenie, wyposażenie i funkcjonowanie WOT kształtować się będą następująco: 2016 r. – 394,4 mln zł; 2017 r. – 630,7 mln zł; 2018 r. – 1 095,1 mln zł; 2019 r. – 1 482,8 mln zł.” Reasumując: łączny koszt w l. 2016–2019 to już ok. 3,6 mld zł.

Najwyraźniej ten plan jest już nieaktualny. To część analizy Tomasza Dmitruka dotyczącej budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej na portalu DziennikZbrojny.pl.

„W rozdziale 75 220 «Zabezpieczenie wojsk» zaplanowano kwotę 265,7 mln PLN, na wydatki związane z utrzymaniem stanów osobowych żołnierzy zawodowych i pracowników oraz na zabezpieczenie udziału w ćwiczeniach żołnierzy terytorialnej służby wojskowej.

W rozdziale 75 204 «Centralne wsparcie» zaplanowano kwotę 831,2 mln PLN, na wydatki w ramach Centralnych Planów Rzeczowych, w tym także w zakresie Planu Modernizacji Technicznej. Obejmują one m.in.: zakupy sprzętu wojskowego, zakupy środków materiałowych (amunicji i materiałów wybuchowych, materiałów pędnych i smarów, przedmiotów zaopatrzenia mundurowego, środków żywności, medycznych środków materiałowych) oraz inwestycje budowlane”.

W 2017 r. na Wojska Obrony Terytorialnej wydamy więc 1,1 mld zł zamiast planowanych jeszcze w ub.r. 630 mln zł. Pojawia się pytanie, ile faktycznie podatnik wyda na OT do końca 2019 r.

Prywatna armia Macierewicza – nie, ministra obrony

Dziś PiS zapewne przyjmie ustawę tworzącą prywatne wojsko Antoniego Macierewicza. Ustawę, która w tej formie stworzy niemal odrębny byt militarny – mówił w listopadzie ub.r. w Sejmie poseł PO Paweł Suski. – Mamy Siły Zbrojne, które są trochę zapomniane przez ministra. Pan minister musi przecież wydobyć 1,5 mld zł rocznie na utworzenie swojej prywatnej armii. I będziemy mieli Obronę Terytorialną, formację niepodlegającą służbowo dowódcy generalnemu na czas pokoju oraz dowódcy operacyjnemu na czas działań wojennych, na tzw. czas W. Minister obrony wyłącza Obronę Terytorialną ze struktury dowodzenia – wyjaśniał polityk.

To twierdzenie wydaje się zupełnie nieuprawnione. Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowuje właśnie reformę systemu kierowania i dowodzenia Wojska Polskiego, która gruntownie zmieni łańcuch dowodzenia. Dotychczas mieliśmy cztery rodzaje sił zbrojnych (wojska lądowe, siły powietrzne, marynarkę i siły specjalne), teraz OT stała się piątym rodzajem. W zaprezentowanej w Strategicznym Przeglądzie Obronnym strukturze dowodzenia dowództwo WOT jest umiejscowione w strukturze dokładnie tak jak inne dowództwa, zwierzchnictwo nad nimi pełni szef Sztabu Generalnego.

To, że na razie dowództwo OT podlega ministrowi, a nie dowództwu generalnemu, tak jak inne rodzaje sił zbrojnych, jest nietypowe, ale mówienie o prywatnej armii Macierewicza jest nieuprawnione. Nawet gdyby jutro przestał on pełnić funkcję ministra obrony, to OT dalej będą podlegać pod MON, a nie pod posła Macierewicza. Co nie zmienia faktu, że dzięki tworzeniu tej formacji zbił on nie lada kapitał polityczny, który na pewno będzie procentował w nadchodzących latach.

Żołnierz OT – ochotnik

Podpułkownik Marek Pietrzak, rzecznik prasowy WOT, zapewnia, że żołnierze OT będą podlegać tym samym przepisom kodeksu karnego, które są stosowane wobec innych formacji. To oznacza, że karane będzie znieważanie przełożonych czy poniżanie podwładnych. Jednak inaczej niż w wojsku zawodowym wyglądać będzie zakończenie służby w OT. Ponieważ jest ona ochotnicza, to może ono nastąpić praktycznie z dnia na dzień. W przypadku rezygnacji ze służby żołnierzy zawodowych przełożeni mogą wymagać od nich jeszcze 6 miesięcy pozostania w służbie.

 

msn.pl

WTOREK, 30 MAJA 2017

Terlecki: To nie jest dobry pomysł, żeby w święto państwowe urządzać wybory, więc coś z tym trzeba zrobić

09:42

Terlecki: To nie jest dobry pomysł, żeby w święto państwowe urządzać wybory, więc coś z tym trzeba zrobić

To nie jest dobry pomysł, żeby w święto państwowe urządzać wybory, więc coś z tym trzeba zrobić. Byłaby duża komplikacja dotycząca np. ciszy wyborczej. Ciszę można znieść. Będzie z pewnością jakeś działanie, żeby się te dwie daty, święto państwowe z datą wyborów nie zbiegły – stwierdził Ryszard Terlecki w rozmowie z Beatą Michniewicz w „Salonie politycznym Trójki”.

09:01

Gowin: Uważam, że mamy trochę za dużo konfliktów. Powinniśmy nieco inaczej rozłożyć akcenty na kolejne 2 lata rządów

Pierwsza część kongresu to będzie kongres wewnątrz PiS-owski, ale w drugiej części kongres przekształci się w kongres programowy całej Zjednoczonej Prawicy. Mam nadzieję, że tak [że obejrzymy nową twarz ZP]. Uważam, że mamy trochę za dużo konfliktów i powinniśmy też nieco inaczej rozłożyć akcenty na kolejne 2 lata naszych rządów, położyć większy nacisk na elementy prorozwojowe – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:54

Gowin o ustawie „Taksówka dla taksówkarza”: Na pewno będę jej przeciwny

Coś mi się obiło o uszy [o ustawie „Taksówka dla taksówkarza”]. Na pewno będę przeciwny tak, jak jestem przeciwny ustawie „Apteka dla aptekarza” – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet. Jak przyznał wicepremier, nie widzi nic złego w funkcjonowaniu takich firm jak Uber.

08:47

Gowin: Apel premier, by Europa wstała z kolan nie rzucił mnie na kolana, ale zdecydowanie się z tym apelem zgadzam

Nie rzucił mnie na kolana [apel premier Szydło, by Europa wstała z kolanem], ale zdecydowanie się z tym apelem zgadzam. Jestem bardzo zatroskany o kondycję współczesnej Europy i nie jest to koniunkturalizm ani na potrzeby naszej dyskusji, jak rozmawiamy czasami w cztery oczy to wypowiadam podobne poglądy – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:43

Gowin: Wyjście z koalicji z PiS? Możemy popełniać błędy, ale alternatywą jest prawdziwa dżuma

Nigdy nie miałem takiej ochoty. Wiem, co jest alternatywą. Alternatywą jest koalicja PO, PSL, Nowoczesna i jakaś forma lewicy. My, obóz rządowy możemy popełniać różne błędy, każdy z nas te błędy popełnia, ale alternatywą dla nas jest prawdziwa dżuma – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:40

Gowin: Mam wrażenie, że Kaczyński rozumie potrzebę gry na różnych instrumentach

Umówiliśmy się przed wyborami na to, że będziemy solidarnie realizować plan, który został przyjęty podczas konwencji programowej w Katowicach i wszystkie strony dotrzymują tego porozumienia. Umówiliśmy się też, że jeżeli po wyborach będą się pojawiały nowe projekty, niewydyskutowane wcześniej, to będziemy starali się szukać porozumienia, ale jeżeli tego porozumienia nie będzie, każdy może głosować jak uważa za właściwe – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

Mam wrażenie, że Jarosław Kaczyński rozumie potrzebę gry na różnych instrumentach i przypisywany mu taki pogląd, że należy posługiwać się tylko werblem jest całkowicie chybione – dodał wicepremier.

