Kościół katolicki sieje nienawiść i dzieli Polaków

Zwykły wpis

Poseł Krzysztof Mieszkowski zabrał głos w sprawie nacisków Kościoła na polityków, które mają prowadzić do całkowitego zakazu aborcji.

Duchowny Stanisław Walczak i internauci odnieśli się do homilii księdza Edwarda Stańka z Archidiecezji Krakowskiej.

Dziwimy się skąd księża nacjonaliści? Takich mieli wychowawców.

Żadna kara nie nie spotka ks. Edwarda Stańka – ponformował abp. Marek Jędraszewski.

Wojciech Maziarski na koduj24.pl pisze o nacjonalizmie w Kościele katolickim.

Pora przyjrzeć się seminariom duchownym. Dlaczego wśród ich absolwentów tak częste są nietolerancja i szowinizm?

Jacek Międlar, Jacek Pawlicki, Edward Staniek. Opinia publiczna poznaje nazwiska kolejnych duchownych, wypowiadających słowa nienawiści, głoszących rasizm, propagujących nietolerancję, ksenofobię, nacjonalizm. Z powyższej listy jedynie Jacek Międlar został ukarany przez władze kościelne, i też nie za to, co mówił, lecz za nieposłuszeństwo wobec zwierzchników. Ze stanu duchownego nie został wykluczony, lecz sam wystąpił.

Ks. Jacka Pawlickiego, który w internecie pisze o „arabusach” i „muzułmańskiej dziczy”, nie spotkały na razie żadne konsekwencje. Także ks. prof. Edward Staniek może chodzić z dumnie uniesionym czołem. Jego zwierzchnicy nie zareagowali, gdy blisko miesiąc temu wygłosił kazanie, w którym życzył papieżowi Franciszkowi śmierci.

Przypomnijmy jego słowa: – „Modlę się o mądrość dla papieża, o jego serce otwarte na działanie Ducha Świętego, a jeśli tego nie uczyni – modlę się o szybkie jego odejście do Domu Ojca. Papież Franciszek na wysokim świeczniku, będąc pod presją układów, wyraźnie odchodzi od Jezusa.”
Objawem tego odchodzenia ma być, zdaniem duchownego, otwarcie się na uchodźców, bo islam jest „wrogo nastawiony do Ewangelii i Kościoła”. Ks. Staniek przypomniał, że muzułmanie „w wojnach religijnych zamordowali miliony. O dialogu z nimi nie ma mowy”.

Rektor głosi nienawiść. A czego uczy w szkole?

Zostawmy kościelnym zwierzchnikom ks. Stańka sprawę podważania autorytetu Papieża, sprawującego najwyższą władzę w ich – było nie było hierarchicznej, a nie demokratycznej – instytucji. Wprawdzie gołym okiem widać, że słowa krakowskiego kapłana są wyrazem absolutnej niesubordynacji i skrajnej nielojalności wobec głowy Kościoła, ale jeśli polskim biskupom to nie przeszkadza, to nie będziemy ich pouczać. Ich Kościół, ich Staniek, ich problem.

Sprawa ma jednak pewien aspekt, który nie pozwala przejść nad nią do porządku dziennego. Otóż ks. prof. Edward Staniek przez wiele lat był szefem krakowskiego seminarium archidiecezjalnego (do 2001 r.). Szkoła kierowana przez tego człowieka wypuściła z dyplomami wiele roczników młodych ludzi, którzy dziś pełnią funkcje duszpasterzy, spowiedników, katechetów. Uczą w szkołach i przedszkolach, wygłaszają kazania. Czego uczą, co głoszą? Można podejrzewać, że w toku lat studiów wpajano im poglądy i system wartości wyznawane przez rektora, który miał decydujący wpływ na dobór kadry i na treści nauczane w jego szkole.

Gdyby podobne opinie wypowiadał były rektor któregokolwiek z poważnych świeckich uniwersytetów, w Polsce wybuchłby wielki skandal, a środowisko akademickie domagałoby się, by szkoła, którą kierował, udowodniła, że nie ma z jego poglądami nic wspólnego.

Seminaria to rozsadniki antydemokratycznego nacjonalizmu

Najwyższa więc pora, by opinia publiczna i władze państwowe zainteresowały się problemem seminariów duchownych, które na mocy konkordatu cieszą się przywilejami szkół wyższych i otrzymują państwowe wsparcie, a jednocześnie – wiele na to wskazuje – są rozsadnikami takich patologii, jak nacjonalizm, ksenofobia, nietolerancja. To nie może być przypadek, że właśnie w środowisku księży, a więc absolwentów tych szkół, tak silne są sympatie dla obecnej autorytarnej i antydemokratycznej władzy. To nie przypadek, że tak wielu wychowanków polskich seminariów wspiera nacjonalistów, wpuszcza do świątyń działaczy ONR i innych podobnych organizacji, pozwala rozpowszechniać wydawnictwa głoszące nienawiść, antysemityzm, szowinizm.

