PiS bezcześci polski parlamentaryzm, nie są godni miana dumnych polskich demokratów. Jest ono w posiadaniu opozycji

Zwykły wpis

Bronisław Geremek 31 X 1997-30 VI 2000 – minister spraw zagranicznych

Ur. 6 III 1932 w Warszawie, zm. 13 VII 2008 w Lubieniu, historyk, dyplomata. W 1954 ukończył studia na Wydziale Historycznym UW. W latach 1956–1958 odbył studia podyplomowe w Ecole Pratique des Hautes Etudes na Sorbonie. W 1960 uzyskał doktorat z historii w PAN, w 1972 – habilitację, a w 1989 został mianowany profesorem nadzwyczajnym. W latach 1955–1985 pracownik naukowy Instytutu Historii PAN (z wyjątkiem 1960–1965, gdy wykładał na Sorbonie i kierował Centrum Kultury Polskiej). W 1985 zwolniony z pracy w PAN z powodów politycznych. Posiadał 11 doktoratów honoris causa. W latach 1978–1981 był współzałożycielem i wykładowcą „uniwersytetu latającego”. W sierpniu 1980 został jednym z głównych ekspertów i doradców Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku. W latach 1987–1990 czołowy doradca „Solidarności”, uczestnik obrad Okrągłego Stołu w 1989. Od 1989 poseł na Sejm. W latach 1989–1997 przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Minister spraw zagranicznych od 31 X 1997 do 30 VI 2000. Autor wielu publikacji naukowych.

Teksty:

https://twitter.com/PE_Polska/status/1017700409794686976

Zgodnie z nowymi zasadami, sędziowie Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65 rok życia i chcą dalej pracować, musieli poddać się procedurze opiniowania przez Krajową Radę Sądowniczą. Radę, która jest już całkowicie w rękach PiS. W czwartek KRS pozytywnie zaopiniowała 5 sędziów. Siedmiu, w tym sędzia Stanisław Zabłocki, otrzymało opinię negatywną.

Sędzia Zabłocki nie kryje, że „Po raz pierwszy w życiu spotkało go coś takiego, że został zaopiniowany w sytuacji, kiedy nikogo o tę opinię nie prosił” i że „została uruchomiona wobec niego procedura, której on nie zamierzał uruchomić”.

Swoje oświadczenie, w którym napisał, że „Wyrażam wolę orzekania zgodnie z zasadą nieusuwalności sędziów, określoną w artykule 180 ustęp 1 konstytucji, do ukończenia 70. roku życia” złożył na ręce I prezes SN. Zgodnie z przyjętą procedurą zostało ono przesłane do prezydenta i wraz z innymi oświadczeniami, skierowane do KRS. Sędzia uznał za zbyteczne dołączenie zaświadczenia lekarskiego o stanie zdrowia i nawet, gdy otrzymał wezwanie, by jednak takie zaświadczenie dostarczyć, swego zdania nie zmienił. Odpowiedział, że „świadomie tego zaświadczenia lekarskiego do oświadczenia nie dołączyłem i nie widzę podstaw, aby go dołączyć w tej chwili”.

Z uwagą śledził transmisję z KRS do momentu, gdy jeden z jej członków zażądał wyłączenia jawności obrad. Nie można więc stwierdzić, kto wchodził w skład zespołu opiniującego, jak wyglądała dyskusja. Jedno jest pewne. Sędzia Zabłocki otrzymał zero głosów. Nie czuje się źle z tą decyzją, a od wielu osób otrzymuje gratulacje za taki wynik obrad KRS.

Sędzia Zabłocki uważa, że zgodnie z porządkiem prawnym, I prezesem SN nadal pozostaje profesor Gersdorf. Tak jak i sędzia Józef Iwulski, też negatywnie zaopiniowany przez KRS, jest zgodnie z prawem, wyznaczonym zastępcą pani profesor na czas jej nieobecności.

Podkreśla też, że mimo zmian SN stara się pracować normalnie, tak jak do tej pory. Jednak jest ciężko, bo w jego Izbie Karnej ubyło już 11 sędziów, a ilość spraw się nie zmniejsza, wręcz odwrotnie. Próbuje więc nieco poprawić sytuację, zwracając się do ministra sprawiedliwości o wyznaczenie delegacji sędziów, którzy wspomogliby pracę. Jednak „W tym roku nie otrzymałem zgody na ani jedną delegację. W ostatnim kwartale zeszłego roku dostałem zgodę na jedną delegację”.

Sędzia Zabłocki nie ukrywa, że od roku w Kancelarii Prezydenta znajdują się akta czterech kandydatów do Izby Karnej SN. Są to wspaniali fachowcy w swej dziedzinie, jednak prezydent wciąż nie podejmuje decyzji w tej sprawie. Stąd prośba sędziego o „przyjęcie ślubowania od tych sędziów. Bo jeśli to nie nastąpi, to ciągle powtarzane słowa, że celem tych zmian (w SN – red.) jest usprawnienie pracy, że celem tych zmian jest dobro Sądu Najwyższego, będą brzmiały jednak bardzo fałszywym dźwiękiem”.

https://twitter.com/MSzuldrzynski/status/1017440616605765633

Sędzia odniósł się też do kolejnego projektu zmian w ustawie o SN, który zakłada, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybiera i przedstawia prezydentowi kandydatów na I prezesa niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN.