08:36

Gowin: Obecność w każdej koalicji wymaga kompromisów

Nie, nie jest w ten sposób [duszno w obozie władzy]. Obecność w każdej koalicji wymaga kompromisów i do tego mniejszego wymaga zdecydowanie większych niż od tego dużo większego. Z drugiej strony mam poczucie, że jestem członkiem rządu, który naprawdę gwarantuje Polsce bezpieczeństwo – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:32

Gowin: Rozmowy na temat wspólnego startu w wyborach samorządowych toczą się w bardzo dobrej atmosferze

Rozmowy na temat wspólnego startu [z PiS w wyborach samorządowych], przynajmniej w pewnym zakresie toczą się w bardzo dobrej atmosferze. Moja partia do rozmów o wspólnym starcie w wyborach przystąpiła z takim założeniem, że powinnismy mieć wspólne listy do sejmików wojewódzkich – bo to wybory bardzo upolitycznione – w miarę możliwości jak najszerzej wspólnych kandydatów w miastach prezydenckich, a co do wyborów na niższych szczeblach, powiaty, gminy, wójtowie, burmistrzowie – tutaj decyzje powinny należeć do struktur lokalnych obu partii – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet. Jak przyznał, dla niego właściwszym partnerem, obok PiS, jest antysystemowa prawica. Taka koalicja już powstała w Gdańsku.

07:58

Szymański: Rząd premier Szydło ma do tej pory niespotykanie intensywny kontakt z głównymi stolicami europejskimi

– Rząd premier Szydło ma do tej pory niespotykanie intensywny kontakt z głównymi stolicami europejskimi, w szczególności z Berlinem i kanclerz Merkel. Dobrze planujemy swoją komunikację z naszymi najbliższymi partnerami międzynarodowymi – przede wszystkim w UE, ale nie tylko – mówił Konrad Szymański w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:55

Szymański: Wystąpienie Szydło nie było antyeuropejskie, było przepojone troską o Europę i jej przyszłość

To było bardzo ważne wystąpienie [premier Szydło w Sejmie], które dotyczyło jednego z najważniejszych problemów przed którym stoi Europa. Problemem odpowiedzialności humanitarnej za to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie i bezpieczeństwa Europy, które dzisiaj stoi pod znakiem zapytania. Europa nie ma dzisiaj jednoznacznej odpowiedzi na to, w jaki sposób postępować i Polska jest jednym z bardziej aktywnych krajów, który mówi jasno, gdzie są problemy, nie posługując się polityczną poprawnością czy autocenzurą – mówił Konrad Szymański w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„Mam wrażenie, że to objaw całkowitej intelektualnej bezsilności opozycji, która w kółko powtarza słowo „hańba”, że wyprowadzamy Polskę z UE, a Beata Szydło zmierza w kierunku Marine Le Pen. To objaw całkowitej bezsilności. Jeżeli nie mają do powiedzenia nic więcej, to znaczy, że jesteśmy w poważnym kłopocie, że opozycja ma problemy z opisaniem z rzeczywistości. To wystąpienie nie było wystąpieniem antyeuropejskim, było przepojone troską o Europę i jej przyszłość, ponieważ UE jest dla nas ważna. Natomiast nie możemy pasywnie przyglądać się emu, kiedy Europa jest w poważnym kłopocie i kryzysie”

07:47

Szymański: Jeżeli KE chce odgrywać rolę polityczną, to musi się zgodzić na to, że będzie oceniana politycznie

W sprawie tej konkretnej, wąskiej, bo spraw z KE mamy 100, ona jest specyficzna, nigdy takich przypadków nie było, z całą pewnością mamy z napięciem politycznym zupełnie – w moim przekonaniu – niepotrzebnym, ale to sprawa nietypowa, nie jest to rutynowe zachowanie KE. Ta sprawa dawno powinna być zamknięta. Gdyby nie osobiste zaangażowanie, z którego nawet chyba przewodniczący Timmermans jest zadowolony, to sprawa byłaby zamknięta, więc jego osobista rola jest tutaj istotna – mówił Konrad Szymański w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„Myślę, że oświadczenie rzecznika komisji jest odrobinę zbyt jednoznaczne, ponieważ nie mam wątpliwości, że minister Waszczykowski – podobnie jak cały rząd – doskonale rozumie metody pracy, formalne reguły pracy komisji, kolegia, itd. KE jest ciałem politycznym i podlega również politycznym ocenom i komentarzom. Komisja nie może oczekiwać, że będzie wyłączona z prawa do politycznej oceny, a w tej opinii pobrzmiewa takie oczekiwania, że będziemy robili to, co chcemy, natomiast nie będziemy podlegali ocenie politycznej”

W tego typu sprawach mamy jednoznaczne stanowisko. Jeżeli KE chce odgrywać rolę polityczną, to musi się zgodzić na to, że będzie oceniana politycznie. Tak jak to się dzieje w każdym kraju – dodał Szymański.

300polityka.pl

WTOREK, 30 MAJA 2017

STAN GRY: DGP chwali spółki skarbu: Orlen z 5-krotnie większym zyskiem, Petru: Jednolity VAT, GPC do Kopacz: Won z Sejmu

300LIVE: Gowin o innych akcentach na kolejne 2 lata rządów o dżumie jako alternatywie dla PiS, Szymański konfrontacyjnie o Komisji Europejskiej, podkomisja o sądach i polityczny plan dnia: http://300polityka.pl/live/2017/05/30/

CZY ODEJŚCIE JAWORSKIEGO TO ZMIANA SZYKU PRZED PRZEJĘCIEM PEKAO – Anna Popiołek w GW: “Nie wiadomo, czy jego rezygnacja może mieć związek z ewentualnym powoływaniem nowego zarządu Banku Pekao, który niedawno został przejęty przez PZU. Na 8 czerwca zaplanowano walne zgromadzenie, podczas którego zostanie wymieniona cała rada nadzorcza. Wśród kandydatów nie ma speców od bankowości. Nowa rada może wymienić wkrótce również członków zarządu banku Pekao. Wciąż nie wiadomo również, kto zostanie powołany na prezesa Giełdy Papierów Wartościowych. Walne zgromadzenie zostało zaplanowane na 19 czerwca”. http://wyborcza.pl/7,155287,21883535,byly-posel-pis-odchodzi-z-zarzadu-pzu-czy-to-zmiana-szyku-przed.html

ZYSKI RZĄDOWYCH SPÓŁEK BYŁY NIEMAL DWA RAZY WIĘKSZE W PIERWSZYM KWARTALE NIŻ PRZED ROKIEM – jedynka DGP.

KADROWA KARUZELA NIE ZASZKODZIŁA, ŚWIAT SPRZYJAŁ – DGP o spółkach skarbu państwa: “W niektórych przypadkach poprawa była spektakularna – PKN Orlen, największy koncern paliwowy w Europie Środkowo-Wschodniej, miał w pierwszych trzech miesiącach niemal 2 mld zł zysku, ponad pięć razy więcej niż przed rokiem”. http://forsal.pl/finanse/gielda/artykuly/1046591,spolki-skarbu-panstwa-hossa-rzadowych-spolek-zyski-15-panstwowych-firm-sa-najwyzsze-od-2011-roku.html

RYSZARD PETRU ZAPOWIADA CIT 15% I JEDNOLITY VAT ZE WSPARCIEM NAJUBOŻSZYCH – jak mówi Andrzejowi Stecowi i Krzysztofowi Adamowi Kowalczykowi w RZ:” – Zmienicie CIT lub VAT?
– CIT obniżymy do 15 proc. Jestem zwolennikiem ujednolicenia VAT na poziomie 15-16 proc., dzięki czemu nie będzie kombinowania ze stawkami. Z zaoszczędzonych pieniędzy sfinansujemy program wsparcia dla najuboższych.
– W VAT będzie big bang czy stopniowa zmiana stawek?
– Jestem zwolennikiem big bangu. Wszystko, co robiono w Polsce etapami, kończyło się na pierwszym etapie”.

