Miller chce łączyć lewicę do wyborów. TR na to: „Nie przekonał swych baronów”, „Kaczyński może się cieszyć”
– Wybory do PE wśród wielu innych kwestii rozstrzygnęły także te dotyczące lewicowości oraz liderowania na polskiej lewicy. Niewątpliwie wskazały, że główną siłą polityczną odpowiedzialną za kooperację na lewicy, za jej status i pozycję jest Sojusz Lewicy Demokratycznej – powiedział Miller.
Palikot: Żałuję, że Miller nie rozumie partnerskich umów
– Żałuję, że Miller nie rozumie partnerskich umów. Proponuję 50 proc. dla działaczy SLD na listach Twojego Ruchu – powiedział Janusz Palikot, komentując decyzję SLD. Na pytanie, czy to już koniec rozmów z SLD o wspólnych listach, Palikot odparł: – Kaczyński może się cieszyć. Miller nie dał rady. Zapowiedział, że Twój Ruch pójdzie do wyborów samorządowych pod własnym szyldem.
Także rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek jest rozczarowany propozycją SLD. – To jest przekreślenie szans na stworzenie wspólnej, centrolewicowej alternatywy dla prawicy – ocenił.
– Żałuję, że Leszek Miller nie przekonał swych baronów. Tak naprawdę to oni zadecydowali, a nie lider. Trudno, takie jest życie, my byliśmy na to przygotowani – tworzymy własną listę i startujemy jako Twój Ruch – zaznaczył.
Rozenek podkreślił, że nie można tworzyć koalicji bez sformułowania „Twój Ruch” w nazwie. – To jest taka propozycja i taki „poziom wyciągniętej ręki” mniej więcej jak ten wysłany przez Putina na Ukrainę konwój, który z wierzchu wygląda ładnie, bo są na biało odmalowane ciężarówki, ale w środku się tam kryje jakiś podstęp – stwierdził.
Miller pytany, czy o decyzjach zarządu Sojuszu poinformował już osobiście szefa TR Janusza Palikota odparł, że jeszcze dziś przekaże mu te ustalenia telefonicznie.
Dopytywany, czy nie uważa, że w nazwie komitetu wyborczego powinno się znaleźć odniesienie do Twojego Ruchu, Miller
powiedział: – W samorządach terytorialnych (Twój Ruch) to jest ugrupowanie, które jest reprezentowane śladowo.
„Chcemy Polski otwartej, różnorodnej i tolerancyjnej”
W przekazanej mediom informacji prasowej SLD tłumaczy motywy swojej decyzji. „Sojusz Lewicy Demokratycznej pragnie, aby wybory do samorządów terytorialnych rozwinęły samorządność Polski nowoczesnej, zdrowej i bezpiecznej. Polski otwartej, różnorodnej i tolerancyjnej” – piszą członkowie Sojuszu, dodając, że chcą państwa, „w którym dobrobyt nie kończy się na rogatkach kilku wielkich metropolii, państwa, w którym wszyscy, a nie tylko niektórzy, korzystają z owoców wzrostu gospodarczego, w którym mieszkanie jest prawem, a nie przywilejem”.
W dokumencie sporo miejsca poświęcono też kwestiom biedy, bezrobocia, wykluczenia. „Chcemy samorządów mądrze wydających środki europejskie, przeznaczając je w pierwszej kolejności na tworzenie nowych miejsc pracy. Chcemy budżetów obywatelskich, zwiększenia znaczenia demokracji bezpośredniej i organizacji pozarządowych w procesie zarządzania gminą i miastem” – czytamy w przesłanym tekście.
Na konferencji Miller był też pytany o to, ile czasu daje formacjom i stowarzyszeniom lewicowym na zgłoszenie się do wspólnego komitetu wyborczego oraz kiedy zostaną zamknięte listy. Według lidera SLD ma to się stać w pierwszej połowie września. Dodał, że wtedy w Warszawie ma odbyć się spotkanie wszystkich struktur, które przyjęły apel SLD i że zostanie przyjęte wspólne hasło wyborcze i program.
- Prorosyjskie nastroje u młodych SLD. „Może jeszcze zakażą nam pierogów ruskich?
- SLD i TR: potrzebne wsparcie dla polskich sadowników objętych rosyjskim embargiem
- Miller: Palikot powinien milczeć na temat sytuacji wewnętrznej w SLD. Chyba, że to celowe
- 45 mln zł straty lotniska w Modlinie. SLD atakuje Struzika
Rozmowa Belka – Sienkiewicz. Ziobro doniósł, Tuska prześwietlają
Ale do prokuratury wpłynęły zawiadomienia polityków – Zbigniewa Ziobry z Solidarnej Polski i wiceszefa klubu SLD Leszka Aleksandrzaka. Takie mają prawo. Jest to oczywiście próba wykorzystania prokuratury do politycznej walki z rządem. „Wyborcza” pisała, jak np. poseł PiS Tomasz Kaczmarek, słynny agent Tomek, zasypywał prokuraturę zazwyczaj nieuzasadnionymi zawiadomieniami. Ta sprawa ma jednak inną wagę i tylko z tego powodu dobrze, że wyjaśni ją prokuratura. Dla przypomnienia. Po słynnej rozmowie Renaty Beger (Samoobrona) z Adamem Lipińskim (PiS) też było śledztwo, które finalnie umorzono.
