PiS nie orżnął Komisji Europejskiej

Zwykły wpis

Z pewnością nie na taki rozwój sytuacji liczyli politycy Prawa i Sprawiedliwości, gdy w błyskawicznym tempie przepychali przez parlament nowelizację w sprawie Sądu Najwyższego, która przywraca do tej instytucji odsuniętych siłowo sędziów po osiągnięciu przez nich 65. roku życia. O tym, że głównym celem i oczekiwanym zyskiem z tej kapitulacji będzie zaniechanie dalszego sporu z Komisją Europejską oraz umorzenie sprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, politycy PiS mówią w zasadzie od pierwszego dnia po uchwaleniu nowelizacji. Z ich wypowiedzi dało się wywnioskować, że są gotowi znieść to upokorzenie i przywrócenie prof. Gersdorf na stanowisko I Prezes Sądu Najwyższego, jeśli tylko w ramach kompromisu uda się utrzymać pozostałe zmiany w ustroju polskiego wymiaru sprawiedliwości tj. dwie nowe izby Sądu Najwyższego i przede wszystkim przejęcie przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa. Tyle tylko, że to wydaje się coraz mniej prawdopodobne.

Przede wszystkim, wczoraj po południu pojawił się pierwszy głos członkini Komisji Europejskiej komentujący wpływ uchwalonych zmian w Sądzie Najwyższym na dalszy los skargi na Polskę do TSUE. Wiera Jourova, w rozmowie z dziennikarzem czeskiego radia publicznego Filipem Harzerem, pozytywnie oceniła działania polskich władz, które w ubiegłym tygodniu znowelizowały ustawę o Sądzie Najwyższym.

– Uszanowali, czy też przyjęli środek zabezpieczający unijnego trybunału, który mówił: niczego nie zmieniajcie, nie wysyłajcie tych sędziów na emeryturę – mówiła Wiera Jourova.

W tej samej wypowiedzi rozwiała jednak nadzieje polskiego rządu, że ten krok wystarczy, by skarga KE została wycofana.

Ten ruch ws. SN przyjmujemy pozytywnie, ale to nie jest coś, co mogłoby wstrzymać procedurę wynikającą z artykułu 7. Więc debata rady będzie kontynuowana – stwierdziła.

Na domiar złego, sporo dzieje się też na krajowym podwórku. Wczoraj na Twitterze pojawił się zastępca rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa, Jarosław Dudzicz, który potwierdził, że KRS wystąpiła właśnie do Trybunału Konstytucyjnego o potwierdzenie zgodności z konstytucją jej umocowania do funkcjonowania.

Rodzi to jednak poważne konsekwencje, które zresztą zauważyli nie tylko publicyści, ale i m.in. sędzia Dariusz Zawistowski, Prezes Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Jeśli bowiem KRS ma wątpliwości co do swojego statusu, powinna sama podjąć decyzję o zawieszeniu swojego funkcjonowania do czasu rozstrzygnięcia TK. Taki krok potwierdza jednocześnie słuszność działań prezesów izb Sądu Najwyższego, którzy nie dopuszczają nowych sędziów (tych wybranych przez nową KRS) do orzekania z obawy o negatywne dla polskiego orzecznictwa skutki rozstrzygnięć wydanych z ich udziałem.

Na dodatek należy pamiętać, że z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE dotyczącymi Krajowej Rady Sądownictwa i jej uzależnienia od władzy wykonawczej zwrócił się ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny, otwierając nowy front walki o polski wymiar sprawiedliwości na arenie międzynarodowej. Niekorzystne dla obozu rządzącego orzeczenie w tej kwestii może wywrócić do góry nogami cały proces przejmowania tego obszaru działania państwa przez PiS i całkowicie wyrzucić jego efekty do kosza. Jeśli bowiem ustrój KRS zostanie skutecznie zakwestionowany przez TSUE, a decyzje podejmowane przez sędziów, wybranych w jej skład przez polityków pozbawione zostaną mocy sprawczej, to działać nie będzie mogła ani sama KRS, ani żadna z nowych izb Sądu Najwyższego.

Wówczas partii rządzącej pozostanie albo znów podkulić ogon i wycofać się z kolejnych zmian zaliczonych już do “sukcesów”, albo pójść na totalna wojnę z Komisją Europejską w samym centrum odbywającej się wtedy kampanii wyborczej. Każde z wyjść z pewnością mocno odbije się na notowaniach Prawa i Sprawiedliwości, bowiem zadowolić jednocześnie i wyborców centrowych oczekujących wypracowania kompromisu, i twardego elektoratu niedopuszczającego możliwości wykonania ani kroku w tył po prostu się nie da. No, ale to już jest problem kierownictwa PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele.

* * *

Pisowska ustawa ws. SN przyjmujęta pozytywnie w KE, ale to nie jest coś, co mogłoby wstrzymać procedurę wynikającą z artykułu 7.

Depresja plemnika

„Zmienił on formację na Koalicję Obywatelską wrogą Bogu, Krzyżowi, Ewangelii i Kościołowi i pokazał to na bilbordach, gdzie kandydował w wyborach. Radny już nie jest katolikiem i nie może być radnym, bo będzie nam mieszał w naszej wierze. Przez to sam się wyłączył z Boga” – mówił w kościele podczas mszy ksiądz Józef Wędzikowski, proboszcz parafii w Stróżewie koło Poznania. Chodzi o Adriana Urbańskiego, który był kandydatem Koalicji Obywatelskiej na radnego powiatu chodzieskiego.

Ks. Wędzikowski na tym nie poprzestał. Stwierdził, że ci, którzy głosowali na Koalicję Obywatelską też mogą być „wyłączeni z wiary”. Dla wielu słowa proboszcza były nie do zaakceptowania – część wiernych opuściła kościół.

„Skandalem jest dzielić mieszkańców względem opcji politycznych. Jest mi ogromnie przykro, że mieszkańcy naszej parafii, którzy poparli mnie w wyborach samorządowych, tak jak i ja, zostali uznani przez naszego proboszcza za ludzi, którzy wyparli się swej religii” – napisał na Facebooku Adrian Urbański. Do…

View original post 2 778 słów więcej

Dodaj komentarz