PETRU LICZY NA 20% – jak mówi RZ:
“- Na ile procent liczy pan w wyborach?- 15-20 proc. Będą mówił językiem korzyści: daję 3000 zł na pierwsze dziecko, w szerokim programie „Aktywna rodzina”. Każda para myśląca o pierwszym dziecku powinna więc głosować na Nowoczesną. No, chyba że od razu trafią się bliźniaki…”http://www.rp.pl/Wywiady/305299869-Ryszard-Petru-Aktywnym-damy-3000-na-kazde-dziecko.html

TRZEBA DYSKUTOWAĆ O EURO- Tomasz Walczak w SE: “To kraje ze wspólną walutą będą siłą napędową zreformowanej Wspólnoty, a pozostające przy swojej walucie kraje staną się jej peryferiami. Dlatego znów musimy przedyskutować, czy Polska powinna przyjąć euro.Odpowiedź wcale nie jest taka prosta. Tym bardziej że składa się z dwóch części – politycznej i ekonomicznej. Z politycznego punktu widzenia jest oczywiste, że rezygnacja ze złotówki na rzecz euro jest w naszym interesie. Tylko dzięki temu będziemy mieli wpływ na to, czym jest Unia i w jaką stronę zmierza. Kraje drugiej lub trzeciej prędkości, które zostaną przy własnych walutach, skazane będą na bycie członkami odpowiednio drugiej lub trzeciej kategorii”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/tomasz-walczak-euro-a-sprawa-polska_997327.html

WON Z SEJMU – JEDYNKA GPC O EWIE KOPACZ: “Powinna złożyć mandat poselski”. http://gpcodziennie.pl/64583-wonzsejmu.html

POMAGIERZY PUTINA – Adrian Stankowski w GPC: “Dziś nie ma żadnych wątpliwości, że nadwiślańscy pomagierzy Putina, zarówno politycy, jak i ich medialni koryfeusze, powinni raz na zawsze zniknąć z przestrzeni publicznej, bo to właśnie ich obecność sprawia, że Rosja wciąż może nami manipulować”. http://gpcodziennie.pl/64588-rekawrekezputinem.html

TO NIE KONIEC KOSZMARU, SZCZĄTKI 5 OFIAR W GROBIE KOLEJNEGO GENERAŁA – Fakt: “Gen. Włodzimierz Potasiński (†53 l.) był w chwili katastrofy smoleńskiej dowódcą Wojsk Specjalnych. Nawet dla najlepszych dowódców amerykańskich był wzorem do naśladowania. Za oceanem nazywano go „wizjonerem”. W jego trumnie śledczy odnaleźli szczątki jego i czterech innych ofiar katastrofy smoleńskiej – ustalił Fakt. Potwierdza to nam córka generała, Aleksandra. To kolejny taki przypadek ujawniony przez naszych dziennikarzy. Czy ten koszmar się skończy?” http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/ekshumacje-ofiar-katastrofy-smolenskiej-szczatki-ofiar-w-trumnie-generala/gq3ckfd

DEBATA USTROJOWA LEPSZA DLA PIS NIŻ NAPRAWIANIE CHODNIKÓW – Zuzanna Dąbrowska na jedynce RZ: “Dla prezydenta środowisko samorządowe jest ważne. To wśród radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów może szukać swojego zaplecza. Stąd powtórzony pomysł referendum konstytucyjnego, które ma się odbyć razem z wyborami lokalnymi 11 listopada 2018 roku. Propozycja ta ma dla PiS jedną podstawową zaletę: kampania wyborcza upłynęłaby pod znakiem wielkiej debaty ustrojowej, w której PiS czuje się pewniej niż w dyskusji o naprawianiu chodników”. http://www.rp.pl/Kraj/305299889-Dabrowska-Ruszyl-wyscig-po-samorzady.html

PIS SZANTAŻUJE PREZYDENTA: REFERENDUM MUSI BYĆ PO NASZEMU – Magdalena Rubaj w Fakcie: “– Albo to referendum odbędzie się na naszych warunkach i pytania będą nasze, albo w ogóle się nie odbędzie bo zablokujemy to w Senacie – mówi nam ważny polityk PiS”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/pis-szantazuje-prezydenta-referendum-ma-byc-po-naszemu/q19el15

POLSKA W ROLI PIENIACZA – Tomasz Krzyżak w RZ: “W kwestii polityki imigracyjnej Unii Polska ustawiła się w roli pieniacza i chłopca do bicia”. http://www.rp.pl/Publicystyka/305299887-Krzyzak-Powazna-rozmowa-o-uchodzcach.html

PO STRONIE RZĄDZĄCYCH PODKRĘCANIE KSENOFOBII – Bogusław Chrabota w RZ: “Jak na razie widzę po stronie rządzących stupor i podkręcanie polskiej ksenofobii. To nie jest odpowiedzialne, bo polityka z natury rzeczy musi sięgać w przyszłość. Tu stawką nie może być utrzymanie przez PiS władzy przez następną kadencję, ale to, co się wydarzy w Polsce i Europie w ciągu następnych dekad. (…)  Ale przede wszystkim wyzwolić mechanizmy empatii i solidarności. To także ważne zadanie, przed którym rządzący nie mogą uciekać”. http://www.rp.pl/Opinie/305299893-Chrabota-Uchodzcy-Jak-wyjsc-z-twarza.html

ADRIAN W BRUKSELI – Jerzy Surdykowski w RZ: “Do wkraczającego prezydenta USA podchodzi minister Waszczykowski, rozpoczyna rozmowę, udaje mu się zainteresować czymś Trumpa. Zbliża się do nich minister Macierewicz, zostaje przedstawiony, dostępuje uścisku dłoni najpotężniejszego człowieka świata, wymieniają pewnie jakieś uprzejmości, Trump rusza dalej. Nie starcza mu jednak czasu na prezydenta Dudę, który – choć zdołał przysunąć się blisko – pozostał niezauważony tak przez swoich ministrów, jak przez amerykańskiego mocarza. (…) Dlatego nie naśmiewam się z Adriana, ale współczuję prezydentowi Dudzie”. http://www.rp.pl/Felietony/305299890-Surdykowski-Adrian-w-Brukseli.html

KOGO ZNA BEATA KEMPA? – Jacek Harłukowicz w GW: “Znajomym Kokornaczyka i kolejnym nurkiem w tym towarzystwie jest inny sycowski policjant Artur Starmach. Za „dobrej zmiany” został wiceszefem komendy powiatowej w Oleśnicy (to stanowisko zajmował niegdyś Kokot). Żona komendanta Starmacha – Iwona – to też znajoma Renaty Kokot. Prowadzi w miasteczku popularny salon fryzjerski. Według rozmówców „Wyborczej” podczas wizyt w rodzinnym mieście z jej usług ma korzystać Kempa. – Nie udzielam informacji – mówi Starmach. Pytam Kempę, czy zna żony policjantów. „Proszę mnie nie nękać (…), widzę, że nie ma pan na celu ustalenia faktów, a ich kreowanie” – odpisuje”. http://wyborcza.pl/7,75398,21882777,kogo-zna-beata-kempa-kariery-ludzi-z-sycowa-rodzinnej-miejscowosci.html

KEMPA NIE UZNAJE GRANICY PRZYZWOITOŚCI – Jacek Harłukowicz w GW: “Zamiast odpowiedzieć na wątpliwości posłów opozycji w sprawie jej roli w awansach policjantów, Beata Kempa oświadcza, że zajmie się nimi prokuratura. (…) Granicy przyzwoitości – tej, która powinna rozdzielać interes prywatny od państwowego – minister Beata Kempa najwyraźniej nie uznaje”. http://wyborcza.pl/7,75968,21882903,granice-beaty-kempy-dlaczego-minister-grozi-prokuratura.html

SZYKUJE SIĘ ROZŁAM W KUKIZ’15 – pisze Marcin Dobski w RZ: “„Rzeczpospolita” ustaliła, że w Warszawie tworzy się koalicja przed wyborami samorządowymi, w której skład mają wejść – oprócz Skutecznych i Bezpartyjnych – także stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, Warszawska Wspólnota Samorządowa i Nasz Ursynów, którego współzałożycielem jest Piotr Guział. – Wystartujemy razem z Bezpartyjnymi na sto procent, na pewno w Warszawie – przekonuje „Rzeczpospolitą” współpracownik posła Liroya-Marca”. http://www.rp.pl/Polityka/305299904-Szykuje-sie-rozlam-w-Kukiz15.html

WYPOWIEDZI LIROYA W SE KONFRONTACYJNE WOBEC KUKIZA: “ To nie Paweł zdecyduje, czy będę startował, czy nie. To ja zdecyduję. Zaufałem Pawłowi i zgodziłem się wejść do jego ruchu. Poszedłem za Kukizem jako liderem, ale nie jest on nieomylnym szefem, który może mnie czy innym posłom rozkazywać. Mam 46 lat i widziałem wiele w życiu i nie sądzę, żebym widział mniej od Pawła. Jestem z nim na równych prawach – zaznacza Liroy. I opisuje, co mu się nie podoba u Kukiza. – Na przykład to, że Paweł powiedział, że ja nie będę startował na prezydenta Warszawy. A kim jest Paweł? To nie on zdecyduje. Tu są jednomandatowe okręgi wyborcze i mógłbym przecież wystartować – dodaje Marzec. I zdradza, że nie wie, czy będzie posłem na kolejną kadencję. – Wszystko zależy od Pawła. Nie wiem, czy wsadzi mnie na listy wyborcze. To on jest liderem – dodaje na koniec Liroy”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/posel-liroy-ostro-kukiz-nie-bedzie-mi-rozkazywa_997178.html