Jest przekonany, że chodzi tutaj o jak najszybszy wybór I prezesa SN, na miejsce wciąż pełniącej swoje obowiązki profesor Gersdorf. Tym bardziej, że prezydentowi nie udało się wyznaczyć jej następcy, bo żaden z obecnych sędziów SN na to nie zgodził się.

https://twitter.com/bimbol_jg/status/1017479673683554304

Bardzo negatywnie ocenia też projekt nowelizacji ustawy, zgłoszony przez polityków PiS, który odbiera kandydatom do SN prawo do odwołania. „Najlepiej uświadomić to na przykładzie. Załóżmy, że mamy jedno wolne miejsce. Na to jedno wolne miejsce zgłasza się 39 znakomitych kandydatów i jeden troszkę mniej znakomity. KRS stawia, ludzie są omylni, na tego mniej znakomitego kandydata. I w tym momencie dotąd wszyscy pozostali mieli prawo skorzystać z procedury odwoławczej, z odwołania do Naczelnego Sądu Administracyjnego, i do momentu rozpoznania tych odwołań KRS nie mogła przedstawić tych kandydatów panu prezydentowi  (…) A w tej chwili proponuje się wprowadzić regulację, że ten kandydat, który otrzyma tę rekomendację KRS nie złoży odwołania, to jego przedstawienie jest możliwe, dlatego że w tym zakresie uchwała staje się prawomocna. Przepis mówi, że żeby nie doszło do uprawomocnienia się, wszyscy muszą złożyć odwołania”.

No i mamy „demokrację w stylu PiS”. Podległa tej partii Krajowa Rada Sądownicza wybiera sędziów do SN zgodnie z oczekiwaniami partyjnymi i już wszystko jasne. Wolność i niezależność sądownictwa staje się fikcją. A wszystko to dla dobra Polski i jej obywateli…

https://twitter.com/Polskawruinie1/status/1017691123698094080

Kanikuła daje się najwyraźniej we znaki resortowi spraw wewnętrznych i jego szefowi. Niektórzy internauci chcieliby nawet zamiany ministerstwa na szpital psychiatryczny.

Wobec tego co już zrobił Joachim Brudziński trudno o trafniejsze komentarze. Ten prominentny polityk partii rządzącej, szef MSWiA złożył zawiadomienie do prokuratury w związku z pojawieniem się na Marszu Równości w Częstochowie godła na tęczowym tle.

Pan minister tak się zapędził w swojej homofobii, że nazwał marsz „kulturową i religijną prowokacją środowisk LGBT wymierzoną wobec pielgrzymów”.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Już po kilku godzinach od dostarczenia przez policję materiałów z protokołem doniesienia mieszkańca o znieważaniu symboli narodowych prokuratura wszczęła śledztwo.

Na Twitterze zawrzało, ale nie tylko od oburzenia, ale i drwin. Internauci pytają ministra czy złoży też zawiadomienie w sprawie Agaty Dudy. Pierwsza Dama podczas meczu Polska-Japonia miała na sobie t–shirt z „przeróbką” polskiego godła, o czym w artykule „Agata Duda założyła koszulkę producenta, deklarującego się jako przeciwnik UE

„Czy prokuratura zajęła się już tą przeróbką polskiego godła noszoną przez A.Dudę?” – pyta wiceprezes zarządu Forum Obywatelskiego Rozwoju Marek Tatała.

Inny komentujący zwraca uwagę, że jak ktoś „przerobi orzełka na tęczowo to jest profanacja godła, a jak pierwsza dama Agata Duda nasza ukochana biega sobie w czarnej koszulce red is bad z orzełkiem, to wtedy nie jest profanacja”

>>>

Furmani polskiej polityki – Duda, Morawiecki. Gdyby mogli smagaliby Polaków batem.
Ale to tylko faceciki z czworaków. Niedojdy.

Hairwald

Gen. Mieczysław Gocuł w obszernym wywiadzie dla „Polityki” wspomina okoliczności swojego odejścia z armii. Były szef Sztabu Generalnego mówi o wielkim wstydzie, jakiego doświadczył za czasów poprzedniego kierownictwa MON. „Mnie już brakowało twarzy” – opowiada.

Generał Mieczysław Gocuł w latach 2013-17 był najważniejszym żołnierzem w Polsce, szefem Sztabu Generalnego. Był w grupie blisko 30 generałów i ponad 250 pułkowników, którzy po objęciu kierownictwa nad MON przez Antoniego Macierewicza odeszło ze służby.

„Wypowiedzenie złożyłem 4 lipca 2016 roku, symbolicznie w Dniu Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Szczyt NATO w Warszawie był 8-9 lipca. Nie widziałem już jednak możliwości dotrzymywania słów złożonej przysięgi wojskowej” – mówi w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” gen. Gocuł.

Mnie już brakowało twarzy, żeby wytrzymać wstyd, jaki przynosili moi przełożeni za granicą, niwecząc wysiłek długich lat

– wyznaje generał.

Na pytanie Marka Świerczyńskiego z „Polityki” o największy ze wstydów, gen. Mieczysław Gocuł mówi o dwóch takich przypadkach.

„Fakt, że wyrzucono…

View original post 1 623 słowa więcej

Dodaj komentarz