To obecne śledztwo wszczęto w chwili, gdy Tusk zastanawia się, czy przyjąć sprawozdanie z działalności prokuratury w 2013 r. Między rządem a prokuraturą od dłuższego czasu jest spore napięcie. Minister sprawiedliwości Marek Biernacki zarekomendował premierowi odrzucenie sprawozdania. Jeśli Tusk go nie przyjmie, może to uruchomić procedurę odwołania szefa prokuratury. Teza, że Seremet mógłby wykorzystać sytuację, by zaszachować Tuska, jest kusząca, ale nieprawdziwa. Platforma i tak nie ma odpowiedniej większości w Sejmie, by odwołać prokuratora generalnego. Odrzucenie sprawozdania miałoby tylko znaczenie symboliczne.
Z kolei Ryszard Kalisz, poseł i adwokat, stwierdził w Radiu TOK FM, że prokuratura w sprawie afery podsłuchowej uwikłała się w politykę, bo śledztwo wejdzie w kalendarz wyborów. A przecież – według niego – mogła odmówić wszczęcia śledztwa.
Teza Kalisza, że prokurator mógł nie wszczynać śledztwa, i zamknąć sprawę na etapie postępowania sprawdzającego, jest dyskusyjna. Takie postępowanie trwa krótko – maksymalnie 30 dni – i nie można przesłuchać świadków. Prokurator mógł jedynie wczytać się w zawiadomienie Ziobry i tylko jego przesłuchać. Jeśli – w tak ważnej sprawie – po zakończeniu postępowania sprawdzającego odmówiłby śledztwa, mając w ręku tylko zeznania polityka opozycji, ośmieszyłby siebie i prokuraturę. A jego decyzja mogłaby nie wytrzymać ewentualnej krytyki sądu.
Dla państwa lepszym wyjściem jest śledztwo, co popiera prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości. Może to asekuracja, ale w śledztwie prokurator może przesłuchać świadków – Sienkiewicza, Belkę. Kalisz uważa, że i tak wiadomo, co powiedzą. Ale śledczy mogą sprawdzić losy projektu ustawy o NBP dotyczącego skupu obligacji. Premier Tusk też może być świadkiem, ale nie musi. Z rozmowy szefa MSW i prezesa NBP nie wynika, by minister został wysłany przez premiera na to spotkanie. To w zawiadomieniu polityków opozycji czytamy, że Tusk mógł wysłać szefa MSW w roli emisariusza do Belki. Nawet jeśli nie ma żadnych podstaw, aby tak twierdzić, to prokurator musi to sprawdzić.
Najważniejsza będzie finalna ocena prawna rozmowy. Będzie miała ona ważną moc. Jeśli śledczy umorzy sprawę, premier i PO będą mogli mówić, że nie było przestępstwa. Wytrąci to argument krytykom. Może tak się zdarzy jeszcze przed wyborami.
Śledztwo w mediach odbiło się szerokim echem. W tym czasie bez rozgłosu prokuratura odmówiła podjęcia dochodzenia ws. spotkania Sikorski – Rostowski czy niedopełnienia obowiązków służbowych przez Sienkiewicza w związku z brakiem nadzoru nad służbami specjalnymi. Dowodem na to, że nad nimi nie panuje, miała być rozmowa z Belką. Bądźmy więc ostrożni z ferowaniem wyroków.
W tym numerze „Polityki Ekstra” przeczytasz także:
Mocne, niekoniecznie mądre Waldemar Kumór komentuje słowa Arkadiuszem Jakubika o polityce, jakie padły w wywiadzie dla „Magazynu Świątecznego”
Jestem sierotą po popisie Moglibyśmy być z Tuskiem fajnym tandemem: on od robienia polityki, a ja od robienia cywilizacji – mówi Reacie Grochal Rafał Dutkiewicz
Polscy purpuraci od Franciszka Za czasów papieża Franciszka powołano dziewięciu nowych biskupów. W większości te nominacje to znak, że polski Kościół się zmienia i jest bardziej otwarty na współczesny świat – piszą Dominika Wielowieyska i Tomasz Cylka
Lewica, nie socjalizm Polska lewica znajduje się dziś w podobnym położeniu jak niemiecka czy brytyjska w latach 80., gdy uważane były za niewybieralne z powodu przywiązania do socjalistycznych mrzonek – twierdzi Janusz A. Majcherek
Zjemy jabłka, zjemy świnie, obronimy Ukrainę Im bardziej Polska jest w NATO i UE, im bardziej wspiera Ukrainę, tym bardziej polskie mięso nie podoba się prezydentowi Putinowi – pisze Ewa Milewicz