GW W CYKLU PIENIĄDZE I SPÓŁKI O MEDIALNYM OTOCZENIU PIS: “Rządy PiS sprzyjają NWP. Już po czterech miesiącach 2016 r. osiągnęło ponad 1 mln zł zysku. W przyszłość patrzy z optymizmem, chce zaciągnąć 3 mln zł kredytu na wykup siedziby przy ul. Filtrowej. Wydawnictwu powodzi się jak nigdy dotąd, choć spółka działa już od 12 lat”. http://wyborcza.pl/7,75248,21882823,pis-pieniadze-ispolki-strefa-niezaleznych-ikuzyn-prezesa.html

MON KAZAŁ SPISAĆ OBCYCH – Paweł Wroński w GW: “Interpelację w sprawie zbierania danych złożył klub PO. Zdaniem posłów tego rodzaju działanie ze strony urzędników państwowych jest złamaniem konstytucji, która nie różnicuje obywateli polskich ze względu na narodowość. – Skandaliczne jest domniemanie, że jakikolwiek obywatel ze względu na inną narodowość może stanowić zagrożenie terrorystyczne – mówił „Wyborczej” Sławomir Nitras, jeden z inicjatorów interpelacji. Na razie nie wiadomo, dlaczego to MON, a nie MSWiA zbiera dane. Według byłego szefa MON Tomasza Siemoniaka to drastyczne naruszenie kompetencji MSWiA przez resort obrony”. http://wyborcza.pl/7,75398,21882842,mon-kazal-spisywac-obcych-po-sklada-interpelacje.html

BURZA O MNIEJSZOŚCI – RZ o interpelacji Nitrasa i posłów PO ws pytania przez wojewodów o mniejszości: “Czy MON może pytać samorządy o mniejszości narodowe? Posłowie Platformy Obywatelskiej biją na alarm i twierdzą, że nie”. http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/305299900-Czy-MON-moze-pytac-samorzady-o-mniejszosci-narodowe.html

OSTATNI DYSYDENT – KATARZYNA KOLENDA-ZALESKA O BRZEZIŃSKIM – pisze w GW: “Dziś, gdy światem rządzą ludzie zależni od układów i układzików, Zbigniew Brzeziński staje się wzorcem urzędnika, polityka i patrioty. Unikał patosu, ale w świecie, który stoi na skraju chaosu, patos przywraca właściwe znaczenie słów”. http://wyborcza.pl/7,75968,21881849,brzezinski-mowil-jak-jest.html

300polityka.pl

Szczątki 8 ofiar katastrofy smoleńskiej w trumnie gen. Kwiatkowskiego. Mamy potwierdzenie

mk, IAR, 29.05.2017

Pogrzeb generała Bronisława Kwiatkowskiego

Pogrzeb generała Bronisława Kwiatkowskiego (Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta)

W trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego, jednej z ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu, znajdują się też szczątki 7 innych osób – podał „Fakt”. Informację potwierdza Prokuratura Krajowa.

Dziennik „Fakt” ujawnił, że w trumnie dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych gen. Bronisława Kwiatkowskiego spoczywały szczątki 7 innych ofiar katastrofy smoleńskiej.

„Fakt” przypomina, że po przetransportowaniu ciał do Polski zabroniono otwierania trumien. Miały tego zakazywać przepisy sanitarne. „Krzyczeć mi się chce na cały świat. Nienawidzę kłamstwa. Siedem lat mnie okłamywali” – powiedziała Krystyna Kwiatkowska, wdowa po generale Bronisławie Kwiatkowskim. Jak mówiła, w trumnie jej męża znalazły się zarówno większe, jak i mniejsze fragmenty innych ciał.

„Potwierdzam informację rodziny gen. Bronisława Kwiatkowskiego” – napisała w odpowiedzi na nasze pytania dotyczące sprawy rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik.

Sasin: To pokazuje zaniedbania poprzedniego rządu

Poseł PiS Jacek Sasin powiedział, że dzisiejsze doniesienia „Faktu” o 8 ciałach w trumnie generała Bronisława Kwiatkowskiego potwierdzają słuszność decyzji prokuratury o ponownych ekshumacjach ofiar katastrofy smoleńskiej.

Jacek Sasin mówił w TVP Info, że te doniesienia obnażają błędy poprzedniego rządu, który zapewniał o prawidłowych działaniach po katastrofie smoleńskiej.

– To pokazuje jak nie mieli racji ci, którzy tę decyzję krytykowali, jak straszliwym zaniedbaniem poprzedniego rządu, rządu Donalda Tuska było dopuszczenie do tego, że takie sytuacje mogły się zdarzyć, że te ciała, które wracały ze Smoleńska, były chowane bez poddania badaniom w Polsce, bez sekcji i bez identyfikacji – powiedział Jacek Sasin, który w 2010 roku był zastępcą szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Ekshumacja ciał pary prezydenckiej na Wawelu

http://www.gazeta.tv/plej/19,114927,20977198,video.html

gazeta.pl

Szczątki 8 osób… Można było inaczej? Tak. Wystarczyło odroczyć wszelkie pogrzeby do lipca-sierpnia i zbadać dokładnie. Dopiero byłby wrzask.

Ziemowit Szczerek niestety w punkt na

Stanisław Skarżyński

Ci ekspansywni, płodni uchodźcy. Czy Kaczyński radzi sobie z tabliczką mnożenia

29 maja 2017

Demonstracja

Demonstracja „Uchodźcy mile widziani” w Warszawie (FOT. SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Prezes PiS: My mielibyśmy przyjąć siedem tysięcy. Proszę sobie to teraz przemnożyć razy 180 i wychodzi ponad 1 200 000. Oczywiście pewnie aż tak by nie było (…). Jeśli chcielibyśmy powstrzymać tę falę agresji ze strony imigrantów – chociażby w stosunku do kobiet – trzeba by było użyć jakichś represji. Gdybyśmy użyli represji, to zaraz by się okazało, że dla innych jesteśmy nazistami.

„Finowie przyjęli 100 osób, a dziś mają już ich 18 tysięcy. Przelicznik jest jeden do 180” – ogłosił Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. Powtórzył to za Ryszardem Czarneckim, który w TVN 24 opowiadał, jak to Finlandia w 1990 roku miała przyjąć 100 somalijskich uchodźców, z których w ćwierć wieku zrobiło się 18 tysięcy.

wyborcza.pl

Kogo zna Beata Kempa? Kariery ludzi z Sycowa – rodzinnej miejscowości minister

Jacek Harłukowicz, 30 maja 2017

Beata Kempa, szefowa kancelarii prezesa rady ministrów

Beata Kempa, szefowa kancelarii prezesa rady ministrów (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Pod rządami PiS ludzie z Sycowa, rodzinnej miejscowości minister Beaty Kempy, pną się po szczeblach kariery. Od kancelarii premiera po wrocławską policję.

Wśród błyskotliwych karier ludzi z matecznika Kempy znajdziemy awanse w świecie polityki naturalne: kiedy dostajesz ważne stanowisko (Kempa została szefową Kancelarii Prezesa Rady Ministrów), ciągniesz za sobą zaufanych. Tak więc Przemysław Myszakowski, popierany przez Kempę kandydat na burmistrza Oleśnicy z 2010 r., a później miejski radny, został zastępcą dyrektora departamentu spraw obywatelskich KPRM. Artur Noworyta zwolnił zaś fotel zastępcy starosty oleśnickiego, by objąć stanowisko zastępcy dyrektora w Ministerstwie Sprawiedliwości, resorcie Zbigniewa Ziobry – szefa Solidarnej Polski. Kempa jest jej wiceprezesem.

Ale są i kariery, o których Kempa rozmawiać nie chce. Na pytania „Wyborczej” odpowiada SMS-em: „Nie pozwolę zaszczuć siebie i swojej rodziny”. W kolejnym: „Sprawą będzie zajmować się prokuratura”. Czego dotyczy ta reakcja? Chodzi o policjantów z Sycowa w powiecie oleśnickim. Po wyborach szybko awansowali, a teraz są bohaterami jednego z największych skandali rządu PiS.

Szef komisariatu chwalił się poparciem Beaty Kempy

Kiedy 15 maja 2016 r. rażony policyjnym paralizatorem umiera Igor Stachowiak, szefem komisariatu Wrocław-Stare Miasto jest Jerzy Kokot. Całą wrocławską policją kieruje Arkadiusz Małecki: od początku krytycznie ocenia Kokota i to, co wydarzyło się w komendzie. Chce nawet odebrać Kokotowi kierowanie komisariatem. Ale w październiku to on zostaje zdegradowany, Kokot zaś idzie w górę – obejmuje stanowisko zastępcy komendanta miejskiego we Wrocławiu. Jego szefem jest Dariusz Kokornaczyk, również powołany za rządów PiS. Wychodzi na jaw, że Kokot i Kokornaczyk, zdymisjonowani w ostatnich dniach za sprawę Stachowiaka, pochodzą z Sycowa. Opozycja pyta: czy Kempa miała związek z ich awansami?