Wielu komentatorów – także duchownych przywiązanych do wartości demokratycznych – zwracało uwagę, że jednym z filarów, na których opierają się łamiące Konstytucję rządy PiS, są polscy proboszczowie. Dodajmy więc dla pełnej jasności: proboszczowie, czyli wychowankowie polskich seminariów duchownych. Nie tylko krakowskiego, kierowanego w przeszłości przez ks. Stańka. Np. ks. Jacek Pawlicki, piszący o „arabusach” i „muzułmańskiej dziczy”, ukończył studia filozoficzno-teologiczne w Wyższym Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Szczecinie.

Czy państwo polskie dofinansuje sznur, na którym zawiśnie?

Sytuacja, w której demokratyczne państwo finansuje i wspiera szkoły kościelne formujące wrogów demokracji i wypuszczające kolejne roczniki kapłanów podważających podstawowe zasady zapisane w Konstytucji, jest na dłuższą metę nie do zaakceptowania. Nasuwa się tu wręcz analogia z wizją Lenina, który szydził z Zachodu: „Kapitaliści sami sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy”.

Bolesne doświadczenie „dobrej zmiany” powinno być dla nas nauczką i przestrogą. Po odsunięciu PiS od władzy (oby jak najszybciej!) trzeba będzie głośno i dobitnie zażądać od Kościoła, by zrewidował system formowania duchowieństwa w seminariach.

Waldemar Mystkowski przewiduje państwo teokratyczne.

Żwawym krokiem zmierzamy w kierunku państwa teokratycznego. A może nawet nie krokiem, ale maybachem Tadeusza Rydzyka lub podobną limuzyną.

Projekt „Stop aborcji” oznaczający w praktyce likwidację legalnej aborcji w Polsce wylądował w sejmowej lodówce. Nawet wyglądało na to, iż ma tam tkwić na zawsze w wiecznej zmarzlinie, ale 14 marca odezwał się Episkopat: – „Przypominając o konieczności bezwarunkowego szacunku należnego każdej istocie ludzkiej we wszystkich chwilach jej istnienia (por. Dignitas personae, 10), biskupi apelują o niezwłoczne podjęcie prac legislacyjnych nad projektem obywatelskim „Zatrzymaj aborcję”.

Następnego dnia 15 marca Marek Kuchciński zadarł swoją sutannę (metaforycznie, rzecz jasna), zlecił, aby komisja sprawiedliwości i praw człowieka kierowana przez sławetnego posła PiS Stanisława Piotrowicza zajęła się projektem bliskiemu sercu kleru i na stronach sejmowych pojawiła się informacja „nastąpiła zmiana porządku dziennego”. Na posiedzenie 19 marca dołożono punkt: „Zaopiniowanie dla Komisji Polityki Społecznej i Rodziny obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (druk nr 2146)”.

Tak pędzimy w stronę państwa teokratycznego. Nie zgadza się na tego kleszego maybacha Strajk Kobiet, która to organizacja w #SłowoNaNiedzielę zapowiada organizację protestów – właśnie w niedzielę – pod biurami diecezji i archidiecezji w całej Polsce.

O wydarzeniu organizatorki piszą: – „Nie mając nic przeciwko wierze i wiernym, w niedzielę 18/03 idziemy pod siedziby archidiecezji i diecezji, czyli urzędów opresyjnej instytucji, której dyktaturę znosiłyśmy już dostatecznie długo. Która jest źródłem nienawiści, pogardy i przemocy wobec kobiet”.

I dalej Strajk Kobiet mocno podkreśla, do jakiej podrzędności Kościół katolicki i jego polityczne ramię PiS sprowadził połowę ludności naszego kraju: – „Dla której fałszywie pojmowana „tradycja” i „moralność” jest ważniejsza od tego, że codziennie jesteśmy gwałcone i zabijane. We własnych domach. W imię świętości nierozerwalnego małżeństwa. Która nie spocznie, póki nie zamieni naszego życia w ostateczne piekło. W bólu mamy żyć, rodzić i umierać. Dość tego!”. Czy ten maybach rozbije się o Strajk Kobiet i nie tylko o tę organizację – zależy od nas.

