Tag Archives: Mariusz G.

Śmierć na plebani: ancymonki klękają przed arcybiskupami

Zwykły wpis

 

Polskie prawo klęka przed klerem. Tylko tak można zinterpretować decyzję prokuratury w głośnej sprawie, jaka miała miejsce na jednej z plebanii w Poznaniu.

Kobieta, kochanka księdza Mariusza G., samotnie rodziła w jednym pomieszczeniu, a ten uciekł do innego, aby słuchać muzyki, zagłuszyć bóle porodowe. Gdy po kilku godzinach wrócił, było po połogu, a noworodek nie żył.

Dopiero wówczas księżulo wezwał pogotowie. Później nastąpiły z wikariuszem przeróżne hece, dał nogę z kraju. Za wiedzą kurii poznańskiej. Został znaleziony przez dziennikarzy na Ukrainie, skąd ciupasem dostarczono go przed oblicze prawa.

Formułowaniem oskarżenia zajęła się miejscowa prokuratura w Poznaniu. I co? Nic. Prokuratura uznała, iż ksiądz zachował się lekkomyślnie. I uwaga: ale nie było to przestępstwem, bo nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia porodowego.

Horrendum. Co na to abp Michalik, albo prof. Andrzej Hoser (Opus Dei)? Jak się ma nauczanie katolickie o płodach, zygotach?

Dalej jest jeszcze ciekawiej? Prokuratura w postępowaniu stanęła przed pytaniem: „Kiedy płód staje się człowiekiem?”

Pewnie dlatego, iż nie było dowodów na to, kiedy dziecko/płód zmarło. W macicy, czy już na świecie?

Nieważne staje się to pytanie wobec innego. Ksiądz zdawał sobie sprawę, że urodzi się człowiek. Przyczynił się do jego śmierci. Nieważne jest, czy był lekkomyślny. Ksiądz był świadomy, że poród bez pomocy akuszera jest narażaniem na śmierć. A to jest do udowodnienia.

Najlżejszy zarzut prokuratorski powinien dotyczyć mimowolnego zabójstwa – przyczynienia się do śmierci płodu/człowieka.

Innym horrendum prokuratury jest stwierdzenie, iż decyzja księdza o niewezwaniu karetki „nie naraziła noworodka na realne niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku”.

Jak to nie naraziła, kiedy płód/dziecko zmarło, zeszło z tego świata?

Zaostrzenie prawa aborcyjnego, które niedawno wyszło na wierzch, z powodu propozycji Komisji Kodyfikacyjnej, w której „płód” miał być zastąpiony terminem „dziecka poczętego”, w tym wypadku nijak się ma do tego, co stało się na plebanii w Poznaniu.

To nie był akt aborcji, to był akt połogu. Prokuratura zajęła się terminologią egzystencjalno-prawniczą, a nie zajęła się przestępczym zachowaniem księdza. Paragrafów na to jest dużo, sąd zająłby się sprawą na wokandzie, czy prokuratorskie zarzuty zostały poprawnie sformułowane. Od formułowania zarzutów na podstawie dostępnych paragrafów – od tej roli odstąpiła instancja oskarżająca. Horrendum.

Politycy klękają przed klerem, prawo klęka przed klerem. Podobno także Bóg klęka przed Michalikiem i Hoserem (arcybiskupami).

Nie mamy polityków, nie mamy prawników, mamy ancymonków klęczących przed arcybiskupami.