Minister zaprzecza. Wydaje oświadczenie, w którym pisze: „Jerzy Kokot i Dariusz Kokornaczyk nie są w kręgu moich znajomych (…), nie śledziłam ich kariery zawodowej w strukturach dolnośląskiej policji”.

CZYTAJ TAKŻE: Po śmierci Igora Stachowiaka. Czy Kempa i Zieliński wiedzieli o paralizatorze?

Ale sprawa wygląda na bardziej złożoną. Kilku wrocławskich policjantów opowiedziało „Wyborczej”, że wicekomendant Kokot chwalił się poparciem Kempy. Miał też mówić, że z wpływową minister przyjaźni się jego żona Renata, dyrektorka gimnazjum w Dziadowej Kłodzie, wsi pod Sycowem. Czy to prawda? – Nie znam Beaty Kempy – mówi Renata Kokot. Jej mąż o wydarzeniach sprzed roku rozmawiać nie chce. Zaprzecza, że zna szefową KPRM.

Zobacz też:

„To był zgniły układ” w komendzie. PO żąda billingów Beaty Kempy. Minister donosi na Platformę

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21869932,video.html

Czy Beata Kempa odwiedziła oleśnicką komendę?

Dyrektorem zespołu szkół w Dziadowej Kłodzie, w którego skład wchodzi kierowane przez Renatę Kokot gimnazjum, jest Zdzisław Bałwas. Od lat dobrze znany Kempie. W 2010 r., kiedy miała wpływ na listy wyborcze, Bałwas był kandydatem PiS na radnego powiatu oleśnickiego. Oprócz niego miejsca dostało jeszcze dwóch ówczesnych asystentów Kempy z Sycowa, w tym obecny starosta oleśnicki Wojciech Kociński. Kociński jest nurkiem, podobnie jak Robert Kokornaczyk – brat Dariusza, zdymisjonowanego komendanta z Wrocławia. To kolejny funkcjonariusz z Sycowa, który awansował w ramach „dobrej zmiany”. W grudniu został naczelnikiem wydziału kryminalnego komendy powiatowej w Oleśnicy.

Znajomym Kokornaczyka i kolejnym nurkiem w tym towarzystwie jest inny sycowski policjant Artur Starmach. Za „dobrej zmiany” został wiceszefem komendy powiatowej w Oleśnicy (to stanowisko zajmował niegdyś Kokot). Żona komendanta Starmacha – Iwona – to też znajoma Renaty Kokot. Prowadzi w miasteczku popularny salon fryzjerski. Według rozmówców „Wyborczej” podczas wizyt w rodzinnym mieście z jej usług ma korzystać Kempa. – Nie udzielam informacji – mówi Starmach. Pytam Kempę, czy zna żony policjantów. „Proszę mnie nie nękać (…), widzę, że nie ma pan na celu ustalenia faktów, a ich kreowanie” – odpisuje.

CZYTAJ TAKŻE: Układ ciągle działa. Beata Kempa – szara eminencja Kaczyńskich w Sycowie

Według posłów PO Borysa Budki i Krzysztofa Brejzy po ujawnieniu przez TVN filmu z ostatnich godzin życia Igora Stachowiaka Kempa odwiedziła oleśnicką komendę. Miałoby to sugerować, że zna lokalnych policjantów. Gdy o to pytam, Kempa nie odpowiada. Zapowiada za to, że sugestiami posłów poczuła się pomówiona, więc poinformowała Prokuraturę Generalną. Dlaczego skierowała sprawę tam, zamiast wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia? Kempa: – Dopuszczono się przestępstwa, zostałam pokrzywdzona. Walka polityczna ma swoje granice.

wyborcza.pl

PiS: Pieniądze i Spółki. Strefa niezależnych i kuzyn Jarosława Kaczyńskiego [CZĘŚĆ II CYKLU]

Agata Kondzińska, Iwona Szpala, 30 maja 2017

Tomasz Sakiewicz i Jarosław Kaczyński

Tomasz Sakiewicz i Jarosław Kaczyński (Fot. Wojciech Olkuśnik / AG)

Kiedy Jarosław Kaczyński odbierał tytuł Człowieka Roku „Gazety Polskiej” z rąk Tomasza Sakiewicza, nie wspomniał, że interesy redaktora Sakiewicza współfinansują powiązane z PiS spółki, a biznesu pilnuje kuzyn Kaczyńskiego.

Wczoraj w pierwszej części cyklu „PiS: Pieniądze i Spółki” opisaliśmy, jak środowisko Jarosława Kaczyńskiego założyło na początku lat 90. Fundację Prasową Solidarności. Fundacja pozyskała od likwidowanego koncernu RSW popularną popołudniówkę „Express Wieczorny” oraz liczne budynki. Z medialnych marzeń nic wtedy nie wyszło – „Express” naładowany partyjną propagandą stracił czytelników, a koledzy Kaczyńskiego sprzedali gazetę Szwajcarom. Zostały im za to liczne nieruchomości, którymi obdzielili kilka spółek, m.in. Srebrną. Spółki zajmują się do dziś wynajmem biur i szykują deweloperskie projekty, m.in. budowę 190–metrowego wieżowca w Warszawie.

PRZECZYTAJ TEŻ: PiS: Pieniądze i Spółki. Tak powstawało imperium Jarosława Kaczyńskiego [I część cyklu]

Środowisko Kaczyńskiego nie porzuciło jednak marzenia o własnym koncernie medialnym. Od paru lat realizuje je wspólnie z Tomaszem Sakiewiczem i jego „strefą wolnego słowa”: miesięcznikiem „Niezależna Gazeta Polska – Nowe Państwo”, tygodnikiem „Gazeta Polska”, dziennikiem „Gazeta Polska Codziennie”, portalem Niezalezna.pl oraz telewizją Republika.

ZOBACZ TAKŻE: W serwisie Biqdata.pl pokazujemy finansowe zaplecze PiS

Człowiek roku Jarosław Kaczyński

Jesień 2015 r. PiS przejmuje władzę, a „Gazeta Polska” triumfuje na okładce: „Wygraliśmy”. Tygodnik wydaje Niezależne Wydawnictwo Polskie. Jego prezesem i redaktorem naczelnym „GP” jest prawicowy dziennikarz Tomasz Sakiewicz (na zdjęciu poniżej). Jego radość jest podwójna: polityczna i biznesowa.

Tomasz Sakiewicz na pikiecie Klubów Gazety Polskiej pod rosyjską ambasadą

Tomasz Sakiewicz na pikiecie Klubów Gazety Polskiej pod rosyjską ambasadą SŁAWOMIR KAMIŃSKI

W NWP notują znaczącą poprawę sytuacji finansowej „pod koniec 2015 r., kiedy zaczęły się pojawiać przychody z reklam”, m.in. od spółek skarbu państwa. Wydawnictwo zostaje też partnerem Narodowego Centrum Kultury (podlega wicepremierowi Piotrowi Glińskiemu): za 50 tys. zł robi cykl wkładek historycznych, za 20 tys. wydaje „Śpiewnik polskich kolęd”. W 2015 r. NWP zarabia ponad 173 tys. zł. I z rozmachem wchodzi w rok następny.

W styczniu pod warszawski Teatr Palladium podjeżdżają limuzyny gości, krąży BOR. Za chwilę rozpocznie się gala przyznania tytułu Człowieka Roku „Gazety Polskiej”. To już 11. edycja, wśród wcześniejszych laureatów są m.in. Mariusz Kamiński (dziś koordynator służb specjalnych), Antoni Macierewicz (dziś szef MON), smoleńscy eksperci PiS Wacław Berczyński i Wiesław Binienda oraz premier Węgier Viktor Orbán.

Ale nigdy gala nie była tak podniosła. Dla „Gazety Polskiej” specjalnie przerwano posiedzenie Sejmu, do Palladium przyjechały kamery TVP. W teatrze zasiedli prezydent Andrzej Duda z żoną, rząd, europosłowie i posłowie PiS. Nagrodę Człowieka Roku odebrał Jarosław Kaczyński. Mówił:

– Cenię ją wysoko, bo dostałem ją od gazety i koncernu medialnego, który rzeczywiście jest strefą wolnego słowa, który był przez lata redutą wolności, prawdy i tego wszystkiego, co służy polskiej niepodległości.