Taki oto kwiatek z tej samej beczki znalazłem na stronach pch24.pl (Polonia Christiana). Ks. prof. Edward Staniek 25 lutego w wygłoszonej homilii w kościele Sióstr Felicjanek pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Krakowie przyznał się, że modli się o śmierć dla papieża Franciszka: – „Modlę się o mądrość dla papieża, o jego serce otwarte na działanie Ducha Świętego, a jeśli tego nie uczyni – modlę się o szybkie jego odejście do Domu Ojca. O szczęśliwą śmierć dla niego mogę zawsze prosić Boga, bo szczęśliwa śmierć to wielka łaska”.

Tacy to łaskawcy. Z zimną krwią są w stanie życzyć śmierci. Ckni się łaskawcom Święta Inkwizycja, jakieś łamanko kołem tudzież spławianie czarownic rzeką, zwłaszcza takich, które optują za kompromisem aborcyjnym.

Mecenas Roman Giertych wiąże Lecha Kaczyńskiego ze sprawą mężczyzny, ten przesiedział w więzieniu 18 lat za zbrodnię, której nie popełnił.

Złodziejska sekta 😲😲😲

Waldemar Mystkowski pisze o panice na prawackiej stronie.

Prawicowe nosy coraz częściej czują swąd porażki, a co za tym idzie utratę przywilejów, które im się nie należą z jednej prostej przyczyny – większość polityków i dziennikarzy nie dostało łaski talentu.

Strach ma wielkie oczy. Czują, że może skończyć się ich czas i zagarnięte trzeba będzie zwrócić, a samemu wrócić do parcianej rzeczywistości.

Szef wpływowego w PiS tygodnika „Sieci” i portalu wpolityce Jacek Karnowski odkrywa, iż „zaplecze III RP (medialne, biznesowe, lobbingowe)” zaczyna odzyskiwać wpływy, nie działają jednak sami, działają „częściowo w porozumieniu z elementami obozu władzy”.

Zdziwieni? A kim są ci zdrajcy, ten „element”? Nie padają wprost nazwiska, ale w następnych zdaniach pozornie nieoczywistych możemy się dowiedzieć, że „premier Morawiecki nie miał właściwie szansy, by zbudować swój wizerunek tak, jak chciał”.

Moglibyśmy z tego się uśmiać, ale to jednak znaczy, że tragiczna na zewnątrz sytuacja Polski pisowskiej ma być kontynuowana, a nawet pogłębiana, do czego ma się przysłużyć „skierowanie do pracy w KPRM dwójki PR-owców (Anny Plakwicz i Piotra Matczuka)”.

Pijarowcy Plakwicz i Matczuk to ten sam sort grafomanii, jak Karnowski. Zalecenia są jasne, Morawiecki „ma być mniej intelektualny, a bardziej konkretny”. Przyznam się, że uśmiałem przy stwierdzeniu, iż Morawiecki jest „intelektualny”.

Jednak Karnowskiemu drżą łydki: „Z punktu widzenia obozu rządzącego, dynamika wygląda więc niedobrze, mimo wciąż imponujących słupków poparcia, które – niezależnie od ich obiektywnej wysokości – mogą być mniej lub bardziej kruche, tłukliwe. I choć dziś procesy, o których piszę, nie zagrażają politycznej dominacji prawicy, to jednocześnie budują one potencjał, który może wielu gorzko zaskoczyć: i w czasie kampanii wyborczej, i w dniu wyborów”.

Nie tylko Karnowskiemu czarna przyszłość zagląda w oczy, na tym samym portalu Łukasz Adamski ma przeczucie, że prawicowa broń polityczna „zdrada” obraca się przeciw PiS: „Bo w przypadku, gdy „nasi stają się jak oni z tymi nagrodami” dochodzi element poczucia zdrady. To już wyższa forma emocji. Nie zapominajmy, że od upadku komunizmu prawica funkcjonuje dzięki mitologii zdrady. Zdrady przy Okrągłym Stole, zdrady przez Lecha Wałęsę, zdrady…. tutaj dopiszcie sobie dziesiątki nazwisk. Kara za „zdradę” na prawicy jest zawsze głęboka.”

Dopóki zdradą szermowało się w kierunku przeciwników politycznych i która mobilizowała elektorat, prawicowe elity były spokojne, ale o zdradę posądzony zostaje najnowszy wymysł geniusza z Nowogrodzkiej, premier Morawiecki. Po dwóch latach „rewolucyjnych” rządów PiS rozpoczęło się szukanie zdrajców we własnych szeregach. Szybko! Wróży zatem, że sami się pozagryzają i powróci normalność, acz po PiS długo trzeba będzie sprzątać.

Dodaj komentarz