Kaczyński nie dodał, że „GP” i jej „strefę wolnego słowa” finansowo wspierają powiązane z PiS spółki, a interesu pilnuje tam m.in. kuzyn prezesa PiS Grzegorz Tomaszewski.

Rządy PiS sprzyjają NWP. Już po czterech miesiącach 2016 r. osiągnęło ponad 1 mln zł zysku. W przyszłość patrzy z optymizmem, chce zaciągnąć 3 mln zł kredytu na wykup siedziby przy ul. Filtrowej. Wydawnictwu powodzi się jak nigdy dotąd, choć spółka działa już od 12 lat.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wstydliwi darczyńcy. 15 osób i instytucji z Polski wpłaciło łącznie 200 tys. euro na polityczną rodzinę PiS w Parlamencie Europejskim. Ale prawie nikt nie chce na ten temat rozmawiać

Redaktor Darski na tropie

Początki wydawnictwa są trudne, szuka pieniędzy. W 2005 r. w NWP chce zainwestować firma King & King. Dorobiła się na ropie i gazie oraz współpracy z KGHM. Jest gotowa wpompować w NWP ponad 950 tys. zł, wpłaca już pierwszą ratę – prawie pół miliona złotych. Ale do „Gazety Polskiej” dociera informacja, że jej inwestorzy są powiązani ze służbami i chcą dokonać wrogiego przejęcia. Redaktorzy „GP” rozpoczynają dziennikarskie śledztwo.

Józef Darski (pseudonim Jerzego Targalskiego, na zdjęciu poniżej) oskarża na łamach „GP” firmę King & King o powiązania z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi i rosyjskim wywiadem.

Jerzy Targalski w Sejmie, 2006 r.

Jerzy Targalski w Sejmie, 2006 r. Fot. Sławomir Kamiński / AG

Targalski vel Darski pisze: właściciele firmy grali role antykomunistów, by uwiarygodnić się na prawicy. Zaczęli od sponsorowanych ogłoszeń w „GP”, zniknęli na dwa lata, by powrócić i dofinansować wydawnictwo. Do tego chwalą się kontaktami z Partią Republikańską w USA. Wnioski Targalskiego: „Ktoś podjął decyzję o ich uruchomieniu”.

Targalski przyznaje na łamach, że Sakiewicz negocjował z King & King. Rozpisuje też scenariusz gry wywiadowczej: spółka chciała infiltrować i skompromitować obóz PiS przed wyborami w 2005 r. Jak? Na przykład budując partię prawicową wokół „GP” i atakując PiS z prawej flanki. Grać na rozbicie, „co ostatecznie pogrzebałoby plany IV RP jeszcze przed próbą podjęcia ich realizacji”.

W NWP rozwiązują umowę z King & King. Targalski: „Przypomina się zasada podwójnego ogona. Bezpieka śledziła daną osobę za pomocą dwu ekip; pierwsza robiła to nieudolnie i na pokaz, a w końcu figurantowi udawało się ją zmylić, tymczasem w rzeczywistości inwigilacją zajmowała się druga ekipa, której istnienia ofiara nawet nie podejrzewała”.

Sakiewicz zawiadamia prokuraturę. Twierdzi, że zagrożone było bezpieczeństwo państwa. W swojej książce „Cena władzy” ówczesny prokurator krajowy z nadania PiS Janusz Kaczmarek wspomina wizytę Sakiewicza w swoim gabinecie: „Przez blisko godzinę tłumaczyłem mu, że nie możemy wykorzystać prokuratury w jego sporze z King & King. On uważa, że tam działają służby, że prokuratura musi wykryć spisek, ten układ, a prokuratorzy umorzyli postępowanie, więc trzeba zmienić prokuratora”.

Po tych przygodach „GP” postawi na pewnych inwestorów, m.in. ze środowiska PiS.

Pieniądze i spółki, czyli historia finansów PiS [TYLKO W GAZECIE WYBORCZEJ]

http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21881154,video.html

Co zrobić, kiedy mocno wieje?

Przeglądamy udziałowców Niezależnego Wydawnictwa Polskiego, które wydaje „Gazetę Polską”. Najpoważniejszy to Sakiewicz (27 z 164 udziałów) oraz dziennikarze „GP”, m.in. Katarzyna Hejke i Piotr Lisiewicz. Ale są też inne osoby:

  • Lucjan Bełza kierował biurem bezpieczeństwa w warszawskim ratuszu, kiedy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński. Mieszkańcy mogli go zapamiętać z poradnika dotyczącego zagrożeń, który rozdawano w urzędach. Bełza go wymyślił i napisał. Co zrobić, kiedy mocno wieje? Bełza radził: „Unikaj używania wind, włącz radio bateryjne na częstotliwości radia lokalnego” (2 udziały);
  • Andrzej Sośnierz, poseł klubu PiS (5 udziałów);
  • Izabela Dziewiątkowska, powiatowa radna PiS w Wołominie (12 udziałów);
  • Antoni Borkowski, prawicowy aktywista, inicjator mszy na Jasnej Górze w intencji „strefy wolnego słowa” (5 udziałów);
  • Alfred Wachowiak, współautor odezwy do premiera Donalda Tuska, by ten bronił dobrego imienia uczestników lotu, który zakończył się katastrofą smoleńską. Wachowiak chciał, by Tusk przeprowadził kampanię w krajach UE i USA informującą o najnowszych ustaleniach śledczych (18 udziałów);

Wydawnictwo ma też wspólników: spółkę Słowo Niezależne (9 udziałów) i spółkę Rejtan (2 udziały), wspólny projekt Sakiewicza i jego teścia.

Przepływ pieniędzy ze Srebrnej

Przepływ pieniędzy ze Srebrnej rys. ‚Gazeta Wyborcza’

Słowo na nowe czasy

10 listopada 2005 r. Kazimierz Marcinkiewicz wygłasza w Sejmie exposé. Zaczynają się pierwsze rządy PiS. 11 dni później Tomasz Sakiewicz i Janusz Miernicki (znają się z „Gazety Polskiej”) zawiązują spółkę Słowo Niezależne. Cel: wprowadzenie na rynek i wydawanie miesięcznika „Niezależna Gazeta Polska” (cztery lata później połączy się z „Nowym Państwem”, które wydawała spółka Srebrna powiązana z PiS).

Dwa lata ówczesnych rządów PiS są zyskowne dla Słowa Niezależnego: rok 2006 kończy z zyskiem 137 tys. zł, kolejny rok – 153 tys. zł. Potem PiS przegrywa wybory i zaczynają się kłopoty – następny rok to 370 tys. zł straty.

W 2008 r. spółka wprowadza się na Al. Jerozolimskie 125/127. To budynek po byłym „Expressie”, zarządza nim Srebrna. I to Srebrna ratuje Słowo w 2009 r., kiedy jest deficytowe. Ówczesny prezes Srebrnej Kazimierz Kujda decyduje o zakupie udziałów w Słowie Niezależnym za 75 tys. zł i wchodzi do zarządu spółki. W 2010 r. udaje się wypracować nikły zysk: 15 tys. zł. Kolejne dwa lata – znów minus i wyprowadzka na Filtrową, do siedziby „Gazety Polskiej”.

Chwilowy ratunek przychodzi wraz z Lucjanem Siwczykiem, który w 2013 r. kupuje udziały Słowa za 42 tys. zł.

PRZECZYTAJ TEŻ: Rodzina z ulicy Srebrnej. Krewny i zaufani prezesa PiS kontra słynny kupiec reprywatyzacyjnych roszczeń

Blask wokół Eltona Johna

„Często człowiek, osiągając jakiś sukces, czuje dumę, która szybko przeradza się w pychę. A ja żyję ze świadomością, że wszystkie swoje sukcesy zawdzięczam Bogu. Wiele razy miałem tego dowody, jak np. w biznesie, w sytuacjach propozycji korupcyjnych, kiedy odmawiałem i nie dostawałem zlecenia. Za chwilę skądinąd przychodziła lepsza oferta, a za kilka dni – jeszcze lepsza. Czyż to nie opatrzność Boża?” – zastanawiał się Siwczyk w „Gościu Niedzielnym”.

Dobrodziej prawicowych przedsięwzięć. Prezes Transcoloru – firmy, która oświetla produkcje telewizyjne, koncerty, imprezy plenerowe. W PRL pracował w kopalni, jako elektryk w katowickim Spodku, a własne oświetlenie postanowił robić po koncercie Eltona Johna w 1984 r. Po transformacji ustrojowej dorabia się sporych pieniędzy, m.in. obsługując produkcje telewizji TVN i Polsat.

W „Gościu Niedzielnym” Siwczyk mówił: „Postanowiłem wesprzeć te grupy, które próbują dojść do prawdy o Smoleńsku”. Wykłada fundusze na wsparcie „strefy wolnego słowa”. Zainwestował też w film „Smoleńsk”. Jest również wspólnikiem Radia Wnet. To projekt prawicowego dziennikarza Krzysztofa Skowrońskiego, obecnego szefa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Wnet to kolejna redakcja, która łapie wiatr w żagle po zwycięstwie PiS w 2015 r. Wraz z Narodowym Centrum Kultury robi cykle audycji o rocznicy chrztu Polski (61 tys. zł), o polskich świętych (45 tys. zł) i słuchowiska „Cichociemni wyklęci” (prawie 200 tys. zł).

Wracamy do Słowa Niezależnego. Nawet inwestycje Siwczyka nie wyprowadzają spółki na prostą. Ale lepsze czasy dla Słowa przychodzą, kiedy i ono zostaje partnerem Narodowego Centrum Kultury. W 2016 r. Słowo za pieniądze NCK organizuje imprezę „Vivat Maj, 3 Maj” (241 tys. zł), koncert patriotyczny „Nam twierdzą będzie każdy próg” w rocznicę Bitwy Warszawskiej 1920 r. (60 tys. zł). Śpiewał tam Jan Pietrzak (komentator „Gazety Polskiej Codziennie”), a na scenie pojawił się „długo wyczekiwany pan Antoni Macierewicz”.

Jan Pietrzak

Jan Pietrzak PRZEMEK WIERZCHOWSKI

NCK – poza prawicowymi mediami – wspiera też bezpośrednio Pietrzaka. Koncerty barda prawicy organizuje jego Towarzystwo Patriotyczne. NCK przekazuje mu 176 tys. zł (występ z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej, dzień przed tym zorganizowanym przez Słowo Niezależne) oraz 170 tys. zł za koncert z okazji Święta Niepodległości. Jest jeszcze trzecia dotacja – 135 tys. zł na projekt „Czas poloneza”.

To nie Tusk. To Janina Goss

Lato 2011 r. Powstaje spółka Forum, na jej czele staje Sakiewicz. Jesienią dołącza do rady nadzorczej europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Szykują się wybory parlamentarne, a na rynku debiutuje dziennik „Gazeta Polska Codziennie”. Redaktor naczelny Sakiewicz liczy na sprzedaż 120-150 tys. egzemplarzy dziennie. W zespole redakcyjnym:

  • Jerzy Targalski vel Józef Darski (wiceprezes Polskiego Radia za pierwszych rządów PiS),
  • Joanna Lichocka (dziś posłanka PiS),
  • Marcin Wolski (dziś szef TVP 2),
  • Jan Pietrzak,
  • Ewa Stankiewicz (szefowa Solidarnych 2010),
  • pisze też sam Ryszard Czarnecki

Sakiewicz zapowiada „tabloid polityczno-plotkarski z dużym naciskiem na sport”. Dzień przed wyborami „GPC” daje okładkę ze zdjęciem Marii i Lecha Kaczyńskich i tytułem „Prezydent został zamordowany”. Efekt: niemal 48 tys. sprzedanych gazet, rekord „GPC” (dane Związku Kontroli Dystrybucji Prasy).

Na tym chwilowo kończą się sukcesy. Zaczynają się problemy finansowe. Sakiewicz pisze o trudach w redakcji: kilkudziesięciogodzinne dyżury dziennikarzy, brak snu, szefostwo redakcji i spółki pracuje za darmo. Nie pomagają nawet reklamy od SKOK-ów. Naczelny apeluje do czytelników: kupujcie po dwa egzemplarze, także dla sąsiada. I to nie pomaga.

Latem 2012 r. wkracza nowy gracz: wspomniana już spółka Srebrna. Wspomoże finansowo spółkę Forum, czyli wydawcę „GPC”. Srebrna tworzy spółkę Geranium i poprzez nią kupuje akcje Forum o wartości 2,5 mln zł.

Geranium zawiązują zaufani Jarosława Kaczyńskiego: Janina Goss i Kazimierz Kujda.

– Podpisaliśmy umowę, w której Geranium zobowiązało się do nieingerowania w sprawy redakcyjne. Sympatyzuję z niektórymi poglądami PiS, ale robienie partyjnej gazety mnie nie interesuje – zapewnia Sakiewicz.

Sakiewicz rezygnuje z prezesury w Forum, teraz porządki ma tam robić desant ze spółki Srebrna. Prezesem Forum zostaje Goss, a do rady nadzorczej wchodzą pracownice sekretariatu centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej Barbara Skrzypek (pani Basia z „Ucha Prezesa”) i Katarzyna Lubiak oraz kierowca prezesa Kaczyńskiego Jacek Rudziński.

Goss nie radzi sobie w branży medialnej. Mechanicznie tnie koszty, rezygnuje z depesz Polskiej Agencji Prasowej, zaczynają się też problemy z dystrybucją. „GPC” jest dostępna tylko w Warszawie, a to 20 proc. nakładu. Czytelnicy są przekonani, że doszło do prowokacji wymierzonej w „strefę wolnego słowa”. Wydzwaniają do redakcji, piszą na Facebooku. Są przekonani, że to rząd Tuska, a nie Janina Goss, przeszkadza w kolportażu gazety. Goss wkrótce bez rozgłosu odchodzi z Forum. Nowym prezesem zostaje Grzegorz Tomaszewski. Czyli kuzyn Kaczyńskiego.

W „GPC” inwestuje też znany już darczyńca prawicy – Lucjan Siwczyk. Kupił akcje Forum za 600 tys. zł.

PRZECZYTAJ TEŻ: Niepokorne media w wyścigu do ucha Jarosława Kaczyńskiego. Jak Sakiewicz bije się z Karnowskimi

Puszcza i córka ministra

Pod koniec 2008 r. Sakiewicz wraz z mecenasem prawicowych spółek Sławomirem Sawickim zakładają fundację Niezależne Media. Przez lata jej działalność to drobnica: dokłada 6 tys. zł do II Biegu o Puchar Rotmistrza Pileckiego, przekazuje 1,5 tys. zł na portal Niezalezna.pl, kupuje kamerę i rejestrator dźwięku za ok. 2 tys. zł.

W 2012 r. Sakiewicz zmienia statut. Niezależne Media mogą prowadzić działalność gospodarczą (wydawanie gazet i książek, działalność filmowa i telewizyjna), ale fundacja ma też animować „niezależną debatę lokalnych społeczności”, wspierać działania służące podtrzymaniu dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego. Ten zapis fundacja doprecyzuje cztery lata później – w maju 2016 r. Zaznaczy, że dziedzictwo przyrodnicze należy rozumieć „jako ochrona środowiska, bioróżnorodności czy propagowanie idei zrównoważonego rozwoju”.

Ta definicja pozwoli fundacji w 2017 r. wystartować w konkursie Ministerstwa Środowiska.

Minister środowiska Jan Szyszko

Minister środowiska Jan Szyszko Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

Resort kierowany przez Jana Szyszkę przyznaje jej 6 mln zł na projekt Puszcza.tv o Puszczy Białowieskiej (tej samej, którą Szyszko wycina przy sprzeciwie Komisji Europejskiej oraz zamyka wstęp do niej dla turystów). Portal OKO.press ujawnia, że przy projekcie Puszcza.tv doradzać będą córka ministra środowiska Katarzyna Szyszko-Podgórska, przyjaciel ministra, myśliwy i duszpasterz leśników ks. Tomasz Duszkiewicz oraz Mateusz Liziniewicz – leśnik ze Szwecji, brat dziennikarza „Gazety Polskiej Codziennie” piszącego o środowisku.

W 2015 r. w fundacji wiceprezesem zostaje Marek Kordas. Niegdyś był szefem biura organizacyjnego warszawskiego PiS, słynął z dyscyplinowania radnych partii słowami: „Pamiętaj, kto cię zrobił!”. Jego karierę w polityce przerwał prawomocny wyrok za nielegalne posiadanie broni. W 2003 r. stracił mandat radnego i legitymację PiS. Wówczas sam Jarosław Kaczyński uspokajał w „Życiu Warszawy”:

„Chodzi o kłopoty z prawem, ale nie jakieś wielkiego kalibru, raczej wybryk młodości, a nie żadne nadużycie finansowe”.

Kaczyński dodał: „A szkoda, bo jest bardzo energiczny i użyteczny”. W 2015 r. poza użytecznym Kordasem do fundacji Niezależne Media dołączył też Michał Rachoń, niegdyś działacz PiS i rzecznik MSWiA, dziś gwiazda TVP Info. Przez siedem miesięcy był w radzie nadzorczej. Potem jego miejsce zajął Grzegorz Tomaszewski – kuzyn prezesa PiS.

We wrześniu 2015 r. fundacja znów zmienia statut. Wprowadza pensje dla zarządu.

Wolne słowo na ekranie

„Strefa wolnego słowa” ma już: miesięcznik, tygodnik, dziennik i portal. Czego brakuje? Telewizji. W 2012 r. telewizję Republika zakłada m.in. Cezary Gmyz, Ewa Stankiewicz, Katarzyna Hejke i Tomasz Terlikowski.

ZOBACZ TAKŻE: Jak wygląda świat mediów prawicowych. Mapa wzajemnych powiązań w serwisie Biqdata.pl

Kolejne lata przynoszą emisję akcji, m.in. pod hasłem „Kup nowe akcje, buduj nowe media”, i powiększają listę wspólników. To m.in. Hanna i Jolanta Siwczyk (wydają na udziały ponad 700 tys. zł) oraz poznańskie wydawnictwo Zysk (44 tys. zł). Jego prezes Tadeusz Zysk to kandydat PiS na prezydenta Poznania w przyszłorocznych wyborach samorządowych i aktywny działacz Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego. Do Republiki wchodzi też fundacja Niezależne Media Sakiewicza – kupuje akcje za 50 tys. zł, a później za 20 tys. i znów za 50 tys.

W 2015 r. zarząd spółki kreśli misję telewizji: „Rozsądek, rynek, rodzina, religia, Rzeczpospolita to fundamenty, na których oparta jest bezpieczna przyszłość naszej ojczyzny”. Republika buduje pion komercyjny: promocja, marketing i dział sprzedaży reklam. Pozyskuje dwa nowe źródła dochodów: TV Okazje i Studio Moderna. Czyli zaczyna nadawać telezakupy.

Pod koniec 2015 r. „zarząd rozpoczął sprzedaż programów sponsorowanych dla dużych reklamodawców”. Mimo tej ekspansji rok kończy z ponad 5 mln zł na minusie. Ale nie traci nadziei, bo „liczne zmiany w składzie zespołu pozwoliły na pozyskanie nowych talentów, które w istotny sposób wspierają rozwój spółki w nowej rzeczywistości”.

We władzach spółki są dziś m.in. Tomasz Sakiewicz i Tomasz Terlikowski. Jest też kuzyn prezesa PiS Grzegorz Tomaszewski – zasila radę nadzorczą Republiki, wciąż jest też prezesem Forum, czyli wydawcy „Gazety Polskiej Codziennie”. Ostatnie tygodnie przynoszą zapowiedź głośnego debiutu: z autorskim programem o obronności w Republice ma się pojawić Bartłomiej Misiewicz, zaufany Antoniego Macierewicza.

Do „strefy wolnego słowa” wróciła też Joanna Lichocka. Dziennikarka, a dziś posłanka PiS, będzie miała swój program „Pod przykryciem”. Widzów zachęca wprost:

– Chciałabym, żebyśmy rozmawiali wyłącznie o tym, czym zajmuje się rząd, Sejm, „dobra zmiana”, a nie tymi nieszczęśliwymi wypadkami, tragediami czy innymi kreacjami opozycji.

wyborcza.pl

Dziennikarz zaskoczył Fronczewskiego, spytał o picie wódki z Kaczyńskim. Aktor na to szczerze

29.05.2015

Jarosław Kaczyński, Ryszard Terlecki, Joachim Brudziński i Beata Mazurek w Sejmie© Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta Jarosław Kaczyński, Ryszard Terlecki, Joachim Brudziński i Beata Mazurek w Sejmie

 

W wywiadzie dla wp.pl Piotr Fronczewski mówił nie tylko o karierze aktorskiej, lecz także o polityce. 

Fronczewski ocenił, że „polityka jest grą i jest spektaklem, od którego najlepiej trzymać się z daleka”. Jak mówił, obawia się, że „z polsko-polskiej wojny nie ma za bardzo wyjścia”.

W końcu dziennikarz Wirtualnej Polski zapytał go wprost: czy wypiłby wódkę z Jarosławem Kaczyńskim. – Podejrzewam, że jest niepijący. Ale tak, chętnie! – odparł szczerze aktor. A później puścił wodze fantazji i opisał, co powiedziałby politykowi.

 

Powiedziałbym, że mu współczuję. I chciałbym mu pomóc, bo jest postacią tragiczną. Tragedia w kategoriach dramatycznych jest czymś nieuniknionym, z góry bohaterowi pisanym. Nie ma wokół siebie przyjaciół, którzy by go ostrzegli. Kroczy ku zgubie, ku klęsce. Z każdym krokiem przybliża się do swojej tragedii, trochę jak u Szekspira 

 

– stwierdził Piotr Fronczewski. I dodał, że „ludzie panami są swoich przeznaczeń”. Więcej o polityce nie chciał mówić.

msn.pl

Ale tak to jest, gdy celem polityki jest zdjęcie z prezydentem USA i udawanie, że doszło do poważnych rozmów. Nie wiem po co.

Surdykowski: Adrian w Brukseli

Foto: Fotorzepa

Króciutka migawka telewizyjna z kuluarów niedawnego szczytu NATO. Właśnie wkracza ze swym orszakiem przywódca supermocarstwa, lider Zachodu. Chwilowo poza polem widzenia kamery kręci się prezydent średniej wielkości, ale nie tak zupełnie nieważnego państwa środkowoeuropejskiego. Nie, nie zamierzam natrząsać się z kciuków podniesionych nad głowami Merkel i Macrona. To, o czym napiszę, jest o wiele bardziej gorzkie niż wszystkie memy internetowych prześmiewców.

Do wkraczającego prezydenta USA podchodzi minister Waszczykowski, rozpoczyna rozmowę, udaje mu się zainteresować czymś Trumpa. Zbliża się do nich minister Macierewicz, zostaje przedstawiony, dostępuje uścisku dłoni najpotężniejszego człowieka świata, wymieniają pewnie jakieś uprzejmości, Trump rusza dalej. Nie starcza mu jednak czasu na prezydenta Dudę, który – choć zdołał przysunąć się blisko – pozostał niezauważony tak przez swoich ministrów, jak przez amerykańskiego mocarza.

O co chodzi? Przecież prezydent miał swoje „pięć minut”, w końcu porozmawiał z Trumpem, pochwalił się polskimi wydatkami na wojsko, powygłupiał na konferencji prasowej. Ale ta króciutka scenka przyniosła mi opowieść o jakości polskiej dyplomacji tak skondensowaną, jak kropla oceanu opowiada o wielkiej, słonej wodzie. Dyplomacja jest grą zbiorową. Dyplomata niższej rangi stara się nie o to, by samemu zabłysnąć, ale aby utorować drogę ambasadorowi. Ambasador pamięta, że ku dostojnikowi ma doprowadzić ministra czy premiera. I tak dalej… Szeregowy kolarz w drużynie pojmuje, że sam nie wygra etapu, ma tylko pomóc swojemu liderowi. Kto tego nie rozumie, nie nadaje się do drużyny. Dlatego nie naśmiewam się z Adriana, ale współczuję prezydentowi Dudzie. ©?

rp.pl

Prezes PiS wiek emerytalny osiągnął już w 2014, jednak świadczenie zaczął pobierać dopiero w 2016. „Super Express” ustalił, ile Jarosław Kaczyński dostał z ZUS.

 30.05.2017

Jarosław Kaczyński ma już 68 lat, osiągnął więc wiek emerytalny. Jak pisze „Super Express”, prezes PiS w 2016 dostał 38 tysięcy 255 złotych (czyli 3187 złotych miesięcznie). Okazuje się też, że lider rządzącej partii nie ma wysokich oszczędności – na koncie ma tylko 5 tys.złotych, do tego jest właścicielem 1/3 domu na Żoliborzu o wartości 1,5 miliona złotych. Wciąż też jest zadłużony u Janiny Goss (ma do zwrotu jeszcze 45 tys. złotych) oraz spłaca kredyt hipoteczny w SKOK (ok 135 tys. złotych).

Nic więc dziwnego, że w porównaniu z innymi liderami partyjnymi, prezes rządzącej partii wypada biednie. Majątek Ryszarda Petru jest bowiem szacowany na 3,5 miliona złotych, a Grzegorza Schetyny na 2,7 miliona zł.

dziennik.pl